Gilles Lipovetsky
ZARZĄDZANIE I ETYKA ODPOWIEDZIALNOŚCI
Zarządzanie przy pomocy wartości
Wygląd przedsiębiorstwa ulega zmianie: wobec nowych wyzwań spowodowanych potrzebą
innowacji i niepewnością dokonano w dziedzinie zarządzania kapitalnego aggiornamento,
stawiając pod znakiem zapytania podstawowe zasady przedsiębiorstwa taylorowskiego
funkcjonującego od pierwszych dziesiątków lat tego wieku. Na mocy tych radykalnych
przekształceń etyka stała się parametrem konstytutywnym nowych metod organizacji pracy:
funkcjonowanie dzisiejszej firmy może być znakomicie "napędzane" etyką, tak jak dawniej
"napędzane" było dyscypliną. Według nowego paradygmatu sukces gospodarczy wymaga
przyznania prymatu człowiekowi, wyeliminowania poniżających praktyk i form pracy
zwalniających od odpowiedzialności. Jeśli firma ma osiągać w swojej działalności świetne
wyniki, musi traktować ludzi jako swój główny atut, wprowadzać nowe sposoby zarządzania
oparte na poszanowaniu i dowartościowaniu człowieka, stosować podział odpowiedzialności,
proponować programy udziału w rezultatach i zapewniać możliwości dokształcania się.
Wszystkie przejawy braku szacunku dla człowieka i braku zaufania muszą zostać usunięte -
dynamika gospodarcza będzie miała ludzkie oblicze albo nie będzie jej wcale. Rewolucja
w dziedzinie zarządzania i etyka firmy są komplementarne, stanowią dwa współzależne
oblicza tej samej delegitymizacji organizacji pracy na sposób taylorowski i promowania
zasady odpowiedzialności indywidualnej.
Kluczowe założenia nowej racjonalności w dziedzinie zarządzania są obecnie dobrze znane:
zastąpienie kierowania poprzez dyscyplinę kierowaniem poprzez kreatywność, rozszerzenie
odpowiedzialności, udzielanie pełnomocnictw i odbiurokratyzowanie firmy, zasięganie opinii
pracowników i dialog z nimi, środki redystrybucji zysków, polityka ciągłego dokształcania -
to zasady określające przedsiębiorstwo posttaylorowskie wraz z jego "organizacją
wielokomórkową", systemem "sieciowym", zarządzaniem "uczestniczącym" i "poziomym".
To zarządzanie "uczestniczące" ma charakter "rewolucji kopernikańskiej": o ile firma typu
taylorowskiego miała budowę piramidalną i opartą na autorytecie, firma nowego typu
poszukuje sposobów wzmożenia inicjatywy pracowników, "mobilizacji ich inteligencji",
rozwinięcia ich zdolności pomysłodawstwa, autonomii i kreatywności w ramach "grup
postępu", niezależnych zespołów i innych grup podnoszenia jakości. Należy skończyć
z technokratyczną sztywnością, która ogranicza możliwości człowieka. Firma przyszłości
będzie musiała najpierw wygrać batalię o zaangażowanie i uniezależnienie się personelu, o ile
prawdą jest zasada Instytutu Firmy mówiąca, że "różnica polega na ludziach i organizacji".
Zarządzanie postbiurokratyczne w takich warunkach nie rezygnuje z celów etycznych, za
istotę uznając podstawienie zasady odpowiedzialności w miejsce zasady posłuszeństwa,
dynamizację źródeł kreatywności wszystkich współpracowników, podniesienie jakości życia
w miejscu pracy. Oto moralny happy-end: zwornikiem sukcesu gospodarczego nie jest już
eksploatacja siły roboczej, dyscyplina i mechaniczny podział zadań, lecz systemy
zainteresowania, programy szkolenia, wzmożenie odpowiedzialności, kierowanie wspólnym
losem.
W tym duchu w ramach zarządzania uczestniczącego zainicjowano nowe metody kierowania
odwołujące się do wartości i sensowności. Dyskwalifikacja systemu taylorowskiego zbiega
się z wprowadzeniem nowych sposobów osiągania wydajności zespołowej zastępujących
technokratyczną racjonalność kulturą, natychmiastową skuteczność projektem jakościowym,
przymuszanie dobrowolnością. Dynamizacja całości i mobilizacja indywidualna mają być
osiągane poprzez uczestnictwo wszystkich pracowników we wspólnym programie firmy
i ujaśnienie fundamentalnych wartości. Programy firmy znajdują się w centrum tej
reorientacji: w momencie gdy indywidualna inicjatywa staje się bardziej pożądana niż ścisłe
posłuszeństwo, kontrola w firmie odchodzi od modelu dyscyplinarnego na korzyść działań
faworyzujących prymat wartości, uczestnictwo, zaangażowanie w życie zbiorowości. We
"wzorowej" firmie wspólne ideały w zasadzie zastępują przymus biurokratyczny, jednoczący
charakter i wartości etyczne projektu stają się teraz zmiennymi operacyjnymi zarządzania,
łagodnymi nośnikami mobilizacji ludzkich możliwości. Jest to zwrot postmoralistyczny:
moralność, która niegdyś była źródłem systematyczności i dyscypliny, dzisiaj stała się
narzędziem elastyczności firmy, kiedyś stanowiła system władzy, przymusu i rządzenia
bezwarunkowego, dzisiaj oznacza mniej hierarchii i dyscypliny, a więcej inicjatywy,
otwartości na zmiany oraz giętkość zmierzającą do osiągnięcia wyższej konkurencyjności.
Etyka jako narzędzie zmniejszania sztywności organizacyjnej powoduje w dziedzinie
zarządzania zarówno odrodzenie normatywnego ideału wartości, jak podniesienie znaczenia
czynników współzależności i psychologicznych w motywacji do pracy. Etyczny rozkwit nie
opiera się już na kategorycznym obowiązku, lecz na kulturze psychologicznej i przyznawaniu
wpływu na zwiększanie spójności grupy i indywidualnego zaangażowania wartościom
komunikacyjnym. Na wzór mecenatu czy innych strategicznych promocji wartości
zarządzanie uczestniczące obrazuje przede wszystkim wzrost możliwości, jakie daje
zinstrumentalizowana komunikacja w firmie.
Wdarcie się wartości w dziedzinę zarządzania wzbudza wiele pytań dotyczących etyki
i wydajności. Jaką zaletę przypisać tworzeniu wspólnej wizji, jeśli w żaden sposób nie
rezygnuje ona z praktykowania fuzji i dzikiego wchłaniania przedsiębiorstw, mniej lub
bardziej brutalnych i masowych restrukturyzacji i zwalniania personelu? W czym projekt
firmy różni się od czysto kosmetycznego zabiegu, jeśli narzucany jest przez ekipę kierującą
bez wspólnej debaty i jeśli jego konsekwencją nie są odpowiednie zmiany w codziennych
praktykach firmy? W braku koherentnych przekształceń organizacyjnych "działania
uczestniczące" zwracają się przeciwko samym sobie, wzmagając poczucie braku motywacji
i nieufność pracowników: choć projekt firmy jest w pewnych wypadkach warunkiem
koniecznym akcesu personelu, nie może być uważany za warunek wystarczający jego
satysfakcji i poczucia odpowiedzialności. Tym bardziej, że zarządzanie przy pomocy wartości
nie jest samo w sobie pozbawione etycznej dwuznaczności. O ile bowiem projekt firmy ma
w zasadzie na celu kodyfikację wartości jednoczących przedsiębiorstwo, w rzeczywistości
zarządzający milcząco spodziewają się po nim wzrostu mobilizacji i zaangażowania
personelu. Dlatego właśnie konkretna zawartość projektu ma znaczenie o wiele mniejsze niż
wewnętrzne uczestnictwo i komunikacja, które umożliwiają jego realizację. Ale to jest cel
utajony i nie da się go realizować bez unieważnienia procesu uczestnictwa, który wymaga
celu wyższego niż on sam. Nie można oficjalnie przyznać, że liczy się tylko efekt
uczestnictwa; zarządzanie stawiające sobie za cel pragmatyczną mobilizację ludzi musi
uświęcić sens. Stąd częściowo "manipulacyjny" charakter zarządzania przy pomocy wartości:
w zasadzie ideały stawia się na pierwszym miejscu, lecz w rzeczywistości stawką jest
skuteczność firmy via motywacja i akces personelu. Choć za atut uważana jest
"przezroczystość", projektu firmy nie da się wypracować bez ukrywania pewnych spraw i bez
strategicznych obliczeń. Paradoksalnie w projekcie firmy więcej jest dwuznaczności etycznej
niż w mecenacie czy reklamie, ponieważ o ile te ostatnie nigdy nie maskują całkowicie
swoich intencji, tamten zmuszony jest utajniać swój ostateczny cel.
Menadżerskiego hymnu do odpowiedzialności i całkowitej likwidacji pogardy nie należy
oczywiście przypisywać bezinteresownemu nawróceniu na wartości, jakie przeszli
zarządzający: jego fundamentem jest nowe środowisko ekonomiczne i kulturalne firmy.
W
nowych warunkach światowej konkurencji charakteryzującej się niestabilnością,
szybkością cykli innowacyjnych i wstrząsami popytu konkurencyjność firmy wymaga
elastyczności i jakości, co nie daje się już pogodzić z hierarchicznym i autorytarnym
sposobem kierowania. Mechaniczne stosowanie reguł i procedur stało się przestarzałe,
wzorowa firma potrzebuje zaangażowania wszystkich swoich współpracowników,
optymalizacji potencjału idei i wyobraźni, co powieść się może tylko dzięki zarządzaniu
uczestniczącemu, etycznemu i uwolnionemu od hierarchizacji. Etyka odpowiedzialności
wyraża nie tyle ideał uświęcenia indywidualnej autonomii co niedostosowanie regulacji
dyscyplinarnej do nowych wymogów permanentnej innowacji i jakości: nie można żądać od
pracowników nowatorskich pomysłów czy poprawy jakości, zachowując sztywną hierarchię
i podtrzymując atmosferę nieufności i braku poszanowania człowieka. Tak realizuje się
"fortel rozumu" menadżerskiego: intensyfikacja wojny gospodarczej prowadzi do walki
o etykę w świecie interesów, a materialistyczna hiperkonkurencja promuje ideał
odpowiedzialności indywidualnej.
Walka o jakość i innowację nie jest jedyną przyczyną wysuwania się paradygmatu etycznego
na pierwszy plan. Na wzrost jego znaczenia wpłynęły również nowe wartości wewnętrznej
samorealizacji i osobistej autonomii składające się na drugą rewolucję indywidualistyczną.
O ile firma o budowie piramidalnej korespondowała z kulturą dyscypliny początków
indywidualizmu, firma o budowie "sieciowej" zbiega się z kulturą postmodernistyczną -
otwartą i psychologiczną, spersonalizowaną i komunikacyjną. Problematyka mobilizacji
ludzkich możliwości towarzyszy nowemu historycznemu obliczu wszelkich demokracji,
tłumaczy troskę o dostosowanie firmy do kultury hiperindywidualistycznej,
dowartościowującej autokontrolę, formuły a la carte, poszukiwanie tożsamości, czynnik
współzależności, życie na warunkach "samoobsługi". Zgodne z podstawowymi założeniami
dotyczącymi personalizacji i pluralizmu, które obowiązują w sferze konsumpcji, mediów,
kształcenia, stylów życia, mody i sportu, zarządzanie uczestniczące musi zostać pomyślane
jako narzędzie rozwiązywania sprzeczności nowego wieku indywidualizmu oderwanego od
dawnych norm dyscyplinarnych i moralnych. Promując indywidualistyczne normy autonomii
i rozwoju osobistego w pracy, nowe zarządzanie poszukuje sposobu przeciwdziałania
zjawiskom indywidualnego braku zaangażowania generowanym przez konsumpcyjne
i komunikacyjne open society. Nowy paradygmat przedsiębiorstwa jest tu zabezpieczeniem,
charakteryzuje się tym, że przypisuje sobie ideały kultury ego, by w ten sposób
przeciwdziałać efektom braku motywacji, absenteizmu, turn-over, zniechęcenia. Nie chodzi
już o przymuszanie do pracy przy pomocy idealnych norm czy dyscypliny, lecz o uczynienie
z pracy sfery dającej potencjalnie duże możliwości samorealizacji i przeciwdziałanie w ten
sposób przejawom indywidualnego braku zaangażowania.
Etyka i produktywność
Początki wieku konsumpcji ukształtowały się poprzez binarne opozycje: czas wolny/praca,
swoboda/dyscyplina, życie prywatne/życie zawodowe - dystynktywne podziały
zhierarchizowane kulturowo na korzyść pierwszej części tych zestawień: "prawdziwe życie"
kojarzone było z przyjemnościami, wakacjami, czasem wolnym od pracy. Ta epoka dobiega
kresu: nie dlatego, że te przeciwstawienia nie mają już społecznej ważności, lecz dlatego, iż
zarysowuje się nowy ruch, który usiłuje rozmyć ich utrwalone kontury sprzeczne z kulturą
hiperindywidualistyczną, przyznającą prymat wolności, inicjatywie, realizacji ja. Zarządzanie
uczestniczące wyraża ten proces postmodernistycznej destabilizacji kategorii równolegle
z nowym ukierunkowaniem spędzania wolnego czasu: rezygnacją z wypełniania go
bezmyślnymi zajęciami w rodzaju opalania się, stażami szkolenia kulturalnego, seminariami
medytacji duchowej i badania świadomości. Wszędzie tam chodzi o usunięcie ostrej granicy
"alienujących" podziałów poprzez uczynienie z przyjemności czasu aktywnego
i całościowego rozwoju, a z pracy - osobistej przygody, pasji, obszaru autonomii
i autoekspresji. Epoka modernistyczna charakteryzowała się dychotomią, epoka
postmodernistyczna nękana jest wolą pojednania, wielopostaciowego i natychmiastowego
zniesienia podziałów, bez odwoływania się do jakiejkolwiek perspektywy eschatologicznej.
Rehabilitacja pracy w firmie nie dokonuje się według dawnego rygorystycznego sposobu, ale
na postmoralistycznej indywidualistycznej drodze jednostkowego "więcej być". Etyka
odpowiedzialności nie narzuca autorytarnie żadnej normy, powoduje natomiast, że staje się
ona pożądana jako najodpowiedniejsza dla osobistego rozwoju. Poczuciu przynależności do
zespołu nadaje wartość o tyle, o ile grupa jest tym, co pozwala stać się bardziej sobą przy
równoczesnym podnoszeniu skuteczności działania firmy. Odpowiedzialność oddzieliła się od
problemu dyscypliny, ogranicza ona prawa jednostki tylko w takim stopniu, by wzmóc jej
potencjał życiowy i twórczy, potencjał wolności i osiągnięć.
Etyka odpowiedzialności usiłująca obejść to ścisłe przeciwstawienie: życie zawodowe/życie
prywatne za pośrednictwem autonomii i rozwoju osobistego jawi się faktycznie jako zupełnie
nowe narzędzie niezwykle silnego wchłonięcia jednostki przez firmę. Opozycja praca/czas
wolny, nie rozmywając się w żadnym razie, odczytywana jest w nowy sposób, tym razem na
korzyść członu pierwszego. W momencie gdy biurokracyjną inercję traktuje się jak wroga,
którego należy pokonać, więcej autonomii oznacza wyższą produktywność i wyższy
imperatyw innowacyjności, zwiększoną rywalizację i presję, większą mobilizację czasu,
doskonalenia się, wysiłku. "Zero awarii", "zero usterek", "akurat na czas" - aby zwiększyć
"osiągi" i determinację pracowników, należy "wytworzyć uczucie naglącego terminu",
zoptymalizować kompetencje, skrócić czas reakcji firmy, wzbudzić powszechną wolę
wprowadzania ulepszeń, "uczynić z klienta obsesję", zindywidualizować płace, ustanowić
systemy zachęty finansowej, premie za wydajność powiązane z zyskami. Skoncentrowanie
zarządzania możliwościami ludzkimi na etyce nie zmniejsza produkcyjnego forcingu,
powoduje tylko, że formułowany jest on w terminologii "uczestnictwa": pracować inaczej
znaczy również pracować więcej. W japońskich "transplantach" (Mazda, Nissan) działających
w Stanach Zjednoczonych, gdzie najważniejszymi pojęciami są dialog, "koncertacja",
konsens, tempo pracy jest wyraźnie wyższe niż w porównywalnych fabrykach
amerykańskich: robotnik jest w ruchu średnio przez 57 sekund na minutę w stosunku do 45
sekund u konkurencji. Małe zespoły same decydują o obsadzie stanowisk pracy i w zasadzie
każdy przygotowany jest do wykonywania wszystkich czynności. Nie przewiduje się
zastępstwa w razie niedyspozycyjności któregoś z członków zespołu - grupa sama musi
znaleźć wtedy sposób wykonania wymaganej pracy. Więcej dialogu przekłada się w tym
wypadku na przyspieszenie tempa pracy i wzrost wydajności; więcej współpracy
i koordynacji poziomej oznacza zwiększoną presję moralną.
Czatując na pracowników gotowych do zmian, umotywowanych i walecznych,
posttaylorowska firma koncentruje się teraz na polepszaniu wyników ich pracy, rozwoju
potencjału innowacyjnego i kreatywności. Techniczne transformacje i wewnętrzne promocje
już nie wystarczają - należy przebudować mentalność, zmodyfikować stosunek jednostki do
samej siebie i do grupy, produkować pracowników twórczych, zdolnych do
przystosowywania się i komunikacji. Firma świętuje nastanie indywidualnej autonomii, lecz
jednocześnie czyni z niej obowiązującą normę. Z tego nowego wymogu wzięła początek
popularność metod i staży mających na celu tak zwany "rozwój osobisty", które zmierzają do
wzbudzenia głębokiego zaangażowania, skłonienia do zakwestionowania nawyków
hierarchicznych, stymulowania dynamizmu, ducha podejmowania wyzwań i solidarności.
Firma nie zadowala się już kontrolowaniem czasu pracy swoich ludzi - usiłuje skłonić ich do
zainwestowania uczucia, akcesu, przekraczania samych siebie dzięki między innymi stażom
formacyjnym mającym na celu zintensyfikowanie zmysłu zespołowości (team building),
przystosowanie ich do nowych elastycznych struktur, wyzwolenie emocji (psychodramy,
odgrywanie pewnych ról) i "nieuświadamianych energii" (staże "Extremum" lub out-door),
polepszenie stanu ich zdrowia (sale ćwiczeń, zajęcia "cardio-fitness", porady dietetyczne).
W
szkoleniach "przekraczania granic" (skok w pustkę, rafting, szkoła przeżycia w puszczy,
speleologia, wspinaczka itp.), przeznaczonych głównie dla zarządzających i kierowniczej
kadry handlowej, rozwój osobisty utożsamiany jest z ćwiczeniem umiejętności podejmowania
ryzyka, przekraczania własnych granic, wzmocnienia ducha współpracy, rozwinięcia wiary
w siebie. Nasze społeczeństwa celowo odrzucają autorytarną formację moralną, dążąc do
formacji "holistycznej", obejmującej w skrajnych przypadkach całość zdolności człowieka;
nie wpajają już katechizmu obowiązków jako imperatywu, lecz chcą zdynamizować uczucie
zaufania i przynależności, posługując się technikami sportowymi opartymi na metaforze
i symbolice zachowań. Jedną z tendencji okresu posttaylorowskiego jest podniesienie jakości
życia i poszerzenie marginesu swobody działania jednostki; inną jest usiłowanie wchłonięcia
jej coraz bardziej całościowo pod względem czasu, zaangażowań, emocji i ryzyka, jakie
ponosi. Wchłonięcie to nie upoważnia jednakże do przywoływania hasła "neototalitaryzmu"
w odniesieniu do współczesnej firmy: nie wchodząc w żadnym razie na drogę ideologii czy
terroryzmu, dla wzmocnienia spójności personelu wykorzystuje się ściśle metaforyczne
sytuacje z życia firmy, działania ludyczne i punktowe, psychologiczne i sportowe, dotyczące
wyborów i nieoczekiwane, gdzie nie chodzi o zmianę natury ludzkiej, lecz zoptymalizowanie
potencjałów poprzez doprowadzenie każdego do odkrycia samego siebie, poczucia
solidarności, doświadczenia uczuć krańcowych. Rozwojowi osobowemu zagraża raczej
"gadżetyzacja" niż "gwałt psychologiczny": sprzęganie różnic, kierowanie stresem,
przeżywanie przygody, nowe metody formacyjne są ilustracją tego indywidualistycznego
elementu psychologicznego i postmoralistycznego, a nie hydry Wielkiego Brata, elementu
sposobu istnienia demokracji, a nie zwycięskiego totalitaryzmu; zogniskowane są na
jednostce i jej własnym poszukiwaniu siebie, na urzeczeniu tym, co nowe, intensywnym
przeżyciu osobistym i zbiorowym, jakiekolwiek byłyby ich cele odnoszące się do rywalizacji
i wydajności w służbie firmy.
Czy w tym kontekście supermobilizacji w przedsiębiorstwie można dziwić się, że lęki i stresy,
zaburzenia snu i choroby sercowo-naczyniowe wyraźnie się nasilają wśród kadry
kierowniczej i zarządzających? W Stanach Zjednoczonych już 14% przypadków wystąpień
o odszkodowanie w związku z chorobami zawodowymi to procesy o stres; w Silicon Valley
60% pracowników korzysta z pomocy psychologa, 35% pracuje pod wpływem środków
odurzających. Prawie wszędzie raporty medycyny pracy sygnalizują wzrost dolegliwości
psychopatologicznych; badanie z roku 1985 wykazało, że 65% pracowników Apple France
budzi się rano zmęczonych, 34% przeżywa stany lękowe, 23% cierpi na skurcze jelitowe;
zorganizowanie pracowników produkcyjnych w zespoły autonomiczne w zakładach General
Electric w Salisbury spowodowało stres uogólniony, po którym nastąpiło potrojenie rocznej
liczby osób rezygnujących z pracy; 90% wielkich firm amerykańskich uruchomiło programy
antystresowe. Niegdyś moralność represywna była źródłem histerii, dzisiaj moralność
autonomiczności i swobodnego rozwoju przyczynia się do wywoływania stanów lękowych,
przemęczenia i depresji. Oto paradoks: odrzucenie taylorowskiego sposobu organizacji
i koronacja przedsiębiorstwa humanistycznego przyspieszają destabilizację i osłabienie
podmiotów. Czy to w sferze prywatnej, czy zawodowej, za indywidualną autonomię wszędzie
płaci się zachwianiem równowagi egzystencjalnej. O ile odrzucenie przedsiębiorstwa
technokratycznego i dowartościowanie odpowiedzialnej jednostki zasługują na pochwałę,
będąc reaktywacją etycznej tradycji poszanowania osoby, o tyle nie należy tracić z oczu
nowych sprzeczności, które z nich wynikają: więcej niezależności, ale też więcej lęków,
więcej inicjatywy, ale i więcej wymagań mobilizacyjnych, więcej dowartościowania różnic,
ale i więcej imperatywów konkurencyjnych, więcej indywidualizmu, ale również więcej
zmysłu zespołowości i "zintegrowanej wspólnoty", więcej celebrowania szacunku dla
jednostki, ale i więcej nakazów zmiany i poddawania się recyclingowi.
tłum. Dorota Zańko
Niniejszy tekst pochodzi z książki Le crépuscule du devoir (1992).
GILLES LIPOVETSKY, ur 1944, profesor Uniwersytetu w Grenoble. Wydał: L
�ere du vide
(1983), L
�empire de L�éphémere (1987), La troisieme femme (1997).
Copyright © by Miesięcznik Znak
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/I/IK/etyka_odpowiedzialnosci.html