Jak rozmawia
ć o śmierci Ani
Piotr Pacewicz
2006-10-27, ostatnia aktualizacja 2006-10-26 22:23:02.0
Powiedz dziecku, że gdyby kiedykolwiek było świadkiem czegoś podobnego, musi
zareagować. Nie może się wstydzić, poddać fałszywej solidarności z grupą. Musi być po
stronie tego, kogo biją, kogo prześladują
Koledzy Ani zapalili znicz, ale szko
ła kazała go zabrać, bo "śmierć zdarzyła się w domu". To najgorsze, co można było
zrobi
ć - zabronić dzieciom żałoby, rozmowy, jakiejś próby uporządkowania świata po tym, co się stało w piątek. Nam
wszystkim jest to potrzebne.
O
śmierci Ani ostatecznie przesądził wstyd. Ania wstydziła się tego, co jej zrobili. Jej przyjaciółka Iwona wstydziła się
powiedzie
ć o tym nauczycielce i mamie. Obie z Anią padły ofiarą okrutnego stereotypu kobiety zhańbionej, choć
przecie
ż Ania - cokolwiek by jej zrobili - pozostała czysta jak łza, nieskalana.
Ile ofiar zosta
ło po tamtym piątku! Ania. Jej koledzy i koleżanki, którzy mogą i powinni się obwiniać, że nie zareagowali.
Jak oni si
ę teraz czują, jak czuje się Iwona? Jak czuje się polonistka, która opuściła lekcję. Jak strasznie - mam
nadziej
ę - czuje się piątka chłopców, którzy to zrobili?
Trzeba winnych rozliczy
ć prawnie i moralnie, ale trzeba rozumieć, że i im zawalił się świat.
Ta przemoc musia
ła trwać
S
ą sygnały, że to nie była pierwsza przemoc chłopców wobec Ani, podobno któryś z nich został przez nią odtrącony.
Pi
ątkowy gwałt mógł być efektem dłużej trwającego tzw. bullyingu, kiedy grupa prześladuje jednostkę i nikt jej nie
broni.
To si
ę zdarza w szkołach całego świata. Dzieci-ofiary są poniżane, koledzy się do nich nie odzywają, spluwają na ich
widok, wrzucaj
ą im do torby śmieci, zabierają przedmioty, przezywają. Tak okrutne mogą być nawet tzw. grzeczne
dzieci.
Polskie szko
ły nie umieją reagować, nauczyciele wolą problemu nie zauważać, zwłaszcza że rodzice napastników
zwykle nie mog
ą uwierzyć w winę swych dzieci.
Trudno i nam w to uwierzy
ć, patrząc na twarze chłopców z Kiełbina. Niewinne, przerażone buzie, a postąpili jak
zwyrodnialcy.
Zapewne gda
ńskie gimnazjum wiedziało o przemocy w II klasie. Zapewne szkoła nie reagowała, na pewno nie
reagowa
ła dostatecznie.
To nie jest wina ofiary
Szko
ły często chowają głowę w piasek: niech się dzieciaki dogadają, nic takiego się nie dzieje, a nawet -
prze
śladowany musi przetrwać, to go nauczy radzić sobie w życiu.
W efekcie interwencja szko
ły bywa kierowana na... naprawienie ofiary. Wzywany jest psycholog, by wyjaśnić, dlaczego
Jasiu tak wszystkich denerwuje? Co ma zmieni
ć w sobie Ania, by zintegrować się z klasą?
Trzeba powiedzie
ć kategorycznie: ofiara jest zawsze przypadkowa i niewinna. Szkoła musi zacząć od wprowadzenia
normy: tego robi
ć nie wolno. Kto jeszcze raz Jasia popchnie czy obrazi, wyleci ze szkoły! To zwykle działa i tak
powinno post
ąpić gdańskie gimnazjum.
Zero tolerancji dla agresji
Oczywi
ście to tylko pierwszy krok. Gdy już wiadomo, że w szkole jest przemoc, warto odwołać się do pomocy samych
dzieci, poszuka
ć wśród uczniów tzw. negocjatorów-rówieśników i strażników szkolnej normy: zero tolerancji dla agresji.
Jeden z moich synów by
ł przez parę miesięcy taką ofiarą. Na szczęście znalazł w nas oparcie, mógł się wypłakać, w
kó
łko też tłumaczyliśmy sobie nawzajem, że to nie jego wina.
Po wielu naciskach szko
ła w końcu zagroziła wyrzuceniem napastników. I skończyło się jak ręką odjął. Inaczej pewnie
on musia
łby zmienić szkołę, odejść z poczuciem, że jest gorszy.
Pami
ętajmy: zawsze trzeba stać po stronie ofiary. Nawet jeżeli nasze ukochane dziecko znalazło się w grupie
napastników. Ofiara jest zawsze niewinna, to jej nale
ży się pomoc.
Strona 1 z 2
Jak rozmawiać o śmierci Ani
2006-10-27
http://www.gazetawyborcza.pl/gazetawyborcza/2029020,75478,3706165.html
PDF stworzony przez wersj
ę demonstracyjną pdfFactory
Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl -
© Agora SA
Szko
ła powinna też pilnie obserwować zachowania grup, które zaczynają z przemocy robić swój styl bycia. Nie sposób
tego nie zauwa
żyć.
Lekcja wychowawcza
W szko
łach mają się dziś odbyć lekcje wychowawcze. Dobry pomysł - okazja, by nauczyciel razem z uczniami zadał
kilka pyta
ń. Czy czują się w szkole bezpiecznie? Czy są przypadki przemocy? Czy są osoby systematycznie
prze
śladowane? Czy są jakieś grupy postępujące okrutnie? Czy uczniowie mają się do kogo zwrócić o pomoc? Do
kogo? Czy nie wstydz
ą i czy nie boją się zdradzić dorosłym - nauczycielom i rodzicom - że zdarzyła się przemoc? Czy
w razie przemocy mog
ą oprzeć się na dorosłych? Co zrobić w naszej szkole, by było bezpieczniej? Byśmy w ogóle
czuli si
ę lepiej?
Na takiej lekcji nie wolno urz
ądzać nagonki na tzw. niegrzecznych uczniów, trzeba unikać oskarżeń i gróźb. Nauczyciel
stoi przed trudnym wyzwaniem, by dzieci nie ba
ły się rozmawiać.
Czy rozmawia
ć o śmierci Ani ze swoim dzieckiem?
Oczywi
ście, ono i tak rozmawia z rówieśnikami. Daj mu powiedzieć, co myśli i co czuje (np. "Dla mnie to przerażające,
a dla ciebie?"). Powiedz,
że gdyby kiedykolwiek było świadkiem czegoś podobnego, musi zareagować. Nie może się
wstydzi
ć, poddać się fałszywej solidarności ("nie mów, bawole, co się dzieje w szkole").
Musi by
ć po stronie tego, którego biją, kogo prześladują.
To nauka moralna, ale te
ż norma, dzięki której społeczność się broni i twoje dziecko będzie bezpieczniejsze.
Pogadaj te
ż z dzieckiem o konkretach. Co by zrobiło, do kogo pobiegło w szkole po pomoc? Gdzie by zadzwoniło?
Korzysta
łem z opinii Alicji Pacewicz, Centrum Edukacji Obywatelskiej, i Marii Keller z Fundacji Dzieci Niczyje
Piotr Pacewicz
ŹRÓDŁO:
Strona 2 z 2
Jak rozmawiać o śmierci Ani
2006-10-27
http://www.gazetawyborcza.pl/gazetawyborcza/2029020,75478,3706165.html
PDF stworzony przez wersj
ę demonstracyjną pdfFactory