Brawurowa ucieczka najsłynniejszego
zbiega
26 sty, 10:22 Źródło: Onet.pl
Józef Światło, fot. Marek Skorupski/FORUM
Najsłynniejszy uciekinier polityczny z czasów PRL realizował element wielkiej gry komunistycznych
służb specjalnych.
- Tu mówi Józef Światło – tymi słowami zaczynała się najbardziej popularna w latach 50. audycja
zakazanego "imperialistycznego Radia", w której były wysoki funkcjonariusz PRL-owskiej bezpieki
opowiadał o kulisach wielkiej polityki, o najważniejszych urzędnikach komunistycznego kraju i
popełnianych przez nich zbrodniach. Audycje rozpoczęły się we wrześniu 1954 roku i emitowane
były regularnie, raz w tygodniu, przez ponad dwa lata, przyciągając przed anteny wielotysięczne
rzesze Polaków. Każdy z nich chciał usłyszeć co ma do powiedzenia były funkcjonariusz MBP, który
w amerykańskim studio RWE spokojnym, opanowanym, mocnym głosem dzielił się ze słuchaczami
swoją wiedzą o aparacie represji w ludowej Polsce. W opowiadaniach pułkownika wciąż powtarzały
się konkretne informacje: nazwiska, daty, wyroki, kryptonimy poszczególnych akcji. Dużo było
szczegółowych informacji na temat metod pracy operacyjnej bezpieki, zbrodniczych śledztw i
tortur, nazwisk ofiar.
Słuchając radiowych audycji, Polacy mogli poznać okrutną prawdę o Urzędzie Bezpieczeństwa i
nazwiska kierujących nim funkcjonariuszy, odpowiedzialnych za brutalne zbrodnie. W tym
brutalnym świecie, udzielający wywiadów oficer jawił się jako romantyczny bohater, który
wprawdzie pracował w zbrodniczym resorcie, jednak zrobił to z pobudek patriotycznych, chcąc
służyć ojczyźnie. Gdy jednak zdał sobie sprawę z prawdziwego oblicza bezpieki, uciekł, aby – z tych
samych patriotycznych pobudek – o wszystkim poinformować Zachód i zwrócić jego uwagę na
tragedię Polaków.
1
Dzięki odtajnionym archiwom komunistycznych służb specjalnych, zachodni i polscy historycy mogli
lepiej przyjrzeć się roli słynnego oficera. Ich publikacje odkrywały nowe, nieznane wcześniej wątki i
przynosiły odpowiedzi i rozwiązania wielu zagadek. Z archiwów wynika, że "ucieczki" szpiegów były
w wielu przypadkach grą kontrolowaną przez służby specjalne państw komunistycznych. Dzięki nim
można było bowiem znakomicie dezinformować przeciwnika. Uwagę na to zwracał w rozmowie z
brytyjskimi agentami m.in. Wasilij Mitrochin, który wywiózł z ZSRR swoje słynne "archiwum", a
także uciekinierzy, którym za dezercję z ojczyzny groziła śmierć. Tak samo było w przypadku
Józefa Światły. Już w krótki czas po jego ucieczce, analitycy CIA zwrócili uwagę, że mówi on w
sposób wybiórczy, celowo przemilczając istotne wydarzenia, o których musiał mieć wiedzę.
Uciekinier przeklęty
Wiele lat później, sam dźwięk nazwiska Józefa Światły, u byłych szefów PRL-owskiej bezpieki
wywoływał przekleństwo. Franciszek Szlachcic publicznie twierdził, że "osobiście zastrzeliłby
drania", a Anatol Fejgin bezskutecznie próbował odżegnywać się od jakichkolwiek związków z nim.
Również Józef Różański – przez długi czas najbliższy współpracownik i bezpośredni przełożony
Światły – konsekwentnie nazywał go zdrajcą. Sam Gomułka domagał się stanowczo jego śmierci.
Komuniści stali się jego śmiertelnymi wrogami nie tylko dlatego, że zdradził ich, ustrój i partię, lecz
przede wszystkim dlatego, że występując na antenie RWE w audycjach "Za kulisami partii i
bezpieki", pokazywał intrygi z udziałem najważniejszych osób w państwie.
Znamienna jest wypowiedź, którą podczas jednej z audycji, Światło scharakteryzował pułkownik
Julię Brystygierową – szefową V Departamentu MBP, wyjątkowo brutalną śledczą, słynącą z
bestialskich, zboczonych tortur na więźniach: "Po wkroczeniu wojsk sowieckich do Lwowa
Brystygierowa prowadziła swą działalność donosicielską w ten sposób, że zorganizowała tak zwany
Komitet Więźniów Politycznych. Przy pomocy tego Komitetu NKWD wyłapywało wszystkich
odchyleńców partyjnych i w ten sposób Brystygierowa dała się we znaki swoim towarzyszom. Ale
dziś ma w centrali bezpieki mocną pozycję. Nazywa się ja piątym wiceministrem bezpieczeństwa.
Przyczyna jest bardzo prosta: w swej bogatej karierze Brystygierowa była w Rosji przez dłuższy
czas równocześnie kochanką Bermana, Minca i Szyra. Dwaj pierwsi zwłaszcza mają w związku z
tym wobec niej poważne zobowiązania. I dzięki temu, jak Brystygierowa, chce coś przeprowadzić,
nawet przeciw Radkiewiczowi czy Romkowskiemu w bezpiece, to wszystko może zrobić. Ileż to razy
Radkiewicz nie zdążył jeszcze zreferować jakiejś sprawy Bierutowi, a już Bierut czy Berman
dzwonili do niego z zapytaniem: »Słuchaj no, jest u ciebie taka a taka sprawa, dlaczego nam o tym
nic nie mówisz?«. Radkiewicz nie zdołał im jeszcze zreferować, a oni już wiedzieli, bo oczywiście
Brystygierowa referuje im wszystko nocami".
Alergiczne reakcje prominentów bezpieki na samo nazwisko zbiega, wplatały się w obowiązującą
wówczas modę całkowitej krytyki wszystkiego, co tylko związane było z osobą Józefa Światły. Moda
ta wynikała z trendu tzw. "światłoczułości", czyli powszechnego strachu przed dokumentami
schowanymi w szafie zbiegłego dygnitarza. Ich ujawnienie mogło zaważyć nie tylko na karierze
aparatczyków bezpieki lecz również zadecydować o ich dalszym życiu. Dlatego powszechne stało
się wówczas w resorcie potępianie samego Światły, jego wcześniejszych działań i przede wszystkim
jego ucieczki. Kto ośmieliłby się nie przyłączyć do chóru potępiających głosów, mógł zostać
podejrzanym o sprzyjanie mu i ciche wspieranie go, co mogło grozić natychmiastowym
aresztowaniem.
Z pomocą przyjaciół
W pierwszych dniach grudnia 1953 roku Józef Światło – wraz z kilkoma innymi dygnitarzami MBP –
udał się na delegację służbową do Berlina Wschodniego. Polscy przedstawiciele spotkali się tam z
delegacją STASI. Celem spotkania było omówienie współpracy operacynej oraz – przede wszystkim
– współdziałanie w celu zamordowania działaczki niepodległościowej Wandy Brońskiej.
Dzień swojej wielkiej ucieczki – 5 grudnia 1953 roku – podpułkownik Józef Światło tak wspominał
półtora roku później, w wywiadzie dla RWE: "Wraz z pułkownikiem Fejginem udaliśmy się na nowo
do Berlina Zachodniego; Ja z zamiarem ucieczki, on z zamiarem zakupienia rzeczy, które mu się
podobały. Gdy przejechaliśmy do Berlina Zachodniego, wstąpiłem do jednej takiej budki z
zamiarem wymieniania pieniędzy na zachodnie. Pułkownik Fejgin był na ulicy przed tym sklepem,
czekał na mnie. Umówiliśmy się w ten sposób, że następnie on wejdzie i wymieni walutę. Liczyłem,
że po jego wejściu do sklepu będę mógł odejść od niego i zwyczajnie uciec, będę miał trochę czasu
na odłączenie się. W Berlinie Zachodnim zgłosiłem się do władz amerykańskich. Było to dla nich
zupełne zaskoczenie, kiedy się wylegitymowałem i kiedy dowiedzieli się, kim jestem".
2
Kiedy ucieczka oficera wyszła na jaw, służby specjalne trzech państw (PRL, ZSRR i NRD) wszczęły
śledztwo, które miało wyjaśnić okoliczności tego zdarzenia i jego skutki. Odtajnione po 1990 roku
akta STASI (przekazane po upadku muru berlińskiego do Instytutu Gaucka) wskazują, że wersja
podawana przez zbiega nie była prawdziwa. Publikacja zbiorowa "STASI – pierwsze lata tajnej
służby" ("STASI – erste Jahre der geheimen Dienst") – opracowana przez niemieckich historyków i
wydana w Berlinie w 1991 roku – pokazuje dokumenty związane m.in. z ucieczką tego agenta.
Śledczy odkryli, że kiedy Światło dostał się w ręce Amerykanów, miał z sobą walizkę z
dokumentami obciążającymi kierownictwo resortu MBP. Tej walizki nie miał, kiedy wchodził wraz z
towarzyszami na naradę do szefów STASI i nie miał jej również wtedy, kiedy z niej wychodził. Za to
miał ją w ręku, kiedy przechadzał się wraz z Anatolem Fejginem po Berlinie Zachodnim. On sam
tłumaczył później, że walizkę tą wziął z hotelu po naradzie. Skrupulatni wschodnioniemieccy
śledczy odkryli jednak, że w tym czasie (około 3 kwadransów) nie można było dojechać metrem z
powrotem do hotelu i potem przejechać do Berlina Zachodniego. Płynął z tego wniosek, że w
ucieczce pomagała jeszcze inna osoba, która przekazała Światle walizkę w momencie, gdy ten na
krótką chwilę rozstał się z Fejginem!
Ucieczka oficera zawierała jeszcze o wiele więcej takich dziwnych okoliczności. Światło nie znał
Berlina Zachodniego, ale natychmiast znalazł drogę do budynku zachodnioniemieckich służb
specjalnych. Nikt nie śledził jego i Fejgina, gdy podczas służbowej delegacji bez pozwolenia
przekroczyli granicę kraju kapitalistycznego. - Okoliczności te wskazują, że Światło nie działał sam,
lecz ktoś mu od początku do końca pomagał – mówi Rafał Brzeski, dziennikarz zajmujący się
służbami specjalnymi i tłumacz "Archiwum Mitrochina". Również Henryk Piecuch – pisarz i historyk
służb specjalnych nie wierzy, by ucieczka Światły mogła być przypadkowa. - W tajnych służbach
nigdy i nigdzie nie było przypadków – mówi Piecuch. – Ucieczki wielkich szpiegów zazwyczaj były
wyreżyserowane i stanowiły element jakiejś gry. Tak samo było w tym przypadku.
Odsunąć oprawców
Ucieczka pułkownika Światły postawiła na nogi cały resort bezpieczeństwa publicznego w Polsce.
Kierownictwo bezpieki natychmiast wszczęło postępowania wyjaśniające i sprawdzające.
Nadzorowali je sowieccy doradcy wojskowi i polityczni, oraz rezydenci sowieckich specsłużb.
Kierował nimi Iwan Sierow, po wojnie odpowiedzialny za utworzenie i pracę resortów
bezpieczeństwa w krajach obozu komunistycznego. Jako pierwszy, konsekwencje ucieczki
pułkownika poniósł jego bezpośredni przełożony - Anatol Fejgin, aresztowany w 1954 roku. Jego
losy podzielili kolejni prominenci: Stanisław Radkiewicz, Roman Romkowski, Jakub Berman i
dziesiątki innych. Tylko pułkownik Brystygierowej udało się wywinąć sprawiedliwości. W grudniu
1956 roku, w Warszawie rozpoczęły się procesy stalinowskich oprawców, które między kwietniem a
grudniem 1957 roku zakończyły się wieloletnimi wyrokami więzienia. Ich miejsca zajęli nowi ludzie
związani z obozem Gomułki, który od października 1956 roku był I sekretarzem KC PZPR.
W następstwie tych procesów, w ostatnich tygodniach 1956 roku zaczęła działać również tzw.
"komisja Nowaka", która wskazała sędziów i prokuratorów odpowiedzialnych za "nadużycia"
(wyrażenie "zbrodnia sądowa" w oficjalnej terminologii nie funkcjonowało). Efektem jej prac było
oczyszczenie wymiaru sprawiedliwości z najbardziej aktywnych stalinowców (zwolniono m.in. osoby
odpowiedzialne za skazanie na śmierć gen. Fieldorfa). Ich miejsce również zajęły osoby lojalne
wobec nowego obozu rządzącego.
Dokumenty KGB odtajnione podczas tzw. "Puczu Janajewa" oraz akta bezpieki znajdujące się dziś
w archiwach IPN-u wskazują, że procesy stalinowskich oprawców i dojście do władzy ekipy Gomułki
były następstwem ucieczki pułkownika Światły i jej prawdziwym, rzeczywistym celem. Zaś sama
wielka "ucieczka" była tak naprawdę wymyślona i w najdrobniejszych szczegółach wyreżyserowana
w Moskwie, a potem całkowicie przez nią kontrolowana i z sukcesem przeprowadzona aż do końca.
Zmiana warty na Kremlu
Aby wyjaśnić ten fenomen, trzeba prześledzić wydarzenia, które rozegrały się w Moskwie tuż po
wyjeździe Światły i bezpośrednio wcześniej. Wieczorem, 5 marca 1953 roku, po kilkunastu
godzinach agonii, w swej daczy w Kujbyszewie umarł Stalin. Kremlowski tron czekał na sukcesora.
Do walki na śmierć i życie przystąpili najważniejsi ludzie w ZSRR: Ławrientij Beria (szef
ministerstwa spraw wewnętrznych, kontrolujący służby specjalne), Gieorgij Malenkow (były
minister spraw wewnętrznych, członek prezydium KC KPZR), Wiaczesław Mołotow (były minister
spraw zagranicznych, w ostatnich latach odsunięty przez Stalina od wielkiej polityki), Nikita
3
Chruszczow (I sekretarz KZPR, kontrolujący wojsko) i marszałek Gieorgij Żukow – bohater Związku
Radzieckiego i osławiony dowódca frontu, który w 1945 roku zdobył Berlin i przyjął bezwarunkową
kapitulację Niemiec.
Liczyli się również inni zaufani współpracownicy Stalina, m.in. Łazar Kaganowicz, Andriej Żdanow.
Rozgrywka między nimi mogła zakończyć się rozlewem krwi. Największym i najsilniejszym
potentatem był sławny sadysta Beria – znienawidzony przez pozostałych pretendentów do władzy.
Dlatego wszyscy oni połączyli swoje siły i we wrześniu 1953 roku, podczas narady na szczycie,
aresztowali Berię (osobiście dokonał tego Żukow) i doprowadzili do jego egzekucji w więziennej
celi.
Po wielu miesiącach zakulisowych walk, w grudniu 1953 roku władzę w ZSRR przejął Chruszczow,
który później odsunął i Malenkowa i Mołotowa i wszystkich pozostałych, a najważniejsze stanowiska
w państwie obsadził swoimi ludźmi. Zwieńczeniem jego sukcesu był słynny referat wygłoszony na
zjeździe partii, w którym Chruszczow potępił zbrodnie stalinizmu i jako następca Stalina
zapoczątkował okres liberalizacji i zmian.
Celem Chruszczowa było to, aby jego polityka przeniosła się również do krajów demokracji
ludowej, pozostających pod kontrolą ZSRR. To mogło być jednak trudne, gdyż władzę w nich
sprawowali ludzie, których wybrał Stalin. To mogło w krajach socjalistycznych doprowadzić do
podziału na dwa obozy walczące o władzę: spadkobierców Stalina i zwolenników Chruszczowa. W
Polsce, na którą Chruszczow od początku zwracał największą uwagę – rządziła ekipa skupiona
wokół Bieruta i Bermana.
Do jej skompromitowania wykorzystano rewelacje Józefa Światło. Radzieccy doradcy dopilnowali
aby z aparatu władzy usunięto wszystkich funkcjonariuszy skompromitowanych przez uciekiniera. I
tak skompromitowanych stalinowców, nowa ekipa kierowana przez
, z pomocą
sowieckich specsłużb, odsunęła od władzy i wsadziła do więzień. Finałem tej przemiany było
wezwanie Bieruta w trybie pilnym do Moskwy, skąd gensek wrócił w trumnie. Rządy w Polsce objął
lojalny wobec Chruszczowa Gomułka, który z kolei poobsadzał swoimi ludźmi stanowiska
pozostawione przez zagorzałych stalinowców. W październiku 1956 roku rozpoczęła się odwilż. Rok
później, najważniejsi stalinowscy oprawcy siedzieli już w więzieniach, skazani na wieloletnie wyroki.
Chruszczow i jego zwolennicy tryumfowali.
Zaufany Berii
W chytrym planie Nikity Siergiejewicza, Józef Światło miał odegrać główną rolę. Jak twierdzi
Henryk Piecuch w swojej książce "Służby specjalne atakują", do tej roli osobiście wybrał go Sierow,
a zgodę na to wyraził sam Chruszczow. Obu dygnitarzom potrzebny był człowiek, który swoimi
informacjami skompromitowałby niewygodną ekipę rządzącą. Chruszczow musiał doskonale zdawać
sobie sprawę, że dzięki tej sztuczce zyska w oczach opinii publicznej, gdyż przedstawi siebie jako
człowieka, który odsunie od władzy oprawców odpowiedzialnych za setki brutalnych zbrodni. A taki
wizerunek Chruszczowowi był bardzo potrzebny w związku z jego koncepcjami polityki zagranicznej
i decyzją bardziej aktywnego w niej udziału.
Wszystko wskazuje na to, że nieprzypadkowy był dla tej gry wybór Józefa Światło. Najbardziej
zaufany polski współpracownik Berii i Sierowa dawał duże prawdopodobieństwo powodzenia
operacji. Pozostając w Polsce, Światło ze swoimi dokumentami i wiedzą mógł być niebezpiecznym
przeciwnikiem dla nowej ekipy. Mógł również utrudniać przejęcie władzy przez Gomułkę, który
nienawidził go jako sprawcę swego aresztowania.
Kim więc był Józef Światło? Odpowiedź na to pytanie znalazł historyk IPN – dr Karol Jaros, który
zebrał i opublikował archiwalne akta na jego temat. Z dokumentów tych wynika, że oficer bezpieki
(urodzony w 1915 roku w żydowskiej rodzinie na Kresach, jako Izaak Fleischfarb, nazwisko Światło
przyjął po pierwszej żonie, po ślubie w 1943 roku) do organów bezpieczeństwa wstąpił w 1945
roku. Swoją wielką karierę rozpoczął od stanowiska zastępcy komendanta Wojewódzkiego Urzędu
Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie, potem w Olsztynie i Krakowie, by po 3 latach, w końcu
1948 roku, osobistym rozkazem Romana Romkowskiego, zostać przeniesionym do
nowotworzonego X Departamentu MBP.
Jeszcze w tym samym roku objął funkcję zastępcy jego szefa, jednak bardzo szybko zdobył
największe wpływy w resorcie. Odbierał polecenia od Bieruta, pomijając swojego przełożonego. Był
jedynym człowiekiem w aparacie bezpieczeństwa komunistycznej Polski, który miał przywilej
4
dzwonienia specjalnym telefonem do Ławrentija Berii. W szafie pancernej stojącej w jego
gabinecie, do której nikt poza nim nie miał dostępu, przechowywał dokumenty kompromitujące
najważniejsze osoby w państwie. Kilka lat później na antenie radia, tak mówił o niej pytającemu go
dziennikarzowi. "Były tam dowody i zeznania każdego czołowego działacza partii przeciw każdemu
innemu, zarówno w partii jak i poza nią, gotowe do wykorzystania w chwili politycznie właściwej".
Dr Jaros i inni historycy IPN, którzy analizowali dokumenty bezpieki z przełomu lat 40. i 50.
zwracają uwagę, że Józef Światło był jednym z najbardziej okrutnych stalinowskich oprawców.
Osobiście uczestniczył w brutalnych przesłuchaniach, podczas których aresztowanym wyrywano
zęby, paznokcie, a także bito ich pałkami i polewano lodowatą wodą. Także sam prowadził
aresztowania przeciwników władzy ludowej, w tym (na osobisty rozkaz Bieruta) marszałka Rolę –
Żymierskiego i Władysława Gomułkę z żoną Zofią. Nie ukrywał również, że wykorzystywał
seksualnie podległe sobie funkcjonariuszki.
Ostatni epizod gry
W ostatnich tygodniach września 1954 roku, Józef Światło rozpoczął cykliczne występy na antenie
Radia Wolna Europa. Trwały one przez 3 lata i przyciągały przed odbiorniki tysiące Polaków. Oficer
podawał setki konkretnych informacji, z których każda kompromitowała polskich stalinowców. Po
zmianie obozu władzy, audycję zdjęto z anteny. Jej kontynuacją była książka "Za kulisami partii i
bezpieki" wydana przez Zbigniewa Błażyńskiego – dziennikarza, który rozmawiał ze Światłą. Wielka
gra dobiegła końca, a wraz z nią zakończyła się kluczowa rola głównego bohatera.
Amerykańscy historycy stawiają tezę, że pułkownik Światło miał w tym czasie jeszcze jedną rolę do
odegrania: informowanie agentów sowieckich o kulisach funkcjonowania RWE i o oficerach CIA,
którzy przesłuchiwali go. Tezę tę uprawdopodabniają dwa fakty: po pierwsze przez długi czas
uciekinier bardzo obawiał się o swoje życie. Po drugie: nigdy nie wyjawił żadnych szczegółów
obciążających Chruszczowa i jego współpracowników. A przecież szczegóły te musiał znać choćby
ze swoich wielokrotnych wizyt w Moskwie. Być może więc wyjawił je amerykańskim służbom, a te
nie nie ujawniły tego… Czy najsłynniejszy w latach 50. szpieg – uciekinier odegrał tylko swoją rolę
czy też zmienił front i przeszedł na stronę Stanów Zjednoczonych – tego dziś nie wiadomo.
Fałszywa legenda
Z przywołanych wyżej publikacji wynika, że wizerunek Józefa Światło jako uciekiniera, który z
pobudek patriotycznych ujawnił zbrodnie i kulisy stalinizmu w ludowej Polsce, nie jest prawdziwy.
W rzeczywistości podpułkownik MBP został świadomie wykorzystany przez jednych komunistów
przeciwko innym komunistom. Na jego zasługach kładzie się cieniem również jego zbrodnicza
działalność przed grudniem 1953 roku. Jak zauważył Jan Nowak – Jeziorański (który osobiście
podjął decyzję o emitowaniu audycji z udziałem oficera): Zasługi Józefa Światło dla ujawnienia
bolesnej prawdy o zbrodniach komunistycznego reżimu, nie mogą przysłaniać faktu, że był on
częścią tego reżimu i był osobiście odpowiedzialny za wiele jego zbrodni.
5