OD REDAKCJI
W swej artystycznej biografii Witold Gombrowicz zanotował, że prawdziwy
twórca “wytwarza w sobie poczucie qualitas, jakości, co jest fundamentem wszelkiej
pracy artystycznej. Sztuka jest tym właśnie: wybieraniem jakości lepszej, odrzucaniem
tego, co gorsze, jest oparta na najsurowszej hierarchii wartości, na ciągłym
wartościowaniu”
. Ilu współczesnych
twórców mogłoby dziś uczciwie przyznać się do
takiego przekonania? Ilu z nich motywuje autentyczna troska o qualitas ich dzieł?
Prawdopodobnie niewielu, może najbardziej tych, których poszukiwania dokonują się w
pewnym oddaleniu od aktualnie panującej artystycznej mody i nicującej ideologii
mediów.
Jednym z nich jest niewątpliwie Henryk Musiałowicz, artysta niezbyt dobrze
znany rodzimej krytyce, zapatrzonej w idole kreowane przez masową kulturę. Wartość
jego dzieł, podobnie jak w przypadku Balthusa, została za to należycie rozpoznana i
doceniona przez zachodnich koneserów sztuki, którzy dostrzegli w nich wyciszoną i
subtelną, lecz zarazem niezwykle rozległą skalę możliwości malarskiego
symbolizowania psychicznej i metafizycznej głębi ludzkiego świata. O swoim
rozumieniu sztuki, twórczych inspiracjach i intencjach mówi Artysta w rozmowie z Ewą
Bogusz. Interpretacji jego dzieł poświęcone są także eseje Alicji Kuczyńskiej i Henryka
Skolimowskiego.
Mistrzem malarskiej formy, nieustannie dążącym do jej udoskonalenia, był
również Wacław Taranczewski, jeden z najwybitniejszych artystów polskich drugiej
połowy XX w. Skupiając się na wąskiej gamie wybranych motywów malarskich
tworzył długie cykle obrazów, w których sprawdzał działanie różnych układów
formalnych i kolorystycznych, mając na celu dotarcie do czystej, pozbawionej
przypadkowych i zbędnych elementów jakości, tożsamej z eidos malarstwa. Postać
Wacława Taranczewskiego jest szczególnie ważna dla współczesnej estetyki
fenomenologicznej, bowiem właśnie w rozmowach z tym artystą Roman Ingarden
ukształtował ostateczną wersję swojego pojęcia obrazu abstrakcyjnego. Malarskie drogi
Wacława Taranczewskiego w sposób sugestywny, rozumiejący i niepowtarzalnie
intymny otwiera przed nami świetny esej Pawła Taranczewskiego, syna artysty, który od
najmłodszych lat był świadkiem i współuczestnikiem “aury” powstających obrazów
swojego ojca.
Duchowa aura i niesprowadzalne do kategorii ilościowych aksjologiczne
momenty są dla sztuki czymś niezbywalnym. Potwierdzają ten fakt ciągle odradzające
się oznaki zainteresowania dla jej metafizycznych wymiarów w zupełnie
nieprzewidywalnych kontekstach. Może o tym świadczyć ciągle wzrastające
zainteresowanie dla przeniesionej z kultury orientalnej na grunt coraz to bardziej
racjonalnej, technicznej i “odczarowanej” kultury zachodu - poetyckiej formy haiku, w
której dochodzi do głosu obiektywny status nastroju, upostaciowana czysta jakość
rozbłyskująca w symbolicznej iluminacji sięgającej kresu możliwości komunikacyjnych
języka. O estetyce haiku i jej oddziaływaniu na zdominowaną przez elektroniczne
media kulturę europejską i amerykańską piszą: Agnieszka Żuławska-Umeda, Lee Gurga
i Charles Trumbull.
Świadomość metafizycznych źródeł sztuki i jej związków ze sferą sacrum ulegała
w dziejach europejskiej kultury stopniowej degradacji i erozji. Ten ciągle postępujący
proces i jego kolejne etapy przedstawia w sposób wyrazisty i prowokujący do dyskusji
1 W. Gombrowicz, Testament, Res Publica, Warszawa 1990, s. 10.
tekst niemieckiego historyka idei, Helmuta Kohlenbergera. Czy rzeczywiście winę za
dzisiejszy stan rzeczy w sztuce, zdominowanej przez władzę subiektywności, pełne
narcyzmu celebrowanie ego i “twórczą moc artysty” ponosi przerost ratio europejskiej
kultury? Jest to wysoce prawdopodobne, fakt ten zdaje się również potwierdzać
uwyraźnienie się całkiem nowej mutacji działań artystycznych w ostatnim
dwudziestoleciu, które Jerzy Hanusek określił nazwą metasztuki. Metaartystów nie
interesują już wydobywane z materii ludzkiego świata estetyczne i artystyczne jakości i
wartości, lecz instytucjonalnie umocowane postkonceptualne “gry” z obszarem sztuki,
jako całością skończoną i zamkniętą. Dominujący w aktywności metaartystów element
ludyczny wnosi do pojmowania sztuki poczucie absolutnej wolności i dystansu, co
zapewne także jest rodzajem wartości; w tej sytuacji zasadnym jest jednak pytanie: jak
długo można prowadzić wyczerpującą grę z partnerem nie zważając na jego kondycję?
Franciszek Chmielowski