1
„W człowieku zawarty jest cały świat i jeŜeli tylko wiesz jak patrzeć i uczyć się, drzwi
się same otworzą i znajdziesz klucz w swojej ręce”.
Słowa te stały się dla mnie mottem do napisania kilku zdań na temat odwiecznego
problemu człowieka, jakim jest jego egzystencja i miejsce w świecie.
W ciągu wielu stuleci człowiek szukał czegoś poza sobą, poza materialnym
dobrobytem - czegoś, co nazywamy prawdą, rzeczywistością w jej stanie pozaczasowym,
czegoś, czego nie mogą zakłócić niesprzyjające okoliczności, myśli, ludzkie zepsucie czy
cywilizacja techniczna i konsumpcyjna.
Człowiek zawsze zadawał sobie pytanie: „Czym jest wszystko wokół? Czy Ŝycie ma w ogóle
jakiś sens?” Widząc nieustanny chaos, brutalność, rewolucje i wojny, nie mające końca
rozłamy na tle religijnym, ideologicznym i narodowym, człowiek pyta z poczuciem
głębokiego niepokoju: „Co naleŜy czynić? Czym jest to, co nazywamy Ŝyciem? Czy istnieje
coś poza nim?” I nie znajdując tej bezimiennej rzeczy, która ma tysiące imion i która od
wieków stanowi przedmiot ludzkich poszukiwań, człowiek uczył się, poznawał, bezustannie
czuł się wyobcowany, nieświadomy.
W ciągu całego naszego ziemskiego Ŝycia, nauczyciele, autorytety święci i dzieła
zapewniają nas, Ŝe jeŜeli będziemy dopełniać pewnych obrzędów, powtarzać pewne
modlitwy, stosować pewne rytuały, tłumić pragnienia, kontrolować myśli, wyciszać
namiętności, ograniczać swe apetyty i powstrzymywać się od zaspokajania seksualnych
pragnień, to dzięki takiemu umartwieniu umysłu i ciała znajdziemy coś poza samym Ŝyciem.
To właśnie czyniły w ciągu wieków miliony tak zwanych religijnych ludzi, zmuszając swoje
umysły do uznania jakiegoś ustalonego wzorca myślenia. Ale umysł udręczony, umysł
złamany, umysł, który pragnie uciec od wszelkiego zgiełku, który wyrzekł się zewnętrznego
ś
wiata i z powodu dyscypliny i konformizmu staje się tępy - jeŜeli taki umysł, choćby
najdłuŜej szukał, cokolwiek znajdzie, to znajdzie to tylko na miarę własnego zniekształcenia.
Na pytanie o to, czy istnieje w człowieku prawda, rzeczywistość, czy w tej
ziemskiej istocie zawarty jest cały świat? - jakkolwiek zechcemy nazwać problem, który nas
dręczy - nie udzielą nam odpowiedzi ani księgi, ani kapłani, ani filozofowie. Oprócz nas
samych nikt i nic nie odpowie nam na te pytania dlatego teŜ musimy poznać siebie.
Niedojrzałość polega jedynie na zupełnej nieznajomości siebie. Zrozumienie samego siebie
jest początkiem mądrości – maleńkiej siostry niewysłowionego wszechświata. Wyruszenie na
poszukiwanie własnego „Ja” jest niezwykłą podróŜą naszego serca, wyprawą w głąb siebie,
która moŜe zaowocować niecodziennym odkryciem – odnalezieniem „drzwi” i „klucza” do
odmiennego świata, nazywanego przez niektórych obłędem. W nim nie ma niezdecydowania
czy połowicznych decyzji opartych na półprawdach. Do oceny świata uŜywa się obu części
niezawodnego systemu: chłodnego umysłu i gorącego serca.
W środku duszy, serca, umysłu, z chwili na chwilę, z dnia na dzień podróŜując w
głąb siebie jesteśmy w stanie zakochać się we własnym Ŝyciu. Istotą tej miłości własnej jest
głęboka wdzięczność za cud niepowtarzalności świata. KaŜdy z nas jest jedynym, który
będzie kiedykolwiek istniał w tym kształcie. Odkrywając świat w nas przekonujemy się o
tym. Jest to niezaprzeczalnie wpisane w kaŜdą komórkę naszej egzystencji. Nasz podpis
2
DNA jest wyłącznie nasz. To w jaki sposób reagujemy na nasze odkrycia, unikalność naszego
Ja i sposób w jaki się ona objawia jest procesem poszukiwania własnej wartości, jest
swoistym uŜyciem „klucza”, który posiadamy do otwarci Wrót Świata, do odkrycia naszego
miejsca we wszechświecie, wśród innych...
Nie moŜemy się na nikim oprzeć. Nie ma przewodnika, nie ma nauczyciela, nie
ma autorytetu. Jesteśmy tylko my, nasz stosunek do innych ludzi i do świata - poza tym nie
ma nic. Zrozumienie tego albo wywoła w nas wielką rozpacz, z której zrodzi się cynizm i
rozgoryczenie, albo teŜ spoglądając prosto w twarz rzeczywistości, ujrzymy, Ŝe nikt inny,
tylko my jesteśmy odpowiedzialni za świat, za siebie samych, za to, co myślimy, co czujemy
i co robimy. Zniknie wtedy wszelkie litowanie się nad sobą. Zazwyczaj bowiem dobrze się
czujemy, mogąc zrzucić winę na innych ludzi, a jest to tylko forma litowania się nad sobą
samym...
WaŜna jest nie filozofia Ŝycia, ale obserwacja tego, co się w naszym codziennym
Ŝ
yciu dzieje, zmienia, przeobraŜa. JeŜeli będziemy bardzo dokładnie obserwować i badać to,
co się dzieje w nas i wokół, przekonamy się, Ŝe Ŝycie nie opiera się na intelektualnej
koncepcji i Ŝe intelekt nie stanowi całego pola istnienia; jest tylko wycinkiem, jego
fragmentem. Fragment natomiast, choćby jak najprzemyślniej układany obok innych, choćby
obciąŜony najbardziej staroŜytną tradycją, pozostaje nadal tylko drobną cząstką bytu, a my
mamy do czynienia z całością Ŝycia, z ogromem istnienia. Widząc, zmiany na świecie,
dostrzegając pewne osobliwości sytuacyjne, zaczynamy pojmować, Ŝe nie ma granicy
pomiędzy zewnętrznym a wewnętrznym procesem - jest tylko jeden jednolity proces. Jest on
całkowitym, pełnym ruchem: ruchem wewnętrznym, który wyraŜa się na zewnątrz, i
zewnętrznym, który oddziałuje z kolei na wewnętrzny. Wydaje się, Ŝe trzeba tylko umieć na
to spojrzeć, jeśli bowiem umiemy patrzeć, to cała sprawa staje się bardzo prosta i przejrzysta.
Patrzenie zaś nie wymaga ani filozofii, ani nauczyciela, ani specjalnych umiejętności. Nie
potrzeba nikogo, kto by mówił, jak naleŜy patrzeć. Po prostu patrzymy...
Pozostawieni jesteśmy samym sobie, samotność pozwala na podjęcie wyzwania - i taka jest
sytuacja człowieka, który traktuje ten problem powaŜnie – samotność nie ta pierwsza z
brzegu kiedy zostaje się sam jak palec, ale ta trudniejsza, gdy przeciskając się przez tłum jest
się pojedynczym pośród wszystkich najdalszych bliskich. Gdy juŜ nie oglądamy się na
nikogo i od nikogo nie oczekujecie pomocy, wtedy jesteśmy na tyle wolni, by dokonywać
odkryć. Wolność wyzwala teŜ energię; a wolność nie moŜe zrobić nic złego. Jest zupełnie
róŜna od buntu. Gdy w kimś jest wolność, nie ma mowy o czynieniu dobra i zła. Jesteśmy
wolni i z tego centralnego punktu działamy.
Aby być wolnym od wszelkiego autorytetu, własnego i cudzego, trzeba umrzeć
dla wszystkiego, co wczorajsze tak, aby nasz umysł był zawsze świeŜy, zawsze młody,
nieskalany - pełen energii i pasji. Tylko w tym stanie człowiek się uczy i obserwuje. Do tego
potrzeba wielkiego stopnia czujnej świadomości, świadomości tego, co się w nas dzieje,
poczucia własnej wartości bez poprawiania czegokolwiek i bez osądzania, co być powinno,
albowiem w chwili, gdy cokolwiek staramy się poprawić, ustanawiamy nowe autorytety
nową cenzurę, hierarchie i wzorce. Bóg stworzył nas unikalnymi i niepowtarzalnymi nie po to
abyśmy chcieli być kimś innym i Ŝyć cudzym Ŝyciem, bo jeśli staramy się badać świat i siebie
według kogoś innego, to na zawsze pozostajemy ludŜmi „z drugiej ręki”.