prawo w sieci

background image
background image
background image
background image
background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

5

Adam Bodnar

Wstęp


Bezpośrednim powodem zorganizowania konferencji pt. Prawo w sieci przez

„Obserwatorium wolności mediów” były dopływające do Helsińskiej Fundacji Praw
Człowieka sygnały o problemach prawnych, z którymi spotykają się osoby prowadzące
portale internetowe. Ze względu na niejasne przepisy Prawa Prasowego, a także brak
wystarczającej znajomości przez prokuraturę oraz sądy specyfiki Internetu, osoby te stały się
przedmiotem postępowań karnych. Postępowania dotyczyły dwóch rodzajów zagadnień:
odpowiedzialności za wpisy zamieszczane na forach internetowych oraz odpowiedzialności za
prowadzenie portalu internetowego bez rejestracji wymaganej wobec tytułu prasowego (w
świetle Prawa prasowego).

I. Uwagi wstępne

Problemy „prawa w sieci‖ w kontekście wolności słowa w 2009 r. przybrały na znaczeniu

oraz stały się przedmiotem publicznej dyskusji. Szczególnie ciekawa była debata na temat granic
anonimowości w Internecie, w kontekście działalności blogerów. Z kolei debata nt. „cenzurowania
Internetu‖, związana z zamiarem wprowadzenia blokowania niektórych stron internetowych, być
może doprowadzi do stworzenia całościowego podejścia władz publicznych do zagrożeń dla praw i
wolności jednostek wynikających z rozwoju Internetu i nowych technologii.

W niniejszym tomie postanowiliśmy zgromadzić materiały odnoszące się do tych tematów, tj.
materiały z konferencji „Prawo w sieci‖, zorganizowanej dnia 11 maja 2009 r., na której przede
wszystkim dyskutowaliśmy o pomysłach nowelizacji Prawa Prasowego. Publikujemy także relację
z wykładu prof. Wojciecha Sadurskiego pt. Blogi internetowe jako współczesna Agora. Równość
autorytetów i osób anonimowych?
, jak również zapis bogatej i intensywnej debaty po tymże
wykładzie. Wykład ten został zorganizowany we współpracy z Zakładem Praw Człowieka WPiA
UW w dniu 28 kwietnia 2009 r. Zamieszczamy również opinię Helsińskiej Fundacji Praw
Człowieka na temat propozycji wprowadzenia Rejestru Stron i Usług Internetowych, która stanowi
podsumowanie najważniejszych zarzutów wobec projektowanych regulacji. Publikujemy również
relację z dwóch wykładów poświęconych Prawu prasowemu zorganizowanych dnia 14
października oraz dnia 27 października 2009 r. Pierwszy pt. Dlaczego jest nam potrzebne Prawo
prasowe?
poprowadził prof. Jacek Sobczak, drugi pt. Dlaczego nie jest nam potrzebne Prawo
prasowe
? poprowadził redaktor Stefan Bratkowski.

II. Zastosowanie Prawa Prasowego do działalności prowadzonej w internecie


Stosowanie Prawa Prasowego od dłuższego czasu nastręcza problemów osobom

prowadzącym portale internetowe. Nie jest bowiem jasne na ile przepisy tej ustawy mają
zastosowanie do działalności dziennikarskiej, ale prowadzonej w sieci. Najlepszym przykładem są
problemy portalu internetowego www.gazetabytowska.pl. Przeciwko Leszkowi Szymczakowi,
redaktorowi tego portalu prowadzone były dwa postępowania. W pierwszym z nich został

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

6

prawomocnie uniewinniony od odpowiedzialności za wpisy na forum internetowym. Sąd uznał, że
redaktor naczelny portalu nie może ponosić odpowiedzialności za wpisy na forum, gdyż portal nie
jest objęty regulacjami Prawa Prasowego. W tym przypadku znajdują zastosowanie przepisy
ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną.

1


Druga sprawa L. Szymczaka dotyczyła natomiast problemu uznawania portali internetowych za
tytułu prasowe. Powstaje bowiem pytanie czy brak rejestracji portalu powinien powodować
odpowiedzialność karną. Uznawanie portalu internetowego za prasę (a tym samym ponoszenie
takich samych obowiązków jak tytuł prasowy) zostało przesądzone w postanowieniu Sądu
Najwyższego2. Sąd Najwyższy uznał, że prasą są także publikacje i przekazy periodyczne
rozpowszechniane za pomocą Internetu i jeżeli jakakolwiek strona internetowa jest aktualizowana
częściej niż raz w roku, powinna być ona zarejestrowana w sądzie. Można mieć wątpliwości co do
trafności tego postanowienia, biorąc szczególnie pod uwagę sankcje karne wynikające z Prawa
Prasowego w przypadku nie zastosowania się do obowiązku rejestracji. Bezpośrednią
konsekwencją postanowienia SN są sprawy dotyczące portali internetowych, w których ich
redaktorzy starają się przekonać sądy, że przepisy Prawa Prasowego nie mają do nich
zastosowania.

3


Niestety w tym przypadku Leszkowi Szymczakowi nie udało się przekonać sądu. Sąd Okręgowy w
Słupsku dnia 7 maja 2008 r. orzekł, że prowadzenie portalu, w myśl Prawa Prasowego, wymaga
rejestracji.

4

Tym samym uznał Leszka Szymczaka winnym niedopełnienia tego obowiązku. Ze

względu jednak na niską szkodliwość czynu Sąd warunkowo umorzył postępowanie. Od tego
wyroku Leszek Szymczak wywiódł skargę konstytucyjna, która obecnie oczekuje na
rozstrzygnięcie. Zdaniem L. Szymczaka niekonstytucyjna jest sama instytucja rejestracji
dzienników internetowych, jak i sankcja karna za wydawanie dziennika bez rejestracji. W wyniku
wyroku zagrożone jest wolne od dalszych postępowań karnych i niekoniecznych sankcji
wydawanie publikacji internetowej bez spełnienia nieprecyzyjnie określonego obowiązku,
nadmiernie utrudniającego publikowanie w internecie.

5


Wskazane postanowienie Sądu Najwyższego znalazło swoje odzwierciedlenie w projekcie
nowelizacji Prawa Prasowego. Nowelizacja prawa prasowego, zaproponowana 10 lutego 2009 r.
przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, zawierała pomysł regulacji działalności
prasowej prowadzonej za pomocą internetu. Według założeń nowelizacji pojęcie prasy oznacza:
„publikacje periodyczne, które nie tworzą zamkniętej, jednorodnej całości, ukazujące się nie
rzadziej niż raz w roku, opatrzone stałym tytułem albo nazwą, numerem bieżącym i datą a w
szczególności: dzienniki, czasopisma, serwisy agencyjne, biuletyny, programy radiowe i telewizyjne
oraz kroniki filmowe; prasą są także wszelkie istniejące i powstające w wyniku postępu
technicznego środki masowego przekazywania, o ile upowszechniają publikacje periodyczne za
pomocą druku, wizji, fonii lub innej techniki rozpowszechniania, a także publikacje prasowe
ukazujące się w formie elektronicznej; prasa obejmuje również zespoły ludzi i poszczególne osoby

1

Sąd Rejonowy w Słupsku w wyroku z 16 grudnia 2008 r. (sygn. akt II K 367/08) uznał, że prowadzenie działalności

prasowej w postaci portalu internetowego i posiadanie statusu redaktora w rozumieniu prawa prasowego, nie skutkuje
odpowiedzialnością za wpisy umieszczane przez internautów na forum internetowym. Wpisy te nie stanowią w ocenie
Sądu materiału prasowego. W ich przypadku zastosowanie znajduje art. 14 ustawy o świadczeniu usług drogą
elektroniczną, który wyłącza odpowiedzialność karną osoby prowadzącej usługę hostingu.

2

Postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 26 lipca 2007r. Sygn. IV KK 174/07.

3

Por. np. sprawa portalu

www.bielsko-biala.pl

, zakończona wyrokiem uniewinniającym Sądu Okręgowego w Bielsku-

Białej (sygn. VII Ka 715/09).

4

Sygn. akt VI Ka 409/07.

5

Podobne problemy porusza skarga konstytucyjna Wojciecha Skrzypka o sygn. SK 42/09.

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

7

zajmujące się działalnością dziennikarską”.
Definicja powyższa nastręcza szereg trudności interpretacyjnych. Jakie jest np. znaczenie terminu
„publikacje periodyczne‖ – jak często powinny być aktualizowane? Czy osoby małoletnie
prowadzące portale internetowe też powinny je rejestrować? Czy jeżeli ktoś codziennie aktualizuje
swój profil w Facebooku (co jest akurat dziełem autora niniejszego wstępu) lub w innym serwisie
społecznościowym i w ten sposób przekazuje informacje, też powinien ten profil zarejestrować?
Czy „publikacjami periodycznymi‖ są także strony internetowe poszczególnych urzędów
centralnych? Jaki jest w tym kontekście status blogerów, w tym szczególnie blogerów
anonimowych, którzy nie chcą się nigdzie ujawniać ani rejestrować?

Już po kilku tych pytaniach widać, że ze względu na dynamikę, różnorodność i szerokie stosowanie
środków audiowizualnych w Internecie, jakakolwiek działalność publikacyjna wymyka się
tradycyjnym definicjom. Internetu nie można uregulować w podobny sposób jak to się dzieje w
odniesieniu do prasy, radia czy telewizji. Jest absolutnie niestandardowy i nietypowy, a tym samym
niezwykle trudno jest poddać go jakiejkolwiek regulacji prawnej.

W dużej mierze ze względu na krytykę założeń do ustawy w listopadzie 2009 r., Minister Kultury i
Dziedzictwa Narodowego zaproponował kolejną propozycję nowelizacji Prawa Prasowego. Tym
razem zostało zaproponowane wyłączenie z pojęcia prasy pewnych kategorii publikacji. W art. 7
Prawa Prasowego ma być dodany ust. 3, zgodnie z którym:

„Za prasę nie uważa się przekazów niepodlegających procesom przygotowania redakcyjnego [...],
w szczególności blogów, korespondencji elektronicznej, serwisów społecznościowych służących do
wymiany treści tworzonej przez użytkowników, przekazów prywatnych użytkowników w celu
udostępnienia lub wymiany informacji w ramach wspólnoty zainteresowań, stron internetowych
prywatnych użytkowników.”

Powyższe wyłączenie oczywiście idzie w dobrym kierunku, gdyż ogranicza stosowanie Prawa
Prasowego w stosunku do działalności publikacyjnej w internecie. Zastanawiać się może czy wobec
tak szerokiego wyłączenia (np. strony internetowe prywatnych użytkowników) w ogóle w
jakikolwiek sposób definicja prasy obejmować będzie publikacje w internecie.

Wydaje się jednak, że cały problem nie tkwi w konstrukcji definicji (czy wyłączenia), ale przede
wszystkim w tym, czy w ogóle myślenie nad nowelizacją Prawa Prasowego w kierunku
„definiowania‖ ekspresji w internecie ma sens. Czy zamiast próbować dopasować definicję „prasy‖
nie powinniśmy poszukiwać zupełnie innych, nowych oraz niestandardowych rozwiązań?

Moim zdaniem jedyne możliwe rozwiązanie tzw. problemu niemożności nowelizacji Prawa
Prasowego to określenie wzajemnych praw i obowiązków osób, które chcą posługiwać się tytułem
dziennikarza w rozumieniu Prawa Prasowego. Należy zastanowić się czy z wymogiem rejestracji
nie powinny wiązać się określone prawa wynikające z Prawa Prasowego oraz innych ustaw, w
szczególności Kodeksu postępowania karnego. Tylko dziennikarz (bloger, dziennikarz obywatelski,
dziennikarz prasy tradycyjnej), który dokonałby rejestracji (lub zrobiłaby to jego redakcja) mógłby
powoływać się przed organami władzy na szczególne gwarancje wynikające z prawa karnego
procesowego, w szczególności na ochronę źródeł informacji – fundament dziennikarstwa. Tylko
taki dziennikarz mógłby powoływać się na zasady etyki dziennikarskiej w postępowaniu cywilnym
czy karnym (np. standard rzetelności w przygotowaniu materiału prasowego, a obowiązek dalej
idącego standardu prawdy). Tylko taki dziennikarz mógłby korzystać z możliwości wejścia na
posiedzenia kolegialnych organów władzy lub też czerpać korzyści z akredytacji. Słowem,
obowiązywałaby zasada – rejestracja oznacza większe przywileje związane z wykonywaniem

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

8

zawodu dziennikarza, z których nie mogą korzystać inne osoby nie posiadające tego statusu.
Oznacza także obowiązek ujawnienia swojej tożsamości.

Nie widzę przy tym sprzeczności z anonimowym blogowaniem. Jeżeli ktoś się decyduje na
anonimowość to znajduje się w uprzywilejowanej sytuacji. Nie musi ujawniać swojego nazwiska,
tak długo jak nie naruszy dóbr osobistych innych osób, czy w inny sposób złamie obowiązujące
prawo. Trudno jednak, aby takiemu blogerowi przyznawać np. prawo powoływania się na
tajemnicę dziennikarską. W ten sposób moglibyśmy bowiem doprowadzić do rozszerzenia
niezwykle istotnego przywileju na praktycznie każdą osobę fizyczną, co wypaczyłoby sens tej
gwarancji.

Ważne jest także, aby rozwojowi Internetu i anonimowych form komunikacji towarzyszył rozwój
procedur pozwalających na identyfikację sprawców naruszeń praw innych osób. Tego dotyczyła
właśnie sprawa K.U. przeciwko Finlandii

6

pozytywnych obowiązków państwa w zakresie

identyfikowania sprawców naruszeń dokonanych za pomocą Internetu. Anonimowość nie może być
blokadą pozwalającą na głoszenie wszelkich treści bez jakiejkolwiek odpowiedzialności.


III. Rejestr Stron i Usług Internetowych

W momencie kiedy na początku 2009 r. organizowaliśmy konferencję „Prawo w sieci‖ oraz

wykład prof. Sadurskiego nie spodziewaliśmy się, że dyskusja na temat rejestracji stron
internetowych czy anonimowości blogerów to dopiero początek problemów pojawiających się na
styku prawo i Internet. W połowie roku przedmiotem publicznej debaty stało się ujawnienie
tożsamości dotychczas anonimowej blogerki Kataryny. Sprowokowało to dyskusję na temat granic
prywatności w internecie. Kataryna postanowiła chronić swoją anonimową tożsamość i
zdecydowała się na wytoczenie powództwa zmierzającego do uznania, że jej prawo do zachowania
anonimowości jest jednym z dóbr osobistych chronionych na podstawie polskiego prawa.

Z kolei w listopadzie 2009 r. Ministerstwo Finansów zaproponowało nowelizację tzw. ustawy
hazardowej (która zresztą w dacie składania projektu nowelizacji nie została jeszcze nawet
uchwalona). Jednym z pomysłów było wprowadzenie Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych. W
istocie celem Rejestru miało być wprowadzenie kategorii stron, które będą blokowane przez
dostawców Internetu, na podstawie decyzji sądu (choć wcześniej był pomysł, aby decyzja
podejmowana była przez Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej). Projekt ten ulegał istotnym
zmianom pod wpływem szerokiej krytyki. Niemniej przez długie miesiące nie zmieniła się
koncepcja – blokowaniu miały podlegać strony internetowe, które zawierają treści dot. pornografii
dziecięcej oraz strony umożliwiające hazard przez Internet.

Pojawiło się szereg argumentów przemawiających przeciwko istnieniu Rejestru, zarówno
praktycznych jak i konstytucyjnych. Po pierwsze, powstaje pytanie czy jest to rozwiązanie, które
może być w ogóle skuteczne. Od ekspertów ds. technologii informatycznych wiadomo, że nie.
Istnieje mnóstwo sposobów na ominięcie blokowania stron internetowych i połączenie się z tą
wybraną. W każdym momencie można także przenieść zablokowaną stronę na inny serwer i wtedy
cała procedura musiałaby się rozpoczynać od początku. Po drugie, prowadzenie Rejestru oznacza
nałożenie dużych kosztów na operatorów, które trudno jest oszacować. Po trzecie, utworzenie
Rejestru prowadzi do utworzenia przez państwo infrastruktury, która pozwala na kontrolowanie
treści pojawiających się w Internecie (tych, które może przeczytać polski użytkownik Internetu).

6

K.U. przeciwko Finlandii, skarga nr 2872/02, wyrok z 2 grudnia 2008 r.

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

9

Taka infrastruktura, jak już raz powstanie, może zostać wykorzystana w dowolnym celu. Nawet
jeżeli teraz Rząd argumentuje, że Rejestr tworzony jest w celu blokowania stron dot. pedofilii,
pornografii dziecięcej czy hazardu, to łatwo można wyobrazić sobie wprowadzenie kontroli
sięgającej kwestii ideologicznych (np. ochrona małoletnich). Wystarczy tylko odpowiednia zmiana
ustawy. Po czwarte, już samo słowo „Rejestr‖ kojarzy się z indeksem ksiąg zakazanych. Jest wręcz
słowem utożsamianym z cenzurą. A przecież Konstytucja zakazuje cenzury prewencyjnej (art. 54
ust. 2).

Powyższy projekt wzbudził szereg kontrowersji w środowisku internautów. Protestowały
organizacje branżowe, organizacje pozarządowe, a także sami internauci, którzy w liczbie ponad 80
tys. podpisali w Internecie petycję do Premiera. W efekcie Rząd zrezygnował z proponowanego
pomysłu, prawdopodobnie nie chcąc się narażać na przegranie wyborów z powodu protestu
internautów.

Niemniej jednak, debata jaka rozgorzała po zaproponowaniu Rejestru Stron pokazuje jak delikatna
jest to sfera życia. Pomysł Rejestru powstał łatwo, bez uwzględnienia zagrożeń jakie niesie dla
wolności słowa czy prawa do prywatności. Jednocześnie sprawa ta pokazuje potrzebę rzetelnej i
rzeczowej debaty na temat zagrożeń dla praw podstawowych w kontekście rozwoju Internetu oraz
nowych technologii. To są bowiem naczynia powiązane. Przecież właśnie z tego powodu wiele
osób z tak głęboką nieufnością przyjmuje pomysł rejestrowania stron internetowych jako tytułów
prasowych.

Rozwój Internetu oraz nowych technologii nakłada na Rząd szczególne „pozytywne‖ obowiązki.
Jest to przede wszystkim konieczność bardzo roztropnego i uważnego stanowienia prawa, przy
uwzględnieniu szczególnej charakterystyki Internetu. W przeciwnym wypadku bowiem może dojść
do przekroczenia granic i uchwalenia prawa, które odbierze czy poważne ograniczy wolność w
Internecie, a uzasadnione będzie czysto teoretycznym interesem publicznym. Problem w tym, że w
tej dziedzinie raz odebrana wolność czy prywatność, raczej później nie zostanie na nowo
przywrócona. O wiele trudniej, ze względu na gromadzenie danych czy względy technologiczne,
wrócić do starych rozwiązań. Łatwo jest natomiast wprowadzać nowe, garściami czerpiącymi z
tych nowości technologicznych, a nie respektujących należycie praw jednostek.

Aby Rządowi powiódł się projekt przygotowywania odpowiedzialnego prawa odnoszącego się do
wykorzystania nowych technologii, Rząd musi przezwyciężyć politykę resortową i podejmować w
tym zakresie działania na szczeblu kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Obecnie różnymi projektami
ustaw czy rozwiązań, które mają wpływ na Internet i ograniczenie naszego prawa do prywatności
zajmuje się plejada ministerstw oraz urzędów centralnych. Warto wspomnieć o MSWiA
(działalność służb mundurowych, dowody osobiste, paszporty itd.), MKiDN (prawo prasowe i
rejestracja stron internetowych), MS (cyberprzestępczość), MEN (edukacja o Internecie), MZ
(elektroniczne karty zdrowia), MI (infrastruktura telefokomunikacyjna i internetowa), UKE
(regulacja działalności telekomunikacyjnej). Tak długo jak te wszystkie działania nie zostaną
skoordynowane - tak długo ograniczenie naszej wolności i prywatności następować będzie dzięki
działalności któregoś z ministerstw. Rezygnacja z pomysłu Rejestru Stron (a być może także z
rejestrowania stron internetowych jako tytułów prasowych) nie rozwiąże wszystkich problemów,
takich jak: retencja danych telekomunikacyjnych, gromadzenie danych biometrycznych, czy
stosowanie kamer przemysłowych. Dobrym pomysłem byłoby powołanie Pełnomocnika Rządu ds.
zagrożeń nowych technologii dla praw i wolności jednostki, który kontrolowałby proces
legislacyjny podejmowany w ramach poszczególnych ministerstw, a także z silnym umocowaniem
Premiera prowadziłby poważny i rzetelny dialog z wszystkimi uczestnikami społeczeństwa
informacyjnego na temat nowych rozwiązań.

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

10


Ważną rolę do spełnienia w tym procesie będą miały także sądy. Do nich właśnie należeć będzie
wyznaczenie granic naszej wolności i prywatności, czy także odpowiedzialności za podejmowanie
działań na podstawie niejasnych przepisów ustawowych (jak to ma miejsce w przypadku rejestracji
stron internetowych na podstawie Prawa Prasowego). Jest nieunikniona coraz większa liczba spraw
dotycząca tych zagadnień, niezależnie od toczącego się procesu legislacyjnego.

IV. Podsumowanie

Podsumowując, jesteśmy obecnie w trakcie procesu kształtowania się odpowiedniego

miejsca Internetu w polskim prawie. Ten proces ma miejsce zarówno w zakresie tworzenia się
regulacji prawnych, ale także praktyki stosowania Internetu. Nic nie jest do końca rozstrzygnięte.
Mamy już trochę doświadczeń, ale wciąż jest ich za mało, aby tworzyć jakieś spójne wyobrażenie.

Dr Wacław Iszkowski, Prezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji, stwierdził niedawno, że
gdyby porównać wiek Internetu w Polsce do wieku człowieka, to Internet ma około 16 lat. Zdobył
już pewne doświadczenia oraz wiedzę na temat otaczającego świata. Ale cały czas nie jest jeszcze
dojrzały i ma przed sobą długą kartę do zapisania. Nie wiadomo, w którym kierunku podąży jego
rozwój. Do prawników należeć będzie zatem odpowiednie „wychowanie‖ Internetu za pomocą
starannych regulacji prawnych odpowiednio zważających na wolność słowa oraz prawo do
prywatności.

Summary


The reason for organizing a conference devoted to the regulation of the Internet was a large
number of signals received by the Observatory from persons who became the victims of criminal
proceedings instituted against them because of a the lack of registration of web pages and the
responsibility of web page owners for comments made by other Internet users. Judgments of Polish
courts in cases concerning registration are not uniform and no interpretational guidelines exist
deriving from both the judiciary and the academics.

The registration of web pages is currently discussed by the Polish Ministry of Culture which is
preparing draft amendments to the Press law dating from 1984. Therefore, there is a pressing need
to discuss the scope of new regulations in the context of international freedom of expression
standards. The only possibility to resolve the existing interpretational problems is an adequate
amendment of the Press law, which is currently not adapted to new technical solutions.

The following publication constitutes a compilation of materials from the conference entitled Law
and Internet organized by the Observatory Freedom of Media in Poland on 11 May 2009, from two
lectures devoted to the Press law and its possible amendments (lectures by prof. Jacek Sobczak and
Stefan Bratkowski), as well as from a lecture delivered by prof. Wojciech Sadurski concerning the
anonymity on the Internet.

This publication and the presentation of reflections of major Polish experts in the field of Internet
and freedom of expression seems to be crucial as Poland is now undergoing the process of shaping
the place of Internet in its legal system.

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

11

I. REFERATY

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

12

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

13

Michał Olszewski

Prawo w sieci

7

Opiekuję się serwisami społecznościowymi. Być może niektórzy chcieliby widzieć w

nich działalność prasową, czasem dziennikarską. Prowadzimy bardzo popularne serwisy, np.
forum „Gazeta.pl”, na którym pojawia się kilkadziesiąt tysięcy wpisów dziennie lub „blox.pl”,
gdzie pojawia się ponad 4 tys. wpisów blogowych na dzień. Ta skala aktywności wiąże się z
tym, że zapewniamy dużą wolność ekspresji użytkownikom.


Nie cenzurujemy wypowiedzi osób korzystających z naszych serwisów, w żaden sposób ich

nie monitorujemy, nie stosujemy „promoderacji‖. Można napisać wszystko i zostanie to
natychmiast opublikowane. Dzięki takiemu liberalnemu podejściu nasze serwisy są popularne i
odniosły sukces. Z drugiej strony, zajmuję się też ograniczaniem wolności, bo jeśli można napisać
wszystko, to okazuje się, że pojawiają się tam również rzeczy niepożądane. Tak naprawdę istotne
jest zachowanie balansu między taką właśnie „cenzurą‖ a wolnością ekspresji.

Obecnie mamy wciąż do czynienia z dużym niezrozumieniem tzw. mediów społecznych,

tworzonych przez użytkowników. Ostatnio zadzwonił do mnie pan z jakiegoś klubu sportowego na
Podkarpaciu. Poinformował mnie, że w serwisie blox.pl znajduje się wpis mówiący coś na temat
jego klubu. Według niego były to informacje nieprawdziwe i wyssane z palca, a zatem zażądał
natychmiastowego sprostowania. Zapytał, jakim cudem w serwisie, którym się opiekuję, pojawiły
się takie treści, „że przecież musiałem je wcześniej zaakceptować, ponieważ musi istnieć jakaś
redakcja, która klika i pozwala, żeby się coś takiego pojawiało się na stronie‖. Musiałem Pana
wyprowadzić z błędu: nie jesteśmy redakcją, nie dokonujemy akceptacji wpisów użytkowników.
Jesteśmy usługodawcą i świadczymy usługę publikowania treści w Internecie. Zapewniamy tylko
miejsce. Tak samo w przypadku forum – pozwalamy użytkownikom pisać i oni korzystają z tej
usługi. Nic więcej. Nasze relacje z nimi nie są określane przez prawo prasowe, ale przez ustawę o
świadczeniu usług drogą elektroniczną, która nakłada na nas określone obowiązki.

Internet radzi sobie całkiem dobrze bez kodeksu etycznego, ponieważ jeżeli u mnie w

serwisie blogowym pojawia się treść łamiąca prawo, to można w prosty sposób to zgłosić
operatorowi, w tym wypadku mojej firmie. I jeśli jest to powiadomienie skuteczne, które w sposób
wyraźny wskazuje, że doszło do naruszenia określonych przepisów, to mamy obowiązek
zablokować dostęp do takiego nielegalnego zasobu. Nie jest do tego potrzebny żaden kodeks
etyczny. Korzystamy też, zwłaszcza na forum, z tzw. netykiety - tworu stworzonego przez samych
użytkowników na przestrzeni lat. Obowiązują dosyć proste zasady: nie obrażaj, nie umieszczaj
ataków personalnych, nie publikuj danych osobowych itd. Są to bardzo proste zasady, wynikające
raczej ze zdrowego rozsądku, niż z prawa. Tak naprawdę większość problemów, które napotykamy,
można rozstrzygać z użyciem zdrowego rozsądku i kodeks jest tu zupełnie zbędny. Jeżeli
rzeczywiście zostało złamane prawo, istnieje prosta droga do zablokowania tych treści – po prostu
zgłoszenie. A my świadcząc wskazaną usługę, mamy obowiązek dane treści blokować. Problem

7

Transkrypt wystąpienia Michała Olszewskiego z konferencji zorganizowanej 11 maja 2009 r. przez "Obserwatorium wolności

mediów w Polsce" i Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich - Oddział Warszawski pt. "Prawo w sieci - korzyści czy zagrożenia dla
wolności słowa. Rozważania nad projektem nowelizacji Prawa prasowego".

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

14

pojawia się wtedy, gdy opinie się różnią: zgłaszający uważa, że publikacja w serwisie naruszyła
jego prawo, a my sądzimy, że tak się nie stało.

Niedawno miałem taką sytuację z człowiekiem, który jest przewodniczącym organizacji

pozarządowej. Jego działalność została dość ostro skrytykowana na jakimś blogu. On zgłosił się do
nas, mówiąc, że są tam podane jego dane osobowe, na co on się nie zgadza i prosi o ich usunięcie.
Natomiast my uznaliśmy, że jest on osobą pełniącą funkcję publiczną, a krytyka, która go dotknęła,
jest w pełni związana z jego działalnością. Wpis pozostał na blogu. Ten człowiek złożył potem
skargę na policji, ale postępowanie zostało umorzone. Sąd także nie przychylił się do złożonego
przez niego zażalenia na postanowienie o umorzeniu postępowania.


Do czego zmierzam? Tak naprawdę, wszystko, co się dzieje w Internecie, oparte jest na

jakichś usługach. Nie da się samemu opublikować czegoś w Internecie. Nawet jeśli piszę bloga,
nawet jeśli sam sobie wykupię domenę, to kupuję ją od kogoś. Muszę także kupić serwer i
podłączyć do Internetu, więc znowu ktoś mnie podłącza w ramach świadczonych przez siebie
usług. W przypadku serwisów społecznościowych lub blogów - moim zdaniem - nie ma potrzeby
używać słowa „prasa‖ i „dziennikarstwo‖. Jest to po prostu publikowanie treści w Internecie. Jeśli
ktoś chce mieć przywileje wynikające z bycia dziennikarzem, np. prawo do ukrycia źródeł
informacji, to może faktycznie się zarejestrować i prowadzić bloga, którego będzie nazywał prasą.
Z zastrzeżeniem, że jeżeli jestem usługodawcą dostarczającym mu usługi w postaci możliwości
prowadzenia bloga, to nadal mogę go np. zablokować, gdy ktoś zgłosi, że umieszcza na blogu
nielegalne treści. I nie jestem wtedy cenzorem, tylko realizuję nałożone na mnie zobowiązania, bo
zgodnie z prawem nie mogę świadczyć usługi polegającej np. na publikowaniu zdjęć pedofilskich.
Wolność prasy już tutaj nikogo nie obroni.


Summary


The author spoke on behalf of the administrators of the most popular social networking websites
(so called “SNW”) in Poland, such as discussion forum”Gazeta.pl” (with dozens of thousands
entries per day) or “blox.pl” (over 4 000 blog entries daily). The owner of these services decided to
adopt liberal approach towards its users. Users have been granted a full freedom of expression -
entries are never censored prior to their publication. Whatever is typed down, appears immediately
on the screen. Nevertheless, if any clearly illegal or offensive content is published, the
administrators, when alerted, are obliged to block the access to such entry.
In M. Olszewski's opinion, there is no need for more detailed legislation concerning the social
networking websites. Such websites should not be considered as press and should not fall under the
Press law Act. That is because, according to M. Olszewski, authors publishing online within“SNW”
(including bloggers) should not be perceived as journalists. They remain dependent from Internet
providers, owners of websites etc., who provide space for their self-publishing and who are oblige
to remove the entries if they do not comply with the legal standards. Nevertheless, these
prerogatives cannot be interpreted as acts of censorship, as they are not based on Press law. They
result from obligations contained in criminal law or specific laws addressed to entrepreneurs
providing e-services. The author considers these already existing regulations - sufficient.

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

15

Krzysztof Fijałek

8

Prawo w sieci

9

Obecnie obowiązujące Prawo prasowe jest przeżytkiem poprzedniego ustroju. Zmiana

ustawy powinna polegać na modyfikacji wszelkich przepisów, które umożliwiają
kontrolowanie mediów, w tym przepisów, na mocy których strony internetowe należy
rejestrować. Nasze prawo nie jest dostosowane do zmieniającej się rzeczywistości technicznej.


Na początek należy wskazać na uwagę natury ogólnej: wszystko się zmienia. Internet, jakim

go dzisiaj postrzegamy, jaki użytkujemy, jest czymś innym niż był dziesięć lat temu. W sferze
zawartości, jeśli odniesiemy to do portali internetowych, witryn, bądź różnego rodzaju stron, które
są aktualizowane częściej lub rzadziej, zauważymy pewną zmianę. Coraz więcej materiałów, które
się tam pojawiają jest materiałami własnymi lub takimi, do których wydawca posiada prawa.
Krótko mówiąc, albo są to materiały pisane na nasze zamówienie, albo przez nas kupowane bądź
materiały takie, które przedstawiamy na zasadzie umów dwustronnych, podpisywanych z różnymi
dostawcami. Jeszcze kilka lat temu polski Internet składał się z „omówień‖ materiałów prasowych.
Zjawisko to do dzisiaj oczywiście występuje z różnym natężeniem, ale trzeba pamiętać, że ten
rynek dorośleje bądź też inaczej mówiąc, w pewien sposób się koncentruje. Jeżeli spojrzymy dzisiaj
na mapę internetową pod kątem portali, to te większe do kogoś należą i są to dość często duże
grupy wydawnicze specjalizując się w jakiejś dziedzinie. Taką grupą jest np. Interia. Inne,
konkurencyjne portale też taką specjalizację mają, np. w dziedzinie informacji bądź są powiązane z
dużą stacją telewizyjną. Oznacza to, że portale coraz bardziej wchodzą w funkcje prasy, bo one de
facto
są prasą, choć nie są rejestrowane. Coraz częściej posługują się treściami i materiałami co do
których – jeżeli chodzi o prawa autorskie lub odpowiedzialność za nie – dużych wątpliwości mieć
nie można.

Odnosząc się do propozycji zmian w Prawie prasowym, o których się mówi, ale z którymi

nic się nie robi. Można podejrzewać, że chodzi o to, żeby obecnej sytuacji nie zmieniać, bo z
jakiegoś punktu widzenia jest to sytuacja dla niektórych wygodna. Otóż zapis o rejestracji stron
internetowych oraz kazusy dotyczące postępowań za brak takiej rejestracji, wskazują, iż wymagana
jest modyfikacja starego prawa prasowego sprzed 25 lat, które dla mnie jest przeżytkiem – w
ścisłym tego słowa znaczeniu – komunistycznym, wręcz betonowym. Obowiązek rejestracji prasy,
w rozumieniu dzienników i czasopism w tamtych czasach, nie był niczym innym jak tylko
kagańcem założonym prasie, żeby ją lepiej kontrolować. To znaczy – po to się wpisywało redaktora
naczelnego i siedzibę redakcji, żeby urzędasowi, biurokracie systemu opresyjnego, totalitarnego,
było łatwiej ścigać kogoś za nieprawomyślność, łatwiej było go zamknąć. Utrzymanie tego statusu
do dziś świadczy o tym, że nie bardzo poradziliśmy sobie z regulacjami odnoszącymi się do
wolności słowa w warunkach wolnego społeczeństwa. To jest moje zdanie, bardziej może prywatne

8

Krzysztof Fijałek jest Redaktorem Naczelnym i dyrektorem portalu ds. serwisów redakcyjnych Interia.pl,

9

Transkrypt wystąpienia K. Fijałka z konferencji zorganizowanej 11 maja 2009 r. przez "Obserwatorium wolności mediów w

Polsce" i Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich - oddział warszawski pt. "Prawo w sieci - korzyści czy zagrożenia dla wolności
słowa. Rozważania nad projektem nowelizacji Prawa prasowego".

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

16

niż służbowe, ale uważam, że wszelkiego rodzaju rejestry w dziedzinie mediów niczemu nie służą.
Nie ma żadnego powodu, żeby powstało jakieś zagrożenie dla osoby pokrzywdzonej działalnością
takiego, czy innego portalu, dużego bytu medialnego działającego w Internecie. Nietrudno nas
odnaleźć. Nie robimy żadnych trudności, żeby osoba uważająca się za pokrzywdzoną nie mogła się
skontaktować i od nas dochodzić swoich roszczeń. Nie ma żadnej trudności, aby osoba
niezadowolona z wymowy pewnych materiałów prasowych zamieszczonych w portalu nie mogła
skontaktować się z redakcją i uzyskać odpowiedzi, czy została potraktowana zgodnie z przepisami
Prawa prasowego. Ponieważ to, że nie zarejestrowaliśmy portalu jako tytułu prasowego w rejestrze,
nie oznacza, że nie stosujemy do niego Prawa pasowego. Możemy prywatnie uważać, że ono jest
kiepskie, ale nic nas nie zwalnia od tego, żeby do jego zapisów się stosować w odniesieniu do
spraw, które dotyczą relacji podstawowych. Nic istotnego nie wynika z faktu, że dana witryna bądź
dany portal zostaną zarejestrowane. Mnie jako dziennikarzowi nie daje to żadnego dodatkowego
uprawnienia. Ja swoje prawa do zachowania tajemnicy dziennikarskiej mam, ponieważ jestem prasą
czy jej przedstawicielem w rozumieniu ustawy Prawo prasowe. Jedynie mógłbym otrzymać
przydzielane urzędniczo obowiązki, tzn. obowiązek zamieszczenia listów gończych. Wyobraźmy
sobie, że jest 16 województw, w każdym województwie jest jakaś komenda wojewódzka,
powiatowa i każdy zamieszcza jakieś listy gończe. Parę osób pewnie miałoby zajęcie, żeby to
zawieszać w portalu. Nie mówię, że my takich rzeczy nie zawieszamy, ale traktujemy to z jakimś
tam rozsądkiem, bo są różne przypadki. W różnych sytuacjach jesteśmy gotowi pomóc
funkcjonariuszom publicznym w ich zbożnej działalności.

Reasumując, mam obawy, że dobrego Prawa prasowego wywodzącego się ze starego prawa

się nie wytworzy. Jeżeli by ta zmiana miała zmierzać tylko do tego, żeby w stare zapisy dołożyć
jeszcze jeden paragraf czy pół akapitu, przez co obejmie się jakimiś restrykcjami i obowiązkami
media internetowe - to jest to działanie dość krótkowzroczne. Jakiekolwiek próby rozszerzania
zapisów na formy aktywności nieprasowej, czyli np. blogi, twittery i inne przejawy aktywności,
wynikają raczej ze zbyt dużej liczby pracowników ministerstw bądź innych agend rządowych niż z
rzeczywistej potrzeby. Nie jest to w żadnym razie sfera, którą się powinno obejmować zapisami
prawa prasowego.

Summary


The author is an editor of one of the biggest on-line information services in Poland – “Interia.pl”.
In the article K. Fijałek criticises anachronic provisions of current Press Law Act, especially the
registration requirements applicable both to traditional press as well as to Internet websites
publishing informative content. The author believes that registration requirements imposed in the
80‟, under the past socialistic regime, were introduced simply in order to control and restrict
journalists‟ activity. In his view, in the democratic system such restrictions are an unnecessary
restraint, especially with regard to on-line publications. Nowadays everybody who believes their
rights were infringed by a publication can easily contact any editorial office or a publisher.
Perhaps the registration requirements would seem justified if they provided certain privileges.
Instead they only impose additional obligations. Overall, according to K. Fijałek the Press Law Act
requires fundamental amendments whereas registration requirements should be fully abolished
from Polish legal regime.

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

17

Piotr Waglowski

Prawo w sieci

Na początku pozwolę sobie wykorzystać pewien cytat z art. 54 ust. 1 Konstytucji

Rzeczpospolitej Polskiej: „Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz
pozyskiwania

i

rozpowszechniania

informacji”.

Oczywiście

wprawny

badacz

konstytucjonalista będzie wiedział, że jest tam jeszcze ustęp kolejny, że jednak można troszkę
ograniczać, ale głównie dotyczy to radia i telewizji.


Wydaje mi się, że jeżeli tradycyjna prasa na początek czegoś nie opublikuje, a już wcześniej

w sieci pojawią się relacje na dany temat, to zaistnieje pewien problem: kto kogo będzie cytował i
czy w ogóle będzie tu dochodziło do jakiegoś cytowania, czy tylko wykorzystywania informacji,
które komuś powinny przynależeć na zasadzie pierwszeństwa, monopolu. Była kiedyś dyskusja
dotycząca praw autorskich, a prawo autorskie z prawem prasowym ma jednak wiele wspólnego. I
kiedy dyskutowano o art. 4 ust. 4 ustawy Prawo prasowe który dotyczył „prostej informacji
prasowej‖, Polska Agencja Prasowa podnosiła, że powinien przysługiwać 24-godzinny monopol na
informacje, które przez siebie przepuści. Ripostowano jednak, że to nie jest może nazbyt rozsądne,
ponieważ „każdy ma różne nasłuchy‖.

Teraz pytanie: co to znaczy, że blog jest prywatny? Czym jest w ogóle jest blog? Czy może

istnieć blog nieprywatny? Jaka jest różnica między blogiem i serwisem internetowym? Jaka jest
różnica między blogiem i serwisem internetowym a np. prasą? To są takie pytania, które mnie
nurtują, ponieważ ja nie widzę różnicy. Jeżeli „Gazeta Wyborcza‖ pisze, że coś zostało
opublikowane „na blogu‖ i podaje adres www, to wtedy odpisuję, że blog gazeta.pl zauważył moją
publikację - „kto się przezywa, tak sam się nazywa‖.

Teraz następna sprawa: czy należy rejestrować prasę? Przepisy mówią, że należy rejestrować

dzienniki i czasopisma. Obie te kategorie mają definicje w ustawie, co więcej – prasa też ma
definicję w ustawie. Wniosek: nie ma obowiązkowej rejestracji prasy w Polsce, ale jedynie wymogi
rejestracji dziennika i rejestracji czasopisma. Zostało stwierdzone, że Sąd Najwyższy przesądził o
tym, że należy rejestrować. Przeczytałem to uzasadnienie, zresztą starałem się – jako lider wyścigu
o dostęp do treści tego uzasadnienia – wpłynąć na służby Sądu Najwyższego, by wreszcie to
opublikowano. Najpierw opublikowały to media, a dopiero potem Sąd - pod wpływem zamieszania,
które wybuchło. Być może pojawiło się pewne nieporozumienie, ponieważ kiedy Sąd Najwyższy
dokonywał oceny tej rejestracji - powiedział „prasa‖. Co Sąd uznał? Sąd uznał, że prasa dzieli się
na dzienniki i czasopisma, czyli – zdaniem SN - dzienniki i czasopisma wyczerpują kategorię prasy.
Jednak lektura art. 7 dzisiejszego Prawa prasowego musi nam sugerować, że nie jest to prawdą,
ponieważ są różne przekazy tekstowe, teletekstowe, różne rodzaje serwisów agencyjnych itd. Art. 7
wymienia zatem jeszcze inne formy prasowe. Jest to argument za tym, że prasa to nie tylko
dzienniki i czasopisma, ale tylko dzienniki i czasopisma się rejestruje. Oczywiście diabeł tkwi w
szczegółach, bo jakbyśmy sięgnęli do definicji dziennika i jakbyśmy sięgnęli do definicji

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

18

czasopisma, to nagle zorientowalibyśmy się, że obie te definicje mówią o druku periodycznym.
Jeżeli coś jest w Internecie, to nie ma tam druku. Nie ma takiej możliwości, żeby było drukiem, bo
jest elektroniczne. Ale oczywiście dalej przepis mówi „albo przekaz za pomocą dźwięku‖, albo –
trzecia możliwość – „dźwięku i obrazu‖ jednocześnie. Bo jeżeli ja dzięki temu, że publikuję plik z
obrazem i dźwiękiem stanę się nagle dziennikiem albo czasopismem, to zastanawiam się, czy
każdy, kto opublikował przekaz za pomocą dźwięku, powinien zarejestrować się jako dziennik lub
czasopismo (np. muzycy „wydający płyty‖).

Jaka jest różnica? Mamy do czynienia z pewną zmianą cywilizacyjną. Dziś prawie wszyscy

mają przy sobie telefony komórkowe wyposażone w aparat fotograficzny, kamerę, dyktafon i są w
stanie rejestrować obserwowane zdarzenia. Co więcej, korzystając z usług internetowych, są w
stanie sami je publikować. Są też w stanie sami sobie wynająć miejsce na serwerze poza takim
dostawcą infrastruktury i publikować poza agregatorami informacji. Czy powinni, w związku z
tym, ponosić odpowiedzialność za słowo? Ogólne zasady odpowiedzialności wynikają z przepisów
kodeksu cywilnego oraz z przepisów kodeksu karnego. Ogólnie mamy kłopot z tą „globalną
wioską‖, te przepisy przenikają przez granice. Dzisiaj, jeżeli sięgnąć do opublikowanego kilka dni
temu przez Komisję Europejską poradnika na temat praw konsumenta, to tam Komisja dziwnie
zwraca uwagę na to, że konsumenci są bezpieczni w ramach domeny eu. Uważa, że wszystkie
firmy czy osoby, które mogły brać udział w wyścigu o tę domenę, muszą mieć siedzibę na terenie
Wspólnoty Europejskiej. Wszystkie te osoby ze względu na swoją siedzibę podlegają wspólnym
zasadom prawnym. Jednakże, w obszarze ochrony konsumentów są obowiązki informacyjne –
wynika to m.in. z ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Powinno się poinformować
tych, którzy są adresatami opublikowanej wypowiedzi, jaki ma się adres siedziby, kto jest
odpowiedzialny za treści. To wynika z przepisów konsumenckich. Wynika to też z Prawa
prasowego, ponieważ jest w nim obowiązek impressum, czyli publikowania informacji na temat
tego, kto jest odpowiedzialny za opublikowane treści.

Warto sobie zadać pytanie: jaki jest sens rejestrowania czegokolwiek, po co się rejestruje?

Wymienię kilka powodów. Pierwszy – ochrona tytułu, czyli sfera z obszaru konkurencji,
identyfikacji przedsiębiorstw, ochrony znaków towarowych itd. Drugi – wskazanie osoby
odpowiedzialnej za treści, żebyśmy wiedzieli przeciwko komu wytoczyć działa prawne. Taki autor
ma prawo do anonimowej komunikacji, w związku z czym trzeba znaleźć jakiś bezpieczny punkt,
gdzie ktoś, kto jest „uwikłany w ten cały łańcuch publikacji‖, będzie musiał ujawnić swoją
tożsamość po to, żeby można było wskazać odpowiedzialnego za treści. Trzeci przykład tego, w
jaki sposób można zastosować rejestrację, to oczywiście pewna „represja‖. Być może w
społeczeństwie demokratycznym taka represja nie ma miejsca, ale są przykłady na represyjność
przepisów w Polsce.

Ponadto, jest pewien kolejny problem. Od 2006 r. dysponuję kartą prasową w Sejmie jako

osoba, która prowadzi serwis internetowy. Złożyłem wniosek, otrzymałem kartę prasową, mam
teraz taki cały plik kart prasowych, na których napisane jest „Prasa‖. Ostatnio zmieniono
zarządzenie Marszałka Sejmu. Jest w nim powiedziane, że osoba ubiegająca się o wejście do Sejmu
powinna do wniosku dołączyć kserokopię legitymacji prasowej. Kiedyś pracowałem we „Wprost‖ i
pamiętam, że Wydawca sam wymyślił legitymacje, więc dlaczego ja miałbym sobie sam nie
wymyślić takiego „dokumentu‖? Zrobiłem sobie legitymację prasową, jest na niej napisane „Prasa‖,
jest logo. Zrobiłem ksero, dołączyłem do wniosku i dostałem kartę prasową w Sejmie. Jak

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

19

przypuszczam - zgodnie z prawem, ponieważ nie poświadczyłem nieprawdy; jest to wzór w mojej
redakcji, co prawda jednoosobowej, ale jednak. W zeszłym roku, kiedy proszono mnie o dołączenie
legitymacji, musiałem napisać oświadczenie, że moja redakcja nie wydaje legitymacji prasowych.
Ale w tym roku stwierdziłem: po co będę robić coś takiego, sprawdzę, czy mogę sobie sam wydać
legitymację prasową. Okazało się, że mogę. Nie istnieje coś takiego jak „oficjalna legitymacja
prasowa‖, nie ma ujednoliconego wzorca.

Zostaje jeszcze kwestia prawa dziennikarza do tego, by chroniona była jego tajemnica.

Zwracam uwagę na przepisy prawa telekomunikacyjnego, które wprowadziły obowiązek tzw.
retencji danych telekomunikacyjnych. Dzisiaj każda komunikacja elektroniczna powinna być
gromadzona przez 2 lata. Jeżeli policja lub prokurator zgłoszą się z zastosowaniem odpowiedniej
procedury do operatora telekomunikacyjnego, to przedsiębiorstwo powinno przekazać informacje
na temat początku i zakończenia połączenia, tego, kiedy się ono odbyło, w jakim czasie itd. W
związku z tym, już w tej chwili służby są w stanie dowiedzieć się, z kim dziennikarz kooperował,
przygotowując materiał prasowy. Nie wynika to zupełnie z Prawa prasowego, ale z odrębnych
przepisów. Dzisiaj każda komunikacja elektroniczna, co wynika z unijnej dyrektywy 2006/24/WE
oraz z polskiej ustawy Prawo telekomunikacyjne, jest poddana monitoringowi.

Jest taki cytat z grudnia 2008 r., z „Nowin Raciborskich‖. To jest taki periodyk, do którego

zgłosił się wcześniej osadzony, któremu zabezpieczono pendrive‘a, czyli taki gwizdek USB, na
którym miał jakieś informacje. Zwrócono mu w końcu tego pendrive‘a i zauważył, że po tym, jak
zatrzymano go razem z tym pendrive‘em, pojawił się na nim nowy katalog z jakimiś dokumentami.
I to były dokumenty policyjne, ponieważ policjant, który zabezpieczył mu ten nośnik, pomyślał, że
to jest fajne urządzenie, na którym można przechowywać dane. Stworzył więc katalog i wrzucał
tam różne dokumenty. Były tam informacje z postępowań przygotowawczych i inne niesamowite
historie. Mężczyzna zwrócił się do „Nowin Raciborskich‖ z informacją: „słuchajcie, oddano mi
mojego pendrive‘a, tylko że tam nie było tego katalogu, a teraz jest‖. I „Nowiny Raciborskie‖
zaczęły szukać komentarzy, skontaktowały się z komendantem policji, który powiedział, że nie wie,
o co chodzi. Ale chwilę potem przyjechała policja i zabezpieczyła komputery w redakcji. Czy
dziennikarze mają prawo do anonimowej komunikacji, czy mają prawo do ochrony źródeł
informacji?

Zdarzyło się tak, że bywam czasem cytowany. Zastanawiam się, jaka jest różnica między

mną a np. serwisem agencyjnym. I nie widzę różnicy poza tym, że w gazetach ostatnio jest taka
moda na publikowanie „szybsze‖. Dziennikarze mniej zastanawiają się nad otoczką tego, co się
dzieje. Chodzi o to, żeby w miarę szybko powiesić tam reklamę. Często traci na tym rzetelność (nie
mówię jednak, że zawsze). W związku z tym, że nie widzę różnicy, poza tym, że jedno źródło jest
jednoosobowe, a za drugim stoi cała organizacja prasowa, to ostrożnie postawię tezę, że nie ma
między nimi różnicy. Ponieważ nie jest nią fakt, że nie jestem spółką z o.o. ani spółką akcyjną, jako
jedna osoba mogę prowadzić działalność gospodarczą, mogę publikować jako osoba, która nie
prowadzi działalności gospodarczej. Co więcej, jeżeli będziemy się zastanawiać nad tym, jaka jest
różnica, to można sobie zadać pytanie: czy portal internetowy policji jest zarejestrowany jako
dziennik bądź czasopismo? Komendant główny odpowiedział mi, że nie jest zarejestrowany,
ponieważ nie ma obowiązku rejestrowania takich serwisów internetowych. Jeżeli nie ma obowiązku
rejestrowania serwisów internetowych policji (a proszę pamiętać, że konstytucja mówi, że
administracja publiczna działa w oparciu i w granicach przepisów prawa), to znaczy, że jeżeli

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

20

przepis nie zezwala na to, żeby policja publikowała serwis internetowy, a pozwala tylko na
Biuletyn Informacji Publicznej, to trzeba szukać jakiejś podstawy do działania. Ta podstawa istnieje
– jest nią Prawo prasowe, które mówi, że wydawcą prasy może być również organ administracji
publicznej. Dlatego jeżeliby uznać serwisy internetowe za dzienniki lub czasopisma to biorąc pod
uwagę obowiązek rejestracji, musiałyby być one zarejestrowane. Nie są. Nie ma redaktora
naczelnego, nie ma zgłoszenia odpowiedzi lub sprostowania. Tego wszystkiego nie ma w
przypadku serwisów internetowych Policji.

To dotyczy również internetowych serwisów ministerialnych. Co więcej, Minister Kultury

Bogdan Zdrojewski prowadzi własny, prywatny serwis internetowy. Wiceprzewodniczący
Parlamentu Europejskiego, poseł Marek Siwiec także prowadzi swój własny serwis internetowy.
Wszystkie te serwisy nie są zarejestrowane, ale dociera się do informacji na temat aktywności tych
osób właśnie dzięki takim witrynom. Uważam, że nie ma różnicy między jednym i drugim.





Summary

The author is currently running his own on-line service on “legal aspects of the Internet”. In the
article he is trying to show anachronisms of the existing Press law in Poland, especially with
regard to Internet services, including blogs and other self-publishing websites. Content available
on the Internet nowadays often resembles to press releases. Therefore P. Waglowski deliberates
whether currently enforced basic definitions of “press”, or a “journalist” could be applied to
electronic media and whether bloggers may be subject to the same obligations and rights which are
enjoyed by traditionally defined journalists. The answer to these questions seems difficult as the
author indicates that definition of “press”, even with regard to off-line media, has not been
precisely framed by Polish legislation, doctrine or jurisprudence. Because actually it is impossible
to mark an explicit line between journalists and certain bloggers or between publishers and
administrators of some Internet services, it is unsure whether the latter should comply with
obligations such as registration requirements or whether they are allowed to benefit from certain
„privileges‟ such as journalists‟ right to protect their sources of information. Undoubtedly these
questions should be urgently resolved by establishing a modern Press Law Act.










background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

21

Rafał Lew-Starowicz

10

Zalety rozwiązań samoregulacyjnych

Samoregulacja w obszarze mediów elektronicznych ma tę wielka zaletę, że ma szansę

podążać w stosunkowo niewielkiej odległości w ślad za rozwojem tych mediów. Natomiast
nowe, precyzyjne regulacje prawne w materii mediów elektronicznych trudno wprowadzić
w życie w krótkim czasie.

Jeśli przedstawiciele rynku dostrzegają pewne zagrożenia dla potencjalnych odbiorców ich

produktów, które towarzyszą prowadzonej przez nich działalności komercyjnej i mają wolę do
wypracowania porozumień na rzecz prowadzenia określonej polityki niwelującej negatywny wpływ
tych zagrożeń, to jest to rozwiązanie najlepsze i najskuteczniejsze.


Niezależnie, czy mówimy tu o treściach zagrażających małoletniemu w internecie, takich

jak brutalne sceny przemocy, pornografia, treści rasistowskie, czy też o produktach,
których używanie powinno być obwarowane pewnymi obostrzeniami (reklama niezdrowej
żywności dla dzieci, sprzedaż alkoholu, lekarstw) - w obu przypadkach kluczowe znaczenie
dla tworzenia bezpiecznej przestrzeni wymiany informacji, jaką jest Internet, ma współpraca
przedstawicieli rynku, dostawców usług internetowych oraz instytucji publicznych.


Takie wnioski wynikają chociażby z doświadczeń z prowadzonych w Polsce prac, których

celem było opracowanie Porozumienia na Rzecz Bezpieczeństwa Dzieci w Internecie. Idea
porozumienia zrodziła się z potrzeby zapewnienia skuteczniejszej ochrony małoletnich przed
niebezpiecznymi treściami, które chociaż prawnie zabronione (pornografia dziecięca, nawoływanie
do nienawiści rasowej, etnicznej), wciąż są dostępne w internecie. Porozumienie podpisali
najwięksi operatorzy usług internetowych, właściciele portali oraz organizacje pozarządowe.


Z badań firmy Gemius dla Fundacji Dzieci Niczyje, przeprowadzonych w styczniu 2009

roku wynika, iż 17 % spośród wszystkich internautów powyżej 15 roku życia natrafiło na
pornografię dziecięcą w Internecie. 77% osób objętych tym sondażem uważa, iż dostawcy Internetu
powinni „automatycznie, obowiązkowo i bezwarunkowo‖ blokować dostęp internautów do treści
pornograficznych z udziałem dzieci.


Porozumienie na Rzecz Bezpieczeństwa Dzieci w Internecie, zaprezentowane 2 lipca 2009

roku opinii publicznej w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w Warszawie, przewiduje między
innymi podjęcie przez sygnatariuszy „bezzwłocznych działań w celu uczynienia Treści
Nielegalnych niedostępnymi dla użytkowników – w przypadku treści w sposób oczywisty
naruszających prawo - w wyniku zawiadomienia przez zespoły reagujące innych sygnatariuszy, a w

10

Współtwórca projektu Kodeksu Etyki Internetu, Kancelaria Prezesa Rady Ministrów.

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

22

innych przypadkach - na podstawie orzeczenia uprawnionego organu.‖ Ponadto przewiduje także:

„ (…) Zapewnienie Użytkownikom łatwego dostępu do formularza pozwalającego na

zgłaszanie Treści Nielegalnych do własnych zespołów reagujących oraz poprzez te zespoły do
działających w Polsce zespołów reagowania, w szczególności prowadzonych przez NASK
(Dyżurnet.pl) oraz Fundację Kidprotect.pl.
(…) Umieszczenie linków internetowych do własnego zespołu reagującego (lub poprzez te zespoły
do innych zespołów działających w Polsce - przyp. RL) w miejscach takich jak internetowe fora
dyskusyjne, czaty, grupy, strony startowe swoich usług oraz – jeżeli dotyczy – na listach wyników
wyszukiwarek zintegrowanych z ich serwisami i portalami internetowymi, w sposób pozwalający
Użytkownikom na łatwy dostęp.‖

Sygnatariusze

porozumienia

zadeklarowali

także

„przekazywanie

zgodnie

z

obowiązującymi przepisami organom ścigania i wymiaru sprawiedliwości, w najkrótszym
możliwym czasie, informacji pozwalających na identyfikację osób publikujących treści (w
przypadku przedsiębiorców udostępniających zasoby systemów teleinformatycznych w celu
przechowywania danych) lub użytkowników usług dostępu (w przypadku przedsiębiorców
świadczących usługi dostępu).‖

11

Działanie samoregulacyjne powinno przewidywać również procedurę kontroli przyjętych

zobowiązań przez samych sygnatariuszy oraz sankcje za ich pogwałcenie przez któregoś z nich.
Wprawdzie na postanowienia podpisanych porozumień autoregulacyjnych można powoływać się
przed sądami w procesach cywilnych, niemniej w pierwszej kolejności skuteczność porozumień
zależy od stopnia zaangażowania sygnatariuszy w wypełnianiu ich postanowień.


W przypadku powyższego Porozumienia, sygnatariusze zobowiązali się do przekazywania

instytucji Pełnomocnika Rządu ds. Równego Traktowania, patronującej temu przedsięwzięciu,
informacji o działaniach podjętych w ramach współpracy objętej postanowieniami Porozumienia.
Urząd Komunikacji Elektronicznej, będący regulatorem rynku telekomunikacyjnego w Polsce oraz
Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych również przystąpili do Porozumienia.


Dopiero po roku od podpisania Porozumienia będzie można mówić o jego efektach. Warto

zaznaczyć jednak, że podobna inicjatywa - Porozumienie polskiego rynku gier komputerowych i
wideo z 2006 roku na rzecz przyjęcia wspólnego systemu klasyfikacji gier komputerowych PEGI -
w pełni się sprawdziła. Można zauważyć powszechne stosowanie tego systemu w Polsce, a także
brak przypadków celowego zaklejania przez dystrybutorów gier oznaczeń systemu PEGI
na opakowaniach, określających dolną granicę wieku, dla którego produkt jest przeznaczony, co
zdarzało się wcześniej. W związku z Porozumieniem prowadzone są kampanie informacyjne w
sklepach, połączone ze szkoleniami personelu oraz podejmowane są dalsze działania tego sektora
rynku, na rzecz ulepszania i aktualizacji sytemu ochrony małoletnich przed potencjalnie
szkodliwymi treściami, występującymi w grach komputerowych i wideo.

Powodzenie działań polegających na wprowadzeniu szczególnych zasad sprzedaży

produktów, bądź odpowiedzialnego sposobu zamieszczania treści w internecie, zależy w dużej

11

Źródło:http://www.rownetraktowanie.kprm.gov.pl/userfiles/file/Porozumienie%20wersja%20do%20podpisu%2021%20maja%202

009.pdf

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

23

mierze od postawy prowadzących taką działalność podmiotów gospodarczych. Ich motywacja do
zawierania odpowiednich porozumień może być różna: od działań marketingowych związanych
z poprawą wizerunku firmy, do motywacji czysto finansowych, związanych z opłacalnością
prowadzenia takiej społecznie odpowiedzialnej polityki

.


Niestety, porozumienia o charakterze samoregulacyjnym czy koregulacyjnym zwykle

obejmują tylko potentatów w danej branży, a nie uwzględniają przedstawicieli całego rynku.


Nie wyklucza to oczywiście stosowania się do ich zapisów przez pozostałe podmioty,

niemniej trudniej ocenić skalę faktycznego oddziaływania porozumień samoregulacyjnych na
mniejsze firmy. Można za to zauważyć ich korzystny wpływ na zwiększenie świadomości
konsumentów i użytkowników.


W przypadku prasy elektronicznej podobnie jak przy prowadzeniu innej działalności o

charakterze informacyjnym przez media, odpowiedzialność twórców treści za słowo powinna iść w
parze z istnieniem w internecie sprawnego mechanizmu zgłaszania pogwałcenia prawa, mogącego
polegać na naruszeniu dóbr osobistych lub czyjejś godności i możliwości szybkiego dochodzenia
swych praw przez poszkodowanych.


Wymaga to prowadzenia odpowiedzialnej polityki przez publicystów, umieszczania przez

właścicieli portali informacji, gdzie można zgłosić naruszenie prawa. Sprzyja temu samoregulacja
podmiotów, które prowadzą politykę odpowiedzialności za własne dzieła względem ich odbiorców.
Trudno bowiem i tutaj bez zaangażowania właścicieli portali utworzyć, na przykład, efektywny
mechanizm zgłaszania nadużyć.

Warto zwrócić uwagę na fakt, iż stosowaniu przepisów obowiązującego prawa towarzyszy

zwykle podejście minimalistyczne.

Niejednokrotnie widać to chociażby przy stosowaniu przepisów obowiązującej ustawy o

świadczeniu usług drogą elektroniczną, gdzie w art. 5 zawarto wyraźny zapis, iż: [u]sługodawca
podaje, w sposób wyraźny, jednoznaczny i bezpośrednio dostępny poprzez system
teleinformatyczny, którym posługuje się usługobiorca, informacje podstawowe określone w ust. 2-5.
Usługodawca podaje: (1) adresy elektroniczne, (2) imię, nazwisko, miejsce zamieszkania i adres
albo nazwę lub firmę oraz siedzibę i adres.
(...) W art. 6. zapisano, natomiast, iż: [u]sługodawca
jest obowiązany zapewnić usługobiorcy dostęp do aktualnej informacji o (1) szczególnych
zagrożeniach związanych z korzystaniem z usługi świadczonej drogą elektroniczną,”
Istnieje wiele
przypadków niestosowania się do tych przepisów lub jak w przypadku art.6 - ich zbyt wąskiej
interpretacji.

Nie wydaje się zasadne, aby odgórnie trzeba było określać kto jest dziennikarzem

internetowym, a kto nim nie jest. Każdy, kto zobowiązuje się do stosowania prawa w zakresie
redagowania i zamieszczania informacji, za które pobiera wynagrodzenie, powinien automatycznie
móc korzystać z przywilejów i przestrzegać obowiązków związanych z wykonywaniem takiego
zawodu. Nie potrzeba określać w tym przypadku specjalnych wymogów, takich jak wzór
legitymacji czy też ilość posiadanych przez portal czytelników, choć taka koncepcja znalazłaby
zapewne poparcie u części osób, zajmujących się inspirowaniem powstawania aktów prawnych.

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

24

Ważne jedynie, aby w takim przypadku spełniony był przede wszystkim wymóg przedstawienia
danych kontaktowych, tj. adresu pod którym dana działalność jest prowadzona.


Zdecydowanie z inną sytuacją mamy do czynienia w przypadku blogów internetowych,

nawet tych bardzo rozbudowanych, które nie są zwykle związane bezpośrednio z prowadzoną
działalnością komercyjną. Pomimo tego, iż istnieje konieczność zmiany ustawy z przedstawionych
dotąd założeń zmiany projektu ustawy Prawo prasowe (tworu pod wieloma względami
niepasującego do oblicza współczesnych mediów) nie wynika czy zawarta tam definicja „prasy‖
będzie obejmować blogi internetowe, prowadzone przecież przez osoby, które można by uznać za
zajmujące się działalnością dziennikarską.


Uzasadnieniem wprowadzanych zmian w Prawie prasowym nie powinien być argument o

przeciwdziałaniu anonimowości osób redagujących treści prasowe, ponieważ to w prasie
drukowanej łatwiej jest zachować autorowi anonimowość niż w internecie. Jeśli naruszone zostają
czyjeś prawa w sieci, to sprawcę naruszenia można pociągnąć do odpowiedzialności bez potrzeby
jego rejestrowania przez sąd, na przykład dzięki adresowi IP. Nie ma potrzeby tworzenia przepisów
zmuszających do rejestracji prasy internetowej, chyba że ktoś zaproponuje lepsze uzasadnienie
wprowadzenia takiego prawa. Definicja prasy jest w nowelizacji nieprecyzyjna, przez co może być
niezrozumiała, szczególnie kiedy skonfrontuje się ją z uzasadnieniem ustawy. Nie pozostawia ona
także zbyt wiele miejsca na działania samoregulacyjne czy koregulacyjne, które są promowane
przez chociażby dyrektywy unijne. W uzasadnieniu ustawy można przeczytać natomiast, iż „nie
wyklucza się jednak sytuacji, iż w toku dalszych prac legislacyjnych będzie rozważana kwestia
wprowadzenia do ustawy regulacji dotyczących blogów i ewentualnej ich rejestracji‖.

Definicja prasy wydaje się w całym projekcie kluczowa i należałoby zastanowić się nad

wprowadzeniem do niej katalogu negatywnego takiej działalności publicystycznej, która nie spełnia
przesłanek komercyjnej usługi prasowej.

Niewątpliwie zmiana istniejącego prawa prasowego jest w pewnym zakresie potrzebna.

Dotyczy to chociażby przewidzianej likwidacji martwego przepisu o radzie prasowej. Nowelizacja
ustawy musi jednak precyzyjnie regulować kwestie, który obejmuje. Przede wszystkim jednak, nie
powinna spowodować stłumienia żywiołu ludzkiej kreatywności, której uosobieniem jest
działalność publicystyczna w internecie, aby w konsekwencji nie ograniczyć dostępu do tego
rodzaju twórczości rzeszom użytkowników.

Portale informacyjne, w odróżnieniu od gazet, dają możliwość otrzymywania nowych

informacji na bieżąco, z minuty na minutę. Dlatego jako ważne źródło informacji nie powinny być
ograniczane, za wyjątkiem sytuacji uregulowanych przez już obowiązujące przepisy, które
umożliwiają poszkodowanym skuteczne dochodzenie swoich praw.

Nieodpłatnie zamieszczane informacje w sieci nie powinny być traktowane tak samo jak

ogólnokrajowy dziennik i nie powinny podlegać tym samym rygorom. Dotychczas czytelnicy prasy
internetowej sami oceniali, czy zawarte w niej artykuły są „szczególnie rzetelne i staranne‖ (art.6
ust.1 nowelizacji), co stanowiło dotąd i nadal stanowi o marce pisma, czy portalu. Przy
wprowadzeniu takiego zapisu ustawowego obowiązującego do rejestracji pracy internetowej,

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

25

organom państwa trudno będzie czuwać nad jego przestrzeganiem, nawet jeśli zostanie on
uchwalony.


Niewątpliwie istnieje widoczna potrzeba prowadzenia edukacji medialnej, która pomoże

społeczeństwu świadomie korzystać z nowoczesnych mediów, w tym także z ochrony przed
cyberprzestępstwami i wszelkiego rodzaju nadużyciami. Jednakże, w oparciu o dotychczasowe
obserwacje funkcjonowania prasy elektronicznej, można stwierdzić, że nie wymaga ona
zewnętrznej kontroli państwa w stopniu zaprezentowanym w nowelizacji prawa prasowego.


Profesor Uniwersytetu Paryskiego Claude‘a Jean Bertrand, zwolennik wyważonego

podejścia do regulacji mediów, autor książki „Deontologia mediów‖ (La deontologie des médias)

zacytował w niej słowa wypowiedziane przez prezydenta Stanów Zjednoczonych Johna Adamsa w
1815 r.: „Jeśli kiedykolwiek będzie miała nastąpić poprawa losów ludzkości, to filozofowie,
teologowie, prawodawcy, politycy i moraliści przekonają się, że najtrudniejszym,
najniebezpieczniejszym i najważniejszym problemem, który będą musieli rozwiązać, jest
stworzenie odpowiednich przepisów, regulujących funkcjonowanie prasy‖

12

.

Zdaniem profesora Bertranda, które podzielam, należy poszukiwać w tej materii złotego

środka pomiędzy romańskim przywiązaniem do regulacji prawnej oraz anglosaskim przywiązaniem
do wolnego rynku.

Summary


Rafał Lew-Starowicz emphasizes in his article an important role of self-regulation clauses in the
field of electronic media. The author indicates that legislation adopted in a traditional way will
never be able to keep up with fast technological development of that sector. Whereas the main
virtue of „self-regulation‟ is that it allows to apply appropriate measure quickly and to react
immediately to the situation.
Therefore it is essential that entrepreneurs working in the Internet field take their own initiative to
establish relevant standards in order to protect vulnerable groups of Internet users (especially
children) from illegal or inappropriate content (i.e. violent or pornographic scenes) available on-
line. As an example of a „good practise‟ of self-regulation in Poland, the author mentions “The
Coalition for the protection of children in the Internet”- a project founded by Internet service
providers, owners of most popular Internet services and NGOs. Parties to the ”Coalition”
committed themselves to restrict the availability of harmful content on-line by introducing blocking
and filtering software, as well as surveillance and alert systems.
The author indicates that any content restrictions may in fact constitute a threat to freedom of
expression. Especially if one analyzes the recently proposed amendment to Polish Press law which
the author considers “unclear and excessive”. That is why, according to R. Lew-Starowicz, self-
regulation enables the most balanced and proportionate content control mechanism and therefore it
should be a preferred alternative.


12

Claude - Jean Bertrand „Deontologia mediów‖, Warszawa 2007, s.10

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

26

Article 19

Law in Internet: Pros and Cons for the Freedom of

Expression?

During the past few decades the Internet has become an important part of many

peoples lives; providing not only access to a wide range of information and services, but also
allowing expression, the sharing of views, creating economic opportunities and producing
civil and political mobilisation.



The content of the Internet is constantly widening, covering more and more aspects of social

and political life, which in itself has a great democratising effect. The role of the Internet is
especially valuable for people who live under authoritarian regimes. Due to its global character, the
Internet has the potential to expose citizens of authoritarian states, where other media is under the
state control, to critical and dissenting views about their governments, helping them to develop a
different worldview and, potentially, develop aspirations for democratic change.

Development of technology not only provides better and quicker access to information, but

also allows for the creation of new alternative sources of information, through blogging and social
networking websites. In some cases such self-publishing can be the only source of information; as
was the case during the demonstrations of Buddhist monks in Burma in September 2007. In the
situation, when the military regime completely isolated the country from the international scene, the
shocking and powerful pictures that surfaced from Burma were mostly shot by local bloggers with
cell phones. Thanks to the Internet, those pictures – the only information that was coming out of the
country - quickly travelled around the globe and entered other media sources. The most recent
example of the role of the Internet on political dynamics is the ‗Twitter revolution‘ in Moldova
which demonstrated how the Internet can help to share political views, as well as organise and
mobilise civil or political action.

Meanwhile, the election campaign of President Obama demonstrated that the Internet also

has an important role to play in the political lives of those countries that enjoy freedom of media.
The victory of Barack Obama‘s campaign is largely attributed to the mobilisation of his supporters
through expert use of networks, fundraising and social networking. Indeed, many analysts
compared the employment of the Internet by Obama‘s campaign to the use of the then new
television technologies by President Kennedy during his election campaign.

While the democratising potential of the Internet is obvious, one should be aware of some

concerns that exist about the use of those new technologies, in particular their use for criminal
means. While governments have a legitimate right and even obligation to punish and prevent cyber-
crime, safeguards are necessary to ensure that governments do not abuse their power and that
freedom of expression is not denied under the pretext of protecting society from online crime.

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

27


This paper will address some of these concerns by reviewing issues of: access to the

Internet, increasing government control over and manipulations of Internet content, the use of
technology for monitoring and surveillance, as well as examine the role that private players play in
Internet regulation. All these issues will be viewed and discussed through the prism of the right to
freedom of information.

Access

Despite the fact that in recent years many new countries have joined the international cyber

community and the number of users within those countries continues to grow, there are still serious
problems with access to the Internet. In many countries access to the Internet is reserved
exclusively for the elite, while in others - the prohibiting prices for access to the Internet turn the
division between poor and rich into a division between the information-poor and the information-
rich. This division applies to sectors of society within specific countries, as well as to the
international system; for instance the division between countries.

Considering the important role that the internet has to play in overall social and political life,

access to the Internet becomes an important public issue. While governments of many countries are
trying to assist and promote access to the Internet, and the international community works to bridge
the ‗digital divide‘, there are also governments that are employing policies that actually limit
Internet access. This comes in the form of, for example, a direct ban on access like in Cuba, or by
requiring users or Internet service providers (ISPs) to obtain a license or to register. Such access
restrictions may be formally imposed by the State or even informally by private parties, ISPs.

Under international human rights law, any restrictions on access to the Internet must be very

carefully scrutinised. Outright restrictions on access to the internet, such as prohibiting the
possession of a modem or other communications equipment, constitutes an overt violation of the
right to freedom of expression. Burma represents one such example. According to the recent study
by Reporters Without Borders

13

, there are no private service providers and only 2 state-controlled

providers in the country. Going online in itself represents a dissident act and the country is one of
the worst in terms of internet penetration. Only 0.1% of the population of Burma have access to the
Internet

14

. The situation is identical in North Korea.


Licensing

15

of individual Internet users or Internet Service Providers is likewise illegitimate

and any registration requirements

16

for users as well as for service or content providers are of very

doubtful legitimacy. Any of these measures should only be employed if there is evidence that they
are necessary for the protection of public order or for the protection of the rights of others. In the
absence of such evidence, any state action in limiting or prohibiting access to the Internet constitute
a violation of the right to freedom of expression and will have a seriously chilling effect on the right
to disseminate information.

13

Internet Enemies, Reporters without Borders, http://www.rsf.org/article.php3?id_article=19603

14

Ibid.

15

By ‗licensing‘ we refer to a system whereby a user or provider needs to obtain governmental authorisation in order to be able to

carry out on-line activities.

16

By registration, we refer to a system whereby a use or provider is required to notify central authorities of their on-line activities.

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

28


However, it is important to remember that the right to free expression goes further than

simply prohibiting interference with the means of communication; it includes also a positive
obligation on the state to make important means of communication available to the public at large.
This includes not only lifting any regulations limiting access, but also working towards the
elimination of other obstacles such as poor infrastructure, high costs of telecommunication,
monopolies, the lack of training and education, and others.

Content regulation

One of the biggest strengths of the Internet – its variety of content – has simultaneously

become a matter of some controversy. Governments in many countries have voiced great concern
over the free availability on the Internet of pornography. The use of the Internet for criminal
purposes has also been a cause for concern. It is undeniable that while providing more opportunities
and enhancing communication and freedom of expression, the Internet is also increasingly used for
criminal purposes, posing threats to other human rights. These are real and worrying concerns; the
use of the Internet to promote paedophile activities, for example, constitutes a very real threat to the
human rights of children and should legitimately be restricted.

However any content regulation must not fall below the standards set by international

human rights law – a high standard – and must take into account the special nature of the Internet.
In Europe, North America and Australia, there has been a considerable backlash against
government attempts to regulate Internet content. Content restrictions are often seen as censorship
and the US Supreme Court has struck down various legislative proposals to restrict the availability
of ‗obscene‘ or ‗indecent‘ material for this reason. On the Internet there is no ‗scarcity of
frequencies‘ that would justify overarching regulation. With regard to obscene materials, because
the Internet is not like a bookstore, where the top shelve can be designated for certain titles, or like
television, where certain material can be broadcast only after 9pm in the evenings, this cannot be
regulated as it can in those places. While from a theoretical perspective, the same laws apply – what
is obscene off-line is also obscene on-line – they cannot be enforced in the same manner.

A further problem with nationally-imposed content regulation is that a situation is

developing whereby various countries each attempt to enforce their national laws over the global
Internet. Different national and sub-national legal regimes, often supported by international
instruments, have content restrictions on publication (not to say, expression more generally) which
may differ quite considerably. The consequence is that the publication of material in one
jurisdiction, perfectly legal and non-actionable there, may well be subject to criminal or civil
liability in other jurisdictions. This applies, among others, to content restrictions on hate speech,
defamation, obscenity or pornography, or blasphemy or sedition.

Some governments are trying to deal with the situation by applying the rules for liability for

the content of off-line publication, or ‗newspaper rule‘, to Internet.

17

According to this rule, a

publisher is legally liable for content deemed illegal or otherwise actionable by a given jurisdiction
as long as two conditions are met: (1) a copy of the newspaper actually reaches the jurisdiction and

17

See In the Name of Protecting Freedom of Expression: Rejecting the Wrong Rule for Liability for Internet Content, ARTICLE 19

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

29

is read there; and (2) the publisher had reason to know that the newspaper would probably be read
there – because, most prominently, the jurisdiction is in the distribution network of the newspaper.
This liability rule, most crucially, imposes liability in every place in the newspaper‘s distribution
network where the newspaper is read, regardless of where it is produced or where the content was
written.

Publication on the Internet is fundamentally different from publication by newspapers in

ways directly relevant to the newspaper rule. Fundamentally unlike the typical newspaper, the
Internet makes virtually every person with Internet access within the distribution network of any
Internet publisher. Thus, application of the newspaper rule to Internet publications subjects an
Internet publisher to liability in virtually every jurisdiction in the world. Yet, if the newspaper rule
is also the rule for Internet publication, the Internet publisher would be ―legitimately‖ liable for
content which is legal and protected in his or her home jurisdiction (and which might also be
protected by international law), as long as (1) it is prohibited in a jurisdiction which has Internet
access and (2) someone actually downloads it there.

Applying the newspaper rule to Internet publications subjects Internet publishers to the

content restrictions of virtually every country on earth, regardless of whether such content
restrictions exist in the jurisdictions where such publishers live, and regardless of whether the
foreign restrictions comply with the international freedom of expression standards. Application of
the newspaper rule will subject persons living in regimes whose laws fully protect freedom of
expression to the laws of regimes which regularly censor, deny access or otherwise abuses content-
restrictive laws. Or crudely put, there is a perceived danger that the entire Internet might succumb
to the standard of the least tolerant regulator. Enforcement of content regulation has led to questions
of liability, particularly for Internet Service Providers (ISPs) who, in some countries, have been
held liable for the content of Internet pages published by their customers.

Even in the absence of overarching regulation or sector-specific ‗Internet control laws‘ the

Internet does not operate in a legal vacuum. The laws of the land already apply to on-line content as
they do to off-line material; something that is defamatory in newsprint can be just as defamatory on
a web-page. However, in many cases it will not be appropriate to apply laws of general application
to on-line content without consideration for the special nature of the medium, particularly with
regard to the position of ISPs and the jurisdictional issues described, but also bearing in mind that
certain parts of the web get much more traffic than others.

For all these reasons, some have hailed self-regulation as the preferred alternative. Initially,

this focused on the development of blocking and filtering software to enable ‗parental control‘.
However, when this software began showing promise it was quickly co-opted by governments
around the world. Counties like China have bolted it on to their national points of access to filter out
the BBC, CNN and other ‗subversive‘ sites. In other countries it is often installed as mandatory on
terminals in public libraries. The former example is clearly illegitimate, but the latter is problematic
also.

Given that many of the software packages filter on the side of caution, blocking, for

example, websites discussing gay and lesbian issues alongside sites offering porn, this seriously
restricts the right to access to information of those who rely on those terminals for access – often

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

30

the poor. Other forms of self-regulation, including the operation of ‗hotlines‘ for undesirable
content and the development of a ‗global ratings mechanism‘ have been criticised as representing
government censorship in a corporate guise.

Monitoring, surveillance and content manipulation

The chilling effect of the restrictions on access and content of the Internet is particularly

severe when, as is so often the case, these measures go hand-in-hand with extensive surveillance
operations, which have serious effects on on-line speech and are driven by the political desire to
suppress undesirable political speech.

Technological developments, while enabling better communication and advancing freedom

of expression, in the hands of repressive governments, are turned into means for control and
manipulations over the online content. These techniques clearly have a serious chilling effect on the
freedom of expression. If an Internet user suspects that his or her on-line movements are monitored,
he or she will exercise caution with regard to statements made or sites visited. Technology can
provide some solace; anonymity and encryption tools are constantly developing and improving, and
aim to protect users‘ online rights of privacy and freedom of expression. However, their success in
doing so has meant that governments have tried to restrict the use of such software.

States implement surveillance systems for different reasons. In countries such as Iran,

China, Belarus and some countries of Central Asia, law enforcement agencies are alleged to engage
in wide-scale monitoring activities to prevent individuals within their jurisdiction from discussing
politically damaging issues. In countries such as the United States, UK or The Netherlands,
monitoring takes place for law enforcement or national security-related purposes and interception
warrants are granted only for these purposes. Since the events of 11 September, many countries
have enacted new legislative powers in this field and it may be assumed that such activities are on
the rise since then. The Council of Europe‘s much-maligned Cyber-crime treaty can be seen as a
related development, as can the ever-increasing data-retention demands on ISPs. In addition, several
other countries started using the language of ‗fighting terror‘ to justify the various measures they
take to restrict freedom of expression – on-line as well as off-line.

Of course, it is legitimate that law enforcement agencies should have the appropriate tools to

prevent, detect and prosecute on-line crime. However, the balance to be struck between the interests
of privacy and free expression on the one hand, and the interests in preventing and detecting crime
on the other, is a delicate one, as has been stressed time and time again by courts including the
European Court of Human Rights. Legitimate concerns have been expressed that as currently
framed, many surveillance laws leave executive agencies too much leeway while providing too
little protection for human rights.

Workplace monitoring is on the up too, aided by the ease with which monitoring tools can

be installed. If the organisation is networked, software can be installed centrally to track and
monitor employees‘ Internet movements. If the organisation is not networked, software can be
installed on individual computers. The software can analyse an organisation‘s entire email traffic
phrase-by-phrase, drawing conclusions on whether an individual message is ‗legitimate company
business‘ or not, it can be instructed to search for particular words or phrases, and some software

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

31

can even analyse communication patterns.

18

Use of this software may be in addition to ‗regular‘

filtering software as described above. Managers give a variety of reasons for installing the software,
including to protect trade secrets, to prevent sexual harassment incidents, or to ensure that
employees do not waste company time.

Another technique employed by some authoritarian governments is manipulation of internet

content. This is a relatively new phenomenon which occurred with the increase of self-publishing
on the Internet and the development of social networks and sites like YouTube, Facebook,
MySpace and others. Governments are very aware of the potential that those sites have in terms of
political networking and mobilisation; as has been demonstrated for example in Moldova and
Ukraine

19

. Some of those governments, instead of directly prohibiting such interactions online, are

employing more sophisticated measures – manipulation of online content. This is no different from
how authoritarian regimes used media in the past to disseminate their propaganda and manipulate
public opinion.

A growing body of evidence from China and Russia—the two states most active in posting Web
content—shows the pattern continuing on the Internet. Chinese authorities are notorious for creating
and operating the so–called Fifty Cent Party, a squad of pro–government online commentators who
trawl the Web in search of interesting political discussions and leave anonymous comments on
blogs and forums. Similarly, the Russian government often relies on private Internet companies,
such as the prominent New Media Stars, which happily advance the government‘s views online.
New Media Stars recently produced a patriotic movie, War 08.08.08, successfully distributed online
and touted on many Russian blogs, which blames the war in South Ossetia solely on Georgia.

20

While the new digital public spheres may be getting more democratic, one should be aware of the
fact that they are also heavily polluted by government operators.

The role of private actors


The role of private actors in restricting access to the Internet should also be taken into

account. In many countries there are pressures on private ISPs not to host sites that contain
undesirable content. While the prevention of serious crime online is an important goal, it is
undesirable that ISPs act on behalf of the authorities or police as censors. Such involvement of
private actors represents two major problems in regards to freedom of expression. First, ISPs are not
judicially qualified to determine whether a certain website might contravene the law or whether an
individual user might be likely to publish something that is considered to be illegal. When faced
with a borderline case, they are likely to err on the side of caution and decide not to host the site.
Second, there are no safeguards to ensure that ISPs do not abuse their powers and there is no system
to call ISPs to account. This is problematic, particularly since the ISP‘s actions will have an
important impact on the right to freedom of expression of those who they decide to refuse access, as
well as the right of others to receive information. Users whose access rights are restricted by a
private party can hardly be said to receive a ‗fair trial‘.

18

As described in Privacy International, Privacy and Human Rights 2000 (http://www.privacyinternational.org/survey/).

19

See, for example, Antony Loewenstein‘s The Blogging Revolution or Elizabeth Hanson‘s The Information Revolution and World

Politics, both published in 2008.

20

Evgeny Morozov, Texting Toward Utopia: Does the Internet spread democracy? In the Boston Review, March/April 2009,

http://bostonreview.net/BR34.2/morozov.php

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

32


One of the examples of such involvement of private actors in the state censorship was

demonstrated in China when Google, one of the world‘s leading Internet search companies,
launched a Chinese version of its service,

www.google.cn

, based in mainland China. While by

locating its new service inside the mainland, Google hoped to speed up access for its users, in fact
the effect was the exact opposite. In order to be allowed to do business in China, it bowed to
government demands that it should filter out any search results that link to sites that the Chinese
government disapproves of.

Google, one of few major gateways with excellent Internet search engine technology, could

potentially play a major role in realising the right of every Chinese Internet user to access to
information and freedom of expression. But by complying with the Chinese authorities‘ censorship
demands, is achieved the opposite: it became complicit in China‘s official censorship regime and it
also reneged on its own commitment to support freedom of expression and the right to access
information

21

.


Similarly, Microsoft took down a blog that was critical of Chinese policies at the request of

the Chinese authorities

22

and Yahoo disclosed confidential account information of a Chinese

journalist to the Chinese authorities, after he had provided details of a censorship order to the Asia
Democracy Forum and the website Democracy News. As a result, this journalist was sentenced to
ten years in prison for ―providing state secrets to foreign entities‖. More recently, after pro-Tibet
demonstrations in March 2008, Yahoo! was pushed into posting portraits of four Tibetan
demonstrators alongside an appeal for witnesses. Shortly afterwards, one of the demonstrators gave
himself up and another was arrested. The same goes for the company Skype which, following an
agreement with Chinese firm TOM, allows the authorities to intercept its communications.

23


The realisation of fundamental human rights on the Internet, such as the right to access

information and the right to free speech, effectively rests in part with corporations such as Google,
Microsoft and Yahoo!. They are the corporate intermediaries that are critical in making freedom of
expression a reality. This is evident in the context of the Chinese authorities achieving what no one
thought was possible – controlling access to information on the Internet. Such actions of private
players have a potential of having a long-lasting regressive impact on their customers, which is why
they have to consider their decision carefully and adopt a more meaningful stance to protect the
interests of its users who would benefit most from its ethical corporate mandate.

In its statement on this issue, ARTICLE 19 reminded those corporations of the Joint

Declaration of the United Nations, the Organisation for Security and Cooperation in Europe and the
Organisation of American States

24

, in which they said:

- Filtering systems which are not end-user controlled – whether imposed by a government or

commercial service provider – are a form of prior-censorship and cannot be justified; and

21

See, for example, Google‘s Prospectus lodged with the Securities and Exchange Commission, 29 April 2004, pvi:

http://www.sec.gov/Archives/edgar/data/1288776/000119312504073639/ds1.htm#toc16167_2

22

Article at http://www.vnunet.com/vnunet/news/2148091/microsoft-kowtows-chinese

23

Internet Enemies, Reporters without Borders

24

Available at http://www.article19.org/pdfs/standards/three-mandates-dec-2005.pdf.

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

33

- Corporations which provide Internet searching, chat, publishing services should make an

effort to ensure they respect the rights of their clients to use the Internet without
interference. While this may pose difficulties in relation to operations in certain countries,
these corporations are encouraged to work together, with the support of other stakeholders,
to resist official attempts to control or restrict use of the Internet, contrary to the principles
set out herein.


It is important to note that in 2008 Yahoo!, Google and Microsoft signed the Global

Network Initiative

25

, publicly stating their respect for their customers‘ right to freedom of

expression worldwide. To what extend private companies will be able to resist the pressure from
certain governments remains to be seen. But this public expression of the intention to do so is
already an important step forward and means that it will no longer be easy for those governments to
use private companies as censorship tools.

Conclusion – Position of ARTICLE 19

26


ARTICLE 19 believes that fulfilment of the right to freedom of expression should be the

focus of the discourse on Internet regulation. As a global network for communication the Internet
cannot function without full respect of the internationally agreed right to free expression. Freedom
of expression is a key human right; important not only in its own regard but crucial also to the
functioning of democracy and to the enforcement of other rights. Freedom of expression is also a
necessary precondition for economic, social and democratic development. Nobel Price winning
economist Amartya Sen remarked more than twenty years ago that no substantial famine has ever
occurred in any independent and democratic country with a relatively free press

27

. This wisdom has

since become internationally accepted.

ARTICLE 19 also believes that it should be globally acknowledged that freedom of

expression and development cannot be achieved on the internet if the same rights are not also
respected 'off-line'. In too many countries, people are still being killed, harassed, arrested, tried or
detained for the peaceful and legitimate exercise of their right to freedom of expression. All too
often excessive defamation and national security laws are abused to stifle independent voices; and
almost every day, somewhere in the world an independent newspaper or radio station is shut down
for being 'too critical'.

ARTICLE 19 stresses that the role of global businesses is crucial in the realisation of the

right to free expression online. The Internet is a unique communications forum in many ways; one
of them is that the technology used for communications is largely shaped and regulated by
business

28

. The leading search engines in the world, such as Google and Yahoo!, play a powerful

25

http://www.globalnetworkinitiative.org/

26

This is based on the ARTICLE 19‘s Position Paper on internet governance for development prepared for the inaugural session of

the Internet Governance Forum, 2006. Available at http://www.article19.org/handbook/publications/internet-governance-paper.html

27

A. Sen, 'Development: Which Way Now?', Economic Journal 93 (December 1983). See also A. Sen, Resources, Values, and

Development, Cambridge, Mass.: Harvard University Press, 1984; and ARTICLE 19's Starving in Silence: A Report on Famine and
Censorship
, London: ARTICLE 19 International Centre on Censorship, 1990

28

Standards on the world-wide web, the part of the internet best-known to people, are developed by the World-wide Web

Consortium (W3C), a vendor-neutral forum for the creation of web standards. Although a few of its members have are government

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

34

role in realising access to the world's information. They should strive to exercise this power
responsibly and in the public interest. Internet businesses also hold sensitive private information on
their users, which they should treat with extreme care and not provide to governments who are
likely to use that information for censorship purposes. Equally important, software providers such
as Microsoft and Cisco Systems provide the technical means to surf the net and determine the way
in which people access information. This in turn determines most online content and shapes the
Internet as we know it. If the Internet is to become a truly global and diverse forum for
communications, these businesses will need to be persuaded to play a leading role in that process.
Equally as important is that many of these same companies provide the software used by countries
such as China and Saudi Arabia to censor the Internet and control its users. We question whether
these roles are compatible and we welcome recent attempts to outlaw corporate involvement in such
human rights abuses

29

.


Openness

The idea of the free flow of information is at the very heart of the right to freedom of

expression. International law recognises this centrality and states that restrictions on open
communication may be placed only through a legitimate and democratic process, and when
absolutely necessary to protect a set of narrowly defined public interests. Restrictions must always
be proportionate and States should always chose the least restrictive option available to them. This
establishes a high threshold: to restrict a fundamental right is a serious matter and should be done
only as a matter of last resort. These principles apply both to online communications and in the
offline world: there is no justification for applying a stricter set of rules to online communications
than applied to those offline

30

. Any legal, policy or regulatory framework for the Internet must

therefore abide by these general principles.

Specifically with regard to Internet policy and regulation, a set of minimum principles was

adopted by the special rapporteurs on freedom of expression of the United Nations, the
Organisation of American States and the Organisation for Security and Cooperation in Europe and
the Organisation. In a Joint Declaration, they stated:

31

The Internet, at both the global and national levels, should be overseen only by bodies which
are protected against government, political and commercial interference, just as freedom
from such interference is already universally acknowledged in the area of the print and
broadcast media. National regulation of Internet domain names should never be used as a
means to control content.

No one should be required to register with or obtain permission from any public body to
operate an Internet service provider, website, blog or other online information dissemination
system, including Internet broadcasting. This does not apply to registration with a domain
name authority for purely technical reasons or rules of general application which apply
without distinction to any kind of commercial operation.

entities, no State as such is a member of W3C. This sets it apart from broadcasting, for example, the technical side of which is
regulated by international treaties

29

For example, the 'Global Online Freedom Act of 2006', introduced in the US House of Representatives, H.R.4780

30

See the Joint Declaration of the UN Special Rapporteur on Freedom of Opinion and Expression, the OAS Special Rapporteur on

Freedom of Expression, and the OSCE Special Representative on Freedom of the Media issued in 2001.

31

Joint Declaration of 21 December 2005

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

35

Filtering systems which are not end-user controlled - whether imposed by a government or
commercial service provider - are a form of prior-censorship and cannot be justified. The
distribution of filtering system products designed for end-users should be allowed only
where these products provide clear information to end-users about how they work and their
potential pitfalls in terms of over-inclusive filtering.

No one should be liable for content on the Internet of which they are not the author, unless
they have either adopted that content as their own or refused to obey a court order to remove
that content. Jurisdiction in legal cases relating to Internet content should be restricted to
States in which the author is established or to which the content is specifically directed;
jurisdiction should not be established simply because the content has been downloaded in a
certain State.

Restrictions on Internet content, whether they apply to the dissemination or to the receipt of
information, should only be imposed in strict conformity with the guarantee of freedom of
expression, taking into account the special nature of the Internet.

Corporations which provide Internet searching, chat, publishing or other services should
make an effort to ensure that they respect the rights of their clients to use the Internet
without interference. While this may pose difficulties in relation to operations in certain
countries, these corporations are encouraged to work together, with the support of other
stakeholders, to resist official attempts to control or restrict use of the Internet, contrary to
the principles set out herein.


We recommend that these principles are adopted as the guiding principles for any form of

Internet regulation, whether at the national or at the international level.

Ensuring openness online is not a matter that can be left to States alone. Business has a key

role to play in keeping the Internet open and accessible to all. They should be expected to do more
than merely ensure wide accessibility and interoperability of their software and systems. Most
Internet users depend on search engines to navigate their way around the net and find information.
These search engines should fulfil that function transparently and in the public interest.

Attention should be devoted to threats to openness posed by developments in copyright law

and policy. While copyright laws are necessary and, when appropriately drafted, can actually help
freedom of expression, they should be limited to that which is necessary to stimulate creativity. Fair
use should always be allowed. At a minimum, content developed by or with the (financial) support
of public authorities should be open; and measures should be taken to allow the individual use of
copyright material for legitimate educational purposes. Indigenous knowledge should also enjoy
appropriate protection: openness must not lead to a one-way stream of knowledge and ideas from
the South to the North.

Attention should be also paid to restrictions on the free flow of information that are imposed

by Internet service providers. Service providers should not be called upon to be the arbiters on the
legality of content uploaded by their users. They are not qualified to do so and, as commercial
businesses, will tend to err on the side of caution and remove any material they believe might be
offensive. Instead, service providers should be required to take down material only following a fair

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

36

judicial process. Service providers should also be required to ensure that they treat all online
material equally; no content should be given preferential treatment.

It is important to note that freedom of expression and openness cannot be achieved on the

Internet if it is not also respected offline. It is clear from the official reports of such bodies as the
UN Special Rapporteur on Freedom of Expression and from reports of non-governmental
watchdogs that freedom of expression is under threat everywhere in the world. Threats range from
the abuse of laws to protect against defamation or national security to actual physical violence and
even murder. Therefore, real steps must be taken by governments and international actors to end
threats and actual violence against people for the exercise of the freedom of expression; and
repressive laws, for example on criminal libel or requiring the licensing of media, have to be
abolished.

Access

As we already established in this paper, if the Internet is truly to become the primary means

of mass communications, then access is crucial. At present, only a small minority of the world
enjoys the kind of regular and reliable access to the Internet that is necessary for the net to fulfil its
potential in aiding development.

While many of the problems experienced in terms of access are caused by poverty, illiteracy

and a lack of infrastructure, and due attention must be paid to those matters, Internet access is often
also impeded by regulatory problems. To improve access, it is therefore of the utmost importance
that an appropriate regulatory framework is in place. At a minimum, this means that the conditions
listed under the 'openness' theme are in place. As discussed above, the Internet cannot fulfil its
potential under conditions of censorship.

The cost of international connectivity and the way in which the Internet is provided in many

countries must also be a part of the discourse on access to the Internet. It is a fact that the cost of
access per Mbps in the 'global South' is far higher than it is in the developed world. This is partly
because infrastructure in the South is less well-developed; but the role played by cable and satellite
companies is also important. Creative solutions to these problems should be found, including
ensuring the availability of multiple international paths of connectivity.

Diversity

ARTICLE 19 strongly believes that for the Internet to become a relevant global tool for

communication and information sharing, it must become more diverse. There is no point in taking
measures to improve access to the Internet if there is no relevant information to be found, and if
people cannot communicate in their own language. The problems in this regard are not only
linguistic, but also cultural, developmental and technical. The problems in relation to the over-
reliance of the net's infrastructure on the Latin alphabet have been well-developed elsewhere and
we support ongoing efforts to develop standards that will help create greater stability.

While we therefore encourage measures to increase diversity on the Internet, we warn

against a heavily State-led form of content development. The promotion of diversity must

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

37

necessarily go hand in hand with promoting access and openness. It is also important not to
understand diversity 'merely' as cultural diversity: States must provide access and encourage the
dissemination of all kinds of information and ideas, including political opposition and dissident
voices. Under international law, a key positive element of the right to freedom of expression is the
obligation on governments to create an environment in which a diverse, independent media can
flourish, thereby satisfying the public's right to receive information from a variety of different
sources.

Security

ARTICLE 19 agrees that the protection of privacy and security online is a necessary

precondition for maintaining the integrity of the Internet as well as for the exercise of the right to
freedom of expression. In order to exercise the right to freedom of expression, the right to respect
for private life must be guaranteed, including the right to communicate anonymously and the right
to use encryption tools. If an Internet user suspects that his or her online movements are monitored,
he or she will exercise caution with regard to statements made or sites visited.

At the same time, there are significant tensions between State measures to promote security

and the right to privacy freedom of expression. This is particularly so in the area of cybercrime and
the fight against terrorism, and the various measures employed by States to monitor internet traffic
and communications. ARTICLE 19 believes that the only legitimate way to address these tensions
is through international human rights law. In certain circumstances, it may be necessary to monitor
or intercept communications, for example for the prevention of serious crime, but guarantees are
necessary in order to safeguard against abuse of these powers. International law has laid down some
minimum standards that must be respected in this regard:

· any surveillance measures must be stated in clear legislation, and be truly "necessary" in

order to protect a legitimate public interest;

32

and

· legislation authorising surveillance must provide adequate guarantees against abuse,

including a mechanism of judicial authorisation and democratic oversight.

Guarantees should safeguard against interference by private actors as well as State

interference. For example, surveillance in the workplace can be as pervasive and detrimental to the
exercise of freedom of expression as State surveillance.

The anonymity of communications should also be protected. Particularly in those countries

where there is heavy State monitoring, anonymity tools can allow users to communicate with the
outside world without fear of identification and reprisals. Any restrictions on the use of anonymity
tools will impact on the right to freedom of expression. Courts around the world have recognised
that anonymity is an important pre-condition for the exercise of the right to freedom of expression,
as well as of other rights, and may be restricted only in narrow circumstances.

32

See Article 17, ICCPR, and Article 8(2) of the European Convention on Human Rights and the jurisprudence developed under

these provisions by national and international human rights courts.

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

38

Article 19

Prawo w Internecie: zalety czy wady wolności słowa?

33

W ciągu ostatnich kilku dekad Internet stał się ważną częścią życia wielu osób;

umożliwia on dostęp do wielu informacji i usług, ale także pozwala na wyrażanie opinii,
wymianę poglądów oraz stwarza możliwości gospodarcze i przyczynia się do mobilizacji
społecznej i politycznej.


Zawartość Internetu stale się poszerza, obejmując coraz więcej dziedzin życia społecznego i

politycznego, co samo w sobie znacznie przyczynia się do szerzenia demokracji. Internet odgrywa
szczególnie ważną rolę w przypadku osób żyjących w państwach totalitarnych. Jego
ogólnoświatowy charakter sprawia, że obywatele takich państw, w których inne środki masowego
przekazu pozostają pod kontrolą władz, mogą zapoznać się z krytycznymi opiniami dotyczącymi
ich rządu – odmiennymi od tych, z jakimi spotykają się na co dzień – co może pomóc im w
przyjęciu innego światopoglądu i, być może, przyczynić się do rozbudzenia aspiracji
demokratycznych.

Rozwój technologii nie tylko zapewnia lepszy i szybszy dostęp do informacji, lecz także

umożliwia tworzenie nowych, alternatywnych źródeł informacji w postaci blogów czy portali
społecznościowych. W niektórych przypadkach takie samopublikowanie może być jedynym
źródłem informacji; tak też było w przypadku demonstracji buddyjskich mnichów w Birmie we
wrześniu 2007 r. W sytuacji, w której wojskowy reżim całkowicie odizolował kraj od społeczności
międzynarodowej, szokujące i przemawiające do wyobraźni zdjęcia, które wydostały się z Birmy,
zostały w większości zrobione za pomocą telefonów komórkowych przez miejscowych autorów
blogów. Dzięki Internetowi zdjęcia te, będące jedynymi wiadomościami docierającymi z Birmy,
szybko obiegły świat i dostały się do środków masowego przekazu. Najświeższym przykładem roli
Internetu w rozwoju politycznym jest „rewolucja twitterowa‖ w Mołdawii, która pokazuje, w jaki
sposób Internet pomaga wymieniać poglądy polityczne, a także organizować i mobilizować
działalność społeczną czy polityczną.

Kampania wyborcza prezydenta Obamy obrazuje z kolei, jak ważną rolę Internet odgrywa w

życiu politycznym państw, w których media cieszą się wolnością. Do zwycięskiej kampanii
Baracka Obamy w znacznej mierze przyczyniła się mobilizacja jego zwolenników, która była
możliwa dzięki biegłemu posługiwaniu się siecią, zbieraniu funduszy oraz wykorzystaniu portali
społecznościowych. Wielu analityków porównuje wykorzystanie Internetu podczas kampanii

33

Artykuł przygotowany przez ARTICLE 19 jako analiza porównawczoprawna na potrzeby konferencji zorganizowanej przez

"Obserwatorium wolności mediów w Polsce" i Stowarzyszenie Dziennikarzy polskich - oddział warszawski 11 maja 2009 r. pt.
"Prawo w sieci - korzyści czy zagrożenia dla wolności słowa? Rozważania nad projektem noewlizacji Prawa prasowego".
Tłumaczenie pro bono na język polski agencja tłumaczeń MAart.

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

39

prezydenckiej Obamy do sposobu wykorzystania, telewizji – nowości w tamtych czasach – przez
prezydenta Kennedy‘ego w czasie jego kampanii.

Podczas gdy zasługi Internetu dla szerzenia demokracji są oczywiste, należy pamiętać

o obawach związanych ze stosowaniem tych nowych technologii, a w szczególności
z wykorzystywaniem ich dla celów przestępczych. Rządy mają prawo, a nawet obowiązek karać
cyberprzestępstwa i zapobiegać im, jednak niezbędne są zabezpieczenia, które zagwarantują, że
rządy nie będą nadużywać swoich uprawnień i że wolność słowa nie zostanie ograniczona pod
pretekstem chronienia społeczeństwa przed internetowymi przestępstwami.

Niniejsze opracowanie poświęcone jest niektórym spośród tych problemów i skupia się na:

dostępie do Internetu, wzrastającej kontroli rządów związanej z manipulowaniem zawartością
Internetu, wykorzystaniu technologii dla celów monitoringu i inwigilacji, a także sprawdzeniu, jaką
rolę w regulowaniu kwestii związanych z Internetem odgrywają podmioty prywatne. Wszystkie te
sprawy zostaną przedstawione i omówione pod kątem prawa do wolności informacji.

Dostęp

Mimo że w ostatnich latach wiele nowych państw przyłączyło się do międzynarodowej

społeczności wirtualnej, a liczba użytkowników w tych krajach wciąż rośnie, nadal istnieją
poważne problemy związane z dostępem do Internetu. W wielu krajach jest on zarezerwowany
wyłącznie dla elit, podczas gdy w innych jego wysokie ceny sprawiają, że podział na ubogich i
bogatych staje się podziałem na ubogich i bogatych w informacje. Zróżnicowanie to dotyczy
zarówno społeczeństw danych państw, jak i społeczności międzynarodowej; np. podziału pomiędzy
krajami.

Biorąc pod uwagę to, jak ważną rolę Internet odgrywa w ogólnym życiu społecznym

i politycznym, dostęp do niego staje się ważną kwestią ogólnoświatową. Podczas gdy rządy wielu
państw starają się wspierać i promować dostęp do Internetu, a społeczeństwo międzynarodowe
pracuje nad zbudowaniem pomostu łączącego „cyfrowo podzielony‖ świat, istnieją rządy, które
wykorzystują swoje uprawnienia w celu ograniczania dostępu do Internetu. Działania takie mogą
przyjąć formę bezpośredniego zakazu, jak w przypadku Kuby, lub też stawiania wymagań wobec
użytkowników lub dostawców Internetu, którzy muszą otrzymać licencję lub się zarejestrować.
Takie ograniczenia dostępu mogą zostać nałożone oficjalnie przez władze, ale także nieoficjalnie –
przez podmioty prywatne, dostawców Internetu.

Zgodnie z międzynarodowymi prawami człowieka wszelkie ograniczenia dostępu

do Internetu muszą być dokładnie zbadane. Bezpośrednie ograniczanie dostępu, takie jak zakaz
posiadania modemu lub innego sprzętu umożliwiającego komunikację, stanowi jawne pogwałcenie
prawa do wolności słowa. Birma jest jednym z przykładów takiego postępowania. Według
najnowszego opracowania sporządzonego przez Reporterów bez Granic

34

w kraju tym nie

funkcjonuje ani jeden prywatny dostawca usług i jest tylko dwóch dostawców kontrolowanych
przez władze. Już samo podłączenie do sieci jest niezgodne z prawem, a pod względem

34

Internet Enemies [Wrogowie Internetu], Reporterzy bez Granic, http://www.rsf.org/article.php3?id_article=19603

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

40

przeszukiwania zawartości Internetu kraj zajmuje jedno z ostatnich miejsc na świecie. Tylko 0,1%
mieszkańców Birmy ma dostęp do Internetu

35

. Tak samo jest w Korei Północnej.


Licencjonowanie

36

prywatnych użytkowników Internetu lub dostawców Internetu jest

niezgodne z prawem, a wymogi dotyczące rejestracji

37

użytkowników oraz dostawców usług i treści

mają wątpliwą podstawę prawną. Działania takie powinny być podejmowane tylko w przypadkach,
w których istnieją dowody na to, że są one niezbędne dla ochrony porządku publicznego lub
ochrony praw innych osób. W przypadku braku takich dowodów jakiekolwiek działania władz
ograniczające dostęp do Internetu lub zakazujące go stanowią pogwałcenie praw do wolności słowa
i będą miały negatywny wpływ na prawo do rozpowszechniania informacji.

Jednakże należy pamiętać, że prawo do wolności słowa jest czymś więcej niż tylko

zakazywaniem ingerowania w środki przekazu; w jego zakres wchodzą także obowiązki władz,
które powinny zapewnić powszechny dostęp do takich środków nie tylko przez zniesienie
przepisów ograniczających dostęp, lecz także przez działania mające na celu usunięcie wszelkich
innych przeszkód, takich jak niewystarczająca infrastruktura, wysokie ceny telekomunikacji,
monopol, braki w szkoleniach i edukacji i inne.

Uregulowania dotyczące zawartości

Jedna z największych zalet Internetu – różnorodność jego zawartości – wzbudza

jednocześnie pewne kontrowersje. Rządy wielu państw wyrażają duże obawy związane z wolnym
dostępem do pornografii w Internecie. Także wykorzystanie Internetu do celów przestępczych stało
się powodem niepokojów. Nie da się zaprzeczyć, że prócz tego, że zwiększa możliwości
komunikacji i wolności słowa, Internet jest także coraz częściej używany do celów przestępczych,
co stanowi zagrożenie dla innych praw człowieka. Są to niepokojące i realne problemy;
wykorzystanie Internetu do rozpowszechniania np. pedofilii stanowi zagrożenie dla praw dziecka i
powinno być prawnie zabronione.

Jednakże wszelkie regulowanie zawartości Internetu musi być zgodne z międzynarodowymi

prawami człowieka – a są to wysokie standardy – i musi brać pod uwagę szczególne cechy
Internetu. W Europie, Ameryce Północnej i Australii próby władz związane z regulowaniem
zawartości Internetu spotkały się z gwałtownymi reakcjami. Ograniczenia zawartości są często
postrzegane jako cenzura; z tego też powodu amerykański Sąd Najwyższy odrzucił liczne wnioski
legislacyjne dotyczące ograniczenia dostępu do materiałów „obscenicznych‖

czy

„nieprzyzwoitych‖. W Internecie nie występuje coś takiego jak „niedostatek częstotliwości‖, który
uzasadniałby ograniczenia dotyczące ogółu społeczeństwa. Ponieważ Internet nie jest księgarnią, w
której górne półki mogą być zarezerwowane dla książek specyficznego rodzaju, ani też telewizją, w
której pewne programy mogą być nadawane dopiero po 21.00, niemożliwe jest regulowanie go w
odniesieniu do treści obscenicznych, tak jak dzieje się to w przypadku wspomnianych miejsc.

35

Ibid.

36

Termin „licencjonowanie‖ odnosi się do systemu, w którym użytkownik lub dostawca musi uzyskać pozwolenie rządu, aby być w

stanie podejmować działania on-line.

37

Termin „rejestracja‖ odnosi się do systemu, w którym użytkownik lub dostawca ma obowiązek poinformować władze o swojej

działalności w Internecie.

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

41

Podczas gdy teoretycznie stosowane są te same prawa – co jest nieprzyzwoite offline, jest także
nieprzyzwoite online – niemożliwe jest egzekwowanie ich w ten sam sposób.

Kolejnym problemem wynikającym z krajowych regulacji zawartości Internetu jest to,

że sytuacja wciąż się rozwija, podczas gdy poszczególne kraje próbują stosować swoje
prawodawstwa krajowe wobec międzynarodowego Internetu. Różne państwowe i lokalne systemy
prawne, często wspierane aktami międzynarodowymi, narzucają ograniczenia na publikacje (nie
wspominając bardziej ogólnie o wypowiedziach), które to ograniczenia mogą znacznie się różnić.
W efekcie dany materiał opublikowany w jednym systemie prawnym, w którym jest zgodny z
prawem i nie podlega zaskarżeniu, może podlegać odpowiedzialności karnej lub cywilnej w innym
systemie prawnym. Tak dzieje się w przypadku m.in. ograniczeń zawartości związanej z mową
nienawiści, zniesławieniem, nieprzyzwoitością lub pornografią, bluźnierstwem lub działalnością
wywrotową.

Niektóre rządy próbują rozwiązać ten problem, stosując do Internetu zasady

odpowiedzialności za publikacje off-line lub zasady dotyczące prasy

38

. Zgodnie z tymi zasadami

wydawca ponosi odpowiedzialność prawną za zawartość uznaną za niezgodną z prawem lub
podlega zaskarżeniu zgodnie z danym systemem prawnym, jeżeli spełnione są dwa warunki: (1)
kopia gazety dociera do sądu i zostaje tam przeczytana; i (2) wydawca mógł wiedzieć, że gazeta
najprawdopodobniej zostanie tam przeczytana, ponieważ jest ona rozprowadzana na obszarze
podlegającym kompetencji sądu. Co najważniejsze, ta zasada nakłada odpowiedzialność na całym
obszarze, na którym gazeta jest rozprowadzana i czytana, bez względu na to, gdzie gazeta jest
wydawana lub gdzie dany tekst został napisany.

Publikacje internetowe różnią się diametralnie od publikacji zamieszczanych w prasie

w sposób mający istotne znaczenie w przypadku zasad dotyczących prasy. Przede wszystkim,
inaczej niż w przypadku zwykłych gazet, każda osoba mająca dostęp do Internetu znajduje się
praktycznie na obszarze dystrybucji każdego wydawcy internetowego. W związku z tym
zastosowanie zasad dotyczących prasy do publikacji internetowych powoduje, że każdy wydawca
internetowy zaczyna podlegać każdemu systemowi prawnemu na świecie. Jednakże jeżeli zasady
dotyczące prasy zostaną zastosowane do publikacji internetowych, wówczas wydawca internetowy
odpowiadał będzie „prawnie‖ za zawartość, która jest zgodna z prawem i chroniona w systemie
prawnym jego kraju (a która może być także chroniona prawem międzynarodowym) dopóki (1)
zawartość ta jest zabroniona w jakimś systemie prawnym, który ma dostęp do Internetu i (2) ktoś
tam tę zawartość pobierze.

Zastosowanie zasad dotyczących prasy do publikacji internetowych sprawia, że wydawcy

internetowi zaczynają podlegać ograniczeniom zawartości nakładanym praktycznie przez każdy
kraj na świecie, bez względu na to, czy podobne ograniczenia występują w systemie prawnym, w
którym funkcjonują wydawcy lub też czy obce ograniczenia są zgodne z międzynarodowymi
standardami wolności słowa. Zastosowanie zasad dotyczących prasy sprawi, że osoby żyjące w
systemie, którego prawo w pełni chroni wolność słowa, będą podlegać prawu państw, których
władze regularnie cenzurują treść, odmawiają dostępu do Internetu lub w inny sposób nadużywają

38

Patrz In the Name of Protecting Freedom of Expression: Rejecting the Wrong Rule for Liability for Internet Content [W imię

obrony wolności słowa: odrzucenie niewłaściwych zasad odpowiedzialności za zawartość Internetu], ARTICLE 19, dostępny

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

42

praw związanych z ograniczaniem zawartości. Jednym słowem istnieje niebezpieczeństwo, że cały
Internet może zacząć podlegać najmniej tolerancyjnemu systemowi. Wprowadzenie regulacji
dotyczących zawartości skłania do postawienia pytania o odpowiedzialność, w szczególności
o odpowiedzialność dostawców Internetu, którzy w niektórych krajach odpowiadają za zawartość
stron internetowych stworzonych przez ich klientów.

Nawet w przypadku braku ogólnoświatowych regulacji prawnych czy też właściwych dla

danego sektora „praw kontrolujących Internet‖ Internet nie znajduje się w prawnej próżni.
Prawodawstwo danego kraju jest obecnie stosowane do zawartości sieci tak samo jak do publikacji
off-line. Wydrukowane w prasie treści szkalujące mogą być tak samo szkalujące, jeśli pojawiają się
na stronie internetowej. Jednakże w wielu przypadkach nieodpowiednie byłoby zastosowanie
ogólnych przepisów prawnych do zawartości Internetu bez uwzględnienia jego szczególnych cech,
a zwłaszcza zasad dotyczących dostawców Internetu i kwestii związanych z sądownictwem
opisanych powyżej, ale także tego, że niektóre strony są odwiedzane znacznie częściej niż inne.

Z tych właśnie powodów niektórzy popierają samoregulację jako najlepsze rozwiązanie.

Początkowo skupiała się ona na rozwoju oprogramowania blokującego i filtrującego, które
umożliwiało „kontrolę rodzicielską‖. Jednakże gdy tylko takie oprogramowania okazały się
obiecujące, zostały prędko wykorzystane przez rządy na całym świecie. Kraje takie jak Chiny
wykorzystują je w celu zablokowania BBC, CNN oraz innych „wywrotowych‖ stron. W innych
krajach instalacja takiego oprogramowania jest często obowiązkowa na komputerach w punktach
dostępu umieszczonych w bibliotekach. Pierwszy podany tu przykład jest zdecydowanie niezgodny
z prawem, ale i drugi rodzi wiele pytań.

Biorąc pod uwagę to, że takie oprogramowanie filtruje zawartość w sposób nadmiernie

ostrożny, blokując np. strony poświęcone kwestiom homoseksualizmu wraz ze stronami
zawierającymi pornografię, w sposób znaczny ograniczone zostaje prawo do dostępu do informacji
dla osób, które polegają na takich punktach dostępu – często osób ubogich. Inne formy
samoregulacji, w tym obsługa „gorących linii‖ związanych z treściami niepożądanymi oraz rozwój
„mechanizmów wskaźników światowej oglądalności‖, są poddawane krytyce jako przejaw
rządowej cenzury w zbiorowym przebraniu.

Monitorowanie, inwigilacja i manipulowanie zawartością Internetu

Negatywne skutki ograniczeń dostępu i zawartości Internetu są szczególnie poważne, kiedy

działania takie, co często się zdarza, są podejmowane wraz z daleko idącą inwigilacją, która ma
negatywny wpływ na wypowiedzi on-line i jest podyktowana polityczną chęcią stłumienia
niepożądanych treści politycznych.

Technologiczne nowości, umożliwiające lepszą komunikację i przyczyniające się

do rozwoju wolności słowa, w rękach stosującej represje władzy przeistaczają się w środki kontroli
i manipulacji zawartością stron internetowych. Takie postępowanie ma jednoznacznie negatywny
wpływ na wolność słowa. Jeżeli użytkownik Internetu podejrzewa, że jego działalność on-line jest
monitorowana, będzie uważny w publikowaniu swoich opinii czy w wyborze odwiedzanych stron.
Technologia może przynieść pocieszenie; narzędzia służące zachowaniu anonimowości i
kodowaniu są wciąż rozwijane i poprawiane celem ochrony praw użytkowników do prywatności

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

43

i wolności słowa. Jednakże sukces odniesiony w tej dziedzinie oznacza, że rządy próbują
ograniczać używanie takiego oprogramowania.

Państwa wprowadzają systemy inwigilacji z różnych powodów. W krajach takich jak Iran,

Chiny, Białoruś czy w niektórych krajach Azji Środkowej agencje ochrony są przypuszczalnie
zaangażowane w szeroko zakrojone monitorowanie działalności celem uniemożliwienia
jednostkom na terenie ich systemu prawnego omawiania kwestii politycznie niewygodnych. W
krajach takich jak Stany Zjednoczone, Wielka Brytania czy Holandia monitorowanie odbywa się
dla zachowania porządku publicznego lub dla celów związanych z bezpieczeństwem narodowym, a
przechwytywanie danych jest uzasadnione tylko w takich przypadkach. Od czasu wydarzeń z 11
września wiele krajów wprowadziło nowe władze ustawodawcze odpowiedzialne za te kwestie i
można sądzić, że taka działalność od tamtego czasu jest wciąż rozwijana. Krytykowany traktat
Rady Europy dotyczący cyberprzestępstw może być postrzegany jako związany z omawianymi
kwestiami, tak samo jak coraz bardziej stanowcze żądania zbierania danych wysuwane wobec
dostawców Internetu. Co więcej, kilka państw zaczęło stosować język „walki z terroryzmem‖,
uzasadniając w ten sposób działania, które podejmują celem ograniczenia wolności słowa zarówno
on-line jak i off-line.

Oczywiście uzasadnione jest to, że agencje ochrony posiadają odpowiednie narzędzia,

dzięki którym mogą zapobiegać przestępstwom internetowym, wykrywać je lub ścigać. Jednakże
zachowanie równowagi pomiędzy prawem do prywatności i wolności słowa z jednej strony a
zapobieganiem przestępstwom i wykrywaniem ich z drugiej jest kwestią delikatną, co było
podkreślane wiele razy, m.in. przez Europejski Trybunał Praw Człowieka. Wyrażono uzasadnione
obawy, że w obecnym kształcie wiele uregulowań dotyczących inwigilacji pozostawia agencjom
rządowym zbyt dużą swobodę działania, nie gwarantując wystarczającej ochrony praw człowieka.

Nasila się też monitoring w miejscach pracy, co jest ułatwione przez nieskomplikowany

sposób instalacji służących temu odpowiednich narzędzi. Jeżeli w organizacji funkcjonuje sieć,
wówczas oprogramowanie może zostać zainstalowane centralnie celem śledzenia działalności
internetowej pracowników. Jeżeli organizacja nie ma sieci, wówczas oprogramowanie może być
zainstalowane oddzielnie na każdym komputerze. Oprogramowanie może analizować zdanie po
zdaniu całą pocztę elektroniczną organizacji i formułować wnioski na temat tego, czy dana
wiadomość jest „uzasadniona z punktu widzenia interesu organizacji‖ czy nie, może też szukać
określonych słów i zwrotów, a niektóre programy mogą nawet analizować całe modele
komunikacji

39

. Oprogramowanie takie może być używane w dodatku do wcześniej omawianego

„normalnego‖ oprogramowania filtrującego. Kierownicy podają wiele powodów instalacji
oprogramowania, m.in. ochronę tajemnicy handlowej, zapobieganie napastowaniu seksualnemu,
upewnienie się, że pracownicy nie tracą czasu.

Inną metodą stosowaną przez niektóre rządy totalitarne jest manipulacja zawartością

Internetu. Jest to stosunkowo nowe zjawisko, które pojawiło się wraz ze wzrostem ilości
samopublikacji w Internecie i rozwojem portalów społecznościowych takich jak YouTube,
Facebook, MySpace i inne. Rządy mają świadomość, jak duży potencjał mają te strony w

39

Wg

Privacy

and

Human

Rights

2000

[Prywatność i prawa człowieka 2000], Privacy International,

(http://www.privacyinternational.org/survey/).

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

44

odniesieniu do działalności i mobilizacji politycznej, czego dowodem mogą być wydarzenia w
Mołdawii i na Ukrainie

40

. Niektóre rządy zamiast bezpośrednio zakazać takiej działalności w

Internecie, stosują bardziej wyszukane środki – manipulują zawartością Internetu. Takie działania
nie różnią się niczym od tego, w jaki sposób totalitarne reżimy wykorzystywały środki masowego
przekazu dla celów propagandy i manipulacji opinią publiczną.

Coraz więcej dowodów z Chin i Rosji – dwóch krajów najbardziej aktywnych

w manipulowaniu zawartością Internetu – wskazuje na kontynuację działań podejmowanych w
Internecie według pewnego wzoru. Władze chińskie znane są z utworzenia i posługiwanie się tzw.
Partią 50 Centów (Fifty Cent Party). Jest to grupa prorządowych komentatorów internetowych,
którzy przeszukują Internet w poszukiwaniu interesujących dyskusji politycznych i zostawiają
anonimowe komentarze na blogach i forach. Podobnie rząd rosyjski często polega na prywatnych
spółkach internetowych, takich jak znana New Media Stars, która z radością propaguje w sieci
poglądy rządu. New Media Stars wyprodukowała ostatnio film patriotyczny „Wojna 08.08.08‖,
który był z powodzeniem rozpowszechniany w Internecie, a także zachwalany na wielu rosyjskich
blogach, a który całą winą za wojnę w Osetii Południowej obarcza Gruzję

41

. Podczas gdy nowe,

powszechnie dostępne cyfrowe obszary działalności stają się coraz bardziej demokratyczne, nie
należy zapominać o tym, że są one także poważnie skażone przez osoby działające na zlecenie
rządu.

Rola podmiotów prywatnych

Omawiając kwestię ograniczenia dostępu do Internetu, należy uwzględnić także rolę

podmiotów prywatnych. W wielu krajach wywiera się presję na dostawców Internetu, aby nie
zezwalali oni na zakładanie stron o niepożądanej treści. Podczas gdy zapobieganie poważnym
przestępstwom jest ważnym celem, sytuacja, w której dostawcy Internetu działają na zlecenie władz
lub policji, pełniąc funkcję cenzorów, jest wielce niepożądana. W takim zaangażowaniu podmiotów
prywatnych pojawiają się dwa główne problemy związane z wolnością słowa. Po pierwsze,
dostawcy Internetu nie mają odpowiednich uprawnień, które pozwalałyby im decydować, czy dana
strona może naruszać prawo lub też jak bardzo prawdopodobne jest, że dany użytkownik
opublikuje coś, co uznawane jest za niezgodne z prawem. W przypadkach wątpliwych mogą oni
być nadmiernie ostrożni i nie publikować danej strony. Po drugie, nie istnieją żadne zabezpieczenia,
które zapewniłyby nienadużywanie przez dostawców Internetu ich uprawnień ani też żadne sposoby
pociągnięcia ich do odpowiedzialności. Taka sytuacja jest problematyczna, szczególnie że działania
dostawców Internetu będą miały duży wpływ na prawo do wolności słowa osób, którym odmówią
dostępu, jak również na prawo pozostałych osób do pozyskiwania informacji. Nie można
powiedzieć, aby osoby których prawa dostępu zostały ograniczone, miały prawo do
„sprawiedliwego procesu‖.

Jednym z przykładów zaangażowania podmiotu prywatnego w cenzurę nakładaną

przez władze były wydarzenia w Chinach, kiedy Google, jedna z największych spółek
internetowych, uruchomiła chińską wersję swojej wyszukiwarki, www.google.cn, umiejscowioną w

40

Patrz np. Antony Loewenstein, The Blogging Revolution [Blogująca rewolucja] lub Elizabeth Hanson The Information Revolution

and World Politics [Rewolucja informacyjna a światowa polityka], obie pozycje wydane w 2008 r.

41

Evgeny Morozov, Texting Toward Utopia: Does the Internet spread democracy? [Pisanie ku Utopii: czy Internet szerzy

demokrację?], [w:] Boston Review, marzec/kwiecień 2009, http://bostonreview.net/BR34.2/morozov.php.

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

45

Chinach kontynentalnych. Zakładając swój serwis wewnątrz kraju, przedstawiciele Google mieli
nadzieję przyspieszyć dostęp użytkowników do niego, jednak skutki były wręcz odwrotne. Chcąc
prowadzić interesy z Chinami, firma Google przystała na żądania władz, na skutek czego wyniki
wyszukiwania są filtrowane, tak aby wykluczyć wszystkie strony nieakceptowane przez rząd
chiński.

Firma Google, właściciel jednego z niewielu wielkich portali zaopatrzonych w doskonałą

technologię wspomagającą wyszukiwanie internetowe, mogła wnieść wielki wkład
w respektowanie prawa każdego chińskiego użytkownika Internetu do dostępu do informacji i
wolności słowa. Jednakże stosując się do żądań władz chińskich dotyczących cenzury, osiągnięto
przeciwny cel: spółka stała się współodpowiedzialna za chińską cenzurę oraz sprzeniewierzyła się
własnym ideałom wspierania wolności słowa i prawa do dostępu do informacji

42

.


Podobnie Microsoft usunął na żądanie władz chińskich blog krytykujący politykę

prowadzoną przez te władze

43

, a Yahoo! ujawnił władzom chińskim poufne dane dotyczące konta

chińskiego dziennikarza po tym, jak ten dostarczył organizacji Asia Democracy Forum oraz stronie
internetowej Democracy News szczegóły dotyczące zarządzeń związanych z cenzurą. W efekcie
dziennikarz został skazany na dziesięć lat więzienia za „ujawnienie tajemnicy państwowej
podmiotom zagranicznym‖. Niedawno, po demonstracjach popierających Tybet w marcu 2008 r.,
Yahoo! został zmuszony do opublikowania zdjęć czterech tybetańskich demonstrantów wraz z
apelem o zgłoszenie się świadków. Niedługo potem jeden z demonstrantów sam się poddał, a drugi
został aresztowany. To samo dotyczy spółki Skype, która po podpisaniu umowy z chińską firmą
TOM pozwala władzom na podsłuchiwanie i przechwytywanie rozmów

44

.


Respektowanie w Internecie fundamentalnych praw człowieka, takich jak prawo do dostępu

do informacji czy prawo do wolności słowa, zależy w rzeczywistości od korporacji takich jak
Google, Microsoft czy Yahoo!. Są to pośrednicy, którzy mają decydujący wpływ na wprowadzenie
w życie prawa do wolności słowa. Jest to oczywiste, kiedy przyjrzymy się, jak władze chińskie
osiągnęły coś, co wcześniej wydawało się niemożliwe – kontrolę dostępu do informacji w
Internecie. Takie działania podmiotów prywatnych mogą mieć długofalowe negatywne skutki
odczuwane przez klientów; dlatego też podmioty te muszą zachować ostrożność przy
podejmowaniu decyzji i przyjąć bardziej zdecydowane stanowisko, tak aby chronić interesy swoich
użytkowników, którzy zyskaliby najwięcej, uzyskawszy nienaganne etycznie poparcie.

W tej kwestii ARTICLE 19 przypomina tym korporacjom o wspólnej deklaracji Narodów

Zjednoczonych, Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie oraz Organizacji Państw
Amerykańskich

45

, w której organizacje te stwierdzają:

• systemy filtrujące, które nie są kontrolowane przez użytkowników końcowych – czy założone

przez władze, czy też przez komercyjnych dostawców usług – są rodzajem cenzury i nie znajdują

42

Patrz np. broszura Google złożona Komisji Papierów Wartościowych i Giełd [Securities and Exchange Commission], 29 kwietnia

2004 r.: http://www.sec.gov/Archives/edgar/data/1288776/000119312504073639/ds1.htm#toc16167_2.

43

Artykuł dostępny pod adresem: http://www.vnunet.com/vnunet/news/2148091/microsoft-kowtows-chinese

.

44

Internet Enemies [Wrogowie Internetu], Reporterzy bez Granic.

45

Artykuł dostępny pod adresem: http://www.article19.org/pdfs/standards/three-mandates-dec-2005.pdf

.

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

46

uzasadnienia; oraz

• korporacje, które dostarczają usługi obejmujące wyszukiwanie informacji w Internecie,

rozmowy oraz publikowanie informacji w sieci powinny dołożyć wszelkich starań, aby zapewnić
swoim klientom respektowanie ich praw do korzystania z Internetu bez zakłóceń. Jako że takie
postępowanie może okazać się problematyczne podczas prowadzenia działalności w niektórych
krajach, zachęca się ww. korporacje i innych partnerów do podjęcia wspólnych działań w celu
przeciwstawienia się oficjalnym próbom kontroli lub ograniczenia korzystania z Internetu, które
są sprzeczne z zasadami określonymi w tym dokumencie.


Należy zauważyć, że w 2008 r. Yahoo!, Google i Microsoft podpisały dokument Global

Network Initiative

46

, zobowiązując się publicznie do przestrzegania praw ich klientów do wolności

słowa na całym świecie. Przyszłość pokaże, do jakiego stopnia prywatne spółki będą w stanie
przeciwstawiać się naciskom wywieranym przez niektóre rządy. Jednakże oficjalne wyrażenie woli,
aby tak właśnie postępować, jest już ważnym krokiem naprzód i oznacza, że rządy nie będą mogły
już w tak łatwy sposób wykorzystywać prywatnych spółek jako narzędzi cenzury.

Wnioski – Stanowisko przedstawione przez Article 19

47


Według ARTICLE 19 dyskusja nad regulacjami związanymi z Internetem powinna skupić

się na respektowaniu prawa do wolności słowa. Jako światowa sieć służąca komunikacji, Internet
nie może funkcjonować bez pełnego respektowania międzynarodowego prawa do wolności słowa.
Wolność słowa jest kluczowym prawem człowieka; jest ona ważna nie tylko sama w sobie, lecz
także jako istotny czynnik wspomagający funkcjonowanie demokracji oraz egzekwowanie innych
praw. Wolność słowa jest także niezbędna dla rozwoju ekonomicznego, społecznego i
demokratycznego. Zdobywca Nagrody Nobla, ekonomista Amartya Sen, zauważył ponad
dwadzieścia lat temu, że żaden niezależny, demokratyczny kraj cieszący się względną wolnością
prasy nigdy nie został dotknięty klęską głodu

48

. Od tamtego czasu mądrość ta została

zaakceptowana przez społeczność międzynarodową.

Według ARTICLE 19 wolność słowa oraz prawo do rozwoju są niemożliwe do osiągnięcia

w Internecie, jeżeli te same prawa nie będą respektowane off-line; to stanowisko powinno zostać
przyjęte przez wszystkie kraje świata. W zbyt wielu państwach ludzie są nadal zabijani, nękani,
aresztowani, sądzeni lub zatrzymywani za pokojowe i zgodne z prawem korzystanie ze swojego
prawa do wolności słowa. Zbyt często nadużywa się przepisów dotyczących zniesławienia oraz
bezpieczeństwa narodowego, aby uciszyć niezależne głosy; nieomal codziennie gdzieś na świecie
zamykana jest niezależna gazeta lub rozgłośnia radiowa za „zbyt krytyczny‖ punkt widzenia.

ARTICLE 19 podkreśla kluczowe znaczenie, jakie działalność ogólnoświatowych firm ma

46

http://www.globalnetworkinitiative.org/

47

W oparciu o dokument dotyczący zaprezentowanego w ARTYKULE 19 stanowiska w sprawie zarządzania Internetem

przygotowany na sesję inauguracyjną Forum Zarządzania Internetem [Internet Governance Forum], 2006 r., dostępny pod adresem:
http://www.article19.org/handbook/publications/internet-governance-paper.html.

48

A. Sen Development: Which Way Now? [Rozwój: w którym kierunku teraz?], Economic Journal 93 (grudzień 1983). Patrz też: A.

Sen, Resources, Values, and Development [Zasoby, wartości i rozwój], Cambridge, Mass.: Harvard University Press, 1984; oraz
ARTICLE 19 Starving in Silence: A Report on Famine and Censorship [Głodowanie w milczeniu: raport o głodzie i cenzurze],
Londyn; ARTICLE 19 International Centre on Censorship, 1990.

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

47

dla respektowaniu prawa do wolności słowa w Internecie. Internet stanowi pod wieloma względami
jedyne w swoim rodzaju forum służące komunikacji; jednym z tych względów jest to, że
technologia używana do tej komunikacji jest w dużej mierze tworzona i regulowana przez
działalność biznesową

49

. Największe wyszukiwarki, takie jak Google i Yahoo!, odgrywają ważną

rolę w umożliwianiu dostępu do informacji. Powinny zatem korzystać ze swoich uprawnień
w sposób rozsądny i w interesie publicznym. Spółki internetowe są w posiadaniu poufnych danych
dotyczących użytkowników; z danymi tymi powinny obchodzić się nad wyraz ostrożnie i nie
ujawniać ich rządom, które mogłyby wykorzystać takie informacje dla celów cenzury. Równie
ważne jest to, że dostawcy oprogramowania tacy jak Microsoft czy Cisco Systems dostarczają
techniczne środki umożliwiające przeszukiwanie sieci i ustalanie, w jaki sposób użytkownicy
uzyskują dostęp do informacji. To z kolei określa większość zawartości stron internetowych i
kształtuje Internet takim, jakim go znamy. Jeżeli Internet naprawdę ma się stać ogólnoświatowym
i zróżnicowanym forum służącym do komunikacji, firmy te muszą zacząć odgrywać znaczącą rolę
w tym procesie. Równie ważne jest to, że wiele z tych firm dostarcza także oprogramowanie
używane przez władze takich krajów, jak Arabia Saudyjska czy Chiny do cenzurowania Internetu i
kontrolowania jego użytkowników. Podajemy w wątpliwość zgodność tych ról i z satysfakcją
przyjmujemy próby uczynienia niezgodnym z prawem zaangażowania korporacji w nadużywanie
praw człowieka

50

.


Otwartość

Swobodny przepływ informacji leży u podstaw prawa do wolności słowa. Taki porządek

jest zgodny z prawem międzynarodowym, według którego ograniczenia komunikacji mogą być
nałożone tylko w sposób prawomocny i demokratyczny i tylko wówczas, gdy jest to konieczne do
ochrony zbioru dokładnie zdefiniowanych interesów publicznych. Ograniczenia muszą zawsze być
proporcjonalne, a władze państwowe powinny zawsze wybierać możliwie jak najmniej restrykcyjną
opcję. Wszystko to sprawia, że poprzeczka zostaje zawieszona wysoko: ograniczanie
fundamentalnych praw jest sprawą poważną i powinno do niego dochodzić jedynie w ostateczności.
Przepisy te dotyczą zarówno komunikacji w Internecie, jak i poza nim: zastosowanie przepisów
regulujących wypowiedzi on-line ostrzejszych niż te, które regulują wypowiedzi offline, nie
znajduje wytłumaczenia

51

. W związku z tym wszelkie zasady czy ramy prawne stosowane w

kwestii Internetu muszą być zgodne z ogólnymi przepisami.

W odniesieniu do przepisów dotyczących Internetu przyjęto zbiór podstawowych zasad

ustalonych przez specjalnych sprawozdawców ds. wolności słowa Organizacji Narodów
Zjednoczonych, Organizacji Państw Amerykańskich oraz Organizacji Bezpieczeństwa
i Współpracy w Europie. We wspólnej deklaracji ustalono

52

:

49

Standardy world-wide web [ogólnoświatowej sieci], części Internetu najlepiej znanej użytkownikom, są opracowywane przez

World Wide Web Consortium (W3C), niezależne forum ustalające standardy sieci. Mimo że kilku jego członków to jednostki
rządowe, żadne państwo jako takie nie jest członkiem W3C. Dzięki temu pozostaje ono niezależne np. od transmisji, których
techniczna strona regulowana jest przez międzynarodowe traktaty.

50

Np. Global Online Freedom Act of 2006 [Akt prawny o wolności słowa w światowej sieci internetowej z 2006 r.] przedstawiony w

Izbie Reprezentantów Stanów Zjednoczonych, H.R. 4780.

51

Patrz wspólna deklaracja specjalnego sprawozdawcy ONZ ds. wolności przekonań i wypowiedzi, specjalnego sprawozdawcy ds.

wolności wypowiedzi Organizacji Państw Amerykańskich oraz przedstawiciela ds. wolności mediów OBWE, opublikowana w
2001 r.

52

Wspólna deklaracja z 21 grudnia 2005 r.

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

48

· Internet, zarówno na szczeblu ogólnoświatowym, jak i krajowym, powinien być

nadzorowany tylko przez organy, które są chronione przed ingerencją rządową, polityczną i
handlową, tak jak wolnością od takiej ingerencji cieszą się powszechnie inne środki
masowego przekazu. Krajowe rozporządzenia dotyczące nazw domen internetowych nigdy
nie powinny być narzędziem służącym kontroli zawartości stron;

· Nie powinno być obowiązku rejestracji lub uzyskiwania zezwolenia wydawanego przez

jakikolwiek organ publiczny na prowadzenie działalności polegającej na dostarczaniu
Internetu,

prowadzeniu

strony,

bloga

czy

jakiegokolwiek

innego

systemu

rozpowszechniania informacji, w tym nadawania za pośrednictwem Internetu. Nie dotyczy
to rejestracji w urzędzie zarządzającym domenami, która odbywa się z powodów czysto
technicznych lub zgodnie z ogólnymi przepisami, dotyczącymi bez wyjątku każdego
rodzaju prowadzonej działalności gospodarczej;

· Systemy filtrujące, które nie są kontrolowane przez użytkowników końcowych – czy

założone przez władze, czy też przez komercyjnych dostawców usług – są rodzajem cenzury
i nie znajdują uzasadnienia. Rozpowszechnianie systemów filtrujących przeznaczonych dla
użytkowników końcowych powinno być dozwolone tylko pod warunkiem, że na produktach
tych znajdą się przejrzyste informacje przeznaczone dla użytkowników końcowych,
dotyczące funkcjonowania oprogramowania i ewentualnych problemów związanych
z nadmiernym filtrowaniem;

· Nikt nie powinien ponosić odpowiedzialności za zawartość stron, których nie jest autorem,

chyba że przywłaszczył sobie prawo do ich zawartości lub nie posłuchał nakazu sądowego,
zgodnie z którym miał usunąć daną zawartość. Sprawy sądowe związane z zawartością
Internetu powinny być rozpatrywane przez sąd państwa, w którym autor przebywa na stałe
lub pod adresem którego kierowana jest dana zawartość; sprawy nie powinny być wnoszone
do sądu tylko dlatego, że dana zawartość została pobrana w danym kraju;

· Ograniczenia zawartości Internetu, czy to związane z rozpowszechnianiem, czy też

z pozyskiwaniem

informacji, powinny być nakładane tylko przy całkowitym

zagwarantowaniu wolności słowa z uwzględnieniem szczególnych cech Internetu;

· Korporacje, które dostarczają usługi obejmujące wyszukiwanie informacji w Internecie,

rozmowy, publikowanie informacji w sieci itd., powinny dołożyć wszelkich starań, aby
zapewnić swoim klientom respektowanie ich praw do korzystania z Internetu bez zakłóceń.
Jako że takie postępowanie może okazać się problematyczne podczas prowadzenia
działalności w niektórych krajach, zachęca się ww. korporacje i innych partnerów do
podjęcia wspólnych działań, w celu przeciwstawienia się oficjalnym próbom kontroli
lub ograniczenia korzystania z Internetu, które są sprzeczne z zasadami określonymi w tym
dokumencie.

Zalecamy stosowanie tych zasad jako wytycznych przy tworzeniu jakichkolwiek przepisów

dotyczących Internetu, czy to na szczeblu krajowym, czy międzynarodowym.

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

49


Zapewnienie otwartości on-line nie jest kwestią, którą można zostawić państwom

do rozpatrzenia. Działalność handlowa odgrywa kluczową rolę w utrzymywaniu Internetu
otwartego i dostępnego dla wszystkich. Od władz państwowych powinno się wymagać czegoś
więcej niż jedynie zapewnienia powszechnego dostępu do Internetu i współdziałania
oprogramowania i systemów. Większość użytkowników Internetu polega na wyszukiwarkach,
dzięki którym porusza się po sieci i znajduje informacje. Wyszukiwarki te powinny funkcjonować
w sposób przejrzysty i w interesie publicznym.

Należy skupić się na zagrożeniach, jakie dla otwartości stanowią rozwiązania dotyczące

praw autorskich i związanej z nimi polityki. Podczas gdy prawa autorskie są niezbędne i,
odpowiednio zapisane, mogą przyczynić się do szerzenia wolności słowa, powinny one zostać
ograniczone do minimum zapewniającego pobudzanie kreatywności. Uczciwe ich wykorzystanie
powinno zawsze być dozwolone. Przynajmniej zawartość stworzona przez władze publiczne lub z
ich (finansowym) wsparciem powinna zawsze być dostępna; należy podjąć środki mające na celu
umożliwienie jednostkom korzystanie z materiałów objętych prawem autorskim dla uzasadnionych
celów edukacyjnych. Odpowiedniej ochronie powinny podlegać także informacje dotyczące
społeczności lokalnej: otwartość nie może prowadzić do jednokierunkowego przepływu informacji
i pomysłów z południa na północ.

Należy poświęcić uwagę ograniczeniom swobodnego przepływu informacji, które są

nakładane przez dostawców Internetu. Od dostawców usług nie powinno się wymagać, aby oceniali
pod względem zgodności z prawem informacje umieszczane przez ich użytkowników. Nie mają oni
do tego uprawnień i, jako przedsiębiorstwa komercyjne, mogą postępować nadmiernie ostrożnie,
usuwając wszelkie materiały, które ich zdaniem mogą być obraźliwe. Zamiast tego dostawcy
Internetu powinni mieć obowiązek usuwania wszelkich informacji tylko w efekcie sprawiedliwego
procesu sądowego. Dostawcy Internetu powinni także zapewnić sprawiedliwe traktowanie
wszystkich treści on-line bez faworyzowania jakichkolwiek materiałów.

Co istotne, wolność słowa i otwartość nie mogą być w pełni osiągnięte w Internecie, jeżeli

nie są respektowane poza nim. Z oficjalnych raportów takich organów, jak Specjalny
sprawozdawca ONZ ds. wolności wypowiedzi czy z raportów niezależnych obserwatorów jasno
wynika, że wolność słowa jest zagrożona na całym świecie. Zagrożenia obejmują zarówno
nadużywanie prawa w imię ochrony przed zniesławieniem czy ochrony bezpieczeństwa
narodowego, jak i przemoc fizyczną czy nawet zabójstwa. W związku z tym rządy i podmioty
międzynarodowe powinny podjąć działania mające na celu zwalczenie zastraszania i przemocy
fizycznej wobec osób korzystających z wolności słowa; represyjne prawa, dotyczące np.
zniesławień przestępnych lub wymagające od mediów posiadania licencji, muszą zostać zniesione.

Dostęp

Jak zaznaczono już wcześniej w niniejszym dokumencie, dostęp do Internetu jest kwestią

kluczową, jeżeli naprawdę ma on się stać głównym środkiem służącym komunikowaniu się.
Obecnie jedynie niewielki procent mieszkańców globu cieszy się regularnym i wiarygodnym
dostępem do Internetu, który jest niezbędny, jeżeli chcemy w pełni wykorzystać potencjał sieci we
wspomaganiu rozwoju.

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

50


Podczas gdy wiele problemów związanych z dostępem wynika z biedy, analfabetyzmu

i braku odpowiedniej infrastruktury, którym to kwestiom należy poświęcić należytą uwagę, dostęp
do Internetu jest często utrudniony przez przepisy regulujące go. W związku z tym istnienie
odpowiednich ram regulacyjnych jest niezwykle ważne. Oznacza to, że co najmniej warunki
wymienione w punkcie „otwartość‖ powinny zostać spełnione. Jak już zaznaczono wcześniej,
niemożliwe jest pełne wykorzystanie potencjału Internetu, jeżeli mamy do czynienia z cenzurą.

Koszty międzynarodowej łączności oraz sposób dostarczania Internetu w wielu krajach

muszą także stać zostać uwzględnione w dyskusji poświęconej dostępowi do Internetu.
W rzeczywistości koszt dostępu w zależności od liczby przesyłanych megabitów na sekundę jest na
południu kuli ziemskiej znacznie wyższy niż w rozwiniętej części świata. Częściowych przyczyn
takiej sytuacji można dopatrywać się w słabo rozwiniętej infrastrukturze południa; jednakże ważna
jest także rola spółek posługujących się technologią kablową i satelitarną. Należy znaleźć
pomysłowe rozwiązania tych problemów, w tym takie, które zapewnią dostęp do wielu różnych
międzynarodowych sposobów łączności.

Różnorodność

ARTICLE 19 prezentuje silne przekonanie, że jeżeli Internet ma się stać znaczącym

narzędziem służącym komunikacji i informacji, musi stać się różnorodny. Podejmowanie środków
mających na celu poprawę dostępu do Internetu nie ma sensu, jeżeli nie można w nim znaleźć
odpowiednich informacji i jeżeli użytkownicy nie mogą komunikować się za jego pomocą w
swoich językach. Związane z tym problemy dotyczą kwestii nie tylko językowej, lecz także
kulturowej, rozwojowej i technicznej. Kłopoty związane ze zbytnim poleganiem infrastruktury sieci
na alfabecie łacińskim zostały rozwiązane w innych regionach; popieramy zatem dalsze wysiłki
mające na celu rozwój standardów wspomagających stabilność.

W związku z tym, podczas gdy zachęcamy do podjęcia działań mających na celu

zwiększenie różnorodności Internetu, ostrzegamy jednocześnie przed rozwojem jego zawartości
pod ścisłym nadzorem władz. Promowanie różnorodności musi koniecznie iść w parze z
promowaniem dostępu i otwartości. Ważne jest, aby różnorodności nie rozumieć „jedynie‖ jako
różnorodności kulturowej: władze muszą zapewnić dostęp i zachęcać do rozpowszechniania
wszelkiego typu informacji i pomysłów, w tym głosów opozycji politycznej i dysydentów. Zgodnie
z prawem międzynarodowym kluczowym aspektem prawa do wolności słowa jest nakładany na
władze obowiązek stworzenia środowiska, w którym możliwy jest rozwój zróżnicowanych,
niezależnych środków masowego przekazu, co jest wyrazem respektowania prawa opinii publicznej
do pozyskiwania informacji z wielu różnych źródeł.

Bezpieczeństwo

Według ARTICLE 19 ochrona prywatności i bezpieczeństwa on-line jest niezbędnym

warunkiem wstępnym, który musi być spełniony, aby można było utrzymać integralność Internetu
oraz zapewnić respektowanie prawa do wolności słowa. Egzekwowanie prawa do wolności słowa
wymaga zagwarantowania prawa do poszanowania życia prywatnego, w tym prawa do
anonimowego komunikowania się i prawa do używania narzędzi kodujących. Jeżeli użytkownik

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

51

Internetu podejrzewa, że jego działalność on-line jest monitorowana, będzie uważny w
publikowaniu swoich opinii czy w wyborze odwiedzanych stron.


Jednocześnie istnieją znaczne rozbieżności pomiędzy działaniami podejmowanymi

przez władze w celu zapewnienia bezpieczeństwa a prawem do prywatności i wolności słowa. W
szczególności tyczy się to przestępczości w Internecie, walki z terroryzmem oraz licznych
stosowanych przez władze środków monitorowania ruchu internetowego i komunikowania się.
Według ARTICLE 19 jedynym prawomocnym sposobem zwalczenia tych rozbieżności jest
zastosowanie międzynarodowych praw człowieka. W niektórych przypadkach monitorowanie czy
przechwytywanie rozmów może być konieczne, np. aby zapobiec poważnym przestępstwom,
jednakże niezbędne są przepisy gwarantujące nienadużywanie tych uprawnień. Prawo
międzynarodowe wyznacza pewne minimalne standardy, które muszą być w tej kwestii
przestrzegane:

wszelkie środki nadzoru muszą być określone w jasnych przepisach i muszą być naprawdę
„niezbędne‖ do ochrony uzasadnionego interesu ogólnego

53

; oraz

przepisy regulujące nadzór muszą dostarczać odpowiednich gwarancji zabezpieczających
przed nadużyciem uprawnień, w tym sposobów uzyskania zezwolenia sądowego oraz
demokratycznego nadzoru.


Gwarancje powinny zabezpieczać przed ingerencją zarówno podmiotów prywatnych, jak

i władz państwowych. Np. nadzór w miejscu pracy może być tak samo wszechobecny i szkodliwy
dla egzekwowania prawa do wolności słowa jak nadzór władz.

Należy także chronić anonimowość podczas komunikowania się. Szczególnie w krajach, w

których władze wyjątkowo dokładnie monitorują swoich obywateli, narzędzia służące
anonimowości pozwalają użytkownikom na komunikowanie się ze światem zewnętrznym bez
narażania się na zidentyfikowanie i represje. Wszelkie ograniczenia dotyczące narzędzi związanych
z anonimowością będą miały wpływ na prawo do wolności słowa. Sądy na całym świecie uznają
anonimowość za warunek wstępny niezbędny do egzekwowania prawa do wolności słowa, jak
również innych praw; może ona być ograniczana tylko w ściśle określonych okolicznościach.

53

Patrz art. 17 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych i art. 8 ust. 2 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka

oraz system prawny rozwinięty w oparciu o te postanowienia przez krajowe i międzynarodowe trybunały praw człowieka.

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

52

Stefan Bratkowski

Dlaczego nie potrzebujemy Prawa prasowego?



Podczas wykładu pt. „Dlaczego nie jest nam potrzebne Prawo prasowe?” przekazałem

publiczności mój poniższy tekst. Odnoszę się w nim do instytucji, które obecnie funkcjonują w
Prawie prasowym, a które wynikają z chęci wprowadzenia „bata na dziennikarzy” ze strony
polityków i prawników. Może warto byłoby Prawo prasowe zlikwidować?


Tekst zadedykowany jest Profesorowi Marianowi Kallasowi. A przy okazji - ministrom

Bogdanowi Zdrojewskiemu i Michałowi Boniemu, rozumiejącym, o co chodzi. Także – Marszałkom
Bogdanowi Borusewiczowi i Bronisławowi Komorowskiemu


Zasłużone „Obserwatorium Wolności Mediów w Polsce‖, uruchomione przez Fundację

Helsińską, zaprosiło mnie do wygłoszenia prelekcji na temat jak w tytule - tydzień po wykładzie prof.
Sobczaka, potencjalnego głównego autora nowej ustawy o takim prawie. Czytelnicy witryny
studioopinii.pl – jeśli zainteresowani tematem – znają moje poglądy w tytułowej kwestii. Powtarzam
tu jednak swój wykład na użytek innych Czytelników.

Zacząłem od stwierdzenia, że za takimi projektami regulacji prawnych kryją się nie tyle

ambicje samych prawników (choć także), co ambicje polityków, którzy byliby radzi mieć jakiś bat na
dziennikarzy, żeby choć pomachać groźbami. Nie wypomniałem, że nie za to nadstawialiśmy głowy.
Niech wystarczy, że miała być demokracja z pełną wolnością słowa – i ma być. Z tymi
ograniczeniami, jakie wynikają z normalnego stosowania prawa powszechnie obowiązującego.
Choć, wspomnijmy dla porządku, nie ma takiego rutynowego konstytucyjnie pojęcia jak
„wolność słowa” w naszej Konstytucji.
Jest tylko zapewnienie wolności prasy. Inne zbliżone
intencją zwroty w naszej Konstytucji, dotyczące tematu, również nie używają tego podstawowego
słownika.

Nie to jednak mam za istotne. Podkreślam i tutaj: jeśli rządząca koalicja chce zepsuć sobie

stosunki ze światem dziennikarskim i szuka z nim zwady, niech się upiera przy takiej regulacji – nie
pytając o zdanie dziennikarskich autorytetów. Zwłaszcza, że nasza legislatywa podtrzymuje
skandaliczny we współczesnej cywilizacji art. 212 ust. 2 kodeksu karnego, pozwalający wsadzić
kogoś do więzienia za „zniesławienie‖ poprzez masowe środki przekazu.

Czytelnicy studioopinii.pl być może pamiętają, że proponowałem przyjąć pewną podstawową

zasadę legislacyjną w stosunku do świata mediów: państwo powinno jak najmniej (albo w ogóle
nie) ingerować w funkcjonowanie tych instytucji życia publicznego, które mają w imieniu opinii
publicznej nadzorować funkcjonowanie państwa
. Wystarczy, jeśli dziennikarze (i media
wszelkiego rodzaju) będą podlegali przepisom, które obowiązują ogół obywateli – przepisom prawa
cywilnego, karnego, skarbowego, autorskiego, handlowego, prawa pracy, administracyjnego itd. Bez
żadnych przywilejów, ale i bez odrębnych represji. Te przepisy najzupełniej wystarczą. W czasie
dyskusji po mojej prelekcji próbowano mnie przekonać, że elementami „prawa prasowego‖ lub wręcz
„prawem prasowym‖ są te właśnie przepisy innych regulacji, jeśli stosuje się je wobec świata
mediów. Na tak rozumiane „prawo prasowe‖ chętna zgoda. Tym bardziej, podkreślam, że dla
dochodzenia krzywd lub szkód ze strony mediów i dziennikarzy (jak i w obrębie zawodu, np. w

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

53

sprawach o plagiaty) wystarczy całkowicie prawo cywilne.

Dziennikarz jak każdy obywatel, który swoim słowem publicznym wyrządzą „szkodę‖

innemu człowiekowi (art. 415 Kodeksu Cywilnego), odpowiada za nią w trybie postępowania
cywilnego. Pojęcie „umyślnego naruszenia dóbr osobistych‖ to również pojęcie z Kodeksu
Cywilnego (art. 448); dochodzi się „usunięcia skutków wyrządzonej szkody‖ poprzez postępowanie
cywilne. Nie ma żadnej odrębnej procedury „prawno-prasowej‖. Definicja szkody nie zależy od
żadnego „prawa prasowego” – dzięki sensownemu orzecznictwu nie chronimy osób publicznych
przed krytyką, złośliwościami ani kpinami ze strony innych zwykłych obywateli.
Co więcej, nie
trzeba żadnej specjalnej procedury cywilnej dla spraw przeciw dziennikarzom. Istotne jest
samo orzecznictwo – zmierzające do usunięcia skutków szkody, włącznie z ustaleniem
odszkodowania. W USA lub w Anglii bywają te odszkodowania bardzo wysokie. Podobnie może
i powinno być u nas,
wtedy każdy redaktor lub autor zastanowi się nad swoją kieszenią, robiąc
jakieś paskudztwo. Także autor-polityk, odpowiadający za insynuacje, zniesławiające kłamstwa i
zniewagi. Odpowiedzialność taka wpłynęłaby korzystnie na język i obyczaje również w świecie
samych polityków.

Zwróciłem uwagę, że skuteczną i szybką ochronę praw widza, słuchacza i czytelnika

można zapewnić poprzez szybko działające postępowanie polubowne (Księga trzecia kodeksu
postępowania cywilnego, art. 695 do 729), wymagające jednak zgody obu stron. Wyrokowi sądu
polubownego przysługuje moc wyroku sądu państwowego. Ta najstarsza instytucja sądowa, z której
wyrosło przed jakimiś dwoma i pół tysiącami lat sądownictwo państwowe, przydaje się zwłaszcza
w społeczeństwie obywatelskim. Od takiego wyroku (lub ugody) nie ma odwołania, chyba, że
wyrok lub ugoda swą treścią uchybiły praworządności lub zasadom współżycia społecznego w RP.
Tym trybem postępowania można uwolnić przeciążone sądownictwo państwowe od spraw,
wymagających szybkiej reakcji wymiaru sprawiedliwości (przydałoby się, wspomniałem na
marginesie, wywieszenie we wszystkich sądach u wejścia tablicy informacyjnej dla obywateli z
zawartością przepisów o postępowaniu polubownym, z sugestią mniej więcej taką – „zanim
wystąpisz do sądu, pomyśl, czy nie wolałbyś rozstrzygnięcia szybszego i tańszego w trybie jak
poniżej‖).

Argumentem przeciw przywracaniu, odnowie prawa prasowego jest obserwacja, że prawo

prasowe z czasów stanu wojennego przez 20 lat wolnej Polski nie działało, w praktyce
ignorowane i nie używane - mimo tak różnych od siebie rządów.
W zasadzie już to powinno
wystarczyć jako dowód, że jest po prostu nie potrzebne. Przypomniałem, jak to na spotkaniu w
Radziejowicach z udziałem ministra kultury wyszło, że tego prawa i dziś nikt nawet nie zna –
szefowie gazet nie wiedzieli, że są zobowiązani drukować nie tylko sprostowania, ale i –
odpowiedzi. Drukują sprostowania, owszem, ale dlatego, że tego wymagają dobre obyczaje.
Odpowiedzi drukuje się tylko ciekawe, wnoszące nowe elementy do sporu. Co zabawne, to prawo
chciało wymuszać posłuszeństwo grzywną – nie mówiąc, kto miałby ją nałożyć, ani na jakiej
podstawie sąd po odpowiedniej skardze miałby odróżniać odpowiedź od polemiki. Potwierdziło to
moją opinię, że normy tego prawa są puste, nie do wyegzekwowania.

To „prawo prasowe‖ nosiło wszelkie znamiona regulacji „socjalistycznej‖, czyli zawierało

właśnie normy „puste”, bo choć zakazywały, to niczym nie karały naruszenia zakazu. Pierwszy z
brzegu przykład - art. 13 ust. 1: „Nie wolno wypowiadać w prasie opinii co do rozstrzygnięcia w
postępowaniu sądowym przed wydaniem orzeczenia w pierwszej instancji
‖. Wspomniany były
minister sprawiedliwości rządu PiS skazywał publicznie „doktora G.‖ bez wyroku. I nic mu nie
można było z tytułu tego prawa zrobić, przegrał dopiero proces cywilny. W USA wyrok nałożyłby
nań odszkodowanie dziesięciokrotnie wyższe. Jeśli tylko. I powtórzę: przy obecnej regulacji prawnej

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

54

mógłby dostać w trybie karnym wyrok więzienia z owego art. 212 ust. 2, czyli, że europoseł
Zbigniew Ziobro w świetle obowiązującego w Polsce prawa powinien zostać skazany jako
przestępca.

W dotychczasowym „prawie prasowym‖ znajdowały się także absurdy: art. 15 ust. 1

przewidywał, że „autorowi materiału prasowego przysługuje prawo zachowania w tajemnicy swego
nazwiska
‖. Ten przepis, jawnie skandaliczny, nie działał nawet w ówczesnej prasie „reżimowej‖; dziś
chroniłby anonimowość pewnego gatunku internautów, tchórzy bez nazwisk, nie bojących się
publikować różnych paskudztw. Zasadą moralną w mediach musi być odpowiedzialność za swoje
wypowiedzi, skoro można odpowiadać za nie przed prawem
.

Zupełnie innym problemem jest ochrona źródła informacji przed sądem. Nie ma co

regulować tego problemu poza kodeksem karnym, a każdy przypadek sąd musi ocenić odrębnie, nie
da się kazuistycznie wyliczyć, w jakich przypadkach należy obowiązek zachowania tajemnicy
zawodowej oceniać tak, a nie inaczej; każdy przypadek musi ocenić sąd i sam dziennikarz,
powołany jako świadek
. Na pewno nie można chronić tajemnicy źródła informacji w sprawie
zbrodni (chyba, że dziennikarz naraziłby złamaniem tajemnicy czyjeś lub swoje własne
bezpieczeństwo), ale równie pewne jest, że dziennikarz nie powinien sądowi służyć informacjami w
sprawach, w których dociec prawdy powinny organy ścigania. Innymi słowy, nie powinien wyręczać
na użytek sądu organów ścigania.

Pomysły urzędowej segregacji dziennikarzy na licencjonowanych, zawodowych itp. mogą

tylko bawić. Z Internetem narodziła się nowa sfera uprawiania zawodu, lada chwila zwielokrotnią się
dzięki cyfryzacji możliwości emisji telewizyjnej, ale w rozumieniu dziennikarstwa nic się nie
zmieniło od czterystu lat, kiedy Holendrzy zaczęli drukować pierwsze wiadomości dla
amsterdamskiej giełdy towarowej. Dziennikarstwo od początku swego istnienia było zawodem
otwartym. Każdy mógł i nadal każdy może zostać dziennikarzem z dnia na dzień, zwłaszcza
dzisiaj, w nieograniczonej przestrzeni internetowej, tylko nie każdy potrafi zostać
dziennikarzem dobrym, szanowanym i uznanym jako pozycja w zawodzie.
Na odwrót, ani
doktorat, ani władza w żadnym stowarzyszeniu nie chronią przed pisaniem wierutnych głupstw.

Dziennikarzom nie ma po co udzielać przywileju w zakresie dostępu do informacji ze strony

organów administracji. Należy tak regulować działalność organów administracji, by każdy
obywatel, nie tylko dziennikarz, miał dostęp do informacji, nie objętych tajemnicą państwową.
Dziennikarz jest tylko człowiekiem, którego zawód polega na zbieraniu i przekazywaniu tych
informacji; nie może być informacji, które dostępne byłyby tylko dla dziennikarzy. I na odwrót –
należy do zadań dziennikarzy ujawnianie informacji, bezpodstawnie skrywanych. Czy pracownicy
administracji państwowej powinni traktować dziennikarzy w sposób szczególny? Legitymacja
redakcyjna powinna uwiarygodnić prawo do większej uwagi, udzielonej zainteresowanemu jako
reprezentantowi innych obywateli z ich prawem dostępu do informacji. Jest to jednak sprawa kultury
administracji, obyczaju, a nie nakazu prawa, którego nie byłoby nawet jak egzekwować.

Są zawody, w których trzeba kontrolować kwalifikacje - lekarzy i nawet pielęgniarek, czy też

prokuratorów i sędziów, lotników i kierowców. Tych kwalifikacji nie ocenia i nie selekcjonuje rynek.
Co innego z mediami. Tu decyduje rynek. Niczego więcej nie trzeba. W dziennikarstwie złymi
obyczajami podważa się swą wiarygodność, psuje się swój rynek, a z nieuczciwości leczy
konkurencja.


Dla ochrony wiarygodności zawodu polska Izba Wydawców Prasy przygotowała i przyjęła

swój Kodeks Dobrych Praktyk - przepisy, których winny się trzymać redakcje tych wydawców i ich

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

55

dziennikarze (można liczyć, że ten kodeks przyjmą i właściciele mediów elektronicznych). Takie
przepisy, dobrowolnie przyjęte, z natury rzeczy są czymś skuteczniejszym niż normy, narzucone z
zewnątrz przez polityków, z reguły nie do wyegzekwowania. Ten Kodeks Dobrych Praktyk czyni
dodatkowe przepisy prawa – niepotrzebnymi. Jeśli kogoś media pokrzywdzą, a winnemu przed
sądem cywilnym udowodni się naruszenie tego Kodeksu, obciąży go to jako dowód złej woli i złej
wiary bardziej nawet niż treść powództwa; to „murowane” jest wysokie odszkodowanie. Na
odmianę ewentualny sąd polubowny, uzgodniony przez strony (wydawcę i pokrzywdzonego), może –
i to w szybkim trybie – zobowiązać sprawcę także do wykonania jakichś działań o charakterze
społecznym, nie mówiąc o konsekwencjach w postaci decyzji samego wydawcy.

W stosunku do takich regulacji podczas dyskusji powtórzył się zarzut, że to kodeksy

„etyczne‖. Otóż jeśli takie kodyfikacje, w pół drogi między etyką a stanowionym przez państwo
prawem, skutkują następstwami w postępowaniu przed sądem powszechnym, są czymś więcej niż
normami etyki zawodowej. Samoregulacja zaś prawna środowiska, zdolnego narzucić sobie
określone reguły zachowań – to ideał funkcjonowania społeczeństwa obywatelskiego. Jeśli ta
samoregulacja nie spodoba się czynnikom państwowym, mogą one zgłosić zastrzeżenia i uwagi. Co
więcej, takie samoregulacje są perspektywą społeczeństwa obywatelskiego. W Stanach
Zjednoczonych beż żadnej cenzury państwowej nadawcy telewizyjni porozumieli się co do
pewnych ograniczeń emisji – godzin i tematów. Nikt tych ograniczeń nie naruszył. Przyjęty obecnie
Kodeks Izby Wydawców Prasy ustanowił zaś sąd koleżeński.

W demokracji, w gospodarce rynkowej, nie można i nie trzeba rzetelności zawodowej

dziennikarzy wymuszać przepisami prawa. Jak i na odwrót, nie można mocą prawa ani decyzjami
władz zapewnić nikomu wiarygodności, ani sympatii odbiorców, nawet z większością mediów w
swoim ręku. Dziennikarz, gazeta, program telewizyjny, audycja radiowa, blog mogą zaufanie
pozyskać tylko sami. Dziennikarstwo wymaga jednego - domniemania przyzwoitości. Dlatego –
namawiam: żadnych anonimów (także w Internecie!). Anonimy świadczą o unikaniu
odpowiedzialności, jeśli nie wręcz o tchórzostwie. Pseudonimy przysługują tylko autorom znanym
swej publiczności z nazwiska. Nie wnoszę bynajmniej o umieszczenie takich zasad w Kodeksie
Dobrych Praktyk, to kwestia tylko opinii środowiskowej – do akceptowania lub nie.

Sądowy zakaz pisania byłby sprzeczny z Konstytucją. Nikomu w demokracji nie można

zakazać wydawania pisma, prowadzenia radiostacji czy telewizji; ani też wypowiadać się, pisać
i występować w mediach. Karać można tylko naruszenie kodeksu karnego lub innych
obowiązujących zakazów prawnych, których naruszenie pociąga za sobą jakąś określoną
represję.
Nawet z kary pozbawienia wolności nie wynika pozbawienie prawa wypowiedzi prasowej
(o ile naruszenie regulaminu więziennego nie poskutkuje ograniczeniem takich możliwości). Podobne
pomysły represji, na dobitek, mogą rodzić się w mózgach ludzi, którzy nie znają profesji. Urbana
karał tak Gomułka i Urban anonimowo publikował w minionym ustroju przez 13 lat!

Gdyby dziś ktoś chciał ograniczyć prawa przeciwników demokracji w zakresie mediów,

broniłbym w imię powyższych zasad demokracji - zarówno praw Urbana jako wydawcy, jak i prawa
ojca Rydzyka do prowadzenia swojego radia, telewizji i gazety (jednakże bez nieuzasadnionych ulg
w sferze dochodów, które nie są kontrolowane przez Urzędy Skarbowe). Dopóki nie naruszają prawa,
nikt im niczego zrobić nie może – poza polemiką i demaskowaniem obcych interesów, którym służy
siejący wrogość redemptorysta. Obaj, i Urban, i Rydzyk, nie lubią demokracji, ale demokracja
właśnie zapewnia im prawo do tego. Antysemickie zaś wypowiedzi są karalne w trybie prawa
karnego.

Wymaganie sądowej rejestracji tytułu, na domiar opatrzonej warunkami i karami, a jeszcze

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

56

rejestracji blogów internetowych, ogranicza wolność słowa – jest to chyba jasne nawet dla jego
propagatorów (bo i o to prawdopodobnie chodzi). Zupełnie wystarczą rejestry w odpowiednich
urzędach administracji państwowej, i to wyłącznie dla porządku i ochrony praw
– żeby nikt
cudzego tytułu pisma nie przywłaszczał sobie ani otwarcie, ani podstępną przeróbką, żeby
rejestrujący się nadawcy elektroniczni nie wchodzili sobie wzajem w częstotliwości, żeby
internetowe gazety i blogi nie używały cudzych tytułów i oznaczeń. Warto natomiast wykluczyć
blokadę tytułów bez ich użytkowania, innymi słowy, ukrócić proceder handlu zarejestrowanymi, a nie
użytkowanymi tytułami (to samo z patentowaniem nazw w Urzędzie Patentowym). Wymiar
sprawiedliwości powinien za to ścigać kradzieże tytułów. Tytuł użytkowany to przedmiot własności
(lub posiadania) jak każdy inny.

I na koniec: nie trzeba chronić dziennikarzy specjalnym prawem przed pracodawcami.

Dziennikarze mogą pod rządami naszej Konstytucji, jak wszyscy obywatele, dowolnie się
organizować
dla ochrony swych interesów, w związki zawodowe, stowarzyszenia, czy spółki
pracownicze dla przejęcia części udziałów, byle tylko chcieli, byle np. istniejące stowarzyszenia nie
odpychały ich od siebie, chroniąc tylko ludzi politycznie sobie bliskich.

Obecni specjaliści od prawa prasowego niechętnie przyjmują projekt jego likwidacji,

uważając to za likwidację ich specjalności. To nieporozumienie. Życie publiczne w Polsce więcej by
skorzystało na bardziej interesującej wersji przedmiotu badawczego: na badaniu orzecznictwa
przede wszystkim z zakresu prawa cywilnego, orzecznictwa dotyczącego stosunków między
mediami a odbiorcami
, do dziś bliżej niezanalizowanego. Jest to „przebogate” pole badań.
Dziennikarzom, redakcjom i wydawcom takie badania przydadzą się bardziej niż analizy tego, co,
nawet uchwalone, ma małe szanse, by obowiązywać w przyszłości. Nie mówiąc już o naszym
sądownictwie, któremu brakuje praktyki w rozstrzyganiu spraw tego rodzaju.

Dobrą wiarę polityków, stwierdźmy na koniec, sprawdzi uwzględnienie wniosków Izby

Wydawców Prasy w sprawie art. 212 kk (i dalszych), pozwalającego prokuraturze ścigać
krytykę, a nawet dziennikarzy sadzać do więzienia
, oraz wniosków w sprawach innych,
skierowanych przeciw dziennikarzom artykułów, naruszających zasady konstytucyjne. Jeśli sejm
będzie się upierał przy uchwaleniu nowego „prawa prasowego‖, dziennikarze będą wiedzieli, co
myśleć o stosunku klasy politycznej do wolności słowa i do dziennikarstwa. Po co naszej klasie
politycznej, w tym rządzącej koalicji - nowy front sporów i niechęci, dalibóg trudno zrozumieć.


Summary


The author in his article presents a view that the Press Law Act is an unnecessary law, created by
politicians in order to control journalists and suppress politically undesirable publications.
According to S. Bratkowski, in established democracies such a political surveillance over media is
extensive. With regard to the role of media, the author believes that media on behalf of public
opinion have the scrutiny over the functioning of public institutions. Therefore the authorities
should enable media to realize the “public oversight” freely and should not interfere with their
work. S. Bratkowski states that journalists do not need regulations other than existing general
provisions of civil law, commercial law, copyright law or civil procedure. Apart from abolishing the
Press Law from Polish legal regime, the author also supports the idea of eliminating criminal
responsibility for defamation from the Penal Code. He believes that people who feel offended by

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

57

specific publications should be able to claim their rights against journalists only on the grounds of
civil law proceedings. Also in the author‟s opinion, the role of arbitrage in media-related cases
should be increased as a more efficient method of resolving the dispute. Another alternative
replacing Press law could be a self-regulation. As a successful example of self-regulation activity,
the author mentions “The Code of Good Practice” declared by Polish Chamber of Press
Publishers.

S. Bratkowski concludes: „By dishonest practice, journalists undermine their credibility and spoil
the media market. Fortunately the enormous competition in the field, in most cases, effectively
deters them from a foul-play. The competitive market is self-regulatory: it appreciates reliable
journalists and eliminates the unreliable ones, so there is no need to enforce the good practice by
law to a large extent”.





















background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

58






























background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

59














II. MATERIAŁY DODATKOWE

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

60





























background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

61

Transkrypt z dyskusji, która odbyła się po konferencji z 11

maja 2009 r. pt. "Prawo w sieci - korzyści czy zagrożenia dla

wolności słowa. Rozważania nad projektem nowelizacji Prawa

prasowego"

54



Dnia 11 maja 2009 r. "Obserwatorium wolności mediów w Polsce" oraz

Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich - Oddział Warszawski zorganizowali konferencję pt.
„Prawo w sieci - korzyści czy zagrożenia dla wolności słowa? Rozważania nad projektem
nowelizacji Prawa prasowego." Na konferencji wystąpili: Rafał Lew-Starowicz – z Kancelarii
Prezesa Rady Ministrów, współtwórca projektu Kodeksu Etyki Internetu; Krzysztof Fijałek –
z portalu Interia.pl - redaktor naczelny i dyrektor portalu ds. serwisów redakcyjnych; Michał
Olszewski – z portalu Gazeta.pl, specjalizujący się w projektach społecznościowych m.in.
serwisie blogowym Blox.pl oraz Piotr Waglowski – redaktor portalu Vagla.pl - Prawo i
Internet, od 1994 r. zaangażowany społecznie w rozwój polskiego Internetu. Moderatorem
dyskusji był dr Adam Bodnar – sekretarz zarządu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Wystąpienia poszczególnych gości zamieściliśmy w części głównej niniejszej publikacji.
Poniżej publikujemy - uzupełniający głosy zaproszonych paneli stów - transkrypt ze wstępu
do debaty, który wygłosił dr Adam Bodnar oraz zapis drugiej części konferencji, podczas
której odbyła się dyskusja z publicznością.


I. Wstęp do debaty


Adam Bodnar:


Dzień dobry Państwu. Chciałbym Państwa serdecznie przywitać w imieniu organizatorów

dzisiejszego seminarium Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka oraz warszawskiego oddziału
Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich na konferencji „Prawo w sieci – korzyści czy zagrożenia dla
wolności słowa. Rozważania nad projektem nowelizacji Prawa prasowego‖. Chciałbym przywitać
naszych gości zaproszonych do udziału w seminarium: Pana Rafała Lwa-Starowicza z Kancelarii
Prezesa Rady Ministrów, współtwórcę projektu „Kodeks etyki Internetu‖; Pana Krzysztofa Fijałka
z portalu Interia.pl, redaktora naczelnego oraz dyrektora serwisu ds. portali redakcyjnych; Pana
Michała Olszewskiego z Gazeta.pl, który specjalizuje się w projektach społecznościowych, w tym
blox.pl; oraz osobę, której przedstawiać nie trzeba ze względu na to, że jest jednoosobową
organizacją pozarządową, Pana Piotra Waglowskiego, redaktora naczelnego portalu VaGla.pl, od

54

Transkrypt konferencji zorganizowanej 11 maja 2009 r. przez "Obserwatorium wolności mediów w Polsce" i Stowarzyszeie

Dziennikarzy Polskich - oddział warszawski pt. "Prawo w sieci - korzyści czy zagrożenia dla wolności słowa. Rozważania nad
projektem nowelizacji Prawa prasowego". Więcej informacji na stronie internetowej:
http://www.obserwatorium.org/index.php?option=com_content&view=article&id=1083&Itemid=83

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

62

lat zaangażowanego w tworzenie i rozwijanie Internetu. Pozwolę sobie usiąść, ponieważ mam kilka
słów wstępu do powiedzenia.

(…)


Proszę Państwa, celem naszego spotkania jest zastanowienie się nad projektem nowelizacji

Prawa prasowego, ale także nad tym, co się wydarzyło w ciągu ostatnich lat i nad rzeczami, które
dotyczyły funkcjonowania różnego rodzaju portali internetowych, blogów, dziennikarstwa
obywatelskiego i wpływu Prawa prasowego na ich działalność. Fundacja Helsińska tym problemem
od pewnego czasu się zajmuje. Pomagaliśmy Panu Leszkowi Szymczakowi, który był redaktorem
portalu Gazetabytowska.pl, w związku z jego różnymi problemami prawnymi, w tym
odpowiedzialnością karną grożącą za brak rejestracji portalu internetowego jako tytułu prasowego
czy też w związku z jego odpowiedzialnością jako redaktora naczelnego portalu za wpisy
dokonywane na forum. Tutaj sprawa jest na takim etapie, że w odniesieniu do obowiązku rejestracji
portali internetowych została złożona skarga konstytucyjna i czekamy na jej rozpoznanie. Na te
problemy nałożyło się postanowienie Sądu Najwyższego z 2007 r., który przesądził, że portale
internetowe powinny podlegać rejestracji tak jak tytuły prasowe i w związku z tym powinny
podlegać obowiązkom wynikającym z Prawa prasowego. I teraz w lutym 2008 r. pojawił się projekt
nowelizacji Prawa prasowego, a raczej założeń do nowelizacji, ogłoszonych przez Ministra Kultury
i Dziedzictwa Narodowego. W tych założeniach możemy przeczytać nową definicję prasy, może ja
przeczytam, żebyśmy wszyscy o niej wiedzieli. Według założeń projektu prasa to „publikacje
periodyczne, które nie tworzą zamkniętej, jednorodnej całości, ukazujące się nie rzadziej niż raz w
roku, opatrzone stałym tytułem albo nazwą, numerem bieżącym i datą, a w szczególności:
dzienniki, czasopisma, serwisy agencyjne, biuletyny, programy radiowe oraz telewizyjne, kroniki
filmowe. Prasą są także wszelkie istniejące i powstające w wyniku postępu technicznego środki
masowego przekazywania, o ile upowszechniają te publikacje periodyczne za pomocą druku, wizji,
fonii lub innej techniki rozpowszechniania, a także publikacje prasowe ukazujące się w formie
elektronicznej. Prasa obejmuje również zespoły ludzi i poszczególne osoby zajmujące się
działalnością dziennikarską‖. Mam wrażenie, że powyższa definicja może nastręczać wielu
problemów. Należy się zastanowić, i wydaje mi się, że to będzie celem naszej dyskusji, na ile ta
definicja jest trafna, czy być może powinna być zastąpiona inną, może w ogóle nie ma konieczności
nowelizacji Prawa prasowego. Mam nadzieję, że nasi komentatorzy, paneliści na te pytania
odpowiedzą.

Powstaje pytanie, czy konieczne jest rejestrowanie portali internetowych. Jeżeli tak, to

jakich? Co oznacza sformułowanie „publikacje periodyczne‖, pojawiające się w tej proponowanej
nowelizacji? Czy rejestracja powinna dotyczyć tylko i wyłącznie tytułów, które mają na celu
przekazywanie informacji, np. lokalnych portali internetowych jak gazeta bytowska.pl lub prasy
elektronicznej towarzyszącej wydaniom drukowanym, czyli np. jeżeli mamy tytuł „Gazeta
Wyborcza‖, to czy portal gazeta.pl powinien rejestracji podlegać? Czy pojęcie poszczególnych osób
zajmujących się działalnością dziennikarską obejmuje dziennikarzy obywatelskich, blogerów?
Jeżeli tak, to co z anonimowością? Czy bloger prowadzący regularną działalność prasową, który nie
zdecyduje się na rejestrowanie swojego bloga internetowego ze względu na potrzebę
anonimowości, będzie podlegał odpowiedzialności karnej na podstawie Prawa prasowego? To są –
wydaje mi się – pytania, które warto postawić. Wreszcie się zastanawiam, czy konstrukcja Prawa
prasowego i definicja dziennikarza prasowego nie powinna podlegać zasadzie wzajemności: jeżeli

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

63

się podlega rejestracji i obowiązkom wynikającym z Prawa prasowego, to oznacza, że można
korzystać z pewnych przywilejów związanych z wykonywaniem zawodu dziennikarza, np.
ochrony źródła informacji w postępowaniu karnym, akredytacji, powoływania się na zasady etyki
dziennikarskiej w postępowaniu cywilnym czy karnym czy chociażby teraz szeroko dyskutowana
kwestia odpowiedzialności za ujawnienie informacji niejawnych czy tajemnicy państwowej.
Wydaje mi się, że tak naprawdę ta nowelizacja, która jest proponowana, skłania nas do o wiele
szerszej dyskusji niż tylko proste wprowadzenie definicji prasy, które spowoduje objęcie nią także
różnego rodzaju działalności dziennikarskiej prowadzonej w Internecie.

II. Głosy w dyskusji

Adam Bodnar:

Proszę Państwa, będziemy zaczynali drugą część konferencji. Serdecznie zapraszam

panelistów do zajęcia miejsca przy stole. Liczymy na owocną dyskusję. Na mojej liście
dyskutantów pierwszy jest Pan dr Michał Zaremba.

Michał Zaremba:

Dziękuję bardzo. Jedna rzecz bardzo mnie zaniepokoiła z tego, co słyszałem, a mianowicie

wali się system finansowy świata, a Kancelaria Premiera zajmuje się pisaniem kodeksu etycznego
Internetu. Także to mi dało do myślenia, ale być może robicie Państwo świetną robotę, nie chcę
tego dezawuować. Jednak wydaje mi się to dziwne.

Proszę Państwa, dyskusja powinna w ogóle wyjść od tego, czym ma być prasa, jakie

powinna mieć prawa i obowiązki. Od tego powinniśmy wyjść, bo jeżeli prasa ma mieć jakieś
obowiązki czy przywileje, to pojawia się problem definicji prasy. Nie ma sensu tworzenia jej
definicji tylko po to, żeby zdefiniować. Czy ma obowiązywać tajemnica dziennikarska? Zgodzimy
się, że ma być. Czy ma być obowiązek publikowania sprostowań i odpowiedzi? No właśnie. Czy
ma być rejestracja? Jeżeli nie ma obowiązku, to może być inna definicja prasy dla celów tajemnicy
dziennikarskiej, a inna dla rejestracji. Być może warto to zróżnicować. Rada Europy w swojej
rekomendacji zdefiniowała dziennikarza, zdefiniowała tajemnicę dziennikarską. Kim jest osoba
uprawniona do zachowania tajemnicy dziennikarskiej? To jest np. autor książki, także freelancer,
czyli niekoniecznie dziennikarz współpracujący z redakcją. Bardzo szeroka definicja. Być może dla
każdego prawa i obowiązku trzeba stworzyć odrębną definicję prasy i to by było najlepsze
rozwiązanie.

Czy rejestrować prasę? Taki rejestr już istnieje – NASK rejestrujący domeny internetowe.

Jest dostępny w Internecie, aktualizowany co 15 minut, na stronie

www.dns.pl

. Lepszy rejestr nie

powstanie. To jest rejestr pozapaństwowy, tworzony tylko do rejestracji domen, ale nie wyobrażam
sobie, żeby powstał lepszy system, nawet jeśli wpiszemy sankcję karną czy Bóg wie co.
Zapomnijmy w ogóle o takim rejestrze, gdzie składamy pisemny wniosek do sądu, sekretarz
sądowy zakłada okulary i rejestruje ten wniosek. Ten system już funkcjonuje, tak że nie widzę

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

64

sensu, żeby regulować to Prawem prasowym przy tych wszystkich technicznych możliwościach
uniknięcia biurokracji, zamieszczania swojej sprawy w serwisach zagranicznych.

Bardziej mnie interesuje ten aspekt pozaprawny, związany z jakimiś rozwiązaniami

samoregulacyjnymi w Internecie. Oczywiście, co problem, to rozwiązanie. Są już metody walki z
trolami. W serwisie wp.pl, jest jakiś system, który pozwala je eliminować. Czyli Internet w jakiś
sposób reaguje na te patologie, nie czekając na rozwiązania prawne. Kolejna kwestia jest taka, czy
ludzie wierzą w to, co czytają w Internecie? Być może łagodzi problem pomówienia w Internecie.
kwestia wiarygodności. Jeżeli użytkownicy Internetu będą podchodzili do tych treści krytyczniej,
jeżeli będą je weryfikowali w innych źródłach, to ten niedostatek regulacji ustawowych nie będzie
aż tak dotkliwy. Czytam w Pudelku, że zostały w Internecie umieszczone zdjęcia nagiej Rihanny.
Czy to jest Rihanna, czy nie? Czy ludzie wierzą, że to ona? Czy chcą wierzyć? Bo czy można
wierzyć we wszystko, co pojawia się w Internecie? Jednak tutaj marka ma znaczenie - czy to jest na
stronach „New York Timesa‖, czy na innej stronie. Także nie zapominałbym przy tym wszystkim,
omawiając te regulacje prawne, o sferze pozaprawnej, czyli tych rozwiązaniach samoregulacyjnych.
Oczywiste jest, że one nie zastąpią prawa. Ale należy też zwrócić uwagę na zachowania
użytkowników Internetu, bo to jest niezwykle ważne. Dziękuję bardzo.

Adam Bodnar:

Dziękuję. Zachęcam do dyskusji. Pan red. Marek Domagalski.


Marek Domagalski:

Ja też uważam, że kwestia rejestracji jest techniczną, drugorzędną sprawą. Jak ktoś kogoś

będzie chciał pozwać, to zrobi to, niezależnie, czy jest on zarejestrowany, czy nie. Chciałem
zapytać o etykę. Prawo będzie takie czy inne, natomiast od etyki chyba nie uciekniemy.
Przedstawiciel portalu „Gazety Wyborczej‖ mówi tak: "Świadczymy usługę". Ale nawet jeżeli
świadczycie tylko usługę, to też podlegacie etyce. Ja akurat jestem wyznawcą klasycznego
podejścia do etyki i uważam, że jest jedna etyka. Oczywiście ona ma pewne odchylenia ze względu
na zawód, funkcje – inna jest etyka żołnierza, inna lekarza, inna dziennikarza. Ale wszyscy
podlegamy etyce. Niezależnie czy sobie to zapiszemy, czy nie. Owszem, czasem społeczeństwo się
trochę rozregulowuje, wpada w kryzys i o etyce nie mówimy, ale ona odżywa i społeczeństwo samo
z siebie wytworzy etykę. Myślę, że taka branża ekspansywna i mocna jak Internet wytworzy z
siebie etykę. Co Panowie na to?

Michał Olszewski:

Może ja, skoro Pan tak jakby do mnie się odniósł. Nie trzeba na to czekać, bo to już się

stało. Wydaje mi się, że jakaś podstawowa etyka powstała już dawno. Teraz mamy chyba taki
napływ nowych użytkowników, nie wiem, czy to nasza-klasa przyciągnęła ludzi do Internetu. I dla
nich chyba to jest nowość, że nie należy publikować danych osobowych albo znieważać kogoś w
Internecie. Bo to są rzeczy, które zostały wymyślone w grupach dyskusyjnych 15 albo 20 lat temu
w Ameryce, kiedy Internet miały tylko uniwersyty. Tutaj bym nie przesadzał, że trzeba na coś
czekać lub coś wymyślać, a jeśli coś jest niedookreślone, to regulacjami prawnymi można sporo
załatwić. Zwłaszcza że tam, gdzie wchodzą sfera moderacji, ograniczenia wolności. W większości

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

65

miejsc, które znam, zajmują się tym ludzie, którzy się na tym znają. Mogę powiedzieć o moim
zespole: to są ludzie, którzy na etyce czy prowadzeniu sporów w Internecie zjedli zęby przez lata i
nie zachowują się jak roboty z kodeksem pod poduszką, tylko używają netykiety, zdrowego
rozsądku. Jeśli ktoś do nas przesyła pismo opieczętowane przez kancelarię prawną, to oczywiście
podchodzimy do tego z namaszczeniem, sprawdzamy, czy zostaliśmy skutecznie poinformowani.
Na dobrą sprawę, gdybyśmy byli złośliwi, to moglibyśmy przyjmować tylko zgłoszenia przesyłane
listem poleconym z potwierdzeniem odbioru, ale idziemy użytkownikom na rękę i przyjmujemy też
mniej kompletne zgłoszenia o naruszeniach.


Piotr Waglowski:


Odniosę się do etyki. Żebyśmy zastanawiali się, co jest dobre, co jest złe i jakie

konsekwencje niesie nasze działanie w sieci, to w pierwszej kolejności, przed etyką jeszcze, trzeba
by sobie zadać pytanie, czy my wiemy, jak nasz komunikat jest później odbierany przez całą rzeszę
internautów? Miałem taki przykład – koleżanka poinformowała mnie, że ma od 2 lat serwis
internetowy i żebym ja go znalazł. Szukałem go, szukałem przez 4 czy 5 godzin. Do tej pory
wydawało mi się, że potrafię sobie radzić z wyszukiwaniem informacji w sieci, ale nie znalazłem
go. Zapytałem: o co chodzi, gdzie jest ten serwis? Wysłała mi linka do swojego serwisu –
faktycznie, był. Tylko że ona nigdzie nie zgłosiła żadnego linku do tego serwisu, do żadnego
katalogu. Przez 2 lata nikt poza nią nie widział tego serwisu, a ona była przekonana, że przez 2 lata
czytano go bardzo często. Ale z drugiej strony, nie wiecie Państwo często, kto czyta i jakie są
dalsze losy informacji publikowanych w Internecie. I tutaj przed etyką zadałbym pytanie o edukację
medialną. Teraz jest to modny temat, media literacy, czyli jakaś rekonstrukcja medialna: w jaki
sposób rozumiemy to, co dociera do nas z mediów? Gdzie są manipulacje? Jakie są techniki
manipulacji informacją: fragmentaryzacja, opatrywanie komentarzami, które nie mają źródeł itd. To
są pytania, które bym postawił w pierwszej kolejności. Dopiero kolejne dotyczyłoby etyki: jak
nasze działania w sieci tak naprawdę wyglądają?

Michał Olszewski:

Nawiązując do tego, o czym była przed chwilą mowa. Te działania, to, co się dzieje w sieci,

ma coraz większe przełożenie na sferę mediów tradycyjnych. Pochwalę się: kiedyś po blipnięciu,
czyli opublikowaniu niewielkiego wpisu w mikroblogu, który prowadzę, dosyć dobrze
prześledziłem, co się potem z nim stało – zmieniły się przepisy dotyczące zameldowania w Polsce.
Dziennikarz przeczytał to, zapytał ministra Schetynę na konferencji, on stwierdził: no tak,
faktycznie. A ja dostałem mandat za to, że jestem niezameldowany tam, gdzie mieszkam. Minister
Schetyna stwierdził, że to jest bardzo ważna sprawa i on się tym zajmie. I faktycznie się tym zajął,
teraz już nie ma zameldowania, tylko jest coś innego. Nie wiem, czy jestem dziennikarzem w tym
momencie. Opisałem swoją historię w 160 znakach. Zdarzyło mi się też opublikować na swoim
mikroblogu wyniki wyborów w czasie ciszy wyborczej, które skądś tam dostałem, bo wyciekły w
Internecie. TVN24 nie zabezpieczył sobie strony. I co, jestem dziennikarzem? Nie uważam się za
dziennikarza, mimo że legitymację prasową mam. To jest bardzo interesujące, jak to się wszystko
przenika.

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

66

Rafał Lew-Starowicz:

Tutaj Pan dr M. Zaremba poruszył kwestię naszych działań. Na początku chciałem przede

wszystkim do tego się odnieść. Oczywiście, także w czasie kryzysu finansowego rodzą się rozmaite
patologie. Na pewno kwestie i sytuacje tego typu powodują natężenie pewnych zjawisk. Akurat to,
czym my się zajmujemy, jest sprawą bardzo drastyczną i występuje od dawna. Nie było jednak
dotychczas na tyle skutecznych metod ścigania pornografii dziecięcej, przez policję chociażby. I
tutaj znowu trzeba odnieść się do zmian w prawie, które są konieczne. Natomiast kwestie etyki…
Może to jest zbyt niefrasobliwie nazwane? To nie kodeks etyki, to jest porozumienie osób, które są
reprezentowane przez rynek na rzecz tego, żeby ułatwić ściganie tego typu przestępstw. To nie jest
tak, że stworzyliśmy kodeks i ktoś się pod nim podpisze, tylko akurat w tym wypadku zrobił to sam
rynek i zaproponował takie rozwiązanie. To nie jest miejsce na to, żeby mówić, co to jest
pornografia dziecięca i zachęcać kogoś do oglądania tego. Natomiast proszę mi wierzyć, że tego
typu treści, jeśli Państwo się z tym zetkną, a o to bardzo łatwo, nie są sprawą bagatelną i myślę, że
każdy zdrowy człowiek zrobiłby wszystko, żeby temu przeciwdziałać, jak się da.

Jeśli natomiast chodzi o kwestię tego, co powinno być rejestrowane. Oczywiście, obliczam,

że jest wiele osób, które uważają, że samochód też nie powinien być rejestrowany. Z różnych
względów, na pewno są w stanie podać wiele argumentów. Wydaje mi się, że chodzi tu głównie o
to, aby ustalić autora treści, która w tym wypadku może drugiego człowieka dotknąć. W Internecie
w ogóle nie mówimy o anonimowości, to jest pojęcie abstrakcyjne, w tej chwili pełna anonimowość
w Internecie nie istnieje. Co do kwestii prezentowania treści, odpowiedzialności za słowo –
uważam, że powinna być tutaj na pierwszym planie, niezależnie od tego, czy dotyczy to serwisów
internetowych, czy publikacji dziennikarskich, prasowych czy telewizyjnych. Dlaczego w
serwisach informacyjnych zamieszcza się niekiedy bardzo drastyczne obrazy, które nie do końca są
uzasadnione? Wiadomo, że przykuwają uwagę. Powinniśmy sobie zdawać sprawę z tego, że to, co
jest prezentowane tak naprawdę. Nie wiem, czy Pan P. Waglowski mówił tutaj o edukacji
medialnej. Wydaje mi się, że jest bardzo ważne, żeby takie działania prowadzić, żeby ludzie
wiedzieli, jak pewne rzeczy odbierać i co autor chce widzowi przekazać. Niemniej wydaje mi się,
że to jest problem etyczny. Problem etyczny występuje wśród dziennikarzy i nie jest obecnie
nagłaśniany. Na przykład prezenter programu telewizyjnego skierowanego do młodzieży mówi, że
gdyby nie twój ojciec, to poszedłbym z tobą za kulisy. Jest to nieetyczne, ale takich rzeczy w
prawie zapisać się nie da. Na pewno jest to pewien standard, który powinien obowiązywać. Ale do
tego być może również należałoby zaprosić dziennikarzy, zorganizować takie warsztaty na temat
etyki. Być może dziś jest to pojęcie tak zużyte i zapomniane, że nie wiemy, co się pod nim kryje, co
jest tą etyką. Dlatego myślę, że to jest kwestia wyczulenia na pewne rzeczy i można się spierać, jak
daleko możemy się posunąć w definiowaniu pewnych kwestii. Natomiast są rzeczy, które naprawdę
z definicji i nie-definicji zasługują tylko i wyłącznie na to, żeby je ścigać i zwalczać.

To jest wszystko, co na razie chciałem powiedzieć. Oczywiście zachęcam Państwa do tego,

żeby – jeżeli ktoś z Państwa będzie zainteresowany naszą pracą – po prostu do mnie kierował
wszelkie zapytania na ten temat. Postaram się jak najbardziej szczegółowo na nie odpowiedzieć.
Dziękuję bardzo.

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

67

Adam Bodnar:

Mam tutaj kilka zgłoszeń z pytaniami. Zanim jednak oddam mikrofon, bo może nie będę

miał już drugiej szansy, chciałem zadać swoje pytanie osobom związanym z portalami
internetowymi, które także zapewniają tę usługę blogowania. To, co mnie frapuję: oczywiście,
możemy mówić, że osoba, która zostanie zniesławiona lub której dobra osobiste zostaną naruszone
za pomocą serwisu internetowego, gdzie portal jest tylko usługodawcą, i tak za słowo osoby będą
ponosić odpowiedzialność karną czy cywilną. Moje pytanie jest takie: jak to tak naprawdę wygląda
w praktyce? Jak wygląda kwestia ustalenia tożsamości sprawcy, ustalenia adresu IP,
zidentyfikowania osoby, która zamieściła tę informację, współpraca z prokuraturą i policją? Bo
mam wrażenie, być może mylne, że możemy tutaj teoretycznie mówić, że wszystko jest świetnie i
ta anonimowość jest podstawową zasadą Internetu. Ale musimy pamiętać o tym, że to narzędzie
może wyrządzić także dość poważne szkody prywatności, reputacji, dobrom osobistym wielu osób.
I tutaj ta skuteczność współpracy z policją, prokuraturą jest kwestią dość istotną. Po kolejnych
pytaniach bardzo bym prosił o odpowiedź również na moje.

Halina Bortnowska:

Mnie zastanowiła jednostronność definicji tego, co jest szkodliwe. Nie ma wątpliwości co

do szkodliwości pornografii dziecięcej, ale to tylko jedna z trucizn rozpowszechnianych w
Internecie. Padło też stwierdzenie, że jeżeli coś jest prawnie niedozwolone, to możemy się temu
także w Internecie przeciwstawić. Prawnie niedozwolone jest podżeganie do nienawiści, podobnie
kłamstwo oświęcimskie. Jedna i druga rzecz krąży w sieci na dwa sposoby: są tego rodzaju strony
czy blogi, które mają – z tego, co wiem – swoich providerów poza Polską. Wobec tego nawet
organizacje pozarządowe, które usiłują protestować, otrzymują odpowiedź, że u nas to nie jest
sprzeczne z prawem. Ale jest również drugi sposób – wpisywanie komentarzy na prawo i lewo,
komentarzy o tego typu treści, zwłaszcza jeżeli osoba ma swoją stronę czy blog, i odważy się tam
twierdzić coś innego. Jestem bardzo wdzięczna portalowi blox.pl, że pomógł mi się pozbyć tych
gości, po których trzeba było sprzątać prawie codziennie przez pewien czas. Dowiadywałam się o
swoim pochodzeniu, o tym, jakim jestem niewdzięcznym dzieckiem Holocaustu, jeszcze parę
rzeczy, uparcie w kółko to samo. Istnieje jeszcze ten problem treści szkodliwych i niedostatecznej
reakcji, także policji, o czym się przekonuje „Otwarta Rzeczpospolita‖, próbując coś w tej kwestii
zrobić. A więc nie jedynie pornografia dziecięca.

I drugi komentarz dotyczy tego, jak to jest z tą etyką, czy jest jedna, czy jest wiele. Zgadzam

się z przedmówcą, nie widzę jakichś wartości w tzw. etykach zawodowych czy specjalistycznych.
Człowiek działa według tego, jaki ma kodeks etyczny, jakie doświadczenia etyczne ma w siebie
wpisane. I te doświadczenia muszą być na tyle mocne, żeby reagować na naruszenie dóbr, których
doświadczyliśmy. I to można stosować również w sferze zawodowej, a więc mogą być potrzebne
rozmowy o tym, jak to jest z tym w naszym zawodzie. Z tego punktu widzenia powstaje pytanie –
jak jest z etyką nie tyle internautów, co z etyką providerów, także tych małych portali. Dogadaliśmy
się 15 lat temu i czy to się stosuje do dziś? To dotyczy nie tylko zachowań internautów, dla których
sieć jest światem, czy tylko zachowań w świecie komercjalnego użytkowania Internetu,
dostarczania go innym osobom. Różnie to wygląda i byłabym ciekawa analizy i rozwoju tego
zjawiska.

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

68

Mam ostatnio takie wrażenie, że prasa jest czymś tak żywym, że nie da się jej zdefiniować.

Jedynie mamy jakąś definicja w uwikłaniu, każdy potrafił podać przykłady tego, co jest i co nie jest
prasą. I może z tym trzeba żyć, chociaż prawnicy będą

potrzebować

kilku takich definicji do spraw

karnych, cywilnych, tam, gdzie to musi być ściśle określone. Ale w ogóle to się zawsze
sprzeciwiam określaniu, kto jest, a kto nie jest dziennikarzem, co jest, a co nie jest prasą. To, co
czytamy, jest prasą, to, co piszemy, jest świadomością dziennikarską, jeszcze dużo by mówić.


Michał Bonarowski:

Przez kilka ostatnich lat byłem redaktorem naczelnym portalu Onet.pl, w związku z czym

mam pewną swobodę – w odróżnieniu od moich kolegów, którzy pracują dla dużych serwisów.
Zanim zadam pytanie, pozwolę sobie przypomnieć pewną historię. Kilka lat temu grupa
dziennikarzy wysłała do dostawców usług internetowych nieprawdziwe zawiadomienie o tym,
jakoby informacje publikowane przez ich klientów zawierały treści sprzeczne z prawem, dobrymi
obyczajami bądź nawet niezgodne z regulaminami serwisów. Było to 60% czy 70% wyłączeń
wskazanych serwisów, w sensie – dostawcy usług wyłączyli 70% serwisów wskazanych przez te
nieprawdziwe zawiadomienie. I mój problem do przedyskutowania, przemyślenia jest taki: kto dał
moderatorom prawo do decydowania o tym, czy dany wpis na forum czy w blogu spełnia definicję
ustawy o naruszeniu dóbr osobistych czy jakichkolwiek innych praw. Łatwo mi sobie wyobrazić
sytuację, także z własnej praktyki, że jeżeli ktoś kogoś obraża, to jest to sprzeczne z regulaminem
serwisu. Prosta sprawa. Jeżeli ktoś używa słów powszechnie uznanych za obraźliwe, to też jest
prosta sprawa. Jeżeli ja dziś na forum Gazety, Bloxa albo Interii napiszę, że właściciel największej
spółki na GPW jest złodziejem i pedofilem, to jakim prawem moderator to wyłączy? Może on
rzeczywiście jest złodziejem i pedofilem, ja o tym wiem, a dziennikarze jeszcze nie? Chętnie
usłyszałbym jakieś zdania na ten temat. Dlatego że dziś, podczas tej pierwszej części spotkania,
przyjęliśmy perspektywę serwisów, mediów i dziennikarzy, a perspektywy zwykłego odbiorcy
mediów, który jest jednocześnie ich współtwórcą, czyli potrafi komentować, blogować i podawać
swoje informacje, jeszcze nie przyjęliśmy.

Katarzyna Szymilewicz:

Mam wrażenie, że zgadzam się, że podział na media elektroniczne i inne jest sztuczny i

niefunkcjonalny. Tak samo zgadzam się na definicję dziennikarza i niedziennikarza. Dla mnie jest
ciekawsze po pierwsze to, jaki zakres obowiązków mielibyśmy przypisywać dziennikarzom? (…)
Ale może jeszcze ważniejsze – jak można to egzekwować? (…) Poza tym chciałabym wierzyć w to,
że się oddolnie ureguluje Internet tak, że nie będzie problemu, ale jakoś nie wierzę. A więc może
miałoby to zrobić państwo i prawo? A jeżeli miałoby to być państwo, to musiałoby użyć chyba
innych instrumentów prawnych niż dzisiaj? (…). Dla mnie problemem jest też kwestia nadzoru, kto
ma to nadzorować? Mówimy o tym, że obowiązek rejestracji jest tylko instrumentalny, ale nie o to
chodzi, to jest tylko jakieś narzędzie, które pokazuje tendencję. I ta tendencja jest dla mnie
interesująca. Czy zgadzacie się Państwo, że potrzebny jest większy nadzór? Kto ma to nadzorować?


background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

69

Milena Liszka:

Ja właśnie jestem z tej sfery, która zajmuje się dochodzeniem, ściganiem, można powiedzieć

– właśnie wysyła zeznania listami poleconymi albo spotykam się z dziennikarzami jako
pełnomocnik powoda w sprawie o naruszenie dóbr osobistych, gdzie ja zarzucam dziennikarzom,
że nie dochowali należytej staranności i rzetelności. À propos rzetelności i staranności
dziennikarskiej pojawia się problem, który chciałam zasygnalizować. Art. 12 ustawy Prawo
prasowe zobowiązuje dziennikarzy do zachowania szczególnej, kwalifikowanej rzetelności i
staranności w zbieraniu i publikowaniu materiałów prasowych. W ogóle nie ma wątpliwości, że
dziennikarz, który publikuje artykuł w gazecie, takiej regularnej prasie, jest zobowiązany do
zachowania tej szczególnej staranności i rzetelności. Nie ma wątpliwości, że taki obowiązek
spoczywa na dziennikarzu, który publikuje w gazecie internetowej czy internetowym wydaniu
gazety, która spełnia kryteria periodyczności, ma swoją redakcję i ma redaktora naczelnego.
Natomiast mam wrażenie, że taki problem pojawia się w przypadku blogów internetowych i
dochodzi do pewnego rodzaju rozdwojenia jaźni. Coraz bardziej popularne stają się blogi
internetowe, w których publikują sami dziennikarze, mamy np. salon24.pl. I tutaj pojawia się
problem. W jaki sposób traktować takiego dziennikarza? Co, jeżeli dziennikarz publikuje artykuł,
stwierdzenia, w których zarzuca określonej osobie np. przyjmowanie łapówek albo współpracę ze
służbami specjalnymi? Jeżeli ten artykuł ukazuje się w prasie, to wymagamy od dziennikarza
wykazania, że przeprowadził rzetelne śledztwo, że dobrał materiały w sposób staranny, czyli że
dopełnił tych wszystkich obowiązków, które są określone w art. 12. Natomiast w przypadku, gdy
ten sam dziennikarz zawiera takie stwierdzenie w swojej wypowiedzi na blogu internetowym, to jak
go wówczas traktujemy? Czy uznajemy, że jest dziennikarzem i zobowiązujemy go do poparcia
swoich twierdzeń dowodem, że były one prawdziwe lub przeprowadził staranne i rzetelne śledztwo,
które uprawniało go do zawarcia takich informacji? Czy jedynie traktujemy go jak zwykłego
obywatela, który po prostu na specyficznym forum wymiany myśli, jakim jest blog, zawarł swoje
twierdzenie? Wydaje mi się, że ten problem jest o tyle ważny, że właśnie te blogi internetowe są po
pierwsze coraz bardziej popularne, mają coraz więcej odbiorów, a po drugie dziennikarze mają też
określoną wiarygodność z racji tego, że publikują też w innych gazetach, że to są osoby
rozpoznawalne. To jest problem, który chciałam zasygnalizować.

Adam Bodnar:

Dziękuję bardzo. Zróbmy może odpowiedzi i jeszcze jedną serię, inaczej zapomnimy o

pytaniach i refleksjach. Ja proponuję może zrobić rundkę, taką trochę szybszą niż początkowa.

Krzysztof Fijałek:

Jeżeli mógłbym odpowiedzieć coś Panu redaktorowi Bonarowskiemu, to pewnie

doświadczenie mamy takie samo. To nie jest sytuacja zero-jedynkowa: wpis jest zgodny z prawdą,
nie jest zgodny, narusza, nie narusza. To nie jest tak oczywiste. Cytuję wpis: „jednego psa mniej‖ –
usunąć czy go nie usuwać? Wpis pojawia się pod tekstem informującym o tym, że w wypadku
samochodowym zginął policjant. Nie ma innego sposobu radzenia sobie z tym cynizmem w
komentarzach. Ogólnie rzecz biorąc, myślę, że każda redakcja będzie stosowała własne, mniej lub
bardziej restrykcyjne zasady. Weźcie też Państwo pod uwagę, że niekiedy te mechanizmy, w
ramach których funkcjonują różnego rodzaju witryny, portale, serwisy, są tak skonstruowane, że

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

70

akurat nie do końca w tym panelu, w którym pracuje moderator, jest widoczne, do jakiego tekstu
odnosi się ten komentarz. Są takiego typu ułomności, które eliminowane z czasem spowodują, że
będziemy wiedzieli, że jeśli ktoś napisał o psie, to chodziło mu o policjanta. Nie ma zasady. W
zasadzie zawsze każde zgłoszenie, każdy e-mail od użytkownika, każda skarga napisana czy to na
redakcję, na newsroom, czy to na biuro obsługi klienta, złożona przez telefon do sekretariatu spółki
prawa handlowego, jest przez nas tak samo traktowana i każdemu wpisowi się przyglądamy.

Jest kwestia, na którą Państwo zwracacie uwagę – z jednej strony mamy do czynienia z

„trollizmem‖, ale z drugiej strony mamy też do czynienia ze spamem. To jest jakby działanie w
drugą stronę związane z tym, że się wkleja linki, że np. jakieś biuro turystyczne jest świetne, z
nikim nie da się tak świetnie wypocząć w Tunezji jak z tym biurem. Gdzie jest ta granica? Kiedy
przyjmujemy, że ten wpis ma znamiona obiektywizmu, przyjmujemy, że pisze go matka dwojga
dzieci, żona, głowa rodziny, która spędziła odbyła świetne wakacje i chce się podzielić wrażeniami,
a gdzie możemy mieć do czynienia ze świetną robotą pracowników tego biura? Nigdy tego do
końca nie wyczujemy. Stąpamy trochę po polu minowym. A tych komentarzy, jak kolega z Bloxa
zaznaczył, jest dużo w każdym portalu. Czasami się ręka omsknie, czasami się tego nie zauważy.
To oczywiście nas nie tłumaczy, ale zawsze będziemy reagować, jeżeli ktoś nam powie, że
poszliśmy za daleko.

Co do wiarygodności Internetu. Pewnie jest z tym tak samo jak z prasą. Być może są ludzie,

którzy uważają, że jeśli coś zostało wydrukowane na papierze, to jest to święta prawda. Nie wiem,
ja nie należę do tych ludzi. Tak samo jest z Internetem. On też dorośleje, zwracam na to uwagę,
profesjonalizuje się. Sytuacja cywilizacyjna i postęp technologiczny idą w tym kierunku, że Internet
zmienia rynek mediów i pewnie będzie trzeba z czasem coraz bardziej mu wierzyć, a z drugiej
strony nie wierzyć. Bo jeżeli do niedawna uważaliśmy, że wszelkiego rodzaju społeczności, np.
konsumenckie, są źródłem wiarygodnych, bo zupełnie niesterowanych poglądów, tak dzisiaj już
wiemy, że te przez nikogo „niesterowane‖ opinie i komentarze i to doradztwo są wytwarzane
niekiedy za pieniądze, niekiedy pod przymusem. A wyglądają w gruncie rzeczy równie podejrzanie
jak i „krypciocha‖ uprawiana przez zawodowych dziennikarzy, którzy do testowania nowego
samochodu wybierają się do Maroka. Tam się najlepiej testuje nowe samochody.

Czy jest jakaś inna etyka? Jest jedna etyka, nie ma wątpliwości. Jest jedna etyka: nie wolno

kłamać, nie wolno oszukiwać, nie wolno obrażać, nie wolno zarzucać nieprawdziwych rzeczy
ludziom. Wszyscy powinniśmy się do niej stosować. Internet stara się do niej stosować. Zwróćcie
uwagę na interakcję, na stopień i skalę tej interakcji pomiędzy prasą w wydaniu tradycyjnym,
drukowanym, radiem i telewizją a Internetem. Gdzie istnieje możliwość takiej interakcji? To jest
problem skali – to są zjawiska organizacyjnie do ogarnięcia, teoretycznie, przy dużych nakładach
ludzkich.

Do P. Waglowskiego mam taką jedną uwagę. Może być redakcja jednoosobowa,

oczywiście. Tak jak są redakcje lokalne. Z mojego doświadczenia wieloletniego dziennikarza
prasowego wiem, że najtrudniejsza praca, jaką można sobie wyobrazić, to praca dziennikarzy prasy
lokalnej. To była mordęga i orka na ugorze, dlatego że ten dziennikarz pracuje w małym
środowisku. Nie jest anonimowym dziennikarzem, tylko osobą posyłającą dzieci do tej szkoły czy
do komunii w tym kościele, czy chodzącą do tego lekarza. Było bardzo trudno wyrobić sobie
obiektywną niezależność. To jest potwornie ciężka praca. I podejrzewam, że Panu, jako

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

71

jednoosobowej redakcji, będzie o wiele trudniej wykonywać swój fach niż dziennikarzom dużych
redakcji, którzy będą mieli za sobą ochronę w postaci całego systemu prawno-redakcyjnego. Takie
są realia, po prostu. Dlatego kibicuję Pana pracy. Dziękuję bardzo.

Rafał Lew-Starowicz:

Chciałem zwrócić uwagę tylko na dwie sprawy. Mianowicie chodzi o tzw. porozumienia

zawierane przez przedstawicieli rynku. Wydaje mi się, że akurat tutaj te kwestie, o których Pani
wspominała, a więc między innymi treści nawołujące do nienawiści rasowej, również zostały w tym
ujęte, akurat dlatego, że zostały zapisane w prawie. Oczywiście, w jakim stopniu skuteczne będzie
ściganie tych treści i gdzie są granice ich ścigania? Bo upowszechnianie i prowadzenie jakiejś
strony o profilu rasistowskim czy propagującym komunizm, nazizm jest sprawą łatwą, oczywistą w
ocenie, tym bardziej jeśli są tam zawarte jakieś filmy. Natomiast myślę, że wypowiedź na forum
internetowym, która jest pewnym komentarzem np. kibica jednej drużyny do kibica drugiej, byłaby
trudna do wyłapania i ścigania jej autora przez prawo, każda tego typu wypowiedź.

Co do porozumień. Zakładają one powstawanie zespołów reagujących, które w oparciu o

zgłoszenia samych internautów dokonują wstępnej selekcji takiej treści i odpowiednio, jeśli
zachodzi podejrzenie popełnienia przestępstwa, przesyłają to organom ścigania. One oczywiście to
weryfikują i podejmują czynności bądź też nie. Więc ocena ostateczna, czy podejmują czynności
czy też nie, zawsze należy do organów ścigania. Tutaj trudno byłoby wyznaczyć jakąś instytucję,
organizację, która mogłaby to jednoznacznie określać i powiedzmy, dokonywać cenzury tego typu
wypowiedzi chociażby na blogach. To są sprawy oczywiste – wszystkiego się nie wyeliminuje,
należy skupić się na tym, co jest najbardziej drastyczne. Jeśli krytykujemy pewne rzeczy, to należy
to robić w sposób konstruktywny, aby samo działanie nie ucierpiało. Oczywiście zdarzają się
potknięcia, może nie wszystko jest zdefiniowane tak, jak być powinno, natomiast pewna
odpowiedzialność po stronie władzy za obywateli jest. To, co mamy w tej chwili, to są tylko
założenia do ustawy, która jest pewną próbą uporządkowania rzeczy, wynikającą m.in. z przepisów
unijnych oraz pewnych zaszłości czasowych. Ten projekt jest bowiem zleżałym dokumentem,
próbowano to jakoś dostosować do realiów. Na pewno należy – bo myślę, że takie dyskusje, jakie
tu dzisiaj prowadzimy, są bezcenne – zdobyć się na to, aby te uwagi przekazać w trybie konsultacji
społecznych, żeby pewne oczywiste rzeczy zostały wzięte pod uwagę, ewentualnie usunięte z tego
projektu. Ja tego projektu nie mam, więc trudno mi się wypowiadać, jakie zapisy się tam znajdą,
natomiast faktycznie na pewno w zakresie Internetu, odpowiedzialności, etyki wszystkiego
zdefiniować się nie da. Etyka jest jedna, prawo naturalne jest jedno, ale proszę mi wierzyć – są
ogromne różnice w podejściu do pewnych treści. Nie chodzi tylko o różnice kulturowe, ale właśnie
wynikające z pewnego kanonu, pewnej wrażliwości osobistej, którą się ma albo nie. Więc tutaj
można prowadzić wielogodzinne debaty na temat tego, co etyczne jest a co etyczne nie jest.

Wydaje mi się, że należy skoncentrować się na tym, co stanowi najpoważniejsze zagrożenie

dla osób głównie małoletnich. Jeśli my przeczytamy jakiś komentarz o charakterze rasistowskim
lub nieprawdziwą informację, możemy dochodzić swoich praw, możemy stwierdzić, że osoba
wystawiła sobie świadectwo, pisząc takie informacje. Natomiast osoby bezbronne, takie jak osoby
małoletnie i podatne na bezkrytyczne przyswajanie informacji, powinny być chronione przede
wszystkim poprzez działania edukacyjne, poprzez umożliwienie – czy to przez dostawców usług
internetowych, czy to właścicieli portali – zastosowanie odpowiednich mechanizmów kontroli np.

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

72

programów filtrujących w przypadku dostawców, czy też wskazania sposobu zgłaszania tego typu
treści. Chodzi o to, aby osoba, która na takie treści natrafi, nie była bezradna i niekoniecznie zawsze
musiała dzwonić na policję, tylko żeby wiedziała, do kogo ma się skierować. Stąd kwestia
rejestracji, kwestia tego, do czego zresztą zobowiązuje prawo o świadczeniu usług drogą
elektroniczną. Musi być jakiś kontakt, musi być ktoś, kto za taki portal odpowiada, gdzie można
zobaczyć chociażby regulamin. W związku z tym, to są takie podstawowe rzeczy, które można
zrobić. Wydaje mi się, że prawo dotyczące Internetu musiałoby mieć chyba kilka tysięcy stron,
żeby w należyty sposób opisywało wszystkie wątki, wszystkie zagadnienia. Ale też nie można
zupełnie odrzucać pomysłu odwracania się od projektu, trzeba po prostu zebrać te najważniejsze
uwagi i w trybie konsultacji społecznych je przedstawić.

Michał Olszewski:


Odniosę się do kilku pytań, które padły, ale też do wypowiedzi mojego przedmówcy, z

którym się nie zgadzam. Ja to traktuję jak manipulację – walimy takim grubym kijem „pedofilia‖ i
potem mówimy: w związku z tym, że jest pedofilia, to zrobimy rejestrację, urząd, który będzie tego
pilnował, kodeks, którego trzeba przestrzegać. Ta wypowiedź, że jest tyle problemów prawnych,
więc trzeba napisać tysiące przepisów. Rozwiązaniem problemów prawnych nie jest tworzenie
dodatkowych kodeksów i brnięcie w gąszcz przepisów. Te, które istnieją, są całkiem niezłe, tylko
trzeba z nich korzystać. A jeśli chodzi o te programy, o których przedmówca mówił, to wydaje mi
się, że większość, wszystkie te duże serwisy mają swoje regulaminy, kanały zgłaszania naruszeń,
ponieważ do tego są obligowane przez inne prawo. To się nie nazywa „prawo internetowe‖, tylko
np. prawo o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Tam regulamin jest wymagany, tak że nie ma
co odkrywać Ameryki. Tutaj Pani też wspomniała, że trzeba mocniej regulować Internet. Ja się nie
spotkałem z sytuacją, kiedy zwiększenie państwowej kontroli nad jakąś dziedziną życia, tę
dziedzinę ulepszyło. Nie jestem fanem biurokracji, etatyzmu, nie jest to anarchizm, tylko po prostu
można sobie całkiem nieźle radzić w istniejących uwarunkowaniach prawnych.

Odpowiadam na pytanie mojego sąsiada, który pytał, jak to wygląda w praktyce. Otóż

całkiem nieźle. Najprostsza sytuacja: kiedy trafia zawiadomienie do nas, do opiekunów jakiegoś
serwisu, że krążą w nim jakieś nielegalne treści, np. pedofilskie – jeżeli już poruszamy
nieprzyjemny temat - to bardzo szybko jesteśmy w stanie takie treści zablokować. Oczywiście tu
jest pytanie, czy powinniśmy? Staramy się tutaj działać rozsądnie, tzn. nie każde zdjęcie
rozebranego dziecka zgłaszamy prokuraturze, bo większość takich przypadków to są niestety
sytuacje, w których rodzice – nieświadomi takich zagrożeń – publikują zdjęcia swoich własnych
dzieci w Internecie. Nie wiedzą, że to jest materiał dla jakichś zboczeńców. W takiej sytuacji albo
blokujemy od razu takie zdjęcie albo – najczęściej – staramy się nawiązać kontakt z osobą, która
takie treści publikuje i uświadamiamy, że to jest niebezpieczne, mówimy: "nie rób tego!" I to w
większości przypadków działa: ludzie blokują sobie te galerie, usuwają albo zostawiają
ograniczony dostęp dla grona znajomych czy rodziny. I to ma sens. Nie jest do tego potrzebne
jakieś dodatkowe prawo. Natomiast kiedy dostajemy informację, zgłoszenie, z których wynika
jednoznacznie lub możemy stwierdzić z dużym prawdopodobieństwem, że jest to materiał
nielegalny, niekoniecznie pedofilski, rasistowski, dowolny, wtedy taki zasób blokujemy. Mamy
możliwość usunięcia go, ukrycia w sieci. (…) Jeżeli poszkodowana jest osoba, to wtedy jej nie
udostępniamy danych tego, kto naruszył prawo, bo obowiązuje nas też ustawa o ochronie danych
osobowych. Jeśli ktoś publikuje anonimowo w Internecie, to my tej anonimowości bronimy.

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

73

Oczywiście udostępniamy dane, ale tylko organom państwowym, takim jak prokuratura – w toku
prowadzonego postępowania. Czyli jeśli otrzymujemy informację od prokuratury, prośbę formalną
o dane użytkownika o takim a takim nicku, to wtedy je udostępniamy. Tylko one też nie są
kompletne, bo często to e-mail i adres IP, z którego użytkownik się łączy. Nie każdy podaje swoje
prawdziwe dane, a nawet jeśli poda nazwisko, to może być czyjeś. Jeśli zaś jest to kwestia typu
karnego, że jest to przestępstwo ścigane, ale zgłaszający nie jest poszkodowany, tylko sprawa ma
charakter typu zdjęcie pedofilskie, to mamy kontakt w komendzie policji, do którego są wysyłane
informacje. I ta osoba podejmuje działania albo nie. Zwykle podejmuje, ale muszę powiedzieć, że
nie są to częste przypadki. To jest też trochę demonizowane.

Adam Bodnar:


Jeżeli chciałbym pozwać na przykład Katarynę?

Michał Olszewski:

Może Pan ją pozwać. Musiałby Pan w jakiś sposób ustalić jej dane. My ich nie damy. Nawet

mogę powiedzieć, że ich nie mamy.

Adam Bodnar:

Czyli może to zrobić tylko prokuratura?


Michał Olszewski:

Tak, mają do tego środki techniczne, retencja danych, mogą założyć podsłuch na 5 dni. Nie

jest to tak naprawdę zmartwieniem firmy udostępniającej blogi. To jest problem Kataryny: jak
rozstrzyga sobie relacje z Panem. Na tej zasadzie nie wiem, dlaczego na przykład miałby Pan
wymagać od niej sprostowania na jej blogu, jeśli ona nie jest prasą?

Adam Bodnar:

Ja dostrzegam jeden problem: że anonimowość to oczywiście piękna, fantastyczna zasada,

tylko z drugiej strony są osoby, które ze względu na tą anonimowość mogą być poszkodowane.
Ktoś korzystający z anonimowości może najzwyczajniej opublikować treści zniesławiające, a ja
jako obywatel mam pytanie, czy państwo wykonuje tzw. pozytywne obowiązki w zakresie
umożliwienia mi dochodzenia ochrony mojej reputacji i mojej prywatności. I tutaj się zastanawiam,
w jakim stopniu działa ten przełącznik. Bo ja rozumiem, że można zablokować treści, że gdy są to
treści rasistowskie czy faszystowskie, to prokuratura może wszcząć postępowanie. Ale zwyczajna
sytuacja – ktoś publikuje na blogu, który w pewnym sensie należy do państwa jako providera, (…)
tj. może nie należy, ale państwo są tutaj usługodawcą, czyli udostępniają to narzędzie (…) Na ile
państwo polskie pomaga mi w ochronie mojej reputacji? Ale to nie jest pytanie zupełnie
teoretyczne. Świadomie nawiązuję do sprawy rozstrzygniętej przez Trybunał w Strasburgu K.U.
przeciwko Finlandii
, gdzie chodziło o sytuację dziecka, które podszyło się pod inne dziecko i
zamieściło w serwisie internetowym, powiedziałbym randkowym, ogłoszenie, że poszukuje
kontaktów seksualnych. Ojciec próbował rozpocząć różnego rodzaju działania prawne zmierzające

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

74

do ustalenia tożsamości sprawcy i trochę mu to zajęło. Nawet w Finlandii. Finlandia zmieniła
odpowiednio przepisy. Pytanie, czy w Polsce ta ochrona już jest na poziomie wystarczającym?

Rafał Lew-Starowicz:

Pozwolę sobie odnieść się do tej kwestii. Mówiliśmy o tym, że jest prawo w Polsce, ale

pewne procesy idą do przodu i niestety regulacje prawne za nimi nie nadążają, czego najlepszym
przykładem jest to, że konwencji Rady Europy z 2001 roku, którą Polska podpisała, nie została do
tej pory ratyfikowana ze względu na brak odpowiednich przepisów. Kwestia podszywania się pod
osobę, czy wręcz nakłaniania do spotkania w celach seksualnych np. przez pedofila czy nagrywanie
osoby bez jej zgody, nie jest ścigane przepisami karalnymi. Przyznam, że akurat dostateczną
ochronę są w stanie zapewnić przepisy, które umożliwią skuteczne działania organów ścigania, bo
tak naprawdę na nich spoczywa obowiązek, aby w takich sytuacjach zareagować. Tutaj była taka
sytuacja, że policja nie jest w stanie skutecznie przeprowadzać prowokacji, dopóki art. 19 Ustawy o
Policji nie zostanie zmieniony. Pozostaje jeszcze szereg przepisów, ponieważ one dotyczą sfery
prawa karnego i wymagają dogłębnych prac komisji kodyfikacyjnej, które trwają i tak naprawdę
wynikają właśnie z tych umów podpisywanych przez Polskę. I niestety ten przypadek, o którym
Pan mówił – gdyby miał miejsce w Polsce, również byłoby tutaj działanie nieskuteczne. Stąd też
bardzo ważne jest, aby w momencie gdy nie ma twardych regulacji, właśnie przedstawiciele rynku
mogli, czy też zobligowali się do tego, aby fora zgłaszania tego typu nadużyć istniały. I jeśli wiedza
o istnieniu czegoś takiego będzie rozpowszechniona. Akurat Państwa portal jest tutaj dobrym
przykładem, ale proszę mi wierzyć, są portale, na których bardzo ciężko jest dotrzeć chociażby do
regulaminu czy zdobyć jakikolwiek kontakt. Na ten temat zrobiono raport Rzecznika Praw Dziecka,
także jeśli chodzi o portale społecznościowe. I ten problem naprawdę istnieje. Kwestią nadrzędna
zaś jest kwestia edukacji. To, czego oczekiwalibyśmy od dostawców usług internetowych, to, aby
dali docelowemu odbiorcy, umożliwili mu ustawienie czy to kontroli rodzicielskiej podczas
korzystania z Internetu, czy to dostarczenie odpowiedniego oprogramowania. I kwestia edukowania
na temat tego, jakie są te zagrożenia, netykieta. Ona gdzieś funkcjonuje, ale tak naprawdę znana
powszechnie, zwłaszcza dzieciom, które na forach, czatach są obecne, nie jest. To pokazują też
wyniki badań robionych przez firmę Gemius. Dlatego po prostu tutaj akurat wydaje mi się, że jest
bardzo ważną rzeczą, aby o tych zagrożeniach po pierwsze mówić, a po drugie wspólnymi siłami,
nie czekając na twarde regulacje czy orzeczenia trybunałów, własnymi siłami starać się coś zrobić,
kiedy takie zagrożenie dostrzegamy. A nie bronić się przed tym, dopóki prawo nas do czegoś nie
zobliguje, co jest często procesem bardzo długotrwałym i nie zawsze dość precyzyjnym, jeśli
chodzi o Internet.

Michał Olszewski:

Jest taka kwestia z tym regulowaniem i zacieśnianiem kontroli: tak naprawdę musimy

pamiętać, że Internet nie ma granic i jeśli będziemy mieli zbyt niewygodne dla użytkowników
ograniczenia, każemy blogerowi podawać imię, nazwisko, adres itd., de facto ujawniać się, to może
się okazać, że wielu użytkowników nam ucieknie do serwisów w Ameryce, w Chinach, do
serwisów konkurencyjnych. Uciekną do takich miejsc, gdzie nie ma Unii Europejskiej, Rady
Europy czy Parlamentu Europejskiego (…) I ci użytkownicy nam uciekną. I to ci, których chcemy
chronić – oni będą publikować zdjęcia na Facebooku. Przecież jest słynna strona Redwatch, która
publikuje dane antyrasistów, i ona jest nieuchwytna, bo publikuje te dane gdzieś za granicą.

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

75

Podobnie jest strona polonica.net. Kiedyś osobiście napisałem do Anti-Defamation League, takiej
organizacji amerykańskiej, że na głównej stronie jest zdjęcie Matki Boskiej, i to obraża moje
uczucia religijne w połączeniu z faszystowską retoryką. Odpisano mi, że oczywiście mają to gdzieś,
mimo że strona była w Ameryce hostowana. Więc zacieśnianie kontroli nie jest wcale lekiem na
problemy, które występują w polskim Internecie, ponieważ w którymś momencie użytkownicy
powiedzą „pas‖: nie chcę podawać swoich danych adresowych, żeby napisać komentarz w serwisie
czy żeby założyć bloga.

Poza tym chyba jednak jest więcej niż jedna etyka. Ja się spotkałem z takim podejściem, np.

w tych gorących dyskusjach, kiedy użytkownicy się nawzajem obrażają, publikują o sobie jakieś
straszne informacje, z takim określeniem: "przecież, gdy nie obrażam ciebie, obrażam jakiegoś
internetowego nicka, jakiś anonimowy kontakt, nie obrażam człowieka z imienia i nazwiska". Przy
całej absurdalności tego stwierdzenia, można temu użytkownikowi też przyznać pewną rację.
Akurat mój nick jest dosyć ściśle powiązany z imieniem i nazwiskiem, większość userów w
Internecie wie, że „ols‖ to Michał Olszewski. Ale stworzenie nowego nicka tylko po to, żeby wziąć
udział w jednej dyskusji, jest bardzo proste. I jak wtedy dochodzić praw? Że obrażono mojego
nicka, bo napisano, że jakiś „ols5‖ jest złodziejem? To jest jakaś logika, która stoi za niektórymi
trollami internetowymi i trudno z nią dyskutować.

A jeszcze bardzo ważny temat, który padł: moderować treści. To jest tak, że jeśli

użytkownik publikuje jakieś treści w danym serwisie, to akceptuje ten przebrzydły regulamin.
Niektóre regulaminy są tak skonstruowane, że użytkownik traci kontrolę nad treścią w momencie
kliknięcia „publikuj‖ i zdaje się na łaskę i niełaskę moderatora. Czy on działa dobrze, czy źle to już
jest osobna kwestia. (…) Użytkownik musi działać zgodnie z regulaminem swojej usługi. Nie -
Internetu, tylko swojego serwisu. Jeśli chodzi o mnie to zdarzyło mi się zamknąć bardzo niewiele
blogów. Myślę, że można je policzyć na palcach dwóch rąk. Pomijam jakieś automatyczne,
spamerskie blogi. Natomiast jest to zawsze bardzo indywidualna decyzja i za każdym razem, kiedy
blokujemy kogoś na forum, nie uważamy, że zablokowanie to jest pozbawieniem go
konstytucyjnego prawa do wolności wypowiedzi. On może korzystać z tego prawa gdzie indziej,
zwłaszcza że w większości przypadków sytuacja, o której powiedziałeś, jest naprawdę
dramatyczna. Większość sytuacji, kiedy zgłaszają się do nas ludzie, to są historie z wpisów
ordynarnych, ludzie walczą o prawo wypisywania eschatologicznych tekstów pod komentarzami.
My robimy gorsze rzeczy, np. pod niektórymi tekstami na portalu wyłączamy możliwość
komentowania. I np. tekstu o tym, że jakaś pani zabiła pana, nie można wcale skomentować.

(…) Czy to jest manipulacja? Tak, to jest manipulacja. (…) Wiemy z doświadczenia, że pod

tekstem o tym, że pani zabiła pana, nigdy nie potoczy się rozsądna dyskusja, tylko ludzie będą
pisali złe rzeczy. To przykre, ale taka jest rzeczywistość. Nie uważam, że jakąś wartością jest
dopuszczanie do dyskusji o tym, że ludzie piszą: „Dobrze mu tak‖. Są teksty, których nie warto
komentować i które bronią się bez komentarza użytkownika.

Piotr Waglowski:

Ja spróbuję krótko. Powiem Państwu, że z perspektywy przedsiębiorcy w świecie, w którym

prawo nie jest do końca jasne, jestem skłonny zrozumieć, dlaczego przedsiębiorcy chcą, żeby
pojawiały się kodeksy etyczne, deontologia i tego rodzaju miękkie prawo, które nie ma za sobą

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

76

imperium państwa. To znaczy takie, które nie jest przyjęte w sposób formalny i tak naprawdę nie
obowiązuje poza sferą etyczną. Jeżeli do czegoś takiego da się przekonać państwo, zwłaszcza żeby
się zaangażowało w kodeks etyczny, to jesteśmy w domu, bo to znaczy, że już w tym obszarze
prawo nie będzie precyzowane. To jest taka teza bardzo ostrożna, ale poddaję ją Państwu pod
rozwagę. W tym sensie boję się tezy, którą usłyszałem, że nareszcie policja będzie miała możliwość
ścigania przestępstw, bo będzie kodeks etyki Internetu. Zastanawiam się, na jakiej podstawie, w
jaki sposób policja będzie opierała się na kodeksie etyki, a nie na obowiązujących normach prawa
karnego? Wolałbym, żeby jednak policja opierała się na prawie karnym powszechnie
obowiązującym, a nie na miękkim prawie, deontologii.

Kwestia edukacji medialnej. To jest słynny przykład Pani posłanki Beger, która pozwała w

trybie wyborczym Pana prezesa Kaczyńskiego, ponieważ pod domeną beger.pl znajdowała się
strona polityka innej partii. Po prostu nie wiedziała o tym, że ktoś mógł wykupić domenę i umieścić
tam zdjęcie innego polityka. Myślała, że skoro widzi zdjęcie, to ten polityk jest odpowiedzialny,
czy też on założył stronę internetową, przejmując jej domenę. Mamy tutaj dwa rozstrzygnięcia
sądowe w trybie wyborczym. Bardzo polecam je Państwa uwadze.

Dalej – źródła. Spotkałem się z takim kontraktem intelektualnym, w którym dziennikarz

zastanawiał się, czy żeby zapewnić rzetelność dziennikarską, nie stworzyć gdzieś w Internecie
strony, na którą wreszcie on będzie mógł się powołać w tradycyjnych mediach, czyli sam napisze
informację, której nie mógł inaczej udokumentować, żeby móc się później w tekście
dziennikarskim powołać na taką stronę. I wtedy będzie mógł powiedzieć: zachowałem rzetelność
dziennikarską, podałem źródło. Przecież nikt nie będzie sprawdzał, czy to on stworzył to źródło
wcześniej. Ale takie historie już się pojawiają.

Odnośnie do tego, że 60–70% tekstów zniknęło w przypadku wysłania fałszywego

komunikatu z treścią „take down‖. Zwracam uwagę na odwrotną sytuację: mianowicie niedawno
przecież ktoś wysłał fałszywą notatkę prasową i nagle się okazało, że tzw. redakcje prasowe
serwisów internetowych, które są poświęcone działalności marketingowej, wszystkie jak jeden mąż
opublikowały te fałszywe informacje, w ogóle ich nie sprawdzając. Po prostu kontent służy dzisiaj
do tego, żeby powiesić tam reklamę, a nie informować społeczeństwo.

Jeżeli chodzi o trolle, będziemy mieli wyrok we Wrocławiu w sprawie, która dotyczy

Wikipedii. Właściwie dwa wyroki – jeden we Wrocławiu, drugi w Warszawie. Jeżeli chodzi np. o
takie określenia jak „notoryczny spamer‖, to tryb wyborczy, czyli przyspieszony, i mamy
rozstrzygnięcie, w którym sąd stwierdził – w drugiej instancji zresztą – że w danej sytuacji takiego
pojęcia można było w serwisie internetowym prowadzonym przez jedną osobę użyć. Także to też
jest ciekawe rozstrzygnięcie. Jeżeli chodzi o ochronę nicka, pseudonimu, mamy rozstrzygnięcie
Sądu Najwyższego, który stwierdził, że pseudonim – nick – podlega ochronie na podstawie
przepisów o ochronie dóbr osobistych, art. 23 i 24 kodeksu cywilnego. Pseudonim – mamy takie
dobro osobiste - i jest rozstrzygnięcie SN również w tym obszarze. Jeżeli chodzi o jednoosobową
redakcję, również mamy rozstrzygnięcie sądu – stwierdził on, że istnieje możliwość, żeby redakcja
była jednoosobowa, również ta internetowa. Także tutaj mamy rozstrzygnięcie.

Jeżeli chodzi o regulamin, być może nie wiecie Państwo, że zaszła pewnego rodzaju

pomyłka. Trzeba sięgnąć do historii przyjmowania ustawy o świadczeniu usług drogą

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

77

elektroniczną, kiedy nie wiadomo było, jak implementować przepisy dwóch dyrektyw i szukano
rozwiązań. Stwierdzono tak: po co będziemy konstruować tę ustawę od początku, może weźmy
jakiś wzorzec. Pierwszy wzorzec, jaki przyszedł do głowy, to było prawo telekomunikacyjne i tam
przedsiębiorca telekomunikacyjny, operator, musiał mieć regulamin. W związku z tym skopiowano
cały dział ustawy Prawo telekomunikacyjne ze zmianami do ustawy o świadczeniu usług drogą
elektroniczną. Być może będzie tak, że cały obszar, gdzie się wprowadza regulamin świadczenia
usług drogą elektroniczną, zostanie zlikwidowany, ponieważ nikt nie stosuje tych przepisów, a
jeżeli stosuje, to na siłę wymyśla jakieś powinności. Zgadzam się z tezą, że jeżeli regulamin
pokazuje, że cały kontent jest przejęty, wszystkie treści użytkowników są własnością intelektualną,
czyli prawa zostały przeniesione na piśmie na rzecz np. serwisu społecznościowego, to tutaj
powinien pojawić się w tym momencie Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Każdy może
złożyć pozew i stwierdzić, że taki regulamin zawiera w sobie wzorce umowy z konsumentami i
będzie wpis do rejestru klauzul abuzywnych. Przypuszczam, że w Polsce niebawem kilka takich
sytuacji się pojawi.

Co do konwencji Rady Europy dotyczącej cyberprzestępczości, nieratyfikowanej przez

Polskę. Mam nadzieję, że Polska nie będzie jej ratyfikowała, ponieważ przepisy tej konwencji są
całkowicie nieżyciowe, wprowadzają jakieś dziwne definicje, dziwne przestępstwa, które należy
oceniać ze względu na legislację. Wprowadza się jakieś byty nieprecyzyjnie opisane, które dają
możliwość wsadzenia każdego do więzienia w oparciu o te informacje. Więc być może nie będzie
ratyfikowana i również w rządzie niektórzy zastanawiają się, co z tym zrobić.

Dzisiaj linkowanie, ogólnie prowadzenie działalności w Internecie, jest sprzeczne z polskim

porządkiem prawnym. Kodeks karny przewiduje, że kto umieszcza informacje służące do tego,
żeby ktoś inny mógł dostać się do systemu teleinformatycznego, ten podlega karze pozbawienia
wolności do lat trzech. Innymi słowy, językiem pozanormatywnym, kto umieszcza link, podlega
karze pozbawienia wolności do lat trzech. Te przepisy obowiązują, ponieważ ci, którzy przyjmują
te przepisy, nie zdają sobie sprawy z tego, że ktoś jednak będzie musiał z nich korzystać, a to, co im
się wydaje słuszne i rozsądne, kiedy się zderzy z rzeczywistością Internetu, pokazuje, że oni w
ogóle zdelegalizowali możliwość korzystania z Internetu. I nikt się tym nie przejmuje. Chociaż
niewiele osób, podobno z art. 269b miało postawione zarzuty, wiemy, że przynajmniej trzy osoby
miały.

Dalej – Pan doktor pytał o pozew. Mamy przynajmniej dwa przypadki, w których ktoś

próbował pozwać w trybie cywilnoprawnym, niezaangażowana była policja czy prokuratura. Pozew
dotyczył komentarza. Trafił do sądu, sąd wezwał do uzupełnienia pozwu. Jeżeli powód nie wskaże,
kogo tak naprawdę pozywa, to sąd będzie musiał odrzucić pozew.

W nawiązaniu do wypowiedzi M. Olszewskiego: przed chwilą słyszeliście Państwo, że mają

w policji kontakt. I oni się wymieniają informacjami. Tylko się zastanawiam, w jakim trybie serwis
internetowy ma w policji kontakt. To występuje nie tylko w takich serwisach – to samo banki. Nikt
nie zadaje pytania, czy banki w Polsce działają legalnie, bo wszyscy wierzą, że system bankowy to
fundament gospodarki. Ale kiedyś byłem na takiej konferencji, gdzie nagle komuś się wymsknęło –
może tak powiem – i nagle się okazało, że system obiegu informacji na temat przestępstw
bankowych jest totalnie odformalizowany. Dzwoni człowiek do banku i mówi tak: słuchaj,
potrzebuję takiej i takiej informacji. A przecież obowiązują jakieś procedury, może jakieś klauzule

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

78

tajności? Może powinno być tak, że jeżeli ktoś prosi o udostępnienie informacji, to trzeba najpierw
sprawdzić, czy osoba, z którą się kontaktuje, również jest dopuszczona do tajemnic? Bo przecież to
jest objęte tajemnicami. Mam nadzieję, że nie będzie żadnego nadzoru, bo nadzór mi się kojarzy z
ul. Mysią. Mówię o nadzorze nad obiegiem informacji i komunikacji międzyludzkiej. Nie udało mi
się szybko.

Michał Olszewski:

Odpowiem szybko na zarzuty. Otóż kontakt w policji to jest po prostu adres e-mail, który po

prostu kiedyś nam odpowiedział na tego typu zgłoszenie. Skoro odpowiedział, to znaczy, że
czytają. Nie jest to bardzo formalny kontakt, natomiast, szczerze mówiąc, o formalnej drodze nie za
bardzo się myśli, kiedy w środku nocy powiadamia się policję o samobójcy, który ogłaszał swoje
zamiary w naszym serwisie. Mieliśmy takie przypadki.

Piotr Waglowski:

Miałem na myśli inne przypadki: ktoś się do was zgłasza – dajcie mi numer IP (…)

Michał Olszewski:

Nie, nie, nie, to nie. Musi przyjść prośba z prokuratury. Nie ma takiej możliwości, chyba że

ktoś się podszyje pod prokuraturę – podrobi pieczątkę itd.

Adam Bodnar:

Proszę Państwa, jeszcze było kilka pytań z sali. Obiecałem. I jeszcze odpowiedzi na te

pytania.

Krystyna Karwicka-Rychlewicz:

Jestem członkiem Komisji Członkowskiej Stowarzyszenia Dziennikarzy Oddziału

Warszawskiego. Robię trzy rzeczy w Internecie: mój własny magazyn i jeszcze dwie inne jako
sekretarz redakcji. Zrobiłam także cały dział w portalu „Gazety Wyborczej‖, zrobiłam go w 2001 r.,
kiedy powstawał portal, i działa do dziś. Ale chciałam przywołać jedną rzecz. W 1993 r. istniało
takie coś jak Lista Dyskusyjna Dziennikarzy i bardzo wielu dziennikarzy polonijnych było na tej
liście. Pojawił się jeden człowiek, nie będę wymieniała jego nazwiska, pojawił się drugi człowiek,
który nie dorósł do tego, co myśmy nazywali wtedy netykietą dziennikarską. Lista jak gdyby sama
się rozpadła, bo wiele osób odeszło – nie chcieli pyskówek między nami. To tak ku przestrodze.
Dobry moderator potrafi wielu rzeczom zapobiec. Ja np. tworzyłam takie forum, nie tak dawno, na
portalu za europejskie pieniądze w zeszłym roku. Miałam też moderatora i nie dochodziło do takich
przypadków, bo była ustalona etykieta. Od razu umieszczono informację na forum, na jakie tematy
nie będziemy dyskutować.

Chodzę na wszystkie dyskusje na temat tego, kim jest dziennikarz, jaka jest jego sytuacja w

Internecie itd. W zeszłym tygodniu była dyskusja na temat prawa prasowego i tego, kim jest w

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

79

ogóle dziennikarz. Pytał się o to głównie przedstawiciel wiadomosci24.pl, których dziennikarze
tworzą Stowarzyszenie Dziennikarzy Społecznych. Czy to może też być dziennikarz? Dla mnie to
są ci dawni korespondenci „Trybuny Ludu‖, „Dziennika Ludowego‖. Jak za nich brać
odpowiedzialność, że informacje, które przesyłają, są prawdziwe? Czy sprawdzać? Jak? Kto ma
odpowiadać: provider czy redaktor? I to jest ten problem. Ja – przyjmując nowych członków –
zadaję sobie też pytanie, kto jest dziennikarzem, czy mogę optować za jego przyjęciem, jaką opinię
mogę wydać? Dlatego chodzę na te wszystkie dyskusje? Osobiście jestem bardzo zainteresowana,
ponieważ robię nadal magazyn, którego jestem współredaktorem, mam pięciu współpracowników.
Robię to za darmo, nie wpuszczam reklamy, płacę za hosta. Czy mam się rejestrować? Bo jeśli się
nie zarejestruję, to czy mnie nie spotka jakaś kara? Do dzisiaj radca prawny Stowarzyszenia
Dziennikarzy Polskich nie potrafił mi odpowiedzieć. Natomiast gdy kiedyś ukradziono mi tytuł, bo
robiłam dużą gazetę internetową, rozsyłaną e-mailami, bo było to środowisko, którego nie stać było
na długie siedzenie w Internecie, radca powiedział mi: redaktor naczelny w Internecie? Nie ma
redaktora naczelnego w Internecie. Do dzisiaj nie wiem, czy byłam redaktorem naczelnym, czy nie
byłam. Fakt, że dostałam za to pierwszą nagrodę Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Dla mnie
jest ważne, czy muszę się rejestrować. Ciągle się pytam i nikt mi nie odpowiedział, czy mój
magazyn muszę rejestrować? Dwa pozostałe magazyny to nie moja sprawa, bo nie jestem
wydawcą, ale w tym jednym przypadku jestem wydawcą i redaktorem prowadzącym.

Następnie sprawa: kto jest dziennikarzem? To jest pytanie. Kogo można uznać: czy tych

dziennikarzy społecznych, czyli dawnych korespondentów różnych gazet, szczególnie partyjnych,
którzy mieli nawet legitymacje umożliwiające zdobywanie informacji w różnych organach
państwowych? Też bym chciała poznać odpowiedź. Państwo mówią o prawach. Myślę, że już
przestanę chodzić, może wreszcie będę wiedziała.

Natomiast jestem przeciwko temu, żeby nie ograniczać pewnych rzeczy (…) Tak jak bank:

można dać to małymi literkami, ale odpowiednio dla danego forum czy providera. Wtedy provider,
czy ten, kto czuwa nad wszystkim, ma prawo usuwać bez tłumaczenia, dlaczego to robi.

Pan Mysiński:

Tak się składa, że przez wiele lat, w czasie studiów, kiedy to była raczej zabawa w

dziennikarstwo, byłem korespondentem prasowym, m.in. pisałem do Służby Zdrowia, do ZSP –
jeśli Państwo pamiętają jeszcze, może starsze osoby. Chciałem tutaj się ustosunkować tak króciutko
do paru rzeczy. Mianowicie, co Pani redaktor powiedziała – dziennikarstwo i dziennikarze
korespondencyjni, śledczy, wolnistrzelcy, społeczni (…) Mnie się wydaje, że należałoby niestety
jakoś tę sprawę uporządkować.

Podawane tutaj przykłady, jeśli chodzi o sprawę Panów i policji, budzą we mnie osobiście

uzasadnione obawy. Po pierwsze, nadużycie prawa, które jest niezgodne z Konstytucją.
Rozmawiałem z prawnikiem, profesorem konstytucjonalistą, który mówi, że uprawnienia, jakie
dostała policja, są naruszeniem Konstytucji. Chociażby prawo do informacji lekarskich, to, co tutaj
kolega powiedział w sprawie informacji dotyczących banków. Zgodnie z prawem powinno się to
odbywać w trybie nagłym. Natomiast jeżeli dzieje się to w czasie śledztwa, kiedy sprawa jest już
złożona w sądzie i o osobie zatrzymanej decyduje sąd, musi być wydana decyzja sądowa o wydaniu
informacji dla policji czy prokuratury. Dla mnie, proszę Państwa, prawnicy to jest najbardziej

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

80

niereformowalna grupa społeczna. Przepraszam, troszeczkę, jest to złośliwość, ale jest to
uzasadnione.

Sprawa następna. Zadania dziennikarstwa chyba każdy wylicza: trzeba postępować zgodnie

z własnym sumieniem itd. Natomiast podszywanie się, włączanie się do czyjegoś bloga (…)
Niestety rozmawiałem nawet z psychologiem policyjnym, który zajmował się m.in. sprawami tych
blogów i powiedział: przepraszam, ale nie jesteśmy jeszcze w stanie pewnych rzeczy wyłapywać.
Mówię: jak to nie jesteście w stanie? Bo miejsce nadania jest gdzieś w Australii, gdzieś w Brazylii,
gdzieś na Dalekim Wschodzie.

Tak się zastanawiam, dlaczego brak jest treści patriotycznych, narodowych. Panuje jakby

jakaś fobia dotycząca tych najważniejszych treści. Wszyscy chyba wiedzą, o kogo chodzi (…).
Ktoś powiedział, że „nie ma Polski, jest Europa‖. Przepraszam, gdyby ten człowiek powiedział w
Niemczech – „nie ma Niemiec, jest Europa‖ albo we Francji – „nie ma Francji, jest Europa‖, to
Niemcy czy Francuzi by tego człowieka rozszarpali. A ten człowiek zajmuje bardzo ważne
stanowisko w Polsce.


Adam Bodnar:

Proszę Pana, odbiegamy troszeczkę od tematu, a jeszcze mamy jeden głos. Chciałbym też

zakończyć jako ten sprawny moderator, o którym Pani mówiła.

Pan Mysiński:

Przypomina mi się ten PRL, przepraszam. Co innego jeżeli występuje zagrożenie życia i

zdrowia, a co innego donoszenie na ludzi. Dla mnie to jest po prostu państwo kapusiów.

Adam Bodnar:

Dziękujemy bardzo. Ostatni głos dzisiaj w dyskusji i każdy panelista będzie mieć po 25

sekund.

Marta Prasko:

W tym momencie mam zarejestrowany portal internetowy, który poświęcony jest

motocyklom. Obowiązek rejestracji, o którym już mówiliśmy (…) Tutaj mamy z jednej strony
młot, z drugiej kowadło. Młotem może być przymus rejestracji zagrożony karą grzywny lub
więzienia. A z drugiej strony są prawa i obowiązki, które mi przysługują, kiedy zarejestruję
redakcję, bo wtedy jestem już dziennikarzem. Tutaj mam trudny wybór między dwiema rzeczami.

Kolejna rzecz, nad którą musiałabym się zastanowić, to to, czy prasa internetowa powinna

się rządzić takimi samymi prawami. Bo rejestrując moją redakcję, miałam dylemat: czy mój portal
będzie dziennikiem, a może tygodnikiem? A co będzie w sytuacji, kiedy będę chciała co chwilę
wrzucać, np. co godzinę nowego newsa? Nie pozwolono mi tego zarejestrować jako periodyk. Co
mi Pan proponuje w takiej sytuacji? W tym momencie mój portal jest dziennikiem? Ma Pan jakiś

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

81

lepszy pomysł?

I kolejna sprawa, o którą chciałam zapytać. Czy dziennikarstwo w Internecie jest tym

samym co publikowanie informacji? Bo według mnie nie. To są dwie różne rzeczy i w związku z
tym wydaje mi się, że powinno funkcjonować rozróżnienie między portalami, które powinny i
mogą być rejestrowane, a tymi, które nie mogą. Ten obowiązek rejestracji nie powinien być
narzucony odgórnie, powinno to leżeć w gestii osoby, która prowadzi taki portal.


Piotr Waglowski:

Mam sugestię, w jaki sposób uzyskamy odpowiedź na Pani wątpliwość. Oto ona: każdy

obywatel, kiedy przypuszcza, że doszło do naruszenia normy karnej, że doszło do przestępstwa, ma
społeczny obowiązek złożyć doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa. I proponuję, żeby
Pani redaktor, jako obywatelka praworządna itd., złożyła doniesienie o możliwości popełnienia
przestępstwa przez: premiera, wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego, n-liczbę posłów,
którzy prowadzą swoje własne serwisy internetowe, przez partie polityczne, które mają własne
serwisy informacyjne, przez Komendanta Głównego Policji, który prowadzi n-liczbę serwisów
internetowych. Gdyby Pani złożyła doniesienie o możliwości popełnienia takiego przestępstwa, to
wówczas prokuratura będzie musiała coś z tym zrobić. (…) Jeżeli umorzą, to znaczy, że umorzą to
kiedyś w przyszłości przeciwko nam. To jest moja sugestia.

Michał Olszewski:

Myślę, że się zmieszczę w 20 sekundach. Tutaj ogólną konkluzją jest, jak mi się wydaje, to,

że faktycznie prawo, które mamy, zwłaszcza to Prawo prasowe, nie jest za bardzo dostosowane do
rzeczywistości internetowej, która się błyskawicznie zmienia. Mam bardzo gorącą prośbę do osób,
które są zamieszane w zmiany tego prawa i rozwój, żeby go nie zamieniły na gorsze. W tej sytuacji
niedookreślenia, dziur i słabości polskiego prawa jednak nauczyliśmy się funkcjonować jako
internauci czy providerzy i to jakoś działa. To jest taka bardzo fajna prowizorka. Polska chyba
specjalizuje się w prowizorce, natomiast bardzo się boję, że dojdzie do jakiegoś przeregulowania i
nagle się okaże, że wszystkie portale przerejestrują się na jakąś egzotyczną wyspę. (…) Właśnie to
też jest problem: nigdzie nie znalazłem listy państw, z którymi nie mamy umowy o ekstradycję. Nie
ma takiej listy.

Rafał Lew-Starowicz:

Bo jest lista umów, które mamy. Pozwolę sobie zająć trochę więcej czasu, ponieważ dzisiaj

wróciłem z urlopu i jak wiadomo – dzień wolny, czas liczy się podwójnie, jest podwójnie cenny.
Ale bardzo szybko. Tutaj rozmawialiśmy o Internecie. Rzeczywiście kwestia regulacji, współpracy
w zakresie zwalczania przestępczości wykracza poza jeden kraj. W związku z tym należy, moim
zdaniem, rozwijać równolegle współpracę z wieloma krajami. Natomiast to, co udało nam się
wypracować – współpraca z policją w zakresie przestępstw tylko i wyłącznie tych, które są już
uregulowane w prawie. Ale równolegle planuje się rozszerzenie katalogu przestępstw o nowe, które
związane są z kwestią ścigania pedofilów, które będą penalizowane – tutaj takie zjawisko np.
groomingu, czyli uwodzenia dzieci. Ale to powstaje równolegle, a jak mi się wydaje, te przepisy, o

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

82

których mówią Konwencja Budapesztańska o cyberprzestępczości i Konwencja z Lanzarote
dotycząca zwalczania wszystkich form molestowania seksualnego dzieci, są jak najbardziej do
wprowadzenia. Pokazują to przepisy, które już udało się wprowadzić, jak np. te o możliwości
orzekania przez sądy w przypadku mienia, które nie stanowiło własności sprawcy, a które służyło
do popełnienia przestępstwa. Umożliwiło to sądom i prokuraturze zabezpieczenie dowodów. Czyli
dotyczy to takich luk w prawie, kwestii, których nie było, ale również rozszerzenia katalogu
przestępstw o nowe zjawiska, jak nagrywanie dzieci przez telefony komórkowe czy nowe formy
prezentowania takich treści.

Wspomnieliśmy też o transakcjach internetowych. Przyznam, że są plany i powstała koalicja

banków na rzecz blokowania transakcji kupna pornografii dziecięcej. Z tym że tutaj oczywiście
pojawia się element ochrony danych osobowych. Ale wydaje mi się, że jeżeli korzystamy z usług
bankowych i bank może w każdej chwili zablokować kartę w sytuacji, kiedy ktoś 3 dni spóźni się
ze spłatą debetu, to może należałoby rozważyć taką możliwość, czy bank nie powinien móc
blokować tego typu transakcji.

Jeszcze jedna kwestia, którą chciałem poruszyć – kto może się nazywać dziennikarzem.

Oczywiście – redaktor to brzmi dumnie. Zdaję sobie sprawę, że opublikowanie wzoru legitymacji
dziennikarskiej czy sklasyfikowanie zawodu dziennikarza tak, jak robi się klasyfikację rozmaitych
zawodów w UE, na pewno zawęziłoby i troszeczkę spaczyło definicję tego zawodu, jeśli w ten
sposób by to miało zostać ostatecznie przeprowadzone. Natomiast też nie powinno być tak, że
każdy może się chwalić mianem dziennikarza, jakieś zaufanie społeczne jest w związku z tą nazwą.
I tak jak w przypadku nauczyciela – nie każdy może tym nauczycielem zostać, są pewne
ograniczenia. Tutaj to jest oczywiście kwestia dyskusji. Nie wiem, czy w tej chwili należałoby w
ogóle tworzyć tego typu twarde przepisy, na pewno należałoby to poddać konsultacji społecznej.
Ale jeszcze raz chciałem zaapelować o to, aby po prostu mieć na uwadze odpowiedzialność za
słowo, a do wszystkich osób, które są zaangażowane w powstawanie treści – aby zwracały uwagę
na aspekt edukacyjny.

Krzysztof Fijałek:

Na pytanie, co zrobić: czy się rejestrować, czy nie, nie dam prostej odpowiedzi. Interia nie

jest zarejestrowana i tyle z mojej strony.

Adam Bodnar:

Ja odpowiem tak, że jeżeli chodzi o Fundację Helsińską – nasze biuletyny, które znajdują się

na końcu sali, są zarejestrowane, serwisy internetowe, w tym www.obserwatorium.org, organizator
tego spotkania, nie są zarejestrowane. Zatem przyzwyczailiśmy się do tego, że jeżeli coś jest
wydrukowane, to jest też zarejestrowane. Podsumowując, chciałbym nawiązać do spotkania, które
odbyło się tydzień temu w sali obok, na temat definicji dziennikarza, bo to przewijało się przez
naszą dyskusję. Wydaje mi się jednak, że powinniśmy szukać tego miejsca prawa w sieci tam,
gdzie jest ono faktycznie potrzebne, gdzie pojawia się konieczność regulacji. Byłaby pewna
korzyść – i kilka osób do tego nawiązywało – gdyby taki bloger mógł się np. sam określić jako
dziennikarz, a co się z tym wiąże, to, że będzie się on mógł potem powoływać na tajemnicę

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

83

dziennikarską. Nawiążę do definicji dr M. Zaremby czy Rady Europy. Ale jednocześnie, co wydaje
mi się bardzo ważne, to, co Panowie mówili przed chwilą: że określenie kogoś jako dziennikarza
będzie oznaczało duży poziom zaufania do tej osoby. Jeżeli ten dziennikarz, korzystając z
tradycyjnych metod niepolegających na wykorzystywaniu różnych sposobów komunikacji
elektronicznej, kontaktuje się z dziennikarzem, przekazuje mu jakieś informacje, powiedzmy, o
więzieniach CIA, żeby użyć aktualnego tematu, to ma gwarancję, że ten dziennikarz go nie wyda w
sądzie i że będzie mógł się przed prokuraturą czy sądem zasłonić tajemnicą dziennikarską, czyli tą
najbardziej klasyczną zasadą, która określa i gwarantuje wolność mediów. Dziękuję Państwu
bardzo za dyskusję i spotkanie.

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

84

Łukasz Łebski

Sprawozdanie z wykładu otwartego z 28 kwietnia 2009 r. pt.

"Blogi jako współczesna Agora. Równość autorytetów i osób

anonimowych"


Dnia 28 kwietnia 2009 r. odbył się wykład otwarty na Wydziale Prawa i Administracji

Uniwersytetu Warszawskiego pt. Blogi internetowe jako współczesna Agora. Równość
autorytetów i osób anonimowych?
Wykład został zorganizowany przez „Obserwatorium
wolności mediów w Polsce” oraz Zakład Praw Człowieka Uniwersytetu Warszawskiego.


Wykład wygłosił prof. Wojciech Sadurski, który jest profesorem Uniwersytetu w Sydney

oraz Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego we Florencji, publicystą, autorem wielu książek, a
także aktywnym blogerem na stronie internetowej Salon24.pl. W charakterze komentatorów
wystąpili: dr Jarosław Milewski - Zastępca Dyrektora Instytutu Społecznej Psychologii Internetu i
Komunikacji SWPS w Warszawie, współtwórca i koordynator badania Diagnoza Internetu 2009,
główny autor internetowej platformy badawczej HouseLab.eu oraz Galopujący Major - jeden z
najbardziej znanych anonimowych blogerów w Salonie24.pl, autor ponad 1.000 wpisów i 8.600
komentarzy. Spotkanie poprowadził prof. dr hab. Mirosław Wyrzykowski - kierownik Zakładu
Praw Człowieka WPiA UW, sędzia Trybunału Konstytucyjnego oraz dr Adam Bodnar - adiunkt w
Zakładzie Praw Człowieka WPiA UW, dyrektor merytoryczny "Obserwatorium".

Wykład prof. W. Sadurskiego dotyczył blogów poruszających tematykę polityczną i

społeczną. Profesor na wstępie postawił pytanie, czy istnieją jeszcze dziś autorytety oraz czym jest
agora? Poruszona kwestia wydaje się bardzo aktualna, ponieważ żyjemy w czasach, w których
mówi się o upadku autorytetów. Nie ma również jednolitej definicji autorytetu. Najciekawszą
definicją – zdaniem Profesora - jest cytat, na który natrafił w twórczości Jerzego Stuhra. Aktor
powiedział, że „autorytet to osoba, która posiada cechy i właściwości, których ja nie potrafię
przestrzegać‖. Łatwiejszym zadaniem było zdefiniowanie tradycyjnego pojęcia agory. W miastach
starożytnej Grecji był to główny plac - centrum, wokół którego toczyło się życie polityczne i
religijne. Dostosowując to pojęcie do współczesnych realiów, prof. Sadurski odniósł się do swoich
wrażeń jako aktywnego blogera i uczestnika wielu dyskusji na łamach portalu Salon24.
Prof. W. Sadurski przyznał, że działalność blogera wiąże się z dużym oddziaływaniem na sferę
psychiczną człowieka. Przez cały czas jest on poddawany wpływom i działaniom innych
uczestników dyskursu na łamach blogów. Interakcja między uczestnikami jest błyskawiczna.
Profesor uznał, że blogowanie nie jest prostym zadaniem, a osoba, która się go podejmuje musi
mieć "grubą skórę".

Prof. W. Sadurski wymienił kilka istotnych argumentów, które odzwierciedlają pozytywne

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

85

aspekty istnienia blogów. Przede wszystkim tworzą one nową przestrzeń demokratycznego
dyskursu publicznego, który toczy się w sieci (rzeczywiście zastępując starożytną agorę), a który
dobrze wpływa zarówno na stronę podmiotową, jaki i przedmiotową istnienia blogów. Blogosfera
wciągnęła do życia publicznego wielu ludzi, którzy wcześniej bezpośrednio w ogóle nie prowadzili
działalności publicznej. „Blogosfera stworzyła przestrzeń dla klasy niegadającej‖ - wskazał prof.
Sadurski. W ten sposób powstaje zupełnie nowa sfera dyskursu publicznego, również dla ludzi,
którzy nie mieli dostępu do debaty publicznej ze względu na ograniczony dostęp do tradycyjnych
mediów. Na zachodzie powszechnym zjawiskiem jest tzw. blogowanie wśród osób znanych i
społecznie uznanych, w tym wielu profesorów i naukowców. W Polsce nie jest to jeszcze ten zakres
oddziaływania, ale następują kolejne pozytywne zmiany. Profesor przytoczył ciekawy fragment z
dziennika Le monde, w którym porównano blog do XVIII-wiecznego stanu trzeciego, który wdziera
się pomiędzy dwa stany dominujące, tj. politykę i dziennikarstwo, czyli obszary, które w
przeszłości w pełni spetryfikowały dyskurs publiczny. Teraz jednak do głosu dochodzi ów stan
trzeci. Porównanie może jest zbyt śmiałe, ale trafnie oddaje charakter „nowego uczestnika życia
publicznego‖.

W kolejnej części wykładu Profesor przedstawił poszczególne cechy funkcjonowania

blogów. Jako pierwszą cechę wskazał zatarcie różnicy między autorami tekstów a ich odbiorcami,
czyli elementu typowego dla tradycyjnych mediów. Blog, w przeciwieństwie do tradycyjnych
nośników informacji, przełamuje ten schemat. Dzieje się to przede wszystkim za sprawą unikalnej
struktury Internetu, który dopuszcza natychmiastowe publikacje osobom, które mają dostęp do
sieci. W efekcie prowadzi to do egalitaryzacji życia publicznego. Autorzy i odbiorcy tekstów
stanowią jeden monolit.

Po drugie, w przypadku blogów nie ma żadnych pośredników w procesie wydawania tekstu.

Nie ma także cenzury, ani licznych poprawek, które często wypaczają sens artykułów. Profesor
podkreślił, że często zdarzają się sytuacje, na które trzeba reagować natychmiastowo. W
odróżnieniu od działalności mediów tradycyjnych, blogerzy nie podlegają kontroli, nie mają
zwierzchników ani korektorów tekstu. Co więcej, pomysł czy ideę i publikację dzieli jedynie czas
napisania tekstu, a zatem proces ten przebiega bardzo szybko.

Następnie prof. W. Sadurski wskazał na zjawisko "bałkanizacji dyskursu publicznego", czyli

rodzaju uczestnictwa tylko w jednej opcji debaty politycznej, która współgra z naszymi poglądami,
typami i preferencjami. Taka fragmentaryzacja prowadzi do zawężania horyzontów myślowych
uczestników i rzeczywiście jest zauważalna w sieci.

W dalszej części wypowiedzi, Profesor opisał występujące osobliwości i sprzeczności, które

sam odczuwa jako aktywny bloger. Pierwszy aspekt to istnienie szybkich odpowiedzi,
natychmiastowa wymiana informacji, poglądów, która ma miejsce na portalach blogowych.
Prowadzi ona do tego, że odpowiedzi, riposty i sprostowania pojawiają się nieporównywalnie
wcześniej niż w przypadku tradycyjnych mediów. Tam odpowiedzi czy polemiki pojawiają się po
wielu dniach, czy nawet tygodniach, co w efekcie powoduje, że odbiorcy prasy zapominają o
tematyce dyskusji i szybko następuje „przedawnienie‖ informacji.

Druga osobliwość, niewątpliwie także zaleta blogów, to ich nieograniczone zasoby

pamięciowe. Dzięki temu poprzednie informacje można przywoływać i odtwarzać, podczas gdy

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

86

gazeta „żyje jeden dzień". Blogi są w stanie, dzięki nieograniczonym możliwościom Internetu i
współczesnej techniki, proces ten ograniczyć.

Trzeci aspekt to konfrontacja publicznego charakteru bloga z prywatną sferą osób, które je

prowadzą. Z jednej strony każdy może uczestniczyć w debacie i w niej zaistnieć, z drugiej strony
występują też poważne tendencje prywatyzujące poszczególne blogi. Chodzi tu o stwarzanie
pewnej niedostępności, tworzenie osobnych reguł i zasad. Niektóre blogi nie dopuszczają nowych
osób, ewentualnie racjonują ich przyjmowanie.

Następna część wykładu dotyczyła kwestii anonimowości w Internecie. Padło pytanie, czy

anonimowość ma znaczenie w przestrzeganiu prawa do wolności słowa. Prof. W. Sadurski jako
przykład podał orzeczenie Amerykańskiego Sądu Najwyższego w sprawie Joseph'a McIntyre
przeciwko Ohio. W ślad za orzeczeniem, Profesor wskazał wady i zalety anonimowości w sieci. Po
pierwsze anonimowość rozszerza dyskurs polityczny, co można pojmować jako generalną zaletę.
Po drugie anonimowość pozwala skupić się odbiorcy tylko na treści prezentowanych poglądów.
Dzięki temu dyskusja toczy się w oderwaniu od stereotypów związanych z określonymi osobami i
koncentruje się wokół meritum. Dalej, anonimowość powoduje egalitaryzację prawa do
wypowiedzi. W tej sytuacji liczą się tylko idee i opinie, a nie nazwisko, stopień naukowy czy
społeczny status. Prof. W. Sadurski zgodził się, że pisanie na blogach bez podpisywania się - pełni
funkcję terapeutyczną. Służy ludziom do uzewnętrzniania swoich emocji. Każdy może w ten
sposób wyładować swoją złość, dać upust swojemu oburzeniu. Wreszcie, anonimowość w pisaniu
to rodzaj wolności polegającej na tworzeniu własnej tożsamości.

Podczas wykładu pojawiły się też argumenty przeciw anonimowej działalności blogerskiej.

Kluczowym argumentem jest pogląd, że anonimowość sprzyja rozprzestrzenianiu zachowań
społecznie niekorzystnych i ogólnie nieakceptowanych, takich jak oszczerstwo, obrzucanie
inwektywami etc. Negatywny aspekt anonimowości wiąże się z brakiem odpowiedzialności za
wypowiedziane słowo. Profesor powołał się w tym miejscu na opinię zaczerpniętą z
amerykańskiego orzecznictwa, według której nie ma nic bardziej słusznego w anonimowych
publikacjach niż w anonimowych listach czy telefonach, które z reguły są postrzegane negatywnie.
Poza tym, brak podpisu pod tekstem utrudnia interpretację poglądu, który w oderwaniu od
„właściciela‖ może mieć zupełnie inne znaczenie. Inny aspekt negatywny to ludzka tendencja do
wyobrażania sobie postaci autora anonimowego blogu. To może prowadzić do wielu
nieporozumień oraz niewyjaśnionych sytuacji. Jako ostatni argument prof. W. Sadurski wskazał, że
poglądy wyrażane przez osoby anonimowe mogą być postrzegane jako margines, materię
znajdującą się obok właściwego nurtu dyskusji prowadzonej przez zdeklarowane osoby.

Komentarz do wykładu prof. W. Sadurskiego przedstawił J. Milewski. Z danych

statystycznych wynika, że Polacy stanowią jeden z najaktywniejszych narodów, gdy chodzi o liczbę
blogów. J. Milewski zasugerował, iż w Internecie budowa autorytetu trwa bardzo długo. Bloger
musi starać się o uznanie i identyfikację swoich poglądów z nazwiskiem, czy też z pseudonimem.
W dalszej części wykładu J. Milewski zwrócił uwagę na nowe zjawisko, które rozprzestrzenia się w
Internecie, a mianowicie na tzw. twitter. Są to krótkie wypowiedzi osób zamieszczane na stronach
internetowych, które dotyczą najbanalniejszych życiowych kwestii. Poruszane są najbardziej
przyziemne problemy życia codziennego. Mimo swojej prostoty, taka inicjatywa również może
mieć pozytywny charakter, który spaja i demokratyzuje społeczeństwo.

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

87


Komentarz do wykładu przedstawił również Galopujący Major. Na samym początku

postawił kilka tez opozycyjnych do poglądów prof. W. Sadurskiego. Przede wszystkim nie zgodził
się, że „blogowisko‖ może być nazywane współczesną agorą. Ze względu na poziom dyskusji
można je nazwać „co najwyżej bazarem‖. Major zaznaczył, że blogi mają ogromny potencjał, lecz
go nie wykorzystują. Wskazał także, że na blogach odreagowują frustrację społeczną, lecz nie
przekłada się to na inicjatywy społeczne.

Problemem blogerów jest ciągłe przetwarzanie informacji z tradycyjnych źródeł

dziennikarskich na swoje strony. Blogerzy nie mają bezpośredniego dostępu do źródeł informacji
czy archiwów, aby mogli prowadzić własną, unikalną działalność, tak jak to ma miejsce w krajach
zachodnich. W Stanach Zjednoczonych blogerzy samodzielnie uzyskują informacje wprost ze
źródeł. W Polsce nie ma takich tendencji, co niewątpliwie deprecjonuje wartość blogów.

Galopujący Major podkreślił, że mimo wielkiej pojemności Internetu, działalność blogerów,

ich wpisy i dyskusje mają tylko charakter doraźny i tymczasowy. Porusza się często te same wątki,
powiela tematy, nie szukając rzetelnej dyskusji czy rozwiązania tematu. Galopiujący Major
wskazał, że wśród blogerów nie ma autorytetów i nic nie wskazuje na ich wykreowanie. Środkiem
zaradczym prowadzącym do większej elitarności blogów mógłby być płatny dostęp do niektórych
informacji i stron internetowych.

Po wypowiedziach ekspertów wśród słuchaczy rozgorzała bardzo żywa dyskusja.

Publiczność wyraziła wiele ciekawych opinii, uzupełniających wystąpienia prelegentów. Na
początku pojawiła się opinia anonimowego blogera, który stwierdził, że aktywność blogosfery jest
wyrazem postępującej agresji życia publicznego. Blogi pełnią funkcję „wentyla bezpieczeństwa‖,
czyli pozwalają na przełożenie rzeczywistej agresji na wpisy blogowe. Ma to pozytywny wymiar
społeczny, jednak obniża wartość merytoryczną blogów.

Głos w dyskusji zabrał również redaktor Igor Janke, założyciel portalu salon24.pl.

Przedstawił on kilka pozytywnych aspektów roli anonimowości w sieci. Zwrócił uwagę na
demokratyzujący charakter blogosfery, ale i na możliwości manipulacji za pośrednictwem sieci.
Redaktor Janke nie zgodził się z poglądami Galopującego Majora w kwestii zakresu oddziaływania
blogów. Stwierdził, że jest to bazar, który ma wielką siłę i który jest wykorzystywany w mediach na
wielką skalę. Zaznaczył również, że widocznym zjawiskiem, które pojawiło się w blogosferze jest
walka z „dezanonimowością‖ na rzecz anonimowości.

Dyskusję podsumował dr Adam Bodnar, który zgodził się z przedmówcami, wskazując, że

blog narzędziem może być skutecznym narzędziem w rękach polityków i osób publicznych,
służącym do szerszego oddziaływania na społeczeństwo. W zależności od poziomu fachowości
blogów, mogą one wpływać na poziom debaty publicznej. W Polsce można zaobserwować brak
profesjonalizmu w tej dziedzinie. Inaczej jest chociażby w USA, gdzie prowadzenie blogu jest
warunkiem istnienia i liczenia się w swoim zawodzie dla polityków, prawników, politologów, wielu
naukowców i osób publicznych. Dzięki temu blogi odwiedzane są regularnie i mają realne
oddziaływanie na rzeczywistość oraz na kreowanie poglądów za pomocą debaty publicznej. Na
krajowym podwórku pozytywnym przykładem jest twórca portalu Vagla.pl. Za pośrednictwem
swojej strony wpływa on na kształt ustawodawstwa w dziedzinie mediów tradycyjnych oraz

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

88

Internetu. Jego blog można uznać za spełniający funkcję organizacji pozarządowej.

Summary


The author presents a summary of an open lecture titled „Blogs - a contemporary Agora. Equality
between authorities and anonymous authors?” organized by The Observatory of Media Freedom in
Poland, which took place on 28th of April 2009. The lecture was delivered by prof. Wojciech
Sadurski (University of Sydney, European University Institute in Florence), author of numerous
publications on freedom of expression and an active blogger. Moreover, in the discussion
participated: dr Jarosław Milewski (Institute of Social Psychology of Internet and Communication,
The Warsaw School of Sciencies and Humanities) and „Galopujący Major‟ - a popular author
running an anonymous blog at Salon24.pl service. During the lecture, prof. W. Sadurski
emphasised a positive impact of the development of “blogging” in Poland. He stressed that blogs
provided room for new kind of public debate, accessible to a great number of people via Internet,
enabling them to share opinions and to actively participate in a political discourse, which is crucial
for every developed democratic system. Prof. Sadurski compared blogs to a „third state”, a missing
link between media and politicians, who had previously dominated, if not „monopolized” the public
debate in Poland. On the other hand, several participants of the discussion communicated
numerous worrying observations concerning the content available on the vast majority of blogs,
such as: low quality of published information, repetitiveness, lack of creativity or infringements of
copyright law.

In the latter part of the lecture, participants discussed the problem of anonymity on the Internet,
indicating both positive and negative aspects of that phenomenon.













background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

89

Weronika Papucewicz

Sprawozdanie z dwóch wykładów zorganizowanych przez

"Obserwatorium wolności mediów Polsce" na temat Prawa

prasowego

Problematyka

istnienia

regulacji

prawnych,

które

określałyby

sposoby

funkcjonowania dziennikarzy i prasy we współczesnej Polsce, jest jedną z najbardziej
kontrowersyjnych kwestii życia publicznego. Codziennie w mediach, zarówno tych
papierowych, jak i internetowych - można znaleźć artykuły, wypowiedzi i komentarze
dotyczące nowelizacji, bądź też całkowitego usunięcia z polskiego systemu ustawy Prawo
prasowe. „Obserwatorium wolności mediów w Polsce” postanowiło wziąć udział w toczącej się
dyskusji poprzez zorganizowanie dwóch konferencji, pt. Dlaczego potrzebne jest nam prawo
prasowe?
, a następnie Dlaczego nie jest nam potrzebne prawo prasowe? Podczas obu tych
spotkań głos zabrali wybitni prawnicy, medioznawcy i przedstawiciele środowisk
dziennikarskich, którzy podjęli się przeanalizowania najbardziej zapalnych punktów ustawy.


Dnia 14 października 2009 r. w siedzibie Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka miała

miejsce konferencja pod budzącym kontrowersje tytułem Dlaczego potrzebne jest nam prawo
prasowe?,
na którą zostali zaproszeni przedstawiciele instytucji zainteresowanych tematyką prawa
prasowego w Polsce.

Pierwszym punktem konferencji był wykład prof. dr. hab. Jacka Sobczaka, sędziego Izby

Karnej Sądu Najwyższego, a także kierownika Zakładu Systemów Prasowych i Prawa Prasowego
Wydziału Nauk Politycznych i Dziennikarstwa Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. J. Sobczak
opisał omawianą ustawę jako twór wysoce nieudany. Jednocześnie zastrzegł, że jest on przeciwny
ograniczeniu wolności prasy. W trakcie prelekcji prof. Sobczak wskazał kilka budzących
kontrowersje kwestii dotyczących funkcjonowania ustawy. Według niego najistotniejszymi
problemami, które wymagają uwagi ustawodawcy, są przede wszystkim: pojęcie prasy, autoryzacja
wypowiedzi, sprostowania, tajemnica dziennikarska, dostęp do zawodu dziennikarza, jak i kwestia
rejestracji prasy w dobie Internetu. Zasugerował jednocześnie, że wśród specjalistów w tej
dziedzinie pojawiają się głosy sugerujące użycie w polskim systemie rozwiązań niemieckich bądź
francuskich. Zaznaczył jednak, że prawo prasowe to akt, który dotyczy każdego z nas, więc
powinien być tworzony z możliwie najwyższą skrupulatnością.

J. Sobczak opisał siebie jako pesymistę w kwestii nowelizacji prawa prasowego, nie uważa

bowiem, aby taka mogła w najbliższym czasie nastąpić. Jako podstawowy postulat podał
dekomunizację ustawy „odmładzającą śmiesznostki w postaci PRL‖. Profesor odniósł się także do
innych ustaw, tj. do kodeksu karnego, kodeksu cywilnego oraz ustawie o prawie autorskim i
prawach pokrewnych. Według niego, dziennikarze internetowi nie zdają sobie sprawy, jak mocno
prawo autorskie ogranicza ich wolność. Na pytanie, czy zawód dziennikarski jest zawodem
wolnym, J. Sobczak udzielił odpowiedzi negatywnej. Według niego pozaprawny immunitet dla

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

90

dziennikarzy istnieje, choć nie wiemy, kto to jest dziennikarz, bo w zasadzie każdy nim jest. Stąd
mnóstwo kontrowersji zarówno wokół reglamentacji dostępu do zawodu, jak i płynących stąd
przywilejów dla dziennikarzy.

Kolejnym z zaproszonych specjalistów był dr hab. Maciej Mrozowski, medioznawca. Jako

osoba niebędąca ani dziennikarzem, ani prawnikiem przedstawił nieco szerszy pogląd na ustawę
Prawo prasowe. Według M. Mrozowskiego istnieje konieczność rozwijania tej części prawa, która
dotyczy standaryzacji ustawodawstwa związanego z szeroko pojętą informacją. M. Mrozowski
stwierdził, że można stworzyć system udogodnień dla dziennikarzy, przykładowo: odliczenie 50%
kosztów uzyskania przychodu, utworzenie samorządu zawodowego albo zapewnienie
uprzywilejowanego dostępu do prestiżowych źródeł. Należy uprzywilejować tych, którzy będą żyć
z dziennikarstwa i którzy przestrzegają wysokich standardów. Poważna informacja w mediach to
rzadkość, 80% informacji to PR, a dziennikarze zajmują się adaptacją tekstu. Prawo prasowe,
według M. Mrozowskiego, nie powstrzyma tego procesu. Dlatego istotą zagadnienia jest
konieczność rozwijania tej części systemu, która dotyczy standaryzacji prawa zajmującego się
informacją.

Ostatnim prelegentem był Jerzy Baczyński, redaktor naczelny tygodnika „Polityka‖. Jako

przedstawiciel środowiska dziennikarzy i wydawców J. Baczyński zgłosił kilka postulatów
dotyczących nowego prawa prasowego. Są to mianowicie: zakaz działalności prasowej
prowadzonej przez administrację publiczną i przedstawicieli samorządu terytorialnego,
zdefiniowanie wymagań kwalifikacyjnych dla redaktora naczelnego, złagodzenie fikcyjnego zakazu
podawania nazwisk (np. „Aresztowany Lew R. ze sprawy Rywina‖), zakaz możliwości zawieszania
tytułów. Według szefa „Polityki‖ powinna istnieć w prawie równowaga wolności interesów,
wolności słowa i odpowiedzialności za nie.

Po wypowiedziach zaproszonych gości rozpoczęła się ożywiona dyskusja. Uczestniczył w

niej między innymi Robert Rewiński, były dziennikarz „Gazety Wyborczej‖, którego sprawą
zajmuje się Obserwatorium Wolności Mediów, a który został skazany prawomocnym wyrokiem
sądu z art. 212 kodeksu karnego. R. Rewiński wyraził pogląd, że skazywanie dziennikarzy jest
niedopuszczalne w państwie prawa.

Ważnym głosem w dyskusji była wypowiedź Piotra Rogowskiego, radcy prawnego Agory

S.A, który jako przedstawiciel ważnego ośrodka dziennikarskiego miał zgoła inny pogląd na prawo
prasowe. Według niego, nie jest korzystne wprowadzanie zmian w ustawie ze względu na jej
funkcjonalność. Każda nowelizacja może skończyć się niekorzystnymi rozwiązaniami, które będą
prowadziły do upolitycznienia regulacji.

W dniu 27 października 2009 r. w Pałacu Kazimierzowskim UW odbył się drugi wykład

pod tytułem „Dlaczego nie jest nam potrzebne prawo prasowe?‖. Został on wygłoszony przez red.
Stefana Bratkowskiego, honorowego przewodniczącego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
Komentarze do wykładu przedstawili: dr Michał Zaremba z Instytutu Dziennikarstwa UW oraz
Jacek Wojtaś z Izby Wydawców Prasy.

S. Bratkowski rozpoczął swój wykład od nakreślenia, jak w Polsce ma się do siebie wolność

słowa i wolność prasy. Według S. Bratkowskiego, każda klasa polityczna szuka sposobów na

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

91

podporządkowanie sobie mediów. Konstytucja RP zapewnia wolność prasy, inne ustawy zaś
chronią wolność słowa. W krajach demokracji utrwalonej, wielowiekowej nie ma prawa
prasowego. Nie oznacza to, że dziennikarze nie odpowiadają za to, co piszą i publikują.
Przykładowo w Skandynawii istnieje po prostu odpowiedzialność cywilna. Dziennikarze nie mogą
być zawodem szczególnie chronionym, ponieważ mają taką samą zdolność do samoorganizacji jak
przedstawiciele każdej innej profesji. Mogą zorganizować się w związek zawodowy albo silne
stowarzyszenie. Państwo powinno zaprzestać ingerowania w sprawy mediów. Media jako „czwarta
władza‖ - nie mogą być kontrolowane. Dziś wiele tytułów stało się, w ocenie S. Bratkowskiego,
partnerami polityków. Jest to słabość, której nie da się wyeliminować prawem.

Treść samej ustawy Prawo prasowe również została przez S. Bratkowskiego skrytykowana.

Jego zdaniem, nie zawiera ona sankcji – jest zatem typowym prawem socjalistycznym, bo za jego
nieprzestrzegania nie grożą żadne konsekwencje. Przykładem może tu być art. 13 ust. 1, który
mówi o tym, że nie wolno wypowiadać w prasie opinii co do wyroku przed orzeczeniem I instancji.
S. Bratkowski uważa, że nie jest niezbędne funkcjonowanie ustawy prasowej w Polsce ze względu
na fakt, że inne regulacje prawne w pełni zajmują się tą dziedziną. Za przykład podał orzecznictwo
w sprawach cywilnych. Jeżeli mamy do czynienia ze zniesławiającym słownictwem, wówczas
pomoże nam sądownictwo cywilne, a nie prawo prasowe. S. Bratkowski zasugerował, aby
Ministerstwo Sprawiedliwości położyło większy nacisk na znajomość orzecznictwa, zarówno
polskiego, jak i europejskiego, przez polskich sędziów. Podobne rozwiązania widzi w sądach
polubownych, rejestracji jako akcie formalno-administracyjnym czy ściganiu przestępstw
związanych z dyskryminującymi publikacjami na podstawie kodeksu karnego.

Komentarz do wykładu S. Bratkowskiego wygłosił dr Michał Zaremba. Stwierdził, że

powinny istnieć normy prawne odnoszące się bezpośrednio do przedstawicieli prasy. Prawo
prasowe są to według M. Zaremby normy, które uprzywilejowują dziennikarzy albo nadają im
specjalne obowiązki. Bez takiej regulacji byłoby trudniej dokonać prawidłowej wykładni
funkcjonowania systemu mediów i prasy w Polsce. Niezbędne są klarowne definicje takich pojęć
jak: „dziennikarz‖ czy „sprostowanie‖.

Według Jacka Wojtasia z Izby Wydawców Prasy, świadomość prawa w społeczeństwie jest

niewielka, stąd łatwiej wziąć jedną ustawę, przykładowo prawo prasowe, niż szukać w innych
ustawach właściwych artykułów. Istnieje kilka sfer, w których dziennikarze i media powinny być
traktowane inaczej niż reszta społeczeństwa. Ustawy, które regulują inne dziedziny życia, nie
wystarczą do tego, by usystematyzować regulacje związane z prasą i dziennikarzami.

W ramach dyskusji rozpoczętej po zakończeniu wykładu, jako pierwszy głos zabrał Marcin

Makowiecki (dziennikarz), który wyraził wątpliwości, co do tego, czy pełna deregulacja jest
możliwa. Według niego to, co teraz istnieje – to relikt PRL-u, próby zmian nie prowadzą zaś do
niczego korzystnego. Według M. Makowieckiego można żyć bez prawa prasowego, ale muszą
wówczas istnieć pewne rozwiązania proceduralne.
Dr Adam Bodnar, dyrektor merytoryczny Obserwatorium Wolności Mediów, wskazał na dwie
sfery, wokół których toczył się cały wykład, a mianowicie na sfery prawa cywilnego i
karnego.Posiłkując się prawem cywilnym, można rozwiązać bardzo wiele problemów związanych z
działalnością mediów, rzetelnością dziennikarską, czy sprostowaniami. Jest to szczególna sfera
regulacji, która w wielu państwach działa wraz z normami etycznymi i pozwala na prawidłowe

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

92

funkcjonowanie rynku mediów. Inaczej zaś rysuje się problematyka związana ze sferą
prawnokarną. Tam gdzie dochodzi do wykonywania zawodu dziennikarza, powinna występować
jego szczególna ochrona, którą należy zagwarantować w kodeksie postępowania karnego.

Maciej Wierzyński, dziennikarz znany z anteny TVN24, podniósł w dyskusji, że prawo

prasowe chroni dziennikarzy również w stosunkach z wydawcą. Z tego względu, w przeszłości
część środowiska zabiegała, aby te kwestie regulować „odgórnie‖. Tym niemniej, M. Wierzyński
uważa, że dziś jest to zadanie wyłącznie dla kodeksu pracy. Niezbędne są ewolucja i wzrost
świadomości, by środowisko narzuciło sobie pewne rygory. Jeśli tego nie zrobi, wówczas straci
wiarygodność i nawet najlepsze prawo prasowe nie pomoże, by ją odzyskać.

Dyskusja została podsumowana przez prof. Mirosława Wyrzykowskiego. Zdaniem

Profesora, uregulowanie prawa prasowego w odrębnej ustawie jest mimo wszystko niezbędne,
ponieważ wolność słowa i prasy z art. 14 i 54 Konstytucji RP nie ma charakteru absolutnego i musi
mieć swoje granice ze względu na inne dobra i wartości. Dlatego ta sfera powinna zostać
kompleksowo usystematyzowana. Pozostaje tylko spór o to, jakie środowisko czy ministerstwo
danej regulacji dokona.

Summary


Regulations concerning liberty of expression of media have been always regarded controversial in
the public debate of contemporary Poland, ever since they were adopted. On a daily basis, both in
on-line and off-line media, one may observe articles, commentaries, appeals requesting an
alteration of existing provisions or even an abolishment of the Press law from the legal order.
Therefore Observatory of Media Freedom in Poland decided to take part in an on-going discussion
by organizing two open lectures titled: „Why do we need Press law?” by prof. Jacek Sobczak and
“Why don‟t we need Press law?” by Stefan Bratkowski. Both conferences were attended by notable
lawyers, media experts and journalist who agreed to publicly analyze flashpoints of the existing
legislation.
In the above article we publish a report from both lectures. The detailed arguments against the
Press Law Act delivered by S. Bratkowski can be found by looking at the full transcript of his
lecture on the page 52 of this publication. Prof. J. Sobczak (Adam Mickiewicz University in Poznan,
Supreme Court Justice) presents an opposite point of view - he considers Press law useful and
necessary act. Nevertheless, he agreed the press law requires urgent amendments. As the main
problem areas of existing legislation prof. Sobczak identified: ambiguous definition of “press”,
provisions concerning the institution of authorisation and rectification of press releases as well as
the question of registration requirements with regard to on-line services.

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

93


Opinia HFPC w sprawie projektu ustawy z 7 grudnia 2009 r.

przewidującego nałożenie na operatorów telekomunika-

cyjnych obowiązku blokowania dostępu do stron

internetowych.


22 grudnia 2009 r. Helsińska Fundacja Praw Człowieka przedłożyła Ministrowi Finansów

opinię do projektu tzw. ustawy hazardowej, przewidującej nałożenie na operatorów
telekomunikacyjnych obowiązku blokowania dostępu do stron internetowych.


Przedmiotem niniejszej opinii jest ustosunkowanie się do projektu nowelizacji ustawy z dnia

7 grudnia 2009 r. o zmianie ustawy o grach hazardowych oraz niektórych innych ustaw
przewidującej nałożenie na operatorów telekomunikacyjnych obowiązku blokowania dostępu do
stron internetowych zawierających treści niedozwolone. Niniejsza opinia składa się z trzech części.
W części pierwszej przedstawiona jest historia prac legislacyjnych nad projektem, a w części
drugiej ich ocena. W części trzeciej znajduje się odniesienie do niektórych rozwiązań
merytorycznych zawartych w projekcie ustawy.

Historia prac legislacyjnych

10 listopada 2009 r. do Sejmu RP został przekazany projekt ustawy o grach hazardowych

określający warunki urządzania i zasady prowadzenia działalności w zakresie gier losowych,
zakładów wzajemnych i gier na automatach. Już dnia 19 listopada 2009 r. projekt został uchwalony
przez Sejm RP. Senat RP nie wniósł do ustawy poprawek, a Prezydent RP podpisał ustawę dnia 26
listopada 2009 r. Ustawa została opublikowana dnia 30 listopada 2009 r., a zmiany wejdą w życie z
dniem 1 stycznia 2010 r.

Projektodawca wyłączył z projektu ustawy z dnia 10 listopada 2009 r. przepisy związane z

uregulowaniem problematyki hazardu w Internecie. Projektodawca uzasadniał ten sposób prac
legislacyjnych koniecznością wyłączenia z projektu ustawy o grach hazardowych norm
technicznych, które podlegają notyfikacji Komisji Europejskiej. Zgodnie bowiem z dyrektywą
Parlamentu Europejskiego i Rady 98/48/WE z dnia 20 czerwca 1998 r. zmieniającą dyrektywyę
98/34/WE Państwo-Członkowskie zobligowane jest do powiadomienia Komisji Europejskiej o
normach i przepisach technicznych, co ma na celu unikanie stwarzania barier technologicznych w
handlu międzynarodowym. W przypadku naruszenia przepisów w/w dyrektywy sądy powszechne
mogą uznać za nieważne przepisy krajowe wprowadzone z pominięciem procedury
notyfikacyjnej

55

.

55

Por. wyroki Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w sprawach Securitem (30 kwietnia 1996 r.) oraz Schwibbert

(8 listopada 2007 r.).

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

94

Przepisy regulujące hazard w Internecie znalazły się w projekcie ustawy z dnia 13 listopada

2009 r., który został opublikowany przez Ministerstwo Finansów na stronach BIP. Projekt ustawy z
13 listopada 2009 r. przewidywał m.in. wprowadzenie zmian nowelizacyjnych w nieuchwalonym
wówczas jeszcze projekcie ustawy z dnia 10 listopada 2009 r. o grach hazardowych. 13 listopada
2009 r. Minister Finansów przekazał

56

projekt ustawy nowelizacyjnej z prośbą o zgłaszanie

ewentualnych uwag w terminie do 19 listopada 2009 r. 34 podmiotom państwowym. Jednocześnie
projekt w celu konsultacji społecznych przekazał 11 innym podmiotom

57

. Zakreślenie tak krótkiego

terminu, jak również wąski krąg podmiotów, do których skierowano projekt ustawy w celu
konsultacji społecznych spotkał się ze zdecydowaną i ostrą krytyką zarówno podmiotów, którym
oficjalnie przedstawiono projekt do konsultacji społecznych, jak również przez inne organizacje. W
piśmie z dnia 19 listopada 2009 r. do Ministra Finansów Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i
Konsumenta

58

wskazał, że "(…) zasadnym jest wyłączenie z zakresu projektowanej ustawy (…)

propozycji zmiany Prawa telekomunikacyjnego i uwzględnienie powyższego zagadnienia w
odrębnym projekcie ustawy poświęconej wyłącznie zmianie Prawa telekomunikacyjnego, który
będzie musiał być poprzedzony szerszymi niż dotychczas konsultacjami społecznymi oraz
badaniami nad potencjalnymi skutkami regulacji." Zdaniem Prezesa UOKiK o konieczności
powtórzenia prac przemawia fakt, że z uwagi na wysokie tempo prac nad projektem partnerzy
społeczni oraz opinia publiczna nie mieli możliwości zapoznania się z proponowanymi zmianami.
W ocenie Prezesa UOKiK proponowany art. 179a Prawa telekomunikacyjnego oznacza w
rzeczywistości rewolucję w dotychczasowym pojmowaniu znaczenia wolności jednostek i
podmiotów korzystających z Internetu. Tak znacząca zmiana powinna zostać poprzedzona nie tylko
konsultacjami społecznymi, ale również szerszą debatą publiczną nad znaczeniem wolności
jednostki w Internecie oraz koniecznością eliminowania patologii i działań bezprawnych. Bardziej
zdecydowane stanowisko zgłosiła Konfederacja Pracodawców Polskich

59

, która wskazała, że

"[n]iestety na konsultacje z naszymi członkami oraz wyrażenie naszego stanowiska w stosunku do
tego aktu prawnego wraz z uzasadnieniem dano nam trzy dni. Odbieramy to jako działanie jedynie
pozorne i jawne pogwałcenie ducha konsultacji społecznych. Trudno bowiem przyjąć, że resortowi
finansów naprawdę zależało na naszych merytorycznych uwagach do te kwestii (…)" Negatywne
stanowisko w stosunku do sposobu przeprowadzania konsultacji społecznych przedstawił również
Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji

60

, wskazując, że "[w] projekcie zawarto szereg

istotnych regulacji wprowadzających zmiany do ustaw stanowiących podstawy prawa nowych
technologii (…) [l]ista organizacji społecznych, z którymi będzie konsultowany przedmiotowy

56

Pismo Ministra Finansów z dnia 13 listopada 2009 r. (SC/17-14/1/2009/AC).

57

Izba Gospodarcza Producentów i Operatorów Urządzeń Rozrywkowych, Związek Pracodawców Prowadzących Gry

Losowe i Zakłady Wzajemne, Stowarzyszenie Menedżerów Firm Działających w Zakresie Gier Losowych, Bussines
Center Club, Krajowa Izba Gospodarcza, Polskie Stowarzyszenie na rzecz Promocji Odpowiedzialnej Gry,
Stowarzyszenie Pracodawców i Pracowników Firm Bukmacherskich, Stowarzyszenie Forum Solidarnego Rozwoju,
Polska Federacja Pokera Sportowego, Konfederacja Pracodawców Polskich, Polska Konferederacja Pracodawców
Lewiatan.

58

Pismo z dnia 19 listopada 2009 r. Prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta do Ministra Finansów (DPR-

0790-2(12)/09/ZT).

59

Pismo z dnia 23 listopada 2009 r. Konfederacji Pracodawców Polskich do Ministra Finansów

(KPP/4603/11.09/AA/MJ).

60

Pismo Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 23 listopada 2009 r. (DP-I-0232-1753/09/DK) oraz z

dnia 24 listopada 2009 r. (DP-I-0232-1753/09/DK) do Ministra Finansów.

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

95

projekt ustawy (…) winna być uzupełniona o stowarzyszeia właściwe do reprezentowania opinii
środowiska teleinformatycznego".

Minister Finansów 7 grudnia 2009 r. przedstawił zmodyfikowaną wersję projektu ustawy o

zmianie ustawy o grach hazardowych oraz niektórych innych ustaw

61

. Projektodawca

62

opierając

się na wnioskach i ustaleniach przyjętych na konferencji uzgodnieniowej i w toku późniejszych
wyjaśnień dokonał szeregu poprawek w pierwotnym projekcie z dnia 13 listopada 2009 r. W
oparciu o uwagi zgłoszone do projektu oraz propozycje przygotowane przez Rządowe Centrum
Legislacji sporządzono m.in. dwie wersje brzmienia art. 179a ustawy Prawo telekomunikacyjne.

Jak poinformował 17 grudnia 2009 r. członek Rady Ministrów Michał Boni

63

Rząd RP

wycofał się z części proponowanych w projekcie ustawy z 7 grudnia 2009 r. hazardowej rozwiązań
przewidujących m.in. blokowanie dostępu do niektórych stron internetowych oraz rozszerzenia
uprawnień policji w pozyskiwaniu danych o aktywności użytkowników w Internecie. Zgodnie z
komunikatem prasowym opublikowanym na stronach Kancelarii Prezesa Rady Ministrów min.
Michał Boni po posiedzeniu Komitetu Stałego Rady Ministrów poinformował, że służby nie będą
otrzymywać od dostawców internetu danych osobowych internautów, a o tym, które strony
internetowe trafią do Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych będzie decydował sąd. Ponadto żadna
z instytucji nie uzyska szerszych uprawnień.

Na dzień przygotowania niniejszej opinii nie mamy żadnych nowych informacji o aktualnej

treści projektu ustawy, poza zapewnieniami min. Michała Boniego, że kontrowersyjne zmiany
zostały usunięte z projektu nie wiemy, jaki będzie ostateczny kształt rozwiązań prawnych.

Ocena trybu procedowania oraz brak pewności co do aktualnie proponowaneg prawa

Hesińska Fundacja Praw Człowieka wyraża swoje zaniepokojenie sposobem prac

legislacyjnych nad projektem ustawy z dnia 7 grudnia 2009 r. o zmianie ustawy o grach
hazardowych oraz niektórych innych ustaw, a wcześniej nad projektem ustawy z dnia 17 listopada
2009 r. w tym samym przedmiocie. Projektowane rozwiązania wprowadzają szereg
fundamentalnych zmian dla sfery praw i wolności jednostek, a ponadto budzą w naszej ocenie
uzasadnione wątpliwości natury konstytucyjnej. Wprowadzenie zmian legislacyjnych dotyczących
bezpośrednio statusu jednostki powinno być poprzedzone analizami prawnymi i konsultacjami
społecznymi. W niniejszej sprawie nie można uznać, że Ministerstwo Finansów, jako
projektodawca ustawy, zadośćuczyniło temu obowiązkowi. W demokratycznym państwie prawnym
przestrzegającym ustalonych standardów legislacyjnych wypowiedź min. M. Boniego

64

cytowana w

mediach że "choć konsultacji społecznych nie było, to jednak członkowie rządu wsłuchiwali się w
komentarze pojawiające m.in. w mediach" budzi co najmniej zdziwienie.

61

Projekt dostępny na: http://www.mf.gov.pl/dokument.php?const=6&dzial=640&id=195023&typ=news

62

Pismo Ministra Finansów do Sekretarza Komitetu Rady Ministrów z dnia 8 grudnia 2009 r. (SC13-0311/10-

5/AC/09).

63

Artykuł Tomasza Grynkiewicza pt. "Boni: Inwigilacji Internetu na razie nie będzie", Gazeta Wyborcza z 18 grudnia

2009 r.

64

Artykuł Tomasza Grynkiewicza pt. "Boni: Inwigilacji Internetu na razie nie będzie", Gazeta Wyborcza z 18 grudnia

2009 r.

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

96

Zgodnie z informacjami podawanymi przez Ministerstwo Finansów, projekt ustawy z 13

listopada 2009 r., a następnie zmodyfikowana jego wersja z 7 grudnia 2009 r., miał wprowadzać
jedynie zmiany legislacyjne natury technicznej związane z uregulowaniem gier i zakładów
hazardowych. Rozbicie uregulowań do dwóch odrębnych ustaw miało - zdaniem samego
projektodawcy - pozwolić na uniknięcie opóźnień mogących powstać w związku z koniecznością
notyfikowania niektórych zmian Komisji Europejskiej.

Pośpiech jaki towarzyszy pracom legislacyjnym nad projektem, wprowadzanie

fundamentalnych zmian praktycznie z dnia na dzień i następne wycofywanie się z niektórych z
nich, wprowadza tylko i wyłącznie zamieszanie i niepewność co do ostatecznych rozwiązań
prawnych. Taki tryb pracy budzi sprzeciw Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. W przypadku
projektu ustawy z 7 grudnia 2009 r. o zmianie ustawy o grach hazardowych oraz niektórych innych
ustaw sprzeciw ten jest tym większy, iż proponowane zmiany znacząco wykraczają poza materię
gier hazardowych ingerując w fundamentalną dla demokratycznego państwa prawa swobodę
wypowiedzi i stanowią zasadniczym modelu korzystania z Internetu w Polsce.

Ocena merytoryczna niektórych rozwiązań




Helsińska Fundacja Praw Człowieka zgłasza również swoje zastrzeżenia merytoryczne co

do niektórych proponowanych w projekcie rozwiązań prawnych. Nie mamy jednakże obecnie
żadnej pewności, które z proponowanych zmian zachowały aktualność, a z których projektodawca
zrezygnował.

Art. 12 projektu ustawy wprowadza zmiany zmierzające do wprowadzenia ustawowego

nakazu blokowania użytkownikom Internetu dostępu do niektórych treści i usług w Internecie.
Przepis ten dodaje do ustawy z 16 lipca 2004 r. – Prawo telekomunikacyjne (Dz. U. Nr 171, poz.
1800, z późn. zm., dalej jako "PT") m.in. art. 179a, który zobowiązuje przedsiębiorców
telekomunikacyjnych do blokowania dostępu do stron internetowych zawierających treści, które
będą znajdowały się w Rejestrze Stron i Usług Niedozwolonych prowadzonym przez Prezesa
Urzędu Komunikacji Elektronicznej (dalej jako "Rejestr Stron"). Zgodnie z projektem do Rejestru
Stron wpisywane będą strony internetowe, zawierające treści propagujące faszystowski lub inny
totalitarny ustrój państwa (art. 179a ust. 2 pkt 1 PT po proponowanych zmianach)

65

; treści

pornograficzne z udziałem małoletniego, treści pornograficzne związane z prezentowaniem
przemocy lub posługiwaniem się zwierzęciem, treści pornograficzne zawierające wytworzony lub
przetworzony wizerunek małoletniego uczestniczącego w czynności seksualnej (art. 179a ust. 2 pkt
2); treści, które umożliwiają uzyskanie informacji mogących służyć do dokonania operacji
finansowych bez zgody dysponenta środków finansowych przez, dokonywanie bez upoważnienia,
wpływanie na automatyczne przetwarzanie, gromadzenie lub przekazywanie danych
informatycznych lub zmianę, usuwanie albo wprowadzenanie nowego zapisu takich danych, w celu
osiągnięcia korzyści majątkowej (art. 179a ust. 2 pkt 3); treści umożliwiające urządzanie gier

65

Znów odwołując się do informacji prasowych i wypowiedzi M. Boniego z 17 grudnia 2009 r. Rząd RP wycofał się z

blokowania stron propagujących faszyzm. Z informacji jednak nie wynika, czy pozostałe kryteria pozostały w takim
kształcie, czy uległy usunięcie lub korekcie.

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

97

hazardowych bez udzielonego zezwolenia lub uczestniczenia w tych grach, lub stanowiące
niedozwoloną reklamę lub promocję albo informowanie o sponsorowaniu w rozumieniu ustawy z
dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych (art. 179a ust. 2 pkt 4).

W porównaniu do pierwotnej wersji projektu ustawy z dnia 13 listopada 2009 r., w

projekcie z 7 grudnia 2009 r. wprowadzone zostały pewne korekty. Polegają one na: (i)
wprowadzeniu jednego z dwóch proponowanych wariantów rozwiązań legislacyjnych, które różnią
się w zakresie dokonywaniu wpisów do rejestru; (ii) subsydiarności zastosowania instytucji
blokowania dostępu do niedozwolonych w myśl projektu ustawy stron lub usług w Internecie; (iii)
wprowadzeniu zamkniętego katalogu podmiotów uprawnionych do złożenia wniosku o dokonanie
wpisu (Policja, ABW, wywiad skarbowy, Służba Celna); (iv) nałożeniu na w/w podmioty
obowiązku monitorowania treści zablokowanych stron pod kątem ustania przyczyn uzasadniających
dokonanie wpisu.

Wariant pierwszy w zasadzie powiela pierwotnie proponowany model zawarty w projekcie

z 17 listopada 2009 r. Wpisu do Rejestru Stron miałby dokonywać Prezes UKE. Ten model
stosowania rozwiązań blokujących dostęp do treści w Internecie jest niedopuszczalny. Blokowanie
dostępu do treści w Internecie stanowi ograniczenie konstytucyjnie gwarantowanej wolności słowa,
a zatem musi podlegać merytorycznej kontroli sądowej. Pozostawienie tego typu decyzji w
kompetencji organu administracyjnego stwarza niebezpieczeństwo arbitralności i nie stwarza
możliwości poddania decyzji o wpisie do rejestru efektywnej i merytorycznej ocenie sądu, gdyż
takiej kontroli nie dokonują w Polsce sądy administracyjne. Wariant I był również krytykowany
przez organizacje bioracę udział w pracach i konsultacjach nad projektem, m.in. Prezes UKE
wskazała, że "(…) w mojej ocenie jedynie wariant II jest możliwy do przyjęcia (…)". Zgodnie z
wypowiedzami min. M. Boniego z 17 grudnia 2009 r. wariant pierwszy został już odrzucony,
jednak w dacie przygotowania niniejszej opinii nie udało nam się znaleźć potwierdzających to
dokumentów.

Według wariantu drugiego, wpis do rejestru dokonywany jest na mocy postanowienia sądu

powszechnego. Sądem właściwym jest sąd okręgowy. Rozwiązanie tego typu jest w naszej ocenie
akceptowalne. Jednakże nie zmienia to faktu, że koncepcja blokowania dostępu do treści w
Internecie wzbudza wątpliwości konstytucyjne.

Projektodawca niezależnie od wariantu przewiduje rozwiązania uniwersalne. Blokowanie

dostępu do treści i usług w Internecie będą miały charakter subsydiarny. Wskazuje na to ust. 6 art.
179a Prawa telekomunikacyjnego po zmianach: "[w]niosek (…) może być złożony, jeśli inne
środki, w szczególności urzędowe zawiadomienie, o którym mowa w art. 14 ustawy z dnia 18 lipca
2002 r. o świadczeniu usług drogą elektroniczną (…), okazały się bezskuteczne albo zachodzi
wysokie prawdopodobieństwo, że będą nieskuteczne lub nieprzydatne dla usunięcia treści (…) lub
utrudnienia dostępu do niedozwolonych stron i usług w sposób co najmniej równoważny z
blokowaniem (…)". Jeżeli do Rejestru Stron mają być wpisywane strony internetowe, które zostały
sprawdzone pod kątem zawierania treści niedozwolonych i dopiero wówczas blokowane, to ten sam
efekt można osiągnąć poprzez wykorzystanie instrumentu jaki przewiduje art. 14 ustawy z dnia 18
lipca 2002 r. o świadczeniu usług drogą elektroniczną (Dz. U. z 2002 r., Nr 144, poz. 1204 z późn.

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

98

zm.) tj. możliwość zwrócenia się do hostingodawcy o usunięcie lub zablokowanie dostępu do
strony internetowej, która zawiera dane o charakterze bezprawnym lub dane z informacjami o
bezprawnej działalności. Zdajemy sobie sprawę, że usuwanie bezprawnych treści zlokalizowanych
na serwerach poza Rzeczpospolitą Polską napotyka czasem na pewne trudności, jednakże
właściwym rozwiązaniem powinno być rozwijanie współpracy międzynarodowej w tym zakresie
oraz promowanie dobrowolnych filtrów mających chronić małoletnich.

Wprowadzenie proponowanych rozwiązań w dostępie do treści i usług w Internecie jest

niebezpieczne dla gwarantowanych konstytucyjnie wolności słowa i wolności działalności
gospodarczej. Wolność słowa oznacza nie tylko prawo do rozpowszechniania informacji oraz
opinii, lecz jednocześnie prawo dostępu do informacji i opinii przekazywanych przez innych.
Proponowane zaś rozwiązania mają uczynić dostęp do niektórych informacji i opinii w ogóle
niemożliwym. Takie rozwiązania w równym stopniu stanowią naruszenie wolności słowa, gdyż
rynek informacji i ideii (marketplace of ideas) nie spełnia swojej roli również wówczas, gdy są na
nim obecnie sprzedający, lecz nie ma kupujących

66

.

W istocie zatem proponowane rozwiązania wprowadzają zakazaną konstytucyjnie cenzurę

prewencyjną (art. 54 ust. 2 Konstytucji RP). Już tylko z tego względu, wzbudzają one
fundamentalne wątpliwości co do ich zgodności z Konstytucją RP, a także Europejską Konwencją
Praw Człowieka oraz Międzynardowym Paktem Praw Obywatelskich i Politycznych. Trybunał
Konstytucyjny w uchwale z dnia 2 marca 1994 r.

67

wskazał, że: "[j]ednym z elementów istoty

wolności słowa jest wolność od cenzury prewencyjnej, rozumianej jako przyznanie organom
państwowym kompetencji do kontrolowania treści wypowiedzi przed ich przekazaniem odbiorcy, a
także do uzależniania przekazania wypowiedzi odbiorcom od uprzedniej zgody organu
państwowego. Państwo może ustanawiać mechanizmy następczej odpowiedzialności za nadużycie
wolności słowa, natomiast ingerencja uprzednia może być dopuszczona tylko wyjątkowo, jako
uboczny efekt innych, legitymowanych konstytucyjnie działań państwa np. ścigania przestępstw
czy zapewnienia prawidłowego działania wymiaru sprawiedliwości".

Nawet jeżeli istnieje uzasadniony interes, jaki projektowane przepisy mają chronić, trzeba

rozważyć zakres proponowanych zmian oraz związane z tym ryzyka przez pryzmat art. 31 ust. 3
Konstytucji RP (warunki dopuszczalności ograniczeń praw i wolności). Zasadniczo istnieje zgoda
co do tego, że strony internetowe zawierające dziecięcą pornografię czy promujące ideologię
faszystowską powinny być zamykane. Proponowany jednak mechanizm prewencyjnego
blokowania dostępu do tychże stron na mocy decyzji podejmowanej przez urzędnika państwowego
albo sąd (prior restraints) może budzić sprzeciw. Istnieje bowiem zbyt duże ryzyko, że będzie to
instrument nadużywany i będący poza kontrolą, szczególnie jeżeli zważyć, że projektodawca w
celu stypizowania kategorii stron, które miałyby podlegać wpisowi do rejestru posłużył się wieloma
zwrotami niedokreślonymi i pojęciami nieostrymi. Takie ukształtowanie przepisów nie będzie
dawało wystarczającej rękojmi, że w Rejestrze Stron - chociaż na krótki okres - nie znajdą się
strony zawierające treści obiektywnie dozwolone. Zasadne są w tych okolicznościach pytania, czy

66

Opinia zbieżna (concurring opinion) sędziego W. Brennan do orzeczenia Federalnego Sądu Najwyższego USA w

sprawie Lamont v. Postmaster General, 381 US 301, 308 (1965).

67

Uchwała Trybunału Konstytucyjnego z dnia 2 marca 1994 r., sygn. W 3/93, OTK 1994, Nr 1, poz. 17

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

99

zablokowaniu mogłyby podlegać strony historyczne, na których prezentowane byłyby mundury
niemieckie z czasów II Wojny Światowej, strona internetowa brytyjskiego pisarza Davida Irvinga,
oficjalna strona piłkarskiego klubu Manchester United sponsorowanego przez spółkę Betfair
oferującą gry hazardowe on-line, czy też oficjalna strona miasta Las Vegas.

Co więcej, projektodawcy wskazują, że blokowaniu podlegać będą strony internetowe, które

zostały wpisane do Rejestru Stron. Projektowana ustawa nie definiuje jednak samego pojęcia
"strona internetowa". W obecnym projekcie z 7 grudnia 2009 r. wprowadzono nakaz wskazywania
adresu elektronicznego "w sposób pozwalający na wykonanie obowiązku blokowania (…) z
zachowaniem proporcjonalności i możliwie najmniejszej dolegliwości zakresu blokowania". Nie
rozwiewa to jednak poważnych wątpliwości co do zakresu blokowania. Czy jeżeli na jednej z
podstron strony internetowej pojawi się treść niedozwolona w rozumieniu ustawy, zablokowaniu
ulegnie wyłącznie podstrona, czy cała strona? W przypadku wszelkiego rodzaju witryn
internetowych typu web 2.0. (jak np. serwisy społecznościowe współtworzone przez tysiące
użytkowników) zasadne jest pytanie, czy w sytuacji pojawienia się niedozwolonych treści na
jednym z profili użytkowników, zablokowaniu może ulec dostęp do całego serwisu? Nie jest
również jasne, w jaki sposób traktowane mają być serwisy wyszukiwawcze np. Google, które ze
względów technicznych przechowują w pamięci cache obrazy stron. Może bowiem zdarzyć się w
praktyce, że strona internetowa wpisana do rejestru zostanie zablokowana, lecz jej obraz będzie
dostępny via strona Google.

Projektodawcy nie wzięli pod uwagę ewentualnych roszczeń odszkodowawczych

właścicieli stron internetowych przeciwko Skarbowi Państwa za bezprawne blokowanie dostępu do
treści lub usług. Przy tak niedookreślonych przesłankach ustawowych nie ulega wątpliwości, że na
tego typu pozwy Skarb Państwa będzie z pewnością narażony. Jakkolwiek trudno przewidzieć skalę
i wysokość dochodzonych odszkodowań. Nie mamy jednak wątpliwości, że tego rodzaju
okoliczność winna być wzięta pod uwagę przez twórców projektu, szczególnie w części dotyczącej
oceny skutków regulacji (OSR)

68

.

Przedstawione powyżej wątpliwości, co do znaczenia poszczególnych pojęć, jakimi

posługuje się ustawa, nie zostały wyczerpane. Należy przypomnieć w tym kontekście o wielkim
sporze sprzed paru laty o znaczenie pojęcia prawnego "pornografia", którym projekt ustawy
posługuje się trzykrotnie. Można także na marginesie wskazać, że w praktyce stosowania prawa dla
oceny, czy materiał miał cechy "pornograficznego" powoływani są bardzo często biegli sądowi. W
tym przypadku decyzje podejmował będzie Prezes UKE lub sąd

69

.

Obawy te są tym bardziej uzasadnione, iż wartością mającą podlegać ograniczeniu jest

wolność słowa pełniąca fundamentalną w demokratycznym państwie prawnym rolę. Tak

68

Na problemy z niekompletnością OSR uwagę zwracało wiele podmiotów biorących udział w pracach i konsultacjach

nad projektem m.in. Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych Lewiatan pismem z dnia 24 listopada 2009 r.
(PKPP/641/209/KK/2009) oraz Prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej pismem z dnia 4 grudnia 2009 r. (DP-0330-
87/09/18)

69

Zgodnie z projektem Prezesa UKE będzie musiał stosować jeszcze bardziej skomplikowane kryterium tj. czy materiał

ma cechy pornografii z udziałem małoletniego.

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

100

nieprecyzyjne kryteria kwalifikowania stron jako niedozwolonych z dużym prawdopodobieństwem
nie będą spełniały standardów Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Zgodnie z art. 10
Konwencji wszelkie ograniczenia swobody wypowiedzi muszą być przewidziane przez prawo.
Trybunał zaznaczył, że "przewidziane przez prawo" (prescribed by law) oznacza, że prawo będzie
dostępne dla obywatela oraz sformułowane zostanie z wystarczającą precyzją (sufficient
precision)

70

. Innymi słowy przyjęte przez państwo środki naruszające wolność wypowiedzi muszą

być skonstruowane w taki sposób, aby w praktyce nie dochodziło do arbitralności w ich
stosowaniu.

Naszym zdaniem wprowadzenie zaś całego systemu blokującego uprzedni dostęp do treści

publikowanych w Internecie - nawet stosowanego subsydarnie do innych środków - zdecydowanie
wykracza poza dopuszczalną przez TK wyjątkowość takich działań. Warto zwrócić także uwagę, że
Rada Europy

71

w sprawie promowania wartości Internetu jako służby publicznej wzywa państwa

członkowskie, by promowały swobodę komunikowania i tworzenia treści w internecie, bez względu
na granice, m.in. przez "powstrzymywanie się od poddawania jednostek wymogom
koncesjonowania bądź podobnym, ani przez stosowanie ogólnych blokad bądź filtrowania"

72

Jakkolwiek w kwestii prewencyjnego blokowania dostępu do treści w Internecie nie

wypowiadał się Europejski Trybunał Praw Człowieka, to jednak znane są jego poglądy dotyczące
wszelkiego rodzaju uprzedniej cenzury. ETPC w wielu orzeczeniach, w tym w szczególności w
sprawie Observer i Guardian p. Wielkiej Brytanii wskazywał, że wszelkiego rodzaju środki typu
prior restraint mogą być stosowane jedynie wyjątkowo, a związane z nimi niebezpieczeństwa
wymagają, aby podlegały ocenie dokonywanej z dochowaniem najwyższej staranności

73

. W

zdaniach odrębnych do orzeczenia niektórzy sędziowie explicite uznali możliwość stosowania
jakichkolwiek środków naruszających wolność wypowiedzi o charakterze prewencyjnym za
niezgodną z Konwencją

74

.

W Stanach Zjednoczonych debata o model Internetu toczy się już przeszło od 10 lat. W

fundamentalnych orzeczeniach Reno v. ACLU

75

i ACLU v. Reno II Sąd Najwyższy USA uznał za

niekonstytucyjne ustawy przewidujące karanie za przekazywanie treści nieprzyzwoitych i

70

Wyrok ETPC z 26 kwietnia 1979 r. w sprawie Sunday Times przeciwko Wielkiej Brytanii. § 49.

71

Zalecenie

Rady

Europy

z

7

listopada

2007

r.

CM/Rec(2007)16. Dostępne pod adresem:

https://wcd.coe.int/ViewDoc.jsp?id=1207291 (ang. Recommendation of the Committee of Ministers to member states
on measures to promote the public service value of the Internet).

72

Karol Jakubowicz, Polityka medialna a media elektroniczne, Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne, Warszawa

2008, s. 223 i n.

73

Wyrok ETPC z 26 listopada 1991 r. w sprawie Observer i Guardian p. Wielkiej Brytanii (skarga nr 13585/88). § 60

(…) the Convention does not in terms prohibit the imposition of prior restraints on publication, as such (…) the dangers
inherent in prior restraints are such that they call for the most careful scrutiny on the part of the Court (...)

74

Por. zdanie odrębne sędzięgo De Meyer, do którego przyłączyli się sędziowie Pettiti, Russo, Foighel, Bigi, do

orzeczenia z 26 listopada 1991 r. w sprawie Observer i Guardian p. Wielkiej Brytanii (skarga nr 13585/88), który
napisał: I firmly believe that the press must be left free to publish news, whatever the source, without censorship,
injunctions, or prior restraint (...) Under no circumstances, however, can prior restraint, even in the form of judicial
injunctions, either temporary or permanent, be accepted, except in what the Convention describes as a time of war or
other public emergency threatening the life of the nation and, even then, only to the extent strictly required by the
exigencies of the situation.

75

American Civil Liberties Union (ACLU), www.aclu.org

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

101

szkodliwych dla małoletnich

76

i podkreślił, że wolność słowa w Internecie powinna korzystać z

dokładnie takiej samej ochrony jaką cieszą się książki, gazety i czasopisma. Wolność słowa w
demokratycznym społeczeństwie jest wartością, która nie może doznawać ograniczeń ze względu
na teoretyczne, ale nieudowodnione i obarczone dużym ryzykiem korzyści ze stosowania cenzury.
W różnych badaniach nad oprogramowaniem filtrującym wykazano, że prewencyjne blokowanie
dostępu do treści pornograficznych działa bardzo efektywnie, jednakże za cenę tzw.
ponadblokowania (over-blocking). Z raportu Kaiser Family Foundation

77

, Consumer Reports

78

,

Free Expression Policy Project

79

i San Jose Public Library

80

wynika, że oprócz treści w istocie

pornograficznych, programy filtrujące zablokowały ok. 20% stron zawierających treści
niepornograficzne dotyczące ochrony zdrowia, edukacji seksualnej, praw człowieka i polityki.
Zdaniem ACLU

81

korzystanie z tego typu rozwiązań każe społeczeństwu płacić zbyt wysoką cenę,

a rodzice chcąc chronić dzieci przed niepożądanymi treściami mogą przecież korzystać
dobrowolnie z szeroko dostępnych urządzeń filtrujących do domowego użytku (parental control).

Jakkolwiek proponowane w projekcie ustawy metody blokowania dostępu do stron

internetowych nie opierają się na automatycznym filtrowaniu stron pod kątem występowania
niedozwolonych treści, jednakże przy stosowaniu manualnej kontroli (w zależności od wariantu)
istnieje porównywalne ryzyko, że zablokowaniu ulegną strony obiektywnie dozwolone. W tym
konteście spore wątpliwości wzbudza niejawny charakter Rejestru Stron. W ten sposób istotnie
ograniczona została możliwość społecznej kontroli nad funkcjonowaniem rejestru tj. ilości wpisów,
typie blokowanych stron etc. Powszechny dostęp do rejestru wraz z przewidzianym w projekcie
ustawy obowiązkiem informowania użytkowników Internetu o przyczynach niemożliwości
uzyskania dostępu do danej strony tylko łącznie dają wystarczającą rękojmie, iż instytucja
blokowania stron i usług w Internecie nie jest nadużywana.

W zakresie w jakim projektowane rozwiązania wprowadzają ograniczenia w dostępie do

niektórych treści oraz usług wymienianych w ustawie należy je rozważyć w kontekście
członkowstwa Rzeczpospolitej Polskiej w Unii Europejskiej. Zablokowanie użytkownikom
Internetu dostępu do stron internetowych, na których świadczone są usługi lub publikowane są
treści zawierające informacje o usługach, które są legalne w innych państwach członkowskich,
stanowić może naruszenie swobody świadczenia usług w ramach rynku wewnętrznego UE
wyrażonej w przepisach Traktatu z Lizbony ("TL"). Państwo może wprowadzić ograniczenia
wspólnotowej swobody świadczenia usług jedynie w celu ochrony ściśle określonego dobra i
wyłącznie, gdy ograniczenie to spełnia wymogi zasady proporcjonalności. W ocenie Helsińskiej
Fundacji Praw Człowieka nie jest wcale tak oczywiste, jak zakładają to projektodawcy, że
projektowana ustawa nie będzie naruszała zobowiązań wynikających z TL. Nawet bowiem jeżeli
dopuścić ograniczenia w możliwości świadczenia usług on-line w zakresie gier hazardowych, to

76

Chodzi tutaj o ustawy tj. Communications Decency Act i Child Online Protection Act.

77

http://www.kff.org/entmedia/upload/See-No-Evil-How-Internet-Filters-Affect-the-Search-for-Online-Health-

Information-Executive-Summary.pdf

78

http://www.consumerreports.org/cro/cu-press-

room/pressroom/archive/2005/06/eng0506sof.htm?resultPageIndex=1&resultIndex=1&searchTerm=internet%20filter

79

http://www.fepproject.org/policyreports/filters2.pdf

80

http://sjlibrary.org/about/sjpl/commission/agen0208_report.pdf

81

Patrz przyp. 21

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

102

zupełnie inną rzeczą jest informowanie o możliwości legalnego wzięcia udziału w takich grach w
innych państwach członkowskich. Z projektu ustawy nie wynika jednoznacznie, czy dostęp do tego
typu stron internetowych nie zostałby zablokowany. Na marginesie, projektodawcy nie odnieśli się
w ogóle do innych wiążacych Polskę zobowiązań międzynarodowych. Helsińska Fundacja Praw
Człowieka pragnie przypomnieć chociażby o Światowej Organizacji Handlu (WTO) i wyroku Sądu
Arbitrażowego przy WTO w sprawie przeciwko USA, który uznał, że USA naruszyły zasady
wolnego handlu wprowadzając restrykcje na e-hazard

82

.

Na koniec warto zadać pytanie o skuteczność proponowanych rozwiązań w którymkolwiek

kształcie. W zasadzie od chwili pierwszych publikacji na temat proponowanych rozwiązań
mających wprowadzić obowiązek blokowania dostępu do niektórych stron internetowych, eksperci
i internauci wskazują, że wprowadzane techniczne rozwiązania będą mogły być z łatwością
obchodzone poprzez korzystanie z usług dostępu do sieci za pomocą np. kont shellowych czy sieci
typu TOR

83

. Ustawa nie znajdzie zastosowania również do systemu peer-to-peer, za którego

pośrednictwem dochodzi dzisiaj prawdopodobnie najczęściej do wymiany materiałów z pornografią
dzięciącą. Z pewnością informatycy będą w stanie wykazać dużo więcej możliwości łatwego
obchodzenia rozwiązań proponowanych przez ustawę. Nie można również zapominać, iż Internet
pozwala praktycznie bezkosztowo duplikować strony internetowe lub ich części, a następnie kopie
umieszczać na kolejnych serwerach. Praktyczne stosowanie rozwiązań przewidzianych w ustawie
może zatem okazać się syzyfową pracą i tylko spowoduje nadmierne obciążenie sądów i innych
organów władzy publicznej

84

. Można zatem domniemywać, że proponowane zmiany okażą się

nieskuteczne i powodować będą obniżenie zaufania obywateli do państwa.

Dodatkowo pojawiają się poważne wątpliwości co do przepisów nadających Policji, Straży

Granicznej, Żandarmerii Wojskowej, wywiadowi skarbowemu, Agencji Wywiadu, ABW, Służbie
Kontrwywiadu Wojskowego, Służbie Celnej szerokie uprawnienie do uzyskiwania danych
gromadzonych na podstawie Ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną oraz Ustawy - Prawo
telekomunikacyjne. Propozycje zmian w tym zakresie pojawiły się dopiero w projekcie z 7 grudnia
2009 r. i - jak się zdaje na podstawie wczorajszej wypowiedzi min. M. Boniego - są już nieaktualne,
gdyż projektodawca zrezygnował z ich wprowadzenia. Minister M. Boni stwierdził, że "(…)
zrezygnowano też z rozszerzenia uprawnień policji. Te zapisy wzbudziły wiele kontrowersji, bo do
projektu wskoczyły nagle (…) [a] umożliwiały policji gromadzenie jeszcze większej ilości danych
na temat aktywności internautów, bez zgody sądu". Tego typu zmiany w sposób niezwykle głęboki
ingerują w konstytucyjnie gwarantowane prawo do prywatności i z całą pewnością wymagają
drobiazgowych konsultacji społecznych. Przyznanie tak szerokich uprawnień pozwalających na
uzyskiwanie informacji o aktywności internautów bez kontroli sądowej są prima facie sprzeczne ze
standardami strasburskimi (por. wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z 6 września
1978 r. w sprawie Klass i inni przeciwko Niemcy, skarga nr 5029/71). Zaniechanie debaty
publicznej na ten temat jest dużym błędem. Pojawiają się bowiem głosy, że wprowadzane zmiany

82

Wyrok WTO z 19 sierpnia 2005 r., ARB-2005-2/19

83

por. artykuł w Gazecie Wyborczej.pl z 18 listopada 2009 r. pt. "Jak dobrze gwałcić dzieci? Pedofil radzi‖

84

Por. Brian W Esler, Filtering, Blocking and Rating: Chaperones or Censorship? [w:] Human Rights in the Digital Age

(ed.) M. Klang, A. Murray. Wyd. Routledge Cavendish, 2005

.

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

103

są implementacją dyrektywy unijnej

85

. Jeżeli wprowadzenie tych przepisów miało na celu

zadośćuczynieniu obowiązkom wynikającym z przepisów unijnych, należałoby się zastanowić,
jakie metody pozwolą na jednoczesne wykonanie dyrektywy oraz poszanowania praw
podstawowych.

Z tych względów Helsińska Fundacja Praw Człowieka ocenia negatywnie zarówno prace

legislacyjne nad projektem jak i proponowane zmiany merytoryczne. Helsińska Fundacja Praw
Człowieka apeluje o wyłączenie z projektu niektórych rozwiązań, w szczególności proponowanych
zmian w prawie telekomunikacyjnym. W zakresie ochrony małoletnich i walki z
cyberprzestępczością uważamy, że optymalnym modelem jest podejmowanie różnych działań w
kierunku: (1) promowania wśród rodziców i szkół dobrowolnego stosowania programów
filtrujących opartych o katalog stron niedozwolonych prowadzonych przez wiarygodne organizacje
typu Internet Content Rating Association (ICRA) oparte o system znakowania (lebelling system),
(2) skutecznego wykorzystywania obecnie obowiązujących przepisów prawnych pozwalających na
ściganie przestępstw popełnianych w Internecie m.in. kodeksu karnego oraz ustawy o świadczeniu
usług drogą elektroniczną, a także powołanie szczególnej instytucji w ramach International
Association of Internet Hotlines (INHOPE) w celu uruchomienia linii hotline przyjmującej
zgłoszenia o nielegalnych treściach od internautów, (3) rozwijania współpracy międzynarodowej w
zakresie cyberprzestępczości, w szczególności ratyfikowanie podpisanej 23 listopada 2001 r.
Konwencji Rady Europy o cyberprzestępczości (4) zachęcania operatorów telekomunikacyjnych
wzorem Szwecji i Holandii do oferowania dobrowolnych blokad dostępu z komputerów
użytkowników do stron znajdujących się w katalogach np. ICRA.

Opinia została przygotowana przez prawnika HFPC Łukasza Lasek pod kierunkiem dr. Adama
Bodnara.









85

Wystąpienie A. Adamskiego na konferencji 16 grudnia 2009 r. pt. "Przestępczość w cyberprzestrzeni"

zorganizowanej na Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika w Toruniu.

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

104


Autorzy

Adam Bodnar
doktor nauk prawnych, adiunkt na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego,
sekretarz Zarządu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka oraz szef Działu Prawnego Fundacji

Stefan Bratkowski

dziennikarz, publicysta i pisarz, obecnie redaktor naczelny portalu publicystycznego Studio Opinii

Krzysztof Fijałek

Interia.pl - redaktor naczelny i dyrektor portalu ds. serwisów redakcyjnych

Łukasz Łebski

student na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, praktykant
"Obserwatorium wolności mediów Polsce"

Michał Olszewski

Gazeta.pl, specjalizuje się w serwisach społecznościowych m.in. serwisie blogowym Blox.pl

Weronika Papucewicz
studentka na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, praktykantka
"Obserwatorium wolności mediów Polsce"


Rafał Lew-Starowicz

Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, współtwórca projektu Kodeksu Etyki Internetu

Piotr Waglowski
redaktor portalu Vagla.pl Prawo i Internet, od 1994 r. zaangażowany społecznie w rozwój
polskiego Internetu

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

105

Authors



Adam Bodnar
Ph.D. in law, Secretary of the Board of Helsinki Foundation for Human Rights, Director of the
Legal Department of Helsinki Foundation for Human Rights.

Stefan Bratkowski
journalist, currently editor in chief of Studio Opinie.

Krzysztof Fijałek

Interia.pl – editor in chief.

Łukasz Łebski

student at the Law Faculty of the Warsaw University, intern at Freedom of Media Observatory.

Michał Olszewski

Gazeta.pl, specializes in managing social networking websites, e.g. Blox.pl.

Weronika Papucewicz
student at the Law Faculty of the Warsaw University, intern at Freedom of Media Observatory.

Rafał Lew-Starowicz
Office of the Prime Ministry, author of the Code of Ethics on the Internet.

Piotr Waglowski
editor of Vagla.pl - Law and the Internet, since1994 r. engaged in the development and promotion
of the Polish Internet.

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

106

Spis treści


dr Adam Bodnar
Wstęp …………………………………………………………………………………………....... 5


I. REFERATY

Michał Olszewski
Prawo w sieci. Serwisy społecznościowe. ………………………………………………………. 13

Krzysztof Fijałek
Prawo w sieci. Rejestracja portal internetowych. ...…..…………………………………………. 15

Piotr Waglowski
Prawo w sieci. Dziennikarstwo tradycyjne a dziennikarstwo internetowe. …………………...… 17

Rafał Lew-Starowicz
Prawo w sieci. Zalety rozwiązań samoregulacyjnych. ………………………………………….. 21

Article 19
Law in Internet: Pros and Cons for the Freedom of Expression? ………………………………... 26

Article 19
Prawo w Internecie: zalety czy wady wolności słowa? ……………………………………….… 38

Stefan Bratkowski
Dlaczego nie potrzebujemy prawa prasowego? …………………………………………………. 52


II. MATERIAŁY DODATKOWE

Transkrypt z dyskusji, która odbyła się po konferencji z 11 maja 2009 r. pt. "Prawo w sieci -
korzyści czy zagrożenia dla wolności słowa. Rozważania nad projektem nowelizacji Prawa
prasowego‖. ……………………………………………………………..……………………….. 59

Łukasz Łebski
Sprawozdanie z wykładu otwartego z 28 kwietnia 2009 r. pt. "Blogi jako współczesna Agora.
Równość autorytetów i osób anonimowych". ……………………………….…………………… 82

Weronika Papucewicz
Sprawozdanie z dwóch wykładów zorganizowanych przez "Obserwatorium wolności mediów
Polsce" pt. „Dlaczego jest nam potrzebne prawo prasowe‖ i „Dlaczego nie jest nam potrzebne
prawo prasowe?‖. ……………………………………………………………………………….... 87

Opinia HFPC w sprawie projektu ustawy z 7 grudnia 2009 r. przewidującego nałożenie na
operatorów telekomunikacyjnych obowiązku blokowania dostępu do stron internetowych. ….… 91

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

107

Table of Contents


dr Adam Bodnar
Introduction ……………………………………………………………………………………....... 5


I. SPEAKERS’ ESSAYS

Michał Olszewski
Law on the Internet. Social networking websites. ………………………………………….……. 13

Krzysztof Fijałek
Law on the Internet. Registration of on-line services. ...…..………………………………..……. 15

Piotr Waglowski
Law on the Internet. On-line journalism versus off-line journalism. …………..……………...… 17

Rafał Lew-Starowicz
Law on the Internet. The assets of self-regulation. ……………..……………………………….. 21

Article 19
Law in Internet: Pros and Cons for the Freedom of Expression? ………………………………... 26

Article 19
Prawo w Internecie: zalety czy wady wolności słowa? ……………………………………….… 38

Stefan Bratkowski
Why we do not need the Press law. ……………………………………...………………………. 52


II. ADDITIONAL MATERIALS

The transcript of the discussion which took place after the conference ‗Law on the Internet –
benefits or threat to the freedom o expression? In the context of the proposed amendments to the
Polish Press Law Act‘. …………..……………………………………………………………….. 59

Łukasz Łebski
A report from the open lecture ‗Blogs – a contemporary Agora. Equality between authorities and
anonymous persons?‘ ……………………………...………………………….…………………… 82

Weronika Papucewicz
A report from two open lectures organised by The Observatory of Media Freedom in Poland: ‗Why
we do need the Press Law‘ and ‗Why we do not need the Press Law‘. ……...……………….….. 87

HFHR‘s legal opinion on the law proposal imposing the obligation to block the access to certain
web pages by Internet service providers. ……..………………………………………………..... 91

background image

Prawo prasowe a nowe technologie. Materiały pokonferencyjne.

________________________________________________________________________________________________

_____

108

Notatki












































background image

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
prawo w sieci zarys regulacji Nieznany
PRAWO CYWILNE-sciaga-, Rózne z sieci sciagi Administracja
PRAWO CYWILNE ściąga, Rózne z sieci sciagi Administracja, sciagi
Prawo pracy sciaga, Rózne z sieci sciagi Administracja, sciagi
prawo cywilne - odpowiedzi do testów cz. 1, Rózne z sieci sciagi Administracja
prawo wyznaniowe z sieci, DODATKOWE, prawo wyznaniowe
RMG Przył do sieci 000925, Budownictwo, Prawo
Wirtualne sieci LAN
PRAWO 3
9 Sieci komputerowe II
wykład 1 Czym jest prawo
Sieci bezprzewodowe Wi Fi
BAD WYKŁAD SIECI 2
od Elwiry, prawo gospodarcze 03

więcej podobnych podstron