ŚLEPCY
Maurice MAETERLINCK (1862-1949) „Ślepcy” (wyd. 1891)Sześciu ślepców po prawej i sześć ślepych kobiet po lewej. Są na wyspie, blisko morza. Powoli zapada zmrok i nadchodzi noc. Ślepcy czekają na księdza – przewodnika, który wyprowadził ich z przytułku na słońce. Oczekują go niecierpliwie, boją się, niektórzy chcą już iść. Pies pomaga im znaleźć zwłoki księdza siedzącego na kamieniu. Zwłoki są zupełnie zimne. Morze szumi coraz głośniej, robi się zimno, ptaki nocne odlatują. Ślepcy desperacko chcą by ich ktoś zauważył – bądź to zakonnice (nigdy nie wychodzące z przytułku), bądź ludzie z wielkiej latarni morskiej (ci stale patrzą ku morzu). Wreszcie słyszą kroki i szelest sukni, dziecko wariatki zaczyna płakać i z wielką ciekawością patrzy w stronę skąd dochodzą kroki. Dziecko płacze coraz głośniej i przeraźliwiej. Kroki pośród ślepców kończą sztukę. Ślepcy" Maeterlincka? Przypowieść o kondycji ludzkiej egzystencji napisana językiem dramatu, dramatu który wyrażony jest symbolem. Didaskalia, które czyta się jak wiersz – czym jest bowiem "prastary bór północny wiekuistego wejrzenia" lub co znaczy, że stary ksiądz siedzi "pośrodku i ku głębiom nocy" albo określenie "spokojny gwar morza"? Teatr Maeterlincka jest milczeniem – jego prawdziwe życie zaczyna się między słowami, powołany przez symbol i przez ten symbol tworzony. Czternaście postaci, sześciu ślepców, naprzeciw nich sześć ślepych kobiet, dziecko, które widzi, i martwy ksiądz siedzący na skale, oparty o pień olbrzymiego, dziuplastego dębu. Ubrani są w ciemne opończe. Nie ruszają się wcale, jakby byli przykuci łańcuchami do skał, podobni mieszkańcom jaskini Platona. Równie dobrze mogli by być personifikacjami owych kamieni na których siedzą. Trzy staruszki modlą się. Wszyscy są zmęczeni i senni. Czekają niczym na Godota, na przyjście przewodnika, który ma doprowadzić ich do przytułku. Z daleka dochodzi szum morza, fale zdają się być coraz bliżej. Ciszę przerywają jedynie wiatr, szelest liści i nocne ptaki. W końcu pojawia się pies – wskazuje jednemu ze ślepców miejsce, w którym znajduje się martwy ksiądz – przewodnik. Siedzi na kamieniu zastygły z szeroko rozwartymi oczami, ze złożonymi rękami. Ciemny las, cmentarne kwiaty, kamienie – miejsce akcji „Ślepców" jest niczym krajobraz duszy człowieka, który stracił Nadzieję, a jedynym wybawieniem od jego cierpienia jest śmierć. Religia – stary przewodnik, umarła. Bez niej człowiek jest jak ślepy pozostawiony na pastwę losu w lesie. Czy na pewno? Najstarszy Ślepiec (według mnie kluczowa postać dramatu) w rozmowie z towarzyszami wygłasza maksymy godne Ojców Pustyni. Mówi: „trzeba starać się żyć".- Co to właściwie znaczy? - „Trzeba widzieć, żeby kochać". Żyjemy razem, ale żyjemy osobno. Człowiek przestał się liczyć. Zawsze jesteśmy sami. Bardzo smutna rzeczywistość? A może banał?