|
Paweł Śliwa ur. 7 czerwca 1971 w Gorlicach) – polski prawnik, adwokat i samorządowiec, od 2011 członek Trybunału Stanu. Regionalizm w Polsce a zjednoczenie Europy Renesans regionalizmów jest jednym z ważniejszych argumentów potwierdzających opinię, że globalizacja nie jest jedyną tendencją charakteryzującą przemiany współczesnej rzeczywistości, choć jej pozycja wydaje się wciąż dominująca. Trudno przecież negować fakt występowania postępów w procesie tworzenia się gospodarki światowej czy światowego systemu politycznego jako najjaskrawszych przejawów tej tendencji. Światowe koncerny obracające funduszami często porównywalnymi z budżetami mniejszych państw oraz organizacje międzynarodowe pretendujące (co prawda z różnym skutkiem) do roli strażnika światowego porządku w pełni tę opinie potwierdzają. Z drugiej strony, obserwujemy inny aspekt przemian następujących w duchu globalizacji - bezpośrednio dotyczący poszczególnych społeczeństw, a raczej ich członków. Chodzi o uniwersalizację i uniformizację wartości i norm, obowiązujących i akceptowanych wzorów postaw i konsumpcji, stylów życia i zachowań. Co prawda występują tu jeszcze pewne ograniczenia i bariery, np. związane z utrzymującą się mimo wszystko odmiennością kompleksów cywilizacyjnych (uwarunkowaną w znaczącym stopniu różnicami religijnymi - vide: chrześcijaństwo a islam), warunkami gospodarczymi czy w mniejszym stopniu politycznymi, wydaje się jednak, że ich znaczenie będzie malało. Szybki rozwój transportu oraz przebiegający jeszcze gwałtowniej rozwój technik telekomunikacyjnych z pewnością będą temu sprzyjać, stwarzając warunki do niemal nieskrępowanej dyfuzji w zasygnalizowanych dziedzinach. W konsekwencji, zrealizowanie wizji społeczeństwa globalnego nie wydaje się nazbyt odległe. I oto w niemal urzeczywistnionej "globalnej wiosce" okazuje się (wbrew oczekiwaniom ludzi "nowej ery" oraz obawom tradycjonalistów), że wcale nie znika zapotrzebowanie na jakże odmienny sposób doświadczania rzeczywistości, w którym wartościowe staje się to co odmienne i indywidualne, to co wynika z wielowiekowej tradycji oraz wspólnej przeszłości ograniczonych terytorialnie obszarów i zamieszkujących je społeczności. Mówiąc inaczej, regionalizm (i pokrewne mu zjawisko lokalizmu) okazał się dostępną alternatywą dla globalizmu, a może raczej godnym uwagi jego uzupełnieniem. Stało się tak ponieważ "regionalizm zawdzięcza swą atrakcyjność demonstrowaniu trwałości w zmieniającym się świecie. Wydobywa z zapomnienia fakty świadczące o niezwykłości, unikalności, a także i wielkości, które stają się szczególnie cenne w zuniformizowanej codzienności wypełnionej standaryzowanymi dobrami". Chciałbym w niniejszym artykule zawrzeć kilka uwag poświęconych zasygnalizowanym wyżej relacjom między regionalizmem a globalizacją w polskich uwarunkowaniach - przede wszystkim w kontekście udziału Polski w procesie integracji europejskiej, który z pewnością można traktować jako jeden z przejawów tendencji globalizacyjnych. 1. Czym jest regionalizm Termin "regionalizm", choć z pewnością daleko mu do precyzyjności i jednoznaczności właściwej terminom stosowanym w tzw. naukach ścisłych, nie jest pojęciem abstrakcyjnym - tzn. opisuje konkretny aspekt rzeczywistości. Jego wieloznaczność pozwala z jednej strony na niemal dowolne wykorzystywanie go w mniej lub bardziej "unaukowionych" próbach analizy pewnego aspektu funkcjonowania współczesnych społeczeństw; z drugiej strony - przyczynia się jednak do swoistego zamieszania terminologicznego (posiadającego pewien urok, jednak utrudniającego zarazem porównanie licznych prac poświęconych lub tylko dotykających problematyki regionalizmów). Chociaż więc nie jest celem niniejszego opracowania usystematyzowanie tego zagadnienia, pewne uwagi wydają się jednak nieodzowne. Punkt wyjścia stanowić może definicja regionalizmu zaproponowana przez G. Gorzelaka, który pod pojęciem tym rozumie "zjawisko poszukiwania przez zbiorowość terytorialną, wewnątrz większego systemu państwowego, własnej tożsamości", przy czym ta ostatnia może być warunkowana wieloma zjawiskami np. etnicznymi, religijnymi czy kulturalnymi. Wymieniona w zacytowanej definicji zbiorowość terytorialna to zbiorowość regionalna, czyli mieszkańcy danego regionu wyznaczonego na podstawie określonych przesłanek i kryteriów, powiązani ze sobą wspólnotą przekonań, tradycji i doświadczeń historycznych oraz przeświadczeniem, że coś odróżnia ich od mieszkańców sąsiednich obszarów. Owa świadomość regionalna, a dokładniej jej specyfika, pozwalają na odróżnienie zbiorowości regionalnych od grup narodowych z jednej, i społeczności lokalnych z drugiej strony. W pierwszym przypadku zwraca się uwagę na współwystępowanie wśród przedstawicieli zbiorowości regionalnych poczucia związków zarówno ze zbiorowością regionalną jak i narodem, której zbiorowość ta jest częścią. Gdyby bowiem w określonej zbiorowości terytorialnej nie występowała identyfikacja z szerszą zbiorowością, wówczas mielibyśmy do czynienia z grupą narodową , a nie regionalną. W drugim przypadku chodzi o inny charakter związków między reprezentantami poszczególnych zbiorowości - dla członków zbiorowości regionalnych są one słabsze ze względu na większą liczebność tych zbiorowości i brak bliskich powiązań osobistych, a często nawet jakichkolwiek bezpośrednich styczności. W klasycznej koncepcji S. Ossowskiego sytuacji tej odpowiada odróżnienie ojczyzny prywatnej (stosunek do której oparty jest na bezpośrednich stycznościach z danym terytorium, a także jego mieszkańcami) - tego typu związek z terytorium jest udziałem społeczności lokalnych, od ojczyzny ideologicznej (gdzie nie ma bezpośrednich kontaktów lecz jedynie przeświadczenie o uczestnictwie w pewnej zbiorowości związanej z określonym terytorium) - ten rodzaj związków z terytorium występuje w odniesieniu do narodów, ale także i zbiorowości regionalnych. Na występowanie szczególnego rodzaju komplementarności patriotyzmu regionalnego i narodowego zwracał uwagę K. Kwaśniewski. Jego zdaniem regionalizm "dostrzega główne możliwości rozwoju regionu w jego najlepszym funkcjonowaniu jako części ogólnonarodowej całości". Istnieje jednakowoż pewien margines regionalizmów dla których ta interpretacja nie wydaje się wystarczająca. Wychodząc nieco poza zaproponowaną wcześniej definicję regionalizmu, mamy z nimi do czynienia wówczas gdy "poszukiwanie tożsamości" przybiera kształt dążeń na rzecz autonomii lub w skrajnym przypadku - dążeń separatystycznych. Spełnienie aspiracji zbiorowości regionalnych (lub też tylko aspiracji jej liderów) wydaje się wówczas nierzadko niemożliwe do spełnienia w ramach danej zbiorowości narodowej lub - znacznie częściej - w ramach określonego organizmu państwowego (czy to ze względu na uwarunkowaną historycznie "przypadkowość" przynależności państwowej, czy też z racji "nieodpowiedniości" panującego w danym państwie ustroju). W polskich warunkach nie mamy jednak do czynienia z tak drastycznymi formami regionalizmów. Zgłaszane w niektórych regionach aspiracje do autonomii nigdy nie przybierały bowiem kształtu zagrażającego integralności i pozycji państwa. Inną kwestią jest natomiast, że bardzo często u podstaw tworzenia się lub umacniania tożsamości regionalnych leży przeświadczenie o upośledzeniu danego regionu, które wiązane jest najczęściej z dyskryminującą polityką władz centralnych. Jedną z przyczyn wieloznaczności pojęcia "regionalizm", można nawet postawić tezę, iż przyczyną najważniejszą, jest wieloaspektowość (różnorodność) zjawisk, które bywają tym mianem określane. Zasięg pojęcia regionalizmu może być zatem ograniczony do działań podejmowanych oddolnie przez konkretnych ludzi (regionalistów), czasem z poparciem władz lokalnych i innych instytucji, w trosce o ochronę tradycji i dorobku danego obszaru. Obszarem tym może być zarówno "właściwy" region, rozumiany jako obszar o odpowiednio dużej powierzchni, ze wspólną przeszłością historyczną, systemem wielowymiarowych powiązań i oddziaływań wewnętrznych i zewnętrznych (w tym powiązań administracyjnych, gospodarczych, kulturalnych) oraz ukształtowanym przez pokolenia poczuciem tożsamości regionalnej jego mieszkańców, jak i obszar ograniczony do poszczególnych miast i gmin, wsi i miasteczek. Jest to wąskie rozumienie pojęcia "regionalizm". Pojęcie "regionalizmu" może być jednak także rozumiane szerzej. Wówczas odnosimy je do całokształtu zjawisk społecznych wypływających z więzów jakie tworzą się między spełniającym pewne kryteria określonym terytorium a jego mieszkańcami i wewnątrz tworzonej przez nich zbiorowości. Konsekwentnie - terytorium to określamy mianem regionu, a zamieszkującą go społeczność - zbiorowością (społecznością) regionalną. Regionalizm w zaproponowanym znaczeniu obejmuje zazwyczaj kilka wymiarów: - wymiar społeczno-kulturowy - uzewnętrzniający się w podzielanym przez większość członków zbiorowości przekonaniu o własnej odrębności, wyjątkowości i wewnątrzgrupowym podobieństwie obowiązujących systemów wartości, poglądów, uświadamianych interesów i potrzeb grupowych; to także wspólnota tradycji i obyczajów, przyzwyczajenia kulinarne, czasem własna gwara, które to cechy zasługują na pielęgnowanie; - wymiar ekonomiczny - odzwierciedlany w obiektywnej lub postrzeganej subiektywnie specyfice rozwoju gospodarczego (również jego poziomu), występowaniu obowiązujących lub przynajmniej dominujących wzorców gospodarowania, historycznie ukształtowanych systemów powiązań i zależności kooperacyjnych, wreszcie powszechnie akceptowanych dróg osiągania sukcesu; co istotne, cechy te wsparte są silnym społecznym przekonaniem o ich wartości (ale często i o tym, że są wykorzystywane i nadmiernie eksploatowane lub też przeciwnie - niedoceniane przez władze centralne); - wymiar polityczny - wiążący się z procesem artykułowania wspólnych interesów społeczności na forum publicznym (czasem tylko o zasięgu regionalnym, ale często i ogólnopaństwowym); artykułowanie to odbywa się za pośrednictwem tworzących się organizacji stawiających przed sobą cele polityczne - najczęściej pod hasłem: "Chcemy rządzić się sami". W uzupełnieniu powyższej charakterystyki obszarów zainteresowań i aktywności regionalizmów należy dodać, iż z reguły wyróżnione wymiary występują łącznie, tak jak łączą się ze sobą (lub przynajmniej powinny być ze sobą powiązane) odpowiadające im podsystemy organizmu regionalnego. W konsekwencji organizacje i instytucje tworzące zorganizowany kształt regionalizmów często nie ograniczają obszaru swego działania do jednego z wymienionych wymiarów, zajmując się każdym z nich. Pozostaje w tym miejscu odpowiedzieć jedynie na pytanie: czy w Polsce występują tak zdefiniowane regionalizmy? Obserwacja polskiej rzeczywistości regionalnej pozwala chyba na odpowiedź twierdzącą. Wydaje się, że przynajmniej w kilku regionach naszego kraju mamy do czynienia z dość wyraźnie ukształtowanymi regionalizmami łączącymi wszystkie wyróżnione wymiary. Mam tu na myśli przede wszystkim Śląsk (Górny i Opolski), Wielkopolskę czy Pomorze-Kaszuby. Na Mazowszu czy w Galicji-Małopolsce występujące regionalizmy nie są już tak silnie rozwinięte. W innych wreszcie regionach (zwłaszcza na terenach tzw. Ziem Odzyskanych) można zaobserwować - nie mniej interesujące poznawczo - procesy tworzenia się regionalizmów (czy nawet - zbiorowości regionalnych w ogóle). Pewne jest natomiast, że warunki funkcjonowania, a z nimi także kształt polskich regionalizmów, zmieniły się w ostatnich latach nader zasadniczo. 2. Regionalizm w Polsce - wczoraj i dziś Upadek systemu komunistycznego oraz zapoczątkowanie procesu transformacji ustrojowej na przełomie lat 80. i 90. jest bezprecedensowym wydarzeniem w historii polityczno-gospodarczej Europy. Jako takie musiało też wpłynąć na warunki w jakich organizowały swoją aktywność społeczeństwa państw postkomunistycznych, a więc i tworzące je zbiorowości terytorialne. To z kolei musiało przełożyć się na przekształcenia istniejących regionalizmów. Skupiając z oczywistych względów uwagę na sytuacji w Polsce, trzeba bowiem od razu zaznaczyć, że z ich istnieniem mieliśmy również do czynienia w minionym ustroju (nawet pomimo wynikających z przyczyn ideologicznych dwuznaczności). Zdefiniowanie owych dwuznaczności nie nastręcza większych trudności. Łatwo przecież zrozumieć, że dominacja tezy o jednorodności polskiego społeczeństwa (przynajmniej jako stanu pożądanego) z góry wykluczała możliwość formalnego zaakceptowania przez władze państwa faktu istnienia mniejszości (szczególnie zaś, gdyby miało się to wiązać z przyznaniem im określonych uprawnień - np. w zakresie wprowadzenia rzeczywistego samorządu). Dotyczyło to w pierwszym rzędzie mniejszości etniczno-narodowych, nie omijało jednak również zbiorowości regionalnych, które i tak - z natury rzeczy - były trudniejsze do wyodrębnienia (a zarazem łatwiejsze do ukrycia). Stwierdzenie, ze "władza ludowa" całkowicie odcinała się od tożsamości i tradycji regionalnych czy lokalnych nie byłoby jednak zgodne z prawdą. Wspierając, w ograniczonym i poddanym pełnej kontroli zakresie, tzw. inicjatywy oddolne (podejmowane przecież również przez regionalistów), władze komunistyczne w swoisty sposób legitymizowały regionalizm i związane z nim zróżnicowania regionalne. Wsparcie to przybierało różne formy. Przykładowo więc, jak podaje M. Ciechocińska, partia i jej pierwsi sekretarze struktur terenowych często udzielali patronatu organizowanym sesjom naukowym i popularnonaukowym poświęconym problematyce poszczególnych regionów, z których materiały wydawano następnie w formie książkowych monografii. Władze PRL wspierały także inne formy pielęgnowania lokalnych czy regionalnych tradycji i zwyczajów. Zaliczyć do nich można utrzymywanie zespołów pieśni i tańca (począwszy od reprezentacyjnych zespołów: "Mazowsze" i "Śląsk" aż po kapele i zespoły ludowe) czy też stwarzanie, w postaci mecenatu państwowego, korzystnych warunków dla twórczości artystów ludowych. Nie zmienia to jednak faktu, że w istocie: "Dopuszczano jedynie istnienie różnic etnograficznych sprowadzanych do bogactwa folkloru". To zaś jest jedynie jednym z elementów tworzących nowoczesny regionalizm. Trafne jest stwierdzenie S. Bednarka, iż władze centralne dbały o to by "inicjatywy regionalnych stowarzyszeń kulturalnych (ale opinia ta dotyczy także innych typów organizacji - PŚ) nie kolidowały z centralistycznymi interesami i nie zagrażały pryncypiom -socjalistycznej polityki kulturalnej-". Zapoczątkowanie w 1989 r. procesu transformacji ustrojowej oznaczało naruszenie status quo (dodajmy - nieakceptowanego przez liczne kręgi społeczne) również w odniesieniu do relacji: państwo - zbiorowości regionalne - poszczególne regionalizmy. Ustalone w trakcie obrad Okrągłego Stołu zasady nowego systemu politycznego (tj. pluralizm polityczny, wolność słowa, demokratyczny tryb powoływania przedstawicielskich organów władzy państwowej, niezawisłość sądów oraz istnienie samorządu terytorialnego), dość szybko i sprawnie wcielone w życie, stały się wyzwaniem do wypracowania nowych wzorów i form działania. Nie było już politycznych i zinstytucjonalizowanych przeszkód w artykułowaniu interesów przez zbiorowości regionalne, a wśród licznych organizacji i stowarzyszeń obywatelskich, które w owym czasie bądź to zalegalizowały lub zainicjowały, bądź też zintensyfikowały swoją działalność, nie zabrakło organizacji uwzględniających w swych programach treści regionalne. Zmieniające się uwarunkowania ekonomiczne również wpłynęły na specyfikę poszczególnych regionalizmów. Być może nie był to wpływ konstytuujący ich powstanie, na pewno natomiast znacząco kształtujący ich cele. Przechodząc do uzasadnienia tej opinii - stosując typologię zaproponowaną przez G. Gorzelaka w odniesieniu do źródeł regionalizmów, można wyróżnić źródła etniczne oraz gospodarcze. W warunkach polskich, przykładem pierwszego typu regionalizmu byłby regionalizm górnośląski, drugiego - regionalizm wielkopolski. Wydaje się uzasadnione wysunięcie tezy, że dopiero zastąpienie centralizmu gospodarczego systemem wolnorynkowym nadało temu rozróżnieniu właściwą rangę i sens praktyczny, sankcjonując do tej pory "teoretyczne" i intuicyjnie pojmowane wymiary zróżnicowań, zarazem umożliwiając (lub przynajmniej stwarzając nadzieję na zaistnienie takiej możliwości) urzeczywistnienie regionalnych ideałów. Np. w przypadku regionalizmu wielkopolskiego oznaczało to zmobilizowanie elit i społeczności regionalnej do wysiłków na rzecz zapewnienia pożądanych możliwości rozwoju gospodarki w regionie i pełnego wykorzystania miejscowych zasobów. Analizując zmiany uwarunkowań gospodarczych, należy uwzględnić jeszcze jedną istotną okoliczność. Jakkolwiek zapoczątkowanie procesu transformacji systemowej oznaczało m.in. kres bezpośredniego podporządkowania regionalizmów interesom władzy centralnej i związanej z tym podporządkowaniem restrykcyjnej kontroli prowadzonej działalności, to jednak wiązało się również ze znacznym ograniczeniem (w skrajnych przypadkach - odcięciem) wydatkowanych przez państwo środków na ten cel. Z jednej strony podmioty związane z ruchem regionalistycznym zyskały więc niezależność, z drugiej - utraciły jednak (w miarę) hojnego mecenasa. Zmieniły się, bo musiały się zmienić, zasady na jakich organizowała się ich działalność. Oczywiście państwo nie zaniechało całkowicie wsparcia regionalistycznej działalności. Pojawił się też nowy podmiot, w postaci samorządów lokalnych, który pomimo ograniczonych środków starał się dopomóc najczęściej niedochodowej przecież działalności, a także instytucja sponsorów. Tym niemniej warunki wolnego rynku i w ten sposób wywarły swój wpływ na omawianą dziedzinę aktywności. 3. Regionalizm a reforma samorządowa Restytucja samorządu terytorialnego w Polsce, czyli wprowadzenie samorządu do gmin ustawą z 8 marca 1990 r., w znaczącej mierze przyczyniła się do rozwoju regionalizmu w naszym kraju. Oznaczała przecież upodmiotowienie podstawowej kategorii społeczności terytorialnych jaką są społeczności lokalne w gminach, a przez to była znaczącym krokiem na drodze do ideału społeczeństwa obywatelskiego w którym obywatele mają możliwości i chęci decydowania i zarządzania swoimi sprawami. Przyjęta (za to mniej lub bardziej wyraźnie artykułowana) zasada pomocniczości jako podstawowa reguła budowy ustroju polskiej demokracji, wiązała się z koniecznością upodmiotowienia także ponadlokalnych społeczności. Tym samym, usamorządowienie gmin miało być pierwszym, ale nie jedynym krokiem na drodze przebudowy systemu administrowania państwem. Nie miejsce tu na rozwijanie tego wątku, niech wystarczy więc jedynie stwierdzenie, że dopiero od 1997 r. ruszyły prace nad jej kontynuacją (nie tyle zresztą ruszyły - bo ruszały one wielokrotnie, co zostały doprowadzone do etapu na którym dokończenie reformy samorządowej wydaje się być wreszcie przesądzone). Refleksje nad wzajemnymi relacjami między regionalizmem a reformą samorządową mogą być prowadzone wielotorowo. Chciałbym przeto zwrócić uwagę na dwie kwestie. Po pierwsze, należy docenić twórczy wkład środowisk związanych z polskimi regionalizmami w kształt przyjmowanych czy też tylko proponowanych i rozważanych rozwiązań. Regionaliści oraz reprezentowane przez nich organizacje regionalne czynnie włączyli się do debaty poświęconej reformie, potwierdzając jej potrzebę oraz dostarczając np. w odniesieniu do reformy powiatowej, wielu argumentów uzasadniających celowość wprowadzenia powiatów, taką a nie inną ich lokalizację czy wreszcie ich przynależność do szerszych - regionalnych - struktur nowych województw. Czasem w głosach tych dominowały emocje, z reguły były to jednak wystąpienia merytoryczne i o znacznej wartości. Po drugie, ze środowisk związanych z ruchami regionalnymi wywodziła się spora grupa przedstawicieli tworzących się niemal od podstaw polskich elit samorządowych. Znaczna część organizacji regionalnych brała zresztą czynny udział w wyborach samorządowych (samodzielnie bądź wewnątrz szerszych koalicji), a niektóre również w wyborach do organów władz centralnych (np. w formie udzielania rekomendacji kandydatom). Patrząc w przyszłość można zresztą wysunąć przypuszczenie, że realizowane aktualnie przez rząd J. Buzka dokończenie reformy samorządowej będzie miało dla polskich regionalizmów nie mniej istotną wagę również w tym aspekcie. 4. Perspektywy regionalizmu w Polsce Kontynuując poprzedni wątek, przyszłość regionalizmów w Polsce, ich pozycję i znaczenie w najbliższych latach wiązać należałoby z umiejętnością dostosowania się do nowych warunków będących efektem dwóch wydarzeń: dokończenia reformy samorządowej (wszystko wskazuje na to, że nowy system rozpocznie swe funkcjonowanie od 01.01.1999 r.) oraz przyjęcia Polski do struktur europejskich (w tym przypadku wskazanie konkretnego terminu jest znacznie trudniejsze - wydaje się, że w najbardziej optymistycznym wariancie jest to perspektywa roku 2002; raczej jednak ze wskazaniem na prawdopodobieństwo przesunięcia tego terminu o kilka kolejnych lat w przyszłość). Poniżej temu właśnie twierdzeniu chciałbym poświecić kilka uwag. Rozważając problem wpływu reformy samorządowej na szczeblu powiatowym i wojewódzkim na polskie regionalizmy stoi się przed jednym szczególnie, ale za to niezwykle ważnym pytaniem: jaki będzie ostateczny kształt tej reformy? W chwili gdy powstawał ten tekst nie było jeszcze jednoznacznej i pewnej odpowiedzi na to pytanie (o ile taka jest w ogóle możliwa). Wciąż trwały prace w Parlamencie nad delimitacją granic nowych województw, nie była określona lista ani granice powoływanych powiatów, a jakość rozważanych i przyjmowanych rozwiązań (kompetencyjnych czy z zakresu finansowania) zostanie zweryfikowana praktycznie dopiero po ich wprowadzeniu w życie. Nie chciałbym w tym miejscu zajmować się natomiast oceną trybu prac nad reformą, zostawiając ten temat politykom i publicystom. W konsekwencji ograniczyć się muszę do uwag o ogólniejszym charakterze. Jest rzeczą oczywistą, że stworzenie kolejnych usamorządowionych jednostek podziału administracyjno-terytorialnego państwa stworzy nowe możliwości działania środowisk regionalnych. Z tym, że będą one musiały najpierw niemal od podstaw "nauczyć się" ich wykorzystywania, a być może także zmodyfikować zakres swojej działalności, co może nieco potrwać zanim współpraca przynosić zacznie oczekiwane rezultaty. Będziemy tu bowiem mieli do czynienia z podobnym zjawiskiem (choć inna jest skala, a z nią i mniejsze będzie jego natężenie) jak w pierwszych latach transformacji kiedy to brak wypracowanych wzorów działania, odpowiednich w nowej sytuacji, wpłynął na pojawienie się negatywnych odczuć związanych z nowym ustrojem, choć ustrój poprzedni wcale nie był postrzegany jako dobry. Konieczne będzie zatem "oswojenie" nowego systemu. Im szybciej ono nastąpi, tym prędzej umocnią się polskie regionalizmy wnosząc swój wkład do dobra ogólnopaństwowego. Zależność ma bowiem charakter zwrotny - włączenie regionalizmów w procesy modernizacji związane z reformą może stać się jednym z istotnych czynników jej sukcesu, a zatem sukcesu całego państwa. W tym kontekście pewien niedosyt (w środowiskach regionalistów) wywoływać może zbyt ostrożne projektowanie nowych rozwiązań, w których nie uwzględniono szeregu zgłaszanych przez środowiska regionalne postulatów. Najbardziej jaskrawym przykładem może być tutaj kwestia nowego ustroju województw. W ciągu blisko dziesięciu już lat dyskutowania zmieniał się on stopniowo w poszczególnych propozycjach z ustroju o cechach zaawansowanej autonomii, poprzez ustrój czysto samorządowy aż do obecnie proponowanego ustroju województwa rządowo-samorządowego (z silną pozycją reprezentującego centralne władze państwowe wojewody). Łatwo zrozumieć, biorąc pod uwagę silne związki regionalizmu w Polsce z ogólnopaństwową racją stanu i narodową tradycją oraz jego antyseparatystyczny charakter, irytację przedstawicieli środowisk regionalnych wobec argumentów, iż modyfikacje ustroju województw są konieczne ze względu na niebezpieczeństwo wystąpienia dążeń do usamodzielniania się nowych jednostek regionalnych, obrazowo przedstawianego jako ryzyko powtórnego rozbicia dzielnicowego. Irytację tym większą, że opinia R.D. Putnama wyrażona w odniesieniu do przypadku włoskiego dobrze opisuje również polskie realia: "Zwolennicy regionalizmu wierzyli w siłę oddziaływania zmiany instytucjonalnej na zmianę kształtu polityki. Interpretowali przeznaczenie nowych rządów w terminach niemal mesjanistycznych wierząc, że -stworzenie politycznie autonomicznych rządów regionalnych spowoduje radykalną, społeczną i polityczną odnowę kraju-". Z drugiej strony, V.M. Pérez-Díaz zauważył, iż: "System federalny (lub jakiś jego wariant) może zwiększać sprawność i skuteczność agend politycznych i administracyjnych. Lecz może je także zmniejszać, blokując proces podejmowania decyzji (...). Może on sprzyjać integracji społecznej w pewnych regionach, zaspokajając uprawnione aspiracje od częściowego samorządu. Jednak regionalne elity mogą pogłębiać międzyregionalne konflikty i nieufność władzy wobec władz centralnych". Do podobnych wniosków doszli M.O. Rousseau i R. Zariski na podstawie dokonanej analizy funkcjonowania rozwiązań regionalnych we Włoszech, Francji i Hiszpanii. Stwierdzili oni, iż korzyści mogą wynikać zarówno z funkcjonowania zcentralizowanych jak i zdecentralizowanych struktur politycznych, a prawdziwym problemem jest odnalezienie właściwych proporcji miedzy obiema przeciwstawianymi sobie najczęściej koncepcjami. Nawet pomimo rozczarowania związanego z "minimalizmem" proponowanych rozwiązań (w kontekście zaprezentowanych wyżej refleksji - być może rozczarowania nieuzasadnionego), znając dobrze pojęty pragmatyzm polskich środowisk regionalnych, można spodziewać się, że warunki stworzone przez reformę i tak zostaną wykorzystane. Przy czym jednym z ważniejszych zadań będzie odbudowa i umacnianie tożsamości regionalnych i ponadlokalnych w nowych organizmach administracyjnych - tożsamości zachwianych, ale nie zniszczonych przez politykę władz komunistycznych. 5. Europejskie wyzwanie Rozpoczęcie w 1998 r. negocjacji w sprawie przyjęcia do Unii Europejskiej kolejnej grupy państw, w tym Polski, może być dla regionalizmu w naszym kraju równie poważnym, jeśli nie poważniejszym wyzwaniem. Przyjęcie Polski do struktur UE, wiążące się z koniecznością dostosowania wielu dziedzin życia do unijnych standardów, będzie bowiem zmianą jakościowo porównywalną chyba tylko z odrzuceniem minionego ustroju. Dodatkową trudność jaką napotkać można przy próbach prognozowania efektów tego wydarzenia (przy założeniu, że negocjacje zakończą się pomyślnie dla państw kandydackich) jest zbyt wiele niewiadomych z nim związanych. Nie dość, że trudno przewidzieć na jakich warunkach nowe państwa członkowskie zostaną do UE przyjęte, to jeszcze w zasadzie nie da się dziś z całą pewnością stwierdzić jak sama Unia będzie wyglądać za kilka lat. Integracja europejska jest wszak procesem dynamicznym, gdzie wciąż ścierają się różne koncepcje jej przyszłości. Abstrahując (częściowo) od tego zagadnienia, spróbuję jednak zastanowić się nad prawdopodobnymi konsekwencjami wstąpienia Polski do UE dla polskich regionalizmów, czy szerzej - dla polskich regionów i zbiorowości regionalnych. A bez wątpienia będą one znaczące. Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że docelowo realizowanym modelem integracji będzie idea "Europy regionów", w której właśnie regiony staną się podstawowym elementem europejskiej struktury. Obecnie, w rywalizacji zwolenników wizji federacyjnych i konfederacyjnych, przewagę zyskali chyba jednak rzecznicy idei "Europy państw" - "Europy ojczyzn narodowych". Czy oznacza to, by ranga regionów, zbiorowości regionalnych oraz reprezentujących je regionalizmów miała ulec w zjednoczonej Europie dewaluacji? Odpowiedź jest przecząca. Mimo wszystko, wciąż aktualna jest opinia Z. Chojnickiego i T. Czyż: "W perspektywie europejskiej konsekwencje regionalizmu odnoszą się przede wszystkim do stale zwiększającej się roli skali regionalnej w stosunku do krajowej (państwowej) w procesach różnicowania oraz integrowania społeczeństw. Zmniejszenie się roli dyferencjacyjnej państwa i jego granic w Europie Zachodniej na skutek integracji zwiększyło role regionów w kształtowaniu struktury przestrzennej Europy i nadało im nowy wymiar". Rosnącego znaczenia skali regionalnej - i to w wielu aspektach - kwestionować nie sposób, choć pojawia się znowu problem wieloznaczności samego pojęcia regionu. W sformalizowanej rzeczywistości struktur europejskich regiony bywają traktowane bardziej jako jednostki statystyczne, aniżeli w zasygnalizowanym wcześniej interdyscyplinarnym - kompleksowym rozumieniu. Podziały regionalne (szerzej - podziały terytorialne) w poszczególnych państwach członkowskich są z reguły do siebie nieprzystające, co nie powinno dziwić pamiętając o różnych uwarunkowaniach w jakich powstawały. Zróżnicowana jest także "siła" tożsamości reprezentowanych przez członków różnych zbiorowości regionalnych. Choćby te tylko kwestie upoważniały do zadawania pytania: "które jednostki ma się na myśli kiedy mowa o Europie regionów?". I na pytanie to do dziś nie ma w pełni zobiektywizowanej i powszechnie uznawanej odpowiedzi. Jest natomiast rzeczą oczywistą, że perspektywa wejścia Polski do UE łączy się z nadziejami polskich regionów na partycypowanie w efektach najbardziej charakterystycznej formy regionalnego ujęcia procesów integracyjnych, a mianowicie - polityki regionalnej UE, wypływającej z założenia, iż nadmierne różnice w rozwoju gospodarczym regionów, możliwościach zatrudnienia oraz w położeniu materialnym ich mieszkańców nie sprzyjają procesom integracji. Jej celem jest zatem "redukcja różnic gospodarczych i społecznych między najbiedniejszymi i najbogatszymi regionami Unii. Opiera się ona na zasadzie współfinansowania i partnerstwa ze strony władz centralnych i regionalnych państw członkowskich. Unia zapewnia wsparcie dla kroków podejmowanych w tych krajach oraz ukierunkowuje ich działania w celu harmonijnej integracji z korzyścią dla całej Unii". Ocena efektów polityki regionalnej wcale nie jest jednak jednoznaczna. Z jednej strony wskazuje się przykład znaczącego "skoku" cywilizacyjnego jaki stał się udziałem Hiszpanii, Grecji czy Irlandii, a wiązał się również z wykorzystaniem środków przeznaczanych (w niemałych ilościach) przez Unię właśnie na politykę regionalną. Z drugiej strony coraz częściej pojawiają się głosy, że rezultaty polityki regionalnej nie są zadowalające (przede wszystkim z racji nieefektywnego i obarczonego znacznym marnotrawstwem sposobu wydawania środków finansowych), a dystans pomiędzy bogatymi i biednymi regionami jednoczącej się Europy, często miast maleć, rośnie. W polskich regionach szanse tworzone przez perspektywę pełnego włączenia Polski w procesy integracyjne są dostrzegane. Ich właściwe wykorzystanie będzie jednak wymagało modyfikacji wielu sfer obecnej rzeczywistości. Istotne znaczenie ma więc i w tym kontekście reforma administracyjno-terytorialna, dzięki której pojawią się podmioty mogące prowadzić rzeczywistą politykę regionalną, będące równorzędnymi partnerami dla regionów europejskich (przynajmniej perspektywicznie), mogące podejmować współpracę transgraniczną, która do tej pory odbywała się niemal wyłącznie na poziomie miast i gmin. Jednocześnie wartość polskich regionalizmów zostanie poddana znacznie bardziej surowemu niż dotąd egzaminowi. Okaże się, na ile panujące w wielu regionach kraju przekonania o sile, pozytywnej wartości i konkurencyjności miejscowych zasobów i etosów są w stanie poddać się wolnorynkowej konfrontacji, i co więcej, wyjść z niej zwycięsko. Wydaje się, że kapitał społeczny polskich regionów (rozumiany nawet szerzej niż przez R.D. Putnama) pozwala patrzeć na to wyzwanie z pewnym optymizmem. Pewne jest jednak również, że polskie regionalizmy będą musiały się zmienić, tak jak zmienić będzie się musiał stosunek zbiorowości regionalnych do własnego terytorium i ukształtowanego na nim systemu gospodarczego, politycznego i społecznego. Konieczne będzie przesunięcie akcentów - wartości regionalne zaczną być traktowane bardziej komercyjnie, jako swoisty "towar" wymagający profesjonalnej promocji. Przykładem mogą tu być regiony chcące nastawić się na rozwój turystyczny lub szukające swej szansy w rozwoju nowoczesnych gałęzi przemysłu. W przypadku pierwszych, zachętą będą posiadane (częściowo - wykreowane) walory turystyczne - krajobrazowe, klimatyczne, obecność zabytków i to na nich będzie opierać się strategia rozwoju regionalnego. W przypadku drugich, taką "przynętą" będzie potencjał kadrowy, naukowy, kooperacyjny, gotowość do innowacyjności. Czy komercjalizacja regionalizmów zagraża ich istnieniu? Czy zagraża im sam proces integracji europejskiej? Pytania powyższe wydają się w pełni zasadne, choć być może więcej w nich zideologizowanego populizmu aniżeli bezstronnej refleksji. Nieprzypadkowo ostrzeżenie przed utratą narodowych tożsamości jest często wysuwanym argumentem przeciwników pogłębiania integracji czy też w ogóle udziału w tym procesie. Co więcej, argumentem, który posiada pozory racjonalności - by wspomnieć tylko o realizowanej obecnie idei wspólnej waluty europejskiej (EURO) mającej zastąpić waluty narodowe, które bez wątpienia mają dla narodów nie tylko gospodarcze, ale i symboliczne znaczenie. Obawy przed utratą czy zatarciem narodowej tożsamości mogą być z powodzeniem przenoszone na poziom regionalny (szczególnie, że w polskich warunkach tożsamości regionalne są jednak dużo słabiej ugruntowane aniżeli tożsamość narodowa). Doświadczenia państw członkowskich Unii nie potwierdzają jednak tych obaw. Jak dotąd można tam bowiem zaobserwować raczej odrodzenie niż zanik regionalizmów. W ostatnich latach nastąpiła tam przecież m.in. uwarunkowana zróżnicowaniami etnicznymi transformacja ustroju Belgii, która jest dziś państwem federalnym. Choć przykład ten może być jednocześnie dowodem na "niszczycielski" charakter regionalizmów (wywołujących separatyzm), z całą pewnością potwierdza jednak dobrą kondycję regionalizmów. Do podobnych wniosków prowadzi także przypadek innego państwa członkowskiego UE, tj. Włoch, gdzie mimo że: "Dopiero po II wojnie światowej, z nastaniem demokratycznej polityki i wzrostem niechęci szerokich mas do skrajnego centralizmu zaczęły odżywać tęsknoty regionalne", reforma regionalna w znaczącym stopniu przyśpieszyła rozwój kraju. Jak pisze D. Placek: "Tworząc regiony (w sensie formalno - prawnym - PŚ), udało się wyzwolić aktywność lokalną, zapał i inicjatywę oddolną. (...) to regiony bowiem niezależnie od stanu prawnego były zawsze podstawowym punktem odniesienia Włochów - rzeczywistością obecną w fakcie bycia Sycylijczykiem, Toskańczykiem czy Rzymianinem; w fakcie posługiwania się odmiennym dialektem, zachowania odmiennej tradycji historycznej, kulturowej czy nawet kulinarnej". Rosnące znaczenie polityczne oraz popularność partii regionalnych (np. Ligi Północnej - wzbogaconej co prawda treściami wykraczającymi poza tradycyjny regionalizm) również sugerowałaby raczej umacnianie niż osłabianie się regionalnych tożsamości. Już choćby te tylko przykłady przemawiają za tym, by obawy o utratę tożsamości regionalnej przez mieszkańców polskich regionów, spowodowaną włączeniem Polski do procesów integracyjnych następujących w Europie, uznać za zbyt daleko idące. A jeżeli jeszcze dodamy do tego rozwój edukacji regionalnej, postępujące dostosowywanie się regionalizmów do nowych warunków - wypracowywanie efektywniejszych reguł wykorzystania przez zbiorowości regionalne wartości i zasobów regionów, a także - może nazbyt powolne - przyswajanie postaw i wzorców działania charakterystycznych dla społeczeństw w pełni obywatelskich - naprawdę są podstawy do optymizmu. To nie w procesie integracji europejskiej (zachodzącej przede wszystkim w wymiarze gospodarczym, w mniejszym zakresie w sferze politycznej, a dopiero potem i raczej w pośredni sposób wywołującej przemiany w aspekcie społeczno-kulturowym) należy szukać zagrożenia dla regionalnej tożsamości. Tkwi ono raczej we wspomnianych wcześniej tendencjach o charakterze ogólnoświatowym: w rewolucji informatycznej i postępującej globalizacji wielu aspektów funkcjonowania współczesnego świata oraz w trudnych do przewidzenia i niemożliwych do zatrzymania przemianach kulturowych związanych z tymi procesami. Wcale nie musi temu jednak towarzyszyć upadek wartości związanych z najbliższym terytorium. W tradycji europejskiej zawsze będzie miejsce na przynoszący pozytywne efekty powrót do lokalności i regionalizm. Chyba, że zniekształcenie zasad nowoczesnego regionalizmu, zastępujące dumę z faktu bycia Wielkopolaninem czy Katalończykiem - regionalnym szowinizmem, nada mu charakter konfliktogenny. Wówczas zagrożony może być nawet paradygmat europejskiej integracji. Podejmowanie działań marginalizujących znaczenie regionalizmów nie byłoby jednak dobrym rozwiązaniem tego problemu. 6. Scenariusz przyszłości - zamiast podsumowania Prognozowanie, posiadające cechy podejścia naukowego, zawsze wiąże się z dużym ryzykiem. W naukach społecznych, gdzie to ryzyko wydaje się zwielokrotnione, popularność tego typu wypowiedzi jest szczególnie mała. Dużo bezpieczniejsze jest zachowanie trybu przypuszczającego. Nie uzurpując sobie prawa i zdolności przewidywania przyszłości, chciałbym skorzystać z tej drugiej możliwości i przedstawić poniżej kilka uwag (i pytań) dotyczących przyszłości pol skich regionalizmów. Kontynuacja reformy samorządowej oraz przyjęcie Polski do Unii Europejskiej to dwa najważniejsze wydarzenia, które będą kształtowały przyszłość regionalizmów w Polsce. Chcąc przetrwać (przede wszystkim zdobywając nowych uczestników lub kreatorów, a przynajmniej sympatyków) polskie ruchy-środowiska regionalne będą musiały wypracować szereg nowych mechanizmów działania. W odniesieniu do reformy administracyjno-terytorialnej będzie to konieczność nawiązania kontaktów i współpracy z instytucjami nowej administracji terytorialnej. W odniesieniu do integracji z UE - drogą rozwoju będzie współpraca międzynarodowa (ze środowiskami innych regionów europejskich oraz w instytucjach europejskich - obecnie zakres tej współpracy nie jest zadowalający). Oba wydarzenia stworzą szansę pozyskania przez regionalizmy szerszego społecznego zainteresowania, które w pierwszych latach transformacji (kiedy trwały poszukiwania właściwej drogi rozwoju Ąłów było usamorządowienie bądź nawet autonomizacja regionów) było jednak większe. Zmiana tego stanu rzeczy wciąż jest wszak możliwa również ze względu na to, że problematyka regionalna nadal wzbudzać może silne reakcje - "ponieważ dotyczy nie tylko sfery interesów, które lepiej lub gorzej można jednak zracjonalizować, ale uczuć, emocji, symboli, które składają się na poczucie przynależności i tożsamości jednostek i grup ludzkich". W kontekście tym interesujące jest pytanie o stopień "upolitycznienia" regionalizmów. Z pewnością jest to jedna z realnych możliwości. Wydaje się, ze stanowiące trzon polskich regionalizmów stowarzyszenia i innego rodzaju organizacje o profilu regionalnym (poprzez skupione wokół siebie środowiska) mogą stać się zaczątkiem powstania w Polsce partii regionalnych, już dziś spełniając kryteria pozwalające uznać niektóre z nich za protopartie - w nomenklaturze J. Wodza. Najbliższe wybory do samorządów lokalnych, powiatowych i wojewódzkich mogą pokazać czy jest dla nich miejsce na scenie politycznej. Będzie to zależało jednak nie tylko od prezentowanego przez nie potencjału, ale także (a może przede wszystkim) od trwałości obecnego zdychotomizowanego układu (AWS - SLD z umiarkowaną Unia Wolności pośrodku) oraz jego zdolności do przełożenia się na szczebel lokalny i ponadlokalny. Utrudniającą prognozę okolicznością jest (mierzony frekwencją) nie do końca przewidywalny poziom zainteresowania wyborami wśród wyborców. Proces przystosowywania się polskich regionalizmów do nowej sytuacji będzie prawdopodobnie polegał także na ich postępującej pragmatyzacji. Wartości regionalne ulegną waloryzacji i urynkowieniu, służąc podnoszeniu jakości życia mieszkańców. Akcent zostanie przeniesiony z "bezproduktywnego" pielęgnowania miejscowych tradycji i zwyczajów na wynajdowanie sposobów wprzęgnięcia ich w procesy rozwojowe regionów. Upodmiotowienie zbiorowości regionalnych, wiążące się przecież także z przejęciem odpowiedzialności, nie pozwoli jednak na całkowitą "wyprzedaż" tradycyjnych wartości. Przyszłość pokaże na ile przedstawione wyżej przewidywania znajdą potwierdzenie w rzeczywistości. Być może pojawią się nowe uwarunkowania czyniąc je niejako z góry nietrafionymi. Nie zmienia to jednak faktu, że najbliższe lata będą dla polskich regionalizmów trudnym wyzwaniem, ale i szansą na ich rozwój. |