Emisja Głosu
Głównym objawem stresu, który mogą obserwować uczestnicy szkoleń bądź wystąpień publicznych jest
kłopot na poziomie głosu. Każdy z nas przeżyła choć raz sytuacje, w której glos odmówił mu posłuszeństwa,
pojawiła się suchość w ustach, czy chrypka. Z takimi objawami można pracować, zaś świadomość procesów
towarzyszących oddychaniu także ułatwia kontrolę i świadomą emisję głosu.
Poniższy tekst przygotowany został przez Panią Aldonę Krasucką. Aldona Krasucka to wieloletni
wykładowca impostacji głosu na Wydziale Aktorskim Akademii Teatralnej w Warszawie oraz pianistka,
aranżer i kierownik muzyczny spektakli teatralnych. Zajmuje się pracą nad poprawą brzmienia i kondycji
głosu ludzi wielu zawodów: aktorów, śpiewaków, tancerzy, nauczycieli, psychologów, trenerów, psychiatrów,
polityków i biznesmenów. Współpracuje z Laboratorium Psychoedukacji jako prowadząca oraz uczestnik (m.
in. ukończony 4-miesięczny kurs "Kontakt w sytuacji pomagania"), a także z Instytutem Ericksonowskim w
Łodzi jako wykładowca.
Głos, który dała nam natura, jest piękny i niepowtarzalny, jak linie papilarne. Głos używany przez nas
zazwyczaj w takim stopniu odbiega od tego, jaki został nam "zaprogramowany", w jakim różni się sposób
poruszania człowieka cywilizowanego od "gracji dzikich zwierząt" (pojęcie wprowadzone przez A. Lowena).
Gdybyśmy żyli w zgodzie z naturą i nie podlegali stresom, jakie niesie ze sobą cywilizacja, wówczas nasze
ciała wyglądałyby i poruszały się pięknie. Taki również byłby nasz głos.
Brzmienie głosu jest ostatnim etapem tego, co dzieje się z człowiekiem. Jeżeli np. Głos jest napięty, czy
zduszony, to prawdopodobnie poprzedził go płytki, nerwowy wdech. Taki wdech z pewnością pojawił się z
powodu napięć w naszym ciele, a te fizyczne napięcia mogły mieć swoje źródło w naszej psychice. Kiedy
natomiast jesteśmy w dobrym nastroju - nasze ciało staje się odprężone, oddech uspokaja się i pogłębia, a
głos zyskuje ładne brzmienie. Głos jest bardzo czułym instrumentem: potrafi zdradzić nie tylko stan naszego
zdrowia, witalność, potencję, ale także kondycję psychiczną ze wszystkimi naszymi sukcesami i
kompleksami!
Praca nad głosem jest właściwie pracą nad całym sobą, nad przywróceniem zdrowia i radości życia. Praca
taka powinna być przyjemna! Ma być dla nas relaksem i zabawą, a nie poligonem walki ze sobą, czy
ćwiczeniem silnej woli.
Jeżeli nie wiemy, czy mówimy prawidłowo, to odpowiedź da nam sam organizm: prawidłowe działanie jest
przyjemne. Nie ma bólu, zmęczenia, chrypy, pogorszenia wyglądu, czy samopoczucia. Wręcz przeciwnie:
prawidłowe używanie głosu jest przyjemne, zarówno dla wykonawcy, jak i dla odbiorcy. Osoba mówiąca nie
męczy się, wygląda zdrowo i harmonijnie, normalnie oddycha i dobrze ją słychać. Nie mamrocze pod nosem,
jak również nie wysila się ponad miarę. Posiada pełny zakres możliwości głosowych co do:
Wysokości (skala głosu zarówno w górę, jak i w dół),
Głośności (o zdrowiu głosu świadczy nie tylko jego siła, ale i zdolność mówienia cicho),
Czasu trwania (np. Zdolność mówienia zarówno wolno, jak i szybko, możliwość zaśpiewania długich
oraz bardzo krótkich dźwięków staccato, a także umiejętność mówienia przez wiele godzin),
Barwy (zdolność zmiany brzmienia pod wpływem różnych emocji, np. Głos ciepły, miękki, czy ostry,
suchy, metaliczny, dramatyczny, płaczliwy, wesoły itp.
Jak powstaje głos
Dźwięk - jest to zarówno zjawisko fal sprężystych zdolnych do wywołania wrażenia słuchowego (zawarte w
paśmie częstotliwości od 16 Hz do 20 000 Hz), jak i wrażenie słuchowe wywołane działaniem tych fal.
Cechy dźwięku: - wysokość - głośność - czas trwania - barwa.
Głos ludzki - jest to dźwięk wydawany przez aparat głosowy - naturalny instrument muzyczny, jaki posiada
człowiek.
Powstanie głosu - ma miejsce wówczas, gdy zaistnieje jednocześnie: wydychanie z płuc prądu powietrza,
drgająca szpara głośni (czyli przestrzeń między strunami głosowymi) oraz współdrgania okolicznych
przestrzeni powietrznych (rezonatorów górnych: gardło, jama ustna, jama nosa, zatoki i dolnych: tchawica,
oskrzela, płuca, klatka piersiowa). Drgania utworzone w organizmie wykonawcy są przenoszone (najczęściej
drogą powietrzną) do ucha słuchacza, podejmowane przez jego błonę bębenkową i po pokonaniu dalszej
skomplikowanej drogi (w uchu środkowym, wewnętrznym i wreszcie w mózgu) dają słuchaczowi wrażenie
dźwięku. Wrażenie to jest inne u słuchacza i inne u "właściciela" głosu. Własny głos słyszymy głośniej i
bardziej bogato niż odbierają to słuchacze, ponieważ nasze wrażenia są wzbogacone o tzw. drgania
wewnątrzczaszkowe, które do nich nie docierają.
Jakość dźwięku każdego instrumentu zależy od dwóch czynników:
Jakości instrumentu (jaki ma kształt i z czego jest zbudowany: na ogół chodzi o materiały sprężyste,
miękkie metale, dobre gatunki drewna itp., aby dobrze rezonowały),
Umiejętności grającego (np. Sposób prowadzenia oddechu).
Ludzki aparat głosowy jest instrumentem dętym, który wykonawca ma wewnątrz organizmu.
Trzeba jednak zastrzec, że nie jest to instrument w pełni gotowy. To, jaki będzie jego kształt, zależy w dużej
mierze od tego, jak mówiący ustawi swoje wnętrze. Wiadomo, że w przypadku budowy instrumentu
znaczenie mają odległości milimetrowe lub jeszcze mniejsze. U człowieka jest podobnie: wystarczy napięcie
gardła, aby w jego wnętrzu zrobiło się mało miejsca, wystarczy uniesienie języka, czy zacisk szczęki i już
mamy instrument o zupełnie innym kształcie. Jeśli do tego dodamy materiał, z jakiego nasz instrument jest
wykonany (struktury kości nie zmienimy, ale już mięśnie mogą być zbyt napięte, zbyt "sflaczałe" lub
przyjemnie sprężyste), to widzimy, że jakość dźwięku może się bardzo zmieniać. Wydaje się to niezwykle
trudne do zrealizowania, ale tak naprawdę, jest to szansa dla każdego z nas: możemy wpływać na brzmienie
naszego głosu, nawet, jeżeli natura nie dała nam imponujących strun głosowych, czy doskonałych
rezonatorów. Praktycznie powinniśmy dążyć do jak najlepszego samopoczucia, a szczególnie dbać o
swobodnie otwarte wnętrze gardła. Podczas wydawania głosu struny głosowe w krtani wyglądają i
zachowują się podobnie, jak usta grającego na trąbce: gdy przestrzeń między nimi zmniejsza się, to dźwięk
staje się wyższy. Jednak nad wiązadłami głosowymi nie mamy takiej kontroli, jak trębacz nad swoimi
wargami. Drganiami wiązadeł rządzi ośrodkowy układ nerwowy. To, że powstaje głos wynika więc z naszej
woli wydania go: chcemy się odezwać i tak się dzieje. Nie ma potrzeby napinać gardła, wydymać szyi, czy
ruszać głową. Oczywiście, można napiąć mięśnie krtaniowe i zmusić struny do wydania głosu, ale nie jest to
warunek konieczny, aby on powstał. Przy napięciach głos jest od razu brzydszy. Dbajmy więc o luźne,
swobodne gardło, tym bardziej, że struny głosowe są bardzo małe (przeciętnie 18mm u kobiet i 23mm u
mężczyzn) i łatwo mogą przegrać z muskulaturą całego ciała!
Wielkim problemem podczas mówienia (czy śpiewania) jest zachowanie spokoju i statyczności aparatu
głosowego. Jak wyglądałby występ trębacza, gdyby podczas grania jego trąbka ciągle zmieniała swój kształt,
wyginała się, skracała, zaciskała itp.? A tak właśnie zachowuje się nasze wnętrze, szczególnie, gdy
podlegamy emocjom. Nie zapominajmy, że u wylotu naszej "trąbki" jest jeszcze dodatkowo ogromny ruch:
pracujący aparat wymowy! Rusza się żuchwa, wargi, język, podniebienie miękkie, a czasem nawet górne
mięśnie gardła. Należy więc za wszelką cenę dbać o spokojne, luźne wnętrze gardła, szczególnie w głębi,
poniżej aparatu wymowy.
Spokojne, otwarte gardło
Kluczem do sukcesu (nie tylko głosowego!) Jest osiągnięcie stanu spokoju wnętrza gardła. Osiągamy
wówczas:
Możliwość spokojnego, głębokiego oddychania (jeżeli przysłowiowe "wąskie gardło" jeszcze bardziej się
zaciska, to wdychamy wówczas bardzo mało powietrza, oddychamy często, płytko i wysuszamy
śluzówkę gardła),
Organiczność całego ciała (przy zaciśniętym gardle "odłączamy" głowę od tułowia, mamy wówczas
aktywną "gadającą głowę" i brak kontaktu z resztą organizmu, a szczególnie z nogami)
Wyższą sprawność fizyczną (otwarte gardło wzmaga możliwości motoryczne i wysiłkowe całego ciała)
Spokój psychiczny (stres gromadzi się w gardle!)
Większą sprawność umysłową (jest to związane ze spokojem i lepszym dotlenieniem)
Piękniejszą, naturalną (na ogół niższą!) barwę głosu
Jednak dla większości z nas spokój w gardle jest stanem trudnym do osiągnięcia. Winę za to ponosi tempo
życia i wymagania, jakie sobie stawiamy. Psychoterapeuci mówią, że stres gromadzi się w gardle, czyli
dokładnie tu, gdzie jest aparat głosowy. Potocznie mówi się np.: "strach ścisnął go za gardło", "ze
zdenerwowania odebrało mu mowę", "żołądek podszedł do gardła", "dławi go złość" itd.
Do objawów "stresu w gardle" należą głównie: poczucie "zacisku" w gardle, suchość, chrypa (spowodowana
zarówno wysychaniem śluzówki, jak i panicznymi poleceniami, jakie z mózgu otrzymują nasze struny
głosowe), czasem duszności, a nawet spazm oddechowy, wydymanie mięśni szyi, czasem pocenie się i
zaburzenia krążenia. Mamy tu do czynienia z tzw. "zamkniętym kołem": nie tylko doświadczamy tych
nieprzyjemnych wrażeń, ale także wstydzimy się ich, co oczywiście wzmacnia stres, co z kolei powoduje
dalsze objawy itd. Istnieją dwa sposoby dochodzenia do rozluźnienia gardła, trafnie określanego przez
anatomów "workiem mięśniowym": wyjście od psychiki, aby uzyskać pożądane rozluźnienie fizyczne oraz
odwrotnie - szereg ćwiczeń rozluźniających, co ma wpłynąć na wyciszenie psychiczne. Rozsądnie jest
doświadczać obu tych sposobów.
Bez uporania się chociaż z częścią problemów, które "chwytają nas za gardło" nie ma mowy o trwalszym
rozluźnieniu tego obszaru: napięcia będą powracać wraz z problemami. Bardzo pomocne mogą okazać
się: psychoterapia, próby rozwiązywania problemów w gronie wspomagających przyjaciół, nabycie
umiejętności koncentracji i relaksacji umysłu (np. Medytacja), a także umiejętność wizualizacji miejsc i
sytuacji, w których jest nam dobrze (wyobrażenie miejsca, temperatury, oświetlenia, pory dnia, głosów,
naszego samopoczucia itd.).
Aby skutecznie rozluźniać gardło, należy zająć się również obszarami sąsiednimi. Proponuję przyjrzeć
się "trzem bramom", które należy otworzyć, aby powietrze swobodnie mogło w nas wnikać. Są to:
żuchwa, gardło i okolice ramion (ramiona, kark, klatka piersiowa). Te "trzy bramy" powinny ciążyć
zgodnie z siłą grawitacji. W kształceniu głosu mówimy wówczas o "oparciu". (Poniżej - przepona, brzuch,
nogi - mamy tzw. "podparcie", czyli to, co powinno być aktywne, sprężyste i stanowić dobrą bazę dla
części górnych).
Rozluźnienie żuchwy polega na rozluźnieniu: skroni, policzków, ust oraz całego języka. Początkowo
uzyskuje się tylko tzw. Pozycję spoczynkową żuchwy (tyle, na ile sama opadnie). Następnie miękko i płynnie
opuszczamy dolną szczękę coraz niżej, aż osiągniemy maksymalne wychylenie w dół i lekko w tył. Mięśnie
policzków muszą być bardzo luźne, zęby schowane za dolną wargą, twarz spokojna. Absolutnie nie może nic
boleć! U wielu osób dopiero po kilku tygodniach rozluźnień udaje się zupełnie opuścić żuchwę, gdyż
napięcia utrwalały się przez wiele lat. Koniecznie jednak należy sprawdzić, co w naszym życiu powoduje ten
ciągły zacisk dolnej szczęki?
Rozluźnienie gardła jest najtrudniejszą sztuką, ponieważ mamy do czynienia z obszarem słabo dostępnym,
właściwie już z wnętrzem organizmu. Proponuję:
Ziewanie. Jest to jakby „przeciąganie się” mięśni gardła, po którym następuje przyjemne uczucie
odprężenia. Podobno ziewanie uwalnia wiele istniejących w nas napięć.
Zbliżanie do ust małej „kulki powietrza” o średnicy 1 cm. Gardło łagodnie poddaje się i na tym ćwiczenie
się kończy. Najważniejszy jest ten pierwszy impuls, kiedy otwieramy i jednocześnie rozluźniamy wnętrze
gardła.
Popychanie ręką warstwy powietrza, która jest wdychana. Chodzi o to, żeby nie wciągać powietrza, tylko
rozluźnić się i czekać aż "samo wejdzie".
Ćwiczenie przy lekko otwartych ustach. Wyobrażamy sobie, że w gardle znajdują się drugie takie same
usta, przez które naprawdę oddychamy. Zapominamy o swojej twarzy i skupiamy się na wdechu
wewnątrz gardła.
"Relaks” gardła. W momencie wdechu mięśnie gardła stają się zupełnie bezwładne, jakby „omdlewają”.
Im głębiej dociera uczucie „relaksu” wnętrza (np. aż do żołądka), tym lepiej. W tym czasie powietrza nie
bierzemy, tylko pozwalamy mu swobodnie wniknąć.
Rozluźnienie karku, ramion i mięśni klatki piersiowej można osiągnąć za pomocą ćwiczeń
rozluźniających, masaży, działania wodą oraz częstego przypominania sobie o rozluźnianiu! Jeżeli naszą
pionową, przez kręgosłup utrzymaną postawę porównalibyśmy do wieszaka na ubrania, to ramiona powinny
być właśnie tym ubraniem wiszącym na tymże wieszaku. Czasem jednak przyczyna napiętego karku,
uniesionych ramion i wydętej klatki piersiowej tkwi w naszych poważnych problemach życiowych i temu
koniecznie należy się przyjrzeć. (Aleksander Lowen - książka "Miłość, seks i serce".)
Oddychanie
Często się zdarza, że podczas wykonywania "prawidłowego" oddechu ćwiczący wcale nie czuje się
wygodnie i naturalnie. Warto zwrócić na to uwagę: być może organizm pragnie innego oddechu! Czym
powinniśmy się kierować, aby jak najlepiej oddychać? Proponuję przyjęcie dwóch kryteriów:
Odczytanie sygnałów płynących z naszego ciała: prawidłowy, zdrowy oddech jest przyjemny. Wykonując
wszelkie czynności związane z podparciem oddechowym, jednocześnie czujemy się doskonale i wyglądamy
naturalnie. Mamy poczucie spokoju i wewnętrznej siły.
Prawidłowy oddech służy nam we wszystkich dziedzinach jednocześnie: pozwala uzyskać zarówno lepsze
brzmienie głosu, jak i lepszą dykcję, większą sprawność fizyczną, rozszerzenie możliwości interpretacyjnych,
lepsze zdrowie i piękniejszy wygląd. Temu wszystkiemu musi służyć jeden sposób oddychania! Jeżeli
oddech pomaga nam tylko w niektórych działaniach (np. Zwiększamy siłę głosu, ale jednocześnie tracimy
ruchliwość i elastyczność), to z pewnością nie spełnia on wymogów najlepszego oddechu. Oddech,
szczególnie w spokojnych ćwiczeniach, powinien być cichy. Powinien sam wnikać w poddające się wnętrze
gardła. Nie bójmy się wysuszenia, czy oziębienia gardła. Jeżeli oddychamy miękko, taki wdech jest
przyjemny. Zauważymy wówczas, że powietrze wchodzi samo, nie trzeba go na siłę wciągać. Nie musimy
się wówczas martwić, ile powietrza, w jakim czasie i dokąd wprowadzić. Powietrze wnika w nas tak głęboko i
tak szybko, jak tylko zdołamy rozluźnić nasze wnętrze. W krótkim momencie wdechu dokonuje się to, co
najważniejsze dla głosu: droga jest gotowa, rezonatory otwarte, powietrze pod odpowiednim ciśnieniem:
właściwie całym sobą już mówimy. To, co za chwilę słychać, jest prostą konsekwencją tego, co już się
dokonało. Trzeba mieć naprawdę wiele umiejętności, aby po nieprawidłowym wdechu zdążyć przestawić się
na prawidłową emisję! Zarówno wdech, jaki wydech powinny „kursować” tym samym torem. Jest to
najlepsze nie tylko dla brzmienia głosu, ale dla ogólnej naszej kondycji. Warto jeszcze raz uświadomić sobie,
że gardło powinno być spokojne i stabilne. Ciągłe zmiany (np. Zaciśnięcie gardła podczas „wciągania”
powietrza, a następnie gwałtowne próby jego rozwierania, czy nadmierne wydymanie mięśni szyi) powodują
nie tylko zmęczenie, ale i poczucie bezsilności w operowaniu głosem. Tracimy wówczas kontakt z całym
ciałem, a szczególnie z nogami, które powinny być naszą bazą i solidną podstawą oraz z przeponą, której
zadaniem jest podparcie oddechowe. Ta łączność nie istnieje, ponieważ cała „walka” odbywa się na terenie
gardła. Zwróćmy teraz uwagę na wydech podczas fonacji. Wiele zależy od tego, skąd wydech bierze swój
początek, jaką drogą i z jaką prędkością się wydostaje. Czy przypadkiem nie tracimy go zbyt wiele na
początku zdania, czy musi „przeciskać” się jakimiś szczelinami dając „przydech”, czy z powodu zaciśniętej
szczęki nie przepływa niepotrzebnie nosem, dając „nosowanie”? Należy starać się, aby wydech w miarę
możności był jednocześnie jak najbardziej
Cichy, bezszmerowy
Wilgotny, zawierający dużo pary wodnej
Gorący (w ćwiczeniach można próbować „oparzyć” wydechem)
Wolny (w ćwiczeniach zabawa w „stojące powietrze”)
Powyższe działania gwarantują zupełną ochronę głosu. Przy nieprawidłowej emisji po prostu nie da się
spełnić tych czterech czynności jednocześnie (jeżeli np. Będziemy napinać gardło, możemy wówczas
uzyskać wolny wydech, ale już nie będzie on tak gorący, czy wilgotny). Dokładne wykonanie takiego
wydechu wraz z dźwiękiem da nam głos zbliżony do klasycznej emisji bel-canto. Praktycznie mówi się
bardziej "normalnie". Jednak zawsze, gdy będziemy zmuszeni przemawiać długo i donośnie, w dużych
pomieszczeniach, chcąc pokonać hałas lub też podczas choroby gardła - wracajmy do powyższych cech
dobrego wydechu. Warto wiedzieć, że organizm nasz działa tak wspaniale, że wzmocnienie jednej tylko
cechy wydechu wspomaga pozostałe (np. Im cieplej, tym wilgotniej, wolniej i bez szmeru).
Należy też podkreślić znaczenie, jakie dla osiągnięcia dobrego oddychania ma prawidłowa postawa ciała.
Nie chodzi tu oczywiście o przyjmowanie jakiejś szczególnej postawy, ale o tak zwaną „organiczność”, czyli
naturalne współdziałanie wszystkich elementów naszego ciała. Z pewnością odwrócenie wieloletnich
nawyków jest trudne. Jednak przekonamy się, że pod pewnymi względami jest to łatwe: organizm od dawna
czekał na odpowiednie potraktowanie i wystarczy właściwy impuls, aby uruchomić mądrość ciała.
Kształcenie głosu
Wszystko, o czym dotychczas powiedzieliśmy zmierzało do uzyskania prawidłowej emisji głosu. Zarówno
praca nad oddechem, jak nad sprawnością ciała, czy lepszym samopoczuciem psychicznym jest również
pracą nad głosem. Jednak, aby wzmocnić głos i poprawić jego brzmienie należy go po prostu używać!
Kształcenie głosu np. aktora, to nie tylko lekcje emisji, ale w dużej mierze właśnie jego trening: godziny
recytacji, dziesiątki zagranych scen, odśpiewanych piosenek, czy dokonanych nagrań. Oprócz wyczucia, jak
ustawić wnętrze gardła i pobudzić rezonatory, trzeba jeszcze wzmocnić i wytrenować wiązadła głosowe,
uruchomić aparat wymowy, usprawnić mięśnie oddechowe itd Samodzielny trening jest prosty i przyjemny, a
trwać powinien nieustannie, jako codzienne poszukiwanie luzu i elastyczności, zarówno w ciele (żuchwa,
gardło, ramiona, obszar przeponowo-żebrowy, dobre oparcie w nogach), w oddechu (swobodne gardło,
spokojne wnętrze), w aparacie wymowy (swobodne wargi, język, podniebienie miękkie), oraz dążenie do
wyciszenia psychicznego (trudne, ale bardzo ważne!). Każdego dnia czujemy się inaczej, każdego dnia
powinniśmy zadbać o takie elementy, jak ciało (np. Czy potrzebuje wyciszenia, czy pobudzenia), psychika,
oddech (pogłębienie, dotlenienie?) I aparat wymowy (głównie rozluźnienie żuchwy). Często powinniśmy
kontrolować to, jakim głosem się odzywamy. Kontrola jest prosta:
Co czujemy? (Czy gardło jest miękkie i wyciszone? Czy oddychanie jest przyjemne? Czy wydech jest
ciepły, wilgotny i przyjazny? Czy wibracje, jakie odczuwamy w krtani podczas fonacji są przyjemne, czy
drażniące? Czy ogólnie czujemy się dobrze i harmonijnie? Czy powietrze kursuje swobodnie? Itd.)
Co słyszymy? (Czy podoba nam się barwa głosu? Jego wysokość i siła? Spróbujmy poeksperymentować:
poszukać nowych brzmień, poszukać głosu bogatszego, cieplejszego itd.) Wspaniale można też trenować
głos poprzez zabawę w różne barwy (czytanie bajek, parodie znanych aktorów i piosenkarzy, poszukiwania
głosów charakterystycznych, naśladownictwo głosów przyrody, wykonywanie monodramów i inne doskonałe
zabawy. Jak najwięcej i z przyjemnością używać głosu!
Prawidłowa dykcja
Z prawidłową emisją powinna iść w parze wyrazista wymowa, nie tylko ze względu na słuchacza, ale także
dla wygody samego mówiącego. Nasz język nie należy pod tym względem do łatwych, ale stanowi za to
doskonały test na poprawną emisję. Niezauważalne napięcia, które mogłyby istnieć przy wyrazistej wymowie
w języku włoskim, czy angielskim, w języku polskim po prostu uniemożliwią nam uzyskanie swobodnie
brzmiącego głosu. Jeżeli mamy napięte mięśnie twarzy i gardła, to pojawia się następująca zależność:
wyrazista dykcja powoduje „spłaszczenie” głosu, a z kolei próba uzyskania pełnego dźwięku owocuje tzw.
Niedoartykułowaniem. Podczas wymowy mamy do dyspozycji dźwięki (samogłoski i spółgłoski dźwięczne)
oraz szmery (spółgłoski bezdźwięczne). Szmer jest przerwą w fonacji, czasem nawet dość długą! Na
przykład w słowie „wstrzelić” dźwięk pojawi się tylko w części „-eli-„ („w” ulegnie ubezdźwięcznieniu). Tak
więc podczas wykonywania „c, cz, ć, f, ch, k, p, s, sz, ś, t” nie martwimy się o brzmienie głosu, a skupiamy
wyłącznie na precyzyjnym wysłaniu szmeru. Oczywiście, nie należy zaciskać wówczas gardła, zmieniać
sposobu oddychania, czy zamykać rezonatorów. To, że aparat wymowy przyjmuje układ potrzebny np. do
wykonania „s”, nie powinno wprowadzać jakiegoś szczególnego zamieszania we wnętrzu gardła, tym
bardziej, że już za moment pojawi się tam głos. Jeżeli gardło jest swobodne, to wypowiedzenie większości
dźwięków nie jest trudne. Mimo, że samogłoski różnią się brzmieniem (np. „i” może być ściśnięte, „e” płaskie,
a „u” głuche), to przy prawidłowej emisji wszystkie uzyskają dobrą nośność i barwę. Niektóre spółgłoski
dźwięczne brzmią tak dobrze, jakby były samogłoskami. Są to: „j, l, ł, m, n, r”. Trzy „wybuchowe” spółgłoski
(„b”, „d” oraz „g”) nie mogą trwać długo, ale także powinny być swobodnie wziętymi dźwiękami. Jednak
największy sprawdzian czeka nas na spółgłoskach: „w, z, ż, ź”. Są to dźwięki ze wszystkimi ich cechami, a
więc: wysokością, głośnością, barwą i czasem trwania. Spróbujmy uzyskać ładny i długi dźwięk na „ż”. Nie
możemy napiąć gardła, nie możemy zbyt szybko, ani zbyt wolno tłoczyć powietrza między zębami, bo
wówczas nie da się rozpoznać spółgłoski. Trzeba to zrobić uważnie i z wyczuciem. Wbrew pozorom, dość
szybko można się takiego wyczucia nauczyć, trzeba tylko o to zadbać. Prawidłowa wymowa wymaga
opanowania jeszcze jednej umiejętności: płynnego łączenia wszystkich głosek. Jeżeli prześledzimy drogę,
jaką pokonuje powietrze podczas fonacji, to okaże się, że z płuc do krtani przechodzi tak, jak zwykły wydech,
po przejściu przez drgającą szparę głośni staje się już falą głosową, a w ostatnim etapie, przenikając przez
aparat głosowy, napotyka najwięcej przeszkód. Na przykład w słowie „nienasycenie” fala głosowa pokonuje
następującą drogę: nos („ń”) – usta („je”) – nos („n”) – usta („a”) - mała szczelina między zębami („s”) – usta
(„y”) – inna mała szczelina między zębami („c”) – usta („e”) – nos („ń”) – usta („je”). Trudno byłoby
zastanawiać się wówczas nad poszczególnymi samogłoskami. Dobrze jest po prostu wyobrazić sobie, że
płynący głos bez przeszkód przenika przez pracujący aparat wymowy, „jak przez ścianę”.
Tajemnica dobrej dykcji tkwi w precyzji i swobodzie jednocześnie. Spółgłoski należy wykonywać szybko
("elastyczne" wargi, swobodny język), przy luźnym gardle i nieskrępowanym wydechu. Pożądane jest
kompletne uzębienie (szczególnie z przodu). Bardzo rozsądnym posunięciem jest korekta zgryzu u dzieci
(ponad 90% naszego społeczeństwa ma wady dykcji!).Najważniejsza jest jednak dbałość o dobrą dykcję.
Pilnowanie tego, mówienie wyraźnie, "wyprowadzanie" naszej mowy "przed siebie", w kierunku słuchacza.
Zagadnienia szczególne
Zmęczenie głosu
W naszym samodzielnym treningu ciało będzie nas ostrzegało przed sforsowaniem i nie wolno tych
ostrzeżeń bagatelizować. Pierwszym sygnałem o nieprawidłowości jest niewygoda. Jeżeli nie przerwiemy lub
nie zmienimy sposobu mówienia (np. Na niższy, wolniejszy, cichszy lub w innym miejscu), pojawi się
zmęczenie mięśni gardła. Jeśli mimo to „brniemy” dalej, po pewnym czasie zacznie pojawiać się lekka,
chwilowa chrypka. Przy dalszej takiej eksploatacji chrypka zamienia się w prawdziwą chrypę, połączoną z
bólem gardła. Zazwyczaj także wyraźnie już widać oznaki zmęczenia: twarz czerwienieje z wysiłku, a
mięśnie szyi wydymają się. Jeżeli zdeterminowany mówca lub śpiewak walczy dalej, to teraz wszystko
zależy od wytrzymałości jego strun głosowych. Prędzej, czy później jednak pojawia się przykra
niespodzianka w postaci chwilowego, a potem coraz częstszego zaniku głosu. Ta nierówna walka między
człowiekiem, a jego krtanią może skończyć się całkowitą utratą głosu na krótszy lub dłuższy czas. Jak
pomóc chorej krtani? W przypadku bardzo sforsowanego głosu najcenniejszą pomocą jest całkowite
milczenie. Wiele też może pomóc lekarz foniatra, do którego koniecznie należy się zwrócić. Jeżeli chodzi o
chroniczne niedomogi krtani, to konieczna jest tu zmiana techniki używania głosu oraz stała opieka lekarza
foniatry.
Praca głosem w stresie
Stres może w bardzo poważnym stopniu utrudnić wystąpienie głosowe. Przykre niespodzianki, jakie mogą
spotkać mówcę, to najczęściej: chrypka, brzydko zmieniona barwa głosu, mówienie zbyt wysokie, suchość w
ustach, drżenie głosu, a niejednokrotnie nawet niemożność jego wydobycia. Objawy te przyczyniają się do
pogorszenia naszej samooceny (choć często jest to tylko wrażenie subiektywne), co w konsekwencji
prowadzi do powstania paniki w naszym umyśle. Zaczynamy mówić nerwowo, gubimy wątek, mówimy zbyt
szybko, pocimy się itp. Itd. Jak sobie wówczas poradzić? Jeżeli można, należy zmniejszyć
prawdopodobieństwo wystąpienia zdenerwowania. Być dobrze przygotowanym, wypoczętym, w dobrej
kondycji psycho-fizycznej. Dbać o dobre oddychanie (dotlenienie i wyciszenie). W miarę możności przerobić
w wyobraźni sytuacje, które mają nastąpić.
Jeżeli pojawią się niemiłe objawy, należy spróbować różnych działań, np.:
Zmienić wysokość mowy (obniżyć lub podwyższyć)
Zmienić tempo (np. Zwolnić, zacząć robić więcej pauz lub odwrotnie)
Zmienić siłę głosu (ściszyć, jeśli mówimy zbyt głośno lub właśnie bardziej się wysilić)
Zmienić emocje (np. Zacząć mówić bardziej "obrazowo")
Dać sobie czas na oddychanie!
Zmienić rodzaj ruchu (np. Poruszyć się, zatrzymać, wyprostować, poruszać głową itp.)
Zrobić małą przerwę (np. Zadając pytanie), aby znaleźć moment dla siebie
Zadbać o komfort słuchaczy (dobra uwaga aktorska: "Zejdź z siebie, zajmij się widzem!").
Praca głosem chorym
Podczas choroby krtani i strun głosowych nie powinno się w ogóle używać głosu, a tym bardziej go
forsować, ponieważ choroba może się pogłębić i przejść w stan chroniczny. Zdarza się jednak, że musimy to
zrobić. Należy wówczas koniecznie poprosić o pomoc lekarza foniatrę, który zastosuje odpowiednie środki
zmniejszające ryzyko urazu delikatnego aparatu głosowego. Jeżeli musimy mówić w dużej sali, należy
koniecznie wspomóc się mikrofonem. Oprócz tego należy wówczas szczególnie dbać o dobrą emisję.
Oddychać spokojnie, a szczególnie stosować ciepły, wilgotny wydech, który ma właściwości leczące
i ochraniające chorą krtań. Należy "znaleźć" w gardle takie miejsce dla głosu, w którym czujemy się w miarę
wygodnie. Na ogół będzie to głos niższy. Może się jednak zdarzyć, że chora jest taka część krtani, przy
której wygodniej będzie mówić wysoko. Jeżeli mamy "tylko" zapalenie gardła, a krtań jest zdrowa, wówczas
nie jest to dla głosu tak bardzo obciążające. Należy wówczas specjalnie skupić się na wnętrzu gardła,
nawilżać je (napoje nie wysuszające!) I koniecznie bazować na gorącym wydechu.
Obniżanie brzmienia głosu
Jeżeli pragniemy obniżyć sobie głos, to najpierw musimy obniżyć tor oddychania. Polega to na rozluźnieniu
mięśni "trzech bram": żuchwy, gardła, ramion i klatki piersiowej. Wydech powinien wychodzić jak najniższą
drogą, odsłaniając dolne rezonatory. Osiągnięty wówczas głos będzie naturalnie niski. Niektórzy po prostu
obniżają głos, kierując się jego melodią. Jeżeli jednak oddech pozostanie płytki, to taki głos brzmi sztucznie,
bo często nie wiemy, jak bardzo mamy go obniżyć. Najgorszą praktyką jest uzyskiwanie niskiej lub
charakterystycznej barwy głosu poprzez forsowanie i niszczenie strun głosowych (np. Struny pokryte guzami
mogą dawać ciekawy, "jazzowy" głos), poprzez palenie dużych ilości papierosów lub nawet zabiegi
operacyjne na krtani.
Kontrola brzmienia głosu
Trudno jest kontrolować swój głos, jeżeli słyszymy się inaczej, niż odbiera nas otoczenie. Nigdy nie
usłyszymy siebie w przestrzeni tak, jak nas słyszą inni! Musimy więc poradzić sobie w następujący sposób:
Dokonać nagrania na dobrym sprzęcie.(Nagranie nie jest wiernym obrazem, ale bliższym, niż to, co
słyszymy wewnątrz siebie)
Za pomocą pracy z taśmą (wielokrotnego nagrywania i odsłuchiwania) możemy poprawić brzmienie
głosu, z którego nie jesteśmy zadowoleni.
Poprosić
do
pomocy
osobę
o
dobrym
słuchu.
Zapamiętać,
kiedy
jest
zadowolona
z naszego głosu.
Zanalizować każdą sytuację, w której zostaliśmy pochwaleni za brzmienie głosu (np. Telefon, randka,
spontaniczny występ wokalny itd.). Jaki wówczas był nasz stan psychiczny, fizyczny, jaki oddech...
Najważniejsze: wykonawca najbardziej precyzyjnie może kontrolować się za pomocą odczucia. Trudno
jest zapamiętać "uchem" bardzo subtelne zmiany w barwie dźwięku. Pod tym względem pamięć tego "co
czuję" jest o wiele dokładniejsza.