D
wanaście
K
oncepcji
służb ś
wiatowych
napisał Bill W.
Przyjęte przez 12 Doroczną
Konferencję Służb Ogólnych Anonimowych Alkoholików
w dniu 26 kwietnia 1962 r.
DWANAŚCIE KONCEPCJI
SŁUŻB ŚWIATOWYCH
napisał Bill W.
Przyjęte przez 12 Doroczną
Konferencję Służb Ogólnych Anonimowych Alkoholików
w dniu 26 kwietnia 1962 r.
“Twelve Concepts for World Service”
English ©1962 Alcoholics Anonymous World Services, Inc. All rights reserved.
Translated from English, and created with permission of Alcoholics Anonymous
World Services, Inc. (A.A.W.S.). Copyright in the English language version of
this work is also owned by A.A.W.S., New York, New York. No part of this work
may be duplicated in any form in any language without the written permission of
A.A.W.S.
ISBN 978-1-893007-91-8
„Dwanaście Koncepcji Służb Światowych”
Wersja polska © 2007 Alcoholics Anonymous World Services, Inc. Wszelkie prawa
zastrzeżone.
Przetłumaczono z angielskiego i opracowano za zgodą firmy Alcoholics
Anonymous World Services, Inc. (A.A.W.S.). Prawa autorskie do wersji angielskiej
również należą do firmy A.A.W.S. Inc., Nowy Jork w stanie Nowy Jork. Żadnej
części niniejszego dokumentu nie można powielać w żadnej postaci bez pisemnej
zgody A.A.W.S.
ISBN 978-1-893007-91-8
Pierwsze wydanie
Dwanaście Koncepcji (wersja skrócona)
I
Ostateczna odpowiedzialność oraz najwyższa władza służb światowych AA
powinny zawsze należeć do zbiorowego sumienia całej naszej Wspólnoty. . . . 6
II
Konferencja Służb Ogólnych AA stała się, pod niemal każdym praktycznym
względem, aktywnym głosem i skutecznie działającym sumieniem całej naszej
społeczności w jej sprawach na świecie. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 10
III
Aby zapewnić skuteczne przewodnictwo, powinniśmy przyznać każdemu ele-
mentowi AA – Konferencji, Zarządowi Służb Ogólnych, jej spółkom pomocni-
czym, personelowi, komitetom i osobom zarządzającym – tradycyjne „Prawo do
Decyzji”. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 13
IV
Na wszystkich szczeblach odpowiedzialności powinno być zachowane tradycyj-
ne „Prawo do Uczestnictwa”, dające prawo głosu proporcjonalne do ponoszonej
przez daną jednostkę odpowiedzialności. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 17
V
Na wszystkich szczeblach naszej struktury powinno obowiązywać tradycyjne
„Prawo do Apelacji”, gwarantujące wysłuchanie głosów mniejszości i wnikliwe
rozważenie indywidualnych skarg. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 23
VI
Konferencja uznaje, że główna inicjatywa i czynna odpowiedzialność za
większość spraw służb światowych powinna spoczywać na powiernikach
Konferencji, działających jako Zarząd Służb Ogólnych. . . . . . . . . . . . . . . . . . 27
VII
Statut i regulamin Zarządu Służb Ogólnych są instrumentami prawnymi, upraw-
niającymi powierników do zarządzania sprawami służb światowych i prowa-
dzenia ich. Statut Konferencji nie jest dokumentem prawnym; jego skuteczność
zależy od tradycji i środków AA. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 30
VIII
Powiernicy są głównymi osobami odpowiedzialnymi za ogólną politykę i finan-
se oraz za zarządzanie tymi obszarami. Dzięki możliwości wybierania wszyst-
kich dyrektorów odrębnych i stale czynnych służb, sprawują nadzór nad tymi
jednostkami. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 34
IX
Dobrzy przywódcy na wszystkich poziomach służby są dla nas niezbędni w
związku z przyszłymi działaniami i bezpieczeństwem. Pierwotnie to założyciele
AA przewodzili służbom światowym, obecnie ich działalność musi być konty-
nuowana przez powierników. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 38
X
Z każdym obowiązkiem dotyczącym służby powinna się wiązać odpowiadająca
mu władza, a jej zakres powinien być dobrze zdefiniowany. . . . . . . . . . . . . . . .46
XI
Powiernicy powinni zawsze dysponować jak najlepszymi komitetami, dyrektora-
mi spółek, osobami zarządzającymi, personelem i konsultantami. Kwestie składu
tych jednostek oraz kwalifikacji, sposobu obejmowania stanowisk a także praw i
obowiązków poszczególnych osób należy więc zawsze traktować poważnie. .51
XII
Konferencja powinna postępować zgodnie z duchem tradycji AA, dbając o to,
aby sama nigdy nie stała się ośrodkiem niebezpiecznego bogactwa lub władzy.
Jej podstawową zasadą finansową winno być zapewnienie wystarczających fun-
duszy operacyjnych i rezerw. Żaden z członków Konferencji nie powinien mieć
nieuzasadnionej władzy nad innymi. Wszystkie ważne decyzje mają być podej-
mowane w drodze dyskusji i głosowania i – jeśli to tylko możliwe – w sposób
zasadniczo jednomyślny. Działania Konferencji nie mogą spowodować pociąg-
nięcia jej członków do odpowiedzialności karnej lub wywołania publicznej pole-
miki. Konferencja nigdy nie będzie rządziła Wspólnotą i – tak jak Wspólnota,
której służy – na zawsze pozostanie demokratyczna w myśleniu i działaniu. . .67
WSTĘP
Bill W. spisał Dwanaście Koncepcji Służb Światowych w 1962 r. We wprowadzeniu
do pierwszego wydania, przytoczonym po niniejszym wstępie, wyjaśniono cel tych
Koncepcji, dziś równie istotny, jak w momencie ich powstania.
Przez lata rozmiar Wspólnoty i obowiązki jej służb ogromnie się powiększyły.
Niektóre fragmenty tekstu oryginalnego straciły więc od tego czasu na aktualności i
uległy zmianom w kolejnych wydaniach; dodano też wiele uzupełnień w nawiasach.
Zgodnie z rekomendacjami specjalnego komitetu Zarządu Służb Ogólnych AA, w
1985 r. Konferencja Służb Ogólnych zaleciła, aby w kolejnych publikacjach Koncepcji w
Podręczniku Służby AA i broszurze Dwanaście Koncepcji Służb Światowych umieszcza-
no wersję oryginalną z 1962 r., natomiast zestawienie faktycznych wymaganych zmian
przedstawiać w postaci numerowanych przypisów na końcu każdego rozdziału. Jedynymi
wyjątkami są określone przypisy autorstwa Billa W., dodane w latach następujących po
pierwszym wydaniu tekstu Koncepcji: są one oznaczone gwiazdkami i znajdują się na
tych samych stronach co tekst, do którego się odnoszą.
Skrócona wersja Koncepcji została opracowana przez Konferencję Służb Ogólnych
z 1974 r. w celu włączenia jej do Podręcznika Służby AA. Obecnie jest zawarta w
Regulaminie Zarządu Służb Ogólnych, wydrukowanym w tym podręczniku, a także
poprzedza wprowadzenie do tekstu Dwunastu Koncepcji.
Biuro Służb Ogólnych
Wrzesień 1985 r.
Dwanaście Koncepcji (wersja pełna)
I
Ostateczna odpowiedzialność oraz najwyższa władza służb światowych AA
powinny zawsze należeć do zbiorowego sumienia całej naszej Wspólnoty.
II
Kiedy w 1955 r. grupy AA potwierdziły stały statut Konferencji Służb
Ogólnych, przekazały jej w ten sposób pełną władzę nad czynnym prowa-
dzeniem naszych służb światowych, powierzając jednocześnie Konferencji
rolę aktywnego głosu i skutecznie działającego sumienia całej społeczności
we wszystkich sprawach poza zmianami Dwunastu Tradycji lub artykułu 12
statutu Konferencji.
III
Jako tradycyjne metody tworzenia i pielęgnowania jasno zdefiniowanych
relacji roboczych między grupami, Konferencją, Zarządem Służb Ogólnych
AA oraz spółkami pomocniczymi, personelem, komitetami i osobami zarzą-
dzającymi – a zatem zapewniania skutecznego przywództwa – proponuje
się przyznanie wszystkim tym jednostkom służb światowych tradycyjnego
„Prawa do Decyzji”.
IV
Na wszystkich szczeblach odpowiedzialności w ramach Konferencji powin-
no być zachowane tradycyjne „Prawo do Uczestnictwa”, dzięki któremu
każda klasa lub grupa osób pełniących służbę światową będzie miała prawo
głosu proporcjonalne do ponoszonej przez siebie odpowiedzialności.
V
Na wszystkich szczeblach naszej struktury służb światowych powinno obo-
wiązywać tradycyjne „Prawo do Apelacji”, gwarantujące wysłuchanie głosów
mniejszości i wnikliwe rozważenie indywidualnych skarg.
VI
Działając w imieniu całego ruchu AA, nasza Konferencja Służb Ogólnych
ponosi główną odpowiedzialność za prowadzenie służb światowych i,
zgodnie z tradycją, ma prawo do podejmowania ostatecznych decyzji
dotyczących istotnych kwestii związanych z polityką ogólną i finansami.
Konferencja uznaje jednak także, że główna inicjatywa i czynna odpowie-
dzialność za większość tych spraw powinna spoczywać przede wszystkim
na Powiernikach Konferencji działających jako Zarząd Służb Ogólnych
Anonimowych Alkoholików.
VII
Konferencja uznaje, że statut i regulamin Zarządu Służb Ogólnych są instru-
mentami prawnymi, które przyznają Powiernikom pełne prawa do zarządza-
nia wszystkimi sprawami służb światowych Anonimowych Alkoholików
i prowadzenia ich. Uznaje się ponadto, że sam statut Konferencji nie jest
dokumentem prawnym: opiera się on na sile tradycji, a jego skuteczność
zależy od środków AA.
VIII
Powiernicy Zarządu Służb Ogólnych pełnią dwie główne funkcje: (a) Są
głównymi osobami odpowiedzialnymi za planowanie istotnych kwestii
związanych z ogólną polityką i finansami oraz za zarządzanie tymi obszara-
mi. Bezpośrednio kierują tymi sprawami wraz z komitetami głównymi. (b)
Powiernicy są przede wszystkim pełnymi właścicielami naszych odrębnych
i stale czynnych służb i sprawują nad nimi nadzór, wybierając wszystkich
dyrektorów tych jednostek.
IX
Dobrzy przywódcy oraz skuteczne i właściwe metody ich wybierania na
wszystkich poziomach służb mają krytyczne znaczenie dla naszych przy-
szłych działań i bezpieczeństwa. Przewodzenie służbom światowym, rea-
lizowane pierwotnie przez założycieli AA, musi być kontynuowane przez
Powierników Zarządu Służb Ogólnych Anonimowych Alkoholików.
X
Z każdym obowiązkiem dotyczącym służby powinna się wiązać odpowiada-
jąca mu władza, a jej zakres powinien być dobrze zdefiniowany za pomocą
tradycji, uchwały, szczegółowego opisu stanowiska lub stosownych statutów i
regulaminów.
XI
Powiernicy ponoszą ostateczną odpowiedzialność za zarządzanie służbami
światowymi AA, powinni więc zawsze dysponować jak najlepszymi stały-
mi komitetami, dyrektorami spółek, osobami zarządzającymi, personelem
i konsultantami. Kwestie składu komitetów i zarządów, kwalifikacji ich
członków, sposobu obejmowania przez nich stanowisk w służbach, syste-
mów rotacji, wzajemnych powiązań oraz szczególnych praw i obowiązków
tych osób, a także właściwej podstawy wynagradzania finansowego takich
pracowników należy więc zawsze traktować poważnie.
XII
Ogólne Gwarancje Konferencji: we wszystkich sytuacjach Konferencja
powinna postępować zgodnie z duchem tradycji AA, dbając o to, aby sama
nigdy nie stała się ośrodkiem niebezpiecznego bogactwa lub władzy. Jej
podstawową zasadą finansową powinno być zapewnienie wystarczają-
cych funduszy operacyjnych i odpowiednich rezerw. Żaden z Członków
Konferencji nie powinien mieć nieuzasadnionej władzy nad innymi, a
wszystkie ważne decyzje mają być podejmowane w drodze dyskusji i
głosowania i – jeśli to tylko możliwe – w sposób zasadniczo jednomyślny.
Działania Konferencji nie mogą spowodować pociągnięcia jej członków
do odpowiedzialności karnej lub wywołania publicznej polemiki. Mimo że
Konferencja występuje w imieniu Wspólnoty Anonimowych Alkoholików,
nigdy nie będzie nią rządziła i – tak jak Wspólnota, której służy – na zawsze
pozostanie demokratyczna w myśleniu i działaniu.
Wprowadzenie
„Dwanaście Koncepcji Służb Światowych”, które są tematem niniejszego podręcznika,
to interpretacja struktury służb światowych AA. Przedstawiono w nich proces ewolucji,
dzięki któremu uzyskały swoją obecną formę, a także szczegółowo omówiono doświad-
czenie i podejście, stanowiące obecnie fundament naszego działania. Celem Koncepcji
jest zatem zapisanie odpowiedzi na pytanie o sens i cel naszej struktury służb, tak aby
niezwykle cenne doświadczenia z przeszłości i wnioski, które z nich wyciągnęliśmy,
nigdy nie uległy zapomnieniu ani utracie.
Jest całkowicie uzasadnione, każde nowe pokolenie osób pełniących służbę AA
będzie chciało wprowadzać usprawnienia operacyjne. Niewątpliwie w przyszłości
ujawnią się niedostrzeżone teraz wady obecnej struktury. Pojawią się nowe potrzeby i
problemy związane ze służbami, powodując, że zmiany strukturalne staną się koniecz-
ne. Te nieprzewidziane uwarunkowania powinny zostać z pewnością uwzględnione,
a niezbędne zmiany – wprowadzone w życie.
Musimy jednak stale zdawać sobie sprawę z tego, że zmiana nie oznacza automatycz-
nie postępu. Jesteśmy przekonani, że każda nowa grupa pracowników służb światowych
będzie narażona na pokusę wypróbowania wszelkiego rodzaju innowacji, co często może
oznaczać niewiele więcej niż bolesną powtórkę wcześniej popełnionych błędów. Ważnym
celem niniejszych Koncepcji będzie zatem uprzedzenie takich sytuacji przez wyraźne
przypominanie nam o przeszłych doświadczeniach. Jeżeli mimo to nie uda się uniknąć
błędów, Koncepcje mogą stanowić gotową metodę bezpiecznego powrotu do równowagi
działania, co w innym przypadku mogłoby zająć lata bezskutecznych prób.
W Koncepcjach zawarto także wiele zasad, które stały się już tradycją naszych służb,
nigdy jednak nie zostały wyraźnie sformułowane i utrwalone na piśmie. Przykładowo:
„Prawo do Decyzji” daje naszym przywódcom odpowiednią swobodę działania i podej-
mowania decyzji; „Prawo do Uczestnictwa” daje każdej pełniącej światową służbę osobie
prawo głosu odpowiadające jej zakresowi odpowiedzialności, natomiast Uczestnictwo
gwarantuje, że każdy zarząd czy komitet służb zawsze będzie dysponować zasobami i
zdolnościami zapewniającymi skuteczne funkcjonowanie. „Prawo do Apelacji” chroni
opinie mniejszości i zachęca do ich wyrażania, natomiast „Prawo do Petycji” gwarantuje,
że skargi zostaną wysłuchane i właściwie potraktowane. Te ogólne zasady można oczy-
wiście wykorzystywać z pożytkiem w obrębie całej naszej struktury.
W innych rozdziałach Koncepcji szczegółowo nakreślono te ważne tradycje, zwy-
czaje, relacje i ustalenia prawne, dzięki którym Zarząd Służb Ogólnych harmonijnie
współpracuje z komitetami głównymi i z korporacyjnymi częściami czynnej służby:
spółkami A.A. World Services, Inc. oraz A.A. Grapevine, Inc. Jest to podstawa platformy
strukturalnej, która decyduje o wewnętrznej sytuacji roboczej w Światowej Centrali AA.
3
Szczególną uwagę zwrócono na to, aby szczegółowe przedstawienie naszej struktury
wewnętrznej nie zostało później uznane za sztywną tradycję lub doktrynę, w których nie
będzie można wprowadzić koniecznych zmian. Nic nie jest bardziej odległe od założeń
tych Koncepcji. Przyszli zwolennicy zmian strukturalnych muszą jedynie przedstawić
solidne uzasadnienie swoich propozycji – przekonujące zarówno dla Powierników,
jak i dla Konferencji. Podobne wymagania obowiązują w sytuacji przekazania w inne
ręce dowolnej istotnej części działalności AA. Warto podkreślić, że – poza paroma wyjąt-
kami – sam statut Konferencji można z łatwością zmienić.
Jest chyba jeden dodatkowy aspekt, na który należy zwracać szczególną uwagę,
proponując znaczne zmiany strukturalne. W takim przypadku dana zmiana powinna być
przez odpowiedni okres oznaczona jako „eksperymentalna”. W momencie ostatecznego
zatwierdzenia zmiana o takim charakterze może zostać zapisana w specjalnej części
niniejszego podręcznika, zatytułowanej „ZMIANY”. Dzięki temu oryginalna postać
Dwunastu Koncepcji zostanie nienaruszona i będzie stanowić dowód naszych wcześniej-
szych doświadczeń. Przyszli pracownicy naszych służb będą mogli wówczas wyraźnie
zobaczyć, co się stało i dlaczego.
W pozostałych rozdziałach duży nacisk położono na wysoką jakość przywództwa, na
potrzebę stosowania odpowiednich metod obejmowania stanowisk przez cały nowy per-
sonel oraz na konieczność utrzymywania jak najlepszych stosunków osobistych między
wszystkimi osobami pracującymi w naszych służbach. Koncepcje stanowią próbę zapro-
jektowania struktury, w której praca każdej osoby przynosi dobre skutki, a nieporozumie-
nia są zredukowane do minimum. Osiągamy to, formułując zależności między naszymi
pracownikami oraz między pracownikami a ich pracą w taki sposób, aby zminimalizować
szanse wystąpienia konfliktów personalnych.
W służbach AA zawsze musieliśmy wybierać między układem autorytarnym, w
którym jedna grupa lub osoba otrzymuje pełną władzę nad innymi, a koncepcją demokra-
tyczną, wymagającą systemu kontroli, który uniemożliwia pełnej władzy lekceważenie
ograniczeń. Pierwsze podejście można określić jako instytucjonalne lub autokratyczne.
Drugie zaś to metoda stosowana przez rządy konstytucyjne i przez wiele dużych firm na
wyższych szczeblach struktury.
Dobrze znamy swoje skłonności do nadużywania władzy, jest więc naturalne, a
nawet konieczne, aby koncepcja naszych służb opierała się na systemie kontroli. Musimy
pamiętać, że zajmując ważne stanowisko, zwykle próbujemy zwiększyć swoją władzę
i swój prestiż. W przeciwnym wypadku jednak – kiedy ktoś inny pełni władzę – wytrwale
opieramy się zarządzaniu twardą ręką. Jestem tego tym bardziej pewien, że sam mam
takie cechy.
Koncepcje zawierają więc idee takie jak: „Żadna grupa ani osoba nie powinny otrzy-
mać pełnej władzy nad innymi”; „Duże, czynne i różniące się od siebie operacje powinny
być wyodrębniane i zarządzane oddzielnie, wykorzystywany personel, a także użyte
wyposażenie i kapitał operacyjny powinny być osobne”; „Powinniśmy unikać nieuza-
sadnionej koncentracji pieniędzy lub wpływów osobistych w ramach jednej z grup służb
4
lub jednostki”; „Na każdym poziomie służb władza powinna odpowiadać zakresowi
odpowiedzialności”; „Należy unikać dwuwładzy”. Te i podobne postanowienia definiują
relacje pracownicze, które mogą być zarazem przyjazne i wydajne. W szczególności
ograniczają naszą skłonność do koncentracji pieniędzy i władzy, co jest niemal zawsze
podstawową (choć nie zawsze uświadomioną) motywacją często spotykanego dążenia do
„konsolidacji” jednostek służb światowych.
Ponieważ Koncepcje obejmują szeroki zakres tematów, trudno było je uporządkować
i spisać. Każda Koncepcja jest w rzeczywistości grupą powiązanych zasad, nie można
więc było zapisać ich w postaci krótkich twierdzeń, tak jak uczyniono to w przypadku
Dwunastu Kroków i Dwunastu Tradycji AA. Koncepcje te stanowią jednak najlepsze pod-
sumowanie, jakie jestem w stanie opracować, mając ponad dwadzieścia lat doświadczenia
w tworzeniu struktury naszych służb i prowadzeniu spraw światowych AA. Podobnie
jak spisane wcześniej Dwanaście Kroków i Dwanaście Tradycji oraz statut Konferencji,
zasady te są także rezultatem długich przemyśleń i rozległych konsultacji.
Mam głęboką nadzieję, że niniejszy tekst Dwunastu Koncepcji stanie się mile
widzianym dodatkiem do „Podręcznika Trzeciego Posłania Służb Światowych AA” i że
okaże się niezawodnym przewodnikiem w pracy Wspólnoty w nadchodzących latach.
5
6
Koncepcja I
Ostateczna odpowiedzialność oraz najwyższa wła-
dza służb światowych AA powinny zawsze należeć
do zbiorowego sumienia całej naszej Wspólnoty.
Na grupach AA spoczywa obecnie najwyższa odpowiedzialność za nasze służby świato-
we – te specjalne elementy naszej ogólnej działalności, dzięki którym nasza Wspólnota
może funkcjonować jako całość – oraz najwyższa władza nad służbami. Grupy przyjęły tę
odpowiedzialność na Międzynarodowej Konwencji w St. Louis w 1955 r. Tam, w imieniu
Doktora Boba, Powierników i dawnych przywódców AA, przekazałem odpowiedzialność
za służby światowe w ręce całej naszej Wspólnoty.
Dlaczego i z mocy jakich uprawnień? Były ku temu bezwzględnie konieczne powo-
dy; istniały też dodatkowe przyczyny związane z fundamentalną strukturą i tradycją ruchu
AA.
Do roku 1948 r. nasze potrzeby stały się dostatecznie jasne. Dziesięć lat wcześ-
niej, w 1938 r., wspomagani przez ofiarnych przyjaciół, Doktor Bob i ja rozpoczęliśmy
prace nad strukturą służb światowych. Naszym pierwszym krokiem było utworzenie
powiernictwa dla wspólnoty AA jako całości. Instytucję tę nazwaliśmy Fundacją
Alkoholików (Alcoholic Foundation), natomiast w 1954 r. jej nazwę zmieniono na Zarząd
Służb Ogólnych Anonimowych Alkoholików (General Service Board of Alcoholics
Anonymous).
Celem powiernictwa było rozpoczęcie i prowadzenie wszystkich tych służb spe-
cjalnych całej wspólnoty AA, które nie mogły być dobrze prowadzone przez pojedyncze
grupy lub obszary. Przewidzieliśmy powstanie ujednoliconej literatury AA, rozwój zrów-
noważonej i rozsądnej polityki w zakresie public relations oraz sposoby obsługi dużej
liczby próśb o pomoc, będących następstwem zwiększonego rozgłosu krajowego i mię-
dzynarodowego. Myśleliśmy o pomaganiu w formowaniu nowych grup i o doradzaniu
im na podstawie doświadczeń grup, które powstały wcześniej i działają z powodzeniem.
Przewidzieliśmy też potrzebę wydawania miesięcznika i tłumaczenia naszej literatury na
inne języki.
Do 1950 r. spełniły się niemal wszystkie wizje i marzenia dotyczące służb świato-
wych. W ciągu dwunastu lat od utworzenia Fundacji liczba członków ruchu AA wzrosła
z 50 do 100 tys. Spisano i przyjęto Tradycje AA. Pewność i jedność w znacznym stopniu
zastąpiły obawy, wątpliwości i walkę. Nasze służby odegrały naprawdę dużą i ważną
rolę w tej przemianie. Służby światowe nabrały więc istotnego znaczenia dla przyszłości
wspólnoty AA. Gdyby te ważne instytucje przestały działać lub istnieć, nasza Wspólnota
i misja niesienia przesłania niezliczonym alkoholikom poniosłyby poważne, może wręcz
7
nienaprawialne szkody. W każdej sytuacji i za każdą cenę musimy utrzymać służby
i obieg siły życiowej, która napełnia światowe arterie naszej Wspólnoty. W grupach AA
dowiedliśmy, że potrafimy znieść ogromne napięcia i stresy. Czy poradzilibyśmy sobie
jednak ze zniszczeniem naszego światowego centrum?
Zapytaliśmy zatem sami siebie: jakie jeszcze środki ostrożności możemy podjąć, aby
ostatecznie się ochronić przed osłabieniem lub załamaniem? Lata 1945–1950 były nie-
przerwanym pasmem sukcesów, wielu członków AA myślało więc, że nasza przyszłość
jest całkowicie pewna. Nic – sądzili – nie może się przecież stać naszej Wspólnocie jako
całości, ponieważ Bóg chroni ruch AA. To podejście stanowiło dziwny kontrast w zesta-
wieniu ze skrajną czujnością, z jaką nasi członkowie i grupy troszczyli się siebie. Nie
obarczali przecież – całkiem roztropnie – Opatrzności całkowitą odpowiedzialnością za
swoją własną skuteczność, swoje powodzenie i trzeźwość.
Kiedy niektórzy z nas w Centrali Służb AA zaczęli stosować sprawdzoną zasadę
„zatrzymaj się, patrz i słuchaj” w światowych sprawach Wspólnoty, wiele osób myślało,
że jesteśmy nieustannie zamartwiającymi się głupcami, którym brak wiary. Wielu mówi-
ło: „Po co nam zmiany? Wszystko idzie świetnie!”. „Po co zapraszać delegatów z całego
kraju? To oznacza wydatki i spory polityczne, a żadnej z tych rzeczy nie chcemy.” A
decydujący argument brzmiał zawsze: „Nie komplikujmy tego”.
Takie reakcje były zupełnie naturalne. Przeciętny członek ruchu AA, zajęty przede
wszystkim życiem swojej grupy i realizacją swoich własnych Dwunastu Kroków, nie
wiedział prawie nic o światowych służbach AA. Nawet jedna osoba na tysiąc nie była
w stanie powiedzieć, kim są nasi Powiernicy, a jedna setna członków wspólnoty nie
miała bladego pojęcia o działalności na rzecz ogólnego dobra AA. Dziesiątki tysięcy
ludzi zawdzięczały swoją szansę na trzeźwość słabo dostrzeganej działalności naszych
Powierników i służb ogólnych; niewielu uświadamiało sobie jednak, że tak właśnie jest.
Wśród samych Powierników zarysowały się ostre różnice opinii. Przez długi czas
wielu z nich zdecydowanie sprzeciwiało się zwoływaniu Konferencji przedstawicieli
delegatów AA, przed którymi musieliby odpowiadać. Uważali, że istnieje ogromne
ryzyko, że skutkiem takiego spotkania byłyby spory polityczne, zamieszanie, wydatki
i bezowocne konflikty. Faktycznie, znacznie mniejsze przedsięwzięcia, takie jak lokalne
kluby i służby AA, sprawiały czasem znaczne kłopoty. Szeroko rozpowszechnione było
więc przekonanie, że zorganizowanie kiedykolwiek Konferencji, na której się zbiorą
przedstawiciele całej Wspólnoty, musi się zakończyć klęską. Argumenty te nie były bez-
podstawne i trudno je było obalić.
Jednakże w 1948 r. nastąpiło coś, co ogromnie zaskoczyło nas wszystkich. Okazało
się, że Doktor Bob cierpi na śmiertelną chorobę. Żadna inna wiadomość nie mogła tak
uświadomić ludziom niezaprzeczalnego faktu, że on i ja byliśmy prawie jedynymi łącz-
nikami między naszymi, na dobrą sprawę nieznanymi, Powiernikami a ruchem, któremu
służyli. Powiernicy zawsze w dużym stopniu kierowali się radami Doktora Boba i moimi.
Ściśle kontrolowali wydatki, ale jeżeli tylko pojawiały się pytania związane z polityką
AA, zawsze zwracali się z nimi do nas. Poza tym ówczesne grupy tylko w niewielkim
8
zakresie polegały na Powiernikach, jeżeli chodziło o zarządzanie sprawami służb; nadal
liczyli przede wszystkim na Doktora Boba i na mnie. Mieliśmy więc do czynienia ze
wspólnotą, której całe funkcjonowanie nadal w dużym stopniu zależało od wiary i zaufa-
nia, jakim cieszyli się wówczas jej założyciele.
Trzeba było sobie uświadomić fakt, że założyciele ruchu AA nie są wieczni. Gdyby
zabrakło mnie i Doktora Boba, kto doradzałby Powiernikom? Kto mógłby stanowić łącz-
nik między mało znanym zarządem a tysiącami grup? Po raz pierwszy dostrzeżono wtedy,
że miejsce Doktora Boba i moje może zająć wyłącznie Konferencja przedstawicieli. Lukę
tę trzeba było po prostu niezwłocznie wypełnić. Nie można było tolerować takiego zagro-
żenia dla naszej działalności. Niezależnie od kłopotów czy wydatków musieliśmy zwołać
Konferencję Służb Ogólnych AA i na stałe przekazać kwestię działalności służb świato-
wych we właściwe ręce. Nie trzeba było wiele wyobraźni, aby przewidzieć, że jeżeli nie
będziemy działać śmiało i zdecydowanie, w przyszłości czeka nas katastrofa. Ponaglani
przez sytuację podjęliśmy więc konieczne działania. Teraz, gdy Konferencja działa już
drugą dekadę, widzimy, że nasze wcześniejsze obawy o związane z Konferencją kłopoty
były w znacznym stopniu bezpodstawne. Wyniki działalności Konferencji przerosły nasze
najśmielsze wyobrażenia. Udało nam się dowieść, że grupy AA mogą przejąć ostateczną
odpowiedzialność za swoje światowe służby – i uczynią to.
Istniały też inne powody zasadniczego przeniesienia najwyższej władzy i odpowie-
dzialności na barki całego ruchu AA. Powody te koncentrują się wokół Tradycji Drugiej,
która mówi: „Jedyną i najwyższą władzą w naszej wspólnocie jest miłujący Bóg, jakkol-
wiek może się On wyrażać w sumieniu każdej grupy. Nasi przewodnicy są tylko zaufany-
mi sługami, oni nami nie rządzą”.
Tradycja Druga, podobnie jak pozostałe Tradycje AA, jest głosem doświadcze-
nia, opartym na próbach tysięcy grup w naszych pionierskich czasach. Główne zasady
Tradycji Drugiej są zupełnie jasne: grupy AA mają być ostateczną władzą; ich przywód-
com należy powierzać tylko wyznaczone obowiązki.
Tradycja Druga została zapisana w 1945 r., a nasi Powiernicy autoryzowali następnie
jej publikację. Jednak dopiero w 1951 r. zwołano pierwszą, eksperymentalną Konferencję
Służb Ogólnych, aby się przekonać, czy Tradycję Drugą można z powodzeniem zasto-
sować do Wspólnoty AA jako całości, w tym także do jej Powierników i założycieli.
Należało sprawdzić, czy grupy AA, w ramach Konferencji, mogą i zdecydują się przejąć
najwyższą odpowiedzialność za działanie swoich służb światowych. Potrzeba było jesz-
cze pięciu lat, aby udało się nas wszystkich przekonać, że Tradycja Druga jest przezna-
czona dla każdego. Ale już w St. Louis w 1955 r. wiedzieliśmy, że nasza Konferencja
Służb Ogólnych – prawdziwy reprezentant sumienia ruchu AA na całym świecie – będzie
dobrze i stale funkcjonować.
Być może wielu z nas ma nadal mgliste pojęcie o „zbiorowym sumieniu”
Anonimowych Alkoholików i o tym, czym ono jest naprawdę.
Na całym świecie jesteśmy obecnie świadkami załamania „zbiorowego sumienia”.
Demokratyczne państwa od zawsze miały nadzieję, że ich obywatele będą zawsze dosta-
9
tecznie oświeceni, moralnie świadomi i odpowiedzialni, aby zarządzać swoimi własnymi
sprawami za pośrednictwem wybranych przedstawicieli. W wielu samorządnych krajach
obserwujemy teraz jednak ogromny wzrost ignorancji, apatii i tendencje do dążenia do
władzy w systemach demokratycznych. Duchowe zasoby słusznych celów i zbiorowej
inteligencji zanikają. W rezultacie wiele krajów znalazło się w tak beznadziejnej sytuacji,
że jedynym rozwiązaniem jest dyktatura.
Szczęśliwie dla nas, prawdopodobieństwo takiej klęski w ruchu AA jest bardzo małe.
Życie każdej osoby i każdej grupy jest budowane wokół Dwunastu Kroków i Dwunastu
Tradycji. Doskonale wiemy, że karą za poważne nieposłuszeństwo wobec tych zasad
jest śmierć jednostki i rozwiązanie grupy. Jeszcze większą siłą jednoczącą ruch AA jest
powszechna miłość do innych członków naszej Wspólnoty i do zasad, na których opiera
się obecnie nasze życie.
Wierzymy więc, że w naszej Wspólnocie widzimy uduchowioną społeczność,
cechującą się dostatecznym oświeceniem, dostateczną odpowiedzialnością i dostatecz-
ną miłością Boga i człowieka, aby zapewnić, że demokracja służb światowych będzie
funkcjonować w każdej sytuacji. Jesteśmy przekonani, że możemy polegać na Tradycji
Drugiej, naszym zbiorowym sumieniu i jego zaufanych sługach. My, weterani, z wielką
pewnością przekazaliśmy zatem w ręce Konferencji Służb Ogólnych AA władzę nadawa-
nia – poprzez pracę wybranych delegatów, powierników i pracowników służb – kształtu
przeznaczeniu, nadanemu nam wszystkim przez Boga w Jego mądrości.
10
Koncepcja II
Kiedy w 1955 r. grupy AA potwierdziły stały statut
Konferencji Służb Ogólnych, przekazały jej w ten
sposób pełną władzę nad czynnym prowadzeniem
naszych służb światowych, powierzając jednocześ-
nie Konferencji rolę aktywnego głosu i skutecz-
nie działającego sumienia całej społeczności we
wszystkich sprawach poza zmianami Dwunastu
Tradycji lub artykułu 12 statutu Konferencji.
Jest oczywiste, że tysiące grup AA i dziesiątki tysięcy członków AA, rozsianych po całej
kuli ziemskiej, nie są w stanie samodzielnie zarządzać naszymi różnorodnymi służbami
światowymi ani ich prowadzić. Jest z nimi nasze „zbiorowe sumienie”, dysponują także
niezbędnymi funduszami. Grupy i członkowie AA są w rzeczywistości najwyższą wła-
dzą, jeżeli chodzi o zmienianie struktury służb światowych i krytykowanie ich działania.
Dysponują oni całą istniejącą ostateczną odpowiedzialnością i władzą. Ich sprawą jest
także działanie: to do nich ono faktycznie należy. Jest tak, od kiedy w 1955 r., w St. Louis
grupy przejęły władzę od założycieli i weteranów wspólnoty.
Ale najwyższa władza i odpowiedzialność grup AA za służby światowe – gdyby nie
reprezentowały sobą nic więcej – nic by nie dała. Nic nie uda się osiągnąć tylko na tej
podstawie. Aby działać skutecznie, grupy muszą delegować faktyczną władzę operacyjną
wybranym przedstawicielom służb, którzy mają pełne uprawnienia do występowania
i działania w imieniu całej grupy. Zbiorowego sumienia AA nie da się usłyszeć, jeżeli
właściwie wybranej Konferencji nie obdarzy się zaufaniem i prawem do przemawiania
w imieniu Wspólnoty, uwzględniając większość aspektów służb światowych. Zatem zasa-
da delegowania odpowiedniej władzy i zakresu odpowiedzialności „zaufanym sługom”
musi bezwarunkowo obowiązywać na wszystkich szczeblach naszej czynnej struktury
służb. Jasno wynika to z Tradycji Drugiej AA.
Już od samego początku konieczne było delegowanie znacznego zakresu władzy
służb. Przypomnijmy, jak w 1937 r. grupy z Akron i Nowego Jorku upoważniły Doktora
Boba i mnie do stworzenia służb ogólnych, które mogły rozpowszechniać przesłanie AA
na całym świecie. Te dwie nowo powstałe grupy dały nam władzę do utworzenia służb
światowych i zarządzania nimi. Wskutek ich działania obaj ponosiliśmy ostateczną odpo-
wiedzialność i zostaliśmy bezpośrednio upoważnieni do rozpoczęcia i kontynuowania
tego projektu. Wiedzieliśmy jednak, że sami nie zdołamy zrobić wiele, potrzebne więc
nam były do pomocy zaufane osoby. W miarę upływu czasu zorientowaliśmy się, że musi-
11
my przekazać im bardzo dużą część swojej władzy i zakresu odpowiedzialności. Proces
delegowania przebiegał następująco:
Przede wszystkim Doktor Bob przekazał niemal cały swój bezpośredni zakres odpo-
wiedzialności za utworzenie służb światowych mnie. W Nowym Jorku mieliśmy większą
szansę znalezienia przyjaciół i funduszy, uważaliśmy więc, że nasze centrum służb świa-
towych będzie musiało mieć siedzibę w tym mieście. Zacząłem szukać zaufanych, niebę-
dących alkoholikami ludzi, którzy mogliby nam pomóc, a w 1938 r. powstała Fundacja
Alkoholików – małe powiernictwo członków AA i naszych przyjaciół.
Początkowo Powiernicy naszej nowej Fundacji odpowiadali wyłącznie za sprawy
finansowe. Powoli jednak musieli brać na siebie wiele innych obowiązków, ponieważ
sam nie byłem w stanie zajmować się nimi w sposób systematyczny. Jak najszybciej
przyznałem więc Powiernikom dodatkowy zakres odpowiedzialności i odpowiednie
uprawnienia.
Na przykład w 1940 r., rok po ukazaniu się książki Anonimowi Alkoholicy (Alcoholics
Anonymous) wszyscy widzieliśmy, że ten nowy, znakomity zasób musiał zostać objęty
powiernictwem dla naszej całej Wspólnoty. Dlatego własność udziałów w firmie Works
Publishing, Inc.* (wydawnictwie, które pomogłem odrębnie założyć) została przekazana
Radzie Powierników.
Niemal cały dochód ze sprzedaży książki AA był wówczas potrzebny do sfinanso-
wania ogólnego biura służb, które założyliśmy dla ruchu AA. Powiernicy przejęli więc
zarządzanie działaniem biura, ponieważ stali się odpowiedzialni za fundusze, od których
zależało wsparcie dla niego. W rezultacie stałem się tylko doradcą w sprawach dotyczą-
cych finansów. Oznaczało to przekazanie kolejnej, znacznej części mojej pierwotnej wła-
dzy. Kiedy w 1941 r. grupy AA zaczęły wpłacać składki na rzecz Fundacji Alkoholików,
aby wspierać nasze ogólne biuro służb, Powiernicy objęli pełną kontrolą nasze środki
finansowe przeznaczone na służby światowe.
Po pewnym czasie okazało się, że działania z zakresu public relations ruchu AA
– naprawdę kluczowa sprawa – nie mogą być nadal powierzane wyłącznie mnie. Grupy
AA poproszono więc o przekazanie Powiernikom Fundacji całkowitej kontroli nad tym
bardzo ważnym obszarem. Później Powiernicy objęli swoim zakresem odpowiedzialności
nasze krajowe czasopismo, „A.A. Grapevine”, zorganizowane osobno przez inną grupę
ochotników.
Podobnie działo się z każdą z naszych światowych służb. Nadal pełniłem funkcję
doradcy w pracy naszej Centrali, ale Zarząd Powierników był w pełni odpowiedzialny
prawnie za wszystkie nasze sprawy. Kiedy Doktor Bob i ja zastanawialiśmy się nad przy-
szłością, było jasne, że przekazanie wszystkich uprawnień Zarządowi stało się jedynym
możliwym rozwiązaniem.
Niezależnie od tej delegacji uprawnień Doktor Bob i ja nadal czuliśmy, że cały czas
ponosimy najwyższą odpowiedzialność wobec AA za przyszłość i za właściwą organiza-
cję i strukturę naszych służb światowych. Jeżeli cokolwiek w związku z nimi poszłoby
* Spółka Works Publishing, Inc. zmieniła później nazwę na A.A. Publishing, Inc. Dziś A.A. Publishing jest
oddziałem spółki A.A. World Services, Inc.
12
nie tak, nas pociągnięto by do odpowiedzialności, ponieważ grupy nadal oczekiwały, że to
my, nie zaś mało znani Powiernicy, będziemy przewodzić sprawom światowym AA.
W toku tych przemian uwidoczniła się wielka różnica między władzą najwyższą
a bezpośrednią.
Już w 1945 r. stało się oczywiste, że najwyższa władza i zakres odpowiedzial-
ności współzałożycieli nie powinny zostać nigdy w całości złożone na barki Zarządu
Powierników. Oczywiście naszym Powiernikom należy powierzyć dużą część zakresu
odpowiedzialności czynnej i bezpośredniej. Najwyższej, ostatecznej odpowiedzialności,
która nadal należała do Doktora Boba i do mnie, po prostu nie można było przekazać
samodzielnie ukonstytuowanemu Zarządowi, niezbyt dobrze znanemu we Wspólnocie AA
jako całości. Komu jednak w takim razie należałoby powierzyć najwyższy zakres odpo-
wiedzialności za służby światowe? I co stałoby się z moim przywództwem w sprawach
służb światowych? Historia ruchu AA pokazuje teraz, na kim finalnie spoczęła najwyższa
odpowiedzialność. W St. Louis Doktor Bob i ja przekazaliśmy ją samym grupom AA.
Przyjęcie przez nie najwyższej władzy nad służbami i odpowiedzialności za nie jed-
nak nie było wystarczające. Bez względu na władzę, jaką dysponowały grupy, nie mogły
one spełniać swoich nowych obowiązków, dopóki faktycznie nie przekazały najbardziej
absorbujących z nich. Dlatego właśnie Konferencji Służb Ogólnych Anonimowych
Alkoholików oddano ogólną odpowiedzialność za prowadzenie służb światowych AA
– Konferencja stała się sumieniem całego ruchu AA, jeżeli chodzi o służbę.
Tak samo jak Doktor Bob i ja uznaliśmy wcześniej, że konieczne jest przekazanie
znacznej części naszej czynnej władzy Powiernikom, grupy AA uznały, że te same upraw-
nienia powinny zostać przekazane Konferencji Służb Ogólnych. Ostatnie słowo – prawo
podejmowania ostatecznych decyzji w sprawach dużej wagi – nie należy do samych
Powierników. Zgodnie ze statutem Konferencji, zatwierdzonym w St. Louis, prawo to
zostało obecnie przekazane grupom AA, a poprzez nie – ich Konferencji, organowi sta-
nowiącemu reprezentacyjny przekrój całej naszej Wspólnoty.
Dlatego też Konferencja Służb Ogólnych AA – oraz wszelkie później powstałe sekcje
– stała się, pod niemal każdym praktycznym względem, aktywnym głosem i skutecznie
działającym sumieniem całej społeczności w jej sprawach na świecie.
Dokonując tego doniosłego przekazania władzy, my – weterani – mamy głęboką
nadzieję, że uniknęliśmy pułapek, w które często wpadają wspólnoty, ponieważ ich zało-
życielom nie udało się, w ciągu życia, właściwie delegować i rozdzielić swoich upraw-
nień, odpowiedzialności i przywództwa.
13
Koncepcja III
Jako tradycyjne metody tworzenia i pielęgno-
wania jasno zdefiniowanych relacji roboczych
między grupami, Konferencją, Zarządem Służb
Ogólnych AA oraz spółkami pomocniczymi, per-
sonelem, komitetami i osobami zarządzającymi
– a zatem zapewniania skutecznego przywództwa
– proponuje się przyznanie wszystkim tym jed-
nostkom służb światowych tradycyjnego „Prawa
do Decyzji”.
W ramach ich ogólnych obowiązków, niezależnie od tego, czy są one zdefiniowane przez
statut, uchwałę czy zwyczaj, tradycyjnym prawem wszystkich zarządów i komitetów
służb światowych oraz osób zarządzających nimi powinno być decydowanie, którymi
problemami zajmą się samodzielnie, a jakie kwestie przekażą innym, skonsultują lub
poproszą o konkretne wskazówki w ich sprawie. Powinniśmy powierzyć naszym świato-
wym współpracownikom te uprawnienia, ponieważ inaczej skuteczne przywództwo nie
będzie możliwe. Rozważmy więc szczegółowo, dlaczego potrzeba „prawa do decyzji”
jest niezbędnym elementem przywództwa, i przekonajmy się, jak tę zasadę można prak-
tycznie stosować na wszystkich szczeblach struktury naszych służb światowych.
Wiemy już, w jaki sposób grupy AA, zgodnie z koncepcją „zbiorowego sumienia”,
dysponują dziś najwyższą władzą i ostateczną odpowiedzialnością za służby światowe.
Dowiedzieliśmy się także, w jaki sposób – ze względu na statut Konferencji i postanowie-
nia Tradycji Drugiej, dotyczące „zaufanych sług” – grupy przekazały Konferencji Służb
Ogólnych pełną władzę w zakresie zarządzania światowymi sprawami AA i prowadzenia
ich.
Statutami Konferencji i Zarządu Służb Ogólnych określono ramowy zakres odpowie-
dzialności Konferencji, działającej w imieniu całej Wspólnoty AA. W tych dwóch doku-
mentach wyznaczono odpowiednio duży obszar władzy i zakresu odpowiedzialności za
służby. Instrumenty te w ogólny sposób określają stosunki między grupami, Konferencją,
Powiernikami a czynnymi jednostkami służb. Te szeroko pojęte definicje i opisy stanowią
niezbędny układ odniesienia – nie moglibyśmy funkcjonować bez nich.
Jednakże od dawna jest oczywiste, że te bardzo ważne postanowienia statutu nie
mogą same z siebie zagwarantować bezproblemowego działania i właściwego przywódz-
14
twa na różnych poziomach służb, których dotyczą. Jest to absolutnie jasne, a uzasadnienia
nie trzeba szukać daleko.
Przykładowo: wiedząc, że mają ostateczną władzę, grupy mają czasem skłonności
do dokładnego instruowania swoich Delegatów, jak mają oni głosować w określonych
kwestiach poruszanych na Konferencji. Nie ma wątpliwości, że grupy AA mają do tego
prawo, dysponują przecież najwyższą władzą. Jeżeli bardzo im na tym zależy, mogą
dawać swoim Delegatom wskazówki w dowolnych sprawach dotyczących ruchu AA.
Ale dobre zarządzanie rzadko oznacza wykorzystywanie pełni posiadanych najwyż-
szych praw. Gdyby na przykład grupy posunęły się do skrajności w wydawaniu instrukcji
dla Delegatów, działalibyśmy na podstawie fałszywej teorii, uznającej że opinia grup
w większości kwestii dotyczących służb światowych jest w pewien sposób znacznie bar-
dziej istotna od opinii Konferencji. Praktycznie nie jest tak prawie nigdy. Tylko bardzo
niewiele problemów może zostać faktycznie rozstrzygniętych lepiej przez „poinstruowa-
nych” Delegatów niż przez działającą na bieżąco Konferencję, dysponującą faktami i pro-
wadzącą debatę nad daną kwestią. Oczywiście jest zrozumiałe, że zawsze jest pożądane
składanie pełnych sprawozdań z działań Konferencji. Dotyczy to także pełnej konsultacji
z Członkami Komitetu i Przedstawicielami Grup. Poinstruowany” Delegat, który nie
może działać zgodnie z własnym sumieniem na finalnym głosowaniu Konferencji, nie jest
jednak wcale „zaufanym sługą”; jest jedynie posłańcem.
Statut Konferencji nie rozstrzyga właściwie takich typowych problemów. To ogól-
ny dokument, który można różnie interpretować. Zgodnie z jedną interpretacją, grupy
mogą wydawać Delegatom wszelkie możliwe instrukcje. Zgodnie z inną – Delegaci
i Powiernicy mogą w rzeczywistości zignorować takie instrukcje, jeżeli są przekonani,
że jest to pożądane. W jaki zatem sposób powinniśmy w praktyce rozumieć taki warunek
i jak postępować?
Przyjrzyjmy się jeszcze dwóm przykładom. Konferencja, jak pokażemy za chwilę,
ma niemal całkowitą praktyczną władzę nad Powiernikami, pomimo uprawnień Rady.
Przypuśćmy, że Delegaci Konferencji zaczną wykorzystywać tę swoją najwyższą władzę
w sposób nierozsądny: zaczną wydawać Powiernikom pochopne, kategoryczne polecenia
w sprawach, w których Powiernicy dysponują znacznie rozleglejszą wiedzą. Co wtedy?
Tego samego rodzaju problem obciążał swego czasu relacje między Powiernikami
a będącymi w całości ich własnością czynnymi spółkami pomocniczymi, jednostkami,
które obecnie są kierowane częściowo przez ochotników niebędących Powiernikami oraz
pracujących za wynagrodzeniem pracowników służb. Rada Powierników oczywiście jest
jednak właścicielem tych podmiotów. Powiernicy mogą więc zatrudniać i zwalniać pra-
cowników, a ich władza jest ostateczna. Gdyby jednak stale maksymalnie wykorzystywali
swoją pełną i absolutną władzę, gdyby próbowali zarządzać tymi jednostkami operacyj-
nymi w szczegółach, wówczas ochotnicy i pracownicy pracujący w tych podmiotach
zostaliby szybko zdemoralizowani, wykonywaliby tylko funkcje formalne i rutynowe i
mieliby do wyboru albo zbuntować się i odejść, albo podporządkować się i gnić.
15
Dlatego należało więc wymyślić tradycyjną, praktyczną zasadę, która na wszystkich
szczeblach będzie stale i właściwie równoważyć relacje między najwyższą władzą a dele-
gowanym zakresem odpowiedzialności. W jaki sposób zamierzamy to osiągnąć?
W takiej sytuacji możemy przyjąć trzy podejścia. Możemy na przykład wyrzucić
wszystkie statuty i regulaminy spółek, opisy stanowisk pracy i podobne dokumenty.
Wówczas określenie faktycznego zakresu władzy i odpowiedzialności należałoby
wyłącznie do danej grupy zaufanych współpracowników. Brak jakiejkolwiek sformalizo-
wanej struktury byłby jednak absurdem; wynikłaby z tego tylko anarchia.
Możemy też oczywiście zająć przeciwne stanowisko. Nie godząc się na przyznanie
naszym przywódcom żadnych sensownych uprawnień, możemy dodać do obecnych sta-
tutów wiele nowych zasad, przepisów i regulaminów, których zadaniem byłoby opisanie
wszystkich możliwych do wyobrażenia działań lub nieprzewidzianych wypadków. To
oznaczałoby o wiele za dużo biurokracji – znacznie więcej, niż ruch AA jest w stanie
udźwignąć.
Właściwe dla AA rozwiązanie tego problemu znaleźć można jednak w drugiej
części Tradycji Drugiej, mówiącej o „zaufanych sługach”. Naprawdę oznacza ona,
że powinniśmy zaufać swoim odpowiedzialnym przywódcom w kwestii decydowania,
w znanym zakresie ich obowiązków, w jaki sposób będą interpretować i stosować swoją
władzę i zakres odpowiedzialności w każdej pojawiającej się sytuacji lub w razie każdego
konkretnego problemu. Tego rodzaju uprawnienia przywódcze powinny stanowić sedno
„Prawa do Decyzji” i jestem przekonany, że nie mamy najmniejszych powodów do obaw
związanych z przyznawaniem tego nieodzownego przywileju na niemal każdym szczeblu
służb światowych.
Zawsze pozostanie mnóstwo najwyższej władzy, pozwalającej korygować braki
wydajności, nieskuteczne działania czy nadużycia. Jeżeli Konferencja nie będzie właści-
wie działać, grupy mogą wysyłać na nią lepszych Delegatów. Jeżeli Powiernicy drastycz-
nie zboczą z wyznaczonego kierunku, Konferencja może skrytykować ich działania, a
nawet przeprowadzić reorganizację. Jeżeli działalność pogorszy się Centrali, Powiernicy
mogą wybrać lepszych dyrektorów i zatrudnić lepszych pomocników. Te środki zaradcze
są w pełni wystarczające i bezpośrednie. Jak długo jednak nasze służby światowe działają
właściwie – a zawsze należy zostawiać pewien margines na przypadkowe błędy – naszym
hasłem musi być zaufanie; w innej sytuacji możemy utracić naszych przywódców.
Z tych właśnie powodów jestem przekonany, że powinniśmy niezwłocznie przy-
znać wszystkim organom służb i wszystkim ludziom tradycyjne „Prawo do Decyzji”.
W strukturze naszych służb światowych to „Prawo do Decyzji” może być stosowane
w sposób następujący:
A. Jeżeli postanowienia statutu Konferencji nie stanowią inaczej, powinna ona
zawsze móc decydować, za które kwestie będzie w pełni odpowiedzialna, a
które sprawy zostaną przekazane grupom AA (lub częściej Członkom Komitetu
albo Zarządowi Służb Ogólnych) w celu uzyskania opinii lub sprecyzowanych
wytycznych.
16
Powinno zatem być jasno rozumiane i uzgodnione, że nasi Delegaci na
Konferencję są przede wszystkim światowymi sługami ruchu AA jako całości i
że reprezentowanie przez nich konkretnych obszarów ma znaczenie drugorzędne.
Powinni oni zatem, podejmując ostateczne decyzje, mieć prawo do głosowania
na Konferencji Służb Ogólnych zgodnie z tym, co w danym czasie dyktują im ich
własny osąd i ich własne sumienie.
B. Podobnie Powiernicy Zarządu Służb Ogólnych (oczywiście działający w ramach
postanowień swojego własnego statutu i regulaminów) powinni stale mieć moż-
liwość decydowania, kiedy będą działać całkowicie na własną odpowiedzialność,
a kiedy zwrócą się do Konferencji po wytyczne, zgodę lub zalecenia albo o pod-
jęcie decyzji i wyznaczenie kierunku działania.
C. Wszystkie spółki pomocnicze, komitety, pracownicy i kierownicy Centrali
powinni – w zakresie swoich konkretnie zdefiniowanych lub niekwestionowa-
nych, zwykłych obowiązków – także mieć prawo decydowania, kiedy będą dzia-
łać tylko na własną rękę, a kiedy zwrócą się ze swoimi problemami do władzy
wyższej.
„Prawo do Decyzji” nigdy nie powinno stanowić wymówki w przypadku nieprzygo-
towania prawidłowych sprawozdań ze wszystkich istotnych podejmowanych działań; nie
powinno też nigdy służyć za powód do systematycznego przekraczania jasno określonych
uprawnień ani za pretekst do stałego unikania konsultacji z osobami, które są upoważnio-
ne do udzielania konsultacji przed podjęciem ważnej decyzji lub ważnego działania.
Cały program ruchu AA opiera się przede wszystkim na zasadzie wzajemnego zaufa-
nia. Ufamy Bogu, ufamy Wspólnocie AA i ufamy sobie nawzajem. Nie możemy więc nie
zaufać naszym przewodnikom w służbie. „Prawo do Decyzji”, jakie im dajemy, to nie
tylko praktyczny środek, dzięki któremu mogą skutecznie działać i przewodzić, ale także
symbol naszego niekwestionowanego zaufania.
17
Koncepcja IV
Na wszystkich szczeblach odpowiedzialności w
ramach Konferencji powinno być zachowane tra-
dycyjne „Prawo do Uczestnictwa”, dzięki któremu
każda klasa lub grupa osób pełniących służbę
światową będzie miała prawo głosu proporcjonal-
ne do ponoszonej przez siebie odpowiedzialności.
Zasada „Uczestnictwa” została w staranny sposób wbudowana w strukturę naszej
Konferencji. Statut Konferencji stanowi wyraźnie, że Powiernicy, Dyrektorzy naszych
spółek pomocniczych (A.A. World Services, Inc. oraz A.A. Grapevine, Inc.) wraz
ze swoim personelem zarządzającym zawsze będą uprawnionymi do głosu członkami
samej Konferencji Służb Ogólnych.
Identyczna koncepcja przyświeca wybieraniu przez Zarząd Służb Ogólnych
Dyrektorów spółek pomocniczych, będących w całości własnością Zarządu: A.A. World
Services, Inc. oraz A.A. Grapevine, Inc. Gdyby Zarząd Służb Ogólnych chciał, mógłby
do dyrekcji tych spółek wybrać wyłącznie swoich własnych Powierników. Tradycja jest
już jednak tak silna, że nigdy nie powinno to nastąpić.
Przykładowo, spółka A.A. World Services, Inc. (w skład której wchodzi także
oddział A.A. Publishing) ma obecnie siedmiu dyrektorów, a tylko dwóch z nich jest
Powiernikami
1
. Pięciu pozostałych dyrektorów to: trzej ochotnicy, specjaliści od zarzą-
dzania biurem i działalności wydawniczej, oraz dwaj dyrektorzy będący członkami per-
sonelu zatrudnionego za wynagrodzeniem: dyrektor naczelny i jego zastępca. Dyrektor
naczelny jest tradycyjnie prezesem spółki A.A. World Services, Inc., natomiast jego
zastępca jej wiceprezesem. Aby ułatwić komunikację, wydawca, członek personelu spół-
ki Grapevine lub osoba przez niego wyznaczona są zapraszani do udziału w zebraniach
spółki A.A. World Services, Inc.
Aktywne kierownictwo tej spółki oraz jej oddziału wydawniczego składa się więc
z Powierników, których misją jest nadzorowanie prawidłowego zarządzania tymi projek-
tami, ochotników specjalistów, którzy służą swoją radą i doświadczeniem zawodowym,
oraz dwóch otrzymujących wynagrodzenie osób zarządzających, które odpowiadają
za realizację większości prac. Każdy należący do tych grup członek kierownictwa jest
dyrektorem, ma więc prawo głosu; każdy przedstawiciel kierownictwa spółki ma tytuł,
który – zarówno z punktu widzenia praktyki, jak i prawa – określa jego faktyczny status
i zakres odpowiedzialności.
18
Taki typowy system zarządzania firmą z łatwością zapewnia odpowiedni poziom
„uczestnictwa” w podejmowaniu decyzji. Jest w nim obecny każdy element mający kwa-
lifikacje niezbędne do wykonania przydzielonych zdań. Żaden szczebel struktury nie ma
ostatecznej władzy nad innymi. Na tym polega firmowa, oparta na „uczestnictwie” meto-
da prowadzenia działalności, w odróżnieniu od struktur o innej formie, tak typowych dla
wielu instytucjonalnych, wojskowych lub rządowych agencji, w których osoby lub grupy
osób na najwyższych szczeblach często mają absolutną władzę nad pozostałymi.
Warto także zauważyć, że siedmiu
2
dyrektorów spółki A.A. Grapevine jest wybiera-
nych na takiej samej zasadzie, jak dyrektorzy spółki A.A. World Services, Inc. Tu także
mamy do czynienia z Powiernikami, ochotnikami specjalistami i opłacanymi członkami
personelu, pełniącymi funkcje czynnych kierowników tego podmiotu. Wyznaczona osoba
ze służb światowych powinna być obecna na zebraniach spółki Grapevine: zarówno tych
dotyczących spraw wydawniczych, jak i firmowych.
Ponadto, Zarząd Służb Ogólnych rygorystycznie przestrzega zasady „Uczestnictwa”
zawsze wtedy, gdy jego przewodniczący wyznacza głównych członków stałych komi-
tetów zarządu. Na ważne stanowiska zwyczajowo wybiera się wiele osób niebędących
Powiernikami i pracowników zatrudnionych za wynagrodzeniem. W tych komitetach nie-
mal zawsze są obecne te same elementy co w czynnych spółkach pomocniczych, a mia-
nowicie: przedstawiciele Zarządu Służb Ogólnych, specjaliści niebędący Powiernikami i
co najmniej jeden członek personelu, który musi się zajmować większą częścią rutynowej
pracy. Wszyscy mają prawo głosu, a więc mogą prawdziwie „uczestniczyć”. Kiedy przy-
chodzi do głosowania, nie ma „zwierzchników”, „podwładnych” ani „doradców”.
Od tej wielce skutecznej i jednoczącej zasady „Uczestnictwa” na wszystkich pozio-
mach odpowiedzialności jest niestety jeden niezbędny wyjątek. Pracownicy zatrudnieni za
wynagrodzeniem nie mogą zostać Powiernikami. Nie można do tego dopuścić, ponieważ
praktyka taka stałaby w sprzeczności z czteroletnim cyklem rotacji Powierników AA. Gdyby
zaś Zarząd Służb Ogólnych miał zostać zreorganizowany przez Konferencję, mogłoby się
okazać, że opłacanym Powiernikom nadano prawa, które najtrudniej odwołać.
Bez względu na to nasi obecni Powiernicy tradycyjnie zapraszają pracujących za
wynagrodzeniem członków kierownictwa, personelu, księgowych i wszystkie inne osoby,
których sprawozdania lub rady mogą być potrzebne, do udziału we wszystkich kwartal-
nych posiedzeniach Zarządu Służb Ogólnych. W ten sposób Powiernicy mają możliwość
bezpośredniej komunikacji z pracownikami, którzy z kolei dzięki temu czują, że są chcia-
ni i potrzebni. Mimo że nie mają prawa głosu, mogą swobodnie uczestniczyć w debacie.
Przestrzeganie zasady „Uczestnictwa” w strukturze naszych służb jest, dla tych z nas,
którzy rozumieją już jej zastosowanie i płynące z niej korzyści, kwestią najwyższej wagi
dla naszej przyszłości. Doświadczenie sugeruje jednakże, że część każdej nowej genera-
cji Delegatów i Powierników będzie w sposób nieunikniony próbowała osłabić, zmienić
lub całkowicie usunąć zasadę firmowego „uczestnictwa”. Rokrocznie kilku Delegatów
będzie kwestionować „prawo” dyrektorów i pracowników spółek, a nawet Powierników
19
do głosowania na Konferencji. Nowi ochotniczy dyrektorzy spółek będą pytać, dlaczego
jakaś zatrudniona za wynagrodzeniem członkini personelu ma także być dyrektorem i
mieć takie samo jak oni prawo głosu. Co jakiś czas będą podejmowane posunięcia w celu
likwidacji spółek A.A. World Services, Inc. i A.A. Grapevine, Inc. Pojawią się głosy, że
te odrębne spółki powinny się stać „działami” lub „komitetami” Zarządu Służb Ogólnych,
zarządzanymi głównie przez Powierników. Z mojego punktu widzenia przestrzeganie tra-
dycyjnego „Prawa do Uczestnictwa” ma tak kluczowe znaczenie wobec każdej tendencji
do jego obalenia, że aby zająć się tym problemem, powinniśmy wspomnieć tu o jednym
z naszych pionierskich doświadczeń.
Początkowo Centralą AA zarządzano w sposób autorytarny i instytucjonalny.
Jednocześnie Powiernicy nie widzieli żadnego powodu, aby delegować swoje upraw-
nienia zarządcze albo by dopuszczać do uczestnictwa w głosowaniu kogokolwiek spoza
swojego grona. Skutkiem tego były często poważne kłopoty i nieporozumienia – z nich
właśnie ostatecznie wynikła zasada „Uczestnictwa”. To była trudna lekcja, ale odrobili-
śmy ją w całości.
Wspomniałem już, jak Doktor Bob i ja oddaliśmy wszystkie nasze związane ze służ-
bą zasoby w pełnoprawne posiadanie Radzie Powierników. Obejmowało to nasze wydaw-
nictwa książkowe, nasze fundusze, nasze działania z zakresu public relations oraz nasze
Biuro Służb Ogólnych AA. W ten właśnie sposób pierwsi Powiernicy otrzymali całą moż-
liwą władzę. Większość faktycznej odpowiedzialności za postępowanie Centrali AA tak
czy inaczej spoczywała jednak na mnie, na mojej asystentce i jej zespole. Z jednej strony
stali więc Powiernicy, którzy mieli pełną władzę, a z drugiej założyciele i kierownicy
biura, którzy mieli wielki zakres odpowiedzialności, ale praktycznie żadnych uprawnień.
Był to rodzaj schizofrenii i powód poważnych kłopotów.
W naturalny sposób Powiernicy, którzy mieli całą władzę i wszystkie pieniądze,
czuli, że ich obowiązkiem jest bezpośrednie zarządzanie biurem i czynne nadzoro-
wanie niemal wszystkich wykonywanych zadań. W tym celu powstały dwa komitety
Powierników: komitet ds. polityki i komitet administracyjny. My – pracownicy biura
– nie należeliśmy do tych komitetów, nie mieliśmy więc prawdziwej możliwości „uczest-
nictwa”. Oczywiście mogłem brać udział w zebraniach Powierników, aby im doradzać
lub perswadować; to samo dotyczyło zebrań komitetów. Ale moja asystentka, która w rze-
czywistości zajmowała się większą częścią zadań biura, nie mogła dostać się na zebra-
nie Powierników, a na zebrania komitetów wzywano ją tylko po to, aby przedstawiała
sugestie i sprawozdania, odpowiadała na pytania i odbierała polecenia. Czasem komitety
wydawały nam sprzeczne polecenia.
Sytuację komplikowało jeszcze jeden element w maszynie zarządzania. Nasza firma
wydawnicza (wówczas Works Publishing, Inc.) należała oczywiście w całości do Rady
Powierników. Poza jednym istotnym wyjątkiem spółka ta stała się jednak po prostu
marionetką. Nie miała nic wspólnego z czynnym zarządzaniem, z wyjątkiem wystawiania
czeków na wydatki biurowe i wydawnicze. Czeki te podpisywał jeden z moich starych
20
przyjaciół z AA, Powiernik pełniący funkcję skarbnika. Pewnego razu, kiedy był trochę
niedysponowany, podarł wszystkie czeki z wypłatami, ponieważ moja asystentka wysta-
wiła je parę dni wcześniej, aby dziewczyny z biura mogły kupić sobie wielkanocne kape-
lusze. Wtedy właśnie zaczęliśmy się zastanawiać, ile absolutnej władzy nad pieniędzmi
i nad ludźmi może sprawować każdy z nas – pijących, a także ile tego rodzaju nacisków
my – alkoholicy uzależnieni od wspaniałomyślności drugiej strony – jesteśmy w stanie
znieść. W każdym razie absolutnie pewne stało się, że naszą Centralą nie mogą zarządzać
dwa komitety wykonawcze i spółka figurant, gdy każdy z tych podmiotów jest uprawnio-
ny do wydawania kategorycznych, nieuwzględniających uczestnictwa poleceń.
Można by powiedzieć, że dziś my, pijący, możemy sobie poradzić z tym lub znieść
to lepiej niż kiedyś. Nawet jeśli faktycznie tak jest, nigdy nie chciałbym patrzeć, jak wra-
camy do układu, który nie jest oparty na uczestnictwie. Obecnie, gdy w działalność służb
jest zaangażowanych więcej osób i gdy operujemy większą ilością pieniędzy, obawiam
się, że rezultat byłby podobny albo nawet gorszy. Incydent z podartymi czekami nie
był naprawdę niczym wyjątkowym. Za każdym razem, gdy powstaje władza absolutna,
stanowi to zaproszenie dla tej samej skłonności do nadmiernej dominacji we wszystkich
sprawach, małych i wielkich.
Dopiero po latach zauważyliśmy, że nigdy nie można powierzać całej władzy jednej
grupie, a praktycznie całej odpowiedzialności innej, a następnie oczekiwać wydajnego
działania, nie mówiąc już o prawdziwej harmonii. Oczywiście, nikt nie ma nic przeciwko
idei ostatecznej władzy. Sprzeciwiamy się tylko jej niewłaściwemu wykorzystaniu lub
stosowaniu. „Uczestnictwo” pozwala zwykle zatrzymać tego rodzaju demoralizujące
nonsensy, zanim się jeszcze zaczną.
Przyjrzyjmy się jeszcze jednemu aspektowi problemu uczestnictwa. Ostateczna
władza nad służbami musi należeć do grup AA; przypuśćmy jednak, że grupy, czując
swoją potęgę, spróbują jej nadużyć, wysyłając Delegatów, którym wydały wcześniej
nieodwołalne instrukcje w sprawie głosowania nad większością pytań. Czy Delegaci
czuliby się wówczas uczestnikami, zaufanymi sługami? Nie, czuliby, że są pośrednikami
i odbiorcami poleceń.
Sami Delegaci mogą oczywiście tak samo potraktować Powierników. Władza
Delegatów jest tak wielka, że bardzo szybko mogą sprawić, że Powiernicy poczują się
jak bezwolne narzędzia, tak samo jak Powiernicy nieświadomie traktowali kiedyś pra-
cowników w Centrali. Jeżeli zatem Konferencja odmówi kiedykolwiek Powiernikom
prawa głosu i jeżeli Powiernicy kiedykolwiek zabronią ochotnikom i pracownikom służb
korporacyjnych głosowania na szczeblu ich własnej pracy w firmie i na Konferencji,
będzie to oznaczać, że wszystkie nasze przeszłe doświadczenia zostały zmarnowane.
Ponownie trzeba będzie się boleśnie uczyć zasady zapewniania właściwego uczestnictwa
w głosowaniu.
Jeden z argumentów odebrania Powiernikom i pracownikom służb prawa głosu na
Konferencji brzmi: zezwalanie pracownikom służb i Powiernikom na głosowanie nad
21
ich przeszłą działalnością, na przykład sprawozdaniami rocznymi, jest niebezpieczne.
Argument ten jest do pewnego stopnia rozsądny. Biorąc pod uwagę tradycję, nie ma
wątpliwości, że zarówno Powiernicy, jak i pracownicy służb powinni powstrzymać się od
głosowania w sprawie sprawozdań ze swojego działania.
Ale ci, którzy chcieliby całkowicie odebrać Powiernikom i pracownikom służb
prawo głosu na Konferencji, zapominają o tym, że takie sprawozdania stanowią tylko
ułamek działalności tego organu. Konferencja w znacznie większym stopniu dotyczy
polityki, planów i działań, które mają być podejmowane w przyszłości. Odebranie
Powiernikom i pracownikom służb prawa głosowania w takich sprawach byłoby oczy-
wiście nierozsądne. Dlaczego nasza Konferencja miałaby być pozbawiona głosów osób
dysponujących taką wiedzą?*
Ktoś może oponować, że w głosowaniach na Konferencji połączone głosy
Powierników i pracowników służb mogłyby stanowić rozstrzygającą większość. Ale
dlaczego nie? Z całą pewnością nasi Powiernicy i pracownicy służb nie są mniej świado-
mi, doświadczeni czy mądrzy niż Delegaci. Czy jest jakiś dobry powód, dla którego ich
głosy są niepożądane? Oczywiście, że nie ma żadnego. Powinniśmy zatem być ostrożni,
jeżeli chodzi o wszelkie przyszłe tendencje do odbierania naszym Powiernikom lub pra-
cownikom służb głosów na Konferencji z wyjątkiem bardzo szczególnych sytuacji, które
się wiążą z wynikami działania w przeszłości, kwalifikacjami zawodowymi albo wyna-
grodzeniem pieniężnym, albo też w przypadku szeroko zakrojonej reorganizacji samego
Zarządu Służb Ogólnych, spowodowanej przez jego nieprawidłowe działanie. Nigdy jed-
nak nie należy interpretować tego jako zakazywania Powiernikom głosowania w sprawie
zmian strukturalnych. Warto także zauważyć, że w praktyce nasi Powiernicy i pracownicy
Centrali nigdy jeszcze nie głosowali jednomyślnie. Różnice zdań między nimi są niemal
zawsze tak wyraźne i istotne, jak te między samymi Delegatami.
Istnieje jeszcze jedno ważne uzasadnienie „uczestnictwa”: ma ono związek z
naszymi potrzebami duchowymi. Wszyscy głęboko pragniemy przynależeć. Chcemy
braterskiego partnerstwa w ramach ruchu AA. Naszym największym ideałem jest, aby
w „towarzystwie duchowym” AA nigdy nie było członków uważanych za ludzi „gorszej
kategorii”. W głębi serca uważam, że do tego właśnie dążyliśmy w strukturze naszych
służb światowych. To chyba główny powód, dla którego powinniśmy zapewnić „uczestni-
ctwo” na każdym ważnym szczeblu. Wśród członków AA nie ma osób „gorszej kategorii”
– tak samo nie powinno być „drugorzędnych” pracowników służb światowych.
* Istnieje jeszcze jeden bardzo praktyczny powód do nieudzielania Delegatom na Konferencję absolutnego
prawa głosu, nad powiernikami, dyrektorami i pracownikami służb. Należy pamiętać, że nasi delegaci nigdy
nie będą przypominać stale obradującego Kongresu, mającego swoje własne komitety robocze, wybieranych
przywódców itp. Nasi delegaci nie mogą działać w ten sposób z tego prostego powodu, że spotykają się tylko
na kilka dni raz w roku. Nie dysponują więc wyczerpującymi wiadomościami z pierwszej ręki dotyczącymi
wielu problemów, nad którymi mają głosować. Tym bardziej stanowi to powód, aby przyznać lepiej czasem
poinformowanym mniejszościom – powiernikom i pracownikom Centrali – prawo głosu we wszystkich przy-
padkach, które nie wiążą się z ich własnym interesem.
22
„Prawo do Uczestnictwa” jest zatem środkiem korygującym najwyższą władzę,
zmniejsza bowiem możliwość jej nadużycia lub nadmiernego radykalizmu. Zachęca także
nas, służących ruchowi AA, do akceptowania niezbędnej dyscypliny, której wymagają
niektóre nasze zadania. Możemy to osiągnąć, kiedy mamy pewność, że przynależymy
do wspólnoty, kiedy fakt naszego „uczestnictwa” gwarantuje nam, że naprawdę jesteśmy
„zaufanymi sługami” opisanymi w Tradycji Drugiej AA.
1
Spółka A.A.W.S. ma obecnie dziewięciu dyrektorów, a czterech z nich jest powiernikami.
2
Obecnie ośmiu.
23
Koncepcja V
Na wszystkich szczeblach naszej struktury służb
światowych powinno obowiązywać tradycyjne
„Prawo do Apelacji”, gwarantujące wysłuchanie
głosów mniejszości i wnikliwe rozważenie indywi-
dualnych skarg.
W świetle zasady „Prawa do Apelacji” wszystkie mniejszości – niezależnie od tego,
czy są obecne wśród naszych pracowników, Powierników, w komitetach albo zarządach
spółek – powinny być zachęcane do przedstawiania opinii mniejszości zawsze, gdy uwa-
żają, że większość popełnia znaczny błąd. Kiedy zaś mniejszość uzna, że dany problem
jest na tyle poważny, że błędna decyzja mogłaby poważnie wpłynąć na całą wspólnotę
AA, powinna przyjąć na siebie faktyczny obowiązek zaprezentowania opinii mniejszości
Konferencji.
Przyznając to tradycyjne „Prawo do Apelacji”, uznajemy, że mniejszości często
mogą mieć rację i że nawet jeżeli są częściowo lub całkowicie w błędzie, nadal mogą
pełnić bardzo wartościową służbę, kiedy, realizując swoje „Prawo do Apelacji”, wymu-
szają prowadzenie ciągłej debaty nad istotnymi kwestiami. Mniejszość, której głos zostaje
wysłuchany, to nasze główne zabezpieczenie przed niedoinformowaną, błędnie poinfor-
mowaną, działającą w pośpiechu lub gniewie większością.
Tradycyjne „Prawo do Apelacji” powinno także zezwalać każdej osobie w strukturze
naszych służb, niezależnie od tego, czy pracuje ona za wynagrodzeniem czy nie, występo-
wać z indywidualnymi petycjami dotyczącymi przypadków osobistej niesprawiedliwości
i – jeżeli takie jest życzenie wnioskodawcy – składać skargi bezpośrednio do Zarządu
Służb Ogólnych. Osoba taka powinna móc uczynić to bez szkody dla siebie i bez stra-
chu przed odwetem. Choć w praktyce prawo to jest rzadko wykorzystywane, samo jego
istnienie będzie zawsze powstrzymywać mających władzę przed niewłaściwym użyciem
swoich uprawnień. Oczywiście, nasi pracownicy powinni pogodnie akceptować niezbęd-
ne wytyczne i zasady związane z ich stanowiskami pracy, ale, bez względu na to, wszy-
scy powinni także czuć, że nie muszą cicho się godzić z niepotrzebną i niesprawiedliwą
dominacją ze strony innych.
Jeżeli chodzi o prawo do składania „Apelacji” i „Petycji”, z zadowoleniem stwier-
dzam, że w służbach światowych AA te cenne prawa i praktyki były zawsze wykorzysty-
wane z pożytkiem. Piszę więc o nich tylko po to, aby je potwierdzić i ułatwić ich szersze
stosowanie w przyszłości.
24
„Prawo do Apelacji” i „Prawo do Petycji” stanowią oczywiście odpowiedź na ogól-
ny problem ochrony i jak najlepszego wykorzystania odczuć i opinii mniejszości. To było
zawsze i jest nadal głównym problemem wszystkich wolnych rządów i demokratycznych
społeczeństw. We wspólnocie Anonimowych Alkoholików wolność jednostki ma ogrom-
ne znaczenie. Przykładowo, każdy alkoholik należy do wspólnoty AA od chwili, gdy tak
powiedział, i nie możemy odebrać mu prawa do przynależności. Nie możemy też zmusić
naszych członków do wierzenia w cokolwiek ani do wnoszenia jakichkolwiek opłat.
Uznajemy faktycznie wiele przywilejów i wolności mniejszości.
Kiedy patrzymy na nasze służby światowe, stwierdzamy, że nasze zaufanie wobec
grup mniejszościowych zaszło bardzo daleko. Zgodnie z Tradycją Drugą ostateczną
władzą służb światowych AA jest zbiorowe sumienie i zawsze tak będzie, jeżeli chodzi
o wszystkie większe problemy, którym musimy sprostać. Grupy AA uznały jednak, że dla
celów związanych ze służbami światowymi „zbiorowe sumienie AA” jako całość podlega
pewnym ograniczeniom. Ze względu na brak wystarczającej wiedzy o aktualnych proble-
mach nie może ono działać bezpośrednio w wielu kwestiach dotyczących służb. Prawdą
jest także to, że w czasach niepokoju zbiorowe sumienie nie zawsze jest najlepszym
przewodnikiem, ponieważ trudności mogą sprawić, że przejściowo nie funkcjonuje ono
skutecznie ani mądrze. Kiedy zatem zbiorowe sumienie nie może lub nie powinno działać
bezpośrednio, kto je zastępuje?
Odpowiedzi na to pytanie dostarcza Tradycja Druga, mówiąca o przywódcach AA
jako o „zaufanych sługach”. Słudzy ci muszą być zawsze gotowi, aby uczynić dla grup to,
czego grupy w sposób oczywisty nie mogą lub nie powinny robić samodzielnie. Słudzy są
zatem zobowiązani do wykorzystywania swojej wiedzy i osądu, czasem aż do momentu
niezgody z niedoinformowaną lub tendencyjną opinią grupy.
W operacjach służby światowej często się więc zdarza, że ruch AA ufa małej, ale
mającej właściwe kwalifikacje mniejszości – stu kilku członkom Konferencji Służb
Ogólnych – w zakresie odgrywania roli zbiorowego sumienia grup AA w większości
naszych spraw związanych ze służbą. Podobnie jak inne dobrowolne stowarzyszenia,
musimy ufać naszym sługom, wiedząc, że w rzadkim przypadku niewypełnienia przez
nich swoich obowiązków cały czas mamy wystarczające możliwości, aby ich odwołać i
zastąpić.
Powyższe spostrzeżenia ilustrują ogólnie troskę AA o wolność i ochronę poszcze-
gólnych członków wspólnoty oraz wspólną gotowość do powierzenia kompetentnym
i sumiennym sługom pełnienia swoich funkcji dla dobra nas wszystkich. Jako długoletni
beneficjent tego rodzaju zaufania jestem pewien, że wielu weteranów ruchu AA chciało-
by, abym wyraził tu ich wdzięczność na równi ze swoją.
Do roku 1951, kiedy Konferencja Służb Ogólnych została eksperymentalnie powo-
łana do działania, podejście oparte na zaufaniu było kluczową częścią życia AA. Tworząc
statut naszej Konferencji, zapisaliśmy więc naturalnie w tym dokumencie postanowienia,
które zagwarantują ochronę mniejszości i szacunek dla nich. Przykładem jest tu na przy-
kład zgodna z Podręcznikiem Trzeciego Posłania metoda wybierania Delegatów. Jeżeli
25
kandydat mniejszości nie może uzyskać dwóch trzecich głosów swojego Zgromadzenia
Stanowego lub Okręgowego, musi umieścić w kapeluszu kartkę ze swoim nazwiskiem
wraz z kartką z nazwiskiem co najmniej jednego kandydata wybranego przez mniej-
szość Zgromadzenia. Dzięki losowaniu kandydaci mniejszości mają takie same szanse,
jak wybrańcy większości.
Ściśle biorąc, demokracja działa zgodnie z wolą większości, bez względu na to,
jak niewielka jest ta większość. Tak więc, czyniąc szczególne ustępstwa na rzecz odczuć
i często okazywanej mądrości mniejszości, możemy czasami odrzucić hołubioną przez
demokrację zasadę podejmowania ostatecznej decyzji prostym głosem większości.
W rzeczywistości stwierdziliśmy, że nasza zgodna z Trzecim Posłaniem metoda wybie-
rania Delegatów znacznie wzmocniła ducha demokracji wśród nas. Jedność została sce-
mentowana, zintensyfikowano współpracę, a kiedy Delegat zostaje ostatecznie wybrany,
żadna niezadowolona mniejszość nie powinna narzekać. Wzmocnienie faktycznego
ducha demokracji przez zwrócenie szczególnej uwagi na opinię mniejszości jest, moim
zdaniem, lepsze niż ślepe przestrzeganie reguły, która zawsze promuje pełną dominację
na podstawie głosów nieznacznej większości.
Rozważmy inny przykład: nasz szacunek dla stanowiska mniejszości w połączeniu
z pragnieniem jedności i pewności często skłania Konferencję Służb Ogólnych AA do
obszernego debatowania nad ważnymi pytaniami dotyczącymi polityki, jeżeli nie ma
potrzeby podejmowania decyzji natychmiast lub szybko. W wielu sytuacjach Konferencja
nalegała na kontynuowanie dyskusji, nawet w oczywistych przypadkach, kiedy z łatwoś-
cią można było uzyskać dwie trzecie głosów. Taka tradycyjna dobrowolna praktyka jest
dowodem prawdziwej rozwagi, uprzejmości i szacunku dla poglądów mniejszości. Jeżeli
tylko było to możliwe, Konferencja odmawiała zwykle podejmowania ważnych decyzji,
w przypadkach gdy opowiedziało się za nimi mniej niż dwie trzecie głosujących.
Tego samego rodzaju uznanie stanowiska mniejszości można znaleźć w postanowie-
niu statutu, które mówi, że żadna decyzja Konferencji nie może zostać uznana za wiążącą
wobec Powierników Zarządu Służb Ogólnych, jeżeli nie uzyska głosów dwóch trzecich
kworum. Daje to Powiernikom prawo weta w sytuacjach, gdy przewaga większości nie
jest znaczna. Ze względu na to postanowienie Powiernicy mogą, jeżeli chcą, nalegać
na kontynuację debaty i kontrolować w ten sposób skłonności do pośpiechu czy działa-
nia pod wpływem emocji. W praktyce Powiernicy rzadko korzystają z tej możliwości.
Znacznie częściej zgadzają się ze zwykłą większością Delegatów, zwłaszcza gdy wyraź-
nie potrzebne jest niezwłoczne działanie w mniej krytycznych sprawach. Zawsze jednak
mają wybór: mogą zawetować decyzję większości albo postąpić zgodnie z nią. Jest to
kolejny dowód uznania konstruktywnej wartości zaufanej mniejszości.
Jeżeli do takiego znaczącego uznania przywilejów mniejszości dodamy teraz trady-
cyjne Prawa do „Apelacji” i „Petycji”, jestem przekonany, że wszystkim mniejszościom
zarówno grup, jak i poszczególnych osób, daliśmy środki wywiązywania się z obowiąz-
ków w sposób godny zaufania, harmonijny i właściwy.
26
Ponad sto lat temu młody francuski szlachcic nazwiskiem de Tocqueville przybył
do Ameryki, aby zobaczyć nową Republikę. Choć wielu jego przyjaciół straciło życie
i majątek podczas Rewolucji Francuskiej, de Tocqueville był wiernym wielbicielem
demokracji. Jego dzieła poświęcone rządzeniu przez ludzi i dla ludzi są już klasyką, nigdy
niestudiowaną uważniej niż obecnie.
W swoich politycznych spekulacjach de Tocqueville podkreślał, że największym
zagrożeniem dla demokracji zawsze będzie „tyrania” apatycznych, egoistycznych, nie-
doinformowanych lub gniewnych większości. Tylko prawdziwie zaangażowany ogół
obywateli, mających dostateczną wolę ochrony i przestrzegania praw i opinii mniejszości,
może, jego zdaniem, zagwarantować istnienie wolnego i demokratycznego społeczeń-
stwa. Wszędzie w otaczającym nas świecie jesteśmy obecnie świadkami tyranii większo-
ści i nawet gorszej tyranii bardzo małych mniejszości, dysponujących władzą absolutną.
De Tocqueville sprzeciwiał się obu takim sytuacjom, a my – wspólnota AA – z całego
serca się z nim zgadzamy.
Wierzymy, że duch demokracji w naszej Wspólnocie i w strukturze naszych służb
światowych zawsze przetrwa, mimo przeciwności, z którymi bez wątpienia nadal będzie-
my się musieli borykać. Na szczęście nie mamy obowiązku utrzymywania rządu, który
wymusza posłuszeństwo poprzez zadawanie kar. Musimy utrzymać jedynie strukturę
służb, która ceni nasze Tradycje, która formułuje i realizuje nasze zgodne z nimi zasady i
w ten sposób systematycznie niesie nasze przesłanie cierpiącym.
Jesteśmy więc przekonani, że nigdy nie zostaniemy poddani tyranii ani większości,
ani mniejszości, jeśli tylko uważnie zdefiniujemy relacje między nimi i będziemy nadal
podążać drogą służby światowej w duchu naszych Dwunastu Kroków, Dwunastu Tradycji
i statutu naszej Konferencji, w którym, jak ufam, pewnego dnia zapiszemy te tradycyjne
Prawa do „Apelacji” i „Petycji”.
27
Koncepcja VI
Działając w imieniu całego ruchu AA, nasza
Konferencja Służb Ogólnych ponosi główną
odpowiedzialność za prowadzenie służb świato-
wych i, zgodnie z tradycją, ma prawo do podej-
mowania ostatecznych decyzji dotyczących istot-
nych kwestii związanych z polityką ogólną i
finansami. Konferencja uznaje jednak także, że
główna inicjatywa i czynna odpowiedzialność za
większość tych spraw powinna spoczywać przede
wszystkim na Powiernikach Konferencji działają-
cych jako Zarząd Służb Ogólnych Anonimowych
Alkoholików.
Grupy AA nie są w stanie same działać zdecydowanie w sprawach służb światowych,
jeżeli nie przekażą znacznego zakresu czynnej władzy i odpowiedzialności Konferencji;
podobnie Konferencja musi z kolei delegować dużą część władzy administracyjnej
Zarządowi Służb Ogólnych, aby umożliwić Powiernikom swobodne i skuteczne działanie
pod nieobecność Konferencji.
Z tej niezwykle ważnej potrzeby swobody działania Powierników wynika kilka
ważnych pytań*. Rada Powierników AA powinna, obok Konferencji, być najbardziej
wpływową grupą naszych sług światowych, będziemy więc musieli szczegółowo rozwa-
żyć rodzaj i zakres władzy, odpowiedzialności i przywództwa oraz status prawny, który
Powiernicy muszą mieć, aby w nadchodzących latach działać jak najskuteczniej. Trzeba
będzie przeanalizować, a czasem w jakimś stopniu zmienić nasze obecne metody wybie-
rania Powierników. Będziemy musieli jasno zdefiniować kilka rodzajów umiejętności
zawodowych i finansowych, które zawsze będą warunkiem zrównoważonego powierni-
ctwa. Tylko w ten sposób możemy trwale zagwarantować, że Rada będzie mieć zdolność
do przewodzenia w przyszłości.
Aby uniknąć ciągłych nieporozumień, trzeba będzie także precyzyjnie określić,
w jaki sposób Powiernicy powinni być powiązani z Konferencją i jakie powinny być
ich relacje z czynnymi spółkami pomocniczymi, A.A. World Services, Inc. (w tym jej
oddziałem A.A. Publishing) i A.A. Grapevine, Inc., naszym miesięcznikiem. W ogólny
* Definicja uprawnień i czynności Powierników znajduje się w Koncepcji VIII.
28
sposób stosunki te są już określone w statucie naszej Konferencji, a w pewnym zakresie
omówiono je na poprzednich stronach. Bez względu na to nadal istnieje rzeczywista
potrzeba ich interpretacji i dokładnego sformułowania. Oczywiście, nie chodzi o ustalenie
tych relacji na jakichś sztywnych zasadach. Jednak niezależnie od tego, w jakim stopniu
zadowalające i właściwe są nasze obecne ustalenia, przyszłość może ujawnić w nich
wady, których nie umiemy sobie jeszcze wyobrazić. Nowe sytuacje mogą wymagać wpro-
wadzenia poprawek albo nawet znacznych zmian. Z tego powodu nasz statut służb może
w większości aspektów być bez trudu zmieniany przez samą Konferencję.
Należy jednak przypomnieć, że wszystkie nasze obecne ustalenia, w tym także status
Powierników AA, opierają się na rozległych doświadczeniach, które mają być opisane
i objaśnione w niniejszym tekście. Po zakończeniu tej pracy nie będziemy już borykać
się z brakiem zrozumienia, który skłaniałby nas do wprowadzania pośpiesznych lub nie-
rozsądnych zmian. Jeżeli nawet wprowadzimy kiedyś postanowienia, które się okażą nie-
słuszne, doświadczenia z przeszłości zostaną zachowane. Będzie można wówczas polegać
na tych tekstach, jako na punkcie, do którego zawsze można bezpiecznie wrócić.
Zastanówmy się więc, dlaczego jest potrzebne przyznanie znacznego zakresu swobo-
dy administracyjnej Powiernikom i Zarządowi Służb Ogólnych.
Jak wiemy, statut Konferencji (a także statut Zarządu Służb Ogólnych i jego regu-
laminy) wyznaczają już naszym Powiernikom duży obszar działania. Te postanowienia
statutu wzmocniliśmy jeszcze, przyznając wszystkim organom służb światowych, w
tym oczywiście naszym Powiernikom, tradycyjne Prawa do: „Decyzji”, „Uczestnictwa”
i „Apelacji”. Uważna analiza tych praw o charakterze formalnym i tradycyjnym nie
pozostawia wiele wątpliwości co do obowiązków administracyjnych Powierników; jest
też pewne, że ich władza w tym obszarze jest rzeczywiście duża.
Dlaczego powinniśmy dać naszym Powiernikom tak szeroki zakres uprawnień do
osądu i działania? Odpowiedź jest następująca: ponieważ my, członkowie AA, obar-
czamy ich odpowiedzialnością za wszystkie nasze działania związane ze spółkami A.A.
World Services, Inc. (w tym dział A.A. Publishing) i A.A. Grapevine, Inc. Jednostki
te (dane z 1960 r.) mają łączne przychody w wysokości pół miliona dolarów rocznie
1
.
Nasi Powiernicy odpowiadają także za działania w dziedzinie public relations ruchu AA
na całym świecie. Oczekuje się od nich przywództwa w formułowaniu polityki ruchu
AA i nadzorowania jej prawidłowej realizacji. Są oni czynnymi strażnikami naszych
Dwunastu Tradycji. Są także bankierami wspólnoty AA. W pełni odpowiadają za inwe-
stowanie i wykorzystanie naszych znacznych funduszy rezerwowych. Ten bardzo szeroki
zakres ich działań omówiony zostanie jeszcze dokładniej w Koncepcji XI, w której opi-
sano pracę pięciu
2
stałych komitetów Powierników.
Powiernicy muszą wprawdzie zawsze działać pod ścisłym nadzorem i przestrzegać
wskazówek, a czasem wytycznych Konferencji, jest jednak prawdą, że nikt inny niż
Powiernicy i należące do nich w całości spółki pomocnicze nie jest w stanie właściwie
ocenić dużej liczby transakcji, związanych obecnie z działaniem naszych służb świato-
29
wych, i zajmować się nimi. Biorąc pod uwagę ten bardzo duży zakres odpowiedzialności,
należy więc przyznać Powiernikom odpowiednio duży zakres władzy i przywództwa, co
pozwoli im wywiązywać się z ich obowiązków. Powinniśmy także zrozumieć, że postę-
powanie naszych służb światowych jest przede wszystkim kwestią polityki i biznesu.
Oczywiście nasz cel ma zawsze charakter duchowy, ale można go osiągnąć tylko przez
skuteczne działania biznesowe. Nasi Powiernicy muszą pracować niemal tak samo jak
dyrektorzy każdej innej dużej firmy. Muszą mieć wystarczającą władzę, aby naprawdę
zarządzać działalnością ruchu AA i prowadzić ją.
Na tej podstawowej koncepcji korporacyjnej opiera się struktura naszych służb świa-
towych. Świadomie i celowo wybraliśmy formę korporacyjną, nie zaś model instytucjo-
nalny lub rządowy – dobrze wiadomo bowiem, że korporacja jest znacznie skuteczniej-
szym narzędziem, kiedy przychodzi do administrowania polityką działania i biznesem.
Nasza cała struktura – od najwyższego do najniższego szczebla – faktycznie przypo-
mina dużą korporację. Grupy AA są akcjonariuszami, Delegaci są ich przedstawicielami
lub pełnomocnikami na „walnym zgromadzeniu”, natomiast Powiernicy Zarządu Służb
Ogólnych są w rzeczywistości dyrektorami „holdingu”. Ten „holding”, Zarząd Służb
Ogólnych, faktycznie ma i kontroluje „spółki zależne”, które pełnią naszą czynną służbę
światową.
Ta bardzo prawdziwa analogia jeszcze lepiej dowodzi, że – tak samo jak każdy inny
zarząd – nasi Powiernicy muszą otrzymać rozległe uprawnienia, jeżeli mają skutecznie
zarządzać najważniejszymi sprawami światowymi Anonimowych Alkoholików.
1
W 2005 r. przychód spółek A.A. World Services i Grapevine wyniósł około 20 milionów USD.
2
Obecnie istnieje jedenaście stałych komitetów.
30
Koncepcja VII
Konferencja uznaje, że statut i regulamin Zarządu
Służb Ogólnych są instrumentami prawnymi,
które przyznają Powiernikom pełne prawa do
zarządzania wszystkimi sprawami służb świato-
wych Anonimowych Alkoholików i prowadzenia
ich. Uznaje się ponadto, że sam statut Konferencji
nie jest dokumentem prawnym: opiera się on na
sile tradycji, a jego skuteczność zależy od środków
AA.
Koncepcja ta może się wydawać wewnętrznie sprzeczna; może wyglądać na konflikt
nieodpartej siły z niewzruszonym obiektem. Z jednej strony mamy do czynienia z Radą
Powierników, dysponującą pełną władzą formalną nad funduszami i służbami AA, z dru-
giej zaś widzimy, że Konferencja ma tak wielki tradycyjny wpływ i taką potęgę finanso-
wą, że w razie potrzeby jej głos jest nadrzędny w stosunku do praw Rady Powierników.
Praktycznie biorąc, może więc wydawać Powiernikom polecenia i wymagać ich prze-
strzegania.
Oznacza to, że władza Konferencji będzie w praktyce niemal zawsze wyższa niż
władza Powierników. Ta nadrzędna władza Konferencji wypływa z potężnego tradycyj-
nego wpływu samego statutu. Pochodzi od znacznej większości wybranych przez grupy
Delegatów na Konferencję. Ostatecznie zaś, w razie podjęcia skrajnych środków, daje ona
Delegatom niekwestionowaną możliwość odebrania Zarządowi Służb Ogólnych środków
finansowych niezbędnych do działania, czyli dobrowolnych składek samych grup AA.
Teoretycznie Konferencja jest tylko organem doradczym, ale w praktyce ma wszystkie
najwyższe prawa i uprawnienia, których kiedykolwiek może potrzebować.
Kiedy uświadomimy sobie, że nasi Powiernicy nie otrzymują na swoich stanowi-
skach stałych pensji, możemy być całkiem pewni, że taki Zarząd nigdy nie pomyśli
nawet o legalnym kontestowaniu jasno sprecyzowanej, konsekwentnej woli Delegatów
na Konferencję i reprezentowanych przez nich obszarów AA. Gdyby kiedyś faktycznie
nadszedł czas podjęcia ostatecznej decyzji, prawdopodobieństwo impasu byłyby bar-
dzo małe. Konferencja całkowicie panowałaby nad sytuacją. Jako sumienie ruchu AA,
Delegaci objęliby najwyższą władzę nad naszym Zarządem Służb Ogólnych, a także jego
korporacyjnymi jednostkami czynnej służby światowej.
31
Ważna i ciekawa jest historia tego układu. Kiedy w 1950 r. opracowywano statut
Konferencji, pytanie o to, komu powierzyć ostateczną władzę, było naprawdę sporną
sprawą. Czy Konferencja, czy Powiernicy powinni mieć ostatnie słowo? Wówczas wie-
dzieliśmy już na pewno, że całkowita i ostateczna władza nad funduszami i usługami
nie powinna już nigdy więcej należeć do odizolowanej Rady Powierników, która miała
pełne prawo do powoływania swoich następców. Pozostawiłoby to służby światowe AA
w rękach paternalistycznej grupy, co było całkowicie sprzeczne z koncepcją „zbiorowe-
go sumienia” przedstawioną w Tradycji Drugiej. Jeżeli Powiernicy mieli być stałymi
administratorami naszych służb i strażnikami Dwunastu Tradycji AA, oczywiste było,
że powinni zostać w jakiś sposób umieszczeni na stanowisku, na którym musieliby postę-
pować zgodnie z naszymi Tradycjami, a także z życzeniami naszej Wspólnoty.
Zastanawialiśmy się nad wszelkimi możliwymi środkami, które pozwoliłyby nam
osiągnąć ten cel. Myśleliśmy o formalnym zarejestrowaniu samej Konferencji, dając
jej w ten sposób bezpośrednie zwierzchnictwo prawne nad Zarządem. Oznaczałoby to,
że wszyscy członkowie Konferencji muszą mieć status potwierdzony prawnie. Byłoby to
o wiele za bardzo uciążliwe i wiązałoby się z koniecznością zarejestrowania całej naszej
Wspólnoty jako podmiotu gospodarczego – czyli z ideą, od której sama Konferencja się
później odżegnała.
Rozważaliśmy także pomysł organizowania w całym kraju wyborów Powierników.
Rezultatem takiej procedury byłby jednak chaos polityczny, nie zaś wypromowanie
najlepszych talentów kierowniczych, niezbędnych w Zarządzie. Zrezygnowaliśmy więc
z tego pomysłu.
Później zadaliśmy sobie pytanie, czy sama Konferencja nie mogłaby zarówno
nominować, jak i bezpośrednio wybierać naszych Powierników. Jak jednak miałaby tego
dokonać rzesza Delegatów? Przyjeżdżaliby z całego kraju. Nie znaliby się zbyt dobrze.
Ich stosunki byłyby powierzchowne, a spotkania krótkie. Jak więc taki organ mógłby
nominować i wybierać Powierników, alkoholików i niealkoholików, najwyższego kierow-
niczego szczebla? Oczywiście, nie ma na to żadnego pewnego sposobu. Bardzo niechęt-
nie musieliśmy porzucić także ten pomysł.
Stało się więc jasne, że wybór nowych Powierników – podlegający zatwierdzeniu
przez Konferencję – nadal trzeba będzie zostawić w dużym zakresie samym Powiernikom.
Tylko oni byliby w stanie zrozumieć potrzeby Zarządu. Poza okresem reorganizacji sto-
sowanie takiej metody selekcji nadal będzie konieczne – z pewnością, jeżeli chodzi
o większość członków Zarządu. W przeciwnym wypadku nie można by obarczać Zarządu
odpowiedzialnością za efekty zarządzania. Moglibyśmy zostać bez żadnego skutecznego
kierownictwa. Z tych powodów Konferencji dano prawo do odrzucania, ale nie do wybie-
rania nowych kandydatów na Powierników
1
.
Z tych powodów opracowano nasz obecny statut Konferencji, który wyraźnie daje
Konferencji ostateczną i najwyższą władzę, ale jednocześnie formalnie chroni prawo
Powierników do swobodnego i właściwego działania, tak jak w przypadku każdego
32
zarządu spółki komercyjnej. Taki układ jest w ścisłej zgodności z postanowieniem
Tradycji Drugiej, mówiącym o „zaufanych sługach”, stanowiącym, że naszym sługom
– w zakresie ich obowiązków – należy ufać, jeżeli chodzi o wykorzystanie ich własnego
doświadczenia i osądu. Zaufani słudzy na wszystkich szczeblach ruchu AA powinni
pełnić funkcje przywódcze, przywództwo nie jest zaś tylko kwestią uległego gospodaro-
wania. Rzecz jasna, przywództwo nie może funkcjonować, jeśli stale otrzymuje mnóstwo
przeszkadzających poleceń.
Nasze doświadczenia do chwili obecnej wskazują, że ta równowaga władzy między
Powiernikami a Konferencją jest w pełni możliwa i użyteczna. Dołożyliśmy wszelkich
starań, aby praktycznymi i tradycyjnymi środkami zabezpieczyć ostateczną władzę
Konferencji. Za pomocą środków prawnych przekazaliśmy Powiernikom wystarczające
uprawnienia do działania i podejmowania decyzji. Jesteśmy przekonani, że równowagę
tę można utrzymywać dowolnie długo, z jednej strony jest bowiem chroniona przez tra-
dycję, a z drugiej przez prawo.
Doszliśmy teraz do kolejnego ciekawego pytania, często zadawanego przez nowych
Powierników Zarządu Służb Ogólnych. Mówią: „My, Powiernicy, mamy określone prawa
i obowiązki, formalnie ustanowione przez nasz statut. Czy nie naruszamy go, akceptując
opinię lub dyrektywę Konferencji? Powinniśmy mieć pełne prawo, aby powiedzieć »nie«
wszelkim żądaniom Konferencji”.
Nasi Powiernicy oczywiście mają to absolutne formalne prawo, ale żadne posta-
nowienie statutu nie zobowiązuje ich do korzystania z niego zawsze. Mają całkowitą
swobodę przyjmowania rad lub nawet poleceń od kogokolwiek. Mogą po prostu
powstrzymać się od użycia swojego ostatecznego prawa do powiedzenia „nie”, kiedy, po
rozważeniu wszystkich uwarunkowań, znacznie mądrzej jest powiedzieć „tak”. Podobnie
jak Konferencja powinna unikać nadużywania swojej tradycyjnej władzy, tak samo
Powiernicy powinni unikać nadużywania swojej władzy nadanej formalnie. Prezydent
Stanów Zjednoczonych, na przykład, ma ostateczne prawo wetowania przepisów uchwa-
lanych przez Kongres. Jednakże w dziewięćdziesięciu dziewięciu przypadkach na sto nie
czyni tego, ponieważ (a) jest zadowolony z danego przepisu lub (b) nie jest zadowolony
z uchwalonego prawa, ale uważa, że zgłoszenie weta byłoby nierozsądne lub skazane na
niepowodzenie. To, czy skorzysta z prawa weta, zależy od okoliczności. Tak samo jest w
przypadku Rady Powierników ruchu AA.
Oczywiście nasza Rada Powierników ma prawo weta wobec każdego działania
Konferencji; jest ono zasadniczo słuszne i niezbędne z punktu widzenia prawa, nawet jeśli
będzie rzadko wykorzystywane. W określonych momentach weto Powierników może
mieć istotne i konstruktywne znaczenie.
Oto trzy typowe przykłady, w których obowiązkiem Powierników byłoby zawetowa-
nie działań Konferencji:
1. Jeżeli, w warunkach pośpiechu lub silnego napięcia, Konferencja podjęłaby
działania lub wydała Powiernikom polecenia stojące w wyraźnej sprzeczno-
ści ze statutem samej Konferencji lub Zarządu Służb Ogólnych, albo gdyby
33
Konferencja chciała uchwalić zasadę do tego stopnia opartą na niewłaściwych
przesłankach lub nierozsądną, że – zdaniem Powierników – byłaby poważ-
nie szkodliwa dla obszaru public relations ruchu AA lub dla wspólnoty AA
jako całości, obowiązkiem Powierników byłoby wówczas zwrócenie się do
Konferencji o ponowne rozważenie danej sprawy. W razie odmowy Powiernicy
mogliby skorzystać z prawnie im przysługującego prawa weta. Jeżeli byłoby to
pożądane, mogliby przekazać daną kwestię do rozstrzygnięcia samym grupom
AA.
2. Choć zgodnie z tradycją Powiernicy nigdy nie powinni znacząco przekraczać
zatwierdzonego przez Konferencję budżetu bez konsultacji z nią, powinni mieć
całkowitą swobodę zmniejszania kwoty budżetu Konferencji podczas roku obra-
chunkowego, nawet jeżeli takie działanie mogłoby ograniczyć lub uniemożliwić
realizację specjalnych planów lub projektów zainicjowanych i kierowanych
przez samą Konferencję.
3. Jeżeli, ze względu na nieprzewidziane okoliczności, konkretny plan, projekt
lub konkretna dyrektywa Konferencji staną się podczas roku obrachunkowego
niepraktyczne lub niewykonalne, Powiernicy powinni bez zmiany stanu faktycz-
nego móc skorzystać z prawa weta i unieważnienia.
Jeżeli zatem w kolejnych latach Konferencja będzie zawsze pamiętać o faktycznych
prawach, obowiązkach, zakresie odpowiedzialności i statusie prawnym Zarządu Służb
Ogólnych, a także jeżeli Powiernicy w swoich rozważaniach będą stale uwzględniać fakt,
że Konferencja jest prawdziwym źródłem najwyższej władzy nad służbami, możemy być
pewni, że żaden z tych organów nie będzie narażony na poważną pokusę sprowadzenia
drugiej strony do roli figuranta. Możemy oczekiwać, że w ten sposób poważne kwestie
będą zawsze odpowiednio rozstrzygane, a ogólną zasadą będzie harmonijna współpraca.
1
Wybory powierników regionalnych i reprezentujących całość wspólnoty odbywają się teraz w tym samym
tygodniu, w którym jest organizowana Konferencja; w takim zakresie Konferencja wybiera obecnie powierni-
ków zgodnie z procedurą opisaną w „Podręczniku służby”.
34
Koncepcja VIII
Powiernicy Zarządu Służb Ogólnych pełnią dwie
główne funkcje: (a) Są głównymi osobami odpo-
wiedzialnymi za planowanie istotnych kwestii
związanych z ogólną polityką i finansami oraz za
zarządzanie tymi obszarami. Bezpośrednio kieru-
ją tymi sprawami wraz z komitetami głównymi. (b)
Powiernicy są przede wszystkim pełnymi właści-
cielami naszych odrębnych i stale czynnych służb
i sprawują nad nimi nadzór, wybierając wszyst-
kich dyrektorów tych jednostek.
Ponieważ Powiernicy są obarczeni główną odpowiedzialnością za właściwe prowadzenie
wszystkich spraw związanych z naszą służbą światową, należy omówić podstawowe kon-
cepcje i metody, dzięki którym mogą oni najlepiej wypełniać swoje poważne obowiązki.
Długoletnie doświadczenie dowiodło, że cały nasz Zarząd musi się poświęcić niemal
wyłącznie większym i poważniejszym, stale stającym przed nim pytaniom dotyczącym
polityki, finansów, relacji między grupami, działań public relations i przywództwa. W
tych ważniejszych kwestiach Zarząd musi oczywiście postępować z dużą ostrożnością i
rozwagą. Oczekuje się od niego, że będzie umiejętnie planował, zarządzał i działał.
Uwaga Zarządu, skierowana na poważne problemy, nie może więc być narażana na
ciągłe zakłócenia i ingerencje. Nasi Powiernicy, jako organ, nie mogą zostać zarzuceni
masą pomniejszych problemów; nie mogą zajmować się niekończącymi się pytaniami
i trudnościami, które się pojawiają co dzień, co tydzień i co miesiąc w ramach rutynowego
działania Biura Służb Światowych i naszych przedsiębiorstw wydawniczych. Zarząd nie
może zarządzać tymi obszarami i prowadzić ich w szczegółach; musi delegować swoje
funkcje kierownicze.
Podejście Zarządu musi się opierać na nadzorze, nie na kierownictwie. Powiernicy
są zatem gwarantami właściwego zarządzania spółkami A.A. World Services, Inc. i A.A.
Grapevine, Inc. Wypełniają swój obowiązek nadzoru, wybierając dyrektorów tych służb;
niektórzy z nich zawsze muszą być Powiernikami. W ten sposób obowiązek kierowania
tymi jednostkami bezpiecznie spoczywa na samych czynnych spółkach pomocniczych,
nie zaś na Zarządzie Służb Ogólnych. Każda jednostka służb korporacyjnych powinna
mieć swój własny statut, swój własny kapitał operacyjny, swoje własne kierownictwo,
własnych pracowników, własne biura i wyposażenie. Poza mediacjami w trudnych sytu-
35
acjach i nadzorowaniem, aby spółki pomocnicze działały w ramach swoich budżetów i
ogólnej polityki ruchu AA i Centrali, Zarząd rzadko będzie musiał robić więcej, jeżeli
chodzi o rutynowe operacje związane ze służbami.
Taki układ jest zgodny z nowoczesną praktyką prowadzenia biznesu. Zarząd Służb
Ogólnych jest właściwie holdingiem, na którym spoczywa obowiązek nadzorowania
należących do niego w całości, stanowiących odrębne podmioty gospodarcze spółek
zależnych, z których każda, dla swoich celów operacyjnych, ma własne kierownictwo. Ku
swojemu zadowoleniu udowodniliśmy, że taki korporacyjny model działania przewyższa
wszystkie inne.
Jak wspomnieliśmy wcześniej, była to dla nas trudna lekcja. Omawiając kwestię
„Uczestnictwa” w Koncepcji IV, zauważyliśmy, że wcześniejsze próby zarządzania
Biurem Służb Ogólnych AA i spółką A.A. Publishing Company przez wiele komitetów
Powierników nie sprawdziły się. Były to w rzeczywistości próby przekształcenia naszych
służb w oddziały dawnej Fundacji Alkoholików (obecnie Zarządu Służb Ogólnych).
Okazało się, że trudno jest zdefiniować uprawnienia tych kilku komitetów Powierników,
tak aby uszanować ich wzajemne relacje i uwzględnić pracę do wykonania. Władzę
i odpowiedzialność rzadko udaje się utrzymać w równowadze. Regułą były wówczas nie
wspólnie podejmowane decyzje, ale kategoryczne polecenia. W komitetach tych nikt nie
zajmował stanowiska, które w pełni określałoby indywidualne obowiązki danej osoby;
co naturalne, ci, którzy zajmowali się pieniędzmi i podpisywali czeki, przypisywali sobie
więcej władzy. Kontrola nad pieniędzmi zbyt często więc determinowała politykę AA,
bez względu na opinie pracowników i ochotników w biurze, którzy czasem lepiej rozu-
mieli te kwestie.
Ale od momentu, w którym funkcję biura służb objęła jedna i trwała struktura korpo-
racyjna, w jakiej urzędnicy i kierownicy mieli formalnie zdefiniowane stanowiska, obo-
wiązki i zakres odpowiedzialności – od momentu, w którym taka spółka otrzymała swój
kapitał obrotowy, swoich pracowników i swoje obiekty, a dyrektorzy zyskali formalne
prawo głosu, proporcjonalne do swojej faktycznej odpowiedzialności, i kiedy byliśmy w
stanie w ten sposób jasno zdefiniować podział władzy kierowniczej – zaczęliśmy dostrze-
gać znaczną poprawę. Rezultatem było prowadzenie działalności w sposób bardziej har-
monijny i skuteczniejszy niż kiedykolwiek wcześniej.
W końcu nauczyliśmy się tego, co świat biznesu wie doskonale: że nie można, na
najwyższym szczeblu zarządzania, kierować dużym, czynnym i dobrze rozwiniętym pod-
miotem gospodarczych za pomocą luźno połączonych komitetów i działów. Przykładowo,
jak mogliby dziś funkcjonować nasi Powiernicy, gdyby mieli się stać zaledwie „komite-
tem” lub „działem” Konferencji Ogólnej, zamiast być jasno zdefiniowanym organem z
własnym statutem, którym z konieczności są?
Ale Zarządu Służb Ogólnych nie da się także przekształcić w spółkę korporacyjną.
Każda firma prowadząca rozległą i aktywną działalność musi zawsze mieć jednego
głównego kierownika, znającego każdy dział, który faktycznie wykonuje swoje zadania
przez większość czasu i może dzięki temu bezpośrednio koordynować pracę różnych
36
działów i godzić występujące między nimi różnice. To by oznaczało (gdybyśmy spróbo-
wali takiego rozwiązania), że „oddziały” Zarządu Służb Ogólnych musiałyby podlegać
Przewodniczącemu Zarządu Służb Ogólnych – swojemu naczelnemu kierownikowi. Jak
jednak mogłoby to funkcjonować, jeżeli nie pełniłby on faktycznych funkcji kierowni-
czych i nie był stale dostępny? Z samej natury naszego szczególnego układu wynika, że
Przewodniczący Zarządu nigdy nie stanie się takim naczelnym kierownikiem. Zwykle nie
jest on alkoholikiem i nie może poświęcić ruchowi AA wymaganej ilości czasu. Ponieważ
jest Powiernikiem, nie może otrzymywać wynagrodzenia, które by mu się należało jako
najwyższemu szefowi naszych służb.
Przypuśćmy jednak, że Powiernicy zatrudnią w pełnym wymiarze czasu kierownika,
który aktywnie kierowałby wszystkimi naszymi trzema przedsiębiorstwami pomocni-
czymi, będącymi działami Zarządu. Od razu pojawia się problem związany z tym, że
taka osoba nigdy nie mogłaby zostać Powiernikiem ani pełnić funkcji Przewodniczącego
Zarządu Służb Ogólnych. Nie miałaby więc żadnego faktycznego statusu. Pracowałaby,
w pełni podlegając nieistniejącemu kierownictwu Przewodniczącego Zarządu. Weźmy
także pod uwagę fakt, że połowa naszej Rady Powierników mieszka zwykle poza mia-
stem
1
, a także to, że po prostu nie możemy prosić naszych, niebędących alkoholikami,
Powierników o objęcie czynnych służb ścisłym i stałym nadzorem. Reasumując, są to
ważne powody, dla których nigdy nie powinniśmy przekształcać Zarządu Służb Ogólnych
w spółkę korporacyjną.
Nie byłoby też o wiele lepiej, gdybyśmy utworzyli jedną dużą, zależną spółkę
pomocniczą, będącą wyłączną własnością Zarządu Służb Ogólnych, w której jednemu
naczelnemu dyrektorowi podlegałyby wszystkie nasze czynne służby, w tym spółka A.A.
Grapevine. Plan ten spowodowałby także trudności realizacyjne, ponieważ wiązałby
się z nadmierną koncentracją władzy kierowniczej. I wreszcie, trudno byłoby znaleźć
i zastępować jednego naczelnego dyrektora, który, zgodnie z wymaganiami, miałby wiele
talentów.
Istotny jest także fakt, że zawsze rygorystycznie unikaliśmy wszelkiej dużej koncen-
tracji pieniędzy lub władzy wykonawczej, oddając swoje rezerwowe fundusze w pieczę
Powierników i dzieląc nasz kapitał obrotowy między spółki A.A. World Services, Inc. i A.
A. Grapevine, Inc., z których każda ma swoje własne kierownictwo. Między pieniędzmi
i władzą istnieje zawsze potężny związek. W razie koncentracji pieniędzy zawsze, w
nieunikniony sposób, tworzymy pokusę do wykorzystania zbyt dużego zakresu władzy
wykonawczej, co jest dla nas sytuacją niepożądaną. Powinniśmy więc zdecydowanie
unikać lokowania zbyt dużej ilości pieniędzy lub zbyt szerokiego zakresu władzy w jed-
nej jednostce służb. To bardzo istotne powody dla utrzymywania odrębnych podmiotów,
zajmujących się każdą z naszych czynnych służb.
Jednakże na podstawie doświadczeń z pierwszych dni naszej działalności zdecydo-
wanie możemy stwierdzić, że przyszli Powiernicy i pracownicy służb, działając rzekomo
na rzecz uproszczenia rachunkowości, oszczędności podatkowych i nadziei na zwiększe-
nie wydajności, będą co jakiś czas dążyć do przeprowadzania tego czy innego rodzaju
37
koncentracji i konsolidacji. Wiemy, że ryzyko przekształcenia całej naszej działalności
w chaos administracyjny jest w razie ponownych prób tego rodzaju faktycznie ogromne.
Spostrzeżenia te nie mają służyć blokowaniu jakichkolwiek niezbędnych w przyszło-
ści zmian. Chodzi tylko o to, abyśmy uniknęli niepotrzebnych powtórek tamtych boles-
nych doświadczeń i błędów przeszłości, które wynikały czasem ze zbyt dużej koncentra-
cji pieniędzy i władzy. Możemy tylko formalnie zaznaczyć, że nadal nie widzimy żadnej
realnej możliwości przekształcenia Rady Powierników w czynną, „uniwersalną” spółkę.
1
W 2005 r. około 95% powierników mieszkało „poza miastem”.
38
Koncepcja IX
Dobrzy przywódcy oraz skuteczne i właściwe
metody ich wybierania na wszystkich poziomach
służb mają krytyczne znaczenie dla naszych przy-
szłych działań i bezpieczeństwa. Przewodzenie
służbom światowym, realizowane pierwotnie
przez założycieli AA, musi być kontynuowane
przez Powierników Zarządu Służb Ogólnych
Anonimowych Alkoholików.
Bez względu na to, jak szczegółowo zaprojektujemy obowiązującą w naszych służbach
strukturę zasad i relacji, bez względu na to, jak dobrze rozdzielimy władzę i zakresy
odpowiedzialności, skutki działania naszej struktury nie będą lepsze niż wyniki działania
poszczególnych osób, które muszą zarządzać nią i wprawiać ją w ruch. Dobre przy-
wództwo nie może funkcjonować prawidłowo w źle zaprojektowanej strukturze. Słabe
przywództwo nie będzie jednak funkcjonować wcale, nawet w najlepszej ze struktur.
Jeżeli jednak utworzyliśmy już zasadniczo właściwą i logiczną strukturę, zadanie jest
wykonane, poza wyjątkowymi poprawkami.
Mamy stały problem z przywództwem. Dobrzy przywódcy nie są wieczni. Wypełnianie
naszej struktury służb zdolnymi i chętnymi pracownikami musi być działaniem ciągłym.
Jest to więc problem, który z samej swojej natury nie może zostać trwale rozwiązany.
Musimy stale znajdować właściwych ludzi do wykonywania wielu zadań związanych
ze służbami. Ponieważ nasza przyszła skuteczność musi zależeć od wciąż nowych poko-
leń przywódców, wydaje się pożądane, abyśmy przeszli teraz do określenia, jaki powinien
być dobry przywódca służby, uważnie wskazali, jakie szczególne umiejętności będą
zawsze wymagane na każdym szczeblu służb, zwłaszcza w Radzie Powierników, a także
abyśmy przeanalizowali nasze obecne metody wyszukiwania i wybierania przywódców.
Po pierwsze przypomnijmy, że struktura naszych służb opiera się na poświęceniu
i zdolnościach kilku tysięcy Przedstawicieli Służb Ogólnych (PSO), kilku setek Członków
Komitetów regionalnych i prawie stu Delegatów. Oni są bezpośrednimi przedstawicielami
grup AA, oni są nieodzownym połączeniem między naszą Wspólnotą a jej służbami świa-
towymi, oni są także głównymi reprezentantami zbiorowego sumienia ruchu AA. Bez ich
wsparcia i aktywności w ogóle nie moglibyśmy działać w sposób systematyczny.
Wybierając swoich PSO, grupy AA powinny zatem brać te fakty pod uwagę. Należy
pamiętać, że to wyłącznie PSO mogą, na zebraniach Zgromadzeń Grup, wyznaczać
Członków Komitetów, a ostatecznie Delegatów. Podczas wybierania tych Przedstawicieli
39
grupy muszą się więc kierować wielką rozwagą. Należy unikać metody prób i błędów.
Grupy, które nie wyznaczają swoich PSO, należy do tego zachęcać. W tym obszarze stale
obserwujemy pewne niedociągnięcia. Niezbędne usprawnienia wydają się kwestią zwięk-
szonej troski, odpowiedzialności i edukacji.
Kiedy PSO spotykają się na swoich Zgromadzeniach, aby wybrać Delegatów, jest
wymagany jeszcze większy stopień rozwagi i zaangażowania. Należy odłożyć na bok
osobiste ambicje i zapomnieć o waśniach i kontrowersjach. „Które, spośród znanych nam
osób, mają najlepsze kwalifikacje?” – ta myśl powinna przyświecać wszystkim.
Dotychczas nasza zgodna z Trzecim Posłaniem metoda wybierania Delegatów więk-
szością dwóch trzecich głosów lub przez losowanie okazała się bardzo zadowalająca.
Taki system wyboru znacznie ograniczył tarcia polityczne i sprawił, że każdy Delegat
czuje, że jest naprawdę światowym sługą, nie zaś zwycięzcą konkursu. Podczas wybiera-
nia zarówno Członków Komitetów, jak i Delegatów nasze zgodne z Trzecim Posłaniem
metody pozwalały zwykle wyłonić osoby o wysokim poziomie zaangażowania i kompe-
tencji. Jeżeli chodzi o ten obszar służb, jesteśmy w dobrej kondycji. Nasze Zgromadzenia
Regionalne muszą tylko nadal działać z rozwagą i w duchu bezinteresowności.
Należy zaznaczyć, że niektórzy członkowie nadal mają wątpliwości, czy wybór
przez losowanie to w ogóle dobry pomysł. Mówią, że najlepszy nie zawsze wygrywa.
W odpowiedzi należy podkreślić, że za każdym razem, gdy rezygnowaliśmy z zasa-
dy „dwie trzecie głosów lub głosowanie” podczas wyznaczania Delegatów, w obozie
mniejszościowym pojawiało się poczucie porażki i wzburzenia, którego nawet w czę-
ści nie równoważą korzyści wynikające z wybrania rzekomo najlepszego kandydata.
W rzeczywistości drugi w kolejności kandydat może często okazać się równie dobrym
Delegatem jak ten pierwszy, wybrany przez Zgromadzenie (a może nawet lepszym).
Dotarliśmy teraz do sedna tej Koncepcji: w jaki sposób możemy najlepiej wzmoc-
nić skład i przywództwo przyszłej Rady Powierników, Rady, która w nadchodzących
latach będzie musiała przewodzić: ruchowi AA – w zakresie administrowania służbami
światowymi, powiernictwu – które będzie w rzeczywistości musiało przejąć większość
moich wcześniejszych obowiązków i mojego zakresu odpowiedzialności związanego
ze służbami światowymi AA?
Jak już podkreślono, rzeczywiste przekazywanie mojej władzy i zakresu odpowie-
dzialności Powiernikom trwa już od dawna. Cały czas jestem do dyspozycji i cały czas
służę radą, kończę także kilka zadań (na przykład opracowanie niniejszych Koncepcji),
które pozostały do wykonania po Konwencji w St. Louis w 1955 r. Nadejdzie jednak
czas, kiedy będę się musiał wycofać z niemal wszystkich działań związanych ze służ-
bami światowymi. Dlatego właśnie bardzo mi zależy na tym, aby uczynić wszystko, co
możliwe, w celu wzmocnienia składu administracyjnego i przywództwa naszego Zarządu
Służb Ogólnych, tak aby przyszli Powiernicy lepiej mogli radzić sobie z problemami i
zagrożeniami, które czas bez wątpienia przyniesie.
Mój podziw dla tego, co będący i niebędący alkoholikami Powiernicy ruchu AA
uczynili dla nas wszystkich, jest bezgraniczny. W początkach i okresie „dojrzewania”
40
naszego ruchu nic nie byłoby lepsze pod względem strukturalnym niż układ, z którego
korzystaliśmy. Patrząc na to, co się już wydarzyło, wielu członków AA uważa oczywiście,
że to, co sprawdziło się w przeszłości, na pewno będzie aktualne w przyszłości; że każda
zmiana w metodach obejmowania stanowisk, w proporcji alkoholików do niealkoholików
wśród Powierników czy w obecnym składzie naszego Zarządu okaże się raczej groźna
niż korzystna.
Ale przez cały czas znajdowaliśmy się pod presją zmian i nadal tak jest. Na przykład
w latach 1938–1951 nasz Zarząd działał bez wsparcia ze strony Konferencji. W końcu
niechętnie uświadomiono sobie jednak, że ten względnie mało widoczny i raczej nieznany
Zarząd nie może funkcjonować dalej bez trwałego powiązania ze Wspólnotą AA, które-
go Doktor Bob i ja nie mogliśmy wiecznie zapewniać. Nie chcieliśmy stawiać czoła tej
zmianie, ale nie mieliśmy wyjścia. Powiernictwo musiało zostać bezpiecznie powiązane
z ruchem AA, bo w przeciwnym wypadku w końcu przestałby on istnieć. Konferencja po
prostu musiała zostać powołana do życia.
Zmiana ta głęboko wpłynęła na pozycję Powierników. Ich wcześniejsza władza
została zmodyfikowana; zostali ściśle powiązani z ruchem AA i w ten sposób obarczeni
bezpośrednią odpowiedzialnością za naszą Wspólnotę. Nikt dziś nie kwestionuje mądro-
ści tej doniosłej zmiany, ponieważ wszyscy widzą, że okazała się ona istotnym zabezpie-
czeniem skuteczności służb i przyszłości ruchu AA. Doświadczenie obaliło pogląd, że
zmiany konieczne do sprostania nowym sytuacjom są zawsze nierozsądne.
Teraz stoimy tuż przed kolejną wielką zmianą. Choć rozwiązaliśmy już problem
władzy Powierników, ich zakresu odpowiedzialności i powiązania z ruchem AA, w
żaden sposób, moim zdaniem, nie odpowiedzieliśmy na pytanie o przyszłą rolę Zarządu
w przewodzeniu służbom. Jestem więc głęboko przekonany, że siła administracyjnego
przywództwa Zarządu powinna zostać zauważalnie zwiększona; że te i inne usprawnienia
mogą umieścić go na znacznie lepszej pozycji, praktycznie i psychologicznie; że takie
zmiany są naprawdę niezbędne do spełnienia warunków, które z całą pewnością zaistnie-
ją, kiedy okres mojego przewodzenia służbom światowym się zakończy.
Badacze historii wiedzą, że przekazanie pierwotnego przywództwa w społeczności
następcom lidera zawsze jest krytycznym punktem zwrotnym. Temu trudnemu pytaniu
o przywództwo i temu problemowi przekazania władzy trzeba teraz stawić czoła.
* * * * *
Zastanówmy się na koniec, jakie konkretnie cechy osobowości powinien mieć
przywódca służby światowej. Dla pożytku przyszłych pokoleń naszych zaufanych sług
przedstawiam tu dyskusję na ten temat, która została opublikowana w 1959 r. w magazy-
nie „A.A. Grapevine”.
41
PRZYWÓDZTWO W AA: ZAWSZE WAŻNA POTRZEBA
Żadna społeczność nie może dobrze funkcjonować bez zdolnych przywódców na
wszystkich szczeblach – ruch AA nie może tu być wyjątkiem. A jednak my, Anonimowi
Alkoholicy, lubimy czasem myśleć, że poradzimy sobie w ogóle bez indywidualnego
przywództwa. Mamy skłonność do wypaczania tradycyjnej idei „zasady są ważniejsze
niż osobowości” do takiego stopnia, że oznacza to brak jakichkolwiek „osobowości”
wśród przywódców: byłyby to roboty bez twarzy, starające się zadowolić bezwzględnie
każdego.
W innych momentach jesteśmy skłonni domagać się, aby przywódcy AA byli
koniecznie ludźmi o najtrafniejszych sądach, najszlachetniejszych zasadach moralnych
i inspiracjach; autorami wielkich czynów, świetlanymi przykładami dla wszystkich, ludź-
mi praktycznie bez skazy.
Prawdziwe przywództwo musi oczywiście funkcjonować między tymi całkowicie
wyimaginowanymi biegunami nadziei na doskonałość. W AA rzecz jasna żaden przywód-
ca nie jest osobą bez twarzy; żaden też nie jest ideałem. Na szczęście nasza Społeczność
została pobłogosławiona niewyczerpaną liczbą prawdziwych przywódców: ludzi aktyw-
nych dziś i potencjalnych przywódców jutra, pojawiających się wraz z nowymi, coraz
liczniejszymi pokoleniami zdolnych do działania członków ruchu. Jest wśród nas mnó-
stwo kobiet i mężczyzn, których poświęcenie, konsekwencja, wizja i szczególne umiejęt-
ności sprawiają, że są w stanie poradzić sobie z każdym możliwym zadaniem związanym
ze służbą. Musimy tylko znaleźć tych ludzi i zaufać im, powierzając im służbę.
W naszej literaturze napisano o tym: „Nasi przywódcy nie prowadzą nas dzięki
nominacji – prowadzą nas, dając przykład”. W rezultacie mówimy im: „Działajcie dla
nas, ale nie rządźcie nami”.
Przywódcą w służbie AA jest zatem człowiek, który sam jest w stanie przełożyć zasa-
dy, plany i politykę na takie zaangażowane i skuteczne działanie, że reszta z nas chce go
popierać i pomagać mu w pracy. Kiedy przywódca jest zbyt radykalny, buntujemy się, ale
kiedy podporządkowuje się naszym poleceniom i nie formułuje własnych sądów – wtedy
w ogóle nie jest przywódcą.
Dobrzy przywódcy są twórcami planów, strategii i idei ulepszenia naszej Wspólnoty
i jej służb. Jednakże w sprawach nowych i ważnych przed podjęciem decyzji i działań
zasięgają wielu konsultacji. Dobrzy przywódcy pamiętają, że dobry plan lub pomysł może
pochodzić od każdego i zewsząd. Dobry przywódca często więc porzuca swoje własne
hołubione plany na rzecz innych, lepszych, i podaje ich autora.
Dobrzy przywódcy nigdy nie zrzucają odpowiedzialności na innych. Kiedy są pewni,
że mają albo mogą otrzymać wystarczające ogólne poparcie, swobodnie podejmują decy-
zje i wprowadzają je w życie, pod warunkiem, oczywiście, że działania takie mieszczą się
w ramach ich zdefiniowanego zakresu władzy i odpowiedzialności.
42
„Polityk” to osoba, która stale stara się „dać ludziom to, czego chcą”. Mąż stanu
to człowiek, który umie dokładnie rozróżnić, kiedy należy tak postępować, a kiedy nie.
Zdaje sobie sprawę, że nawet duże większości, jeśli są poważnie wzburzone lub niedo-
informowane, mogą od czasu do czasu być w całkowitym błędzie. Kiedy zdarza się taka
sytuacja, a gra idzie o wielką stawkę, obowiązkiem przywódcy – nawet jeśli znajduje
się w mało licznej mniejszości – jest zawsze przeciwstawienie się burzy i wykorzystanie
swoich wszystkich zdolności perswazji i całego autorytetu, aby spowodować zmianę.
Nic jednak nie może być bardziej zabójcze dla przywództwa niż sprzeciw dla same-
go sprzeciwu. Nigdy nie powinno to przyjmować formy „na mój sposób albo wcale”.
Tego rodzaju sprzeciw często bierze się z braku wyobraźni i dumy lub z pretensji, które
sprawiają, że chcemy zablokować coś lub kogoś. Jest jeszcze opozycja, która oddaje
swój głos, mówiąc „Nie, nie podoba się nam to”. Nie padają przy tym żadne racjonalne
powody. Tak być nie może. Kiedy zostaną wezwani, przywódcy zawsze muszą podać
swoje – i to dobre – argumenty.
Przywódca musi także zdawać sobie sprawę z faktu, że nawet bardzo dumni i
gniewni ludzie mogą mieć czasem absolutną rację, podczas gdy ci spokojni i skromniejsi
całkowicie się mylą.
Te punkty to praktyczne ilustracje tego rodzaju wyborów i przemyśleń, do których
prawdziwy przywódca zawsze powinien dążyć.
Inną cechą kwalifikującą przywódcę jest „dawanie i branie”, zdolność do ustępo-
wania, kiedy odpowiedni kompromis może sprawić, że sprawa posunie się w kierunku
wyglądającym na właściwy. Kompromis przychodzi nam, myślącym na zasadzie „wszyst-
ko albo nic” alkoholikom, z wielkim trudem. Jednakże nigdy nie możemy tracić z pola
widzenia faktu, że postęp niemal zawsze oznacza wiele niosących poprawę kompromi-
sów. Nie możemy jednak zawsze godzić się na kompromis. Od czasu do czasu naprawdę
trzeba zająć zdeterminowane stanowisko wobec jakiejś kwestii, dopóki nie zostanie ona
rozstrzygnięta. Sytuacje takie wymagają dobrego wyczucia czasu i rozeznania co do kie-
runku działania, który należy wybrać.
Przywódcy często muszą stawiać czoła ciężkiej i czasem długotrwałej krytyce. To
dla nich sprawdzian. Zawsze istnieją konstruktywni krytycy; w rzeczywistości są oni
naszymi przyjaciółmi. Zawsze powinniśmy uważnie wysłuchiwać ich opinii. Powinniśmy
pozwolić im wpływać na nasze poglądy albo nawet całkowicie je zmieniać. Często także
musimy się nie zgadzać i pozostawać przy swoim zdaniu, nie tracąc ich przyjaźni.
Są też tacy, których lubimy nazywać „destruktywnymi” krytykami. Są radykalni,
uprawiają „politykierstwo”, rzucają oskarżenia. Bywają gwałtowni i złośliwi. Rozsiewają
pogłoski, plotki i oszczerstwa, aby dopiąć swego – wszystko oczywiście dla „dobra”
ruchu AA! Ale w AA nauczyliśmy się wreszcie, że tacy ludzie, może nieco bardziej
chorzy niż reszta z nas, tak naprawdę wcale nie muszą być destrukcyjni, w zależności od
tego, jak się do nich odnosimy.
Po pierwsze powinniśmy uważnie słuchać tego, co mówią. Czasem mówią całą
prawdę, czasem tylko jej niewielką część. Znacznie częściej jednak tylko racjonalizują
43
opowiadane przez siebie całkowite nonsensy. Jeżeli jednak znajdujemy się w polu raże-
nia, cała prawda, półprawda czy kłamstwo mogą okazać się dla nas równie nieprzyjem-
ne. Dlatego właśnie musimy tak uważnie słuchać. Jeżeli w tym, co mówią, jest prawda
albo nawet mała część prawdy, wówczas lepiej będzie im podziękować i przeprowadzić
rachunek sumienia, przyznając, że byliśmy w błędzie. Jeżeli to nonsens, możemy go
zignorować. Możemy też wyłożyć wszystkie karty na stół i spróbować perswazji. Jeżeli
się to nie uda, możemy żałować, że są oni zbyt chorzy, aby nas wysłuchać, a potem spró-
bować zapomnieć o całej sprawie. Niewiele jest lepszych metod autoanalizy i rozwijania
prawdziwej cierpliwości niż ćwiczenia, które zapewniają nam ci – zwykle mający dobre
chęci, ale tkwiący w błędzie – współczłonkowie. To zawsze duże wyzwanie, a poradzenie
sobie z nim nie zawsze się nam udaje. Musimy jednak próbować.
Doszliśmy teraz do ogromnie ważnej cechy, jaką jest wyobraźnia. Wyobraźnia to,
moim zdaniem, zdolność do dokonywania właściwych ocen zarówno jeżeli chodzi o
najbliższą, jak i dalszą przyszłość. Niektórym może się wydawać, że tego rodzaju zamia-
ry są rodzajem herezji, ponieważ w ruchu AA stale powtarzamy sobie „Jeden dzień na
raz”. Ale ta cenna zasada w rzeczywistości odnosi się do naszego życia umysłowego
i emocjonalnego i oznacza przede wszystkim, że nie powinniśmy głupio rozpamiętywać
przeszłości ani snuć marzeń na jawie o przyszłości.
Jako jednostki i jako wspólnota z pewnością ucierpimy, jeżeli zrzucimy całe zada-
nie planowania jutra na barki Opatrzności. Prawdziwa Opatrzność Boża obdarzyła nas,
istoty ludzkie, znaczną zdolnością przewidywania, a Bóg ewidentnie oczekuje od nas, że
będziemy z niej korzystać. Musimy więc rozróżniać fantazje o szczęśliwym jutrze i bie-
żące korzystanie z naszych umiejętności racjonalnego przewidywania. To może oznaczać
różnicę między postępem a nieprzewidzianymi kłopotami.
Wyobraźnia jest zatem samym sednem roztropności, chyba najważniejszej cechy.
Oczywiście często zdarzy się nam całkowicie lub częściowo przeliczyć się co do przy-
szłości, ale to i tak lepsze, niż w ogóle o niej nie myśleć.
Stawianie prognoz ma kilka aspektów. Przyglądamy się przeszłym i obecnym
doświadczeniom i zastanawiamy się nad ich znaczeniem. Na tej podstawie formułujemy
orientacyjną ideę lub strategię. Patrząc w najbliższą przyszłość, zadajemy sobie pytanie,
jak ta idea lub strategia mogą się sprawdzić. Potem zastanawiamy się, jak może wyglądać
zastosowanie naszych strategii lub idei w kilku różnych sytuacjach, które mogą zaistnieć
w dalszej przyszłości. Jeżeli dany pomysł zapowiada się dobrze, wypróbowujemy go,
w miarę możliwości eksperymentując. Później ponownie oceniamy sytuację i sprawdza-
my, czy nasza prognoza działa.
Mniej więcej na tym etapie możemy być zmuszeni do podjęcia ważnej decyzji. Być
może mamy strategię lub plan, który wygląda nieźle i sprawdza się w praktyce. Bez wzglę-
du na to powinniśmy szczegółowo zastanowić się nad jego długofalowymi skutkami. Czy
dzisiejsze korzyści nie zamienią się jutro w poważne zobowiązania? Niemal zawsze poja-
wia się pokusa, aby czerpać bezpośrednie korzyści i całkiem zapomnieć o szkodach, które
nastąpiły wcześniej albo będą ostatecznym skutkiem naszego obecnego działania.
44
To nie są wyssane z palca teorie. Przekonaliśmy się, że musimy stale stosować te
zasady prognozowania, zwłaszcza na poziomie służb światowych, gdzie gra się toczy
o dużą stawkę. Przykładowo, w działaniach z zakresu public relations musimy przewi-
dywać reakcję i grup AA, i ogółu zarówno w krótkim, jak i w długim okresie. To samo
dotyczy naszej literatury. Nasze finanse muszą być szacowane i planowane w budżecie.
Musimy myśleć o naszych potrzebach związanych ze służbą i ich odniesieniu do ogólnej
sytuacji gospodarczej, możliwości grup i chęci do wpłacania składek. O wielu takich
problemach często musimy myśleć z wieloletnim wyprzedzeniem.
W rzeczywistości wszystkie Dwanaście Tradycji AA było najpierw pytaniami o pro-
gnozy i wizję na przyszłość. Całe lata temu powoli opracowywaliśmy na przykład ideę
samowystarczalności ruchu AA. Tu i tam pojawiały się kłopoty związane z darowiznami
z zewnątrz. Później pojawiły się kolejne problemy. W rezultacie zaczęliśmy więc obmy-
ślać strategię, która nie pozwalałaby na przyjmowanie żadnych zewnętrznych datków.
Zaczęliśmy podejrzewać, że duże kwoty tego rodzaju mogłyby sprawić, że stalibyśmy
się nieodpowiedzialni i odwróciłyby naszą uwagę od naszego głównego celu. Ostatecznie
przekonaliśmy się, że w długoterminowej perspektywie pieniądze z zewnątrz mogłyby
nas naprawdę zniszczyć. W tym momencie to, co było tylko ideą lub ogólną zasadą,
skrystalizowało się w postaci tradycji AA. Zrozumieliśmy, że musimy poświęcić szybkie,
łatwo dostępne korzyści na rzecz długoterminowego bezpieczeństwa.
Przez ten sam proces przeszliśmy w związku z anonimowością. Parę przypadków
publicznego ujawnienia robiło dobre wrażenie. W końcu jednak uświadomiliśmy sobie,
że wiele takich ujawnień mogłoby w końcu wprowadzić wśród nas zamęt. Kolejność była
więc taka: najpierw wstępna idea, potem eksperymentalna strategia, potem ściśle sformu-
łowane zasady, a ostatecznie głębokie przekonanie – wizja jutra.
Tak wygląda nasz proces prognozowania przyszłości, a odpowiedzialni przywódcy
światowi muszą biegle opanować tę ważną umiejętność. Jest to ważna cecha, zwłaszcza
jeśli chodzi o naszych Powierników. Większość z nich, moim zdaniem, powinna być
wybierana na podstawie tego, że w swojej karierze zawodowej lub biznesowej wykazali
się już zdolnością przewidywania.
Stale będziemy potrzebować tych samych cech – tolerancji, odpowiedzialności,
elastyczności i wyobraźni – u naszych przywódców służb AA na wszystkich szczeblach.
Zasady dotyczące przywództwa będą takie same bez względu na rozmiar danego przed-
sięwzięcia.
Może to wyglądać jak próba wskazania szczególnie uprzywilejowanego i lepszego
od innych rodzaju członków ruchu AA. Ale wcale tak nie jest. Zdajemy sobie po prostu
sprawę z faktu, że nasze talenty bardzo się różnią. Dyrygent orkiestry nie musi być dobry
w finansach czy w przewidywaniu. Jest też bardzo mało prawdopodobne, żeby dobry
bankowiec był świetnym artystą muzykiem. Kiedy więc mówimy o przywódcach w ruchu
AA, deklarujemy tylko, że powinniśmy wybierać na te stanowiska najbardziej utalento-
wanych ludzi, jakich uda się nam znaleźć.
45
Choć w pierwotnym zamyśle artykuł ten miał dotyczyć przywódców naszych służb
światowych, możliwe jest, że niektóre zawarte w nim sugestie mogą być przydatne dla
każdego, kto odgrywa aktywną rolę w naszej Społeczności.
Jest to szczególnie prawdziwe w obszarze Dwunastu Kroków, w których realizację
niemal wszyscy jesteśmy czynnie zaangażowani. Każdy sponsor musi być także przy-
wódcą. Gra toczy się tu o maksymalną stawkę. Na szali stoi życie ludzkie, a zwykle także
szczęście całej rodziny. To, co sponsor mówi i robi, jak dobrze przewiduje reakcje swoich
podopiecznych, jakie ma wyczucie czasu i jak przedstawia swoje opinie, jak radzi sobie z
krytyką i jaki przykład duchowy daje osobom, którymi się opiekuje – te cechy przywód-
cze robią ogromną różnicę, często różnicę między życiem a śmiercią.
Dziękujemy Bogu, że ruch Anonimowych Alkoholików został pobłogosławiony tak
dużą liczbą przywódców we wszystkich swoich sprawach.
46
Koncepcja X
Z każdym obowiązkiem dotyczącym służby powinna
się wiązać odpowiadająca mu władza, a jej zakres
powinien być dobrze zdefiniowany za pomocą tra-
dycji, uchwały, szczegółowego opisu stanowiska
lub stosownych statutów i regulaminów.
W niemal wszystkich dzisiejszych społeczeństwach i rządach widać poważne odchyle-
nia od bardzo rozsądnej zasady, która mówi, że każdej odpowiedzialności operacyjnej
towarzyszyć musi odpowiednia władza, pozwalająca wywiązywać się z tego zakresu
odpowiedzialności.
Dlatego właśnie w poprzednich rozważaniach dołożyliśmy tylu starań, aby zdefinio-
wać zakresy władzy i odpowiedzialności grup AA, Konferencji, Powierników i naszych
czynnych spółek pomocniczych. Staraliśmy się zagwarantować, że władza na każdym
z tych szczebli jest równa zakresowi odpowiedzialności. Potem próbowaliśmy powiązać
te szczeble między sobą w taki sposób, żeby wszędzie zachować tę zasadę.
Najważniejszą cechą każdej dobrej struktury organizacyjnej jest to, że gwarantuje
ona harmonijne i skuteczne funkcjonowanie poprzez powiązanie swoich części i ludzi w
taki sposób, że nikt nie ma wątpliwości, jakie właściwie są jego obowiązki i odpowiada-
jące im uprawnienia. Jeżeli kwestie te nie są dobrze określone, jeżeli osoby sprawujące
ostateczną władzę nie chcą i nie umieją prawidłowo delegować i utrzymywać odpowied-
niej władzy operacyjnej, jeśli ci, do których delegowano tę władzę, nie czują się chętni i
uprawnieni, aby swobodnie ją wykorzystywać jako zaufani słudzy; i wreszcie jeżeli nie
ma pewnych jednoznacznych sposobów interpretowania i rozstrzygania sytuacji wątpli-
wych – wówczas konflikty personalne, zamieszanie i nieskuteczność są nieuniknione.
Kwestia odpowiedzialności i niezbędnej, równej jej władzy jest tak pilna i tak
wielkiej wagi, że możemy z korzyścią podsumować to, co zostało już powiedziane,
jednocześnie patrząc z pewnego dystansu na całą naszą strukturę, aby lepiej uświadomić
sobie, dlaczego zasada ta ma – i musi mieć – zastosowanie do każdej naszej działalności
i każdego podejścia.
Pierwszą cechą, którą musi mieć każda działająca struktura, jest punkt lub szereg
punktów, wyznaczających najwyższą odpowiedzialność, a więc także najwyższą władzę.
Wiemy już, że w przypadku służb światowych AA tego rodzaju ostateczna odpowiedzial-
ność i władza są ulokowane w samych grupach AA. One z kolei przekazały część swojej
najwyższej władzy Konferencji i Powiernikom.
47
Wiemy już, że Delegaci na Konferencję, bezpośrednio reprezentujący grupy, mają
w rzeczywistości najwyższą władzę nad Powiernikami. Widzieliśmy, w jaki sposób
Powiernicy uzyskują najwyższą władzę nad spółkami pomocniczymi, należącymi w cało-
ści do Zarządu Służb Ogólnych: A.A. World Services, Inc. i A.A. Grapevine, Inc. Wiemy
także, że dyrektorzy tych firm mają najwyższą władzę nad swoimi urzędnikami, którzy z
kolei mają podobną władzę nad swoimi podwładnymi.
Zasada najwyższej władzy wyraźnie przenika naszą strukturę. Jest to niezbędne,
ponieważ we wszystkich sprawach i działaniach związanych z naszą służbą gdzieś musi
znajdować się źródło ostatecznej odpowiedzialności. Najwyższa władza jest potrzebna
także po to, aby słudzy wszystkich klas i wszyscy pracownicy wiedzieli, kto jest ich osta-
tecznym szefem i gdzie on się znajduje.
Jeżeli jednak najwyższa władza nie jest starannie poparta delegowanymi upraw-
nieniami, uzyskujemy skutek odwrotny. Gdybyśmy nie delegowali władzy, grupy
wydawałyby swoim Delegatom wytyczne odnośnie do każdego ważnego głosowania,
Delegaci zamieniliby Powierników w bojaźliwy komitet, który otrzymywałby katego-
ryczne polecenia dotyczące niemal wszystkiego, a Powiernicy jako jedyni kierowaliby
spółkami pomocniczymi i zaczęliby rządzić nimi za pomocą poleceń. Przedstawiciele
kierownictwa spółek zaczęliby się zachowywać wobec swoich pracowników jak udzielni
książęta. Krótko mówiąc, niewłaściwe wykorzystanie najwyższej władzy prowadziłoby
do dyktatury, w której niemal każda grupa sług AA miałaby duże obowiązki, ale nie
dysponowała faktyczną ani pewną władzą, nie miałaby więc możliwości podejmowania
skutecznych decyzji i rzeczywistego przewodnictwa, które są niezbędne do działania.
Nieuniknionymi konsekwencjami byłyby małe lub wielkie tyranie i zrzucanie odpowie-
dzialności na innych.
Staje się więc jasne, że najwyższa władza to coś, czego nie można używać w spo-
sób przypadkowy. Właściwie nie powinna być nigdy wykorzystana w pełni z wyjątkiem
sytuacji awaryjnych. Taka sytuacja awaryjna pojawia się zwykle wtedy, kiedy delego-
wana władza poszła w złym kierunku, kiedy trzeba dokonać jej reorganizacji, ponieważ
jest nieskuteczna lub nieustannie przekracza swój zdefiniowany zakres i cel. Jeżeli na
przykład grupy są niezadowolone z Konferencji, mogą wybrać lepszych kandydatów
lub zablokować fundusze. Delegaci mogą – w razie konieczności – skrytykować działa-
nia Powierników albo dokonać ich reorganizacji. Powiernicy mogą uczynić to samo ze
spółkami pomocniczymi. Jeżeli spółka nie akceptuje działania swojego kierownictwa lub
swoich pracowników, niektórych z nich lub nawet wszystkich można zwolnić.
Są to prawidłowe zastosowania najwyższej władzy, ponieważ wiążą się z ponosze-
niem prawdziwie najwyższej odpowiedzialności. Wpływ najwyższej władzy powinien
być zawsze odczuwalny, ale jest zupełnie jasne, że kiedy delegowana władza pracuje
dobrze, nie należy w nią cały czas ingerować. W przeciwnym przypadku osoby obarczo-
ne odpowiedzialnością operacyjną zostaną zdemoralizowane, ponieważ ich uprawnienia
do wykonywania przydzielonej im pracy będą arbitralnie naruszane, a faktyczny zakres
odpowiedzialności stanie się większy niż rzeczywista władza.
48
W jaki sposób staraliśmy się formalnie powstrzymać u osób mających najwyższą
władzę naturalną ludzką skłonność do uzurpowania sobie dodatkowych praw i przejmo-
wania władzy operacyjnej lub delegowanej? Cóż, było to duże wyzwanie, wymagające
kilku środków o charakterze strukturalnym. Omówmy je teraz, zwracając uwagę na spo-
sób ich zastosowania.
W naszej strukturze próbowaliśmy na każdym szczeblu utworzyć dokładne definicje
władzy i zakresu odpowiedzialności. Realizowaliśmy to (a) środkami prawnymi, (b) środ-
kami tradycyjnymi i (c) za pomocą zasad, zgodnie z którymi można interpretować i bez
trudu rozstrzygać wątpliwe oraz pozornie lub faktycznie konfliktowe sytuacje.
Weźmy za przykład statut Konferencji. Nie jest instrumentem prawnym, ale, prak-
tycznie rzecz biorąc, stanowi istotę umowy między grupami AA a ich Konferencją.
W statucie wyjaśniono wyraźnie – choć ogólnie – że grupy AA delegują część swo-
jej najwyższej władzy i całą potrzebną władzę operacyjną Konferencji, co obejmuje
Powierników i czynne służby. Zasugerowano także, w tych właśnie artykułach, aby w
ostatecznym głosowaniu każdy członek Konferencji był uprawniony do oddania głosu
zgodnie ze swoim własnym sumieniem; że samej Konferencji także zostanie przyznany,
zgodnie z tradycyjnym „Prawem do Decyzji”, przywilej określania, o których sprawach
zadecyduje sama, a z którymi zwróci się ponownie do grup w celu omówienia i uzyskania
wskazówek lub wytycznych. Są to tradycyjne definicje, które mogą ograniczyć naturalną
skłonność grup do wydawania Delegatom zbyt wielu instrukcji. Daje to Konferencji wła-
dzę równą jej rzeczywistemu zakresowi odpowiedzialności.
Rozważmy teraz pozycję Powierników. W poprzednich artykułach wyjaśniliśmy,
że choć Konferencja ma najwyższą władzę, Powiernicy muszą przez większość czasu
obstawać przy swoim prawie do czynnego administrowania sprawami naszej służby.
Tradycyjne „Prawo do Decyzji” dodatkowo wzmacnia to prawo i zachęca do jego
wykorzystywania. W artykułach uznaliśmy także, że Powiernicy mają prawo weta
wobec Konferencji, jeżeli – w rzadkich przypadkach – uważają, że powinni z niego
skorzystać. Tymi sposobami zagwarantowaliśmy Powiernikom władzę administracyjną
równą faktycznemu zakresowi ich odpowiedzialności. Dokonaliśmy tego rzecz jasna, nie
odbierając najwyższej władzy Konferencji lub Delegatom, na wypadek, gdyby naprawdę
niezbędne okazało się wydawanie Powiernikom poleceń, skrytykowanie ich działania czy
reorganizacja Zarządu. Należy także zauważyć, że pozycję Powierników jeszcze bardziej
wzmacnia ich „uczestnictwo w głosowaniu” na Konferencji oraz uznanie, że są głównymi
administratorami służb światowych AA.
Dołożyliśmy także wielu starań, aby zagwarantować Dyrektorom spółek A.A. World
Services, Inc. i A.A. Grapevine, Inc. wystarczającą władzę operacyjną, która w pełni
odpowiada ich zakresowi odpowiedzialności za rutynowe prowadzenie naszych czynnych
służb. Postanowienia statutów tych firm formalnie chronią prawa Dyrektorów; dodat-
kowo wzmacnia je tradycja, zgodnie z którą Powiernicy muszą wybierać do zarządów
ekspertów niebędących Powiernikami. Wagę ich pozycji zwiększa jeszcze tradycyjne
49
„Prawo do Decyzji”. W niniejszych Koncepcjach podkreślono także zagrożenia związane
z ponownym przekształceniem Zarządu Służb Ogólnych w podzieloną na działy firmę.
Te wyjątkowe środki zapobiegawcze podjęliśmy, aby utrzymać władzę operacyjną
i spójność czynnych służb. Takie zabezpieczenia są niezbędne, ponieważ spółki te są
własnością Zarządu Służb Ogólnych. Tak więc władza, którą mają nad nimi Powiernicy,
jest nie tylko najwyższa – jest absolutna, jeżeli tylko Powiernicy chcą, aby tak było.
Mogą w dowolnym momencie wybrać nowy zarząd, mogą kontrolować budżet firmowy,
mogą wstrzymać fundusze operacyjne. Wszystkie te uprawnienia są potrzebne i słuszne.
Niemniej, dopóki wszystko idzie dobrze, jest bardzo ważne, aby Powiernicy nie uzurpo-
wali sobie władzy operacyjnej nad tymi jednostkami ani nie wtrącali się niepotrzebnie w
ich działalność. Stąd właśnie troska i uwaga, z którymi konstruowaliśmy definicje władzy
delegowanej.
W istotnym stopniu stałe komitety Zarządu Służb Ogólnych – Komitet ds. Polityki,
Finansów, Public Relations itp. – mają podobny zakres uprawnień. Zgodnie z zasadą
„Prawa do Decyzji” każdy komitet główny może decydować, jakimi sprawami zajmie się
samodzielnie, a z którymi zwróci się do Zarządu. Pozycja tych komitetów jest wzmoc-
niona również przez powołanie, w odpowiednio dużej proporcji, członków niebędących
Powiernikami. Tutaj także staramy się, aby władza komitetów była równa zakresowi ich
odpowiedzialności
1
.
Doszliśmy teraz do kwestii konfliktów uprawnień i do pytania o sposób ich roz-
strzygania. Większość typowych konfliktów w czynnych służbach rozwiązuje się bez
trudu, ponieważ jest ustalony sposób komunikowania się między wszystkimi spółkami
pomocniczymi i komitetami Zarządu Służb Ogólnych. Przykładowo: na każdym zebraniu
Zarządu lub pracowników spółki Grapevine jest obecny przedstawiciel spółki A.A. World
Services i odwrotnie. W skład Komitetu ds. Polityki Ogólnej zawsze wchodzi co najmniej
jeden członek Komitetu ds. Finansów i Budżetowania i odwrotnie. Takie wzajemne
powiązanie zapewnia łatwą komunikację. Każda jednostka wie, czym zajmuje się druga.
Ten praktyczny układ eliminuje wiele konfliktów władzy – ale nie wszystkie.
Przypuśćmy na przykład, że chodzi o nakreślenie i realizację ważnej strategii
AA. Taki przypadek znajduje się naturalnie przede wszystkim w zakresie kompetencji
Komitetu ds. Polityki Ogólnej, który podejmuje się planowania i sformułowania zaleceń
dla Rady Powierników.
Przypuśćmy jednak, że będzie potrzebna znaczna kwota pieniędzy. W takim przypad-
ku plan będzie musiał też zostać przedłożony Komitetowi ds. Finansów i Budżetowania.
Jeżeli komitet ten zgodzi się, że taki wydatek jest uzasadniony i zgodny z ogólnym budże-
tem, przekaże Komitetowi ds. Polityki, że może on kontynuować działania i przekazać
zalecenie Powiernikom. Jeżeli jednak Komitet ds. Finansów i Budżetowania się sprzeci-
wi, musi przedstawić swój sprzeciw Powiernikom, którzy rozstrzygną tę sprawę, jeżeli
zaś uznają to za niezbędne, przekażą ją Konferencji.
50
Zasada jurysdykcji pierwotnej i wtórnej działa także w drugą stronę. Jeżeli Komitet
ds. Finansów zaproponuje na przykład duży wydatek, który może poważnie wpłynąć na
politykę i nastawienie ruchu AA, musi on zostać zweryfikowany przez Komitet ds. Polity-
ki, choć nadal znajduje się przede wszystkim w jurysdykcji osób z Komitetu ds. Finansów
i Budżetowania.
We wszystkich kwestiach łączonej lub kolidującej ze sobą władzy musi więc zostać
ustanowiona jurysdykcja nadrzędna. Jurysdykcja niższego poziomu musi zostać wysłu-
chana, a niezależnie od przedmiotowej kwestii musi istnieć uzgodniony punkt lub organ,
odpowiadający za ostateczne rozstrzygnięcie. Zrozumiałe jest, że nie należy obciążać
Powierników podejmowaniem ostatecznych decyzji w pomniejszych konfliktach. Zawsze
jednak powinno być jasne, gdzie znajduje się punkt ostatecznej decyzji.
Za wszelką cenę należy unikać dwuwładzy w biznesie czy zarządzaniu strategią.
Władzy nigdy nie da się podzielić na dwie równe połowy. Taki podział uprawnień lub
dwuwładza w zarządzaniu nigdzie nie są tak szkodliwe dla całej struktury, jak w jej
działach zarządzających. Zasadnicza potrzeba unikania dwuwładzy w kierownictwie
zarządzającym zostanie szczegółowo omówiona w Koncepcji XI.
Oprócz metod, których używamy, aby zrównać delegowaną władzę z delegowa-
nym zakresem odpowiedzialności, mamy jeszcze dwie gwarancje: „Prawo do Apelacji”
i „Prawo do Petycji”. Jak wiemy, niezbędna większość ma skłonność do uznawania się
za poniekąd najwyższą władzę w wielu sytuacjach, w których nie powinna tego robić.
Podobnie kierownicy zarządzający mają tendencję do nadmiernego komenderowania
swoimi zastępcami. Dlatego stosujemy koncepcje apelacji i petycji, aby zapewnić,
że każda mniejszość i każdy pracownik wykonujący swoje zadanie mają władzę i status
odpowiadające zakresowi odpowiedzialności wiążącemu się z zadaniem.
Reasumując: bądźmy zawsze pewni, że ostateczna lub najwyższa władza jest wystar-
czająco mocna, aby można było dokonać korekt lub reorganizacji, bądźmy jednak równie
pewni, że wszyscy nasi zaufani słudzy mają wyraźnie zdefiniowane i odpowiednie upraw-
nienia do wykonywania swojej codziennej pracy i do wywiązywania się ze swoich jasno
określonych obowiązków.
Wszystko to w pełni wynika z Tradycji Drugiej AA. „Zbiorowe sumienie” jest tu
najwyższą władzą, a „zaufani słudzy” są władzą delegowaną. Żadna z nich nie może
funkcjonować bez drugiej. Dobrze wiemy, że tylko za pomocą szczegółowych definicji
i wzajemnego szacunku możemy stale utrzymywać prawidłową i harmonijną równowagę.
1
W latach, które upłynęły, od kiedy Bill pisał na temat Komitetu Służb Ogólnych (patrz też str. 57), funkcje
Komitetu znacznie się zmieniły. Obecnie nosi on nazwę Generalnej Sesji Uczestnictwa (General Sharing
Session) i zbiera się trzy razy w roku na mniej więcej dwie godziny, w soboty poprzedzające zebrania Zarządu
Służb Ogólnych. Zajmuje się wówczas długoterminowymi planami komitetów zarządu oraz innymi szczegól-
nie ważnymi kwestiami. W jego skład wchodzą wszyscy powiernicy, dyrekcja i pracownicy spółek A.A.W.S.
i Grapevine oraz wyznaczeni członkowie komitetów zarządu.
51
Koncepcja XI
Powiernicy ponoszą najwyższą odpowiedzialność
za zarządzanie służbami światowymi AA, powinni
więc zawsze dysponować jak najlepszymi stałymi
komitetami, dyrektorami spółek, osobami zarzą-
dzającymi, personelem i konsultantami. Kwestie
składu komitetów i zarządów, kwalifikacji ich
członków, sposobu obejmowania przez nich sta-
nowisk w służbach, systemów rotacji, wzajemnych
powiązań oraz szczególnych praw i obowiązków
tych osób, a także właściwej podstawy wynagra-
dzania finansowego takich pracowników należy
więc zawsze traktować poważnie.
Długotrwałe sukcesy naszego Zarządu Służb Ogólnych zależą nie tylko od umiejętności
samych Powierników, w równym stopniu uzależnione są od kompetentnego przywództwa
i harmonijnej współpracy członków komitetów niebędących powiernikami, dyrektorów
spółek pomocniczych, kierownictwa i pracowników, którzy muszą aktywnie prowadzić
służby światowe AA. Ich charakter i poświęcenie – lub brak tych cech – zadecydują o
istnieniu lub załamaniu się struktury naszej służby. Nasza ostateczna zależność od nich
zawsze będzie naprawdę duża.
Słudzy ci będą – w znacznie większym zakresie niż większość Powierników –
w bezpośrednim kontakcie z ruchem AA na całym świecie, a ich działanie będzie zawsze
obserwowane. Będą wykonywać większość rutynowej pracy. Będą prowadzić większość
naszych służb. Będą dużo podróżować i przyjmować większość osób odwiedzających
Centralę. Często będą twórcami nowych planów i strategii. Niektórzy z nich zostaną
w końcu Powiernikami. Ponieważ grupa ta tworzyć będzie wizerunek służb światowych,
większość wspólnoty AA będzie mierzyć wartość służb według tego, co widzi i co odczu-
wa w związku z jej działaniem. Członkowie tej grupy będą nie tylko wspierać światowe
przywództwo Powierników, z natury rzeczy będą zobowiązani do współdzielenia go
z nimi.
Na szczęście mamy już solidną wewnętrzną strukturę służb, w której pracuje obecnie
bardzo kompetentna grupa sług niebędących Powiernikami. Trzeba jeszcze tylko wpro-
wadzić parę ulepszeń i zmian w spółkach A.A. World Services, Inc. i A.A. Grapevine,
Inc. – ta ostatnia pojawiła się w naszych służbach stosunkowo niedawno. Główne zarysy
52
tej bazowej struktury są teraz określone, a skuteczność takiego układu została już dowie-
dziona. Z czego zatem składa się struktura bazowa naszych służb?
W jej skład wchodzą następujące elementy: pięć
1
stałych komitetów Zarządu Służb
Ogólnych oraz dwie czynne spółki pomocnicze: A.A. World Services, Inc. (w tym jej
dział wydawniczy) i A.A. Grapevine, Inc. Przyjrzyjmy się teraz zakresowi działania
każdego z nich.
Stałe komitety Zarządu Służb Ogólnych to Komitety ds. Nominacji, Finansów
i Budżetowania, Informacji Publicznych, Literatury i Polityki Ogólnej – ich nazwy jasno
określają bezpośrednie obowiązki administracyjne Zarządu. Komitety są powoływane
co roku przez Przewodniczącego Zarządu Służb Ogólnych, a w skład każdego komitetu,
jak już widzieliśmy, wchodzą – w odpowiednich proporcjach – Powiernicy, niebędący
Powiernikami specjaliści w danej dziedzinie, przedstawiciel kierownictwa Centrali oraz
członek personelu.
Komitet ds. Nominacji: komitet ten pomaga Powiernikom w wywiązywaniu się z ich
głównego obowiązku, czyli zapewnianiu, że wolne stanowiska – w ich własnych
szeregach czy też na stanowiskach głównych dyrektorów służb, kierownictwa,
członków personelu – są zajmowane przez odpowiednie osoby: członków ruchu
AA i pracowników o jak najlepszych kompetencjach, solidności i pracowitości.
Rekomendacje tego komitetu w dużym stopniu stanowią o ciągłych suk-
cesach naszych służb. Jego członkowie mają decydujący głos podczas wyboru
naszych przyszłych Powierników i pracowników niebędących Powiernikami.
Dociekliwe rozważania, skrupulatna analiza i prowadzenie rozmów kwalifika-
cyjnych, odmowa akceptacji nieodpowiedzialnych rekomendacji, przygotowy-
wanie z dużym wyprzedzeniem listy odpowiednich kandydatów – na tym przede
wszystkim musi się opierać podejście i działanie tego komitetu. Każdej pokusie
wydawania pośpiesznego lub pochopnego sądu należy się zdecydowanie i kon-
sekwentnie opierać.
Kolejnym problemem, przed którym mogą stanąć przyszłe komitety, jest
delikatna tendencja do pogarszania się jakości personelu, wynikająca z bardzo
naturalnej i zwykle nieuświadomionej skłonności, zgodnie z którą osoby pro-
ponujące kandydatów wybierają jednostki o nieco mniejszych możliwościach
niż oni sami. Instynktownie szukamy współpracowników podobnych do nas,
tylko nieco mniej doświadczonych i zdolnych. Przykładowo, jaki dyrektor
zechce polecić zastępcę, który jest od niego o wiele bardziej kompetentny? Jaka
grupa członków personelu zaproponuje przyjęcie nowego pracownika, którego
umiejętności znacznie przewyższają średnie możliwości tej grupy? Jest bardziej
prawdopodobne, że będzie odwrotnie. Takie zdradliwe obniżanie się kompe-
tencji pracowników jest bolączką urzędów, instytucji i wielu przedsiębiorstw
komercyjnych. Nie doświadczyliśmy jej jeszcze, ale upewnijmy się, że nigdy się
nam nie zdarzy. Wszyscy musimy strzec się tego niszczącego trendu, dotyczy to
zwłaszcza Komitetu ds. Nominacji, którego pierwszym i ostatnim obowiązkiem
53
jest wybieranie na każde wolne stanowisko tylko najlepszych dostępnych osób.
Komitet ds. Finansów i Budżetowania: głównym obowiązkiem tego organu jest pil-
nowanie, aby nie zabrakło nam pieniędzy ani aby nie spotkało nas bankructwo.
W tym właśnie miejscu pieniądze i duchowość naprawdę muszą się łączyć – i
to we właściwych proporcjach. Tu potrzebujemy trzeźwo myślących członków
z dużym doświadczeniem w dziedzinie finansów. Wszyscy powinni być reali-
stami, przyda się także przynajmniej jeden pesymista. Charakter współczesnego
świata skłania do tego, aby wydawać więcej, niż się ma lub kiedykolwiek może
się mieć. Wielu z nas jest więc zarażonych tą optymistyczną filozofią. Kiedy
w zasięgu wzroku pojawia się nowy, obiecujący projekt dotyczący służb AA,
mamy ochotę zawołać „Mniejsza o pieniądze, wchodzimy w to!”. Tu właśnie
nasi specjaliści od budżetowania powinni powiedzieć „Zatrzymaj się, patrz
i słuchaj”. I w tym punkcie ci „oszczędni” wchodzą w konstruktywny, zdrowy
konflikt z „rozrzutnymi”. Główną funkcją tego komitetu jest zatem pilnowanie,
aby nasza Centrala zawsze utrzymywała płynność finansową i aby się tak działo
zarówno w dobrych, jak w trudnych czasach.
Komitet ten musi ostrożnie szacować przychody każdego roku. Musi opra-
cowywać plany zwiększenia naszych przychodów. Zimno i uważnie obserwuje
zbędne koszty, marnotrawstwo i dublujące się wydatki. Skrupulatnie analizuje
roczne zestawienia szacowanych przychodów i wydatków, przedstawione przez
spółki A.A. World Services, Inc. i A.A. Grapevine, Inc. W razie potrzeby zaleca
zmiany tych prognoz. W połowie roku wnioskuje o rewizję budżetów, jeżeli
rzeczywistość okazała się zbyt odległa od wcześniejszych prognoz. Poddaje
uważnej analizie każdy nowy i znaczny wydatek, pytając: „Czy jest to teraz
niezbędne lub pożądane? Czy, biorąc wszystko pod uwagę, możemy sobie na
to pozwolić?”.
W dobrych czasach komitet ten będzie nalegał, abyśmy nadal odkładali
znaczne sumy na nasz Fundusz Rezerwowy. Będzie dążył do realizacji strategii
inwestycyjnej w tym funduszu, która zagwarantuje, że w dowolnym momencie
co najmniej dwie trzecie środków będą natychmiast dostępne bez konieczności
ponoszenia strat, dzięki czemu poradzimy sobie w obliczu problemów, a nawet
klęski.
Nie chcę przez to powiedzieć, że nasz Komitet ds. Finansów i Budżetowania
zawsze odpowiada „nie” i panicznie gromadzi zapasy naszych pieniędzy.
Pamiętam jeden z dawnych dni, kiedy tak bardzo zależało nam na stworzeniu
Funduszu Rezerwowego z zysków z książek, że dopuściliśmy do poważnego
pogorszenia się działalności służb biurowych, wynikającego z zupełnego braku
pomocy niezbędnej do radzenia sobie z naszym szybkim rozwojem. Utraciliśmy
przez to zaufanie grup, na czym poważnie ucierpiała wysokość składek: ich
łączna kwota spadła o dziesiątki tysięcy w ciągu roku. Zanim udało nam się
zreorganizować swoje biuro i odzyskać zaufanie, wykorzystaliśmy wszystkie
54
bieżące przychody z książek, a także dużą część Funduszu Rezerwowego. Tego
rodzaju fałszywa i pozbawiona wyobraźni gospodarka może się okazać bardzo
kosztowna – jeżeli chodzi o ducha, służbę i pieniądze.
Przyszłe komitety muszą się więc zastanowić nad różnicą między praw-
dziwą rozwagą (która nie jest ani strachem ani zachłannością i która faktycznie
może wymagać od nas radzenia sobie z czasowymi niedoborami) i tym rodza-
jem upartej beztroski, która może pewnego dnia spowodować poważne proble-
my lub wręcz całkowity upadek naszych podstawowych służb.
Bezpieczny kurs znajduje się zwykle w połowie drogi między nierozważ-
nymi cięciami budżetowymi a beztroskim wydawaniem.
Komitet ds. Informacji Publicznych: ten komitet także jest jednym z najważniejszych.
Oczywiście większość jego członków powinna być ekspertami w dziedzinie
public relations. Należy jednakże kłaść nacisk także na fakt, że sama biegłość
handlowa nie wystarczy. Ze względu na tradycyjny konserwatyzm wspólnoty
AA, odzwierciedlony w maksymie „Lepiej przyciągać niż się reklamować”,
jest oczywiste, że fachowcy wchodzący w skład komitetu powinni być w stanie
przystosować swoje doświadczenia biznesowe do potrzeb AA. Przykładowo,
techniki stosowane do reklamowania ważnych osobistości czy sprzedawania
nowej odżywki do włosów nie nadają się dla AA. Do Komitetu powinna zawsze
należeć określona liczba członków ruchu, którzy, ze względu na długoletnie
doświadczenie, naprawdę dysponują „zmysłem AA”, czyli dokładnie rozumieją
cały obraz naszej wspólnoty i wiedzą, czego ona potrzebuje w zakresie public
relations.
Jednocześnie nie możemy pominąć potrzeby wysokich umiejętności zawo-
dowych. Zajmowanie się rozległą i złożoną dziedziną, jaką jest obecnie pub-
liczne komunikowanie się, zupełnie nie jest zajęciem dla amatorów. Związane
z tym umiejętności wymagają dużego doświadczenia technicznego, dyplomacji,
wyczucia tego, co jest, a co nie jest niebezpieczne, odwagi podejmowania skal-
kulowanego ryzyka i gotowości do zawierania mądrych, ale zgodnych z tradycją
kompromisów. Osób o takich talentach będziemy zawsze potrzebować.
Robimy wszystko, co w naszej mocy, aby jeszcze lepiej dotrzeć do 25
milionów alkoholików, którzy żyją dziś na świecie. Musimy docierać do nich
bezpośrednio i pośrednio. Aby to osiągnąć, musimy się starać, aby zrozumienie
ruchu AA i jego akceptacja społeczna stale i wszędzie się rozwijały. Musimy
mieć jeszcze lepsze układy z instytucjami medycznymi, religijnymi, pracodaw-
cami, rządami, sądami, więzieniami, szpitalami psychiatrycznymi i wszystkimi
innymi organizacjami, działającymi w dziedzinach związanych z alkoholem.
Musimy zyskiwać sympatię wydawców, pisarzy, stacji radiowych i telewizyj-
nych. Te drogi kontaktu ze społeczeństwem – lokalne, krajowe i międzynarodo-
we – powinny być stale poszerzane, nigdy jednak nie powinno się to odbywać
przy wykorzystaniu agresywnych technik promocyjnych. wszędzie tam musimy
55
próbować nieść przesłanie AA do tych, którzy cierpią z powodu alkoholizmu
i jego skutków.
Z tego właśnie wynika znaczenie, jakie przywiązujemy do pracy i zaleceń
naszego Komitetu ds. Informacji Publicznych. To krytyczne zadanie – jeden
duży, popełniony publicznie błąd może kosztować niejedno życie ludzkie i
spowodować wiele cierpienia, ponieważ zniechęci kandydatów na nowych
członków wspólnoty, i odwrotnie: każdy prawdziwy sukces w zakresie public
relations kieruje alkoholików w naszą stronę.
Komitet ds. Literatury: obowiązkiem tego organu jest poprawianie istniejących ksią-
żek i broszur, a także tworzenie nowych materiałów, stanowiących odpowiedź
na nowe lub zmieniające się warunki. Ujmując rzecz szeroko, jego misją jest
dbanie o to, aby właściwy i pełny punkt widzenia na ruch AA w każdym jego
aspekcie był rejestrowany na piśmie dla naszych członków, przyjaciół i całego
pozostałego świata. Nasza literatura to główny środek wspomagający proces
zdrowienia, jedność i służbę w ruchu AA. Co roku są wysyłane tony książek i
broszur. Wpływu tych materiałów nie da się oszacować. Dbanie o to, aby nasza
literatura dotrzymywała kroku naszemu rozwojowi jest więc pilnym i ważnym
zadaniem.
Komitet ds. Literatury musi stale rozwiązywać nowe problemy dotyczące
projektów, formatów i treści. Nasza strategia zakłada dążenie do doskonałości;
głęboko wierzymy, że wyglądająca tanio, sprzedawana tanio i źle pomyślana
literatura nie leży w interesie ruchu AA pod żadnym względem: z punktu widze-
nia skuteczności, ekonomii czy jakiegokolwiek innego.
Podobnie jak w innych Komitetach Zarządu Służb Ogólnych, w komitecie
tym znajdować się muszą eksperci z danej dziedziny. Najważniejszymi osobami
będą niewątpliwie opłacany autor i konsultant. Praca twórcza – czyli forma
początkowa, projekt i ostateczne opracowanie nowych przedsięwzięć – nale-
żeć będą do tego właśnie specjalisty. Rolą innych członków komitetu będzie
konstruktywna krytyka i korekta wysiłków konsultanta. Tu także powinniśmy
pamiętać, że w skład komitetu muszą koniecznie wchodzić osoby o szerokim
doświadczeniu w AA. Kwestia uwzględnienia „ducha AA” w całej naszej lite-
raturze jest absolutnie najważniejsza. To, co tak dobrze przekazujemy ustnie,
musimy także komunikować na piśmie.
Komitet ds. Literatury powinien więc szczegółowo badać każdą nową
pozycję, prosząc kilku członków ruchu, którzy są wrażliwi na odczucia i reakcje
wspólnoty AA, o krytykę i sugestie. Jeżeli nowy materiał ma mieć wpływ także
na świat niealkoholików, zwłaszcza w dziedzinie medycyny i religii, należy
przeprowadzić konsultacje z niebędącymi alkoholikami Powiernikami lub inny-
mi naszymi przyjaciółmi, którzy dysponują wiedzą w tych obszarach.
Komitet ds. Polityki Ogólnej to chyba najważniejszy ze wszystkich Komitetów
Zarządu Służb Ogólnych; jest on uznawany za nadrzędny z nich. W jego gestii
56
znajdują się praktycznie wszystkie problemy i projekty dotyczące polityki AA,
informacji publicznych oraz Tradycji AA, powstające w innych komitetach lub
spółkach pomocniczych
2
.
Kilka lat temu stało się oczywiste, że liczba spraw przedstawianych na
kwartalnych zebraniach Powierników stała się za duża, aby można było się
nią zająć. Musieliśmy więc powołać komitet, który mógłby selekcjonować
wszystkie te kwestie, rozstrzygając te mniej istotne i dokładnie analizując te
ważniejsze. Celem było zlikwidowanie zamieszania na zebraniach Powierników
i przedstawienie Zarządowi szczegółowo omówionych zaleceń, w tym sprawo-
zdań z opinii mniejszości, dotyczących spraw poważniejszych. W ten sposób
uwaga Zarządu Służb Ogólnych mogła zostać skupiona na tym, czym faktycznie
miał się on zająć. Komitet ten, mając do dyspozycji wystarczającą ilość czasu,
mógł także wzmocnić proces planowania i formułowania strategii. Pomogłoby
to uniknąć błędów, zarówno dużych, jak i małych, wynikających z pośpiechu.
Taka była nasza pierwotna koncepcja, która się wspaniale sprawdziła.
Ponieważ komitet ten z założenia ma być wyjątkowo wrażliwy na opinie i reak-
cje wspólnoty AA, do jego podstawowego składu należą: (a) Powiernicy AA
„spoza miasta”, z których jeden jest tradycyjnie obierany przewodniczącym, (b)
dwaj pracownicy Biura Służb Ogólnych, (c) prezes spółki A.A. World Services,
Inc., który jest także dyrektorem naczelnym Biura Światowego, (d) prezes spół-
ki A.A. Grapevine, Inc., który jest redaktorem naczelnym naszego magazynu, a
także (e) ci Powiernicy i dyrektorzy służb, o których wiadomo, że mają długo-
letnie doświadczenie w naszej Wspólnocie.
Wszyscy inni Powiernicy, członkowie komitetów, dyrektorzy i pracownicy
są zapraszani do uczestnictwa w zebraniach – Powiernicy, ponieważ mogą się w
ten sposób wstępnie zorientować w pytaniach, które zostaną im następnie posta-
wione na ich własnym zebraniu, natomiast członkowie komitetów i dyrektorzy,
ponieważ uzyskają w ten sposób wyczerpujący obraz tego, czym zajmują się
inne jednostki Centrali.
Jest to duży komitet, który działa w stylu „zebrań obywateli”, zajmujących
od czterech do sześciu godzin w każde niedzielne popołudnie poprzedzające
odbywające się w poniedziałek kwartalne zebranie Zarządu Służb Ogólnych.
Zawsze jest przygotowywany starannie opracowany plan zebrania. Komitet
przedstawia Powiernikom pełne sprawozdanie ze swoich zaleceń, wraz z opinia-
mi mniejszości. W jego sprawozdaniu znajdują się także informacje o sposobie
realizacji mniej istotnych spraw.
Komitet ds. Polityki Ogólnej bardzo wzmocnił jedność naszej Centrali.
Wszyscy uczestnicy mają poczucie, że są „częścią zespołu”. Rozmiar zebrania
nie jest żadną przeszkodą. Wiele umysłów, mnóstwo czasu i prawdziwa wrażli-
wość na ducha wspólnoty AA zapewniają wyjątkową skuteczność planowania i
tworzenia strategii.
57
Jeszcze raz podkreślmy, że żaden z pięciu Komitetów Zarządu Służb
Ogólnych nie ma charakteru wykonawczego. Ich członkowie nie zarządzają
czynnymi sprawami spółek pomocniczych ani nie prowadzą ich. Mogą jed-
nak formułować dowolne zalecenia dla samych spółek pomocniczych albo
dla Powierników. Należy zaznaczyć, że Komitet ds. Polityki Ogólnej zawsze
analizuje sprawozdania kwartalne spółek pomocniczych i dostępne w czasie
zebrania sprawozdania innych Komitetów Zarządu Służb Ogólnych. Komitet
ma i realizuje prawo komentowania tych sprawozdań i formułowania zaleceń
odnośnie do nich.
Teraz omówimy nasze czynne spółki pomocnicze: A.A. World Services, Inc. i A.
A. Grapevine, Inc. Ich działanie stanowi prawdopodobnie dziewięćdziesiąt procent bez-
pośrednich wysiłków naszej Centrali.
Zarząd Służb Ogólnych jest właścicielem udziałów w tych jednostkach
3
. Powiernicy
co roku wybierają więc wszystkich dyrektorów, po siedmiu w każdej spółce (w chwili
obecnej). Oznacza to, że jeżeli chodzi o rutynowe kierowanie naszymi zarejestrowanymi
służbami, Powiernicy w pełni delegują swoją funkcję zarządczą w tych stale czynnych
obszarach służby.
Dyrekcja spółki A.A. World Services, Inc. (w tym jej oddziału A.A. Publishing)
tradycyjnie składa się z dwóch Powierników, sprawujących nadzór, trzech niebędących
Powiernikami specjalistów w danej dziedzinie i dwóch dyrektorów: dyrektora naczelne-
go Biura Światowego i jednego z jego asystentów, którzy pełnią odpowiednio funkcje
prezesa i wiceprezesa. Dwóch dyrektorów Powierników pełniło zwykle uprzednio służbę
w Zarządzie na stanowiskach specjalistów niebędących Powiernikami, jeden z nich jest
zwyczajowo mianowany na Skarbnika. Dyrektorzy AA mają więc rozległe doświadczenie
w tych działaniach
4
.
Spółka Grapevine ma podobną strukturę, z dwoma wyjątkami. Dwaj dyrektorzy
Powiernicy spółki Grapevine to (1) były redaktor naczelny czasopisma Grapevine
i (2) specjalista ds. finansów, który pracował wcześniej w Zarządzie tej spółki. Ten ostatni
jest zwykle wyznaczany na przewodniczącego i prowadzi zebrania spółki. Dzieje się tak
dlatego, że ani redaktor naczelny, który tradycyjnie jest prezesem Grapevine, ani jego
pracownik, wiceprezes, nie mają zwykle doświadczenia biznesowego niezbędnego do
przewodniczenia zarządowi spółki Grapevine. Taki układ stawia także prezesa w korzyst-
nej sytuacji, jeżeli chodzi o łagodzenie różnic, które mogą się pojawić między działem
wydawniczym a działem handlowym przedsiębiorstwa. Spółka Grapevine ma także Radę
Redakcyjną, która wyznacza swoich własnych zastępców, zatwierdzanych przez Zarząd
spółki
5
.
Rada Redakcyjna pomaga redaktorowi naczelnemu i jego pracownikom w określaniu
strategii wydawniczej, orientacji i treści pisma. Przejmuje część zadań spoczywających na
redaktorze naczelnym (który jest, jak dotąd, ochotnikiem). Prowadzi badania i formułuje
zalecenia dotyczące materiałów promocyjnych spółki Grapevine, przeznaczonych dla
grup. Zapewnia charakteryzatorom, grafikom i autorom poparcie i konsekwencję w ich
58
wspólnej pracy. Jest także szkołą dla przyszłych redaktorów. Nasza Rada Wydawnicza
jest zatem głównym gwarantem jakości i ciągłości redakcyjnej pisma.
Każde nowe pokolenie pracowników stawia pewne pytania dotyczące tych dwóch
spółek: „Dlaczego nie można skonsolidować ich obu w Zarządzie Służb Ogólnych?”
albo „Dlaczego nie można połączyć spółki Grapevine z A.A. World Services, Inc., tak
aby wszystkie aktywne operacje Centrali podlegały jednemu kierownictwu?”. Pytania te
zostały już omówione w poprzednich Koncepcjach. Doszliśmy do wniosku, że Zarząd
Służb Ogólnych nie nadaje się na działającą spółkę; że ponieważ charakter działania spół-
ki Grapevine jest tak odmienny i ponieważ nie powinniśmy koncentrować zbyt dużych
ilości pieniędzy i władzy wykonawczej w pojedynczej jednostce, połączenie spółek A.A.
World Services i A.A. Grapevine nie powinno mieć miejsca. Wygląda na to, że w kwestii
tych punktów jesteśmy zgodni – przynajmniej w chwili obecnej.
Pytanie to ma jednak parę innych wariantów. Często pojawia się wątpliwość: „Jeśli
jest pożądane wyodrębnienie różniących się spółek, dlaczego oddział A.A. Publishing
spółki A.A. Word Services nie miałby zostać także osobno zarejestrowany i być zarządza-
ny przez własnych dyrektorów, specjalistów w dziedzinie wydawania książek i broszur?”.
W pierwszej chwili wydaje się to logiczne.
Dziś jednak spółka A.A. Publishing to przede wszystkim biznes. W odróżnieniu od
wydawców komercyjnych nie musimy zapewniać co roku wyboru, tworzenia i publi-
kowania wielu nowych książek. Większość książek dotyczących AA jest już napisana i
prawdopodobnie nie powstanie ich wiele więcej. Oczywiście czasami wydajemy nowe
broszury, zdarza się też, że jest zapotrzebowanie na poprawione wydania starszych mate-
riałów. Jednak ta stosunkowo mała ilość twórczej pracy wydawniczej może być z powo-
dzeniem wykonywana przez Komitet ds. Literatury. Działalność oddziału wydawniczego
spółki A.A. World Services, Inc. sprowadza się obecnie głównie do druku, dystrybucji,
księgowości i finansów. Dla celów zarządczych nie ma więc obecnie potrzeby tworze-
nia odrębnej spółki. W księgach rachunkowych spółki A.A World Services, Inc. trzeba
tylko odrębnie rejestrować operacje związane z działalnością oddziału A.A. Publishing.
Tylko w wysoce nieprawdopodobnym przypadku nowego i trwającego dłużej wydawania
nowych książek naprawdę potrzebowalibyśmy odrębnego systemu zarządzania spółką.
Kolejne pytanie brzmi: „Dlaczego nie połączymy oddziału A.A. Publishing ze spółką
A.A. Grapevine, tak aby cała literatura podlegała jednemu kierownictwu?”. Odpowiedź
opiera się na tym, że te dwa przedsiębiorstwa są całkowicie różne. Spółka Grapevine musi
tworzyć punktualnie co miesiąc zupełnie nowy, wysokiej jakości produkt. Sukces oddzia-
łu A.A. Publishing w dużym stopniu bazuje natomiast na tym, co już zostało napisane.
W spółce Grapevine najważniejsza jest zatem działalność twórcza. Firma ta wymaga
wielu zatrudnionych za wynagrodzeniem pracowników oraz stałej pomocy dużej liczby
ochotników specjalistów, bez których jej działanie byłoby niemożliwe. Dlaczego zaś
mielibyśmy obciążać tych ludzi znacznie większą liczbą działań czysto biznesowych?
Oczywiście nie powinniśmy tego robić.
59
Często pada też pytanie: „Dlaczego spółka A.A. World Services, Inc. nie miałaby
przejąć całej księgowości, finansów, promocji i dystrybucji spółki A.A. Grapevine?
Czy taka konsolidacja finansów, pracowników i rutynowych działań nie byłaby bardziej
wydajna i opłacalna? Czy nie zdjęłoby to z barków spółki Grapevine wszystkich bizne-
sowych problemów?”.
Ten plan także, na pierwszy rzut oka, wydaje się rozsądny. Jest jednak spore praw-
dopodobieństwo, że sprawdziłby się kiepsko. Ma poważne wady strukturalne. Naruszyłby
podstawową zasadę dobrego zarządzania, mówiącą, że każdy, kto odpowiada za dane
zadanie, musi mieć także władzę, fundusze, pracowników i sprzęt niezbędne do jego
wykonania. Spółka A.A. Grapevine, Inc. jest niewątpliwie w pełni odpowiedzialna za
swoją płynność finansową, promocję, strategię i zarządzanie nakładem. Powinna mieć
czterech dyrektorów biznesowych, będących specjalistami do spraw tych obszarów funk-
cjonowania czasopisma. Konferencja i Zarząd Służb Ogólnych zawsze będą obarczać ich
za to odpowiedzialnością. Co stałoby się zatem, gdyby duża część funkcji biznesowych
związanych ze spółką Grapevine została przekazana zupełnie innemu kierownictwu, nad
którym spółka nie ma żadnej władzy? Rzecz jasna, oznaczałoby to dwuwładzę i źródło
nieustających konfliktów. Zarząd spółki Grapevine stałby się praktycznie bezsilny.
Taka sytuacja przyczyniłaby się także do demoralizacji redaktora naczelnego, jego
pracowników i członków Rady Wydawniczej, którzy są ochotnikami specjalistami. Grupa
ta jest obecnie reprezentowana w Zarządzie spółki Grapevine przez trzech dyrektorów. W
takim organie korporacyjnym można obecnie pogodzić dążenie redaktorów Grapevine do
osiągnięcia doskonałości z rzeczywistymi uwarunkowaniami finansowymi spółki. Jeżeli
jednak funkcja biznesowa spółki Grapevine zostałaby przekazana spółce A.A. World
Services, Inc., status i wpływ redakcji Grapevine zostałby zredukowany prawie do zera.
Dyrektorzy spółki World Service byliby zainteresowani przede wszystkimi wydajnością
firmy i jej płynnością finansową, podczas gdy przedstawiciele redakcji nadal dążyliby
do jak najwyższej jakości i ulepszania pisma. Nie byłoby żadnego realnego sposobu na
pogodzenie tych różnic. Dyrektorzy biznesowi A.A. World Services, Inc. zdominowaliby
pracowników redakcji, a więc i politykę redakcyjną. Redakcja przekonałaby się, że stała
się zaledwie komitetem, przyjmującym polecenia od spółki A.A. World Services. Hasło
„kto płaci, ten wymaga” stałoby się faktyczną definicją układu pracy. Gdybyśmy w ten
sposób podzielili zarządzanie działalnością spółki Grapevine na pół i odrzucili zasadę
„Uczestnictwa”, byłoby wątpliwe, czy taki układ w ogóle by działał, zwłaszcza że należy
do niego tylu ochotników. Może oszczędzilibyśmy pieniądze, ale prawdopodobnie nie
bylibyśmy w stanie ocalić pisma.
Wspólne ustalenia między spółkami A.A. Grapevine i A.A. World Services dotyczą-
ce rutynowych operacji, takich jak rozliczenia, korespondencja itp. nie są wykluczone,
choć można oczekiwać, że jeżeli ustalenia: kto, co i kiedy kontroluje, nie będą całkowicie
jasne, pojawią się nieporozumienia takie, jak opisane powyżej.
60
My, pracownicy Centrali AA, jesteśmy w zasadzie zgodni co do powyższych działań.
Są one omówione dość szczegółowo, co ma ułatwić osiąganie przyszłych potencjalnych
korzyści. Doskonale zdajemy sobie sprawę, że powinniśmy stale chronić nasze służby
przed manipulacjami strukturalnymi, służącymi tylko celom związanym z oszczędzaniem
pieniędzy. Tego rodzaju odstępstwa często skutkują taką dysharmonią i takim wynika-
jącym z niej brakiem skuteczności, że w rzeczywistości niczego się nie zaoszczędzi, a
często można naprawdę stracić.
Szczegółowy opis czynnej strony działalności naszych Komitetów Służb Ogólnych
i czynnych spółek pomocniczych jest zbyt długi, aby go tu podawać. Powinniśmy jednak
wspomnieć o kilku dodatkowych zasadach i problemach, które są wspólne dla spółek
A.A. World Services, Inc. i A.A. Grapevine.
1. Status przedstawicieli kierownictwa – rozróżnienie kierownictwa zarządzającego
i formułowania strategii: żadna czynna służba nie może dobrze funkcjonować,
jeżeli nie jest stabilnie i kompetentnie zarządzana przez kierownictwo. Ostatecznym
zwierzchnikiem musi być zawsze jedna osoba, wspierana przez takich asystentów,
jakich potrzebuje. Rada czy komitet nigdy nie będą w stanie czynnie zarządzać w
taki sposób, jak stały kierownik. Funkcja ta musi zostać przydzielona jednej osobie.
Osoba ta musi mieć swobodę i władzę wystarczające do wykonywania pracy i nie
należy jej w tym przeszkadzać, dopóki praca ta jest wykonywana dobrze.
Prawdziwych talentów kierowniczych nie znajduje się na każdym rogu, są rzadkie
i trudne do zdobycia. Niezbędne jest wyjątkowe połączenie cech. Kierownik musi
inspirować energią i przykładem, zapewniając w ten sposób chęć współpracy. Jeżeli
jednak brak tej chęci, kierownik musi wiedzieć, kiedy postąpić stanowczo. Musi
działać bezstronnie i obiektywnie. Musi rozumieć i realizować ważne i duże sprawy,
nie zaniedbując przy tym tych mniejszych. Często musi podejmować inicjatywę,
jeżeli chodzi o planowanie.
Wykorzystanie takich zdolności kierowniczych wiąże się z tym, że i kierownik,
i osoby, które z nim pracują, muszą uświadomić sobie pewne rzeczy – w przeciw-
nym wypadku pojawia się tendencja do nieporozumień. Ze względu na naturalną
siłę i energię kierownikom nie udaje się czasem odróżniać rutynowej realizacji
ustalonych planów i strategii od formułowania nowych. W tym obszarze mogą mieć
skłonność do tworzenia nowych planów i wcielania ich w życie bez wystarczają-
cych konsultacji z tymi, na których pracę to wpłynie, lub z tymi, których doświad-
czenie i mądrość są faktycznie lub oficjalnie potrzebne.
Dobry kierownik nie musi wcale być dobrym sprzedawcą. Często jednak chce
szybkiej sprzedaży i błyskawicznych efektów w tych rzadkich sytuacjach, w któ-
rych właściwa byłaby cierpliwa konsultacja z wieloma osobami. Jest to jednak
znacznie lepsze niż trwożliwe opóźnianie i stałe oczekiwanie, aż ktoś inny powie,
co właściwie należy zrobić. Kierownika, który ma skłonność do zbyt szybkiego
61
działania, można w racjonalny sposób ograniczyć poprzez uwarunkowania struktu-
ralne i definicje, w ramach których musi on pracować. Słaby i niepewny kierownik
nie jest skuteczny prawie nigdy.
Obowiązkiem dobrego kierownika jest zatem nauczenie się odróżniania, kiedy
należy działać na własną rękę, kiedy właściwe są ograniczone lub szerokie konsul-
tacje, a kiedy należy poprosić o szczegółowe definicje i wskazówki. Takie rozróż-
nienie naprawdę zależy tylko od niego. Przywilej dokonywania takich wyborów
gwarantuje mu formalnie „Prawo do Decyzji”. Można go zawsze oceniać po doko-
naniu działania, rzadko jednak przed nim.
W naszych służbach światowych nadal mamy dwa ważne problemy zwią-
zane z kierownictwem. Jednym jest brak środków na zatrudnienie w pełnym
wymiarze kierowników zarządzających w spółkach A.A. World Services, Inc. i
A.A. Grapevine. W Biurze Służb Światowych możemy pozwolić sobie tylko na
zatrudnionego na część etatu dyrektora naczelnego
6
. W spółce Grapevine musi-
my polegać na ochotniku*
7
. Oczywiście każdy z nich ma opłacanych asystentów.
Jednak faktu, że jeden z naszych kierowników najwyższego szczebla może poświę-
cić nam tylko połowę swojego czasu, a drugi znacznie mniej, nie można w żaden
sposób uznać za sytuację idealną.
Prawdziwy dyrektor naczelny powinien być zawsze na stanowisku, a nasi dyrek-
torzy nie są w stanie zapewnić takiej sytuacji. Może pewnego dnia będziemy mogli
to zmienić. Nawet wtedy jednak nie powinniśmy popełnić błędu, zatrudniając w
pełnym wymiarze czasu kierowników, którzy nie mając niezbędnego doświad-
czenia i umiejętności, godzą się na niskie wynagrodzenie. Nie da się chyba zrobić
kosztowniejszego w skutkach błędu. Wyjątkowe umiejętności ochotnika lub osoby
zatrudnionej w niepełnym wymiarze są zdecydowanie lepszym rozwiązaniem.
Druga trudność jest nieodłącznie związana z sytuacją ruchu AA. Najważniejsze
osoby w Centrali są członkami wspólnoty – muszą nimi być. Kierownicy i ich pod-
władni są zatem przyjaciółmi z ruchu AA, członkami tego samego klubu. Czasem
sprawia to, że kierownikom jest trudno wydawać stanowcze polecenia, a ich przy-
jaciołom z AA – równie trudno je akceptować. Nasi kierownicy z AA odkrywają, że
muszą nie tylko prowadzić firmę, ale także zachować przyjaciół. Z kolei podwładni
muszą dobrze zrozumieć, że naprawdę musimy zarówno prowadzić działalność
biznesową, jak i rozwijać oparte na współpracy przedsięwzięcie duchowe. Dlatego
uzasadniona dyscyplina i zarządzanie są koniecznością. Ci, którzy nie potrafią
tego dostrzec, nie nadają się do pracy w Centrali. Choć nadmierna wyniosłość
lub nielicząca się z innymi władczość to cechy, których nie można akceptować u
kierownika, nie można narzekać, jeżeli jest on jednocześnie przyjazny i stanowczy.
Problemy te nie są nierozwiązywalne – w rzeczywistości rozwiązujemy je od razu,
zwykle przez zastosowanie zasad AA.
* Ponieważ sytuacja finansowa spółki Grapevine znacznie się poprawiła, na początku 1962 r. zatrudniono redak-
tora w niepełnym wymiarze czasu pracy.
62
Takie trudności pojawiają się od czasu do czasu, ale Centrala Służb Ogólnych
nie jest nimi stale obciążona. Ze względu na wyjątkowe poświęcenie naszych ludzi
osiągamy taki poziom harmonii i wydajności, jaki rzadko spotkać można w firmach
spoza AA.
2. Opłacani pracownicy, sposób wynagradzania: Jesteśmy przekonani, że każdy
opłacany kierownik, członek personelu lub konsultant powinien być wynagradzany
w uzasadnionym stosunku do wartości, którą jego umiejętności lub świadczone
przez niego usługi mają w świecie komercyjnym.
Zasada ta jest często niewłaściwie rozumiana. Wielu członków AA w oczywisty
sposób uznaje służby światowe AA za pewien rodzaj niezbędnych działań dobro-
czynnych, za które trzeba płacić. Zapomina się, że ta akurat dobroczynność jest
równie korzystna dla nas, co dla nowicjuszy, że wiele z tych działań służy ogólnemu
dobru i ochronie nas wszystkich. Nie jesteśmy bogatymi dobroczyńcami, którzy
niosą pomoc chorym i biednym. Pomagamy innym, aby pomóc sobie samym.
Niesłuszna jest także idea, że nasi płatni pracownicy powinni pracować za nie-
wielkie wynagrodzenie, tak jak robią to często pracownicy innych instytucji cha-
rytatywnych. Jeżeli przyjęlibyśmy tę koncepcję, wymagałaby ona od pracowników
naszych służb niezwykłego poświęcenia finansowego – poświęcenia, o jakie nie
możemy prosić żadnego z członków AA. Mówilibyśmy każdemu z pracowników:
„Wysyłamy do centrali po 3 dolary od członka rocznie. Byłoby jednak świetnie,
gdybyś pracował dla AA za 2 tys. dolarów mniej, niż dostawałbyś gdziekolwiek
indziej”. Jeżeli spojrzymy na to z tej strony, teoria niskich wynagrodzeń wydaje się
tak absurdalna, jaka jest naprawdę, zwłaszcza jeśli przypomnimy sobie, że liczba
pracowników administracyjnych służb światowych AA w przeliczeniu na jednego
członka jest jedną z najmniejszych wśród wszystkich dużych światowych stowa-
rzyszeń. Różnica między godziwymi a niskimi wynagrodzeniami dla pracowników
Centrali Światowej to dla każdego z nas kwestia zaledwie paru centów różnicy
rocznie.
Powinniśmy także wziąć pod uwagę dobrze znany fakt, że tani pracownicy nie
mają zwykle poczucia bezpieczeństwa i pracują niewydajnie. Na dłuższą metę jest
to bardzo kosztowne. Nie jest to dobre ani pod względem duchowym, ani bizneso-
wym. Zakładając, że pieniądze przeznaczone na działalność służb są łatwo dostęp-
ne, powinniśmy dobrze wynagradzać naszych pracowników.
3. Rotacja wśród opłacanych pracowników
8
. W Biurze Światowym AA przydziały
stanowisk większości członków personelu są zmieniane co roku. Od każdego zaan-
gażowanego pracownika oczekuje się posiadania lub uzyskania ogólnych umiejęt-
ności wykonywania wszystkich zadań na tym stanowisku – z wyjątkiem zarządzania
biurem, gdzie, ze względu na wymóg specjalnych kwalifikacji, rotacja może być
czasem ograniczona do części personelu AA. Podstawa wynagradzania wszystkich
63
członków personelu jest jednak identyczna. Podwyżki są przyznawane tylko na
podstawie stażu pracy.
W świecie biznesu taki układ zupełnie by się nie sprawdził. Praktycznie gwaran-
towałby obojętność i mierność, ponieważ brakowałoby zwyczajowych bodźców
związanych z pieniędzmi i prestiżem. W sytuacji całej naszej działalności jest to
jedyne główne odstępstwo od struktury typowej dla normalnej firmy. Powinny
zatem istnieć sprawdzone i naprawdę zachęcające powody dla takiego odstępstwa
od zasad korporacyjnych – i faktycznie one istnieją.
Główne przyczyny przyjęcia systemu rotacji i równych płac dla pracowników
to bezpieczeństwo i ciągłość pracy biura. Kiedyś stosowaliśmy system konwen-
cjonalny: jedna wysoko opłacana pracownica i jej asystentki o znacznie niższych
wynagrodzeniach. Ona miała decydujący głos przy ich zatrudnianiu. Zatrudniała
– jestem pewien, że całkiem nieświadomie – osoby, o których wiedziała, że nie będą
dla niej stanowić konkurencji. Jednocześnie twardą ręką kierowała wszystkimi waż-
nymi sprawami biura. Wykonano wtedy naprawdę wiele wspaniałej pracy. Nagle
jednak prowadząca biuro załamała się, a wkrótce potem to samo spotkało jedną z
jej asystentek. Pozostaliśmy z tylko jedną, częściowo wyszkoloną osobą, który nie
wiedziała prawie nic o całej działalności naszych służb.
Na szczęście pewien mój dobry przyjaciel z AA, doskonały organizator, wkro-
czył wtedy do akcji i pomógł nam doprowadzić działalność biura do porządku.
Przekonaliśmy się, że musimy zatrudnić opłacanych pracowników, którzy po prostu
nie mogą się załamać. Następnym razem w pobliżu może nie być nikogo, kto będzie
w stanie poświęcić niezbędny czas na reorganizację biura. To niepowodzenie kosz-
towało nas poza tym wiele zaufania „w terenie” – tak wiele, że w ciągu trzech lat
straciliśmy 50 tys. dolarów ze składek członków grup.
Od tego czasu stosujemy zasadę rotacji wśród znacznie liczniejszego personelu.
Zdarzyły się nam potem nagłe odejścia i załamania członków personelu AA, a każde
z nich w poprzednim, tradycyjnym systemie spowodowałoby zdezorganizowanie
biura. Ponieważ jednak pozostali pracownicy zawsze znali wszystkie zadania do
wykonania, nie napotkaliśmy żadnych kłopotów. W takich warunkach można uważ-
nie wybierać następców i spokojnie ich szkolić. Pojawiającą się zwykle tendencję
do wybierania mniej zdolnych współpracowników udaje się w dużym stopniu
przezwyciężyć.
W ten sposób, stawiając członków naszego personelu na całkowicie równorzędnych
pozycjach, zrezygnowaliśmy ze zwyczajowych bodźców związanych z pieniędzmi
i prestiżem, co w ogóle nam nie zaszkodziło. W ruchu AA mieliśmy to, czego często
brakuje przedsięwzięciom komercyjnym: gorliwe dążenie do służenia innym, które
zastąpiło zwykłe motywacje naszego ego. Jednocześnie udało się usunąć wiele pokus
skłaniających do szkodliwego konkurowania i „politykierstwa” biurowego. Duch
Centrali niezmiernie się wzmocnił i rozprzestrzenił na całą Wspólnotę.
64
W przyszłości – w czasach, gdy system rotacji nie będzie działał idealnie – poja-
wi się naturalne dążenie do odrzucenia go w interesie rzekomej skuteczności.
Oczywiście nasi następcy będą mieli pełną swobodę próbowania, ale przeszłe
doświadczenia z całą pewnością wykazują, że w ten sposób można trafić z deszczu
pod rynnę.
Jest jeszcze jeden aspekt rotacji: kwestia czasu. Wiemy już, że jeżeli chcemy
działać skutecznie, okres służby musi być tym dłuższy, im bardziej odpowiedzialne
jest dane zadanie. Sekretarza grupy można na przykład zmieniać co sześć miesięcy,
a międzygrupowego członka komitetu – co roku. Ale żeby w ogóle działać użytecz-
nie, Delegat musi pełnić służbę przez dwa lata, a Powiernik przez cztery.
W Biurze Służb Światowych stwierdziliśmy, że wyznaczanie ustalonego okresu
zatrudnienia jest niepraktyczne i niesprawiedliwe. Pracownica biura musi się przez
kilka lat szkolić. Czy powinniśmy ją potem wyrzucić, właśnie wtedy, kiedy osią-
ga najwyższe kwalifikacje? Czy bylibyśmy ją w stanie w ogóle zatrudnić, gdyby
wiedziała, że może pełnić służbę tylko przez określony czas? Prawdopodobnie nie.
Stanowiska te trudno obsadzić, ponieważ wymagają właściwych cech osobowości,
umiejętności, zrównoważenia, doświadczeń biznesowych i znajomości ruchu AA.
Gdybyśmy nalegali na stały okres służby, bylibyśmy często zmuszeni do angażo-
wania osób, które nie mają w rzeczywistości właściwych kwalifikacji. Byłoby to
jednocześnie szkodliwe i niesprawiedliwe.
Nie musimy się jednak obawiać, że zbyt wielu członków personelu zestarzeje
się w służbie. Emocjonalne tempo w ruchu AA przez 24 godziny na dobę jest dla
większości z nich zbyt dużym obciążeniem, aby podjąć się go na bardzo długi okres.
Już teraz przychodzą i odchodzą z tej przyczyny i z innych, osobistych, powodów.
W granicach zdrowego rozsądku większość z nich może i musi podlegać rotacji
między różnymi zadaniami. Nie powinniśmy jednak próbować zwiększać zakresu
rotacji.
Ze względu na wymagania dotyczące określonych rzadkich umiejętności rotacja
pracowników Grapevine jest trudniejsza. Jeżeli pismo zyska kiedyś zatrudnionego
w niepełnym wymiarze czasu pracy redaktora, który będzie nalegać na szkolenie
ich i zajmie się tym, może kiedyś wprowadzimy rotację. Ale w Grapevine nigdy nie
będzie można polegać na liczebności zespołu, tak jak w Biurze Światowym. Dwóch
opłacanych pracowników zatrudnionych obecnie w redakcji Grapevine jest w stanie
obsłużyć nakład pisma wielokrotnie większy od dzisiejszego.
4. Pełne „Uczestnictwo” opłacanych pracowników jest niezwykle ważne. Omówiliśmy
już konieczność przyznania najważniejszym opłacanym pracownikom prawa głosu
w komitetach i zarządach spółek
9
. Stwierdziliśmy, że powinni cieszyć się statu-
sem odpowiadającym zakresowi ich odpowiedzialności, tak samo jak ochotnicy.
Ale pełnego uczestnictwa opłacanych pracowników nie da się osiągnąć wyłącznie
65
przez prawo głosu. Na zakres ich uczestnictwa wpływają zwykle inne szczególne
czynniki. Przyjrzyjmy się im teraz i przekonajmy się, co można w związku z nimi
zrobić.
Pierwszy z nich to fakt zatrudnienia za pieniądze; relacja pracodawca – pracow-
nik. W sprawach ludzkich władza i pieniądze są głęboko powiązane. Posiadanie pie-
niędzy lub kontrolowanie ich oznacza kontrolowanie ludzi. Używana nierozsądnie,
jak to się często dzieje, kontrola ta może powodować bardzo nieszczęśliwy podział.
Powoduje ona, że po jednej stronie barykady znajdują się ci, którzy „mają”, po
drugiej zaś ci, którzy „nie mają”. Nie ma szans na pojednanie czy harmonię, dopóki
nie zburzy się części tej barykady. Tylko wtedy właściwa władza może się połączyć
z odpowiedzialną chęcią działania, aby dobrze wykonywać daną pracę.
W strukturze służb AA musimy zatem zrobić więcej, niż tylko przyznać naszym
opłacanym pracownikom miejsce przy stole obrad. Powinniśmy pod każdym wzglę-
dem traktować ich tak samo, jak traktowalibyśmy ochotników, ludzi, którzy są
naszymi przyjaciółmi i współpracownikami. Jeżeli tylko pracują dobrze, fakt, że są
zależni od otrzymywanych przez nich pieniędzy nie powinien być nigdy, świadomie
ani nieświadomie, wykorzystywany przeciwko nim. Musimy sprawić, aby czuli, że
są częścią zespołu. Jeżeli jednak nie są w stanie lub nie chcą wykonywać swojej
pracy, to coś zupełnie innego. Możemy i powinniśmy pozwolić im odejść.
Pracownice stanowią kolejny problem. Nasza Centrala to w większości świat
mężczyzn. Niektórzy mężczyźni mają nieuświadomioną skłonność do sądzenia,
że górują nad kobietami, co powoduje odpowiednią reakcję u pań. Poza tym także
niektórzy z nas – niezależnie od płci – zostali emocjonalnie skrzywdzeni w obsza-
rze relacji damsko-męskich. Picie sprawiło, że w zły sposób uzależniliśmy się od
naszych małżonków. Zamieniliśmy ich w „mamusie” i „tatusiów”, a potem poczu-
liśmy się głęboko urażeni tą sytuacją. Być może problemy te przyjęły jeszcze inne
formy, które pozostawiły nas z bagażem wrogości, którą przenosimy na wszystkie
dotyczące nas zależności damsko-męskie.
Obciążenia te mogą okazać się silniejsze niż dobra, partnerska współpraca, do
której dążymy. Jeżeli jednak mamy pełną świadomość tych tendencji, łatwiej je
przezwyciężyć i zapomnieć. Możemy też zdać sobie sprawę z tego, że każda dobra
relacja służbowa między dorosłymi mężczyznami a kobietami musi mieć charakter
wolnego od konkurencji partnerstwa, w którym obie strony wzajemnie się uzupeł-
niają. Nie jest to bynajmniej kwestia nadrzędności czy podrzędności. Mężczyźni
na przykład, ponieważ są mężczyznami, zwykle lepiej radzą sobie w biznesie.
Przypuśćmy jednak, że zastąpimy sześć naszych pracownic personelu sześcioma
mężczyznami.
Czy na tych stanowiskach mężczyźni mogliby tak wyjątkowo i tak skutecznie
nawiązać relacje z naszą Wspólnotą jak kobiety? Oczywiście nie. Kobiety radzą
sobie z tym zadaniem znacznie lepiej, po prostu dlatego, że są kobietami
10
.
66
Takie są fakty, które możemy wykorzystywać codziennie w naszej pracy. Dodajmy
do tego jeszcze jedną myśl: żadna struktura organizacyjna nie zabezpieczy w pełni naszej
Centrali przed konfliktami osobowości – to pozwoli osiągnąć tylko stała gotowość do sto-
sowania zasad duchowych we wszystkich naszych sprawach. Wtedy nigdy nie będziemy
musieli się obawiać o naszą przyszłą harmonię działania.
1
W latach, które nastąpiły po napisaniu tego tekstu, utworzono siedem dodatkowych specjalistycznych
komitetów: ds. Współpracy ze Społecznością Zawodową i Placówkami Leczniczymi, ds. Konferencji Służb
Ogólnych, ds. Archiwów, ds. Konwencji Międzynarodowych i Forów Regionalnych, ds. Zakładów Karnych
i ds. Międzynarodowych.
2 Komitet ds. Polityki nosi teraz nazwę Generalna Sesja Uczestnictwa, a jego struktura i funkcje uległy zmia-
nom opisanym w przypisie na str. 41.
3 Spółki A.A. World Services, Inc. i A.A. Grapevine, Inc. są teraz spółkami członkowskimi, a ich członkami są
powiernicy.
4 W skład dyrekcji spółki A.A. World Services, Inc. wchodzą obecnie: dyrektor naczelny BSO, który jest pre-
zesem spółki A.A.W.S., członek personelu BSO, który jest wiceprezesem, dwóch powierników regionalnych,
dwóch powierników służb ogólnych i trzech dyrektorów niebędących powiernikami. Obsadzany rotacyjnie
przewodniczący jest powiernikiem.
5 Spółka A.A. Grapevine, Inc. ma obecnie dziewięciu dyrektorów. Zarząd Spółki jest wydawcą magazynu,
dyrektor naczelny jest prezesem. Dwaj członkowie zarządu to powiernicy służb ogólnych, dwaj – powiernicy
regionalni, jeden – powiernik niebędący alkoholikiem, trzej zaś – dyrektorzy niebędącymi powiernikami.
Produkcja i zarządzanie w spółce Grapevine są przekazane pełnoetatowym opłacanym pracownikom. Jeden
z nich jest członkiem Zarządu Spółki.
6 Od 1960 r. BSO ma pełnoetatowego dyrektora naczelnego.
7 Dziś pracuje tam pełnoetatowy personel redakcyjny, liczący cztery osoby, oraz zatrudniony na część etatu
dyrektor artystyczny.
8 Aby sprostać warunkom zmieniającym się po napisaniu tego rozdziału, w spółce A.A.W.S., Inc., za zgodą
Zarządu Służb Ogólnych wprowadzono dwuletnią rotację stanowisk dla większości członków personelu.
9 J ako dyrektor należący do Zarządu spółki A.A.W.S., pracownik pełniący funkcję koordynatora ds. personelu
ma prawo głosu.
10 Te ograniczenia i rozróżnienia dotyczące płci przestały obowiązywać pod koniec lat 70., kiedy zatrudniono
pierwszego członka personelu płci męskiej, oraz później w połowie lat 80., kiedy zatrudniono pierwszą
kobietę na stanowisku kierownika wyższego szczebla. Dziś wśród jedenastu członków personelu AA cztery
osoby to mężczyźni, a połowa zespołu kierowniczego to kobiety, co odzwierciedla stosowaną przez BSO
politykę zatrudniania na podstawie umiejętności, bez związku z płcią i zgodnie ze wszelkimi obowiązujący-
mi przepisami dotyczącymi równych szans zatrudnienia i sprawiedliwych zasad zatrudniania.
67
Koncepcja XII
Ogólne Gwarancje Konferencji: we wszystkich
sytuacjach Konferencja powinna postępować
zgodnie z duchem tradycji AA, dbając o to,
aby sama nigdy nie stała się ośrodkiem niebez-
piecznego bogactwa lub władzy. Jej podstawo-
wą zasadą finansową winno być zapewnienie
wystarczających funduszy operacyjnych i odpo-
wiednich rezerw. Żaden z Członków Konferencji
nie powinien mieć nieuzasadnionej władzy nad
innymi, a wszystkie ważne decyzje mają być
podejmowane w drodze dyskusji i głosowania
i – jeśli to tylko możliwe – w sposób zasadniczo
jednomyślny. Działania Konferencji nie mogą
spowodować pociągnięcia jej członków do odpo-
wiedzialności karnej lub wywołania publicznej
polemiki. Mimo że Konferencja występuje w imie-
niu Wspólnoty Anonimowych Alkoholików, nigdy
nie będzie nią rządziła i – tak jak Wspólnota, któ-
rej służy – na zawsze pozostanie demokratyczna w
myśleniu i działaniu.
Koncepcja tu rozważana zawiera artykuł 12 statutu Konferencji. Istnieją ważne powody
dla umieszczenia go w tym kontekście.
Jako całość, statut Konferencji jest podsumowaniem nieformalnej umowy zawartej
w 1955 r. między grupami AA a ich Powiernikami. Na podstawie tych uzgodnień działa
Konferencja Służb Ogólnych. Obecna wersja statutu nie jest ostateczna – jego pierwszych
jedenaście artykułów może zostać bez trudu zmienionych w dowolnym momencie przez
samą Konferencję.
Ale artykuł 12 stanowi zupełnie odrębną kategorię. Zmiana lub odwołanie której-
kolwiek istotnej Gwarancji wymagałyby pisemnej zgody trzech czwartych wszystkich
zarejestrowanych grup AA, które faktycznie głosowałyby nad takimi propozycjami, a
68
na szczegółowe rozważenie tej kwestii miałyby sześć miesięcy. Choć zmiany Gwarancji
artykułu 12 są w ten sposób utrudnione, nie są niemożliwe.
Jest jasne, że wszystkie te Gwarancje mają wielką i nieustającą wagę dla ogólnej
sytuacji ruchu AA. Dlatego właśnie uważamy, że powinniśmy zezwolić na ich zmianę
tylko wobec niezbitych dowodów, że zawierają błędy, i tylko za powszechną zgodą
samych grup AA. Nadaliśmy im zatem takie samo znaczenie, jakie ma Dwanaście
Tradycji AA, ponieważ czujemy, że Gwarancje są równie istotne dla służb światowych
AA, co Tradycje dla całego ruchu.
Gwarancje artykułu 12 to szereg poważnych zobowiązań, które zapewniają, że sama
Konferencja będzie przestrzegać Dwunastu Tradycji AA; że nigdy nie stanie się ośrod-
kiem dużego bogactwa lub władzy; że jej polityka fiskalna zawsze będzie rozważna; że
nigdy nie stworzy żadnej władzy absolutnej; że będzie przestrzegać reguły zasadniczej
jednomyślności; że nigdy nie będzie inicjować pociągnięcia do odpowiedzialności karnej
ani nie wywoła kontrowersji publicznych; że może służyć wyłącznie ruchowi AA i zawsze
pozostanie demokratyczna w duchu. Gwarancje te wskazują cechy rozwagi i duchowości,
którymi nasza Konferencja Służb Ogólnych zawsze powinna się charakteryzować. Poza
nieprzewidzianymi wypadkami te ograniczenia będą stale wiązać Konferencję z ruchem,
któremu służy.
Istnieją pewne znaczące aspekty tych Gwarancji, które należy rozważyć. Zauważmy
na przykład, że wszystkie one stają w obronie rozwagi – rozwagi w relacjach perso-
nalnych, rozwagi w kwestiach finansowych i rozwagi w stosunkach z otaczającym nas
światem. Dla nas rozwaga jest gruntem neutralnym, obszarem bezpiecznych wód między
przeszkodami w postaci strachu z jednej strony a beztroską z drugiej. Rozwaga tworzy
w praktyce określony klimat – jedyny klimat, w którym można osiągnąć harmonię,
skuteczność i stały postęp duchowy. Gwarancje artykułu 12 wyrażają mądrość myślenia
z wyprzedzeniem o przyszłości na podstawie doświadczeń z przeszłości. Są naszym
zabezpieczeniem przed niepotrzebnymi błędami i bardzo naturalną ludzką pokusą dążenia
do bogactwa, prestiżu, władzy i podobnych.
Artykuł 12 rozpoczyna się od następującego ogólnego stwierdzenia: „We wszystkich
sytuacjach Konferencja powinna postępować zgodnie z duchem Tradycji AA…”. Wśród
wszystkich organów i grup Anonimowych Alkoholików Konferencja powinna bardziej
niż inne czuć się związana Tradycją AA. Jest nawet nazwana „strażnikiem Tradycji
Anonimowych Alkoholików”. Same Tradycje określają ogólną podstawę, według której
możemy najlepiej prowadzić nasze służby. Wyrażają zasady i podejście oparte na roz-
wadze, które są niezbędne dla osiągnięcia harmonii. Dwanaście Tradycji AA wyznacza
zatem wzorzec jedności i działania, których przykładem – w jak najwyższym stopniu
– powinna być nasza Konferencja Służb Ogólnych.
Gwarancje artykułu 12 są następujące:
Gwarancja pierwsza: „Konferencja nigdy nie stanie się ośrodkiem niebezpiecznego
bogactwa lub władzy”. Czym są „niebezpieczne bogactwo i władza”? Czy to znaczy,
69
że Konferencja nie powinna mieć na dobrą sprawę żadnych pieniędzy ani uprawnień?
Oczywiście nie. Taki warunek byłby groźny i absurdalny. Nie wynikłoby z niego nic
poza nieskuteczną anarchią. Aby służyć, musimy używać pieniędzy i musi istnieć pewna
władza. Ale jakie są granice? Jak i gdzie powinniśmy je wyznaczyć?
Zasadniczą ochronę przed gromadzeniem nadmiernych pieniędzy i władzy w rękach
Konferencji znaleźć można w samej Tradycji AA. Tak długo, jak Zarząd Służb Ogólnych
odmawia przyjmowania datków z zewnątrz i dba o to, aby darowizny poszczególnych
osób na rzecz służb światowych AA pozostały na skromnym poziomie, możemy być
pewni, że nie staniemy się bogaci w żadnym niebezpiecznym sensie. Jest mało prawdo-
podobne, aby składki grup kiedykolwiek znacznie przekroczyły wysokość uzasadnionych
wydatków operacyjnych. Na szczęście grupy AA wykazują zdrową niechęć wobec two-
rzenia niepotrzebnych służb, które mogłyby prowadzić do powstania wśród nas kosztow-
nej biurokracji. Faktycznie wygląda na to, że główną trudnością będzie nadal skuteczne
informowanie grup AA o rzeczywistych potrzebach finansowych służb światowych.
Ponieważ jest więc oczywiste, że nigdy się zbytnio nie wzbogacimy na składkach grup,
musimy tylko unikać pokusy przyjmowania pieniędzy od świata zewnętrznego.
W kwestii dawania Delegatom, Powiernikom i personelowi wystarczającej wła-
dzy ryzyko jest także niewielkie. Długoletnie doświadczenia, skodyfikowane obecnie
w postaci tych Dwunastu Koncepcji, wskazują, że pojawienie się problemów związanych
z nadmierną władzą służb jest mało prawdopodobne. Wręcz przeciwnie: wygląda na to, że
trudność pojawia się w utrzymaniu jej dostatecznego zakresu. Musimy pamiętać, że przed
klęską nadmiernej władzy chronią nas: rotacja, uczestnictwo w głosowaniu i rozważne
nadawanie przywilejów. Bez względu na to słychać jednak ostrzeżenia przed przyszłym
pojawieniem się dyktatora na Konferencji lub w Centrali. Moim zdaniem to niepotrzeb-
ne zmartwienie. W takim układzie, jaki mamy obecnie, taki pretendent nie przetrwałby
nawet roku. Skąd zaś brałby w tym krótkim czasie pieniądze? Nasi Delegaci, bezpośred-
nio reprezentujący grupy, kontrolują wszystkie nasze środki przeznaczone na działalność
służb. Stanowią więc narzędzie bezpośredniej kontroli w razie jakiegokolwiek nadużycia
władzy osobistej. Po rozważeniu wszystkich tych czynników, wydają się one niezawod-
nym zabezpieczeniem przed nadmierną koncentracją pieniędzy i władzy.
Wiemy już, dlaczego Konferencja nigdy nie uzyska niebezpiecznego poziomu
władzy ludzkiej; nie możemy jednak zapominać o fakcie, że jest jeszcze jeden rodzaj
władzy i autorytetu, bez którego Konferencja nie może funkcjonować: władza duchowa,
która wypływa z działalności i poglądów prawdziwie skromnych, niesamolubnych i za-
angażowanych sług AA. To jest prawdziwa władza, która sprawia, że nasza Konferencja
działa. Ktoś trafnie powiedział o naszych sługach: „Nasi przywódcy nie prowadzą nas
dzięki nominacji – prowadzą nas, dając przykład”. Chociaż na bardzo wiele sposobów
zagwarantowaliśmy, żeby nigdy nie zdobyli możliwości kierowania nami, jestem pewien,
że będą dla nas coraz lepszym źródłem inspiracji, jeżeli nadal będą przewodzić – dając
przykład.
70
Gwarancja druga: „Podstawową zasadą finansową powinno być zapewnienie
wystarczających funduszy operacyjnych i odpowiednich rezerw”.
W związku z tym powinniśmy się teraz przez chwilę zastanowić nad naszym podej-
ściem do pieniędzy i ich związkiem z pracą służb.
Nasze podejście do ofiarowania swojego czasu zaskakująco różni się od naszego
podejścia do dawania pieniędzy. Oczywiście, dla naszej ochrony i dla naszego rozwoju
poświęcamy wiele czasu na działania AA. Angażujemy się jednak także w pełną praw-
dziwego poświęcenia pracę na rzecz naszych grup, naszych obszarów i całej wspólnoty
AA.
Przede wszystkim pracujemy dla nowych członków, co jest naszym głównym
zadaniem zgodnym z Dwunastym Krokiem. Tej działalności poświęcamy często wiele
swojego czasu pracy. Jeżeliby przeliczyć to na pieniądze, te zbiorowe poświęcenia
można wycenić na ogromną kwotę. Nie uważamy jednak, aby było to coś niezwykłego.
Pamiętamy, że kiedy sami dążyliśmy do trzeźwości, ktoś inny ofiarował nam swój czas.
Wiemy też, że niemal cały łączny dochód członków AA, teraz więcej niż miliard dolarów
rocznie, to bezpośredni rezultat działalności ruchu AA. Gdyby żaden z nas nie przestał
pić, nie mielibyśmy żadnych dochodów.
Kiedy jednak przychodzi do faktycznego wydawania gotówki, zwłaszcza na działa-
nia administracyjne służb AA, wielu z nas zaczyna przejawiać pewną niechęć. Myślimy
o utracie wszystkich możliwości zarabiania w latach, kiedy piliśmy, o kwotach, które
mogliśmy odłożyć na czarną godzinę albo na kształcenie naszych dzieci. Wiemy też,
że wrzucanie pieniędzy do kapelusza na spotkaniu nie przynosi takiego efektu, jak wie-
logodzinne rozmowy z nowym członkiem wspólnoty. Opłacanie czynszu nie jest szcze-
gólnie romantyczne. Czasem, kiedy jesteśmy proszeni o pokrycie wydatków lokalnych
lub międzygrupowych służb, trzymamy się na dystans. Jeżeli chodzi o służby światowe,
mówimy może „Cóż, te sprawy dzieją się gdzieś daleko, a nasza grupa właściwie wcale
ich nie potrzebuje. Może w ogóle nie są nikomu potrzebne”. To bardzo naturalne i zro-
zumiałe reakcje, łatwe do usprawiedliwienia. Możemy powiedzieć: „Nie psujmy AA
pieniędzmi i sprawami organizacji służb. Oddzielmy kwestie materialne od duchowych.
To naprawdę wiele uprości”.
Ale w ostatnich latach wszędzie odchodzi się od takich poglądów, szybko znikają,
jeżeli faktyczna potrzeba danej służby AA staje się wyraźna. Uświadomienie sobie takiej
potrzeby jest po prostu kwestią właściwych informacji i edukacji. Widzimy to w ciągłej
pracy, realizowanej obecnie z dobrym skutkiem dla naszych służb światowych przez
Delegatów, Członków Komitetów i Przedstawicieli Służb Ogólnych. Przekonują się oni,
że żebranie o pieniądze przez nakłanianie i naciski jest w AA źle widziane i niepotrzebne.
Po prostu informują więc o tym, co przynosi każdy dolar przeznaczony na potrzeby służb,
jeżeli chodzi o przyciąganie alkoholików do AA i naszą ogólną jedność i skuteczność. To
wystarczy, aby oczekiwane składki napływały. Ofiarodawcy rzadko widzą szczegółowo,
71
jaki był efekt ich datku. Wiedzą jednak dobrze, że niezliczone tysiące innych alkoholików
i ich rodziny na pewno uzyskują pomoc.
Jeżeli spojrzymy na takie prawdziwie anonimowe składki w ten sposób i będziemy
coraz lepiej uświadamiać sobie, że są one cały czas niezbędne, jestem pewien, że dobro-
wolne wpłaty od grup AA, uzupełnione przez wiele skromnych datków od pojedynczych
członków wspólnoty, pokryją koszty naszych służb światowych w przyszłych latach,
a w każdym razie w dobrych czasach.
Możemy także czerpać otuchę z faktu, że w Centrali Światowej nie musimy utrzy-
mywać kosztownych szeregów opłacanych pracowników. W stosunku do stale zwiększa-
jącego się rozmiaru wspólnoty AA liczba pracowników spadła. Na początku nasze Biuro
Służb Światowych angażowało jednego opłacanego pracownika na każdy tysiąc członków
AA. Dziesięć lat później zatrudnialiśmy jednego opłacanego pracownika na trzy tysiące
członków. Dziś potrzebujemy tylko jednej pracującej za wynagrodzeniem osoby na każde
siedem tysięcy wyleczonych alkoholików
1
. Obecny koszt naszych służb światowych (200
tys. dolarów rocznie w 1960 r.) jest dziś postrzegany jako niewielka kwota w porównaniu
z aktualnym zasięgiem naszej Wspólnoty. Chyba żadne inne stowarzyszenie o tym roz-
miarze i tym charakterze działalności nie ma tak niskich kosztów ogółem.
Tych faktów nie można oczywiście uznać za powód do odrzucenia zasady rozwagi
finansowej.
Dowodem i symbolem zdrowego rozsądku finansowego AA może być Fundusz
Rezerwowy Zarządu Służb Ogólnych. W chwili obecnej wynosi on nieco ponad 200 tys.
dolarów – jest to kwota mniej więcej rocznych wydatków Biura Światowego
2
. Tyle udało
nam się zaoszczędzić przez ostatnie dwadzieścia lat, głównie z przychodów z naszych
książek. Ten właśnie fundusz wielokrotnie zapobiegł poważnym problemom w naszych
służbach światowych, a czasem nawet grożącemu im załamaniu.
Mniej więcej co drugi rok w ciągu ostatnich 20 lat składki grup AA okazywały
się niższe niż nasze światowe potrzeby. Fundusz Rezerwowy, stale zasilany wpływami
ze sprzedaży książek, był jednak w stanie wyrównać deficyty – a dodatkowo zaoszczędzić
pieniądze. Nikt nie może sobie wyobrazić, co oznaczałoby dla życia niezliczonych alko-
holików, którzy być może nigdy nie dotarliby do nas, gdyby nasze służby były słabe lub
nie istniały w ogóle. Rozwaga finansowa przynosi korzyści w postaci ocalonych istnień
ludzkich.
Te fakty dotyczące naszego Funduszu Rezerwowego muszą być lepiej rozumiane.
To z powodu zupełnego braku zrozumienia często się twierdzi: (1) że Fundusz Rezerwowy
jest już niepotrzebny; (2) że jeżeli Fundusz Rezerwowy będzie wzrastał, skutkiem będzie
niebezpieczne nagromadzenie bogactwa; (3) że istnienie Funduszu Rezerwowego znie-
chęca do płacenia składek; (4) że ponieważ nie rezygnujemy z Funduszu Rezerwowego,
brakuje nam wiary; (5) że nasze książki powinny być publikowane po kosztach, dzięki
czemu byłyby łatwiej dostępne dla osób w trudnej sytuacji materialnej; (6) że zarabianie
72
na naszej podstawowej literaturze stoi w sprzeczności z duchowością. Poglądy te nie są
wprawdzie powszechne, ale jednak typowe. Być może zatem nadal istnieje potrzeba ana-
lizowania ich i odpowiadania na stawiane pytania?
Spróbujmy zatem je przeanalizować. Czy opinie te świadczą o prawdziwej roz-
wadze? Czy brakuje nam wiary, kiedy roztropnie nalegamy na zachowanie płynności
finansowej?
Czy za pomocą tanich książek AA powinniśmy angażować się w tego rodzaju finan-
sową dobroczynność? Czy tego rodzaju dawanie nie powinno należeć do poszczególnych
osób? Czy dochód Centrali z książek AA jest w ogóle faktycznie zyskiem?
W czasie pisania tych słów, w 1960 r., operacje Centrali ledwo przekraczają próg
opłacalności. Składki grup przewyższają nasze potrzeby związane ze służbami o mniej
więcej 5%. Spółka A.A. Grapevine cały czas przynosi straty. W porównaniu z wcześniej-
szymi czasami jest i tak wspaniale. Taka jest jednak nasza sytuacja w okresie najwięk-
szego dobrobytu, jakiego kiedykolwiek doświadczyła Ameryka. Jeżeli tak wygląda to
w dobrych czasach, co stałoby się w złych? Przypuśćmy, że dochody Centrali spadają o
25% w związku pogorszeniem sytuacji gospodarczej albo że wydatki wzrastają o 25% z
powodu wysokiej inflacji. Co oznaczałoby to w przeliczeniu na gotówkę?
Biuro Służb Światowych wykazałoby deficyt w wysokości 50 tys. dolarów rocz-
nie, a spółka Grapevine przyniosłaby w tym okresie dodatkowe 20 tys. dolarów straty.
Stanęlibyśmy przed ogromnym łącznym deficytem w wysokości 70 tys. dolarów za
każde dwanaście miesięcy. Gdybyśmy w takiej nagłej sytuacji nie mieli żadnej rezerwy
i żadnych dochodów z książek, szybko musielibyśmy zwolnić jedną trzecią z naszych
trzydziestu opłacanych pracowników i członków personelu z AA. Wiele listów nie docze-
kałoby się odpowiedzi, prośby o pomoc i informacje byłyby ignorowane. Należałoby
zamknąć magazyn Grapevine lub zredukować go do pozycji drugorzędnego biuletynu.
Liczba Delegatów uczestniczących w Konferencji Służb Ogólnych musiałaby zostać
drastycznie zmniejszona. Pod względem praktycznym i duchowym takie byłyby kary za
roztrwonienie naszego Funduszu Rezerwowego i dochodów z książek.
Na szczęście jednak nie musimy stawać przed koniecznością takich cięć. Nasze
obecne rezerwy i dochody z książek pomogą nam przetrwać kilka trudnych lat bez naj-
mniejszej szkody dla siły i jakości naszych działań światowych.
Dziś modne jest przekonanie, że w Ameryce nigdy nie nastąpi kolejne poważne
załamanie gospodarcze. Możemy oczywiście mieć nadzieję i modlić się, aby tak było.
Czy jednak położenie na szali naszego własnego majątku w nadziei, że nigdy się to nie
zdarzy, byłoby rozsądnym posunięciem z naszej strony? Czy nie byłoby zamiast tego
o wiele lepiej zwiększyć oszczędności w tym okresie, w którym świat wokół nas według
wszelkiego prawdopodobieństwa pożyczył już więcej pieniędzy, niż da się kiedykolwiek
spłacić?
Teraz zajmijmy się twierdzeniem, że istnienie Funduszu Rezerwowego zniechęca
grupy do wpłacania składek. Mówi się, że powstało wrażenie, że Centrala AA jest już w
73
świetnej sytuacji finansowej, a więc nie potrzebuje więcej pieniędzy. Nie jest to jednak
powszechna opinia, a jej wpływ na wysokość składek jest przypuszczalnie niewielki.
Teraz pojawia się pytanie, czy ruch AA jako całość powinien – sprzedając książki
po kosztach lub jeszcze taniej – w praktyce decydować się na dobroczynność finansową
wobec nowych członków i ich sponsorów. Do chwili obecnej byliśmy przekonani, że do-
broczynność finansowa skierowana do poszczególnych osób nie powinna być elementem
działań grup AA ani całej wspólnoty. Zilustrujmy tę sytuację: jeżeli sponsor zajmuje się
nowym członkiem, nie oczekuje bynajmniej, że grupa pokryje jego wydatki poniesione
w związku z realizacją zadań Dwunastego Kroku. Sponsor może ofiarować swojemu
podopiecznemu ubrania, znaleźć pracę lub podarować książkę AA. Takie rzeczy często
się dzieją i to bardzo dobrze, że tak jest. Ale takie działania charytatywne leżą w zakresie
odpowiedzialności sponsora, nie zaś samej grupy AA. Jeżeli sponsor nie może dać lub
pożyczyć książki AA, można ją znaleźć w bibliotece. Wiele grup sprzedaje książki na
raty. Książek AA nie brakuje: w obiegu jest ich obecnie ponad pół miliona. Nie ma więc
żadnego dobrego powodu, dla którego służby AA miałyby dostarczać wszystkim tanie
książki, w tym znacznej większości, która z łatwością może zapłacić obecną cenę. Wydaje
się całkiem oczywiste, że nasze służby światowe potrzebują pieniędzy zarobionych dzięki
książkom znacznie bardziej niż ich nabywcy.
Niektórzy z nas mają inne obawy, a wiąże się to z tak zwanymi „zyskami” z książek.
Fakt, że Centrala AA i większość grup sprzedają książki za cenę wyższą niż ich koszt,
uważany jest za coś złego pod względem duchowym. Ale czy tego rodzaju dochody z nie-
komercyjnych książek są w ogóle naprawdę zyskiem? Moim zdaniem nie. Ten dochód
netto grup i Służb Ogólnych AA jest w rzeczywistości sumą ogromnej liczby wpłat, które
nabywcy książek przekazują na rzecz ogólnego dobrobytu Anonimowych Alkoholików.
Niezachwiana i ciągła płynność finansowa naszych służb światowych zależy przede
wszystkim od tych wpłat. Jeżeli spojrzeć na to w ten sposób, nasz Fundusz Rezerwowy
należy postrzegać właściwie jako połączenie wielu małych ofiar finansowych, poniesio-
nych przez nabywców książek. Fundusz ten nie jest własnością prywatnych inwestorów,
w całości należy do samej wspólnoty AA.
Kiedy już mówimy o książkach, warto może wspomnieć o moich honorariach autor-
skich. Te tantiemy pozwalają mi wykonywać całą moją pracę dla AA w pełnym wymiarze
godzin i ochotniczo. Tantiemy dają mi także pewność, że – tak samo jak inni AA – w pełni
zarobiłem na samodzielne utrzymanie. Ten niezależny przychód pozwala mi także myśleć
i działać niezależnie od wpływów pieniężnych jakiegokolwiek rodzaju – sytuacja ta w
określonych momentach jest bardzo korzystna zarówno dla AA, jak i dla mnie osobiście.
Mam więc nadzieję i wierzę, że układ, w którym otrzymuję tantiemy za książki, nadal
będzie uznawany za sprawiedliwy i rozsądny.
Gwarancja trzecia: „Żaden z członków Konferencji nie powinien mieć nieuzasad-
nionej władzy nad innymi”.
74
Przekonaliśmy się, że ta zasada jest bezcenna dla harmonijnego prowadzenia spraw
naszej Konferencji. Jej zastosowanie w naszej strukturze zostało już szeroko omówione w
Koncepcji zatytułowanej „Prawo do Uczestnictwa”, w której podkreślono, że nasi słudzy
światowi, zarówno jako poszczególne osoby, jak i jako grupy, powinni mieć prawo głosu
w proporcjonalne do zakresu obowiązków.
Ponieważ prawo uczestnictwa jest tak ważne, uczyniliśmy z niego przedmiot niniej-
szej gwarancji, zapewniając w ten sposób, że sama Konferencja nigdy nie będzie w stanie
obalić ani zmienić tego prawa. Byłaby do tego niezbędna powszechna zgoda grup, co
okazałoby się dla Konferencji trudne – choć niekoniecznie niemożliwe – do osiągnięcia.
Wierzymy, że wszystkie nasze doświadczenia związane ze służbami uzasadniają zajęcie
takiego zdecydowanego stanowiska przeciwko ustanawianiu pełnej władzy w jakimkol-
wiek miejscu w strukturze Konferencji.
Należy także zauważyć, że niniejsza Gwarancja skierowana przeciwko władzy
absolutnej jest znacznie bardziej ogólna i szerzej zakrojona niż gwarancja prawa głosu.
W rzeczywistości oznacza to, że my, członkowie AA, nie będziemy tolerować ludzkiej
władzy absolutnej w żadnej postaci. Prawa głosu wymagane przez naszą koncepcję
„Uczestnictwa” to po prostu praktyczne środki ograniczania wszelkich przyszłych tenden-
cji tworzenia jakiejkolwiek nieograniczonej władzy. Taki zdrowy układ jest oczywiście
jeszcze wzmacniany przez koncepcje „Apelacji i Petycji”.
Wielu członków AA zaczęło już nazywać artykuł 12 statutu Konferencji „Kartą Praw
Służb AA”. Dzieje się tak dlatego, że widzą w Gwarancjach, zwłaszcza w tej Gwarancji,
wyraz głębokiego i pełnego uczucia szacunku dla swobód duchowych swoich współto-
warzyszy. Oby Bóg sprawił, że nigdy nie staniemy się tak niemądrzy, aby zadowolić się
czymś mniejszym.
Gwarancja czwarta: „Wszystkie ważne decyzje mają być podejmowane w drodze
dyskusji i głosowania i – jeśli to tylko możliwe – w sposób zasadniczo jednomyślny”.
Tą Gwarancją z jednej strony zabezpieczamy się przed jakąkolwiek pospieszną lub
despotyczną władzą zwykłej większości, z drugiej strony zaś uznajemy prawa i częstą
mądrość nawet najmniejszych mniejszości. Zasada ta gwarantuje także, że wszystkie
kwestie dużej wagi, jeżeli tylko czas na to pozwoli, zostaną szczegółowo przedyskuto-
wane i że takie debaty będą trwać do momentu, w którym naprawdę znaczna większość
będzie mogła poprzeć każdą krytyczną decyzję, którą będziemy zobowiązani podjąć na
Konferencji.
Kiedy podejmujemy decyzje w ten sposób, głos Konferencji przemawia z władzą
i pewnością, których nigdy nie dałaby mu zwykła większość. Jeżeli nawet ktoś zostaje
w opozycji, jest o wiele bardziej usatysfakcjonowany, ponieważ wie, że jego racje zostały
w pełni i sprawiedliwie wysłuchane.
Kiedy zaś okaże się, że decyzja podjęta przy znaczącej jednomyślności jest nie-
słuszna, nie ma miejsca na wzajemne obwinianie się. Każdy będzie mógł powiedzieć:
„Cóż, szczegółowo to przedyskutowaliśmy, podjęliśmy decyzję, która okazała się nie-
właściwa. Oby następnym razem było lepiej!”.
75
Jak wiele szczytnych ideałów, zasada zasadniczej jednomyślności ma jednak pewne
ograniczenia praktyczne. Od czasu do czasu Konferencja musi zająć się sprawą tak
wyjątkowo pilną, że decyzję trzeba podjąć natychmiast. W takim przypadku nie możemy
pozwolić, aby mniejszość – bez względu na jej dobre intencje – zablokowała niezwykle
ważne działanie, które ewidentnie leży w jak najlepszym interesie AA. Tu musimy zaufać
większości, czasem tylko niewielkiej, pozwalając jej zdecydować, kiedy należy przerwać
debatę i podjąć ostateczne działania. W określonych innych przypadkach większość także
będzie musiała skorzystać z tego niekwestionowanego prawa. Przypuśćmy na przykład,
że niewielka mniejszość uparcie próbuje posługiwać się zasadą zasadniczej jednomyślno-
ści, aby zablokować jakieś ewidentnie potrzebne działanie. W takim wypadku obowiąz-
kiem większości będzie podjęcie działania mimo takiego nadużycia zasady zasadniczej
jednomyślności.
Nasze doświadczenia wskazują jednak, że większości rzadko muszą zajmować
tak radykalne stanowiska. Ponieważ zagrzewa nas do działania przede wszystkim duch
„zasadniczej jednomyślności”, przekonaliśmy się, że Konferencja niemal zawsze może
kierować się tą cenną zasadą.
Na zakończenie warto zauważyć, że Konferencja będzie czasem musiała zdecydować
– w odniesieniu do konkretnego pytania – jakie mają być wymagania dotyczące zasadni-
czej jednomyślności: czy do rozstrzygnięcia danej sprawy niezbędne będzie dwie trzecie,
trzy czwarte czy jeszcze więcej głosów. Takie wcześniejsze ustalenia można oczywiście
wprowadzić także przy głosowaniu wymagającym zwykłej większości.
W ramach podsumowania omówienia tej Gwarancji można powiedzieć, że nie ma
wątpliwości, że zarówno praktyczne, jak i duchowe skutki stosowania reguły zasadniczej
jednomyślności okazały się już naprawdę znakomite.
Gwarancja piąta: „Działania Konferencji nie mogą spowodować pociągnięcia jej
członków do odpowiedzialności karnej lub wywołania publicznej polemiki”.
W zasadzie wszystkie społeczności i rządy uważają za niezbędne wymierzanie
swoim poszczególnym członkom kar za naruszenia przekonań, zasad i przepisów. Ze
względu na swoją szczególną sytuację Anonimowi Alkoholicy uznają tę praktykę za nie-
potrzebną. Kiedy nie udaje się nam przestrzeganie rozsądnych zasad duchowych, niszczy
nas alkohol. Nie jest więc potrzebny żaden administrowany przez człowieka system kar.
Ten niepowtarzalny warunek jest dla nas wszystkich ogromną zaletą, na której możemy w
pełni polegać i której nie powinniśmy nigdy odrzucić, uciekając się do kar i ataków per-
sonalnych. Ze wszystkich istniejących stowarzyszeń nasze najmniej może sobie pozwolić
na ryzykowanie uraz i konfliktów, które wystąpiłyby, gdybyśmy kiedykolwiek poddali się
pokusie wymierzania kar w gniewie.
Z tego samego powodu nie możemy ani nie powinniśmy wdawać się w publiczne
polemiki, nawet w obronie własnej. Nasze doświadczenia pokazały – wygląda to na dzia-
łanie Opatrzności – że członkowie AA są wolni od potrzeby kłócenia się z kimkolwiek,
niezależnie od tego, jak zostaną sprowokowani. Nic nie będzie bardziej szkodliwe dla
naszej jedności i dla obecnej na całym świecie dobrej reputacji, którą się cieszy ruch AA,
76
niż spór publiczny, bez względu na to, jak obiecujące mogą wydawać się bezpośrednie
korzyści z niego.
Jest więc oczywiste, że harmonia, bezpieczeństwo i przyszła skuteczność AA w
dużym stopniu będą zależeć od tego, czy utrzymamy całkowicie nieagresywne i poko-
jowe podejście we wszystkich naszych relacjach widocznych dla opinii publicznej.
To wymagające zadanie, ponieważ w czasach, kiedy piliśmy, byliśmy skłonni do gniewu,
wrogości, buntu i agresji. Nawet mimo to, że teraz jesteśmy trzeźwi, stare wzorce zacho-
wań w pewnym stopniu nadal w nas tkwią, zawsze grożąc wybuchem pod dowolnym pre-
tekstem. Jednakże wiemy o tym, a więc jestem pewien, że w prowadzeniu naszych spraw
publicznych zawsze znajdziemy dość siły, aby narzucić sobie skuteczne ograniczenia.
Dysponujemy pewnymi nieodłącznymi korzyściami, które powinny sprawić, że
zadanie samoograniczenia się okaże się względnie łatwe. Nikt nie ma właściwie żad-
nego dobrego powodu, aby zaprzeczać temu, że wielu pijących trzeźwieje. Niemal
każdy zgodzi się, że to dobra rzecz. Jeżeli w ciągu tego procesu jesteśmy zmuszeni do
wypracowania pewnego zakresu uczciwości, pokory i tolerancji, kto będzie miał do tego
zastrzeżenia? Jeżeli uznajemy, że religia jest domeną duchownych, a medycyna lekarzy,
możemy skutecznie współpracować z jednymi i drugimi. W tych obszarach na pewno
nie ma wielu podstaw do kontrowersji. Faktem jest, że ruch AA nie ma wcale charakteru
reformatorskiego czy politycznego. Próbujemy sami płacić za swoje wydatki i ściśle
przestrzegamy swojego jednego celu.
Między innymi z tych powodów AA może z łatwością żyć w zgodzie z całym świa-
tem. To naturalne korzyści, których nie możemy nigdy odrzucić, niemądrze wkraczając
na arenę sporów publicznych lub karząc kogokolwiek.
Ponieważ Konferencja Służb Ogólnych reprezentuje nas wszystkich, spoczywa na
niej szczególny obowiązek wyznaczania jak najwyższych standardów w odniesieniu do
zasady niestosowania kar i niepodejmowania polemik publicznych. Konferencja będzie
musiała zrobić coś więcej, niż po prostu przestrzegać tych zasad; często będzie musiała
stosować je w określonych sytuacjach. Od czasu do czasu będzie musiała także podejmo-
wać określone działania zapobiegawcze, zwłaszcza w kwestii naruszania Tradycji. Takie
działania jednak nie mogą mieć charakteru karzącego lub agresywnie kontrowersyjnego
na poziomie publicznym.
Rozważmy teraz niektóre typowe sytuacje, które często mogą wymagać rozważenia
przez Konferencję, a czasem podjęcia konkretnych działań.
Przypuśćmy, że ruch AA staje się obiektem ostrego ataku publicznego lub zostaje
wystawiony na pośmiewisko. Rozważmy przypadek, w którym dzieje się to przy niewiel-
kim uzasadnieniu lub bez praktycznie żadnego uzasadnienia.
Prawie bez wyjątku można z dużą pewnością prognozować, że najlepszą obroną w
takich sytuacjach będzie brak jakiejkolwiek obrony – czyli całkowite milczenie na pozio-
mie publicznym. Ludzie nierozsądni są jeszcze bardziej pobudzani przez sprzeciw. Jeżeli
uprzejmie pozostawimy ich całkowicie samym sobie, prawdopodobnie szybciej zamilkną.
77
Jeżeli ich ataki trwają nadal, a jest oczywiste, że wynikają z błędnych informacji, mądrym
rozwiązaniem może być komunikowanie się z nimi w sposób powściągliwy i merytorycz-
ny, a także w taki sposób, aby nie byli wstanie wykorzystać tej komunikacji jako punktu
wyjścia dla nowych oskarżeń. Rzadko się zdarza, aby Konferencja musiała się oficjalnie
komunikować w ten sposób. Bardzo często możemy wykorzystać stanowiska naszych
przyjaciół. Taki przekaz nigdy nie powinien kwestionować motywów atakujących, powi-
nien być czysto informacyjny. Powinien mieć także charakter prywatny. Jeżeli zostanie
upubliczniony, często będzie wykorzystywany jako nowy pretekst do polemiki.
Jeżeli jednak krytyka AA jest częściowo lub całkowicie uzasadniona, warto pry-
watnie przyznać to krytykującym i podziękować im – ale nadal trzymając się z dala od
poziomu publicznego.
Pod żadnym warunkiem jednak nie możemy okazywać gniewu ani żadnych karzą-
cych czy agresywnych zamiarów. Z całą pewnością powinna to być nasza niezłomna zasa-
da. W takich ramach Konferencja i Centrala zawsze będą musiały rozważnie analizować,
co należy, a czego nie powinno się robić w takich przypadkach.
Możemy stanąć w obliczu publicznych naruszeń Tradycji AA. Jednostki, organizacje
zewnętrzne, a czasem nawet nasi członkowie mogą próbować wykorzystać nazwę AA
do swoich prywatnych celów. W miarę zwiększania się rozmiaru i uznania publicznego
dla AA pokusa do wykorzystywania naszej nazwy w niesłusznym celu może wzra-
stać. Dlatego właśnie powierzyliśmy naszej Konferencji zadanie chronienia wspólnoty
w takich sytuacjach. Konferencja, jak wiemy, jest „strażnikiem” Tradycji AA. Wokół
określenia „strażnik” zawsze pojawiały się pewne nieporozumienia – może powinniśmy
spróbować je teraz wyjaśnić.
Według niektórych członków AA „strzeżenie” Tradycji AA wiąże się z prawem
i obowiązkiem Konferencji publicznego karania każdego, kto je świadomie łamie.
Nie moglibyśmy jednak przyjąć gorszej zasady – w rzeczywistości takie agresywne akty
publiczne postawiłyby Konferencję w sytuacji, w której naruszałaby jedną Tradycję AA,
aby bronić innej. Dlatego więc należy koniecznie unikać działań agresywnych lub karzą-
cych, nawet w tym obszarze.
Prywatnie jednak możemy poinformować osoby naruszające Tradycje, że łamią zasa-
dy. Jeżeli nadal będą tak postępować, możemy się uciec do innych dostępnych sposobów
perswazji, a te są często poważne. Okazywana w ten sposób wytrwała stanowczość często
przynosi pożądane skutki.
Na dłuższą metę jednak powinniśmy polegać głównie na presji opinii AA i opinii
publicznej. Dlatego też będziemy musieli stale edukować kanały komunikacji publicznej
wszelkiego rodzaju o charakterze i celu naszych Tradycji.
Zawsze i na wszelkie dostępne sposoby musimy informować także opinię publiczną
– zwłaszcza jeżeli chodzi o nadużycia związane z nazwą Anonimowi Alkoholicy. Takie
połączenie przeciwnych sił może bardzo zniechęcać osoby naruszające nasze zasady lub
odczuwające taką pokusę. W tych warunkach szybko się przekonają, że odstępstwa są nie-
78
opłacalne i niemądre. Nasze doświadczenia pokazują, że stałe i powszechne informowa-
nie o naszych Tradycjach będzie niezawodnym środkiem zapobiegawczym i ochronnym
w nadchodzących latach.
Zdając sobie sprawę z wagi wszystkich tych sił, niektórzy członkowie, działający
niezgodnie z Tradycjami AA, mogą czasem mówić, że są cenzurowani i karani – a więc
rządzeni. Wydaje się jednak, że prawo AA do spokojnego i prywatnego sprzeciwiania się
określonym naruszeniom jest co najmniej równe prawu tych osób do łamania obowiązu-
jących zasad. Nie można tego określić mianem rządzenia. Niektórzy z łamiących zasady
ucierpieli raczej z powodu surowej krytyki ze strony poszczególnych członków AA, nad
czym należy ubolewać. Nie jest to jednak powód, aby przestać przypominać wszystkim
zainteresowanym, że łamanie Tradycji AA na gruncie publicznym jest niepożądane. Z całą
uczciwością można powiedzieć, że problemy tych, którzy się sprzeciwiają Tradycjom, to
głównie kłopoty, które sami spowodowali.
Kolejnym problemem zasługującym na rozważenie są okazjonalne, poważne spory
wewnętrzne między nami, które w niepożądany sposób dostają się do wiadomości pub-
licznej. Raz na przykład pisano w gazetach o dość trudnym procesie sądowym, w którym
dwa odłamy AA konkurowały o prawo do wykorzystywania do użytku międzygrupowe-
go nazwy AA, zastrzeżonej przez jedną z nich. Innym razem w pewnym zagranicznym
regionie w prasie pojawiły się złe opinie, kiedy istotna część grup dała się przekonać, że
powinna akceptować dotacje od rządu swojego kraju, aby promować pracę AA, co stało
w sprzeczności z Tradycją AA. Takie wewnętrzne trudności nie powinny się przedostawać
na forum publiczne, ponieważ nie było w nich nic, czego nie udałoby się rozwiązać za
pomocą wzajemnego porozumienia i spokoju.
Na szczęście tego rodzaju epizody zdarzały się rzadko i były względnie nieszkod-
liwe. Takie trudności są jednak źródłem określonych pytań na przyszłość. Co nasza
Konferencja Służb Ogólnych powinna zrobić w tej sytuacji?
Należy stale pamiętać o autonomii grup i o fakcie, że Centrala Światowa AA nie
jest organem policyjnym, a więc nie może, w większości przypadków, zrobić nic więcej,
niż zaproponowanie mediacji. Zawsze można wyjaśnić, co mówi w konkretnej kwestii
nasza Tradycja i jakie są nasze związane z tym doświadczenia. Możemy zawsze zachęcać
do unikania ujawniania takich nieporozumień na forum publicznym. Wszystkie strony
pamiętają, że nieprzyjazna krytyka lub drwiny, które mogą wynikać z takich konfliktów,
odbijają się także na nowych, potencjalnych członkach AA, zniechęcając ich do dołącze-
nia do wspólnoty.
Poza tym wiele z tych trudności dotyczących Tradycji ma charakter ściśle lokalny,
nie przynoszą więc poważnych skutków na poziomie krajowym lub międzynarodowym.
Wiele z nich odzwierciedla szczere różnice opinii co do sposobu interpretowania Tradycji:
czy lepiej przestrzegać jej ściśle, czy traktować z pewną swobodą. Zwłaszcza w przypad-
ku działania poniżej szczebla publicznego nasze doświadczenie związane z Tradycjami
wskazuje, że ani czarne, ani białe ich postrzeganie nie jest możliwe. Tu naruszenia są
często tak dyskusyjne i błahe, że praktycznie nie warto się w ogóle nimi zajmować. W
79
takich sytuacjach zwykle powstrzymujemy się od składania propozycji, chyba że ktoś na
nie nalega. Uważamy, że problemy te muszą być rozwiązywane przede wszystkim przez
lokalnie zaangażowane strony.
Jest też jeden bardzo poważny problem, któremu nigdy jeszcze nie musieliśmy sta-
wić czoła. Chodzi o poważnym rozłam w AA – rozdźwięk opinii tak istotny, że mógłby
spowodować odejście części naszych członków do nowego, własnego stowarzyszenia
lub zawarcie przez nich sojuszu z zewnętrzną organizacją wbrew Tradycji AA. Byłby to
typowy przypadek podziału i schizmy – historia jest pełna podobnych sytuacji. Mogłyby
za tym stać siły religijne, polityczne, narodowe lub rasowe. Mogłoby to odzwierciedlać
uczciwe dążenia do zmienienia AA na lepsze. Rzecz jasna postawiłoby to jednak przed
Konferencją pytanie o to, co zrobić albo czego nie zrobić.
Taki rozwój wypadków trudno sobie wyobrazić. My, członkowie AA, zakładamy
zwykle, że mamy zbyt wiele do stracenia i zbyt wiele wspólnego, aby poddawać się tym
powszechnym bolączkom otaczającego nas świata. Ale to dodające otuchy zapewnienie
nie jest powodem, dla którego mielibyśmy zrezygnować ze spokojnego rozważenia takiej
ewentualności. Gdyby się kiedyś zdarzyła, mogłaby się okazać ogromnym zaskoczeniem
i szokiem. Nagle wzbudzone emocje mogłyby zapłonąć, sprawiając, że jakiekolwiek kon-
struktywne rozwiązanie byłoby niezmiernie trudne, a może nawet niemożliwe.
Ponieważ wszędzie w społecznościach obserwuje się dziś rozłamy, wielu z nas
poświęciło tej kwestii sporo rozmyślań. Doszliśmy do następującego wniosku: najlep-
szym podejściem Konferencji w takiej sytuacji będzie niemal całkowity brak oporu – na
pewno nie gniew i na pewno nie atak. Nie mamy żadnej doktryny, którą trzeba utrzy-
mywać. Nie mamy liczby członków, którą trzeba zwiększać. Nie mamy żadnej władzy,
którą trzeba popierać. Nie mamy prestiżu, potęgi ani dumy, którą trzeba zaspokajać. Nie
mamy też własności ani pieniędzy, o które naprawdę warto by się spierać. Są to korzyści,
z których w razie zagrożenia poważnym podziałem powinniśmy zrobić jak najlepszy
użytek. Dzięki nim spokojne, rozważne podejście oparte na niestawianiu oporu powinno
być całkowicie możliwe i wysoce praktyczne.
Właściwie zawsze praktykowaliśmy tę zasadę na mniejszą skalę. Kiedy pojawia
się wśród nas ktoś pijący i mówi, że nie podobają mu się zasady, ludzie lub zarządzanie
służbami w AA, kiedy deklaruje, że lepiej poradzi sobie gdzie indziej – nie martwimy
się. Mówimy po prostu: „Może twój przypadek jest inny. Czemu nie spróbujesz czegoś
innego?”.
Jeżeli członek AA mówi, że nie podoba mu się jego grupa, nie budzi to naszego
niepokoju. Mówimy po prostu: „Może spróbuj w innej? Albo załóż swoją własną”.
Kiedy aktorzy, policjanci czy księża chcą mieć swoje własne, prywatne grupy, mówimy
„Dobrze! Czemu nie spróbujecie tego zrealizować?”. Kiedy taka grupa AA nalega na
prowadzenie klubu, mówimy „Cóż, czasem się to zupełnie nie sprawdza, ale może mimo
to wam się uda”. Jeżeli pojedynczy członkowie AA chcą zbierać się na rekolekcjach,
medytacjach, spotkaniach towarzyskich po mszy lub w dowolnym innym celu, nadal
mówimy „Dobrze. Mamy tylko nadzieję, że nie będziecie określać tego mianem grupy
80
lub przedsięwzięcia AA”. Te przykłady pokazują, jak daleko już zaszliśmy, aby budować
swobodę zgromadzeń, działania, a nawet rozłamów. Tę serdeczną zachętę kierujemy do
wszystkich, którzy chcą się odłączyć od AA. Jeżeli lepiej sobie poradzą w inny sposób,
jesteśmy zadowoleni. Jeżeli spróbują i okaże się, że nie radzą sobie lepiej, wiemy, że stają
przed wyborem: mogą oszaleć, umrzeć albo wrócić do Anonimowych Alkoholików.
Decyzja należy tylko do nich (w rzeczywistości większość z nich faktycznie wraca).
W świetle wszystkich tych doświadczeń staje się oczywiste, że w przypadku praw-
dziwie powszechnego rozłamu nie powinniśmy tracić czasu na przekonywanie dysyden-
tów, aby z nami pozostali. Z pewnością siebie i pogodą ducha możemy zachęcić ich do
odłączenia się i życzyć im powodzenia, jeśli to zrobią. Jeżeli poradzą sobie lepiej w nowej
organizacji i w zmienionych warunkach, zapytajmy siebie, czy nie możemy się czegoś
nauczyć na podstawie ich nowych doświadczeń. Jeżeli jednak się okaże, że w innej sytua-
cji im się nie udało, a ich niezadowolenie i liczba śmierci stale rosną, istnieją bardzo duże
szanse, że większość z nich w końcu wróci do AA.
Działając bez gniewu czy przymuszania, powinniśmy tylko patrzeć i czekać na wolę
Bożą.
Jeżeli nie zrobimy z tego problemu, faktycznie wcale go nie będzie, nie będzie też
żadnych trudności. Możemy nadal w dobrym nastroju prowadzić swoją działalność.
Liczba pijących w naszych czasach jest niewyczerpana, a możemy nadal mieć satysfak-
cję, że udało nam się stworzyć co najmniej jedną formułę, dzięki której wielu z nich wróci
do trzeźwości i zyska nowe życie.
Mamy powiedzenie, które mówi, że „członek AA jest gotów oddać całą swoją wie-
dzę i całe swoje doświadczenie – wszystko poza samą nazwą AA”. Rozumiemy przez to,
że nasze zasady można stosować w dowolnej sytuacji. Nie chcemy mieć na nie monopolu.
Domagamy się tylko, aby unikać publicznego używania nazwy AA przez inne organizacje,
które chcą przypisać sobie techniki i idee AA. W takim przypadku niewłaściwego używa-
nia nazwy AA obowiązkiem Konferencji Służb Ogólnych byłoby oczywiście naleganie na
przerwanie takich praktyk – zawsze jednak bez publicznych sporów o tę kwestię.
Ochrona nazwy AA ma dla nas takie znaczenie, że myśleliśmy kiedyś o jej zare-
jestrowaniu wszędzie na świecie, co dałoby nam środki prawne pozwalające na blo-
kowanie wszelkich nadużyć. Rozważaliśmy nawet zwrócenie się do Kongresu Stanów
Zjednoczonych o niezwykłą przysługę – rejestrację nazwy przez Kongres. Sądziliśmy,
że istnienie takich środków prawnych może okazać się skutecznym środkiem odstrasza-
jącym.
Jednak po paru latach rozważań nasza Konferencja Służb Ogólnych opowiedziała się
przeciwko takim działaniom. Dramatyczna historia tej debaty i jej wynik opisane zostały
w książce poświęconej naszej historii, „Anonimowi Alkoholicy wkraczają w dojrzałość”.
Te pierwsze Konferencje uważały, że możliwość wszczynania procesów sądowych będzie
dla nas niebezpieczna. Uznano, że publiczny proces jest publiczną polemiką – czymś,
w co, zgodnie z naszą Tradycją, nie możemy się angażować. Zabezpieczenie naszego
stanowiska prawnego wymagałoby zarejestrowania całej Wspólnoty, a nikt nie chciał
81
formalizowania naszego duchowego sposobu życia. Wydawało się oczywiste, że możemy
całkowicie zaufać opinii AA, opinii publicznej i Bogu, że zatroszczą się w tej kwestii o
Anonimowych Alkoholików
3
.
Gwarancja szósta: „Mimo że Konferencja występuje w imieniu Wspólnoty
Anonimowych Alkoholików, nigdy nie będzie nią rządziła i – tak jak Wspólnota, której
służy – na zawsze pozostanie demokratyczna w duchu i działaniu”
4
.
W poprzednich Koncepcjach wiele uwagi poświęcono wyjątkowej swobodzie, jaką
Tradycje AA dają poszczególnym członkom ruchu i ich grupom: za nieprzestrzeganie
zasad AA nie są wymierzane żadne kary; na członków nie nakłada się opłat ani nie obcią-
ża należnościami – wszystkie składki są dobrowolne; nikt nie może zostać wyrzucony
z AA – członkostwo zawsze jest wyborem indywidualnym; każda grupa AA prowadzi
swoje sprawy wewnętrzne zgodnie z własnym życzeniem – wymaga się od niej tylko
tego, aby powstrzymała się od działań, które mogłyby zaszkodzić wspólnocie AA jako
całości; wreszcie zaś każda grupa alkoholików zbierających się w dążeniu do trzeźwości
może nazywać się grupą AA, pod warunkiem że jako grupa nie mają innego celu ani nie
należą do innego stowarzyszenia.
Prawdopodobnie my, członkowie AA, mamy więcej swobody, niż jakakolwiek inna
wspólnota obecnie na świecie. Jak się przekonaliśmy, nie uznajemy tego za cnotę. Wiemy,
że sami, indywidualnie, musimy się zdecydować na przestrzeganie Dwunastu Kroków i
Dwunastu Tradycji AA, gdyż inaczej czeka nas koniec i śmierć – odnosi się to zarówno
do jednostek, jak i grup.
Ponieważ tak wielką wagę przywiązujemy do naszych swobód i nie możemy sobie
wyobrazić czasu, kiedy trzeba będzie je ograniczyć, w tym miejscu specjalnie nakazuje-
my naszej Konferencji Służb Ogólnych całkowite powstrzymanie się od wszelkich aktów
sprawowania władzy, które mogłyby w dowolny sposób ograniczać wolność członków
AA daną im z woli Boga. Zachowanie tych swobód w naszej Konferencji jest dobrą i
praktyczną gwarancją, że sama Konferencja zawsze pozostanie demokratyczna w myśle-
niu i działaniu.
Oczekujemy zatem, że nasze Konferencje zawsze się będą starały działać w duchu
wzajemnego szacunku i wzajemnej miłości – między wszystkimi członkami. To oznacza
z kolei, że najważniejsze powinno być wzajemne zaufanie; że nie należy podejmować
żadnych działań w gniewie, pośpiechu czy bez zastanowienia; że dołożymy starań,
aby szanować i chronić wszystkie mniejszości; że żadne działania nie powinny zmierzać
do personalnego karania; że jeżeli tylko będzie to możliwe, ważne działania będą podej-
mowane na zasadzie jednomyślności i że nasza Konferencja zawsze będzie rozważnie
strzec nas przed małymi i wielkimi tyraniami, bez względu na to, czy ich źródłem będą
większości czy mniejszości.
Suma tych poglądów i praktyk jest, naszym zdaniem, samym sednem demokracji
– w myśleniu i w działaniu.
82
Wolność z woli Boga, aby stawać się na Jego obraz i podobieństwo, będzie zawsze
głównym dążeniem Anonimowych Alkoholików. Niech nasza Konferencja Służb Ogólnych
zawsze będzie postrzegana jako najważniejszy symbol tej hołubionej wolności.
My, członkowie AA, wszyscy bez wyjątku wierzymy, że nasza wolność służenia,
jest w rzeczywistości wolnością, dzięki której żyjemy – wolnością, na której opiera się
nasze istnienie.
1
W 2005 r. stosunek ten wynosił około jeden do siedemnastu tysięcy (w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie).
2
Na dzień 31 grudnia 2005 r. majątek netto Funduszu Rezerwowego (bez zobowiązań z tytułu świadczeń emerytal-
nych i poemerytalnych świadczeń zdrowotnych) był wart 9 253 900 dolarów. Ponadto, w dniu tego sprawozdania
na zatwierdzenie oczekiwały transfery za rok 2005 w wysokości 600 000 dolarów ze spółki A.A. World Services
i 26 000 dolarów ze spółki A.A. Grapevine. Odpowiednio, na dzień 31 grudnia 2005 r. wartość aktywów netto
Funduszu Rezerwowego (z uwzględnieniem spodziewanych transferów) wynosiła 9 879 900 dolarów i odpo-
wiadała okresowi 9,3 miesiąca dla wynoszących 12 765 000 dolarów okresowych wydatków operacyjnych jed-
nostek operacyjnych. W 2004 r. majątek netto stanowił rezerwę na okres 8,5 miesiąca wydatków operacyjnych.
3
Nazwa Anonimowi Alkoholicy i skrót AA zostały jednak formalnie zarejestrowane w 1972 r.
4
W tym miejscu Bill, najwyraźniej nieświadomie, użył wyrażenia „w duchu i w działaniu” zamiast określenia
„w myśleniu i w działaniu”, które pojawia się zarówno w statucie Konferencji, jak i w Koncepcji XII.
Polish “Twelve Concepts
POLIBM - 32
for World Service”