Kordian wstęp i treść


Utwór rozpoczyna motto - fragment poematu Juliusza Słowackiego „Lambro” dyskretnie poruszające temat poezji. Ta, według poety, powinna „ożywiać ogień” - rozbudzać uczucia, być skarbnicą wartości, musi również kształtować świadomość narodową.



Motto z „Lambro” - poematu J. Słowackiego
„Więc będę śpiewał i dążył do kresu
Ożywię ogień, jeśli jest w iskierce.
Tak Egipcjanin w liście z aloesu
Obwija zwiędłe umarłego serce;
Na liściu pisze zmartwychwstania słowa;
Chociaż w tym liściu serce nie ożyje,
Lecz od zepsucia wiecznie się zachowa,
W proch nie rozsypie... Godzina wybije,
Kiedy myśli słowa tajemne odgadnie,
Wtenczas odpowiedź będzie w sercu - na dnie.”



Część Pierwsza Trylogii; Spisek Koronacyjny;
Przygotowanie
Osoby: Szatan, Czarownica, Mefistofel (Mefistofeles), Diabli, Astarot, Gehenna, Twór, Głos, Archanioł, Chór Aniołów

Ostatniej nocy 1799 roku w Górach Karpackich, w chacie czarnoksiężnika Twardowskiego gromadzą się szatani i czarownice. Przed początkiem nowego wieku zamierzają „stworzyć ludzi do rządu”. Mieszają w ogromnym kotle wypełnionym wrzącymi gazami, z którego po chwili wyłaniają się sylwetki przywódców powstania listopadowego: Chłopickiego, Czartoryskiego, Skrzyneckiego, Niemcewicza, Lelewela i Krukowieckiego. Pojawia się także „tłum”, czyli korpus oficerski Królestwa Polskiego oraz posłowie na sejm powstańczy. Pracę diabłów przerywa „Głos z Powietrza” wzywający Boga. Wszystko nagle znika.



Nocą 31 grudnia 1799 roku w chacie czarnoksiężnika Twardowskiego w Górach Karpackich gromadzą się: Szatan, Czarownica, Mefistofel (Mefistofeles), Diabli, Astarot, Gehenna, Twór, Głos, Archanioł, Chór Aniołów. Kończy się wiek XVIII, wkrótce zegary obwieszczą kolejny - XIX.

Ciemność przerywają błyskawice. Czarownica czesze włosy i śpiewa o iskrach krzesanych z polskich szabel. Pod postacią pięknego anioła podchodzi do niej szatan. Rozpoznaje w grzebieniu wiedźmy własność Twardowskiego. Mówi, iż Twardowski czesał go nim wtedy, gdy, zmieniając się w kudłatego psa, łasił się koło jego nóg.

Twardowski - legenda głosi, że Twardowski był szlachcicem zamieszkującym w Krakowie w XVI wieku. Podobno, by zyskać wiedzę i poznać arkana magii, zaprzedał duszę diabłu, ale czart mógł ją jedynie zabrać z Rzymu, a tam Twardowski nie miał zamiaru wcale się pokazywać. Dzięki „umowie” zyskał rozgłos i bogactwo. Ponoć przebywał nawet wśród świty króla Zygmunta Augusta jako jeden z nadwornych magików. Czart dopadł podstępem sprytnego czarnoksiężnika w karczmie „Rzym”. Uprowadził go ze sobą, ale ów tak żarliwie się modlił, że szatan zagubił go w drodze. Twardowski wylądował na Księżycu i podobno nadal tam jest...



Na Łysą Górę spada „deszcz szatanów”. Pośród nich brak Mefistofela. Astarot usprawiedliwia jego nieobecność:

„Zaszedł na grób przyjaciela,
Na grobie Twardowskiego odma
wia pacierze.”

Astarot - jeden z piekielnych „książąt”, według wyobrażeń ma postać nagiego anioła w koronie dosiadającego smoka. W lewej dłoni trzyma węża.



Szatan, przed wybiciem północy, rozkazuje sługom wyczyścić wszystkie tryby fantastycznego zegara, sprawdzić, czy czarodziejski mechanizm odmierzający od wieków czas, nie popsuł się. Następnie mówi:

„Liczcie wieki, dnie, lata...”

Po chwili Gehenna obwieszcza dziewiętnasty wiek. Szatan dokonuje rachuby minionych lat. Wspomina o cierpieniach świata i wyrokuje o nadchodzącym stuleciu. Zapowiada, iż będą to szczęśliwe chwile dla diabelskich mocy. Oznajmia Mefistofelowi jego misję: ma się udać do jednego z narodów (do narodu polskiego) i wspomagać go, bowiem kraj ten wkrótce powstanie do walki:

„Pomóż im - oni mają walkę rozpoczynać.
Taką, jakąśmy niegdyś z panem niebios wiedli.
Oni się będą modlić, zabijać, przeklinać.”

Gehenna - inaczej Dolina Hinnom, dolina wyznaczająca granice Jerozolimy. Pierwotnie było to wysypisko śmieci, później miejsce kremacji zwłok przestępców, składano tam również ofiary z ludzi. Gehenna - w ujęciu biblijnym - to synonim piekła, potępienia i wiecznych cierpień, kojarzy się nie tylko z bólem fizycznym, ale i mękami psychicznymi. W Kordianie występuje jako imię - nazwa osobowa.



Mefistofel proponuje jednak w pierwszym dniu nowego wieku „stworzyć ludzi do rządu”. Z kotła wypełnionego wrzącymi gazami wyłaniają się kolejno sylwetki późniejszych przywódców powstania listopadowego. Jako pierwszy pojawia się duch generała Grzegorza Józefa Chłopickiego. Szatan ironizuje, iż wódz będzie nosił „sprzeczne z naturą nazwisko” .

Następnym jest książę Adam Czartoryski - „wyszedł jakiś człowiek godny”, jego nazwisko wywodzi się od samego Czarta. Kolejny to Jan Zygmunt Skrzynecki. Po nim wyłania się duch Juliana Ursyna Niemcewicza:
„Starzec, jak skowronek,
Zastygły pod wspomnień bryłą,
Na pół zastygłą, przegniłą.”


Szatani przyspieszają dzieła „tworzenia” ludzi władzy i z oparów wynurza się tłum - korpus oficerski Królestwa Polskiego i posłowie (na sejm powstańczy), a wśród nich postać blada o uwiędłej twarzy - Joachim Lelewel oraz twór o twarzy „okropnej poczwary” - Jan Stefan Krukowiecki.

Naraz z powietrza wznosi się potężny okrzyk i zstępuje Chór Aniołów, przepędzając czarcich intrygantów. Archanioł przypomina o odwiecznym panowaniu Boga i ostatecznej woli Boskiej.

Mefistofel (-es) - imię szatana, księcia ciemności; jeden z siedmiu władców piekieł; jego imię można tłumaczyć jako wróg światła, postać z dramatu Goethego „Faust”.



Prolog Osoby: Pierwsza Osoba Prologu, Druga Osoba Prologu, Trzecia Osoba Prologu

W Prologu Trzy Osoby głoszą trzy koncepcje poezji:
Pierwsza Osoba Prologu utożsamia poglądy Mickiewicza, traktując poezję jako „balsam na narodowe rany”. Druga Osoba Prologu nie dostrzega siły sprawczej poezji. Nie wierzy w moc słowa. Trzecia Osoba Prologu przypisuje poezji funkcję ochrony wartości, rozbudzania uczuć patriotycznych oraz kształtowania świadomości narodowej.




Pierwsza Osoba Prologu zwraca się do Boga z prośbą o cichy, spokojny sen dla narodu „wyniszczonego bojem”. Ma on okryty „kotarą z rąbka niebios tęczy” cierpliwie oczekiwać dnia zmartwychwstania.

Przedstawia siebie jako poetę i ducha Apokalipsy. Twierdzi, iż za pomocą słowa - poezji potrafi zniszczyć fałsz i obłudę: „Że słowem zdołam cielce złote giąć i kruszyć...”, a w ich miejsce stworzyć wartości trwałe i niezniszczalne. Nawiązuje do Apokalipsy: „Jestem pierwszy... i ostatnim będę...”, co da się interpretować jako Alfa i Omega - pierwsza i ostatnia litera alfabetu, Początek i Koniec. W Nowym Testamencie Bóg i Jezus nazywani są Alfą i Omegą. Wypowiedź bohatera przepełniona jest patosem. To poeta - wizjoner, gotów samotnie cierpieć za naród i płakać nad jego losem, by w Dniu Sądu Ostatecznego razem z nim zrzucić jarzmo niewoli. Pierwszą Osobę Prologu utożsamia się z Mickiewiczem, reprezentującego koncepcję mesjanizmu.

Mesjanizm - Mickiewicz w III części „Dziadów”, w scenie „Widzenie księdza Piotra” przedstawia koncepcję mesjanizmu. Polska jawi się w niej jako naród wybrany, który cierpi na wzór ukrzyżowanego Chrystusa - przypomina sylwetkę Mesjasza rozpiętego na krzyżu - krzyżem jest jarzmo niewoli, podporządkowanie trzem zaborcom: Rosji, Prusom i Austrii. Z czasem jednak, według koncepcji poety i jego proroczej wizji, kraj miał się odrodzić - zmartwychwstać i przyczynić się do działań wolnościowych innych państw.

Druga Osoba Prologu drwi z mowy poprzednika (opozycyjna wobec koncepcji mickiewiczowskiej): „Ja wam zapał poety na nici rozprzędę (...)”. Uważa, iż poezja nie ma siły sprawczej, nie może wpływać na rzeczywistość.

Trzecia Osoba Prologu „spędza obu zwaśnionych ze scenicznych progów.” Nie zgadza się z żadną z powyższych koncepcji. Utożsamiana bywa ze Słowackim. Literaturze wyznacza cel wskrzeszania narodowych mitów i tradycji rycerskich, wpływania na zachowanie świadomości narodowej. Poezja ma przypominać o bohaterskiej przeszłości ojczyzny oraz opisywać piękno rodzimego krajobrazu, a w ten sposób motywować do walki:

„Z przebudzonych rycerzy zerwę całun zgniły,
Wszystkich obwieję nieba polskiego błękitem (...)”

Część Pierwsza
Akt Pierwszy
Scena pierwsza

Osoby: Kordian, jego służący Grzegorz, Laura

Piętnastoletni młodzieniec - Kordian rozmyśla nad sensem życia. Stary sługa Grzegorz, by odpędzić od niego smutek, opowiada mu trzy historie - trzy warianty życia. Pierwsza z nich to bajka „O Janku, co psom szył buty”, druga i trzecia pochodzą z doświadczeń Grzegorza - legionisty - gdy walczył w Egipcie u boku Napoleona oraz, gdy w 1812 roku dostał się do niewoli rosyjskiej. W ostatniej opowieści związanej z osobą dzielnego Kazimierza, Kordian dostrzega właściwą dla siebie ścieżkę życia. W przyszłości będzie nią kroczył.



Akcja rozgrywa się na wiejskim dziedzińcu, młody piętnastostoletni Kordian leży pod rozłożystą lipą, a stary sługa Grzegorz czyści broń myśliwską. Zadumany młodzieniec wspomina samobójczą śmierć kolegi. Rozmyśla nad sensem egzystencji. Czuje się samotny i rozdarty wewnętrznie, nie może odnaleźć własnej tożsamości, powołania. Przepełnia go smutek, niepokój, nostalgia:

„Oto ja sam jak drzewo zwarzone od kiści,
Sto we mnie żądz, sto uczuć, sto uwiędłych liści;”


Pragnąłby odnaleźć w życiu jakieś uniwersalne wartości i kierować się nimi: „Boże (...) Daj życiu duszę i cel duszy wyprorokuj...”

Stary służący postanawia rozweselić panicza pewną opowiastką. Na początek opowiada mu bajkę o Janku, co psom szył buty. Bajka kryje w sobie pewną naukę. Mały Janek był niesfornym młodzieńcem. Nie interesował się książkami, czym przysparzał nie lada kłopotów matce i staremu bakalarzowi (nauczycielowi). Pleban poradził kobiecie, by oddała syna na naukę do szewca, ale i u tego długo nie pozostał. Czmychnął w świat. Dopłynąwszy do nieznanej wyspy, ujrzał króla i bił mu pokłony. Spodobało się to władcy i przyjął go do siebie na służbę. Szył więc Janek buty królewskim chartom, a z czasem stał się wielkim panem i przywiózł na dwór królewski matkę. Monarcha mianował ją dwórką, a plebana biskupem.

Znaczenie bajki - opowiastka funkcjonuje w literaturze jako wiersz dla dzieci. Nosi tytuł: „O Janku, co psom szył buty”. Nie jest to tytuł nadany przez Słowackiego, ale utworzony znacznie później. Obrazuje umiejętność radzenia sobie w życiu, wykorzystywania pochlebstw, sprytu, zawierania kompromisów. Dzięki takiej postawie - podporządkowaniu się wymaganiom ludzi i sytuacji można zapewnić sobie spokojny, dostatni byt. Ceną, jaką człowiek płaci za wygodę, jest utrata własnej tożsamości, brak indywidualizmu, „mętna”, nieciekawa osobowość przeciętnego zjadacza chleba.



Następnie Grzegorz relacjonuje fragment swojego dawnego żywota, kiedy był legionowym wiarusem i służył u boku Napoleona. Walczył wówczas w Egipcie, pośród bezbrzeżnej piaszczystej pustyni. Wraz z nim służyli w napoleońskiej armii uczeni, „co to baśnie piszą w kalendarzach”. Grzegorz często przed walką odczuwał niepokój, ale wódz („mały kapral”, jak mówili o Napoleonie niektórzy) zawsze trafną mową zagrzewał żołnierzy do walki:

„(...) Patrzcie, wojownicy! (...)
Ze szczytu tych piramid sto wieków was widzi”


Walczyli i odnosili zwycięstwo, ale legiony zostały zdziesiątkowane przez dżumę. Miało to miejsce po zdobyciu Jaffy przez Napoleona - w marcu 1799 roku.

Znaczenie opowieści - druga opowieść Grzegorza utrzymana jest w tonie gawędy starego napoleońskiego legionisty. Pisana prostym stylem kontrastuje z patetycznym nastrojem Kordiana rozważającego hamletowską kwestię „Być albo nie być”. Zarysowuje jednak pewną koncepcję życia, przypomina o istocie i znaczeniu walki, podkreśla wiarę w zwycięstwo. Opowieść starego sługi rozbudza w Kordianie wyrzuty sumienia, ponieważ mówi o wzniosłych czynach i poświęceniu. Młodzieniec tym bardziej dostrzega brak sensu w jego własnym życiu.



Starzec zapala w Kordianie „iskrę ducha” i rozbudza w młodzieńcu wyrzuty sumienia. Sługa ma w zanadrzu jeszcze jedną historię. Tym razem nawiązuje do kampanii napoleońskiej z 1812 roku, kiedy to wraz z innymi wojakami, dostał się do niewoli rosyjskiej. Na tle jeńców wojennych wyraźnie rysuje się sylwetka pewnego Kazimierza, który postanowił nie być biernym wobec więziennego losu. Zamierzał stawić opór kozackim strażom i poprowadzić żołnierzy ku wolności, lecz Rosjanie odkryli jego intrygę. Wyprowadzono jeńców i odczytano dekret o wcieleniu rozbitków do armii rosyjskiej:

„(...) pułkownik tatarski
Przeczytał głośno niby jakiś dekret carski,
A w tym dekrecie stało, aby polskie jeńce
Rozdzielić na dziesiątki i w pułki powcielać.”


Wojacy zaoponowali, wówczas kozacki dowódca zarzucał buntownikom na szyję rzemienne lasso - sznur z pętlą. Obok Grzegorza stał pewien wysłużony legionista, ów w przestrachu chwycił go za rękę, lecz nagle twarz starca posiniała - to „baszkirski morderca” zarzucił mu pętlę na szyję i... zaciął konia. Koń powlókł mężczyznę za sobą. Żołnierz skonał. Wtedy „Kazimierz młody” wyskoczył z szeregu i ruszył w tłum Baszkirów. Pochwycił pułkownika tatarskiego i zaciekle walcząc, stoczył się wraz z nim się do wody:

„Tak ujętego wroga między dwie kry wtłoczył,
A kry się zbiegły, głowa Baszkira opadła
Jak mieczem odrąbana i na krze usiadła
Z otwartymi oc
zyma...”

Dzielnego Kazimierza oczywiście stracono. Przypłacił życiem swój bunt.

Znaczenie opowieści - ostatnia opowieść Grzegorza różni się od poprzednich. Towarzyszy jej nastrój powagi i przygnębienia. Opowiada o buncie i poświęceniu młodego Polaka Kazimierza - jednego z jeńców wojennych, wziętych do niewoli przez Rosjan. Kazimierz to jednostka wybitna, zbuntowana, walczy w obronie starego żołnierza. Sam planuje poprowadzić rodaków ku wolności. Jego postać staje się dla Kordiana autorytetem. Chłopak zaczyna dostrzegać możliwość pojedynczego działania, wierzyć w konieczność buntu. Zauważa ponadto potrzebę oporu wobec losu, nie tylko własnego, ale jak się potem okaże, także narodowego.



Stary Grzegorz skończył opowieść wojenną. Kordian powrócił do rozważań o sensie egzystencji, ponownie poczuł się niespełniony, bezsilny. Dostrzegł rozdźwięk między myślą, zamiarem a działaniem i czynem. Zadaje sobie pytanie w hamletowskim stylu - „Żyć? alboli nie żyć?”. Postanawia działać, porzucić mrzonki o miłości, przypiąć u ramion „nowe skrzydła” i wyruszyć na poszukiwanie „nowych dróg”, lecz w tejże chwili jego ambicje niweczy kobiecy głos. Nadchodzi Laura i Kordian przypomina sobie, że „jest zamknięty w kole czarów tajemniczych”. Mógł tyle osiągnąć, ale „będzie niczym. Uczucie do Laury jest na razie niezwyciężone.

Scena druga
Osoby: Kordian i Laura

W cieniu lip widać opuszczony dom z wybitym oknami. Wokół króluje jesień, wiatr zamiata liście w ogrodowych alejach. Kordian i Laura wracają z konnej przejażdżki. Siadają na ławce.

Laura zauważa smutek na twarzy Kordiana, wspomina, iż w pamiętniku znalazła jego wpis. Chłopak rumieni się. Zawstydzony podnosi gałązki spod jej stóp: „Cierń, co mi zrani rękę, nikogo nie zrani.” Dziewczyna przypomina młodzieńcowi o jego matce - wdowie. Siadają w alei i rozmawiają o gwiazdach, przyszłości. Laura sądzi, że przed Kordianem rysują się wspaniała perspektywy, lecz on ma na ten temat inne zdanie. Gnębią go duchowe rozterki, bezsilność i miłość do niej, czego dziewczyna zdaje się nie zauważać. Do dialogu o szpakach, które śpiąc, nie zauważyły, jak drzewo „postarzało się” i straciło liście, wtrąca poważne uwagi:

„Kordian, co przyszłości szuka,
Powinien spać jak ptaki...”


Chce odejść, bo młodzian wydaje jej się zbyt melancholijny, trudno się z nim porozumieć. Chłopak zatrzymuje ją jednak i tym razem opowiada o księżycu, który zaczyna przyświecać i ukradkiem wychyla się z nieba. Kordian nadal marzy, Laura jest przestraszona, chłopak zaczyna przypominać obłąkanego. Odjeżdża, on pozostaje sam. Dobywa pistolet i zamierza popełnić samobójstwo. Mniema, że to tylko chwila, potem wszelki ból przeminie, skończą się duchowe męki:

„A potem ciemność... potem nawet ciemność ginie,
Nic - nic - i sobie nawet nie powiem samemu,
Że nic nie ma - i Boga ni
e zapytam czemu,
Nic nie ma? (...)”


Kordian wychodzi z ogrodu, by znaleźć bardziej ustronne miejsce, w którym zrealizuje samobójczy zamiar.

Scena trzecia
Osoby: Laura, panna, sługa Grzegorz

Laura przegląda wpisy w swoim pamiętniku. Jest w nim też wiersz Kordiana. Dziewczyna niepokoi się o młodzieńca, ponieważ nie wrócił jeszcze do domu, a za oknami panuje już ciemność. Służąca oznajmia, że nie było go również na wieczerzy. Nagle wchodzi stary Grzegorz z informacją, że „panicz się zastrzelił”.

Nocą Laura siedzi samotnie w pokoju przy lampie i niepokoi się o Kordiana. Czyni sobie wyrzuty z powodu niewłaściwego potraktowania młodzieńca, zbytniej, surowej oceny jego zachowania. Chłopca postrzega raczej jako dziecko, a nie osobę w pełni dojrzałą. Przegląda swój pamiętnik i widzi tylko „nudnymi grzecznościami zapisane karty”. Młodzieńcy porównują ją do kwiatów, gwiazd i boginek. Wśród wpisów jest też wiersz autorstwa młodego Kordiana. Chłopak wyraża w nim swoje uczucia do Laury. Utwór pisany jest jakby po śmierci, z przeczuciem smutku ukochanej:

„(...) Przyśniło mi się tylko kilka pytań w grobie...
Słuchaj niegdyś ze szczęściem brałaś zaręczyny,
Pokaż mi ów pierścień złoty;
Ha! szczerniał? (...)”


Laura słyszy nagły tętent koni, zrywa się i podbiega do okna. W ciemnościach dostrzega konia bez jeźdźca. Służąca informuje, że panicz nie zasiadał do wieczerzy. Wchodzi Grzegorz z informacją: „Nieszczęście! Oh, nieszczęście! Panicz się zastrzelił!...”

Akt drugi
Wędrowiec; Rok 1828 (Kordian odbywa podróż po Europie)
Osoby: Kordian, Dozorca

Jak się okazuje, Kordian przeżył próbę samobójczą i, by poszerzyć wiedzę o świecie i dowiedzieć się czegoś o sobie, wyrusza w podróż po Europie. Jest wędrowcem. Szlak jego podróży wiedzie przez Anglię, Włochy i Szwajcarię. W Londynie, siedząc w James Parku i wysłuchując opowieści dozorcy, przekonuje się o dominacji pieniądza. W Dover, na nadmorskiej skale rozważa twórczość Szekspira. We włoskiej willi spotyka się z piękną Wiolettą, która ceni jego uczucia, dopóki młodzieniec utrzymuje, że jest bogaty. W Watykanie Kordian odwiedza Papieża, prosząc o błogosławieństwo dla Polaków, ale Ojca Świętego zajmuje bardziej papużka przemawiająca po łacinie niż problemy przybysza. Rozczarowany udaje się na górę Mont - Blanc, by na szczycie, w pobliżu Boga, wygłosić wielki poetycki manifest - monolog.

Londyn. (Anglia) Próba samobójcza Kordiana okazała się nieudana. Bohater żyje. Przybywa do Londynu. Wieczorem zasiada na ławce w James Parku - Parku św. Jakuba. W tle widać sadzawkę ocienioną drzewami i dwie wieże Westminsteru.

Opactwo Westminsterskie - powstawało na przełomie wielu wieków. Pierwotnie była to skromna świątynia, którą systematycznie rozbudowywano, jej powstanie datuje się od 616 roku. W VIII wieku (około 800 roku) budynek przekształcono w klasztor Benedyktynów. Wspomniane przez Słowackiego dwie bliźniacze wieże, które obserwuje Kordian, dodano do zachodniego portalu w XVIII wieku. Opactwo znane jest jako miejsce koronacji angielskich władców. Tu również spoczywają ich prochy: na przykład Henryka V, Elżbiety I, Marii Stuart - królowej Szkocji.



Kordian rozmyśla o sobie i otaczającym świecie. Pragnie zdobyć wiedzę, która będzie drogą do zrozumienia siebie:

„Był wiek, żem ja w dziecinnych marzeniach budował
Wszystkie stolice ziemskie, dziś je widzę różne; (...)
Rzeczywistość naga, wynagródź marzenie!
Obym się sam ocenił, skoro świat ocenię...”


Nadchodzi dozorca parku i przypomina o opłacie za miejsce siedzące. Kordian płaci i zauważa samotnego, zamyślonego mężczyznę snującego się po ogrodzie. Mniema, że to człowiek nieszczęśliwy z powodu rozterek miłosnych. Zwraca się do stróża z pytaniem, czy zna owego nieszczęśnika. Dozorca wyjaśnia, że to zapewne jakiś dłużnik wychodzący na przechadzki po zmroku, bo wedle angielskiego prawa nie mógł być aresztowany. Opowiada, czym zajmuje się jako dozorca i jemu podobni : „Jeden, jak ja, przedaje krzesła w parlamencie (...)” - pobiera opłaty za wynajem miejsc dostępnych dla publiczności. „Drugi, jak ja, przedaje groby w Westminsterze (...)” - oprowadza turystów po opactwie Westminsterskim. W ten sposób zarabia na życie:

„Trzeci robi na przedaż herbowe pieczęcie,
Na każdej ryje łokieć, szalki i dwie wieże
Podobne kształtem do wież dłużników więzienia(...)”
-

najprawdopodobniej jest kupcem, handlarzem i prowadzi nieczyste interesy.

„Czwartego lud nazywa Garrikiem tragicznym
Prawdziwie małpi talent wziął od urodzenia”


- ów jest ulicznym aktorem, bawi przechodniów jednoosobowymi występami. Po usłyszeniu kilku różnych scenariuszy życiowych, Kordian, przeświadczony o dominacji pieniądza, odchodzi zasmucony.

Dower. (Dover - Anglia)

Kordian siedzi na skale nad morzem i czyta „Króla Leara” Szekspira. Ceni twórczość poety, ale świat poezji wydaje mu się zbyt idealny, nieprzystający do rzeczywistości:
„Próżno myśl genijuszu świat cały pozłaca,
Na każdym szczeblu życia rzeczywistość czeka.”


Włochy.
Osoby: Kordian i Wioletta


W willi, w pokoju pełnym zwierciadeł znajdują się piękna Włoszka Wioletta i Kordian. Młodzieniec opowiada dziewczynie o namiętności, a ona zapewnia go o swoich uczuciach. Wówczas wystawia kochankę na próbę, informuje, że stracił majątek, przegrał w karty nawet jej diamenty. Wioletta mówi: „Przegrałeś moje serce razem z klejnotami!”. Kordian drwi z dziewczyny, gardzi fałszywym uczuciem. Za złote końskie podkowy gotów wyprawić wspaniałą ucztę, a potem popełnić samobójstwo. Kłamliwa Włoszka złorzeczy Kordianowi:

„(...) Niechaj cię głód zabije, zapali pragnienie!...”
Rozczarowany pozorowana miłością chłopak odjeżdża.

Watykan.
Osoby: Kordian i Papież


Kordian pojawia się na audiencji i Papieża. W podarku ma dla niego relikwię - garść ziemi, w której „dziesięć tysięcy wyrżnięto/ Dziatek, starców, niewiast...”, ale zwierzchnik kościoła nie wydaje się być zainteresowany podarunkiem. Jego uwagę skupia gadająca papuga - Luterek (zdrobnienie od nazwiska znanego twórcy Reformacji - Marcina Lutra). Papież ignoruje młodzieńca, doradza, by Polacy byli narodem posłusznym, uległym carowi Mikołajowi I. Nie chce udzielić błogosławieństwa narodowi polskiemu, grozi potępieniem buntownikom, którzy ośmielą się sprzeniewierzyć carskiemu majestatowi:

„Na pobitych Polaków pierwszy klątwę rzucę.
Niechaj wiara jak drzewo oliwkowe buja,
A lud pod jego cieniem żyje.”


Rozmowę kilkakrotnie przerywa papuga, wtrącając łacińskie zwroty i podsumowując spotkanie okrzykiem: „Alleluja!...”
Smutny i zawiedziony papieską postawą Kordian opuszcza Watykan.

Znaczenie sceny. Scena watykańska ukazuje reakcję Słowackiego na zajęte przez Stolicę Apostolską stanowisko wobec powstania listopadowego. Watykan potępił zbrojny bunt Polaków. Papież Grzegorz XVI w encyklice z 9 czerwca 1832 skierowanej do biskupów polskich wyraził swój krytyczny stosunek do polskiego zrywu niepodległościowego. Słowa zawarte w liście pasterskim nie były wyrazem niechęci wobec Polaków, niemniej Watykan nie mógł opowiedzieć się po stronie buntu ze względu na istniejącą współzależność „ołtarza i tronu”. Słowacki jednak bardzo dotkliwie odczuł ignorancję Kościoła, co wyraźnie zaakcentował w powyższej scenie.



Mont - Blanc. Kordian - monolog.

Bohater znajduje się na najwyższym wzniesieniu góry Mont Blanc. Stojąc na lodowym szczycie, czuje się bliżej Boga:

„ (...) o te lody się ociera
Modlitwa ludzka, po tych lodach droga
Myślom płynącym do Boga.”

Mont Blanc - czyli Biała Góra, najwyższy szczyt alpejskiego pasma gór (tutaj: Alpy szwajcarskie), wysokość to 4811 metrów nad poziomem morza. Zwany też Dachem Europy. Pierwszym Polakiem na Mont Blanc był Antoni Malczewski - autor poematu „Maria”. Wejścia na szczyt dokonał 4 sierpnia 1818 roku. U Słowackiego góra jawi się jako „posąg świata” - niezwykłe dzieło boskich rąk.



Wzbierają w nim siły. Mówi: „Jam jest posąg człowieka na posągu świata.” Pragnie stać się kimś, kto będzie oddziaływał na ludzkie myśli i uczucia - chce być wieszczem, „myślą wcieloną”. Dojrzewa, widzi siebie jako jednostkę kreującą postawy i rzeczywistość. Mimo wielu rozczarowań, rozpiera go miłość do świata i ludzi;

„Uczucia po światowych opadały drogach...
Gorzkie pocałowania kobiety - kupiłem...
Wiara dziecinna padła na papieskich progach...”

Ma poczucie ogromnej mocy, odnalazł ją w górskim „powietrza błękicie”. Formułuje myśl filozoficzną - indywidualny światopogląd. Nawiązuje do postaci dzielnego rycerza - Winkelrieda. Krzyczy:

„Polska Winkelriedem narodów!
Poświeci się, choć padnie jak dawniej! Jak nieraz!”


Po chwilach wewnętrznej refleksji, czując się wystarczająco dojrzały psychicznie i gotów do działania, siada na Chmurze, a ta unosi go do kraju - do Polski.

Arnold Winkelried - bohater szwajcarskich walk niepodległościowych przeciwko Austrii. W trakcie bitwy pod Sempach (1386) skoncentrował na sobie uwagę wrogich wojsk, kierując w swoją pierś nieprzyjacielskie kopie. W ten sposób w szeregach nieprzyjaciela powstał wyłom i Szwajcarzy mogli dokonać ataku, niszcząc i zwyciężając Austriaków. Winkelried uosabia poświęcenie własnego życia dla dobra ojczyzny. Słowacki uczynił tę postać symbolem wizji niepodległościowej - Polska jawiła mu się jako kraj, który, skupiając na sobie uwagę obcych mocarstw, zwłaszcza Rosji, umożliwia innym narodom walki o wolność.



Akt Trzeci
Spisek koronacyjny
Scena pierwsza
Osoby: lud, Szewc, Szlachcic, Żołnierz, Garbaty Elegant.

Na placu zamkowym w Warszawie zbiera się tłum. Wszyscy oczekują nadejścia carskiego orszaku. Cesarz Rosji - Mikołaj I ma być wkrótce koronowany na króla Polski. Świadkami tego wydarzenia są między innymi: Szewc, Szlachcic i Żołnierz. W rozgorączkowanym tłumie wyrażają swoje niepochlebne opinie na temat koronacji i zaprzysiężenia. Stary żołnierz jest najbardziej nieprzychylny carowi i żywo demonstruje swoje poglądy. Deformując słowa pieśni, śpiewa: „Boże, pochowaj nam króla!”

Na placu przed Zamkiem Królewskim w Warszawie gromadzi się lud stolicy. Widać wysokie rusztowanie nakryte czerwonym suknem, na którym siedzą wystrojone damy. Wszyscy oczekują nadejścia cara. Scena ukazuje nastroje panujące przed koronacją Mikołaja I na króla Polski. Tłum wiwatuje, ale nie każdego satysfakcjonuje fakt koronacji. Żołnierz zamiast pieśni: „Boże, zachowaj nam króla!”, intonuje „Boże, pochowaj nam króla!”. Osadzenie obcego monarchy na tronie polskim rani uczucia patriotyczne Żołnierza, bo sam niegdyś występował przeciwko wojskom rosyjskim, walcząc u boku Kościuszki. „Pod Maciejowicami ogłuchłem od kuli” - mówi.

Bitwa pod Maciejowicami - rozegrała się 10 października 1794 roku. Na czele wojsk polskich stał generał Tadeusz Kościuszko, żołnierzami rosyjskimi dowodził generał Iwan Fersen. Rosjanie wykazywali przewagę nad Polakami, choć ci starali się walczyć do końca. Obserwując nieuniknioną klęskę, Kościuszko z jazdą polską próbował uciekać z pola bitwy, lecz dościgła go kawaleria rosyjska. Wówczas Naczelnik został ranny w głowę pałaszem, a wojska polskie rozbite i wzięte do niewoli. Generała również uwięziono, a wraz z nim polskich dowódców i sekretarza - Juliana Ursyna Niemcewicza.



Szewc nieco ciszej wyraża swoja nieprzychylną opinię. Jest wyrazicielem patriotycznych poglądów. Na widok pewnego mężczyzny - grubego piwowara, który „(...) niegdyś jak koń w taczkach chodził/ Za jakieś przewinienie, z woli księcia pana (...)” - został przez rosyjskiego Księcia Konstantego ukarany ciężkimi robotami. Szewc ironizuje: „Któż mu to przyjść radził?” Popiera go w tych zapatrywaniach szlachcic: „Ten szewc pojął honoru i zemsty prawidła.” Mężczyźni nie dostrzegają w koronacji doniosłego wydarzenia, przeciwnie - traktują ją jako narodową tragedię, niesprawiedliwość. Sami uczestniczą w niej dlatego, ponieważ czują się „historycznymi świadkami” upadku narodowego, a jedyną możliwością oporu jest wyrażenie nieżyczliwych sądów. W dodatku, jakby na ironię, nie zauważają przemarszu carskiego „konduktu”. Są zbyt zaaferowani rozmową i obserwowaniem reakcji społecznych - rozentuzjazmowanego gdzieniegdzie tłumu. Pochód zasłania im niepozorny Garbaty Elegant. Tłum wkrótce rzednie.

Scena druga
Osoby: Prymas, Car, Kanclerz, polscy dygnitarze, rosyjscy generałowie, lud.

W katedrze odbywa się ceremonia koronacji i zaprzysiężenia Mikołaja I na króla Polski. Prymas odprawia mszę, w trakcie której podaje Carowi koronę. Ten zaś wkłada ją na głowę. W uroczystości uczestniczy lud i dostojnicy państwowi.



W kościele katedralnym odbywa się uroczyste zaprzysiężenie Cara na króla Polski. Władca wkłada na głowę królewską koronę i odbiera od kanclerza miecz państwa. Tym mieczem cesarz czyni znak krzyża - na cztery strony świata. W ceremonii uczestniczą polscy dostojnicy państwowi i „jenerałowie moskiewscy”.

Car Mikołaj I Pawłowicz (z dynastii Romanowów) - (1796 - 1855). Po bezpotomnej śmierci brata - cara Aleksandra I, do tronu pretendował Konstanty (drugi z trzech braci), lecz ów zrzekł się korony i „odstąpił” ją najmłodszemu bratu - Mikołajowi. Mikołaj został władcą Rosji (1825), a także Polski (1825 - 1831). Przeciwko nowemu cesarzowi zawiązał się spisek szlacheckich wojskowych (oficerów). Wzniecili oni powstanie zwane powstaniem dekabrystów, ponieważ wybuchło w grudniu 1825 - grudzień w języku rosyjskim tłumaczony jest jako diekabr, stąd nazwa przewrotu (dekabrystami nazywano potem rewolucjonistów biorących udział w spisku i w walkach). Spisek zdradzono, nastąpił szereg masowych aresztowań, a buntowników karano wywózkami na Sybir lub śmiercią.

Osoby: Lud, Szlachcic, Szewc, Stojący Na Kolumnie, Nieznajomy

Po zaprzysiężeniu lud stolicy ponownie gromadzi się na placu przed zamkiem. Odbywa się tu uczta. Nastroje po koronacji nie są zbyt przyjemne. Optymizm opuszcza zgromadzonych widzów. Niektórzy sądzą, że nowy król nie dotrzyma przysięgi konstytucyjnej. Zbliża się carski orszak, który poprzedza książę Konstanty z żandarmerią. Książę brutalnie wytrąca kobiecie dziecko z rąk - informuje o tym wszystkich Ktoś Stojący Na Kolumnie. Jakiś Nieznajomy śpiewa pieśń o sekretnym buncie. Wzywa nią prawdziwych patriotów do walki o wolność.



Tuż po koronacji na placu przed zamkiem królewskim zgromadził się lud. Szlachcic wnioskuje, że car, choć przysięgał na konstytucję, nie będzie dotrzymywał jej postanowień. Ktoś inny zapowiada, że nowo mianowany monarcha zapewne lada chwila zasiądzie za suto zastawionym stołem i raczej nie będzie się zbytnio troskał sprawami Polaków: „Choć królem, to jeść musi jak i każde zwierzę.”

W oddali słychać krzyki. Ktoś Stojący Na Kolumnie informuje: „sam książę wdał się z babami w boje.” Dobiega kobiecy szloch i lament: „Dziecię moje! O! dziecię! dziecię! dziecię moje!” To rzekomo książę (Wielki Książę Konstanty) uderzył jakąś kobietę z dzieckiem. Ta potknęła się i upadła, a maleństwo wyleciało jej z rąk i wpadło do rynsztoka. Nie żyje. Matka pochyla się nad nim i osłania je swoim ciałem, ale po chwili dwaj żandarmi zabierają kobietę, bo zbliża się carski korowód. Po jego przejściu lud się rozchodzi, wiele osób milczy, a niektórzy rzucają się na czerwone sukno zdobiące estradę. Rwą je na części i dzielą między siebie. Inni piją wino rozstawione w beczkach. Potem także odchodzą. Nagle rozlega się Śpiew Nieznajomego. Obcy głos nuci pieśń o przemianie wody w wino i wina w krew:

„Chrystus wodę mienił w wino,
Gdy weselny słyszał śpiew (...)
A gdy przyszło zmartwychwstanie,
Chrystus wino mienił w krew...”


Ową pieśnią, nawiązującą do biblijnych wydarzeń: wesela w Kanie Galilejskiej i Ostatniej Wieczerzy, zachęca bardziej aktywnych obywateli - prawdziwych, nieustraszonych patriotów do działania. Roztacza przed słuchaczami wizję buntu - przelewu krwi, obiecuje poniekąd narodowe zmartwychwstanie. Lud stopniowo się rozchodzi.

Wielki Książę Konstanty - Konstanty Pawłowicz Romanow (1770 - 1831), brat cara Aleksandra I i Mikołaja I. Na rzecz tego drugiego zrzekł się swoich praw do trony. Miał go do tego namówić właśnie Aleksander. Mimo odstąpienia korony, posiadał znaczne wpływy. Podlegało mu wojsko Królestwa Polskiego - był jego naczelnym wodzem. Nie aprobował ruchów patriotycznych. Oskarżano go o zbyt surową dyscyplinę, w tym poniżanie wojskowych i oficerów, przez co dochodziło wśród nich do samobójstw. Miał być ofiarą spiskowców w powstaniu listopadowym (1830), ale udało mu się zbiec w przebraniu kobiety. Uciekł do Rosji, a niebawem zmarł na cholerę.



Scena czwarta
Osoby: Prezes, Spiskowcy, Szyldwach - wartownik, Ksiądz, Starzec, Podchorąży - Kordian

W podziemiach kościoła, w którym niedawno miała miejsce koronacja, odbywa się tajne zgromadzenie spiskowców. Rozważają oni kwestię zamachu na Cara. Prezes i Ksiądz apelują do sumień zgromadzonych, by zaniechali zbrodniczego zamiaru. Powołują się na wartości etyczne i wiarę w Boga. Podchorąży, którym okazuje się Kordian namawia „Spiskowych”, by zaakceptowali plan morderstwa. Jego argumenty popiera Starzec. Przekonuje, że będzie to tylko jedna zbrodnia, w porównaniu z mnogością ofiar caratu. Ostatecznie zasądzone zostaje głosowanie. Stu pięćdziesięciu spiskowców, przekonanych mową Prezesa i Księdza, nie zgadza się na zamach, pięciu jest za. Sprawa wydaje się przesądzona i zabójstwo nie dojdzie do skutku, lecz Podchorąży informuje, iż sam decyduje się zgładzić tyrana, tym bardziej, że tej nocy przypada jego warta w zamku. Gotów poświęcić się za wolność. Straż w zamku będzie nie lada okazją, by dokonać wendetty.

W podziemiach kościoła św. Jana, w miejscu, gdzie znajdują się groby królów polskich - książąt mazowieckich, zbiera się grono spiskowców. Co pewien czas wartownik - Szyldwach wpuszcza któregoś, ale dopiero po podaniu hasła: Winkelried. Prezes rozmawia z Księdzem. Mówią o planowanym buncie młodych bojowników. Prezes jest starszy od Księdza i bogatszy w waleczne doświadczenia:

„Gdyś się rodził, rok miałem dwudziesty dziewiąty
I biłem się za wolność...”
- mówi do Księdza. Pierwszy ma siedemdziesiąt dziewięć lat, drugi pięćdziesiąt. Prezes nie chce, by zawiązał się antycarski spisek, która ma „zlikwidować” króla - cara. Usiłuje zniechęcić intrygantów:

„Boga chowacie w sercu? Na Boga zaklęcie
Wzywam was, ludzie: Stójcie! (...)”


Odmiennego zdania jest Podchorąży. Ów powołuje się na historię Polski:

„(...) Kraj nasz dawny widzę. (...)
Kraj młody, oba kwitły na jednej łodydze
Jako dwie róże barwą różne w jednym krzewie.”


Przypomina o utworzonej w 1569 roku, na mocy unii lubelskiej, Rzeczypospolitej Obojga Narodów: Polski i Litwy. Istniał wówczas wspólny władca będący zarazem wielkim księciem litewskim, ale urzędy zachowano oddzielne dla Korony i dla Litwy. Podchorąży nawiązuje do zgilotynowanego w 1792 roku króla Francji - Ludwika XVI, mówi o nierządnej carycy Rosji Katarzynie II (władała Rosją od 1762 roku do 1796 roku), której swego czasu kochankiem był polski król - Stanisław August Poniatowski. Jego wybór na władcę został dokonany za wstawiennictwem cesarzowej w 1764 roku. Podchorąży zarzuca Poniatowskiemu, że nie uczynił nic, by ocalić od upadku Rzeczpospolitą, a pozwolił na podzielenie państwa pomiędzy mocarstwa: Rosję, Prusy i Austrię:

„(...) I nie stało kiru
Na szatę matki naszej, więc w troje pocięto.”


Z Syberii dochodzą teraz wieści o cierpiących w więzieniach rodakach oskarżonych o zdradę i skazanych na katorgę,. Wielu zostało zamordowanych. Wszystko przez Wielkiego Księcia Konstantego, który ustąpił tron młodszemu bratu - Mikołajowi I, a sam został mianowany wodzem wojsk polskich i skupiał w ręku pełnię władzy nad Królestwem Polskim. Mógł czynić, co zechciał. Był samowolny i despotyczny.

Mówca - Podchorąży żałuje, że nie zabito cara w dniu koronacji. Sugeruje, że musi to nastąpić - dopiero wówczas Polska będzie wolna. Polemizuje z nim stary Prezes, bo lęka się konsekwencji zbrodni, zarówno politycznych (ze strony mocarstw), jak i moralnych:

„Patrz, car zabity - we krwi - zabita rodzina -
Bo to następstwo zbrodni... lecz nas Bóg ukarze!”


Ksiądz opowiada się po stronie Prezesa:

„Sam Bóg nie pozwoli,
Aby zbrodnia w kościelnym rozwinięta domu,
Miała ogień błyskawic ze skrzydłami gromu.
Bóg, co zabójców rzuca w piekielne ogniska!”


Kwestia zbrojnego zamachu nadal pozostaje nierozstrzygnięta. Podchorążego popiera Starzec. Uważa, iż zabójstwo carskiej rodziny będzie usprawiedliwione nawet w oczach Boga - będzie ono formą ofiary, którą należy złożyć na ołtarzu wolności - niczym zdjęcie krzyża z pleców ciemiężonego ludu.

Ksiądz zaprzecza argumentom Starca, uznaje je za obrazę Boską, ale nie zniechęca to Podchorążego. Ten czuje się tym bardziej zobligowany do wypełnienia misji. Próbuje przekonać zebranych do konieczności zabójczej ofiary. Używa patetycznych słów:

„(...) Mnie zapał rozrywa,
Zdaje mi się, że piersi otworzył na poły,
Że powinniście widzieć czyste serce moje...
Nie przyszedłem was błąkać jak ciemne anioły (...)”


Gotów jest sam stanąć w obronie wolności, podjąć samotną walkę. Nie chce być bohaterem. Wie, że jego imię zostanie zapomniane, lecz chodzi mu głównie o zrzucenie niewolniczych pęt. Prezes, widząc determinację młodego bojownika, pozwala spiskowcom czynić, co zechcą. Sam jednak, powtarzając gest Piłata, umywa ręce.
Ze schodów dobiega echo spadającego ciała. Wartownik informuje, że zabił szpiega - „Nie wiedział hasła...” I faktycznie odnaleziono przy nim zmięte zapiski - „zdanie sprawy ze szpiegowskiej warty”. Dwóch „Spiskowych” w kącie lochu kopie grób dla tajnego „agenta”. Prezes decyduje o końcu zebrania, ale Podchorąży zarządza głosowanie. Ma ono rozstrzygnąć, jakie opinie przeważają wśród bojowników, czy zgadzają się z nim. Ci, którzy opowiadają się po stronie Prezesa muszą rzucić na stół pieniądze (grosz), a optujący za Podchorążym - kulę. Prezes liczy głosy:

„Świećcie mi pochodnią -
Dzięki ci, Boże, tylko pięć głosów za zbrodnią. (...)
Stu pięćdziesięciu przeciw zbrodni głosowało...”


Podchorąży jest nieprzejednany, nadal chce zabić cara i przekonuje innych do swojej postawy, a poglądy Prezesa uznaje za zbyt konserwatywne - za przejaw „zgrzybiałej myśli”. Nagle zrywa z twarzy maskę, którą nosił podobnie jak inni „Spiskowi”. Zebrani rozpoznają w nim Kordiana. Ów informuje wszystkich, że tej nocy ma wartę w zamku i będzie usiłował dokonać zamachu. Prosi wszystkich o wsparcie i modlitwę w intencji jego duszy. Decyduje poświęcić siebie - zostać przeklętym zbrodniarzem, ale wrócić ojczyźnie wolność. Nie czuje się „obciążony” żadnymi więzami, nikt nie będzie po nim płakał:

„Ojciec w grobie - i matka w grobie - krewni w grobie,
Ona - jak w grobie... Więc nikt po mnie! wszyscy ze mną!
A szubienica będzie pomnikiem grobowym...”


Zegar na wieży wybija godzinę jedenastą w nocy. Zapalony do działania Kordian wybiega, Prezes bezsilnie, w geście rozpaczy, wyciąga za nim ręce: „Kordianie - stój, na Boga zaklinam... Kordianie!”. I również opuszcza zgromadzenie.

Scena piąta
Osoby: Strach, Imaginacja, Kordian, Widmo, Diabeł, Car

Kordian zmierza do carskiej sypialni. Pokonuje kolejno sale: kolumnową, audiencyjną, tronową. Drogę zastępują mu Strach i Imaginacja. Oczami wyobraźni dostrzega nierealne postaci - świadków zbrodni. Wie, że popełnia występek. Lęka się konsekwencji. Z przerażenia mdleje u progu carskiej sypialni. Car odnajduje omdlałego Kordiana i posądza o zamach, swojego brata Konstantego. Niedoszły królobójca zdradza objawy obłąkania.


Kordian z zamiarem zabicia cara pokonuje kolejne komnaty w zamku królewskim. Musi dostać się do sypialni. Przechodzi przez: salę kolumnową - koncertową, zdobną w malowidła ścienne, rycerską, audiencyjną. Wokół panuje mrok. Z carskiej sypialni przebija mdłe światło. Kordian niesie na ręku karabin, boi się. Przeżywa rozterki moralne. Uświadamia sobie, że czyn, którego zamierza dokonać, jest etycznie dwuznaczny: zbrodnia, mimo że popełniana dla wyższych celów, zawsze pozostanie zbrodnią. Przemawiają do niego Imaginacja (Wyobraźnia) i Strach - dwie projekcje duszy Kordiana - „Obie Władze”, „patronki” życia psychicznego człowieka, głosy sumienia.

Imaginacja:
Słuchaj! ja mówię oczyma.
Strach:
Słuchaj! Mówię biciem serca.”


Kordianowi wydaje się, że ścienne malowidła ożywają, tworzą straszne, fantastyczne widziadła: „Ściana gadem się rusza... przebrzydła...”. Dostrzega królewską koronę w gabinecie konferencyjnym - sali audiencyjnej - „korona leży na trójnogu”.

W sali tronowej jest ciemno „ (... )czarne okna; żadnej gwiazdy z nieba”. Lęka się, czy ktoś go nie zauważy, nie odkryje tajnego planu. Strach ostrzega: „Nie patrz tylko za siebie (...)”, ale zamachowiec ogląda się i widzi dwie wazy z malachitu. Imaginacja podpowiada, że „zobaczą” one jego występek. Kordian obawia się świadków. Spogląda przez okno na pogrążoną w mroku ulicę. Oczami wyobraźni widzi pochód umarłych. Nagle wydaje mu się, że z komnaty, gdzie śpi cesarz, wychodzi Diabeł. Ów mówi:
„Zdławiłem cara - i byłbym go dobił,
Lecz tak we śnie do ojca mego podobny.”

Car Paweł I Romanow (1754 - 1801) miał trzech synów: Aleksandra, Konstantego i Mikołaja. Wśród szlachty i arystokracji miał sporo przeciwników, nie lubiano go ze względu na próby umniejszania przywilejów tych grup społecznych. Według źródeł historycznych do Pawła I podobny był raczej Konstanty, nie Mikołaj (jak sugeruje Słowacki). Posądzenia cara w kwestii współudziału Konstantego w próbie zamachu podkreślają konflikt pomiędzy braćmi.



Misja nadal pozostaje niewykonana. Kordian jest coraz bardziej wystraszony, ale ciągle gotów na wszystko. Wtem słychać dzwony na jutrznię. Ich dźwięk poraża młodzieńca, czuje jakby ktoś sztyletem przebijał mu mózg. Z przerażenia mdleje - u drzwi carskiej sypialni. Odgłos upadku budzi Cara. Wychodzi z lampą nocną w ręku. Mówi, iż we śnie odnosił wrażenie, jak gdyby ktoś zamierzał go udusić. Potyka się o omdlałego Kordiana:

„(...) Tu trup jakiś leży...
Z bagnetem w ręku, mundur polskich ma żołnierzy
Ze szkoły podchorążych. Pewnie stał na warcie
I szedł do mnie zabijać... Padł na samy progu...”


Car o próbę zamachu, z wykorzystaniem polskiego żołnierza, podejrzewa brata - Konstantego. Kordian odzyskuje przytomność. Władca nalega na potwierdzenie jego przypuszczeń, ale niedoszły królobójca zdradza objawy obłąkania. Wbiegają żołnierze. Car wskazując na Kordiana, mówi: „Jeśli nie zwaryjował ten żołnierz... rozstrzelać...”

Scena szósta
Osoby: Doktor (Diabeł), Dozorca, Kordian, Dwóch Wariatów, Żołnierz, Wielki Książę Konstanty

Kordian trafia do szpitala dla obłąkanych. Napotyka tutaj Doktora - w tym wcieleniu występuje Szatan, który przedstawia mu dwóch szaleńców. Jeden przybiera pozę krzyża dźwigającego Chrystusa, drugi udaje mitycznego Atlasa podtrzymującego niebo, by nie spadło ludziom na głowy. Obydwaj, podobnie jak niedoszły zabójca, uważają, że poświęcają się dla ludzkości. Doktor, wskazując na nich, ośmiesza pojedynczą, jednostkową ofiarę. Nadchodzi żandarm z informacją od Księcia Konstantego - Kordian ma się stawić na Placu Saskim.

Kordian trafia do szpitala dla obłąkanych. Ma gorączkę i majaczy. Klinikę odwiedza nagle nieznajomy Doktor. Oprowadza go po niej Dozorca. Dziwaczny medyk pragnie spotkać się z Kordianem i ocenić stopień jego obłąkania. Płaci Dozorcy palącego dukata i zapala od niego cygaro.

Wspomina o sile i potędze pieniądza, a następnie przysiada na łóżku Kordiana. Młodzieniec jest zdziwiony tą wizytą. Rozmawiają. Doktor wyznaje, że w „godzinę północną” wychodził z sypialni cesarza, podlewał tam kwiaty (w scenie poprzedniej Kordian, oczyma Imaginacji i Strachu, widział wychodzącego z carskiej komnaty Diabła, tutaj jego wcieleniem jest Doktor). Mówi o stworzeniu świata, niedosłownie w ujęciu biblijnym, bardziej w kontekście historycznym:

„(...) Teraz stworzeniu świata,
Czy o stworzeniu ludów... Świat przed ludźmi ginie;
Ziemia to orzech, w chmurnej zawarty łupinie. (...)”


Według koncepcji Doktora Bóg pierwszego dnia stworzył lud Izraela, w drugim „porozlewał wschodnich ludów wody”, w trzecim „greckie wyrosły plemiona”, w czwartym „zaświeciło z gór Sokrata słońce” (powstała sokratejska mądrość - Sokrates - wybitny myśliciel starożytności), piątego dnia powstał starożytny Rzym, „W szóstym człowieka zlepił Bóg... Napoleona”, potem już nikogo nie stworzył „Bóg rękę na rękę założył,/ Odpoczywa po pracy (...).”
Kordian oponuje po nawiązaniu do sylwetki Napoleona. Stwierdza, że każdy poświęcający się w obronie ojczyzny i wolności jest „nowym Boga tworem”, nie tylko Napoleon, po którym, jak sugerował medyk (Doktor), nie pojawił się w dziejach żaden znamienity wojownik, wódz, „orędownik” suwerenności. Wówczas Doktor przedstawia buntowniczemu młodzieńcowi dwóch Wariatów. Jeden twierdzi, że jest drzewem krzyża, do którego przybito Zbawiciela:
„Ja byłem krzyżem w Chrystusa męce,
Do mnie zmarłego przybili;
A jam go zamiast ćwieków unosił za ręce (...)”


Drugi, niczym mityczny Atlas, udaje, że podtrzymuje na swych ramionach cały nieboskłon.

„(...) Nieba sufit lazurowy
Trzymając na tej dłoni, zasłaniam świat cały
Niebo, słońce, księżyc biały
Chcą upaść ludziom na głowy;”

Mityczny Atlas - według mitologii greckiej Zeus skazał Atlasa - (tytana, boga) za udział w walkach bogów o panowanie nad światem na dźwiganie ciężaru całego sklepienia niebieskiego. W sztuce (ryciny, rzeźba, malarstwo) wyobrażany jest jako siłacz podtrzymujący na ramionach kulisty nieboskłon. Od jego imienia wywodzi się nazwa zbioru map - atlasu.



Doktor tłumaczy, iż tych dwóch również poświęca się za ludzkość. Sam Kordian uznaje ich za niespełna rozumu, przy czym obala jednostkową koncepcję buntu i poświęcenia w obronie spraw ogólnonarodowych. Naraz do szpitalnej sali wdziera się z żołnierzami i nakazem pojmania Kordiana Wielki Książę Konstanty. Doktor znika. Jak się okazuje był tylko tworem wyobraźni chorego, rozgorączkowanego młodzieńca. Kordian ma być poprowadzony na Plac Saski.

Scena siódma
Osoby: Wojsko polskie, generałowie, Car, Wielki Książę Konstanty, Chór, Kuruta, Lud

Na Placu Saskim gromadzą się żołnierze. Na rozkaz Księcia Konstantego Kordian ma dokonać wyczynowego skoku - musi konno pokonać piramidę utworzoną z bagnetów. Skok udaje się. Książę jest zachwycony i obiecuje dzielnemu wojakowi wolność, ale car Mikołaj I zwraca się skrycie do generałów o zwołanie sądu wojennego i zatwierdzenie wyroku śmierci.



Na Placu Saskim w Warszawie zbierają się żołnierze, tworząc zgrabny szyk. Gra Orkiestra. Car uroczyście pozdrawia wojaków. Kilku żołnierzy przyprowadza Kordiana i stawia go przed władcą. Przybiega rozwścieczony Książę Konstanty i impertynencko ubliża skazańcowi:„Ha! psie polski! przyszedłeś - czemuś taki blady?”

Rozkazuje mu przeskoczyć konno przez szpaler żołnierzy z wzniesionymi w górę bagnetami. Jeżeli ta niezwykle trudna sztuka powiedzie się młodzieńcowi, Książę zamierza darować mu życie. Wie jednak, że jest to praktycznie niewykonalne. Przywołuje Kurutę - generała, którego bardzo ceni. Obydwaj potwierdzają swoje przypuszczenia - Kordian nie przeskoczy żołnierskiego szyku najeżonego bagnetami, ale młodzian odważnie dosiada konia. Ku zdziwieniu i uciesze ludu, udaje mu się skok. Zyskuje tym sympatię i podziw Wielkiego Księcia. Ów zamierza go uwolnić.

„Ja byłem krzyżem w Chrystusa męce,
Do mnie zmarłego przybili;
A jam go zamiast ćwieków unosił za ręce (...)”


Drugi, niczym mityczny Atlas, udaje, że podtrzymuje na swych ramionach cały nieboskłon.

„(...) Nieba sufit lazurowy
Trzymając na tej dłoni, zasłaniam świat cały
Niebo, słońce, księżyc biały
Chcą upaść ludziom na głowy;”

Mityczny Atlas - według mitologii greckiej Zeus skazał Atlasa - (tytana, boga) za udział w walkach bogów o panowanie nad światem na dźwiganie ciężaru całego sklepienia niebieskiego. W sztuce (ryciny, rzeźba, malarstwo) wyobrażany jest jako siłacz podtrzymujący na ramionach kulisty nieboskłon. Od jego imienia wywodzi się nazwa zbioru map - atlasu.



Doktor tłumaczy, iż tych dwóch również poświęca się za ludzkość. Sam Kordian uznaje ich za niespełna rozumu, przy czym obala jednostkową koncepcję buntu i poświęcenia w obronie spraw ogólnonarodowych. Naraz do szpitalnej sali wdziera się z żołnierzami i nakazem pojmania Kordiana Wielki Książę Konstanty. Doktor znika. Jak się okazuje był tylko tworem wyobraźni chorego, rozgorączkowanego młodzieńca. Kordian ma być poprowadzony na Plac Saski.

Scena siódma
Osoby: Wojsko polskie, generałowie, Car, Wielki Książę Konstanty, Chór, Kuruta, Lud

Na Placu Saskim gromadzą się żołnierze. Na rozkaz Księcia Konstantego Kordian ma dokonać wyczynowego skoku - musi konno pokonać piramidę utworzoną z bagnetów. Skok udaje się. Książę jest zachwycony i obiecuje dzielnemu wojakowi wolność, ale car Mikołaj I zwraca się skrycie do generałów o zwołanie sądu wojennego i zatwierdzenie wyroku śmierci.



Na Placu Saskim w Warszawie zbierają się żołnierze, tworząc zgrabny szyk. Gra Orkiestra. Car uroczyście pozdrawia wojaków. Kilku żołnierzy przyprowadza Kordiana i stawia go przed władcą. Przybiega rozwścieczony Książę Konstanty i impertynencko ubliża skazańcowi:„Ha! psie polski! przyszedłeś - czemuś taki blady?”

Rozkazuje mu przeskoczyć konno przez szpaler żołnierzy z wzniesionymi w górę bagnetami. Jeżeli ta niezwykle trudna sztuka powiedzie się młodzieńcowi, Książę zamierza darować mu życie. Wie jednak, że jest to praktycznie niewykonalne. Przywołuje Kurutę - generała, którego bardzo ceni. Obydwaj potwierdzają swoje przypuszczenia - Kordian nie przeskoczy żołnierskiego szyku najeżonego bagnetami, ale młodzian odważnie dosiada konia. Ku zdziwieniu i uciesze ludu, udaje mu się skok. Zyskuje tym sympatię i podziw Wielkiego Księcia. Ów zamierza go uwolnić.

„(...) No! no! chwat młodzieniec! (...)
Ręczę za twoje życie(...)”

Jednak car, mimo Kordianowego popisu, zwraca się potajemnie do generałów z prośbą o sąd wojenny i wydanie rozkazu rozstrzelania Kordiana. Na placu rozlega się melodia Mazurka Dąbrowskiego.

Historia skoku. Prawdopodobnie pomysł przedstawienia skoku Kordiana przez szpaler żołnierskich bagnetów ma źródło w dwóch faktach, o których owego czasu mógł posłyszeć Słowacki: pierwszy wspomina postać Wielkiego Księcia i pewnego odważnego oficera wykonującego przed wodzem popisowe skoki na koniu. Oficer wcale nie planował skoku przez bagnetową piramidę, lecz w pewnym momencie zwierzę przestało reagować na rozkazy jeźdźca. Widząc odwagę żołnierza, książę Konstanty zdenerwował się i wydał komendę utworzenia „przeszkody” z bagnetów. Koń i jeździec pokonali ją kilkakrotnie; drugi nawiązuje do skoku Józefa Ordęgi ponad głowami żołnierzy rosyjskich w bitwie pod Stoczkiem (14 luty 1831) podczas powstania listopadowego.



Scena ósma Osoby: Kordian, Ksiądz, Grzegorz - stary sługa, Oficer

W celi więziennej Kordian spowiada się przed śmiercią, żegna z życiem oraz ze sługą Grzegorzem. Boi się zapomnienia, choć jednocześnie wie, że zasila szeregi wielkich Polaków, którzy złożyli ofiarę ze swojego życia na ołtarzu wolności.

W izbie klasztornej zamienionej na więzienie znajdują się: Kordian, Ksiądz i Grzegorz. Skazaniec przed śmiercią spowiada się i godzi ze swoim losem. Zaprzecza, jakoby pozostawił na ziemi coś wartościowego. Jest gotów umrzeć, ale jednocześnie desperacko usiłuje zostawić na świecie jakaś cząstkę siebie, ocalić pamięć o sobie. Kapłan obiecuje w przyklasztornym ogrodzie zasadzić różę na jego cześć i nazwać ją imieniem straceńca.

Młodzieniec w patetycznych słowach mówi o swoim „odejściu”:

„Zamknę cierpienia i bole pokonam;
Lecz tu łez moich duma nie zatrzyma...
O! gdybym wiedział, że tak bez powrotu
Ziemię żegnałem; przed chwilą odlotu
Patrzałbym na świat innymi oczyma,
Dłużej! Ciekawiej, a może ze łzami...”


Czuje się samotnym indywidualistą, ale jednocześnie raduje go myśl, że nie jest biernym człowiekiem z tłumu, który godzi się na tyranię Cara. Próbował przeciwstawić się narzuconej władzy, walczył. Jest narodowym bohaterem zasilającym szeregi „zmarłych Polaków”. Mówi:

„Nie będę z nimi! - Niech słowo ojczyzna
Zmaleje dźwiękiem do trzech liter cara;”


Po odejściu Księdza Grzegorz przypomina Kordianowi o dziecinnej próbie samobójczej. Przypuszcza, że obecnie młodzieniec ponosi konsekwencje tamtego nierozważnego, grzesznego czynu.

Sługa, na życzenie Kordiana, obiecuje ochrzcić wnuka imieniem panicza, ale skazaniec po chwili wycofuje się ze swojej prośby. Obawia się, by los nie skrzywdził chłopca, tak, jak stało się to w jego przypadku:

Kordian:
Boże! dziecka za imię ukarać nie raczysz,
Ani mu stworzysz życie równe memu życiu?”


„Pamiątkami” po bohaterze mają być blada róża kwitnąca w klasztornym ogrodzie i nienarodzony jeszcze chłopiec noszący imię Kordian. Do celi wchodzi oficer z zapłakanym Księdzem i obwieszcza, że aresztanta czeka śmierć przez rozstrzelanie. Kordian całuje siwą głowę klęczącego sługi: „Bądź zdrów - mój wierny - ojcze...”

Scena dziewiąta
Osoby: Wielki Książę Konstanty, Car, Adiutant

Wielki Książę Konstanty usiłuje wymóc na carze Mikołaju I akt ułaskawienia dla Kordiana. Król oponuje. Dochodzi do spięcia między braćmi. Obydwaj kłócą się, a zarzewiem konfliktu staje się problem władzy. Z czasem spór przeradza się w słowną walkę. Konstanty grozi bratu użyciem armii. Przestraszony Mikołaj podpisuje akt ułaskawienia.



W jednej z komnat zamku królewskiego toczy się rozmowa pomiędzy braćmi: Carem Mikołajem I i jego bratem - Wielkim Księciem Konstantym. Ten ostatni próbuje wymóc na władcy akt ułaskawienia Kordiana. Mikołaj nie zgadza się. Mężczyźni rozpoczynają bulwersującą sprzeczkę. Zarzewiem konfliktu okazuje się problem władzy. Konstanty przypomina bratu, że to on, jako starszy, darował mu prawa do tronu, dzięki czemu Mikołaj może w chwili obecnej mienić się cesarzem Rosji i królem polskim. Car zarzuca Księciu brak urody - „nos Tatara” i „sprzedanie” tronu na życzenie matki - Marii Fiodorowny.

Źródła historyczne dowodzą, że to nie matka (Maria Fiodorowna) namówiła jednego z synów do zrzeczenia się tronu, uczynić miał to najstarszy z braci - car Aleksander (1777 - 1825) - następca Pawła I. Cesarzowa-matka sama gotowa była objąć tron po śmierci syna (Aleksandra), pomijając zarówno Konstantego, jak i Mikołaja.



Konstanty wysuwa aluzję, jakoby Mikołaj brał udział w spisku i przyczynił się do śmierci ich ojca - cara Pawła (1754 - 1801) uduszonego szarfą orderową (z „historycznych względów” jest to niemożliwe, ponieważ Mikołaj w momencie śmierci ojca liczył zaledwie pięć lat). Car nie pozostaje dłużny bratu i przypomina historię z piękną szesnastoletnią Angielką. Zarzuca Konstantemu uprowadzenie, gwałt i zabójstwo dokonane na młodziutkiej dziewczynie, przy czym sprawca starał się starannie zamaskować zbrodnię - jeden z jego przyjaciół zmienił nieboszczce kolor włosów i wygląd twarzy. Ciało zostało ukryte.

„Gdzie się owa piękna Angielka podziała?
Lat szesnaście, dziecinna, płocha, jak śnieg biała, (...)
W szafie szkielet człowieka topi się i gnije...
Na trupie zapomniany brylant ogniem błyska.
Ten pierścień mówił... i dwa powiedział nazwiska:
Jej i twoje. (...)”

Aspekt historyczny - Słowacki wspominając dramatyczną historię tajemniczej Angielki, połączył dwa znane ówczesnym wydarzenia wiążące się z osobą Wielkiego Księcia Konstantego. Jedno z nich działo się prawdopodobnie w Petersburgu w 1802 roku, a drugie w Warszawie, już za rządów Wielkiego Księcia (po roku 1815) i faktycznie dotyczyło pewnej młodziutkiej angielskiej damy.



Konstanty zbulwersowany mową brata, powołuje się na swoją funkcję - jako naczelnego dowódcy wojsk polskich. Siły zbrojne są mu poddane i wykonają każdy rozkaz: mogą zbuntować się przeciw potężnemu Carowi, który nie cieszy się dobrą opinią wśród Polaków. Mikołaj, świadom zagrożenia, godzi się z Konstantym i podpisuje akt ułaskawienia. Wielki Książę nakazuje Adiutantowi dosiąść konia i czym prędzej zawieść rozkaz na Plac Marsowy (inaczej plac Broni, pole musztry położone ówcześnie niedaleko rogatek powązkowskich), gdzie lada moment ma się odbyć egzekucja.

Scena ostatnia
Osoby: Kordian, lud

Na Placu Marsowym tłum tkwi w oczekiwaniu na egzekucję Kordiana. Młodzieńcowi przed śmiercią zostaje odebrany tytuł szlachecki. Oficer przygotowuje się do strzału. Lud obiega pogłoska o nadjeżdżającym Adiutancie. Kordian może zostać ułaskawiony. Czy będzie? Czy Adiutant zdąży przed oficerem?



Na Placu Marsowym zebrał się tłum. Za chwilę wyrok ma zostać wykonany. Kordian przed śmiercią zostaje pozbawiony tytułu szlacheckiego, staje się zwykłym chłopem. W tłumie stary Grzegorz obserwuje przygotowania do egzekucji, rozpacza. Nagle wśród ludzi wznosi się krzyk. Nadjeżdża Adiutant. Oficer go nie zauważa. Składa się do strzału. Czy posłaniec zdąży?

„Koniec części pierwszej”

Kordian, Juliusz Słowacki (wstęp)

Zaczęty w marcu 1833 roku, wydrukowany w marcu następnego roku. Stał się istotnym głosem w wielkiej dramaturgicznej dyskusji emigracyjnej nad losem Polski, obok Dziadów cz. III i Nie - boskiej Komedii. Fabuła tekstu umieszczona została w okresie nie związanym chronologicznie z datami powstania listopadowego; punktem wyjścia stały się wydarzenia poprzedzające rok 1830 (relacje o przygotowaniach do zamachu na życie Mikołaja I, który w 1829 przybył do Warszawy i koronował się na króla Polski) Alojzy Skarżyński - młody poeta, wzywał oficerów polskich w Królestwie aby wykonali na uzurpatorze wyrok śmierci - w Warszawie rozpoczęły się przygotowania do zamachu stanu. Inicjatorami byli Wincenty Smagłowski i grupa podchorążych. Słowacki znał opublikowane na emigracji relacje o spisku podchorążych.

Trudności interpretacyjne. Tytuł i podtytuły. Wynika z nich, że Słowacki chciał napisać trylogię. Ukazała się zaś tylko pierwsza część, pewne zapowiedzi dalszego ciągu pojawiły się w opublikowanej części (w Przygotowaniu i Prologu - poświęcone dziejom spisku koronacyjnego, wydarzenia przyszłego powstania, obrazy stanu Polski po jego upadku) I tak na przykład: hasło: Polska Winkielriedem narodów rzucone przez bohatera w 1828 roku odzwierciedla problematykę powstania, a scena watykańska rozgrywająca się w tym samym roku tłumaczyła się na tle wydarzeń popowstaniowych. Próba określenia związków zachodzących między poszczególnymi częściami utworu. Tekst dzieli się na: Prolog, którego końcowy fragment nawiązuje do idei Motta; Przygotowanie; Dramat właściwy. W części pierwszej - idee patronujące własnej twórczości i koncepcja tworzenia; dominantą tej koncepcji jest wiara w twórczą moc poetyckiego słowa i nadzieja na zmartwychwstanie narodu; przekonanie poety o celowości wskrzeszenia obrazu klęski i o konieczności refleksji nad jej przyczynami ( Trzecia Osoba Prologu) Prorocy głoszący idee zabliźniania narodowych ran (Pierwsza Osoba); racjonaliści szydzący z wszelkiego typu proroctw (Druga Osoba). Część druga: zbudowana zupełnie inaczej niż pozostałe; jest nadrzędna; poeta przedstawia w niej obiektywne czynniki decydujące, jego zdaniem, o przebiegu i rodzaju narodowego losu - to siły nadprzyrodzone( Szatan, Archanioł, Aniołowie, Bóg) Mimo obecności nieba, rządy nad światem sprawuje piekło. Pesymistyczna wymowa obrazu świata potwierdzona w akcji właściwego dramatu, zakończonego moralno - światopoglądową i polityczną klęską pierwiastka subiektywnego, ludzkiej wolności uosobionej w postaci tytułowego bohatera. Dramat niedokończony.

Motto. To fragment napisanej w 1832 roku powieści poetyckiej Słowackiego Lambro, ukazującej walki Greków z Turkami. Pozytywnym bohaterem owej powieści jest młody Ispariota.(śpiewak, podobny do Halbana z Konrada Wallenroda) Bard uświadamia sobie demoralizujące społeczeństwo skutki niewoli. Jego działalność przypomina tradycję homeryckich piewców narodowej historii. W romantycznej literaturze pojawia się stereotyp poety- kapłana- proroka - który pełni obrzędową działalność poetycką, pośrednik między Bogiem a człowiekiem. Słowacki też był obdarzony ideą kapłaństwa (misja strażnika narodowych pamiątek i nosiciel idei narodowej, przewodnik na drodze do niepodległości) Analogia określająca Motto: egipski kapłan kreślący hieroglifami magiczne zaklęcia i współczesny agitator. W Motto na pierwszym planie słowa usankcjonowane, uświęcone przez narodową tradycję: liść aloesu, ogień, iskierka, serce. Aloes- właściwości lecznicze, trwałe i powoli rozwijające się uczucie, wyraża treści fizyczne i duchowe. Liść - list. Ogień powstający z iskry- ówcześnie znana była legenda Ursyna Niemcewicza Iskra(opowieść o narodzie, wskutek zaniedbania święty ogień państwa - symbolizujący wolność, zgasł. Nad narodem zapanowała noc niewoli; wówczas Napoleon wskrzesił ogień mieczem i zapowiedział możliwość odrodzenia się ognia) Tekst Motta jest bogaty w metaforykę symboliczną; serce oznacza świadomość. Słowacki zapowiadał poemat, który miał obudzić świadomość narodu i przygotować do sprostania chwili kolejnego zrywu niepodległościowego; jednocześnie zakładał możliwość nieprzygotowania rodaków, możliwość niesprostania wymogom historii. Słowacki w Motto zawarł pragnieni ocalenia narodu przed marazmem niewoli i przygotowania do decydującej chwili; nakreślił poetycki list, o błędach przeszłości i kształcie przyszłości.

Prolog. I tu też jest obraz poety- proroka. Zapowiada nie tylko idee, ale też tok przyszłych wydarzeń. Przedstawia polemikę trzech osób, na płaszczyźnie realnej i symbolicznej. To emigracyjny spór, między prawdziwymi a fałszywi prorokami. PIERWSZA OSOBA: postać modląca się do Boga, prosi o zesłanie na Polaków spokoju oraz ukojenia po przeżytej klęsce. Strażnik narodowy, piewca jego cierpień. Przekształca się zaś w anioła-wskrzesiciela i sędziego narodu. Stylizacja wg fragmentów Apokalipsy św. Jana. Wg Słowackiego- ujemna wartość jej apokaliptycznej misji. Osoba w szacie Antychrysta, fałszywego Mesjasza. Piętno idei historycznej bierności narodu. Emigracyjna polemika: Wersy 1-5 Prologu to parafraza Hymnu do Polski Lammennais'ego. To aluzja do grupy poetów skupionych wokół Mickiewicza(pasywne oczekiwanie na boską sprawiedliwość) Słowacki za duchową przemianą jednostki. DRUGA OSOBA: Aluzja do antymesjanistycznych wypowiedzi niektórych krytyków emigracyjnych - gdyż kpili oni z proroczej postawy poety. TRZECIA OSOBA: w wizji pierwszej osoby naród niepodzielny i jednolity; tutaj zbiorowość złożona z ludu i rycerzy. Lud objawił się w słowach narratora Prologu jako wskrzeszony z prochu zamkniętego w urnie i uhonorowany przez postawienie go na podwyższeniu górującym nad mogiłami….(!) zaś rycerze mieli powstać z tych mogił; rycerze zostaną w Przygotowaniu uznani za winowajców narodowej klęski. Rola poety - krytyczne ukazanie konfliktów nurtujących naród. Trzecia osoba nawiązuje do idei aktywnej walki (nawiązanie do XXXVII rozdziału proroctw Ezechiela) Sprawa narodu w perspektywie historycznej, wskazuje wygnańcom polskim rolę aktywnych bojowników o przyszłą wolność. Obecność Jezusa w historii pod postacią groźnego Jehowy, sądzącego cały świat. Dzieje Polski to dzieje grzechu zawinionego i tragicznego - bo współtworzyła go sarmacka tradycja uosobiona w postaciach rycerzy i okoliczności zewnętrzne sprawiają, że naród polski rozpoczynał swoją walkę o niepodległość w imię idei zemsty, ponosząc moralne konsekwencje owej konieczności. to zostanie przedstawione w Przygotowaniu.

Przygotowanie. Została w nim przedstawiona konieczność - konfrontacja między obiektywną koniecznością(losem, przeznaczeniem) a subiektywną wolnością człowieka. Konieczność objawia się tutaj w postaci machiny tragicznej, to znaczy zespołu czynników nadprzyrodzonych. Przygotowanie dzieje się w przeszłości, odmiennie niż reszta dramatu, poeta zaznacza czas: 1799 rok. Nie rządzą nim historyczne prawa, wynika ono z zasad utrwalonych w tradycji biblijnej i narodowej. Rozwinął szatańskie wątki, zaznaczając poetycki pesymizm dwóch ostatnich stuleci. Szatan biblijny uzasadnia panowanie nad historią, uważa, że przebieg dziejów uczynił go naturalnym sojusznikiem człowieka - a tym samym został mu niejako przekazany ster ludzkich spraw. Jeżeli spojrzeć by na to poprzez poglądy Rousseau: Bóg uczynił człowieka swoim przeciwnikiem (przez pogwałcenie praw ludzkiej-podległość człowieka) a tym samym sojusznikiem Szatana. Ten akt zrzeczenia się historii na dobro Szatana było zdaniem poety aktem tragicznym także dlatego, że Bóg niejako zaprogramował go w biblijnej tradycji wyznaczonej przez legendę o rajskim drzewie, którego owoc uświadomił człowiekowi jego podległość. Rajskie drzewo symbolem absolutnej, boskiej wiedzy o naturze, sensie i celu istnienia. Zakazując człowiekowi wstępu do krainy świadomości, Bóg zwalniał człowieka od odpowiedzialności za świat. Zaś wolna wola człowieka budowała tragizm - człowiek musiał sprzeciwiać się nawet rozkazom Boga. Rewolucja nie przyniosła wymarzonej harmonii, zrodziła nowe problemy i cierpienia. Symbolem owych rozterek jest Szatan - poeta wyraża protest przeciwko historii, która tylko utrwala zgubę człowieka. Szatan patronuje klęsce Polski. To demon Polski, narodu polskiego. Do wyboru narodu polskiego upoważnia Szatana narodowa tradycja symbolizowana przez szlachecką szablę - obraz anarchii, która zgubiła Polskę. Odzyskanie niepodległości leży na drodze zemsty, zaś zemsta jest uczuciem szatańskim. Perspektywa rewolucji utrwaliła panowanie szatana nad historią człowieka. Dzieje narodu polskiego umożliwiają władanie Szatana. Szatan w równej mierze pragnie klęski i zwycięstwa narodu. Czyni tak przez pamięć na historię własnego upadku. Bo pamięta że stał się symbolem zła poprzez swoją klęskę, Ma nadzieję że stan rozpaczy po przegranej da mu władzę nad narodem. Do solidarności z walczącymi skłoniła Szatana przeszłość narodu skazanego na zemstę. Kult siwych włosów - sędziwy wiek, stagnacja. Młody wiek - ludzie czynu przegrali bo oddali władzę w ręce ludzi , którym obcy był entuzjazm i wiara w młodzież. Jednak główną przyczyną upadku była konserwatywna postawa powstańczej góry, liczącej na zrozumienie wśród rządów europejskich i obawiającej się zbrojnej mobilizacji mas ludowych. Postać Archanioła - konieczność przelewu krwi, konieczność walki. Jednocześnie poeta zaznacza swoją postawę przeciwko idei cierpienia, symbolizowanej przez łzawą postać Pierwszej Osoby Prologu. Idea walki i buntu , wbrew kreślonym przez Pierwszą Osobę perspektywom ofiary miała górować nad przeznaczeniem. Tę ideę przypomni poeta w napoleońskich opowiadaniach Grzegorza, w kwestii Starca z Ludu w scenie spiskowej i Żołnierza spod Maciejowic, w Śpiewie Nieznajomego, w kwestii Chóru i Kordiana. Bohater Kordian jest wyrazicielem pierwiastka ludzkiej wolności.

Akt pierwszy. Samobójcza śmierć (czyjaś) decyduje o przełomie światopoglądu Kordiana. Mają też wpływ na to predyspozycje psychiczne i dzieje miłości (Laura, która niepoważnie traktuje Kordiana, jest dla niej dzieckiem). Następuje pogłębienie osamotnienia Kordiana obok Laury. Kordian jest stylizowany na wizjonera- widzi przyszłą klęskę. Kordian marzy o wojnie, doznaje proroczych przepowiedni. - w zdolnościach bohatera tkwi poczucie tożsamości duchowego pierwiastka przenikający świat przyrody i świadomość człowieka. Kordian „czuje” przyrodę - jesień.

Akt drugi. Scena watykańska. Scena rozgrywająca się formalnie w 1828 roku, ówczesny pontyfikat miał papież Leon XII, objęła również czasy popowstaniowe i przekształciła się w krytykę stanowiska zajętego wobec powstania przez papieża Grzegorza XVI . Jest tam aluzja do bulli Leona z 13. 03.1826r potępiającej masonerię i karbonaryzm. Grzegorz zaś podkreślał życzliwość rządu carskiego wobec Polaków, groził nałożeniem klątwy na Polaków. Rozmowa Kordiana z papieżem. Kordian orędownikiem nowej generacji męczenników za wiarę i wolność. Wygłasza apel o solidarność wierzących. Papież odrzucił prośbę Kordiana. Polityczne wyrachowanie i antykatolicyzm papieża, Słowacki zaznaczył sprzeniewierzenie się przez Kościół ideałom pierwotnego chrześcijaństwa i tradycji związków łączących Watykan z Polską. Podkreślono bezskuteczność idei męczeństwa w cynicznym świecie politycznej gry. Swoją misję zakończył Kordian wymownym gestem, rzucając niepobłogosławione prochy ofiar na cztery wiatry. Scena na Mont Blanc. Kordian - imię oznaczające człowieka serca. Ma chorobę wieku, pesymistyczne wizje nurtujące świadomość i paraliżujące wolę, przedwcześnie dojrzały, psychiczna starość, niedoszły samobójca, napiętnowany, pyta o sesn jednostki i historii, imperatyw wolności. Improwizacja bohatera, monolog - spowiedź, zwątpienie splata się z entuzjazmem, rozpacz z nadzieją, szuka harmonii świata, identyfikuje się z prawami natury, posąg człowieka na posągu świata, wyznacza miejsce Polski - ma być Winkelriedem narodów, jej czyn ma polegać na poświęceniu się i upadku. Polska Słowackiego zaczyna od czynu a kończy na upadku. Ofiara Polski ma otworzyć narodom bramy królestwa Bożego na ziemi. Czyn Winkelrieda był przykładem aktywnego heroizmu i skutecznej walki.

Akt trzeci. Scena spiskowa. Noc z 24/25 maja, pierwsza po koronacji cara na króla Polski. Konspiratorzy chcą zamordować Mikołaja, Prezes spiskowców, tajemniczy starzec zwołuje spiskowców do podziemi, na groby królów, by tam ostudzić ich zapał. Zdaniem Prezesa tradycja i religia nie pozwalają Polakom na ten krok. Tradycji ofiary zostaje przeciwstawiona tradycja walki i zemsty. Orędownikami zemsty są oprócz Kordiana: Starzec z Ludu, Żołnierz spod Maciejowic, Chór, Grzegorz. Słowacki nie przeprowadził wartościującego podziału na lud i szlachtę. Wyróżnił jednak lud - nieugięty, nieuległy przez wolę walki, mimo sędziwego wieku swoich reprezentantów, nie podatny na wpływ idei konserwatywnych, realizuje zapowiedź Trzeciej Osoby. Pochód Kordiana do komnaty cara oparty na motywie baśni ludowej o Królewnie- Strzydze i walczącym z nią rycerzu. Kordian załamał się pod presją widma. Tutaj widzimy węzeł tragiczny. Obraz wędrówki Kordiana ku sypialni cara, pogłębiony symbolicznie światłem lampy, czuwającej nad łożem cara. Patronuje tutaj przeznaczenie - zostaje zniszczone to, co najwyższe właśnie przez to, przez co winno było zostać uratowane. Scena w szpitalu. Doktor - Szatan a Kordian, dialog przyjmuje formę monologu wewnętrznego, konstrukcja oparta na zaprzeczaniu kolejno wysuwanych twierdzeń pozytywnych. Tragiczny obraz świata rządzony przez przemoc i zło, Słowacki odsłonił bezradność ludzkich wysiłków zmierzających do przywrócenia harmonii między bytem a jednostką. Świat w oczach Szatana jest światem końca historii. Zamknęła się ona klęską człowieka Napoleona, ostatniego tworu Boga na ziemi. Zamknęła się w momencie tragicznym. Na upadku powstania wyrasta sława poety wieszcza narodu(Pierwszej Osoby), który męczeństwu ojczyzny nadaje tryumfalny, radosny charakter. Klęska Polski zapowiada bowiem jednocześnie tragiczny los świata. Upadek jednego narodu otwiera drogę do podboju innych. Portrety dwóch wariatów to portrety dwóch daremnie poświęcających się bojowników o wolność. W słowach Doktora pojawia się biblijna opowieść o Bogu-garncarzu i o tworzonych lub niszczonych przez Stwórcę garnkach-narodach. (opowieść z XVIII rozdziału proroctw Jeremiasza) Historia wydaje kruche, gliniane, przemijające garnki; postęp i rozwój są złudzeniem człowieka. W komnacie cara Kordianowi towarzyszy szatan morderca, symbol pałacowych, krwawych przewrotów. Szatan ma twarz Konstantego. Kordian zrodzony ze szlachetnej idei sprzyja carskim rozgrywkom politycznym (bracia Mikołaj i Konstanty kłócili się często o władzę) Daremnie wzywa Boga, Bóg sędzia przemawia w Przygotowaniu głosem Sfinksa a w tekście głównym nie czyni nic, by wyjaśnić człowiekowi klęskę narodu i tryumf zaborcy. Samotność Kordiana to symbol samotności człowieka w świecie, który wymknął się spod władzy boskiej, zmierzający do kresu.

Artyzm dramatu. Nawiązuje Słowacki do struktury moralitetu(sąd Boży, prologus, przedakcja) Czas w dramacie: święty (boski, szatański) - Przygotowanie i Sc. VI a. III oraz czas świecki(historyczny) Czasy przenikają się. Głównym tematem refleksji są rozważania o czasie świeckim. Periodyzacja historyczna pełni istotną rolę w spekulacjach szatanów na temat obecności Boga w świecie. Szatani rozliczają się o każdy fragment czasu, pilnie bacząc by Stwórca nie odebrał im kontroli nad dziejami. Kordian żyje jednocześnie w przyszłości i teraźniejszości. Akcja dramatu zaczyna się w latach dwudziestych, przyszłość zawsze pojawia się w formie wizji. Scena watykańska zdaje się jako jedyna, w pełni mieścić w czasie historycznym, świeckim. Akcja rozwija się w trzech płaszczyznach: w niebie, na ziemi i w piekle. Jest tutaj przestrzeń mityczna. Znajdują się też powiązania z przestrzenią teatralną, przywołaną przez bohaterów. W czasie dialogu między Doktorem a Kordianem rozrasta się i czas i przestrzeń. Dialog ogarnia całokształt dziejów i pokaźny obszar świata. Świat sceny VI. przekształca się w domenę piekła. Przestrzeń teatralna staje się znów przestrzenią mityczną. W scenie warszawskiego spisku zostaje wprowadzony Wawel. Obraz grobów łączy scenę IV z Motto i Prologiem. Język dramatu: konstrukcja pewnego modelu świata poetyckiego oraz zasady scenicznej prezentacji tego modelu. Obecne są tutaj słowa - klucze, pełniące role symboli( są łącznikami pomiędzy scenami oraz pozwalają uznać powstały w ten sposób szereg za dominantę znaczeniową dramatu) Mogiła to symbol narodu podbitego; bijące dzwony mówią o obecności Boga w historii; księżyc dwurożny to symbol zlotu czarownic na Łysej Górze; jesień przynosi próbę samobójczą Kordiana. Słowacki nawiązuje do Pisma Świętego, folkloru, legend i mitów historycznych, mamy do czynienia z językiem poetyckim wskazującym na obecność wtórnego systemu modelującego. Świat to zespół sił działających według reguł zaszyfrowanych w tradycji biblijnej i narodowej. Myśl Kordiana oscyluje między sceptycyzmem a mesjanizmem- stąd w jego języku obecność filozofowania. Tam gdzie jest monolog liryczny - tak naprawdę mamy do czynienia z dialogiem wewnętrznym. Pojawiają się scenki dramatyczne. U Grzegorza widzimy ludowy paralelizm, sentencje o zjawiskach przyrody. Język utworu buduje atmosferę ironii. Synchronizacja języka z tokiem zmieniających się wydarzeń.

Kordian dziś. Przez wiele lat uważany za niesceniczny. Premiera odbyła się w Krakowie, 25.11.1899r. Na koniec, warto zaznaczyć, że Kordian ostatecznie opowiedział się po stronie idei konserwatywnej bierności jednak do końca nie rezygnuje z własnej wolnej woli. To obraz społecznie uwarunkowanej klęski szlacheckiego rewolucjonisty. To apoteoza ludzkiej niepodległości buntującej się przeciw przeznaczeniu. U źródła tej apoteozy leżała wiara w możliwość urządzenia innego świata kierowanego przez lud.

Koniec wstępu



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Słowacki J., Kordian (Wstęp BN), JULIUSZ SŁOWACKI
Ody Salomona wstęp i treść 2 znalezionych
Kordian Treść
Język polski Kordian treść
SI wstep
Zajęcie1 Wstęp
Wstęp do psychopatologii zaburzenia osobowosci materiały
układ naczyniowy wstep
ZMPST Wstep
Dekalog 0 wstęp
1 WSTEP kineza i fizykot (2)
01 AiPP Wstep
wstęp neg
Wyklad I Problemy etyczne Wstep

więcej podobnych podstron