O tym, że jesteśmy w ostrym kryzysie i o lobbingu w sferze prawa autorskiego

background image

mapa newsy komentarze artykuły felietony cytaty wydarzenia książki

RSS

VaGla VaGla.pl blog FAQ polityka prywatności kontakt login

Szukaj

strona główna

»

newsy

O tym, że jesteśmy w "ostrym

kryzysie" i o lobbingu w sferze

prawa autorskiego

Pt, 2009-10-09 14:54 by

VaGla

»

jednostka

biznes

państwo

dostępność

legislacja

media

prasa

prawo autorskie

przechowywanie danych

reklama i marketing

społeczeństwo

wolność słowa

własność intelektualna

cytaty

"Ustawodawca jest bezczynny i nie reaguje na nasze postulaty,
bo jest silne lobby, aby żadnych zmian nie było.
"

- Jan Błeszyński, prof. dr hab., w czasie panelu „Aktualne

problemy reprografii na rynku wydawniczym”, jaki odbył się
drugiego dnia III Targów Książki Akademickiej i Naukowej
Academia 2009. Wypowiedź przywołana za tekstem
opublikowanym w serwisie rynek-ksiazki.pl, pt.

Ktoś blokuje

zmiany w ustawie?

Prof. Błeszyński jest w istocie niekwestionowanym autorytetem w
sferze prawa autorskiego. Prowadzi również kancelarię radców
prawnych Błeszyński i Partnerzy, a na stronie tej kancelarii
publikuje

informacje o swojej aktywności zawodowej

, m.in. to, że

jest Członkiem Komisji Prawnej i Legislacyjnej Międzynarodowej
Konfederacji Stowarzyszeń Autorów i Kompozytorów /CISAC/
(por. m.in.

Po decyzji Komisji w sprawie COMP/C2/38698 -

CISAC

). Są tam również biogramy innych prawników kancelarii

(przy okazji por.

Socjaliści wycofują się z raportu Mediny, ruchy w

Wielkiej Brytanii, Francji, Nowej Zelandii, Norwegii i Polsce...

,

gdzie cytowana jest dr Katarzyna Błeszyńska).

W cytowanym tekście serwisu rynek-ksiazki.pl pada jeszcze
jedno, interesujące stwierdzenie, które warto czytać z tekstem

"Dobrowolna" rejestracja nie jest rozwiązaniem, negatywna
definicja "prasy" jest zagrożeniem

(wytłuszczenia moje,

VaGla

):

Podczas panelu poinformowano, że w trakcie
niedawnego Kongresu Kultury Polskiej cztery
organizacje pozarządowe czyli Izba Wydawców Prasy,
Polska Izba Książki, Polskie Towarzystwo Wydawców
Książek i Stowarzyszenie „Polska Książka” złożyły
wspólny projekt nowelizacji ustawy o prawie
autorskim w zakresie ograniczenia tzw. użytku
własnego oraz podniesienia stawek za
multiplikowanie utworów
. Projekt ten został
dołączony do dokumentów Kongresu i powinien teraz
być przyjęty przez resort kultury
jako podstawa do
wszczęcia procesu legislacyjnego.

Okazuje się, że organizacje pozarządowe mogą złożyć projekt
nowelizacji ustawy i taki projekt powinien (sic!) być przyjęty
przez ministerstwo kultury. Wydawało mi się, że obywatele mają
podobne możliwości uczestniczenia w procesie stanowienia prawa
(por.

Czy "hazardowa afera" wymusi przejrzystość procesu

stanowienia prawa? Eeee...

oraz

Demokracja bezpośrednia, bez

zdobywania większości

). Kongres Kultury Polskiej był pewnie

b d i t

j

d

i

(

E

k j Li

ostatnie newsy

Kataryna vs. Dziennik - pierwsza rozprawa

przed Sądem Okręgowym w Warszawie
Do Euro zostało 877 dni, czyli jak to zrobią i

uzasadnią

O odcinaniu internautów w Polsce i o

likwidacji dozwolonego użytku (który dziś

"jakby nie jest przestępstwem")

Karawana jedzie dalej, czyli kolejna wersja

projektu z Rejestrem Stron i Usług

Niedozwolonych
Okazuje się, że rozporządzenia MSWiA

pasują do różnych delegacji ustawowych

ktoś inny właśnie czyta:

Jeszcze raz przesłałem pytania o kolędy

opublikowane na policyjnych stronach
"Piractwo", dostęp do informacji i prawa

podstawowe (video)
Korespondencyjna dyskusja o systemie

prawa autorskiego
Złote blachy i płyty: MSWiA twierdzi, że

wszystko jest w porządku...
Policja wchodzi w koalicje? Czy kiedyś

wystawi kandydatów do Sejmu?

polecam również:

blog VaGli
Zamiast wyborów przez internet: o

możliwość elektronicznego składania

podpisów w ramach obywatelskiej inicjatywy

legislacyjnej
Giełda tematów prac magisterskich

ostatnie komentarze

Przeglądanie internetu w firmie

by Marcin Wiązowski

jak to w ogóle skomentować....

by

Artur Kwiatkowski

Trybunał?

by Janusz Dorożyński

Przygotowując się do wykop efect

by

VaGla

Ależ oczywiście, że pytam o dozwolony

użytek

by

VaGla

Całości nie mam nagranej...

by

Lipszyc

ręce opadają

by

Maciej_Szmit

Internauci chcieliby wiedzieć, w jaki sposób

będą odcinani

by

VaGla

Nagranie

by

VaGla

Bardzo spóźnione o plagiatach i

O tym, że jesteśmy w "ostrym kryzysie" i o lobbingu w sferze prawa aut...

http://prawo.vagla.pl/node/8682

1 z 29

2010-01-14 00:33

background image

Kongresie Kultury Polskiej

), ale prawodawca nie przewidział takiej

procedury, by na konferencjach tego typu organizacje
pozarządowe wnosiły do rządu projekty ustaw, które następnie
"powinny zostać" przyjęte. Przewidział za to, że obywatele mogą
zebrać 100 tysięcy podpisów i obywatelski projekt wnieść do Laski
Marszałkowskiej (por.

Obywatelska inicjatywa legislacyjna - czy

można składać podpisy elektronicznie?

)... Są jednak obywatele,

którzy hakują system.

Generalnie prawodawca ma kłopot z takimi "projektami ustaw", o
którym wyżej mowa. Przypominam relacje z jednej z sejmowych
komisji (

Komisja Kultury i Środków Przekazu /nr 62/,

03-03-2009

; por.

Co się dzieje z tabelami wynagrodzeń? Prace w

Sejmie. Padają ciekawe stwierdzenia nt. systemu prawa
autorskiego

), w trakcie której Przewodnicząca Komisji, poseł

Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO), pytała mec. Michała
Błeszyńskiego (również

pracującego w przywołanej wyżej

kancelarii

):

Pan Michał Błeszyński kancelaria prawna działająca na
rzecz Kopipol. Co prawda prosiliśmy organizacje i
stowarzyszenia, żeby przychodziły tutaj ich władze
statutowe. Rozumiem, że występuje pan w imieniu
organizacji. Prosimy o rozszyfrowanie, gdyż komisje
sejmowe nie pracują z kancelariami prawnymi.

Gdy mec. Błeszyński (syn), który reprezentował... KOPIPOL (por.

Otrzymałem odpowiedź z KOPIPOL'u

), na tym samym posiedzeniu

komisji stwierdził:

Dysponuję projektem zmian, który jest jakby
odpowiedzią na to, żeby się ustosunkować do
przedstawionego projektu. Taka duża ilość zmian, które
należy wprowadzić, praktycznie powoduje, by, bazując
na tym tekście, złożyć nową propozycję. Nie da się
tylko zmienić przecinków w jednej lub w dwóch
regulacjach albo słowo lub zamienić na słowo tudzież.
Przy tego typu tekstach jest to niewystarczające. Jest
to bardzo skomplikowana materia, która wymaga
całościowego spojrzenia na sprawę. Jak powiedziałem,
dysponuję projektem zmiany, który uwzględnia szereg
uwag, o których mówiłem poprzednio. Jest to projekt
autorstwa mojego ojca Jana Błeszyńskiego. Zostałem
upoważniony do tego, aby złożyć ten projekt na ręce
pani przewodniczącej, co niniejszym czynię.

Przewodnicząca odpowiedziała:

Dziękuję bardzo. Oczywiście, bardzo proszę. Jeśli jest to
całościowy projekt, to jest to jakby konkurencyjna
inicjatywa. Każdą kwestię można rozwiązać na wiele
różnych sposobów. Pan prof. Błeszyński ma swoje
koncepcje, rząd ma swoje koncepcje, więc myślę, że na
tym etapie nie jesteśmy władni, by odrzucić projekt
rządowy, a przyjąć poselski, chyba że przy zupełnie
innej okazji pan profesor znajdzie grupę poselską, która
to przyjmie i wniesie jako swój projekt poselski.
Wyjaśniam to, aby nie pozostało wrażenie, że to gdzieś
ginie. Oczywiście zapoznamy się z tym projektem dla

postępowaniach

by Bartosz

Sondaż Gazety

by

Asen

dwie uwagi

by Rafał

To wcale nie tak

by

wszczep

znow tylko jeden dostawca

by Pracownik UG

Uniksopodobne są najczęściej darmowe.

by

Nemo

idealny prezent!

Prawo w sieci. Zarys regulacji

internetu

, Wydawnictwo Helion (2005),

format: A5, stron: 408, cena: 49.00 zł.

Magazyn Literacki Książki

:

"...wszystko to czyta się jak dobrą

powieść sensacyjną..."

Miesięcznik CHIP

:

"...jest to żelazna pozycja w biblioteczce

każdego, kto interesuje się internetem."

ostatnie felietony

Blokowanie treści i inwigilacja:

zacznijcie raz jeszcze, ale tym

razem uczciwie
ACTA: Stanowienie prawa odrywa

się od woli obywateli (również w Polsce)
Czy "hazardowa afera" wymusi przejrzystość

procesu stanowienia prawa? Eeee...

więcej

Monitor Polski "be"

Debata publiczna na

nowym poziomie?
Nie studiujcie prawa,

studiujcie PR
Polscy internauci

chcą by powstała

polska placówka dyplomatyczna na Marsie!

więcej

O tym, że jesteśmy w "ostrym kryzysie" i o lobbingu w sferze prawa aut...

http://prawo.vagla.pl/node/8682

2 z 29

2010-01-14 00:33

background image

rozwoju wewnętrznego, natomiast chyba nie bardzo
będzie on mógł konkurować z projektem, nad którym
procedujemy, jeśli jest całościowy.

Jak to jest? Czy ja również mogę przesłać ministerstwu projekt, a
ministerstwo "powinno go przyjąć"? Czy mogę sobie złożyć na
ręce przewodniczącej sejmowej komisji projekt i on będzie
później przedmiotem prac posłów?

Istotnie mamy problem z procesem stanowienia prawa, o czym
najdobitniej świadczą chyba słowa poseł Iwony Śledzińskiej-
Katarasińskiej, które cytowałem w tekście

Prawo autorskie i co

chciał powiedzieć racjonalny ustawodawca

:

Moją intencją akurat nigdy nie było obniżanie tego
poziomu ochrony dla twórców, bo jeszcze nie jestem
samobójcą, a na pewno by mnie gdzieś tam
rozszarpano i wywieziono na wszystkich możliwych
taczkach...

Profesor Błeszyński twierdzi, że jest "silne lobby", które wywiera
istotny wpływ na proces stanowienia prawa, Przewodnicząca
sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu boi się o własne
życie. Czy prof. Błeszyński zechciałby poprzeć propozycje
powołania sejmowej Komisji Śledczej, która zaczęłaby się
przyglądać lobbingowi wokół ustaw związanych z prawem
autorskim i prawami pokrewnymi?

«

Administracja Sarkozy'ego zaliczyła "piracką wpadkę"

|

Kto zagra

w grę z wymianą krążków z Chipa?

»

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj

ustawienia", by aktywować zmiany.

Lobbying lobbyngowi nierówny

Pt, 2009-10-09 15:23 by

michuk

Jak lobbuje pan prof. dr hab. to oczywiste jest, że
należy niezwłocznie przyjąć ustawę. Jak lobbuje
konkurencja to należy to zbadać, bo to z założenia
podejrzana sprawa.

Zresztą, tylko piraci i złodzieje chcą przecież poszerzenia ram
dozwolonego użytku. Prawowity obywatel najchętniej oddałby
klucze do swojego mieszkania pracownikom organizacji
zbiorowego zarządzania, co by mogli oni profilaktycznie raz na
miesiąc zrobić nalot i sprawdzić czy czasem nie zostało złamane
w okolicy prawo autorskie.

odpowiedz

Gdyby powołać sejmową komisję śledczą...

Pt, 2009-10-09 15:42 by

VaGla

Gdyby powołać sejmową komisję śledczą, to -
ponieważ prof. Błeszyński jest
niekwestionowanym autorytetem w sferze
prawa autorskiego i praw pokrewnych, mógłby

O tym, że jesteśmy w "ostrym kryzysie" i o lobbingu w sferze prawa aut...

http://prawo.vagla.pl/node/8682

3 z 29

2010-01-14 00:33

background image

zostać ekspertem takiej komisji. Warto to rozważyć.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

odpowiedz

Ekspert? Hmm...

Pt, 2009-10-09 16:16 by

Sergiusz Pawłowicz

(niezweryfikowany)

Jeśli dobrze rozumiem problem, to obaj panowie
Błeszyńscy powinni raczej być przesłuchiwani przez
komisję w zupełnie innym charakterze - jednakże taka
komisja nie powstanie, bo jest zbyt mało medialna i
niewiele osób rozumie, że gra się tutaj o dużą kasę.

odpowiedz

Masz, Sergiuszu, na myśli

Pt, 2009-10-09 16:26 by

VaGla

Masz, Sergiuszu, na myśli to, że prof.
Błeszyński zaalarmował opinie publiczną
o tym, że w sferze prawa autorskiego
jest silny lobbing i taka komisja
zechciałaby go przesłuchać, by wskazał okoliczności,
w jakich ten lobbing zaobserwował? Sądzisz, że to
mogłoby jakoś kolidować z funkcją eksperta komisji
śledczej? Prof. Błeszyński był już ekspertem sejmowej
Komisji Kultury i Środków Przekazu. Był również
ekspertem sejmowej Komisji Ustawodawczej. Jestem
przekonany, że mógłby przedstawić ew. komisji
śledczej zaobserwowane, alarmujące zjawiska również
jako ekspert takiej komisji, co w żądnym razie nie
kolidowałoby z innymi jego aktywnościami. Jeśli
zresztą nie on, to takim ekspertem mogłaby być
również dr Katarzyna Błeszyńska.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical
Assassination

odpowiedz

Dokładnie TAK

Pt, 2009-10-09 16:41 by

Sergiusz Pawłowicz

(niezweryfikowany)

Dokładnie o to mi chodziło, skoro dzieją się według
profesora Błeszyńskiego poważne
nieprawidłowości, należałoby go przesłuchać
początkowo w charakterze świadka. Nie
wyobrażam sobie, by tej skali autorytet rzucał
słowa na wiatr.

odpowiedz

"Nie wyobrażam sobie, by

Pt, 2009-10-09 19:27 by incognitus

(niezweryfikowany)

"Nie wyobrażam sobie, by tej skali autorytet
rzucał słowa na wiatr."

jednak jak to z autorytetami bywa czasem

O tym, że jesteśmy w "ostrym kryzysie" i o lobbingu w sferze prawa aut...

http://prawo.vagla.pl/node/8682

4 z 29

2010-01-14 00:33

background image

potrafią się dewaluować, to by było ciekawe

odpowiedz

Tych profesorów jest więcej...

Pt, 2009-10-09 20:05 by

Lipszyc

Dobrze pamiętam, że np. pani

prof. Traple mocno

zaangażowana była w pchanie nowelizacji

o

niezrzeczalnym, obowiązkowo przez OZZ
przepuszczanym wynagrodzeniu, dzięki której jak
sądzę kancelaria Traple Konarski Podrecki mogła liczyć na
dodatkowe zamówienia ze strony beneficjenta,

Stowarzyszenia

Filmowców Polskich, które z usług wtedy kancelarii korzystało

.

Ciekawe czy nadal korzysta? W każdym razie sprawa była
nagłaśniana, a dementi nie było.

1% na Fundację Nowoczesna Polska

, KRS: 0000070056;

odpowiedz

lobbing zawodowy

Pt, 2009-10-09 22:24 by

Monika Mosiewicz

Działalność lobbingowa wedle

ustawy z dnia z dnia 7 lipca

2005 r. o działalności lobbingowej w procesie stanowienia
prawa

, to każde działanie prowadzone metodami prawnie

dozwolonymi zmierzające do wywarcia wpływu na organy
władzy publicznej w procesie stanowienia prawa. Czyli również,
chyba się nie mylę, udział w posiedzeniu Komisji Kultury i
Środków Przekazu, gdzie odbywała się dyskusja z udziałem
zainteresowanych środowisk na temat rządowego projektu
ustawy o zmianie ustawy o prawie autorskim i prawach
pokrewnych oraz niektórych innych ustaw, jest właśnie takim
działaniem, czyli jest lobbingiem. Jeżeli ktoś występuje jako
pełnomocnik, to znaczy, że działa na rzecz osób trzecich, jeżeli
uzyskuje za to wynagrodzenie, to działa zarobkowo. Aby
zarobkowo wykonywać lobbing, trzeba zgodnie z art. 12 w/w
ustawy (w zw. z art. 2 ust. 2) najpierw wpisać się do rejestru
podmiotów wykonujących zawodową działalność lobbingową, w
innym wypadku grozi kara pieniężna (art. 19), rejestr jest
jawny, podlega udostępnieniu w Biuletynie Informacji
Publicznej, prowadzi go minister właściwy do spraw
administracji.

Na stronie MSWiA rejestr można znaleźć

w pdf w BIP MSWiA

.

Lektura jest interesująca.

W adwokaturze lobbing wywołał dyskusję i wątpliwość, czy w
ogóle adwokaci mogą się taką działalnością zajmować, co
zaowocowało

uchwałą Prezydium NRA

. Wątpliwości, że w obu

zawodach należy działać zgodnie i z prawem i z zasadami etyki,
to oczywiście mieć nie można.

odpowiedz

brak nazwiska

Pt, 2009-10-09 23:20 by incognitus (niezweryfikowany)

Na tej liscie nie ma nazwiska naszego speca, co to oznacza?

odpowiedz

Z kim rozmawiać, gdzie zacząć...

O tym, że jesteśmy w "ostrym kryzysie" i o lobbingu w sferze prawa aut...

http://prawo.vagla.pl/node/8682

5 z 29

2010-01-14 00:33

background image

Pt, 2009-10-09 23:54 by

kocio

Śmiech śmiechem, ale jak słyszę o sporach wokół
prawa autorskiego, to się już kolejny raz
zastanawiam od której strony podejść do kwestii
zmian tego prawa (i okolic).

Przede wszystkim nie bardzo rozumiem jakie niby lobby jest za
pozostawieniem obecnego stanu, że skarży się na nie zwolennik
zwiększenia jego opresywności. Mnie się do tej pory wydawało,
że właśnie ten kierunek preferuje silne, zorganizowane, i - co
najważniejsze - chyba jedyne uznawane w świadomości
politycznej i państwowej środowisko przedsiębiorców. W takim
razie kto jest na tyle silny, żeby ich blokować w tych
działaniach? Nie mam zielonego pojęcia... Nie powiedziano jaki
to koncern ani w jakiej sprawie się dokładnie opiera, ani tym
bardziej z kim współdziała w tym oporze - jeden koncern rzadko
może tak silnie lobbować.

Chyba że to tylko marudzenie na rzeczywistość, że nie zmienia
się tak ochoczo, jak by to było nam na rękę? Albo zwykłe tarcia
wewnętrzne - każdy chce silniejszej ochrony swoich interesów,
ale tam gdzie jedne podmioty mogą skorzystać, to inne by
traciły?

Bo nie widzę kto inny to miałby być. Chciałbym, żeby
przedstawiciele społeczności użytkowników Internetu (najlepiej
chyba mówić o uczestnikach kultury, czyli po prostu obywateli,
ale zawęźmy to trochę) mieli choć trochę miejsca w publicznej
świadomości, powiedzmy 1/10 tego ile zajmują obecnie OZZ-y,
izby i inne związki branżowe. To może byłoby lobby, ale i tak
dopiero za jakiś czas. Na razie nie ma nic do powiedzenia, bo
nikt w życiu publicznym nie zastanawia się nad jego istnieniem,
a tym bardziej racjami i postulatami. Ale i ten ruch raczej jest
za zmianami, choć w innym kierunku, a nie za
konserwowaniem, więc znów nie o tym musiał myśleć prof.
Błeszyński.

Jedynym publicznym sojusznikiem praw użytkowników i
twórców oraz producentów rozumianych nie tylko jako
przedsiębiorcy wydają mi się biblioteki. A i one nie są
przywoływane zbyt często, bo nie występuje w ich kontekście
magiczne słowo "płacić" - jasne, kupują książki, ale jakoś są
widziane głównie przez pryzmat kulturotwórczy i chyba mnie
widoczne na tle multimediów - filmów i muzyki. Choć kwestie
digitalizacji, e-booki i koncepcja bibliotek cyfrowych powoli i tak
wprowadza je coraz głębiej w tę tematykę.

Słowo "lobby" brzydko się kojarzy, tak samo zresztą jak
"polityka", ale ja uważam, że środowisko uczestników kultury
nie będących przedsiębiorcami powinno mieć swoją
reprezentację uznawaną na równi z innymi. "No taxation
without representation"... A na razie nie mogę się doczekać
nawet debaty wokół tego czym prawo autorskie jest, jak ważną
rolę pełni w społeczeństwie informacyjnym i dopiero w którym
kierunku go zmieniać. A gdzie dopiero liczenie się ze zdaniem
tego środowiska...

Ot, taki mój wyraz frustracji po przeczytaniu skargi pana
profesora.

odpowiedz

Przede wszystkim nie bardzo

O tym, że jesteśmy w "ostrym kryzysie" i o lobbingu w sferze prawa aut...

http://prawo.vagla.pl/node/8682

6 z 29

2010-01-14 00:33

background image

So, 2009-10-10 00:20 by

Zbigniew Chyla

Przede wszystkim nie bardzo rozumiem jakie niby
lobby jest za pozostawieniem obecnego stanu, że
skarży się na nie zwolennik zwiększenia jego
opresywności. (...)

Przede wszystkim propaganda nie służy temu, aby ją
rozumieć :-)

Swego czasu czytałem „wywiad” (propagandowy dodatek do
gazety) z Hieronimem Wroną, w którym jako sposób na
ograniczenie „piractwa” zaproponował on … wydłużenie
okresu monopolu autorskiego (oczywiście nie tak go
nazywał). W tekście nie było śladu zdziwienia ze strony
osoby prowadzącej ów „wywiad”, co sugeruje, iż doskonale
znała swoją rolę w przedstawieniu.

odpowiedz

strona

So, 2009-10-10 02:04 by

Monika Mosiewicz

Z której strony? Od strony rzeczywistości, a
rzeczywistość jest taka, że:

a) trudno, wręcz niemożliwie, jest kontrolować kopiowania
utworów, z punktu widzenia praktycznego, faktycznego.
Kopiowanie utworów (i słownych i muzycznych i wielu
plastycznych) wymaga minimalnego nakładu i środków i
pracy, skoro mówi się o zaostrzeniu prawa do kopiowania, to
oznacza, że wszystkie środki techniczne po prostu nie zdają
egzaminu, prawo jako sankcja wchodzi tam, gdzie nie da się
działać niczym ze sfery praktycznej - faktycznej,
technologicznej.

b) opublikowanie utworu w zasadzie nie wymaga
pośredników, autor może zrobić to sam, co jest
konsekwencją tego, że kopiowanie wymaga minimalnego
nakładu środków i pracy,

c) ponieważ publikacja nie wymaga pośredników,
dystrybutorów, system weryfikacji wartości utworów przez
system pośredników czyli tych, którzy decydują, kiedy
zainwestować pieniądze w produkcję egzemplarzy utworów,
przestaje w zasadzie istnieć, a co za tym idzie stają się ci
pośrednicy niepotrzebni i okrutne, ale prawdziwe, wypadają
z systemu zarabiania na prawach autorskich.

d) ze względu na łatwość publikacji, każdy, kto chce zostać
autorem publikującym, po prostu nim zostaje i bez problemu
może zyskać rozgłos, sławę, problem polega na tym, jak ma
na swoim publikowaniu zarobić, czyli uzyskać wynagrodzenie
za swój poświęcony czas, siły, talent, chęci itd.

e) ze względu na brak konieczności weryfikacji w obrocie
pojawia się coraz większa ilość utworów, których wartość
estetyczna, poznawcza, jest niewielka (okrutne, ale nie
oszukujmy się), a które są cały czas chronione, np.
komentarze na forach internetowych, nad każdym trzeba się
pochylić, żeby stwierdzić czy spełnia warunki utworu, czy
nie, nie mówiąc o blogach. Jakiekolwiek ograniczenie
dozwolonego użytku osobistego, będzie uderzać w interakcje

O tym, że jesteśmy w "ostrym kryzysie" i o lobbingu w sferze prawa aut...

http://prawo.vagla.pl/node/8682

7 z 29

2010-01-14 00:33

background image

w Internecie, chyba, że pojęcie utworu zostanie
zredefiniowane w zakresie jakiś przesłanek estetycznych i
poznawczych, co z kolei jest dość problematyczne, bo zbyt
ocenne, bo "de gustibus non est disputandum".

Według mnie, najzwyczajniej w świecie wartość utworu
(jako przedmiotu określonego prawa bezwzględnego)
dewaluuje się, wartość większą ma zawsze to co jest
wyjątkowe i niepowtarzalne, co istnieje w ilości
ograniczonej. Im łatwiej dane dobro jest rozpowszechnić,
skopiować (w sensie praktycznym, faktycznym) tym ma
mniejszą wartość, niezależnie od nakładu pracy włożonego w
stworzenie oryginału. Rzeczywistość jest taka, że jedyny
moment, który jest wartościowy, jedyny akt, nad którym
autor zawsze będzie miał kontrolę, to jest akt wprowadzenia
utworu do obrotu, rozpowszechnienia. W związku z czym, z
punktu widzenia praktycznego, należałoby się skupić na
tym, w jaki sposób wykorzystać ten moment w celu
uzyskania wynagrodzenia za swój wkład twórczy, za pracę
twórcy. Poza tym, oczywiście zarabiać można na każdej
sytuacji, w której autor świadczy coś w taki sposób, którego
nie da się skopiować i powtórzyć, przede wszystkim
uczestniczy osobiście w świadczeniu czegoś, np. daje
koncert, autograf, prowadzi szkolenie itp., gdzie liczy się
świadczenie osobiste i ono przesądza o wyjątkowości
świadczenia. I moim zdaniem, na tym polega zmiana
sytuacji autora, do której powinno być dostosowane w
drugiej kolejności prawo, a w pierwszej sposób myślenia o
prawach autorskich, jako "mniej bezwzględnych". I w tym
momencie przede wszystkim wypowiadam się jako autor, a
nie jako prawnik.

odpowiedz

Rzeczywistość to i owszem

Wt, 2009-10-13 11:18 by

kocio

Fakt - sam dochodzę do wniosku, że mój
wkład w zmianę myślenia o kulturze
niematerialnej polega raczej na łagodzeniu
przejścia z jednego systemu do czegoś
bardziej adekwatnego, bo zmiana i tak nastąpi pod
naciskiem tych faktów, które tak zgrabnie
podsumowałaś.

Uważam jednak, że warto dbać o to, żeby to było
cywilizowane przejście, a nie "jak się dobrze rypnie, to
się w końcu samo zmieni". Dlatego zastanawiam się jak
tę sytuację artykułować i uświadamiać na forum
publicznym i państwowym, żeby ułatwić odpowiednie
zmiany na poziomie prawa.

odpowiedz

"środowisko uczestników

Wt, 2009-10-13 12:48 by

kravietz

O tym, że jesteśmy w "ostrym kryzysie" i o lobbingu w sferze prawa aut...

http://prawo.vagla.pl/node/8682

8 z 29

2010-01-14 00:33

background image

"środowisko uczestników kultury nie będących
przedsiębiorcami powinno mieć swoją
reprezentację uznawaną na równi z innymi. "No
taxation without representation"

Czy dobrze rozumiem, że postulujesz by równe jak twórca
prawo dysponowania utworem miał dowolny nie-twórca
("środowisko uczestników kultury")?

Obawiam się, że niewielu twórców po takim wywłaszczeniu
będzie miało ochotę poświęcać swój czas na tworzenie
czegokolwiek wymagającego więcej niż incydentalny wysiłek
w ramach chwilowego kaprysu twórczego.

Różne osoby wskazują knowania OZZ mające na celu
ograniczenie dostępu do cudzej własności w stopniu
przekraczającym różnie definiowane granice przyzwoitości.
Można dyskutować, czy monopol autorski trwający 50 lat po
śmierci autora jest uzasadniony czy nie albo jakie są granice
dozwolonego użytku prywatnego.

Ale czy ktokolwiek oferuje twórcom jakąś rozsądną
alternatywę w jaki sposób mogą otrzymywać wynagrodzenie
za dzieła wymagające systematycznej i długotrwałej
pracy, uzależniającej ich od zewnętrznego
finansowania
? Ja takich propozycji nie widziałem.

Z tego powodu obawiam się, że OZZ czy wydawcy będą w
tym sporze zawsze na wygranej pozycji, ponieważ oni
oferują twórcom realne pieniądze w systemie, który jest
krytykowany, ale działa. To znaczy zapewnia
satysfakcjonujące wynagrodzenie dla profesjonalnych
twórców, nawet jeśli prowizje OZZ są postrzegane jako
nieuczciwe.

Mając spore doświadczenie w publikacji treści zarówno na
warunkach komercyjnych jak i na tych "otwartych" muszę
zauważyć, że ten drugi model z ekonomicznego punktu
widzenia nie jest niczym innym jak kaprysem twórczym,
który musi być finansowany z innych źródeł.

To tego modelu zaliczają się również różne formy
dobrowolnych płatności, których stopa zwrotu jest tak
niewielka, że może wystarczyć na pokrycie np. części
kosztów hostingu i nic ponadto.

--
Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
http://ipsec.pl/

odpowiedz

Jest mały problem w twym myśleniu

Wt, 2009-10-13 16:01 by

Sergiusz Pawłowicz

(niezweryfikowany)

Jest problem, gdyż tylko część twórców dostaje obecnie
pieniądze - jak go rozwiążesz?

odpowiedz

czyj problem?

O tym, że jesteśmy w "ostrym kryzysie" i o lobbingu w sferze prawa aut...

http://prawo.vagla.pl/node/8682

9 z 29

2010-01-14 00:33

background image

Wt, 2009-10-13 22:06 by incognitus (niezweryfikowany)

Sorry, że się odezwę nieproszony. No konstatacja z
tymi miliardami twórców na świecie jest owszem
prawdziwa dla obecnych warunków prawnych w
Polsce. Zmienić więc prawo, doprecyzować albo
certyfikować artystów. Każdy aspirujący artysta
musiałby zadeklarować, że twórczością swą będzie
promować idee integracjoeuropejskie,
zachodniokonsumpcyjne, społecznorynkowe i co tam
jeszcze OBOWIĄZYWAĆ BĘDZIE w sferze etycznej czy
duchowej - tak by trafiać masowo do dusz kartofli
kanapianych i przyciągać ich masowo na koncerty czy
przez radio, czy od czegokolwiek jeszcze zbiera się
pieniądze, żeby i szlachta z OZZ nie wyginęła, i żeby
starczało dla tych kilku oficjalnych artystów na życie
w uprzywilejowanej klasie społecznej biednego
społeczeństwa. Komunikacja plebejska za pomocą
dotychczasowych utworów i internetu powinna zostać
zdegradowana do rangi "korzystania z przyrządów
rehabilitacyjnych wspomagających zapamiętywanie".

Oczywiście prześmiewam się, choć z nutką realizmu.
Nie widać jednak, żeby wybrańcy ludu o czymkolwiek
decydujący widzieli taki sam problem jak Sergiusz i
jakiekolwiek rozwiązanie zapostulowałby Paweł, to
tylko ugrzęźnie w bazie danych serwisu VaGli.

odpowiedz

Ewolucja albo rewolucja - wybór należy do
polityków

Śr, 2009-10-14 10:56 by incognitus (niezweryfikowany)

Realizm podpowiada, że niemożliwe jest prawne
ograniczenie wymiany dóbr kultury bez
zainstalowania w komputerach trojanów
policyjnych w wersji Orwell 1984. Stąd wszelkie
działania typu HADOPI są wyłącznie marketingiem,
który może uratować obecne biznesy OZZ i
koncernów mediowych tylko na krótką metę.
Reforma jest konieczna, jeśli nie przyjmie drogi
kontrolowanej, będziemy mieli do czynienia z coraz
większym podziemiem artystycznym, a potem
rewolucją.

A rewolucja jest naprawdę niesympatyczna dla
rządzącej sitwy, o czym przekonano się już
wielokrotnie w historii. Wystarczy większy kryzys
ekonomiczny, aby zapalić płomień, który dzięki
artystom może zamienić się w kulę ognia. Nie
lekceważyłabym zatem problemu.

odpowiedz

O tym, że jesteśmy w "ostrym kryzysie" i o lobbingu w sferze prawa aut...

http://prawo.vagla.pl/node/8682

10 z 29

2010-01-14 00:33

background image

Nie rozumiem, możesz

Śr, 2009-10-14 09:57 by

kravietz

Nie rozumiem, możesz sprecyzować na
czym dokładnie polega ten problem?

--
Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
http://ipsec.pl/

odpowiedz

Sprecyzowanie problemu

Śr, 2009-10-14 10:59 by

kocio

Domyślam się, że Sergiuszowi
chodziło o niesprawiedliwość systemu
tego podziału: OZZ-y rozdają zebrane
pieniądze "po uważaniu" i nijak się to
ma do ustawowej definicji utworu (cykl niusów
VaGli na temat KOPIPOL-u).

Nie chodzi o to, że w OZZ-ach siedzą
niewiarygodni ludzie, których należałoby
kontrolować albo wymienić, tylko o brak pomysłu
jak to rozdzielanie zebranych centralnie środków w
ogóle sprawiedliwie zorganizować.

odpowiedz

Jak rozumiem OZZ-ty rozdają

Cz, 2009-10-15 09:36 by

kravietz

Jak rozumiem OZZ-ty rozdają
pieniądze tym twórcom, których
utwory na siebie zarabiają. Z
biznesowego punktu widzenia ten
system jest dość oczywisty. Fakt że artyści z
OZZ korzystają sugeruje, że ten system się
sprawdza i problem definicji "utworu"
podniesiony przez Piotra niespecjalnie ich
smuci.

--
Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
http://ipsec.pl/

odpowiedz

nie tylko to podniosłem

Cz, 2009-10-15 17:32 by

VaGla

Podniosłem również to, że w
moim imieniu zbierane są
pieniądze, które do mnie nie
trafiają. Poza tym, że pieniądze
są wszyte w ceny czystych nośników, to -
nie zapominaj Pawle - jestem autorem
książki.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for
Logical Assassination

odpowiedz

O tym, że jesteśmy w "ostrym kryzysie" i o lobbingu w sferze prawa aut...

http://prawo.vagla.pl/node/8682

11 z 29

2010-01-14 00:33

background image

Ej, Pawle :)

Śr, 2009-10-14 11:00 by

Sergiusz Pawłowicz

(niezweryfikowany)

Jesteś nieuważnym czytelnikiem serwisu :-)

Na świecie są miliardy twórców:
http://prawo.vagla.pl/node/7220

Czemu tylko niewielka część z nich ma być
wynagradzana?

odpowiedz

Postulaty niefinansowe

Śr, 2009-10-14 10:43 by

kocio

Mam wrażenie, że za każdym razem, kiedy
jest mowa o:
- prawach do robienia czegoś, co ludzie
zwykle robią bo zawsze robili (tylko nagle,
dzięki technologii, pokrywa się to z terenem działania
potężnego przemysłu),
- potrzebie w ogóle wielostronnej dyskusji nad tym co
zmienić, gdzie "rozmawia" lobby tylko jednej strony
(przemysł),
- niespełnianiu przez obecne prawo jego postulowanych
celów (każdy dzień po śmierci twórcy już nie zachęca go
do rozwoju, ani tym bardziej nie daje mu środków do
życia, a tym bardziej 70 lat, czyli to jest ewidentny babol)

wraca temat jak się mają finansować profesjonalni
twórcy. To mi przypomina epizod sitcomu ("Jim wie
lepiej"), kiedy facet wkurza się na idiotyczne zachcianki
swojej żony w ciąży, ale kumpel twierdzi, że nie ma
szans, bo co odpowie, gdy usłyszy "noszę w sobie
życie!"... Szach-mat, nie można rozmawiać ani
przedstawiać swojego punktu widzenia, bo wszystko
można usprawiedliwić jednym zdaniem.

Tymczasem mówiąc wprost - nie wiem jak mają zarabiać,
i mało mnie to interesuje. Nie dlatego, że chcę, żeby padli
z głodu, tylko dlatego, że mnie to nie interesuje, bo po
prostu nie zajmuję się pomysłami na prowadzenie
biznesu i nie bawi mnie wymyślanie biznesplanów.

Mogę tylko powołać się na pozytywne przypadki, kiedy
twórcy, którzy wykorzystują inne mechanizmy
finansowania, nadal zarabiają. Np. autorka filmu "Sita
śpiewa bluesa" chwali sobie, że film można za darmo
ściągnąć, a ją zapraszają płatnie i zarabia na gadżetach -
nawet

twierdzi

, że się cieszy z zamknięcia wielu twórców

w instytucji copyrightu, bo dzięki temu ma większy rynek
dla siebie. Albo czytam 2. rozdział z książki "

Against

Intellectual Monopoly

" (też darmowej; ss. 24-28), gdzie

autorzy pokazują przykład interesu, jaki można było
zrobić na sprzedawaniu książki dostępnej za darmo w
sieci (raport amerykańskiej komisji do sprawy ataku z 11
września 2001), lub przykład z XIX w., gdzie niewyłączny
rynek w USA przynosił autorom z UK większe zyski, niż
wyłączny u siebie w kraju (wówczas, gdy były one
porównywalne wielkością). Znane są też inne przykłady,

O tym, że jesteśmy w "ostrym kryzysie" i o lobbingu w sferze prawa aut...

http://prawo.vagla.pl/node/8682

12 z 29

2010-01-14 00:33

background image

o których wielokrotnie była mowa w tym serwisie, więc
nie chcę się powtarzać. Masz "realne pieniądze" i "to
działa", choć możesz mieć inne doświadczenia i można
przedstawiać kontrargumenty.

Ale na tym kończy się moje zainteresowanie stroną
biznesową kultury. Co nie znaczy, że pozostałe problemy
są nieistotne. Tylko gdzie jest forum publiczne, gdzie się
o nich w ogóle dyskutuje, tak jak dyskutuje się wszędzie
o prawach i przychodach profesjonalnych twórców,
producentów i dystrybutorów?

Czy dobrze rozumiem, że postulujesz by równe
jak twórca prawo dysponowania utworem miał
dowolny nie-twórca ("środowisko uczestników
kultury")?

Postuluję przede wszystkim, żeby uwzględniać problemy i
prawa wszystkich uczestników kultury, i na pewno nie
tylko finansowe, jak to jest obecnie.

odpowiedz

Tymczasem mówiąc wprost -

Śr, 2009-10-14 10:08 by

kravietz

Tymczasem mówiąc wprost - nie
wiem jak mają zarabiać, i mało mnie
to interesuje. Nie dlatego, że chcę,
żeby padli z głodu, tylko dlatego, że
mnie to nie interesuje, bo po prostu nie
zajmuję się pomysłami na prowadzenie
biznesu i nie bawi mnie wymyślanie
biznesplanów.

Świetnie! Zatem jako osoba nie mająca żadnego
związku z procesem tworzenia dzieła X oraz nie
związana żadną umową z osobami, które taki związek
mają, nie masz żadnych praw do podejmowania
decyzji o jego powstaniu i późniejszej dystrybucji. To
chyba uczciwe podejście?

Postuluję przede wszystkim, żeby
uwzględniać problemy i prawa wszystkich
uczestników kultury, i na pewno nie tylko
finansowe, jak to jest obecnie.

Oczywiście, dokładnie to powyżej napisałem.

--
Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
http://ipsec.pl/

odpowiedz

osoba nie mająca żadnego związku z
procesem tworzenia

Śr, 2009-10-14 11:50 by

kocio

O tym, że jesteśmy w "ostrym kryzysie" i o lobbingu w sferze prawa aut...

http://prawo.vagla.pl/node/8682

13 z 29

2010-01-14 00:33

background image

Toteż ja się nie dopraszam
uczestnictwa w stowarzyszeniach
profesjonalistów
(twórców/producentów
/dystrybutorów), tylko uwzględnienia
mojego głosu jako odbiorcy i zarazem
nieprofesjonalnego obecnie twórcy (był czas, że
pisałem niusy do profesjonalnej gazety) w
instytucjach państwowych, które kształtują prawo,
bo jestem obywatelem tego państwa.

To prawo określa zakres tego, co może twórca i co
mogą wszyscy pozostali, czyli nadaje reguły
dystrybucji. Nie jest to absolutna władza dana
twórcom (ani w zakresie zastosowania ani w
czasie), więc jakoś mój interes jako odbiorcy i
prze-twórcy (każdy twórca jest odbiorcą i właściwie
większość odbiorców to twórcy, jedni profesjonalni
inni nie) jest reprezentowany, tylko coraz bardziej
ograniczany. Chyba mam prawo zasadnie
oczekiwać, że ktoś w instytucjach państwowych
będzie reprezentować tę stronę?

Niesłusznie sugerujesz tu, że twórca z
przyrodzenia może wszystko i nie obowiązuje go
żadne ograniczenie jego monopolu. Tymczasem to
raczej ten ograniczony monopol jest mu nadawany
i nie zgadzam się z obecnym procesem tego
nadawania, bo ogranicza to moje prawa jako
uczestnika kultury.

odpowiedz

Scope mismatch

Śr, 2009-10-14 12:36 by

Makdaam

Świetnie! Zatem jako osoba nie mająca
żadnego związku z procesem tworzenia
dzieła X oraz nie związana żadną umową
z osobami, które taki związek mają, nie
masz żadnych praw do podejmowania
decyzji o jego powstaniu i późniejszej
dystrybucji. To chyba uczciwe podejście?

Jeżeli w ustawie określane byłyby tylko warunki
dystrybucji to jest to podejście uczciwe. Niestety
ustawa określa nie tylko to co mogę zrobić z
utworami innych artystów, ale też to co mogę jako
twórca zrobić ze swoimi utworami. Ta ustawa ma
wpływ na całokształt przepływu kultury,
konsumenci są częścią tego systemu. Pewnie, że
fajnie by było gdyby każdemu można było dać tyle
pieniędzy ile zechce, ale w świecie rzeczywistym
prócz generatora utworów potrzebna jest jeszcze
osoba, która chciałaby za to zapłacić i trzeba z nią
wynegocjować ile chce zapłacić. W jaki inny sposób
można stwierdzić czy coś tak subiektywnego jak
sztuka jest coś warte?

W tym systemie brakuje tak naprawdę
przedstawicielstwa twórców, jest to rynek

O tym, że jesteśmy w "ostrym kryzysie" i o lobbingu w sferze prawa aut...

http://prawo.vagla.pl/node/8682

14 z 29

2010-01-14 00:33

background image

pośredników w postaci wydawców i innego rodzaju
stowarzyszeń, którym zależy na kontroli przepływu
kultury. Prawda jest taka, że obecnie wszelkiego
rodzaju twórczość jest opodatkowana, a te podatki
po przesianiu przez machinę administracyjną
trafiają do kilku wybrańców.

Istnienie takiego tworu jak OZZ miało
uzasadnienie w czasach przedinternetowych, gdy
uzyskanie prawa do dodatkowego pola eksploatacji
wiązałoby się ze sporym nakładem pracy: najpierw
znalezieniem właściciela praw majątkowych, potem
kontaktem z nim, negocjacją cen, a na końcu
podpisaniem indywidualnej umowy. OZZ miały
ułatwiać ten proces przez ustalenie jednolitych cen
oraz centralizacji. Teraz, gdy część artystów jest
łatwo osiągalna OZZ wpychają gdzie popadnie
obowiązek płacenia sobie prowizji od tego, że ani
konsument, ani twórca nie chcieli skorzystać z
jego usług.

odpowiedz

"Mogę tylko powołać się

Śr, 2009-10-14 10:19 by

kravietz

"Mogę tylko powołać się na
pozytywne przypadki, kiedy twórcy,
którzy wykorzystują inne
mechanizmy finansowania, nadal
zarabiają."

Ze względu na incydentalny charakter takich
"pozytywnych przypadków" zaliczam je do kategorii
"kaprysów twórczych".

"film można za darmo ściągnąć, a ją
zapraszają płatnie"

Domaganie się by komuś kto poświęcił np. rok na
napisanie książki wolno było zarabiać na życie
wyłącznie spędzając jeszcze jeden rok na spotkaniach
z czytelnikami wydaje mi się i śmieszne i nieuczciwe.

"i zarabia na gadżetach"

Co zawdzięcza prawnej ochronie własności
intelektualnej jak widać:

"We do enforce trademarks though." (napis na dole

jej sklepu internetowego

)

--
Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
http://ipsec.pl/

odpowiedz

Kaprys cywilizacyjny

Śr, 2009-10-14 12:23 by

kocio

O tym, że jesteśmy w "ostrym kryzysie" i o lobbingu w sferze prawa aut...

http://prawo.vagla.pl/node/8682

15 z 29

2010-01-14 00:33

background image

Dla mnie obecny system rosnącego
świadomego ograniczania praw obiegu
dzieł to "kaprys cywilizacyjny" i to mi
się wydaje groźne zjawisko.

Przykłady z książki AIM wskazują, że zwiększanie
zakresu i czasu monopolu prawnoautorskiego w
najlepszym przypadku nie powoduje przyrostu
(rozumianej prawnie, czyli szeroko) twórczości, a
czasem nawet jej spadek. Czyli intuicyjny związek
między chęcią tworzenia a kontrolą kopii nie jest
tak oczywisty jak mówisz.

W dodatku - jak to

pisał Lessig

- te coraz

ciaśniejsze ramy prawne są powszechnie
lekceważone. Nie tylko więc przy dokładniejszej
analizie nie widać systemowych zysków z
restrykcyjnego prawa, to jeszcze są jego
niekorzystne efekty: ludzie ustalają sobie własne
systemy zasad i mają to prawo w nosie.

Nie mówiąc o szkodliwym efekcie dla "dzieł
osieroconych" oraz dla obiegu, gdzie nikt z
twórców nawet się nie zajmuje prawami
autorskimi, wobec których dzieła będące w
aktywnym komercyjnym obiegu przemysłowym są
tylko kroplą. Dlaczego więc ta garstka z automatu
decyduje o całym systemie obiegu, zamiast zrobić
sobie enklawę, dla której prawa będą nieco
bardziej restrykcyjne niż dokoła? Dla mnie to jest
nieuczciwe na dużo większą skalę, tylko mnie to
nie śmieszy tak jak ciebie oczekiwania wobec
autorów.

odpowiedz

zwiększanie zakresu i czasu

Cz, 2009-10-15 09:33 by

kravietz

zwiększanie zakresu i czasu
monopolu prawnoautorskiego
w najlepszym przypadku nie
powoduje przyrostu
(rozumianej prawnie, czyli szeroko)
twórczości, a czasem nawet jej
spadek

Fakt, że świat jest zalany produkcją
amerykańską - którą można oceniać różnie, ale
nie da się ukryć że jest na nią popyt - nie
potwierdza tej tezy.

Nie tylko więc przy dokładniejszej
analizie nie widać systemowych
zysków z restrykcyjnego prawa, to
jeszcze są jego niekorzystne efekty:
ludzie ustalają sobie własne systemy
zasad

To rzeczywiście bulwersujące - jak ludzie mogą

O tym, że jesteśmy w "ostrym kryzysie" i o lobbingu w sferze prawa aut...

http://prawo.vagla.pl/node/8682

16 z 29

2010-01-14 00:33

background image

samodzielnie określać zasady dystrybucji
czegoś, co sami stworzyli?

Dlaczego więc ta garstka z automatu
decyduje o całym systemie obiegu,
zamiast zrobić sobie enklawę, dla
której prawa będą nieco bardziej
restrykcyjne niż dokoła?

Zapewne dlatego, że w tej enklawie kręcą się -
i są kradzione - największe pieniądze, tak jak to
opisywałem na przykładzie

Rosji

.

--
Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
http://ipsec.pl/

odpowiedz

Produkcja amerykańska itd.

Cz, 2009-10-15 18:02 by

kocio

1. James Boyle w "The Public
Domain" pokazuje na
przykładzie, że amerykański
rynek baz danych lepiej się
rozwija niż bardziej restrykcyjny pod tym
względem europejski - przydałyby się takie
właśnie, bardziej konkretne argumenty.
Skąd wiesz, że ta popularność to efekt
zacieśniania kontroli prawnoautorskiej, a nie
odwrotnie, albo może jakiś inny efekt (np.
wielkości rynku)?

2. Zupełnie co innego miałem na myśli -
pisałem o "prywatnych kodeksach" ludzi,
którzy w kulturze uczestniczą jako odbiorcy i
przetwórcy, np. "ja pobieram filmy tylko na
24h", "mogę zrobić z tym zdjęciem co mi się
podoba, bo przecież na nim jestem", "to jest
tylko posting na liście dyskusyjnej, więc na
pewno nie ma żadnej wartości jako utwór"
itp. Vide też sprawa Ulricha z Metalliki, który
pobrał album swojego zespołu przez P2P, bo
uważał, że może (pewnie dlatego że w nim
gra), a następnie został o to pozwany przez
swojego wydawcę/dystrybutora, bo zdaje się
wcale nie miał tylu praw, ile sobie na własną
rękę przydzielił.

3. Lessig już w "Wolnej kulturze"
proponował, żeby jeśli ktoś liczy na zarobek
z obecnie rozumianej kontroli, wpisywał się
do specjalnego rejestru, płatnego jakąś tam
niewielką kwotę za rejestrację i mniejszą za
przedłużenie. Wtedy ci, którzy chcą się
ganiać o forsę i prawo, mogą się ganiać w
swoim zamkniętym kręgu, a reszta nie musi
w tym uczestniczyć. Dodatkowy zysk, że jak
ktoś chce się upewnić, kto ma do czegoś
wyłączne prawa, to ma gdzie sprawdzić, a
nie biegać i szukać na oko. Prawda, że takie

O tym, że jesteśmy w "ostrym kryzysie" i o lobbingu w sferze prawa aut...

http://prawo.vagla.pl/node/8682

17 z 29

2010-01-14 00:33

background image

"opt-in" byłoby bardziej sprawiedliwe i
sensowne?

odpowiedz

wierzysz?

Cz, 2009-10-15 20:10 by incognitus

(niezweryfikowany)

Vide też sprawa Ulricha z
Metalliki, który pobrał album
swojego zespołu przez P2P, bo
uważał, że może (pewnie
dlatego że w nim gra), a
następnie został o to pozwany
przez swojego
wydawcę/dystrybutora, bo
zdaje się wcale nie miał tylu
praw, ile sobie na własną rękę
przydzielił.

Ale Ty naprawdę wierzysz w prawdziwość
takiego obrotu spraw? Album, który na
pewno wymagał współpracy wielu ludzi,
wielu dyskusji na temat muzyki,
dystrybucji i promocji, zaufania i tak
szast prast front man do sądu? Że niby
Ulrich nie miał 100 egzemplarzy
fizycznych płyty na półce dla krewnych i
przyjaciół? Dowodów nie mam, ale to
przecie na odległość trąci techniką PR
"artificial controversy". Osobiście
odnotowałbym to kuriozum, ale go nie
powielał słowo w słowo.

odpowiedz

Nie ma znaczenia czy wierzę

Cz, 2009-10-15 23:08 by

kocio

W tej sprawie nawet
jeśli, to w niczym nie
zmieni mojej tezy - że
tego prawa się
powszechnie nie przestrzega, nie zna i
nie szanuje.

odpowiedz

Rejestr i kwota.

N, 2009-11-01 11:32 by incognitus

(niezweryfikowany)

Ja bym to nieco zmodyfikował - kwota
rejestracji powinna być bardzo mała ale
później powinna rosnąć wykładniczo.

odpowiedz

Kapitalizm

Śr, 2009-10-14 12:55 by

Makdaam

O tym, że jesteśmy w "ostrym kryzysie" i o lobbingu w sferze prawa aut...

http://prawo.vagla.pl/node/8682

18 z 29

2010-01-14 00:33

background image

Domaganie się by komuś kto poświęcił
np. rok na napisanie książki wolno było
zarabiać na życie wyłącznie spędzając
jeszcze jeden rok na spotkaniach z
czytelnikami wydaje mi się i śmieszne i
nieuczciwe.

Dawno dawno temu wytworzenie utworu wiązało
się z kosztami przewyższającymi możliwości
przeciętnego Kowalskiego. Gdy pigmenty
kosztowały małą fortunę, wytworzenie obrazu
wymagało mecenatu. Dziś każdy, kto zarabia
>2000PLN może napisać książkę, odłożyć na farby
czy zebrać dość pieniędzy na instrumenty czy
skorzystanie ze studia.

Domaganie się bym zapłacił komuś tylko dlatego,
że nie robił przez rok nic poza pisaniem książki jest
równie absurdalne jak domaganie się abym zapłacił
panu Zenkowi, za to że z własnej nieprzymuszonej
woli cały dzień kopał rów, a następnego dnia go
zasypywał i tak przez rok. Jeżeli czyjaś książka
będzie warta moich pieniędzy, to nie ma sprawy.
Pisanie czegoś, czego nie potrzebuję, a następnie
wymaganie ode mnie zapłaty, to oznaki sporej
arogancji.

W jaki sposób autor uzyska dochód ze swojej
książki, to sprawa drugorzędna. Jego prywatne
problemy finansowe mnie nie obchodzą, jeżeli
będzie chciał za swoją twórczość miliarda euro od
egzemplarza, to ja mu tego zabraniać nie będę, ale
wara od nakładania na mnie podatku, który
zostanie takiemu nierobowi częściowo przekazany.

odpowiedz

Dziś każdy, kto zarabia

Cz, 2009-10-15 09:25 by

kravietz

Dziś każdy, kto zarabia
>2000PLN może napisać
książkę, odłożyć na farby czy
zebrać dość pieniędzy na
instrumenty czy skorzystanie ze
studia.

W sytuacji gdy napisanie porządnego artykułu o
objętości ok. 10 tys. znaków zajmuje mi jeden
dzień - wliczając zbieranie danych, sprawdzanie
źródeł itd - muszę uznać powyższe wyliczenia
za należące do sfery fantazji. Przez ten dzień
ktoś musi mnie bowiem utrzymywać.

ale wara od nakładania na mnie
podatku, który zostanie takiemu
nierobowi częściowo przekazany.

O tym, że jesteśmy w "ostrym kryzysie" i o lobbingu w sferze prawa aut...

http://prawo.vagla.pl/node/8682

19 z 29

2010-01-14 00:33

background image

Witamy w socjalizmie.

--
Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
http://ipsec.pl/

odpowiedz

Szukam sponsora mojego hobby

Cz, 2009-10-15 18:06 by

Makdaam

Nurkowanie też zajmuje mi 1 dzień, razem z
przygotowaniem i sprawdzeniem sprzętu,
dojazdem nad zbiornik wodny, ubraniem się,
wypłynięciem i odpoczynkiem pomiędzy
nurkowaniami. Czy w takim razie
powinienem wymagać regulacji prawnych,
które zapewnią mi możliwość zawodowego
spędzania czasu pod wodą za rozsądne
pieniądze? Ktoś mnie musi przez ten dzień
utrzymywać i tak się składa, że na razie
jestem to ja sam.

...nie masz żadnych praw do
podejmowania decyzji o jego
powstaniu i późniejszej
dystrybucji. To chyba uczciwe
podejście?

Witamy w socjalizmie.

Czy to, że wymaga się ode mnie siedzenia
cicho w sprawie dystrybucji owoców mojej
pracy (pieniędzy), jest uczciwym
podejściem?

odpowiedz

Zapłata a wysiłek i kontrola kopii

Pt, 2009-10-16 09:09 by

kocio

@kravietz:

No właśnie - to też VaGla
poruszał w swoich notatkach
ostatnio: nie wiadomo kto
komu powinien płacić, a co jest tylko
hobby i okazją do lansu. Zwolennik
klasycznego kapitalizmu (wydaje mi się,
że taką postawę prezentujesz)
prawdopodobnie odpowie, że kwestie
zapłaty reguluje rynek, czyli coś (np.
twój dzień pracy nad tekstem) jest warte
tyle, ile ktoś jest w stanie za to zapłacić.
Jeśli nie chce płacić, to jest to hobby,
niezależnie jak porządnie
("profesjonalnie") się do niego
przykładasz. Za to jeśli masz farta, to
możesz się nie napracować wiele, albo
nawet robić coś dla przyjemności, i
dostać za to sensowną forsę. Jak widać

O tym, że jesteśmy w "ostrym kryzysie" i o lobbingu w sferze prawa aut...

http://prawo.vagla.pl/node/8682

20 z 29

2010-01-14 00:33

background image

rynek jest w gruncie rzeczy subiektywny
i działa według logiki "to ty musisz
zaoferować coś, za co zechcą ci zapłacić,
a nie ktoś musi ciebie utrzymywać". Twój
wysiłek jest tylko pochodną
spodziewanego efektu.

I to jedno słuszne zastrzeżenie. Drugie
jest inne - zakładasz, że jedynym
sposobem na zarobienie na twoim
artykule jest kontrola kopii, co jest
założeniem znów tradycyjnym i
intuicyjnym, ale nieprawdziwym.
Tymczasem kiedy ja pisałem niusy lub
artykuły do gazety, to w praktyce
płacono mi za zamówiony tekst, a
następnie - jeśli chciałem to potem
opublikować w sieci - nie było problemu z
uzyskaniem zgody. Czyli finansowo
działał efekt pierwszeństwa, który już
kiedyś OIDP dyskredytowałeś.

Żeby nie było, że to jakiś mój kaprys -
tak samo robi też "Polityka", która
udostępnia w sieci całe swoje archiwum
za darmo i publicznie. Oczywiście
pozostaje kwestia licencji na dalszy obieg
tego, czyli wolności treści, ale pieniądze
są, a kopie można sobie pobrać
swobodnie.

Komentarza o socjalizmie chyba nie
zrozumiałem, bo Makdaam narzekał na
OZZ-y i wynikałoby, że się z nim
zgadzasz nadając łatkę socjalizmu temu
systemowi obowiązkowej i uznaniowej
redystrybucji.

odpowiedz

społeczeństwo informacyjne

Wt, 2009-10-13 22:54 by incognitus (niezweryfikowany)

A na razie nie mogę się doczekać nawet debaty
wokół tego czym prawo autorskie jest, jak ważną
rolę pełni w społeczeństwie informacyjnym i
dopiero w którym kierunku go zmieniać. A gdzie
dopiero liczenie się ze zdaniem tego środowiska...

A co to jest to społeczeństwo informacyjne? Społeczeństwo
polskie to jakoś jeszcze z doświadczenia znam, wiem, jakie
wartości uznają uczestnicy, jakie zachowania chcą
nagradzać, czym ludność zajmuje się na co dzień, czym się
wymienia. Ale to informacyjne to taki matrix internetowy, w
którym wartość należy dostrzegać w "przedmiotach"
rozmnażających się na łączach szybko jak bakterie? Co
więcej w internecie populacja polska, na której
prawodawstwo się porywasz z motyką, to mniej niż 1 %
(może jeśli chodzi o generowany kontent to ułamek lepiej).
Był sobie kiedyś świat dystrybycji utworów przez
pośredników na terenie państwa narodowego i może już się

O tym, że jesteśmy w "ostrym kryzysie" i o lobbingu w sferze prawa aut...

http://prawo.vagla.pl/node/8682

21 z 29

2010-01-14 00:33

background image

skończył tylko jeszcze nie do wszystkich dotarło. Teraz jak
chcesz coś debatować o "społeczeństwie informacyjnym", to
pakuj walizkę i do Waszyngtonu.

odpowiedz

Pod tym adresem można

So, 2009-10-10 00:06 by

Zbigniew Chyla

Pod

tym

adresem można odnaleźć dokument

„Uzasadnienie do

projektu nowelizacji ustawy o prawie autorskim i prawach
pokrewnych”

. Oprócz wspomnianych czterech organizacji (Izba

Wydawców Prasy, Polska Izba Książki, Polskie Towarzystwo
Wydawców Książek, Stowarzyszenie Autorów i Wydawców
„Polska Książka”) podpisało się pod nim również Stowarzyszenie
Wydawców REPROPOL.

Znajdujący się tam drugi dokument (

propozycja.pdf

) wygląda

jedynie na fragment projektu (uzasadnienie sugeruje znacznie
większe zmiany), ale i tak jest interesujący, bo odnosi się do
użytku osobistego.

Najbardziej absurdalne jest w tym wszystkim domaganie się
podniesienia opłat, które mają (

w teorii

) stanowić

rekompensatę za zwielokrotnianie utworów w ramach
dozwolonego użytku, a jednocześnie proponowanie faktycznej
likwidacji prawa do zwielokrotniania: w zakresie
zwielokrotniania własny użytek osobisty miałby być ograniczony
do „kręgu osób pozostających we wspólnym gospodarstwie
domowym”).

odpowiedz

"A nie mówiłem"

So, 2009-10-10 00:38 by

VaGla

Badania sprzed kilku lat nad dozwolonym
użytkiem były słusznym kierunkiem. Diagnoza,
że pojawią się naciski zainteresowanych, by
ograniczać dozwolony użytek osobisty, również
zaczyna się sprawdzać, nie mówiąc o zapleczu rejestracji
"prasy elektronicznej" (por.

Skąd pomysł rejestracji

elektronicznych publikacji?

).

Wcześniej na ten temat ograniczeń dozwolonego użytku
m.in. w tekstach:

Pierwsze strzały w dozwolony użytek - wydawcy prasy
vs. clipping
Dyskusja trwa: głos(y) za ograniczeniem zakresu
dozwolonego użytku osobistego
Trzystopniowy test - notatki i spostrzeżenia dnia
drugiego
Pobieranie legalne w Hiszpanii (na razie)
Trzepoczą autorskie flagi i dalsze ograniczenia
Jeszcze o dozwolonym użytku
Hiszpania ogranicza dozwolony użytek osobisty
Wojna o DVD X Copy - granice dozwolonego użytku
osobistego

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

odpowiedz

O tym, że jesteśmy w "ostrym kryzysie" i o lobbingu w sferze prawa aut...

http://prawo.vagla.pl/node/8682

22 z 29

2010-01-14 00:33

background image

Co można zrobić dla rodziny

So, 2009-10-10 01:02 by Zefiryn (niezweryfikowany)

Z tych propozycji

wynika, że nie mogę przegrać posiadanego

egzemplarza płyty czy filmu własnej matce czy ojcu, siostrze
lub bratu jeżeli nie mieszkam z nimi, ale mogę przegrać ten
sam egzemplarz np. przypadkowemu współlokatorowi jeżeli
razem wynajmujemy mieszkanie podczas studiów.

odpowiedz

I... zakup strony.

So, 2009-10-10 08:26 by

Lipszyc

Wynika też, że musisz legalnie nabyć egzemplarz
strony internetowej znim zapiszesz sobie jej kopię
na dysku.

1% na Fundację Nowoczesna Polska

, KRS: 0000070056;

odpowiedz

Ale idzie w dobrym kierunku

So, 2009-10-10 11:07 by

Monika_M

(niezweryfikowany)

I już za parę lat, a może nawet w przyszłym roku, dopadnie
mnie społeczna trójka ze Środowisk Twórczych, czytającą
książkę na ławce w parku, z doniesienia sąsiadki z mieszkania
poniżej ale w tej samej klatce, że ta książka to pożyczona od
koleżanki z bloku po drugiej stronie ulicy, ale to nie prawda, bo
sama tę książkę kupiłam w księgarni tuż obok i mam ze sobą
nawet paragon, tyle że nie imienny, a kierownika tej księgarni,
trzy dni wcześniej wywalili z roboty po przyłapaniu, że
przeglądał u siebie książki bez ich kupowania, więc nie może
zaświadczyć, że to ja kupiłam i że ten paragon nie jest z
książką pożyczony od tej koleżanki, co to podejrzewa moja
sąsiadka. Więc co robić?

odpowiedz

> Więc co

So, 2009-10-10 16:37 by incognitus (niezweryfikowany)

> Więc co robić?

"Krzyczeć" głośno i donośnie już teraz a nie później!
W ten sposób może się zwróci uwagę na sprawę innych,
którzy nie mają świadomości powolnego ograniczania im
praw dla korzyści materialnych wąskiej grupy.
Może do stanowiących prawo też to dotrze "choć wątpię" i
wtedy
jest szansa że prawo będzie dla ludzi a nie dla "biznesu".

odpowiedz

Dla porządku wypada

So, 2009-10-10 19:05 by

Zbigniew Chyla

Dla porządku wypada zauważyć, że uruchamianie procesu
legislacyjnego poprzez przesyłanie do ministerstwa gotowych
projektów przez organizacje lobbystyczne, a następnie
przedstawianie ich (po ew. modyfikacjach) jako projektów
rządowych nie jest w przypadku tej ustawy czymś nowym.
Spróbujmy na przykład prześledzić nieliczne dostępne

O tym, że jesteśmy w "ostrym kryzysie" i o lobbingu w sferze prawa aut...

http://prawo.vagla.pl/node/8682

23 z 29

2010-01-14 00:33

background image

publicznie informacje na temat wprowadzania rozdziału 12(1)
ustawy …

W 2003 roku lobbystyczna organizacja

IIPA

(BSA, MPAA, RIAA,

itp) w swoim

raporcie

napisała o Polsce:

Need for optical disc regulation: Given the OD piracy
problem, there is an urgent need for optical disc
legislation; the unregulated and uncontrolled optical
media production in Poland must be addressed.
During the summer of 2002, the recording industry
presented the Minister of Culture with detailed
proposals on OD regulations, after discussions with
the legal advisors in this ministry. IIPA also shared a
model proposal with the U.S. embassy.

A zatem IIPA dostrzegła pilną potrzebę wprowadzenia w Polsce
prawa, które rozprawi się z „nieuregulowaną” i
„niekontrolowaną” produkcją nośników optycznych. Latem
2002 roku przemysł fonograficzny podjął dyskusję z
prawnikami z ministerstwa kultury, a następnie przedstawił
Ministrowi Kultury szczegółowe propozycje takich regulacji.
Kopia trafiła również do ambasady USA.

W

raporcie z 2004 roku

możemy już przeczytać:

Copyright Law Amendments of January 2004: During
2003, the Ministry of Culture worked on a package of
draft amendments to the Copyright Act, with four
primary objectives: (1) to implement the EU
Copyright Directive; (2) to provide a droit de suite;
(3) to issue optical disc regulations; and (4) to
include amendments relating to collecting societies.
The locally-based copyright industries have offered
numerous proposals during 2003 to support the
legislative reform process. The Polish Council of
Ministers approved a package of copyright law
amendments (which includes a separate chapter on
optical disc manufacture as well as the need to for
the Minister of Culture to issue an implementing
regulation on such) on December 23, 2003. This
package was forwarded to the Sejm in January 2004.

W 2003 roku ministerstwo kultury pracuje już zatem nad
nowelizacją ustawy, realizując cztery cele, w tym główny, tj.
wdrożenie odpowiedniej dyrektywy UE, jak również
wrowadzenie zaproponowanych przez lobbystów regulacji
dotyczących nośników optycznych. IIPA chwali się, że polscy
przedstawiciele branży wsparli toczący się w owym roku proces
legislacyjny, przedstawiając liczne propozycje.

W grudniu 2003 Rada Ministrów zaakceptowała pakiet zmian w
ustawie, który objął również cały nowy rozdział dotyczący
produkcji nośników optycznych. W styczniu 2004 został on

skierowany do sejmu

.

Premier Leszek Miller przedstawił projekt Marszałkowi Sejmu
słowami:

Na podstawie art. 118 ust. 1 Konstytucji

O tym, że jesteśmy w "ostrym kryzysie" i o lobbingu w sferze prawa aut...

http://prawo.vagla.pl/node/8682

24 z 29

2010-01-14 00:33

background image

Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 r.
przedstawiam Sejmowi Rzeczypospolitej Polskiej
projekt ustawy

-o zmianie ustawy o prawie autorskim i prawach
pokrewnych wraz z projektami podstawowych aktów
wykonawczych.

co do którego Rada Ministrów zadeklarowała, że ma
na celu dostosowanie polskiego ustawodawstwa do
prawa Unii Europejskiej.

Deklaracja ta tylko częściowo pokrywała się z prawdą, bowiem
pewne części projektu nie miały związku z dostosowaniem do
prawa UE. Tak było również z dodanym rozdziałem 12(1),
(„Kontrola produkcji nośników optycznych”). Oczywiście takie
przedstawienie ustawy ułatwiło jej przepchnięcie przez
parlament, bo przecież „musimy” się dostosowywać do prawa
UE.

A tak o rozdziale 12(1) napisano w uzasadnieniu:

Projekt ustawy dodaje nowy rozdział 12(1) dotyczący
kontroli produkcji nośników optycznych. Konieczność
wprowadzenia przepisów dotyczących nadzoru
ministra nad produkcją nośników optycznych (w
szczególności płyt CD, DVD i podobnych) związana
jest z występującym w Polsce wysokim poziomem
„piractwa”, tj. naruszeń praw autorskich i praw
pokrewnych w zakresie nielegalnej produkcji i obrotu
płytami.

Społeczność międzynarodowa, w tym Komisja
Europejska oraz administracja Stanów
Zjednoczonych, a także międzynarodowe i krajowe
organizacje zajmujące się ochroną praw autorskich i
praw pokrewnych niejednokrotnie wskazują Polskę
jako kraj, gdzie poziom „piractwa” w sposób istotny
hamuje rozwój kulturalny oraz rozwój przemysłu
informatycznego. Komisja Europejska wskazała
kwestie związane z wysokim poziomem „piractwa” w
Polsce, jako jeden z problemów wymagających
rozwiązania, w związku z naszym członkostwem w
Unii Europejskiej. Z tych samych powodów
Departament Handlu USA umieścił nasz kraj na tzw.
„priorytetowej liście obserwacyjnej” (priority watch
list) krajów łamiących prawa własności intelektualnej.
Przytoczone fakty nie tylko obniżają międzynarodową
pozycję i prestiż Rzeczypospolitej Polskiej (poziom
ochrony własności intelektualnej jest w dzisiejszym
świecie jednym z wyznaczników poziomu
cywilizacyjnego), ale przede wszystkim ograniczają
rozwój polskiej kultury i poziom inwestycji.

A zatem Rada Ministrów Rzeczypospolitej Polskiej proponuje
zmiany w prawie, uzasadniając to uległością wobec nacisków
lobbystycznych IIPA i innych organizacji oraz administracji USA
(za ustalaniem „watch lists” stoi przede wszystkim IIPA).

Uzasadnienie sugeruje, że właściwie to powinniśmy się cieszyć,
bowiem były naciski na znacznie ostrzejsze regulacje, a nasz

O tym, że jesteśmy w "ostrym kryzysie" i o lobbingu w sferze prawa aut...

http://prawo.vagla.pl/node/8682

25 z 29

2010-01-14 00:33

background image

dzielny Rząd ograniczył się jedynie do wprowadzenia systemu
kontroli:

Wśród zaleceń dotyczących poprawy tej sytuacji
pojawiła się propozycja (poparta przez administrację
amerykańską oraz takie organizacje jak International
Federation of Phonographic Producers i Motion
Pictures Association) wprowadzenia bardzo
rygorystycznego systemu koncesjonowania
działalności gospodarczej w zakresie produkcji i
zwielokrotniania nośników optycznych.
Projektodawca uznał, że tak daleko idąca kontrola
działalności gospodarczej byłaby nieproporcjonalna do
celów, jakie chce osiągnąć. Wprowadzanie koncesji i
ścisły nadzór byłyby również sprzeczne z polityką
Rządu w zakresie ułatwiania prowadzenia działalności
gospodarczej. Dlatego też projektodawca
zaproponował wprowadzenie systemu kontroli
produkcji nośników optycznych.

Na stronach rządu/ministerstwa nie znajdziemy (ja nie
znalazłem) treści projektów „rządowych” podsuwanych przez
lobbystów, więc jako obywatele nie mamy możliwości oceny, z
jakich źródeł pochodzą różne części projektów.

Jeśli proces przygotowywania ustaw wygląda tak, jak na to
wygląda, to słysząc o „aferze” polegającej na dodaniu/usunięciu
słowa w rządowym projekcie ustawy można się najwyżej
uśmiechnąć …

odpowiedz

starałem się pzreczytać ale ... było cięzko

Pt, 2009-10-16 18:01 by

Jarek Żeliński

ogólnie wielu postaw tu reprezentowanych nie
rozumiem...

dla mnie jest to (kwestie praw autorskich) niby
proste:

Jeżeli coś stworzę z własnej woli i kosztem własnych środków
jest to moje, skoro jest moje to poza mną nikt nie ma prawa
tym czymś dysponować i to wydaje się proste. Jeżeli jakikolwiek
utwór powstał jako dzieło grupowe jest prosta metoda
zarządzania takim dziełem: powstaje sp. z o.o. jako podmiot
prawny wraz ze stosowna umową. Sposób dystrybucji,
pobieranie opłat itp. określa posiadacza praw do dzieła,
pierwotnie autor dzieła.

od siebie dodam, że prawa autorskie powinny wygasać wraz ze
śmiercią autora dzieła, po śmierci autora jego utwór
automatycznie staje się public domain.

Jeżeli dzieło było zbiorowe, podmiotem posiadaczem praw
spółka autorów,jeżeli spółki nie założono mają problem prawny
jak każdy kto nie zadbał o swój interes, stare rzymskie
"nieznajomość prawa szkodzi" obowiązuje kazdego i nie
rozumiem tego że wielu autorów domaga się jakieś "ochrony"
ich praw bo sami sobie z tym nie radzą - to jest dla mnie
kuriozum.

Po trzecie, to że ktoś ma ochotę na dostęp do jakichkolwiek

O tym, że jesteśmy w "ostrym kryzysie" i o lobbingu w sferze prawa aut...

http://prawo.vagla.pl/node/8682

26 z 29

2010-01-14 00:33

background image

dzieł "bo tak" i dorabia do tego ideologie "dziedzictwa..." to po
prostu chciejstwo i tyle...

tak więc skoro: fotografuję, pisze artykuły do prasy, tworze
autorskie opracowania, ... mam gdzieś to, że ktoś chciałby to
poczytać za darmo a dobrowolny użytek mam jeszcze głębiej
..., jak już ktoś wspomniał tu chyba, jak mnie najdzie to
przestanę i "ci co chcę" mogą mi skoczyć...

--
Jarek Żeliński
...taki sobie analityk i projektant....

odpowiedz

Nie do końca.

Pt, 2009-10-16 18:55 by

adammada

Jeżeli coś stworzę z własnej woli i kosztem własnych
środków jest to moje, skoro jest moje to poza mną
nikt nie ma prawa tym czymś dysponować i to wydaje
się proste.

Mnie kojarzy się to z kwestią "posiadania". Jest w prawie taki
termin, przepisy KC mówią nawet, że nie można samowolnie
naruszać posiadania.

Sprowadza się to do tego, że jeśli ktoś ma jakąś rzecz, włada
nią jak swoją, to on jest posiadaczem, nawet jeśli ktoś inny jest
faktycznie właścicielem.

Skojarzenie pochodzi stąd, że i w wypadku ochrony praw
autorskich nawet jeśli właścicielem jest twórca, to jak tylko
udostępni on swoje dzieło innym, to ci inni tak naprawdę mogą
z tym dziełem zrobić co chcą (wcale nie odbierając niczego
autorowi, on nawet o niczym może nie wiedzieć).

Sama ochrona praw autorskich nie ma w sobie nic "fizycznego"
(nie da się zamknąć w skarbcu, zabrać komuś, postawić
strażnika). Chociaż zaczęła się od ochrony praw pośredników,
to w tej chwili można ją postrzegać jako umowę społeczną:
- skoro dostrzegamy, że na stworzenie utworu potrzebne są
środki, to chcąc aby utwory powstawały, zapewniamy twórcy
możliwość zarabiania na utworach (przypadek zwykłego
oglądacza filmów)
- każdy z nas tworzy (jeszcze nie ma certyfikacji twórców,
mówiącej np. które zdjęcia to utwory, a które to tylko user
generated content) więc w drodze wzajemności chciałby
szanowania swoich praw.

Należy jednak pamiętać, o czym niektórzy tutaj dyskutanci
zapominają, że to jest umowa całego społeczeństwa i całe
społeczeństwo powinno mieć prawo na ten temat się
wypowiadać.

tak więc skoro: fotografuję, pisze artykuły do prasy,
tworze autorskie opracowania, ... mam gdzieś to, że
ktoś chciałby to poczytać za darmo a dobrowolny
użytek mam jeszcze głębiej ..., jak już ktoś
wspomniał tu chyba, jak mnie najdzie to przestanę i
"ci co chcę" mogą mi skoczyć...

O tym, że jesteśmy w "ostrym kryzysie" i o lobbingu w sferze prawa aut...

http://prawo.vagla.pl/node/8682

27 z 29

2010-01-14 00:33

background image

Można takie stwierdzenie odwrócić - mam gdzieś to co sobie
autor/dystrybutor pisze o swoich prawach autorskich. Skoro już
mam w posiadaniu egzemplarz utworu, to mogę z nim robić co
chcę. Rozdawać znajomym, kopiować, przerabiać, inspirować
się nim. I co mi autor zrobi? Przyjdzie, zajrzy pod poduszkę czy
nie ma tam pendrive z jego dziełami?

No i do tego właśnie się dąży. Oczywiście nie autor przyjdzie,
tylko Policję naśle. Niech Policja sprawdza, czy pod poduszkami
nie materiałów chronionych prawem autorskim. I kto tu kogo
napastuje?

Widzę w tej dyskusji jakieś dziwne odwrócenie ról. Przecież nikt
z przeciętnych ludzi "twórców" nie zmusza do tego aby tworzyli
(jak sobie kontrakt z pośrednikiem podpiszą, to ich sprawa).
Panuje całkowita wolność tworzenia. Chcesz autorze, dysponuj
sobie swoim utworem. Udostępnij go, albo wyrzuć. Albo w ogóle
nie twórz.

Dlaczego jednak chcesz sprawdzać, co ja sobie z rodziną
obejrzę, czego posłucham, skąd wziąłem książkę którą
przeczytam? W końcu z domu autora jej nie wyniosłem, czemu
więc ten autor chce włazić z butami do mojego?

Jak już wcześniej napisałem - oczywiście widzę zaletę ochrony
praw autorskich. Ale wypadałoby pamiętać, że o ograniczaniu
własnych praw (np. tego, czy we własnym domu na własnym
komputerze mogę mieć obraz instalki windows skopiowany
tylko raz, czy mogę pięć razy. W końcu wszystko sprowadza się
do ustawienia domen magnetycznych na HDD) powinni
decydować wszyscy zainteresowani (bo przecież jestem za tym,
aby Microsoft rozwijał swój OS) a nie tylko jedna strona. Bo ta
jedna strona najchętniej zabroniłaby kopiowania/pożyczania
/odtwarzanie więcej niż raz/oglądania ze znajomymi pod groźbą
rozstrzelania. Gdyby tylko mogła.

odpowiedz

Dodaj nowy komentarz

Komentarze są moderowane. Dobrze się zastanów. Czasem się

zdarza, że ktoś spędził nieco czasu wpisując komentarz, który

następnie nie przeszedł przez moderację. Przeczytaj

VaGla.pl

Prawo i Internet Frequently Asked Questions (FAQ)

.

Wypowiadasz się jako:

E-mail:

Zawartość tego pola nie będzie publicznie dostępna.

Strona www:

Tytuł:

Komentarz:

*

O tym, że jesteśmy w "ostrym kryzysie" i o lobbingu w sferze prawa aut...

http://prawo.vagla.pl/node/8682

28 z 29

2010-01-14 00:33

background image

przeczytaj:

O odcinaniu

internautów w

Polsce i o

likwidacji

dozwolonego użytku

(który dziś "jakby nie jest

przestępstwem")

Elektroniczne ogłaszanie

prawa: niby, że teraz

wszystko jest OK...
Ochrona źródeł informacji

w wyroku ETPCz - wyrok

ze skargi nr 821/03

więcej

Dopuszczalne tagi HTML: <a> <em> <del> <ins> <strong> <cite>

<blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>

Rozpoczynanie akapitów i łamanie wierszy następuje automatycznie.

Użyj [# ...] by dodać automatycznie numerowany przypis dolny

(footnotes).

Więcej informacji na temat opcji formatowania

CAPTCHA

Niestety spamerzy atakują, dlatego muszę się bronić.

zadanie matematyczne:

*

3 + 13 =

Rozwiąż to proste zadanie matematyczne. Dla przykładu: 1+3 daje 4.

artykuły

|

felietony

|

cytaty

|

wydarzenia

|

książki

|

agregator rss

|

mapa

VaGla

|

FAQ

|

polityka prywatności

|

kontakt

|

rss feed

|

szukaj

|

login

(c) 1997-2010 Copyright by

Piotr Waglowski

. Serwis powstał w styczniu 1997 roku.

(p) 2000-2006 Powered by

Xanth

.

(p) 2005-2010 Powered by

Drupal

(platforma zarządzania treścią udostępniona na licencji GPL)

(p) 2006-2010 Powered by

ATM S.A.

(hosting)

Zgodnie z art. 25 ust. 1 pkt. 1) lit. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych zastrzegam, że dalsze rozpowszechnianie artykułów

publikowanych w niniejszym serwisie jest zabronione.

VaGla.pl Prawo i Internet

| Odwiedź również: stronę Jacka Waglowskiego:

Vamil

, blog Wojtka Waglowskiego:

Numer Startowy

, stronę Stanisława

Waglowskiego:

Enerbit

O tym, że jesteśmy w "ostrym kryzysie" i o lobbingu w sferze prawa aut...

http://prawo.vagla.pl/node/8682

29 z 29

2010-01-14 00:33


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
O tym, że rząy jednego są najlepsze
Administracja publiczna - Izdebski, administracja 8, Budżet zadaniowy- identyfikacja zadań i ile one
ja szpicer teza o tym ze media sa szkodliwe
Ptaki TEST 2009, O tym ze to bedzie test wielokrotnego wyboru mowila dzisiaj ta nowa - mloda -nie wi
Jak przekonać o tym, że współżycie przed ślubem jest złem kogoś, kto nie wierzy w Boga
SPRAWOZDANIE z Fundacji Dobrze ze jestes, Studia - praca socjalna, Sprawozdania z praktyk
Kupiłeś Windows 7 OEM Oznacza to że jesteś piratem
Ściągi, Automatyka 3, Czujniki generacyjne zasada działania czujnika polega na tym, że zmiana szerok
Emocje i motywacja, Emocje, silne wzruszenie, podniecenie, przeżycie - związane z tym, że człowiek j
Pedersen Bente Raija ze śnieżnej krainy 26 Wyjęty spod prawa
projekt 114 dziękuję że jesteś DMR 1807
Że jesteś, ● Wiersze moje ♥♥♥ for Free, ☆☆☆Miłosne☆☆☆
160 Ania Wyszkoni - Wiem ze jesteś tam, kwitki, kwitki - poziome
jotesy, JS-3, funkcja writeln() działa tak samo jak write(), z tym że na końcu wyświetlanego ciągu z
Pedersen Bente Raija ze śnieżnej krainy 26 Wyjęty spod prawa
O tym, że wybory są?łszowane wie już każde dziecko
Wstep do prawa - ściągi, itp, prawo-ze sciagami duzy i maly format, PRZEPIS PRAWA to najmniejsza jed
ściagi do druku, Tryb tekstowy, Tryb tekstowy (semigraficzny) charakteryzuje się tym, że ekran monit

więcej podobnych podstron