Fot. MR
Rachunek sumienia, czyli modlitwa spotkania z samym sobą
W jednym z pierwszych komentarzy na
naszych rekolekcjach padło pytanie o
rachunek sumienia. Myślę, że nadszedł
dobry moment, by coś więcej powiedzieć
o modlitwie która jest drogą do głębszej
świadomości własnej relacji z Bogiem i z
innymi ludźmi.
Rachunek sumienia, tak jak i inne
obszary życia religijnego podlega naszemu obrazowi Boga. Jak może wyglądać
rachunek sumienia wyznawcy Tropiciela, pewnie możesz już sam się
domyślić… nie będę go tu szczegółowo opisywał. Mam za to dla Ciebie
propozycję rachunku sumienia, jaki wypływa z tradycji duchowości
ignacjańskiej. A właściwie nie tyle rachunku sumienia, co wglądu w sumienie,
albo modlitwy spotkania z samym sobą. To określenie wydaje mi się
najlepsze.
Rachunek Sumienia, jaki proponuje wiele modlitewników ogranicza się jedynie
do wyliczenia grzechów. Tak, jakby sumienie było nam potrzebne jedynie do
tego, by rozpoznawać zło. A przecież sumienie wskazuje nam także, a
może przede wszystkim, dobro. Dla św. Ignacego było to znacznie
ważniejsze, niż jedynie dostrzeganie grzechów. Sumienie ma nam pomagać w
szukaniu i znajdowaniu Boga we wszystkich rzeczach. To jest jego cel. Zatem
musi ono być wyczulone bardziej na szukanie dobra, niż zła. Szukanie
dobra w podejmowaniu decyzji jest też najskuteczniejszym sposobem na
uniknięcie zła. Wrażliwość na dobro, wskazuje również na tego, który nas tym
dobrem obdarza i spontanicznie rodzi w nas wdzięczność i wolność. Zatem
nie samooskarżenie jest osią dobrego wglądu w sumienie, ale
dostrzeganie i przyjmowanie wolności, którą Pan Bóg nas obdarza.
Św. Ignacy zachęca, by taką modlitwę uczynić swoją modlitwą codzienną i
poświęcać jej ok. 15 minut. Proponowana metoda jest poniżej, ale oczywiście
wraz z nabywaniem praktyki można ją dostosowywać do własnych potrzeb.
1. Wgląd w sumienie jest modlitwą kontaktu z samym sobą
Oznacza to, że wraz z Bogiem, który mi zaufał wychodzę na spotkanie z
samym sobą. A o to czasami najtrudniej. Dlatego warto zacząć taki wgląd w
sumienie od świadomego stanięcia wobec Boga i prośby, by On pomógł nam z
odwagą i bez lęku wejrzeć we własne wnętrze.
2. Dobro, w którym miałem udział
Tę część zaczynamy od prośby, by Pan Bóg pokazał mi, co dobrego było moim
udziałem. To może być dobro, jakie mnie spotkało ze strony innych, ale także
dobro, które ja wyświadczyłem komuś. Warto być szczególnie wyczulonym na
to, co otrzymałem bez mojej szczególnej zasługi - to uczy nas bycia
obdarowanymi. Mogą to być sprawy najdrobniejsze: przysługi, życzliwość na
ulicy, ale także modlitwa, która mi coś nowego pokazała, spotkanie z inną
osobą, oddech, który podtrzymuje moje życie, zdrowie… właściwie wszystko.
W tej części warto także wzbudzić w sobie świadomość, że to dobro, jakiego
stałem się udziałowcem, wskazuje na Boga, który wciąż mnie obdarowuje,
niezależnie od mojej osobistej doskonałości moralnej, czy jakiejś zasługi.
Przeanalizujmy więc świadomie poszczególne momenty: dni, godziny,
wydarzenia w poszukiwaniu znamion dobra, zauważając nie tylko same
wydarzenia, ale także motywy i emocje, jakie im towarzyszyły.
3. Momenty, w których rozminąłem się z dobrem, które na mnie
czekało… czyli grzechy
Tę część zaczynamy od prośby, by Pan Bóg pokazał mi te momenty, w których
za sprawą własnych decyzji rozminąłem się z dobrem, jakie na mnie czekało.
Grzech więc to nie tyle zły uczynek, co strata potencjalnego dobra, w którym
mogłem uczestniczyć. To rozminięcie się z darem.
I również w tej części z uwagą analizujemy poszczególne dni, godziny,
momenty, pod kątem złych wyborów. Gdy na skutek mojej decyzji nie
wydarzyło się dobro, które miało szanse zaistnieć. Oczywiście dostrzegajmy
nie tylko same wydarzenia (uczynki), ale także motywy, jakie nas skłoniły do
takich, a nie innych decyzji, emocje jakie im towarzyszyły.
4. Zakończenie
Zwróćmy także uwagę na emocje, jakie rodzą się w nas podczas takiej
modlitwy spotkania z samym sobą. Jeśli jest to wdzięczność, bądź radość z
dobra, w jakim miałem udział - to trwajmy w nich i módlmy się tymi uczuciami.
Jeśli jest to żal, wstyd, albo ból - ok, także one są naszą najszczerszą
modlitwą i mamy prawo także do takich uczuć. A uświadomienie ich sobie
może nam pomóc uniknąć podobnych błędów w przyszłości.
Na zakończenie warto zwyczajnie porozmawiać z Panem Bogiem w ufności i
bez lęku o minionym etapie życia. Podziękować za to, że daje nam możliwość
lepszego poznania siebie, bo w ten sposób krok po kroku, wyprowadza nas na
wolność. Modlitwa spotkania z samym sobą prowadzi nas w przyszłość, bilans
grzechów zaś zamyka nas w przeszłości.
[dzień 5 - mat. dodatkowe] - Rachunek sumienia, czyli modlitwa spotkan...
http://www.facebook.com/notes/brzytwa-po-schematach-prawdopodob...
1 z 1
2010-12-10 21:31