Runciman Steven manicheizm średniowieczny


0x01 graphic


Rozdział IV

BOGOMILI I

0x01 graphic

/ięki warunkom geograficznym między zachod­nią Azją i Europą istnieje dogodne połączenie lą­dowe; w średniowieczu szeroko zeń korzystano. W ielkie bizantyjskie drogi brały początek w Ar­menii i na saraceńskich pograniczach, przecina-h płaskowyże Azji Mniejszej, która była wtedy krainą urodzajną i kwitnącą, stamtąd doprowa­dzały podróżnych nad płytkie morze i do stolicy Cesarstwa. Dalej prowadziły przez dzikie Bał-kaii\. a/ do l)ini<i|ii i Adriatyku. Gościńcami tymi rok po roku wędro­wali Armeńczycy, opuszczający rodzinne, ciasne jednak i przeludnione

100


doliny i chętnie osiedlający się w kipiącej gwarem stolicy; niektórzy ko-lonizowali nowe, nieznane krainy zamieszkałe przez prostoduszne na­rody europejskie.

Półwysep Bałkański był w piątym wieku dogodnym osiedlis-kiem. W czasach późnorzymskich prowincja ta należała do najbogat­szych, znajdowało się tam bardzo wiele niewielkich", dobrze jednak pro­sperujących miast handlowych, okoliczni chłopi byli rasą krzepką i zdrową. Łacińskojęzyczni mieszkańcy Półwyspu - z wyjątkiem plemion z położonych na zachodzie gór, gdzie mówiono prymitywnym językiem, który dziś nazywamy albańskim, oraz Greków osiadłych w portach wy­brzeża - byli najlepszymi żołnierzami armii rzymskiej. Gdy jednak Wi-zygoci przekroczyli Dunaj, a cesarz Walens poległ pod Adrianopolem, okres świetności dobiegł końca. Kolejne fale najeźdźców— Gotów, Hn-nów i Awarów - niszczyły pola, z których rolnikom z rzadka tylko uda­wało się zebrać plony. Liczba ludności malała, coraz częściej uchodzono w góry; niektórzy wędrowali na południe w kierunku łańcucha Pindos, bardzo wielu wybierało położone za Dunajem Karpaty - po wielu stule­ciach stawali się Wołochami bądź też Rumunami. Niewielu jednak wo­jowniczych najeźdźców ze wschodu pozostało na zajętych ziemiach, opustoszałe tereny zajął łagodniejszy lud - Słowianie.

Słowiańskie najazdy na Bałkany rozpoczęły się w drugiej poło­wie szóstego wieku. Po upływie stulecia jedynie na Peloponezie, na wzgórzach Albanii i w kilku odosobnionych pasmach górskich pozostali pierwotni mieszkańcy. Słowianie nie byli narodem nomadów. Do opu­szczenia siedzib położonych na dalekich równinach Polski zmusiła ich wzrastająca liczebność oraz czynniki zewnętrzne. Kiedy znajdowali nowe tereny, osiedlali się na nich szczęśliwi i jak poprzednio wiedli sie­lankowe życie, natychmiast zabierając się za uprawę roli; już wkrótce kochali nową ojczyznę jeszcze mocniej niż kraj, z którego przybyli. Nie­kiedy, ulegając wpływom zewnętrznym, najeżdżali jakieś wielkie mia­sto, na przyład Tessaloniki, które musiał bronić sam święty Deme-triusz, zstępując w tym celu z nieba. Najczęściej jednak tworzyli nie­wielkie, skłócone klany, zbyt przepojone lokalnym patriotyzmem, by stworzyć naród.

Organizacja polityczna, której brakowało Słowianom, została nadana im przez późniejszych najeźdźców, gałąź ugrofińskiego narodu Bułgarów. Liczne oddziały Bułgarów przekroczyły w 679 roku Dunaj i na południowym brzegu rzeki zaczęły budować własne królestwo, od­pierając wszystkie ataki wojsk cesarskich, usiłujących wyrzucić ob­cych. Być może, iż na pierwszych terytoriach bałkańskich opanowa­nych przez Bułgarów nie zamieszkiwało zbyt wielu Słowian, wraz jed-

101


nak z rozszerzaniem się władzy najeźdźców pod ich panowanie przecho­dziło coraz więcej ziem zaludnionych Słowianami. Rządziła nimi war­stwa wojowników z możnych rodów, podlegająca (choć nie zawsze ule­gła) wielkiemu chanowi w Plisce położonej na południe od Dunaju.

W ósmym wieku Konstanty n V tak dalece osłabił Królestwo Buł­garów, iż jego \res wydawał się nieunikniony, jednak pod koniec stule­cia nastąpiło -rodzenie, głównie, jak się wydaje, dzięki związkom z in­nym odga!e/i..' iem Bułgarów, zamieszkującym ziemie nad górnym Du­najem. Założycielem nowej dynastii był straszliwy chan Krum, którego wojska wkrótce też zagroziły przedpolom Konstantynopola. W połowie dziewiątego wieku władza Bułgarów rozciągała się od Karyntii aż do Morza Czarnego, od granic Polski do gór nad brzegiem Morza Egej­skiego. Na tych rozległych obszarach wojownicy bułgarscy rządzili sło­wiańskimi chłopami, wkrótce jednak zaczęto zawierać mieszane mał­żeństwa, co spowodowało zacieranie się różnic między dwoma wrogimi plemionami. Język bułgarski wymarł, bułgarscy możnowładcy zaczęli nosić imiona słowiańskie. We wschodnich Bałkanach różnice zniknęły niemal całkowicie. Dalej na zachodzie Słowianie nienawidzili niewiel­kiej grupy orientalnych przybyszów, wysłanych, by nimi rządzili - obca dominacja wpoiła im jednak silniejsze poczucie jedności niż kiedy­kolwiek przedtem. Korzystając z pierwszej nadarzającej się sposobno­ści Chorwaci i Serbowie zrzucili obce jarzmo i rozpoczęli niezawisły byt narodowy. W słowiańskim świecie istniała jednak pewna jednolitość. Słowiański język, którym mówili Bułgarzy znad Morza Czarnego, ro­zumieli również Słowianie z Macedonii, Słowianie z Chorwacji, a nawet Słowianie z leżących daleko na pomocy Moraw.

Armeńczycy wkrótce zaczęli szukać zatrudnienia u chana Buł­garów. W bułgarskiej architekturze dziewiątego wieku widoczny jest wpływ perski, zawdzięczany niewątpliwie architektom armeńskim. Nie potrafimy dziś określić, czy owi Armeńczycy pochodzili z kolonii pau-licjańskich, które Konstantyn V założył w Tracji, czy też przywędrowa­li prosto z Armenii - nie ulega jednak wątpliwości, że niektórzy przyby­sze byli paulicjanami.

W połowie dziewiątego wieku żaden szanujący się władca nie mógł pozostawać poganinem, zatem bułgarski chan Borys, widząc, iż Kościół może wzmocnić autorytet jego autokratycznych rządów, zdecy­dował się przyjąć chrześcijaństwo. Natychmiast też jego kraj zalała fala rozmaitych misjonarzy. Nie ma potrzeby przypominać szczegółów wal­ki patriarchy Konstatynopola z papieżem o przynależność kościelną no­wych wyznawców. W końcu zwyciężył Bizantyjczyk, nadając Bułga-

102


rom prawo do liturgii w języku słowiańskim, którą dla Morawian uło­żyli święci Cyryl i Metody, i która została odrzucona, gdy w Kościele Moraw zwyciężyło stronnictwo germańskie.

W roku 867 papież Mikołaj I pisząc do swego posłusznego pod­ówczas syna, chana Borysa, zauważył z dezaprobatą, iż w jego państwie działają misjonarze zarówno armeńscy, jak i greccy. Nieco później gre­cki opat Piotr Sycylijczyk zadedykował arcybiskupowi Bułgarii, wów­czas słudze patriarchy Konstantynopola, swój traktat skierowany prze­ciwko paulicjanom, ostrzegający adresata, iż owi heretycy zamierzają wysyłać misjonarzy do jego kraju. Możliwe zatem, iż misjonarze, o któ­rych wspomniał Mikołaj I, byli paulicjanami. Oficjalny Kościół Arme­nii był wprawdzie zbyt dumny i jednocześnie zbyt nacjonalistyczny, by zadawać sobie trud prowadzenia pracy misjonarskiej, jednak paulicja-nie z Tracji mogli czuć się zaniepokojeni perspektywą utraty wolności, z której korzystali dzięki temu, iż zamieszkiwali na pograniczu; odtąd mogli zostać wzięci w kleszcze między ortodoksyjne Cesarstwo i nowe, także ortodoksyjne, Królestwo. Ich naturalną bronią stała się zatem propaganda.

Z początku propaganda nie okazała się jednak zbyt skuteczna. Kiedy święty Klemens, pierwszy słowiański biskup kościoła bułgarskie­go zmarł w Macedonii w roku 916, paulicjanizm nie czynił postępów. Wraz z upływem lat warunki zmieniły się na korzyść herezji. Nowa buł­garska hierarchia duchowna zaczęła opływać w dostojeństwa, zbytek, bezskutecznie usiłując dorównać majestatowi Kościoła Bizantyjskiego. Wielki car Symeon, syn Borysa, oraz syn Symeona, Piotr, wykorzystali duchowieństwo jako polityczne narzędzie w rękach monarchii. Mimo nowej słowiańskiej liturgii, duchownym nigdzie nie udało się zdobyć dusz osób z warstw uboższych, być może z wyjątkiem Macedonii, gdzie działali najlepsi słowiańscy misjonarze. Arystokracja dzieliła się na dwie grupy: wojowników pochodzenia bułgarskiego, urażonych postę­powaniem monarchy, oraz nową klasę szlachty dworskiej, skupionej w stolicy państwa i małpującej bizantyjskie zwyczaje. Żadna grupa nie darzyła życzliwymi uczuciami uciskanego słowiańskiego chłopstwa. Chłopom tym daleko bardziej przyjazna i atrakcyjna wydawała się wia­ra armeńskich wygnańców, demokratyczna i kładąca nacisk na nikcze-mność spraw doczesnych.

Bułgarski egzarcha Jan sławiąc schyłek rządów cara Symeona, wspomniał złowróżbnie o tym, wśród poddanych władcy są mani-chejczycy. Dopiero jednak po upływie kilkudziesięciu lat, to znaczy w połowie dziewiątego wieku, słowiańscy chłopi doszli do głosu.

103


n

„Za panowania ortodoksyjnego cara Piotra, na ziemiach buł­garskich żył pewien pop imieniem Bogomił (umiłowany Bogu), który je­dnak w istocie nie był umiłowany Bogu (Bogu ne mit); pop ten był pierw­szym siewcą herezji w Bułgarii". Słowa te napisane pod koniec wieku przez prezbitera Kosmasa zawierają prawie wszystko, co wiemy o naj­wybitniejszym średniowiecznym ludowym herezjarsze. Gdzie i kiedy się urodził i zmarł, u kogo pobierał nauki, kogo nauczał - musi pozostać bez odpowiedzi. Dawniej wciąż rzucano nań klątwy, twierdząc bezpod­stawnie, iż występował jako dwunastu apostołów, bądź też przypisując mu autorstwo (pod imieniem Jeremiasza) heretyckich apokryfów. Jak się jednak wydaje, apostołowie byli późniejszymi przywódcami jego sekty, zaś dowody wskazujące, iż Bogomił i pop Jeremiasz to ta sama osoba, są wątłe. Życie Bogomiła jest spowite tajemnicą. A jednak to właśnie on założył Kościół, który trwał przez stulecia i wywierał wpływ na większość krajów europejskich.

Herezja Bogomiła była zapewne mocno ugruntowana już w roku 950. Wtedy to mniej więcej patriarcha Konstantynopola, Teofilaktes, wuj bułgarskiej carycy Ireny, otrzymał od jej męża - cara Piotra - dwa listy, w których opisany został nowy religijny, zarazem jednak antykle-rykalny ruch, który powstał w podległym mu kraju; car niecierpliwie domagał się rad, jak najskuteczniej uciszyć heretyków. Teofilaktes, choć bardziej niż teologia interesowały go wierzchowce, zastanowił się nad całą sprawą i doszedł do wniosku, iż oto nastąpiło odrodzenie pau-licjanremu. Odpisał zatem, iż symptomy herezji są mu dobrze znane; do listu dołączył katechizm, którego wskazania można było zastosować do heretyków, oraz zbiór teologicznych argumentów służących do nawra­cania zdrajców na łono ortodoksji. Jak się wydaje, powtórzono środki zastosowane przeciw paulicjanom w poprzednim stuleciu. Mimo iż Te­ofilaktes twierdził, iż dobrze zna herezję, z pewnością uczynił na nim wrażenie fakt głoszenia jej w Bułgarii.

List Teofilaktesa został napisany przed rokiem 954. W roku tym patriarcha uległ ciężkiemu wypadkowi podczas jazdy konnej i odtąd stał się niezdolny do pracy; po dwóch latach zmarł. Następną wzmiankę o nowej religii znajdujemy u bułgarskiego gniewnego ortodoksyjnego prezbitera imieniem Kosmas. Po upływie pewnego czasu od roku 977, prawdopodobnie około roku 990, napisał on dzieło demaskujące herez­ję Bogomiła oraz potępiające lenistwo i zbytek ortodoksów, którzy poz­wolili na głoszenie heretyckich poglądów. Dla Kosmasa herezja Bogo­miła była świeżej daty, zaś on sam znał ją z pierwszej ręki. Jeśli zatem

104


jego atak przypominał wcześniejsze greckie napaści na paulicjan, to nie dlatego, że Kosmas po prostu powtarzał je; hogomili istotnie przypomi­nali paulicjan, zarzut Teofilaktesa był usprawiedliwiony.

Postawą polityczną bogomilizmu, czyli wiary Bogomila, była re­akcja słowiańskich chłopów przeciw ich bułgarskim bądź też zgrecza-łym ciemięzcom. Była to reakcja negatywna, defetystyczna, nie ulega jednak wątpliwości, iż przyczyniła się do upadku Bułgarii, który nastą­pił za rządów Piotra i jego synów. Kiedy Kosmas pisał swoje dzieło, szeregi bogomilów były liczne. Niedługo przedtem cesarz Jan Tzimiskes przeprowadził wielkie przenosiny paulicjan na tereny słowiańskie wo­kół Filippolis. Przybycie życzliwych ludzi musiało wzmocnić duchowo bogomilów - być może właśnie ów fakt wyjaśnia niepokój Kosmasa. Za czasów jednak cara Samuela, kiedy to Bułgaria tak dzielnie występowa­ła przeciw Bizancjum, będąc o krok od odzyskania dawnej potęgi, o bo-gomilach prawie nic nie słychać. Ich bierność nie szła w parze z duchem epoki. Legenda o wątpliwej wiarygodności mówi, iż córka wielkiego cara oraz jej brat, byli bogomilami, podobnie jak syn władcy, Jan Wła­dysław (miał on jakoby sekretnie wyznawać tę herezję). Jednak praw­dziwi bogomili nie chcieli przelewać krwi. Jest zatem mało prawdopo­dobne, by ostatni starobułgarski książę-wojownik był ich współwyzna­wcą.

Następne lata, kiedy Bułgaria była prowincją Bizancum, okaza­ły się bardziej sprzyjające ekspansji bogomilizmu; znienawidzeni wład­cy, Grecy, bądź też zgreczali wielmoże - panowali nad chłopstwem. Prawdopodobnie właśnie wtedy miała miejsce wielka schizma bogomi­lów. Oprócz oficjalnego Kościoła bogomilskiego czy też „bułgarskie­go", istniał także Kościół zwany „dragowickim" (nazwa pochodzi od nazwy wioski „Dragawica" położonej na granicy Tracji i Macedonii. Dragowica leżała niedaleko paulicjańskich osad dookoła Filippolis; prawdopodobnie doktryny tego Kościoła, które były daleko bardziej dualistyczne niż doktryny „Bułgarów", reprezentują wczesne poglądy bogomilów - w takiej postaci, w jakiej Bogomił przejął je od paulicjań­skich sąsiadów. Nie wydaje się, by między tymi dwoma odłamami ist­niały jakiekolwiek animozje. W obliczu nieustannych prześladowań he­retycy dobrze wiedzieli, iż na zewnątrz najlepiej nie okazywać żadnych rozdźwięków. Kolejne Kościoły wywodzące się z herezji bogomilizmu dowolnie skłaniały się ku pierwszej bądź drugiej szkole myślenia - na­wet w Europie Zachodniej nazw „dragowicki" bądź też „bułgarski" używano (najczęściej niewłaściwie i w zniekształconej formie) opisując owe dwie herezje.

Schizma bynajmniej nie ograniczała aktywności misjonarskiej bogomilów. Z zapałem poszukiwali nowych wyznawców. Pod koniec je-

105


denastego wieku na dobre zapuścili już korzenie w Macedonii, obok paulicjan. Odłam sekty, znany jako fundaici, wcześniej głosił swoje nauki na wybrzeżach Azji Mniejszej. Nie tylko księstwa Serbii, ale tak­że położone dalej tereny Bośni zostały objęte herezją. Szybko dotarła ona do Chorwacji i Dalmacji oraz do potężnych państw Zachodu. Węd­rowała też na południowy zachód, aż do wielkiego Konstantynopola.

W tym czasie społeczeństwo Bizancjum znajdowało się w stanie fermentu religinego. Rozmaici heterodoksyjni przywódcy kolejno znaj­dowali wyznawców: Jan Italos głoszący metempsychoze. i idee platoń­skie; Nil Kalabryjczyk - wyznawca zreformowanego monofizytyzmu; czy też (co wydawało się jeszcze groźniejsze) - Blachernites przewodzą­cy sekcie entuzjastów. Nikt jednak nie cieszył się takim powodzeniem jak pewien bułgarski asceta zwany Bazylim, mnich-odszczepieniec z Macedonii, który poznał zasady herezji bogomilizmu we własnym kra­ju, potem zaś przybył do Konstantynopola, by tam je głosić. Czy zastał na miejscu zorganizowany Kościół bogomilski, czy też nie - trudno po­wiedzieć. Prawdopodobnie dzięki sile swej osobowości sam go założył. Z pewnością zdobył bardzo wielu wyznawców, w tym kilka znanych w cesarstwie osobistości.

Pobożny cesarz Aleksy I, który odnosił tak wielkie sukcesy w na­wracaniu paulicjan, nie uczynił, jak się wydaje, niemal nic, by zdusić w zarodku jeszcze groźniejszą herezję pieniącą się w Bułgarii. Był realistą i niewątpliwie przerażał go ogrom zadania. Niemniej zadecydował, iż Kościół bogomilski w Konstantynopolu można i należy zniszczyć. Trze­ba było jednak czasu, by władze zdobyły wiarygodne informacje o jego organizacji i doktrynach. W końcu cesarzowi doniesiono, że przywódcą sekty jest niejaki Bazyli, wezwał go więc do pałacu, traktując niezwykle dwornie, nawet zapraszając do wspólnego stołu; Aleksy udawał, że pra­gnie nawrócić się na heretycką wiarą. Bazyli, po pewnym wahaniu, za­czął wyjaśniać jej zasady - i wpadł w pułapkę. Za kotarą ukryty był bo­wiem sekretarz skrupulatnie zapisujący wszystko, co powiedział mnich; gdy ukończył, kotarę odsłonięto i oto ukazali się zebrani w kom­plecie wszyscy dostojnicy cesarstwa. Ku trwodze zgromadzonych, here­zje Bazylego zostały odczytane w tej postaci, w jakiej sam je wygłosił. Mnich był jednak niewzruszony. Cesarz wtrącił go do więzienia, lecz mimo iż słychać wciąż było tam stukanie ducha-kołatki (zdaniem Anny Komneny, był to diabeł mszczący się na uczniu, który zdradził jego se­krety) oraz mimo częstych wizyt cesarza, który czułby wyrzuty sumie­nia, gdyby zaniedbał zbawienia jego duszy, Bazyli był uparty: w końcu święty synod orzekł, iż tak zatwardziałego herezjarchę należy spalić na stosie i Aleksy musiał się z tym zgodzić. Przywódca sekty został uwięzio-

106


ny, łatwo więc przyszło schwytać pozostałych członków Kościoła bogo-milskiego- Kiedy ich zebrano, niektórzy zaparli się własnych poglądów, niektórzy zaprzeczali, by kiedykolwiek odeszli od ortodoksji, co bar­dziej uparci milczeli. By oddzielić niewinnych od renegatów, cesarz roz­kazał, by wzniesiono dwa stosy; na pierwszym umieszczono krzyż. Każdemu więźniowi pozostawiono wybór, na którym stosie pragnie spłonąć. Tych, którzy wybierali stos z krzyżem, uznawano za prawdzi­wych chrześcijan i puszczano wolno. Innych poddawano dalszym zabie­gom misjonarskim. Niewielu jednak zaparło się błędów. Resztę spalono.

Płonące stosy cesarza na pewien okres oczyściły mu stolicę. Po kilkudziesięciu jednak latach Kościół bogomilów znów przeżywał roz­kwit. Wybitni teologowie, tacy choćby, jak patriarcha Germanos I czy też mnich Eutymiusz z klasztoru Peribleptos skierowali pióra przeciw sekcie fundaitów zamieszkującej śródziemnomorskie wybrzeża Azji Mniejszej. Wkrótce po wstąpieniu na tron Manuela I (w roku 1143) wy­buchły nowe skandale. W sierpniu synod w Konstantynopolu potępi! dwóch fałszywych biskupów: Klemensa z Sosandry i Leoncjusza z Bal-bissy jako bogomilów. W październiku kolejny synod skazał bogomii-skiego mnicha Nifona (był on prawdopodobnie przywódcą bizantyj­skich heretyków) na przymusowe odosobnienie w klasztorze Periblep­tos. Przebywając tam mógł on jednak dalej prowadzić działalność, za­tem w lutym 1144 został przywiedziony przed oblicze synodu, który skazał go na jeszcze ściślejsze odosobnienie. Na nieszczęście, nowy pa­triarcha Kosmas Attykus wpadł w sidła heretyka i nie tylko zwolnił go, lecz - ku wzburzeniu ortodoksów - zaproponował gościnę w pałacu pa­triarchów. W końcu jednak na polecenie synodu zwołanego przez cesa­rza w lutym 1147 odszczepieńca uwięziono ponownie. Kosmasowi za przejawianie sympatii odebrano urząd, ponadto wydany został doku­ment potępiający błędy herezji. Jeżeli sam patriarcha odważył się udzielać poparcia bogomilom, ich siła musiała być znaczna. Późniejsze plotki oskarżały o sprzyjanie bogomilizmowi nawet samego cesarza Manuela, mimo jednak, iż jego teologia nie wydawała się zbyt pewna (prawda, że wykazywał do tego przedmiotu namiętność), wykluczone, by aż tak pobłądził.

Jednak nawet synody nie wyrugowały bogomilów z Konstanty­nopola. W połowie stulecia ich wpływy rozszerzyły się na Zachód. W roku 1167 heretycy z południowej Francji zwołali synod w St-Felix-de--Caraman; pojawił się na nim niejaki Niąuinta czy też Niketas, głoszą­cy, iż jest biskupem heretyków w Konstantynopolu. Natychmiast po­wierzono mu przewodnictwo obrad.

107


Na podstawie przebiegu francuskiego synodu można wniosko­wać, iż Nicetas był bezkompromisowym dualistą. Doktryny heretyków z Konstantynopola musiały zatem ulec zmianie od czasów Zigabenusa, który twierdzi, iż były monarchiańskie, w przeciwnym wypadku Nike-tas musiałby być oszustem. Bardziej prawdopodobne jest to pierwsze. Wielu dwunastowiecznych francuskich heretyków znano jako popli-czan: słowo z pewnością pochodziło od greckiego określenia paulicjan. Sugeruje to istnienie dualistycznej, paulicjańsko-bogomilskiej działal­ności misjonarskiej posiadającej bazę początkowo w Konstantynopolu. Prześladowania Aleksego Komnenosa prawdopodobnie osiągnęły cel. Warto zwrócić uwagę, iż następni znani nam herezjarchowie, Klemens i Leoncjusz, nie mieszkali w Konstantynopolu; Germanos nazywa here­tyków również fundiatami albo „noszącymi sakwy żebracze", co wska­zuje, iż chodziło raczej o Kościół wędrowny niż osiadły. Heretycki Koś­ciół w stolicy cesarstwa musiał zatem zostać odbudowany; jego drugim założycielem był z pewnością mnich Nifon, który nadał mu jeszcze bar­dziej dualistyczną doktrynę niż Bazy li. Za czasów Nicetasa zmiana ta najprawdopodobniej nie została całkowicie dokonana - pewne francus­kie źródło podaje bowiem informację o niejakim Petrakusie, „przyby­łym zza mórz", który źle wspomniał biskupa Szymona (...). Fragment jest niejasny, jednak wskazuje, iż mniej więcej wtedy w Kościele zaczęły brać górę wpływy dragowickie; być może „biskup Szymon" to Nifon. Znaczenie tego odchylenia doktrynalnego stanie się jasne podczas anali­zy teologii bogomilizmu.

m

Istnieją dwa wyczerujące opisy.wczesnych doktryn bogomil-skich, oba źródła są wprawdzie wrogie heretykom, oba jednak miaro­dajne. Pierwsza relacja wyszła spod pióra bułgarskiego prezbitera imieniem Kosmas, który żył niemal w tym samym czasie co Bogomił; drugą zawiera dzieło Eutymiusza Zigabenusa Panoplia dogmatyczna. Na żądanie cesarza Aleksego Komnena, Zigabenus, teolog doskonale znany teściowej władcy, sporządził opis rozmaitych herezji, które wy­znawano zarówno za jego czasów, jak i w niedawnej przeszłości. Jeżeli chodzi o część poświęconą bogomilom, to -jak twierdzi Anna Komnena - autor korzystał ze spisanej relacji Bazylego, w której tamten przyto­czył słowa samego Bogomiła.

Kosmas bardziej interesował się obyczajami bogomilów, aniżeli

108


ich teologią. Wydawało mu się, że są zwykłymi dualistami. Nie wnikał
w ich wierzenia, jeśli chodzi o pochodzenie diabła. Poprzestał na infor­
macji, iż według odszczepieńców, diabeł stworzył świat. Oznaczało to
oczywiście, iż bogomili odrzucają Stary Testament, który rolę Stwórcy
przyznaje Bogu. Cuda czynione przez Chrystusa w Nowym Testamen­
cie pojmowali w sensie czysto alegorycznym, ich zdaniem bowiem nie
dotknąłby on przecież materii stworzonej przez diabła, na przykład pię­
ciu chlebów, którymi nakarmił gromady na pustyni, nie uważali je za
zwykłe bochenki, lecz za cztery Ewangelie i Akta Apostolskie. Nie odda­
wali czci Marii Dziewicy (Kosmasa głęboko przerażały słowa, którymi
ją określali) bądź też była ona dla nich jedynie alegorią. Wszystkie sa­
kramenty odrzucali jako nieprzydatne, były bowiem związane z przed­
miotami materialnymi. Bogomili nie uznawali kultu ikon, twierdzili, iż
posty nie mają żadnego znaczenia. Co do Krzyża to powinno się go nie-
nawidzieć, nie zaś czcić. Dlaczego? Otóż był on nie tylko przedmiotem
materialnym, lecz również narzędzie zbrodni popełnionej na Chrystu­
sie. Kościół ortodoksyjny wraz ze wszystkimi jego odłamami uważali za
fałszywy. Szczególnie nienawidzili liturgii i szat kapłańskich. Jedyną
modlitwą, którą dopuszczali, było „Ojcze nasz". Powtarzali ją cztery
razy w dzień i cztery razy w nocy. /

Od siebie wymagali zaś tak krańcowego Odrzucenia świata, jak tylko możliwe. Nie pijali wina i nie jadali mięsa. Małżeństwo odradzali. Spowiadali się wzajemnie i wzajemnie odpuszczali sobie grzechy - męż­czyźni i kobiety. Jeśli chodzi o sprawy społeczne, to stosowali politykę biernego oporu, co doprowadzało władze do wściekłości. „Uczą swoich współwyznawców nieposłuszeństwa panom - uskarżał się Kosmas -„potępiają bogatych, nienawidzą cara, wyśmiewają starszych, gardzą wysoko urodzonymi, tych, którzy służą carowi, uważają za znienawi­dzonych przez Boga i podburzają niewolników, by nie wykonywali po­leceń właścicieli." Z drugiej jednak strony na Kosmasie czyniły wraże­nie ich pokora, łagodność i rozsądek: „Są jak owieczki" - pisał, choć tę postawę uważał za hipokryzję. Należy wątpić, czy Kosmas wierzył, iż u bogomilów są dwa stopnie, nigdzie bowiem nie wymienia wyraźnie ka­sty Doskonałych.

Zigabenus pisał na polecenie cesarza Aleksego Komucha. Był doświadczonym teologiem, korzystał z obszernego materiału* mógł za­tem wyrażać się jaśniej. Należy jednak pamiętać, iż opisywał bogomi­lów z Konstantynopola i ich nauki z początku dwunastego wieku. Jego opis może zatem dotyczyć jedynie tego właśnie lokalnego odłamu sekty. Prawdopodobnie jednak opisowi Zigabenusa odpowiadałby cały bułgar­ski Kościół bogomilski - w przeciwieństwie do Kościoła dragowickiego.

109


0x01 graphic

('I. )


W opinii Zigabenusa bogomili byli monarchianami, nie głosili całkowitego dualizmu. W ich pojęciu Szatan nie zawsze był władcą zła. Bóg początkowo panował samotnie nad duchowym wszechświatem. Trójca istniała w Nim: Syn Boży i Duch Święty byli emanacjami, które przyjęły własną, odrębną formę. Bóg wyodrębnił je po to tylko, by roz­wikłały sprawy stworzonego przezeń świata. Kiedy świat ów zostanie unicestwiony, powrócą do Boga. Ojciec zrodził Syna („zrodził" - w sen­sie wydzielenia), Syn - Ducha Świętego, Duch Święty - Dwunastu Apo­stołów, w tym Judasza; jeśli chodzi o te ostatnie słowa, Zigabenus praw­dopodobnie strawestował doktrynę bogomilów, stwierdził mianowicie, iż na poparcie cytują Ewangelię według świętego Mateusza (1,2). Sza­tan był także synem Boga Ojca, nawet pierworodnym, początkowo na­zywał się Satanael (sufiks „el" wskazywał na jego boską naturę), w nie­bie był gospodarzem. Zgrzeszył pychą i zbuntował się przeciw Ojcu, jak opisuje Izajasz - dołączyły doń inne anioły, sądząc, iż pod nowymi rzą­dami będzie mniej pracy.

Bunt jednak upadł i Szatan wraz z aniołami został strącony z nie­bios. By zbudować królestwo, gdzie sam mógłby być bogiem, stworzył świat i nowe niebiosa. Następnie, by zaludnić swoje włości, z ziemi i wody ulepił Adama. Z prawej stopy Adama i z jego wskazującego palca wypłynęło nieco tej wody - tak powstał wąż. Szatan wysłał potem posła do Ojca, prosząc o nieco życia dla Adama i obiecując, że tak powołany do istnienia człowiek będzie ich wspólną własnością. Bóg tchnął nieco ducha w Adama, a potem uczynił to samo z Ewą.

Wszystko mogło pójść dobrze, a Adam i Ewa mogliby mieszkać samotnie na Ziemi, gdyby Szatan pod postacią węża nie skusił Ewy i nie począł Kaina oraz Kalomeny i gdyby Adam z zazdrości nie postąpił po­dobnie, płodząc najpierw Abla, a po nim Seta. Karząc Szatana za spo­wodowanie utraty czystości Bóg pozbawił go boskiej formy, postaci i mocy tworzenia, złagodził jednak swój gniew i zezwolił, by pozostał on panem tego, co zdążył był stworzyć - inaczej bowiem nie mógłby odrzu­cić pierworodnego. Ponieważ jednak współwłasność człowieka niegdyś obowiązywała, dusze kilku wybranych ludzi (wymienionych w genealo­giach Ewangelii) zdołały dotrzeć do niebios, gdzie błagały Boga o pomoc dla rodzaju ludzkiego. Bóg zatem, po 5500 latach, zesłał światu Syna Swego, Słowo (będące tym samym, co Michał Archanioł i Doradca Iza-jasza), by zstąpił jako Jezus i naprawił wszelkie zło, oraz jako Chrystus Pomazaniec. Syn wszedł w Świętą Dziewicę Marię poprzez jej ucho, przyjął tam ciało i wynurzył się tą samą drogą. Dziewica niczego nie zauważyła, znalazła go dopiero w postaci dziecięcia w grocie w Betle­jem. Jezus żył i nauczał, a ponieważ umarł jedynie pozornie, zstąpił do

111


piekieł, związał Satanacla i odjął od jego imienia boski sufiks „el". Na­stępnie powrócił do Ojca.

Z powyższej teorii kosmogonii wynikało oczywiście odrzucenie większości tekstów Starego Testamentu, zwłaszcza Pięcioksiągu. Kos-mas twierdzi, iż bogomili uznawali jedynie Nowy Testament, jednak z relacji Bazylego Bułgara Zigabenus dowiedział się, że czytują Psałterz, szesnastokrotną Księgę Proroków, Cztery Ewangelie i-Akta Apostołów. Uznają tych siedem ksiąg, albowiem Salomon rzekł, iż: „Mądrość zbu­dowała sobie dom i wyciosała siedem kolumn". Cenili jednak także Li­sty Apostolskie i Księgę Objawienia. Podobnie jak u gnostyków, rów­nież u nich pozytywne postacie ze Starego Testamentu stają się łotrami. Mojżesz pozwolił się oszukać Szatanowi. Potop zesłał Szatan po to, by wygubić rasę gigantów zrodzonych z upadłych aniołów i córek ludz­kich, o której mówi Księga Rodzaju. Jedynymi świętymi w Starym Te­stamencie byli ci, których wymieniały genealogie Mateusza i Łukasza oraz garstka bohaterów, których zamęczono za odmowę oddawania czci obrazom.

Bogomili oczywiście głosili, iż Kościół ortodoksyjny jest fałszywy w każdym calu. Kiedy zapytano Bazylego Bułgara, dlaczego nie uznaje świętych kapłanów i ojców, których relikwie czynią cuda, odpowie­dział, iż za życia byli oni pod opieką demonów - to właśnie one czynią cuda po ich śmierci; demony bowiem - dodał - potrafią czynić cuda aż do końca siedmiu wieków. Demonów - tak Bazyli rozwijał swoją teorię

Zigabenus opisał obrzędy i praktyki bogomilów raczej pobież­nie. Katechumena starającego się o przyjęcie do sekty uczono najpierw wiary w Boga Ojca, Syna i Ducha Świętego, następnie modlić się, po­ścić, wystrzegać się czynienia zła i posiadania jakiejkolwiek własności, a

112


0x01 graphic


także być dobrym, pokornym i prawdomównym. Aż do tego punktu -zdaniem Zigabenusa - wszystko było w najlepszym porządku, a ów „najlepszy porządek" zwodził biedne niewiniątka. Oto bowiem zaczy­nano wsączać w ich dusze truciznę. Przed obrzędem chrztu musiała na­stąpić staranna inicjacja. Chrzest, jak twierdzili heretycy, był chrztem Chrystusowym, czyli z ducha - w przeciwieństwie do ortodoksyjnego chrztu Jana Chrzciciela - czyli z wody. Kandydat musiał najpierw od­być spowiedź i spędzić nieco czasu na samooczyszczeniu i nieustannej modlitwie. Następnie kładziono mu na głowie Ewangelię według święte­go Jana, wzywano Ducha Świętego i powtarzano modlitwę „Ojcze nasz". Po takim pierwszym chrzcie wyznawca musiał żyć bardziej sta­tecznie niż poprzednio, jego modlitwy musiały stać się żarliwsze, musiał również poznać,więcej zasad nowej wiary. Kiedy mężczyźni i kobiety potrafili dowieść, że wypełnili wszystkie zalecenia, kandydata podda­wano kolejnemu obrządkowi: ustawiano go twarzą na wschód i na gło­wie kładziono Ewangelię; inni wyznawcy brali go za ręce i śpiewali hymn dziękczynienia. Od tej chwili kandydat stawał się Wybranym.

To, co opowiadali Wybrani, przerażało Zigabenusa. Utrzymy­wali na przykład, iż każdy z nich zasługuje na tytuł Matki Boskiej, albo­wiem w każdym zamieszkuje Duch Święty, a zatem każdy daje początek Słowu. Marii Dziewicy nie traktowali bynajmniej lepiej niż kogoko­lwiek spośród siebie. A gdy Wybrany umierał (oczywiście jedynie po­zornie), przechodził jedynie przemianę we śnie - z łatwością odrzucał powłokę cielesną i wdziewając szaty Chrystusa, zajmował miejsce w szeregach anielskich; co zaś do jego ciata doczesnego, to obracało się w proch. Wybrani szczycili się również tym, iż widywali Boga i to na ja­wie. Bóg Ojciec był brodatym starcem, Syn - młodzieńcem, a Duch Święty - chłopcem bez zarostu. Ubierali się jak mnisi i pościli aż do dzie­wiątej wieczór w poniedziałki, środy i czwartki, gdy jednak-podkreśla Zigabenus - ktoś zaprosił ich na ucztę, obżerali się niczym świnie. Podo­bne oszustwa - dodaje - leżały w ich zwyczaju. Jak utrzymywali, Pan nakazał im osiągać zbawienie wszelkimi sposobami, także za pomocą rozmaitych sztuczek i szwindli.

Jedyną dozwoloną modlitwą było u nich „Ojcze nasz". Powta­rzali ją siedmiokrotnie w ciągu dnia i pięciokrotnie w nocy - za każdym razem po dziesięć razy; zawsze modlili się na kolanach.

Zigabenus kończy swój opis cytując różne teksty biblijne, na które chętnie powoływali się bogomili, dowodząc, jak je fałszowali i ale-goryzowali ich znaczenie po to, by atakować ortodoksów. Jeśli na przy­kład czytamy, że Chrystus opuścił Nazaret i osiadł w Kafarnaum, Naza-

114


ret utożsamiali z Kościołem ortodoksyjnym, Kafarnaum zaś z własną sektą; zdaniem bogomilów, słowa „ciskać perły przed wieprze" ozna­czają rzucanie sekretnych prawd przed ortodoksów. I tak dalej, i tak dalej, aż do zwykłego fałszowania tekstów. Zigabenus odradzał wdawa­nie się w jakiekolwiek dyskusje z heretykami; jego zdaniem były one bezcelowe, głupie i przeciągały się w nieskończoność.

Najistotniejszą różnicą między relacjami Kosmasa i Zigabenusa jest, iż zdaniem pierwszego bogomili to zwykli dualiści, drugi natomiast zalicza ich do monarchian. Wskazuje to, że Bogomił głosił dualizm pau-licjanski oraz, iż szkoła dragowicka reprezentowała oryginalne poglądy sekty, podczas gdy monarchianizm oficjalnego Kościoła bogomilskiego, bądź też „bułgarskiego", był jedenastowieczną innowacją wprowadzo­ną dzięki powiązaniom z bizantyjskim messalianizmem.

Żadne inne greckie źródło nie podaje tylu wiadomości o bogomi-lach. Dokument synodalny z roku 1143 po prostu powtarzał słowa za Zi-gabenusem. W dokumencie tym sektę wyklinano z pięciu powodów: al­bowiem heretycy nie uznawali Trójcy Świętej, nazywając Słowo anio­łem, który był nierówny Ojcu, jednocześnie utrzymując, iż jest to jedy­nie anioł, któremu została nadana powłoka cielesna i który został usyno-wiony; albowiem głosili, iż Stwórca jest Księciem Zła; albowiem, wzo­rem messalian, odrzucali chrzest i eucharystię jako bezwartościowe; al­bowiem nie czcili Krzyża Świętego, nazywając go orężem Szatana; -wreszcie albowiem nie oddawali czci świętym obrazom, nazywając je idolami. Traktaty patriarchy Konstantynopola Germanosa II oraz mnicha Eutymiusza atakują bogomilów według klasycznych wzorców i z teologicznego punktu widzenia nie wnoszą niczego nowego. Jeśli cho­dzi o historyków bizantyjskich, jedynie Anna Komnena odsyła czytelni­ków do dzieła Zigabenusa. Sama również - podobnie jak Zigabenus -uważa wiarę bogomilów za mieszaninę paulicjanizmu i messalianizmu; pragnęłaby - jak twierdzi - opisać herezję we wszystkich szczegółach, ponieważ jednak jest kobietą i księżniczką, nie przystoi jej grzebać się w brudach. Czyni zatem aluzje, iż bogomili uprawiali jakieś praktyki daleko bardziej przerażające od tych, które opisywał Zigabenus. Do­mysł ten można z jednej strony tłumaczyć li tylko skromnością autorki (znamienne, iż bardzo często o niej wspomina), z drugiej jednak strony nie jest wykluczone, iż znała więcej szczegółów ich obrzędów, aniżeli Zi­gabenus; ponadto heretycy mogli rzeczywiście czynić coś, co ją przera­żało. Naszą wiedzę o bogomilach Anna uzupełnia jedynym tylko zna­czącym szczegółem: otóż bogomilowi Bazylemu stale towarzyszyło dwu­nastu „apostołów", jak też pewna ilość źle prowadzących się współwy znawczyń.

115


Historycy współcześni Annie, na przykład Zonaras czy Cinna-mus, wymieniają wprawdzie bogomilów, nie podają jednak żadnych dodatkowych informacji o ich wierze. Niczego nowego nie wnoszą rów­nież późniejsze źródła bułgarskie. Sobór w Tymowie w roku 1211, któ­ry potępił doktryny bogomilów na równi z wierzeniami innych sekt, nie podaje jednak o nich niczego, o czym nie wspomnieliby Kosmas i Ziga-benus. Zmarły w roku 1164 święty Hilarion, biskup Moglen, odnalazł w swojej diecezji dużą ilość zarówno paulicjan, jak i bogomilów, z który­mi prowadził wiele zwycięskich dysput. Jego argumenty jednak (podał je czternastowieczny biograf biskupa, patriarcha Bułgarii Eutymiusz) są takie, jak te, które wysuwano zwykle przeciw dualistom. Kazania mnicha Atanazjusza z Jeruzalem, pochodzące z końca dwunastegowit-ku, również nie są pomocne. Jedno z nich skierowane jest do pewnego pannończyka, który jakoby czytywał bogomilskie księgi, mnich nie po­daje jednak, jaką to truciznę wsączały.

Nasz zasób informacji o bogomiłach mogą jednak uzupełnić za­chodni autorzy. Raynier Sacchoni, były heretyk włoski piszący około roku 1230, twierdzi, iż Kościół bułgarski był wprawdzie dualistyczny, za jego czasów jednak stał się monarchiański; w ten sposób potwierdza się wrażenie, które odnosimy porównując relacje Kosmasa i Zigabenu-sa. Sacchoni dodaje, że pewni bułgarscy heretycy wierzą, iż Maria była kobietą z krwi i kości, Chrystus zaś wziął z niej ciało i został ukrzyżowa­ny. Nieco później twierdzi jednak, iż włoski biskup Nazariusz, który po­bierał nauki w Bułgarii, powiedział mu (dowiedział się zaś tego od bis­kupa, a zarazem Starszego Syna bułgarskiego Kościoła), iż Maria Dzie­wica była aniołem. Inny włoski autor, Moneta, potwierdza ów pogląd: „Słowianie twierdzą - pisał - iż Bóg Ojciec zesłał światu trzy anioły: Marię, Chrystusa i Jana Chrzciciela". Można stąd wnioskować, iż ma-riologia bogomilów była bardzo niejasna - podobnie jak później u kata­rów. Linia podziału między aniołami czy też eonami oraz Wybranymi przebiegała niewyraźnie i trudno było określić, po której stronie znaj­dowała się Maria. Relacja Sacchoniego jest dla nas wartościowa rów­nież dlatego, że jedynie ona podaje szczegóły struktury organizacyjnej bułgarskiego Kościoła heretyckiego. Dowiadujemy się z niej, że istniało w nim stanowisko biskupa (podobnie jak w heretyckim Kościele Bośni), biskup ów miał zaś Starszego Syna, możliwe więc, iż miał także Młod­szego - podobnie jak heretyccy biskupi na zachodzie Europy. Hierar­chia ta powstała jednak zapewne później.

Jedynym źródłem informacji pochodzących wprost od bogomi­lów jest ich literatura apokryficzna. Z doktrynalnego punktu widzenia materiały te są dość zagmatwane, jednak z ich lektury można wysnuć

116


kilka ważnych wniosków. W czasach Atanazjusza z Jerozolimy o bogo-milach wiedziano, iż czytują dzieła pewnego kapłana imieniem Jere-miasz: „Jeśli przeczytasz - przekonywał Atanazjusz owego niezdecydo­wanego pannończyka - kazanie kapłana Jeremiasza o świętym drzewie Krzyża i o Trójcy Świętej (sam także rozprawiałeś w tej materii), pomy­ślisz, iż masz przed oczyma jakoweś kłamliwe bajędy". Kościół orto­doksyjny stale niepokoiła ilość apokryficznych dzieł znajdujących się w obiegu. Dla pożytku Słowian Kościół prawosławny wydał specjalny in­deks: O księgach prawdziwych ifalszywych. Najstarsza jego wersja znaj­duje się w pewnym czternastowiecznym nomokanonie, jednak listę ksiąg, które indeks ów obejmuje, musiano sporządzić wcześniej; doty­czy ona również innych słowiańskich Kościołów ortodoksyjnych; dzieło było potem wielokrotnie opracowywane i wznawiane. W wersji pocho­dzącej z końca szesnastego wieku czytamy,' iż: „Autorami heretyckich ksiąg byli na bułgarskich ziemiach kapłan Jeremiasz, kapłan Bogomił i Sidor Friazin (...) unię jednak Friazina, i jeszcze mnóstwo innych, zapi­sane jest w wielkim Manakanunie". Wersja z roku 1608 utożsamia Je­remiasza z Bogomiłem i fakt ów uznała większość historyków. Zapewne możliwe, iż Bogomił przyjął podczas inicjacji nowe imię; na pewno za-stanawi fakt, iż jeśli Jeremiasz rzeczywiście żył w tym samym czasie, co Bogomił, były to jednak dwie różne osoby; Kosmas nigdzie go nie wy­mienia. Nie ma jednak potrzeby uważać, iż obie postacie żyły dokładnie w tym samym czasie. Najprawdopodobniej Bogomił nauczał wyłącznie ustnie, podczas gdy Jeremiasz wzbogacił nieco później herezję w litera­turę - czyniąc to, zmienił zasady teologii ruchu.

Rola Jeremiasza staje się jasna, kiedy analizujemy przypisywa­ne mu utwory. W Indeksie został potępiony jako autor następujących dzieł: Drzewo Krzyża, Jak Chrystus został kapłanem, Trójca Święta, Jak Chrystus orał pługiem, Jak Chrystus nazwał Probusa przyjacielem, Pyta­nia, które Jeremiasz zadał Matce Boskiej, Z iłu cząsteczek powstał Adam: pytania i odpowiedzi, Fałszerstwa o gorączce i innych przypadłoś­ciach (historia świętego Sysynniusza i córek Heroda). Atanazjusz wy­mienił już tytuł pierwszego i trzeciego dzieła z powyższej listy; czterna­stowieczne Słowo Jeremiejasza wymienia je również wraz z dziełem po­święconym Wspomnieniu Mojżesza. Poza dziełami, które jakoby wyszły spod pióra Jeremiasza, Indeksy potępiają rozmaite inne apokryfy, któ­re czytywali heretycy.

Jest wysoce nieprawdopodobne, by którekolwiek z tych dzieł na­pisał Jeremiasz bądź też jego zwolennicy. Opowieść Jak Chrystus stał się kapłanem była bardzo dobrze znana Grekom na długo przed nim, Suidas wymienia ją w swoim Leksykonie. Opowieść O Drzewie Krzyża

117


Świętego, która stała się później jedną z najsłynniejszych wczesnośred­niowiecznych legend, po raz pierwszy pojawia się w apokryficznej Ewangelii Nikodema, greckim dziele pochodzenia gnostycznego. O świętym Sysynniuszu pisano w wielu na wpół heretyckich pismach już za jego rzekomego życia. Jak przypuszczano, był on partyjskim ryce­rzem, który został przyjacielem i uczniem Maniego. Nawrócił się potem na chrześcijaństwo i dostarczył biskupowi Archelaosowi informacji o naukach manichejskich, które dostojnikowi Kościoła umożliwiły poko­nanie herezjarchy w dyspucie. Z tego też powodu stał się Sysynniusz po­pularnym świętym, przywoływanym przeciw demonom. Inne opowieś­ci o Chrystusie można znaleźć w apokryficznych ewangeliach. Opo­wieść o Adamie jest z pewnością wersją legend o stworzeniu świata, któ­re, kładąc nacisk na to, iż Adam został stworzony z żywiołów, nawiązu­ją do przedchrześcijańskiej, judeogreckiej apokryficznej wersji Księgi Rodzaju, znanej jako Księga Jubileuszów. Wspomnienie Mojżesza nie zawiera niczego oryginalnego. Jedynie traktat O Trójcy Świętej pozosta­je do dziś nieznany, a to z powodu wieloznaczności tytułu. Możliwe, iż zawiera komentarze autorstwa samego Jeremiasza.

Nie możemy też być pewni, czy wątki heretyckie obecne w do­stępnych nam słowiańskich wersjach apokryficznych legend zawdzię­czamy Jeremiaszowi; mógł on też po prostu je rozwinąć. Opowieść Drzewo Krzyża Świętego była na tyle „bezpieczna", że posłużyła później za inspirację takim pobożnym autorom, jak Godfrey z Viterbo czy też Calderón, jednak jej słowiańska wersja rozpoczyna się znaczącymi bo-gomilskimi słowami: „Kiedy Bóg stworzył świat, istniał jedynie On i Sa-tanael...". Bardzo możliwe, iż czytamy słowa, których autorem był sam Jeremiasz. Opracowywał on (a w razie potrzeby także ubarwiał) popu­larne greckie legendy pochodzenia gnostycznego, zgodnie z własnymi heretyckimi poglądami: w ten sposób ustne nauki popa Bogomiła otrzy­mywały solidną gnostycką (nie zaś paulicjańską) podbudowę. Następcy Jeremiasza naśladowali go i dzięki temu powstała słowiańska literatura w postaci zbioru przekładów o silnym heretyckim zabarwieniu.

Nie byłoby jednak właściwe nazywać tę literaturę literaturą bo-gomilską. Sądząc bowiem po lekturze manuskryptów, które przetrwały do naszych czasów, najsilniej rozwijała się ona na Rusi, czyli tam, gdzie herezje bogomilów nigdy nie zdobyły sobie zwolenników. Możliwe, iż na Bałkanach żarliwym inkwizytorom udawało się zniszczyć wszystkie podejrzane rękopisy, podczas gdy nieobecność heretyków na Rusi spo­wodowała, iż władze były tam łagodniejsze, w końcu jednak, po upływie kilku stuleci, bogactwo rozmaitych apokryfów spowodowało, iż trzeba

118


było wydać Indeks. Niemniej, w wielu dziełach dozwolonych przez Ko­ściół, również widać tendencje bogomilskie. Na przykład w słowiańskiej wersji dzieła Józefa Flawiusza, w rozdziałach uzupełnianych już przez wczesnych chrześcijan, szarańcza, którą żywił się Jan Chrzciciel, za­mienia się w potrawy o charakterze bardziej wegetariańskim: w trzci­nę, korzonki i okrawki kory drzewnej: bogomilskim adeptom nie wolno było jadać mięsa. W pewnej wersji Apokalipsy według Barucha drze­wem zakazanym, drzewem wiecznotrwałego zła jest winorośl - adep­tom nie wolno było bowiem pijać wina. Rozmaite wersje słowiańskiej Księgi Henocha mówią, powtarzając za gnostykami, o istnieniu siedmiu bądź też niekiedy ośmiu niebios. Palea, wielki popularny Stary Testa­ment średniowiecznej Rusi, jest najbardziej uderzającym przykładem tego wpływu. Palea powtarza opowieści Księgi Rodzaju i Księgi Wyjś­cia (dodaje również krótkie streszczenie zdarzeń aż do czasów Dawida), uzupełnia je jednak bogatą mozaiką apokryficznych legend, w których występują wszystkie dane judeognostyczne i dualistycznognostyckie opowieści. Ponadto układ Palei jest taki, by wynikało zeń, iż każde zda­rzenie w Nowym Testamencie zostało przewidziane w Starym. Jak wia­domo, bogomili szczególnie potępiali Pięcioksiąg, który uważali za nie­zgodny z doktryną chrześcijańską. Palea jest świadomą próbą zapew­nienia wiernym takiego Starego Testamentu, któremu nie można by po­stawić podobnego zarzutu. W tym samym celu księga przepełniona jest wyzwiskami skierowanymi pod adresem Żydów - „Zwracam się do cie­bie, Żydzie" czy też: „O, grzeszni Żydzi". Podobnie jak poszczególne legendy ta święta księga była albo tłumaczeniem greckiej wersji, albo też skompilowano ją korzystając z rozmaitych wersji, w tym także z greckich; początkowo niemal na pewno jej nauki rozpowszechniali wy­łącznie wyznawcy Bogomiła, później jednak chętnie czytywali ją nie tyl­ko heretycy, była bowiem doskonałym zbiorem interesujących opowie­ści. Z teologicznego punktu widzenia nie oddaje jednak wiernie prawd bogomiłskich. Dla bogomilów był Satanael pierworodnym synem Boga. W Palei stoi po prostu na czele czwartego szeregu aniołów. Możliwe, iż choć bogomili lubowali się w szczegółach, nie zależało im zbytnio na do­kładnym określeniu pochodzenia Szatana i pochodzenia zła - ich gno-styccy poprzednicy skrupulatnie, jak pamiętamy, analizowali te ważne zagadnienia. Z pewnością zatem dwie bogomilskie szkoły - monarchia-ńska i dualistyczna - żyły w doskonałej symbiozie.

Jedyna księga apokryfów, o której wiemy na pewno, iż używali jej bogomili i która przetrwała do naszych czasów, istnieje w tłumacze­niu na łacinę. Inkwizytorom w południowej Francji wpadła niegdyś w ręce heretycka księga, którą skopiowali, pisząc na manuskrypcie: „Oto

119


sekretna księga heretyków z Concoresse, którą przywiózł z Bułgarii ich błądzący biskup, Nazariusz". Księga ta ma formę dialogu między świę­tym Janem Ewangelistą i Chrystusem, dotyczącego pochodzenia świa­ta. Zawiera wszystkie znane nam skądinąd opowieści: o upadku Szata­na, o dziejach Enocha, o drzewie Krzyża Świętego; niektóre jej frag­menty brzmią niemal identycznie jak fragmenty Palei, Apokalipsy Ba-rucha i starej bułgarskiej wersji Drzewa Krzyża Świętego, część zaś tek­stu jest dosłownym przekładem słowiańskich Pytań Jana Ewangelisty. Jednak teologia tego dzieła jest całkowicie bogomilska. Szatan był przed upadkiem drugą osobą po Bogu Ojcu (choć przy Bogu Ojcu znaj­dował się również Chrystus), Maria była aniołem zesłanym światu, a Chrystus wszedł w nią poprzez ucho - tak też ją opuścił. Jan Chrzciciel, który jest Eliaszem, był także aniołem. W człowieku znajduje się Duch Święty dany mu przez aniołów. Księga jest popularnym, zalegoryzowa-nym streszczeniem zasad doktryny bogomilskiej. Nie potrafimy nieste­ty określić, czy jest ona oryginalnym dziełem bogomilów, czy też prze­kładem z greki. Najprawdopodobniej, co można wnosić z analizy za­wartych w niej doktryn, stanowi kompilację dokonaną przez jakiegoś bogomilskiego autora bądź też messalianina, który wykorzystał apo­kryfy.

Z materiału zawartego we wciąż żywym folklorze południowych Słowian również nic nie wynika. Większość tamtejszych legend jest, je­żeli chodzi o główne treści, otwarcie heretycka i dualistyczna. Można zatem zakładać, iż legendy te są pochodzenia bogomilskiego. Znacznie jednak różnią się między sobą. W legendach dotyczących kosmogonii Bóg i Szatan są niekiedy od dawna towarzyszami, braćmi bądź przyja­ciółmi, niekiedy Bóg stwarza Szatana z własnego cienia, bywa, iż Szatan jest upadłym aniołem. Legendy rozmaicie przedstawiają rolę Boga i Szatana w akcie stworzenia. Adam przedstawiany jest zwykle jako twór Boski, wpada jednak w ręce Szatana, czasem dlatego, iż musi działać na Ziemi (należącej do Szatana), czasem po to, by otrzymać światło, które­go po wygnaniu z raju nie może zdobyć w inny sposób. Śmiertelne po­tomstwo Adama pozostaje we władzy Szatana aż do zbawienia. Pocho­dzenie i dokonania Jezusa są rozmaicie tłumaczone. Nie sposób okre­ślić, jak dalece wszystkie te opowieści oddają prawdziwe wierzenia bo-gomilskie. Niekiedy odnajdujemy w nich fragmenty folkloru najwyraź­niej przedchrześcijańskiego, kiedy na przykład stworzony przez Szata­na człowiek zamienia się w wilka bądź też kiedy pszczoła szepce Bogu do ucha sekrety Szatana.

Inne różnice są prawdopodobnie lokalnymi odmianami legend, które powstają, kiedy opowieści przekazywane są z ust do ust.

120


IV

Wszystkie źródła zawierające informacje o doktrynie bogomil-skiej są być może nieco nieprzekonywujące: istnieje też nieco proble­mów, których jednoznacznie rozstrzygnąć nie sposób. Dysponujemy je­dnak wystarczającą ilością danych, by ustalić źródła herezji.

Najbardziej oczywistym źródłem jest paulicjanizm. Począwszy od ósmego wieku na obrzeżach Bułgarii powstawały osady paulicjan. Już w dziewiątym wieku prowadzili oni działalność misjonarską. W dziesiątym wieku napłynęli nowi osadnicy. Jeśli mniej więcej w tym sa­mym czasie na przygranicznych terenach narodziła się inna herezja du­alistyczna, postąpimy rozsądnie zakładając, iż w znacznej mierze (jeżeli nie całkowicie) swoje powstanie zawdzięcza wpływom paulicjańskim.

Podobnego zdania był ówczesny patriarcha Konstantynopola Teofilakt. Ponadto w zwięzłym opisie dziesięciowiecznych doktryn bo-gomilskich, który sporządził Kosmas, nie ma niczego, co nie miałoby odniesienia - w świetle naszej obecnej wiedzy - do doktryn paulicjań-skich. Odrzucanie Starego Testamentu, lekceważenie Marii i świętych, istnienie klasy Wtajemniczonych - wszystko to (oczywiście niezależnie od zasadniczego dualizmu) - mogło być wiernym naśladownictwem nauk paulicjańskich. Różnice między paulicjanizmem a wczesnym bo-gomilizmem leżały w języku i zwyczajach. Pierwsze były naturalne i po­czątkowo miały niewielkie znaczenie, co do drugich, to ich powodem były odrębne warunki społeczne. Otóż paulicjanie przez długi czas byli społecznością prowadzącą wojny, której członkowie trzymali się razem dla lepszej obrony przed nieprzyjacielem. Swoje przetrwanie zawdzię­czali jedynie talentom wojskowym; jak się wydaje, żyjąc w Europie udało im się zachować zwyczaje, dzięki którym przed heretykami drża­no w Azji. Postępując tak, paulicjanie nie przestrzegali jednak zasad wynikających z własnej doktryny - chodziło o nikczemność materii. W obronie własnej stosowali przedmioty materialne - na tyle zachowali związki z materią. Z bogomilami było inaczej. Nie tworzyli oni scentra­lizowanej społeczności, byli rozrzuceni po wioskach na terenie całego cesarstwa. Uznali zatem, że lepszą bronią będzie przyjęcie taktyki cał­kowicie zgodnej z głoszoną doktryną - to znaczy biernego oporu. Albo, ujmując rzecz inaczej, paulicjanie byli nacjonalistami, Armeńczykami walczącymi przeciw ortodoksyjnym kosmopolitom w Bizancjum, nato­miast bogomilów można nazwać sektą pochodzenia wprawdzie nacjo­nalistycznego (byli oni słowiańskimi chłopami, walczącymi przeciw buł­garskim bądź też grekobułgarskim feudałom), wszakże widać wyraź-

121


0x01 graphic


nie, iż walka ich byta klasowa: chłop występował przeciw feudałowi, nie zaś Słowianin przeciw Bułgarowi. W walce klasowej lepszą bronią stro­ny słabszej jest strajk, nie zaś aktywna wrogość.

Prawdopodobne zatem, iż Bogomił przejął herezję od paulicjan, a następnie zmienił jej zasady, przystosowując je do społecznych uwa­runkowań epoki. Jednak bardzo szybko nauki sekty wzbogaciły się o nowe wątki. Bogomili nawiązali w jakiś sposób kontakt z elementami gnostyckimi w imperium bizantyjskim. Powstała bogomilska literatura w języku słowiańskim, oparta na apokryficznych księgach gnostyków i związana z osobą kapłana Jeremiasza. W tym samym czasie tradycje gnostyczne zmieniły prosty dualizm teologii bogomilizmu. Niektóre odłamy Kościoła bogomilów na terenach opodal osad paulicjańskich pozostały wierne bezkompromisowemu „manichejskiemu" dualizmowi paulicjan. Postępowała tak szkoła z Dragowicy, szkoła, która nawet za­chowała paulicjańską nazwę. Większość jednak odłamów Kościoła bo­gomilów przyjęła gnostycką koncepcję pochodzenia zła. Pod koniec je­denastego wieku przeważająca część bogomilów wyznawała idee gno-styckie.

Skąd jednak pochodził ów gnostycyzm? Bynajmniej nie od pau­licjan, choć ich sekta przynajmniej częściowo była pochodzenia gnosty-ckiego. Ponadto paulicjanie nie używali praktycznie żadnej literatury poza Biblią i komentarzami Sergiusza. Klucz doprawdy, być może jedy­na ich księga, która przetrwała do naszych czasów, z pewnością nie zo­stała napisana przez paulicjanina. Heretycy lekceważyli gnostyckie le­gendy. Znamienne, jak niewiele posiadamy dzieł apokryficznych w ję­zyku armeńskim. Ich nieskomplikowana teologia świadczy o zależności od tradycji ustnej, wspomaganej jedynie Biblią. Główny strumień gno-stycyzmu popłynął innym korytem.

Dla Zigabenusa i Anny Komneny sprawa była jasna. Bogomili -twierdzili - powstali z połączenia paulicjanizmu i messalianizmu czy też euchityzmu. Opis teologii bogomilów pióra Zigabenusa potwierdza tę tezę. Zigabenus pisze o pewnym wierzeniu bogomilów (jednocześnie twierdząc, iż jest ono silnie messaliańskie), iż w każdym człowieku za­mieszkuje demon, którego trzeba ułagodzić. Mógłby to uzupełnić twie­rdzeniem heretyków, iż Wtajemniczeni widzą Boga we własnej osobie. Istotnie, w jego czasach praktyki inicjacyjne u bogomilów miały raczej charakter messaliański, aniżeli paulicjański. Podstawowym artykułem wiary, który różnił heretyków „bułgarskich" od dragowiczan, to zna­czy doktryna mówiąca, iż Szatan był przed upadkiem pierworodnym synem Boga, była messaliańska. Cały opis herezji sporządzony przez Zigabenusa przypomina opis jakiejś herezji późnognostyckiej, która

123


mogłaby być nawet messalianizmem. Trudno nawet domyślać się, gdzie tu miejsce na jakikolwiek paulicjanizm. Prawdopodobnie Zigabenus, który znał paulicjanizm jako odrębną herezję, rozumiał, iż wpływy paulicjańskie działały jedynie w okresie tworzenia się ruchu. Należy wątpić, by wiedział o Kościele dragowickim.

Zigabenus i Anna byli wytrawnymi teologami. Nie ma powodu, by podważać ich twierdzenia, zwłaszcza, iż wiemy, że za ich czasów do­skonale prosperowały Kościoły messaliańskie. O messalianach potem cicho; pojawiają się nagle ponownie na przełomie jedenastego wieku, kiedy to Psellos pisze, iż są sektą, która przetrwała z dawnych czasów, zasady jej wiary są jednak - dodaje - dość pokrętne i nader podejrzane. Jego traktat o demonologii ma formę dialogu między dwoma przyjaciół­mi; pierwszy odwiedził społeczność euchicką (messaliańską) i opisuje ją - po to, by drugi dowiedział się o diabelskich praktykach heretyków. Księga ta nie jest jednak poważną próbą wyjaśnienia doktryn messa-liańskich. Messalianie posłużyli autorowi, by tak powiedzieć, za kołek, na którym zawiesił własne poglądy na demonologię. Kilkadziesiąt lat później, za panowania Aleksego Komnena, niejaki Blachernites popu­laryzował tę formę herezji w Konstantynopolu. Owi messalianie prawie na pewno byli duchowymi spadkobiercami messalian z czwartego wie­ku. Z oskarżeń o uprawianie magii, które wysuwa przeciw nim Psellos, wynika, iż posiadali tajną tradycję i prawdopodobnie również sekretne księgi. Zawierały one zapewne heterodoksyjne legendy gnostyckie.

Nie można dokładnie określić, kiedy bułgarscy heretycy nawią­zali kontakt z messalianami. Najliczniejsze społeczności messaliańskie istniały w Tracji. W dialogu o demonologii Psellos nadał imię Thrax (Trak) uczestnikowi dialogu, który opisuje messalian. Z Tracji doktry­ny messaliańskie mogły z łatwością dotrzeć do spaulicjonizowanych Bułgarów. Patriarcha Germanos twierdzi, iż w jedenastym wieku Tra-cja była ośrodkiem bogomilizmu. Stamtąd pochodził arcyheretyk Jan Tzurillas. Kontakt nawiązano prawdopodobnie we wczesnym okresie istnienia bogomilów; człowiekiem, który to uczynił, był bogomilski ka­płan Jeremiasz, pierwszy przełożył on na język słowiański messaliań-skognostyckie księgi. A zatem Jeremiasz był wraz z Bogomiłem założy­cielem sekty. Na ironię historii, to Bogomił założył Kościół dragowicki, podczas gdy późniejszy Kościół bogomilski został założony przez Jere-miasza. Łatwo można więc popełnić błąd identyfikując ze sobą obu he-rezjarchów.

Kiedy bogomili zasmakowali z rozmaitych opowieściach apo­kryficznych, sami często tworzyli nowe. W Bizancjum chętnie słuchano

124


tych legend i chętnie je opowiadano. Ortodoksyjni kronikarze, i to nie tylko popularni autorzy, jak Joel czy też Manasses, ale także poważni historycy, jak Cedrenus bądź Zonaras, korzystali z nich pisząc swoje dzieje świata. Do niektórych gnostycyzujący skrybowie wsączali odro­binę heterodoksji; inne, mimo iż powszechnie znane, były otwarcie he­retyckie. Mogły służyć do wzmocnienia nauk messaliańskich bądź też do dodania precyzji w ich niewyraźnych kwestiach. Nie znamy na przy­kład messaliańskich poglądów na wzajemny stosunek Osób w Trójcy Świętej, doktryna jednak bogomilów, jak opisuje ją Zigabenus, jest do­kładnie taka, jak w Wniebowstąpieniu Izajasza, gnostycznym dziele po­chodzącym najprawdopodobniej z końca pierwszego wieku naszej ery. Wpływ był obustronny. Osoby o poglądach bogomilskich z pewnością dokonywały gnostyckich poprawek w niewinnych apokryfach, jednak teologia bogomilów w znacznej mierze opierała się na księgach, które średniowieczne Bizancjum odziedziczyło po chrześcijanach kilku pierwszych stuleci, kiedy zasady doktryny chrześcijańskiej nie zostały jeszcze dokładnie sprecyzowane, zaś prądy gnostyckich wciąż były żywe.

Niektórzy ortodoksi podają jeszcze inne źródło tej herezji. Ata-nazjusz z Jerozolimy w kazaniu skierowanym do wspomnianego pan-nończyka pyta go, czy zna dzieła Jeremiasza; jeśli tak, to wpadł w sidła pewnej łacińskiej herezji. Ruski Index znajdujący się w moskiewskiej Bibliotece Synodalnej potępia wraz z Jeremiaszem i Bogomiłem nieja­kiego „Sidora Friazina"; z Indeksu dowiadujemy się, iż Jeremiasz prze­bywa w podziemnym świecie, w kręgu „Verziula". Możliwe, iż imię „Sidor Friazin" powinniśmy rozumieć jako: „Sidor Frank". „Verziul" to prawie na pewno Wergiliusz. W średniowieczu Wergiliusza powsze­chnie uważano na Zachodzie za czarnoksiężnika, wniosek musiał zatem wypływać następujący: Jeremiasz przejął swoją herezję od zachodnich czarnoksiężników.

Wszystko to było zapewne propagandą tworzoną w celu urato­wania dobrego imienia wschodniego chrześcijaństwa. Kiedy Atanaz-jusz pisał swoje dzieło, bogomilów już łączono z heretykami z Zachodu, pragnął więc skompromitować ich doktryny, głosząc, iż są zachodnie. Nie ulega wątpliwości, iż teologowie Kościoła prawosławnego kierując się podobnymi motywami zdejmowali ze wschodnich wspólnot stygmat założycielstwa herezji, oznaczając nim znienawidzonych „łacinników".

Ich lojalność okazała się jednak niepotrzebna. Zigabenus i Anna Komnena byli bliżej prawdy. Herezja bogomilów narodziła się wśród chłopów, którym własna niedola uświadomiła marność rzeczy materia­lnych. Chrześcijaństwo narzucone przez panów uznawali za religię

125


obcą, nie przynoszącą pocieszenia. Lepsza była wiara osiadłych opodal paulicjan; jej zasady głosiły prosty dualizm i wyjaśniały nieszczęścia tego świata. Nieznany kapłan, którego zwano Bogomiłem, dostosował tę doktrynę do potrzeb Słowian, czyniąc z jej wojowniczości jeszcze gro­źniejszy bierny opór. Z czasem jednak nowa wiara rozwinęła się, here­tycy weszli w kontakt z messalianami, którzy udostępnili im całe boga­ctwo zorientalizowanej, gnostyckiej tradycji. W ten sposób powstało nowe chrześcijaństwo opierające swoje zasady na wczesnochrześcijań­skiej legendzie i wschodnim dualizmie, odpowiadające potrzebom śred­niowiecznego chłopstwa - szybko stało się ono jedną z wielkich religii Europy.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Runciman Steven Minicheizm średniowieczny
wykłady, ćwiczenia 1,2,3,6,, 3 ćwiczenia, Manicheizm średniowieczny Runcimann
Runciman Steven Dzieje wypraw krzyzowych tom 1
Runciman Steven Teokracja bizantyjska
ad manicheizm średniowieczny
Steven Runciman A history of the First Bulgarian Empire
wieki średnie
Wyklad 4 srednia dorosloscid 8898 ppt
rozwojowka slajdy, Wyklad 5 Srednia doroslosc teoria czasowa
sredni wiek pps
rozwojowka slajdy, Wyklad 3 srednia doroslosc
Mój region w średniowieczu
Średniowiecze prezentacja
HMG Wyklad 2 Sredniowiecze
Piśmiennictwo w średniowieczu
POWTÓRKA SREDNIOWIECZE

więcej podobnych podstron