Ciocia Lusia II
Po wydarzeniach, które opisałem w opowiadaniu „Ciocia Lusia”, wiele się w moim życiu
zmieniło. Tylko dla zachowania pozorów układaliśmy z mamą pościel na moim posłaniu. Jak się
łatwo domyślicie noce spędzałem w dużym, małżeńskim łożu. Spaliśmy niewiele. Kilka godzin
każdej nocy zabierał nam seks. Zniknęły ostatnie skrupuły i to, co robiliśmy pozbawione było
wszelkich hamulców. Zaczynało się to moim rytuałem podglądania cioci. Nie zrezygnowałem z
tego, mimo zdziwienia mamy. Kiedy ona kładła się do łóżka, ja wychodziłem i cicho skradałem się
pod drzwi łazienki. Szum wody upewniał mnie, że już czas. Z ręką na chuju, niezawodnie
nabrzmiałym, kładłem się na podłodze, zbliżałem oko do otworu w drzwiach i zaczynałem swój
zwykły masaż. Ciotka stała pod prysznicem i mydliła swoje wielkie ciało. Jej ręka często gładziła
wielką wygoloną cipę, a palce raz po raz zagłębiały się w rozkosznym tunelu. Ten widok i pamięć o
tym, jak dotykałem i lizałem jej pizdę, powodowały, że niewiele czasu mijało i gęste krople spermy
spadały ma rozłożoną chusteczkę, ale częściej na tę nieszczęsną wykładzinę.
Przez jakiś czas wpatrywałem się jeszcze w wielkie cyce i jej rozkoszną dupę. Pochylała się
odwrócona do mnie tyłem, aby odłożyć mydło, a ja w tym czasie wyciskałem ostatnie krople z
wiotczejącego kutasa. Jeszcze kilka chwil, próba zrobienia porządku z plamami i wracałem do
naszego pokoju.
Tego wieczora było tak samo, ale kiedy wszedłem do środka, mama nie czekała z szeroko
rozłożonymi jak zwykle nogami. Leżała nakryta kołdrą i czytała książkę. Kiedy zamknąłem drzwi,
spojrzała na mnie ponad książką i uśmiechnęła się.
– Nareszcie jesteś. Czy ona dalej cię tak podnieca, że musisz się co wieczór brandzlować pod
łazienką? Trochę szkoda tych twoich soczków w wykładzinie. – Mówiła to tonem swobodnym i
cały czas się uśmiechała.
– Co czytasz? – zapytałem.
– Muszę powtórzyć przepisy finansowe. Nasz bank otwiera niedługo nowy oddział terenowy i w
środę wyjeżdżam na tydzień, aby przeszkolić nowe pracownice. Muszę skończyć rozdział, bo trochę
pozapominałam.
Zrzuciłem koszulkę i spodenki, ale nie położyłem się obok niej. Usiadłem na zwieńczeniu łoża,
rozchyliłem szeroko nogi i zacząłem swoją ulubioną zabawę. Chuj po chwili stał wyprężony na
baczność, a ja zwolna przesuwałem skórę. Wychylający się raz po raz łeb był prawie purpurowy z
lekkimi otarciami. Mama nie odzywała się, ale coraz częściej zerkała na mnie znad książki.
Najpierw spojrzała mi w oczy. Ja patrzałem prosto na nią, lewą dłonią obciągałem w dół jądra, a
prawa wykonywała swoją zwykłą robotę. Wzrok mamy powędrował w dół. Wpatrując się bez słowa
w mojego maltretowanego kutasa lizała wargi. Nie przestając się onanizować, nogą odsunąłem do
góry przykrywającą ją kołdrę. Tego co zobaczyłem, nie spodziewałem się. Koszula była wysoko
zadarta. Teraz spostrzegłem, że trzyma książkę lewą dłonią. Prawa wciskała coś w pizdę.
Widziałem jej wielkie mokre wargi, gęste kręcone włosy wokół. Rozchylone mocno owłosione uda
dopełniały obraz.
Odłożyła książkę i widząc moje zdziwienie powiedziała.
– Jak widzisz, nie tylko ty masz swoje przyzwyczajenia.
Poruszyła ręką i z wnętrza jej pizdy wysunął się wielki czarny wibrator. Był to model
elektryczny, bo w tym samym momencie usłyszałem ciche brzęczenie. Nie wyjęła go do końca, lecz
zaczęła posuwistymi ruchami wyjmować i wpychać z powrotem tego grubasa. Dopiero teraz
zauważyłem jego wielkość. To, co wyciągała, miało chyba ze 20 cm długości, choć koniec wciąż
tkwił w jej wnętrzu. O średnicy nie wspomnę, ale moja dłoń w przegubie nie była chyba wiele
większa w obwodzie. Nie był gładki. Jego powierzchnia składała się z poprzecznych fałdek. Między
nimi wyraźnie widziałem wypływający z cipy śluz.
Nie próżnowałem. Ta nowa zabawa podkręciła mnie mocno. Wpatrzony to w oczy mamy, to w
jej pizdę z ujeżdżającym ją wibratorem, waliłem konia jak opętany. Obrazy te spowodowały, że
poczułem ciepło rozlewające się od ud aż po brzuch. Chuj oczywiście wyprężył się do
ostateczności.
– Podoba ci się taka zabawa jak widzę? – szepnęła mama. – Ja też tak lubię.
Nie przestając poruszać ręka, klęknąłem między jej udami. Mimo, że były szeroko rozwarte,
dotykały mnie z obu stron. Czułem ciepło bijące z krocza mamy i gorący gęsty zapach. Wyłączyła
wibrator i teraz słyszałem jedynie rytmicznie powtarzający się chlupot. Nie zaprzestała bowiem
swojej zabawy. Pochyliłem głowę i wcisnąłem język między udo i tego czarnego olbrzyma.
Wylizałem dokładnie to, co wypływało z jej cipy. Zamknąłem oczy, aby skoncentrować się jedynie
na tym. Usiłowałem wepchnąć język w szparkę obok wibratora. Pochyliłem się jeszcze bardziej i
przesuwając język, natrafiłem na jej drugi otwór. Czując to uniosła nieco swoje dupsko, opierając
się mocno na stopach. Teraz jęczała cichutko, a ja wwiercałem się coraz głębiej. Mimo, że moja
głowa była nisko, niemal wciśnięta w prześcieradło, była także pochylona, i kiedy na moment
otworzyłem oczy, zobaczyłem do połowy uchylone drzwi pokoju, a w nich stojącą opartą o
futrynę... ciocię Lusię.
W pokoju panował półmrok. Widziałem jednak wyraźnie, że to była ona. Stała na szeroko
rozstawionych nogach i zapamiętale ugniatała swoją pizdę. Nie dałem po sobie poznać, że ją
dostrzegłem. Odwróciłem głowę i powróciłem do zajęcia, którego zresztą ani na chwilę nie
przerwałem. Nie miałem pojęcia czy mama wiedziała o obecności siostry. Chyba nie, bo była zbyt
zajęta sobą. Sapała coraz głośniej i poczułem, że jej uda drżą z wysiłku. Prężyła się i unosiła coraz
wyżej. Puściła teraz swego czarnego przyjaciela, który wysunął się do połowy ale dalej tkwił
między jej owłosionymi nogami.
– Przestań na chwilę – powiedziała. Położyłem się obok niej i pocałowałem. Wepchnęła język
między moje wargi, mój także nie próżnował. Po chwili splotła ręce wokół mojej szyi, odsunęła
lekko i szepnęła prosto w ucho. – Udawaj, że jej nie widzisz, jest już nieźle napalona.
Splotła dłonie pod głową i leżała tak z rozchylonymi szeroko łokciami i kolanami. Z pizdy ciągle
wystawał wibrator. Leżąc u boku mamy ująłem go w lewą dłoń i zacząłem pomału wciskać.
Wchodził lekko. Odchyliła głowę do tyłu i powiedziała:
– Taak, zrób mi dobrze w ten sposób.
Zmieniłem pozycję. Położyłem się odwrotnie do mamy. Głowa na jej udzie, lewa ręka pod nogą.
Mogłem teraz nią dosięgnąć ją od tyłu. Mama lekko zwróciła się w moją stronę i ujęła
wiotczejącego już chuja. Kilka wprawnych ruchów i poczułem, że stanął jak maszt. Pochyliła się i
dokładnie wylizała go od nasady po purpurowy czub. Wzięła go w usta i nie przestając walić go
ręką ssała mocno. Czułem, że długo nie wytrzymam. W tym samym czasie wskazujący palec dłoni
umazałem w wypływających z jej cipska sokach i zdecydowanym ruchem wepchnąłem w dupę.
Prawą dłonią wyciągałem wibrator, by po chwili wepchnąć go aż po zgrubienie u nasady. Po chwili
oboje uchwyciliśmy właściwy rytm. Lizałem udo raz po raz docierając językiem do cipy. Za
każdym razem było tam coś do zlizania. Mama poruszała całym ciałem i zaczęła coraz głośniej
jęczeć.
Usłyszałem także jęczenie od strony drzwi. Widocznie ciotka miała się coraz lepiej. Nasze
współdziałanie przyniosło wnet efekt. Poczułem, że gwałtownie dochodzę i po chwili wystrzeliłem
cały gorący ładunek w usta mamy. Słyszałem jak łyka łapczywie. W tym momencie wyprężyła się i
całym jej ciałem wstrząsnęły dreszcze. Wyssała całą wydobywającą się spermę i opadła na
poduszki. Zapaliła lampkę stojącą na stoliku i zapytała:
– Lusiu, nie możesz spać?
Ciotka zamknęła drzwi i podeszła do łóżka. Miała na sobie bardzo ciasną nocną koszulę, która
nie opadła po jej zabawach. Podeszła, usiadła na brzegu.
– Szukałam Czarnego, nie sądziłam, że jeszcze go używasz? Mareczek ci nie wystarcza? –
powiedziała to cicho, wpatrując się w mojego kutasa. Nie bardzo wiedziałem, co zrobić. Leżałem
między nimi całkiem goły. Moje ciało nie stanowiło tajemnicy dla żadnej z nich, ale kiedy były
razem, czułem się lekko zakłopotany. Kierowany instynktem wyciągnąłem wibrator. Opuścił dziurę
mamy z głośnym cmoknięciem.
– Proszę, ciociu – powiedziałem. Ciotka zaczerwieniła się, wyciągnęła rękę i ujęła w dłoń
oślizłego olbrzyma. Mama zaczęła się głośno śmiać. Uniosła się, rozchyliła ramiona i krztusząc się
prawie przygarnęła siostrę.
– Chyba nie jesteś zazdrosna o kawałek gumy. Wskakuj do łóżka, przypomnimy sobie dawne
czasy. Leon i tak się nie obudzi do rana po swoich tabletkach.
Wycofałem się na swoją pozycję w nogach łóżka, a ciotka położyła się obok mamy i przytuliła
do niej. Pocałowały się w usta. Wysoko zadarta koszulka ciotki odsłaniała jej wygolone krocze.
Obok widziałem obrośniętą, zmaltretowaną cipkę mamy. Wielkie wargi były mocno zaczerwienione
i na pół rozwarte. Ledwo jednak sięgnąłem do chuja usłyszałem:
– Mareczku, chodź tu do nas, chyba się przyłączysz?
Na to czekałem. Położyłem się obok leżącej na boku ciotki, i kiedy ona pieściła się z mamą, ja
zająłem się jej wielkim dupskiem. Rozcierałem dłonią wilgotny rowek od cipy aż po kuchenne
wejście. Ciotka wypięła się i lekko uniosła nogę. Czułem wyraźnie zapach jej potu. Widocznie
zmęczyła się zabawą podczas podglądania mnie i mamy. To nowe wrażenie podnieciło mnie. Kutas
zaczął odżywać. Nie stanął jeszcze zupełnie, więc dla ułatwienia pośliniłem palce i wsadziłem je w
dziuplę. Zaraz potem powędrował tam rosnący łeb mojego przyjaciela. Ciotka stęknęła. Mama
przerwała pocałunki i przyglądała się nam lekko uniesiona na łokciu. Zacząłem jebać ciotkę.
– Dam ci coś, co lubisz – powiedziała mama i podniosła się. Mój chuj w tym czasie nie
próżnował. Wbijałem go mocno. Czułem jak jaja obijają się o tyłek Lusi. Mama usiadła na
poduszkach z szeroko rozłożonymi nogami. Jej pizda znalazła się obok twarzy siostry. Przyciągnęła
ją lekkim ruchem. Usłyszałem głośne mlaskanie. Czułem teraz zapach jej cipy zmieszany z coraz
mocniejszym zapachem potu cioci. Te bodźce wprawiły mnie w trans. Objąłem ją. Czułem
twardniejące sutki, chuj był już sobą. Pierdoliłem jak maszyna, dłoń wsunąłem między język ciotki i
szeroko otwartą pizdę mamy. Było tam gorąco jak w piecu.
Ślina i wypływające soki tworzyły prawdziwą kaskadę. Ciotka lizała moje palce raz po raz
zanurzające się w głąb. Czerpałem ze środka, a ona to łapczywie zlizywała. Stękały obie coraz
głośniej, czułem, że dochodzą. I rzeczywiście, po chwili ciocia wyprężyła się gwałtownie, poczułem
jak jej muskularna pizda zacisnęła się na moim chuju. Gwałtowne skurcze sprawiły, że wystrzeliłem
swoją porcję. Raz po raz kolejne ładunki trafiały w gniazdo ciotki. Mama widząc co się z nami
dzieje, mocniej jeszcze wcisnęła swoje rozwarte krocze w twarz siostry. Poczułem dłonią, jak jej
wargi rozchylają się jeszcze bardziej. Straciła chyba wszelką kontrolę nad sobą, bo nagle z jej
dziupli wystrzelił gorący strumień moczu. Spływał po mojej dłoni i twarzy cioci. Ta nie nadążyła
zlizywać i większość spływała jej po szyi i wielkich piersiach. Całą naszą trójką wstrząsały
gwałtowne spazmy.
Jeszcze chwila i leżeliśmy ciężko oddychając w ciepłej i nieco mokrej pościeli. Los sprawił, że
znalazłem się w środku i chcąc nie chcąc, gdziekolwiek wyciągnąłem dłoń, natrafiałem na coś
miękkiego, wilgotnego i gorącego. Zasnęliśmy szybko, ale zapewniam Was, że do rana kilka razy
przerywaliśmy sen. Domyślacie się chyba w jakim celu...