Poniżej normy/wersja poprawiona
Patrzę na serca roześmiane,
na uśmiech losu dany życiu,
na sztormy , burze i rozstaje
i zapisuję myśli w pliku.
Widzę gdzieś starca z tobołkami,
właśnie pracował przed marketem,
biegnie przed siebie przygarbiony,
będzie miał jadła dzisiaj więcej.
Ktoś podał może przez przypadek
kilka bananów, chleb i mąkę,
to jest dla niego nowym światem,
wie, że napełni się spokojem.
Zachodził w głowę przez czas długi
jakie to święta Pan im ześle,
portfel markotnie się obudził,
chociaż dookoła jest świątecznie.
W kartonie sapie nasz pan Lesiu,
obok jest żona, małe dziecko
stracili dobro w oka mgnieniu,
lecz już nie płaczą, że jest ciężko.
Wznoszą dziś słowa pod niebiosa,
każdy o wsparcie Boga prosi,
bo tak już mało dziś potrzeba,
by żywot innych był spodlony.
Widzą jak płaczą emeryci,
kiedy pomyślą o aptece,
w święta nie będą pewnie syci,
choć spracowane są ich ręce.
Widzą też lasy już przywiędłe
brak jest tam światła, tlenu, wiary
wiedzą, że czasy idą ciężkie,
będą rozbrzmiewać wnet fanfary.
Bądź nam dziś Panie litościwy,
ześlij bagaże, a w nich słodycz,
spraw by starczało zawsze siły
na pokonanie każdej drogi.
Napełnij serca łzą pokory
wszystkim szydercom, zdrajcom, łotrom
daj nam rozwiązań sto gotowych
jak zwalczyć można ludzką podłość.
Już dosyć mamy łatwopalnych,
gasnących ulic, łez i nieszczęść,
niech się nasz zegar da nastawić
i każdy znajdzie swoje miejsce.
19.12.2011
Poniżej normy/ oryginał z „taniec motyla”
Patrzę na serca roześmiane,
na uśmiech losu dany życiu,
na sztormy , burze i rozstaje
i zapisuję myśli w pliku.
Widzę gdzieś starca z tobołkami,
właśnie pracował przed marketem,
biegnie przed siebie przygarbiony,
będzie miał jadła dzisiaj więcej.
Ktoś podał może przez przypadek
kilka bananów, chleb i mąkę,
to jest dla niego nowym światem,
wie jak uskrzydlić swoją żonę.
Zachodził w głowę przez czas długi
jakie to święta Pan im ześle,
portfel się zrobił bardzo chudy
kiedy pobladło nagle serce.
W kartonie śpi dziś pan - nasz Lesiu,
obok jest żona, małe dziecko
stracili dobro w oka mgnieniu,
lecz już nie płaczą, że jest ciężko.
Wznoszą dziś modły pod niebiosa,
by puste były - tu - ich domy,
bo tak już mało dziś potrzeba,
by żywot innych był spodlony.
Widzą jak płaczą emeryci,
kiedy pomyślą o aptece,
w święta nie będą pewnie syci,
choć spracowane są ich ręce.
Widzą też lasy już przywiędłe
brak jest tam światła, tlenu, wiary
wiedzą, że czasy idą ciężkie,
będą rozbrzmiewać wnet fanfary.
Bądź nam dziś Panie litościwy,
ześlij bagaże, a w nich słodycz,
spraw by starczało zawsze siły
na pokonanie każdej drogi.
Napełnij serca łzą pokory
wszystkim szydercom, zdrajcom, łotrom
daj nam rozwiązań sto gotowych
jak zwalczyć można ludzką podłość.
Już dosyć mamy tu bagaży
z niedoli wielu, łez i nieszczęść,
niech się nasz zegar da nastawić
i każdy znajdzie swoje miejsce.
19.12.2011