1
CUD WSKRZESZENIA
(Relacja Klaudii Nikitycznej Ustiużaninej)
2
CUD WSKRZESZENIA.
(UKRAINA
)
(…) Przytaczam opowiadanie Klaudii Nikitycznej Ustiużaninej tak, jak je
usłyszałem:
Koło mojego sklepu, w którym pracowałam jako sprzedawczyni, była świątynia.
Kiedyś poszłam popatrzed: co tam się robi. Stanęłam sobie w kącie, obserwuję:
jeden, drugi, piąty, dziesiąty, żegnają się, całują ikony i nawet kłaniają się przed
ikonami do ziemi.
Podeszłam do ikony, postukałam po desce, popatrzyłam:
Namalowany był jakiś dziadek.
A na drugiej ikonie jakaś kobieta -matka z niemowlęciem.
Myślę sobie tak: „No i co, ja też trzymałam Andriuszę na rękach… . Okazuje się,
jakie oni mają pojęcie, cóż to za Bóg… “
Poszłam do sklepu z lekkim uśmieszkiem i opowiedziałam o swoich wrażeniach.
A jedna z pracownic sklepu powiedziała mi:
- Milcz, Klaudio. Ty drwisz z Boga!
- Daj spokój! – odpowiedziałam jej.
Potem poszłyśmy razem z drugą sprzedawczynią popatrzed i upewnid się. I też
wszystkich z ikon; źle oceniłam – oni chyba trochę… nie tego… jakby jacyś
chorzy, czy co.
Ale jednak Bóg zlitował się jednak nad Klaudią Nikityczną, nie pozwolił jej
pozostad w takim zamroczeniu – Klaudia ciężko zachorowała. Na raka.
Jak już wiele o tym pisano, choroba była zesłana dla zbawienia duszy. Operował
ją Izrael Isajewicz Neumark, doskonały utalentowany chirurg, profesor znający
swój fach. I na stole operacyjnym jej dusza opuściła ciało.
Oto, jak o tym opowiadała:
Nawet strasznie o tym mówid. Mój trup leżał na stole – rozkrojony jak świoska
tusza. A ja widzę i słyszę, przemieszczam się, tam gdzie chcę…
A to jej dusza wszystko widziała, wszystko słyszała – dusza wszystko czuła! A
ciało – było jak ubranie duszy. Tak, jakbyśmy zdjęli palto – a sami poszli, gdzie
chcieliśmy. No i Klaudia pomyślała, że pójdzie do domu – gdzie miała się
podziad?…
Ale nie udało się. Słyszała, co kto mówił, widziała, jak przyjechał jej dyrektor, jak
syn Andriusza przychodził i płakał, ale niczego nie mogła zrobid. Kiedy jej
martwe ciało wywieźli z sali operacyjnej, poczuła coś niezwykłego – o czym
wcześniej nigdy nie słyszała:
3
Moja dusza, jak jaskółka, z błyskawiczną szybkością uniosła się w górę. Leciałam
jakby w szklanym futerale. Nie czułam żadnego oporu powietrza! I nagle widzę
— ziemi nie ma! Tylko błyszczy z oddali jak gwiazdka…
Klaudia Nikityczną opowiadała, że kiedy tak leciała w nieznanym jej miejscu –
głową na zachód, nogami na wschód – miała pod sobą jakby puchowy, brązowy
dywanik.
Na lewo ode mnie była aleja szerokości około 6 metrów — długa i prosta jak
struna – nie było widad jej kooca ani kresu. Ogrodzona żywopłotem z liści
laurowych – tak gęstych, że nawet kura nie przecisnęłaby głowy.
A na wschodzie zobaczyła lśniącą bramę, wysoką jak ośmiometrowy - albo
dziewięciopiętrowy dom – żaden człowiek na świecie nie potrafiłby stworzyd
czegoś tak pięknego! Nie można sobie nawet tego wyobrazid. Brama lśniąca jak
słooce, różnokolorowa, kolory migoczą, mienią się, latają świetliste iskry…
Jest pięknie i ciepło. Ale gdzie się znajduję – nie wiem. Chciałam się dowiedzied
– ale nikogo nie ma. Aromatyczne powietrze… Zapomniałam, że żyłam na ziemi,
zapomniałam, że umierałam i zapomniałam nawet o Andriuszy. I nagle przez tę
owalną bramę z powietrza idą Matka (Niepokalana) i Córka (tak mi się wtedy
wydało) w brunatnej mniszej odzieży. Idą szybko. Córka (Mój Anioł Stróż)
płacze, prosi o coś Matkę. Matka nie zwraca na to uwagi, idzie prosto do mnie.
Anioł ją opłakiwał.
Klaudia Nikityczna myślała wtedy, że z „mniszką” jest jej córka, a to był Anioł
Stróż, dany przez Boga słudze Bożej Klaudii. To on ją opłakiwał.
Pomyślałam: spytam teraz, gdzie się znalazłam. A Matka jest tak piękna, że
nigdy takiej piękności nie widziałam wśród ziemskich ludzi. Nie można patrzed
na taką pięknośd. I spogląda na mnie tak surowo — czuję, że jest ze mnie
niezadowolona. A ja myślę: w jaki sposób ta młoda mniszka została matką? I
nagle czuję: ona wie o mnie wszystko – od A do Z. I zawstydziłam się – nie
wiem, gdzie mam się odwrócid czy odejśd. Ale nic nie wychodzi -jak leżałam, tak
leżę. Nie można wstad, nie można się odwrócid.
I nagle ta młoda kobieta podnosi łagodnie głowę i pyta (a w jej głosie czuje się
tylko miłośd): „Zbawco, gdzie ona pójdzie?”. A mnie jakby prąd poraził — od
razu zrozumiałam, że jestem w Niebie, a przede mną stoi Królowa Niebios…
W ten sposób stopniowo zaczęła orientowad się, co się dzieje, przypominała
sobie wszystko, o czym mówił jej ojciec. Andriusza jeszcze wtedy był mały – nie
zapamiętał wszystkiego, o czym matka mówiła ze łzami. A ja szczególnie wierzę
właśnie temu opowiadaniu, opowiedzianemu praktycznie zaraz po cudownym
wskrzeszeniu… Klaudia słyszała, jak Bóg odpowiedział Matce Bożej.
4
Słyszę głos skądś z góry: „ Sprowadźcie ją z powrotem na ziemię, umarła
przedwcześnie”. Tak się ucieszyłam, chociaż cała się trzęsłam!… A Królowa
Niebios poszła ku tej lśniącej bramie, a ona otworzyła się przed nią z
błyskawiczną szybkością. A przez otwartą bramę widad było silne,
przezroczyste, błękitne światło.
A potem wrota Nieba zamknęły się z powrotem… Leżałam jak pusta skorupka,
nie miałam pojęcia, co się ze mną stanie. I wtedy poczułam, jak ktoś – a to był
Anioł Boży – podsuwa mi myśl: o co mam poprosid.
I pytam:
- Jak będą żyd na ziemi, Boże – moje ciało jest całkiem pocięte?
A Bóg odpowiada (ale słyszę tylko głos, a w tym głosie absolutna miłośd!):
- Będziesz żyd lepiej… Wy, niewdzięczni, nie czcicie swego Stwórcy, tylko
bluźnicie. Nie żałujesz za grzechy, tylko grzeszysz coraz więcej. Twój syn poszedł
do domu dziecka, a twoja nieczysta dusza przybyła do Mnie…
Leżę. I znów milczę. I znów Anioł jakby podpowiadał mi, o co spytad. I wtedy
mówię:
- Boże mój syn został sierotą.
Ale Bóg, zamiast odpowiedzi, pyta:
- Wiem. Czy żal ci twojego syna? Mogłam tylko wyrzec:
- Bardzo. I tak zapłakałam, że oczodoły wypełniły mi się łzami.
- A mnie jest trzykrod bardziej żal każdego człowieka. Tak, wszyscy jesteśmy
dziedmi Bożymi i Bóg wszystkich nas żałuje bezgranicznie – wiele razy się o tym
przekonywałem...
Przekonała się potem i Klaudia.
A w tym momencie leżała bezradna, nie wiedząc, co się z nią stanie. Nie
potrafiła nawet myśled rozsądnie. Przecież jej dusza nie miała świadomości
duchowej, wychowania duchowego. Czuła tylko lęk i wstyd. „Pozostał mizerny
okres życia…”
Anioł podsunął jej w myśli trzecie pytanie i Klaudia spytała:
- Boże, u nas na ziemi mówią, że tu, w Niebie, jest Królestwo Niebieskie.
Na to pytanie Bóg jej nie odpowiedział.
Wiem, że słyszy, ale dlaczego nie odpowiada – nie wiem. Kręciłam już głową, w
jedną i drugą stronę, ale nie doczekałam się. Patrzę: brama otworzyła się
znowu. Królowa Niebios wyszła w brązowym płaszczu, szybko podeszła do mnie
— w ręku trzymała warkocz.
5
Bóg mówi do Królowej Niebios:
- Podnieś ją i pokaż dla niej jej „raj”.
Raj Klaudii gdyby w tym momencie nie dostała szansy powrotu na ziemię.
Królowa Niebios uczyniła ledwo zauważalny ruch palcami - a mnie jakby
wstrząsnął prąd: momentalnie wstałam — twarzą na wschód. Potem Ona
wyciągnęła rękę na północ – a tam z błyskawiczną szybkością jakby odsunęła się
zasłona i coś mnie odwróciło twarzą w tę stronę.
Widzę przed sobą ogromne pole – rozciąga się z prawa na lewo i w dal, nie
widad kooca. Z początku pomyślałam, że to pole spalonych kretowisk. A kiedy
się przyjrzałam, widzę: wszystkie się ruszają. Ogarnął mnie strach: jak to,
kretowiska się ruszają?
A to byli ludzie, żywi, ale spaleni, zwęgleni ludzie,
chociaż i nosy, i uszy, i palce – wszystko było całe.
To były ich dusze – czarne jak
węgiel! I nie można było poznad, kto to – on czy ona. Nie do odróżnienia.
Ruszają się. Rozmawiają – jakby szumiał morski przypływ.
Proszą mnie, zwracając się po imieniu, żebym przekazała na ziemię: kto
walczy z Bogiem, lepiej, żeby wcale się nie urodził. Ze skruchą wyznają przede
mną swoje grzechy
(„ja jestem rozpustnik”, „ja złodziej, ja bandyta”, „ja jestem
mordercą… “)
. Zrozumiałam, że to ci ludzie, którzy żyli bez wiary i umarli bez
skruchy.
Klaudii nie powiedziano, kim są ci ludzie, kiedy i dlaczego tu się znaleźli. Ale Bóg
dał jej taką zdolnośd rozumienia słów, które płynęły z tego ludzkiego morza, że
wiedziała, o co każdy z nich prosi.
Ale ogólnie prośba była jedna: módlcie się,
módlcie się za nas, żałujcie za grzechy!
A tam, w Niebie, skrucha nie będzie
przyjęta – tylko tu, na ziemi. Wszyscy ci ludzie nie wejdą do Królestwa
Niebieskiego za bluźnierstwo.
Przecież każdy grzech jest bluźnierstwem
przeciw Bogu.
Klaudia czuła płynący od nich nieznośny smród i nigdzie nie mogła się przed
tym smrodem ukryd:
Nie mogła ani odwrócid twarzy, ani poruszyd się – nogi
miała jakby przyspawane… A ludzie ci stali tak samo, nie mogąc się poruszyd –
stłoczeni jak w ciasnym autobusie.
I wtedy przeszyły ją Słowa Boże, wypowiedziane, zanim zobaczyła to morze
ludzkiego nieszczęścia – o tym, że żyjący na ziemi nie czczą swojego Stwórcy, a
jedynie grzeszą.
„Trzeba żałowad za grzechy, a nie grzeszyd, bo życia pozostał
mizerny okres”
– te słowa Boże wciąż słyszała całą duszą.
Nagle zrozumiała, że powiedziano to dla nas, dla nas wszystkich! Przecież Bóg
zostawił na ziemi jedno Prawo, a nie dwa! Jedno dla wszystkich.
Dlatego
szczególnie powinniśmy modlid się za ludzi z najsroższego czyśdca. Tym z piekła
6
nasza modlitwa jest zbędna.
Oni z tych kretowisk przekazali Boże ostrzeżenie
Klaudii, a ona przekazuje je nam – żyjącym na ziemi. To właśnie stanowi wielką,
żywą naukę Bożą. Poprzez tę naukę Łaska Boga dotyka naszej planety…
Klaudia Nikityczna nie wszystko to zrozumiała od razu, ale doznała takiego
wstrząsu, że łzy popłynęły jej strumieniem i zawołała z głębi serca:
- O Boże mój! Królowo Niebios! Niech będę żywą na ziemi! Będę się modlid,
będę wszystkim opowiadad, co widziałam i słyszałam w Niebie!
Królowa Niebios znów skinęła ręką – i widzenie znikło, powietrze oczyściło się z
odoru. Kiedy Klaudia opowiadała mi o tym, przypomniałem sobie jej słowa:
„Gdyby Bóg uczynił to z moją mamą, nigdy bym nie uwierzyła”.
Rzeczywiście – jak może uwierzyd ten, kto sam nie przeżył czegoś podobnego?
Kiedy Królowa Niebios skinęła ręką w dół – miasto Barnauł stało się widoczne
jak w szkle powiększającym. Widad było wszystko z najdrobniejszymi
szczegółami – nawet słomki. Klaudia zobaczyła swój sklep i powiedziała:
- To jest sklep, w którym pracowałam. A Bogarodzica odpowiedziała krótko:
- Wiem!
Klaudia omal się nie rozpłakała ze wstydu, myśląc:
„Komu ja to mówię? Przecież Ona wie wszystko!”. A Królowa Niebios wskazuje:
- Popatrz na świątynię!
I w tym momencie Klaudia zobaczyła w dole błękitną kopułę i krzyż.
- Popatrz, jak tam się modlą i przyjmują Komunię świętą na klęcząco!
I znowu – kopuły jakby nie było, jak gdyby zmieniła się w kryształ albo szkło.
Klaudia popatrzyła na wszystkich, którzy byli w świątyni – nie zobaczyła ani
jednego swojego znajomego…
Tylko odprawiającego nabożeostwo ojca Mikołaja Wojtowicza, którego znała.
A kiedy zobaczyła, jak staruszek i staruszka klęcząc żegnają się, całują ikony, biją
pokłony
– przypomniała sobie, jak dwukrotnie wstępowała do świątyni
Pokrowskiej, kiedy była żywa i zdrowa, i jak wszystkich źle osądziła, wyśmiała,
nazwała głupimi.
A teraz, zobaczywszy tych ludzi z góry, zawołała ze łzami:
- Boże, jacy ludzie są mądrzy – wierzą, że Bóg jest, nisko kłaniają się Jego
wizerunkowi!
Cała się trzęsła, szlochała. I Królowa Niebios pozwoliła się jej wypłakad. Potem
znów skinęła palcami – i wszystko znikło…
7
Tymczasem od lśniącej bramy podpłynęło dwanaście płyt -przezroczystych,
jakby szklanych, przypominających wagoniki połączone złotymi łaocuszkami.
Królowa Niebios powiedziała Klaudii:
- Wejdź na nie, naprzód postaw prawą nogę na płytę, a potem lewą.
I tak na każdą. I kiedy doszła do dwunastej płyty, zobaczyła, że jest tam tylko
złota rama, a dna nie ma.
- Ja tam wpadnę! – mówi Klaudia.
- Nie bój się – pocieszyła ją Królowa Niebios i dała jej warkoczyk, jakby
upleciony z jej włosów. Klaudia chwyciła za warkocz prawą ręką, Matka Boża
podniosła ją (dusza nic nie waży - jest leciutka jak maleoka drewniana łyżeczka),
potrząsnęła -i Klaudia poleciała prosto w dół do szpitala z szybkością
błyskawicy, zupełnie nie czując oporu wiatru.
Zobaczyła leżącego mężczyznę bez nóg -pociąg odciął mu nogi, a następnie
zdążyła zobaczyd swoje ciało. A potem niczego nie pamiętała.
„Muszę opowiedzied, co widziałam i słyszałam…”
Przy łóżku Klaudii wyznaczono dyżury – i lekarze, i pielęgniarki zmieniali się co
kilka godzin. Nikt nie wiedział, czy będzie jeszcze żyła, co się z nią stanie.
Kiedy ocknęła się na swojej sali, nie czuła bólu i długo nie mogła zrozumied,
gdzie się znajduje. Zobaczyła okno, lampkę, człowieka w bieli, przypomniała
sobie, że to lekarz – stopniowo wracała jej pamięd.
Przypomniała sobie, że żyła na ziemi, ciężką operację, przypomniała sobie
wszystko, co stało się z nią w Niebie po śmierci…
I nagle jej palce same złożyły się do znaku krzyża (a przecież przedtem prawie
wcale nie umiała się żegnad, zapomniała, jak to się robi!)… Otworzyła oczy –
patrzyła na nią dyżurna pielęgniarka.
- Chwała Tobie Boże, chwała Tobie Boże, chwała Tobie Boże! - wykrzyknęła
nagle Klaudia, chociaż do tej pory nie znała żadnych modlitw.
Pielęgniarka pełniąca dyżur koło niej, rzuciła się do drzwi i krzyknęła, nie
spuszczając oczu z pacjentki:
- Tutaj, szybko!
Przybiegła jeszcze jedna kobieta w białym fartuchu.
Klaudia mówi im:
- Zbierzcie ludzi, ja muszę wam opowiedzied, co widziałam i słyszałam w
Niebie…
8
Kiedy odzyskałam przytomnośd, ponagliłam je, nie wiedząc, jak długo jeszcze
pożyję, jaki czas wyznaczył mi Bóg — czy godzinę, czy dwie, czy może więcej.
Ale nie czułam absolutnie żadnego bólu - jakbym była zupełnie zdrowa. (…)
DO LUDZI CAŁEJ ZIEMI!
Nasze ziemskie życie jest tylko początkowym odcinkiem wieczności.
To, w jaki
sposób człowiek wykorzysta ten swój start, określi jego położenie w wieczności.
Nikt nie może podjąd decyzji za kogoś innego.
Relacja z Bogiem jest sprawą bardzo osobistą. Odpowiedzialnośd wobec Niego
jest osobista. Bóg ustanowił swoje nienaruszalne, sprawiedliwe prawa, które
można poznad czytając Jego Słowo — Biblię. Poszukajcie kościoła, gdzie
zwiastują żywego Boga, gdzie będziecie mogli poznad Boga, Jego charakter,
Jego myśli i Jego zamiary z ludźmi.
W większości miast i wiosek na świecie są takie kościoły.
Znajdźcie je jak
najszybciej i odwiedzajcie je regularnie! Szczególnie idźcie na adorację
Najświętszego Sakramentu i adorujcie Naszego Zbawiciela!
♥
MODLITWA ZANURZENIA WE KRWI CHRYSTUSA
(szczególnie skuteczna)
„Jezu, zanurzam w Twojej Przenajdroższej Krwi cały rozpoczynający się dzieo, który jest darem Twojej nieskooczonej
miłości.
– Zanurzam w Twojej Krwi wszystkie osoby, które dziś spotkam, o których pomyślę czy w jakikolwiek sposób czegokolwiek
się o nich dowiem.
– Zanurzam moich bliskich i osoby powierzające się mojej modlitwie.
– Zanurzam w Twojej Krwi, Panie, wszystkie sytuacje, które dziś zaistnieją, wszystkie sprawy, które będę załatwiad,
rozmowy, które będę prowadzid, prace, które będę wykonywad, i mój odpoczynek.
– Proszę, aby Twoja Krew przenikała te osoby i sprawy, przynosząc według Twojej woli uwolnienie, oczyszczenie,
uzdrowienie i uświęcenie.
– Niech dziś zajaśnieje chwała Twojej Krwi i objawi się jej moc.
– Przyjmuję wszystko, co mi dziś ześlesz, ku chwale Twojej Krwi, ku pożytkowi Kościoła świętego i jako zadośduczynienie za
moje grzechy, składając to wszystko do „banku” Twojej Krwi na „konto” Maryi, zawierzając Jej moją przeszłośd,
teraźniejszośd i przyszłośd, bez warunków i bez zastrzeżeo.
– Jezu, rozpalaj moje serce miłością do Ciebie;
– stawaj się Centrum mojego życia na każdej jego płaszczyźnie i w każdym wymiarze;
– przemieniaj moje myślenie, patrzenie, słuchanie;
– wypełniaj i uzdrawiaj moją przeszłośd; moją wolę, pamięd, rozum i uczucia;
– Kieruj moim TERAZ, by było zgodne z Twoją wolą.
– Chcę mówid to co Ty chcesz, a resztę przemilczed.
– Chcę czynid to co Ty chcesz, a resztę zostawid.
– Chcę iśd tam gdzie Ty chcesz, a resztę ogarniad modlitwą.
– Chcę cieszyd się tym co Ciebie cieszy, byd pociechą w Twoim smutku;
– cierpied co Ty chcesz i otwartym sercem przyjmowad z wdzięcznością to, co Ty mi w każdym momencie zsyłasz.
– Chcę słuchad Twego słowa i wypełniad je;
– kochad tych, których Ty kochasz;
– troszczyd się o tych, których mi dajesz;
– widzied w ludziach to co Ty chcesz i służyd im tak, jak Ty chcesz.
– Bądź Wola Twoja – zawsze i we wszystkim. Amen.