Jak powszechnie wiadomo kobiety udają
orgazm, co gorsza, prawdą jest też mała
gramatyczna zmiana w tym zdaniu: jak
wiadomo kobiety powszechnie udają
orgazm. A jak jest z mężczyznami?
Uważa się, że wiarygodność mężczyzn
jest niepodważalna, ponieważ
ejakulacja, zazwyczaj zresztą dość
spektakularna, jest niemożliwa bez
orgazmu. Pojęcia te są ze sobą powiązane do tego stopnia, że
używa się ich zamiennie. Masters i Johnson uważali, że o ile
kobiety mogą przeżywać (albo udawać) orgazm na różne sposoby,
o tyle u mężczyzn jest nim tylko wytrysk nasienia.
Nasienie jest białkową zawiesiną składającą się z wydzieliny jąder,
najądrzy, pęcherzyków nasiennych, prostaty i gruczołów Cowpera.
Zawiera m.in. dużo potasu, żelaza, lecytyny, witaminę E, fosfor, wapń i
inne związki mineralne i witaminy. Analiza porównawcza składu komórek
mózgowych i nasienia wskazuje na wiele podobieństw np. jedne i
drugie zawierają spore ilości fosforu, potasu, magnezu i chloru. Co
ciekawe np. fosforu, niezbędnego zarówno do procesów myślowych, jak i
reprodukcji, organizm może asymilować dziennie tylko pewną
ograniczoną ilość, nawet jeśli potrzebuje go znacznie więcej. Czyli albo
myślenie, albo ... seks. Oczywiście na bazie takich informacji można
wysnuć wiele interesujących teorii o intelektualistach impotentach i
jurnych prostaczkach, ale jestem daleka od tego. Chciałabym tylko
skromnie zwrócić uwagę na to, że od tysięcy (tak - tysięcy!!!) lat znane
są techniki oszczędzania fosforu i innych związków mineralnych bez
ograniczania potrzeb seksualnych.
Z raportu Kinseya wynika, że przeciętny Amerykanin przeżywa w ciągu
swojego życia ok. 5000 wytrysków, co jest równoważne 15 litrom płynu.
To dane z lat 50., pewnie spokojnie można je pomnożyć przez dwa. Ale
nawet ta ilość spermy wystarczyłaby do spłodzenia ok. biliona osób - to
więcej niż całkowita liczba mieszkańców Ziemi. Nauka potrafi oczywiście
zbadać skład chemiczny nasienia, ale nie jest w stanie określić, jaka to
potężna energia życiowa. Taoiści uważają, że każdy mężczyzna jest w
stanie stworzyć masę energii seksualnej o wiele potężniejszej niż bomba
atomowa (bomba jądrowa?!)
Bez żartów - ze wszystkich dostępnych mi źródeł wynika, że rzeczywiście
wytrysk nasienia jest wyłącznie następstwem orgazmu, ale orgazmowi
niekoniecznie towarzyszy wytrysk. Orgazm jest odczuciem, wytrysk to
fizyczne uwolnienie nasienia. W wielu kulturach uważa się, że psikanie
spermą na prawo i lewo przy każdej okazji jest grzechem i
bezsensownym roztrwanianiem życiowej energii. Taoiści rozwinęli
metodę ,injakulacji", czyli orgazmu bez ejakulacji. Wierzyli, że
zachowywanie nasienia jest podstawą długowieczności, zdrowia i
witalności. Chiński arystokrata musiał zaspokoić co najmniej siedem żon i
konkubin dziennie. Spróbujcie sobie to wyobrazić! Wykończyłby się biedak
w parę tygodni, dobiegając trzydziestki byłby wrakiem. Gdyby nie pomoc
mistrzów tao! Kilka prostych technik, troszkę akupresury, samokontroli
umysłu i regularne psikanie małymi porcjami. Za tydzień o tym, jak
technicznie oddzielić orgazm od wytrysku.
Marta Sobolska
Męska bomba atomowa
EDIPRESSE
Strona 1 z 1
Polki - Wirtualna Polska
2003-02-11
file://D:\Download\Polki%20-%20Wirtualna%20Polska8.htm