Świt dalszy ciąg BD Rozdział 2

background image

Autor: Katka

Rozdział 2

- Alice się martwiła, że coś ci się stanie po drodze. – wysyczał cicho zły

Edward. – Czemu mi to robisz? Jak do mnie zadzwoniła to myślałem, że wyjdę

z siebie. - dodał nadal wściekły.

Wzruszyłam tylko ramionami i weszłam do garderoby żeby wziąć świeże

ubrania i przejść do łazienki. Miałam zamiar wziąć długą kąpiel. Musiałam się

rozluźnić i uspokoić, a do tego przemyśleć parę spraw. Weszłam do łazienki i

zaczęłam napuszczać wodę do wanny. Zdjęłam ubrania i owinęłam się

ręcznikiem. Stanęłam przed lustrem i zaczęłam rozczesywać włosy. Robiłam to

bardzo dokładnie i wolno. Gdy skończyłam podeszłam do wanny i wlałam do

niej miodowy olejek do kąpieli. Wróciłam zpowrotem do toaletki i związałam

włosy gumką wysoko w kok. Usiadłam na brzegu wanny i zaczęłam patrzyć na

lejącą się wodę. Po krótkiej chwili zakręciłam kran. Odwinęłam ręcznik i

weszłam do ciepłej wody. Jeździłam palcem po tafli wody rysując na niej różne

kształty. Po jakimś czasie zaczęłam ryzować palcem ósemki na tafli wody, tylko

temu, że się zamyśliłam nad tym, co dziś zrobiłam. Nagle ktoś mnie pocałował

w kark, co przerwało moje rozmyślania i spłoszona odsunęłam się na drugi

koniec dużej wanny. Przy brzegu wanny w miejscu, w którym przed chwilą

siedziałam kucał Edward i patrzył się na mnie uważnie i z czułością w oczach.

Już nie był wściekły.

- Przepraszam jak cię przestraszyłem. – powiedział łagodnie, ja wzruszyłam

tylko ramionami na te słowa.

- Jesteś na mnie zła? – zapytał nieśmiało.

- A mam, za co? – zapytałam bez najmniejszego zainteresowania.

- Najpierw jak wróciłaś to na ciebie naskoczyłem, a teraz cię wystraszyłem. –

powiedział speszony.

background image

Popatrzyłam na niego czule, po czym przesunęłam się na swoje poprzednie

miejsce. Tylko, że przodem do niego. Objęłam kolana ramionami i zrobiłam

minę obrażonej księżniczki.

- Widzę, że lubisz łamać przykazania. – powiedziałam głosem obrażonej

księżniczki.

- Czemu tak sądzisz? – zapytał zbity z tropu.

- Najbardziej podobało ci się łamanie przykazania nie pożądaj tego, co nie

twoje.

- Co masz na myśli? – nadal nie wiedział, o co mi chodzi.

Zrobiłam zpowrotem obrażoną minę i przesunęłam się skulona na drugi koniec

wanny. Natychmiast pojawił się przy mnie. Patrzył na mnie przez chwile

zamyślony, po czym przyciągną moją twarz do swojej i zaczął mnie całować.

Robił to jak zawsze bez opamiętania. Gdy mnie całował stanął przy wannie i

zaczął mnie całować od góry, a ja byłam już na kolanach. Chciałam usiąść żeby

nie musiał stać tak nade mną, ale gdy opadłam w dół nie oderwał się ode mnie,

co sprawiło, że Edward wpadł do wanny, a ja wylądowałam cała pod wodą

przygnieciona przez Edwarda. Ponieważ się tego nie spodziewałam zaraz

instynktownie wyskoczyłam z wanny i stanęłam w pozie obronnej przy

drzwiach. Gdy w końcu się opamiętałam, że to Edward szybko podskoczyłam

po ręcznik, którym się owinęłam i usiadłam na skraju wanny.

- To ja miałam brać kąpiel, a nie ty.

- No, co ty nie powiesz?

- Wyłaź z tej wanny. Jesteś cały mokry. – wyszedł posłusznie i ściągną mokre

ubrania, a ja podałam mu ręcznik. Po czym podeszłam do toaletki i rozpuściłam

włosy, rozczesałam i zaczęłam je suszyć na szczotce.

- Chyba nie miałaś zamiaru moczyć włosów. – powiedział nieśmiało. –

Przepraszam.

- Nic się przecież nie stało. – gdy to usłyszał już siedział na moim miejscu ze

mną na kolanach. Zaczął mnie całować w szyję. Skierowałam ciepłe powietrze z

background image

suszarki wprost na jego twarz. Przestał mnie całować i się skrzywił.

- Woda w wannie jeszcze się ostudziła twojego zapału?

- Jasne, że nie. – powiedział z szelmowskim uśmiechem.

- Może jakoś się z tym pogodzę. – powiedziałam namiętnie i wróciłam do

suszenia włosów, a Edward do całowania mojej szyi i karku.

Gdy skończyłam suszyć włosy odłożyłam szczotkę. Pocałowałam go krótko w

usta i bez słowa poszłam do garderoby. Edward wyszedł za mną z łazienki i

zaczął szukać ubrań tak jak ja. Ubrałam się w biały top i dżinsowe rybacki. Do

tego założyłam czarne sandałki na wysokim obcasie. Odkąd moja koordynacja

ruchowa się poprawiła uwielbiałam chodzić na szpilkach. Gdy byłam już ubrana

podszedł do mnie objął mnie w tali, wyszliśmy z garderoby i zeszliśmy do

salonu. Gdy tylko znalazłam się na dole schodów wyślizgnęłam się Edwardowi i

stanęłam za Alice patrząc jej przez ramię na monitor.

- Mam nadzieje, że projektujesz garderobę Rose, a nie moją.

- Ani jedną ani drugą. Nadal usiłuje jakoś zdobyć tą sukienkę od Diany. –

skrzywiła się. – Tylko szkoda, że nie mogę znaleźć sposobu żeby ją zdobyć.

- Mogłabyś sobie dać już spokój z tą sukienką Alice. – powiedział Emmett zza

moich pleców, a Alice zazgrzytała zębami.

- Właśnie znalazłam coś ciekawego dla Renesmee żeby nie musiała siedzieć w

Forks z tym wilkołakiem. – powiedziała niepewnie Alice. – Mam nadzieje, że

się wam spodoba. O przeczytajcie tu. – pokazała nam stronę szkoły z

akademikiem dla młodych wampirów i pół-wampirów. Przyjmowano tam tylko

młodzież zapewniając opiekę i treningi oraz dobre wychowanie. Przeczytałam,

co tam pisało na temat tej szkoły i metod.

- Co o tym myślisz kochanie? – zapytał mnie Edward.

- Sama nie wiem. Może to nie jest zły pomysł. Miałaby dobre nawyki i

wstrzemięźliwość po ukończeniu zajęć tam, a do tego można wybrać treningi

dla wampirów, które nie żywią się ludzką krwią. To byłoby dla niej lepsze niż

przebywanie z watahą.

background image

- Skąd wiesz, że można załatwić żeby nie musiała pić ludzkiej krwi? Nie

napisali tu tego. – na jego słowa przygryzłam dolną wargę.

- Założycielka i dyrektorka tego ośrodka to bardzo miła wampirzyca, która pije

tylko krew zwierząt.

- Nie mów mi, że ją znasz? Bella, co jest grane przecież dopiero w Forks się

dowiedziałaś o wampirach.

- Niby tak, ale myślisz że gadki pod tytułem Mam kłopoty z krążeniem i jestem

albinosem. są mi obce? Znam parę wampirów tyle, że dopiero teraz wiem, że

zadawałam się z istotami nieśmiertelnymi. – wyjaśniłam i zwróciłam się do

Alice. – Zapolujesz ze mną? – zapytałam ją z entuzjazmem.

- Dobra i tak nic nie wskóram przy tym komputerze to przynajmniej gdzieś

wyskoczymy coś przekąsić. – powiedziała przygnębiona.

Często polowałyśmy razem, co niezbyt się podobało Edwardowi, bo wolał

żebym polowała z nim. Ja wolałam Alice, ponieważ Edward jeszcze się nie

wyzbył starych nawyków. Mimo że minęło już sporo czasu od mojej przemiany

cały czas się bał, że coś mi się stanie i gdy tylko trochę narażałam się dla

zabawy on uśmiercał moją ofiarę. Bardzo mnie denerwował jego strach o mnie

temu chętniej polowałam z Alice, która była moją najbliższą przyjaciółką.

Czasem dołączała się do nas, Rose która już nie była tak negatywnie nastawiona

do mnie, wręcz przeciwnie. Traktowała mnie lepiej niż Edwarda i bardzo się z

tego cieszyłam, że w końcu mnie akceptuje. Obie były równie dobrymi

towarzyszkami polowań, co zakupów, na które jeździłyśmy, co tydzień. Edward

w tej chwili był wściekła jak zawsze, że zaproponowałam polowanie Alice, a nie

jemu.

- Czy ty masz zamiar ze mną jeszcze kiedyś polować? – wysyczał przez zęby.

- Hmmm… Będę z tobą polowała jak się wyleczysz z tej nadopiekuńczości.

Nikt poza tobą nie psuje mi zabawy na polowaniu. – powiedziałam

beznamiętnie. – Em, jedziesz z nami? Musze się trochę rozerwać. –

powiedziałam wesoło. Emmett był zawsze chętny mi towarzyszyć, kiedy miała

background image

ochotę na zabawę, a nie jechał wtedy Edward, który i tak był zawsze wściekły o

moje bójki z Emmettem.

- Jasne. – odpowiedział z entuzjazmem. – Alice będziesz robiła jak zawsze za

sędziego, dobra?

- Wolałabym się przyłączyć, ale skoro nie mam wyboru. Może przynajmniej

grizli będzie chciał ze mną powalczyć.

- Daj spokój Alice. Skoro tak ci zależy to ja się pisze na pojedynek z tobą.

- Dzięki Bella. Za dziesięć minut w moim porsche. – powiedziała i skoczyła na

górę się przebrać, poszłam w jej ślady, nie miałam zamiaru walczyć w

szpilkach.

Zmieniłam top na obcisłą jasno niebieską bluzkę na ramiączkach, a szpilki na

buty sportowe. Poszłam do łazienki żeby rozczesać włosy, po czym związałam

je w kok żeby mi się za bardzo nie poplątały i żeby Emmett nie miał, za co

ciągnąć. Gotowa wyszłam z łazienki, a później z garderoby i pokoju. Poszłam

do garażu gdzie już czekał Emmett rozochocony myślą, że będzie miał, z kim

wszcząć bójkę na poważnie.

- Edward już skończył ci gadać, co ci zrobi jak coś mi się stanie, czy tym razem

sobie wyjątkowo odpuścił?

- Jasne, że sobie nie odpuścił. – powiedział z uśmiechem, a ja tylko ciężko

odetchnęłam.

- Coś nowego się pojawiło w jego groźbach?

- Emmett nie jest jedyny, który miał wykład. Już się nie dziwie, czemu tak

chętnie mnie zabierasz ze sobą zamiast jeździć z nim. Edward na serio przegina

z nadopiekuńczością. – powiedziała Alice wchodząc do garażu z kwaśną miną.

- Szkoda, że nie powiedziałaś czegoś nowego. Na przykład, kiedy mu przejdzie.

- Według mojej wizji jeszcze mniej więcej dwa lata. – skrzywiła się, a ja

poszłam w jej ślady wraz z Emmettem.

- Utnę to wcześniej. – oznajmiłam z przekonaniem w głosie. – Jedźmy już.

Wsiedliśmy do porsche Alice. Oczywiście ona prowadziła. Ja siedziałam obok

background image

niej, a Emmett na tylnym siedzeniu. Jechaliśmy zapolować w parku narodowym

Pacific Rim. W towarzystwie Alice i Emmetta bardzo miło mi się polowało. Nie

reagowali jak siłowałam się z niedźwiedziem. Nie byli tacy jak Edward.

Znaleźliśmy dużo drapieżników. Świetnie się bawiłam siłując się z

niedźwiedziem. Alice w tym czasie ścigała pumę, a Emmett pił krew hieny.

Złapałam jeszcze jakąś sarnę i bawiłam się ścigając geparda, który na dobrą

sprawę nie miał ze mną szans. Było to dość zabawne, lecz nie mogłam za bardzo

zbliżyć się do szlaku, więc nie mogłam też za długo przeciągać tej pogoni. W

końcu skoczyłam na geparda, złamałam mu kark i wbiłam w niego kły. Piłam

jego krew spokojnie nigdzie się nie spiesząc. Umiałam już z taką gracją

atakować swoje ofiary, że zawsze wracałam do domu w kompletnym stroju,

który nie był ani podarty ani brudny. Gdy skończyłam z gepardem wróciłam do

Alice i Emmetta.

Gdy już się nasyciliśmy postanowiliśmy przejść do pojedynków. Na początku

walczyłam z Emmettem ten pojedynek nie sprawił mi trudności. Nie miałam

oporów żeby myśleć o nim jak o przeciwniku. Nasza walka trwała godzinę.

Podcinaliśmy się, wykręcaliśmy sobie ręce i nogi, naskakiwaliśmy na siebie,

goniliśmy się aż w końcu przygwoździłam, Emmetta na dobre do ziemi tym

samym wygrywając pojedynek. Z Alice nie było mi tak łatwo. Miałam kłopot

żeby myśleć o niej, jako o przeciwniczce, była mi zbyt bliska, więc tylko się z

nią przekomarzałam. Nasza walka wyglądała bardziej na taniec niż na bójkę.

Alice nie chciała mnie skrzywdzić tak samo jak ja jej, a ponieważ ona

przewidywała moje ruchy a ja nie dawałam się na dobre złapać po dwóch i pół

godziny obie przystałyśmy na remis.

- Em, może ty będziesz teraz walczył z Alice? – zapytałam wesołym głosem.

- Ona oszukuje, więc na pewno z nią nie wygram.

- No masz racje nie wygrasz ze mną. – uśmiechnęła się Alice. – Niedaleko są

dwa niedźwiedzie. Kto pierwszy ten lepszy? – powiedziała i pobiegła złapać

niedźwiedzia.

background image

Ruszyliśmy za nią i w efekcie to ja i Emmett dopadliśmy niedźwiedzie

prześcigając Alice. Podzieliłam się z nią krwią z mojego niedźwiedzia,

ponieważ nie miałam zamiaru się przesycać. Po wypiciu krwi udaliśmy się do

samochodu. Alice jeździła szybko, więc w domu byliśmy po półtorej godziny.

Od razu poszłam do siebie przebrać się, ponieważ miałam trochę ukurzoną

bluzkę po pojedynkach. Weszłam do garderoby żeby przejść do łazienki i zmyć

z siebie kurz. W garderobie drogę do łazienki zagrodził mi Edward z wściekła

miną.

- Co jest? – zapytałam spokojnie.

- Co ty gadałaś w garażu? Czy ty naprawdę uważasz, że przesadzam? – zapytał

wściekły.

- Tak, uważam, że przesadzasz. Świetnie sobie radze z niedźwiedziami, a dziś

pokonałam Emmetta podczas pojedynku. Nie jestem już taka słaba i krucha jak

dawniej, więc było by miło jak byś się pozbył swojej nadwrażliwości.

- To, że wygrałaś z Emmettem jeszcze nic nie znaczy. Emmett jest silny, a jego

ruchy przewidywalne.

- Alice ruchy nie są przewidywalne a jednak mnie nie pokonała, mimo że miała

na okrągło wizje. Po dwóch i pół godziny skończyłyśmy na remisie, bo żadna z

nas by tego pojedynku nie wygrała. – szczęka mu opadła.

- Byłaś w stanie unikać ataków Alice?

- No, a co w tym dziwnego?

- Nawet ja mam kłopot z jej atakami, mimo że czytam jej w myślach.

- Bywa. – powiedziałam i starałam się ominąć Edwarda żeby wejść do łazienki.

Przepuścił mnie bez sprzeciwu cały czas zszokowany, że Alice nie była w stanie

mnie pokonać. W łazience zaraz zrzuciłam z siebie brudne ciuchy i wrzuciłam

do kosza na pranie. Związałam włosy jak zwykle w kok żeby ich nie zamoczyć i

weszłam do kabiny prysznicowej. Ciepła woda sprawiała miłe uczucie, gdy

mocnym strumieniem lała się na mnie, było to bardzo przyjemne. Po dwudziestu

minutach skończyłam prysznic. Pachniałam jeszcze moim truskawkowym żelem

background image

do mycia ciała. Owinięta ręcznikiem usiadłam przed toaletką i zaczęłam się

sobie przyglądać zastanawiając się. Czy ja zasłużyłam na to żeby być

szczęśliwą? Byłam okropna jeszcze cztery lata temu, a teraz jestem szczęśliwa,

czy to w porządku? Takie pytania dręczyły mnie od dnia mojej przemiany. Po

chwili zabrałam się za rozczesywanie lekko splątanych włosów. Robiłam to z

delikatnością jak bym nadal była człowiekiem i bała się bólu. Gdy już nie było,

co rozczesywać, bo włosy gładko opadały mi na ramiona wstałam i wyszłam z

łazienki wolnym krokiem. Nie miałam zupełnie humoru, mimo że wspaniale się

bawiłam na polowaniu. Edward stawał się inny, co mnie bardzo martwiło. A

może to ja się zmieniałam. Edward robił się coraz bardziej opiekuńczy, coraz

częściej się kłóciliśmy i coraz mniej czasu spędzaliśmy razem. Wszystko

wyglądało teraz inaczej, niż gdy byliśmy w Forks. Wtedy byliśmy zapatrzeni w

siebie, a teraz mijaliśmy się obojętnie na korytarzu szkolnym, a nawet na

parkingu czy w domu. Stawaliśmy się sobie obojętni. Nie wiedziałam jak to

cofnąć, jak wrócić do dawnego stanu. Edward już mnie nie pożądał tak jak

dawniej, a ja się od niego oddalałam urażona jego brakiem zainteresowania. Po

ubraniu się w pierwszy ciuch z brzegu, była to chyba niebieska zwiewna

sukienka na ramiączkach powlokłam się do swojego pokoju. Wzięłam pierwszą

książkę z brzegu z tych, które niedawno kupiła mi Alice i zaczęłam ją czytać

siedząc na kanapie. Gdy doszłam do wątku miłosnego zamknęłam książkę

wściekła i rzuciłam nią mocno o ścianę naprzeciwko mnie. Rozległ się głośny

huk jak bym rzuciła piłką, po czym książka lekko upadła na miękką wykładzinę

w moim pokoju. Siedziałam wściekła i smutna na kanapie z rękami zaciśniętymi

w pięści. Po minucie się w końcu uspokoiłam i wstałam podnieść książkę z

podłogi. Gdy ją podniosłam usłyszałam pukanie do drzwi.

- Bello mogę? – zapytała niepewnie zza drzwi Alice. Szybko podskoczyłam do

półki i odłożyłam książkę, po czym podeszłam do drzwi i przekręciłam klucz w

zamku otwierając je.

- Proszę wejdź. – powiedziałam wesołym głosem, ale tak naprawdę tylko

background image

udawałam.

- Wszystko w porządku?

- Tak, a co?

- Nie, nic. Usłyszałam huk i myślałam, że rozwaliłaś ścianę.

- To była tylko książka.

- Co się stało?

- Doszłam do wątku, którego nie miałam ochoty czytać i się trochę …

zdenerwowałam. – powiedziałam nieśmiało, dopiero teraz zauważyłam, że ma

na sobie jedwabną koszulę nocną. Musiałam przerwać jej i Jasperowi. – Nie

martw się o mnie, wszystko jest w porządku. Wracaj do Jaspera. –

uśmiechnęłam się do niej.

- Jasper mówił, że gniew po prostu z ciebie kipiał, więc przyszłam sprawdzić …

- nie dokończyła, bo jej przerwałam.

- Idź do Jaspera. – powtórzyłam wypychając ją za drzwi mojego pokoju. – Miłej

zabawy. – powiedziałam i zamknęłam jej drzwi przed nosem. Gdy tylko się

położyłam na kanapie żeby odetchnąć do mojego pokoju wparował przez

garderobę Edward.

- Jutro wyjeżdżam na polowanie. – poinformował mnie.

- To dobrze. Dawno nie polowałeś. Jedziesz sam?

- Nie jadę z Jasperem i Carlislem. Emmett pewnie też się zabierze żebyście miły

dom tylko dla siebie.

- Jeśli o mnie chodzi to nie ma znaczenia, z kim zostanę w domu. –

poinformowałam go oschle.

Podszedł do kanapy i usiadł na podłodze koło niej patrząc mi głęboko w oczy.

Ja za to zatonęłam w jego czarnych jak węgiel oczach. Nagle nachylił się do

mnie i zaczął mnie całować w usta po kilku sekundach odsunęłam się od niego

gwałtownie. Usiadłam na kanapie jednym zwinnym ruchem i patrzyłam się na

niego przerażona.

- Całowałeś się z ludzką dziewczyną. – oskarżyłam go. Doskonale czułam smak

background image

człowieka na jego wargach. – Co robiłeś jak byłam na polowaniu?

- Kochanie to nie tak jak myślisz… - zaczął, ale mu przerwałam.

- Ty… ja nie mogę w to uwierzyć. To temu ostatnio nie zwracałeś na mnie

uwagi. Jednak jest tak jak myślałam. Wiedziałam, że kiedyś ci się znudzę, ale

nie myślałam, że tak szybko.

- Bella… - znowu nie dopuściłam go do słowa.

- A ja naiwna naprawdę myślałam, że mnie kochasz przynajmniej na tyle żeby

być ze mną, przez co najmniej dekadę, a tu po niecałym roku od mojej

przemiany całujesz się z ludzką dziewczyną. Już wiem, co ci się tak podobało

we mnie. To, że byłam człowiekiem. – to ostatnie zdanie powiedziałam

łamiącym się głosem.

Nie mogłam wytrzymać tego napięcia. Jednym płynnym ruchem zerwałam się z

kanapy, drugim otworzyłam okno, a trzecim wyskoczyłam przez nie i tyle

widziałam Edwarda. Pędziłam smutna ile sił w nogach.

Następnego dnia pojawiłam się w szkole punktualnie. Wiedziałam, że nie będzie

dziś Edwarda. Wyjechał rano na polowanie. Widziałam jak wsiadał do

samochodu z Jasperem i Carlislem. W przerwie na lunch, gdy Alice tylko mnie

zobaczyła rzuciła mi się na szyję przytulając mnie i szlochając.

- Powinnam ci powiedzieć. Nie powinnam słuchać Edwarda. Kazał mi milczeć,

jeśli nie chce żebyś się dowiedziała, co dla ciebie szykuje na twoje pierwsze

wampirze urodziny. Byłam taka głupia, że się zgodziłam. Widziałam tylko raz w

wizji jak się całują i nic więcej, ale mimo to miałam milczeć. Nie wiem, co on

robił z tą dziewczyną, ale naprawdę nie chciałam cię skrzywdzić. Przepraszam.

Nawet nie liczę na to, że mi kiedyś wybaczysz, ale zawsze trzeba mieć nadzieje.

– wyrzucała z siebie potok słów szybko i cicho cały czas szlochając.

- Alice. – wymówiłam jej imię z czułością w głosie. – Ja nie mam do ciebie o

nic pretensji. – powiedziałam zgodnie z prawdą.

- Naprawdę? – spytała z nutą niedowierzania w głosie, a ja się zaśmiałam.

- Pewnie, że nie. Ja jestem wściekła, że się z nią całował i nie miał odwagi mi

background image

tego sam powiedzieć. Ty po prostu nie wtrącałaś się w nasz związek żeby

niesłusznie nie zaszkodzić. Nie mogłaś wiedzieć jak zareaguje.

- Ale mimo to przepraszam i dziękuje, że mi wybaczyłaś.

- Nie ma sprawy. – pogłaskałam ją po plecach. – Ma któraś z was szkła, bo rano

jak był Edward nie chciałam wchodzić do domu żeby zabrać swoje, a nadal

mam lekko szkarłatne oczy.

- Ja mam w samochodzie. – powiedziała Rose, która się odezwała pierwszy raz

od mojego przyjścia. – Chodź to ci dam. – powiedziała i ruszyła do wyjścia z

stołówki. Poszłam za nią a z nami Alice.

Reszta lekcji minęła mi spokojnie. Gdy wróciłyśmy do domu Esme oczywiście

stała się bardzo wylewna i mówiła jak bardzo się o mnie martwiła, przy czym

ściskała mnie mocno. Gdy w końcu mnie puściła uspokojona moimi

zapewnieniami, że w najbliższym czasie nigdzie się nie wybieram i będę

chodziła do szkoły, poszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na kanapę.

Zaczęłam rozmyślać wpatrując się w sufit. Nagle usłyszał pukanie do drzwi i

cichy głos zaraz po nim.

- Mogę wejść? – zapytała niepewnie Alice uchylając drzwi.

- Wchodź. – Powiedziałam wpatrując się w drzwi.

Do pokoju wślizgnęła się niepewnie. Pierwszy raz widziałam ją niepewną.

Podeszła do kanapy i usiadła na miękkim dywanie niedaleko mojej głowy.

Przewróciłam się na bok żeby móc widzieć jej twarz. Jej nastrój nie pasował do

niej.

- Co się stało? – zapytałam troskliwie.

- Ja … Ja nie przestaje widzieć jak ta dziewczyna klei się do Edwarda. – zaczęła

niepewnie. – Wiesz, która to?

- Zgaduje, że Mindy. – powiedziałam uśmiechając się.

- Nie. Amber. Powiesz mi, co myślisz o tej sprawie? – spytała niepewnie.

Amber była szczupłą dziewczyną jakieś dwa centymetry wyższą ode mnie.

Miała brązowe włosy do pasa i niebieskie oczy. Była bardzo popularna w szkole

background image

i była rywalką Mandy Chodziła zawsze na szpilkach, co dawało jej jeszcze kilka

centymetrów. Była wymalowaną laską w modnych ciuchach, ale było w niej coś

jeszcze. Chodziła ze mną na niektóre zajęcia, ale nigdy nie widziałam żeby

rozmawiała z Edwardem.

- Nic szczególnego. Zastanawiam się tylko, jaka jest tego przyczyna. Nie jestem

dla niego bardziej atrakcyjna od Amber? Jestem brzydsza od niej? On jest

niewierny? Szybko się nudzi? Podobają mu się tylko śmiertelne dziewczyny?

Nie wiem. – wyrzucałam z siebie myśli jedna po drugiej. – A ty, co o tym

wszystkim myślisz?

- Mogę się dołączyć? – spytała Rose z okna, po czym wskoczyła do pokoju i

usiadła obok Alice. – Według mnie Edward zachował się jak ostatni samolub.

Te wszystkie wypadki, na które cię naraził. Cierpienie, które ci zadał

wyjeżdżając. Męczarnie ciąży. Dla niego zmieniłaś się w wampira, a on jak na

dżentelmena przystało zostawił ci nieśmiertelność i cierpienie. – to ostatnie

zdanie powiedziała z sarkazmem.

- Bella. Rosalie ma racje. Zachował się jak ostatni dureń. – skwitowała Alice,

gdy tylko Rose skończyła mówić.

- Wielkie dzięki. – powiedziałam krzywiąc się. – Bardzo mi pomogłyście. – to

był sarkazm. – Pytanie brzmiało, czemu tak się stało? – zapytałam

podirytowana.

Nie odpowiedziały mi, więc wstałam i poszłam do łazienki i jak zwykle

wzięłam kąpiel żeby się uspokoić i przemyśleć wszystko. Gdy skończyłam

terapie uspakajającą ubrałam się i poszłam czytać książkę. Tą, którą ostatnio

przestałam czytać. Po paru godzinach, gdy już zapadł zmrok wrócił Edward. Nie

dość, że wcześniej to sam. Słyszałam ciche warczenie Rose, a później

usłyszałam kroki Edwarda na schodach. Nie odkładałam książki. Czytałam ją

nadal. Nagle drzwi się otworzyły i do pokoju wpadł Edward.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Świt dalszy ciąg BD Rozdział 10
Świt dalszy ciąg BD Rozdział 8
Świt dalszy ciąg BD Rozdział 7
Świt dalszy ciąg BD Rozdział 1
dalszy ciąg tekstów dla ks. Edwarda, Kasia
DALSZY CIĄG PRAWA?MIN ĆWICZENIA SEM 2
34 UKŁADAM DALSZY CIĄG OPOWIADANIA
Ks K Vaillancourt Kolejna wizyta w rzymskiej synagodze dalszy ciąg skandalu
Dalszy ciąg walki z Kościołem w Niemczech Przegląd Powszechny 1936 07 t 211
9 czesc moje tlumaczenie 3 rozdzial ciąg dalszy
11. Znaczenia planet na osiach - ciąg dalszy i szczegółowy, Astrologia - podstawy - W.J
Wykłady i ćwiczenia, Ćwiczenia z rachunku zdań - ciąg dalszy, Wynikanie logiczne

więcej podobnych podstron