Pochówki końskie we wczesnym średniowieczu
Tematem naszej prezentacji były pochówki końskie we wczesnym średniowieczu.
Zwyczaj składania do grobów koni jest całkowicie obcy Słowianom. Dość częste przypadki
takich zachowań odnotowywano w przypadku pochówków madziarskich i awarskich. Koń
stanowił w tamtych czasach niezwykle cenny dar grobowy, było to drogie zwierze.
W związku z tym umieszczanie koni w grobach interpretowane jest przez badaczy jako
odbicie statusu społecznego, lub profesji człowieka, który spoczywa razem ze zwierzęciem.
Być może koń stanowił dar nie dla człowieka, a dla jakiegoś boga. W przypadku pochówków
końskich mamy do czynienia z birytualizmem. Nieuchwytne dla archeologa obrzędy
towarzyszące składaniu do grobu zwierzęcia badacze próbują odtwarzać na podstawie
analogii z innych terenów i późniejszych czasów.
W Skandynawii koń jest zwierzęciem silnie powiązanym z mitologią. Odyn –
najważniejsze bóstwo często przedstawiany jest jako postać z końskim ogonem
lub starzec jeżdżący na siwym bądź szarym wierzchowcu Sleipinirze, który był w stanie
dotrzeć nawet do zaświatów. W związku z tym w wierzeniach Skandynawów koń był
traktowany jako łącznik, który był w stanie przenieść swojego pana w zaświaty.
Na terenach Polski nie palono koni. Pochówki znajdowały się w obrębie cmentarzysk,
czasami istniała wydzielona strefa gdzie chowano zwierzęta. Pojedyncze pochówki zdarzały
się też na obrzeżach cmentarzysk. Odnajdywane są bardzo często elementy ogłowi i siodeł
oraz narzędzia służące do pielęgnacji zwierząt – na przykład szczotki itp.
W przypadku cmentarzysk kurhanowych popularne było kopanie dwóch grobów – w jednym
spoczywał jeździec, a w drugim jego rumak.
Jak wyglądały pochówki końskie? Na cmentarzyskach kurhanowych wykopywano jamę
o głębokości 1,70 m, usytuowaną na osi północ-południe. Zwierzę do grobu opuszczano
na linach – o czym może świadczyć brak złamań kości. Głowa zwierzęcia była zwrócona
na południe. Po odprawieniu odpowiednich rytuałów nad grobem usypywano kurhan.
W przypadku cmentarzysk płaskich wykopywano płytkie, owalne jamy usytuowane
na osi północny zachód - południowy wschód, do których spychano zwierzęta z głową
skierowaną na południowy wschód. O spychaniu zwierząt świadczą osuwiska usytuowane
na jednym z dłuższych brzegów jamy. Podkurczone nogi zwierząt bardzo często krzyżowały
się ze sobą i zawsze znajdowały się pod brzuchem, co może świadczyć o krępowaniu kończyn
zwierząt. Zdarzały się pochówki, gdzie jedno z kopyt wyciągnięte było w przód,
co tłumaczone jest zerwaniem przez zwierzę krępujących je więzów. Stąd automatycznie
nasuwa się wniosek, że konie były składane do grobów żywe, jedynie obezwładnione. Za tezą
krępowania kończyn przemawia również fakt, że jamy grobowe były dość wąskie. Źródła
pisane informują o specjalnym osłabianiu koni przed śmiercią – np. Prusowie przepędzali
konie na długie i wyczerpujące biegi, które prowadziły do tego, że zwierzęta nie były w stanie
ustać na nogach. Przykładem źródła pisanego mówiącego o tym jak traktowano konie przed
ich pochowaniem może być relacja Ahmeda Ibn Fadlana, dotycząca pogrzebu wereskiego
dostojnika z 922 roku:
Wtenczas gdy umarł ów ważny dostojnik, uszykowano mu łódź stosowną do rangi,
przez 9 dni trzymano go pod przykryciem w czasie krojenia szat. Zwyczaj panował taki,
by razem z nim pochować żonę, którą zamiennie można traktować z niewolnicą, zadano więc
pytanie, która chcę umrzeć wraz z swym panem, ochotniczkę wówczas pilnują dniem i nocą,
aby z już raz danego słowa nie mogła się wycofać. Następnie dzielą majątek na trzy części,
jedną dając rodzinie, drugą na pogrzebowe uroczystości a trzecią na picia ich trunku.
Do łodzi złożono mu zapas trunku i jedzenia, dwa konie – wcześniej pędzone, aż do
spocenia, by następnie je poćwiartować, psa, krowy, koguty i kury. Na samym końcu
zaślubiają zmarłemu niewolnicę, zabijają ją i wraz z nim składają na płonącym stosie.
Dzięki badaniom archeozoologicznym wiemy, że większość z pochowanych koni
stanowiły ogiery i wałachy (przy czym rozróżnienie ich tylko na podstawie kośćca jest bardzo
trudne, a w większości przypadków niemożliwe). Brak uszkodzeń na kościach świadczy
o braku przemocy wobec zwierząt przed ich śmiercią (po za potwierdzonym przeganianiem
ich aż do „spocenia”) i potwierdza tezę o spuszczaniu zwierząt do głębokich grobów
na linach. Kości nie noszą śladów pokonsumpcyjnych, nie były wykorzystywane przez
żywych, stanowiły wyłączną własność zmarłego, lub bóstwa dla którego były przeznaczone.
Pierwszym z omawianych przez nas stanowisk z pochówkiem końskim
są Dziekanowice, stanowisko 22. W środkowej części cmentarzyska, bliżej partii zachodniej
odkryto szkielet konia, znajdujący się pod szkieletem mężczyzny. Późniejszy pochówek
naruszył północno - wschodnią część grobu konia, uszkodził czaszkę i spowodował
przemieszczenie pierwszego kręgu szyjnego. Szkielet konia pozostał w porządku
anatomicznym, spoczywa na lewym boku, osią kręgosłupa wzdłuż linii wschód – zachód,
czaszką na wschód. Ułożony jest w jamie kwadratowej o lekko zaokrąglonych narożnikach.
Pod kończynami przednimi znaleziono luźno ułożone niewielkie otoczaki. Pojedyncze
występowały także w spągu jamy obok nóg tylnych. Nad koniu leżały dwa duże głazy
granitowe. Wstępne badanie archeozoologiczne wskazały wiek ogiera na 15-18 lat,
o wysokości w kłębie ok. 142 cm, więc należący do kategorii wierzchowców. Za jego
używaniem do jazdy wierzchem świadczy też starcie powierzchni lewego i prawego zęba
przedtrzonowego żuchwy. Grób konia datowany na podstawie jego usytuowania pod grobem
mężczyzny należał do pochówku wczesnośredniowiecznego z cmentarzyska z połowy XI
do końca XII wieku. Można go łączyć z okresem funkcjonowania pobliskiej osady. Pochówek
konia był oznaczony kamieniami i dzięki temu oni jamo go przy przygotowywaniu kolejnych
grobów. Relacja osady względem grobu konia to południowo – wschodnia partia osady, choć
nie jest potwierdzone w 100%, że grób jest z nią powiązany. Zastanawiający jest brak kopy
u kończyn przednich. Wg. badaczy wiązać się to mogło z chęcią odzyskania podków,
możliwe jest też wykorzystanie ich w praktykach uzdrowicielskich. Medycyna ludowa
w przypadku febry zalecała na Pokuciu (kraina historyczna leżąca nad górnym Prutem,
na terenie dzisiejszej Ukrainy) okadzanie dymem ze spalonego kopyta.
Kolejny miejscem, w którym archeolodzy odkryli szczątki tego zwierzęcia jest Kałdus
na Pomorzu Nadwiślańskim. Wieś ta leży w pobliżu podnóża Góry Św. Wawrzyńca. Podczas
badań w latach 60. i 70. znaleziono cztery pochówki koni. Odkryto je w płd-wsch części
grodziska: jeden pod wałem gródka wewnętrznego datowanego na 2 połowę XII w
lub początek wieku XII, a pozostałe trzy umieszczono poza linią zewnętrzną fortyfikacji.
Chronologia tych pochówków jest następująca: koń pod wałem XI – 1 połowa XII wieku,
a trzy kolejne znalezione na północ od gródka, z warstwy lezącej w bliskości współczesnego
humusu datowane były na początek XIII wieku. Koń znaleziony pod wałem nie był złożony
bezpośrednio u podstawy, lecz w warstwach wcześniejszych niż podjęcie prac budowlanych,
dlatego nie byłą to ofiara zakładzinowa. Szkielet tego konia zachował się w niemal pełnym
układzie anatomicznym, złożony wzdłuż osi płn – płd z głową po stronie południowej.
W warstwie tej znaleziono także pozostałości drewna i węgielki drzewne, a zwierzę złożono
na konstrukcji kamiennej wymoszczonej sprażoną pomarańczowo – żółtą gliną. Taka
konstrukcja nawiązuje do wschodniosłowiańskich żertwienników (miejsc składania ofiar).
Kolejne szczątki koni spoczywały w jamach grobowych. Na podstawie zawartości warstw
kulturowych można przypuszczać, że ich chronologia była datowana tak samo XI-XIII w.
Anatomiczny układ kości świadczyć może o charakterze kultowym ( w odróżnieniu
od resztek konsumpcyjnych). Za sakralnym przeznaczeniem przemawia zlokalizowanie
szkieletów w pobliżu miejsca składania darów i odbywania rytualnych uczt.
Bibliografia
Duczko W., Ruś wikingów, Warszawa, 2007.
http://www.religie.424.pl/articles.php?lng=pl&pg=856
http://archeowiesci.pl/2012/12/16/kolejne-kurhany-odkryto-w-chodliku
Łukaszyk A., Wierzchowce Bogów. Motyw konia w wierzeniach i sztuce Słowian i
Skandynawów, Szczecin, 2012.
Słupecki L., Śmierć i pogrzeb Baldra w Eddzie Snorriego Sturlusona i w Husdrapie Ulfa
Uggasona a relacja Ibn Fadlana o pogrzebie ruskiego naczelnika [w:] Funeralia
Lednickie 6 Dusza maluczka a strata ogromna, s. 49-59.
Słupecki L., Mitologia skandynawska w epoce wikingów, Kraków, 2003, 96-129.