Str.165
Jabłonie zimą
Wilgotny ,chłodny , smutny ranek,
Ciężki mgły welon w krąg się snuje,
Z oddali płyną dzwonki sanek,
Zimno do głębi mnie przejmuje.
Idę, samotny, brnąc po śniegu,
Nade mną szare niebo zwisa,
Nie widzę nigdzie ziemi brzegu,
W krąg siadła senna, ciężka cisza ,
Nagle- jak kotara zawieszona,
Przytłumia odgłos moich kroków,
W oddali psów szczekanie kona…
W stojącym drzewie, gdzieś na boku.
Gałęzie pokrył szron obfity,
Gdzieś ptak zagwizdał niewidzialny,
Wtopiony w szarość, mgły, ukryty.
Przycichł- ledwie dosłyszany.
Idę bezgłośnie- jakby we śnie,
Jak byłbym cieniem ,mara, zwidem,
I słucham mgieł płynącej pieśni,
I wciąż przed siebie idę… idę.
Jabłonna 1967 r.