Od autora
Miłość jest najważniejszym wydarzeniem między narodzinami a śmiercią człowiek. I choć trudno o pogląd mniej oryginalny, on właśnie był przyczyną napisania tej książki. Gdyby zniknęły wszystkie książki o miłości, zniknęłaby niemal cała literatura piękna, nie byłoby ani bajek, ani wierszy, ani piosenek. Po cóż więc jeszcze jedna książka o miłości?
Otóż ta książka nie jest pracą literacką, lecz... naukową. Nie pod względem formy, ponieważ staram się możliwie mało nudzić Czytelnika ulubionymi przez naukowców długimi a obco brzmiącymi słowami, definicjami i klasyfikacjami. Jest książką naukową z powodu źródeł, z których czerpie. A źródłem tym jest współczesna psychologia i wykrywane przez nią prawidłowości rządzące naszymi uczuciami, myśleniem i zachowaniem. Naukowe analizy miłości przypominają nieco wnioskowanie o naturze huraganu na podstawie tej jego części, którą udało się pracowitemu badaczowi złapać do słoika. W dodatku przykładanie naukowej miarki do miłości uważane może być wręcz za jej profanację. Nauka poszukuje uogólnień i ucieka od szczegółu, a każda miłość jest przecież szczególna i inna niż wszystkie pozostałe. Bardziej nadaje się więc na tworzywo sztuki czy literatury niż nauki.
Cóż, czy nam się to podoba, czy nie, tyle jest w różnych miłościach podobieństw, co i różnic. Zajmowanie się i jednymi, i drugimi jednako jest fascynujące, bo fascynująca jest sama miłość. Ponadto, jakkolwiek zwykle pragniemy kochać dobrze, to jednak najczęściej robimy to źle, przynajmniej zdaniem tych, których kochamy. Nierzadko ponosimy klęskę w miłości nie z powodu braku starań, lecz właśnie dlatego, że się staramy. Rozważania nad tymi paradoksami i pułapkami miłości zajmują więc sporą część tej książki.
Myśl przewodnia jest prosta: miłość ulega nieuchronnym zmianom. Nie z powodu słabości charakteru czy zewnętrznych trudności, lecz dlatego, że taka jest natura tego uczucia. Od pewnego momentu większość tych zmian jest szkodliwa dla kochających się ludzi, a ich związek skazany jest na cichą zagładę lub głośną katastrofę, jeżeli zmianom tym nie potrafią zapobiec. Problem jednak w tym, że tylko niektórym zmianom zapobiec można. Próby zapobiegania innym narażają nas tylko na niepotrzebne frustracje i bezsilne przekonanie, że nic się nie da zrobić. Udane oddziaływanie na własny związek z innym człowiekiem wymaga (parafrazując słynną modlitwę Kurta Vonneguta):
sił - abyśmy zmienili w naszym związku z bliskim człowiekiem to, co zmienić można;
cierpliwości - abyśmy potrafili wytrzymać to, czego zmienić nie można;
i mądrości - abyśmy potrafili odróżnić jedno od drugiego.
Jest mało prawdopodobne, aby zawartość tej książki dodała komukolwiek sił lub cierpliwości. Nie z książek się one biorą. Nie można jednak wykluczyć, że pomoże ona rozróżnić w miłości to, co wymaga sił, od tego, co wymaga cierpliwości.
Książka ta powstała dzięki Fundacji im. Aleksandra von Humboldta, której stypendium umożliwiło mi ponadroczny pobyt na Uniwersytecie w Bielefeld, gdzie życzliwie gościł mnie Profesor Alois Angleitner. Dziękuję i Fundacji, i Profesorowi za stworzenie mi wspaniałych warunków do pracy. Dziękuję też Krystynie Ruszczak za nieocenioną pomoc redakcyjną (i zapoznanie mnie z treścią romansów z serii „Harlequin") oraz mojemu wydawcy, Elżbiecie Zubrzyckiej, za sprawne i błyskawiczne wydanie tej książki.
ROZDZIAŁ 1
Przemiany miłości
Trzy składniki miłości
- intymność
- namiętność
- zaangażowanie
Rozwój związku miłosnego
- zakochanie
- romantyczne początki
- związek kompletny
- związek przyjacielski
- związek pusty i jego rozpad
Zmiana jest nieodłączną towarzyszką życia: wszystko, co żyje, ulega zmianom. Brzmi to dość banalnie, dopóki nie uświadomimy sobie, że w odniesieniu do wielu zjawisk żywimy wewnętrznie sprzeczne pragnienia, aby istniały, a jednocześnie nie ulegały żadnym zmianom. Jednym z takich zjawisk jest niewątpliwie miłość -niezmienność tego uczucia jest przecież powszechnie uważana za znamię i rękojmię jego prawdziwości.
Potoczna obserwacja wskazuje jednak, że liczne (jeśli nic wszystkie) związki między ludźmi oparte na miłości ulegają w trakcie swego trwania daleko idącym przemianom. W poważnym stopniu zmienia się treść uczucia łączącego partnerów, czyli sama istota miłości. Wystąpienie takich zmian jest zwykle traktowane albo jako pojawienie się, albo jako zanik „prawdziwej" miłości. „Dopiero teraz naprawdę ją kocham" — konstatują szczęściarze. Ci zaś, którzy mniej mieli szczęścia lub jedynie dłużej czekali z wyciąganiem ostatecznych wniosków, stwierdzają: „To nie mogła być prawdziwa miłość, skoro tak niewiele z niej zostało".
Przyczyny takich zmian są zwykle upatrywane w negatywnych cechach partnera lub własnych („On jest zbyt samolubny na to, żeby mógł zdobyć się na prawdziwą miłość"). W ostateczności można jeszcze westchnąć nad ułomnością ludzkiej natury w ogóle. Z drugiej jednak strony, takie obserwacje bardziej mogą skłaniać do refleksji o naturze miłości niż o naturze zaangażowanych w dany związek osób. W tym właśnie kierunku podążają rozważania zawarte w niniejszej książce, w której staram się zaprezentować koncepcję miłości nie jako pewnego stanu uczuć tego czy innego człowieka, lecz jako procesu rozgrywającego się w długotrwałym związku dwojga ludzi. W myśl tej koncepcji nieuchronność zmian związku miłosnego nie wynika ani ze słabości charakteru jednego bądź obojga partnerów, ani z oddziaływania jakichkolwiek innych, zewnętrznych wobec danego związku czynników, lecz z wewnętrznej natury takiego związku i samego uczucia miłości.
Trzy składniki miłości
Punktem wyjścia moich rozważań jest dokonane przez Roberta J. Sternberga (1986) rozróżnienie trzech zasadniczych składników miłości: intymności, namiętności i zaangażowania w utrzymanie związku. Omówię pokrótce naturę każdego z tych składników, zwracając szczególną uwagę na ich dynamikę, to znaczy szybkość przyrostu i spadku każdego z nich w miarę trwania związku.
Intymność
„ Intymność oznacza tutaj te pozytywne uczucia i towarzyszące im działania, które wywołują przywiązanie, bliskość i wzajemną zależność partnerów od siebie. Badania Sternberga wskazują, że na tak pojmowaną intymność składają się:
- pragnienie dbania o dobro partnera,
- przeżywanie szczęścia w obecności partnera i z jego powodu,
- szacunek dla partnera,
- przekonanie, że można nań liczyć w potrzebie,
wzajemne zrozumienie,
- wzajemne dzielenie się przeżyciami i dobrami, zarówno duchowymi, jak i materialnymi,
- dawanie i otrzymywanie uczuciowego wsparcia,
- wymiana intymnych informacji,
- uważanie partnera za ważny element własnego życia.
Jeżeli Czytelnik zaczął właśnie sprawdzać, czy wszystko to czuje wobec kochanej przez siebie osoby, to spieszę dodać, że Jego związek może być intymny, nawet jeżeli któregoś z powyższych uczuć czy zachowań „brakuje" w jego związku. Albowiem nie wszystkie te uczucia muszą być przeżywane, a działania podejmowane, aby można było mówić o zaistnieniu intymności. Dla jej pojawienia się wystarczy dowolna konfiguracja wystarczająco dużej liczby tych składników. Badania Sternberga i jego współpracowników wykazują również, że struktura intymności (czyli skład „mieszanki" wymienionych punktów) nie zależy od tego, czy idzie
o miłość do partnera życiowego, ojca, matki, rodzeństwa, czy przyjaciela tej samej płci. Sugeruje to, że choć intymność pojawia się w tych związkach z różną mocą, jest ona zbiorem przeżyć charakterystycznych dla miłości w ogóle, nie zaś dla jednej tylko jej odmiany. Przeciwieństwem będzie tu namiętność, typowa dla miłości erotycznej lub romantycznej, a raczej nieobecna w miłości do rodziców czy dziecka.
Dynamika (przemiany) intymności jest łagodna: siła uczuć
i działań składających się na intymność rośnie powoli i jeszcze wolniej opada, jak to ilustruje rysunek 1.
Pozytywne emocje składające się na intymność wynikają w dużej mierze z umiejętności komunikowania się, wzajemnego zrozumienia i udzielania sobie wsparcia i pomocy, a takie umiejętności wykształcają się dopiero w trakcie wzajemnego poznawania się partnerów. W początkowym stadium związku partnerom często trudno jest się porozumieć, a wzajemne próby pomagania sobie mogą nawet przy najlepszych chęciach kończyć się niepowodzeniem wskutek nietrafnego rozpoznania i zrozumienia rzeczywistych potrzeb partnera albo też nieumiejętności ich zaspokojenia. Jakże często, gnani niecierpliwością serca, chcielibyśmy zrobić dla Niego (Niej) „wszystko", choć nie bardzo jeszcze wiemy, co by to właściwie być miało i jak miałoby się dokonać. Ta chropowatość kontaktów ustępuje jednak w miarę upływu czasu i wykształcania się