Action Mag # Opowiadania
::: JUZEF :::
Pola buraków
Polska - 2069 RL(Roku Lepperskiego). Miłościwie nam panujący
do 2021 roku Lepper I niestety dawno wyłożył kopyta, jednak
olbrzymi postęp bioinżynierii umożliwił sklonowanie naszego władcy.
Aktualnie rządzi nami i podbitymi terenami od Białorusi po
Chiny, Lepper IV, za którego panowania rozpadł się Związek
Europejski, będący Unią jeszcze za Leppera III. W kraju panuje
ci u nas dobrobyt dzięki zastosowaniu idealnego ustroju
wprowadzonego przez Leppera II, będącego połączeniem
komunizmu, anarchii, kapitalizmu i różnych imperialistycznych
ideologii, zwanego na cześć twórcy lepperyzmem. Problemy społeczne
trapiące społeczeństwo u progu XXI wieku zostały skutecznie
rozwiązane. I tak: bezrobotnych wymieniono za granicą na dewizy
lub zahibernowano, deficyt budżetowy znikł wraz z likwidacją
budżetu, pedofili wykastrowano, a pieniędzy mamy tyle, że nie
trzeba papieru toaletowego. Mimo zaspokojenia wszystkich potrzeb
społecznych zawsze znajdą się jakieś elementy społeczne chcące
zburzyć ustrój, bo gdy nie wiadomo o co chodzi, to zawsze
chodzi o władzę. Wspólny, niezrealizowany przez lata cel przejęcia
władzy zjednoczył wszystkich przeciwników Lepperów, od masonów
po liberałów. Co prawda Lepper do zwalczania opozycji
wykorzystywał metody z bogatej tradycji przodków, ale wciąż
jakimś elementom spiskowym udawało się przetrwać.
Tymczasem w jednej z dzielnic Wrocławia - Zakrzów City, w byłym
PGRze im. Renaty Beger trwał właśnie konspiracyjny zjazd
delegatów ugrupowań antylepperskich, gdzie debatowano nad coraz
to nowymi sposobami przejęcia władzy.
- Drodzy towarzysze! - zabrał głos X klon J. M. Rokity - Uważam
iż frontalny atak nie ma sensu. Mój poprzedni klon już próbował
i potem z jego resztek ledwo udało się mnie odtworzyć. -
relacjonował.
-Ale mimo to należy dążyć do wyeliminowania elementu
populistycznego ze środowiska politycznego. Ku chwale Ojczyzny!!
- wykrzykiwał trzeci z braci Kaczyńskich, zamontowany po kawałku
z obydwu oryginalnych.
- Mendy! Masoni! Żydzi! Wam zawsze chodzi o kasę i władzę,
macie w d***e dobro kraju - grzmiał Giertych VI.
- Panowie, chyba mam konkluzję! - stwierdził Miller IX- Pamiętam
jak wtedy na statku kosmicznym XCVLKDHWGHKTURG dobrał się do
Leppera, Rokity i mnie. Na szczęście jakoś udało się nam
zwiać. - chyba już zapomniał jak potwór wyssał mu mózg
przez odbyt. - Musimy znaleźć w przeszłości XCVLKDHWGHKTURG i
poszczuć nim Leppera. Tym razem nie ucieknie. Hehehe... - twarz
Millera przybrała wygląd sadystyczny.
- Niestety z naszych wstępnych danych wynika że potwór po
zderzeniu z elektrownią atomową w Czarnobylu uległ mutacji i
teraz udaje prawie normalnego. - ocenił Rokita X.
- No to co? Nasi bioinżynierowie tu mu doszyją, tam mu obetną
i będzie jak dawniej... - Giertych VI sam wyglądał jakby coś
takiego przeszedł.
- Dobra, jutro wyślemy brygadę masonów w przeszłość,
znajdziemy XCVLKDHWGHKTURG. Proponuję wypić za powodzenie misji...
- zaproponował Rokita X. Miller nalał wszystkim po kielichu
potrójnie filtrowanego denaturatu.
* * *
Rozwalona nieco przez lata strzecha stodoły osłaniała czterech
obleśnych meneli leżących pod ścianą w pozycji horyzontalnej.
Kudłaty, Tadek, Pawliszyn i Juzef systematycznie i z wprawą
pozbawiali wysmukłą flaszkę płynnej, siarkowej treści.
Ubytek płynu był wprost proporcjonalny do natężenia pojawiających
się w ich otoczeniu dziwnych zjawisk. Tadka oblazły kosmate pająki,
wymienił się więc z Pawliszynem za kilka skrzatów w różowych
stringach.
- Słyszałem cwelu że kręcisz nowy film erotyczny.... - zagadnął
Tadek do cwela.
Tak, "Sierotka Marysia i czterdziestu alfonsów". Szukam ciągle
aktorów. Trudno dziś znaleźć kogoś kto zagra w takim filmie
za pół litra... - żalił się. - A jak tam tabletki a'la
Viagra, które wam dałem?
Były przeterminowane, ale i tak nie mieliśmy okazji wypróbować...
- Tadek raczej nie dzwonił na 0 700. Z kolejnym łykiem menel
doznał rozjaśnienia pamięci.
- Cweluuuu... - rzekł Pawliszynowi sztucznie miłym głosem.
Czego k***a? - odpowiedział cwel równie kulturalnie.
Wiesz, że mam dobrą pamięć... pamiętam te 5 zł co je pożyczyłem
ci tydzień temu... - Tadek wymownie polerował swój stary
rewolwer kawałkiem filcu.
- Eeeeeeeeeeeeeeeeee.... - Pawliszyn nerwowo szukał wytłumaczenia.
Gdy go nie znalazł, przez chęć życia musiał oddać gotówkę
z procentem, bo nie chciał dołączyć do tych zakopanych za
stodołą dłużników. Jeszcze nie teraz. Sytuacja zaczęła
mniej więcej wracać do normy, wszyscy widzieli już potrójnie.
Spokój bytu zakłócił im tym razem przechodzący środkiem
podwórka KOT. Gdy żule przekonali się że nie jest on tylko
wizją, natychmiast wlepili w niego swe obłędne spojrzenia.
Zwierz musiał być szalony, albo głupi. Nic co żyje w okolicy
nie zbliżało się do siedziby meneli, nie chciało bowiem stać
się zagrychą lub wycieraczką. Okaz ten był wyjątkowo odważny.
Wygrzebał sobie w piachu dołek i począł uskuteczniać do
niego defekację. Czterech kłusowników wyjęło już
odpowiednie uzbrojenie.
- Daj madafaka!!!!!!!!!!!! - w odpowiednim momencie rzucili się
na żarcie. Kot na widok bandy śliniących się psychopatów
podjął próbę ucieczki. Menele łatwo się nie poddali, jednak
strzelanie do obiadu z pepeszy, procy, moździerza i śrutówki
nie odniosło skutku. Po długim pościgu kot zabarykadował się
w wychodku przy stodole. Oddział meneli okopany w pokrzywach posłał
na pierwszy ogień Pawliszyna. Jak polegnie będzie najmniejsza
strata. Cwel wlazł trzęsąc gaciami do wychodka, drzwi skrzypiąc
zatrzasnęły się za nim. Chwilę ciszy przerwały dochodzące
ze środka odgłosy walki, strzały, siorbanie i kwiczenie,
trudno ocenić czyje. Nagle wszystko ucichło, menele obawiali się,
czy kot nie dołożył Pawliszynowi. W końcu ciekawość wzięła
górę i Tadek odważył się sprawdzić sytuację. Otworzywszy
drzwi wychodka, stwierdził w nim brak zarówno cwela jak i
zwierzyny łownej. Pod sufitem znalazł natomiast Chlora, wiszącego
do góry nogami na drucie, gdzie za dawnych czasów wisiała żarówka.
- Co tu k***a tak wisisz? - spytał kulturalnie Tadek trącając
Chlora lufą śrutówki.
- Jajco. Deratyzację mam w krypcie. Czego chcesz? - poinformował
kryjąc się przed dziennym światłem.
- Przyznaj się co zrobiłeś z kotem i Pawliszynem! Byli tu
przed chwilą. - menel nie był zbyt zadowolony ze straty
zagrychy.
- Masoni. - oznajmił wampir - Zgarnęli cwela i kota gdy ci próbowali
.. no ... yy. kopulować...
- Nie pie***ol mi tu!! Chcesz się wykręcić? - Tadek był
zwolennikiem teorii spiskowej.
- No normalnie masz tu w sedesie taką anomalię czasoprzestrzenną.
Codziennie wyłażą różne mendy i zakłócają mi sen. Raz był
tu sam Lenin. Chciał upaństwowić ten kibel, ale potem poszedł
w miasto robić rewolucję. Może to lepiej że wzięli jego a
nie ciebie podczas oddawania potrzeby... - zreasumował Chlor.
- To się w pale nie mieści.. - przyznał Tadek. W tym momencie
na podwórko wbiegła nieznana im postać, która skierowała się
ku kiblowi.
- Panie, to teren prywatny! - wydarł się Juzef.
- Keine Grenzen! - odparł czerwonowłosy koleś i mijając Tadka
wskoczył do wychodka, po czym wyjąc coś o sępie miłości
zdematerializował się z deski sedesowej.
- Spać k***a nie można, cały tydzień Gierek, Stalin, Kubuś
Puchatek.... - wierzgał Chlor.
- To znaczy, że mamy tam po niego wleźć? - zdegustował się
Juzef.
- Eeee tam, lepiej jak go nie ma. - ocenił nietoperz - A właściwie
po co wam ten cwel?
- Wszędzie potrzebny jest jakiś wioskowy przygłup. A tego kota
to mu nie daruję!! - menel zirytował się i wlazł na kibel.
Kudłaty dołączył do niego.
- Na pewno zadziała? - Kudłaty chciał się upewnić.
- Spoko, jak czerwoniec mógł, to my też... - Tadek nie miał wątpliwości.
- Te, Juzef, nie idziesz z nami?
- Nie ma bata. Wbijam w to pieroga. - Juzef miał nagłą
niedyspozycję zdrowotną po wcześniejszej konsumpcji lub po
prostu się wydygał.
- To trudno.... Na trzy skaczemy... - przygotowywał się Kudłaty.
- Czypiendziesiont! - krzyknął Tadek. Szambo się rozstąpiło...
* * *
Długi, betonowy korytarz ciągnął się setkami metrów pod
zabudowaniami dawnego PGRu im. Renaty Beger na Zakrzowie. Dolna
jego część zaklejona była półmetrową warstwą krowich
odchodów, jeszcze z dawnych lat, a ze ścian sterczały druty
zbrojeniowe. Czwórka łysych masonów przemierzała go pchając
klatkę nakrytą prześcieradłem. W klatce leżeli przywiązani
do krat Pawliszyn i kot. Droga w końcu dobiegła końca, cwele
zatrzymali się przy jednych z wielu drzwi, opatrzonych tabliczką:
"Frank Enstein - doktor profesor psychobioastrofizyk".
- Kto tam? - zawołał zdławiony głos z wnętrza.
- Misja nr 5793, osobnik homo sapiens, płci nieustalonej, na życzenie
samego wodza. - wyrecytował jeden z masonów. Po krótkiej
chwili drzwi otworzyły się. Stał w nich koleś w białym
fartuchu o posturze i urodzie R. Giertycha.
- Nareszcie! Nie spieszyliście się, szef zapewniał, że będzie
rano.. - narzekał Enstein.
- Sorry szefie, ale mieliśmy małe problemy w wolnomodulatorze
czasowym. - tłumaczył się mason. - Pod sufitem wisiał jakiś
nietoperz, inwigilował nas. Mógł być agentem A. L. - sugerował.
Doktor w międzyczasie zajrzał do klatki.
- A więc który z nich to XCVLKDHWGHKTURG?
- Ten duży, obleśny. - wskazał jeden z łysych. - W drodze
mutacji przybrał taki wygląd. W oryginalnej postaci był tak
obleśny, że wystarczyło na niego spojrzeć, by się na miejscu
przekręcić. A nazywa się Pawliszyn.
- Pawliszyn??? Jak można się tak nazywać?!?! - polewał się
Enstein. - To głupsze niż Lepper! Dobra, a ten drugi?
- To niejaki Kot. przechwyciliśmy go przypadkiem, gdy Pawliszyn
próbował z nim kopulować. Nie było czasu rozdzielić... -
przyznał dowódca misji. Enstein pomyślał chwilę, po czym
zapisał coś w podręcznym notesie i rzekł:
- Dobra, wsadźcie go do lodówki. Musimy sprowadzić części i
specjalistów. To trochę potrwa. - doktor pogrążył się znów
w swej kanciapie. Masoni włożyli Pawliszyna i kota do lodówki,
wynieśli natomiast genetycznie modyfikowaną półtuszę
wieprzową ważącą 50 kilo.
* * *
W tym samym czasie, ale w innym wariancie przyszłości, Tadek i
Kudłaty uciekali przed bandą rozwścieczonych ped... to zaczy
homoseksualistów.
- Kudłaty idioto! Jak se piliśmy tego ich jabola, to nie trzeba
było gadać "geje", tylko "homoseksualiści".
Kiedy ty się wreszcie nauczysz? - krzyczał Tadek. Menelom nie
dopisywała kondycja, ale instynkt samozachowawczy kazał im
uciekać.
- To co poradzę, że się do mnie dobierali? - wkurzył się Kudłaty.
- Fajna przyszłość.. cywilizacja ge.... eee ... homoseksualistów.
Ciekawe jak się rozmnażają?
- Nie pi**ol, tylko biegnij. Widzę wreszcie coś murowanego. -
dyszał Tadek.
Na końcu asfaltowej ulicy obstawionej ekologicznymi, kartonowymi
domami stał relikt dawnych czasów - murowana stodoła. Menele z
ulgą zabarykadowali się w środku. Zawartość wnętrza
przypominała bunkier Kpt. Odyńca. Pełno było różnych
chemicznych akcesoriów i fetyszy. Stodoła była "laboratorium
szalonego naukowca", jak głosił wielki napis na jej
wrotach. Menele kilka razy sprawdzili całe pomieszczenie i nie
stwierdzili żadnego zapasowego wyjścia.
- No i co teraz? - wydygał się Kudłaty.
- Zawsze jest jakieś wyjście awaryjne. - stwierdził Tadek. -
Najpierw splądrujmy nieco, potem pomyślimy o zmyciu się.
- Po namyśle wolę chyba tych naszych idiotów. - przyznał Kudłaty
- Przynajmniej byli mniej agresywni, no może poza dresami.....
Pedałów na zewnątrz przybywało. Chcieli podpalić stodołę,
ale bali się, że od tego zapali się ich kartonowe osiedle.
Sami zresztą ubrani byli w worki po cemencie.
- Chyba uwierzyli, że w domach z betonu nie ma wolnej miłości.
- zinterpretował Tadeusz grzebiąc starym zwyczajem w śmietniku.
- He, ale bajer.... - Kudłaty odnalazł w jednej z szaf dziwny
jak na ich normy przedmiot. Składał się on z puszki po
konserwie, zardzewiałego kołpaka od Warszawy, patyka od loda i
czegoś w rodzaju pilota. Wszystko szczelnie oklejono taśmą i
związano drutem.
- Stary, dobry sposób... - Kudłaty podobną metodą konstruował
cały wystrój swej chałupy. Menel nacisnął pierwszy lepszy
przycisk, lecz nie dało to wyraźnego efektu. Odłożyli więc
rozpracowanie ustrojstwa na potem. Tymczasem pedały na zewnątrz
ściągnęły ciężki sprzęt i były już bliskie wyważenia wrót
stodoły. Kudłaty badając działanie wichajstra odnalazł pod
spodem mały dzyndzel, którego przekręcenie spowodowało zaświecenie
się paru lampek na obudowie.
- Tadek, cho no tu, chyba mam.. - nie dokończył, bo w tym
momencie do pomieszczenia wpadła chmara pedałów szeleszcząc
swoimi celulozowymi strojami. Kudłaty rzucając się do ucieczki
wcisnął mały, czerwony przycisk. Efekt był natychmiastowy,
dla całej bandy, oprócz dwojga meneli, czas stanął w miejscu.
Banda rozwścieczonych gejów stanęła w biegu, nic się nie
poruszało.
- Niezły bajer... - przyznał Tadek jakże zadowolony z uniknięcia
naturalizacji na pedała. - Pokaż dziadostwo... . Tadek dobrał
się do urządzenia i paroma innymi przyciskami cofnął nieco
sytuację. Rzeczywistość wkoło cofała się jak na przewijanym
wstecz filmie. Obaj pobawili się tak trochę, aż przypomnieli
sobie o wyższych celach. Z trudem odnaleźli ukrytą w szafie
toaletę (jej posiadanie było przez pedałów zakazane, każdy
robił pod drzewo). Spakowali wszystkie łupy do wora i przepchnęli
się przez kanał czasowy do jakiejś innej rzeczywistości.
* * *
Tymczasem w Rzeczpospolitej Lepperskiej zaczynali już
przygotowania do operacji Pawliszyna.
- Towarzyszu Siepacki, skaczcie po XCVLKDHWGHKTURG. - polecił dr
Enstein. Młody asystent poszedł posłusznie do lodówki po
cwela. Po chwili cwel znalazł się na stole operacyjnym. Całe
wydarzenie obserwował tajny wysłannik Rokity. Tymczasem obok, w
prosektorium, doszło do niespodziewanej materializacji dwóch
meneli.
- Dobrze trafiliśmy! - ocenił Kudłaty - Czuję smród cwela!!
- Eee tam, to ci sztywni... - poprawił go Tadek. -Dawaj,
zostawiamy graty i idziemy po zapachu.
W korytarzu unosił się wyraźny smród nigdy nie pranego dresu
za którym ekipa dotarła do sali operacyjnej gdzie ukryli się
za szafą z pigułkami i implantami.
- To od czego zaczynamy? - Siepacki oglądał Pawliszyna.
- Podajcie spirytus, trzeba zdezynfekować... - Enstein wziął
flaszkę spiryta, polał trochę cwela i następnie łyknął
trochę sam. - ... od środka też.. dobra, teraz gumówkę..
Eksperci wzięli szlifierkę i kilkoma szybkimi cięciami
otworzyli czaszkę Pawliszyna.
- Zaraz, cholera, przecież tu nic nie ma! - zdziwił się
praktykant zaglądając do wnętrza głowy pacjenta.
- To dlatego jest nam potrzebny. Po obowiązkowym wszczepieniu
rozruszników mózgów wszystkim debilom nawet najtępsi z nich
mają IQ > 100. Ten jest wyjątkiem. - powiedział patrząc na
zawsze tępy wyraz twarzy Pawliszyna.
- Jasna cholera!!! K****a mać! co to ma być? - Enstein po dokładnym
zbadaniu minimóżdżka Pawliszyna obliczył jego IQ na 13.
- Za dużo. Lepper ma 12. Jest za mądry. - odezwał się szpieg
Rokity. - Trzeba to usunąć..
Jak wymyślili tak też zrobili. Po chwili podłączyli cwela do
beczki odpadów radioaktywnych. Miało to zneutralizować jego
namiastkę mózgu, jednak efekt był nie do przewidzenia.
- Ale zaraz będzie zadyma.. - Tadek nie mylił się. Po chwili
organizm Pawliszyna przypomniał sobie stare dobre czasy w
Czarnobylu i przybrał swoją pierwotną postać, czyli
XCVLKDHWGHKTURG. Wielki, galaretowaty stwór o trudnym do
opisania kształcie spłynął ze stołu operacyjnego, odłączył
się od reaktora połykając go (podobnie jak ten w Czarnobylu) i
rozejrzał się za świeżymi mózgami.
- K****a mać, ale... - Enstein nie zdążył nic więcej
powiedzieć, bo XCVLKDHWGHKTURG wyssał mu mózg przez odbyt.
Podobnie zrobił z asystentem Siepackim. Oboje przeżyli jak
wszystkie ofiary XCVLKDHWGHKTURG i po chwili szoku stali się
bezmózgimi zombie (dla ułatwienia można porównać do
dresiarzy). Potwór po przetrawieniu mózgów ofiar postanowił
się wyhasać po 15 latach i wyszedł na miasto. Gdy już wyżarł
personel wszystkich okolicznych salonów masażu, wrócił do
szpitala i próbował dobrać się do meneli.
- Tym razem cwelu przegiąłeś... - wściekł się Tadek, gdy
potwór połakomił się na jego mózg. Aby mu to wyperswadować
pożyczył ręczną wyrzutnię przeciwpancerną z bogatego arsenału
Kudłatego i wypalił XCVLKDHWGHKTURG prosto w mordę. Resztki
cwela rozbryzgły się po pomieszczeniu i po chwili złożyły się
z powrotem do kupy ale już pod postacią Pawliszyna.
- Myślę, że trzeba wykorzystać okazję... - Kudłaty przyłożył
Pawliszynowi po łbie gumowym młotkiem. - Może coś zrobimy z
tym jego cwelostwem?
Menele przywiązali nieprzytomnego Pawliszyna do łóżka, następnie
podobnie jak poprzednicy rozcięli mu czaszkę gumówką. Tadek
otworzył zostawioną przez Ensteina walizkę z implantami.
- Co my tu mamy... sztuczna inteligencja, esperal, rozrusznik mózgu...-
wyliczał.
- Ładuj wszystkie! - Kudłaty poszedł na żywioł. Implanty
ledwo się pomieściły w pustym łbie. Fachowcy spakowali
wszystko i zaszyli prowizorycznie dziurę.
- Ciekawe czy to coś da... - zastanawiał się Kudłaty.
- Z nim już nie może być gorzej. - Tadek był bardziej niż
pewien.
Aby nieco wyprowadzić cwela na ludzi dokleili mu butaprenem
wszystko gdzie trzeba i stworzyli nowy image na gębie przy
pomocy worka gipsu i szpachli.
- No, może teraz będzie mądrzejszy... - Kudłaty ciągle nie
tracił nadziei.
- Znając go nie liczyłbym na to, ale przynajmniej gębę ma
mniej obleśną. - Tadek dość dobrze oceniał efekty swej pracy
nad gębowym interfejsem Pawliszyna. - Ale czegoś mi tu brakuje..
on coś taki mało ruchliwy ...
- Zaraz to naprawię... czytałem w takiej książce.. - Kudłaty
podłączył łóżko Pawliszyna do transfomatora, 5000 V szybko
ożywiło pasożyta. Jak tylko zaczął się ruszać, Tadek wywlókł
go do kibla i teleportował do właściwych czasów.
- Te, wszystko tu mają aluminowe. - zauważył Kudłaty - może
weźmiemy sobie trochę..
- Tamci są chyba innego zdania.. - Tadek zauważył zbliżającą
się dwójkę zombie, którzy najwyraźniej mieli ochotę na świeże
mózgi. Na pożegnanie wziął jeszcze siekierę i rozwalił nią
biegnący ścianą gazociąg, z którego gaz szybko wypełnił
pomieszczenie.
- Tadek, spadajmy! Nie czas teraz na złomowanie rur! - Kudłaty
był już w kiblu, czekał jeszcze na towarzysza. Gdy ten dobiegł,
oboje weszli na sedes. W chwili gdy skakali Tadek rzucił w stronę
zombiaków zapaloną zapalniczkę, od której zapalił się
ulatniający się gaz. Wybuch rozniósł cały ten burdel w po
okolicy, ale menele nie zdążyli tego zobaczyć. Ogarnęła ich
ciemność, jakiej nie ma nawet w bunkrze Kpt. Odyńca. Szambo się
rozstąpiło...
* * *
- Coś ty narobił platfusie! - Darł się Tadek na Chlora.
- To nie ja. - zapewniał wampir. - Wczoraj zmaterializowało tu
Hitlera z tym jego U-Bootem no i wychodek nie wytrzymał... - z
zabytkowego kibla została hałda desek. Tadek zrozumiał, że
nawet jeśli chce, to nie da rady zakatrupić za to Chlora. Najwyżej
kiedyś nawali trochę czosnku do legowiska mendy. Aby się
zrelaksować postanowił przejrzeć łupy zdobyte w przyszłości.
- He, Pentium 500GHz. - odczytał napis na obudowie czarnej
skrzynki. - Sprzeda się na bazarze..
- - A - L - C- O - H - O - L - 1 - 2 - 0 -%. -
Pawliszyn odcyfrowywał napis na etykiecie wódki zdobytej w tym
gorszym wariancie przyszłości.
- Pokaż to... - Kudłaty wziął od cwela flaszkę i pociągnął
łyk. - K***a, to rzeczywiście ma 120%! Takiego jeszcze nie piłem!
- To ci homo.. tego.. nie byli tacy głupi. - przyznał Tadek -
Mogliśmy chociaż dowiedzieć się jak to robią...
- Potrzeba matką wynalazku... - Kudłaty walnął odkrywczego
cytata.
JUZEF
juzefwt@tlen.pl
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Pomiar Wymiaru Fraktalnego 08 p8Temat P8 Zadrzewieniap8Rachunek Prawdop Bolt sciaga p8P8p8P5 P8p8SiMR? p8RP I Zadania na 1 4 ta kartkowke p8P8P8EPLAN Electric P8 2 0więcej podobnych podstron