Indiańscy kosmonauci

background image

Indiańscy kosmonauci

28 sty, 10:11 Źródło: Onet.pl

fot. Agencja BE&W

Był to jeden z rutynowych lotów. Nic nie zapowiadało, że może zdarzyć się coś nadzwyczajnego.

Wykonywałem normalne pomiary, a jedyna różnica polegała na tym, że nalotu na interesującą
mnie strefę dokonywałem trasą położoną nieco dalej w głębi lądu. Gdyby nie to, spiralnie zwinięty

małpi ogon na pewno nie znalazłby się w zasięgu mojego wzroku...

To fragment wywiadu, jakiego w 1939 roku udzielił dziennikowi "The Washington Post" Paul Kosok.

Pod koniec lat 30. XX wieku ten amerykański naukowiec wykonywał

zdjęcia lotnicze

nadbrzeżnych

rejonów Peru.

W rozmowie, którą można znaleźć w książce Romana Warszewskiego "Skrzydlaci ludzie z Nazca"
Kosok opowiada dalej, że gdy oblatywał okolice wybrzeża, zauważył, że tam na dole jest nie tylko

małpa. Za chwilę ujrzał ogromnego kolibra. Obie figury "zatopione były w gąszczu linii prostych o
różnej szerokości, długości i kąta nachylenia. Niektóre z nich były tak długie, że sięgały poza

horyzont".

Kosok zawrócił maszynę, żeby wykluczyć złudzenie i jeszcze raz przyjrzeć się równinie. Wtedy

zobaczył gigantyczną galerię rysunków, które pokrywały całą okolicę. Całość widoczna była z
powietrza. Zaskakiwały precyzją wykonania. Najciekawsze jest jednak to, że dziwne symbole

powstały ponad dwa tysiące lat temu.

Dziś płaskowyż Nazca jest jednym z najpopularniejszych celów turystycznych na świecie. Przyciąga

swoją tajemniczością. Wizyta w tym miejscu jest obowiązkiem dla każdego zwolennika teorii o
kontaktach naszych przodków z kosmosem.

Co widział Kosok
Płaskowyż Nazca leży w południowo–zachodniej części Peru, zaledwie kilka kilometrów od Parku

1

background image

Narodowego San Fernando nad Oceanem Spokojnym. Ma powierzchnię ponad 500 km

2

. Tajemnicze

symbole, które pokrywają ten teren, to geometryczne figury oraz wyobrażenia zwierząt i roślin.

Tworzące je linie są idealnie proste i sięgają horyzontu. Są tam czworokąty, trójkąty i gigantyczne
zygzaki. Ciągnące się całymi kilometrami linie przecinają wykreślone z niezwykłą precyzją spirale i

gigantyczne podobizny ptaków, jaszczurów, ryb czy postaci ludzkich. Niektóre z nich osiągają 200
metrów długości.

Linie tworzące poszczególne figury powstały przez oczyszczenie z pokrywających pustynny
płaskowyż kamieni i odsłonięcie jasnożółtego piasku. Mimo, że jest to dość prymitywna technika, w

suchym, bezdeszczowym klimacie pustyni, zarysy figur nie uległy rozmyciu przez ponad dwie
dziesiątki stuleci.

Jednym z najbardziej charakterystycznych rysunków jest wielki koliber, który pije z kwiatu nektar.
Ale jest i małpa z dziwacznie zakręconym, spiralnym ogonem i wielki, prawie dwustumetrowy

jaszczur. Na jednym z rysunków, przedstawiającym orkę, z dolnej płetwy zwisa stylizowany
wizerunek ludzkiej głowy.

Najdziwniejsze jest to, że pustynne obrazy niezupełnie odpowiadają swoim rzeczywistym
pierwowzorom. Spiralny ogon małpy zwija się w przeciwną, niż powinien, stronę. Jaszczurka ma

ręce człowieka, a ludzka postać ma sześciopalczastą dłoń.

fot. Agencja BE&W

Maria Reiche, niemiecka astronom i matematyk, która badaniom płaskowyżu Nazca poświęciła

kilkadziesiąt lat, uważała że tajemnicze figury są kalendarzem rejestrującym zmiany pór roku i
daty ważnych zjawisk astronomicznych.

Według badaczki, poszczególne linie mogły wskazywać w starożytności kierunki wschodów i
zachodów słońca, planet i gwiazd. A wizerunki na dnie płaskowyżu mogły odwzorowywać widziane

przez ich twórców, na niebie, konstelacje.

Kosmiczna precyzja

Innego zdania są zwolennicy teorii o dawnych kontaktach z cywilizacjami z kosmosu.

2

background image

Najsławniejszy z nich, pisarz, Erich von Däniken, twierdzi, że płaskowyż mógł być prehistorycznym
portem lotniczym dla odwiedzających naszą planetę pozaziemskich istot.

Figury z Nazca mogą również przedstawiać wizerunki bogów i być przeznaczone dla boskich istot,
które zamieszkują niebiosa. Pomysł ten opiera się na teorii, że w czasach prehistorycznych nasi

przodkowie mieli kontakty z innymi, wyżej rozwiniętymi technologicznie cywilizacjami, a nawet
więcej, że to te cywilizacje zasiedliły Ziemię.

Paul Kosok uważa natomiast, że poszczególne linie mają ścisły związek z określaniem czasu
zimowych i letnich przesileń, które oznaczały pojawienie się w rzekach wody niosącej życie

indiańskim osadom.

Potwierdza to również dr Maria Reiche, według której związek symboli na płaskowyżu z astronomią

i kalendarzem nie ulega wątpliwości.

Jednak, mimo dziesiątek lat badań, żadna z dotychczasowych teorii nie została jak dotąd

udowodniona. Najnowsze znaleziska dowodzą, że rysunki nie powstały w tym samym czasie.
Wzdłuż linii archeolodzy odkryli naczynia ceramiczne i dziesiątki czaszek, z których wiele ma otwór

w czole, przez który został przewleczony sznur.

Pampa de Nazca, jako "produkt turystyczny" świetnie dzisiaj na siebie zarabia. Za 40-minutowy lot

nad tajemnicą płaci się 50 do 80 dolarów.

Po zwiedzeniu Nazca jedziemy na północ do odległego o dwieście kilometrów Pisco. Znajduje się

tam wykuty w skale słynny Kandelabr. Ma ponad sto osiemdziesiąt metrów wysokości. Niektórzy
naukowcy sugerują, że może być to również krzyż albo przedstawienie kaktusa, symbolu władzy.

3

background image

fot. Agencja BE&W

W filmie "Posłanie bogów" Däniken dowodzi, że figura w Pisco również służyła jako punkt
orientacyjny dla przybyszy z kosmosu. Punkt ten miał naprowadzać na płaskowyż Nazca.

Zarówno symbol w Pisco, figury płaskowyżu Nazca, jak i rysunek męskiej postaci odkryty na
odległej o ponad osiemset kilometrów pustyni Taratacar w północnym Chile, znajdują się idealnie w

linii prostej.

Precyzja, z jaką wybrane zostały miejsca umieszczenia symboli, sugeruje, że ich dawni wykonawcy

musieli dysponować nie tylko ogromną wiedzą, ale również posługiwać się precyzyjnymi
przyrządami geodezyjnymi. Bez nich, wytyczenie linii prostej na odległości ponad tysiąca

kilometrów jest po prostu niemożliwe.

Starożytny kosmonauta?

Najwięcej emocji wzbudza jednak słynna płyta z Palenqué. Palenqué to niewielka miejscowość w
stanie Chiapas na południu Meksyku, tuż przy granicy z Gwatemalą. W 1946 roku Alberto Ruza

Lhuilliera, meksykański archeolog prowadził badania w ruinach majańskiego miasta.

W ukrytej komnacie odnalazł ogromną płytę, która przykrywała kamienny sarkofag. Ważyła

dziesięć ton, miała 3,8 metra długości, 2, 2 metra szerokości i 25 cm grubości. Jej wierzch

4

background image

pokrywał misterny relief. O odkryciu zaczęło być głośno, gdy podjęto próbę interpretacji treści
zdobienia.

Według archeologów, relief przedstawiał postać mężczyzny, którzy spoczywa na masce boga ziemi i
śmierci. Wykuty na płycie wizerunek ptaka Moan miał symbolizować śmierć.

Oczywiście, jak zwykle, w sprawę wmieszał się niestrudzony Erich von Däniken, który przestawił
swoje wnioski w książce "Wspomnienia z przyszłości" (Wydawnictwa Prokop, Warszawa 1994):

"Oto siedzi jakaś ludzka istota z pochylonym do przodu tułowiem, w pozycji kierowcy rajdowego, a
jej pojazd każde współczesne dziecko zidentyfikuje jako rakietę. Wehikuł jest z przodu spiczasty,

następnie widać na nim dziwaczne, żłobkowate wybrzuszenia, podobne do rur ssących, potem
rozszerza się, a na ogonie pojawia się płomień. Pochylona do przodu istota obsługuje rękami cały

szereg nieznanych bliżej przyrządów kontrolnych, a piętę lewej stopy trzyma na czymś w rodzaju
pedału. Ma na sobie ubiór stosowny do wykonywanego zajęcia (...) Pozycja ciała dokładnie

ukazanego kosmonauty sygnalizuje pracę, a kosmita uważnie wpatruje się w aparat wiszący tuż
przed jego twarzą. Kabina astronauty oddzielona jest przegrodą od tylnej części pojazdu, gdzie

dostrzec można równomiernie rozłożone skrzynki, koła, punkty i spirale".

Co ciekawe jednak, podobnego zdania co Däniken byli również dwaj specjaliści z Niemieckiego

Instytutu Doświadczalnego Lotnictwa i Astronautyki (DLR) w Bonn, prof. Siegfried Ruff (postać dość
kontrowersyjna, oskarżony o dokonywanie eksperymentów medycznych na więźniach niemieckich

obozów koncentracyjnych – został jednak uniewinniony w Norymberdze) i dr Wolfgang Briegleb.
Obaj stwierdzili, że płyta nagrobna z Palenqué faktycznie przypomina stylizowaną kapsułę statku

kosmicznego.

Pozycja umieszczonej na płaskorzeźbie postaci człowieka ma sens, gdy działa na nią przyśpieszenie
spowodowane siłą ciążenia lub, jak uważa Däniken, ciągiem rakiety. Jest to, według niego, dowód

na to, że motywem uwiecznionym na płycie jest właśnie wizyta pozaziemskiego przybysza.

Dziś cały obszar Palenqué uznany jest za pomnik narodowy. Oprócz wieńczącej kamienną piramidę,

Świątyni Inskrypcji w Palenqué wznosi się kompleks Wielkiego Pałacu i położone na wielkiej
piramidzie schodkowej świątynie Krzyża i Słońca.

Od 2004 roku do grobowca nie wpuszcza się już turystów, można natomiast obejrzeć jego kopię w
Narodowym Muzeum Antropologii i Historii w stolicy Meksyku. Ale jest też inna możliwość.

Narodowy Instytut Archeologii i Antropologii w Meksyku przygotował stronę internetową, przez
którą wirtualnie można wejść do grobowca (niestety, nie zawsze działa).

Śladem mitu
W Ameryce mają się też znajdować, ukryte wśród gór, przejścia do innych wymiarów. Słynne

5

background image

Gwiezdne Wrota mieszczą się podobno niedaleko peruwiańskiego miasta Puno. Miejscowi niechętnie
chcą o tym rozmawiać, boją się zapuszczać w ten rejony po zapadnięciu zmroku.

Nieliczni świadkowie opowiadają o dziwnych ludziach dużego wzrostu o jasnej karnacji i włosach,
którzy pojawiają się zwykle w towarzystwie świetlistych, błękitnych lub pomarańczowych obiektów.

Zwolennicy paleoastronautycznych teorii dowodzą również, że dowodem na kontakty Ameryki z
przybyszami z innych planet są stare, indiańskie mity. Od dziesiątków pokoleń Indianie Kajapo

przekazują sobie legendę o boskim przybyszu Bep Kororoti.

Pewnego dnia przybył do wioski nad Amazonką. Odziany był w ciasno opiętą na ciele szatę i

uzbrojony w coś, co roznosiło wrogów w pył. Miał pojazd, który mógł wszystko zniszczyć. Plemię
zaakceptowało przybysza, który wziął sobie we wiosce żonę i miał z nią dzieci.

Pewnego dnia jednak, Bep Kororoti stanał na szczycie góry i pośród błyskawic, ognia, dymu i
grzmotów wstąpił poprzez chmury w niebiosa.

Indianie Kajapo do dziś wspominają przybysza z przeszłości. Związany z nim rytuał wykonuje
zazwyczaj jeden z szamanów, który odziany w pleciony ze włókien roślinnych strój, przejmuje rolę

tajemniczego Bep Kororoti. Najbardziej zadziwia jednak fakt, że rytualny strój niemal w zupełności
przypomina… współczesny skafander kosmiczny.

Według dawnych przekazów, ten, który podróżował w tym skafandrze był pięknym mężczyzną o
jasnej cerze i włosach. A w majańskich księgach znajduje się przecież zapis o "Istotach, które

zstąpiły z nieba w latających statkach".

6


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Utwardzanie wydzieleniowe stopów aluminium, WAT, LOTNICTWO I KOSMONAUTYKA, WAT - 1 rok lotnictwo, co
śpiewanki, Konspekty zbiórek harcerskich, Zajęcia z obozu indiańskiego dla drużyny
Indianie Hopi
Corn Alphabet Indian Corn
INDIANIN 1, METODYKA, ZABAWY TEMATYCZNE
Indiana Jones i Tajemnica Dinozaura
cykl Indianin 4, ZHP - przydatne dokumenty, Cykle
w krainie indian U5V4DM2UTMGV5XOA3LAM2GD2JUVRFCWIYLIJB4I
Indianie Ameryki id 212725 Nieznany
Indianki w Armii USA
Test gastro - indianistyka, testy - gastroenterologia
mk sciaga2, WAT, LOTNICTWO I KOSMONAUTYKA, WAT - 1 rok lotnictwo, cos inne rozne, Materiały konstruk
materiały kolos II, WAT, LOTNICTWO I KOSMONAUTYKA, WAT - 1 rok lotnictwo, cos inne rozne, Materiały
A21 Cw3, WAT, LOTNICTWO I KOSMONAUTYKA, WAT - 1 rok lotnictwo, Mechanika, zaliczenie, sem 2 mtech (4

więcej podobnych podstron