____________________________________________________
Jeże śpiące w narzucie
Poprzednio mieszkałam w górach i tam często w moim ogrodzie
widywałam jeże. Pierwszy raz spotkałam jeża letnim wieczorem w dziwnych
okolicznościach. Przez otwarte okno dochodziły dziwne dźwięki. Myślałam, że to
koty tak rozrabiają. Wypadłam z chałupy prosto na dużą tacę z kocią karmą. Na
środku tacy stał jeż i łapał chrupki, które uciekały po kiwającej się tacy. Był zły i
fukał. Taca była plastikowa i stała na kamieniach. Jeż biegał po niej stukając
łapami o tacę, a taca o kamienie. Stąd te dziwne dźwięki. Zjadł chrupki i poszedł
sobie - bardzo obrażony. Następnego dnia jednak wrócił.
Każdego wieczoru wychodziłam przed chałupę i "wołałam" czik, czik,
czik. Siadałam obok tacy i czekałam. Pewnego razu, czegoś wystraszył się,
podniósł się na cienkich nóżkach i błyskawicznie uciekł w krzaki. Po jakimś czasie
przychodził z gromadką swoich dzieci albo wnuków? Tak było przez całe lato.
Podczas jedzenia jeże strasznie mlaskały. Nie reagowały na koty, ale bardzo bały
się psów.
Następnego roku wyjechałam. Mieszkam teraz na Mazurach i w
ogrodzie znowu mam jeże. Wiosną przygotowałam im pod dużym liściastym
drzewem stertę gałęzi i są dwa. Kiedyś suszyłam na tej stercie narzuty. Idąc
spać, zupełnie o nich zapomniałam i zostały na noc. Następnego dnia ściągnęłam
narzuty i ... wypadły z nich dwa jeże! Nawet się nie obudziły!
Jeden z nich. Jest bardzo sympatyczny i ciekawski. Nie ucieka, odchodzi kiedy i my sobie
pójdziemy.
Jolanta Newman, Lelkowo
fotografia autorki