Weekend w Nowym Jorku za 100 dolarów


Weekend w Nowym Jorku za 100 dolarów
Ile pieniędzy powinieneś odłożyć, żeby spędzić weekend w Nowym
Jorku - wliczajÄ…c bilety do teatru, do muzeum i na film eksperymentalny,
jedzenie wszystkich posiłków w restauracji i wreszcie wypicie kilku piw?
Grounded Cafe, fot. Joshua Bright /New York Times Syndicate
100 dolarów - brzmi sensownie? Prawdopodobnie nie, chociaż powinno.
Manhattan może wydawać się najdroższym miejscem w całej Ameryce. Możesz przepuścić 10 000 dolarów w
jeden weekend, jeśli naprawdę zechcesz, ale może tam być również tanio. Nawet jeśli masz jedynie 100 dolarów,
możesz świetnie się bawić.
Kilka tygodni temu właśnie tak zrobiłem. Wymyślony budżet i plan podróży mogę polecać niezbyt zamożnym
znajomym, którzy nocują na mojej kanapie podczas swojej pierwszej wizyty w Nowym Jorku.
Budżet: 40 dolarów na jedzenie, 30 dol. na kulturę, 20 dol. na metro i 10 dol. na drinki.
Efekt: wyczerpujący i radosny weekend łączący klasyczne punkty trasy turystycznej i niezwykłe przystanki.
Wszystko, czego potrzebujesz, to darmowe miejsce noclegowe (jeżeli nie masz znajomych w mieście, możesz
skorzystać z możliwości, jakie daje serwis couchsurfing.com) i duży zasób energii. Oto jak spędziłem czas (i
wydałem pieniądze):
Piątkowy wieczór
Plan był taki: pizza i teatr, a następnie piwo w małym browarze. 100 dolarów nie wystarczy na spektakl na
Broadwayu, ale w większość weekendowych nocy miejska scena teatralna oferuje całe bogactwo możliwości za
20 dol. lub mniej.
Przeczesałem listę na nytimes.com/theater oraz w magazynie Time Out New York i znalazłem informację, że the
Public Theater wystawia spektakl "Miarka za miarkÄ™" w Judson Memorial Church w dzielnicy Greenwich Village,
za 15 dolarów. Był to spektakl ich nowej wędrownej trupy Mobile Unit, która występuje w więzieniach, klubach
seniorów i innych nietypowych miejscach.
To nie był zwykły występ - "scena" była po prostu na środku, a wszystkie światła włączone - ale zespół wywiązał
się ze swego zadania, mimo, że grał dla prostaków, takich jak ja, którzy w liceum nigdy nie czytali dramatów.
Tego przedstawienia już nie grają, ale tanie bilety do teatru zwykle można znalezć przeglądając spisy w prasie
tak, jak ja to zrobiłem.
Przed spektaklem wstąpiłem na obiad do Joe - kilka przecznic od kościoła Judson. Zjadłem dwie cienkie i
chrupiące kanapki za 5,50 dol. Po przedstawieniu wypiłem piwo (Sixpoint Righteous Rye Ale) niedaleko Blind
Tiger Ale House za 7,50 dol. (w tym napiwek).
Lower East Side, fot. Robert Caplin New York Times
Syndicate
Sobota
Jako swój pierwszy cel podróży wybrałem Lower East Side. Wydawało mi się, że to dzielnica, która w jednym
miejscu skupia najwięcej cech typowych dla Nowego Jorku: różnorodność (m.in. obecność Chińczyków,
Latynosów), gentryfikacja, czyli gwałtowna zmiana statusu dzielnicy lub części miasta za sprawą jej
mieszkańców, kawiarnie i butiki i historia (reprezentowane przez stare kamienice).
Doughnut Plant, 379 Grand Street, Lower East Side.fot.
Seth Kugel New York Times Syndicate
I oczywiÅ›cie "doughnuts", czyli pÄ…czki. Przez wiÄ™kszÄ… część dnia towarzyszyÅ‚a mi koleżanka Valeria Martínez,
pochodząca z Chile. Śniadanie zjedliśmy w Doughnut Plant (od 1994 roku tuczące Nowojorczyków pączkami z
puszystymi drożdżami i gęstym ciastem). Potem zaczęliśmy pieszą wędrówkę przez wspaniałą Lower East Side
Business Improvement District. (Darmowe zwiedzanie z przewodnikiem możliwe od kwietnia do listopada.)
Nam dość dobrze zwiedzało się z bezcielesnym narratorem o kobiecym głosie opowiadającym w słuchawkach o
detalach architektonicznych ciekawie zdobionych kamienic, historii Sendera Jarmulowskiego - rosyjskiego
bankiera, którego imię wciąż nosi dwunastopiętrowy budynek banku przy Canal and Orchard. Głos zaprowadził
nas nawet do szykownej kawiarni Roasting Plant.
Kiedy słuchając przewodnika szliśmy przez Orchard Street, zauważyliśmy Chińczyka, który wypakowywał z
pokrytej graffiti ciężarówki dostawczej zielone, skrzynki przykryte siatką. Coś w środku sprawiało, że skrzynki
poruszały się - jak się okazało były to setki brzydkich żab wielkości piłek do softballu!
Kiedy już pozbieraliśmy się po tym przestrachu, kontynuowaliśmy wycieczkę, która zakończyła się w Katz's
Delicatessen - około milę i trochę ponad godzinę od startu. Potem udaliśmy się do punktu początkowego South
Ferry i the Staten Island Ferry - rozrywek z widokiem na Statuę Wolności.
W odróżnieniu od Statue Cruises, które zabierają odwiedzających na Liberty Island za 12 dolarów, miejskie
promy nie mają tak wielu miejsc na zewnątrz i nie zatrzymują się przy Statui Wolności ani na Ellis Island. Jednak
nie ma do nich kolejek i kursują 24 godziny na dobę. (Podróż dookoła trwa około godziny).
Tłum pasażerów był podzielony na znudzonych dojeżdżających do pracy i podekscytowanych turystów, którzy
pokazywali statuę dzieciom płynąc w jedną stronę i bez końca robili zdjęcia wieżowców na Manhattanie w drodze
powrotnej.
Po zejściu na ląd pojechaliśmy metrem na Times Square i tam udaliśmy się prosto do Margon na 46 ulicy -
ukrytego lunch baru, który serwuje specjalności kuchni kubańskiej. Podzieliliśmy się sandwiczem (za 6 dol.),
wieprzowymi klopsami z wielką górą ryżu i fasoli (za 9 dol.), do tego dwa Coronas za 2,50 dol. każde, co
wyczerpało mój budżet na alkohol. Lunch skończył się po 16.00 i Valeria podjęła się innych (mniej skromnych)
zobowiązań.
Guggenheim museum, fot. Joshua Bright New York Times
Syndicate
Wskoczyłem do metra jadącego do Guggenheim, gdzie w pózne sobotnie wieczory długa kolejka czeka, by
zapłacić za zwiedzanie w modelu pay-what-you-wish ("płać, ile chcesz") obowiązującym w godzinach od 17.45 do
19.45. - Ludzie zwykle płacą dolara (o 17 dol. mniej niż zwykłe zwiedzanie) - poinformowała mnie kasjerka, kiedy
przyjmowała moje 5 dolców.
Chociaż kilka nowojorskich muzeów prowadzi politykę pay-what-you-wish (w tym Metropolitan Museum of Art i
the American Museum of Natural History) to można poczuć się niekomfortowo korzystając z tej opcji. Ale
ponieważ Guggenheim reklamuje się ze swoją tymczasową promocją "płać, ile chcesz", możesz bez poczucia
winy wybrać się tam za jednego dolara.
Na początku 2011 roku młodzi ludzie tłumnie przychodzili do muzeum, żeby zobaczyć wystawę "Chaos i
klasycyzm: Sztuka Francji, Włoch i Niemiec, 1918-1936", która skupiała się na artystach tworzących po pierwszej
wojnie światowej zwracających się w swoich pracach w stronę klasycyzmu.
Po chwili zwiedzania zdecydowałem, że przepuszczę 9 z pozostałych w budżecie na kulturę 10 dolarów (i kolejne
podwędzę z przeznaczonych na metro) na, cokolwiek to miało oznaczać, the Anthology Film Archives.
Poszedłem tam dla filmu "Pyramidial" Lou Castelsa, który polecałbym przemianować na "Ktoś przez przypadek
zostawił włączoną kiepskiej jakości kamerę z lat dziewięćdziesiątych". Być może przeoczyłem motyw
eksperymentalny, ale nie byłem jedyny. Albo raczej byłem. Do chwili, kiedy wyszedłem w połowie, byłem ostatnim
z ośmiu osób zgromadzonych początkowo na widowni.
Niedziela
Ten dzień wydawał się idealny, żeby eksplorować współczesną kawiarnianą kulturę Manhattanu i wypełnić
nowojorski weekendowy dietetyczny obowiązek - zjeść bajgla ze śmietankowym serkiem.
Dawkę kawiarnianej kultury zażyjesz w Grounded, w Village. Mogę ręczyć za ich bajgle i bona fides kawiarni -
wygodne sofy, rośliny i artystyczne brązowo-białe wzorki na wierzchu tutejszych latte. Lokal mieści się w bocznej
ulicy, co sprawia, że przechodnie są przefiltrowywani i trafiają tam głównie stali bywalcy.
Miałem doskonały plan, żeby relaksować się przez godzinę, a następnie do nadejścia pory lunchu spacerować po
Village i Chelsea, ale deszcz i siła bezwładności sprawiły, że zostałem w Grounded na kilka cudownych godzin,
zanim zaciągnąłem pozostałe 5 dol. 46 centów poza East Village. Wybrałem się na lunch do Streecha -
ukraińskiej knajpki w podziemiach, która otwarta jest tylko od 10 do 16 w piątki, soboty i niedziele. Wydałem 5
dolarów na filiżankę doskonałego barszczu, dwa pierogi i nadziewaną kapustę. Klientelę stanowiły głównie
siwowłose kobiety rozmawiające po ukraińsku.
Z pewnością nie byłem pierwszym samotnym mężczyzną, któremu tłumek 70-letnich klientek zaproponował
znalezienie "dobrej ukraińskiej dziewczyny", którą mógłbym poślubić.
- Wspaniale - powiedziałem. - Która z was jest dostępna?
Po szybkiej reakcji jednej z kobiet, doszedłem do wniosku, że musiały słyszeć to już wcześniej:
- O nie, my jesteśmy dla ciebie za młode!
I prawdopodobnie zbyt bogate - pomyślałem. W kieszeni zostało mi 47 centów.
Seth Kugel
Tłum. Ewa Pawełczyk


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Niania w Nowym Jorku ( Nanny Diaries, The ) 2007 Dramat , Komedia rom
Kopia 23 Obligacje za milion dolarów
B minister w Nowym Jorku to nie piloci rozbili Tu 154
Za kilka dolarów więcej(1)
Książę w Nowym Jorku
monk?stman?wno temu w nowym jorku
Za garść dolarów (1964) napisy polskie
Konwencja o prawach os niepełnosprawnych, sporządzona w Nowym Jorku 13 grudnia 2006 D20121169
Film Mgła robi furorę w Nowym Jorku

więcej podobnych podstron