3.05.2015
Encyklopedia czarów i demonologii - cz. 2
http://niniwa22.cba.pl/demonologia_2.htm
1/19
Rossell Hope Robbins
Encyklopedia czarów i
demonologii - cz. 2
Jean Grenier
Historia Jeana Greniera z francuskiego departamentu Les Landes, którą z najdrobniejszymi szczegółami
przytoczył Pierre de Lancre, zamożny rajca z Bordeaux, jest jednym z klasycznych przykładów wilkołactwa.
W roku 1603 w pewnej wiosce na południowym zachodzie Francji kilka pasących owce dziewcząt zaskoczył
dziwacznie wyglądający czternastoletni chłopak, który oświadczył im, że jest wilkołakiem. Najstarsza z
dziewcząt, Jeanne Gaboriant, zaczęła wypytywać go o szczegóły, na co on odparł:
Pewien człowiek podarował mi strój z wilczej skóry; owinął mnie nim i odtąd w każdy poniedziałek, piątek i
sobotę, a w inne dni od zachodu słońca, staję się wilkiem, wilkołakiem. Zabijam psy i piję ich krew, ale
małe dziewczynki smakują mi lepiej; ich mięso jest delikatne i słodkie, a krew pożywna i ciepła.
Przechwalając się, że jest wilkołakiem, Jean Grenier sam napytał sobie biedy, kiedy bowiem w St.-Sever, w
Gaskonii, zamordowanych zostało kilkoro dzieci, a wspomniane pasterki złożyły obciążające go zeznania
(29 maja 1603 roku), dano wiarę jego opowieściom. Prokurator okręgowy z Roche Chales postawił go
przed miejscowym sądem, który uznał zeznania oskarżające o wilkołactwo innych jeszcze osób oraz
opowieści rodziców zaginionych dzieci za tak szokujące, że zdecydował się przekazać całą sprawę sądowi
wyższej instancji w Coutras (2 czerwca). Sąd w Coutras nakazał rewizję w domach wszystkich oskarżonych
przez Jeana i, aczkolwiek nie dała ona żadnych rezultatów, postanowił aresztować jego ojca oraz jednego z
sąsiadów, M. del Thillaire'a. Stary Grenier tłumaczył sędziom, że jego syn jest powszechnie znanym idiotą,
który przechwala się, że spał z każdą kobietą w wiosce, i w końcu sędziowie uznali, że zarówno on, jak i M.
del Thillaire są osobami o nieposzlakowanej reputacji - gens de bien.
Wiele wysiłku natomiast włożyli w dokładne sprawdzenie wszystkich opowieści Jeana. Przebadano
drobiazgowo okoliczności jego rzekomych wyczynów, przesłuchano wszystkich, którzy mieli jakikolwiek
3.05.2015
Encyklopedia czarów i demonologii - cz. 2
http://niniwa22.cba.pl/demonologia_2.htm
2/19
kontakt ze sprawą. Zebrane przez nich dowody potwierdziły fakt, że Jean włóczył się po całej okolicy i znał
dobrze jej mieszkańców. Na dobitkę zeznania kilkorga dzieci, które były świadkami porwania towarzysza ich
zabaw przez wilka, zgadzały się ze szczegółami podanymi przez Jeana. Ponieważ Grenier uporczywie
obstawał przy swoich zeznaniach, a poszlaki wyraźnie przemawiały przeciwko niemu, sąd nakazał, by go
powieszono, a ciało spalono na popiół. Kwestia winy jego ojca i M. del Thillaire'a była wielce wątpliwa,
poddano ich jednak torturom, w czasie których zeznali, że owszem, uganiali się za małymi dziewczynkami,
ale wyłącznie pour en jouir et non les manger.
Sprawa trafiła w końcu przed parlament w Bordeaux, który postanowił rozpatrzyć ją raz jeszcze po
ponownym przebadaniu zgromadzonego materiału dowodowego. "Śledztwo przeprowadzono w sposób tak
drobiazgowy, jak tylko było to możliwe", oceniał sędzia de Lancre, który jego wyniki podsumował w sposób
następujący:
Jean oświadczył: Kiedy miałem dziesięć, a może jedenaście lat, del Thillaire, mój sąsiad, zaprowadził
mnie w głąb lasu. Tam stanęliśmy przed obliczem Maitre de la Foret, czarnego człowieka, który naznaczył
mnie swym paznokciem, po czym wręczył mi i del Thillaire'owi wilczą skórę i pewną maść. Od tej pory
zacząłem przebiegać kraj jako wilk.
Zapytany o dzieci, które, jak utrzymywał, zabił i pożarł jako wilk, przyznał, że pewnego razu, w drodze z St.-
Coutras do St.-Anlaye, w jakiejś małej wiosce - nazwy jej nie pamięta - wszedł do domu, w którym znalazł
czworo dzieci śpiących w kołysce i, jako że w domu nie było nikogo, kto mógłby go powstrzymać, porwał
jedno z nich, wywlókł do ogrodu, przeskoczył przez płot i pożarł z jego ciała tyle, by zaspokoić głód, a to,
co z dziecka pozostało, oddał wilkom. W parafii St.-Antoine-de-Pizon napadł na małą dziewczynkę, która
pasła owce. Nie zna jej imienia, ale pamięta, że ubrana była w czarną sukienkę. Rozszarpał ją kłami i
pazurami, po czym zjadł. Na sześć tygodni przed pojmaniem napadł na jeszcze jedno dziecko w pobliżu
kamiennego mostu w tej samej parafii. W Eparon zaatakował psa należącego do niejakiego M. Millona i
byłby zabił to zwierzę, gdyby nie nadbiegł jego właściciel z rapierem w ręku.
Jean zeznał, że przywdziewał wilczą skórę i wybiegał, by polować na dzieci z polecenia swego pana, Maitre
de la Foret. Przed przemianą w wilka nacierał się maścią, którą przechowywał w małym puzderku, swoje
ubranie zaś chował w krzakach.
Miejscowy parlament zachował się w zadziwiająco rozumny i rozsądny sposób. Nakazał przebadanie Jeana
Greniera przez dwóch lekarzy, którzy orzekli, że cierpi on na "schorzenie zwane wilkołactwem",
spowodowane przez "złego ducha, który zwodzi oko ludzkie, każąc mu wyobrażać sobie, że tego rodzaju
rzeczy są rzeczywistością".
6 września 1603 roku parlament skazał oskarżonego na dożywotni pobyt w miejscowym klasztorze.
Wydając wyrok, sąd uwzględnił zarówno młody wiek, jak i niedorozwój umysłowy chłopca. Był on na tyle
głupi i zidiociały, że zazwyczaj dzieci siedmio- czy ośmioletnie wykazują więcej inteligencji. Był on także
pod każdym względem źle traktowany, niedożywiony i karłowaty; wzrostem nie dorównywał nawet
normalnym jedenastoletnim dzieciom. [...] Oto młody chłopak, opuszczony i wygnany przez ojca, który
zamiast prawdziwej matki miał tylko okrutną macochę, włóczył się po polach sam, bez opieki, i nie
spotkawszy się z niczyim życzliwym zainteresowaniem żebrać musiał o kawałek chleba, który nigdy nie
odebrał żadnego wychowania religijnego, którego prawdziwą naturę zagłuszyły złe skłonności, żądze i
rozpacz i z którego Szatan uczynił sobie łatwy łup (De Lancre).
Siedem lat później, w roku 1610, de Lancre odwiedził klasztor franciszkanów w Bordeaux, w którym
uwięziono Greniera. Zauważył on, że chłopak pozostał zatrwożonym karłem niezdolnym spojrzeć nikomu
prosto w twarz. Głęboko osadzone oczy byty pełne niepokoju, długie zęby wystawały mu z ust. Paznokcie
miał czarne, miejscami zdarte do żywego ciała, umysł zaś otępiały i niezdolny do pojęcia najprostszych
spraw. W dalszym ciągu utrzymywał, że był wilkołakiem i że chętnie pożerałby dzieci, gdyby tylko mógł.
Nawet z wyglądu przypominał wilka. W listopadzie 1610 roku Jean Grenier zmarł "jako dobry chrześcijanin".
3.05.2015
Encyklopedia czarów i demonologii - cz. 2
http://niniwa22.cba.pl/demonologia_2.htm
3/19
Joanna d'Arc
Dokładnie tak samo, jak w roku 1590 król Szkotów, Jakub, zawierzył Agnes Sampson, kiedy ta przytoczyła
mu słowa, które wyrzekł do swojej małżonki w noc poślubną, w roku 1429 Karol VII, król Francji, uwierzył
Joannie d'Arc, kiedy słowo w słowo powtórzyła modlitwę, którą zwykł codziennie odmawiać. Na przesądnym
władcy nie można było wszakże polegać, bowiem gdy Joanna dostała się do niewoli, nic uczynił nic, by ją
odbić czy wykupić, a zaufanie swe przelał na innego mistycznego zbawcę, młodego pastucha, pojmanego
zresztą rychło przez Anglików i utopionego w rzece Seine. Sąd nad Joanną d Arc, odprawiony przez
Anglików i ich burgundzkich sprzymierzeńców, należał do typowych procesów politycznych. Jego celem było
zdyskredytowanie sukcesów, jakie król odniósł dzięki jej pomocy. Joanna była czarownicą, a zatem
czarnoksięstwu Karol zawdzięczał swą koronę. Z tej właśnie przyczyny prowadzący proces księża bardziej
niż zazwyczaj dbali o to, by skierowane przeciwko niej oskarżenia ograniczyły się do kwestii wiary, czyli jej
rzekomej herezji.
Literatura dotycząca Joanny d Arc liczy dziś (pisane w drugiej połowie lat pięćdziesiątych XX wieku - przyp.
tłum. ) z górą cztery tysiące pozycji. Z siedmiuset, które zgromadzone zostały w nowojorskiej bibliotece
publicznej, zaledwie jedna (niewielki artykuł popularnonaukowy) wspomina o czarnoksięstwie. Utrzymuje się
też często, ze Joanny d'Arc nie skazano za uprawianie czarów. Nie jest to zgodne z prawdą. W opinii ludu
była wiedźmą i początkowo sędziowie także uważali ją za czarownicę, ale oficjalnie skazano ją za herezję i,
zgodnie z prawem, jako heretyczkę spalono. Dowodzi to jedynie, że w roku 1431 prawna koncepcja
czarnoksięstwa nie była jeszcze do końca dopracowana i wydanie wyroku z oskarżenia o herezję było
daleko prostsze niż udowodnienie zarzutu uprawiania czarów. Już sto lat później sytuacja wyglądałaby
odwrotnie.
Joanna d'Arc [Jehanette lub Jehanne Darc] została pojmana przez bastarda de Wandomme, rycerza w
służbie Jeana de Ligny, 23 maja 1430 roku w trakcie próby przełamania oblężenia Compiegne. Trzy dni po
wzięciu jej do niewoli generalny inkwizytor Francji, Martin Billorin, zażądał poddania jej jurysdykcji
inkwizycyjnej "jako wysoce podejrzanej o liczne błędy trącące herezją". 14 lipca tegoż roku z analogicznym
żądaniem wystąpił Pierre Cauchon, biskup Beauvais, renegat francuski współpracujący z Anglikami,
domagając się przekazania Joanny sądowi biskupiemu jako podejrzanej o uprawianie czarów i
przywoływanie diabłów. W zamian za to biskup ofiarował panu de Ligny 10 000 franków bitą monetą, a
Wandomme'owi 300 franków rocznie dożywocia zapisanego na podatkach z Normandii. Ci jednak, w
nadziei korzystniejszej kontrpropozycji ze strony króla francuskiego, wahali się. Sprzyjający Anglikom
uniwersytet paryski uspokajał gnębiące ich wyrzuty sumienia, wskazując, że winni działać "na rzecz obrony
Kościoła Świętego i czci imienia boskiego, z największym pożytkiem dla arcychrześcijańskiego królestwa".
W połowie listopada Joannę przekazano biskupowi Cauchonowi. Inkwizytor, który nie miał chęci
sprzeciwiać się tej decyzji, musiał zadowolić się miejscem w sądzie biskupim.
Joannę przewieziono do zamku w Rouen, gdyż angielskie wojska okupacyjne uznały, że więzienie biskupie
nie jest dość bezpieczne. Po drodze wystawiano ją na pokaz w specjalnie zbudowanej żelaznej klatce, tak
malej, że z trudem jedynie mogła się w niej wyprostować.
9 stycznia 1431 roku poddano ją nieformalnemu przesłuchaniu przed niewielkim, starannie dobranym
gronem sędziów. Dziewięciu dostojników kościelnych, skądinąd powszechnie znanych erudytów o orientacji
proangielskiej, zgodziło się podporządkować niezupełnie zgodnej z prawem jurysdykcji biskupa Cauchona,
Rouen bowiem leżało poza granicami jego diecezji. Inteligentne zeznania, jakie Joanna złożyła w czasie
czterech posiedzeń sadu, wywarły korzystne wrażenie, które zostało jeszcze spotęgowane orzeczeniem
złożonym przez grono kobiet, wyznaczonych specjalnie przez księżnę Bedford, stwierdzającym, że
zachowała ona dziewictwo (co świadczyło, że nie jest czarownicą), a także pozytywnymi opiniami, jakie
przywiózł ze sobą notariusz królewski po wizycie w Domremy, skąd pochodziła. Biskup Cauchon nie
dopuścił jednak do ich rozpowszechniania.
3.05.2015
Encyklopedia czarów i demonologii - cz. 2
http://niniwa22.cba.pl/demonologia_2.htm
4/19
Po zakończeniu tych nieformalnych przesłuchań 21 lutego na zamku w Rouen rozpoczęło się regularne
śledztwo wstępne [proces d'office) prowadzone przez dwudziestu jeden księży (z rzadka tylko obecnych w
komplecie). Przewodniczył im biskup Beauvais, który rychło jednak przekazał swoje obowiązki kanonikowi
Jeanowi d'Estivet. W czasie drugiego posiedzenia, 22 lutego, do grona sędziów przyłączył się zastępca
inkwizytora generalnego Francji, Jean le Maistre. Biskup Cauchon zarządził, że dalsze przesłuchania mają
odbywać się in camera, jedynie w obecności pięciu godnych zaufania śledczych, "po to, by nie trudzić
pozostałych". Poczynając od 10 marca Joannę przesłuchiwano w jej celi. W czasie śledztwa twierdziła ona
stanowczo, że głosy, jakie słyszała, czyli objawienia dane jej od św. Michała, św. Katarzyny i św. Małgorzaty,
były natury boskiej, i odmawiała uznania autorytetu Kościoła w tej kwestii.
Jak zwykle w tego rodzaju procesach sędziowie rozumowali w kategoriach scholastycznych i w celu
wystawienia na próbę prawowierności Joanny próbowali zbić ją z tropu podchwytliwymi pytaniami. Poniżej
przytaczamy wybrane fragmenty szesnastego przesłuchania (ostatniego, z 17 marca 1431 roku), które
później przedstawiano jako dowód jej heretyckich poglądów:
P. Czy świętego Michała i aniołów widziała w postaci cielesnej?
O. Widziałam ich moimi własnymi, cielesnymi oczyma równie dobrze, jak was widzę. A gdy odchodzili,
płakałam i pragnęłam, by zabrali mnie ze sobą.
P. Jaki ma dowód na to, że objawienia pochodziły od Boga i że święta Katarzyna i święta Małgorzata
rzeczywiście brały w nich udział?
O. Mówiłam wam niejeden raz, że były to święta Katarzyna i święta Małgorzata. Wierzcie mi, jeśli taka
wasza wola.
P. Czy święta Małgorzata mówiła po angielsku?
O. Dlaczego miałaby mówić po angielsku, skoro nie należy do stronnictwa angielskiego?
P. Skąd wie, że święta Katarzyna i święta Małgorzata nienawidzą Anglików?
O. Kochają one to, co kocha Bóg, a nienawidzą tego, co Bóg nienawidzi.
P. Czy Bóg nienawidzi Anglików?
O. Nic mi nie wiadomo o miłości czy nienawiści Boga do Anglików ani o tym, jak zamierza on postąpić z ich
duszami. Ale wiem, że powinno się ich wyrzucić z Francji, wszystkich, oprócz tych, którzy umarli tutaj.
P. Czy święty Michał miał włosy?
O. A co? Czyżby oni chcieli je obciąć?
P. Czy pocałowała świętego Michała i świętą Katarzynę?
O. Tak.
P. Czy pachnieli oni przyjemnie?
O. Dobrze jest wiedzieć, że pachnieli przyjemnie.
P. Czy obejmując ich odczuła kiedykolwiek jakieś ciepło lub coś podobnego?
O. Nie mogłabym ich objąć, nie dotykając ich i niczego przy tym nie czując.
P. Którą część ciała brała w objęcia: górną czy dolną?
O. Stosowniej jest wziąć w objęcia górną część ciała niźli dolną.
P. Czy święty Michał był nagi?
3.05.2015
Encyklopedia czarów i demonologii - cz. 2
http://niniwa22.cba.pl/demonologia_2.htm
5/19
O. Czy podejrzewacie, iż Bóg nie ma niczego, czym by go przyodział?
Postawiono też wiele innych, wysoce podchwytliwych pytań, Joanna jednak chytrze unikała zastawionych na
nią pułapek, dowodząc, że w dziedzinie kazuistyki co najmniej dorównuje inkwizytorom. Na pytanie: "Kto jest
prawdziwym papieżem?" (zadane w związku z tym, że aktualnie rościło sobie do tego tytułu prawo aż
trzech), odpowiedziała, że "wierzy w prawdziwego papieża w Rzymie". Jeden z księży usiłował zapędzić ją
w kozi róg, domagając się odpowiedzi na pytanie: "Czy jesteś w stanie łaski?" Joanna stanęła przed
niebezpiecznym dla niej dylematem: odpowiadając "Nie", przyznałaby się do winy, zaś odpowiedź
twierdząca byłaby okazaniem inspirowanej przez diabła pychy. Wybrnęła z tego, udzielając następującej
odpowiedzi: "Jeśli nie, to niechaj spodoba się Bogu doprowadzić mnie do stanu łaski, jeśli tak, to niechaj
spodoba Mu się mnie w nim zachować".
Po zakończeniu procesu przygotowawczego 27 marca rozpoczął się "proces zwykły" [proces ordinaire,
zwany też proces de droit inquisitorial], przeprowadzony na zamku w Rouen, w obecności
trzydziestosiedmioosobowego kolegium sędziów duchownych (w tym dwu księży angielskich: Williama
Bralbestera i Johna de Hamptona), którego obradom przewodniczyli ponownie biskup Beauvais i inkwizytor
Francji. Przeciwko oskarżonej wysunięto siedemdziesiąt zarzutów:
W najwyższym stopniu podejrzana, mająca złą opinię i po wielekroć denuncjowana przez trzeźwe i godne
szacunku osoby [...] o to, że jest [...], a następnie uznana za guślarkę, czarownicę, wróżbiarkę, fałszywą
prorokinię, zaklinaczkę złych duchów, zabobonną wiedźmę, wtajemniczoną w praktyki magiczne i te
praktyki uprawiającą, podającą w wątpliwość wiarę chrystusową schizmatyczkę [...] bluźniącą przeciwko
Bogu i jego świętym, buntowniczkę i gwałcicielkę Pokoju Królewskiego, podżegaczkę wojenną [...]
bezwstydną i pozbawioną czci, zwodzicielkę ludu i książąt [...], a także heretyczkę lub co najmniej wysoce
podejrzaną o herezje.
Po przedstawieniu obszernego raportu, dotyczącego wcześniejszego okresu jej życia oraz obyczajów i
praktyk magicznych w okolicach Domremy, oskarżenie skupiło się na objawieniach, których rzekomo
doznawała, Joanna zaplątała się we własnych zeznaniach, kiedy potwierdziła, że podczas próby ucieczki z
więzienia, a także wyskakując z wysokiej wieży zamku w Beaurevoir oraz przynaglając do ataku na Paryż,
działała wbrew temu, co mówiły jej słyszane przez nią "głosy". Tym samym wpadła w potrzask źle jej
wróżącej alternatywy: albo to, co słyszała, nie było objawieniem danym jej od Boga, albo też ośmieliła się
takowemu objawieniu sprzeciwić. Co więcej, zeznała też, że czuła się zmuszona, by wyskoczyć z wieży; a
zatem zanegowała istnienie wolnej woli i podporządkowała się Diabłu.
Po dokładnym przebadaniu całości materiału dowodowego, odnoszącego się do sformułowanych na
wstępie siedemdziesięciu zarzutów, 2 kwietnia sąd wycofał oskarżenia dotyczące uprawiania praktyk
wróżebnych i czarnoksięskich (jako niemożliwych do podtrzymania), redukując tym samym ich liczbę do
dwunastu. Jedno z nich, dotyczące przekonania Joanny o doznanych objawieniach. opatrzone było
następującym komentarzem: "Wszędzie niemal pojawiają się ludzie płci obojga, którzy utrzymując kłamliwie,
że doznali objawienia od Boga i aniołów jego, rozsiewają, błąd i kłamstwo". Głównym zarzutem, jaki jej
postawiono, był zarzut noszenia przez nią stroju męskiego i odmowa bezwzględnego podporządkowania
się woli Kościoła walczącego. "W przypadku gdyby Kościół zażądał od niej czegoś stojącego w
sprzeczności z przykazaniami, które, jak utrzymywała, dane jej zostały od Boga, nie wykonałaby tego".
Materiały, dotyczące wspomnianych dwunastu punktów oskarżenia, przedstawiono szesnastu doktorom
teologii i sześciu licencjatom praw. Po upływie trzech dni orzekli oni, że wszystkie zarzuty zostały w pełni
udowodnione. "Uznała się ona za najwyższy autorytet, za doktora i za mistrza", uskarżali się w uzasadnieniu
swej opinii. Wobec tak jednoznacznego poparcia z ich strony kapituła katedry w Rouen uznała Joannę d'Arc
za winną herezji.
18 kwietnia 1431 roku biskup oraz inkwizytor Francji zaproponowali skazanej wyrzeczenie się swoich
poglądów. Odmówiła. Następnie zachorowała; zapewniono jej jednak znakomitą opiekę lekarską, bowiem,
jak miał stwierdzić książę Warwick. "król Anglii wydał na nią zbyt wiele, by zostać pozbawionym
przyjemności ujrzenia jej na stosie". Po raz wtóry możliwość wyparcia się swych poglądów dano Joannie 2
maja, podczas uroczystego posiedzenia sześćdziesięciu teologów na zamku w Rouen. Joanna jednak
nadal trwała w uporze. 9 maja przygotowano narzędzia tortur, ale trzy dni później sędziowie wypowiedzieli
się przeciwko ich zastosowaniu, w sposób dość ciekawy zresztą uzasadniając swą decyzję. Stwierdzili oni
3.05.2015
Encyklopedia czarów i demonologii - cz. 2
http://niniwa22.cba.pl/demonologia_2.htm
6/19
mianowicie, że skoro do tej pory postępowanie sądowe prowadzone było w sposób tak rzetelny, to nie
powinno stwarzać się pretekstu do oszczerstw, że zeznania oskarżonej zostały wymuszone.
Aby przyspieszyć wykonanie wyroku, kardynał biskup Winchesteru przekazał sprawę do rozpatrzenia
uniwersytetowi paryskiemu. Od 29 kwietnia do 14 maja naukowcy z czterech fakultetów Sorbony
deliberowali nad przedstawionymi im dokumentami, wreszcie rektor Pierre de Gonda otrzymał ich
jednomyślną opinię, że jeśli Joanna odmówi uznania swych błędów, winna zostać przekazana władzom
świeckim. Decyzję tę ogłoszono w Rouen 23 maja 1431 roku. Kanonik Rouen, Pierre Maurice, zwrócił się
do Joanny z następującym apelem:
Przypuśćmy, że król Francji osobistym swoim rozkazem powierzył ci obronę jakiegoś miejsca,
ostrzegając, byś pod żadnym pozorem nikogo doń nie wpuszczała. Załóżmy dalej, że pojawił się tam ktoś,
zapewniający, że przychodzi z rozkazu samego króla, nie mający jednakże żadnego listu ani glejtu, który
by słowa te potwierdzał. I cóż, dałabyś mu wiarę i wpuściła go? W podobny sposób Bóg przekazał władzę
nad swoim Kościołem w ręce świętego Piotra i jego następców. [...] Nie powinnaś przeto dawać wiary tym,
którzy, jak utrzymujesz, objawili ci się. Bądź posłuszna Kościołowi i zdaj się na jego sąd.
Wywód ten Joanna skwitowała następującymi słowy:
Podtrzymuję i chcę potwierdzić wszystko, co w czasie tego procesu powiedziałam o moich uczynkach i
słowach. Nawet gdybym ujrzała zapalony ogień, płonące bierwiona i kata gotowego, by przystąpić do
egzekucji, nawet gdybym samą siebie ujrzała na tym stosie, nie powiedziałabym niczego innego.
24 maja 1431 roku na cmentarzu St. Ouen w Rouen, w obecności Anglików: kardynała biskupa Winchesteru
i biskupa Norwich, całego zastępu wybitnych prawników i dostojników kościelnych oraz rektora paryskiej
Sorbony, Guillaume Erard wygłosił kazanie oparte na słowach rozdziału piętnastego Ewangelii według
świętego Jana: "Kto nie będzie tkwił we mnie, odrzucony będzie precz niby latorośl i uschnie; zbiorą ją, do
ognia wrzucą i zgorzeje". Obok stał kat, którego zadaniem było przełożenie tej metafory na język
rzeczywistości. Nieoczekiwanie, w ostatniej chwili, Joanna zapragnęła odwołać się do papieża, po czym
załamała się, obiecała wyprzeć się swych wizji i poddać woli Kościoła. Żołdacy angielscy, rozwścieczeni
tym, że ofiara wymyka się im z rąk, obrzucili kamieniami francuskich duchownych. Joanna postawiła swój
znak na spisanym pospiesznie akcie przyznania się do winy:
Ja, Joanna, zwana La Pucelle, pożałowania godna grzesznica, zdawszy sobie sprawę z pułapki błędów, w
jakiej tkwiłam, i z łaski Bożej, powróciwszy do matki naszej, Kościoła Świętego, pragnąc, by wszyscy mogli
ujrzeć, iż szczerze i z całego serca powróciłam na łono owczarni, wyznaję, iż grzeszyłam w przeszłości,
utrzymując kłamliwie, jakobym doznała objawienia od Boga i jego aniołów, świętej Katarzyny i świętej
Małgorzaty. Wyrzekam się także wszystkich moich słów i postępków, skierowanych przeciwko Kościołowi, i
chcę żyć w jedności z Kościołem i nigdy od niego nie odstąpić. Na świadectwo czego kładę mój znak.
Na samym początku odbywania przez nią wyroku dożywotniego więzienia "o chlebie żalu i wodzie smutku"
strażnicy angielscy - nie osadzono jej bowiem, wbrew jej nadziejom, w więzieniu kościelnym - odebrali jej
szaty niewieście, które przywdziała ponownie, i dali jej strój męski. W aktach procesu rehabilitacyjnego,
równie zresztą stronniczego jak ten, który doprowadził do wydania wyroku, znajduje się stwierdzenie, że do
założenia ich została zmuszona siłą. O zdarzeniu tym poinformowano natychmiast trybunał kościelny, który
28 maja skazał ją jako zatwardziałą heretyczkę. Joanna odwołała przyznanie się do winy i znów zaczęła
utrzymywać, że objawienie, jakiego dostąpiła, miało charakter boski. Następnego dnia dwóch księży starało
się skłonić ją do okazania skruchy. 30 maja 1431 roku biskup Beauvais oraz inkwizytor Francji odczytali
wyrok ekskomuniki "wykluczający ją i odrzucający od wspólnoty z Kościołem, tak jak odcina się chorą gałąź,
i przekazujący ją w ręce świeckiego wymiaru sprawiedliwości". Do procesu przed sądem świeckim nie
doszło jednak w ogóle, zaledwie bowiem biskup wraz z inkwizytorem opuścili Stary Rynek w Rouen, bajlif
tego miasta zarządził egzekucję. Dwudziestoletnią dziewczynę, przystrojoną w mitrę z napisem: "Ta, która
powróciła do herezji, apostazji i bałwochwalstwa", umieszczono na samym szczycie stosu, by płomienie
ogarnęły ją jak najpóźniej. Kiedy spłonęły już jej szaty, kat zdusił ogień, aby tłum mógł popatrzeć "na wszelkie
sekrety ciała kobiecego. [...] A kiedy lud nasycił się już tym widokiem i spostrzegł, że umarła przywiązana do
słupa, kat podsycił gwałtownie płomienie i nieszczęsne zwłoki rychło zgorzały kompletnie tak, że każda kość
i każdy kawałeczek ciała obróciły się w popiół".
3.05.2015
Encyklopedia czarów i demonologii - cz. 2
http://niniwa22.cba.pl/demonologia_2.htm
7/19
Do wzrostu zainteresowania osobą i procesem Joanny d'Arc doszło ponownie w wieku dziewiętnastym za
sprawą francuskich partii klerykalnych, broniących, jak to określa w wydaniu jedenastym Encyclopaedia
Britannica, koncepcji "nierozłącznego związku między patriotyzmem a wiarą chrześcijańską". 6 czerwca
1904 roku papież Pius X ogłosił Joannę d'Arc "służebnicą Bożą", a 13 grudnia roku 1908 beatyfikował ją. 9
maja 1920 roku została kanonizowana przez papieża Benedykta XV, a miesiąc później rząd francuski
ogłosił dzień 30 maja świętem narodowym.
Loudun, zakonnice z Loudun
Styl życia wielu siedemnastowiecznych księży francuskich niewiele odbiegał od wzorców świeckich,
niektórzy nawet pod względem galanterii i swobody obyczajów skutecznie rywalizowali z
najwykwintniejszymi dworakami. Do tego typu duchownych należał właśnie niepospolitej urody Urbain
Grandier, w roku 1617 wyznaczony na proboszcza parafii St.-Pierre-du-Marche w Loudun. Lekceważąc
kłopoty, jakich mógł się spodziewać z powodu ciągłych i powszechnie znanych miłostek, ojciec Grandier
pozwolił sobie zakpić z potężnego kardynała Richelieu, który popadł w chwilową niełaskę u króla Ludwika
XIII. Nie powinno zatem budzić zdziwienia, że po trzynastu latach proboszczowania, w czasie których pędził
żywot wesoły i obfitujący w skandale (podejrzewano, że jest on ojcem dziecka Philippy Trincant, córki
prokuratora Loudun, a jedną ze swych penitentek, Madeleine de Brou, wziął sobie otwarcie za kochankę), 2
czerwca 1630 roku został oskarżony o niemoralność przed nieprzyjaznym mu biskupem Poitiers i uznany
przezeń za winnego. Ale Grandier miał swoje koneksje i udało mu się dobić tego, że po upływie roku
arcybiskup Bordeaux anulował decyzję o zawieszeniu go w czynnościach kapłańskich.
Aby uprzedzić zemstę Grandiera, jego przeciwnicy zwrócili się do wroga proboszcza, ojca Mignon,
spowiednika zakonnic z niewielkiego konwentu urszulanek w Loudun. Ich plan był prosty; należało wmówić
kilku siostrom, że zostały opętane, a następnie, w trakcie egzorcyzmów, skłonić je, by przysięgły, że to ojciec
Grandier rzucił na nie urok. Powiodło im się z przełożoną konwentu, siostrą Jeanne des Agnes, oraz jedną z
zakonnic; popadły one w nieprawdopodobne konwulsje, puchły od połykanego w wielkich ilościach
powietrza, zmienił się także ich wygląd i głos. Siostra Jeanne utrzymywała, że została opętana przez dwa
diabły, Asmodeusza i Zabulona, które nasłał na nią ojciec Grandier. Spisek ten spalił jednak na panewce, a
jedynym jego rezultatem był zakaz odprawiania dalszych egzorcyzmów przez ojca Mignon i jego pomocnika,
ojca Barre, wydany 21 marca 1633 roku przez arcybiskupa.
Aczkolwiek zakonnicom zezwolono na powrót do normalnego, spokojnego żywota w klasztorze, spisek
przeciwko Grandierowi knuto nadal. Kiedy do Loudun przybył Jean de Laubardemont, przyjaciel
wszechwładnego znowu kardynała Richelieu i krewny matki przełożonej, który miał nadzorować rozbiórkę
miejscowej warowni, pojawiła się szansa upokorzenia proboszcza. Panu Laubardemontowi powiedziano,
że ojciec Gandier był autorem pamfletu na kardynała, a ten przekazał podsuniętą mu informację
przyjacielowi. W konsekwencji otrzymał polecenie powołania marionetkowej komisji, składającej się z
dwóch rajców miejskich, seneszala i namiestnika, której zadaniem miało być oskarżenie, uwięzienie i
skazanie Grandiera.
Przystąpiono do ponownej realizacji pierwotnego planu spisku. Zakonnice poddane egzorcyzmom przez
franciszkanina, ojca Lactance, i jezuitę, ojca Surina, wysunęły przeciwko Grandierowi takie same jak
uprzednio zarzuty; przyłączyło się też do nich grono dawnych, porzuconych już przez niego, kochanek.
"Sześćdziesięcioro świadków zarzuciło mu rozpustę, kazirodztwo, świętokradztwo oraz inne zbrodnie,
których dopuszczał się niemal każdego dnia i o każdej porze, nawet w zakrystii swego kościoła, gdzie
przechowuje się hostię" (Des Niau). Księża zadbali o to, by egzorcyzmy odbywały się publicznie, toteż całe
tłumy ludzi ściągały, aby usłyszeć, o co oskarża się proboszcza.
Na koniec zmuszono Grandiera, by sam odprawił egzorcyzmy nad zakonnicami, które utrzymywały, że jest
3.05.2015
Encyklopedia czarów i demonologii - cz. 2
http://niniwa22.cba.pl/demonologia_2.htm
8/19
on sprawcą ich opętania. Ponieważ jedną z oznak opętania demonicznego jest zdolność energumena do
porozumiewania się w językach obcych, ojciec Grandier zwrócił się do pewnej zakonnicy po grecku. Ta
jednak wykazała się podziwu godną przytomnością umysłu. "Ach, jesteś bardzo przebiegły! - powiedziała. -
Przecież wiesz dobrze, że jednym z pierwszych warunków paktu, jaki ze sobą zawarliśmy, było
zobowiązanie, że nigdy nie będziemy mówić po grecku". Des Niau stwierdza następnie, że ksiądz "nie
odważył się już zadawać pytań w języku greckim ani jej, ani innym zakonnicom, aczkolwiek prowokowały go
do tego, z którego to powodu był wielce skonfundowany". Pod koniec tej sceny zakonnice otwarcie wystąpiły
przeciwko Grandierowi, oskarżając go o praktykowanie czarów. Matka przełożona przysięgała, że
zaczarował on cały klasztor bukietem róż, który przerzucił przez jego mury.
Grandier, sądząc, że nie zostanie skazany za wyssane z palca zbrodnie, nie przedsięwziął żadnych kroków,
aby odeprzeć gromadzone przeciwko niemu coraz liczniejsze zarzuty. 30 listopada 1633 roku wtrącono go
do więzienia na zamku w Angers. Jeśli wierzyć późniejszej relacji, sporządzonej przez Nicholasa Aubina,
niemal od razu wykryto na jego ciele diabelskie piętna, uciekając się do następującego wybiegu: jeden bok
nakłuwano mu bardzo ostrym lancetem, co powodowało u badanego silny ból, po czym natychmiast
dotykano drugiego boku tępym końcem trzonka, wskazując tym samym rzekomo pozbawione czucia punkty.
W zapiskach sądowych znajdują się informacje o odkryciu czterech takich miejsc na pośladkach i jądrach
księdza. Pewien aptekarz z Poitiers był świadkiem tego oszustwa i, ująwszy w dłoń lancet, natychmiast
udowodnił, że owe diabelskie piętna w rzeczywistości reagują na ból zupełnie normalnie. Również chirurg,
doktor Fourneau, który badał Grandiera przed rozpoczęciem tortur, zeznał, że nie wykrył u niego żadnych
diabelskich piętn.
Proces w Loudun, przeprowadzony z naruszeniem elementarnych wymogów prawa, był parodią wymiaru
sprawiedliwości. Przecie wszystkim Urbain Grandier powinien zostać postawiony przed sądem świeckim i
mieć prawo apelacji do parlamentu paryskiego (tradycyjnie chłodno odnoszącego się do oskarżeń o czary).
Dlatego kardynał Richelieu uciekł się do pomocy fikcyjnej komisji śledczej. Po drugie, jak już wspomniano,
odrzucono wszelkie zwyczajowe procedury prawne. Oskarżenie przedstawiło sądowi napisany jakoby ręką
Grandiera tekst przymierza z Diabłem, który demon Asmodeusz miał rzekomo wykraść z gabinetu samego
Lucyfera. Sąd nie zezwolił kilku zakonnicom na odwołanie zeznań obciążających proboszcza, interpretując
ich volte-face jako podjętą przez Szatana próbę ocalenia swego wiernego sługi. Mimo to obstawały one, że
zeznania podyktowali im księża pałający osobistą nienawiścią do Grandiera. Matka przełożona pojawiła się
w sądzie ze stryczkiem założonym na szyję, grożąc, że powiesi się, by okupić grzech krzywoprzysięstwa,
jaki popełniła. Zignorowano ją zupełnie. Wszystkich przyjaciół Grandiera, zamierzających świadczyć na jego
korzyść, Laubardemont ostrzegł, by raczej zachowali milczenie, jeśli sami nie mają ochoty stanąć przed
sądem. Nakazał też aresztowanie miejscowego lekarza, doktora Claude'a Quilleta, pragnącego
zdemaskować przed sądem oszustwa, jakich dopuszczono się w trakcie publicznych egzorcyzmów,
stanowiących pretekst do oskarżenia Grandiera. Uprzedzony o tym Quillet ratował się ucieczką do Włoch.
Laubardemont wydał także nakazy aresztowania trzech braci Grandiera, z których dwóch również było
księżmi; wzorem Quilleta także i oni zbiegli z kraju. Wiece w obronie Grandiera, organizowane przez bajlifa
Loudun, na których piętnowano nie licujące z prawem postępowanie komisji śledczej, zostały przez
Laubardemonta zakazane jako działania przeciwne woli króla, a zatem noszące wszelkie znamiona zdrady
stanu.
18 sierpnia 1634 roku ogłoszono wyrok skazujący Grandiera na tortury pierwszego i ostatniego stopnia, a
następnie spalenie żywcem na stosie. Oto pełne jego brzmienie:
Orzekliśmy i orzekamy, że Urbain Grandier został sprawiedliwie osądzony i skazany za zbrodnię
czarnoksięstwa, maleficiów oraz spowodowania opętania kilku mniszek urszulanek z klasztoru
mieszczącego się w mieście Loudun i niektórych innych kobiet świeckich, a także za wszelkie inne wynikłe
w konsekwencji tego zbrodnie. Jako pokutę za nie nakazaliśmy i nakazujemy, aby rzeczony Grandier
odbył amende honorable przed główną bramą kościoła St.-Pierre-du-Marche oraz kościoła St. Ursule w
rzeczonym mieście Loudun; z obnażoną głową, powrozem założonym na szyję i dwufuntową, zapaloną
gromnicą w dłoniach, ma na kolanach błagać o łaskę Boga, króla i prawo. Co uczyniwszy, ma zostać
przewieziony na plac Św. Krzyża i tam przywiązany do słupa na specjalnie w tym celu wzniesionym
szafocie, a następnie spalony żywcem wraz ze wszystkimi rękopisami ksiąg, w których występował
przeciwko celibatowi księży; a popioły jego mają być rozrzucone na wiatr. Nakazaliśmy też i nakazujemy,
aby cały jego majątek ruchomy uległ konfiskacie na rzecz Króla; wyjątek stanowi kwota 500 liwrów, która
3.05.2015
Encyklopedia czarów i demonologii - cz. 2
http://niniwa22.cba.pl/demonologia_2.htm
9/19
ma być odjęta na zakup tablicy z brązu, na której zostanie wyryta relacja z niniejszego procesu i która na
wieczną rzeczy pamiątkę umieszczona zostanie w kaplicy rzeczonych urszulanek. A zanim przystąpi się
do wykonania niniejszego wyroku, nakazujemy, aby rzeczony Grandier poddany został torturom
pierwszego i ostatniego stopnia [la question ordinaire et extraordinaire] na okoliczność wyjawienia
wspólników. Dan w Louclun 18 sierpnia 1634 roku.
Nawet poddany najstraszliwszym torturom, w trakcie których szpik tryskał z miażdżonych kości, ojciec
Grandier obstawał przy swej niewinności i odmówił dawania fałszywego świadectwa przeciwko bliźniemu
swemu. W rękopisie z tamtego okresu, który odnaleziono w Poitiers, znajduje się informacja, że brat
Tranquille oraz inni kapucyni osobiście go torturowali. Ich nienawiść do Grandiera była tak wielka, że
usiłowali przekonać wszystkich o jego winie, twierdząc, że ilekroć wzywa on imienia Bożego, w
rzeczywistości przywołuje Diabła - jedynego Boga, którego czci. Przyrzeczono mu, że przed egzekucją
będzie mógł wygłosić publicznie oświadczenie oraz udzielona mu zostanie łaska uduszenia przed
spaleniem, jednak towarzyszący mu w ostatniej drodze zakonnicy nie dopuścili ani do jednego, ani do
drugiego. Według pewnej, nie potwierdzonej, co prawda, relacji nie dali mu dojść do słowa, miażdżąc twarz
ciężkim metalowym krucyfiksem podsuniętym rzekomo do ucałowania. Franciszkanin, ojciec Lactance,
osobiście podpalił stos i wraz z panią de Laubardemont przypatrywał się śmiertelnym mękom Grandiera.
W pewnej mierze sam los zemścił się na oprawcach Grandiera. Ojciec Lactance oszalał i umarł przed
upływem miesiąca. Jego ostatnimi słowy były: "Grandier, winien jestem twojej śmierci". Ojciec Tranquille
również postradał zmysły i zmarł pięć lat później. Doktor Mannouri, który nakłuwał ciało Grandiera w
poszukiwaniu diabelskich piętn, cierpiał na takie wyrzuty sumienia, że zmarł w napadzie koszmarnego szału,
zaś ojca Barre w roku 1640 wygnano z Francji w związku z aferą dotyczącą rzekomego opętania kilku
kobiet w Chinon.
Po prawnym mordzie dokonanym na ojcu Grandier, którego śmierć powinna zlikwidować objawy opętania
wśród zakonnic z Loudun, mniszki kontynuowały swoje przedstawienia, co zaczęło przynosić pokaźny zysk
zarówno klasztorowi, jak i całemu miastu, jako ściągająca przyjezdnych atrakcja turystyczna.
Typowa dla zachowań egzorcyzmowanych zakonnic jest scena odegrana przez jedną z młodszych mniszek,
siostrę Claire.
Padła na ziemię bluźniąc i wijąc się w konwulsjach, po czym zadarłszy habit i koszulę bezwstydnie
obnażyła swój wstyd niewieści, wykrzykując przy tym sprośne słowa. Jej gesty stały się tak lubieżne, że
obecni odwracali oczy. Czyniąc sobie zadość dłońmi, wykrzykiwała raz po raz: "Nuże dalej, foutez-moi"
Mimo iż utrzymywano, że nigdy przedtem nie widziała przeora, zwracała się doń po imieniu, proponując mu,
by został jej kochankiem. Popis ten trwał bitą godzinę.
Kiedy indziej jeszcze zakonnice z trudną do pojęcia gwałtownością dotykały głowami pleców i piersi tak,
jakby miały złamane szyje, i w nienaturalny sposób po dwa lub trzy razy wykręcały ręce w stawach
barkowych, łokciach lub nadgarstkach. Leżąc na brzuchach sięgały dłońmi stóp, ich twarze zaś
przybierały tak przerażający wygląd, że nie sposób było go znieść. Znienacka wywalały straszliwie
opuchnięte, czarne, stwardniałe i pokryte krostami języki, co nie przeszkadzało im w zupełnie wyraźnym
wymawianiu słów. Wychylały się do tyłu tak, że głowami sięgały stóp, przy czym potrafiły przez dłuższy
czas poruszać się w takiej pozycji z nadzwyczajną szybkością. Wydawały z siebie okrzyki tak przeraźliwe i
głośne, jakich nikt do tej pory nie miał okazji słyszeć. Używały słów tak niegodnych i plugawych, że
zawstydziłyby one najbardziej występnego mężczyznę, sposób zaś, w jaki obnażały się, oraz ich
prowokacyjnie lubieżne zachowanie się wobec obecnych przyprawić by mogły o rumieniec wstydu
mieszkanki najgorszego burdelu w kraju. (Des Niau).
Egzorcyzmy odprawiane przez jezuitę, Jeana Josepha Surina, wywarły taki wpływ na szlachcica
angielskiego, lorda Montagu, że przyjął on wiarę katolicką. Kiedy jednak pewnego razu Loudun odwiedziła
księżna d'Aiguillon, bratanica kardynała Richelieu, odniosła wrażenie, że to widowisko jest czystą
mistyfikacją. Nie omieszkała donieść o tym wujowi, który stracił ostatecznie zainteresowanie sprawą i cofnął
zasiłek pieniężny, jaki do tej pory wypłacał opętanemu konwentowi w zamian za oskarżenia rzucone na
Grandiera. Z chwilą kiedy zakonnice przestały otrzymywać wynagrodzenie za swoje popisy, również i one
3.05.2015
Encyklopedia czarów i demonologii - cz. 2
http://niniwa22.cba.pl/demonologia_2.htm
10/19
straciły do nich serce. W taki oto sposób pieniądze - a ściślej ich brak - uleczyły opętanie, z którym nie mogli
sobie poradzić egzorcyści.
Louviers, zakonnice z Louviers
"Pozostaje kwestią otwartą, czy owe nieszczęsne zakonnice rzeczywiście są opętanie - nie badałem ich
osobiście - nie ulega natomiast najmniejszej wątpliwości, że jest to niebywały skandal". Ta pierwsza reakcja
biskupa Evreux wydaje się nader rozsądna.
Większość spraw o czary w siedemnastowiecznej Francji to przypadki spowodowanego przez
spowiedników konwentów klasztornych opętania młodych zakonnic; wstępujące w nie za sprawą owych
opiekunów duchowych demony przywodziły na ogół nieszczęsne mniszki do bluźnierstw i postępków
sprzecznych z normami moralności.
Doniesienia o tych wypadkach można potraktować trojako: albo są to nie mające nic wspólnego z
rzeczywistością rojenia młodych kobiet, którym reguła klasztorna zabraniała normalnego życia płciowego,
albo historie te są prawdziwe, a zatem księża sprawujący pieczę nad zakonnicami byli zdegenerowanymi
potworami, albo, po prostu, w grę wchodzą specyficzne interpretacje trudnych do wyjaśnienia zdarzeń i
wyolbrzymiania sporadycznie występujących przypadków rzeczywistych zboczeń i występków. Każdej z
większych epidemii klasztornego satanizmu akompaniowało grono stronników rzucających oskarżenia
zakonnic; w każdym też z analogicznych wypadków widzimy oskarżonych księży. którzy rozpaczliwie walczą
o zachowanie dobrego imienia. Sprawa zakonnic z miasta Louviers w Normandii (1647) była trzecim z serii
wielkich skandali, przy czym wszystkie one przebiegały według takiego samego schematu. Para
protagonistów: siostra Madeleine Bavent i ojciec Thomas Boulle, znajduje swój odpowiednik w Loudun
(siostra Jeanne des Agnes i ojciec Urbain Grandier) i w Aix-en-Provence (siostra Madeleine de la Palud de
Demandolx i ojciec Louis Gaufridi). Niemal sto lat później, w roku 1731, doszło do karykaturalnej wręcz
powtórki omawianych tu zdarzeń, ale wówczas oskarżenia wysunięte przez siostrę Catherine Cadiere
zostały odrzucone przez sąd, a ojca Girarda nie spalono na stosie [patrz: Catherine Cadiere].
Sprawę Madeleine Bavent i trzech kolejnych opiekunów konwentu w Louviers: ojca Davida, ojca Picarda i
ojca Boulle, roztrząsały co najmniej trzydzieści cztery broszury i druki ulotne. Głównymi źródłami informacji na
ten temat są jednak zapiski sądowe i rodzaj osobistych wyznań, czy też raczej autobiografia, Madeleine
Bavent; "Trudno o książkę ważniejszą, a zarazem bardziej przerażającą", napisał o niej Michelet.
Wiarygodność obu tych źródeł budzi jednak poważne zastrzeżenia, jako że Madeleine zapewnia, iż zeznania
złożone przez nią przed sądem "opierały się na [...l sugestiach wpojonych jej" przez prowadzących
przesłuchanie. W czasie śledztwa zmuszano ją, by "powiedziała zarówno to, co wie, jak i to, o czym nie
miała pojęcia, a następnie uwierzytelniła swoje zeznania". Czytelników swej autobiografii Madeleine prosi,
by zechcieli "odróżnić to, co wydaje się im prawdą, od rzeczy wyglądających na urojenia".
Na podstawie różnych, często wzajem sobie przeczących, źródeł ówczesnych można odtworzyć następujący
przebieg zdarzeń:
Osierocona wcześnie Madeleine Bavent wychowywała się u ciotki w Rouen i tam też w roku 1620, jako
trzynastoletnia dziewczyna, została oddana do terminu u krawcowej. Podczas gdy szefowa, pani Anna,
przyjmowała klientów na parterze, w sklepie, Madeleine i pół tuzina innych młodych panien szyło stroje
kościelne w pracowni na pięterku, gdzie też często składali im wizyty księża nadzorujący postępy realizacji
zamówień. Kiedy miała około osiemnastu lat, uwiódł ją jeden z nich, franciszkanin, ojciec Bontemps, który
wcześniej już nawiązał intymne stosunki z kilkoma innymi dziewczętami. Aby uniknąć podejrzeń ze strony
ciotki, Madeleine zdecydowała się wstąpić do niewielkiego konwentu tercjarek franciszkańskich w Louviers,
ufundowanego w roku 1606 jako zakład dobroczynny dla ubogich panien. Ponieważ była ona osobą
3.05.2015
Encyklopedia czarów i demonologii - cz. 2
http://niniwa22.cba.pl/demonologia_2.htm
11/19
głęboko religijną, krok ten nie wzbudził niczyjego zdziwienia.
Pierwszym kapelanem owego zgromadzenia zakonnego, poświęconego świętemu Ludwikowi i świętej
Elżbiecie Węgierskiej, był ojciec Pierre David. Wydana w roku 1643 broszura Recit veritable utrzymuje, że
"pod płaszczykiem świątobliwego trybu życia rozsiewał on ziarno zgubnej doktryny wyznawanej przez
iluminatów". Ta heretycka sekta mistyczna, podobnie jak adamici i kwietyści, wierzyła, że człowiek, którego
oświecił Duch Święty, z założenia nie może popełnić grzechu, powinien oddawać cześć Bogu obnażony,
biorąc przykład z Adama, i jeśli ćwiczy wewnętrzny spokój i pobożność, to każdy jego uczynek jest
nienaganny. Ojciec David był, jak się wydaje, co najmniej zainteresowany poglądami tych sekt, bowiem po
jego śmierci biskup nakazał spalenie należących doń ksiąg. Zakonnice z Louviers zwykły na znak ubóstwa i
skromności przyjmować komunię świętą nago, a następnie pościć przez osiem lub dziesięć dni. Tego
rodzaju praktyki, początkowo zapewne wynikające z jak najczystszych intencji, po pewnym czasie stały się
podstawą do różnych nadużyć i perwersji.
Trzy lata nowicjatu Madeleine spędziła pod duchowa opieka ojca Davida; od niego też nauczyła się różnych
heretyckich praktyk. David kazał jej, na przykład, "rozbierać się do pasa i przyjmować komunię z
obnażonymi piersiami". W tym czasie inne zakonnice nie pozwalały jej okryć niczym swej nagości i
pilnowały, by stała z wyciągniętymi do góry rękami. O samym ojcu Davidzie Madeleine pisała:
Za najbardziej pobożne, cnotliwe i święte uważano te zakonnice, które rozbierały się do naga i w tym
stanie tańczyły przed nim, ukazywały się nago na chórze i przechadzały po ogrodzie. Nie dość na tym.
Przyzwyczaił on nas, byśmy pieściły się wzajemnie lubieżnymi karesami i, o czym nie mam śmiałości
mówić nawet szeptem, oddawały się najobrzydliwszemu i najbardziej grzesznemu występkowi [miłości
lesbijskiej]. Byłam świadkiem parodii aktu obrzezania, dokonanej na olbrzymich rozmiarów fallusie, który
zdawał się być zrobiony z ciasta; kilka zakonnic skorzystało zeń później, aby zadośćuczynić swym
upodobaniom.
Ojciec David nigdy nie odbył nią pełnego stosunku płciowego, pozwalał sobie jedynie na nieskromne
swawole, polegające na "pewnych nieprzyzwoitych pieszczotach i wzajemnej masturbacji".
Edukację Madeleine kontynuował następnie proboszcz, ojciec Mathurin Picard, który w roku 1628 przejął po
ojcu Davidzie funkcję kapelana, oraz jego wikary, ojciec Thomas Boulle. "Obsceniczne praktyki [ojca
Davida] trwały nadal i cieszyły się dużym powodzeniem". Jeśli dać wiarę jej zeznaniom, Madeleine
sprzeciwiała się tym zwyczajom, wobec czego inne zakonnice uważały ją za krnąbrną. Podczas spowiedzi
wielkanocnej ojciec Picard wyznał jej swoje uczucie i rozpoczął z nią igraszki miłosne. "Od tej pory nigdy już
nie usłyszałam od niego wyznań innego rodzaju. [...] Zazwyczaj przez cały czas obmacywał najbardziej
intymne zakątki mojego ciała, mimo iż zawsze byłam skromnie przykryta i nigdy, wbrew temu co złośliwie
twierdzą zakonnice, nie rozebrałam się". Madeleine nigdy nie chciała dopuścić go do największej
poufałości, niekiedy jednak ojciec Picard zniewalał ją siłą, toteż w końcu zaszła z nim w ciążę.
Również i inne zakonnice ksiądz darzył swymi względami. Prokurował on specyfiki miłosne z opłatka
komunijnego, który mieszał "z kilkoma grudkami zakrzepłej krwi miesięcznej", a następnie zakopywał w
ziemi. Zafascynowane tego rodzaju czarami zakonnice dopuszczały się z nim w takich miejscach
"najbardziej sprośnych uczynków". Do innych rodzajów specyfików miłosnych ojciec Picard używał
wnętrzności zamordowanych niemowląt, sproszkowanych kości trupów i "krwi, którą filtrował przez hostię".
Madeleine zeznała, że raz lub dwa razy na tydzień udawała się na sabat. Około godziny jedenastej w nocy,
jak sama opowiedziała, traciła przytomność i wpadała w "pewien rodzaj ekstatycznego transu". W sabatach
uczestniczyli wspomniani dwaj księża, ojciec Picard i ojciec Boulle, trzy lub cztery zakonnice z jej klasztoru,
kilkoro świeckich, a także demony o na poły ludzkich, na poły zwierzęcych kształtach. Księża odczytywali
słowa czarnej mszy z "bluźnierczego dokumentu", parodiując liturgię kościelną. Po uczcie, na którą w dwóch
przypadkach składało się pieczone ludzkie mięso, zakonnice oddawały się rozpuście z widmem ojca
Davida lub którymś z żyjących księży. Pewnego razu Madeleine poszła do łóżka z ojcem Boulle, a ojciec
Picard przypatrywał się im i "przytrzymywał mi ręce, kiedy ojciec Boulle kładł się na mnie".
Na owe, odprawiane o północy sabaty księża przynosili ze sobą wielkie kawałki hostii. To, co działo się
potem, należy opowiedzieć własnymi słowami Madeleine:
3.05.2015
Encyklopedia czarów i demonologii - cz. 2
http://niniwa22.cba.pl/demonologia_2.htm
12/19
Po odprawieniu czarnej mszy księża wykrawali ze środka poświęconego opłatka krążek rozmiarów monety
o wartości 1/2 sou, po czym przymocowywali go do kawałka w podobny sposób przyciętego welinu lub
pergaminu, używając w tym celu jakiejś kleistej mazi podobnej do wosku stosowanego przez szewców.
Następnie nakładali tę rzecz na genitalia tak, by przylegała do brzucha i tak przysposobieni oddawali się
obecnym na sabacie kobietom. [Podczas jednego z sabatów ojciec Picard] miał ze mną stosunek płciowy
pięć lub sześć razy, ale tylko raz czy dwa w sposób, który opisałam powyżej.
Przez kilka lat Madeleine odwiedzał diabeł w postaci ogromnego, czarnego kota.
Co najmniej dwa razy, wchodząc do mojej celi, natknęłam się na tego przeklętego inkuba, który siedział
na łóżku w najbardziej nieprzystojnej pozie, jaką tylko można sobie wyobrazić, z obnażonym ogromnym
penisem, dokładnie takim samym, jakie mają mężczyźni. Przeraziłam się strasznie i próbowałam uciec,
ale w tej samej chwili skoczył ku mnie, siłą zaciągnął na łoże i wziął gwałtem, powodując, że
doświadczyłam jedynego w swoim rodzaju doznania.
Wszystkie te nieprawdopodobne orgie miały trwać od 1628 do 1642 roku, kiedy to ojciec Picard zmarł.
Mimo to na zewnątrz murów klasztornych nie przedostało się ani jedno słowo skargi, do świata
zewnętrznego nie dotarła ani jedna plotka, chociaż sama Madeleine przez kilka lat (jeszcze jako
nowicjuszka) była furtianką konwentu i bywała w mieście kilka razy na tydzień, a regularnie odwiedzający
klasztor księża wysłuchiwali spowiedzi zakonnic. Dopiero po śmierci ojca Picarda siostry zakonne zaczęły
zdradzać symptomy opętania demonicznego, co wzbudziło zainteresowanie władz kościelnych. Łatwowierny
prowincjał kapucynów, ojciec Esprit de Bosroger, który w roku 1652 opisał symptomy nękających zakonnice
paroksyzmów, stwierdził, że owe młode niewiasty, ponad wszelką wątpliwość cieszące się dobrym
zdrowiem,
przez cztery lata, w dzień i w nocy, cierpiały z powodu przeraźliwych konwulsji, i chociaż w ciągu ostatnich
dwóch lat, dzień w dzień poddawano je egzorcyzmom, trwającym co najmniej trzy godziny, a niekiedy i
dłużej, w dalszym ciągu nawiedzały je powtarzające się napady szału, ataki paraliżu, zwierzęcego wycia,
krzyków i wrzasków. Pomijając wszystkie te dotkliwe cierpienia odczuwały one w dodatku trzy lub cztery
razy na dzień charakterystyczne poruszenia demonów, jakie w nie wstąpiły - ich osobistych dręczycieli.
Co najmniej czternaście spośród pięćdziesięciu dwóch zakonnic uznało się za opętane (podały one imiona
swoich "własnych" diabłów - Putyfar, Dagon, Grongad i temu podobne), a dalsze cztery stwierdziły, że były
napastowane przez złe duchy. W nadziei uniknięcia surowych kar siostry zakonne przyznały się do
wszystkiego, o co je pytano, całą winą obarczając Madeleine Bavent. W kościołach, w których egzorcyzmy
odprawiali mnisi rozmaitych zakonów, gromadziły się tłumy gapiów, a mile tym połechtane lub być może po
prostu przerażone nagłą popularnością zakonnice zachowywały się w najdziwaczniejszy sposób. Pewnego
razu w czasie kazania ojciec Esprit de Bosroger zauważył, że złośliwość diabelska jest jako brzęczenie
muchy. Niemal natychmiast w kościele rozległ się jakiś glos (bez wątpienia jednej z dotkniętych
szaleństwem zakonnic): "Powiadasz? Muchy! Muchy! Przekonasz się rychło, jaką moc ma taka diabelska
mucha!" Reszta zgromadzonych sióstr zareagowała na to ogromnym wzburzeniem i, wydając głośne
okrzyki, zaczęła zwijać się w nienaturalnych skrętach i drgawkach. Nie wszyscy jednak dali się przekonać,
że te histeryczno-epileptyczne ataki rzeczywiście są symptomami opętania demonicznego. Lekarz
królewski, doktor Yvelin, stwierdził, że zakonnice w najmniejszej nawet mierze nie wykazują typowych i
powszechnie uznanych cech opętania; uznał ich zachowanie za mistyfikację i doszedł do wniosku, że są one
starannie przygotowywane do odgrywania swych ról w czasie egzorcyzmów.
Biskup Evreux, monseigneur de Pericaud, przesłuchał cały konwent i w marcu 1643 roku oskarżył siostrę
Madeleine Bavent o uprawianie czarów, uczestnictwo w sabatach, podpisanie paktu z Diabłem, kradzież
hostii i utrzymywanie stosunków płciowych z demonami. Madeleine pod presją przyznała się do tego, że jest
czarownicą, i została usunięta z zakonu. Wtrącono ją do podziemnego lochu z wyrokiem dożywotniego
więzienia, przy czym przez trzy dni w tygodniu jej pożywienie miało ograniczać się tylko do chleba i wody.
Zwłoki ojca Picarda, jako inspiratora wszystkich niemoralnych i czarnoksięskich postępków, ekshumowano
potajemnie i obłożono ekskomuniką. Brat i kuzyn księdza, którzy znaleźli ciało porzucone na wysypisku
śmieci, zaczęli domagać się odszkodowania. Z powodu skandalu, jaki wywołała owa ekshumacja, a także z
racji postawionych uprzednio zarzutów o czary, z polecenia królewskiej komisji śledczej sprawę przejął w
swoje ręce parlament z Rouen. Śledztwo prowadzone równolegle przez władze duchowne i świeckie wlokło
3.05.2015
Encyklopedia czarów i demonologii - cz. 2
http://niniwa22.cba.pl/demonologia_2.htm
13/19
się aż cztery lata, do roku 1647.
Przetrzymywaną w konwencie urszulanek w Rouen Madeleine Bavent dwukrotnie osobiście przebadał wielki
penitencjariusz Evreux "grubiańsko i w sposób niegodny" starając się znaleźć na jej ciele diabelskie piętna.
Brał on też udział, jako świadek, w kilku innych podobnych obdukcjach. Madeleine próbowała popełnić
samobójstwo, powstrzymując za pomocą tamponów upływ krwi miesięcznej, łykając pająki i próbując, za
łapówkę, nakłonić pewnego chłopaka, aby dostarczył jej arszeniku. W sierpniu 1647 roku sąd zrezygnował z
wydania formalnego wyroku, mimo to siostrę Madeleine nadal więziono w całkowitym odosobnieniu. Nie
wytrzymała ona długo takiego traktowania i w tym samym roku zmarła w wieku lat czterdziestu.
Jeden ze świadków, zanim spalono go na stosie jako heretyka, wyznał, że to on właśnie opowiedział
Madeleine o orgiach sabatowych, ale były to "zwykłe plotki i czcze wymysły". Opowieść o "bluźnierczym
dokumencie", z którego rzekomo odczytywano słowa czarnej mszy, "podsunął mu śledczy, wielki
penitencjariusz Evreux, który zapłacił mu sześć sous za złożenie zeznań obciążających Madeleine i
zhańbienie jej imienia. Będąc całkowicie pozbawionym środków do życia, zgodził się dać fałszywe
świadectwo, mając na względzie obiecane mu pieniądze".
Ojca Thomasa Boulle, który po śmierci Picarda został spowiednikiem konwentu, aresztowano jako
podejrzanego o czary 2 lipca 1644 roku. Po rocznym pobycie w więzieniu uznano go winnym rzucenia uroku
na zakonnice. Z drugiej jednak strony dodać należy, że dwóch innych księży aresztowanych wraz z Boulle
uniewinniono, bowiem obciążające ich zeznania złożyli skazani na śmierć kryminaliści. Ojca Boulle skazano
na tortury, "aby mógł wyjawić swoich wspólników", oraz odbycie amende honorable "z gołą głową, boso,
odziany jedynie w koszulę, z powrozem na szyi i zapaloną gromnicą wagi dwóch funtów w rękach", po czym
miano go zawlec na specjalnym wózku na Stary Rynek. Tam 21 sierpnia 1647 roku spalono go żywcem, a
prochy rozrzucono.
W tym samym czasie parlament w Rouen orzekł, że ekshumacja ciała ojca Picarda była niezgodna z
prawem, niemniej uznano go winnym uprawiania czarów, zwłoki zaś spalono publicznie (razem z ojcem
Boulle). Tego samego dnia na stosie zginął także inny ksiądz, Duval, również oskarżony przez Madeleine
Bavent. Opętane zakonnice z Louviers umieszczono w innych konwentach, aby tam ich dusze zaznały
wytchnienia.
Opętanie
W tradycji zachodniochrześcijańskiej koncepcja opętania wywodzi się z Nowego Testamentu, który
wspomina o uzdrowieniu przez Chrystusa człowieka "opętanego przez nieczystego ducha". "Mieszkał on
stale w grobach i nawet łańcuchem nie mógł go już nikt związać. Często bowiem wiązano go w pęta i
łańcuchy; ale łańcuchy kruszył, a pęta rozrywał, i nikt nie zdołał go poskromić. Wciąż dniem i nocą krzyczał,
tłuki się kamieniami w grobach i po górach" (Mr. V, 3-5). Opisy opętanych, czyli energumenów [ludzi
ożywionych przez diabła], spotyka się dość często w pismach wczesnych ojców Kościoła. Wedle
działającego w IV w. św. Cyryla:
diabeł gwałtem wchodzi w posiadanie czyjegoś ciała, sprzętów i wszelkiej jego własności; obala tego, który
stoi prosto, wykrzywia mu wargi i czyni sztywnym język. Z ust dotkniętego taką przypadłością zamiast słów
dobywa się piana, umysł jego popada w mrok, oczy rozwierają się szeroko, ale dusza nic poprzez nie nie
dostrzega; na koniec wreszcie nieszczęśnik ów umiera w konwulsjach.
Pochodzący z siódmego wieku Żywot świętego Galla napomyka o młodej dziewczynie, która tarzała się po
ziemi "i wyrywając sobie włosy z głowy zaczęła wydawać głośne i przeraźliwe okrzyki na przemian z
najsprośniejszymi słowy".
3.05.2015
Encyklopedia czarów i demonologii - cz. 2
http://niniwa22.cba.pl/demonologia_2.htm
14/19
Symptomy opętania wbrew woli enurgemena (w przeciwieństwie do przypadków świadomego
wprowadzania się w podobny stan, co praktykują na przykład szamani lub media na współczesnych
seansach spirytystycznych) zbliżone są, przynajmniej zewnętrznie, do objawów histerii lub epilepsji. Należą
do nich zwłaszcza:
1. Patologiczne skurcze mięśni twarzy i nienaturalne wygięcia kończyn.
2. Torsje, w trakcie których zwracane są różne dziwne przedmioty (allotrifagia, objaw częsty u osób
upośledzonych psychicznie oraz u histeryków, którzy połykają je, często w zamiarze popełnienia
samobójstwa).
3. Zmiana tonacji głosu (zwłaszcza na gruby i głęboki). Thomas Ady (1656) zauważa, że "dzięki temu
oszustwu [wspomniane dzieci] potrafiły przekonać innych, że są opętane przez diabła, który przemawia
przez nie''.
W wydanej w roku 1653 książce Antidote Against Atheism Henry More podkreśla, że wszystkie te oznaki i
symptomy należy uważać za dowód, że "diabeł wstąpił w ciało człowieka [...], wedle własnej woli czyniąc
użytek z różnych jego części, podobne bowiem sztuczki i wyczyny [których dokonuje potem] daleko
przewyższają możliwości i siły zarówno fizyczne, jak i duchowe opętanego, czy też - jeśli słowo to brzmi
lepiej - zauroczonego". Kwestia ta stanowiła zresztą przedmiot licznych sporów i dyskusji; rozważano istotne
skądinąd zagadnienie, czy diabeł wpływa bezpośrednio na umysł opętanego, czy też działa nań pośrednio
poprzez doznania cielesne. Część demonologów, biorąc pod uwagę fakt, że ofiary ataków histeryczno-
epileptycznych wydają z siebie nieprzyjemny zapach, skłaniała się raczej w stronę tej drugiej koncepcji.
Bodin był zdania, że fetor ów bierze się stąd, iż diabeł wie, że ciało, z którym ma do czynienia, rychło będzie
martwe; aczkolwiek Sir Matthew Hale uważał, że "powoduje go siła wiążąca ciało z duszą".
Ponieważ Diabeł (za przyzwoleniem Bożym) może zsyłać opętanie na każdą wybraną przez siebie osobę,
większość demonologów twierdziła, że czyni to z podszeptu czarownic. Dlatego też każdy przypadek
cięższej niedyspozycji dziecka wywoływał oskarżenia wobec Bogu ducha winnych sąsiadów, którym
zarzucano, że zlecili spowodowanie tego nieszczęścia swoim duszkom służebnym. Czarownice często
kusiły przyszłe ofiary jedzeniem. Henri Boguet jest zdania, że jabłko, w którym diabeł mógł bez przeszkód
się ukryć i odczekać, dopóki nie zostanie połknięty, by w ten sposób trafić do wnętrza ciała swojej ofiary,
było jedną z najskuteczniejszych przynęt. "Szatan bowiem wciąż nim się posługuje, uciekając się do tych
samych metod, jakimi kusił Adama i Ewę w Raju". W roku 1585 - ciągnie dalej Boguet - przerażeni
przechodnie wrzucili w Annecy do rzeki jabłko, które wydało z siebie "wielki i przeraźliwy wrzask. [...] Nie
sposób wątpić, że jabłko to było pełne diabłów i że tym samym pokrzyżowano plany czarownicy, która
pragnęła kogoś nim uraczyć".
Na kontynencie europejskim przypadki opętania zdarzały się szczególnie często w konwentach
klasztornych. Jedna cierpiąca na histerię zakonnica potrafiła zarazić swą przypadłością resztę mniszek, w
które również wstępowały złe duchy, wyganiane z nich później egzorcyzmami. Guazzo zauważa, że wśród
kobiet opętaniem najczęściej "dotknięte zostają te, które złożyły ślub zachowania dziewictwa [...]. Doprawdy
niezwykłe, do jakich forteli ucieka się diabeł, by sprowadzić je z drogi cnoty". Piszący około roku 1580
Bodin był zdania, że przypadki opętania demonicznego najczęściej spotyka się w Hiszpanii i we Włoszech,
nie ulega jednak wątpliwości, iż na początku stulecia siedemnastego palmę pierwszeństwa w tej dziedzinie
przejęła Francja.
WAŻNIEJSZE PRZYPADKI OPĘTAŃ MASOWYCH
1491 Cambrai. Rzadki przypadek jak na stulecie piętnaste. Zakonnice przejawiały nadludzką siłę, szczekały
jak psy i przepowiadały przyszłość. Sprawczyni całego zamieszania - cierpiąca na histerię nimfomanka
Jeanne Potier - została ostatecznie uznana za czarownicę; po usunięciu jej z konwentu sytuacja w klasztorze
szybko wróciła do normy (De Lancre, Del Rio).
1526 Lyon. Typowe opętanie demoniczne. Zakonnice poddano egzorcyzmom.
1550 Wertet (miejscowość w okręgu Hoorn, w Brabancji). Zakonnice pożyczyły pewnej ubogiej kobiecie trzy
funty soli, a odebrały od niej sześć funtów. Wkrótce potem mniszki poczęły łazić po drzewach jak koty, coś
3.05.2015
Encyklopedia czarów i demonologii - cz. 2
http://niniwa22.cba.pl/demonologia_2.htm
15/19
niewidzialnego szczypało je i biło, niekiedy też unosiły się w powietrzu na kilka stóp i opadały na ziemię nie
doznając najmniejszej szkody. Pewną cieszącą się powszechnym szacunkiem mieszkankę owego
miasteczka wzięto na tortury, wskutek czego przyznała się w końcu, że to ona właśnie rzuciła urok na cały
klasztor (Weyer).
1552 Kentorp (w pobliżu Strasburga). Pochodzące ze znakomitych rodzin szlacheckich mniszki uleczone
zostały z opętania, kiedy okazało się, że kucharka klasztorna, Elisabeth Kama, oraz jej córka to czarownice.
Oskarżone przesłuchiwał w Cleves sam Weyer (Weyer, Bodin).
1554 Rzym. Osiemdziesiąt dwie opętane kobiety - nawrócone Żydówki - oskarżyły swoich krewnych o
nasłanie na nie diabłów w zemście za dokonaną apostazję. Papież Paweł IV nosił się z zamiarem wygnania
wszystkich Żydów z miasta, wyperswadowano mu jednak ten pomysł (Bodin).
1555 Rzym. Opętaniem dotkniętych zostaje osiemdziesięcioro dzieci z sierocińca (Weyer).
1560 X ante (Hiszpania). Zakonnice beczały jak owce, darły welony i dostawały konwulsji w kościele; ich
zachowanie przypomina wyczyny mniszek z Wertet (Weyer).
1565 Kolonia. Mniszki z konwentu nazaretanek utrzymywały potajemnie kochanków, ale oficjalnie
oświadczyły, że zostały bezwstydnie nadużyte przez diabły w psich postaciach. Dr Henry Weyer, syn
słynnego sceptyka, osobiście badał wspomniane zakonnice (Weyer, Boguet, Michaelis).
1566 Amsterdam. Opętaniem dotkniętych zostało trzydziestu chłopców ze szpitala dla podrzutków. W
trakcie egzorcyzmów wymiotowali "igłami [...], strzępkami ubrań, kawałkami naczyń glinianych, włosami,
odpryskami szkła" (Weyer, Michaelis, More).
1577 Oderheim on Rhine. Zakonnice nawiedzał rozpustny diabeł, który, w postaci psa, zalecał się do nich
przy akompaniamencie subtelnej muzyki (Weyer).
1585 Mons. Arcybiskup Cambrai egzorcyzmuje siostrę Jeanne Fery.
1590 Mediolan. Opętanych zostaje trzydzieści sióstr zakonnych. Również i tu, podobnie jak i w większości
innych wypadków, uderza błyskawiczne tempo rozprzestrzeniania się histerii.
1611 Aix-en-Provence. Siostra Madeleine Demandolx de la Palud i siostra Louise Capel oskarżają ojca
Louisa Gaufridiego o rzucenie uroku na zakonnice. Gaufridi poddany zostaje torturom i spalony, a dwie
mniszki muszą opuścić konwent (Michaelis).
1613 Lille. Epidemia opętań dociera do Lille z siostrzanego konwentu brygidek w Aix-en-Provence. Trzy
zakonnice oskarżyły swoją koleżankę, siostrę Marie de Sains, o to, że rzuciła na nie urok; zaczęły
przemawiać w obcych językach, dostawały konwulsji i organizowały szokujące orgie w obecności znanego
egzorcysty ojca Francisa Domptiusa. Siostra Marie de Sains złożyła zeznania podobne do poczynionych
przez siostrę Madeleine z Aix i podała szczegóły dotyczące technik uprawiania rozpusty w trakcie sabatów.
W poniedziałki i środy czarownice spółkowały par voie ordinaire, w czwartki zaś oddawały się sodomii.
"Tego dnia wszyscy, zarówno mężczyźni, jak i kobiety, popełniali grzech cielesny z pominięciem
naznaczonego do tegoż celu przez naturę naczynia. Brukali się wzajem na wiele dziwacznych i obrzydłych
sposobów - kobiety z kobietami, a mężczyźni z mężczyznami". Soboty były dniem zarezerwowanym na
bestiofilię. "Tego dnia miewali sprawę cielesną z najrozmaitszymi zwierzętami, takimi jak psy, koty, świnie,
kozły i skrzydlate węże". We wtorki i piątki zaś odmawiano litanię do Diabła (Michaelis).
1628 Madryt. Inkwizycja hiszpańska rozproszyła opętane zakonnice po różnych klasztorach.
1634 Loudun. Najsłynniejszy ze wszystkich przypadków zbiorowego opętania. Matka przełożona
demonstruje wszystkie klasyczne symptomy opętania demonicznego. Ojciec Urbain Grandier, mający
skądinąd zatarg z kardynałem Richelieu, zostaje oskarżony o rzucenie uroku na konwent i spalony na stosie.
Mimo jego egzekucji histeria trwa nadal i rozprzestrzenia się na inne zgromadzenia zakonne.
1640 Chinon. Ojciec Baure, znany ze sprawy zakonnic z Loudun, kontynuuje egzorcyzmy w Chinon, jego
3.05.2015
Encyklopedia czarów i demonologii - cz. 2
http://niniwa22.cba.pl/demonologia_2.htm
16/19
działalność wzbudza jednak wątpliwości arcybiskupa Lyonu - dziewczęta "uważają się za opętane wyłącznie
na podstawie twoich słów; wydaje się, że przyczyną ich cierpień jest wyłącznie zaufanie, jakie pokładają w
twojej opinii". Ostatecznie ojciec Baure skazany zostaje na banicję za sfabrykowanie, wraz z niejaką panną
Beloquin, fałszywego oskarżenia o zgwałcenie jej przez pewnego księdza na ołtarzu kościelnym;
przedstawiane jako dowód plamy na ornacie okazały się śladami krwi kurzej.
1642 Louviers. Osiemnaście zakonnic popada w opętanie, za które winą obarcza się siostrę Madeleine
Bavent. Ojciec Boulle zostaje oskarżony i ostatecznie w roku 1647 spalony żywcem na stosie.
1656 Paderborn. Masowa psychoza dotknęła całą diecezję. Opętani przemawiali w obcych językach,
oskarżając zwłaszcza miejscowych kapucynów, którzy popadli przez to w podejrzenie. W końcu
aresztowano służącą burmistrza, u której odkryto wiele przedmiotów używanych rzekomo w celach
magicznych (ropuchy, włosy, igły).
1662 Auxonne. Trzech biskupów i pięciu lekarzy orzekło, że cały konwent został opętany. Siostra Denise
nie czuła bólu, kiedy wbijano jej igły pod paznokcie (był to zapewne objaw analgezji, typowej dla przypadków
histerii). Rozwścieczony tłum zlinczował kobiety oskarżone o rzucenie uroku na zakonnice.
1669 Mora (Szwecja). Epidemia opętań dotknęła przecie wszystkim dzieci, przejawiając się w
halucynacjach, których treścią był udział w orgiach sabatowych.
1670 Hoorn (Holandia). Opętanie dotknęło dzieci z sierocińca (żadne z nich nie miało więcej niż dwanaście
lat).
1681 Tuluza. W opętanie popadają Marie Clauzette i cztery inne nowicjuszki. Wszystkie zostają
wyegzorcyzmowane. Śledztwo wszczęte z polecenia miejscowego parlamentu wykazuje, że wszystkie były
symulantkami; zakonnice oskarżają prawników o odszczepieństwo od wiary Chrystusowej, ateizm i
libertynizm.
1682 Salem. Jedyny przypadek zbiorowego opętania zanotowany na kontynencie amerykańskim.
1687 Lyon. Przypadek zbiorowej histerii, która dotknęła pięćdziesiąt zakonnic.
1744 Les Landes. Ojciec Heurtin, przepełniony pragnieniem czynienia cudów, egzorcyzmuje młode
dziewczyny, które uważają, że zostały opętane przez diabła.
1749 Unterzell (Dolna Frankonia). Trwające przez wiele lat opętanie kilku zakonnic, wraz ze wszystkimi
typowymi w takich wypadkach objawami - konwulsjami, opuchlizną, halucynacjami itp. Podprzeorysza Maria
Renata skazana zostaje na śmierć jako czarownica i spalona na stosie.
TYPOWE PRZYPADKI OPĘTANIA POJEDYNCZYCH OSÓB
1566. 27 sierpnia król Francji Karol IX przygląda się egzorcyzmom odprawianym przez mnichów z Vervins
nad panią Nicole Autry z Lyonu, w trakcie których została ona publicznie wychłostana, "by z Bożą pomocą
doprowadzić do wypędzenia z niej diabłów".
1583. Pewną szesnastoletnią mieszkankę Wiednia gnębiły konwulsje, które uznano za przejaw opętania
demonicznego. W wyniku trwających tydzień egzorcyzmów jezuitom udało się z niej wygnać 12 652 żywe
demony, które jej babcia trzymała pod postacią much w szklanych słojach. Siedemdziesięcioletnią babkę
torturowano, dopóki nie przyznała się do kontaktów seksualnych z diabłem w kształcie szpulki nici.
Przywiązaną do końskiego ogona zawleczono na miejsce kaźni i spalono żywcem. Jezuici wychwalali ten
wyrok pod niebiosa, zachęcając sędziów do bardziej skwapliwego polowania na czarownice.
1586. Późniejszy król Francji Henryk III, syn Katarzyny Medycejskiej, wychowany w nader przesądnej
atmosferze, posyła trzech lekarzy, aby zbadali pewną dziewczynę rzekomo opętaną przez diabła. Według
słów jej matki miała ona des fleur blanches w czasie menstruacji. Medycy jednak przebadawszy jej upławy
miesięczne odkryli jedynie zjadliwą odmianę rzeżączki, przyzwane zaś położne ustaliły, że nie jest ona
dziewicą. Dwa lata wcześniej udowodniono jej symulowanie opętania; ksiądz odczytał łaciński fragment z
3.05.2015
Encyklopedia czarów i demonologii - cz. 2
http://niniwa22.cba.pl/demonologia_2.htm
17/19
Cycerona, ona zaś, przekonana, że są to wersety z Biblii , dostała ataku konwulsji. Skazano ją na publiczną
chłostę w Amiens.
1598. Niejaka Marthe Brossier z Paryża utrzymywała, że jest opętana. Miejscowi kapucyni orzekli, że
opętanie jest rzeczywiste, lekarze byli przeciwnego zdania, a biskup Angers, Miron, posłużywszy się
łacińskim tekstem Wergiliusza, dowiódł fałszerstwa. Kapucyni wszakże wnieśli sprawę przed sąd papieski;
kiedy jednak po stronie lekarzy opowiedzieli się jezuici, wycofali ją, pozostawiając zarówno samą
dziewczynę, jak i jej ojca na łaskę losu w Rzymie.
1691. Marie Volet z Bourg zachowywała się jak opętana. Doktor Rhodes i kanonik z Lyonu d'Estaing nie
stwierdzili jednak symptomów opętania demonicznego i zalecili zwykłą kurację leczniczą.
1816. Był to jeden z ostatnich przypadków rzekomego opętania demonicznego, a zdarzył się w pobliżu
Amiens. Pewna dziewczyna utrzymywała, że jest opętana, pragnąc w ten sposób odwrócić uwagę od faktu,
że zaszła w ciążę. Stwierdziła ona, że wstąpiły w nią trzy demony o imionach Mimi, Zozo i Crapoulet. Pewien
jezuita rozpoczął egzorcyzmy. Mimi wyszedł z dziewczyny bez oporu, Zozo przy tej okazji wybił szybę w oknie
kościoła, a Crapoulet okazał się bardziej zatwardziały i zajął pozycje bojowe w sromie opętanej. W tym
momencie wspomniany jezuita zmuszony został pod groźbą aresztu do przerwania praktyk
egzorcystycznych.
Osoby cierpiące na zaburzenia umysłowe siłą rzeczy przyciągały uwagę teologów, starających się dokonać
klasyfikacji symptomów opętania. W traktacie wydanym w roku 1644 w Rouen - napisany został pod
wpływem niedawnych wypadków z Louviers - wymienia się jedenaście oznak prawdziwego opętania:
1. Osoba poszkodowana sama uważa się za opętaną.
2. Prowadzi godny potępienia żywot.
3. Żyje w pogardzie dla uznanych powszechnie norm zachowania społecznego.
4. Bezustannie choruje, popada w śpiączkę i wymiotuje, zwracając różne dziwne przedmioty i nie tylko (np.
ropuchy, węże, robaki, kamienie i kawałki żelaza lub gwoździe, szpilki itp., co jednak może być tylko
złudzeniem wywołanym przez czarownice i nie jest jednoznaczną oznaką opętania przez diabła).
5. Bluźni.
6. Zawiera przymierze z Diabłem.
7. Nękana jest przez złe duchy.
8. Okazuje oblicze straszne i przerażająco zmienione.
9. Czuje się zmęczona życiem [s'ennuyer de vivre et se desesperer].
10. Zachowuje się w sposób gwałtowny i nie kontrolowany.
11. Porusza się jak zwierzę i wydaje zwierzęce odgłosy.
Również i następujące oznaki winny obudzić czujność księdza jako niewątpliwe znamiona opętania
demonicznego: znajomość spraw tajnych i ukrytych sekretów, rozumienie języków obcych i przemawianie w
nich, okazywanie nadnaturalnych sił i wykonywanie ruchów nadmiernie gwałtownych, a także awersja do
przedmiotów poświęconych.
Inna rozprawa, również dotycząca zajść w Louviers, pióra ojca Esprit de Bosroger, podaje nieco odmienną
listę nieomylnych symptomów opętania:
1. Brak świadomości przebytego ataku choroby po ustaniu paroksyzmów.
2. Nieustanne bluźnierstwa, obsceniczne słowa i myśli.
3.05.2015
Encyklopedia czarów i demonologii - cz. 2
http://niniwa22.cba.pl/demonologia_2.htm
18/19
3. Szczegółowe opisywanie sabatów.
4. Strach przed sakramentami i relikwiami świętych.
5. Gwałtowne przekleństwa na odgłos odmawianej modlitwy.
6. Obnażanie się lubieżne i przejawy nadnaturalnej siły.
7. Podobne objawy u innych opętanych.
Najpełniejszy opis oznak prawdziwego opętania ciał jednak Guazzo w swoim Compendium Maleficarum:
Poniżej podajemy zwykłe czynności, pozwalające ustalić, czy chory jest opętany przez demona. [Ksiądz]
dotyka ukradkiem chorego skrawkiem papieru, na którym napisane jest Słowo Boże, relikwiami świętych,
poświęconą woskową figurką Baranka Bożego albo innym poświęconym przedmiotem, po czym kładzie
swą rękę i stułę na czole opętanego i wymawia święte słowa. Zaraz potem chory zaczyna drżeć i trząść się
z przerażenia oraz bólu, jaki mu doskwiera, wykonuje wiele chaotycznych ruchów, mówi i czyni różne
dziwne rzeczy. Jeżeli demon obrał sobie siedzibę w jego głowie, czuje on w niej rozdzierający ból albo też
do twarzy uderza mu gwałtownie krew, tak że policzki pałają jak żywy ogień. Jeżeli zaś demon zamieszkał
w oczach, chory toczy nimi dziko dookoła. Jeśli w plecach, członkami jego targają konwulsje, czasami
bywa też, że całe ciało chorego staje się tak sztywne i oporne, iż żadną siłą nie daje się wygiąć.
Niekiedy [opętani] padają na ziemię jak umarli, dokładnie tak, jakby cierpieli na febrę trzeciaczkę, a do
głowy uderzają im wapory; podnoszą się wszakże na polecenie księdza i wtedy wapory ustępują tam, skąd
przyszły. Jeśli natomiast demon zagnieździ się w gardle, mają krtań tak ściśniętą, że wyglądają, jakby się
dusili. Bywa, że zły duch osiedla się także w zacniejszych częściach ciała; w sercu na przykład lub płucach
- powoduje on wtedy zadyszkę, palpitacje i kołatanie serca; gdy znajdzie sobie leże bliżej żołądka, daje o
sobie znać czkawką i torsjami, niekiedy tak intensywnymi, że chory nie jest w stanie ani spożywać
pokarmów, ani zatrzymać ich na dłużej w sobie. Powoduje także, że krzycząc i wydając inne urywane
odgłosy chorzy wydalają odbytnicą coś na kształt małej piłeczki; gnębi ich także ustawicznymi wiatrami i
kolką. Czasami obecność demonów poznać można dzięki temu, że wydzielają z siebie opary siarki lub
innych silnie cuchnących substancji.
Jeżeli po gruntownym rozważeniu wszystkich występujących symptomów da się z całą pewnością
stwierdzić, że chory opętany został przez diabła, należy uciec się do egzorcyzmów.
W Anglii zjawiskiem analogicznym do przypadków zbiorowego opętania w klasztorach była zadziwiająco
duża liczba opętań dzieci. Podany przez Richarda Baxtera opis symptomów opętania piętnastoletniej
Catherine Gualter z Louvain (1571) mógłby z powodzeniem służyć jako ilustracja wszystkich niemal
przypadków opętania w Anglii.
Wraz ze stolcem wydaliła z siebie żywego węgorza. Z początku leżał jak martwy pośród ekskrementów, ale
gdy włożono go do wody, ożył, a kiedy zdechł i chciano go przechować - znikł. [... ] Następnie
zwymiotowała kilka dużych kosmyków włosów wraz z brudnawą cieczą, jaka zazwyczaj wypełnia wrzody;
innym zaś razem coś, co przypominało łajno gołębi lub gęsi, w którym poniewierały się kawałki drewna,
wyglądające tak, jakby niedawno odłupano je z jakiegoś starego pnia, oraz wielkie ilości okrawków skóry.
Zwróciła też wielką liczbę kamieni - niektóre z nich wielkości orzecha włoskiego - sprawiających wyrażenie,
że wyrwano je z muru; na kilku z nich widoczne były jeszcze ślady wapna.
Baxter jako protestant dodaje: "Fakt. że uleczono ją kleszymi sposobami, nie przesądza jeszcze o tym, że
cała ta historia nie jest prawdziwa".
W krajach protestanckich nie uciekano się do egzorcyzmów, a próby ich zastosowania w Anglii przez
niezależnego kaznodzieję Johna Darrella (około roku 1600) spowodowały uchwalenie kanonu LXXII
Kościoła Episkopalnego zakazującego podobnych praktyk. Ogólnie rzecz biorąc, wszyscy protestanci
zaakceptowali zalecenie Lutra, by opętanie demoniczne leczyć wyłącznie modlitwą, ponieważ Bóg
Wszechmogący sam wie, kiedy diabeł powinien opuścić ciało ofiary. Skądinąd wiadomo jednak, że Luter
3.05.2015
Encyklopedia czarów i demonologii - cz. 2
http://niniwa22.cba.pl/demonologia_2.htm
19/19
zamanifestował swą pogardę wobec diabła, który wstąpił w opętanego, kopiąc gwałtownie
przyprowadzonego doń chorego, któremu zresztą ta szokowa terapia najwyraźniej pomogła. Pomimo to
wzorem katolików autorzy protestanccy udzielali licznych wskazówek, w jaki sposób nieomylnie
rozpoznawać przypadki rzeczywistego opętania przez diabła. Niezwykle popularny Guide to Jurymen
Michaela Daltona wymieniał siedem najzupełniej pewnych symptomów opętania:
1. Jeśli człowiek dotychczas zupełnie zdrowy bez żadnej wyraźnej przyczyny nagle dotknięty zostanie
atakiem.
2. Jeśli dwie lub więcej osób nagle zacznie doznawać podobnych ataków.
3. Jeżeli ktoś w czasie ataku potrafi zgodnie z prawdą opisać, co mówią i czynią czarownica albo inne
nieobecne przy nim osoby.
4. Jeżeli ktoś w czasie ataku zachowuje się dziwacznie lub mówi od rzeczy, a po ustaniu ataku nic z tego nie
pamięta.
5. Jeżeli chory przejawia nadnaturalną silę fizyczną; na przykład, gdy dwóch silnych mężczyzn nie może
położyć do łóżka małego dziecka albo osoby z natury słabowitej.
6. Jeżeli ktoś wymiotuje pogiętymi igłami, szpilkami, gwoździami, okruchami węgla, kawałkami ołowiu,
słomą, włosami i innymi podobnymi przedmiotami.
7. Jeżeli komuś ukaże się widmo i niedługo potem dotknie go jakieś nieszczęście.
George L. Burr poczynił w związku z tym kilka interesujących spostrzeżeń:
Choroba umysłowa, a nawet samo jej podejrzenie, była najlepszą obroną przeciwko zarzutom o
uprawianie czarów. Johan Weyer, który jako pierwszy sprzeciwił się prześladowaniom, mimo iż nie ośmielił
się powiedzieć publicznie całej prawdy o torturach, szukał ratunku dla czarownic, nazywając je kobietami
szalonymi [...]. Rozróżnienie między czarownicą a osobą opętaną nabrało znaczenia kardynalnego; ta
ostatnia była mimowolną ofiarą diabła, podczas gdy pierwsza jego świadomym sprzymierzeńcem. W
przypadku opętania okrutnie traktowano nie tyle samą ofiarę, co raczej diabła, który w nią wstąpił;
czyniono tak jednak wyłącznie po to, by wypędzić go z ciała poszkodowanego, przynosząc mu tym samym
ulgę - nigdy też nie okaleczano go ani nie zabijano. Czarownica zaś karana była za zbrodnie popełnione z
własnej woli; często zresztą właśnie za spowodowanie opętania. [...] Jedynie fakt opętania mógł stanowić
podstawę do uniewinnienia oskarżonego, co w kilku przypadkach rzeczywiście miało miejsce; bowiem
jako ofiara Szatana nie mógł być zarazem świadomym jego sprzymierzeńcem.
Encyklopedia czarów i demonologii - cz. 3
CBA.PL