Poezje Adama Mickiewicza cz II doc


Poezje Adama Mickiewicza - cz. II

Liryka „wieku męskiego”

Wśród ogromnej pod względem ilości utworów i zróżnicowanej formalnie, tematycznie i nastrojowo spuścizny literackiej Adama Mickiewicza badacze poezji wybitnego wieszcza polskiego romantyzmu wyróżniają tzw. lirykę „wieku męskiego”. Po młodzieńczych utworach okresu filomackiego, balladach, romansach i sonetach Mickiewicz napisał jeszcze wiele utworów poetyckich. Oprócz tekstów objętościowo obszerniejszych - powieści poetyckich, dramatów i epopei - powstawały kolejne wiersze liryczne, których tematyka i forma pozostawały pod wpływem doświadczeń życiowych i artystycznych, przemyśleń natury osobistej i odnoszących się do sytuacji człowieka w świecie, jego postawy itp.

W grupie tekstów napisanych przez dojrzałego już autora znajdują się utwory charakteryzujące się wysokim kunsztem poetyckim, głębią myśli i sprawnością warsztatu literackiego. Autorzy podręcznika szkolnego1 rozpoczynają prezentację tej części dorobku Mickiewicza od wiersza Do*** Na Alpach w Splügen 1829. Dalej zamieszczone są teksty wybrane ze zbioru Zdania i uwagi z dzieł Jakuba Bema, Anioła Ślązaka [...] i Sę-Martena, wiersz Broń mnie przed sobą samym... oraz trzy utwory reprezentujące cykl liryków napisanych w Lozannie w latach 1839-40. Te dzieła będą podstawą naszej refleksji o twórczości poetyckiej wybitnego poety w drugiej części opracowania Poezje Adama Mickiewicza.2 W myśl zaleceń minimum programowego dla szkół średnich nasze rozważania uzupełni omówienie pięknego patriotycznego utworu Do matki Polki. Refleksje dotyczące poszczególnych liryka Adama Mickiewicza ułożone swą według klucza chronologicznego - w kolejności, w jakiej powstawały prezentowane wiersze.

Do*** Na Alpach w Slügen 1829 - ostatni wiersz do Maryli

Taką etykietą opatruje ten utwór Mieczysław Jastrun w swojej monograficznej książce zatytułowanej Mickiewicz.3 Autor, zafascynowany osobą i twórczością wieszcza, na podstawie rozległych studiów przybliża okoliczności powstania utworu. Mickiewicz i Odyniec wędrowali, podziwiając góry, spadające z nich kaskady Renu, walczącego z groźną stromizną byka, aż dotarli do oberży. Właśnie tu, po trudach wędrówki i przed wspinaczką na górę Splügen, napisał Mickiewicz ostatni swój wiersz do Maryli. Kamienna surowość przyrody wydobyła z niego ten utwór o wzruszeniu tak wielkim, że słychać prawie, gdy się go czyta głośno, tamowany oddech między linijkami wiersza. W kilku zdaniach zawarta jest cała wysoka atmosfera Alp, napomknięta przecież tylko, ale tak, że wyrazistsza jest i pełniejsza plastyka tych aluzji, niżby to mógł uczynić najobszerniejszy opis krajobrazu. Szeroka fraza wznosi się i opada na podobieństwo fal, huczą w tych zdaniach kaskady, widać lśnienie lodowców i szorstkość mokrego granitu. Zakończenie wiersza mówi o szczęściu nie osiągniętym i prawdopodobnie nieosiągalnym w ogóle. Ale ta idylla marzona wśród wrogiej człowiekowi przyrody sama jest już szczęściem najwyższym.4 Julian Przyboś nazywa ten wiersz „mocnym” i „potężnym” a zarazem pozbawionym teatralnej sztuczności i deklamacji, pozbawionym porównań i personifikacji, wierszem „nagim” - autentycznym wyznaniem.5

Obydwie te opinie wydają się jak najbardziej uzasadnione brzmieniem wiersza. Jego forma podkreślona początkiem tytułu-adresu Do*** wywołuje skojarzenia z utworami wpisywanymi do pamiętnika, dedykowanymi tylko jednej osobie, przywołującymi na myśl to, co łączyło, i może nadal łączy, nadawcę i adresata. Urwana dedykacja została łatwo rozszyfrowana. Utwór skierowany jest do Maryli Wereszczakówny, którą Mickiewicz darzył przez wiele lat, może przez całe życie, wielką, niegasnącą miłością. Minęły lata od wspólnie spędzonych chwil, a także od ślubu Maryli z Wawrzyńcem Puttkamerem, mimo to jej postać ciągle odzywa w Marzenach i twórczości poety. Oddalone geograficznie miejsca i upływ czasu nie są w stanie odmienić serca zakochanego Adama.

Wiersz zaczyna krótkie i dobitne stwierdzenie:

Nigdy, więc nigdy z tobą rozstać się nie mogę!

Wzmocnione wykrzyknikiem zdanie jest znakiem walki z sobą samym toczącej się w myślach podmiotu i westchnieniem bezsilności wobec ciągle powracającego uczucia. W każdym, choćby najbardziej oddalonym od ukochanej, miejscu wyobraźnia podsuwa myśli o niej. Pierwsza, mniejsza cząstka wiersza kończy się wersem:

I postać twoją widzieć lękam się i żądam.

Podmiot liryczny podlega przeciwstawnym uczuciom, pragnie zarazem podtrzymywać wrażenie bliskiej obecności kobiety i obawia się tego - nie przestaje tęsknić i próbuje walczyć z tym stanem nie mając nadziei na pomyślność. Owa antynomiczność pragnień jest według Aliny Witkowskiej istotnym rysem Mickiewiczowskiego sposobu bycia człowiekiem i artystą.6 Jako „poeta przeciwieństw” przedstawił się on zwłaszcza w twórczości miłosnej.

Wyobraźnia podsuwa podmiotowi lirycznemu różne domysły i przypuszczenia. Tu znowu pojawia się rodzaj przeciwstawienia - tym razem poprzez zestawienie sytuacji, w jakiej znajduje się podmiot z tą, w której, być może, znajduje się adresatka wypowiedzi. On w tych podniebnych górach, utrudzony wędrówką wśród niebezpiecznych skał i przepaści biegnie myślami do miejsca, w którym zapewne przebywa ukochana (Szukam Litwy i domku twojego i ciebie) i wyobraża ją sobie wesołą, może nawet flirtującą, otoczoną służbą i gromadą przyjaciół - królową balu. Wydaje się, że zupełnie zapomniała o tym, który ciągle ją wspomina - apostrofa Niewdzięczna! ocenia postępowanie adresatki (zwracający się do niej nie akceptuje go).

Zakochany mężczyzna z nadzieją pyta, czy wybranka jego serca nie byłaby szczęśliwsza z nim, czy zadowolona jest z roli bogatej posiadaczki majątku i służby. Marzenia o dzieleniu z ukochaną trudów podróży podgrzewają emocje do okrzyku:

Ach! ja bym cię za rękę po tych skałach wodził,

Ja bym trudy podróżne piosenkami słodził,

Ja bym pierwszy w ryczące rzucał się strumienie

I pod twą nóżkę z wody dostawał kamienie,

I przeszłaby twa nóżka wodą nie dotknięta,

A całowaniem twoje ogrzałbym rączęta.

Każdy wers tęgo fragmentu dowodzi wielkiej, ciągle żywej miłości, gotowej do wszelkich ofiar dla dobra ukochanej kobiety. Dalsza, końcowa część wiersza mówi o opiekuńczości podmiotu i ujmuje to bardziej spokojnie:

Spoczynek by nas czekał pod góralską chatą;

Tam zwleczoną z mych barków okryłbym cię szatą.

A ty byś przy pasterskim usiadłszy płomieniu

Usnęła i zbudziła na moim ramieniu.

Przedstawiony tu sielski obraz odpoczynku dwojga kochających się ludzi po wysiłku wędrówki przez góry i potoki tchnie pogodą i spokojem. Podmiot liryczny tak wyobraża sobie prawdziwe szczęście swojej ukochanej - tylko on może je zapewnić, przy nim zazna radości i odpoczynku, on gwarantuje poczucie bezpieczeństwa i atmosferę miłości. Można by zapytać czy możliwe jest bardziej żarliwe uczucie i większa skłonność do poświęcenia. Takiego pytania w wierszu nie ma, pozostało ono jakby zawieszone nad jego wymową.

Ostatnie poetyckie wyznanie miłości i tęsknoty Adama Mickiewicza do Maryli Wereszczakówny ma wielką siłę wyrazu. Przedstawione tu uczucia i marzenia, tchnące mocą i delikatnością, zostały ujęte w formę bezpośredniego wyznania - pełnego prawdy i żarliwości. Pierwsze słowo - Nigdy - ujawnia, że stan serca podmiotu nie podlega działaniu czasu. Zawsze i wszędzie pozostaje on i będzie pozostawał pod wpływem uroku ukochanej. Nie potrafi odpędzić myśli o niej i tęsknoty. Chociaż zdaje sobie sprawę z beznadziejności swoich marzeń, nie potrafi odpędzić pobudzających do zazdrości obrazów. Mimo że nazywa adresatkę wiersza niewdzięczną, nie przestaje jej kochać i wyobrażać sobie, jak piękne byłoby ich życie we dwoje. Przedstawiając swoją czułą troskę wobec ukochanej, idealizuje jej postać i otacza delikatnością zdrobniałych określeń: nóżka, rączęta. Krucha postać nawykłej do wygód salonu damy wymaga takiej troskliwości - zmęczona wędrówką jak dziecko zasypia na ramieniu czułego kochanka.

Tęsknota za ukochaną jest zarazem elementem przywiązania do rodzinnych stron (Szukam Litwy). Z nimi kojarzy się postać ukochanej. W takiej scenerii wyobraźnia ją odnajduje.

Wiersz Do*** Na Alpach w Splügen 1829 składa się z dwu części: pierwsza liczy sześć, zaś druga dwadzieścia sześć wersów - wszystkie są trzynastozgłoskowe, rymowane parzyście; Julian Przyboś zwrócił uwagę na szczególny wyróżnik tego utworu w kontekście innych liryków Mickiewicza, które charakteryzuje wzrost napięcia. Początkowy sześciowiersz zaczyna się od prawie gniewnego okrzyku i wzmaga się do burzliwego fortissima. Część druga to decrescendo, skarga coraz łagodniejsza, liryka coraz bardziej rzewna, cichnąca. Kończy ten liryk westchnienie marzenia, które wie o sobie, iż się nigdy nie spełni.7 Wyjątkowa siła poetyckiego wyrazu i sposób kreowania atmosfery sprawia, że wiersz miłosny napisany pod koniec września w oberży w Splügen należy do najpiękniejszych liryków Adama Mickiewicza.

Do matki Polki

Utwór należy do najbardziej wzruszających tekstów okresu romantyzmu. Dochodzą w nim do głosu żarliwe uczucia patriotyczne wspierane gorzką ironią. Tekst został opatrzony dopiskiem Wiersz pisany w roku 1830. Owa znamienna data uzasadnia jego nastrój. To czas pokolenia powstańców, straceńców, którzy zostali skazani przez historię i geopolityczne położenie ojczyzny na nieszczęśliwy los. Zwrócony do matki utwór jest refleksją o powinnościach jej syna anonimowego, jednego z wielu. Matka musi więc podjąć zadanie wychowania go do życia pełnego niebezpieczeństw i do ofiary „na ołtarzu ojczyzny”. Zawarte w tytule określenie „Polka” jest dla matki zobowiązujące. Mając świadomość przynależności do narodu, który musi wszelkimi sposobami starać się o niepodległy byt, matka nie może postąpić inaczej, jak tylko przygotować syna do patriotycznej służby. Nie może też zapominać o wzorcu Matki Bolesnej, współcierpiącej z Synem, a zatem Współodkupicielki. Taka postawa - choć wymagająca wielkiego wysiłku - jest jedyną z możliwych dla osoby mającej poczucie narodowej tożsamości.

Pierwsza i trzecia strofa wiersza zaczyna się apostrofą O matko Polko! Po niej następuje zarysowany zaraz na początku utworu obraz syna - bystrego, zdolnego, a zarazem szlachetnego dziecięcą niewinnością, zachłystującego się ideałami dawnych Polaków, sięgającego do skarbnicy narodowej tradycji:

O matko Polko! gdy u syna twego

W źrenicach błyszczy genijuszu świetność,

Jeśli mu patrzy z czoła dziecinnego

Dawnych Polaków duma i szlachetność;

Jeśli rzuciwszy rówieśników grono

Do starca bieży, co mu dumy pieje,

Jeżeli słucha z głową pochyloną,

Kiedy mu przodków powiadają dzieje;

O matko Polko! Źle się twój syn bawi!

[...]

Obudzenie patriotycznych uczuć jest zapowiedzią tragicznych chwil, które czekają matkę. Krwawiące jej serce - jak serce Maryi pod krzyżem - będzie wynikiem ciosu zadanego przez wroga (Takim wróg piersi twe przeszyje razem!).

Czwarta zwrotka mówi o odmienności losu Polaków w stosunku do innych narodów - choćby na świecie zapanowało szczęście i pokój, bohater, o którym mówi podmiot liryczny, ma do spełnienia swoją nieodwołalną misję:

Syn twój wyzwany do boju bez chwały

I do męczeństwa... bez zmartwychpowstania.

W tych słowach została zapisana smutna przyszłość - poświęcający swoje życie w obronie ojczyzny nie może oczekiwać pochwały nagrody, odznaczeń. Powinien przyjąć postawę męczennika gotowego na śmierć w obronie swoich ideałów. Męczeństwo w ścisłym znaczeniu tego słowa to poświęcenie życia w obronie wiary. Skojarzenie cierpiącej matki z Matką Bolesną i postawy syna z ofiarą męczennika potwierdza nierozerwalność treści patriotycznych z wiarą, z walką w imię Boga. Zaskakująco brzmią ostatnie słowa tej strofy - bez zmartwychpowstania. Odebranie jedynej nadziei stawia syna i matkę wobec konieczności dokonania dramatycznego wyboru. Decyzja jest w zasadzie przesądzona - być może jej natchnieniem były owe narodowe dumy śpiewane przez starca, może wyniesione z rodzinnego domu wychowanie do narodowej służby.

Podmiot formułuje nakazy, które matka powinna spełnić. Jej rola polega na kształtowaniu hartu ducha syna, odbieraniu mu wszelkich przyjemności. Zdania te pełne są słów oddających zło, zagrożenie, brzydotę. Dotyczy to także wrażeń zmysłowych (zapach zgnilizny).

Każże mu wcześnie w jaskinią samotną

Iść na dumanie... zalegać rohoże,

Oddychać parą zgniłą i wilgotną

I z jadowitym wężem dzielić łoże.

Tam się nauczy pod ziemię kryć z gniewem

I być jak otchłań w myśli niedościgły,

Mową truć z cicha, jak zgniłym wyziewem,

Postać mieć skromną jako wąż wystygły.

Taki sposób przedstawienia syna pozwala kojarzyć go z tytułowym bohaterem powieści poetyckiej, Konradem Wallenrodem, który posługując się podstępem - walczył z wrogiem ojczyzny. Chociaż postępował wbrew rycerskim zasadom i miał z tego powodu wyrzuty sumienia, jego samotna walka okazała się skuteczna. Postawa walenrodyzmu została w tym wierszu uogólniona. Syn, o którym mowa, jest jednym z wielu - reprezentantem narodu. Nie ma nazwiska ani nawet imienia, nie wiadomo o nim nic poza tym, że jest młodym Polakiem. Podobnie niedookreślona jest osoba matki - jednej z wielu, które wychowywały swoich synów, krzewiąc w ich sercach patriotyczne ideały i wysyłały do walki na śmierć i życie. Skuteczność zmagań z przeważającym liczebnie przeciwnikiem zależy od przyjętych metod. Podstęp, choć jest sposobem niehonorowym, daje szansę zwycięstwa.

Kolejna strofa przywołuje znak krzyża - symbol zbawienia i zarazem, jak ironicznie ujmuje rzecz podmiot wiersza, przyszła zabawka syna. Perspektywa krzyża, ofiary i śmierci jest równocześnie zapowiedzią zmartwychwstania - odrodzenia ojczyzny. Taki los wymaga odpowiedniego przygotowania doń syna:

Wcześnie mu ręce okręcaj łańcuchem,

Do taczkowego każ zaprzęgać woza,

By przed katowskim nie zbladnął obuchem

Ani się spłonił na widok powroza.

Znowu wraca refleksja o stylu walki, jaki musi obrać syn, sprzecznym z rycerskim. W związku z nim syn nie może oczekiwać chwały i uznania, wręcz przeciwnie - będzie bohaterem anonimowym, jednym z tych, których śmierć opłakuje krótko jedynie matka.

Wyzwanie przyszłe mu wróg nieznajomy,

Walkę z nim stoczy sąd krzywoprzysiężny;

A placem boju będzie dół kryjomy,

A wyrok o nim wyda wróg potężny

Zwyciężonemu za pomnik grobowy

Zostaną suche drewna szubienicy,

Za całą sławę krótki płacz kobicy

I długie nocne rodaków rozmowy.

Nietrwały, haniebny pomnik-szubienica nie przekreśla jednak sensu poniesionej ofiary. Nocne rodaków rozmowy podsycą płomień buntu na nowo. Rodacy nie zapomną, choć ich wspomnienia będą wypowiadane szeptem i pod osłoną nocy. W takiej spiskowej atmosferze przetrwa nadzieja na szczęście ojczyzny. Tragiczne losy młodego pokolenia Polaków uwikłanych przez historię w walkę zaowocują w przyszłości niepodległością ich kraju.

Wiersz Do matki Polki oddaje złożoną psychologicznie sytuację bojowników o wolność ojczyzny zmuszonych do uciekania się do środków urągających zasadom moralnym. Alina Witkowska zwraca uwagę na to, jakie pobudki skłoniły autora liryku do napisania tak okrutnego w swojej wymowie tekstu. Mickiewicz, który był już poza granicami kraju i z pewnego dystansu oceniał sytuację polityczną, miał obawy, że historia może zbyt jednoznacznie i oskarżycielsko osądzić prowadzone podstępną drogą działania zapaleńców gotowych na wszystko, by odwrócić nieszczęśliwy los ojczyzny. A nie były to dla Mickiewicza teoretyczne rozważania z zakresu moralności i taktyki działania, lecz głęboko przeżyte doświadczenie własnego losu. Tak właśnie odczuwał sytuację swoją oraz „spółuczniów, spółwięźniów, spółwygnańców” litewskich, z którymi już stoczył walkę „sąd krzywoprzysiężny”. Dodajmy i tę okoliczność, iż ofiary wyroku znajdowały się nadal w ręku kata i Mickiewicz nie tylko przez sentyment poczuwał się do wspólnoty losu. Doskonale wiedział, że jest to więź rzeczywista i jego zachowanie, jedynego, któremu udało się wyrwać poza kordon, może rzutować na ich życie. Kompromitując ich mógł przekreślić szansę skrócenia wyroku bądź przynajmniej złagodzenia kary. Toteż każdy swój czyn człowieka już wolnego oglądał w świetle ich położenia, ich aresztanckiej bądź zesłańczej doli. Wiadomo, wskazują na to listy, jak nerwowo i gwałtownie reagował na wzmianki ukazujące się za granicą, a podnoszące polityczne zasługi towarzystw wileńskich i jego samego. [...] Mickiewicz więc żył ciągle ze świadomością, że proces trwa, że on i jego przyjaciele właściwie nie opuścili ławy oskarżonych i całe ich życie, jego zwłaszcza, może być zinterpretowane jako dowód winy.8

Te dywagacje prowadzą do wniosku, że złożona i trudna sytuacja Polaków w dobie przedpowstaniowej mogła prowokować do pochopnych i niesprawiedliwych ocen. Wiersz Mickiewicza ujawnia ironię losu i tragizm wyborów, jakich musiano dokonywać. Odpowiedzialna za wychowanie (także za kształtowanie postawy patriotycznej) matka musi te szczególne okoliczności zrozumieć i właśnie tak - czasem niezgodnie z dotychczasowym pojmowaniem moralności - prowadzić syna ku postawie „cel uświęca środki”. Cel nie podlega dyskusji, nie można rezygnować z prób jego osiągnięcia. Ironia i gorycz, jaką przepojony jest wiersz Do matki Polki, pogłębiają poczucie konieczności odmiany sytuacji bez względu na moralną ocenę służących temu celowi środków. Postacią tragiczną jest nie tylko reprezentant straceńców, którzy nie mogą nie podjąć obowiązku, ale i matka zmuszona wychowywać swoje dziecko z świadomością jego tragicznej przyszłości, wbrew matczynej opiekuńczości i czułości. Nie pozostawiono jej nawet możliwości rozpamiętywania swojego bólu - tylko krótki płacz.

Z wiersza bije ostatecznie nie zgoda na klęskę, nie rezygnacja i samounicestwienie, ale moc. Bo tylko bojownik zdolny do tak okrutnego jasnowidzenia bez nadziei - nie ugnie się nigdy przed zwycięskim „wrogiem potężnym”. Jest to wiersz najtrudniej, a więc najmocniej krzepiący, wiersz nakazujący walkę o wolność mimo świadomości tak zupełnej, bezsłownej klęski, że ginie nawet imię pokonanego; wiersz głęboko, najgłębiej, najgwałtowniej buntowniczy. Który z poetów wszystkich rewolucji napisał wiersz bardziej rewolucyjny?9

Utwór Do matki Polki jest właściwie rejestrem nakazów skierowanych do matki, sformułowanych w sposób ironiczny i zaczepny. Pobudza do reakcji - refleksji nad takim modelem wychowania i jego motywacją. Dwie pierwsze strofy zawierają warunki, które musi spełnić przyszły bojownik o wolność - inteligencja, duma, szlachetność, znajomość historii narodu, którego jest synem. W trzeciej zwrotce podmiot stara się przygotować matkę do trudnego zadania, jakie musi wypełnić, zahartować, umocnić, wskazać wzór Matki Bolesnej, by w kolejnej cząstce wiersza uchylić rąbek tajemnicy przyszłego losu syna (Syn twój wyzwany do boju bez chwały / I do męczeństwa... bez zmartwychpowstania.). Najwięcej miejsca zajmuje podmiotowi proroctwo przyszłości syna i lista nakazów, które musi zrealizować matka, by wychować go do tego patriotycznego powołania, by je ułatwić i umożliwić osiągnięcie jak najlepszych efektów. Wieszczba trudnej misji bez nagrody kończy się perspektywą śmierci (szubienica), nie stylizowanej na zgon heroicznych bohaterów-rycerzy, ale haniebnej, za którą jednak nie następuje poczucie całkowitej klęski i bezsensu ofiary. Długie nocne rodaków rozmowy staną się (w domyśle) zaczynem nowego buntu, może bardziej powszechnego, na większą skalę, może także bardziej skutecznego. 11-zwrotkowy wiersz ukazuje w 44 regularnie zbudowanych wersach pewną „nieregularność” ideową. Podmiot nakłania matkę do wychowania sprzecznego z nakazem instynktu macierzyńskiego. W warstwie leksykalnej ujawnia sprzeczności, które pobrzmiewają ironicznym zgrzytem, np. krzyż - zabawka. Wiersz opiera się na technice dysonansu, dysharmonii pomiędzy tym, jak być powinno i jak być musi - wychowywanie, piastowanie do śmierci i ofiary jest trudne do przyjęcia. Stąd zapewne patetyczne i zarazem kategoryczne apostrofy O matko Polko! Proroctwo przyszłych zdarzeń (losu syna) zmusza do podjęcia świadomej decyzji. Podmiot nie pozostawia cienia wątpliwości, jakie stanowisko jest słuszne, mimo że trudne do przyjęcia i naruszające spokój sumienia. Dosadny dydaktyzm wiersza ujawniony w formułowanych wprost nakazach me razi, ani nie denerwuje. „Cel uświęca środki” - nikt z czytelników nie może sobie pozwolić na dowolną interpretację. Jest ona jednoznaczna, narzucona literą utworu - taki był zapewne zamysł autora. Żeńskie rymy przeplatane wzmacniają rytm regularnego jedenastozgłoskowca, który jest jakby zapowiedzią marszu na bój - zdecydowanego, stanowczego, bez wahania.

Utwór Do matki Polki jest tekstem o ogromnej sile wyrazu, żeby nie powiedzieć wręcz o wielkiej mocy rażenia. Zaskakuje szczerością i bezpośredniością opinii, że nie wolno jednoznacznie i pospiesznie oceniać postawy walczących o niepodległość Polaków, nawet, jeżeli stosowane przez nich metody wydają się haniebne i nierycerskie. Był także gromem w kształtowaniu świadomości politycznej tamtego pokolenia i kreowaniu patriotycznych postaw. W obecnej dobie jest dowodem żarliwego zaangażowania autora w sprawy narodowe i równocześnie rodzajem usprawiedliwienia drogi do wolności, na jaką wkraczali zdesperowani Polacy. Siła emocji wiersza Do matki Polki nie pozwala także dziś przejść obojętnie obok problemów tamtego czasu, rozterek moralnych, trudnych wyborów, postawy poświęcenia.

Zawarte w ostatnim wersie słowa groźby i nadziei - długie nocne rodaków rozmowy - wracały później niejednokrotnie w sytuacjach wymagających spiskowania i podstępu (np. w czasie okupacji czy stalinizmu). W takich momentach piękny, wzruszający wiersz Mickiewicza odżywa na nowo z wielką siłą ekspresji, przypomina wzory postaw i obowiązki wobec ojczyzny.

Refleksje filozoficzne w Zdaniach i uwagach

Pełny tytuł brzmi: Zdania i uwagi z dzieł Jakuba Bema, Anioła Ślązaka [...] i Sę-Martena. Autor przywołuje tu zapisane fonetycznie nazwiska mistyków europejskich, których pisma czytywano w okresie romantyzmu.10 Poglądy tych myślicieli wywarły duży wpływ na sposób myślenia Mickiewicza. Odwołując się do ich wypowiedzi, napisał szereg utworów literackich, epigramatycznie krótkich, aforystycznie celnych, zawierających „złote myśli”, niekiedy wprost ukierunkowanych dydaktycznie.

Pierwszym spośród tekstów należących do Zdań i uwag, zamieszczonym w podręczniku szkolnym, jest czterowersowy utwór pt. Stopnie prawd, zamykający w krótkiej formie refleksje wyniesione z lektury dzieła francuskiego mistyka Louisa Claud de Saint-Martina.

Są prawdy, które mędrzec wszystkim ludziom mówi,

Są takie, które szepce swemu narodowi;

Są takie, które zwierza przyjaciołom domu;

Są takie, których odkryć nie może nikomu.

Zaczynające się anaforą wersy są trzynastozgłoskowe, rymowane parzyście i stawiają akcent na to, że są prawdy przeznaczone dla różnego rodzaju odbiorców. Ich wyraziciel, mędrzec, wie, które z nich można przekazać wszystkim, które są zastrzeżone dla przedstawicieli jednego narodu i tylko takie grono mogą zainteresować. Są również bardziej osobiste poglądy, które w zależności od stopnia ich intymności można powierzyć bliskim lub zachować wyłącznie dla siebie. Każdy człowiek ma prawo do tajemnic, które - nie ujawnione nikomu - mogą stanowić tylko jego własność.

Interpretacja tekstu Mickiewicza skłania do wniosku, że uznawał prawo pewnych grup do wiedzy, jaką posiedli mędrcy. Każdy naród ma swoich filozofów, których przemyślenia, zakorzenione w tradycji i kulturze danej nacji, stanowią ogólnospołeczną wartość. Są jednak takie refleksje, które nie tylko może, ale nawet powinien, pozostawić sobie samemu. Odwracając ogólne stwierdzenie, że są pewne kręgi odbiorców danych treści, można przypuszczać, że naruszenie tego porządku byłoby niewłaściwe albo wręcz szkodliwe. Decyzja, komu je powierzyć, należy do mędrca. Tak jak ów myśliciel zachowuje się każdy człowiek, który wypowiada swoje uwagi do wybranego słuchacza czy kręgu odbiorców - intuicyjnie powiela ów model oparty na prostej zasadzie, że każdy, kto zdolny jest do refleksji, podejmuje ją z konkretnym przeznaczeniem, w określonym celu.

W innym utworze - Skąd męka? - Mickiewicz wskazuje pochodzenie cierpienia:

Cierpi człowiek, bo służy sam sobie za kata;

Sam sobie robi koło i sam się w nie wplata.

Ten lakoniczny dwuwiersz mógłby pretendować do roli przysłowia. Jest w swojej wymowie podobny do znanych powiedzeń: Każdy bywa kowalem swojego szczęścia i Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz. Cierpienie nie zawsze jest czymś niezawinionym, niezależnym od człowieka. Często on sam stwarza sobie sytuacje, które prowadzą do problemów i nieszczęść.

W dwuwierszu o podobnej budowie wersyfikacyjnej, zatytułowanym Mądrość, możemy odnaleźć starą, znaną prawdę o sposobie dochodzenia do mądrości:

Nauką i pieniędzmi drudzy cię zbogacą;

Mądrość musisz sam z siebie własną dobyć pracą.

Mądrość i nauka to niezupełnie to samo. Wiedzę można zdobyć, korzystając z dorobku poprzednich pokoleń, mądrość każdy musi wypracować sam. Składa się na nią zdobyta wiedza, suma przemyśleń i doświadczeń życiowych a także indywidualna wrażliwość człowieka. Nauka została tu postawiona na równi z pieniędzmi, jeśli chodzi o jej źródło. Obydwie te zdobycze można przejąć od kogoś, można się nimi dzielić. Autor przeciwstawia im mądrość jako wartość trudniejszą do osiągnięcia, wymagającą indywidualnego wysiłku, kształtującą się zależnie od tego, jak wiele pracy w jej zdobycie zainwestowano. Nie pozostawiając wątpliwości co do pochodzenia mądrości, ten krótki utwór zachęca do podejmowania trudu w celu jej zdobycia.

Urozmaiconą dialogiem formę ma utwór pt. Praktyka mówiący o celowości dochodzenia do wiedzy:

Na co będą potrzebne - pytało pacholę -

Trójkąty, czworoboki, koła, parabole?

Że potrzebne - rzekł mędrzec - musisz teraz wierzyć,

Na co potrzebne, zgadniesz, gdy zaczniesz świat mierzyć.

Scenka przedstawiająca rozmowę mędrca z uczniem-dzieckiem ukazuje, że warto zwalczyć wątpliwości czy potrzebna będzie zdobywana wiedza i do czego. Nie zawsze od razu uda się ocenić jej przydatność. Mimo to - jak poucza mędrzec - nie należy rezygnować z wysiłku poznania, bo w przyszłości, w odpowiednich okolicznościach zaowocuje on wymiernymi efektami. Utwór ma udramatyzowaną formę. Dwaj bohaterowie prowadzą dialog. Jeden z nich, nazwany mędrcem, jest autorytetem, którego słowa powinny być wystarczającą zachętą do zdobywania wiedzy. Tekst składa się z czterech trzynastozgłoskowych wersów o parzystym układzie rymów. Pod wpływem myśli niemieckiego filozofa Jakoba Boehme'a Mickiewicz napisał dwuwersowy utwór Mikrokosmos, mikrobiblia.

Ciało jest małym światem; dusza książką małą,

W której spisano wszystko, co się w świecie stało.

Człowiek w swoim materialnym wymiarze stanowi cząstkę świata, który odbija się w nim jako jego elemencie. Dusza ludzka jest nośnikiem wszelkiej wiedzy i przeżyć dotyczących świata. Istota ludzka jako tak pojęty mikrokosmos i zapis wszelkich informacji jest potęgą uwięzioną w drobnym ciele. Jako element wszechświata boskiego dzieła i zarazem odbicia - człowiek również powiela obraz Boga. Treści religijne zostały tu zasygnalizowane przy pomocy słów: mikrobiblia i dusza. Usytuowanie człowieka w świecie, rozważanie jego miejsca i funkcji w całym tym ogromnym mechanizmie - to zagadnienia, które frapowały nie tylko mistyków ale i twórców literatury, zwłaszcza w średniowieczu i w okresie romantyzmu.

Utwór pt. Cecha wyższych ukazuje wyróżnik prawdziwej wielkości (nie chodzi tu o wzrost, ale o format moralny człowieka):

Po tym wyższego męża możesz poznać w tłumie,

Że on zawsze to tylko zwykł robić, co umie.

Wyrywanie się z inicjatywą w sprawach, w których nie ma się nic do zaoferowania nie świadczy dobrze o takim człowieku. Pozostawanie przy swoich zdolnościach i umiejętnościach gwarantuje efektywność podejmowanych dzieł. Moralnie wysokich charakteryzuje skromność i właściwa ocena własnych możliwości.

Reszta prawd, podobnie jak poprzednio omawiany tekst, to dwuwiersz powielający omawiany wyżej model wersyfikacyjny. Utwór mówi o poszukiwaniu wiedzy, jaką każdy nosi w sobie, choć nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę.

Jest i więcej prawd w piśmie, lecz kto o nie pyta,

Niech sam zostanie pismem - w sobie je wyczyta.

Często reakcje intuicyjne, a więc zakorzenione w ukrytej w podświadomości wiedzy, zdobytej dzięki życiowym doświadczeniom, okazują się najbardziej odpowiednie. Człowiek jako istota rozumna może być źródłem „prawd” - jak pisze Mickiewicz - o ile potrafi je w sobie odkryć i odczytać.

Poetyckie ujęcie lapidarnych nauk zawartych w zbiorze Zdania i uwagi, regularna, zrytmizowana forma tych utworów sprawiają, że poglądy natury filozoficznej stały się przystępne. Autor odnosi się do wypowiedzi wybitnych myślicieli i - idąc ich tropem - analizuje miejsce oraz znaczenie człowieka w świecie, wartość mądrości, pracy itp. Epigramatyczna kondensacja refleksji prowadzi do klarowności ujęcia. Celnie i jednoznacznie brzmiące zdania są podsumowaniem przemyśleń podejmowanych w oparciu o lekturę modnych w okresie romantyzmu myślicieli wcześniejszych epok.

Broń mnie przed sobą samym...

Utwór napisany parzyście rymowanym trzynastozgłoskowcem liczy 31 wersów. Data i okoliczności jego powstania nie są znane. Badacze w przybliżeniu ustalili okres, w którym mógł go Mickiewicz napisać, na lata 1833-1836. Jest to jak gdyby pogłos Wielkiej Improwizacji, którą wygłasza Konrad, bohater III cz. Dziadów. Przypisywanie sobie mocy boskiej jest oparte na odwrotności biblijnej prawdy, przedstawiającej człowieka jako stworzonego na obraz Boga. Mickiewicz stara się pokazać, w jakim sensie Stwórca podobny jest do ludzi, jak dalece błędne jest mniemanie, że różni się od nich. Takie powierzchowne odczytanie treści utworu niepokoi buńczucznością i brakiem pokory, skłania do refleksji bardziej pogłębionej. Alina Witkowska określa okres dojrzałej twórczości Mickiewicza jako czas „myślenia przeciwieństwami”. Takie spojrzenie na rzeczywistość odnajduje także w omawianym wierszu. [...] piętrzenie antynomii, które wydobywają jednoczesną wielkość i nikłość ludzkiego poznania, określi także poetycki charakter wiersza Broń mnie przed sobą samym wraz z uprawianym tam sposobem rozwikływania tajemnicy obu bytów: Boga i człowieka.11 Powołując się na utarte wyobrażenia Absolutu, podmiot przekornie stara się udowodnić, że rodzaj ludzki jest w zasadzie podobny - ma takie same cechy, i zdolności. Owo utożsamienie człowieka i Boga jest jednak pozorne, w gruncie rzeczy jeszcze bardziej uwydatnia różnice. Podmiot poddaje nurtujące go zagadnienie spekulacji filozoficznej, która - umiejętnie prowadzona - wiedzie do zakładanego wniosku. Pozorną pewność twierdzeń burzy niepokój pierwszego wersu i wątpliwość zamknięta w ostatnich słowach utworu.

Broń mnie przed sobą samym - maszże dość potęgi

- słowa te świadczą o zmaganiach z sobą samym, które towarzyszą podmiotowi. Nie może on samodzielnie sobie poradzić z myślami, wątpliwościami, wewnętrznym niepokojem, marzeniem o prawdziwym i głębokim poznaniu świata i własnych możliwości. Zwracając się do Boga z prośbą o obronę, człowiek potwierdza Jego potęgę, wierzy, że może otrzymać pomoc - dostrzega tym samym pierwszą zasadniczą różnicę między sobą a Stwórcą.

Wypowiedź zwraca uwagę na ludzki wymiar Boga, na to, że stając się człowiekiem, On sam wybrał związane z tym ograniczenia i trudności.

Ty sam na siebie wdziałeś raz postać człowieka,

Powiedz, czyś wziął na chwilę, czyś ją miał od wieka ?

W tej wątpliwości odżywają nurtujące ludzkość pytania o sposób istnienia Boga. Wraca tu także odwieczna trudność w pojmowaniu nieskończoności. Istota nieograniczona w czasie, przestrzeni i możliwościach działania jest wprost niewyobrażalna. Jej istnienie można tylko wyczuwać intuicyjnie, dowodzić go na podstawie obserwacji świata, który przecież musiał się skądś wziąć. Podłożem poetycko ujętej refleksji filozoficznej jest tu wiara w istnienie tego szczególnego Bytu, który uważany jest powszechnie za potężny, wszechmocny, obdarzony daleko większymi możliwościami niż jakikolwiek zwykły śmiertelnik, nie mający żadnych ograniczeń. Można także stwierdzić, że utwór wyrósł z marzenia o takim poznaniu świata, jakie jest dostępne wyłącznie jego Stwórcy.

Prośba podmiotu o obronę przed sobą samym dotyczy zapędów do przekroczenia własnej ludzkiej ograniczoności. Chęć utożsamienia się z Bogiem, wydarcia mu Jego tajemnic, osiągnięcia Jego mocy, a przynajmniej udowodnienia Mu słabości, które pozwoliłyby się z Nim porównywać - to uporczywe myśli stale towarzyszące człowiekowi. Podmiot ma świadomość, że należy z nimi walczyć, sam przed sobą i przed Bogiem stwierdza jednak, że nie może powstrzymać się przed owym poznawczym nakazem, który w nim tkwi:

Są chwile, w których na wskroś widzę

Twoje księgi, Jak słońce mgłę przeziera, która ludziom złotą,

Brylantową zdaje się, a słońcu - ciemnotą.

Człowiek większy nad słońce wie, że ta powłoka

Złota, ciemna jest tylko tworem jego oka.

Oko w oko utapiam w Tobie me źrenice,

Chwytam Ciebie rękami za obie prawice

I krzyczę na głos cały; wydaj tajemnicę!

Chęć poznania mocy boskiej wyraża się tu jakby w formie prowokacji: obraźliwe dla Boga próby utożsamiania Go z człowiekiem prowadzą - myśląc ludzkimi kategoriami - do udowodnienia racji i wysokiej pozycji Stwórcy. Ani w Wielkiej Improwizacji, ani w wierszu Broń mnie przed sobą samym... Bóg nie odpowiada, pozostawiając człowiekowi jego wątpliwości.

Spójrzmy na kolejne wersy tego utworu:

Nie znasz początku Twego; a czyż ludzkie plemię

Wie, od jakiego czasu upadło na ziemię?

Bawisz się tylko ciągle, badając sam siebie;

Cóż robi rodzaj ludzki? - w swych dziejach się grzebie.

Twoja mądrość same o siebie nie dociecze.

A czyliż samo siebie zna plemię człowiecze?

Zacytowane wyżej i następne wersy, chociaż są próbą ukazania analogii pomiędzy ludźmi a ich Stwórcą, ujawniają słabość człowieka w pojmowaniu Bytu absolutnego. Przywoływane argumenty są niepewne, chwiejne, a czasem w ogóle nie mogą pretendować do miana argumentu, np.

Wielkiś w morzach; my po nich jeździm, głąb ich zwiedzim.

Największe podobieństwo działań i celów dotyczy walki z szatanem. W przypadku człowieka jest to zwalczanie słabości i pokus, a więc samodoskonalenie, kształtowanie własnej osobowości.

Zdolność poznania i oceny obserwowanych zjawisk zależy od perspektywy, z jakiej spogląda się na dany wycinek rzeczywistości. Z konieczności więc ludzkie poznanie jest ograniczone i niedoskonałe. Brak zgody na taki stan rzeczy prowokuje do rzucania Bogu wyzwań, np. Dowiedź, żeś jest mocniejszy. Bóg nie daje się jednak wciągnąć w rozmowę w takim stylu i milczy okazując tym swoją wyższość i doskonałość.

Wiersz jest - jak podpowiadają autorzy podręcznika - „zdialogizowanym wewnętrznie monologiem.12 O emocjonalnym charakterze wynurzeń świadczy zróżnicowanie zdań (oznajmujące, pytające, wykrzyknikowe). Są to zarówno pytania i wątpliwości, spokojnie wypowiadane opinie, jak i bezwzględne żądania, rozkazy. Adresat tylko słucha wypowiedzi podmiotu, nie wdaje się w dialog, nie ulega emocjom i nie jest podatny na prowokacyjne zaczepki. Jest to więc jakby jednostronna rozmowa, w której „rozmówca” milczy. Próby porównania człowieka z Bogiem opierają się na zestawieniu pozornych podobieństw: Ty - ja lub Ty - my.

Ostatecznie Bóg nie broni się przed człowiekiem, pozwala mu mieć wątpliwości, zastanawiać się a nawet buntować wiedząc, że wynika to z jego wiary w istnienie Stwórcy i z niemożności ogarnięcia rozumem Jego wielkości. Owo znane z III cz. Dziadów wadzenie się z Bogiem zostało tu przedstawione w nieco innym wariancie - pod postacią refleksji o pasji poznawczej i ograniczeniach, jakie uświadamia człowiekowi próba poznania Absolutu. Te zagadnienia; charakterystyczne dla okresu romantyzmu, ujawniają zainteresowania Mickiewicza i umiejętność przedstawiania rozważań natury filozoficznej w poetyckiej formie.

Liryki lozańskie

Tym mianem określa się w historii literatury cykl 4 wierszy Adama Mickiewicza napisanych w latach 1839-1840, podczas pobytu autora w Lozannnie. Sam twórca nie nadał tym tekstom tytułu ogarniającego je wszystkie. Nie należy więc traktować go jako cyklu w sensie pewnego konsekwentnie realizowanego ciągu utworów spojonych jedną ideą, ale jako zbiór dzieł powstałych w jednym miejscu, w ciągu krótkiego czasu. Określenie ”liryki lozańskie” jest więc umownym terminem „roboczym” przywołującym na myśl utwory: Snuć miłość..., Nad wodą wielką i czystą..., Gdy tu mój trup..., Polały się łzy me czyste, rzęsiste... Trzy spośród nich (zamieszczone w podręczniku szkolnym) będą przedmiotem naszej refleksji w niniejszym opracowaniu.

Ta grupa liryków Adama Mickiewicza stała się podstawą licznych analiz i interpretacji. Zwracano uwagę na oryginalność układu wersyfikacyjnego na tle dotychczasowej twórczości autora, mówiono, że w tych utworach kumulują się starania o urodę artystyczną z narażeniem na niezrozumienie tekstów przez czytelnika. Nowatorski sposób ujęcia i ocena minionych lat życia, podana w lirykach lozańskich, czyni ów cykl rodzajem podsumowania refleksji i doświadczeń rozproszonych we wspomnieniach i utworach związanych z biografią wieszcza.

Liryki lozańskie oddychają wielkim spokojem smutku i oddalenia. Uczuł poeta, że oto przechyliło się jego życie na drugą stronę lat, pozwolił płynąć łzom żalu i spoza wieku klęski spojrzał po raz pierwszy na swoje życie jako na całość, na sprawę już dokonaną.13

W krótkich utworach zawiera się wielki ładunek myśli - podsumowanie życia, zapisane jak gdyby od niechcenia, bez wielkiego wysiłku, z tendencją do podkreślania, jak w mowie potocznej, najbardziej ważkich słów (powtórzenia), a równocześnie wiersze te są trudniejsze w odbiorze, zmuszające do zatrzymania się nad nimi, do głębszej refleksji także w kontekście informacji biograficznych o autorze. Liryki lozańskie to również summa doświadczeń związanych z doskonaleniem własnego warsztatu poetyckiego Mickiewicza.

Snuć miłość...

Wiersz składa się z 12 wersów - dwóch zwrotek o różnej, objętości: siedmio- i pięciowersowej. Taki podział narzuca dwojaki sposób ujmowania treści związanych z miłością: najpierw jest to próba poetyckiego przedstawienia, skąd pochodzi miłość i jak promieniuje, później - jakie ma znaczenie dla tego, kto jest jej źródłem. Wydaje się, że jest to jak gdyby postulat, sugestia, jak należy snuć miłość, dopełniona wizją efektów, jakie to uczucie z sobą przyniesie - stanie się źródłem mocy i to nie jakiejkolwiek, nie fizycznej, ale szczególnej, kreatywnej - jak moc Stwórcy stworzenia.

Czym jest, jak określona jest miłość w tym liryku? Czy w ogóle autor zawiera tu jej jednoznaczny obraz? Jest to wiersz, który ledwie dotyka tego, co niedotykalne, zbyt delikatne i indywidualne, żeby posługiwać się określeniami wprost. Obydwie strofy pełne są porównań. Dzięki nim podmiot liryczny, wypowiadający się z pozycji doświadczonego obserwatora, który wyrobił sobie pogląd i chce się nim podzielić, stara się przybliżyć sens miłości, sposób jej „istnienia”. Trudność w nazwaniu rzeczy wprost została tym sposobem ominięta, a nawet zażegnano zagrożenie nadużycia określeń, które mogłyby nie przystawać do tak subtelnego przedmiotu wypowiedzi.

Snuć miłość, jak jedwabnik nić wnętrzem swym snuje,

Lać ją z serca, jak źródło wodę z wnętrza leje,

Rozkładać ją jak złotą blachę, gdy się kuje

Z ziarna złotego, puszczać ją w głąb, jak nurtuje

Źródło pod ziemią. - W górę wiać nią, jak wiatr wieje,

Po ziemi ją rozsypać, jak się zboże sieje.

Ludziom piastować, jako matka swych piastuje.

Pochodzenie miłości z wnętrza, z serca sprawia, że zyskuje ona rys indywidualny, osobisty, określony przez tego, kto okazał się zdolny, by kochać. Jest to zarazem wskazanie jej rangi - skoro pochodzi z wnętrza, z centrum, jej znaczenie jest niebagatelne. Pierwsze z serii porównań wskazuje, jak się ona rodzi z c z ł o w i e k a - jak nitka z trzewi jedwabnika, która jest jego wytworem, pochodzi z niego samego. Trudno byłoby znaleźć równie doskonałą analogię. Podobny sens ma kolejne porównanie - do źródła, z którego „wnętrza” pochodzi woda. I jedwab, i kryształowa czystość źródlanej wody budzą dodatkowe skojarzenia: delikatność, szlachetność oraz nieskazitelność, oczyszczająca moc, ożywcze działanie, zaspokojenie pragnienia.

Szlachetność i wartość miłości obrazuje porównanie do złotej blachy wykuwanej z ziarna cennego kruszcu. Uwagę zwraca narastanie, „rozprzestrzenianie się” tak ukazanego uczucia. Choć ilość użytego złota nie ulega zmianie, to przecież coraz cieńsza (więc także delikatniejsza) blacha rozwija się - w miarę postępowania pracy - w coraz większą powierzchnię. Miłość wymaga stałej troski - owego „wykuwani”.

Dwa następne porównania nakreślają pionowy kierunek działania miłości: w głąb i w górę -jak podziemne źródło i wiatr. Obejmuje ona nie tylko przestrzeń najbliższą człowiekowi, ale również ma zdolność sięgania do głębi (przeżyć, marzeń) i wzlatywania ponad ziemię (nie jest przyziemna, trywialna). Wersy te przywodzą na myśl takie cechy i umiejętności jak: rzetelność, wnikliwość, pokonywanie barier, lekkość, zwiewność, ulotność.

Rozsiewanie i pielęgnowanie to stałe czynności związane z miłością. Wysiew zboża, rozrzucanie w glebę ziaren, które kryją w sobie zalążek życia i są jego podstawą (pożywieniem), opieka, macierzyńska troska i czułość dopełniają ciąg skojarzeniowy zasugerowany w pierwszej strofie wiersza. Miłość trzeba w krąg rozsiewać, bo jest źródłem życia i jego zabezpieczeniem, konieczna jest także jej stała pielęgnacja, „piastowanie”, emanowanie czułością, życzliwością, chęć niesienia pomocy.

Chociaż opis miłości, jej pochodzenia oraz sposobów podtrzymywania i rozwijania jest tak krótki, daje wszechstronny, wieloaspektowy, i - co najważniejsze - piękny pod względem artystycznym ogląd uczucia. Właściwie nie tylko o uczuciu można tu mówić. Tak pojmowana miłość jest wartością wyższą, o bardziej powszechnym zasięgu niż wzajemna skłonność dwojga zakochanych, jest cnotą, która powinna promieniować na całą przestrzeń, tchnąć dobrem. Powinna być czysta i życiodajna, opiekuńcza i wypracowana w trudzie.

Zatrzymajmy jeszcze uwagę na czasownikach użytych dla wskazania zadań człowieka w misji przymnażania miłości: snuć, lać, rozkładać, kuć, puszczać w głąb, nurtować, wiać, rozsypać, siać, piastować. Zostały one wykorzystane w obu członach porównań (opisywanym i opisującym). Czasowniki te skłaniają do zastanowienia nad tym, w czym przejawia się miłość i jaka jest, oraz - co można z nią „zrobić”, równocześnie ukazują ją w analogii do materialnego konkretu. [...] w pierwszej [zwrotce] słowomiłośćużyte zostało tylko jeden raz, potem zastąpione określeniami zaimkowymi, dzięki temu wyeliminowaniu abstraktu strofa pierwsza uderzać możeorganiczną, materialną stroną procesu”.14

Z takiego obrazu miłości wyrasta przekonanie o jej sile, znaczeniu, potencji:

Stąd będzie naprzód moc twa, jak moc przyrodzenia,

A potem będzie moc twa, jako moc żywiołów,

A potem będzie moc twa, jako moc krzewienia,

Potem jak ludzi, potem jako moc aniołów,

A w końcu będzie jako moc Stwórcy stworzenia.

Wraz z rozwojem miłości wzrasta moc tego, który jest jej dawcą, źródłem, piastunem. Kolejne stopnie „mocy” i zasięgu prowadzą aż do porównania człowieka z Bogiem. Na myśl przychodzi zaraz buntownicza mowa poety Konrada z III cz. Dziadów (Wielka Improwizacja) - chęć zrównania się z Najwyższym, pokonania ludzkich ograniczeń. Tu jednak nie ma pychy i gniewu, jest natomiast stwierdzenie, że miłość czyni człowieka równym Bogu, a przynajmniej zbliża do Stwórcy. Nie ma większej mocy niż ukazana w tym porównaniu -jakże nobilitującym i zobowiązującym.

Mickiewicz zdaje się sądzić, że człowiek, który pojął Boga w jego kształcie wcielonym i potrafi go naśladować, ma prawo do świadomości optymistycznej, ufundowanej na przeświadczeniu o nowym kształcie samorealizacji. Im lepiej bowiem będzie ogarniał ziemski obraz Pana i doskonalej go naśladował, tym wyraźniej zmniejszać będzie odległość dzielącą go od Bóstwa. [...] Człowiek dla Mickiewicza był zawsze możliwością, zawsze bytem otwartym ku zmianie. Obecnie człowiek naśladujący Chrystusa stawał się propozycją zmiany permanentnej, o nieograniczonej wprost perspektywie doskonalenia. Perspektywie metafizycznej, zapewne, ale i społecznej, w ludzkiej praktyce życia uwyraźnionej.15

Najbardziej charakterystycznym rysem tego utworu jest szczególne nagromadzenie porównań. W pierwszej (siedmiowersowej zwrotce jest ich siedem, zaś w drugiej (pięciowersowej) sześć. W całym, zaledwie dwunastowersowym, utworze zmieściło się aż trzynaście porównań! Dzięki nim w pierwszej strofie ukryty podmiot stara się przybliżyć pochodzenie i istotę miłości, zaś w drugiej wskazuje na jej wielkie, podstawowe znaczenie. Bezosobowy podmiot liryczny (bezokoliczniki) ujawnia później swoją postawę wieszcza roztaczającego przed odbiorcą perspektywę twórczej przemiany losu przemiany poprzez miłość. Zwraca się do czytelnika wprost, używając zaimków w liczbie pojedynczej. Każdy może odczytać tę wypowiedź jako skierowaną właśnie do niego, sformułowaną ogólnie, ale przyjmowaną indywidualnie. Ostatnia zwrotka ukazuje stopniowe dojrzewanie przez miłość, wzrost mocy, która z niej płynie, w kolejnych etapach rozłożonych w czasie (naprzód, czterokrotnie użyte potem, w końcu).

Kolejne porównania wyraźnie nakreślają tendencję wznoszącą aż do szczytu: A w końcu będzie jako moc Stwórcy stworzenia. Miłość jako najwyższa w hierarchii cnota boska (por. Hymn o miłości św. Pawła, Pismo święte, 1 Kor 13, 1-13) jest jedyną drogą do Boga, jedynym sposobem, by się do Niego upodobnić.

Wiersz został napisany melodyjnym trzynastozgłoskowcem o ciekawym rozkładzie rymów: aabbaab cdcdc. Jest to utwór bez tytułu, dlatego w tym charakterze używa się incipitu - pierwszych słów tekstu.

Snuć miłość... to poetycka refleksja nad sensem i celem życia. Utwór ma charakter podsumowania przemyśleń, doświadczeń, obserwacji. Krótka forma wzmacnia wymowę tekstu, pozwala jego mys1 odczytać jako kategoryczną, bez cienia wątpliwości, nie dopuszczającą innej możliwości oceny miłości czy jakiejkolwiek spekulacji interpretacyjnej. Wiersz brzmi jak wyrocznia, jednak nie jakaś fatalna, niosąca zgubę, wręcz przeciwnie - zwiastująca nadzieję i moc.

Nad wodą wielką i czystą...

Kolejnym utworem okresu lozańskiego jest liryczny obraz będący wynikiem zadumy nad sensem życia i przemijaniem. Jest to liryk-alegoria, tekst podsumowujący, odnoszący się do minionych lat, oceniający życie i jego wartość w kategoriach moralnych. Owa ocena dokonuje się na podstawie osobistych przeżyć i refleksji. Autor przetwarza ją jednak w obraz statyczny i plastyczny zarazem, podlegający zmianom, a przy tym jest to obraz natury i duszy w jednym ujęciu.

Utwór składa się z 22 wersów, z pięciu czterowersowych zwrotek i jednego dwuwiersza umieszczonego po trzech pierwszych zwrotkach, a więc centralnie. Dwie pierwsze zwrotki zespolone są z sobą rymem: abac abac. Drugie i czwarte wersy rymują się z sobą, tworząc pewną całość - opis natury. Jego przedłużeniem, choć z naruszającym pozorny spokój gwałtownym efektem świetlnym, jest strofa trzecia o rymie przeplatanym. Dwuwiersz tworzą wersy zrymowane w sposób parzysty. Kolejna czterowersowa zwrotka znowu wraca do rymu przeplatanego, by w ostatniej ustąpił on układowi parzystemu. Bliższe zapoznanie się z ideą utworu pozwoli zastanowić się nad znaczeniem układów rymowych dla budowania tempa wiersza, jego wymowy i nastroju. Wydaje się, że owo zróżnicowanie jest konsekwencją różnorodności myśli zawartych w tym jednym krótkim tekście. Już w pierwszym odczytaniu utworu narzuca się motyw wiodący i zarazem słowo-klucz - woda. Często pojawia się też słownictwo kojarzące się z tym rzeczownikiem: toń, deszcz, grom, płynąć. Toń została użyta trzykrotnie. Jest to wyraz charakterystyczny dla tekstów o dominującej funkcji poetyckiej, ma charakter poetyzmu (por. warstwy słownikowe o ograniczonym zasięgu). Kojarzy się z głębią, przejrzystością wody. Tę semantykę podbudowują wersy wskazujące na zdolność odbijania kształtów - lustro spokojnej wody pozwala dostrzec w nim odbicie przedmiotów pojawiających się nad jej powierzchnią. Woda nie musi spełniać wymogu statyczności, gdy odbija się w niej światło. Grom, znak burzy, pojawia się na niebie zwykle w towarzystwie wiatru wzmagającego fale, jego odbicie jest więc równie - a może jeszcze bardziej groźne - bo wprawione w dodatkowy ruch niespokojną tonią.

Nad wodą wielką i czystą... to wiersz inspirowany widokiem zatoki, oglądanej przez Mickiewicza z okien domu, w którym zamieszkał w Lozannie. Taką właśnie poetycką, ulirycznioną rzeczywistośćnad wodą wielką i czystąukazuje nam znany wiersz z tego okresu. Wodę wielką i czystą - wśród skał - jak każde jezioro w górach. Obłoki czarne i grom, jakich wiele zobaczyć można w czasie krótkich, przelotnych burz górskich. Celowo przez poetę tak ujęte, by mogło to być każde jezioro, każda burza.16

Wypowiedź podmiotu lirycznego nosi znamiona epiki. Podmiot, czy raczej „narrator-opowiadacz”, rysuje przed oczyma odbiorcy dziwny, tajemniczy i odrealniony, choć prosty i skonkretyzowany pejzaż:

Nad wodą wielką i czystą

Stały rzędami opoki,

I woda tonią przejrzystą

Odbiła twarze ich czarne;

Nad wodą wielką i czystą

Przebiegły czarne obłoki,

I woda tonią przejrzystą

odbiła kształty ich marne;

Widać teraz jasno przyczynę takiego właśnie rozkładu rymów. Wersy pierwsze obu zwrotek są identyczne, podobnie jest w przypadku wersów trzecich. Drugie linijki pokazują stan natury: statyczne i trwałe skały i również stałe (poprzez częstotliwość występowania), choć będące w nieustannym ruchu, chmury. Ostatnie wersy przedstawiają odbite w wodzie obrazy gór i obłoków. Woda wyostrza kształty i kolory, sprawia, że odebrana wizja jest już jakby obarczona interpretacją i oceną. Czerń i marność kształtów to cechy nie pozbawione elementu wartościującego, kojarzą się z ponurością, smutkiem, prowokują do ich odrzucenia.

Trzecia zwrotka narusza szarość i ciszę nagłym błyskiem i dźwiękiem gromu:

Nad wodą wielką i czystą

Błysnęło wzdłuż i grom ryknął,

I woda tonią przejrzystą

Odbiła kształty, głos zniknął.

Podobna do poprzednich budowa zwrotki z powtarzającymi się elementami tu służy nieco innemu celowi - wskazaniu na możliwość nagłego zburzenia owej zwyczajności. Ta codzienna przeciętność nie jest w żadnym razie zagwarantowana raz na zawsze, może zostać zburzona, zniweczona. Zaraz jednak okazuje się, że jest to odmiana chwilowa. Grom równie nagle, jak się pojawił, ustępuje, a wraz z nim znika błysk i grzmot. Stwierdzeniem nienaruszalności stanu natury, mimo jej zmienności, jest dwuwiersz:

A woda, jak dawniej czysta,

Stoi wielka i przejrzysta.

Jest ona czymś odwiecznym, stałym, niewzruszonym, będąc zarazem tworzywem miękkim, plastycznym, dającym się dowolnie kształtować. Zawsze jednak wraca do stanu wyjściowego.

Wszystkie te zwrotki rysują przed oczyma czytelnika uproszczony obraz oparty na liniach poziomych i pionowych. Lustro wody tworzy płaszczyznę poziomą, przecinaną pionowymi konturami skał i (może nie tak regularną w naturze, ale w chwilowym błysku niemal prostą) linią błyskawicy. Góry i piorun uzyskują przedłużenie w odbitym obrazie. Płaszczyzną symetrii jest tafla wody. Łączy ona świat realny z iluzją, z jego wyobrażeniem.

W kolejnych dwu zwrotkach (zamykających utwór) podmiot ujawnia się i utożsamia z wodą: wszystko wiernie odbijam; Mnie płynąć, płynąć i płynąć. Czym więc jest woda, jakie jest jej znaczenie? Na pewno kojarzy się z obmywaniem i życiem, tu jednak akcent został położony na jej zdolność wiernego odbijania rzeczywistości, przy braku zaangażowania, ulegania obrazom, które odtwarza. Pod tym względem podmiot liryczny identyfikuje się z wodą, jednak w pewnej opozycji do niej ujmuje siebie jako osobę w ruchu, dynamiczną, nie mogącą spocząć. Swój stan określa przy pomocy czasownika „płynąć”, podczas gdy o wodzie mówi, że ona „stoi”. Stały ruch, przepływanie, przemieszczanie się, p r z e m i j a n i e towarzyszy człowiekowi bezustannie. Ta zmienność może być też interpretowana jako konieczność rozwoju wpisana w ziemski los człowieka. Prowadzi ona jednak nieuchronnie do kresu, którym jest śmierć. Ta perspektywa jest oddzielona zwielokrotnionym „płynąć”, domagającym się dynamiki i aktywności, choć związanym z przemijaniem i pobrzmiewającym nutą pesymizmu.

Tę wodę widzę dokoła

I wszystko wiernie odbijam

I dumne opoki czoła,

I błyskawice pomijam.

Skałom trzeba stać i grozić,

Obłokom deszcze przewozić,

Błyskawicom grzmieć i ginąć,

Mnie płynąć, płynąć, płynąć -

Każdy element rzeczywistości ma swoje miejsce, przeznaczenie, powołanie, każdemu przypisany jest los, który musi wypełnić. O ile jednak woda może sobie pozwolić na obojętność wobec świata zewnętrznego, o tyle podmiot musi umieć ocenić jego znaczenie i funkcje, musi się w nim odnaleźć i realizować. Nie byłoby to jednak możliwe przy postawie bierności i statyczności. Stąd ostatni wers, otwarty, nie ograniczony kropką, ale jak gdyby przedłużony myślnikiem sugerującym dalszy ciąg, nieustanne płynięcie, zapowiada kontynuację losu. Świadomość, że kondycja ludzka podlega odwiecznemu prawu przemijania i śmierci, nie prowadzi tu ani do buntu, ani do rozgoryczenia. Wiersz jest utrzymany w tonie poważnym, spokojnym. Pogodzenie się z losem, jego akceptacja, jest jedynym możliwym rozwiązaniem.

Cały system środków literackich tego wiersza zamknięty jest kluczem alegorii. [...] Sens metaforyczny zasugerowano mniej programowo a bardziej lirycznie, w sposób niedopowiedziany, poetycko zaszyfrowany. Znaczenie obrazu odczuwamy tu raczej, niż rozumiemy; przeżywamy lirycznie, dalecy od sfery przekonywania, rozumowania, czy widzenia naocznie.

Obraz u końca drogi poetyckiej Mickiewicza staje się transpozycją jakiejś trudno wyrażalnej, niejasno skrystalizowanej, a przecie urzekającej, przejmującej wartości lirycznej. Wiedzie nas ku elegijnej zadumie nad życiem, nad śmiercią, nad sensem naszego istnienia.17 Nad wodą wielką i czystą, jedno z najpotężniejszych osiągnięć tego okresu - to wiersz, który, obok osobistego charakteru buduje system ogólniejszych, mistyczno-poznawczych przekonań podmiotu lirycznego.18

Pozbawiony poetyckich ozdobników (wymieniony jako poetyzm wyraz toń jest tu przede wszystkim rzeczownikiem oddającym głębię wody), skonkretyzowany i prosty język odnosi do podstawowych refleksji o życiu i przemijaniu. Podmiot liryczny nie zatrzymuje uwagi czytelnika na wyszukanych figurach stylistycznych, odsyła wprost do wrażeń i myśli, które go nurtują i którymi chce się podzielić. Ten wiersz, jeden z kilku ostatnich w dorobku Mickiewicza, należy do wypowiedzi o wielkim ładunku ideowym, jest również podsumowaniem przemyśleń o życiu i zgodą na ich konkluzję.

Poeta odłączał się w tym wierszu od rzeczy i zjawisk, zarówno tych, które są stałe i trwają jak skały, od tych, które same nie tworząc kształtu, odbijają tylko powierzchnię skały i niebo, jak od tych, które mają czas trwania błyskawicy i grzmotu. Odłączał się, by nie pozostać nigdzie, by Płynąć.19

Celną, wspartą opinią Juliusza Kleinera, pointę rozważań o tym liryku podpowiada Danuta Zamącińska: [...] to najbardziej reprezentatywny utwór lozański. Widać w nim całe wielkie doświadczenie kompozycyjne Mickiewicza: „zdają się łączyć w jego budowie najróżniejsze tradycje: i prymitywność ludowych refrenów i kunszt splatania motywów powrotnych, igraszki trioletowych wariacji i opanowana kompozycja sonetowa”. I widać w nim równocześnie tę zasadniczą nowość, jaką jest w kompozycji wierszy lozańskich niedomówienie, [...]. Wiersze lozańskie pisał poeta, który przestał się jakby liczyć z czytelnikiem, z jego możliwościami przyjęcia, zrozumienia, a który równocześnie dostrzegał, że i słuchacz, i widz jest artystąi jemu pozostawia trud konkretyzacji.20

Interesującą próbą współczesnego nawiązania do zawartych w tym liryku refleksji jest wiersz Czesława Miłosza Obłoki, który może służyć do analizy porównawczej zarówno w aspekcie środków artystycznych i sposobu obrazowania, jak też pod względem ideowym.

Polały się łzy...

Najkrótszy, pięciowersowy wiersz z grupy liryków lozańskich wzbudził szerokie zainteresowanie zarówno formą, nowatorskim systemem wersyfikacyjnym, jak i treścią - skondensowaną, przejrzystą, w pełni ujmującą drogę życiową podmiotu. O omawianych wyżej tekstach tego cyklu mówiliśmy jak o lirykach podsumowujących, rozliczeniowych, obarczonych bagażem życiowych przemyśleń i doświadczeń. Polały się łzy... jeszcze bardziej zasługuje na taką opinię.

W klamrze stwierdzenia Polały się łzy me czyste, rzęsiste (pierwszy i ostatni wers) znajdują się trzy wyjaśnienia dopowiadające, co jest przyczyną płaczu:

Polały się łzy me czyste, rzęsiste,

Na me dzieciństwo sielskie, anielskie,

Na moją młodość górną i durną,

Na mój wiek męski, wiek klęski;

Polały się łzy me czyste, rzęsiste.

Spojrzenie wstecz, z perspektywy przeżytych lat, pozwala ocenić miniony czas i ustosunkować się do niego spokojnie, bez emocji. Jednak podmiot liryczny ulega wyrażonej poprzez metaforę płaczu tęsknocie za sielskim, anielskim; pogodnym i beztroskim dzieciństwem, żal mu dawno przebrzmiałej młodości znaczonej uniesieniami i błędami charakterystycznymi dla człowieka bez doświadczenia. O ile dzieciństwo i młodość wywołują pewną nostalgię, o tyle wiek męski, określony jednoznacznie jako pasmo klęsk, prowokuje do łez rozgoryczenia. Taka ocena - w kategoriach dobrze spełnionego i owocnego życia - budzi niepokój i skłania do zastanowienia, o jakich klęskach mówi podmiot liryczny.

Wiersze „rozliczeniowe”, ostatnie w dorobku poety, mają zazwyczaj cechy autobiograficzne. Wypowiadający się w pierwszej osobie liczby pojedynczej podmiot, opisujący krótko i dobitnie kolejne etapy swojego życia, wydaje się wyrazicielem myśli i własnej samooceny Mickiewicza. Czymże znaczone były jego lata dojrzałe, skąd ta nuta goryczy? Lata emigracji, tułaczki, wiecznego pielgrzymowania i tęsknoty za ojczyzną, które stały się źródłem natchnień i poetyckich uniesień, były zapewne trudnym doświadczeniem. Niełatwa była również sytuacja rodzinna poety, ojca sześciorga dzieci, których matka ustępowała w jego twórczości innym ucieleśnionym muzom z Marylą Wereszczakówną na czele. Wygnanie, konieczność zdobywania środków do życia i bieda to elementy biografii poety stałe i dotkliwe. Były także inne zmartwienia, może bardziej doskwierające i bolesne - los ojczyzny i narodu, który tak bardzo obchodził twórcę Dziadów, Konrada Wallenroda, wiersza Do matki Polki i wielu innych utworów, w których te troski z wielką siłą dochodziły do głosu.

Warto również zwrócić uwagę na związek myśli zawartej w czwartym wersie z jego melodią, odmienną na tle pozostałych. Jest to najkrótsza, ośmiozgłoskowa linijka. Poprzedzają ją jedenastozgłoskowa (6+5), dwie dziesięciozgłoskowe (5+5), zaś po niej następuje powtórzenie układu rytmicznego wersu pierwszego. Słowa: Na mój wiek męski, wiek klęski układają się w podział 5+3, tzn. z średniówką po piątej sylabie. Przedśredniówkowe części wszystkich wersów nie zaskakują żadnymi niekonsekwencjami w ich rozmiarach. Naruszenie rytmu dostrzegamy w drugiej części czwartego wersu. Jest on jak gdyby urwany, niedopowiedziany, sprawia wrażenie gwałtownego, krótkiego szlochu. Lapidarna, zdecydowana ocena „wieku męskiego” nie pozostawia żadnej interpretacyjnej dowolności, jest jednoznaczna.

Idąc tym tropem, można dostrzec, że jednoznacznej opinii podlegają dwa okresy: dzieciństwo (widziane w pozytywnym świetle) oraz wiek dojrzały (budzący rozgoryczenie). Tylko młodość określona jest jako „górna” i „durna”. Drugi epitet nie wymaga komentarza, zaś pierwszy może kojarzyć się zarówno pozytywnie jak i z odcieniem negacji. Górna, a więc górnolotna, wzniosła, patetyczna, upoetyzowana, albo także napuszona, skłonna do bezkrytycznej, wysokiej samooceny, może nawet grzesząca pychą. Obydwa epitety tworzą dodatkowy rym wewnętrzny. Przedstawiona wyżej analiza semantyczna prowadzi do wniosku, że lapidarna, krótka refleksja autobiograficzna pisana u kresu drogi twórczej poety, ujmuje kolejne etapy życia ukazane w pewnym rozwoju: od beztroskiej sielskości do poczucia klęski.

Cały utwór składa się z jednego zdania, którego główny trzon został powtórzony na końcu jak echo przedłużające ów płacz. Uwaga czytelnika skupia się wyłącznie na tym zamyśleniu nad życiem, nie jest osłabiona prezentacją sytuacji, opisem przyrody itp.21

Ten krótki, zwięzły, pozbawiony poetyckich ozdobników, ale mocny w swojej wymowie wiersz został omówiony w interesującym i ciągle komentowanym artykule awangardowego poety, Juliana Przybosia, zatytułowanym Wiersz-płacz22 napisanym w 1946 r. Autor zwraca uwagę na lapidarność ujęcia całego życia i skrótowe określenie aktualnego doń stosunku oraz jego wartości wyrażone przy pomocy przymiotników: łzy - czyste, rzęsiste, dzieciństwo - sielskie, anielskie, młodość - górna, durna. Pomiędzy połączonymi w pary epitetami rozpina się cała gama przymiotników kojarzonych z podpowiedzianym zakresem sensów, tylko opinia o wieku męskim jest „jak głaz”, jest jak gdyby jednym ponurym tąpnięciem i dlatego przede wszystkim tu można dostrzec przyczynę niepohamowanego żalu. Zestawienie epitetów w pary nie jest bez znaczenia dla budowania rytmu. Podobną funkcję pełnią powtórzenia podkreślające podmiotowość wypowiedzi, osobisty ton wiersza: na me, na moją, na mój.23

Uwagi o melodyjności utworu i jego rytmie prowadzą Przybosia do próby określenia systemu wersyfikacyjnego: [...] n i e j e s t t o a n i w i e r s z s y l a b i c z n y, a n i s y l a b o t o n i c z n y, a n i t o n i c z n y [podkr. autor]. Jakiż więc? Wiersz ten nie mieści się w żadnym znanym powszechnie systemie wersyfikacyjnym - jest prekursorskim odkryciem n o w y c h d r ó g r y t m i k i. Rytm wynika naturalnie z budowy zdania, z rozczłonkowania frazy na elementy składni. Trudno rozgraniczyć, gdzie działa jeszcze rytm wersyfikacji, a gdzie naturalna kadencja fraz; dźwignia podnosząca i staczająca zespoły słów działa z niedostrzegalną precyzją.24

W niezwykle skondensowanej formie, a zarazem w gąszczu powtórzeń i aliteracji, wśród starannie dobranych epitetów jawi się wspomnienie minionych etapów życia poety-tułacza.

Liryki lozańskie stanowią grupę najbardziej dojrzałych tekstów Adama Mickiewicza. Są równocześnie rozdziałem zamykającym twórczość liryczną poety. Dzięki swej prostocie pozwalają dostrzec poglądy wybitnego twórcy okresu romantyzmu sformułowane po latach miłosnych uniesień, patriotycznych porywów, po ponad dwudziestoletnim okresie wielkiej płodności twórczej znaczonej utworami reprezentującymi różne gatunki literackie, nastroje, emocje, zagadnienia. Perspektywa, z której dojrzały już poeta ocenia własne dokonania i drogę życiową, sprawia, że wiersze lozańskie odbierane są zazwyczaj jako utwory podsumowujące losy i dorobek autora. Do takiego odbioru skłania również wymowa omawianych liryków. Są one poważne, a nawet smutne, zaprawione goryczą. Zmuszają do poszukiwania ogólnie tylko zasygnalizowanych powodów takiego nastroju w biografii wieszcza. Niezbyt udane małżeństwo, emigracyjne tułanie bez celu, w poczuciu osamotnienia i tęsknoty za ojczyzną, kłopoty materialne - to czynniki, które na pewno nie pozostały bez wpływu na ton tych utworów. Trudności polityczne kraju dzieciństwa, brak widocznych szans na odwrócenie złego losu, marazm środowisk emigracyjnych - to kolejne, a może nawet pierwszorzędne przyczyny takiego podsumowania życia, jakie przyniosły liryki lozańskie.

Ten ostatni etap twórczości Adama Mickiewicza jeszcze bardziej umacnia wysoką ocenę kunsztu poetyckiego autora wielkiego dramatu romantycznego, słynnych ballad, Ody do młodości, sonetów i wielu innych znakomitych tekstów literackich. Tylko niewielka ich część weszła do kanonu lektur szkolnych i stała się podstawą refleksji podejmowanych w ramach tej serii opracowań,25 ale można mieć nadzieję, że jest ona dostateczną zachętą do indywidualnej lektury innych utworów wieszcza.

Przypisy

  1. S. Makowski, Romantyzm. Podręcznik literatury dla klasy drugiej szkoły średniej, Warszawa 1992, s. 184-192.

  2. Pierwsza część przedstawia utwory młodzieńcze napisane w okresie działalności autora w tajnych organizacjach młodzieżowych, utwory z tomu Ballady i romanse oraz wybrane teksty z cyklu Sonety krymskie.

  3. M. Jastrun, Na Alpach w Splügen, w: Mickiewicz, Warszawa 1949, s. 175-177.

  4. Tamże, s. 176-177.

  5. J. Przyboś, Słaby i mocny wiersz, w: Czytając Mickiewicza, Warszawa 1965, s. 193-205:

  6. A. Witkowska, Mickiewicz. Słowo i czyn, Warszawa 1986, s. 101.

  7. J. Przyboś, dz. cyt., s. 203.

  8. A. Witkowska, dz. cyt., s. 113.

  9. J. Przyboś, , w: dz. cyt., s. 180-181.

  10. Por. S. Makowski, dz. cyt., s. 187, przypis 2.

  11. A. Witkowska, dz. cyt., s. 100-101.

  12. S. Makowski, dz. cyt., s. 189.

  13. J. Przyboś, Żal rozrzutnika, w: dz. cyt., s. 233.

  14. D. Zamącińska, Ze studiów nad kompozycją wierszy lirycznych Mickiewicza, „Roczniki Humanistyczne” 1960, z. 1, s. 114.

  15. A. Witkowska, dz. cyt., s. 102-103.

  16. Cz. Zgorzelski, O lirykach Mickiewicza i Słowackiego. Eseje i studia, Lublin 1961, s. 149.

  17. Tamże, s. 149-150.

  18. J. Komar, W stronę Ałuszty (Notatki o liryce Mickiewicza), „Roczniki Humanistyczne” 1960, z. 1, s. 143.

  19. M. Jastrun, dz. cyt., Warszawa 1984, s. 253.

  20. D. Zamącińska, dz, cyt., s. 115-116. Cytat z wypowiedzi Juliusza Kleinera (ujęty w cudzysłów) pochodzi z: tenże, Nad wodą wielką i czystą, w: Studia z wersyfikacji, Wrocław 1954, s. 445-447.

  21. Por. A. Mackiewicz, Nad lirykiem A. Mickiewicza Polały się łzy, „Język Polski w Szkole Średniej” 1994/95, z. l, s. 31-32.

  22. J. Przyboś, Wiersz-płacz, w: tenże, dz. cyt., s. 220-230. 23. Tamże, s. 227-228.

  23. Tamże, s. 228.

  24. W ramach naszej serii ukazały się już opracowania następujących utworów A. Mickiewicza: Pan Tadeusz, Dziady (cz. II i IV oraz cz. III) i Konrad Wallenrod.

Spis treści

Liryka „wieku męskiego”

Do *** Na Alpach w Splügen 1829 - ostatni wiersz do Maryli

Do matki Polki

Refleksje filozoficzne w Zdaniach i uwagach

Broń mnie przed sobą samym...

Liryki lozańskie

Snuć miłość...

Nad wodą wielką i czystą...

Polały się łzy

Przypisy



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Lektury Szkolne, romantyzm - opracowania, Poezje Adama Mickiewicza - cz. I, Poezje Adama Mickiewicza
Poezje Adama Mickiewicza 1190/5451
STOSUNKI PRACY I POLITYKA PŁACOWA ściąga, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Studia magis
Legislacja - materiały do nauki, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Studia magisterskie -
J. Mickiewicz - Dziady cz. II, Gimnazjum
A. Mickiewicz DZIADY cz. II, Lektury gimnazjum
A Mickiewicz Dziady cz II
Refleksja osobista w Lirykach lozańskich Adama Mickiewicza doc
Adam Mickiewicz Dziady cz II
Apoteoza młodości w Odzie do młodości Adama Mickiewicza doc

więcej podobnych podstron