background image

Artykuł György Lukácsa Marksizm a historia literatury (Marxismus und Literaturgeschichte

został opublikowany w piśmie „Die Rote Fahne” z 13 października 1922 roku.
Podstawa   niniejszego   wydania:  Pisma   krytycznoteoretyczne   Georga   Lukácsa   1908-1932

wybór Stefan Morawski, wyd. Instytut Kultury, Warszawa 1994.

György Lukács

Marksizm a historia literatury

„Die Rote Fahne” z 25 sierpnia zamieściła niezwykle interesujący artykuł na powyższy 

temat.   Zważywszy   na  doniosłość   tego   problemu,   a  zarazem   na  niejasności   wokół   niego 

narosłe, nie będzie chyba rzeczą zbędną uzupełnienie zaprezentowanego wywodu pewnymi 
uwagami.

I

Klasowy sens l'art pour l'art

Autor wychodzi od zanegowania tezy „sztuki dla sztuki”. Dostrzega w niej podobną 

broń   ideologiczną   burżuazji,   jak   w   uwolnionej   od   tendencyjności   nauce.   Nie   jest   to 
oczywiście niesłuszne, choć nieco zbyt arbitralnie powiedziane, to znaczy nie wyczerpuje 

bynajmniej klasowego sensu samej teorii. Nie wolno bowiem zapominać, że teoria „sztuki dla 
sztuki” w żadnym razie nie była pierwotnym hasłem burżuazyjnego ujęcia literatury. Wprost 

przeciwnie: literatura burżuazyjna powstała jako sztuka tendencyjna w opozycji do sztuki 
epoki feudalno-absolutystycznej i dopiero stosunkowo późno – po raz pierwszy w okresie 

weimarskim   Goethego   i   Schillera   –   pojawiła   się   teoria   „czystej”,   uwolnionej   od 
tendencyjności sztuki, dochodząc potem do pełnego rozkwitu w Paryżu po rewolucji 1848 

roku oraz równolegle w Anglii (kiedy francuski i angielski romantyzm, przypomnijmy choćby 
V. Hugo, Byrona, Shelley'a i in., był jeszcze bardzo wyraźnie sztuką tendencyjną). Dopiero 

pod koniec XIX w. teoria ta nabierze istotnego znaczenia, chociaż bynajmniej nie pokrywa się 
w pełni z praktyką największych pisarzy tego okresu: Zoli i Ibsena, Tołstoja i Dostojewskiego.

background image

Jeśli przyjrzeć się teraz bliżej owemu rozwojowi pojmowania literatury w aspekcie 

ewolucji klasy mieszczańskiej, od razu staje się jasne, że „sztuka dla sztuki” jest oznaką 
schyłkowości   burżuazji,   dowodem   na   to,   że   w   najlepszych   i   najdoskonalszych 

przedstawicielach tej klasy zachwiana została wiara we własne ideały klasowe. Oczywiście 
owo  zachwianie   wiary   nie   oznacza   bynajmniej   odwrócenia  się   od   całego   burżuazyjnego 

społeczeństwa ani też pełnego rozpoznania tendencji społecznych, które poza nie wiodą. 
Formy odczuwania bowiem, formy życia, określające treść ich utworów, pozostały te same. 

Stały się one jedynie – wskutek utraty wiary w ich zdolność przekształcenia świata – puste w 
środku, czysto formalne; stały się one samą „literacką” formą. Teoria „sztuki dla sztuki” jest 

tylko   wyrazem   rozpoczynającego   się   właśnie   procesu   odchodzenia   najlepszych   umysłów 
burżuazji od ogólnej drogi rozwoju ich własnej klasy. Z punktu widzenia klasy rewolucyjnego 

proletariatu tendencja ta jest oczywiście reakcyjna. Dla proletariatu jako postępowej klasy 
społecznej (tak jak dla postępowej i rewolucyjnej klasy mieszczańskiej XVIII w.) sztuka jest 

zawsze klasowa, tendencyjna, w niej manifestuje się cel walki danej klasy. Z punktu widzenia 
klasy   mieszczańskiej   zjawisko   to   świadczy   o   zachodzącym   już   procesie   ideologicznego 

rozpadu.

Słuszność   takiego   podejścia   można   by   oczywiście   uzasadnić   jedynie   na   drodze 

obszernej   i   konkretnej   analizy   całego   zjawiska.   Kilka   przykładów   może   jednak   co   nieco 
wyjaśnić ów stan rzeczy. Porównując powiedzmy Don Carlosa Schillera z jego Wallensteinem 

i przypatrzywszy się bliżej roli i losowi jego jak najbardziej własnego typu bohatera (markiz 
Posa w pierwszym, Max Piccolomini w drugim przypadku), dostrzec można wyraźną różnicę. 

Schillerowski   typ   bohatera   jest   rewolucyjnym   wyrazem   klasy   mieszczańskiej.   Bunt   Carla 
Moora wyraża w literacko-myślowej formie pewne istotne odczucia, które pchnęły do czynu 

rewolucyjną   inteligencję   Wielkiej   Rewolucji   Francuskiej.   (Nie   jest   przypadkiem   ani 
nieporozumieniem,   że   Konwent   nadał   Schillerowi   tytuł   obywatela   Republiki   Francuskiej; 

słusznie upatrywano w nim ideologa rewolucji.) Markiz Posa zaś walczy o realizację ogólnych 
żądań rewolucyjnego mieszczaństwa, o wolność myśli; również jego abstrakcyjnie-okrutny, 

naiwnie makiaweliczny sposób walki silnie przypomina metody działania wielu bohaterów i 
przywódców z okresu Wielkiej Rewolucji Francuskiej, aczkolwiek zewnętrzne formy, jakie ta 

walka   przybiera,   odzwierciedlają   małostkowość   feudalnego   absolutyzmu   ówczesnych 
Niemiec. Max Piccolomini w uczuciach i sposobie myślenia jest bliskim krewnym Carla Moora 

i Markiza Posy. Ale nie ma już rewolucyjnych celów, o które mógłby walczyć. Jego idealizm, 

background image

jego zapał, jego entuzjazm stały się puste. Marzy już jedynie o Prawdzie i Pięknie – w sensie 

ogólnym. Pozbawiona duszy i sensu rzeczywistość, którą, podobnie jak jego starsi bracia, 
pragnie zwalczać, pod każdym względem ma nad nim przewagę. Poeta, który go stworzył, 

pogodził się z nim jako odporną na zmiany formą. Dlatego też Max Piccolomini nie jest już 
centralnym punktem sztuki, jak to było w przypadku Carla Moora i Markiza Posy; spadł do 

roli   postaci   epizodycznej.   Jego   przeznaczeniem   nie   jest   już   wyraźna,   otwarta   walka   o 
wspomniane ideały, lecz bezpodstawne marzenie o nich, marzenie, które zakończyć może 

jedynie rozpaczliwa i bezsensowna śmierć, „umieranie w pięknie”. 

Pomiędzy  Don Carlosem  a  Wallensteinem  stoi rok 1793 i 1794. Apogeum rewolucji 

burżuazyjnej wyrażające się „terrorem” – i przerażenie klasy mieszczańskiej konsekwencjami 
zastosowania jej własnej broni, konsekwencjami jej własnej walki. Jej pogodzenie się z formą 

władzy   monarchii   militarystycznej,   aby   przeforsować   rzeczywiste   ekonomiczne   interesy 
klasowe   burżuazji,   sprzeczne   z   interesami   feudalnego   absolutyzmu   –   i   proletariatu.   Z 

ideałów,   które   miały   zmienić   świat,   została   jedynie   ideologia   gospodarczego   rozwoju 
kapitalizmu.

Ów pesymizm, owa niewiara, ów brak korzeni we własnej klasie nie był jeszcze w 

pełni uświadomiony w ruchu  l'art pour l'art  okresu niemieckiego klasycyzmu. Jeśli jednak 

spojrzymy na wielkich zwolenników tej teorii z połowy wieku XIX, to sytuacja jest już o wiele 
jaśniejsza. Wystarczy wspomnieć tylko największych, Flauberta i Baudelaire'a. Flaubert ze 

swym sposobem odczuwania jest przedstawicielem pokoleń, które w czasie rewolucji z 1830 
i  1848   roku,   w   imię   tradycji   wielkiej   rewolucyjnej   epoki,   niejasno   i   zaciekle   burzyły   się 

przeciwko   „nowej   Francji”,   przeciwko   kompromisowi   różnorakich   grup   kapitalistów   z 
wszelkiego rodzaju militarystycznym absolutyzmem. Dał on wyraz tej swojej nienawiści w 

kolejnych powieściach (najpiękniej w Szkole uczuć). Ponieważ jednak nienawiść ta miała 
czysto   negatywny   charakter,   ponieważ   nie   była   zdolna   przeciwstawić   znienawidzonej 

teraźniejszości czegoś pozytywnego, odczucie to musiało siłą rzeczy wyrazić się w formie 
czysto estetycznej negacji brzydoty tegoż życia. Z oporu Flauberta przeciwko formom życia 

jego własnej klasy zrodziła się romantyczno-pesymistyczna teoria l'art pour l'art.

I tak, w odniesieniu do burżuazji – przykłady takie można by bowiem mnożyć w 

nieskończoność – również w sferze ideologii sprawdziły się słowa Marksa, „że wszystkie 
środki kształtowania, jakie wytworzyła, buntują się przeciw jej własnej cywilizacji, że sama 

obala wszystkie bóstwa, które stworzyła”. Jeśli idzie o proletariat – powtórzmy ponownie – 

background image

konkluzja ta nie zmienia faktu, że musi on odrzucić teorię sztuki dla sztuki jako reakcyjną 

teorię ginącej burżuazji. Jeśli jednak ma zająć wobec niej właściwe stanowisko, to musi 
prawidłowo odczytać cały ów fenomen w kontekście konkretnej rzeczywistości i znaczenia 

jego klasowej treści dla burżuazji.