AKT PL 190 197

background image

190 | AKT

TEREZA Z DAVLE | 191

*26.07.1975 w Hořicach, mieszka w Kounicach i w Davli • wykształcenie: średnie • zawód: fotograf • wystawy w Czechach: Galeria Kamzík – Praga
• Galeria Zlatý klíč – Karlovy Vary • Klub EX – Jablonec nad Nysą • Klub Solidní nejistota – Praga • Biblioteka Miejska – Most… • wystawy zagraniczne:
Ambasada Czech w Buenos Aires – Argentyna • Yacht – Golf club – Asuncion – Paragwaj • w Internecie: www.terezazdavle.tk • pierwszy aparat: Canon
EOS 1000 • ulubiony aparat: Pentax 67 • stosunek do techniki cyfrowej: powściągliwy • hobby: podróżowanie, koty i jedzenie • podziękowanie: rodzinie
i kolegom za wsparcie i pomoc w początkach fotografowania • członkini Asociace profesionálních fotografů

Tereza z Davle

Fotografia fascynowała mnie

od młodości. Fotografią aktu

zajęłam się dzięki moim

pięknym koleżankom, które

chętnie pozwalały się fotogra-

fować. Znaczna większość

z nich bez wahania się roz-

bierała i życzyła sobie, aby

na fotografii była naga. To,

że jestem kobietą, uważam

za wielką dogodność przy fo-

tografowaniu kobiecego aktu.

Potrafię się wczuć w rolę

modelek, a co więcej, dziew-

czyny się mnie nie wstydzą.

Modelki z moich początków

fotografuję do dzisiaj, bardzo

ciekawe jest obserwować, jak upływa czas i nastoletnie dziewczęta za-

mieniają się w kobiety. Wybierając modelki, główny nacisk kładę na ich

wdzięk i urok osobisty. Nie muszą być pod względem fizycznym ideal-

ne, zawsze znajdę coś, dzięki czemu dana modelka się wyróżnia. Jedna

ma piękne nogi, druga piersi, inna ładne włosy. Staram się tylko unikać

dziewczyn po operacjach plastycznych, odbieram to jako strojenie się

w cudze piórka. Większość moich modelek to zwyczajne dziewczyny.

Profesjonalne modelki mają wyuczone pozy i wyrazy twarzy, często

bardzo trudno jest im wytłumaczyć, że chcę, aby wyglądały naturalnie.

Cieszę się bardzo, kiedy uda mi się znaleźć dziewczynę, z którą znajdę

wspólny język i fotografujemy tylko dla przyjemności. Miałam wielkie

szczęście spotkać modelkę Zuzę, która ma niewiarygodny talent i jest

moją muzą. Jestem pewna, że gdyby żyła w Nowym Jorku lub Paryżu,

byłaby z niej gwiazda światowego formatu. Fotografujemy razem już

wiele lat i mam nadzieję, że uda mi się kiedyś wydać książkę z jej foto-

grafiami. U nas jednak stale królują sztuczne modelki w stylu Barbie.

Pierwszy akt stworzyłam w 1995 roku, w rozpadającym się gospo-

darstwie z koleżanką Markétą. (Niestety, żadnych fotografii ani nega-

tywów z kolejnych czterech lat nie posiadam, ponieważ moje atelier

zostało okradzione i wszystkie materiały zaginęły. Był to również mo-

ment, kiedy zastanawiałam się, czy jest sens znowu zaczynać.)

Po paru miesiącach fotografowania zauważyłam, że fotografie są

pozytywnie przyjmowane, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że

moja praca nie idzie na marne. Po roku mój kolega Mungo zapro-

ponował mi, żebym u niego w kawiarni zrobiła wystawę. Z tą chwilą

posypały się propozycje od kolejnych pięknych dziewczyn, pojawiły

się też pierwsze zlecenia.

Idola fotograficznego nie mam. Ale lubię fotografie Františka

Drtikola, Helmuta Newtona i Ellen von Unwerth.

Podczas fotografowania aktu staram się być z modelką sama, na-

wiązać kontakt i nie spieszyć się. Daję do zrozumienia, że obie coś

tworzymy. Paniom, które nigdy nie pozowały, staram się dodać pew-

ności siebie, każda z nich wymaga szczególnego podejścia. Jestem

otwarta wobec ich wyobrażeń. Zazwyczaj przed pracą siadam gdzieś

z modelką i staram się jej wytłumaczyć albo naszkicować, jak wy-

obrażam sobie fotografię. Robię tak wtedy, gdy mam już pewną wi-

zję.

Jednak najlepsze zdjęcia powstały przypadkowo, zupełnie bez

przygotowania. Najchętniej fotografuję na zewnątrz i wykorzystuję

dostępne światło, tzn. żarówki w piwnicy, światło dzienne, oświetlenie

uliczne… Ze studia korzystam tylko, gdy na zewnątrz jest zimno

Na odpowiednie warunki oświetleniowe trzeba czasem czekać go-

dzinami. Często pomagam sobie ekranami odblaskowymi. Światło po-

winno plastycznie modelować ciało. Nie ciągnę światła za modelkami,

ale modelki za światłem.

Podczas pracy często muszę korzystać ze statywu. Chociaż go nie

lubię, gdyż dość mocno ogranicza mnie w pracy, jest ciężki i pracując

z nim poruszam się niezdarnie. Ale przyznaję, często jest niezbędny.

Nie robię statycznych zdjęć, więc staram się fotografować „z ręki”,

nawet przy długich czasach. Zdarza się więc, że część naświetlonych

klatek (gdy nie utrzymam) jest nieostra lub rozmazana. Jednakże

mnóstwo z tych fotografii ma większy urok i szyk niż zdjęcia ostre

i perfekcyjnie naświetlone. Ja je lubię i wszystko teraz zależy od gustu

każdego z nas, od naszych preferencji. Co chwilę jednak jakiś „by-

strzak” zwróci mi uwagę, że dane zdjęcie nie jest ostre (jakbym tego

nie wiedziała) i nie rozumie, dlaczego właśnie je wybrałam na wysta-

wę. Lubię niedoskonałość i tajemnicę, które w tych obrazach znajdu-

ję. Robię zdjęcia tak, aby mnie samej się podobały. Jeśli podobają się

też komuś innemu, jestem uszczęśliwiona…

Kolejną moją słabością jest to, że, w przeciwieństwie do wielu foto-

grafów, lubię duże ziarno. Większość fotografów stara się, aby obraz

był jak najdelikatniejszy, a ziarno ledwo dostrzegalne, ja uwielbiam

ziarno wielkie jak pestka wiśni. Chętnie fotografuję w nocy, w piw-

nicach i przejściach podziemnych (w tym przypadku używam filmu

Kodak o czułości 3200 ISO). Halogeny i lampy błyskowe stosuję tylko

podczas fotografowania na zlecenie. To samo dotyczy asystentów, fry-

zjerów i wizażystek.

Ponieważ nigdy nie uczyłam się w żadnej szkole fotograficznej

i wszystkiego dowiedziałam się z książek, od kolegów fotografów lub

metodą prób i błędów, do dzisiaj mam problem z techniką i brakuje

mi wielu umiejętności praktycznych. To staram się równoważyć wy-

czuciem i sercem podczas fotografowania. Ciągle chętnie podejmuję

współpracę z fotografami, których szanuję. Pytam o szczegóły przy

fotografowaniu. Staram się trochę poduczyć. Lubię patrzeć, jak pra-

cują. Uważam to za najlepszą szkołę fotografii. Uwielbiam klasycz-

ną czarno-białą fotografię i tradycyjny sposób uzyskiwania odbitek.

Powiększenia robię sobie sama w ciemni. Ciągle się chlapię w wywoły-

waczu, przy wywoływaniu bawię się ze zdjęciem.

Posiadam też aparat cyfrowy Canon 20D, ale korzystam z niego

tylko podczas pracy na zamówienie. Uważam, że atutem fotografii cy-

frowej jest natychmiastowa możliwość korygowania obrazu. Kolejną

zaletą jest to, że wyraźnie przyspiesza proces, w którym tworzy się

fotografia i oszczędza materiał, tzn. pieniądze. Nadal jednak nie

mogę pozbyć się wrażenia, że z czasem fotografia z aparatu wyparuje.

Pomimo że ataku cyfrówek nie można zatrzymać, ja o metodzie trady-

cyjnej nie powiem złego słowa.

Moim największym marzeniem dotyczącym fotografii jest, żebym

mogła spokojnie się utrzymać ze sprzedaży swoich zdjęć i mogła foto-

grafować tylko to, co mnie interesuje.

Dłonie,

2001. Piękne ręce, piękna pupa. Oliwa z oliwek, światło dzienne, film Kodak Tmax 100… nic do dodania

background image

192 | AKT

TEREZA Z DAVLE | 193

Sabina,

1998

Piękna modelka, fotografowana w

przepięknym apartamencie w hotelu Intercontinental. Nieostra i błędna pod względem naświetlenia fotografia, bez

idealnej kompozycji. Moim zdaniem jest absolutnie doskonała. Niestety, istnieje tylko jedno jedyne powiększenie. Negatyw został skradziony

Bożonarodzeniowa Zuzanka

Dwie fotografie z serii bożonarodzeniowych kartek na rok 2002. Modelka została posmarowana olejem słonecznikowym, aby się błyszczała, a także rybim

śluzem, który ciekł z karpia. Sfotografowano w niedogrzanym studiu. Po fotografowaniu modelka była cała zmarznięta i nie mogła się doczekać gorącego

prysznica. Jakie było jej zdziwienie, gdy odkryłyśmy, że zabrakło wody. Do tej pory obie wspominamy, jak pod koniec listopada zmarznięta, tłusta i śmierdzą-

ca karpiem Zuza jechała metrem do domu i wszyscy się od niej odsuwali

background image

194 | AKT

TEREZA Z DAVLE | 195

^

Lilie wodne,

2002

To jedna z moich ulubionych fotografii. Ostatnia klatka, na ostatnim filmie. Seria tych fotografii powstała dla magazynu Playboy. Dla Playboya jednak fotogra-

fowało się w kolorze (zgodnie z życzeniem czasopisma). W zapasowym aparacie był założony czarno-biały film z tylko kilkoma wolnymi klatkami. Modelkę

uchwyciłam w momencie, gdy właśnie wychodziła z wody, pogryziona przez komary i zmęczona.

Jana,

2004

Jedna z moich najlepszych koleżanek pozuje za brudnymi oknami chaty, podczas gdy sąsiad kręci się pod płotem. Często mam dużo ubawu przy fotografo-

waniu.

Na plaży,

2000

Fotografowano w Rosolina Mare, Włochy. O 6 rano, kiedy słońce już przyjemnie świeciło, ale światło jeszcze nie było ostre. Kiedy przyszłyśmy na plażę, była

pusta, ale jak tylko Zuza się rozebrała, zaczęli podchodzić faceci w różnych kategoriach wiekowych. Odchodząc Zuzka otrzymała wielki aplauz. Do dzisiaj

nie rozumiem, skąd się wzięło nagle i tak wcześnie rano tylu ludzi.

^

W

oknie, 1999

Fotografia wykonana w restauracji na Střeleckim ostrovie (Wyspa Strzelecka, wysepka na Wełtawie w Pradze, przyp. tłum.) w czasie południowej przerwy.

Kiedy modelka się rozebrała i zaczęła pozować, do okna przypłynęło około 10 łódek z żołnierzami, którzy zaczęli do nas pokrzykiwać. Chociaż modelka

zachowywała się bardzo profesjonalnie i próbowała kontynuować pracę, fotografowanie nie było możliwe. Łódki z załogą w tle przeszkadzały. Na próżno

starałyśmy się ich przekonać, żeby się wynieśli, po paru minutach poddałyśmy się i zaczęłyśmy pakować. Chłopcy myśląc, że przedstawienie skończone

odpłynęli. Później jednak modelka wskoczyła znowu na okno, przeciągnęła się, ja nacisnęłam spust i już…

background image

196 | AKT

TEREZA Z DAVLE | 197

Rzeźba,

2000

Fotografia zrobiona po

zrealizowaniu zlecenia rekla-

mowego. Na użytek reklamy

modelkę posmarowano

szarym kolorem, stała jak

rzeźba pośród świeżych wa-

rzyw i owoców. (Największa

głupota, jaką kiedykolwiek

zleciła mi agencja reklamo-

wa, ale klient „warzywniak”

był zadowolony). Po odej-

ściu klienta i ludzi z agencji,

napiłyśmy się z modelką

i w końcu zaczęłyśmy

fotografować coś, co nas

interesowało. Tego dnia

spotkałam swoją największą

muzę.

Peggy,

1997

Piękna, energiczna dziew-

czyna, którą poznałam

w barze u znajomego

Munga. Umówiłyśmy się

na zrobienie „kilku zdjęć

na pamiątkę”. Przyjechała

punktualnie, wymyśliłyśmy

kabaretkowe body, następ-

nie to sfotografowałyśmy,

odjechała i już nigdy

o niej nie słyszałam…

Nawet zdjęcia nie ma na

pamiątkę.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
AKT PL 002 007
AKT PL 142 149
PL-Piotrek-dogovor, 1---Eksporty-all, 1---Eksporty---, 1---akt.-odb.-SNG+UE+world, akt.-KZ-Uralsk-Ża
Mlekpol-Wika-mail's-info, 1---Eksporty-all, 1---Eksporty---, 4---towary-PL+world, PL-towary-all, 3--
SM-Hajnówka-akt.-e-mail's, 1---Eksporty-all, 1---Eksporty---, 4---towary-PL+world, PL-towary-all, 3-
Zgapa pl Akt normatywny
Zgapa pl Akt prawny1
Leki w fizjot 2 akt
download Zarządzanie Produkcja Archiwum w 09 pomiar pracy [ www potrzebujegotowki pl ]
Wyklad 6 Testy zgodnosci dopasowania PL
WYKŁAD PL wersja ostateczna
Course hydro pl 1
PERFORMANCE LEVEL, PL
struktura organizacyjna BTS [ www potrzebujegotowki pl ]
wyklad 2 Prezentacja danych PL

więcej podobnych podstron