Mam na imię Marcin, to co chcę opowiedzieć, wydarzyło się gdy miałem 19 lat, ledwo co skończył się okres imprez 18-tkowych, a zaczęły się intensywne przygotowania do matury. Rodzice najchętniej zamknęliby mnie w domu i kazali się uczyć, z ogromną niechęcią wypuszczali mnie na jakiekolwiek imprezy, a przecież człowiekowi należy się czasem odpoczynek od umysłowego wysiłku, tak więc gdy już udało się wyrwać, nie było miejsca na ograniczenia czy zahamowania, i piło się do upadłego, oczywiście nie dziewczyny, każda po piwku, drineczek i już, a chłopacy jak to chłopacy, jak się nie napiją do granic swoich możliwości to impreza do bani.
Pewnego dnia dostałem zaproszenie od kumpla na imprezę, cały weekend w jego domku w górach. Nie chciałem się za bardzo tam wybierać, wiedziałem, że będzie tam wielu jego znajomych których w większości nie znam, a ci których znam, nie byli za bardzo w moim guście, jeśli chodzi o znajomych. Jednak za namową kilku znajomych z mojego otoczenia zdecydowałem się wybrać na tę imprezkę.
Cała przygoda nasza zaczęła się już na dworcu, musieliśmy się tam dostać pociągiem, a żeby nie marnować czasu, rozpoczęliśmy zabawę w przedziałach, bez żadnych wybryków oczywiście.
Gdy dojechaliśmy na stację, kolega powiadomił nas że będziemy mieli przyjemność zrobić sobie spacerek po górach, jakaś godzinka piechotą. Troszkę nie spodobało nam się to, bo gdyby powiedział o tym wcześniej nie pilibyśmy w pociągu, a tak, okazało się, że po kilku browarkach czeka nas jeszcze taki wysiłek.
Oczywiście ja wraz z moimi dwoma kolegami, byliśmy na samym końcu, spacerek tempem żółwiowym, bo w końcu nigdzie nikt nas nie gonił. Za nami szła jeszcze para kolegów Pawła (organizatora imprezy), ale znałem tylko jednego z nich, drugiego widziałem pierwszy raz na oczy, ale od razu zwrócił moją uwagę, był bardzo przystojny i wyglądał na młodszego. Nie miałem śmiałości się do niego odezwać, zapytać jak ma na imię, niestety, nieśmiałość to poważna wada.
W końcu naszym oczom ukazał się domek sporych rozmiarów, piętrowy, z ładnym ogródkiem i miejscem na ognisko, niestety pogoda najlepsza nie była, więc o ognisku mogliśmy zapomnieć od razu, a szkoda, bo piwko po kiełbaskach pieczonych smakuje bardzo dobrze.
Każdy zaraz rzucił gdzieś swoje rzeczy, zwiedziliśmy jeszcze każdy kąt tego domu i zabraliśmy się za przygotowanie imprezy. Trzeba było schłodzić alkohole, wyciągnąć szkła, dziewczyny wyciągnęły i przygotowały jakieś przekąski i można było rozpocząć biesiadę. Siedziałem praktycznie naprzeciwko tego chłopaka którego już zauważyłem w drodze, co było ogromnym plusem, bo pić w ciepłym miejscu i mieć widok na kogoś pięknego to czysta przyjemność. Jak wywnioskowałem z rozmów chłopak ten miał na imię Wojtek, zawsze mi się ono podobało, tak też miał na imię mój pierwszy chłopak. Około północy kilka osób poszło spać tłumacząc się zmęczeniem. Zostało nas kilkoro, między innymi Wojtek, więc impreza trwała dalej, ale podróż pociągiem i godzinny spacer po górach dały się we znaki, więc koło 2 wszyscy poszliśmy spać. Ja znalazłem się w pokoju gdzie było sporo osób, był to największy pokój i można tam było rozłożyć najwięcej śpiworów na podłodze. Były też dwa łóżka, na jednym z nich spał Wojtek z jednym z kolegów Pawła, strasznie mu wtedy zazdrościłem, że może spać koło tego fajnego chłopaka, jednak za dużo o tym nie myślałem i szybko zasnąłem.
Gdy obudziłem się rano, okazało się, że reszta jeszcze śpi, miałem jednak ochotę się napić więc poszedłem do kuchni. Znalazłem jakąś szklankę, zrobiłem sobie kawy żeby się przebudzić i zrobiłem sobie coś do jedzenia, wtedy ujrzałem Wojtka który wszedł do kuchni, miał tylko ubrane spodnie, co pozwoliło mi zobaczyć jego ciałko, chociaż w połowie. Od początku wiedziałem, że jest cholernie przystojny a ciało miał wspaniałe.
- Cześć! - odważyłem się wydusić coś z siebie.
- O! Hej! Jak się spało?
- Dzięki, nie najgorzej, a ty jak spałeś, w końcu miałeś wygodniej. - powiedziałem.
- Niby wygodniej, ale musiałem gnieść się z tym grubasem - odpowiedział i uśmiechnął się do mnie.
Oczywiście jego uśmiech był rozbrajający, od razu też sobie pomyślałem, że ze mną na pewno spało by mu się przyjemniej, niż z jakimś grubasem. Później zaproponowałem mu herbatę i coś do jedzenia, rozmawiało nam się bardzo przyjemnie, był bardzo sympatyczny, jak się dowiedziałem miał 17 lat i troszkę nie czuł się najlepiej, bo nie było to jego towarzystwo, lecz stwierdził, że chyba aż tak źle tego weekendu nie spędzi, wtedy uśmiechnął się i spojrzał na mnie. Troszkę się wtedy zarumieniłem, gdyż nie wiedziałem co dokładnie chodzi mu po głowie. Następnie przylazła do kuchni cała banda, każdy spragniony i głodny więc nie było już możliwości do dalszej rozmowy z Wojtkiem.
Po śniadaniu przyszedł Paweł i oznajmił, że nie ma zbyt wiele do picia i do jedzenie i trzeba się wybrać do miasta na zakupy, co oznaczało jakieś 3 godziny spaceru, zbyt wielu chętnych nie było, więc zgłosiłem się na ochotnika, jednak więcej chętnych nie było, co oznaczało, że miałem iść tylko ja z Pawłem. Zebraliśmy zamówienia, wzięliśmy kasę i plecaki i ruszyliśmy w drogę. Już szliśmy jakieś 10 minut, kiedy usłyszeliśmy, że ktoś biegnie z góry, jak się okazało był to Wojtek i jeszcze jeden mój kolega, Karol. Od razu nabrałem większej ochoty na ten spacer.
Zakupy nasze były spore i ciężko nam czterem było to wszystko pomieścić i unieść, a czekała nas teraz ponad godzinna wyprawa po górach. Paweł z Karolem szli przodem, ja z Wojtkiem kilka metrów za nimi, a wszystko dlatego, że moje buty nie były najodpowiedniejsze na górskie wyprawy i narobiło mi się kilka odcisków, ale dzięki Wojtkowi i rozmowie z nim zapomniałem jakoś o tym i nawet nie zauważyłem kiedy znaleźliśmy się w domku. Musiałam wziąć szybki prysznic, a potem położyłem się i zdrzemnąłem, obudził mnie głos Wojtka.
- Jak się czują twoje nogi? - zapytał.
- Dzięki, jakoś chyba przeżyję, aż tak już mnie to nie boli.
- Dziewczyny kazały ci przekazać tę maść, podobno jest dobra na odciski.
- O! Podziękuj im. - powiedziałem i wziąłem od niego tubkę z maścią i od razu zacząłem wcierać ją w moje stopy, co zaraz przyniosło mi ulgę.
- Może ci pomóc ?? - spytał i spojrzał na mnie - Pomasuję ci stopy jeśli chcesz.
Gdy tylko o tym pomyślałem, zrobiło mi się gorąco, strasznie uwielbiałem stopy, i wszelkie zabawy z nimi związane, ale Wojtek nie czekał na moją odpowiedź, tylko położył moją nogę na swoich kolanach i zaczął masować moje stopy i łydki.
Próbowałem się jakoś powstrzymywać, jednak nie mogłem i mój penis zaczął robić się większy, a na moich spodniach powstał niewielki namiocik. Wojtek to zauważył i zaczerwienił się, ja także, wtedy on przestał mnie masować, powiedział że musi pomóc w przygotowaniach do dzisiejszej imprezy i wyszedł. Strasznie mi było głupio, bałem się czy czasem on tego komuś nie powie, bo nikt nie wiedział że jestem gejem. Ale gdy wyszedłem z pokoju nie zauważyłem jakichś podejrzanych spojrzeń, więc chyba wszystko było w porządku. Wtedy podziękowałem dziewczynom za maść co bardzo je zdziwiło bo o niczym nie widziały, ja też się zdziwiłem i też nie rozumiałem o co w tym wszystkim chodzi. Nie miałem znowu śmiałości podejść do Wojtka i z nim pogadać, on chyba też nie, więc pozostało nam czekanie na imprezę.
Popijawa rozkręciła się na dobre, piwa się skończyły, więc pora była na coś mocniejszego. W radiu leciała muzyka, część osób tych bardziej wstawionych tańczyła po kątach, gdzieś można było spotkać jakieś całujące się pary, ale ja jakoś nie czułem tego wszystkiego, w głowie cały czas był tylko Wojtek, ale bałem się nawet spojrzeć w jego stronę.
Po paru chwilach spojrzałem kątem oka w jego stronę, lecz jego miejsce było puste. Zdobyłem się jednak na odwagę i poszedłem go poszukać. Zacząłem od pokoju gdzie spaliśmy i gdzie były nasze rzeczy, lecz jego tam nie było, pomyślałem wówczas o łazience, lecz ta była pusta, przeszukałem inne pokoje, nawet do piwnicy zszedłem, lecz Wojtka nigdzie nie było. Uznałem, że musieliśmy się gdzieś minąć a on wrócił już do naszego biesiadnego stolika, jednak tam też go nie było. Jedynym miejscem które przyszło mi jeszcze do głowy a nie sprawdziłem go, było podwórko.
Wychodząc z domku, ujrzałem Wojtka siedzącego na ławce. Siedział i patrzał na niebo, które było piękne i gwieździste tej nocy. Usiadłem obok niego, ale bez słowa, on też się nie odezwał ani nie poruszył. Spojrzałem na niego, a później na niebo, było naprawdę piękne. Nagle coś mignęło na niebie, pomyślałem sobie życzenie, chciałem tylko jednego, żeby Wojtek się odezwał, żebyśmy porozmawiali, chciałem mu wszystko wyjaśnić. Nic się jednak nie działo, cały czas siedzieliśmy, trwało to jakieś pół godziny, aż w końcu zrobiło mi się chłodno, postanowiłem, że pójdę bo cos grubszego. Gdy wstałem, Wojtek złapał mnie za rękę i powiedział, że on może mi dać swoją bluzę jeśli mi zimno, bylebym nie odchodził. Nie wiedziałem co zrobić, co powiedzieć, usiadłem z powrotem obok niego, a on zdjął swoja bluzę i narzucił ją na moje ramiona.
- Dzięki że zostałeś. - Powiedział, ale nie spojrzał na mnie.
- Wojtek, posłuchaj, chciałem pogadać z tobą o tym co się dziś zdarzyło, chciałbym cię za to przeprosić.
- Marcin, proszę, nie mów nic, to ja powinienem cię przeprosić i wyjaśnić wszystko, - wtedy na mnie spojrzał, ale jego wzrok nie był radosny tylko smutny - ale obiecaj że nikomu nic nie powiesz, że zachowasz to dla siebie bez względu na wszystko.
Spojrzałem na niego, byłem bardzo zaciekawiony teraz co on chce mi powiedzieć, ale też trochę się bałem o co chodzi.
- Marcin, ja wolę chłopców niż dziewczyny, a ty od razu spodobałeś mi się, zauważyłem cię jeszcze na dworcu i od razu chciałem być blisko ciebie, jak najbliżej, dlatego wymyśliłem, że zaniosę ci maść i powiem że to od dziewczyn, choć tak naprawdę to była moja maść i ja sam z własnej woli przyszedłem z nią do ciebie, ale to nie wszystko, oprócz samych chłopaków, strasznie lubię pieścić ich stopy, dlatego z chęcią zacząłem je masować i strasznie się podnieciłem, dlatego uciekłem, żebyś nie zobaczył co się ze mną dzieje.
Nie widziałem co powiedzieć, byłem w szoku, przed chwilą ja chciałem mu powiedzieć to samo, a on zrobił to przede mną, ten chłopak, ten piękny chłopak o którym nie mogę przestać myśleć odkąd go zobaczyłem. Siedziałem na tej ławce i nie mogłem nic ze sobą zrobić, a on patrzał w moją stronę, nagle wstał i krzyknął:
- Widziałem, że tego nie zrozumiesz, ale proszę nie mów nikomu, błagam !
Po jego policzkach zaczęły spływać łzy, odwrócił się i zaczął biec. Postanowiłem go jak najszybciej dogonić i wszystko mu wyjaśnić, biegł za szybko więc zacząłem krzyczeć żeby zaczekał. Po kilkuset metrach zatrzymał się i usiadł na drodze, szybko do niego podbiegłem, spojrzałem na niego i pocałowałem go. Spojrzał na mnie, był w szoku, a ja pocałowałem go znowu, tym razem odwzajemnił ten pocałunek i trwał on kilkanaście sekund. Były to chyba najprzyjemniejsze sekundy mego życia, całowałem się z tym wspaniałym facetem i było mi obojętne czy ktoś nas widzi czy nie.
- Wojtek, ja chciałem powiedzieć ci dokładnie to samo - powiedziałem to, cały czas dysząc bo tym biegu i namiętnym pocałunku - też wolę chłopców, uwielbiam ich stopy, a ty wpadłeś mi od razu w oku.
Spojrzał na mnie, zaczął płakać i przytulił się do mnie z całych sił. Siedzieliśmy tak jakiś czas gdy usłyszeliśmy, że ktoś nas woła. Nie mieliśmy na tyle odwagi, żeby pokazać się im w objęciach więc wróciliśmy do domku jak z normalnego spaceru, jakby nigdy nic. Ten wieczór zmienił się niesamowicie. Teraz bez skrępowania patrzałem na Wojtka i czekałem tylko by zostać z nim sam na sam. Jednak ciężko o to było w tym tłumie ludzi.
Po imprezie wszyscy udali się do swoich łóżek i śpiworów, ale ja nie mogłem spać, cały czas miałem w głowie wspaniały pocałunek. Postanowiłem się przejść i przewietrzyć, spojrzałem na łóżko Wojtka, cichutko go zawołałem, a on zaraz się odwrócił, kiwnąłem w stronę drzwi, a ona od razu wyskoczył z łóżka i poszedł za mną.
Znowu usiedliśmy na ławeczce, tym razem przytuliliśmy się do siebie. Nie mieliśmy ochoty nic mówić, tylko tak siedzieć, siedzieć i mieć gdzieś cały świat i wszystkich ludzi. Gdy zrobiło się nam już naprawdę zimno, wróciliśmy, dałem mu jeszcze gorącego buziaka na dobranoc i powiedziałem że jakoś jutro jeszcze sobie pogadamy sam na sam.
Rano zaczęły się porządki i pakowanie. Czasu nie mieliśmy zbyt wiele, a do domu trzeba było wrócić. Przez ten czas mogłem tylko popatrzeć na Wojtka, kiwnąć do niego, czy powiedzieć „cześć” nic więcej, nie było możliwości. Obmyśliłem jednak plan, że w pociągu na pewno uda nam się pogadać.
Pociąg nie był jakoś bardzo przepełniony, spokojnie znalazłem miejsce dla siebie i moich znajomych w jakimś przedziale. Nie siedziałem tam za długo, wyszedłem zobaczyć gdzie jest Wojtek. Gdy go znalazłem spojrzałem na niego i lekko kiwnąłem głową by dać mu znak. Po chwili wyszedł, był bardzo szczęśliwy że jakoś nam się udało, znaleźliśmy też jakiś pusty przedział, weszliśmy tam, zasłoniliśmy zasłonki i zgasiliśmy światło. Zaczęliśmy się całować, całować i całować, myślałem, że nie będziemy mieli kiedy pogadać, bo naszym pocałunkom nie było końca.
- Wojtek, chcesz być ze mną, chcesz być moim chłopakiem ?? - spytałem, a na odpowiedź długo czekać nie musiałem, podskoczył, rzucił się na mnie i objął.
- Oczywiście, strasznie się cieszę, bardzo cię kocham i wiem, że będzie nam razem super. - odpowiedział, i zaczął mnie całować.
Dałem mu swój numer komórki, wymieniliśmy się też numerami gg, pogadaliśmy jeszcze kilka chwil, aż nadszedł czas rozstania. Ale nie czułem się źle, widziałem, że jak tylko wrócę do domu napiszę mu sms-a i wyślę mu e-mail.
Tak też się stało, zaraz też umówiliśmy się na spotkanie następnego dnia, całe szczęście nie mieszkał zbyt daleko więc mogliśmy się widywać codziennie. Tak też się stało, mogliśmy się codziennie spotykać, mogliśmy cały czas gadać, mieliśmy mnóstwo wspólnych tematów. Tak się zaczęła nasza wspaniała miłość.