Osho Budda drzemie w Zorbie

background image

- 1 -

OSHO - Budda Drzemie w Zorbie

SPIS TREŚCI:

1) Żyjesz w kajdanach

1

2) Martwe religie

4

3) Smak medytacji

6

4) Szatan nie żyje

9

5) Robopata

11

6) Dziś jest nirwana

12

7) Zorba czy Budda?

15

8) Techniki medytacji

17

Mistyczna róża

17

Medytacja dynamiczna

17

Medytacje przed lustrem 18
Kundalim

19

Gibbensh

19

Gilotyna

19

Nadabrahma

20

Nataraj

20

Stop

20

Nie dwa

21

Jesteś tu?

21

Tak

21

Vipassana

22

Deautomatyzacja

22

9.Biografia OSHO

23

ŻYJESZ W KAJDANACH

N

ie reprezentuję żadnego Boga, nie jestem niczyim przedstawicielem. Po prostu

reprezentuję samego siebie. Mogę mówić autorytatywnie o swoim doświadczeniu, ale to nie

może być apodyktyczne wobec ciebie. Gdybym powiedział: "Uwierz mi, jeśli uwierzysz - raj

jest twój. Jeśli będziesz wątpił - spłoniesz w piekle ...", wtedy byłoby to apodyktyczne wobec
ciebie.

Nie obiecuję ci żadnego raju, ani nie straszę cię żadnym piekłem. Moje słowa nie czynią

cię niewolnikiem, nie mogę dawać ci żadnych przykazań, nie mogę niszczyć twojej wolności
i odp

owiedzialności za samego siebie. Mogę cię zapraszać i dzielić się swoim własnym

doświadczeniem.

Mogę być gospodarzem, a ty moim gościem.
N

ie odrzucam niczego w twoim życiu, akceptuję cię totalnie takiego, jaki jesteś, i znajduję

sposoby, aby uczynić cię bardziej harmonijną całością.

Ludzie, którzy

mnie otaczają nie są moimi wyznawcami, nie jestem niczyim przywódcą.

Przywódca to odpowiednie słowo w polityce, gdzie największy idiota przewodzi mniejszym
idiotom.

Nie potrzebuję żadnych wyznawców i podkreślam, że nie powinieneś wpadać w pułapkę

bycia wyznawcą, gdyż wtedy nigdy nie będziesz autentycznie sobą, nie będziesz zdolny do
samodzielnego rozwoju.

Musisz zrozumieć, że każda jednostka jest tak niepowtarzalna, że jeśli zaczniesz kogoś

wyznawać, wtedy automatycznie zaczniesz go naśladować. Wtedy stracisz swoją tożsamość.

background image

- 2 -

Wtedy nie będziesz już sobą, lecz kimś innym. Wtedy staniesz się sztuczny, zakłamany,
rozdwojony.

N

ie jestem zbawicielem, nie mogę uwolnić cię z kajdan, którymi się spętałeś. Możesz to

zrobić tylko ty sam. Ale ty kochasz swoje kajdany i chcesz abym cię z nich wyzwolił - to
absurd.

J

eśli ja mogę widzieć - ty też możesz widzieć. Jeśli ja mogę odczuwać - ty też możesz

odczuwać. Oczywiście będziesz widział i odczuwał w swój własny sposób. Poezja, która

powstanie, będzie nie moją, lecz twoją własną poezją.

N

ie istnieje żadna skrzynka z nalepką "PRAWDA" - skrzynka, którą pewnego dnia

znajdujesz, otwierasz, widzisz jej zawartość i mówisz: "Wspaniale! Znalazłem prawdę!"

Nie istnieje żadna taka skrzynka.
N

ie daję ci doktryny. Nie jestem nauczycielem. Traktuj mnie jako poetę, trubadura,

tancerza. To będzie bliższe prawdzie.

W

iele z naszych problemów wynika z tego, że nigdy się im nie przyglądamy, nigdy nie

skupiamy się nad nimi, by odkryć, czym naprawdę są.

I

stnieje piękna przypowieść o młodym lwie, który wychowywał się wśród stada owiec.

Naturalnie myślał, że sam też jest owcą. Pewnego dnia stary lew przechodząc obok stada

owiec, zauważył tam młode lwiątko. Nie mógł uwierzyć własnym oczom: piękne lwiątko w

samym środku stada potulnych owieczek, które wcale się go nie bały, a ono samo

zachowywało się jak one. Stary lew podbiegł w kierunku młodego, który - podobnie jak
wszystkie owce -

zaczął uciekać. Gdy w końcu został złapany, rozbeczał się jak owca. Stary

l

ew poprowadził go nad najbliższy staw i zmusił do spojrzenia na odbicie w wodzie ... młode

lwiątko ujrzało swoje własne oblicze i nagle... zaryczało jak prawdziwy lew.

Stary lew nie mówił: "naśladuj mnie", "masz tu dziesięć przykazań i stosuj się do nich",

"rób to, nie rób tamtego". Nie robił nic takiego, po prostu pokazał młodemu jego prawdziwe

oblicze, aby sam mógł rozpoznać w sobie nie owcę, lecz lwa.

Nagły ryk lwa ... przemiana - nie jesteś już żadnym chrześcijaninem, hinduistą,

mahometaninem -

jesteś sobą.

Moja

cała praca polega na tym, żeby zburzyć wszystkie kłamstwa, które cię otaczają, i nie

zastępować ich niczym - po prostu zostawić cię nagiego we własnej samotności. Tylko w

samotności możesz znaleźć prawdę - bo to ty jesteś tą prawdą:

C

złowiek nie nauczył się jeszcze, jak poznać piękno samotności. Zawsze tęskni za kimś,

zawsze pragnie być z kimś - z przyjacielem, z żoną, z mężem, z dzieckiem... z kimś.

Stworzył, więc społeczności, kluby, partie, ideologie, kościoły. U podstaw tego tkwi potrzeba,
by

jakoś zapomnieć o własnej samotności. Będąc powiązanym z tak wieloma tłumami

próbujesz zapomnieć o czymś, co pojawia się natychmiast po zapadnięciu ciemności - o tym,

że urodziłeś się samotny, że umrzesz samotny, że cokolwiek robisz -jesteś samotny.

Samotn

ość jest czymś esencjonalnie związanym z twoim istnieniem i nie ma sposobu, by

tego uniknąć.

L

udzie boją się samotności i robią wszystko by jej uniknąć. Pójdą do kina na kiepski film,

obejrzą mecz piłki nożnej... czy widzieliście coś bardziej idiotycznego? Kilku idiotów

przerzuca piłkę na drugą stronę boiska, kilku kolejnych idiotów odrzucają z powrotem... a

miliony innych idiotów gapi się na to, jakby działo się coś niezmiernie ważnego. W tłumie

czują się lepiej i zdrowiej, gdyż wokół jest tylu podobnych ludzi. Każdy wspiera każdego by

nie czuć się szalonym.

Wystarczą trzy tygodnie całkowitej izolacji: żadnych gazet, telewizji, radia, żony, męża,

dzieci. Trzy tygodnie bez religii, społeczeństwa, klubów, uniwersytetów... pojawi się lęk,

dosłownie oszalejesz. Będziesz zdumiony, widząc siebie w zupełnej samotności. Zrozumiesz,

że to, co robiłeś przez całe swoje życie, było niczym innym, jak tylko zakrywaniem dziur i

ran własnego istnienia, zakrywaniem ich pięknymi kwiatami. Ale kwiaty nie uleczą ran. Być

background image

- 3 -

może odkryte rany mogą się zabliźnić." Zakryte, wypełniają się coraz większą ropą.

Samot

ność to odkrywanie samego siebie. Osamotnienie to tęsknota za innymi,

dopominanie się o innych, uzależnienie od innych. Stąd, ktoś inny ma nad tobą władzę, a ty

masz władzę nad kimś innym.

Osamotnienie jest słabością. Samotność jest siłą.
J

esteśmy sobie obcy. Być może spotkaliśmy się i żyjemy razem, ale nasza samotność jest

zawsze z nami.

Przestań uciekać od siebie samego i zatapiać się w różnych rodzajach narkotyków, relacji,

religii. Nie przerzucaj własnych problemów na innych. Każdy musi sam rozwiązywać własne
problemy, a nie ma ich zbyt wiele -

wszystkie są wynikiem jednego, którego nie rozwiązałeś

dotychczas. Problem ten tkwi w tym, jak wejść we własną samotność bez lęku? Moment, w
którym

wejdziesz we własną samotność bez lęku, będzie tak pięknym i ekstatycznym

doświadczeniem, że nie istnieje nic, z czym mógłbyś to porównać.

Zaakceptuj samotność radośnie, wejdź w nią tak głęboko, jak to tylko możliwe. Im głębiej

się znajdziesz, tym odleglejsze staną się wszystkie problemy. Nie ma już potrzeby

potrzebować, nie ma potrzeby być potrzebnym.

I chwila, gdy

dotkniesz samego centrum własnego istnienia będzie oznaczała, że dotarłeś

do domu.

R

odzice, nauczyciele, księża... wszyscy oni pragnęli zrobić z ciebie coś zgodnego z ich

własnym wyobrażeniem. Nikt nie zostawił cię samego. Nikt ci nie ufał.

Ja tobie ufam. Chcę, abyś rozwijał się zgodnie z własną autentycznością i wiem, że

posiadasz wystarczające zdolności, by samodzielnie odkryć życie, miłość i śmiech.

K

to może wskazać ci drogę? Droga zasadniczo nie istnieje. Jesteś zawsze celem. Gdy ktoś

przychodzi do mnie i pyta o drogę, wtedy myślę tak: "Oto przybył następny szaleniec". I

muszę wymyślać drogi, które nie są drogami. Nie prowadzą nigdzie, gdyż nie ma, dokąd iść.

Każdy już tam jest.

Wymyślam ścieżki i sposoby tylko po to, aby cię zmęczyć, wyczerpać; abyś pewnego dnia

-

zupełnie wyczerpany - po prostu porzucił wszelkie poszukiwania. Wyczerpany padasz na

ziemię...wyczerpany wszystkimi drogami i metodami, wyczerpany samym szukaniem...i

nagle ogarnia cię spokój, który wykracza poza rozumienie. I będziesz się śmiał, gdyż było to

przecież zawsze dostępne, ale ty ciągle gdzieś biegłeś.

Wszystkie drogi prowadzą GDZIEŚ. Prawda jest TUTAJ. Żadna droga nie może

doprowadzić cię do samego siebie.

S

amo w sobie, życie jest czystą kartką i staje się tym, co na niej namalujesz. Możesz

namalować cierpienie, możesz namalować szczęście.

Człowiek jest całkowicie wolny. I to jest jego piękno i chwała. Musisz sam siebie

stwarzać, wszystko zależy od ciebie. Możesz stać się Buddą, albo Adolfem Hitlerem. Możesz

mordować, albo medytować. Możesz stać się wspaniałym rozkwitem świadomości, albo

możesz zamienić się w zautomatyzowanego robota.

Ale pamiętaj! Jesteś za to odpowiedzialny - ty, tylko ty, i nikt poza tobą. Życie nie jest ani

cierpieniem, ani szczęściem. Życie to czysta kartka i trzeba wykazać się dużą artystyczną

inwencją.

U

rodziłeś się wolny, ale żyjesz w kajdanach. I zaakceptowałeś te kajdany bardzo chętnie i

radośnie, gdyż są zrobione ze złota. Kajdany władzy, prestiżu, powszechnego poważania -

wszystkie są pokryte pięknymi kwiatami.

I pragniesz ich więcej, coraz więcej, bo myślisz, że one cię zdobią; myślisz, że są celem

życia i jego znaczeniem.

Proble

m nie tkwi w tym, jak osiągnąć wolność. Wolność jest twoją wewnętrzną naturą.

Nie musisz jej osiągać. Problem tkwi w tym, jak pozbyć się kajdan: przede wszystkim musisz

rozpoznać i zrozumieć, że kajdany są kajdanami, a nie ozdobą. Więzienie jest więzieniem, a

background image

- 4 -

nie domem.

I

stnieje tysiąc rodzajów kajdan. Wleczesz je za sobą z nadzieją, że jakoś dociągniesz do

cmentarza. Wydaje się, że na tym świecie, ulgę i odpoczynek możesz znaleźć tylko w grobie.

Gdziekolwiek indziej się znajdziesz - znowu kajdany, znowu więzienie. Nazwy się zmieniają,

kształty się zmieniają...chrześcijanin staje się hinduistą, hinduista chrześcijaninem, ale to

tylko zmiana więzienia - tak naprawdę nie ma żadnej przemiany, żadnej wolności. To tylko
zmiana starych kajdan na nowe.

Nie pytaj j

ak osiągnąć wolność - pytaj jak ją utraciłeś. Urodziłeś się wolny, jak zatem

stałeś się niewolnikiem? Urodziłeś się jako ludzkie istnienie -jak stałeś się chrześcijaninem,

mahometaninem, hinduistą?

B

óg jest twoimi kajdanami, religie są twoimi kajdanami, koncepcje grzechu i cnotliwości

są twoimi kajdanami. Wolność składa się tylko z jednej rzeczy - jest nią uważna świadomość.

Jeśli działasz zgodnie z nią, wtedy twoje działanie jest efektem wolności, bez ingerowania w

wolność innych. Wolność wie, jak szanować wolność innych.

P

osłuszeństwo nie wymaga żadnej mądrości. Wszystkie maszyny są posłuszne.

Posłuszeństwo jest także proste. Zdejmuje z ciebie brzemię odpowiedzialności - musisz po

prostu robić to, co ci powiedziano.

D

laczego ludzie mówią tak wiele o prawdzie, a żyją w świecie wypełnionym kłamstwami?

Przyczyna jest jasna. To tęsknota serca za prawdą. Ludzie wstydzą się przed sobą, że nie są

uczciwi, więc tak wiele mówią o prawdzie. Ale to zwykłe gadanie. Działanie jest zbyt

niebezpieczne, nie mogą ryzykować.

To samo jest z wolnością. Jeśli chodzi o zwykłe gadanie, każdy chce być wolny, ale tak

naprawdę, nikt tego nie pragnie, gdyż wolność niesie ze sobą odpowiedzialność. A być

zależnym jest takie proste, cała odpowiedzialność spada na osobę, od której jest się zależnym.

Człowiek, który naprawdę pragnie być wolny, musi zaakceptować własną ogromną

odpowiedzialność.

J

eśli nie zaatakuję twojego systemu wiary i twojej ideologii, nie będę w stanie ci pomóc.

Istnieje mur, gruby mur. Mogę krzyczeć, ale ty mnie nie usłyszysz. Muszę, więc rozbić ten

mur, zrobić w nim przynajmniej dziurę, abyś mógł mnie zobaczyć i abym ja mógł zobaczyć
ciebie -

twarzą w twarz. Tylko wtedy mogę wskrzesić w tobie to, co zostało ci zabrane - twoje

niewinne dzieciństwo, od którego zaczyna się rzeczywiste badanie prawdy.

Pragnę odebrać ci wszystko to, co nie jest autentycznie twoje. Dosłownie wszystko... i

wtedy...eksplozja.

MARTWE RELIGIE

W

szystkie istniejące na świecie religie to martwe głazy. Prawdziwa religia nie jest ani

chrześcijaństwem, ani hinduizmem, ani mahometanizmem. Te tak zwane religie kopią dla

was groby, niszczą wasze życie, waszą miłość, waszą radość i wypełniają wasze głowy

fantazjami, iluzjami i halucynacjami o Bogu, o Niebie, o piekle, o reinkarnacji i całej reszcie
podobnych bzdur.

Wszystkie te religie -

a jest ich na świecie około trzystu - sprzedają wam fikcje,

zaspokajając tym samym pewne wasze psychologiczne potrzeby. Te fikcje zostały stworzone,

aby wasz umysł nie czuł się samotny, pusty i pozbawiony znaczenia jak kawałek drewna
wyrzucony przez fale oceanu na brzeg.

J

edną z największych potrzeb ludzkiego umysłu jest być potrzebnym. Egzystencja wydaje

się być zupełnie obojętna wobec ciebie. Bez ciebie, wszystko samo w sobie toczy się w

doskonałej harmonii. Wschodzi słońce, kwitną kwiaty, zmieniają się pory roku. Gdybyś nie

istniał, byłoby to dla egzystencji bez żadnego znaczenia. A to nie zaspokaja twojej potrzeby

bycia potrzebnym. Przeciwnie: egzystencja daje ci poczucie, że niewiele ją obchodzisz, być

background image

- 5 -

może w ogóle nie wie, że istniejesz. Jest to wstrząs dla twojego umysłu... i wtedy pojawiają

się religie - hinduizm, chrześcijaństwo, judaizm, buddyzm i cała reszta rozmaitych "-izmów",

które zaspokajają twoje potrzeby, wpajając ci, że istnieje Bóg, który troszczy się o ciebie i

dba o twoją pomyślność. Ów Bóg przekazuje ci święte księgi, aby prowadziły cię przez życie.

Ów Bóg wysyła swojego syna, aby sprowadził cię na właściwą drogę. Ów Bóg daje ci

proroków i mesjaszy, abyś nie zbłądził.

A gdy zbłądzisz, wtedy tak zwane religie wykorzystują twoją kolejną słabość - lęk przed

szatanem, który próbuje zwieść ciebie na złą drogę.

Bóg i szatan nie istnieją w taki sposób, w jaki istnieją drzewa i rzeki. Bóg i szatan to tylko

hipotezy. Z powodu hipotezy Boga, teologowie musieli wymyślić jego przeciwieństwo -

szatana. Bóg i szatan to czysto filozoficzna konieczność.

Teologowie zakładali, że aby coś istniało, ktoś musi to stworzyć, zatem potrzebowali

Boga, aby wytłumaczyć istnienie świata. Kto w takim razie stworzył Boga?

Nie przez przyp

adek religie nazywają Boga "ojcem", chrześcijanie nazywają swoich księży

"ojcami". To jest idea ludzi psychologicznie kalekich:, pewnego dnia każdy straci swego

rodzonego ojca i wtedy potrzebny będzie ktoś w jego zastępstwie. Ale nawet papież może

kiedyś umrzeć, więc religie stworzyły sobie wiecznego ojca - Boga.

Często przychodzą mi na myśl małe dzieci, pieszczące i przytulające się do swoich

pluszowych misiów, nie

mogące bez nich nawet zasnąć. Dorośli też mają swoje misie, ale

niewidzialne -

przecież trzeba być nieco dojrzalszym od małych dzieci. I tak powstaje Bóg

nad nami, Bóg, który

jest ojcem i misiem, opiekującym się ludźmi, zabezpieczającym ich,

dbającym o ich bankowe konta.

Wszystki

e religie uwarunkowały ludzkie umysły, że tylko ta religia, w której się rodzisz,

jest prawdziwa. I te religijne podziały były i są przyczyną tysięcy wojen. W imię Boga i

kościoła, ludzie mordują innych ludzi. Mahometanie mówią, że jeśli zginiesz w religijnej

wojnie... jak w ogóle wojna może być religijna? Ale mahometanie, chrześcijanie i inne religie

wpajają, że jeśli zginiesz w religijnej wojnie, będziesz wynagrodzony na tamtym świecie.

Ktoś znieważa chrześcijaństwo. Chrześcijaństwo to tylko słowo, ale chrześcijanie są

obrażeni, poleje się krew. Miliony łudzi straciły życie w imię "ojczyzny", "wolności", "flagi",

"socjalizmu". Ludzkość ciągle walczy w imię słów. Słowa stały się ważniejsze od samego

życia. Jest to czyste szaleństwo.

R

eligie są odpowiedzialne za to, że stałeś się sztuczny, plastikowy. Mówią ci, co masz

jeść, kiedy spać, kiedy się budzić, co jest dobre, co jest złe. Zamieniasz się w robota, im

bardziej ten robot jest zautomatyzowany, tym bardziej święty się staje. Zabraniają ci myśleć,

gdyż poprzez myślenie możesz zbłądzić. Pragną abyś był głuchy i ślepy, i maj ą na to nawet

piękną nazwę - wiara. A wiara to zabójstwo twojej mądrości, na wszystkie pytania

przygotowano ci już gotowe regułki i katechizmy.

Prawdziwa religijność nie żąda od ciebie wiary, lecz wymaga doświadczenia. Nie żąda

odrzucenia wątpliwości, lecz pomaga ci znaleźć własną prawdę.

Re

ligie opierają się na moralności. Ich zasada jest taka: zanim nie staniesz się moralny, nie

możesz być religijny. Jest to stawianie furmanki przed koniem. Ani koń, ani furmanka nie

ruszą z miejsca. Jak człowiek może być współczujący, jeśli nie ma w nim miłości? Jak

człowiek może być szczery, jeśli nie wie nawet, kim jest? Taka moralność to tylko udawanie,

zwykła hipokryzja. Ale tak zwane religie dały ci gotowe regułki i dogmaty - co jest dobre, a

co jest złe.

A życie jest jak rzeka, jest ciągłą zmianą. I zawsze będziesz nieprzystosowany, gdyż ten,

kto

podąża za dogmatami, oddala się od życia. Twoja moralność powinna być spontaniczna.

Działanie samo w sobie nie jest dobre lub złe. To tylko kwestia świadomości - bądź
przy

tomny i uważny, reaguj na każdą sytuację z absolutną świadomością. Gdy działasz

uważnie - a nie jak mechaniczny robot - jest to działanie właściwe. Moralność przychodzi

background image

- 6 -

sama, gdy stajesz się coraz bardziej cichy, spokojny, pogodny: gdy zaczynasz rozumieć
w

łasną świadomość. Moralność staje się tak naturalna, jak róża kwitnąca na różanym krzaku.

Krzak nie czyni postów, nie przestrzega dziesięciu przykazań, nie modli się do Boga. Krzak

nie robi nic, musi być po prostu zdrowy, zroszony wodą, a wtedy kwiaty pojawią się same, w

swoim czasie, bez żadnego wysiłku. Moralność oparta na wysiłku jest niemoralna.

R

eligie warunkują cię: kochaj swoich nieprzyjaciół. Wpajają: gdy czujesz nienawiść,

wypieraj ją i okazuj miłość.

Ja mówię: gdy czujesz nienawiść, bądź uważnie świadomy. Nie ma potrzeby kochać

nieprzyjaciół. Nie kochasz nawet siebie, jak więc możesz kochać nieprzyjaciół? Najpierw

pokochaj siebie, pokochaj przyjaciół, potem pokochaj obcych i wtedy będziesz zdolny

pokochać nieprzyjaciół.

Jeśli zmusisz się do kochania nieprzyjaciół, zemścisz się na nich w inny sposób. Popatrz.

Chrześcijanie, hinduiści, mahometanie - jaki rodzaj piekła stworzyli! Gdy czytasz ich

opowieści o piekle, wydaje się, że sadystyczna wyobraźnia osiągnęła swój szczyt.

Jeśli wypierasz, tłumisz, wtedy zemścisz się gdzieś indziej. Wszyscy twoi tak zwani święci

nieustannie wierzą, że gdzieś w piekle ich nieprzyjaciele spłoną w okrutnych męczarniach. A

na zewnątrz ci święci okazują miłość. Taka miłość jest sztuczna i kaleka.

B

óg jest największą antyreligijną fikcją.

Nie ma niebezpieczeństwa ze strony szatana, prawdziwym niebezpieczeństwem jest Bóg.

Szatan to tylko Jego cień. Gdy Bóg znika, automatycznie znika też Jego cień.

W

życiu zawsze dokonujesz wyborów, ciągle stajesz na rozstajach dróg. Jeśli wybierzesz

łatwą, wygodną, konwencjonalną drogę, którą zaakceptuje społeczeństwo, wtedy staniesz się

psychologicznym niewolnikiem. Społeczeństwo da ci wszystko, jeśli tylko oddasz mu w

zamian swoją wolność, indywidualność, staniesz się numerem w środku tłumu.

Żyć niebezpiecznie, to wybierać coś, co porusza twoje serce, choć może być społecznie

nieakceptowane. Tchórz myśli o konsekwencjach, prawdziwy człowiek myśli o samym

działaniu w danym momencie.

Strzeż się tłumu, wydeptanych ścieżek. Tłum nigdy nie doświadczył prawdy. Prawda

zdarza się tylko indywidualnościom.

K

ażda religia obawia się seksu, wypiera seks, gdyż jest to najsilniejsza energia w

człowieku i nie ma sposobu na jej zniszczenie. Możesz ją albo potępić i wyprzeć, albo

zrozumieć i przetworzyć. Ta druga droga jest trudniejsza, wymaga inteligencji i pełnej

świadomości, gdyż seks jest energię podświadomą.

Energia seksualna skierowana w dół staje się biologiczna, zwrócona zaś w górę - duchowa.

S

tań się jednością, a wtedy zobaczysz, że nie ma żadnego Boga i szatana na zewnątrz. To

tylko projekcja podziału wewnątrz ciebie. To, co nazywasz dobrem lub złem, wzajemnie się

uzupełnia, nie istnieje oddzielnie. Gdy staniesz się jednością, wtedy znikną podziały także na

zewnątrz ciebie i ujrzysz świat w jego całości.

SMAK MEDYTACJI

M

edytacja nie jest koncentracją. Koncentracja oznacza umysł skupiony na jednym

punkcie. Zwykle umysł jest w ciągłym ruchu, i koncentracja sprawia, że jesteś zdolny lepiej

poznawać pewien obiekt. Stąd jest użyteczna w nauce, gdyż nauka polega na poznawaniu

zewnętrznych obiektów. Naukowiec musi zapomnieć o całym świecie i skupić całą swą

świadomość na jednym punkcie. Im silniejsza jest koncentracja, tym węższa staje się

świadomość.

Koncentracja jest bardzo męcząca, gdyż walczysz z własnym umysłem. Próbujesz skupić

umysł, który myśli o tysiącu innych rzeczy i stara się uciec. A ty zmuszasz go do powrotu i w

ten sposób walczysz z samym sobą.

background image

- 7 -

M

edytacja nie jest też kontemplacją. Kontemplacja to proces doskonalenia myśli.

Koncentracja jest instynktowna i skierowana na jeden punkt, kontemplacja jest logiczna,

teoretyczna i działa na większym polu. Kontemplujesz na przykład piękno, zatem patrzysz na

nie z różnych punktów widzenia. Istnieją tysiące rzeczy, które są piękne: możesz ciągle

przenosić myśli od jednej pięknej rzeczy do następnej pięknej rzeczy. Ale choć twój umysł

porusza się, jest ograniczony przedmiotem kontemplacji.

Kontemplacja jest szerszą koncentracją.
W

chrześcijaństwie kontemplacja i medytacja stały się synonimami. Stąd, słowo

"medy

tacja" jest używane w niewłaściwym znaczeniu. Gdy mówisz "medytacja", natychmiast

powstaje pytanie "nad czym?" Powstaje pytanie o obiekt medytacji. A medytacja nie ma

obiektu, jest czystą podmiotowością. Jesteś świadomy, ale nie świadomy "czegoś".

Medytacj

a ma całą przestrzeń, całą możliwą egzystencję. Jesteś obserwatorem i

obserwujesz całe widowisko. Nie jest potrzebny wysiłek, aby koncentrować się na

czymkolwiek, ani by cokolwiek kontemplować. Po prostu obserwujesz, po prostu jesteś

uważny, po prostu jesteś świadomy. Medytacja to stan zupełnej ciszy i uważności.

M

edytacja nie jest w ogóle myśleniem, ale musisz pamiętać, że nie oznacza to zasypiania.

Jesteś w pełni świadomy i jest to świadomość bez myśli. W stanie bez-umysłu ukryty jest
podstawowy sekret t

wojego istnienia, podstawowy sekret całego wszechświata. Centrum

ciebie jest także centrum wszechświata. Im dalej zagłębiasz się w myślach, tym bardziej

oddalasz się od własnego centrum, czyli od wszechświata.

Korzeniem twojego cierpienia jest umysł. Ale ty nigdy nie obcinasz korzeni - ciągle

obcinasz same liście. A pamiętaj, gdy obrywasz jeden liść, wtedy na jego miejscu wyrastają

trzy inne. Wzmacniasz tym samym listowie, drzewo staje się silniejsze.

Wszyscy pytają: "jak obciąć ten liść?". Ktoś mówi: "zazdrość jest przyczyną mojego

cierpienia, jak mam się jej pozbyć?". Ktoś inny mówi: "jestem chciwy, jak mogę pozbyć się

chciwości?". A nikt nie pyta: "przyczyną mojego cierpienia jest umysł, jak się go pozbyć?". A

jest to korzeń cierpienia.

U

mysł jest chorobą. Medytacja jest procesem pozbywania się choroby. Jest to bolesny

proces, ale nie istnieje inny sposób, aby

cię uleczyć.

Nic, co

umysł potrafi robić, nie może być medytacją. Ona jest poza umysłem. Umysł jest

tu zupełnie bezradny, umysł nie może zgłębić medytacji - ona zaczyna się tam, gdzie kończy

się umysł.

G

dy zaczynasz robić cokolwiek - obojętne czy jest to koncentracja, kontemplacja, czy

jakaś akcja - wtedy oddalasz się od własnego centrum. Gdy cała aktywność - fizyczna czy
mentalna -jest wstrzymana, wtedy jest to medytacja. Kiedykolwiek znajdziesz czas, aby po

prostu być, wtedy odrzuć wszelkie działanie. Myślenie jest także działaniem. Nawet, gdy

przez jeden moment nie robisz nic i znajdujesz się we własnym centrum, zupełnie odprężony,
wtedy jest to m

edytacja. I gdy będziesz już to potrafił, wtedy możesz pozostać w takim stanie

przez całą dobę.

Stajesz się świadomy drogi, dzięki której istnienie pozostaje niczym niezakłócone. Wtedy

możesz powoli zacząć działać, będąc przez cały czas uważnym, aby twoje istnienie nie było

zakłócone. Jest to druga część medytacji. Pierwsza to nauka jak po prostu być, druga to nauka

działania: czyszczenia podłogi, brania prysznicu. Potem można robić rzeczy znacznie bardziej

skomplikowane. Na przykład: mówię do ciebie, ale moja medytacja nie jest zakłócona

żadnym szmerem - jest ciszą, kompletną ciszą.

M

edytacja nie jest zaprzeczeniem działania, nie musisz uciekać od życia. Po prostu uczysz

się nowej drogi życia: stajesz się centrum cyklonu.

Medytacja jest uważana za ucieczkę. To kompletny absurd. Jest wręcz odwrotnie - tylko

ten, kto medytuje nie ucieka -

wszyscy inni uciekają. Medytacja oznacza uwolnienie od

pożądania, uwolnienie od myśli, uwolnienie od umysłu. Medytacja oznacza odprężenie w

background image

- 8 -

TYM momencie, w teraźniejszości.

Ludzie, którzy

potępiają medytację twierdząc, że jest ona unikaniem i ucieczką od życia -

ludzie ci nie rozumieją własnych słów. Od życia ucieka umysł, ucieka pożądanie.

Medytacja nie jest ucieczką OD życia, jest ucieczką W GŁĄB życia. Twoje życie trwa, po

prostu uważnie patrzysz na to, co dzieje się dookoła, i twoje życie staje się bardziej radosne,

intensywne i twórcze. Działanie trwa na swoim własnym poziomie, nie ma żadnego konfliktu,

po prostu rąbiesz drewno, pompujesz wodę ze studni... możesz robić wszystkie małe i wielkie

rzeczy. Ale w tym wszystkim nie możesz zagubić własnego centrum, własnego

ześrodkowania. Twoja uważność powinna pozostać niczym nie zakłócona.

Baw

w się tym; leżąc w łóżku, idąc ulicą, stojąc w łazience; bądź cichy, ześrodkowany i

świadomie uważny. Nie ma potrzeby torturować się i siadać w pozycji lotosu. Europejczycy

potrzebują około sześciu miesięcy by nauczyć się tej postawy, i myślą, że dzięki niej coś

osiągną. Nie jest potrzebna żadna specjalna postawa. Nie jest potrzebna żadna specjalna pora.

Medytacja nie może być fragmentem twojego życia, nie możesz medytować przez godzinę i

nie medytować przez pozostałe dwadzieścia trzy. Jeśli to czynisz, znaczy to, że twój a

medytacja nie jest właściwa. Medytacja trwa przez całą dobę, albo nie ma jej w ogóle.

Medytacja jest jak oddech, nie możesz oddychać przez godzinę dziennie. Medytacja jest

uważną świadomością i nie możesz jej "robić" przez godzinę. Ona musi stać się biciem
twojego serca.

Musisz w niej siedzieć, jeść i chodzić.
Obserwuj umy

sł. Zauważysz, że pojawiające się myśli nie są twoje - to myśli twoich

rodziców, nauczycieli, przyjaciół. To myśli z książek, telewizji, gazet, kina. Jeśli policzysz ile

myśli jest rzeczywiście twoich, będziesz zaskoczony, nawet jedna z nich nie jest autentycznie

twoja. Wszystkie są zapożyczone z różnych źródeł. Wszystkie są narzucone ci przez innych,

bądź narzucone przez siebie samego. Żadna nie jest samodzielnie twoja.

U

mysł funkcjonuje jak komputer, a właściwie jak biokomputer. Nie identyfikuj się z

kom

puterem. Jeśli komputer się przegrzewa, złości i mówi nieprzyzwoite wyrazy - ty bądź

chłodny. Patrz, co się dzieje i nie identyfikuj się z tym. Stań się obserwatorem na wysokiej

górze, cały umysł jest daleko, w ciemnej dolinie. Nie masz z nim nic wspólnego. Wtedy

umysł zaczyna znikać. Tak jak światło rozprasza ciemność, tak obserwacja rozprasza umysł i

jego myśli.

J

eśli nie będziesz używał codziennego życia jako metody medytacji, wtedy stanie się ona

czymś w rodzaju ucieczki.

M

edytacja jest uważną obserwacją - nic nie wymyśla, lecz odkrywa to, co jest.

A co jest?

Bezgraniczna pustka, pełna zapachu, światła i ciszy. I gdy zatopisz się w niej, staniesz się

nowym człowiekiem, odkryjesz swoją prawdziwą twarz, wszystkie maski opadną.

S

taraj się żyć uważnie. Cokolwiek robisz - chodzisz, siedzisz, jesz - albo nic nie robisz - po

prostu leżysz w trawie, odpoczywasz, oddychasz - zawsze pamiętaj, że jesteś obserwatorem.

Będziesz o tym zapominał, coś poruszy twój umysł, wzbudzi emocje, lecz zawsze wracaj do
centrum obse

rwacji, uczyń to ciągłym procesem. Możesz poruszyć ręką nieuważnie, albo

zrobić to z pełną świadomością wykonywanego ruchu. Pierwszy ruch jest mechaniczny,

automatyczny. Drugi ruch jest przytomny, świadomy.

Będziesz zaskoczony, jak zmieni się jakość twojego życia. Gdy jesteś uważny, wtedy

znikają myśli, emocje, i pojawia się cisza. Stajesz się wyspą na środku oceanu ciszy.

M

edytacja nie ma celu, jest odrzuceniem wszystkich celów i pragnienia osiągnięcia

czegokolwiek. Cele istnieją w przyszłości, medytacja istnieje w teraźniejszości. Przyszłość

jest naszym wytworem, naszym wyobrażeniem. Stwarzamy ją, aby uniknąć teraźniejszości,

aby od niej uciec. Przyszłość daje nam możliwość takiej ucieczki.

Medytacja oznacza porzucenie także przeszłości. Odrzuć przewidywania, pragnienia i

background image

- 9 -

obawy. Odrzuć te uwarunkowania - to zwykłe śmiecie. Nie pozwól martwemu rządzić

żywym. Nie pozwól przeszłości wpływać na teraźniejszość. Nie pozwól śmierci zawładnąć

twoim życiem.

N

ie musisz niczego zdobywać by być szczęśliwym. Być szczęśliwym to twoja natura.

Straciłeś ją, gdyż biegasz tu i tam, spieszysz się i zapominasz o sobie. Naucz się żyć bez

celów. Jeśli przeżyjesz teraźniejszość totalnie, radośnie, wtedy przeszłość i przyszłość znikną.
Wtedy poznasz smak medytacji, smak nieogranicz

onej wolności.

SZATAN NIE ŻYJE

Z

wykle myślisz, że czas dzieli się na przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Mylisz się.

Taki podział czasu nie istnieje. Czas to zawsze teraźniejszość.

Przeszłość istnieje tylko w pamięci, w umyśle. I nie jest częścią czasu -jest częścią umysłu.

Przyszłość jest także częścią umysłu - jest pragnieniem. Przeszłość: pamięć, przyszłość:

pragnienie. I pomiędzy tymi dwoma częściami umysłu, istnieje bardzo krótka chwila, drobny

moment, który jest teraźniejszością. Czas jest zawsze TERAZ.

Jeśli nie dostrzegasz TERAZ, wtedy popełniasz samobójstwo.
P

odporządkowujesz życie jakiemuś ideałowi? Wtedy twoje życie staje się martwą,

powierzchowną rutyną. Bądź - i zapomnij o stawaniu się. Stawanie się to koszmarny sen.

J

eśli jesteś nieszczęśliwy zbierając gałęzie, będziesz równie nieszczęśliwy na królewskim

tronie, gdyż zewnętrzne okoliczności nie są w stanie nic zmienić. Możesz być szczęśliwy

będąc cesarzem tylko wtedy, gdy potrafisz być szczęśliwy będąc żebrakiem.

Twoje szczęście jest związane jedynie z jakością twojej świadomości. Gdziekolwiek jesteś

-

jesteś sobą.

J

edyną rzeczą do osiągnięcia jest świadomość. A świadomość pojawia się, gdy żyjesz

chwilą. Jeśli żyjesz tu i teraz, jeśli żyjesz wrażliwie, wtedy stajesz się świadomy. Świadomość

jest wynikiem życia w teraźniejszości. Jeśli chcesz, nazwij to medytacją. Jedząc, jedz. Idąc,

idź. Siedząc, po prostu siedź. Bądź czujny! Ciesz się tym! To olbrzymi dar. Patrząc, patrz.

Bądź zwyczajny, jeśli chcesz być buddą. Bądź sobą, rób swoje i nie oglądaj się na innych,

nie próbuj nikogo naśladować.

Z

wykłe życie to jedyny sposób, aby być religijnym. Wszystkie nadzwyczajne rzeczy, to

tylko gry twojego ego.

Ego jest bardz

o subtelne. W rzeczywistości nie istnieje - stąd jego subtelność. Ego to po

prostu c

ień. Gdziekolwiek pójdziesz, cień pójdzie za tobą. Zaczniesz biec, cień pobiegnie za

tobą. I wtedy będziesz czuł, że nic jest możliwe uciec od własnego cienia.

Nic, nie jest to niemożliwe. Po prostu nie uciekaj. Usiądź pod drzewem i twój cień zniknie.
To d

rzewo jest tym, co nazywam medytacją.

C

hoć życie opiera się na sprzecznościach, zawsze pamiętaj, że gdzieś głębiej, wszystkie

sprzeczności łączą się w jedną całość.

Cokolwie

k powiem dzisiaj, jutro temu zaprzeczę. Powód jest prosty - gdy spojrzysz na

moje s

twierdzenia, nie będziesz mógł stworzyć żadnego systemu.

Umysł logiczny, tworzący systemy, może być zniszczony tylko dzięki tym

sprzecznościom. Tak łatwo dostrzec sprzeczność. Nawet tępy umysł to potrafi. Ale jeśli

dostrzegasz w sprzeczności coś, co nie jest sprzeczne, wtedy osiągasz mądrość.

T

wórczość oznacza radowanie się każdą pracą jako medytacją; oznacza wykonywanie

każdej pracy z głęboką miłością. Zamiatanie podłogi może być bezgranicznie twórczym

działaniem. Gdy każde działanie staje się uświęcone, medytacyjne, wtedy zagłębiasz się w

życie, a ono otwiera przed tobą wszystkie swoje tajemnice.

Pracuj: w polu, w ogrodzie; żyj na swój własny koszt - nie bądź pasożytem, nie stawaj się

zależnym od nikogo, gdyż każdy rodzaj zależności czyni cię niewolnikiem.

background image

- 10 -

Jeśli zapytasz mistrzów Zen, co robią, odpowiedzą: zbieramy gałęzie, nosimy wodę ze

studni, jemy, gdy

jesteśmy głodni i śpimy, gdy jesteśmy zmęczeni - to wszystko.

Bądź zwyczajny...i nagle to, co nazywasz błahostkami, przestanie nimi być.

Lecz gdy mówię: bądź twórczy, nie chodzi mi wcale o to, żebyś był wielkim poetą lub

malarzem. Po prostu niech twoje życie będzie malarstwem, niech twoje życie będzie poezją.

L

udzie nieustannie dyskutują, debatują. Wydaje się, że przez te dyskusje unikają czegoś.

Unikają egzystencji. Próbują zająć się czymś, by uniknąć realności życia i śmierci.

B

óg nie żyje. Szatan nie żyje. Ich śmierć jest konieczna, żebyś ty mógł żyć. Jeśli oni żyją,

ty jesteś martwy, uwięziony z obu stron.

Chcę, aby człowiek był wolny, stał się indywidualnością. Religia nie może wykorzystywać

twoich psychologicznych potrzeb. Zintegrowany człowiek jest samowystarczalny, gdyż jest

całością. Całością tak wypełnioną, że nie potrzebuje figurki ojca gdzieś w Niebie. Pragnę, aby

człowiek był tak szczęśliwy w TYM momencie, żeby nie istniało dla niego jutro. Jutro nie

istnieje dla zintegrowanego człowieka, nie można nim manipulować dziecinnymi grami typu:

zrób to, a pójdziesz do Nieba, nie rób tamtego, bo spłoniesz w piekle.

Religie mówią: wyrzeknij się. Ja mówię: raduj się. Chcę, aby moi ludzie wypełnili świat

śmiechem, radością, tańcem i pieśnią. Nie szukamy żadnego raju, próbujemy stworzyć go tu i
teraz.

N

auczam nie religii, lecz religijności, a ta nie ma nic wspólnego z Bogiem, diabłami,

Niebem i piekłem. Jest płynącą rzeką, a nie martwym głazem. Jest wartością, która zawiera w

sobie ufność, szczerość, naturalność i kochające serce. Do tego nie są potrzebne święte księgi,

mesjasze, kościoły, papieże i księża.

G

dy człowiek kocha cały kosmos, drzewa, rzeki, oceany, gwiazdy i chmury, wtedy wie, że

modlitwa to nie słowa.

J

estem przeciwny modlitwie, popieram medytację. Modlitwa to biznes, handel z bogiem.

Modlitwa opiera się na słowach. Znowu będziesz gadał, piał hymny, powtarzał mantry.

Podczas medytacji, wszystkie

słowa muszą być odrzucone, nawet na kilka chwil. I podczas

tych chwil spływa na ciebie szczęście, zalewa cię cały wszechświat.

C

złowieka nauczono by tłumił seks, by tłumił gniew, by tłumił wszystko i próbował się

uśmiechać, nosić maskę, tworzyć fałszywą osobowość. Głęboko wewnątrz siedzisz na

wulkanie, a na zewnątrz jesteś uśmiechnięty. Ten uśmiech jest fałszywy, namalowany.

Nie uczę cię tłumienia. Uczę cię zrozumienia. Zrozum gniew, obserwuj gniew, bądź

świadomy gniewu. Nie rób nic - po prostu pozwól mu znaleźć się na wprost ciebie. Spójrz

głęboko i nagle zrozumiesz, że przez obserwację dokonuje się przemiana. Gniew zamienia się

we współczucie.

C

złowiek jest bezradny w obcym, nieprzyjaznym świecie. W świecie nie tylko nieznanym,,

ale i niepoznawalnym. Ta ci

emność, te chmury nieznanego wstrząsają ludzkim umysłem. I

ten musi się na czymś wesprzeć, musi stworzyć wiedzę. Nawet, jeśli ta wiedza nie jest

prawdziwą wiedzą, to jednak daje ci poczucie, że jesteś tego świata panem. Przynajmniej

możesz bawić się słowami i za ich pomocą stwarzać iluzję własnej siły.

To jest właśnie to, co czyni metafizyka. Daje ci ona iluzję wiedzy tam, gdzie żadna wiedza

tak naprawdę nie istnieje. Metafizyka - słowa takie jak "bóg", "nirwana", "oświecenie" stają

się niemal rzeczami. Zaczynasz wierzyć w słowa. A metafizyka jest nie tylko nonsensem, ale

także szaleństwem, w którym oczywiście jest metoda. Metafizycy nieprzerwanie budują ze

słów drapacze chmur, istną wieżę bąbel.

I gdy już raz usidlą cię słowa, wtedy rzeczywistość oddala się od ciebie. Zaczynasz żyć

ukryty za murem słów.

P

ewien robotnik został śmiertelnie ranny. Wezwano do niego księdza, który swą ostatnią

posługę rozpoczął od pytań: "czy wierzysz w boga ojca?", "czy wierzysz w boga syna?", "czy

wierzysz w ducha świętego?". Człowiek popatrzył na zebranych i mruknął: "ja tu umieram, a

background image

- 11 -

ten facet zadaje mi jakieś zagadki".

Życic jest ciągle we władaniu śmierci. Nie trać czasu na słowa i zagadki.
T

rzeba pozbyć się wszystkich doktryn, ksiąg, teorii, gdyż chodzi o pozbycie się własnego

ego. Trzeba pozbyć się słów, by stanąć twarzą w twarz z prawdą.

ROBOPATA

R

obopata to wspaniałe słowo. Oznacza ono osobę, która funkcjonuje niewrażliwie i

mechanicznie jak robot, i jest człowiekiem tylko z nazwy. Jego istnienie nie jest ani ludzkie,
ani

nieludzkie; robopata nie posiada ludzkich właściwości, jest po prostu a-ludzki.

Cechy charakterystyczne robopaty posiada każdy z was. Zanim staniesz się oświecony,

cechy te towarzyszyć ci będą jak cień.

Robopata zawsze śpi. Mówi, ale mówiąc śpi. Idzie, ale idąc śpi. Zaobserwuj siebie i ludzi.

Ciągle robisz tę samą rzecz i nie ma potrzeby być wobec niej uważnym, można ją po prostu

mechanicznie powtarzać. Robopata nigdy nie interesuje się nowymi rzeczami. Gdy już raz się

czegoś nauczy, powtarza to ciągle. Nie robi niczego świadomie, jego działanie to puste gesty.

Każdy ranek jest taki sam, każdy wieczór jest taki sam. I w życiu pojawia się nuda. Jak twoje

życie ma być pasjonujące, gdy powtarzasz ciągle wyuczone schematy?

Robopata ciągle śni. Nie tylko w nocy, ale i podczas dnia. Śni na jawie nawet podczas

wykonywania jakiejś czynności. Możesz sam się o tym przekonać. W jakimkolwiek

momencie zamknij oczy i spójrz do wewnątrz, ujrzysz rozprzestrzeniający się sen, który jest

jak gwiazdy. W ciągu dnia gwiazdy te wcale nie znikają, stają się po prostu niewidzialne.

Twój umysł jest wypełniony snami.

Inną cechą robopaty jest rytualizm. Robopata żyje rytuałami, nigdy nie robi niczego z

sercem. Powie ci "dzień dobry", dlatego że ciągle to powtarza. Pocałuje żonę, ale będzie to

tylko powtarzanie wyuczonego, pustego gestu. Robopata robi wszystko to, co powinno być

zrobione; żyje w sposób sztywny i nawet jego tak zwane życie emocjonalne jest

zrytualizowane i zaprogramowane. Nigdy nie robi niczego spontanicznie, pod wpływem

chwili. Idąc do biura, już podczas drogi myśli o tym, co powiedzieć szefowi. Ciągle się

przygotowuje, ciągle próbuje.

Robopata jest także dogmatyczny. Zawsze udaje, że jest wszystkiego zupełnie pewny. Nie

dopuszcza do siebie żadnych wątpliwości, gdyż one powodują niepokój.

Robopata żyje przeszłością albo przyszłością. Nigdy nie ma go tu i teraz. Przeszłość jest

dobra, gdyż nie możesz jej zmienić, jest skończona i zamknięta. Robopata czuje się bardzo

wygodnie w przeszłości, a dzięki przyszłości może marzyć i pragnąć. Natomiast żyć

teraźniejszością jest trudno, gdyż stwarza ona wiele problemów.

Robopata żyje w gmatwaninie wizerunków. Ciągle zastanawia się, jaki jest jego

wizerunek, co inni o nim my

ślą - czy myślą, że jest dobry, święty, taki czy owaki. Nie martwi

się tym, jak naprawdę można zmienić własne życie.

Robopata jest perfekcjonistą, nigdy nie jest zadowolony, ciągle odkrywa błędy. Jeśli

chcesz być bezbłędny, nie możesz być prawdziwy, gdyż prawdziwość pociąga za sobą błędy.
I dlatego wielu ludzi wybier

a drogę najmniejszego oporu, nigdy nie idąc na całość; gdyż jest

to niebezpieczne, mogą pojawić się błędy. Ludzie żyją bardzo ograniczonym rodzajem życia.

A życie musi być wielowymiarowe, tylko wtedy staje się bogate. Robopata jest naprawdę

biedny. Jego życie jest jednowymiarowe i ograniczone do jak najmniejszej ilości działań, by

uniknąć błędów.

Robopata jest przeciwny radości, przeciwny życiu. Jeśli ktoś inny się cieszy, robopata

patrzy na niego z potępieniem. Robopata nie ma w sobie współczucia. Jest twardy wobec

siebie i innych. Gra swoją rolę należycie, tak jak trzeba. Jego największa wartość to

wydajność i ślepe wykonywanie rozkazów.

background image

- 12 -

Robopata jest obłudny. Zawsze czuje się bardziej święty niż ty. Jego cały wysiłek zmierza

do tego, by być wyżej niż inni, by zawsze być na szczycie. Jego ego jest bardzo subtelne.

Ludzie ci stają się mnichami, świętymi, politykami, purytanami, moralistami gotowymi

wrzucić cały świat do piekła. To właśnie oni wymyślili piekło.

Alienacja jest ostatnią cechą robopaty. Jest on wyalienowany od siebie, od innych i od

natury. Nie wie, kim

jest, wie tylko to, co inni o nim mówią. Nigdy nie spojrzał głębiej na

własne istnienie. Patrzy jedynie w oczy innych ludzi i tam szuka własnego wizerunku.

Człowiek żył dotąd jak robopata i ciągle może tak żyć. Ale możesz z tego wyskoczyć i ten

skok uczyni cię religijnym, przyniesie ci zrozumienie, da ci mądrość i oświecenie.

J

eśli chcesz być naprawdę normalny, bądź zdolny do bycia szalonym. To jest to, czego

nauczam. Jeśli zbyt usilnie próbujesz być normalny, staniesz się szalony. Wszyscy zbyt

normalni ludzie są szaleni.

Nie próbuj być normalny, a będziesz normalny. Kiedykolwiek nadarzy się okazja by być

szalonym, odpręż się i oszalej. Zaręczam ci, że nigdy nie oszalejesz, pozostaniesz tak
normalny

, że nic ani nikt nie zakłóci twojej normalności.

S

łowo "idiota" jest piękne. Idiota to ktoś, kto żyje w niezależny sposób, robi swoje i nie

obchodzi go to, co powie o nim świat. Idiotą jest ten, kto nie naśladuje. I nie ma to nic

wspólnego z głupotą.

Jeśli spróbujesz iść przez życie własną, niezależną drogą, wtedy będziesz nazywany idiotą.

Tłum nie będzie cię szanował, gdyż tłum nie szanuje autentycznych ludzi. Tłum szanuje

maski i fałszywe osobowości.

Jeśli naprawdę chcesz być mądry, bądź idiotą. A jeśli chcesz być idiotą, gromadź wiedzę.

Bądź uczonym, a będziesz idiotą.

Spróbuj wejść głębiej w ten paradoks.
C

złowiek "z charakterem" to martwy człowiek, który stworzył wokół siebie pancerz. Dał

słowo, że na przykład nie będzie kłamał i dlatego nie kłamie. Chce kłamać, ale tłumi tę chęć z

powodu charakteru, z powodu własnego ego. I nigdy nie może być autentyczny, szczery i

otwarty. Jest zawsze zamknięty w grobowcu, jaki wokół siebie stworzył. Głęboka warstwa
"charakteru" nie poz

wala mu wyjść na spotkanie życia, na spotkanie tu i teraz.

D

la materialnego umysłu, dla wyrachowanego umysłu, dla komputerowego umysłu,

mi

łość jawi się jako rodzaj szaleństwa. A miłość jest jedyną normalnością.

Normalność jest aromatem róż rozkwitających w twoim sercu.

DZIŚ JEST NIRWANA

I

stnieją dwa typy sannyasinów. Jedni odrzucają życie, pogrążają się w umyśle, przybierają

postawę przeciw życiu i uciekają od świata w Himalaje. I ten typ sannyasinów stanowi

większość, gdyż odrzucenie życia jest proste.

Jaka może być w tym trudność? Jeśli chcesz uciec - możesz uciec! Możesz porzucić żonę,

dom, dzieci, pracę, i naprawdę będziesz czuł się odciążony, gdyż twoja żona stała się

ciężarem, codzienna praca, zarabianie pieniędzy... masz już tego dość! I będziesz czuł się

odciążony.

A co będziesz robił w Himalajach? Cała energia stanie się umysłem, będziesz powtarzał:

"Ram, Ram, Ram...", będziesz czytał Upaniszady i Wedy, będziesz zgłębiał wielkie prawdy,

będziesz rozmyślał o tym skąd świat przychodzi, dokąd świat zmierza, kto stworzył świat i

dlaczego, co jest dobrem a co złem... będziesz tak kontemplował, myślał, kontemplował...

Wspaniałe rzeczy! Twoja cała życiowa energia uwolniona od innych rzeczy, teraz pogrąży się

w umyśle: staniesz się umysłem.

A ludzie będą darzyć cię szacunkiem, gdyż odrzuciłeś życie i jesteś wielkim człowiekiem!

Tylko g

łupcy rozpoznają w tobie wielkiego człowieka, tylko oni potrafią to rozpoznać, gdyż

background image

- 13 -

jesteś największym z nich i będą czołgać się u twych stóp, gdyż uczyniłeś wielki cud!

Ale co się stało? Odrzuciłeś życie by być umysłem. Odrzuciłeś całe ciało, by być głową, a

to przecież głowa była problemem! Zachowałeś, zatem swoją chorobę i odrzuciłeś wszystko.

Teraz umysł będzie rósł jak rak. Będzie powtarzał mantry, imiona boga, będzie robił wiele

rzeczy, które w końcu staną się rytuałem, powtarzaniem. Umysł jest jak zepsuta płyta, jego

istotą jest powtarzanie. A życie jest zawsze nowe, jego naturą jest nowość. Jak zatem umysł i

życie mogą się spotkać?

Mistrzowie, Zen

należą do drugiej kategorii sannyasinów, do mojej kategorii sannyasinów,

którzy odrzucili umysł i żyją życiem. Mogą żyć życiem głowy rodziny, mogą mieć żonę i
dzie

ci, mogą uprawiać ziemię, zajmować się gospodarstwem, kopać ziemię, ważyć len w

spiżarni.

Hindus nie potrafi zrozumieć, dlaczego Oświecony człowiek ma ważyć len - to przecież

taka prozaiczna czynność. Lecz Mistrz Zen odrzuca umysł i żyje życiem w całej jego

totalności. Staje się prostą egzystencją.

Zatem pamiętaj, jeśli odrzucasz życie i żyjesz umysłem, wtedy jesteś nieprawdziwym

sannyasinem, jesteś pseudo-sannyasinem. A być pseudo jest zawsze łatwiejsze od bycia
prawdziwym.

Żyć z żoną i jednocześnie być szczęśliwym jest naprawdę trudno. Pracować w sklepie,

biurze, fabryce i jednocześnie być szczęśliwym - to jest prawdziwa trudność. Cóż trudnego w

tym, że porzucasz wszystko, siadasz pod drzewem i jesteś szczęśliwy. Przecież każdy byłby

w tym momencie szczęśliwy: nie ma nic do zrobienia i można być niezależnym. Ale gdy

wszystko jest na twojej głowie, wtedy pojawia się przywiązanie.

Stąd, gdy robisz wszystko i jednocześnie nie przywiązujesz się; gdy żyjesz w środku

tłumu, w środku świata i jednocześnie samotnie, wtedy pojawia się coś naprawdę
prawdziwego.

Nie ma nic nadzwyczajnego w tym, że nie czujesz gniewu będąc samotny. Gniew jest

reakcją, musi się ku komuś skierować. Ale gdy ktoś żyje wśród innych, właśnie wtedy nie być

rozgniewanym jest sztuką.

Gdy nie pos

iadasz pieniędzy, domu; nie posiadasz niczego i nie jesteś przywiązany - co to

za trudność? Ale sztuką jest nie przywiązywać się, gdy posiadasz wszystko: wtedy osiągasz

coś głębokiego.

Pamiętaj, że wszystko, co jest prawdziwe, piękne i dobre: miłość, życie, medytacja,

ekstaza, szczęście - wszystko to istnieje w świecie, ale jednocześnie poza nim.

Żyjąc z ludźmi, a jednak samotnie. Robiąc wszystko, nie będąc aktywnym. Żyjąc zwykłym

życiem, ale i nie identyfikując się z nim. Pracując tak jak inni, a jednak pozostając z boku.

Będąc w świecie i poza nim. To paradoks. Jeśli go zrozumiesz, wtedy osiągniesz szczyt.

Łatwo jest żyć w świecie będąc przywiązanym, tak samo łatwo jest żyć poza światem będąc

niezależnym. Znacznie trudniej jest połączyć te zjawiska.

Szczy

t jest dostępny tylko wtedy, gdy życie jest złożone. Tylko w złożoności pojawia się

najwyższe.

Jeśli chcesz być prosty, możesz wybrać jedną z wymienionych możliwości, ale wtedy

utracisz złożoność. Jeżeli nie potrafisz być prosty w złożoności, będziesz egzystował jak

zwierzę, lub jak ktoś w Himalajach - ktoś, kto wyrzeka się życia, nie musi chodzić do sklepu,

nie posiada żony ani dzieci... W Himalajach nie jesteś przywiązany, ale jesteś tylko jedną

muzyczną nutą. Jeśli żyjesz w świecie i jesteś przywiązany, wtedy też jesteś pojedynczą nutą.

Ale jeśli żyjesz w świecie i JEDNOCZEŚNIE poza nim - nosząc Himalaje we własnym sercu
-

wtedy stajesz się harmonią, akordem. Akord powstaje z połączenia odmiennych dźwięków,

syntezy przeciwieństw; jest mostem łączącym dwa przeciwległe brzegi.

Żyłem wśród wielu ludzi, którzy wyrzekli się życia. Obserwując ich Zauważyłem, że stają

się podobni do zwierząt. Nie dostrzegłem w nich żadnej doskonałości, przeciwnie: oni się

background image

- 14 -

cofają. Oczywiście ich życie ma mniej napięć, tak jak życie zwierząt. Ale w rzeczywistości

oni tylko wegetują. Jeśli ich spotkasz, zobaczysz, jacy są prości, nie istnieje w nich złożoność.

Ale zabierz ich do świata - odkryjesz w nich złożoność większą od twojej, gdyż różne

sytuacje sprawią im ogromne trudności, i wtedy wyjdzie na jaw wszystko to, co było przez

nich tłumione.

D

ziecko jest proste, ale nie bądź dzieckiem, stań się dojrzały. Oczywiście, gdy staniesz się

zupełnie dojrzały, wtedy dzieciństwo pojawi się znów, ale będzie ono jakościowo różne.

Mędrzec jest znów dzieckiem, ale nie jest dziecinny. Mędrzec ma znów piękno i niewinność

dziecka, ale istnieje zasadnicza różnica. Dziecko posiada w sobie bardzo wiele stłumionych

rzeczy, i gdy tylko znajdzie się sposobność, wszystko to wyjdzie na zewnątrz: pojawi się seks,

pojawi się gniew.

I wtedy dziecko wchodząc w świat, stanie się przywiązane i zagubione.
R

eligijni prorocy, mesjasze i zbawiciele zdominowali cię duchowo, co jest bardziej

niebezpieczne niż dominacja polityków, gdyż obejmuje twoje życie nie tylko z, zewnątrz, ale

i od wewnątrz. Dominacja ta stała się twoją moralnością, stała się twoim sumieniem, stała się

twoim duchowym istnieniem. Przez religie stajesz się nienaturalny, perwersyjny i

neurotyczny, gdyż zaprzeczasz swojej prawdziwej naturze i instynktom.

Religie mówią ci, co jest dobre, a co złe i musisz się z tym zgadzać, gdyż w przeciwnym

razie zaczynasz czuć się winny, a poczucie winy jest jedną z największych duchowych
chorób. To metoda, aby

cię zniszczyć, wykorzystać, upokorzyć i pozbawić szacunku dla

samego siebie. Gdy zaczynasz myśleć: "Tak, jestem winny, jestem grzesznikiem", wtedy ich
robota jest gotowa -

potrzebny jest ktoś, kto cię zbawi.

Jesteś doskonały. Jeśli ktoś mówi, że musisz stać się doskonały, strzeż się go - to twój

wróg. Nie pozwó

l mu zatruć twojego życia. Nie pozwól mu ciebie zniszczyć. Nie próbuj być

doskonały, gdyż wpadniesz wtedy w martwy schemat

przygotowań, przygotowań, przygotowań. I zniszczysz TEN moment dla innego momentu,

który nigdy nie nadejdzie. I zniszczysz TO życie dla jakiegoś innego, które w ogóle nie

istnieje. I zniszczysz TEN świat dla jakiegoś innego świata, dla jakiegoś raju, dla jakiejś
nirwany.

Poświęcając teraźniejszość dla przyszłości wpadasz w sidła śmierci.
J

utro jest piekło. Dziś jest nirwana. Ale umysł traktuje nirwanę tak, jakby istniała ona w

przyszłości. I wtedy nawet nirwana staje się koszmarnym snem.

M

yśl, że musisz być doskonały, czyni cię niedoskonałym teraz. Powodem tego jest

porównywanie się, ciągle porównujesz się do innych. Ktoś jest piękniejszy, ktoś jest

silniejszy, ktoś jest bardziej szczery, ktoś jest mądrzejszy.

Zapominasz o jednej rzeczy: ty to ty. I nie możesz być kimś innym. Gdy zaakceptujesz teri

fakt, nastąpi przemiana. Zaczniesz żyć. Nie musisz się już szarpać, by być kimś innym.
Koni

ec z porównywaniem się, koniec ze współzawodnictwem.

P

oszukiwanie jest chorobą. Nie rób z tego gry ego... gdyż, kiedy ktoś przychodzi i mówi,

że szuka Boga, widzę w jego oczach błysk ego - potępienie świata. Widzę jego dumę, on

przecież nie jest zwykłym człowiekiem, nie należy do przeciętności, jest wyjątkowy,

nadzwyczajny. Nie szuka pieniędzy, szuka medytacji. Nie szuka czegoś materialnego, szuka

czegoś duchowego.

Łatwo jest zmieniać przedmiot pragnienia, ale nie prowadzi to do przemiany. Pragniesz

pieniędzy, władzy, potem zmieniasz przedmiot pragnienia i zaczynasz pragnąć Boga. Ale sam

pozostajesz taki sam, gdyż ciągle pragniesz. Zasadnicza zmiana ma dokonać się w twojej

podmiotowości, a nie w przedmiocie pragnienia.

Odrzuciłeś świat. Teraz szukasz Boga. Odrzuć proszę, także Boga. Będzie to wyglądało

trochę niereligijnie, ale tak nie jest.

Niech życie będzie twoim jedynym bogiem. Żaden inny bóg nie jest potrzebny, gdyż

background image

- 15 -

wszyscy inni bogowie są ludzkim wymysłem. Albert Einstein powiedział: "jestem głęboko
r

eligijnym niewierzącym." Istotnie. Religijna osoba nie może być wierząca. Wiara jest jak

rękawiczka, otacza cię i nigdy nie dotykasz życia bezpośrednio. Osoba religijna jest naga w

tym właśnie znaczeniu: nie jest otoczona pancerzem wiary. Dotyka bezpośrednio życia.

Boga nie ma. Jest życie. Proszę, nie szukaj boga. Nirwany nie ma. Jest życie. Proszę, nie

szukaj nirwany. Jeśli zaprzestaniesz szukania nirwany, odnajdziesz ją ukrytą w samym życiu.

Jeśli zaprzestaniesz szukania boga, odnajdziesz go w każdej cząsteczce, w każdej chwili

życia. Bóg to inna nazwa życia. Nirwana to inna nazwa życia. Ale ty tylko słyszałeś słowo

"życie", nie jest ono dla ciebie przeżytym doświadczeniem.

L

epiej nie przyklejać życiu żadnych etykietek, lepiej nie nadawać mu żadnych struktur i

kategorii, lepiej pozostawić je w całej jego otwartości. Będziesz wtedy dużo piękniej

doświadczał rzeczy, twoje doświadczanie będzie bardziej kosmiczne, ponieważ rzeczy tak

naprawdę nie są podzielone. Egzystencja jest ekstatyczną całością, organiczną jednością.

Najmniejsze źdźbło trawy, najmniejszy listek uschniętego drzewa ma taką samą wartość, jak

największa gwiazda.

T

ak naprawdę, życie jest proste - to radosny taniec. I cała ziemia może wypełnić się

radością i tańcem, ale istnieją ludzie, którzy sporo zainwestowali w to, aby nikt się nie śmiał,

gdyż życie to grzech i kara. Jak możesz być radosny, gdy ciągle wpajają ci, że życie jest karą;

że cierpisz, bo popełniłeś złe uczynki i jest to rodzaj więzienia, do którego wtrącono cię

właśnie po to, żebyś cierpiał.

Powiadam ci: życie to nie więzienie, to nie kara. To nagroda dla tych, którzy na nią

zasługują. Twoim prawem jest radość, i będzie grzechem, jeśli z tego prawa nie skorzystasz.

Będzie to wbrew egzystencji, jeśli jej nie upiększysz i zostawisz ją taką, jaką zastałeś. Nie rób

tego, uczyń egzystencję trochę piękniejszą, trochę szczęśliwszą, trochę bardziej aromatyczną.

B

uddowie tańczyli! Widząc niewiarygodne, cudowne wydarzenie, radowali się. Jezus

powtarzał ciągle swoim uczniom: Radujcie się! Radujcie się!

Oto całe moje nauczanie. Nie daję ci żadnego celu, żadnego kierunku. Po prostu czynię cię

świadomym rzeczywistości życia - czym ono jest. Bądź w harmonii z życiem, bez idei, jakie

powinno być i bez żadnych osobistych pragnień.

Pozwól życiu być takim, jakie jest i odpręż się. Życie to jedyna religia. Życie to jedyna

świątynia. Życie to jedyna modlitwa.

ZORBA CZY BUDDA?

Hi

storia ludzkości jest tragedią z bardzo prostej przyczyny. W człowieku wytworzono

podział na dwa przeciwstawne sobie obozy: spirytualistę i materialistę; Buddę i Zorbę. Jedna

część czuje się wyższa, świętsza, i zaczyna potępiać drugą jako grzeszną. Ten schizofreniczny

podział spowodował, że lewa dłoń rani prawą, a prawa lewą.

W rzeczywistości, żaden taki podział nie istnieje. Jesteś harmonijną całością. Nie walcz z

ciałem - to twój dom. Nie walcz też ze świadomością, gdyż bez niej twój dom będzie pusty.

Symbolicznie określam ciało jako Zorbę, a duszę jako Buddę. Zorba to tylko początek.

Przeżyj Zorbę w pełni, a wtedy naturalnie wejdziesz w życie Buddy. Raduj się ciałem, raduj

się fizyczną egzystencją. Nie ma w tym żadnego grzechu. Ciało to twoje korzenie, ciało to
ziemia, na której

wzrastasz. Ale wszystkie tak zwane religie usiłują zniszczyć most łączący

cię z twoim własnym ciałem.

Jest to maksymalna synteza -

gdy Zorba staje się Buddą. Zorba jest jego, ale brakuje mu

nieba. Jest przyziemny, zakorzeniony głęboko jak olbrzymie drzewo, któremu brakuje

skrzydeł. Nie może wzlecieć do nieba, gdyż zamiast skrzydeł ma korzenie.

Jeść, pić i bawić się, jest samo w sobie w porządku, nie ma w tym nic złego. Ale to nie

wystarczy, wkrótce cię to zmęczy. Stale powtarzane czynności, z tanecznego kręgu

background image

- 16 -

zamieniają się w błędne koło. Tylko bardzo przeciętne umysły mogą ciągle się tym bawić.

Jeśli jesteś, choć trochę mądry, wcześniej czy później odkryjesz, jakie jest to płytkie,
powierzchowne. W pewnym momencie powtarzaj pytanie: "Jaki jest tego sens?".

Trzeba pamiętać o jednym: to nie ludzie biedni, głodujący, stają się sfrustrowani życiem.

Oni jeszcze ni

e żyli, jak zatem mogą czuć się sfrustrowani? Mają zawsze nadzieje.

Jak myślisz? Kim są ludzie, którzy wyobrażają sobie, że w niebie jest jak w Klubie

Playboy'a? To biedacy, głodni - ci, którzy nie posmakowali życia. Właśnie oni przenoszą
swoje pragnienia do Niebios.

Kim są ci ludzie? Nie doświadczyli, a tylko poprzez własne doświadczenie można

przekonać się o powierzchowności tego wszystkiego. Tylko Zorba może przekonać się o

powierzchowności tego wszystkiego.

Budda żył życiem Greka Zorby i gdyby był przeciętny, mógłby żyć tak ciągle. Miał

wszystkie najpiękniejsze kobiety, pałace, wszelkie bogactwa... i gdy zrozumiał, że to

wszystko się powtarza, wtedy poczuł się sfrustrowany, i w wieku 29 lat porzucił pałace,
bogactwa, kobiety.

Budda powstaje z doświadczenia. Więc popieram ten świat, gdyż wiem, że dzięki niemu

możesz doświadczyć innego świata. Nie mówię: wyrzeknij się, uciekaj stąd. Nie mówię: stań

się mnichem. Gdy mnich wyrzeka się tego świata, tym samym walczy z nim, i nie jest to

łagodne wyrzeczenie. Mnich staje się podzielony: połowa jego istoty pragnie tego świata,

druga połowa pragnie innego świata. Mnich to osoba rozszczepiona, schizofreniczna,

podzielona na niższe i wyższe.

Wyżej dostaniesz się tylko wtedy, gdy żyłeś niższym, gdy przeszedłeś całą udrękę i

ekstazę niższego. Zanim lotos stanie się lotosem, musi wyrosnąć z błota. Tym błotem jest

świat. Mnich uciekł od błota i dlatego nigdy nie stanie się lotosem.

N

ie tęsknij za innym światem. Żyj w tym, namiętnie i intensywnie, całym swoim

istnieniem, ca

łą swoją istotą. Przekroczyć ten świat możesz tylko wtedy, gdy mu zaufasz,

będziesz kochał i radował się życiem. Gdy zmierzysz się z tym światem, staniesz się

ześrodkowany i uważny. Owa uważność stanie się drabiną, po której możesz wspiąć się od
Zorby do Buddy.

N

ajpierw stań się Zorbą - kwiatem tego świata, aby zdobyć zdolność do stania

się Buddą - kwiatem innego świata. Inny świat nie jest oddalony od tego świata. Inny świat

nie jest przeciwko temu światu. Inny świat jest ukryty w tym świecie. Ten jest tylko

przejawem tamtego, a tamten ukrytą częścią tego.

background image

- 17 -

TECHNIKI MEDYTACJI

*

Medytacja nie jest wcale techniką' Może spowoduje to w tobie zakłopotanie, gdyż ciągle

przedstawiam ci różne techniki Są one pomocne, gdyż mają naukową podstawę, są rezultatem

tysięcy lat eksperymentowania.

We właściwym rozumieniu tego słowa, medytacja nie jest techniką, lecz uważną

świadomością, rozumieniem, Lecz potrzebujesz technik, gdyż owo rozumienie - choć ukryte
w tobie -jest bardzo od ciebie oddalone.

MISTYCZNA RÓŻA

Medytacja trwa 21 dni.
Etap pierwszy

śmiech - 3 godziny dziennie przez tydzień.

Zacznij od okrzyku "Ja-Hu!

" i po prostu śmiej się bez żadnego powodu, przez trzy

godziny, Gdy

śmiech zamiera, krzyknij ponownie "Ja-Hu!" i zacznij znów się śmiać, odkryj w

sobie wewnętrzne źródło śmiechu, pierwotny, spontaniczny śmiech.

Etap drugi -

płacz - 3 godziny dziennie przez tydzień.

Zacznij od okrzyku "Ja-Bu!

" i płacz bez żadnego powodu przez trzy godziny.

Etap trzeci

trwa także 3 godziny dziennie przez tydzień.

Usiądź wygodnie, bądź w pełni uważny, przez 45 minut obserwuj swój oddech, wdech,

wydech, wdech.

Przez następne 20 minut tańcz przy łagodnej muzyce, podczas tańca bądź w pełni uważny,

świadomy.

Usiądź znów na 45 minut, tańcz przez następne 20, i zakończ medytację 50-minutowym

siedzeniem.

* * *

"Metoda ta jest zupełnie wyjątkowa, powoduje psychologiczną przemianę, daje ci

świeżość i niewinność twojego dzieciństwa.

Społeczeństwo uczyniło ci wielką krzywdę, starając się powstrzymać twój śmiech i twoje

łzy Cała wyparta radość, cały wyparty smutek otaczają twoją świadomość i muszą zostać
uwolnione.

Możesz być zaskoczony prostotą tej metody, ale jest to chyba podstawowa medytacja,

wynik moich wieloletnich doświadczeń Musisz przebić się przez dwie warstwy, pierwszą -

wypartego śmiechu, po którym pojawią się łzy, pojawi się agonia, Gdy pozbędziesz się tych
dwóch warstw, zniknie wiele bólu i cierpienia, odnajdziesz samego siebie.

Ten świat potrzebuje oczyszczenia serca ze wszystkich zahamowań przeszłości Uczynić to

może śmiech, zabierając wszystko to, co było przeszkodą dla twojej ekstazy Uczynić to mogą

łzy, zabierając wszystko to, co było twoją agonią…"

MEDYTACJA DYNAMICZNA

Medytacja Dynamiczna rozpoczyna się od oddychania, gdyż oddech to podstawa twojego

istnienia. Jeśli potrafisz zmienić swój oddech, możesz w ten sposób zmienić stan swojego

*

podaje jedynie bardzo skrótowy wybór technik omawianych przez Osho Pełny opis kilkudziesięciu metod

medytacji, czytelnik znajdzie w książkach "Meditation The First and Last Freedom", "The Orange Book", "The
Book of the Secrets" wydanych przez Rebel Pubhshing House GmbH, Venloerstr 5-7,5000 Koeln 1, RFN (przyp

tłum)

background image

- 18 -

umysłu. Uważnie obserwuj oddech, zauważysz jak zmienia się jego rytm w zależności od

tego czy jesteś rozgniewany, seksualnie podniecony, czy też zrelaksowany.
Etap pierwszy: 10 minut

Głębokie, szybkie, arytmiczne oddychanie przez nos. Ma ono wytworzyć w tobie chaos w

celu uwolnienia wszystkich wypartych emocji. To chaotyczne oddychanie daje twojemu ciału

więcej tlenu, upodabnia cię do zwierzęcia - żywego, pełnego energii i witalności. Będziesz

czuł się raczej jak energia niż materia. Koncentruj się na wydechu, rozluźnij ramiona i szyję,

pozwól ciału poruszać się swobodnie. Wciągaj powietrze głęboko do płuc.
Etap drugi: 10 minut

Oszalej, dosłownie oszalej, pozwól swojemu ciału robić wszystko, co zechce...eksploduj!!!

Tańcz, krzycz, śpiewaj, płacz, skacz. Nie pozwól umysłowi kontrolować ekspresji twojego

ciała.
Etap trzeci: 10 minut

Ramiona i szyja ciągle rozluźnione, ręce uniesione do góry, zacznij podskakiwać krzycząc:

"Hu! Hu! Hu!" tak głośno jak to możliwe, tak, aby dźwięk sięgał głęboko w ośrodek seksu.

Te pierwsze trzy etapy mają służyć katharsis, nie są medytacją, lecz przygotowaniem do

niej, przygotowaniem do "skoku" jakim jest etap czwarty.
Etap czwarty: 15 minut

STOP! Zatrzymaj się dokładnie w takiej pozycji, w jakiej się znajdujesz. W ciszy obserwuj

wszystko, co

dzieje się wewnątrz ciebie.

Etap piąty: 15 minut

Tańcem wyraź swą wdzięczność i radość.

* * *

Medytację Dynamiczną można praktykować także w sposób "bezgłośny", zatrzymując

dźwięki wewnątrz siebie.

MEDYTACJE PRZED LUSTREM

1. GŁUPIE MINY
Istnieje wiele dawnych medytacji, które posługują się robieniem głupich min. Możesz

spróbować! tej techniki, w Tybecie jest to najstarsza tradycja.

Stań nago przed lustrem, zacznij robić głupie miny, przyjmować zabawne pozycje i

obserwować. Po 15-20 minutach będziesz zaskoczony. Poczujesz się odseparowany od tego

wszystkiego. Zaczniesz panować nad swoim ciałem, możesz wyczyniać z nim różne harce.

Odkrywaj nowe sposoby robienia głupich min i śmiesznych pozycji. Da ci to możliwość

odblokowania się i spojrzenia na siebie nie jako na ciało czy też twarz, ale jako na

świadomość. To jest naprawdę pomocne.

2. LUSTRZANE SPOJRZENIE
Zamknij drzwi od swojego pokoju i postaw przed sobą duże lustro. W pokoju musi być

ci

emno. Zapal małą świecę i postaw ją między sobą a lustrem w ten sposób, żeby jej światło

nie odbijało się bezpośrednio w lustrze. W lustrze powinieneś widzieć tylko swoją twarz, a

nie płomień świecy. Zacznij patrzeć w odbicie swych oczu, starając się nimi nie mrugać.

Eksperyment trwa 40 minut i po dwóch lub trzech dniach nauczysz się patrzeć bez mrugania.

Nawet, gdy

pojawią się łzy, pozwól im płynąć, ale nie mrugaj powiekami. Po kilku dniach

patrzenia we własne oczy, staniesz się świadomy bardzo dziwnego zjawiska. Twoja twarz

zacznie zmieniać swój kształt, przybierać nowe formy. Możesz się nawet tego przestraszyć.

Czasami twarz w lustrze będzie zupełnie odmienna od tej, którą uważałeś za swoją. Ale tak w

rzeczywistości, wszystkie te twarze należą do ciebie. Teraz twój podświadomy umysł zaczyna

background image

- 19 -

eksplodować. Te wszystkie twarze, te maski są twoje.

Po tygodniu codziennego 40-

minutowego patrzenia w lustro, twoja twarz stanie się jak

potok, jak strumień pojawiających się i znikających twarzy. Po trzech tygodniach, nie

będziesz już wstanie pamiętać, która z tych twarzy jest twoja. I wtedy, pewnego dnia, stanie

się rzecz najdziwniejsza - nagle w lustrze nie będzie już żadnej twarzy. I to jest ten moment -

zamknij oczy i wyjdź na spotkanie podświadomości.

Będziesz nagi, kompletnie nagi - taki, jaki naprawdę jesteś. Wszystkie kłamstwa się

rozpadną.

KUNDALINI

Etap pierwszy: 15 minut

Rozluźnij się i pozwól swojemu ciału trząść się i drżeć. Stojąc spokojnie, nie wymuszaj

drżenia, poczekaj aż samo nadejdzie. Gdy będziesz się zmuszał, stanie się to tylko

ćwiczeniem, fizycznym ćwiczeniem - będziesz trząsł się na zewnątrz, a wewnątrz pozos-

taniesz jak skała.

Gdy ta "skała" zacznie się rozpływać, gdy całe twoje "skalne" istnienie zacznie mięknąć,

wtedy ciało samo podąży za tobą.

Stań się cały tym drżeniem, poczuj energie płynące od stóp. Oczy mogą być otwarte lub

zamknięte.
Etap drugi: 15 minut

Zacznij tańczyć w sposób taki, na jaki masz ochotę, nie blokuj ekspresji swojego ciała.

Etap trzeci: 15 minut

Zamknij oczy i w spokoju st

ój albo usiądź. Obserwuj, co dzieje się zarówno w twoim

wnętrzu, jak i na zewnątrz.
Etap czwarty: 15 minut

Z ciągle zamkniętymi oczami połóż się w spokoju i ciszy.

GIBBERISH

Etap pierwszy: 15 minut

Medytację tę można wykonywać samotnie lub w grupie. Zamknij oczy i zacznij

wypowiadać jakiekolwiek nonsensowne słowa i dźwięki. Jedyna rzecz, o której musisz

pamiętać to, że słowa mają być wypowiadane w języku, którego nie znasz, pozwól mówić

swojej podświadomości, wyrzucaj z siebie wszystko, co kryje się wewnątrz.

Umysł myśli za pomocą słów. Medytacja "Gibberish" - niezrozumiałego szwargotu,

pomaga ci przezwyciężyć ów schemat nieustannej werbalizacji i pozbyć się wszystkich

wypieranych myśli.

To samo uczyń z ciałem, pozwól mu "mówić".

Etap drugi: 15 minut

Połóż się na brzuchu i z każdym oddechem czuj jak stapiasz się z ziemią.

* * *

Medytację tę najlepiej wykonywać jest przed snem.

GILOTYNA

Jest to jedna z najwspanialszych medytacji tantrycznych. Idąc, myśl, że nie masz już

głowy, zostało tylko ciało. Nieustannie pamiętaj, że nie masz głowy, wyobrażaj sobie siebie

bez głowy. Zrób sobie fotografię, na której masz zasłoniętą głowę i patrz na to zdjęcie. Opuść

background image

- 20 -

lustro w łazience tak, abyś widział w nim tylko ciało pozbawione głowy.

Kilka dni takiej praktyki i poczujesz

ogromną lekkość, ogromną ciszę, gdyż to głowa jest

problemem. Jeśli potrafisz wyobrazić sobie siebie bez głowy - a nie jest to dla ciebie chyba

żaden kłopot - wtedy coraz bardziej będziesz ześrodkowany w sercu.

Spróbuj w tym właśnie momencie wyobrazić sobie swoją "bezgłowość", wtedy natych-

miast zrozumiesz, o czym

mówię.

NADABRAHMA

Nadabrahma jest starą, tybetańską techniką, pierwotnie wykonywaną wcześnie rano Może

być praktykowana o każdej porze dnia, samemu lub w grupie Konieczne jest mieć pusty

żołądek Po medytacji powinien następować 15-minutowy odpoczynek Technika ta trwa 1

godzinę i składa się z trzech części
Etap pierwszy:30 minut

Usiądź w rozluźnionej pozycji, z zamkniętymi ustami i oczami Zacznij mruczeć, na tyle

głośno, aby dźwięk był słyszany przez innych i zęby wytwarzał wibracje w twoim ciele

Możesz wyobrazić sobie puste naczynie, wypełnione jedynie wibracjami mruczenia. Możesz

zmieniać wysokość tonu, dowolnie oddychać i delikatnie poruszać ciałem.

Nadejdzie chwila, w której mruczenie będzie dokonywało się samo, a ty staniesz się

słuchaczem.
Etap drugi: 15 minut.

Dłonie zwrócone do góry, poruszaj rękami zataczając koła w kierunku na zewnątrz Ruch

dłoni powinien być bardzo wolny, momentami wręcz niezauważalny Poczuj, ze dajesz swą

energię wszechświatowi.

Po 7,5 minutach, odwróć dłonie w dół i zacznij zataczać koła w przeciwnym kierunku (do

wewnątrz) Możesz wykonywać miękkie ruchy ciałem Poczuj energię płynącą w twoim
kierunku.
Etap trzeci: 15 minut.

Usiądź lub połóż się w całkowitym odprężeniu i spokoju.

NATARAJ

Nataraj jest tańcem jako całkowitą medytacją. Składa się z trzech części, trwających razem

65 minut.
Etap pierwszy-. 40 minut

Mając zamknięte oczy, tańcz jak opętany. Nie kontroluj ruchów swojego ciała, nie

obserwuj, co

się dzieje. Pozwól swojej podświadomości zapanować nad tobą. Zatrać się w

tańcu.

Niech taniec płynie sam, nie wymuszaj go, raczej podążaj za nim. Raduj się! Nie robisz nic

poważnego, po prostu bawisz się swoją energią, pozwalając jej płynąć w dowolny sposób.
Etap drugi: 20 minut

Połóż się na ziemi z zamkniętymi oczami. Bądź cichy i spokojny.

Etap trzeci: 5 minut

Uroczyście tańcz i raduj się.

STOP!

Zacznij wykonywać tę prostą metodę przynajmniej sześć razy dziennie Za każdym razem

trwa ona tylko pół minuty, zatem całość zabierze ci trzy minuty dziennie To najkrótsza

technika medytacji na świecie' Cała sprawa polega na tym, abyś robił to nagle.

Idąc ulicą nagle przypominasz sobie STOP Zatrzymaj się, zatrzymaj się zupełnie, żadnego

background image

- 21 -

ruchu Bądź obecny tu i teraz przez pół minuty W jakiejkolwiek sytuacji się znajdziesz -

zatrzymaj się kompletnie i bądź uważny wobec tego, co się dzieje Po upływie pół minuty

ruszaj znów I powtarzaj tę metodę przynajmniej sześć razy dziennie.

Jeśli nagle stajesz się obecny tu i teraz, cała energia ulega przemianie Ciągłość twojego

umysłu przerywa się Jest to tak nagłe, ze umysł nie potrafi stworzyć nowej myśli tak szybko

Potrzebujesz nieco czasu, gdyż umysł jest głupi.

Gdziekolwiek jesteś, w momencie, gdy będziesz o tym pamiętał, wyszarpnij się swojemu

ist

nieniu i zatrzymaj się Nie tylko ty staniesz się świadomy Wkrótce także poczujesz, ze inni

stają się świadomi twojej energii, świadomi ze coś się stało - nieznane zapukało do ciebie.

"NIE DWA"

Jest to jedna z najstarszych mantr. Kiedykolwiek czujesz się podzielony, kiedykolwiek

widzisz, że dwoistość wkrada się do twojego istnienia, powiedz sobie w duchu: "nie dwa".

Ale powiedz to uważnie, nie powtarzaj w sposób mechaniczny.

Kiedykolwiek czujesz przypływ miłości, powiedz: "nie dwa", w przeciwnym razie

nienaw

iść już czeka, gdyż miłość i nienawiść są jednym. Gdy czujesz nienawiść, powiedz:

"nie dwa".

Kiedy jesteś przywiązany do życia, powiedz: "nie dwa". Kiedy czujesz lęk przed śmiercią,

powiedz: "nie dwa".

To powiedzenie powinno być twoim zrozumieniem. Powinno być wypełnione inteligencją,

przejrzystością, a wtedy poczujesz głębokie wewnętrzne rozluźnienie, poczujesz iluminację.

"JESTEŚ TU?"

Wypowiadaj swoje własne imię, rano, wieczorem, po południu... Nie tylko wypowiadaj je,

ale także odpowiadaj na nie. Czyń to głośno, nie obawiaj się reakcji ze strony innych ludzi.

Jesteś wystarczająco przestraszony przez innych, tak naprawdę oni już zniszczyli cię lękiem.

Nie obawiaj się, nawet w środku domu towarowego musisz pamiętać, aby wypowiedzieć

głośno swoje imię:
- "

Zdzisiu, jesteś tu?"

I równie głośno odpowiedz:
-

"Jestem, proszę pana!"

TAK

Przez jeden miesiąc podążaj drogą, która mówi TAK" Przez jeden miesiąc me podążaj

drogą, która mówi "NIE" Zacznij współpracować z TAK - jest to droga, dzięki której się
zjednoczyc

ie NIE nigdy nie prowadzi do jedności Natomiast TAK pomaga, gdyż TAK jest

akceptacją, TAK jest ufnością, TAK jest modlitwą Umieć powiedzieć TAK, jest religijne.

Drugą rzeczą, o której musisz pamiętać to, że nie może być wypierane, Jeśli je wyprzesz,

stanie

się silniejsze, pewnego dnia eksploduje i zniszczy twoje TAK. Zatem nigdy nie

wypieraj NIE, po prostuje ignoruj.

Istnieje ogromna różnica pomiędzy wypieraniem a ignorowaniem Ignorować znaczy

rozpoznawać NIE i mówić "wiem, ze tu jesteś, ale ja będę podążał za TAK" W ten sposób nie

wypierasz, nie mówisz "wynoś się, zjeżdżaj stąd, nie chcę mieć z tobą nic wspólnego" Nie

mów nic w gniewie, nie staraj się wyrzucić NIE do swojego podświadomego umysłu Po

prostu rozpoznawaj NIE, ale podążaj za TAK - bez żalu, bez skargi, bez gniewu.

Ignorowanie to najlepszy sposób, aby zabić NIE Jeśli będziesz 7 nim walczył, staniesz się

jego ofiarą, subtelną ofiarą, NIE juz wygrało, Gdy walczysz z NIE, mówisz "nie" do NIE.

background image

- 22 -

Przez jeden miesiąc podążaj za TAK i nie walcz z NIE Będziesz zaskoczony widząc jak

NIE z dnia na dzień staje się marne i chudziutkie, gdyż głoduje, a pewnego dnia zobaczysz, ze

NIE nie żyje A gdy nie ma juz NIE, cała energia zaangażowana w NIE jest uwolniona. i ta
energia uczyni twoje TAK ogromnym strumieniem

VIPASSANA

1. FORMA SIEDZĄCA

Znajdź wygodną pozycję do siedzenia przez 40-60 minut. Plecy i głowę trzymaj

wyprostowane. Oczy zamknięte, oddech normalny. Pozostań nieruchomo tak długo jak to

tylko możliwe, zmień pozycję wtedy, gdy będzie to naprawdę konieczne.

Podczas siedzenia, podstawowym przedmiotem obserwacji jest unoszenie się i opadanie

brzucha, spowodowane oddechem. Nie jest to technika koncentracji, zatem podczas

obserwacji oddechu, wiele rzeczy może odciągnąć twoją uwagę. Gdy pojawi się coś - myśli,
em

ocje, ból ciała, dźwięki z otoczenia - wtedy przerwij obserwację oddechu i wróć do niej po

chwili.

Podstawowe znaczenie ma tu sama obserwacja, a nie to, co obserwujesz. Zatem pamiętaj,

nie identyfikuj się z rzeczami, które przyciągną twoją uwagę.

2.SPACER

Jest to powolny, zwyczajny spacer, w którym podstawową rzeczą jest odczuwanie stóp

dotykających ziemi.

Możesz chodzić w koło, lub 10-15 kroków w tę i z powrotem. Wzrok skieruj na ziemię,

kilka kroków przed sobą. Podczas spaceru twoja uwaga powinna być skierowana na stopę,

która właśnie dotyka ziemi. Jeśli pojawi się coś odciągającego twoją uwagę, skieruj ją tam, po

czym powróć do uważnego odczuwania stóp.

Jest to taka sama technika jak podczas siedzenia, inny jest jedynie podstawowy przedmiot

obserwacji.

Sp

acer powinien trwać około 20-30 minut.

* * *

W Vipassanie czasem zdarza się, że czujesz się bardzo zmysłowo, gdyż jesteś wyciszony, a

energia nie jest rozproszona. Zwykle marnujesz wiele energii i czujesz się wyczerpany. Gdy

zaś po prostu siedzisz, nie robiąc nic, stajesz się wyciszonym zbiornikiem energii. Zbiornik

ten staje się coraz większy, aż do momentu, w którym jest już przepełniony i wtedy czujesz

zmysłowość, nową wrażliwość, a nawet seksualizm. Wszystkie te zmysły stają się bardziej

świeże, żywe, młode; tak jakbyś wziął kąpiel i zmył z siebie kurz.

DEAUTOMATYZACJA

Jeśli potrafimy zdeautomatyzować naszą aktywność, wtedy całe życie staje się medytacją.

Wtedy najmniejsza rzecz; branie prysznicu, spożywanie pokarmu, rozmowa z przyjacielem -
wszystko t

o staje się medytacją.

Medytacja to jakość, może być nadana każdej rzeczy. Nie jest to jakaś specyficzna

czynność. Ludzie myślą w ten sposób, że medytacja to coś specyficznego - gdy siadasz

twarzą zwróconą na wschód, powtarzasz mantry, palisz kadzidło, robisz to i to o określonej

porze, w określony sposób, w określonej pozycji.

Medytacja nie ma nic wspólnego z tymi rzeczami, one prowadzą do automatyzacji, a

medytacja jest przeciwko automatyzacji.

Zatem jeśli potrafisz być czujny i uważny, każda czynność, każdy ruch jest medytacją.

background image

- 23 -

BIOGRAFIA OSHO

OSHO (znany dawniej jako Bhagwan Shree Rajneesh):

Charyzmatyczny mistrz duchowy, którego dziennikarze nazwali "Seks Guru", choć - jak na

ironie -

zalecał transcendencje seksu, ukierunkowanie jego energii w stronę duchowego

spełnienia.

Rajneesh nie jest ani filozofem, który przekazuje nam abstrakcyjny system idei, ani też

religijnym prorokiem, wpajającym wiarę w wyimaginowane prawdy, których nie możemy

doświadczyć. Dla ortodoksów będzie zawsze heretykiem, atakującym organizacje religijne za

ich dogmatyzm, krytykującym tradycyjne "świętości" - Matkę Teresę, Mahatmę Gandhiego,

Papieża. Rajneesh jest znakomitym mówcą, erudytą swobodnie posługującym się zarówno
wschod

nimi tradycjami mistycznymi, jak i zachodnią psychoterapią. Za pomocą prostego

języka wprowadza słuchacza w świat yogi, tantryzmu, buddyzmu Zen, taoizmu i sufizmu,

wydobywając z nich esencję prawdziwej religijności. Nie daje nam żadnego systemu opartego

na wierze, naucza jedynie technik medytacji, spośród których możemy wybrać odpowiednią

dla siebie drogę duchowego rozwoju.
"Pytasz mnie, co jest dobre, a co złe. Odpowiadam: cokolwiek robisz uważnie i świadomie -

jest dobre. Cokolwiek robisz nieuważnie i nieświadomie -jest złe..."

Bhagwan urodził się w 1931 roku w Indii. Po ukończeniu studiów na wydziale filozofii,

wykłada ten przedmiot w Uniwersytecie Jabalpur. W 1966 r. rozpoczyna podróż po Indii,

nauczając tysiące ludzi medytacji. Osiem lat później, w Poona, Rajneesh zakłada wspólnotę,

która szybko staje się słynna jako światowe centrum rozwoju i terapii, łączące wschodnie

techniki medytacyjne ze współczesną psychoterapią (np.tai-chi, yoga, zen, akupunktura,
psychodrama, hipnoterapia, bioenergetyka -

ogółem około 40 grup). Rajneesh naucza także

własnych, oryginalnych metod medytacyjnych o charakterze dynamicznym,

rozpoczynających się od nie kontrolowanej aktywności ciała w tańcu, podczas którego

"wyrzuca się" napięcie, zapadając potem w ciszę.

Wydawane są książki będące zapisem wykładów Bhagwana i jego komentarzami do tekstów

różnych tradycji religijnych. Z całego świata przybywają do Indii jego zwolennicy.

W maju 1981 roku Rajneesh przybywa do USA. Osiedla się w stanie Oregon, na

pustynnym rancho, zakupionym przez swoich amerykańskich uczniów. Przez 4 lata od
m

omentu przyjazdu do USA Bhagwan milczy, nie daje żadnych publicznych wykładów.

Później powie o tym okresie, że przez słowa odbywa się tylko komunikacja, a przez milczenie

komunia, czyli prawdziwe połączenie duchowe. Jakby na potwierdzenie tych słów, do
Ore

gonu zjeżdżają tysiące ludzi, powstaje samowystarczalna wspólnota, która szybko rozrasta

się do rozmiarów małego miasta. W ciągu 4 lat pustynne piaski Oregonu zamieniają się w

oazę zieleni, hoduje się warzywa, trzodę chlewną, kurczaki. Dzień po dniu, dzięki zapałowi

uczniów Rajneesha, pracujących niekiedy 10-12 godzin dziennie, powstają nowe

zabudowania, gospodarstwa, bary, systemy nawadniające wysuszoną glebę, kanalizacje.

W tym samym czasie wśród miejscowej ludności, składającej się głównie z "pobożnych"

farmerów, narasta wrogość wobec "obcych". Władze stanowe starają się sformułować

zarzuty, które pozwoliłyby zakwestionować legalność wspólnoty.
"Moja wspólnota nigdy nie stanie się Jonestown, ale politycy mogą zrobić z niej Oświęcim.
Zyjetii 7000 ludzi, n

ikogo nie krzywdząc, nie popełniając przestępstw, nie używając

narkotyków. Ale oni chcą nas stąd usunąć, bo każdy polityk to potencjalny Hitler... Prawda
jest niebezpieczna".

Farmerzy formują "komitety straży publicznej", jeżdżą wokół terenu wspólnoty ze

s

trzelbami w dłoniach. Pojawiają się transparenty z hasłami: "dobry czerwony to martwy

czerwony" (uczniowie Rajneesha noszą stroje w kolorze czerwonym). Dewocyjni

background image

- 24 -

chrześcijanie oskarżają Bhagwana o to, że jego religia to "obcy kult", w ramach, którego
odbyw

ają się orgie seksualne (warto przypomnieć, że identyczne oskarżenia wysuwali

Rzymianie wobec... pierwszych chrześcijan). Duchowni organizują biblijne wiece, podczas

których przestrzegają wiernych przed Szatanem i jego wyznawcami. Dużą popularnością

cieszą się koszulki z nadrukiem przedstawiającym lufę pistoletu wycelowaną w twarz

Bhagwana. Władze otrzymują petycje od ludności domagającej się usunięcia "intruzów".
Prasa publikuje sensacje o uprawianej w

ludożerstwo i rytualne palenie niemowląt. Bhagwan

Shre

e Rajneesh pada ofiarą zbiorowej psychozy.

"Gdy mówię, że Bóg jest największym wrogiem religii, to takie twierdzenie szokuje tzw.

religijnych luda, którzy myślą, że modlitwy do Boga i oddanie mu czci jest religią... Bóg jest

największą fikcją, jaką kiedykolwiek stworzył człowiek. Bez Boga, Raju, Nirwany, świat staje

się przypadkowy, bez znaczenia. Moje zadanie to uczynić cię tak dojrzałym, abyś mógł żyć

pięknie i szczęśliwie, bez znaczeń - cała egzystencja nie ma znaczenia. Gdy stajesz się cichy,

współbrzmisz z egzystencją, staje się jasne, że nie jest potrzebne żadne znaczenie..."

Także w polskiej prasie ("Sztandar Młodych") można znaleźć interesującą ilustrację

emocji wywołanych przez Rajneesha: "Bhagwan potrafił zagonić swych wielbicieli - młodych

na ogół ludzi - do niewolniczej pracy, wymagając od nich nie tylko szesnastogodzinnego dnia

roboczego, ale także nieustannego uśmiechu na ustach".

Wydaje się, że autor znacznie lepiej od Rajneesha potrafi wymusić uśmiech na ustach. Oto

do Oregonu przybywa 7000 do

browolnych niewolników, pozwalając na zmuszenie ich do

wielu godzin pracy dziennie. Kim byli ci bezmyślni, "młodzi na ogół ludzie"? Przeciętna

wieku członków komuny wynosiła 34 lata, 64% spośród nich to ludzie z wyższym

wykształceniem, w tym 38% z wyższymi stopniami naukowymi...

Dalej autor z żalem stwierdza, że "Zarzuty o zmuszanie ludzi do niewolniczej pracy i

zniewolenie ich umysłów, nie trafiły pod osąd amerykańskiej Temidy".

Władze zaskarżają do sądu legalność komuny, argumentując to pogwałceniem prawa

rozłączności Kościoła i państwa. Prokurator Oregonu ogłasza jednak, że Bhagwan nie jest
nauczycielem religijnym.

Ostatecznie, Rajneesh zostaje aresztowany, skazany za naruszenie przepisów

imigracyjnych na 400 000 dolarów grzywny i w listopadzie 1985 roku wydalony z USA.

Przez następnych siedem miesięcy odwiedza m.in. Szwecję, Anglię, Irlandię, Urugwaj.

Wszystkie te kraje anulują jego wizę. Opuszcza je pod nadzorem policyjnym. Zabrania się mu

wstępu do Włoch, RFN, Danii, Holandii. Ogółem deportowano go lub odmówiono mu wizy

do 21 państw - najczęściej uzasadniając, iż stanowi "zagrożenie dla bezpieczeństwa
publicznego".

Pod koniec 1986 roku Bhagwan powraca do Indii. W tym czasie stan jego zdrowia

gwałtownie się pogarsza. Lekarze szybko kojarzą fakty: podczas pobytu w więzieniu w

Oklahomie, Rajneesh został poddany działaniu nieznanych środków, które spowodowały

całodobową utratę przytomności. Objawy chorobowe, jakie obecnie zdradzał, wskazywały na

wpływ napromieniowania lub zatrucia jednym z metali ciężkich. Natychmiast wysłano do

Londynu próbki jego włosów, moczu i krwi. Wyniki analizy były jednoznaczne - Bhagwan

został zatruty talem - trucizną używaną do likwidacji więźniów politycznie "niewygodnych".

Peter Waight, korespondent "Birmingham Post", pisał: "Administracja Reagana postanowiła

otruć Rajneesha, mistyka, którego jedyną bronią były słowa...słowa krytykujące

chrześcijaństwo i prezydenta Reagana, słowa obnażające hollywodzką fikcję amerykańskiej,

chrześcijańskiej demokracji."

Tymczasem do Indii przybyw

ają nowi ludzie, organizowane są grupy terapeutyczne. W

listopadzie 1987 roku stan zdrowia Rajneesha ulega niewielkiej poprawie, Bhagwan wznawia

wykłady...

background image

- 25 -

"Zostałem ukrzyżowany, przez wiele tygodni moje ciało walczyło z trucizną, lecz teraz

zmartwychwstałem. Jest symboliczne, że tym razem Jezus został ukrzyżowany w Ameryce, a

zmartwychwstał w Indii. Jest to triumf Wschodu nad Zachodem. Jest to triumf prawdy nad

kryminalistami typu Ronalda Reagana. Jest to triumf życia nad śmiercią. Jest to triumf

miłości nad nienawiścią—Istnieje tylko jedna religia - religia miłości."

Mistrz kontynuuje wykłady, popularność Rajneesha rośnie. Wydano 650 jego książek (w

ogólnym nakładzie dziesięciu milionów egzemplarzy), liczbę jego zwolenników na całym

świecie ocenia się na około dwa i pół miliona.

W 1989 roku Bhagwan Shree Rajneesh odrzuca swoje imię, od tej pory jego uczniowie

nazywają go "Osho", co symbolizuje człowieka przebudzonego, wypełnionego miłością i

pokojem. "Osho" to imię, którym dawni uczniowie Zen zwracali się do swoich mistrzów.

Stale porgarszający się stan zdrowia Osho nie pozwala mu na kontynuowanie wykładów,

które kończą się serią zatytułowaną "Manifest Zen". Od tej pory Osho tylko sporadycznie

pokazuj e się swym uczniom, uczestnicząc wraz z nimi w medytacjach.

19 stycznia 1990 roku Osho opuszcza swoje ciało.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
OSHO Budda drzemie w Zorbie
OSHO = budda drzemie w Zorbie
Osho Budda drzemie w Zorbie
Osho Budda drzemie w Zorbie(1)
Osho Budda drzemie w Zorbie
1 Osho Budda drzemie w Zorbie[1]
Osho Budda drzemie w Zorbie
OSHO Budda drzemie w Zorbie
Osho Budda Drzemie w Zorbie(1)
OSHO Budda drzemie w Zorbie
Budda drzemie w Zorbie Osho
Osho Rajneesh Budda Drzemie w Zorbie
Budda Drzemie w Zorbie
Osho Rajneesh Równowaga Ciała I Umysłu
Osho Trzecie oko
Osho Odwaga Radość niebezpiecznego życia

więcej podobnych podstron