Hobbit, czyli tam i z powrotem

HOBBIT

Rozdział I – Nieproszeni goście
Szanowany hobbit nazwiskiem Bilbo Baggins zamieszkiwał w Bag End, pod Pagórkiem w Hobbitonie. Pewnego dnia wizytę złożył mu Gandalf. Bilbo znał tego wędrownego wyłącznie czarodzieja z opowieści rodzinnych. Starzec przybywał co jakiś czas w te strony, aby urządzać słynne pokazy fajerwerków. Nieoczekiwanie Gandalf zaproponował hobbitowi, by ten wyruszył z nim w pełną przygód podróż. Bilbo zaśmiał się nerwowo ponieważ zdawał sobie sprawę, że kilkoro z jego przodków i sąsiadów nie powróciło nigdy z wypraw z czarodziejem. Naciskany przez Gandalfa Biblo nie wiedział jak ma odmówić, więc uciekł do spiżarni, pozostawiając gościa samego. Zdążył jeszcze przelotnie zaprosić czarodzieja na herbatkę następnego dnia.

„Nazajutrz prawie zapomniał o Gandalfie. Nigdy nie pamiętał zbyt dokładnie różnych rzeczy, jeśli ich nie zapisał w swoim kalendarzyku terminowym, na przykład tak: środa, herbata z Gandalfem. Poprzedniego dnia zanadto był podniecony, by o czymś takim pomyśleć”. Kiedy usłyszał pukanie do drzwi był przekonany, że czarodziej wrócił. Ku zaskoczeniu hobbita okazało się, że odwiedził go krasnolud Dwalin. Błękitnobrody gość wprosił się do środka. Po chwili Baggins usłyszał ponowne pukanie do drzwi. Tym razem pojawił się Balin, który zamiast herbatki wolał napić się piwa. Kolejnymi gośćmi w domku Bilbo byli Kili i Fili, następne dwa krasnoludy. Zdezorientowany hobbit zaprosił wszystkich do salonu, gdzie przysłuchiwał się ich dziwacznej mowie i wsłuchiwał się w niestworzone rzeczy, o których opowiadali.

Z czasem ponownie rozległo się pukanie. U drzwi Bagginsa stawiły się kolejne krasnoludy: Dori, Ori, Oin, Nori oraz Gloin. Niespodziewani goście poprosili o kawę i ciemne piwo. Dopiero wtedy do domku hobbita zapukał Gandalf. Czarodziej przedstawił kolejnych krasnali: Bifura, Bofora, Bombura oraz Thorina Dębową Tarczę – najważniejszego z nich wszystkich.

Gandalf przywitał się ze wszystkimi i poprosił o czerwone wino. Wówczas krasnoludy zaczęły zasypywać Bagginsa zamówieniami. Thorin oświadczył hobbitowi, że cała grupa pozostanie u niego na kolacji. Po posiłku krasnoludy pomogły posprzątać gospodarzowi. Wieczorem domek hobbita rozbrzmiewał od pięknych pieśni. Słowa utworów i muzyka poniosły Bilbo i zaczął marzyć o wielkiej przygodzie: „(…) zapragnął ruszyć w świat, zobaczyć wysokie góry, usłyszeć szum sosen i potoków, zbadać głębie jaskiń, miecz nosić u boku zamiast laski”. Jednak na myśl, że może stracić swój domek szybko oprzytomniał.

Kiedy zapadł głos zabrał Thorin, który zarysował plan podróży. Przerażony Bilbo zaklinał się, że nie wyruszy na żadną wyprawę. Gandalf usiłował przekonać krasnoludy, że Baggins w istocie jest najodważniejszym hobbitem, jakiego zna i jedynym odpowiednim do wyprawy: „Miewa takie dziwne ataki, ale to zuch nad zuchy, w razie czego będzie się bił jak smok”.


Gloin wyjawił, że drużyna potrzebuje złodzieja lub poszukiwacza skarbów z prawdziwego zdarzenia do planowanej ekspedycji. Gandalf był przekonany, że Bilbo jest najlepszym kandydatem do tego zadania. Czarodziej miał przy sobie mapę Góry sporządzoną przez dziadka Thorina i klucz, który od niego otrzymał. Rozwinąwszy plan przed zebranymi, czarodziej wskazał małe sekretne wejście na zboczu, które było o tyle bezpieczne, że nie mógł się przez nie przecisnąć smok strzegący Góry, a z kolei Bilbo mógłby przejść przez nie bez problemu.

Krasnoludy z Gandalfem zaczęły zastanawiać się, która z dróg prowadzących do Góry będzie najlepsza i najbezpieczniejsza. Zdezorientowany Bilbo wciąż się im przysłuchiwał, domagając się wyjaśnień. Thorin wytłumaczył mu, że dawniej Góra była domem krasnali, na których czele stał jego dziadek. Miejsce to wypełnione było złotem, a wiadomo było, że skarby przyciągają smoki. Tak też się stało i tutaj. Smok imieniem Smaug wymordował większość krasnali i ludzi zamieszkujących okoliczne wioski. Dziadek Thorina przekazał Gandalfowi klucz i mapę, by ten strzegł ich i przekazał wnukowi, gdy będzie na to gotowy.

Rozdział II – Pieczeń barania
Nazajutrz, po przebudzeniu, Bilbo z ulgą odkrył, że krasnoludy zjadły śniadanie i wyruszyły w drogę. Z radością zabrał się za sprzątanie, kiedy w domku pojawił się Gandalf. Czarodziej pokazał Bagginsowi list, z którego treści wynikało, że krasnoludy oczekują na niego w gospodzie o godzinie jedenastej. W piśmie zapisano również wysokość zapłaty, jaką otrzyma hobbit za wykonanie swojego zadania. Ponieważ do godziny jedenastej pozostało tylko dziesięć minut Bilbo wybiegł z domu bez czapki i pieniędzy. Baggins zdążył w samą porę. Krasnoludy szykowały się właśnie do wymarszu.
Bohaterowie wyruszyli w drogę, gdy tylko dołączył do nich Gandalf. Zatrzymywali się tylko na posiłki i utrzymywali duże tempo marszu, co wyraźnie męczyło hobbita. Wkrótce opuścili znane mu tereny i wkroczyli na ziemie, gdzie krajobraz stawał się coraz ciemniejszy i mglisty. Kiedy szykowali się do rozbicia obozu zorientowali się, że Gandalf zniknął. Deszczowa pogoda i chłód nie pozwalały im na rozpalenie ogniska, a na domiar złego kuc, który niósł ich zapasy, spłoszył się i uciekł. Przygnębieni wędrowcy spostrzegli wówczas światło za gęstymi koronami drzew. Krasnoludy jednogłośnie uznały, że Bilbo, ich wynajęty włamywacz, powinien pójść na zwiady. Hobbit, chociaż przerażony, poruszał się bezszelestnie, dlatego podkradł się niezauważony do w stronę światła. Okazało się, że był to blask ogniska, wokół którego siedziała trójka trolli. Ich przywódca miał na imię William. Stworzenia kłóciły się o to, że codziennie jedzą baraninę. Bilbo zastanawiając się, co na jego miejscu zrobiłby ktoś odważny wpadł na pomysł, że ukradnie sakiewkę wystającą z kieszeni Williama. Niestety olbrzym zorientował się w tym i schwytał hobbita na gorącym uczynku.

Pozostałe dwa trolle ucieszyły się na myśl o potrawce z małego włamywacza, ale William uważał, że takiej ilości mięsa nie można nawet nazwać posiłkiem. Olbrzymy zapytały więc hobbita, czy są z nim jego towarzysze. Przerażony Bilbo najpierw przytaknął, lecz chwilę potem zaczął zaprzeczać. Trolle zaczęły zajadle kłócić się co zrobić z więźniem, lecz nagle spostrzegły skradających się krasnoludów. Olbrzymy wyłapały Thorina i jego kompanów, podczas gdy Bilbo niepostrzeżenie zdołał uciec i się ukryć.

Trolle zamierzały ich upiec na ogniu, lecz nie wiedziały od którego zacząć. Tajemniczy głos co jakiś czas podsuwał im kolejne pomysły, co powinni zrobić z krasnoludami. Olbrzymy nieustannie sprzeczały się i szarpały ze sobą, do czego wciąż ktoś je prowokował. Ta sytuacja trwała do rana. Kiedy wstało słońce trolle zamieniły się w kamienie, a tajemniczym głosem okazał się być Gandalf, który ukrył się w krzakach i skutecznie skłócał ze sobą stwory.

Uwolnione krasnale, Bilbo i czarodziej udali się do znajdującej się nieopodal jaskini, w której trolle gromadziły złoto i broń. Wędrowcom udało się wejść do skarbca dzięki hobbitowi, który wcześniej zdołał wykraść klucz z kieszeni Williama. W jaskini Gandalf i Thorin znaleźli odpowiednie dla siebie miecze. Bilbo z kolei „wybrał nóż w skórzanej pochwie. Dla trolla był to ledwie kozik kieszonkowy, ale hobbitowi mógł zastąpić krótki miecz”. Podróżnicy zgromadzili pokaźne zapasy baraniny, a zanim wyruszyli w dalszą drogę urządzili małą ucztę i przespali się.

Rozdział III – Krótki odpoczynek
Z czasem jedzenie mieli coraz mniej, a krajobraz stawał się bardziej wrogi. Wędrowcy nieustannie odczuwali zagorzenie. Na horyzoncie ukazały się im Góry Mgliste, które musieli przekroczyć, aby dotrzeć do celu. Przewodzący im Gandalf powiedział w pewnym momencie: „Dotarliśmy na skraj Dzikich Krajów, jak wielu z was pewnie już się orientuje. Gdzieś przed nami ukryta jest piękna dolina Rivendell, w której, w ostatnim przyjaznym domu na tym szlaku, mieszka Elrond. Posłałem mu przez przyjaciół wiadomość, będzie nas oczekiwał”.

Wędrowali jeszcze wiele godzin, zanim dotarli do Rivendell. Wreszcie zaczęli schodzić w dolinę, z której biło przyjemne ciepło. Wkrótce do ich uszu doszły piękne pieśni śpiewane przez elfy, za którymi krasnoludy z natury nie przepadały. Tuż przed zmierzchem wędrowcy stanęli u progu domu Elronda. Bilbo był zachwycony tym miejscem do tego stopnia, że pragnął w nim pozostać na długo. Jednak krasnoludom bardzo się spieszyło i zależało tylko na tym, by uzupełnić zapasy.

Podczas wieczerzy Elrond orzekł, że miecze Gandalfa i Thorina, które zabrali z jaskini trolli, zostały wykonane przed wieloma laty przez elfów. Ponadto odczytał dla nich runa umieszczone na mapie krasnoludów: „Stań na szarym głazie, kiedy drozd dziobem zastuka (…) a zachodzące słońce ostatnim promieniem dnia Durina wskaże ci dziurkę od klucza” (Dzień Durina dla krasnoludów jest pierwszym dniem Nowego Roku). Następnego poranka wędrowcy wyruszyli w dalszą podróż.

Rozdział IV – Górą i dołem
Gandalf prowadził kompanów bezpiecznymi ścieżkami. Z czasem temperatura robiła się coraz niższa. Wędrowcy zostali zaskoczeni przez wielką burzę z piorunami, która przeraziła hobbita. Niezadowolony Thorin narzekał na Gandalfa uważając, że sam mógłby być lepszym przewodnikiem. Fili i Kili zostali wysłani przodem, aby znaleźli jakieś schronienie. Zwiadowcy znaleźli suchą jaskinię, o czym pośpieszyli powiadomić pozostałych. Krasnoludy natychmiast skorzystały ze schronienia nie bacząc na słowa Gandalfa, który ostrzegał je przed niebezpieczeństwem.

Kiedy posnęli hobbitowi przyśniło się, że podłoga jaskini pęka. Kiedy się obudził dostrzegł wyrwę w ścianie, a w niej ostatniego kuca. Kiedy Bilbo podniósł krzyk Gandalf momentalnie zniknął, a gobliny pojmały zaspanych wędrowców. Stwory przeniosły swoich więźniów w głąb góry.
Dotarli do komnaty, na środku której zasiadł goblin o wielkiej głowie – Wielki Goblin. Thorin usiłował wyjaśnić przywódcy stworów, że szukali jedynie schronienia przed złą pogodą i nie planowali niczego nikczemnego. Wielki Goblin nie wierzył jednak krasnoludowi, ponieważ doskonale znał jego przodków. Ponadto, kiedy przywódca ujrzał miecz Thorina, od którego zginęły dziesiątki goblinów, zaczął krzyczeć: „Mordercy! Przyjaciele elfów! (…) Rąbać ich! Bić! Gryźć! Miażdżyć! Precz z nimi! Do lochu, gdzie się żmije kłębią, i niech żaden więcej nie ujrzy światła dziennego!”.

Nagle cała komnata rozjaśniała od ognia. Miecz Thorina zaczął płonąć i sam powalił Wielkiego Goblina. Potężny głos rozkazał krasnoludom podążać za sobą. Bohaterowie wbiegli do ciemnego tunelu, gdzie oczekiwał na nich Gandalf. Czarodziej oddał Thorinowi jego miecz i poprowadził kompanów do wyjścia. Co jakiś czas musieli odpierać ataki goblinów. Podczas jednego z nich Bilbo upadł i uderzył się w głowę na tyle mocno, że stracił przytomność.

Rozdział V – Zagadki w ciemnościach
Odzyskawszy przytomność Bilbo ocknął się w ciemnym tunelu. Pod nogami znalazł mały metalowy pierścień i nie zastanawiając się podniósł go, a następnie schował do kieszeni. Zorientował się, że jego nóż, który także wykonany był przez elfy, zaczął świecić, więc wykorzystał go jak pochodnię w ciemnościach. Idąc przed siebie dotarł do podziemnego jeziorka.

Na środku zbiornika wodnego znajdowała się mała wysepka, na której mieszkał Gollum. Nie wiadomo było do końca, czym tak naprawdę był. Stworzenie dojrzało hobbita i podpłynęło do niego na małej łódce. Gollum wciąż do siebie szeptał, co jakiś czas powtarzając znamienne: „mój ssskarbie”. Na widok noża Bagginsa tajemnicza postać wyraźnie złagodniała i zapytana o drogę do wyjścia zaproponowała prostą zagadkę. Bilbo bez problemu ją rozwiązał. Wtedy Gollum wyzwał Bagginsa na mały pojedynek. Ku frustracji stworzenia Bilbo bez problemu rozwiązywał kolejne zagadki, a wreszcie sam zadał jedną przeciwnikowi. Gollum okazał się godnym przeciwnikiem. Wreszcie hobbit zwyciężył, ponieważ rywal trzykrotnie nie odgadł, co znajduje się w jego kieszeni.

Baggins zażądał od Golluma, by ten wyprowadził go z jaskini, lecz ten odparł, iż musi wracać na wysepkę, ponieważ zgubił tam pierścień, który sprawia, że staje się niewidzialny i dzięki temu może polować na gobliny. Przeciwnicy zaczęli się sprzeczać o to, kto wygrał. Wreszcie Gollum zaczął nalegać, by Bilbo pokazał mu, co tak naprawdę chował. Wtedy hobbit sięgnął do kieszeni i szybko włożył pierścień na palec. Ku jego zaskoczeniu okazało się, że stał się niewidzialny dla Golluma. Przerażone stworzenie natychmiast rzuciło się do ucieczki, a zdezorientowany Bilbo podążał za nim ku wyjściu. Tam czekała na nich grupa goblinów. Gollum natychmiast uciekł w głąb jaskiń, a Baggins niepostrzeżenie ledwo przemknął się obok nich.

Rozdział VI – Z patelni w ogień
Bilbo znalazł się po drugiej stronie Gór Mglistych. Postanowił zawrócić po kompanów, wciąż mając na palcu tajemniczy pierścień. Niewidzialny hobbit szybko odnalazł krasnoludów i Gandalfa, który właśnie przekonywał ich, że nie mogą iść dalej bez Bagginsa. Pomiędzy wędrowcami doszło do sprzeczki o to, kto był odpowiedzialny za „zgubienie” włamywacza. Wtedy Bilbo stanął między nimi i zdjął pierścień. Jego widok szczerze ucieszył Gandalfa. Hobbit opowiedział wszystkim swoją historię, pomijając jedynie fragment o znalezieniu pierścienia Golluma.

Zjednoczeni podróżnicy wyruszyli w kierunku północnym. Zniechęcony długim i męczącym marszem oraz brakiem jedzenia Bilbo prosi, by Gandalf pozwolił mu zawrócić do domu, lecz czarodziej nalega, by Baggins z nimi pozostał. Nagle do ich uszu dobiegło wycie wilków. Gandalf natychmiast rozkazał wędrowcom wspiąć się na drzewa, ponieważ zbliżało się do nich stado wargów. Za pomocą płonących szyszek czarodziejowi udało się przegonić te niebezpieczne stworzenia, które przypominały nieco wilki, ale były od nich większe i silniejsze. Jednak wargi zaczęły zajadle atakować drzewa, na których skrywali się wędrowcy.

Okrzyki krasnoludów dobiegły Wodza Orłów, który wraz z innymi orłami przelatywał właśnie nad Mglistymi Górami. Usłyszały je także gobliny, które przybyły na miejsce i zaczęły podpalać drzewa, na których siedziały krasnoludy. Kiedy Gandalf zamierzał zeskoczyć na ziemię i walczyć z przeciwnikami chwycił go jeden z wielkich orłów. Reszta ptaków uczyniła podobnie z krasnoludami. Bilbo zdołał się uratować tylko dlatego, że kurczowo trzymał się Doriego.

Hobbit panicznie bał się wysokości, lecz musiał walczyć ze swoim strachem. Wódz Orłów obiecał Gandalfowi, że po krótkim odpoczynku i uzupełnieniu zapasów, jego podwładni przeniosą go i krasnoludów nieco bliżej celu ich podróży.
Rozdział VII – Dziwna kwatera
Następnego ranka orły na swoich grzbietach przeniosły Gandalfa i jego kompanów do wielkiej skały nad rzeką. Czarodziej wyjaśnił krasnoludom, że kamień ten nazywany jest Samotną Skałą, którą wyrzeźbił człowiek imieniem Beorn – mężczyzna potrafiący zmienić się w niedźwiedzia. Później tego dnia doszli do dębowego lasu. Przed wejściem do niego Gandalf poinstruował towarzyszy, że dalej musi iść sam, aby nie wystraszyć Beorna.

Czarodziej postanowił zabrać ze sobą Bilba. Po jakimś czasie zostali dostrzeżeni przez dwa rumaki, które natychmiast pognały do swojego pana. Gandalf wiedział, że to konie Beorna. Wreszcie ujrzeli na swojej drodze olbrzymiego mężczyznę, który „miał bujną, czarną czuprynę i gęstą, długą, czarną brodę, ramiona i łydki nagie, z węzłami potężnych mięśni wyraźnie zarysowanymi pod skórą. Ubrany był w wełnianą bluzę sięgającą do kolan i wspierał się na ogromnym toporze”.

Beorn nigdy nie słyszał o Gandalfie, ale znał jego kuzyna. Czarodziej poprosił mężczyznę o pomoc. Relacjonując przebieg podróży, co jakiś czas prosił Beorna o pozwolenie wpuszczenia do lasu kolejnych dwóch krasnali. Z biegiem czasu i w miarę rozwoju opowieści wokół Gandalfa pojawiali się kolejni kompani, aż na koniec byli już wszyscy. Beornowi spodobała się historia ich podróży, ale w nią nie uwierzył.

Po zapadnięciu zmroku, przy wielkim biesiadnym stole Beorn opowiedział wędrowcom swoją historię. Następnie głos zabierały przeważnie krasnoludy, które bajdurzyły o dawnych dziejach. Gandalf wyraźnie zasugerował kompanom, by udali się spać i wyraźnie zabronił wychodzenia na zewnątrz domu Beorna. W środku nocy Bilbo został zbudzony potwornym hukiem, lecz wolał nie wychodzić z łóżka. Nad ranem okazało się, że Beorn i Gandalf gdzieś przepadli. Po jakimś czasie czarodziej powrócił i powiedział, że śledził trop niedźwiedzia. Wszyscy razem udali się do Samotnej Skały, dokąd prowadziły ślady, lecz nic tam nie znaleźli.

Następnego dnia powrócił Beorn, który wyjawił, że odnalazł warga, który potwierdził historię opowiedzianą przez Gandalfa. Znalazł też goblina, który wyjawił mu, że planowana jest zemsta na czarodzieju i jego krasnoludach za zabicie Wielkiego Goblina. Usłyszawszy to Beorn pośpieszył do domu, by pomóc Gandalfowi i jego kompanom. Zaproponował wędrowcom kuce oraz zapasy jedzenia.

Podróżując dalej na Północ, wędrowcy co jakiś czas widzieli wielkiego niedźwiedzia kręcącego się wokół ich obozowiska. Ten widok napawał ich spokojem. Po kilku dniach dotarli do Mrocznej Puszczy, gdzie zgodnie z umową uwolnili kucyki, by te bezpiecznie mogły powrócić do swojego pana.

Kiedy krasnoludy zorientowały się, że Gandalf nie zamierzał odsyłać swojego konia do Beorna domyśliły się, że czarodziej nie wkroczy z nimi w głąb Mrocznej Puszczy. Faktycznie, czarownik wyjawił, że musi jechać na Południe, ponieważ czekają tam na niego pilne sprawy. Gandalf pożegnał się z kompanami i zalecił, by nie zbaczali ze ścieżek w lesie.

Rozdział VIII – Muchy i pająki
Wchodząc do Mrocznej Puszczy wędrowcy mieli wrażenie, że znajdują się w ciemnym tunelu utworzonym z gałęzi drzew. Ścieżka wiodąca przez las była tak wąska, że musieli iść gęsiego. Dni i noce mijały im w niemal całkowitych ciemnościach, dlatego krasnoludy i hobbit szybko znienawidzili to miejsce. Z czasem zaczęły im się kończyć zapasy żywności. Pamiętali słowa Beorna, który zabronił im picia wody z Mrocznej Puszczy, dlatego dźwięk strumyka wzmagał ich pragnienie.

Dotarli do strumienia, który był na tyle szeroki, że nie mogli go pokonać inaczej, niż łodzią. Dostrzegli łódkę na drugim brzegu i za pomocą liny i haka przyciągnęli ją do siebie. Kiedy krasnoludy kłóciły się o to, kto popłynie pierwszy, jeden z nich dostrzegł, że łódź nie ma wioseł. Wówczas Fili zarzucił linę z hakiem na gałąź nad strumieniem tworząc huśtawkę, dzięki której wędrowcy pojedynczo przedostali się na drugi brzeg. Kiedy ostatni z krasnoludów był już niemal po drugiej stronie, nad strumieniem pojawił się wielki jeleń. Thorin natychmiast oddał strzał z łuku w kierunku zwierzęcia, raniąc je. Nikt wówczas nie zwrócił uwagi na to, że ostatni z krasnali – Bombur, który był z nich najgrubszy – wpadł do wody. Kiedy go wyciągnęli okazało się, że bardzo mocno śpi i nie da się go obudzić. Wędrowcy byli więc zmuszeni, by go nieść.

Cztery dni później Bombur wciąż spał, a las zaczął się zmieniać. Co jakiś czas do uszu wędrowców dochodził czyjś śpiew i śmiech. Bilbo wspiął się na drzewo, by z wysokości rozejrzeć się po okolicy. Kiedy udało mu się przebić przez gęstwinę gałęzi oślepiły go promienie słońca. Hobbit dostrzegł tysiące motyli fruwających nad lasem: „Bilbo przyglądał się «czarnym admirałom» i rozkoszował miłym powiewem muskającym mu włosy i twarz”. Jednak nie udało mu się dostrzec niczego, prócz liści i drzew.

Kiedy zaczął padać deszcz Bombur się obudził. Śniła mu się wielka uczta u króla elfów. Nocą Balin spostrzegł coś błyszczącego w głębi lasu i nakłaniał kompanów, by zeszli na moment ze ścieżki i sprawdzili, co kryje się w puszczy. W końcu uzgodnili, że pójdą wszyscy razem. Po jakimś czasie natrafili na ucztujące elfy, które jednak zniknęły jak tylko zobaczyły krasnoludy. Wędrowcy zorientowali się nagle, że zabłądzili w Mrocznej Puszczy. Po kilku godzinach ponownie dostrzegli migające światełko. Kilkakrotnie tej nocy bohaterowie natykali się na jedzące i pijące elfy i za każdym razem znikały one bez śladu.

Po kilku godzinach krasnoludy zaczęły biegać po lesie w poszukiwaniu uczty, którą Bombur widział w swoim śnie, pozostawiając Bilba samego. Hobbit postanowił czekać z poszukiwaniami towarzyszy do rana i zasnął na ziemi. Przez sen poczuł nagle, że wokół jego bioder zaciśnięta jest lepka pajęczyna. Kiedy się obudził dostrzegł zbliżającego się do niego wielkiego pająka. Udało mu się go odpędzić i wyswobodzić z pajęczyny. Bilbo dźgnął jeszcze pająka nożem i zaraz po tym zemdlał. Ocknął się po jakimś czasie, lecz nie był już tym samym hobbitem: „(…) świadomość, że zabił olbrzymiego pająka i że zrobił to zupełnie sam, w ciemnościach, bez pomocy czarodzieja, krasnoludów czy kogokolwiek w świecie – jakoś dodała panu Bagginsowi otuchy. Nowy duch w niego wstąpił, mimo pustki w brzuchu poczuł się mężniejszy, bardziej bojowy, gdy otarłszy o trawę ostrze miecza chował go znów do pochwy”. Bilbo nazwał swój mieczyk „Żądłem” i wyruszył w poszukiwaniu kompanów.

Odnalazł krasnoludy wiszące na wielkich pajęczynach. Widząc olbrzymie pająki, które je schwytały i miały zamiar zjeść, Bilbo zaczął ciskać w nie kamieniami z ukrycia. Dzięki pierścieniowi ponownie stał się niewidzialny i w ten sposób udało mu się zabić kilka pająków. Udało mu się uwolnić przyjaciół i razem stawili czoła hordom pająków. Po wycieńczającej walce udało im się uciec.

Kiedy wędrowcy znaleźli się w bezpiecznym miejscu Bilbo opowiedział wszystkim o pierścieniu, który trafił w jego ręce w jaskini goblinów. Krasnoludy uznały, że hobbit przyniósł im wielkie szczęście i powinien być ich przywódcą. Kładąc się spać podróżnicy zorientowali się, że nie ma wśród nich Thorina.

Dębowa Tarcza został schwytany przez leśne elfy. Stworzenia te nie przepadały za krasnoludami. Zabrały więc Thorina do swojego lochów swojego króla, które mieściły się na skraju Mrocznej Puszczy. Przywódca leśnych elfów zapytał nieproszonego gościa, dlaczego jego towarzysze przeszkadzali im w nocnej uczcie. Thorin został uwięziony w lochach, ponieważ nie chciał wyjawić prawdziwego powodu swojej obecności w Mrocznej Puszczy.

Rozdział IX – Beczki
Następnego dnia leśne elfy wyłapały resztę krasnoludów. Bilbo zdołał uciec w ostatniej chwili, ponieważ włożył pierścień i stał się niewidzialny. Hobbit podążał za nieprzyjaznymi istotami, zachowując bezpieczną odległość. Dotarli do jaskini, która prowadziła do rozjaśnionych i obszernych tuneli. Jeden z korytarzy zawiódł ich do sali króla. Krasnoludy rozzłościły swoim zachowaniem przywódcę leśnych elfów, dlatego rozkazał, by ich uwięziono. Bilbo przez wiele dni błąkał się po korytarzach lochów, cały czas mając na palcu magiczny pierścień. Wreszcie udało mu się odnaleźć celę Thorina. Przez dziurkę od klucza przekazał Dębowej Tarczy, że reszta krasnoludów też tu trafiła i wszyscy są cali i zdrowi.

Hobbit zdawał sobie sprawę, że tylko on może uwolnić przyjaciół. Bibo po kilku dniach odkrył, że pod pałacem płynie strumień, który po wypłynięciu za główną bramę wpadał do Leśnej Rzeki. Elfy używały go od czasu do czasu, by za jego pomocą spławiać puste beczki po winie do pobliskiego miasteczka, gdzie je napełniano.

Bilbo skradł klucze do cel krasnoludów śpiącemu strażnikowi i zaprowadził kompanów do królewskiej piwnicy. Wędrowcy wskoczyli do pustych beczek po winie, a po jakimś czasie elfy wepchnęły je przez specjalne drzwiczki do strumienia płynącego pod podłogą. Bilbo ledwo zdążył chwycić się ostatniej z beczek. Hobbit dzielnie walczył, by utrzymać się ponad powierzchnią wody. Z czasem wędrowcy wpłynęli na Leśną Rzekę. Bilbo co jakiś czas zeskakiwał na brzeg i zdobywał jedzenie. Hobbit z radością odkrył, że korony drzew stają się coraz rzadsze. Wiedział, że powoli opuszczają Mroczną Puszczę.

Rozdział X – Serdeczne powitanie
Dni stawały się coraz cieplejsze, a krajobraz przejrzysty i przyjazny. Na horyzoncie Bilbo dostrzegł Samotną Górę. Po dłuższym czasie Leśna Rzeka wpadła do Długiego Jeziora, nad którego brzegiem wznosiło się drewniane Miasto na Jeziorze – Esgaroth. Niegdyś była to bogata osada, a jej mieszkańcy nie pamiętali już czasów, kiedy okolica przepełniona była krasnoludami i smokami. Po dopłynięciu do przystani Bilbo uwolnił Thornia i pozostałych towarzyszy z beczek. Dębowa Tarcza z całego serca podziękował Bagginsowi za uratowanie życia jemu i jego przyjaciołom.

Wędrowcy zdecydowali, że udadzą się do miasta w małych grupkach. Pierwszą z nich tworzyli Bilbo, Thorin, Fili i Kili. Dębowa Tarcza przedstawił się strażnikom jako potomek Króla spod Góry i poprosił, by zaprowadzono ich do zawiadującego miastem. Wędrowcy trafili do Sali bankietowej, gdzie właśnie trwała uczta, na której znajdowali się nie tylko ludzie, ale i leśne elfy. Jeden z nich powiedział włodarzowi miasta, że Thorin i jego kompani zbiegli z więzienia króla elfów. Krasnolud przyznaje, że był więźniem, ale teraz jest wolny i przybył wypełnić swoje przeznaczenie. Zgromadzeni ludzie nie kryli swojego podekscytowani, ponieważ legendy o Samotnej Górze i ukrytym w niej skarbie, krążyły wśród nich od lat. Starsi mieszkańcy Esgaroth cieszyli się, że powróciły złote czasy.

Krasnoludy cieszyły się gościną ludzi przez tydzień. W tym czasie wyraźnie odzyskały siły i dobre samopoczucie. Zupełnie inaczej było z Bilbo, który złapał przeziębienie. Król leśnych elfów rozkazał swoim szpiegom śledzenie poczynań krasnoludów i hobbita. Zaopatrzeni w zapasy przez mieszkańców miasta wędrowcy ruszyli dalej na spotkanie ze smokiem.

Rozdział XI – Na progu
Nadeszła jesień, więc dni, a zwłaszcza noc, stały się chłodne. Na Samotną Górę nie prowadził żaden szlak, więc wędrowcy musieli sami wytyczyć nową ścieżkę. Ich nastroje stawały się coraz gorsze, ponieważ wspinaczka była naprawdę trudna. Dotarli do bramy wejściowej, która znajdowała się u stóp stromego zbocza. Kierując się dalej trafili na ruiny miasta Dal, kiedyś wielkiej i bogatej osady ludzkiej.

Kilka kolejnych dni poświęcili na poszukiwania sekretnego wejścia do Samotnej Góry. Wreszcie Bilbo natrafił na ścieżkę prowadzącą do ukrytych drzwiczek. Nie miały one żadnej klamki ani dziurki na klucz, więc krasnale postanowiły je rozbić, nic to jednak nie dało. Przez kilka dni wędrowcy próbowali sforsować wejście, lecz nie przynosiło to żadnego rezultatu.

Nadszedł ostatni tydzień jesieni, a zapasy wędrowców były bliskie wyczerpaniu. Bilbo przez cały ten czas zastanawiał się i rozmyślał nad czymś. Pewnego dnia oświeciło go. Hobbit przypomniał sobie słowa treść runów z mapy, które odczytał im Elrond: „Stań na szarym głazie, kiedy drozd dziobem zastuka (…) a zachodzące słońce ostatnim promieniem dnia Durina wskaże ci dziurkę od klucza”. Postąpili zgodnie ze wskazówką i odnaleźli dziurkę od klucza w ziemi. Dzięki temu drzwi wreszcie się otworzyły.

Rozdział XII – Na zwiadach w obozie wroga
Bilbo, jako wynajęty włamywacz, jako pierwszy wszedł do tunelu. Przerażony hobbit założył swój magiczny pierścień i jak najostrożniej potrafił kierował się przed siebie. Po jakimś czasie usłyszał donośne chrapanie. Wreszcie dotarł do komnaty, w której na wielkiej kupie złota spał smok. Przerażony widokiem Bilbo nie widział, co ma robić. Ruszył wreszcie przed siebie, chwycił mały złoty pucharek i biegiem wrócił do krasnoludów. Radość wędrowców trwała jednak bardzo krótko, ponieważ hobbit zbudził Smauga. Smok wyleciał z Samotnej Góry i natychmiast odnalazł złodziei. Bohaterowie ledwo uszli z życiem, chowając się w tunelu.

Krasnoludy zdawały sobie sprawę, że rozwścieczony Smaug nigdy sobie nie odpuści i będzie cierpliwie czekał na sposobność zemsty. Miały za złe hobbitowi, że zbudził poczwarę. Bilbo nie zamierzał wysłuchiwać złośliwości na swój temat i nakrzyczał na tchórzliwe krasnoludy, które natychmiast go przeprosiły. Po jakimś czasie Baggins ponownie założył pierścień i powrócił do komnaty smoka, by znaleźć jego słaby punkt.

Kiedy tylko wszedł do pomieszczenia, Smaug momentalnie się obudził. Bilbo, wciąż mając na palcu pierścień, zapewniał strażnika skarbu, że przyszedł go tylko podziwiać. Hobbit pamiętał z opowieści swojego ojca, że smoki kochają komplementy. Smaug był przekonany, że złodziej musiał przyjść z Esgaroth. Smok wyjawił też, że czuje krasnoludy w tunelu. Bilbo bronił przyjaciół mówiąc, że nie przybywają oni tylko po złoto, ale po zemstę. Smaug był tym wyraźnie rozbawiony. Hobbitowi udało się dostrzec czułe miejsce smoka, które znajdowało się pod lewą piersią i jako jedyne na całym ciele nie było pokryte łuską. Kiedy hobbit zamierzał się wycofać i pobiec do kompanów, Smaug oślepił go płomieniem. Bilbo tracąc na moment wzrok uderzył się w głowę.

Baggins zrelacjonował krasnoludom spotkanie ze smokiem i wyjawił, iż poczwara planuje spalić miasto nad jeziorem. Bilbo obwiniał się, że to jego wina. Krasnoludy powiedziały hobbitowi o Arcyklejnocie, niezwykle potężnym kamieniu, który niegdyś odnaleziono w sercu Samotnej Góry. Nagle wędrowcy usłyszeli, że Smaug wyleciał ze swojej jaskini. Smok krzyczał, że leci spalić miasto ludzi nad jeziorem.
Rozdział XIII – Smauga nie ma w domu
Wędrowcy znaleźli się w potrzasku, ponieważ drzwi do tunelu zostały przysypane kamieniami przez smoka. Jedyna droga ucieczki prowadziła przez komnatę Smauga. Bilbo szedł przodem, a za nim przerażone krasnoludy. Hobbit samotnie wszedł do skarbca. Bez problemu odnalazł Arcyklejnot i, nie zastanawiając się, schował go do kieszeni. Widok złota i klejnotów z czasem tchnął odwagę w serca krasnali, które przyłączyły się do Bagginsa i wspólnie przeczesywali jaskinię w poszukiwaniu wyjścia. Jednak większość czasu zabierało im pakowanie złota do kieszeni. Wędrowcy odnaleźli wśród skarbów broń i piękne płaszcze wykonane przez elfów.

Thorin przypomniał sobie dokładnie plan Samotnej Góry i objął prowadzenie. Kierując się ku wyjściu wędrowcy zaglądali do komnat, które usłane były szkieletami krasnoludów. Udało im się wyjść na zewnątrz główną bramą. Thorin poprowadził kompanów do doskonałego punktu obserwacyjnego, gdzie zamierzali przeczekać. Po dotarciu do jaskini większość wędrowców usnęła ze zmęczenia. Bilbo czuł się zaniepokojony dziwnym zachowaniem ptaków, które krążyły wokół szczytu góry.

Rozdział XIV – Ogień i woda
Mieszkańcy Esgaroth byli zaniepokojeni błyskami dochodzącymi z kierunku Samotnej Góry. Niektórzy z nich sądzili, że to ogień wydobywający się z paszczy Smauga. Należał do nich Bard, który przestrzegał mieszkańców przed nadchodzącym niebezpieczeństwem. Kiedy wreszcie nadleciał smok, wspomniany mężczyzna stał na czele łuczników, którzy zamierzali zestrzelić poczwarę. Drewniane miasto szybko stanęło w płomieniach. Dzielny Bard zmierzał wystrzelić właśnie ostatnią strzałę, kiedy na jego ramieniu przysiadł drozd z Samotnej Góry, ten sam, który fruwał wokół Bilba i jego towarzyszy. Ponieważ mężczyzna pochodził z miasta Dal, potrafił porozumiewać się z tymi ptakami. Drozd wyjawił mu, że smok posiada słabe miejsce pod lewą piersią. Kiedy Smaug przelatywał nad Bardem, ten celnym strzałem pozbawił go życia. Smok runął w dół prosto do Jeziora, pociągając za sobą człowieka, który go zabił.

Większość mieszkańców Miasta nad Jeziorem przetrwała atak poczwary. Nie ucierpiało też ich bydło i ziemia. Ludzie byli jednak zdruzgotani i przerażeni. Większość z nich opłakiwała dzielnego Barda, gdy ku ich zaskoczeniu mężczyzna wypłynął na powierzchnię Długiego Jeziora. Bohater został okrzyknięty mianem króla Dal. Władca Esgaroth powiedział swoim podwładnym, że kto chce może wyruszyć z Bardem do jego zniszczonego miasta i pomóc mu w odbudowie. Ludzie jednak byli podekscytowani z innego powodu. Wiedzieli, że skoro zginął smok, strzeżony przez niego skarb może stać się ich własnością. Dzięki złotu Samotnej Góry zamierzali odbudować Esgaroth i Dal.

Rozdział XV – Chmury się zbierają
Thorin zorientował się, ze patki krążące wokół góry są padlinożerne. Nagle podleciał do nich drozd, który wyraźnie usiłował im coś przekazać. Krasnoludy potrafiły porozumiewać się tylko z krukami. Balin wspomniał, że przyjaźnił się kiedyś z dzielnym krukiem imieniem Kark, który był przywódcą stada. Słysząc te słowa drozd odleciał, by po chwili powrócić ze starym krukiem Roakiem, synem Karka. Ptak wyjawił wędrowcom, że Smaug nie żyje. Radość wędrowców trwała jednak krótko, ponieważ ptak dodał, że ludzie i elfy leśne zmierzają właśnie po skarb Samotnej Góry: „(…) trzynastu – to tylko garstka niedobitków wielkiego plemienia Durina, które niegdyś tutaj mieszkało, a dziś rozproszyło się po świecie. Jeśli chcecie posłyszeć moja radę, ufajcie nie władcy Miasta na Jeziorze, lecz raczej temu człowiekowi, który strzałą z łuku zabił smoka. To Bard z rodu Giriona, pana doliny Dal, mąż ponury, lecz uczciwy. Po długich wiekach nieszczęść doczekamy się znów pokoju między krasnoludami, ludźmi i elfami. Ale może to was kosztować dużo złota!”.


Wściekły Thorin rozkazuje Roakowi, by ten wysłał kruka do jego kuzyna Daina, który może przybyć pod Samotną Górę z armią krasnoludów w ciągu tygodnia. Ptak szczerze odradzał takie rozwiązanie, ale wykonał rozkaz Dębowej Tarczy. Mimo sprzeciwu Bilba, wędrowcy powrócili do Samotnej Góry i zaczęli umacniać jej fortyfikacje.

Piątej nocy krasnoludy dostrzegły, że ich przeciwnicy dotarli do miasta Dal u zbocza góry. Z czasem pod wejściem do Samotnej Góry zaczął powstawać obóz ludzi i elfów leśnych. Bard zwrócił się do Thorina z prośbą o naradę, lecz dumny krasnolud odmówił. Mężczyzna ogłosił, że to on zabił Smauga, a część skarbów pochodziła z Dal, więc należą się właśnie jemu. Dębowa Tarcza jednak utrzymywał, że może wypłacić ludziom pieniądze za gościnę, jaką się wykazali podczas pobytu jego i jego towarzyszy w Mieście nad Jeziorem i nic poza tym. Bard wiedział, że za kilka dni krasnoludom skończą się zapasy i sami się poddadzą.



Rozdział XVI – Nocny złodziej
Dni płynęły bardzo powoli, a krasnoludy zdążyły już przeszukać całą Samotną Górę w poszukiwaniu Arcyklejnotu. Wściekły Thorin powiedział: [c]„Ten klejnot mego ojca (…) sam jest wart więcej niż cała rzeka złota, a dla mnie wręcz nie ma ceny! Z całego skarbu ten jeden kamień uważam za swoją osobistą własność i srodze bym ukarał tego, kto by go znalazł i przywłaszczył sobie”. Usłyszawszy to Bilbo popadł w popłoch. Hobbit nie miał jednak zamiaru oddawać kamienia.
Roak oznajmił krasnoludom, że oddziały Daina są już tylko dwa dni drogi od Samotnej Góry. Ostrzegł ich też przed nadciągającym śniegiem. Pod osłoną nocy Bilbo założył swój pierścień i potajemnie udał się do obozu ludzi. Hobbit dostał się przed oblicze Barda i króla leśnych elfów.

Baggins usiłował przekonać dowódców, że całe to zamieszanie to strata czasu. Bilbo oddał im Arcyklejnot zapewniając, że to najcenniejszy skarb Thorina, który zrobi wszystko, by go odzyskać. Bard wciąż zamierzał czekać, aż krasnoludy zgłodnieją, lecz hobbit wyjawił mu, że z odsieczą nadciągają oddziały Daina. Król elfów był pod wrażeniem dzielnego Bilba, który wykradł największy skarb Thorina. Zaproponował nawet Bagginsowi, by ten pozostał w ich obozie, lecz bohater odparł, że musi wracać do przyjaciół.

Kiedy wychodził minął starca owiniętego w szmaty, który powiedział mu, że dobrze uczynił. Bilbo odwrócił się i ujrzał Gandalfa. Czarodziej ostrzegł hobbita o nadciągającym niebezpieczeństwie. Bilbo jednak powrócił do Samotnej Góry.

Rozdział VII – Chmury pękają
Następnego król elfów i Bard stanęli pod bramą Samotnej Góry. Thorin początkowo nie chciał z nimi rozmawiać, lecz zmienił zdanie kiedy zobaczył Arcyklejnot. Bilbo przyznał się wówczas, że to on im go wręczył. Dębowa Tarcza rzucił się na hobbita, lecz w porę powstrzymał go Gandalf. Wściekły Thorin sądził, że uknuto przeciwko niemu spisek. Krasnolud rozkazał Bagginsowi wracać do domu. Zapewnił też, że prześle mu obiecaną część skarbu. Gandalf zganił Dębową Tarczę mówiąc, że nie postępuje jak król, lecz Thorin był zaślepiony Arcyklejnotem. Bilbo przeszedł na drugą stronę sporu i dołączył do Barda.

Następnego ranka przybyła pod Samotną Górę armia pięciuset krasnoludów dowodzona przez Daina. Ludzie i leśne elfy rozpoczęli przygotowania do bitwy. Kiedy już miało dojść do starcia pomiędzy zwaśnionymi stronami stanął Gandalf. Czarodziej wyjawił im, że Bolg, syn Wielkiego Goblina, zmierza w kierunku Samotnej Góry z armią goblinów i wargów.

Na specjalnej naradzie Gandalfowi udało się zjednoczyć oddziały Barda, króla elfów i Daina, które wspólnie miały stawić czoła armii Bolga. Tuż przed rozpoczęciem wielkiej bitwy Bilbo założył magiczny pierścień i ukrył się w bezpiecznym miejscu.

Wielka bitwa trwała cały dzień. O zmierzchu oddziały Barda zdawały się nie wytrzymywać naporu goblinów. Nagle z pomocą pośpieszył mu Thorin i jego kompani, którzy z krzykiem wybiegli z Samotnej Góry. Początkowo mały oddział Dębowej Tarczy radził sobie świetnie, lecz z czasem stracił na impecie i został otoczony przez nieprzyjaciela. Widzący to Bilbo był przekonany, że jego przyjaciele wkrótce zginą. Hobbit dostrzegł jednak stado wielkich orłów, które nadlatując zrzucały kamienie na głowy goblinów. Baggins stracił przytomność po tym, jak sam dostał jednym z nich.

Rozdział XVII – Droga powrotna
Po przebudzeniu Bilbo poczuł chód. Zorientował się, że na polu bitwy nikogo nie ma. Nikt nie zabrał go do namiotu, ponieważ wciąż miał na palcu pierścień. Kiedy go zdjął natychmiast dostrzegli go dwaj mężczyźni. Okazało się, że od jakiegoś czasu wszyscy go szukali. Zaniesiono go do Dal, gdzie oczekiwał na niego Gandalf.

Razem z czarodziejem Bilbo udał się odwiedzić ciężko rannego Thorina. Konający krasnolud błagał hobbita o wybaczenie. Kiedy Baggins przyjął przeprosiny, Dębowa Tarcza zmarł. Bilbo rozpłakał się, ponieważ obwiniał się za śmierć przyjaciela.

Losy bitwy rozstrzygnęły się na korzyść ludzi, elfów, krasnoludów i orłów dopiero wtedy, gdy na polu bitwy pojawił się Beorn. To on uratował Thorina ze szponów goblinów. Człowiek-niedźwiedź własnoręcznie zabił Bolga, co oznaczało koniec bitwy.
Dain pochował Thorina w iście królewski sposób. Dębowa Tarcza spoczął w grobie z Arcyklejnotem w jednej i mieczem w drugiej ręce. W walce polegli też Fili i Kili. Bard otrzymał jedną czternastą skarbu Samotnej Góry, natomiast królowi elfów przypadły drogocenne szmaragdy. Dain zaproponował hobbitowi tak dużo skarbów, jak tylko zechce, lecz Bilbo wziął dla siebie tylko małą szkatułkę wypełnioną złotem i srebrem.



Hobbit z Gandalfem udali się u boku króla elfów do Mrocznej Puszczy. Bilbo nie chciał ponownie przedzierać się przez niebezpieczny las. Wyjawił na pożegnanie królowi elfów, że wykradł z jego piwnicy spore zapasy jedzenia i wina. W ramach rekompensaty Baggins podarował władcy perłowy naszyjnik ze swojej szkatułki. Później wędrowcy dotarli do domu Beorna, gdzie spędzili zimę. Okoliczne lasy stały się o wiele bezpieczniejsze, odkąd wyniosły się z nich gobliny, więc zaczęli się w nich osiedlać ludzie.

Wczesną wiosną Gandalf i Bilbo ruszyli dalej. Hobbit oglądając się za siebie w kierunku Samotnej Góry powiedział: „Tak oto śnieg spada po ogniu, a nawet smoki nie unikną końca (…) Teraz marzę już tylko o moim wygodnym fotelu”.

Rozdział XIX – Ostatni akt
Pierwszego dnia maja dotarli do Rivendell. Tam wreszcie Bilbo dowiedział się, co Gandalf robił przez cały czas odkąd rozstali się przed wejściem do Mrocznej Puszczy. Bohater uczestniczył w wielkiej naradzie dobrych czarodziejów, której zadaniem było „wypędzić Czarnoksiężnika z jego mrocznej fortecy w południowej części Puszczy”. Kiedy to się stało Mroczna Puszcza wyraźnie odżyła i stała się lepszym miejscem.

Po tygodniu opuścili Rivendell i wyruszyli w kierunku Hobbitonu. Po drodze minęli skamieniałe trolle. Postanowili także zagarnąć ich skarb, ponieważ komuś na pewno przyda się złoto.

Wreszcie, po ponad roku nieobecności, Bilbo dostrzegł swój kochany domek i zaśpiewał:
„Wiodą, wiodą drogi w świat,
Wśród lesistych gór zieleni,
W mrocznych grotach znacząc ślad,
Wśród zbłąkanych mknąc strumieni.
Poprzez zimny biały śnieg,
Łąki kwietne i majowe,
Omijając skalny brzeg
I pagóry księżycowe.

Wiodą, wiodą drogi w świat,
Pod gwiazdami mkną na niebie -
Choć wędrować każdy rad,
W końcu wraca w dom, do siebie.
Oczy, które ognia dziw
Oglądały i pieczary,
Patrzą czule w zieleń niw
I kochany domek stary”.

Gandlaf był pod wrażeniem zmian, jakie zaszły w hobbicie w ciągu ostatniego roku. Mieszkańcy wioski byli w szoku, widząc Bagginsa całego i zdrowego, ponieważ od miesięcy uważali go za zmarłego. Przez wiele tygodni musiał udowadniać hobbitom, nawet rodzinie, że to naprawdę on, a niektórzy i tak nigdy mu nie uwierzyli. Długo musiał dochodzić, kto wziął co z jego domku, ale udało mu się odzyskać większość rzeczy.

O dziwo Bilbo stracił swój dawny szacunek wśród sąsiadów, ale nie przejmował się tym. Baggins zabrał się za spisanie swoich niezapomnianych przygód. Czasami uprawiał poezję i raz na jakiś czas odwiedzał elfy w Rivendell. Niemal cały skarb przeznaczył na upominki dla bratanków i siostrzeńców.

Kilka lat później do drzwi Bilba zapukali Balin i Gandalf. Przyjaciele opowiedzieli mu losach świata, który ten pozostawił za sobą. Bardowi udało się odbudować Dale. Podobnie stało się z Esgaroth. Władca Miasta nad Jeziorem został jednak wygnany po tym, jak usiłował zagrabić cały skarb Smauga dla siebie. Bilbo śmiał się w głos, ponieważ dokładnie tego się spodziewał. Gandalf przekonywał go, że to nie przypadek, tak musiało się stać. Przyjaciele śmiali się wspominając stare czasy i pykając fajki.

9


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Hobbit, czyli tam i z powrotem
ULUBIONA PRZYGODA Z HOBBITA CZYLI TAM I Z POWROTEM PRZYGODA Z TROLAMI
Odpowiedzi do sprawdzianu Hobbit czyli tam i z powrotem
J R R Tolkien Hobbit, czyli tam i z powrotem
HOBBIT CZYLI TAM Z POWROTEM PLAN WYDARZEŃ
J R R Tolkien Hobbit czyli tam i z powrotem
ULUBIONA PRZYGODA Z KSIĄŻKI HOBBIT CZYLI TAM I Z POWROTEM PRZYGODA Z TROLAMII
STRESZCZENIE POWIEŚCI HOBBIT CZYLI TAM I Z POWROTEM
test hobbit czyli tam i z powrotem samequizy
Tolkien Hobbit czyli tam i z powrotem
Żyto K ''Klasyczny film noir, kino modernistyczne, modernite czyli tam i z powrotem''
Streszczenie Hobbit czyli tam i spowrotem
Hobbit i filozofia Prawdziwa historia tam i z powrotem
literatura hobbit i filozofia prawdziwa historia tam i z powrotem gregory bassham author ebook
Hobbit i filozofia Prawdziwa historia tam i z powrotem
Tam i z powrotem

więcej podobnych podstron