"Prawdziwy przyjaciel"
Bajka Oskara Wilde’a przetłumaczona na polski przez Mari˛
e
Feldmanow ˛
a
Adaptacja:Zbigniew Mirowski
Wyst˛
epuj ˛
a
Ogrodnik Janek:
Młynarz Hugo:
Młynarzowa,˙
zona młynarza:
Młynarczyk, syn młynarza:
S ˛
asiad 1:
S ˛
asiad 2:
Doktor:
:
Miejsca
Pokój Janka:
Scena podzielona. Po jednej
stronie jest pokój (w
II-gim akcie) a po drugiej
ogrodzenie i ogród Janka
Ogród Janka:
Jest po jednej stronie sceny
Pokój Młynarza:
W pierwszym Akcie jest w tym
samym miescu, gdzie pokój
Janka
Granice Miasta:
tylko napis na ´
scianie
Dom Lekarza:
tylko napis na ´
scianie
Cmentarz:
Pusta scena z ciemnym
o´
swietleniem
PROLOG
GŁOS Z OFF’U
W niewielkim miasteczku mieszkał pewien
ogrodnik. Wszyscy nazywali go Jankiem. Nie
posiadał jakichkolwiek wybitnych zdolno´
sci,
odznaczał si˛
e tylko dobrym sercem i wesoł ˛
a,
kr ˛
agł ˛
a, zawsze pogodn ˛
a twarz ˛
a.
Mieszkał w
mizernej chałupce, sam jeden i po całych dniach
pracował w swym ogrodzie. Ale te˙
z w całej
okolicy nie było ogrodu równie uroczego. Rosły
tam stokrotki i lewkonie, wiosnówki i ´
sniegułki.
Kwitły ró˙
ze damasce´
nskie i ˙
zółte ró˙
ze, krokusy
liliowe i złote, fiołki ciemne i białe. Ostró˙
zki
kwitły i powoje, majeranek i wonne bazylie,
białe lilie i prymulki, narcyzy i go´
zdziki
-
wszystkie kwitły kolejno w odpowiedniej porze,
jedne po drugich, tak ˙
ze zawsze ogród
przedstawiał si˛
e pi˛
eknie i miłe wokół siebie
roztaczał wonie.
2.
AKT I
Scena 1
Jest wczesne lato. Młynarz Hugo, serdeczny
przyjaciel Janka idzie wzdłu˙
z płotu ogrodu Janka
MŁYNARZ HUGO
Prawdziwi przyjaciele powinni mie´
c wszystko wspólne.
Młynarz przy okazji si˛
egaj ˛
ac przez płot r˛
ek ˛
a
zrywa du˙
z ˛
a wi ˛
azank˛
e kwiatów
JANEK
Zgadzam si˛
e z tob ˛
a mój przyjacielu.
U´
smiecha si˛
e szeroko do przyjaciela
MŁYNARZ HUGO
Masz pi˛
ekny ogród, mój przyjacielu. Oczywi´
scie mog˛
e
sobie zerwa´
c tych kilka kwiatków?
JANEK
Ale˙
z oczywi´
scie bierz ile uniesiesz, a mo˙
ze jeszcze
par˛
e czere´
sni?
MŁYNARZ HUGO
Z czystej przyja´
zni nie odmówi˛
e, bardzo lubi˛
e
czere´
snie a jakby´
s miał wi´
snie, te˙
z bym nie odmówił.
JANEK
Ale˙
z oczywi´
scie, o mało co bym zapomniał.
Janek daje Młynarzowi pełn ˛
a torb˛
e wi´
sni i
czere´
sni
MŁYNARZ HUGO
˙
Zona bardzo lubi Twoje kwiaty i ch˛
etnie je stawia na
honorowym miejscu.Bo to przecie˙
z kwiaty od
prawdziwego przyjaciela i nale˙
zy je odpowiednio
uhonorowa´
c.
JANEK
Miło słysze´
c!
MŁYNARZ HUGO
Do widzenia Janku, mo˙
ze wpadn˛
e jutro, gdy b˛
ed˛
e
przechodził nieopodal.
JANEK
A zapraszam i do zobaczenia.
3.
Scena 2
S ˛
asiedzi stoj ˛
a przy płocie z narz˛
edziami
ogrodowymi. Janek przechodzi obok.
S ˛
ASIAD 1
Popatrz Pan, młynarz znowu wrócił obładowany do domu
owocami i kwiatami, które dostał od Janka.
S ˛
ASIAD 2
Taki bogaty a nigdy si˛
e nie odwzajemnił Jankowi.
S ˛
ASIAD 1
W młynie ma przecie˙
z setki worów pełnych m ˛
aki, sze´
s´
c
dojnych krów i całe stada wełnistych owiec.
JANEK
Ach pleciecie! Młynarz zawsze tak pi˛
eknie opowiada o
bezinteresowno´
sci prawdziwej przyja´
zni. Jestem dumny
z przyjaciela o tak szlachetnych przekonaniach. No,
ale musz˛
e ju˙
z i´
s´
c, praca czeka!
S ˛
ASIAD 2
Teraz latem, jeste´
s zadowolony, Janku! Mo˙
zesz
sprzeda´
c swoje owoce i kwiaty na targu.
S ˛
ASIAD 1
Tak, ale co b˛
edzie zim ˛
a? Widzimy przecie˙
z, ˙
ze zim ˛
a
cierpisz z głodu i chłodu i nie masz si˛
e czym po˙
zywi´
c
ani ogrza´
c chałupy.
S ˛
ASIAD 2
W zimie to Młynarz Ci˛
e nie odwiedza a Ty osamotniony
masz do jedzenie tylko suche nadpsute gruszki oraz
kilka starych stwardniałych orzechów.
Scena 3
Jest zima. Młynarz, Młynarzowa i ich syn,
Młynarczyk, siedz ˛
a przy suto zastawionym stole.
W kominki płonie ogie´
n. Jest ciepło.
MŁYNARZ HUGO
Nie powinienem odwiedza´
c Janka, dopóki ´
snieg le˙
zy,
albowiem ludzi strapionych nale˙
zy pozostawia´
c samych,
a nie naprzykrza´
c si˛
e wizytami.
Takie jest przynajmniej moje zapatrywanie na przyja´
z´
n
i jestem pewny, ˙
ze mam słuszno´
s´
c. Wol˛
e przeto
zaczeka´
c do wiosny, wtedy go odwiedz˛
e i przyjm˛
e od
niego du˙
zy koszyczek pierwiosnków, czym mu wielk ˛
a
sprawi˛
e przyjemno´
s´
c.
MŁYNARZOWA
Doprawdy, jak ty zawsze my´
slisz i troszczysz si˛
e o
innych. To rozkosz prawdziwa słysze´
c ci˛
e mówi ˛
acego o
przyja´
zni. Jestem pewna, ˙
ze sam ksi ˛
adz nie
4.
MŁYNARZOWA
powiedziałby tak pi˛
eknych rzeczy, pomimo ˙
ze mieszka w
domu trzypi˛
etrowym i nosi złoty pier´
scie´
n na małym
palcu.
MŁYNARCZYK
Ale czy nie mogliby´
smy zaprosi´
c Janka do nas? Skoro
Janek jest teraz w biedzie, to ja odst ˛
api˛
e mu połow˛
e
mej zupy i poka˙
z˛
e białe króliki.
MŁYNARZ HUGO
Jaki z ciebie głuptas!
Nie wiem, po co ci˛
e posyłam do szkoły. Zdaje si˛
e, ˙
ze
niewiele si˛
e tam nauczyłe´
s. Jak to, wi˛
ec nie wiesz,
˙
ze gdyby Janek tu przyszedł i zobaczył nasz ogie´
n na
kominku i smaczn ˛
a kolacj˛
e, i du˙
z ˛
a beczk˛
e czerwonego
wina, musiałby czu´
c zazdro´
s´
c, a zazdro´
s´
c jest
uczuciem strasznym, mog ˛
acym wypaczy´
c najlepsz ˛
a nawet
natur˛
e. A ja absolutnie nie dopuszcz˛
e, by natura
Janka została wypaczona. Jestem najlepszym jego
przyjacielem i zawsze b˛
ed˛
e czuwał, by nie był
nara˙
zony na zgubne pokusy.
Zreszt ˛
a, gdyby Janek tu nawet przyszedł, mógłby
poprosi´
c, bym dał mu troch˛
e m ˛
aki na kredyt, a tego
uczyni´
c bym nie mógł. M ˛
aka to co innego, a przyja´
z´
n
tak˙
ze co innego, i nigdy nie nale˙
zy bra´
c jedno za
drugie. Tak, to zupełnie ró˙
zne słowa i ró˙
zne te˙
z maj ˛
a
znaczenie. Ka˙
zdy to zrozumie.
MŁYNARZOWA
Jak ty ´
swietnie mówisz! Doprawdy, czuj˛
e, ˙
ze ogarnia
mnie senno´
s´
c. Tak jakbym była w ko´
sciele.
MŁYNARZ HUGO
No tak, bardzo wielu ludzi post˛
epuje dobrze, ale
bardzo niewielu potrafi dobrze mówi´
c, z czego wynika,
˙
ze mówienie jest rzecz ˛
a trudniejsz ˛
a i bardziej
wytworn ˛
a.
Co powiedziawszy, rzucił surowe spojrzenie na
najmłodszego synka.
MŁYNARCZYK
Tak, ojcze.
Młynarczyk czuł si˛
e tak zawstydzony, ˙
ze zwiesił
głow˛
e i oblał si˛
e purpurowym rumie´
ncem, wreszcie
rozszlochał nad sw ˛
a herbat ˛
a.
MŁYNARZ HUGO
Wybaczam Ci Twoj ˛
a niedojrzało´
s´
c.
Do syna
5.
MŁYNARZ HUGO
Skoro tylko zima minie i pierwiosnki zaczn ˛
a otwiera´
c
swe blade gwiazdki, pójd˛
e odwiedzi´
c Janka.
Do ˙
zony
MŁYNARZOWA
Ale ty masz dobre serce! Ustawicznie my´
slisz tylko o
innych. Ale nie zapomnij zabra´
c z sob ˛
a du˙
zego kosza
na kwiaty.
6.
AKT 2
Scena 1
Jest wiosna młynarz postanowił wybra´
c si˛
e z
wizyt ˛
a do Janka.
MŁYNARZ HUGO
Dzie´
n dobry, Janku!
JANEK
Dzie´
n dobry!
Janek, wsparty na łopacie, ´
smiej ˛
ac si˛
e rado´
snie
od ucha do ucha.
MŁYNARZ HUGO
I jak˙
ze ci si˛
e wiodło przez zim˛
e?
JANEK
Ach! Jacy jeste´
scie dobrzy, Młynarzu, ˙
ze si˛
e o to
pytacie. Niestety, dosy´
c ´
zle mi si˛
e wiodło, ale na
szcz˛
e´
scie nadeszła ju˙
z wiosna, jestem znów wesół i
wszystkie moje kwiaty dobrze si˛
e rozwijaj ˛
a.
MŁYNARZ HUGO
Cz˛
esto o tobie mówili´
smy tej zimy i zastanawiali´
smy
si˛
e, jak sobie dajesz rad˛
e.
JANEK
To bardzo ładnie z Waszej strony! Obawiałem si˛
e
bowiem, ˙
ze´
scie o mnie zapomnieli.
MŁYNARZ HUGO
Janku, jestem zdumiony! Przyja´
z´
n nie zna zapomnienia.
To wła´
snie stanowi najwi˛
ekszy jej urok. Ale
zastanawiam si˛
e, czy ty w ogóle rozumiesz poezj˛
e
˙
zycia. ´
Sliczne atoli - widz˛
e - masz pierwiosnki!
JANEK
Naprawd˛
e s ˛
a bardzo ładne i szcz˛
e´
scie dla mnie, ˙
ze a˙
z
tyle ich zakwitło. Wła´
snie zamierzam je zerwa´
c i
sprzeda´
c w mie´
scie córce burmistrza, a za te
pieni ˛
adze odkupi´
c taczk˛
e.
MŁYNARZ HUGO
Odkupi´
c taczk˛
e! Wszak nie chcesz przez to powiedzie´
c,
˙
ze j ˛
a sprzedałe´
s? Byłoby to wielkim głupstwem z twej
strony!
JANEK
Tak, niestety byłem zmuszony to uczyni´
c. Bo wiecie,
zima ta była dla mnie bardzo ci˛
e˙
zka i nie miałem za
co kupi´
c nawet k˛
esa chleba. Wi˛
ec naprzód sprzedałem
srebrne guziki od mej od´
swi˛
etnej kapoty, nast˛
epnie
srebrny ła´
ncuszek, pó´
zniej du˙
z ˛
a fajk ˛
a, a˙
z wreszcie
zmuszony byłem sprzeda´
c taczk˛
e. Ale teraz wszystko to
odkupi˛
e z powrotem.
7.
MŁYNARZ HUGO
Janku, ja ci odst ˛
api˛
e moj ˛
a taczk˛
e. Wprawdzie jest w
niezbyt dobrym jest stanie, z jednej strony całkiem
si˛
e rozpadła, kółka s ˛
a połamane, ale mimo tego
ofiaruj˛
e ci j ˛
a. Wiem, ˙
ze to z mej strony bardzo
wspaniałomy´
slnie i niejeden b˛
edzie mnie z tego powodu
uwa˙
zał za głupca, ale ja nie jestem jak inni ludzie.
Moim zdaniem, wspaniałomy´
slno´
s´
c jest istot ˛
a
przyja´
zni, zreszt ˛
a dla siebie kupiłem ju˙
z now ˛
a
taczk˛
e. Tak, mo˙
zesz by´
c co do tego całkiem spokojny
--
dostaniesz moj ˛
a taczk˛
e.
JANEK
Naprawd˛
e!? To bardzo wspaniałomy´
slnie z Waszej
strony, Młynarzu! Ja z łatwo´
sci ˛
a naprawi˛
e t˛
e taczk˛
e,
bo wła´
snie mam w domu now ˛
a desk˛
e.
MŁYNARZ HUGO
Now ˛
a desk˛
e! Wła´
snie tego mi potrzeba do naprawy dachu
na stodole. Ogromna si˛
e w nim zrobiła dziura i zbo˙
ze
całkiem mi zamoknie, je´
sli jej nie naprawi˛
e. Jak to
dobrze, ˙
ze mi o tym przypomniałe´
s! Dziwne zaiste, jak
jeden dobry czyn natychmiast wywołuje drugi. Ja ci
dałem taczk˛
e, a ty zaraz obdarzasz mnie desk ˛
a.
Wprawdzie taczka znacznie wi˛
eksz ˛
a ma warto´
s´
c ni˙
z
deska, lecz prawdziwa przyja´
z´
n nie zwa˙
za na takie
drobnostki. Prosz˛
e ci˛
e, daj mi zaraz t˛
e desk˛
e, a
jeszcze dzi´
s zabior˛
e si˛
e do roboty.
JANEK
Zgoda! Ju˙
z biegn˛
e po desk˛
e.
Janek znika i po chwili przynosi desk˛
e.
MŁYNARZ HUGO
Niezbyt wielka ta twoja deska i zdaje mi si˛
e, ˙
ze po
naprawieniu dziury w moim dachu nic chyba nie
zostanie do naprawy taczki, ale przyznasz, ˙
ze to
ju˙
z nie moja wina.
A teraz skoro ja ci przyrzekłem taczk˛
e, s ˛
adz˛
e, ˙
ze w
zamian ty mi podarujesz troch˛
e kwiatów. Oto kosz, i
oczekuj˛
e, ˙
ze mi go napełnisz.
JANEK
Mam go napełni´
c?
Janek do widowni, tak ˙
ze Młynarz nie słyszy
Ale˙
z jak go napełni˛
e nie b˛
ed˛
e miał ju˙
z ˙
zadnych
kwiatów do sprzedania, a tak bardzo pragn ˛
ałbym
odzyska´
c moje srebrne guziki.
MŁYNARZ HUGO
Co tam mruczysz? Oczywi´
scie, trzeba go napełni´
c!
Przyznasz przecie, ˙
ze za taczk˛
e mog˛
e chyba ˙
z ˛
ada´
c od
ciebie troch˛
e kwiatów. Mo˙
ze si˛
e myl˛
e, ale - moim
zdaniem - przyja´
z´
n winna by´
c wolna od wszelkiego
egoizmu.
8.
JANEK
Mój drogi przyjacielu! Z ch˛
eci ˛
a oddaj˛
e Wam wszystkie
kwiaty z mego ogrodu. Wi˛
ecej mi zale˙
zy na Waszym
dobrym mniemaniu ni˙
z na odzyskaniu kiedykolwiek tych
głupich srebrnych guzików.
I co pr˛
edzej pomkn ˛
ał w gł ˛
ab ogrodu, zerwał
wszystkie pierwiosnki i napełnił nimi kosz
młynarza.
MŁYNARZ HUGO
Do widzenia, Janku!
˙
Zegnał go młynarz odchodz ˛
ac w stron˛
e wzgórza z
desk ˛
a na ramieniu i du˙
zym koszem kwiatów w r˛
eku.
JANEK
Do widzenia!
˙
Zwawo zabieraj ˛
ac si˛
e znów do roboty, tak był
uradowany taczk ˛
a.
Scena 2
Nazajutrz Janek zaj˛
ety był przywi ˛
azywaniem
opadaj ˛
acych p˛
edów bluszczu nad bram ˛
a, gdy
usłyszał głos młynarza, który go wołał po
imieniu. Zbiegł wi˛
ec szybko z drabiny i przez
parkan wyjrzał na ulic˛
e. Zobaczył młynarza,
d´
zwigaj ˛
acego na plecach ogromny wór m ˛
aki.
MŁYNARZ HUGO
Mój drogi Janku, czy nie zechciałby´
s odnie´
s´
c do
miasta tego wora m ˛
aki?
JANEK
Och, bardzo mi przykro, ale doprawdy jestem dzi´
s
ogromnie zaj˛
ety w ogrodzie. Postanowiłem przywi ˛
aza´
c
wszystkie pn ˛
acze, podla´
c kwiaty i skosi´
c traw˛
e.
MŁYNARZ HUGO
Tak, ale... wobec tego, ˙
ze ja ci podarowałem taczk˛
e,
jest to nieuprzejmie z twojej strony odmawia´
c mi tak
drobnej przysługi.
JANEK
Ach, nie mówcie tak! Ja dla wszystkich pragn ˛
ałbym by´
c
uprzejmy.
Janek chwyciwszy czapk˛
e wzi ˛
ał na ramiona ci˛
e˙
zki
wór i powlókł si˛
e z nim w stron˛
e miasta.
JANEK
Oj, nie wiem czy dam rad˛
e donie´
s´
c tak wielki wór do
miasta.
9.
Dzie´
n był bardzo skwarny, a droga tak pełna
kurzu i zanim Janek przebył sze´
s´
c mil, uczuł
si˛
e tak strasznie znu˙
zony, ˙
ze musiał usi ˛
a´
s´
c i
wypocz ˛
a´
c.
JANEK
Nie mog˛
e zawie´
s´
c mego przyjaciela, musz˛
e donie´
s´
c ten
worek do miasta.
Przezwyci˛
e˙
za si˛
e i wstaje
i ostatecznie dociera
do miasta.
JANEK
Dobrze sprzedałem m ˛
ak˛
e mojego przyjaciela i teraz
musz˛
e szybko wraca´
c do domu. Po zmierzchu grasuj ˛
a
rabusie i mogliby mnie okra´
s´
c. Jestem jednak
zadowolony, ˙
ze nie odmówiłem Młynarzowi, który jest
przecie˙
z najlepszym moim przyjacielem, a oprócz tego
darował mi jeszcze taczk˛
e.
Janek szybkim krokiem wraca z miasta
JANEK
Ci˛
e˙
zki miałem dzie´
n.
Janek mówi do siebie kład ˛
ac si˛
e spa´
c.
Scena 3
Nazajutrz wczesnym rankiem młynarz przybiegł, by
odebra´
c pieni ˛
adze za wór m ˛
aki, ale Janek
był tak zm˛
eczony, ˙
ze le˙
zał jeszcze w łó˙
zku.
MŁYNARZ HUGO
Dalibóg! Widz˛
e, ˙
ze jeste´
s bardzo leniwy. Maj ˛
ac zamiar
obdarzy´
c ci˛
e taczk ˛
a, wierzyłem, ˙
ze energicznie umiesz
pracowa´
c. Lenistwo jest wielkim grzechem i nie
znosz˛
e, aby którykolwiek z mych przyjaciół był
opieszały lub niedbały. Nie powinno ci˛
e dziwi´
c, ˙
ze
mówi˛
e z tob ˛
a tak otwarcie. Nie przyszłoby mi do głowy
post˛
epowa´
c w ten sposób, gdybym nie był twym
prawdziwym przyjacielem. Ale jaka˙
z byłaby korzy´
s´
c z
przyja´
zni, gdyby nie mo˙
zna było mówi´
c otwarcie, co
si˛
e my´
sli? Ka˙
zdy mo˙
ze prawi´
c komplementy, schlebia´
c,
i stara´
c si˛
e przypodoba´
c, ale prawdziwy przyjaciel
zawsze mówi nieprzyjemne prawdy i nie waha si˛
e
sprawi´
c przykro´
sci. A je´
sli jest prawdziwie szczerym
przyjacielem, to woli nawet tak post˛
epowa´
c wiedz ˛
ac,
˙
ze wówczas post˛
epuje dobrze.
JANEK
Oj, przykro mi, ale byłem wczoraj ogromnie znu˙
zony,
wi˛
ec postanowiłem pole˙
ze´
c dzi´
s troch˛
e dłu˙
zej w łó˙
zku
i posłucha´
c ´
spiewu ptaków. Ilekro´
c słucham ´
spiewu
ptaków, lepiej mi si˛
e pracuje.
10.
MŁYNARZ HUGO
Bardzo mnie to cieszy,
szybko odparł młynarz klepi ˛
ac Janka po ramieniu
bo wła´
snie chc˛
e ci˛
e zabra´
c z sob ˛
a, skoro tylko si˛
e
ubierzesz, aby´
s mi naprawił dziur˛
e w dachu.
JANEK
Ale˙
z Młynarzu, bardzo mi spieszno do roboty w
ogrodzie, gdy˙
z kwiaty ju˙
z od dwóch dni
nie były podlane.
I czy uwa˙
zaliby´
scie za nieuprzejmo´
s´
c, gdybym
odpowiedział, ˙
ze jestem dzi´
s ogromnie zaj˛
ety?
MŁYNARZ HUGO
Oczywi´
scie! S ˛
adz˛
e, ˙
ze niewiele chyba ˙
z ˛
adam od ciebie
wobec tego, ˙
ze zamierzam ci darowa´
c taczk˛
e, ale skoro
odmawiasz, to zaraz st ˛
ad odejd˛
e i sam naprawi˛
e dziur˛
e
w dachu.
JANEK
Ach, przenigdy!
Janek wyskoczywszy z łó˙
zka, ´
spiesznie si˛
e ubrał
i poszedł do stodoły młynarza.
Pracował cały dzie´
n a˙
z do zachodu sło´
nca, a gdy
wracał od Młynarza, ten czekał przy furtce
ogrodu Janka.
MŁYNARZ HUGO
I có˙
z, Janku, czy dach ju˙
z naprawiony?
JANEK
Tak, wła´
snie sko´
nczyłem.
MŁYNARZ HUGO
Ach! ˙
Zadna praca nie daje tyle zadowolenia, jak ta,
któr ˛
a spełniamy dla innych.
JANEK
To prawdziwa rozkosz słucha´
c, gdy tak ładnie mówicie,
ogromna rozkosz. Ale obawiam si˛
e, ˙
ze ja nigdy nie
b˛
ed˛
e miał tak pi˛
eknych my´
sli.
MŁYNARZ HUGO
Ach! nab˛
edziesz je z czasem, tylko oczywi´
scie, musisz
sobie zadawa´
c wi˛
ecej trudu ni˙
z dotychczas. Teraz
uczysz si˛
e dopiero praktycznej strony przyja´
zni, a
kiedy´
s przyswoisz sobie tak˙
ze teori˛
e.
JANEK
Czy naprawd˛
e s ˛
adzicie, ˙
ze j ˛
a sobie kiedy´
s przyswoj˛
e?
11.
MŁYNARZ HUGO
Bez w ˛
atpienia! Ale teraz, skoro ju˙
z dach naprawiony,
najlepiej b˛
edzie, gdy pójdziesz do domu i
wypoczniesz. Jutro bowiem, wczesnym rankiem musisz mi
wygna´
c owce na pastwisko.
Janek nie miał odwagi cokolwiek odpowiedzie´
c, a
nazajutrz wczesnym rankiem młynarz stał
ju˙
z przed jego chałup ˛
a z du˙
zym stadem owiec, z
którym Janek niebawem ruszył w góry. Strawił
cały dzie´
n na wyp˛
edzaniu owiec na pasz˛
e i
zap˛
edzaniu ich na powrót do obory, a gdy
wieczorem wrócił do swojej izdebki, był tak
znu˙
zony, ˙
ze zasn ˛
ał na krze´
sle i zbudził si˛
e
dopiero nad ranem.
JANEK
´
Sliczn ˛
a b˛
ed˛
e dzi´
s miał pogod˛
e
rzekł do siebie, szybko zabieraj ˛
ac si˛
e do
roboty w ogrodzie.
Nie zapomniałem o was moje kochane kwiaty. Nie
my´
slcie, ˙
ze o was zapomniałem. Nie mam czasu si˛
e wami
zaj ˛
a´
c, bo musz˛
e przecie˙
z pomóc Młynarzowi.
Przy płocie pojawia si˛
e Młynarz
MŁYNARZ HUGO
Janku, czy˙
z nie jestem Twoim najlepszym przyjacielem?
JANEK
To prawda, jeste´
s moim najlepszym przyjacielem.
MŁYNARZ HUGO
Czy˙
z nie daj˛
e ci taczki?
JANEK
Tak, Młynarzu dajesz mi taczk˛
e, a to ju˙
z dowodzi
twojej czystej wspaniałomy´
slno´
sci.
Scena 4
JANEK
Prawdziwa przyja´
z´
n jest szczera.
Janek siedzi w swoim pokoju przy stole
i powoli
literuj ˛
ac zapisuje w zeszycie pi˛
ekne rzeczy,
które Młynarz mówił o przyja´
zni, nagle
za
drzwiami rozległo si˛
e gło´
sne stukanie. Noc była
burzliwa, wiatr ´
swiszczał i wył straszliwie.
JANEK
Czy to wiatr tak trzaska drzwiami?
Po chwili znów słyszy pukanie raz drugi i
trzeci.
Zapewne jaki´
s biedny podró˙
zny.
12.
Janek podbiegł do drzwi i je otwiera w drzwiach
stoi Młynarz.
MŁYNARZ HUGO
Mój drogi Janku, jestem w wielkim kłopocie. Mój
najmłodszy syn spadł z drabiny i potłukł si˛
e tak
mocno, ˙
ze musz˛
e wezwa´
c lekarza. Ale on mieszka
daleko, przy tym noc taka okropna. Wła´
snie mi
przyszło do głowy, ˙
ze lepiej b˛
edzie, je´
sli ty
pójdziesz zamiast mnie. Wiesz przecie, ˙
ze ci oddam
taczk˛
e, wi˛
ec jest rzecz ˛
a słuszn ˛
a, by´
s si˛
e w
jakikolwiek sposób odwzajemnił.
JANEK
Naturalnie! Uwa˙
zam to za zaszczyt dla siebie, ˙
ze do
mnie si˛
e zwracacie i natychmiast ruszam w drog˛
e.
Tylko musicie mi po˙
zyczy´
c swej latarni, bo noc jest
tak ciemna, ˙
ze mógłbym wpa´
s´
c do rowu.
MŁYNARZ HUGO
Bardzo mi przykro, ale to jest nowa latarnia, i
wielka byłaby szkoda, gdyby si˛
e zepsuła.
JANEK
W takim razie obejd˛
e si˛
e bez niej.
Janek wło˙
zył du˙
zy ko˙
zuch i ciepł ˛
a szkarłatn ˛
a
czapk˛
e, obwi ˛
azał szyj˛
e ciepłym szalem i ruszył w
drog˛
e.
Jak˙
ze szalała burza! Noc była taka ciemna, ˙
ze
Janek zaledwie mógł rozezna´
c drog˛
e, a wiatr d ˛
ał
tak silny, ˙
ze trudno było utrzyma´
c si˛
e na
nogach. Janek jednak dzielnie maszerował
naprzód, a po trzygodzinnym borykaniu si˛
e z
wiatrem i burz ˛
a stan ˛
ał u drzwi doktora i
zapukał.
DOKTOR
Kto tam?
JANEK
Janek, Panie doktorze.
DOKTOR
Czego chcesz? Janku!
JANEK
Synek młynarza spadł z drabiny i mocno si˛
e potłukł,
wi˛
ec młynarz prosi, by pan doktor zaraz do niego
przybył.
DOKTOR
Dobrze! Ju˙
z id˛
e!
doktor po chwili wyprowadza osiodłanego konia i
Po chwili z latarni ˛
a w r˛
eku zszedł ze schodów i
wsiada na konia i jedzie w kierunku młyna, Janek
za´
s biegł za nim, w´
sród ciemno´
sci.
13.
Scena 5
Przechodzi kondukt ˙
załobny, za trumn ˛
a id ˛
a tłumy
ludzi na czele kroczy Młynarz.
MŁYNARZ HUGO
Byłem najlepszym jego przyjacielem, słusznie wi˛
ec,
bym miał najprzedniejsze miejsce w kondukcie
˙
załobnym.
S ˛
ASIAD 1
Szkoda bardzo tego biednego Janka. Zgin ˛
ał w burzy
wracaj ˛
ac od Doktora, do którego go wysłał Młynarz.
S ˛
ASIAD 2
Burza tego dnia była straszna, a deszcz lał
strumieniami, tak ˙
ze biedny Janek nie widział ju˙
z,
dok ˛
ad idzie i nie mógł zd ˛
a˙
zy´
c za koniem. Najpewniej
zupełnie zgubił drog˛
e i zabł ˛
akał si˛
e w´
sród
trz˛
esawiska bardzo zdradliwego i pełnego gł˛
ebokich
dołów, gdzie te˙
z biedak uton ˛
ał.
S ˛
ASIAD 1
Zwłoki jego zostały nazajutrz znalezione przez kilku
pastuchów, którzy zobaczywszy, ˙
ze co´
s pływa po
czarnej kału˙
zy, podeszli bli˙
zej i poznali biednego
Janka. Martwe jego ciało zanie´
sli do chałupki w jego
ogrodzie.
MŁYNARZ HUGO
Dla mnie jest to naprawd˛
e powa˙
zna szkoda. Miałem
bowiem odst ˛
api´
c mu star ˛
a taczk˛
e, a teraz nie wiem
doprawdy, co z ni ˛
a pocz ˛
a´
c. Tylko zawadza i do tego
jest jeszcze zepsuta a i tak nikomu nie mógłbym jej
odsprzeda´
c. W przyszło´
sci nigdy ju˙
z nie b˛
ed˛
e nikomu
robił podarków. Człowiek tylko cierpi z powodu swej
wspaniałomy´
slno´
sci.
Młynarz popłakuje a kondukt odchodzi.