Najnowsze technologie wojskowe dowód realności fenomenu UFO

background image

Najnowsze technologie wojskowe -

dowód realności fenomenu UFO

Wiele faktów, które jeszcze 40 lat temu było wykorzystywanych do dyskredytacji obserwacji

UFO i wiarygodności ich świadków, obecnie zdaje się sugerować, a niejednokrotnie wręcz
potwierdzać, ich technologiczne pochodzenie.

W swoim fundamentalnym dziele „The UFO expenience” nieżyjący już profesor astronomii i

jeden z największych autorytetów w badaniach fenomenu UFO – prof. Alan Hynek – zwrócił uwagę
na dwa bardzo istotne elementy weryfikacji wszelkich doniesień o zaobserwowaniu UFO.

„Każdemu meldunkowi, który odpowiada definicji UFO, możemy przypisać dwie liczby: jego

Współczynnik Niezwykłości i Współczynnik Prawdopodobieństwa”.

Definiując obie cechy, z których pierwsza odzwierciedlać ma ilość trudnych do racjonalnego

wyjaśnienia elementów obserwacji, a druga jej wiarygodność (a w zasadzie wiarygodność świadka,
bądź świadków), Hynek starał się podkreślić, iż fenomenu UFO nie należy, a nawet nie można
rozpatrywać jedynie w kategoriach czysto zdroworozsądkowych. Wiele elementów składających się
na ogólny wizerunek relacji o UFO, jest tak niezwykłych i trudnych do pogodzenia z aktualnym
stanem wiedzy weryfikujących go badaczy, że zapoznanie się tylko z nimi, powoduje przedwczesny
wniosek – niemożliwe, bo nieprawdopodobne.

Dla wielu konserwatywnych naukowców, to właśnie owa niezwykłość przedstawianych przez

świadków faktów, w połączeniu z zupełną niepowtarzalnością i nieprzewidywalnością całego
fenomenu sprawia, iż odrzucają go, traktując jako nienaukowy. Lekceważąc zupełnie drugą ze
zdefiniowanych przez Hyneka cech relacji o UFO, czyli stopień wiarygodności ich świadków,
określają go jedynie na podstawie tego co dana osoba relacjonuje. W efekcie, im bardziej jakieś
doniesienie jest sprzeczne ze współczesną wiedzą, tym gorzej świadczy o jego autorze, czyniąc z
niego w oczach „poważnych” naukowców kłamcę, bądź osobę niepoczytalną. Owo nagminne i nie
mające z faktyczną nauką nic wspólnego zjawisko, znany badacz Richard Thompson komentuje
następująco:

„Ludzie mają naturalną skłonność do ośmieszania spraw, które nie pasują do znanych im

systemów pojęciowych”.

To zaś, że systemy pojęciowe, są jedynie przemijającą wizytówką ciągle ewoluującej wiedzy,

najlepiej odzwierciedlać może piorunujący postęp technologii wojskowej.

Praktycznie od początku współczesnej ery badań nad UFO, główna batalia pomiędzy

zwolennikami ich nieziemskiego pochodzenia, a sceptycznie nastawionymi do takich teorii
naukowcami i badaczami, dotyczyła niezwykłych parametrów lotu wielu NOLi. Zaakceptowanie, że
po naszym niebie przemieszczają się aparaty latające, mające zdolność do:

osiągania olbrzymich prędkości szacowanych niejednokrotnie w granicach 5-20 Ma,

wykonywania nagłych zmian kierunku lotu,

nie dawania echa radarowego,

czy bezgłośnego lotu nawet podczas przekraczania bariery dźwięku,

byłoby dla UFO-sceptyków równoznaczne z przyznaniem, że na Ziemi dochodzi do
manifestacji technologii znacznie przewyższającej naszą własną, a zatem nie będącej
wytworem człowieka.

background image

Przykładu chyba najbardziej bulwersującej próby pozbycia się tego problemu, dostarcza wydana

jeszcze w 1961 roku książka Janusza Thora „Latające talerze”. Jej autor, powołując się na „opinie
prof. Menzla”, z pozoru niemożliwą w tamtych latach do wytłumaczenia zagadkę egzotycznej
awioniki UFO „wyjaśnia” następująco:

„Z chwilą gdy stwierdzimy, iż żaden ze znanych nam pojazdów nie potrafi się poruszać tak

jak talerze, wydaje się najlogiczniejszym rozpatrywać je wykluczywszy przypuszczenie, że są
statkami lub pojazdami”.

Niestety prof. Menzl nie jest jedynym naukowcem, który odrzuciwszy niejako a priori

ewentualność, że UFO nie należą do żadnych znanych nam pojazdów (a przecież za takie
bezsprzecznie należałoby uznać pojazdy stworzone przez obcą inteligencję), buduje wygodne dla
siebie hipotezy. Bardzo podobne poglądy, wyraża również polski zagorzały przeciwnik nieziemskiej
hipotezy UFO prof. Andrzej Marks. Pisze on w swojej książce „W poszukiwaniu kosmitów”:

„Jak już wspominano, często obserwowaną cechą „latających talerzy” jest zdolność do

niezwykle gwałtownych ewolucji i bezszmerowego ruchu; dało do asumpt do twierdzenia, że
posiadają one niekonwencjonalny napęd. (...) Chciałbym jednak zwrócić uwagę, że istnieją
rzeczywiste sposoby zaprezentowania na niebie gwałtownych ewolucji. Jeżeli na przykład
nieboskłon jest zachmurzony i chmury zostaną oświetlone reflektorem, to skierowując reflektor
szybko w różnych kierunkach można spowodować, że refleks jego światła na chmurach będzie
„dokonywał” nadzwyczaj gwałtownych i dziwacznych manewrów”.

O ile prof. Menzl i prof. Marks, usiłują cały problem tajemniczych parametrów lotu UFO ominąć

wielkim łukiem, to część badaczy podejmuje próby jeszcze bardziej zuchwałe, na co uwagę zwraca
Lucjan Znicz stwierdzając:

„(...) przeciwnicy realnego istnienia NOL mają tradycyjne już wyjaśnienie. Radary rejestrują

wszystkie obiekty materialne. Skoro NOL nie są przez nie rejestrowane – dowodzi to, iż nie są to
obiekty materialne!”

A zatem ogólny obraz naszkicowany powyższymi cytatami wygląda następująco: pomimo, że

UFO wykazują cechy świadczące o ich niezwykłej technologii, należy je traktować jako
nierzeczywiste i niematerialne. A wszystko tylko dlatego, że technologia taka jest teoretycznie
niemożliwa do osiągnięcia. Czy jednak aby na pewno?

Niewidzialność dla radarów

W niezwykłej historii sporu, jaki od prawie pięćdziesięciu lat toczy się wokół hipotezy iż część

UFO stanowić mogą techniczne pojazdy nie stworzone przez człowieka, bodaj najciekawszy aspekt
stanowią obserwacje radarowe. Gdyby na podstawie weryfikacji tej kategorii doniesień –
proponowanej przez UFO-sceptyków – wojskowi stratedzy mieli rozstrzygnąć o ewentualnej
przydatności radaru jako narzędzia służącego do wykrywania wrogich obiektów, śmiem twierdzić,
że o wiele większym zaufaniem obdarzyli by bajkowe szklane kule. W oczach UFO-sceptyków,
radar jawi się bowiem jako wyjątkowo niesforna aparatura, której dokładność i wiarygodność ściśle
zależy od tego, czy jego wskazania są, czy nie są im na rękę. Jeżeli np. na ekranie radaru widać
obiekt poruszający się z prędkością 300 km/h, którą raptownie w ciągu dwóch sekund zwiększa do
1200 km/h, a po kolejnych trzech sekundach nieruchomieje, to znak że radar działa wadliwie lub
zarejestrował jakieś rzadkie zjawisko atmosferyczne. To nic, że ten sam obiekt obserwowany był
również wzrokowo przez setki osób. Oni przecież mogli ulec zbiorowej halucynacji. Kiedy jednak
w jakimś raporcie o obserwacji UFO czytamy, iż jego przelotu nie potwierdziły stacje radarowe,

background image

wtedy skuteczność radaru objawia się nam w całej okazałości, dowodząc niezbicie, iż UFO również
było jakimś rzadkim fenomenem natury, a nie materialnym obiektem. Takowy, byłby przecież przez
radar z pewnością wyłapany!

O tym, jak zupełnie bezzasadne były trwające bez mała 45 lat rojenia o niemożliwości stawania

się „niewidzialnym” dla radarów, przekonano się 10 listopada 1988 roku, kiedy na specjalnie
zorganizowanej konferencji prasowej rzecznik Pentagonu potwierdził posiadanie przez USAF
niezwykle zaawansowanego myśliwca nocnego F-117A – pierwszego w historii samolotu
niewykrywalnego dla środków radiolokacji. To zaś, że nie był to jedynie chwyt propagandowy
administracji Reagana, można było ocenić podczas konfliktu w Zatoce Perskiej, gdzie F-117A
wykonały 1269 lotów bojowych, spędzając łącznie 6900 godzin w powietrzu i zrzucając ponad
2000 ton bomb, nie ponosząc równocześnie żadnych strat własnych. Powód tej niezwykłej
skuteczności amerykańskich samolotów był tylko jeden – podobnie jak w przypadku wielu
odnotowanych w okresie 1945-1970 obserwacji „tajemniczo” nie zarejestrowanych radiolokacyjnie
UFO, także myśliwców F-117A nie było widać na ekranach irackich radarów.

Możliwość bycia „niewidzialnym” dla

radarów przeciwnika (określana obecnie w
terminologii wojskowej jako Stealth), stwarza
wprost nieograniczone możliwości dla
prowadzenia wszelkich militarnych akcji w
powietrzu, jak również infiltracji obcego
terytorium. Już w 1984 roku dyrektor
DARPA

1

określił Stealth jako „najbardziej

rewolucyjną technikę w lotnictwie
wojskowym od czasu silnika odrzutowego i
skośnego skrzydła”.

Wymiernym dowodem, że nie była to jedynie chwilowa fascynacja nową egzotyczną

technologią, jest zastosowanie jej w praktycznie wszystkich budowanych obecnie prototypach
nowych samolotów myśliwskich, bombowych, czy rekonesansowych. Jeżeli zatem niewidzialność
dla radarów, zajmuje tak istotne miejsce we współczesnym wyścigu zbrojeń i stwarza precedens
niezauważalnego przenikania systemu radarowego, trudno nie pokusić się o pytanie, czy gdyby
nasza planeta była faktycznie od lat systematycznie „doglądana” przez przewyższającą nas
technicznie inteligencję, to ta, nie zastosowała
by analogicznej metody do eliminacji wykrycia
własnych obiektów przez wojskowe stacje
radarowe. Spostrzeżenie takie, może być o tyle
istotne, że kiedy przeanalizuje się historię
rozwoju technologii Stealth, oraz ponownie
zapozna z niektórymi doniesieniami o UFO z
lat 1947-1975 – a więc z okresu kiedy jej
militarne użytkowanie było o wiele mniej
skuteczne niż obecnie – ufologiczna wartość
tych relacji staje się znacznie większa.

Wbrew sygnalizowanym przez Lucjana

Znicza twierdzeniom niektórych sceptycznych
co do realności UFO badaczy, fakt że jakiś
Niezidentyfikowany Obiekt Latający wykazu-
jący typowe cechy technicznej konstrukcji był
obserwowany wzrokowo, a równocześnie
„niewidzialny” dla radarów, nie tylko nie
wyklucza jego materialności, ale wręcz
sugeruje, że zastosowano w nim bardzo
zaawansowaną technologię nie dostępną
jeszcze na ziemi.

Omawiając problem związków technologii

Stealth z fenomenem UFO, warto też podjąć

background image

dwie istotne kwestie. Pierwsza z nich, w literaturze ufologicznej poruszana była już od dawna i
dotyczy ewentualnego wykorzystania obcej (nieziemskiej) technologii w przemyśle zbrojeniowym.
To, że konstruktorzy przyszłościowych maszyn bojowych, zrobili by praktycznie wszystko, aby
wejść w posiadanie technicznych rozwiązań nieznanych jeszcze na ziemi, a przewyższających
wszystko co można sobie wyobrazić, jest faktem nie podlegającym dyskusji. Oczywiście daleki
jestem w tym miejscu od głoszenia hipotez takich, jak Philip J. Corso, który w swojej książce „The
Day After Roswell” pisze wprost, iż technologia Stealth została opracowana dzięki badaniom wraku
UFO przejętego w 1947 roku przez USAF. Wręcz przeciwnie, wszystko co wiadomo obecnie o
technologii Stealth, znajduje jak najbardziej ziemskie wyjaśnienie.

Z drugiej jednak strony, zastanawiającym jest fakt, w jaki sposób relacje o „niewidzialnych” dla

radaru UFO, traktowane były przez badające ten fenomen komórki wojskowe, a w tym Projekt Blue
Book. Jak wynika z odtajnionych po zakończeniu zimnej wojny informacji, z możliwości redukcji
echa radarowego amerykanie zdawali sobie już sprawę od końca lat 40-tych, kiedy to w trakcie
próbnych lotów bombowca XB-35

2

, radarzyści zauważyli, że nietypowy kształt maszyny w znaczny

sposób eliminuje intensywność jej echa radarowego. Mało tego, już w latach 1950-1970
Amerykanie z pełną świadomością i konsekwencją wdrażali pewne elementy technologii Stealth do
swoich konstrukcji – głównie samolotów szpiegowskich i bombowych.

W słynnym SR-71 Blackbird znaczne fragmenty płatowca pokryto specjalną farbą pochłaniającą

fale radarowe, a bombowiec B-1B Rockwell wyposażono w komputerowy system automatycznej
nawigacji względem rzeźby terenu. System ten miał umożliwiać poruszanie się samolotu na
niezwykle niskim pułapie, niejako „pod” parasolem ochronnym systemu radarowego. Jak pisze Jan
Nowicki: „Typowa misja bojowa B-1 miała odbywać się nad terytorium przeciwnika na wysokości
wierzchołków drzew”.

Powyższe fakty, dowodzą, iż wszelkie

napływające do USAF od wczesnych lat 50-
tych meldunki o Niezidentyfikowanych
Obiektach Latających pozostających
„niewidzialnymi” dla radarów, traktowane
musiały być niezwykle poważnie, tym
bardziej, że wiele takich relacji pochodziło od
znakomicie wyszkolonych pilotów. Pomijając
już bowiem hipotezę o ich nieziemskim
pochodzeniu, każdy strateg musiał liczyć się z
ewentualnością, iż stanowią one
zaawansowaną broń „made in USSR”. Z
pewnością więc wbrew niektórym opiniom,
takowe relacje nie tylko nie były

bagatelizowane jako czyjeś wymysły, lub klasyfikowane jako zjawiska naturalne, ale stanowić
musiały sygnał dla NSA

3

i innych placówek wywiadowczych, że coś dziwnego dzieje się w

amerykańskiej przestrzeni powietrznej.

W swojej książce „UFO i prawdziwe latające talerze” Janusz Wojciechowski pisze:

„W całym okresie rozwoju techniki radiolokacyjnej nie stwierdzono żadnego wiarygodnego

echa odbitego od UFO. Tak zwane „zjawy UFO” były zawsze sygnalizowane z odległości
mniejszej niż 16.000 km, a przecież już wtedy odbierano bez trudności realne echa
radiolokacyjne z odbić od Księżyca i Wenus (ponad 100 mln. km)”.

Jednym słowem, dla autora zupełnie niepojęte jest, dlaczego skoro UFO przybywają na naszą

planetę z przestrzeni kosmicznej (innych układów planetarnych, czy galaktyk), ich zbliżanie się do
Ziemi, a następnie pokonywanie kolejnych warstw atmosfery, nie jest sygnalizowane przez ośrodki
radarowe. Pomijając wspominaną powyżej sugestię zastosowania w nich zaawansowanej
technologii Stealth, istnieje jeszcze jedno dość ciekawe i konieczne w tym miejscu do poruszenia
wyjaśnienie takiej sytuacji.

background image

Jak powszechnie wiadomo, w Stanach Zjednoczonych nadrzędną placówką koordynującą loty

wszelkich obiektów zarówno wchodzących w ziemską atmosferę, jak i już w niej przebywających
jest NORAD

4

. Mało znanym jest za to fakt, że aby usprawnić śledzenie ruchu setek cywilnych i

wojskowych obiektów, oraz wykrycie ewentualnego militarnego zagrożenia (obcych rakiet, czy
samolotów), jego systemy i komputery zaprogramowane są jedynie na odbiór ech o ściśle
określonych parametrach lotu (trajektorii, prędkości i manewrowości), przewidzianych niejako z
góry dla tychże celów. Ową istotną cechę funkcjonowania sieci NORADu, mogącą tłumaczyć
wytykane przez ufo-sceptyków tak rzadkie radarowe doniesienia o UFO, sygnalizował już prof.
Hynek pisząc:

„Cele Nieskorelowane bywają obserwowane na ekranach NORAD (...), skoro jednak nie

spełniają warunków trajektorii balistycznej, są automatycznie odrzucane bez dalszej analizy".

Zresztą analogiczne procedury stosowane są nie tylko w USA. Jak podają Helmut Lammer i

Oliver Sidla:

„Standartowo szwajcarskie radary są tak zaprogramowane, aby na ekranach cywilnej kontroli

lotów przedstawiać tylko te obiekty, które operują w zakresach właściwych dla
konwencjonalnych samolotów. Stąd nieprawdopodobne trasy lotów czy prędkości prowadzą
zazwyczaj do tego, że niezwykłe cele nie zostają zauważone".

Reasumując przedstawione powyżej informacje i łącząc je z tak często podkreślanym przez

naocznych świadków obserwacji UFO ich ekwilibrystycznym sposobem lotu (nie przewidzianym
przez komputery radarowe dla ziemskich obiektów), zagadka rzadkiego w porównaniu z
obserwacjami wzrokowymi zgłaszania radarowych doniesień o UFO, staje się o wiele mniej
tajemnicza. Uświadamiając sobie dodatkowo, że odpowiednio niski pułap lotu, oraz nowoczesne
techniki Stealth mogą takie wskazania w ogóle ograniczać do minimum (patrz Tab. 1), wyciąganie
wniosków o niematerialnej naturze UFO w oparciu o częsty brak ich radarowej rejestracji można
obecnie śmiało nazwać naukowa herezją.

Błędny, a nawet zafałszowany, jest także podkreślany przez wielu ufo-sceptyków brak żadnego

wiarygodnego echa odbitego od UFO. Jak podkreślano, systemy radarowe wszelkie dziwne
wskazania likwidują w trybie automatycznym. Za nim to jednak nastąpi, są one przez bardzo krótki
okres czasu rejestrowane i widoczne na ekranach. O tym, że ilość takich wskazań nie jest
bynajmniej mała, dowodzić mogą badania organizacji MUFON-CES, która już kilka lat temu dzięki
współpracy z zespołem specjalistów (wykwalifikowani radarzyści, inżynierowie i naukowcy
konstruujący radiolokatory) rozpoczęła analizę owych standartowo lekceważonych obserwacji z
terenów Niemiec, Szwajcarii i Austrii. Opierając się na jej wstępnych wynikach, Helmut Lamer i
Oliver Sidla piszą:

„W przestrzeni powietrznej tych krajów regularnie rejestruje się obiekty, które wydają się

ignorować wszelkie prawa siły ciężkości. Cele radarowe osiągają niewiarygodne przyspieszenia,
poruszają się lotem zygzakowatym i bez żadnych przeszkód przekraczają granice niemieckiej,
szwajcarskiej i austriackiej przestrzeni powietrznej".

background image

Kończąc ten fragment artykułu najlepiej ponownie oddać głos Lucjanowi Zniczowi, który tak oto

wypowiada się o obserwacjach radiolokacyjnych UFO:

„(...) o ile są one pozytywne – niewątpliwie to jeden dowód więcej materialnego istnienia

Nieznanych Obiektów Latających. Co jednak oznacza, gdy są one negatywne? Czy jest to
dowód, że NOL nie istnieją, czy też może tylko, że od dawna już swobodnie dysponują
technologią, którą my dopiero w ostatnich latach zaczynamy z trudem „nadgryzać”?”

Nadmanewrowość

Kolejną cechą wielu zaobserwowanych UFO, jaka wprawiała w zdumienie nie tylko zwykłych

obserwatorów, ale i specjalistów od lotnictwa, była ich ogromna manewrowość. Oczywiście dla
wszystkich tych, którzy za wszelką cenę pragnęli zaklasyfikować trudne do wytłumaczenia relacje o
UFO, jako zjawiska atmosferyczne, światła laserów, czy efekt błędnej percepcji wzrokowej, był to
kolejny atut świadczący o ich pozornej niematerialności. Według nich, techniczny obiekt nie
mógłby wykonywać ewolucji z tak dużymi przeciążeniami. I znowu czas pokazał, że przynajmniej
częściowo były to wnioski przedwczesne.

Dalsze badania nad samolotami supermanewrowymi, napotkały jednak na bardzo poważny

problem. O ile możliwe było coraz to większe podnoszenie osiągnięć samej konstrukcji, o tyle dla
pilota stawało się to niewykonalne. Z bariery, jaką dla zwrotności obiektu może stanowić żywa
załoga, zdawano sobie zresztą sprawę już od dawna. Szczególnie skwapliwie wykorzystał ją
cytowany Janusz Thor, który powołując się znowu na „opinie prof. Menzla” pisze:

„Doszliśmy również do wniosku, że żadna żywa istota nie wytrzymałaby takich zmian

prędkości, jakie obserwowano u talerzy. Czy wszystko to nie zdaje się oznaczać, że talerze są
zjawiskiem innej natury niż pojazdy budowane w celu odbywania podróży nawet
międzyplanetarnych?”

Dla prof. Menzla z pewnością tak. Dla konstruktorów i inżynierów zdawało się to jednak

oznaczać, coś o wiele prostszego. Amerykański naukowiec dr Gene McCall z US Air Force
Scientific Advisory Board, zagadnienie to skomentował następująco:

„Kiedy z samolotu usuniemy pilota, osiągnięcie przeciążeń rzędu 20 g nie będzie żadnym

problemem”.

Podobnie uważa Skrzydlata Polska, pisząc:

„Na pokładzie przyszłego myśliwca nie będzie miejsca dla człowieka. Obecnie właśnie

niewielka odporność pilota stanowi główny powód ograniczenia przeciążeń w czasie
gwałtownych manewrów w walce powietrznej do 9 g. Konstruktorzy uważają, że już niedługo
standardem staną się samoloty wytrzymujące przeciążenia o wartości 20 g (...)”.

Mowa oczywiście o tzw. bezzałogowcach, a konkretnie ich bojowych wersjach określanych

skrótem UCAV

5

. Obiekty te, naszpikowane nowoczesną aparaturą elektroniczną i

podporządkowane wymogom technologii Stealth, charakteryzować ma niebywała wprost
zwrotność. Jak stwierdza dr Gene McCall:

background image

„Z zewnątrz zwrot o 90 stopni, będzie wyglądał jakby samolot nagle się zatrzymał i ruszył w

innym kierunku”.

Naukowiec ten podaje również inną, chyba jeszcze bardziej istotną dla weryfikacji doniesień o

supermanewrowych UFO informację. Jak bowiem mówi:

„Dotąd nie było możliwości projektowania samolotów o takich zdolnościach manewrowych i

przyspieszeniach”.

Możliwości manewrowe UCAV, reprezentowanych obecnie oficjalnie jedynie przez modele

eksperymentalne (patrz Tab. 2), ponownie uwidaczniają dwa fakty. Po pierwsze, zwrotność która
jeszcze dwadzieścia lat temu wydawała się niemożliwa do osiągnięcia dla takiej technicznej
konstrukcji jak samolot i dawała „asumpt” do twierdzeń iż UFO są zjawiskami niematerialnymi,
dziś stanowi już element testów czysto praktycznych. Po drugie, bardzo krótka historia tych maszyn
jest kolejnym argumentem, że w licznych odnotowanych w latach 1947-1990 obserwacjach
Niezidentyfiowanych Obiektów Latających użyto technologii przewyższającej ziemską.

Wracając jeszcze na moment do tezy prof. Menzla, który pomijając zupełnie bezzałogowy

charakter niektórych UFO, twierdzi że ich nadmanewrowość kłóci się z teorią o obcych statkach
międzyplanetarnych, warto nadmienić, że już 23 września 1947 roku (a więc zaledwie po trzech
miesiącach od pamiętnej obserwacji Kennteha Arnolda otwierającej współczesną erę NOLi), do
Dowództwa Wojsk Lotniczych USA napłynął raport gen. Nathana F. Twininga, w którym można
przeczytać m. in.:

„Opisane charakterystyki ich działania [UFO], jak np. niezwykła szybkość wznoszenia się,

zdolność manewrowa (...), a wreszcie wymykanie się z pola widzenia samolotów (...) prowadzą
do przekonania, iż – przynajmniej niektóre z tych obiektów – są sterowane ręcznie,
automatycznie, bądź też zdalnie”.

Jedynym usprawiedliwieniem dla prof. Menzla, który najwyraźniej nie był zdolny do

samodzielnego postawienia analogicznego wniosku (lub po prostu wolał go pominąć) jest fakt, że
raport gen. Twininga odtajniony został dopiero w 1969 roku.

Bezgłośność

Zarówno „niewidzialność” dla radarów, jak i nadmanewrowość wielu NOLi, nie kończą długiej

listy wymówek, które dla licznych badaczy stanowiły znakomity pretekst do negowania ich
technicznej natury. Kolejnym i chyba najczęściej poruszanym problemem, było nagminnie
sygnalizowane przez świadków nie wydawanie przez UFO żadnych odgłosów.

background image

W wydanej jeszcze w 1957 roku książce „Pseudonauka i pseudouczeni” Martin Gardner,

fanatyczny wróg wszystkiego czego nie rozumie, cały fenomen UFO sprowadza do mylnie
zinterpretowanych obserwacji balonów. Na dowód, że przynajmniej drugi fragment tytułu jego
„dzieła” sugeruje raczej, iż jest to autobiografia, warto przytoczyć taką oto uwagę autora:

„W jednym z nielicznych punktów, w których wszyscy obserwatorzy latających spodków są

ze sobą zgodni, jest to, że spodki nie wydają dźwięków: wyłącza to istnienie jakiegokolwiek
bądź napędu i doskonale się zgadza z rzeczywistym zachowaniem się balonów”.

Trudno w tym miejscu powiedzieć, na bazie jakich relacji Martin Gardner budował swoje

balonowe teorie o UFO, ale z pewnością nie były to zdarzenia, traktujące o niezidentyfikowanych
obiektach bezskutecznie gonionych przez odrzutowe myśliwce, czy pojazdach cechujących się
wspominaną nadmanewrowością, o czym bardzo dobrze świadczyć mogą opisane przeze mnie
wypadki do jakich doszło na przełomie lat 80-90 w Belgii, kiedy to dwa F-16 nie były w stanie
przechwycić trójkątnego UFO latającego nad Brukselą. Pomijając jednak te oczywiste różnice, jakie
występują pomiędzy możliwościami balonów (nawet tych Gardnerowskich), a licznymi
zaobserwowanymi NOLami, oraz fakt, że powyższy cytat rzeczywiście potwierdza, iż książka
Martina Gardnera poświęcona jest pseudonauce (i to w najlepszym wydaniu), przykładów podobnej
nietolerancji bezgłośności UFO można podać niestety więcej. I tak, francuski badacz Gildas
Bourdais pisze np.:

„Szczegół ten już w latach pięćdziesiątych posłużył astrofizykom Frotzowi Zwicky'emu i

Ewry Schatzmanowi do negowania istnienia UFO”.

Wykorzystał go również wspominany prof. Marks stwierdzając:

„Trzeba bowiem dodać że głównym dowodem przeciw interpretacji niektórych zjawisk UFO

jako obiektów fizycznych lecących z wielką i zmienną prędkością jest brak doniesień o
występowaniu fali uderzeniowej, która powstaje zawsze, gdy jakieś ciało przekracza w naszej
atmosferze prędkość dźwięku”.

Idąc dalej za ciosem, prof. Marks konkluduje:

„Albo więc te poruszające się rzekomo z ogromną prędkością obiekty są mirażami czy

powidokami, albo też występują nie w pobliżu obserwatorów (jak to wynika z ich relacji), lecz
na wysokości wielu dziesiątków kilometrów, gdyż wtedy fala uderzeniowa może odbić się od
dolnych warstw atmosfery i nie dojść do powierzchni Ziemi”.

Na koniec zaś prof. Marks nieco ironicznie zauważa:

„Zwolennicy UFO, jako statków kosmicznych tłumaczą to, rzecz jasna, inaczej: wszak dla

przedstawicieli pozaziemskich cywilizacji stłumienie fali uderzeniowej to fraszka”.

I rzecz jasna, chciałoby się w tym miejscu od razu powiedzieć, że w rozumowaniu zwolenników

UFO nie ma nic z gruntu nielogicznego – bo skoro jakaś zaawansowana technologia zdolna jest do
odbywania podróży międzygwiezdnych, to stłumienie (wyciszenie) fali uderzeniowej, także nie
powinno sprawić jej problemów – ale podobne wywody można zastąpić faktem o wiele bardziej
przekonującym. Oto bowiem, to co dla jednych stanowiło oczywiste pogwałcenie praw fizyki i
główny dowód przeciw interpretacji niektórych zjawisk UFO jako obiektów fizycznych, dla innych

background image

stworzyło powód do poważnych badań. Poważnych na tyle, że realizowanych obecnie przez
amerykańskiego giganta przemysłu lotniczego – koncern Northrop Grumman. Korporację, która
ujawniając 27 lutego 2001 roku bezzałogowy samolot bojowy X-47A Pegazus, a wcześniej
opracowując bombowiec B-2 Spirit, z pewnością udowodniła, że zajmuje się budową obiektów
zdecydowanie MATERIALNYCH.

I właśnie jednym z takich pojazdów, nad którymi pracuje obecnie Northrop Grumman jest tzw.

Quite Supersonic Platforms, czyli Cicha Platforma Supersoniczna. Pomimo, że jest ona na dzień
dzisiejszy jedynie w fazie studialnej, to jak pisze w krótkiej notatce Skrzydlata Polska, ma
doprowadzić do:

„(...) opracowania aparatów latających, zdolnych przekraczać barierę dźwięku bez obciążenia

nadmiernym hałasem”.

Poza tym, co wyraźnie sugeruje słowo supersoniczna, będzie to klasa obiektów zdolnych do

poruszania się z pięciokrotną prędkością dźwięku (około 5500 km/h), a więc „nieco większą” niż
tak faworyzowane przez Martina Gardnera w tłumaczeniu doniesień o bezszelestnych UFO balony i
na dodatek kategorią maszyn co by nie powiedzieć z pewnością wyposażonych w napęd, który
badacz ów kategorycznie wykluczył w kontekście wszelkich bezszelestnie poruszających się NOLi.

Jeżeli zaś już mowa o wojskowych obiektach które pomimo posiadania silnika, mają w znaczny

sposób zredukowaną głośność lotu, nie sposób nie wspomnieć o najnowszym prototypie
amerykańskiego śmigłowca szturmowego Comanche (oznaczenie kodowe RAH-66), który notabene
właśnie ze względu na ów niezwykły parametr lotu, jest ostatnio łączony z obserwacjami
tajemniczych czarnych nie oznakowanych śmigłowców, odpowiedzialnych według niektórych za
okaleczenia bydła w Stanach Zjednoczonych.

Prędkość

Podobnie jak trzy opisane powyżej cechy UFO („niewidzialność” dla radarów, nadmanewrowość

i bezgłośność), także ich niezwykła prędkość, z jaką można się spotkać w wielu wiarygodnych
raportach, stanowiła znakomity pretekst do dyskredytacji tych przypadków. Powód oczywiście ten
sam. Żaden materialny obiekt nie może latać tak szybko, szczególnie gdy czyni to w niższych
warstwach atmosfery. Im gęstsze jest bowiem powietrze, tym większy stawia ono opór lecącemu
obiektowi i powoduje większe tarcie. To zaś proporcjonalnie podnosi temperaturę jego poszycia,
mogąc je uszkodzić, a nawet stopić.

Jak wiadomo w przypadku szpiegowskiego SR-71 Blackbird, aby uchronić płatowiec przed

przegrzaniem, zarówno w skrzydłach jak i kadłubie zainstalowano sieć przewodów, przez które
przepompowywano specjalne paliwo, które przed spalaniem w silniku, pełniło rolę pochłaniacza
energii cieplnej (tzw. paliwo kriogeniczne). Pozwalało to na poruszanie się samolotu z prędkością
maksymalną 3660 km/h, na pułapie ponad 25 km. W trakcie takiego lotu, niektóre elementy
Blackbirda rozgrzewały się aż do 600 stopni C. Gdyby jednak przy tego typu zabezpieczeniach,
konstrukcja ta miała osiągnąć prędkość 10 czy 15 Ma,
uległa by stopieniu.

Czy istnieje w takim razie metoda, aby pokonać tę

termiczną barierę, jaką stwarza niezwykle szybko
lecącym obiektom atmosfera, a co za tym idzie
podważyć opinie tych wszystkich, dla których
zaskakująca swoimi wartościami prędkość wielu UFO
kłóci się z ich technologicznym pochodzeniem?

Odpowiedzią na to pytanie mogą być objęte jeszcze

do niedawna największą klauzulą tajności, a rozpoczęte
we wczesnych latach osiemdziesiątych, radzieckie i
amerykańskie badania nad tzw. samolotami

background image

plazmowymi

6

. Zasada ich działania, ma polegać na umieszczeniu w dziobowej części maszyny

specjalnych generatorów mikrofal, których zadaniem będzie zamiana powietrza w plazmę, czyli gaz
zawierający elektrony i dodatnio naładowane jony

7

. Jeszcze w czasie zimnej wojny, radzieccy

specjaliści zauważyli, że stworzenie przed samolotem swego rodzaju bańki plazmowej, określanej
także szpicem powietrznym, w znaczący sposób zmniejszy opór powietrza. To wyjątkowo
egzotyczne rozwiązanie techniczne ma też inne istotne zalety. Otóż według zaangażowanych w
badania nad samolotami plazmowymi specjalistów z centrum badawczego Boeinga znanego jako
Phantom Works, obiekty wyposażone w „napęd plazmowy” mogą być „niewidzialne” dla radarów.

Z kolei francuski badacz Jean-Pierre Petit zwraca uwagę na bodaj najistotniejszą w związku z

obserwacjami UFO cechę napędu plazmowego. Otóż jak twierdzi, pozwoli on na wyeliminowanie
smugi kondensacyjnej oraz praktycznie zupełnie bezgłośne poruszanie się pojazdów, nawet podczas
przekraczania bariery dźwięku.

Możliwości jakie posiadać będą samoloty

plazmowe uwidaczniają, że olbrzymia
prędkość lotu w gęstej atmosferze, czy jego
bezgłośny charakter, nie tylko jest możliwy
dla technicznych i materialnych konstrukcji –
czemu jeszcze do niedawna wielu badaczy
zaprzeczało – ale stanowić może element
jednej konkretnej maszyny. Dodatkowo zaś
wskazuje, że ten sam element technologii jak
np. „niewidzialność” dla radarów, uzyskać
można stosując diametralnie inne rozwiązania
techniczne. Jeżeli bowiem dla samolotów

Stealth (Lockheed F-117A i Northrop B-2 Spirit) było nim odpowiednie wymodelowanie kształtu
ich płatowca, to dla przyszłościowych samolotów plazmowych stanowić je będzie jonizacja
powietrza wokół lecącej maszyny.

Reasumując zebrane w powyższym artykule informacje, można stwierdzić, że tempo w jakim na

przestrzeni ostatnich 50 lat rozwijało się lotnictwo oraz osiągi jakimi legitymują się konstrukcje
powstałe podczas dwóch minionych dekad, są niezaprzeczalnym dowodem, iż pomysły które
jeszcze kilkadziesiąt lat temu wydawały się czystą fikcją, współcześnie stanowią element
sprawnych bojowo maszyn. Stanowić to może istotną wskazówkę, że odrzucanie tysięcy relacji o
zaobserwowaniu UFO jako nieistotnych z naukowego punktu widzenia, bo sprzecznych z
aktualnym stanem wiedzy jest z gruntu błędne i do złudzenia przypomina różne śmieszne hipotezy
jakimi w XIX wieku starano się wyjaśnić meteoryty, wykluczając kategorycznie możliwość
spadania kamieni z nieba, w którym jak twierdzono ich nie ma!

Trudno bowiem przewidzieć, jakie rewolucyjne odkrycia stoją w dalszym ciągu przez

naukowcami oraz inżynierami i jakie nowe perspektywy będą się wiązały z ich wykorzystaniem.
Być może za kilkadziesiąt, czy kilkaset lat poziom ziemskiej technologii umożliwi budowanie
obiektów które mogły by zarówno lecieć z prędkością kilkudziesięciu Ma, wykonywać gwałtowne
ewolucje po łamanych trajektoriach, a równocześnie nie wydawać żadnego dźwięku, zatrzymywać
się bez stopniowej redukcji prędkości i pozostawać w zawisie przez wiele minut. Jeżeli zaś któraś z
takich konstrukcji dotrze na planetę zamieszkałą przez inteligentne ale prymitywniejsze istoty,
zapewne także będzie traktowana jako zjawisko atmosferyczne, czy refleks padającego na chmury
światła halogenu, przynajmniej tak długo, dopóki owe istoty same nie osiągną porównywalnej
wiedzy, lub nie zaakceptują możliwości istnienia inteligencji bardziej zaawansowanej technicznie.

background image

Przypisy:

1. DARPA – Defense Advanced Research Projects Agency – Agencja Rozwoju

Przyszłościowych Projektów Obronnych (USA)

2. XB-35 był pierwszym pełnowymiarowym samolotem o konfiguracji tzw. latającego

skrzydła. Obecnie jest więcej niż pewne, że to właśnie doświadczenia zebrane przez
koncern Northropa podczas jego testów, w znacznej mierze przyczyniły się do powstania
niewidzialnego dla radaru bombowca B-2 Spirit, również o konfiguracji latającego
skrzydła i także wywodzącego się z biur projektowych korporacji Northropa.

3. NSA – National Security Agency – Agencja Bezpieczeństwa Narodowego (USA)
4. NORAD – North American Aerospace Defense Command – Północnoamerykański urząd

ds. kontroli przestrzeni powietrznej i kosmicznej, rejestrujący dzięki systemowi
satelitarnemu oraz samolotom zwiadowczym (AWACS), ruch lotniczy i wchodzące w
ziemską atmosferę obiekty latające.

5. UCAV – Unmanned Combat Aerial Vehicle – Bezzałogowy Samolot Bojowy
6. Napęd plazmowy określany bywa również mianem magnetohydrodynamicznego – w

skrócie MHD.

7. Istnieje także całkiem śmiała koncepcja, aby w kadłubie samolotów plazmowych

zainstalować specjalne magnesy, przyspieszające zjonizowaną wokół samolotu
atmosferę, zwiększając w ten sposób aż o 50% wydajność silników, a co za tym idzie i
prędkość lotu obiektu.

Bibliografia:

Hynek A.: „Zetknięcie z UFO”, Wydawnictwo Pandora, Łódź 1991
Thompson R. L.: „Tożsamość Obcych”, Wydawnictwo Arche, Wrocław 1998
Thor J.: „Latające talerze”, Wydawnictwo Atonium, Warszawa 1961
Marks A.: „W poszukiwaniu kosmitów”, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa
1980
Znicz L.: „Nieznane Obiekty Latające cz.3”, KAW, Gdańsk 1988
Błaszczyk J., Sibilski K.: „Niewidzialne samoloty”, wyd. Bellona 1995
Boylan R.: „Technologie obcych istot wspierają naszych inżynierów”, Magazyn UFO, nr
4, 1998
Nowicki J.: „Rockwell B-1 Lancer”, Lotnictwo Aviation International, nr 6, 1993
Wojciechowski J.: „UFO i prawdziwe latające talerze”, Wydawnictwo Komunikacji i
Łączności, Warszawa 1982
Lammer H., Sidla O.: „UFO – bliskie spotkania”, Wydawnictwo Prokop Warszawa 1999
Jaxa-Małachowski R.: „Samoloty supermanewrowe”, Skrzydlata Polska, nr 1, 1996
„Fighting the G-force”, kanał Discovery 1998, THIRDE DM Prod. dla Channel 4, Channel
Four Television Corporiation
„Samolot bez usterzenia i bez skrzydeł”, Skrzydlata Polska , nr 5, 1996
Znicz L.: „UFO – Próba oceny”, Wydawnictwo Amber, 1996
Gardner M.: „Pseudonauka i pseudouczeni”, PWN, Warszawa 1966
Rdułtowski B.: „Fala Czarnych Trójkątów nad Belgią”, Magazyn UFO, nr 3, 2001
Bourdais G.: „UFO-50 tajemniczych lat”, Świat Książki, Warszawa 1999

background image

„Z powrotem na ziemię”, praca zbiorowa – Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa
1980
„Prezentacja Pegaza”, Skrzydlata Polska, nr 6, 2001
„Samoloty plazmowe”, Skrzydlata Polska, nr 6, 2001

Autor: Bartosz Rdułtowski
Magazyn UFO, nr 1/ 2002


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Czy nasze prawo budowlane jest przystosowane do najnowszych technologii budownictwa wysokościowego
Pająk Jan Formalny dowód na istnienie UFO i na okupację Ziemi przez UFO
Fenomen UFO nad Nową Zelandią
Najnowszy wojskowy robot
Brytyjskie wojsko bezradne wobec UFO
Polskie wojsko na tropie UFO
Polskie wojsko na tropie UFO
PORÓWNYWANIE TECHNOLOGII
19 Mikroinżynieria przestrzenna procesy technologiczne,
Technologia informacji i komunikacji w nowoczesnej szkole
Technologia spawania stali wysokostopowych 97 2003
SII 17 Technologie mobilne
W WO 2013 technologia
TECHNOLOGIA PŁYNNYCH POSTACI LEKU Zawiesiny
technologia prefabrykowana
Technology & Iventions

więcej podobnych podstron