HISTORIA DWÓCH POWOŁAŃ
Janek z Krzysiem chodzą smutni I zmartwieni są okrutnie:
Chcieli dostać długi pociąg, Mama powiedziała - nie!
Że pieniędzy jest za mało W portmonetce, na PeKaO.
Trzeba składać, Za pół roku kupi się.
Siedzą i gryzą paznokcie I o stół oparli łokcie:
Bez pociągu żyć się nie da, Choćby w domu była bieda.
Myślą, rozciągają szelki, Taki to wysiłek wielki.
Nagle słychać triumfu gwizd: Piszemy do Boga list!
Przecież wszystko może On. „Dobry Boże, Ty, co możesz
Stworzyć słońce, góry, morze - Spojrzyj z nieba, bo nam trzeba
Kupić jeden pociąg i I wagonów sześć. Nie! Osiem!
Szlaban, co się sam podnosi, Dużą stację, co ma otwierane drzwi”.
Narobili kleksów tysiąc, Ale obaj mogą przysiąc,
Ze prosili o to grzecznie, Co potrzebne im koniecznie,
I wzdychali po cichutku, Że ta kartka taka krótka,
Lecz wcisnęli jeszcze zdanie:„Czekoladę daj nam, Panie,
czekolada dobra jest...”
A w niedzielę Krzysio z Jankiem do kościoła idą rankiem
I czy pociąg gdzieś nie stoi, Pilnie rozglądają się.
Patrzą - nie ma za filarem, na ambonie, za zegarem
I na wieży nie ma, Bo tam byli też.
I za tydzień też szukali. Już są zrozpaczeni cali.
Nie ma stacji i wagonów, I szlabanu, i peronów.
I już obaj prawie płaczą; Może był za tani znaczek,
Lub Pan list odrzucił w kąt, Bo za błędem tam był błąd,
Albo, że gryzmoli Krzyś.
Po miesiącu się poddali, Po dwóch pozapominali,
A za rok to już nie pociąg, A gitary chcieli mieć.
Ktoś pomyśli, że normalne, Takie zwykle i banalne
I że koniec Już historii będzie tej.
Lecz minęło lat dwadzieścia, Czy wam w głowie się pomieści:
Oto na biało ubrani Stoją w kruchcie dwaj Kapłani.
Już ruszają do ołtarza, Rozmodlenie na ich twarzach.
Poznasz tych, co wezwał Pan: To ksiądz Krzysztof, to ksiądz Jan.
Tak, tak, tak - to oni są.
Stary proboszcz słowo głosi, Ten, co ich na rękach nosił.
Mówi dużo o radości, Z oczu płyną, jak groch, łzy.
A na koniec rzekł: „Kochani, Ja wiem, Wasze powołanie
Na pociągu jest oparte, Co w Was tkwi.”
Bracia spojrzeli na siebie.
Jaki pociąg - wiesz coś?
- Nie wiem!
A Kanonik, już z wesoła Mówi: „pociąg do Kościoła,
Wyproszony przez Was w liście,Chyba nie zapomnieliście.”
Pan Bóg daje razy sto O co ludzie proszą Go.
Nim uklękniesz - Przemyśl to!
A po Mszy świętej prymicyjnej
Bracia otrzymali od Księdza Kanonika
Po tabliczce czekolady...