Miłość, to nie tyle uczucie, co sposób zaangażowania...
Wykładowca:
Autor:
Przeglądając listę tematów z pracami na zaliczenie ćwiczeń z etyki, byłam zaniepokojona, a nawet przerażona literaturą, z którą musiałabym się zapoznać. Jednakże w pewnej chwili......... Eureka!!!!!! Znalazłam coś, co być może przypadnie mi do gustu. Jak się później okazało miałam racje. Książka, która mnie tak zafascynowała napisana przez Ericha Fromma pt."O sztuce miłości" została wydana w Stanach Zjednoczonych w 1956 roku. W końcu stwierdziłam,że warto wypowie- dzieć się na temat:,, Miłość, to nie tyle uczucie, co sposób zaangażowania.......,,
Autor tej książki ma dar przekonywania, gdyż w jego tezach i przewidywaniach znajduje naszą rzeczywistość (wizje związków, małżeństw, gdzie każdy jest samotny). Fromm opisuje pragnienie wszystkich ludzi zarówno wtedy jak i teraz... i zapewne będzie takie w przyszłości : pragnienie uczucia bycia kochanym i kochania. Jeżeli jest inaczej to znaczy, że ta osoba została pozbawiona w przeszłości miłości, boi się jej lub odrzucenia.
Fromm opisuje kilka rodzajów miłość.
Jedną z nich jest matczyna, która jest najbardziej doskonałą,
altruistyczną, pozbawianą egoizmu formę uczucia. Jakże dzisiaj,
zazdrosnym okiem patrzymy na matkę trzymającą na rękach małe,
niewinne dziecko, która właściwie nic nie uzyskuje, w zamian za
swoją miłość – robi to bezinteresownie. erotyczną, czyli
wynik pożądania seksualnego. Miłość Boga: oferowaną nam każdego
dnia. Autor, twierdzi że Wszechmocny jest przyczyną sprawczą
miłości, natomiast głównym celem człowieka jest dążenie do jej
poznania. Przyczyną sprawczą miłości jest sam Bóg. Więc skoro
człowiek został stworzony na Jego podobieństwo, to nie powinien
swego bytowania sprowadzać do kategorii handlu i bardziej lub mniej
udanych transakcji, przeprowadzanych w celu zaspokojenia własnych
potrzeb.
Erich Fromm uważa, że rzadko występuje w
dzisiejszych czasach prawdziwa i jednocząca dwojga ludzi miłość,
która nie tylko dotyczy wymiaru fizycznego lub materialnego. Miłość,
to nie tylko uczucie, ile sposób zaangażowania człowieka wobec
innych osób i świata, a także sposób zaangażowania człowieka
wobec bytu. Fromm pisze o zdolności kochania, jako wyćwiczalnej.
Nawiązuje on do terminu tèchnē , czyli umiejętności
wyćwiczalnej. Zauważa, że zdolność kochania może być nabyta
poprzez ćwiczenie. Jest to możliwe dzięki samodyscyplinie oraz
rozwojowi własnej osobowości. Ważne jest aby pojąć, że miłość
nie jest przypadkowa i że bardzo często mylona jest ze stanem
zakochania . Jednakże we współczesnym świecie coraz częściej
widoczne jest „przyzwolenie” na sprawdzenie partnera ,,w łóżku,,.
Bierzemy wtedy pod uwagę tak wielką liczbę rozbitych małżeństw,
rozpadu różnego rodzaju wolnych związków, przeświadczenia, iż
potrzebne jest „sprawdzenie” partnera, dochodzimy do wniosku, że
owe „transakcje” dalekie są od rzeczywistej miłości. Niestety
wtedy często stwierdzamy, że nie opłaca nam się z nim wiązać,
gdyż nie mamy siły walczyć z jego słabostkami i niedociągnięciami
charakteru. Pomyślmy o tym chwilkę. Jak może się to nam się „NIE
OPŁACAĆ” kochać i być z kimś. Dlaczego ludzie coraz częściej
podchodzą do miłości materialnie i interesownie? Dla mnie w
miłości chodzi o dawanie samych siebie. Tu nagle występują i o
wielu rzeczach decydują sprawy ekonomiczno – społeczne. Bo kto
nie chce bogatego męża? W ten sposób człowiek żyje w samotności,
ale odnajduje wiele form i sposobów, aby z niej uciec.
Sposoby ucieczki są różne i mają różne formy. Stany orgiastyczne, które mogą być osiągane za pomocą transu, narkotyków. W tym stanie zanika świat zewnętrzny, a także poczucie własnej odrębności. Natomiast w stanach nieorgiastycznych ucieczki przed samotnością szuka się w alkoholu i narkotykach. Po zakończonych zakończeniu działania tych używek uczucie osamotnienia jest jeszcze większe niż przedtem, skąd pojawia się potrzeba powtarzania danych doznań z jeszcze większą częstotliwością, powodując szybkie przyzwyczajenie się człowieka. Podobnie rzecz wygląda z doznaniami seksualnymi, w wyniku których rodzi się poczucie izolacji. Gdyż sam akt seksualny nie jest w stanie jej pokonać.
Innym sposobem ucieczki jest przystosowanie się do stada. Polega to na tym, że od 3-go lub 4-tego roku życia dostosowujemy się do pewnych norm i wzorów postępowania. Ma miejsce rutyna pracy, rutyna rozrywki, jak pisze Fromm: „człowiek staje się ośmiogodzinowcem, jest częścią siły roboczej lub zbiurokratyzowanej armii urzędników czy kierowników”1. Jednakże kiedy dostoso-wanie do stada nie udaje się, człowiek sięga po alkohol, narkotyki lub ucieka w erotomanię. Oni próbują żyć wg. reguł i zasad które im inni narzucili, w ten sposób sami się zniewalają. Są jak roboty z czasem na rozrywkę i prace.
Trzecim sposobem wyjścia z takiego stanu rzeczy jest działanie
twórcze, gdzie osoba zespala się ze swoim tworzywem reprezentującym
zewnętrzny, istniejący poza nim świat. Nie dochodzi jednak do
złączenia się ludzi i aktów seksualnych.
Te sposoby nigdy nie są idealne
i w pełni nie likwidują problemu samotności. Gdyż aby go
rozwiązać należy zjednoczyć się w miłości, co daje obopólna
satysfakcje. Autor porusza ważny aspekt dojrzałeś miłości, która
nie narusza indywidualności i odrębności drugiego człowieka.
Zwycięża ona osamotnienie, ale pozostawia u każdego z partnerów
poczucie inności.
Na dzień dzisiejszy pożądanie fizyczne
często mylone jest z miłością. Jak wiadomo miłość budzi
naturalne pragnienia seksualne, a stosunek fizyczny je zaspakaja.
Jednakże nie wyraża on jedynie własnych potrzeb, a przede
wszystkim realizuje czułość jaką mamy do zaoferowania drugiej
osobie. Bez miłości ludzie nadal są po akcie seksualnym daleko od
siebie,tak jak byli przed. Natomiast wizerunek drugiej osoby
drastycznie się zmienia, pozostaje rozczarowanie i
zanika początkowe zaangażowanie.
W takich o to przypadkach
ludziom zostaje „ sentymentalna miłość ”, która istnieje w
sferze fantazji. Budowana na Harlekinach , romansach i brazylijskich
telenowelach. Często zastępujemy sobie tym prawdziwą miłość.
Pogoń za pieniądzem, konsumpcjonizm powodują, iż miłość
sprowadza się także do transakcji, czyli wymiany „osobowych
pakietów”. Przyczyn konfliktów szuka się wtedy w złym doborze
seksualnym partnerów. Ucieczką z osamotnienia staje się miłość
sentymentalna, mająca miejsce jedynie w sferze fantazji (zastępcze
zadowolenie miłosne osiąga się czytając romanse, oglądając
sentymentalne filmy) podczas, gdy w stosunku do innych ludzi
pozostaje człowiek oziębłym. Idealizujemy obecne związki,
robimy sobie nadzieje że następny na pewno będzie idealny. Takie
zachowanie powoduje niedostrzeganie własnych wad i przerzucanie winy
na tą 2 osobę. Mylimy często pożądanie fizyczne z miłością.
Miłość może budzić pragnienie seksualnego zespolenia, jednak
stosunek fizyczny nie jest wtedy zaspokojeniem własnych potrzeb,
lecz przepełniony czułością. Związek bez miłości pozostawia
obcych sobie ludzi równie daleko, jak byli dotąd. Innym błędnym,
a zarazem śmiesznym sposobem myślenia jest stwierdzenie, że miłość
oznacza brak konfliktów i nie rozumienie, że mogą one często być
pomocne w związku. Często w pseudomiłości dochodzi do
projekcji – przerzucanie własnych problemów na dzieci, widzenie
zła w innych a niedostrzeganie swoich wad. Miłość oznacza ruch,
wzrost, wysiłek czy to harmonia czy konflikt, radość czy smutek,
jest to drugorzędne wobec faktu, że dwoje ludzi mocniej czuje się
jednością będąc razem niż osobno.
Fromm udowadnia, że
miłość braterska, macierzyńska i erotyczna są zjawiskami
stosunkowo rzadkimi, a to dzięki kapitalizmowi. Współczesny
człowiek izoluje się, jest jakby „towarem”, który sam sobie
musi przynieść maksymalny zysk. Człowiek staje się wtedy
„automatem”, który jako maszyna nie potrafi kochać.
Fromm mówi
także, iż rozpowszechniony jest pogląd, jakoby kochanie innych
było cnotą, zaś miłość własna egoizmem. Twierdzi, że to
paradoks. Jeżeli cnotą jest kochać drugiego człowieka, jako
ludzką istotę, to musi być to cnotą, a nie grzechem, kochać
samego siebie. Nie ma bowiem takiego pojęcia człowieka, które by
nie obejmowało również i mnie. Twierdzenie zawierające takie
wyłączenie zawierałoby wewnętrzną sprzeczność. Myśl zawarta
w biblijnym nakazie: „kochaj bliźniego swego, jak siebie samego”
– zakłada poszanowanie własnej integralności. Miłość własna
jest nierozerwalnie związana z miłością każdego człowieka.
Egoizm natomiast, wyklucza jakiekolwiek prawdziwe zainteresowanie
bliźnim, szacunek dla jego integralności, potrafi wyłącznie brać,
a na świat zewnętrzny patrzy z punktu widzenia osobistych korzyści.
Prawdą jest, iż egoiści nie potrafią kochać innych, ale nie
potrafią też kochać siebie samych.
Na podstawie tych
argumentów dochodzimy do jasnych wniosków, że miłość jest
postawą, która wyraża się nie w stosunku do drugiej osoby, ale do
całego świata. Miłość to działanie, a kochanie to dawanie. Nie
tylko należy brać, ale każdy może kochać, jest to związane ze
zdolnościami, których można się nauczyć. Proces nauki dzieli on
na dwa etapy: teoretyczny i praktyczny. Z tego względu książka ta
składa się z części teoretycznej, zawierającej zagadnienia
dotyczące pojęcia miłości, jej funkcjonowania i roli we
współczesności oraz z części poświęconej praktyce,
stanowiącej wykład na temat środków, jakie potencjalnie
zaangażowany w temat czytelnik musi w sobie określić, aby osiągnąć
satysfakcję w omawianej kwestii. Uczenie się miłości wymaga
jednak dużego skupienia i zaangażowania się w naukę. Miłość
to: troska, poczucie odpowiedzialności, poszanowania i poznania. To
oznacza, że aby kogoś pokochać trzeba go najpierw poznać,
szanować jego wybory i upodobania, troszczyć się o tą osobę oraz
czuć się odpowiedzialnym za to, co może przynieść owo uczucie.
Jednak należy najpierw pokochać samego siebie , jednakże nie
egoistycznie, a wtedy dokona się afirmacja życia, szczęście,
rozwój wolności oraz zdolność kochania innych. Część
praktyczna książki zwraca uwagę opisami ćwiczeń, które mają
pomóc czytelnikowi w samokontroli i podejmowaniu wyważonych
decyzji.
Jednakże bez miłości ludzkość nie mogłaby istnieć. Czy jednak
wolno nam sądzić, iż miłość rodzi się z potrzeby? Byłoby to
zaprzeczeniem miłości osobowej, gdzie moja osoba podejmuje decyzje
przy pomocy rozumu , wychodzi ku ukochanej osobie obdarowując ją,
odpowiadając na jego potrzeby, szanując takim jakim jest. Kochając
siebie dążymy do poznania go, dotarcia do jego najintymniejszej
komórki, pragnąc zjednoczenia z nim współistnieć. Kocha się go
takim jakie je poznajemy, a nie jakim byśmy je potrzebowali
potrzebował. Miłość nie rodzi się z potrzeby od bycia stosunku
z drugim człowiekiem, chociaż rzeczywiście, jako jedyna potrafi je
zaspokoić. Miłość pozostaje także wtedy, gdy ukochana osoba
umiera. Mamy tutaj do czynienia z fenomenem, którego nie można ująć
w danej definicji. Jednakże daje nam możliwość bycia szczęśliwym
oczywistym jest, iż powinniśmy dążyć do jej poznania. W ten o to
sposób Fromm ukazuje miłość jako rozwiązanie problemu ludzkiego
istnienia, gdzie każdy człowiek jest osamotniony póki nie
doświadczy prawdziwej miłości – tak dając, jak i otrzymując.
Kochanie kogoś,
to nie tylko sprawa uczucia, to przede wszystkim obietnica. Gdyby
miłość była wyłącznie uczuciem, nie byłoby podstawy do
obietnicy wspólnego życia, wzajemnej miłości. Miłość powinna
być aktem woli, decyzji oddania całego życia tej
jednej jedynej osobie. Uzasadnia to nierozerwalność i
trwałość związku małżeńskiego.
Pierwszy wniosek, jaki nasuwa się zaraz
po przeczytaniu książki, brzmi: człowiek zawsze jest samotny i
tylko istniejąc we własnej samotności może prawdziwie kochać.
Zwykle staramy się uciec ze stanu wyobcowania, skrywając się pod
pozorem międzyludzkich układów, które dają wyłącznie
krótkotrwałe poczucie osiągnięcia duchowej i doczesnej przystani.
Rozumiejąc własną samotność i rozumując poprzez samotność,
poznajemy siebie. Wiedza na temat niepowtarzalności ludzkiego
istnienia kształtuje osobowość i pragnienie samodoskonalenia.
Doskonałość polega
tu na pozbyciu się siebie z samotności,
na wykroczeniu poza własną osobę i zespoleniu z drugim
człowiekiem. Następny wniosek to ten, że książka ta jest
podręcznikiem, która mówi o miłości jako sztuce , której
opanowanie leży w granicach ludzkich możliwości. Jej podstawowe
zadanie, które zostało oparte m.in. na wieloletnim doświadczeniu w
zawodzie psychoanalityka, to doradztwo autora w rozwiązaniu
uniwersalnego problemu - jak żyć.
Podsumowując temat muszę
stwierdzić, że Miłość jest największym dobrem i prawdziwym
bogactwem. Bogatym zaś jest ten kto daje, a nie tylko bierze.
Natomiast człowiek, który boi się , by nie zubożeć nigdy nie
jest dość bogaty, by dać cokolwiek, a tym bardziej miłość. A
tego morał, że,, Miłość, to nie tyle uczucie, co sposób
zaangażowania,,. Jednakże ostatecznym zwycięstwem nad samotnością
jest przezwyciężenie własnego narcyzmu.