Aleksander Błok
RÓŻA I KRZYŻ
OSOBY:
HRABIA ABCHIMBAUT — pan na zamku w Langwedocji
KAPELAN
MEDYK
KUCHARZ
PIERWSZY RYCERZ.
DRUGI RYCERZ
ALISKAN — paź
BERTRAND o przezwisku „RYCERZ NIESZCZĘŚCIE" —strażnik zamkowy
GAETAN —pan na Troménec, truwer
RYBAK
IZORA — żona hrabiego
ALICJA —jej dama dworu
Rycerze, wasale, goście, damy dworu, kuchciki i czeladź, dziewczęta wiejskie, minstrelowie i żonglerzy
Rzecz dzieje się na początku XIII wieku; akty pierwszy, trzeci i czwarty. — w Langwedocji, akt drugi — w Bretanii.
AKT PIERWSZY
SCENA I
Podwórzec zamkowy. Zmrok.
BERTRAND
(śpiewa przygłuszonym głosem)
„Zewsząd nieszczęście osadza,
Jakąż masz drogę przed sobą?
Nastaw więc żagiel tułaczy
I znakiem krzyża naznaczaj
Na piersi zbroję stalową".
Dziwna ta pieśń o morzu
I o krzyżu płonącym w wichrze...
Sensu jej nie odgadnie
Prosty rozum rycerza.
Głos mój jest głuchy, nie zdoła
Oddać melodii ciemnej.
Wszędzie minie klęska spotyka!
Pieśni mej miłej Izory
Nie potrafię powtórzyć...
Stery jabłoni pniu,
Burzą zimową rozchwiany!
Czekasz chciwie na wiosnę...
Zawieje ciepły wiatr i tkliwą trawą
Zamkowy wał się zazieleni...
Czymże ty, stary, wtedy odpowiesz
Strumieniom i ptakom śpiewnym?
Wyciągniesz tylko ze trzy gałęzie bladoróżowe
W deszczami omyte powietrze —
Czarny, przez burzę udręczony pniu!
Bertrandzie, tyś tak samo nieszczęśliwy,
Potwór przez wszystkich wyśmiewany! —
Zaczną się uczty i turnieje,
Zagra myśliwski róg...
Znowu żongler jej serce poruszy
Swoją dziwną pieśnią o morzu...
Czymże, stary, wiośnie odpowiesz?
Beznadziejnej miłości drżeniem?
O miłości, tyś ciężka jak tarcza!
Ty cierpienie tylko przynosisz,
Nie ma w tobie ni krzty radości!
Cóż ta dziwna pieśń przepowiada?
„Prawo dla serca niezłomnie —
Radość — to tylko Cierpienie!"
Jakżeż cierpienie może być radością?
„Radość, o, RadośćCierpienie,
Ból nile zaznanych ran"...
ALICJA
(w oknie)
Kto tu mamrocze i śpiewa?
BERTRAND
Strażnik zamkowy.
ALICJA
Ach, to wy, Rycerzu Nieszczęście! Proszę was, odejdźcie od okna! Moja pani źle się czuje, drażni ją wasz śpiew.
BERTRAND
Odchodzę.
SCENA II
Krużganek zamkowy
ALICJA
Świętobliwy ojcze, ależ się wystraszyłam!
KAPELAN
Nie chciałem was przestraszyć, piękna pani.
ALICJA
Czy ksiądz oczekuje hrabiego?
KAPELAN
Nie, nie hrabiego.
ALICJA
A może ksiądz czeka, by paź oddał hrabinie...
KAPELAN
I nie hrabia, i nie hrabina, i nie paź... nie jesteś pani nazbyt przenikliwa, moja pięknotko...
ALICJA
Świętobliwy ojcze, gubię się w domysłach....
KAPELAN
(obejmuje ją)
Rzecz jest prostsza niż sądzisz, droga Alicjo...
ALICJA
Księże, wasz stan kapłański, wasze lata...
KAPELAN
No, o tym ja sam wiem, hultajko... mam nadzieję, że zgodzisz się przyjąć ode mnie mały upominek...
ALICJA
Ktoś :się zbliża... proszę minie puścić, bo będą krzyczeć!
KAPELAN
(uciekając)
Święty Jakubie! Dobrze, już ja ci to zapamiętam...
ALISKAN
Kto tu szepce w ciemności?
ALICJA
To ja... piękny paziu... zlękłam się... wydawało mi się, że tu ktoś jest...
ALISKAN
Oczywiście, Alicjo. Przed chwilą przez te drzwi przemknął się jego wielebność.
ALICJA
Wstrętny staruch!
ALISKAN
Co on pani zrobił?
ALICJA
Targnął się na moją cnotę... ach, Aliskanie, tracę przytomność... padam... pomóż mi...
ALISKAN
Cóż ja tu mogę? Poskarż się, parni, hrabiemu.
ALICJA
I nie pomożesz mi, piękny paziu?
ALISKAN
Nie pojmuję nawet, o czym pan mówisz, dworko. Zechciej mnie zaprowadzić do swojej pani, która tęskni za dźwiękami mej lutni.
SCENA III
Komnata Izory
IZORA (śpiewa)
„Wiruje śnieg...
Mknie błyskawicą wiek...
Śni się szczęśliwy brzeg..."
Dalej nie pamiętam... dziwna pieśń! „RadośćCierpienie... Prawo dla serca niezłomnie..." Pomóż mi, może siebie przypomnę, Alicjo!
ALICJA
Czymże mogę parni pomóc, jeśli nawet medyk pomóc nie potrafi?
MEDYK
Wypróbowałem wszystkie możliwe środki, ale nie przyniosły one ulgi chorej. Pomimo to, wnioskując według Galena i Hipokratesa, dalej twierdzę, że choroba ta nazywa się melankolią...
IZORA
Odejdź, medykusie, i tak nic nie rozumiesz.
Medyk odchodzi.
„Prawo dla serca niezłomne..." — kochać i czekać...
„RadośćCierpienie..." — tak, i cierpienie — radość z miłym!... Czy tak, Alicje?
ALICJA
(spoglądając na Aliskana)
Tak, pani, i mnie wydaje się, że tak.
IZORA
Smutno i nudno, Alicjo! Podaj mli szachy! Paziu, śpiewaj!
ALISKAN
Czy zaśpiewać dziś pani pieśń, którą śpiewają na dworze w Arras?
IZORA
Śpiewaj, co chcesz.
ALISKAN (śpiewa)
Dzień wesoły, czas promienny,
Tchnienie wiosny płynie.
Dźwięknął pierścień drogocenny
W okienną futrynę.
Nad doliną róż, owianą
Słodkimi woniami,
Tobie słowik zakochany
Szczęście przyniósł w dani...
Aeliso, usłyszże mnie
W słowika śpiewaniu...
Oddam wszystkie Święte Ziemie
Za twe miłowanie...
ALICJA.
"Wasz ruch, dostojna pani.
IZORA
(robi ruch królową)
Ach!
ALICJA
Znów zamyśliłaś się, pani
Tkliwej pieśni dźwięki tak słodkie...
IZORA
Jakiej to pieśni?
ALISKAN
O, gdybym znał przyczynę smutku...
IZORA
Sama jej nie znam.
ALISKAN
Prawda, nie jesteś, pani, taka jak dawniej...
I co dla róży róż zwyczajny słowik znaczy!...
IZORA
Jak pięknie umiesz rzecz wyrazić!...
To czarodziejka cię zapewne nauczyła
Tak zwierzać swoją miłość!
ALISKAN
I znowu szydzisz ze mnie, pani...
Czyż znałem inne czarodziejki oprócz ciebie?
IZORA
Co mi z twego pochlebstwa?
Czyż jestem barwnym motylem?
Gorzki mi miód twoich słów.
ALICJA
Szach i królowej, i królowi!
IZORA
Dzięki ci, Boże!
Dość nad szachami się nudzić! —
Czym, paziu mój czarnowłosy,
Pomóc na twoje strapienie?
ALISKAN
Przypomnij dawne zabawy!
Przypomnij: jeszcze tej wiosny
Pośród zielonej polany.
W pląsach beztroskich
Lekkie pędzaliśmy życie...
IZORA
Paziu, pamiętaj, jestem twoją panią!
ALICJA
Ona jest chora, słuchaj, Aliskanie.
IZORA (śpiewa)
„Prawo dla serca niezłomne...
Radość — to tylko Cierpienie..."
ALISKAN
Powtarzasz, pani, pieśń,
Którą śpiewał błazen najemny.
IZORA
To co? On śpiewał pieśń nie swoją...
ALISKAN
Jakowyś nędzny rybak
Z obcej i dalekiej Bretanii
Ułożył tę zawiłą pieśń...
IZORA
Jesteś zazdrosny, paziu?
Uspokójże się... ja go nie znam...
Ach, któż to wie? Może wróci ten czas,
Na zielonej polanie może
Dawna radość do nas powróci...
Nie!... Dziś wszystko smutne i obce...
Takie życie to ni sen, ni jawa!
Wychodzi.
ALISKAN
Oma doprawdy już popadła w obłęd...
ALICJA
Jestem przekonana, że to już się stało...
Przekładać ponad ciebie... i to kogo?
ALISKAN
I będziemy nudzić się przez całą zimę...
ALICJA
Smutno ci, piękny paziu?
ALISKAN
Gzy ona tu nie wróci?
ALICJA
Nie, o tej porze, wiesz, zawsze oddaje się marzeniom... i zwidują jej się sny... Nikt im nie wejdzie w tej chwili.
Tuli się do Aliskana.
SCENA IV
Komnaty Hrabiego
HRABIA
Na świętego Jakuba Kompostelskiego, doprowadzą
mnie do szaleństwa! Czy wiesz, że Otto ledwo dyszy?
KAPELAN
Pojąć nie mogę, co tak waszą miłość niepokoi. Wystarczy posłać jeszcze jeden oddział rycerzy, a zbuntowane chłopstwo będzie starte w proch.
HRABIA
A dawno to omal nie zatłukli drągami nieszczęsnego Clary'ego?
KAPELAN
Wasza miłość ma lepszych wasalów od Ottona i Clary'ego. A przy tym powiadają, że hrabia Simon de Montfort już idzie z Paryża, aby nam pomóc rozbić heretyków...
HRABIA
Kiedyż tu ten Montfort dotrze?...
Wezwać Bertranda!
Wchodzi Bertrand.
Jakie przyszły wieści?
BERTRAND
Niedobre, wasza miłość. Hrabia Rajmund
W Tuluzie pułki wystawił...
HRABIA
Morderca!
KAPELAN
I cudzołożca w dodatku: pięć żon i ani jednego prawego syna...
BERTRAND
Ich sztandar podjął Montségur..
HRABIA
Mój sąsiad!
BERTRAND
Nowemu biskupowi ich przysięgę
Złożył, a swój majątek rozdał biednym...
HRABIA
Łajdak! On właśnie pokrzywdził Clary'ego!
BERTRAND
Nie sądzę. Ludzie di są nam wrogami,
Lecz jednak czczą wraz z nami Ewangelię
I tnie mordują na pewno rycerzy
Podstępnie...
HRABIA
Wszystko to jest jedna banda!
Chłopstwo z drągami, pyszni suzereni,
Co się wyrzekli Boga i papieża,
I ich obdarci wasalowie...
BERTRAND
Ale...
HRABIA
Milcz! Ty też jesteś pewno z tejże gliny,
Tak jak wy wszyscy, niezdarzeńcy, tchórze,
Których tak łatwo jest wysadzić z siodła
Już na pierwszym turnieju....
BERTRAND
Wasza miłość,
Montfort, mówiono mi, jest teraz w Lyonie...
HRABIA
Myślisz, że to nas może zadowolić?
BERTRAND
Pan wiesz, że zawsze gotów jestem służyć
I pani mej, i panu...
HRABIA
Cóż, Rycerzu
Nieszczęście. Chociaż raz nam możesz dowieść,
Że z ciebie rycerz, a nie tchórz. Dziś w nocy
Pojedziesz przypatrywać, czy są blisko
Simona bitne zastępy!
BERTRAND
Pojadę!
HRABIA
Uważaj, przywieź jak najlepsze wieści
I nie kracz nam o nowych klęskach. Odejdź!
Bertrand wychodzi.
KAPELAN
Co prawda, to prawda! To nie rycerz, ale wrona w ry
cerskim pióropuszu...
HRABIA
Wielebny księże, w głowie mi się mąci...
KAPELAN
E, niech się wasza miłość talk nie troska. Poradzimy
sobie z przeklętymi tkaczami. Niech wasza mdłość ra
czej zwróci uwagę na to, co dzieje się na zamku...
HRABIA
Zdrada?
KAPELAN
Nie... ale...
HRABIA
Mów!
KAPELAN
Isora, coninx vestra, aliquantulum male sobria est.
HRABIA
Nic nie rozumiem! Mów po ludzku!
KAPELAN
Małżonka waszej miłości...
HRABIA
Moja żona!
KAPELAN
Na jej stole przy łożu leży romans... O Fleur...
HRABIA
I co z tego?
KAPELAN
I o Blanchefleur... zamiast książeczki do nabożeństwa.
A czy wasza miłość wie, że romanse układają wrogowie Świętego Kościoła?
HRABIA
Buntownicy!
KAPELAN
No, tak. Samozwańczego papieża uznają ludzie, którzy biją waszych rycerzy. A ludzi, którzy biją rycerzy, sławią ci, co układają romanse...
HRABIA
Mówiłem, że to wszystko jedna banda!
KAPELAN
I tego wszystkiego uczy małżonkę waszej miłości jej dama dworu...
HRABIA
Przekleństwo! O, gdybym wiedział o tym przedtem!
KAPELAN
Spokoju, wasza miłość. Ona tu idzie. Wypytajcie ją, panie, nie pokazując po sobie, że coś wiecie.
Wchodzi Alicja.
ALICJA
Wasza wysokość, moja pani jest chora...
HRABIA
Proszę! Czy od dawna?
ALICJA
Dzisiaj od rana nic nie bierze do ust.
KAPELAN
Słyszycie, wasza miłość...
HRABIA.
Wzywałaś, pani, medyka?
ALICJA
Medyk powiedział, że choroba pochodzi z melankolii, a tam, gdzie jest nadmiar melankolii, ciasto się psuje i łatwo wpaść w obłąkanie.
HRABIA
Święty Jakubie, dopomóż!
ALICJA
Parni w dzień tęskni, a po nocach szamoce się, gryzie poduszki i powtarza czyjeś imię.
HRABIA
Czyje imię?
ALICJA
Nie udało mi się dosłyszeć, zdaje się, że szepce: „Wędrowiec".
HRABIA
„Wędrowiec"?
ALICJA
Tak zwą rycerza... który ułożył pieśń...
KAPELAN
Widzicie, wasza miłość, romans rodzi pieśń, pieśń rodzi rycerza, a rycerz rodzi...
ALICJA
Pani nie może zapomnieć pieśni od czasu, jak u nas śpiewali żonglerzy...
HRABIA
O czym mowa w tej pieśni?
KAPELAN
To z góry wiadomo: o słowiku i róży.
ALICJA
Nie, o róży i o słowniku nie ma tam ani słowa. Nic nie rozumiem z tej pieśni, choć moja pani nieraz mi ją powtarzała.
HRABIA
Może więc popadła w obłąkanie?
ALICJA
Mnie już to sarniej przychodziło na myśl, wasza wysokość.
HRABIA
Zdrajcy! Zawołać tu medyka!
Wchodzi Medyk
Go z moją żoną?
MEDYK
Melancholia regnat...
HRABIA
Przekleństwo! Oni wszyscy mówią po łacinie, gdy rzecz dotyczy mojej żony!
MEDYK
Małżonkę waszej miłości trapi zimna, sucha i gorzka melankolia. Władza melankolii trwa od sierpniowych do lutowych idów.
HRABIA
Święty Jakubie! Toż przecież mamy już luty!
MEDYK
Trudno, trzeba będzie jeszcze trochę poczekać, wasza mdłość. Wkrótce zacznie przybywać krwi, a gdy nagromadzi się w nadmiarze, wypuścimy ją przez nos, jak tego uczą starożytni mędrcy, Galen i Hipokrates.
KAPELAN
W tym kryje się alegoria...
HRABIA
Święty Jakubie, sam już tracę zmysły! Ojcze duchowny, co mam teraz robić?
KAPELAN
Niech wasza mdłość na mnie polega, dam dobrą radę...
MEDYK
Idem. — melancholia regnat...
HRABIA
Medykusie, doczekasz się szubienicy!
SCENA V
Komnata Izory
ALICJA
Plama, na Boga, więcej ostrożności. Hrabia jest wzburzomy, zdaje się, że się czegoś domyśla, jesteśmy śledzone. Wasza choroba, pani — to smutek zimowy, nic więcej.
IZORA
Nie, w sercu moim jest wiosna,
Ale w tej mojej siedemnastej wiośnie
W sercu powiał mi chłód wilgotny,
Jak gdyby owiał mnie mgłą
Pień jabłoni za oknem.
Widzisz, stare, czarne gałęzie
Na tle nieba dżdżystego — jak krzyż...
Serce jak jabłoń płacze...
„Miarą Radości — Cierpienie...
Prawo dla serca niezłomnie"...
ALICJA
Wszystko to pani nagadał Rycerz Nieszczęście. Uwierzcie, parni, wiosna przywróci wam zdrowie i radość...
IZORA
Słuchaj, Alicjo,
Dzisiejszej nocy
Dziwny mi przyśnił się sen.
Śniłam, że śpię w księżyca promieniu
I słyszę, jak szumi marze,
I nieznanym żywicznym zapachem
Powietrze jest nasycone...
Naraz spod ziemi,
Jak gdyby z ciemnej mogiły,
Nieznany rycerz stanął przede mną...
Kędziory od lnu jaśniejsze
Leżały na jego ramionach...
Serce talk mocno md biło...
I klękając przed nim w zachwycie,
Zawołałam: „Gościu nieznany!
Powiedz mi swoje imię!..."
Nie wyrzekł ani słowa...
Nie ośmielam się dotknąć szat jego,
Lecz mi dziwnie i słodko do niego się modlić,
A czarna róża — czarniejsza od krwi —
Na jasnej piersi płonie...
„Wędrowcze! Wędrowcze!" — krzyknęłam...
Wtem dźwięk słyszę dziwny i światło widzę...
Ocknęłam się w łzach cała,
A w uszach — ta sama melodia,
Ale inaczej brzmiąca niż ją śpiewał żongler...
Widziałaś, że moją poduszkę
Darłam zębami
I koszulę szarpałam na sobie!
Słyszysz, jak serce m bije...
A w uszach brzmi wiecznie melodia:
„Miarą Radości — Cierpienie..."
Nie, nie potrafię powtórzyć!
ALICJA
Ciszej, na Boga! Tutaj ktoś jest...
KAPELAN (otwierając drzwi)
Więc takie wam się, pani, zwidują sny! Wszystko powtórzę hrabiemu! Starczy już pani czasu na czytanie ramansów w Okrągłej Wieży!
Wychodzi.
IZORA
Go on powiedział?
ALICJA
Groził więzieniem...
IZORA
Święty Vidianie! Co robić?
ALICJA
Nie wiem... czekać... ukorzyć się...
IZORA
Przekleństwo! Rozszarpię im serca! Nie na próżno w żyłach mej matki płynie hiszpańska krew!
ALICJA
Pani moja, ciszej... ktoś stoi pod oknem...
IZORA (wygląda przez okno)
Bertrand!.. Rycerzu! Wejdźcie! Ostrożnie!
ALICJA (płacze)
Co nam pomoże ten potwór... o, my nieszczęśliwe...
BERTRAND (wchodzi)
Pani, czym mogę wam usłużyć?
IZORA (przymilnie)
Czy moglibyście, rycerzu,
Wypełnić moje zlecenie?
BERTRAND (zdziwiony)
Parni, wszystko, co tylko zdołam...
Czekam rozkazów, nie prośby...
Lecz czy dam radę?
Hrabia na Północ mnie wysłał...
IZORA
Na Północ!
BERTRAND
Tak. Jadę dziś w nocy.
IZORA
O!... Czy jesteś mi wierny, rycerzu?
BERTRAND
Próżnie pytanie...
IZORA
Czasu jest mało!
Grozi mi więzienie...
BERTRAND
Nie rań mi serca
Okrutnym wyznaniem...
IZORA
Jesteście strażnikiem zamku.
Czy znacie Okrągłą Wieżę?
BERTRAND
Znam ją od dawna.
Wieżą Niepocieszonej Wdowy się zowie...
IZORA
Gzy jest tam przejście tajemne?
BERTRAND
Jest! W kącie, przesłonięte płytą.
Kiedyś dla wypadu zmiatało przebite...
IZORA
Mówcie!
Droga jest każda chwila!
Rycerzu... jest taka pieśń...
Ta pieśń ona spać nie pozwala...
BERTRAND
O pani, ja znam tę pieśń!
IZORA
Znasz ją! —
Musisz odnaleźć śpiewaka,
Choćby ci przyszło
Przemierzyć wszystkie kraje mgieł i śniegów!
Imię jego — Wędrowiec...
Czarną różą pierś naznaczona...
Tak objawiło mi się w wieszczym śnie!
BERTRAND
O pani! Twe polecanie
Do bajki dziecinniej podobne...
Lecz nie na próżno życie srogo się ze mną obeszło:
Wiem, że w dziecinnych snach
Więcej jest prawdy niż mniemają ludzie!
Zginę albo dokonam:
Wędrowiec przyjdzie do ciebie!
IZORA
Przysięgnij, że dochowasz tajemnicy
O tym, co tutaj było powiedziane!
BERTRAND
Na co przysięgać mam?
Czy trzeba przysiąg?
Mógłbym na różę przysiąc —
Lecz tyś od róż piękniejsza...
IZORA (zdziwiona)
O! I wyście się uczyli wdzięcznych słówek? —
Nie, przysięgnijcie na coś ważniejszego!
BERTRAND
Większych składać przysiąg
Nie śmie biedny rycerz...
IZORA (surowo)
Przysięgajcie, rycerzu!
BERTRAND
Przysięgam, że żywym nie wrócę,
Jeśli tnie znajdę rycerza!...
Na wieczną wierność Damie mej przysięgam!
IZORA (z zaciekawieniem)
Rycerzu, kto waszą Damą?
BERTRAND
Tego imienia nie śmiem wypowiedzieć...
IZORA
Mogę przykazać wam...
BERTRAND
Zezwól iść, pani, w daleką drogę...
IZORA (chytrze)
Nie, nie... powiedz imię jedynie...
Bertrand przyklęka.
Wstań, Bertrandzie, mój wierny wasalu!
Teraz ci wierzę.
Odchodzi od niego.
O, jakże mocna i piękna jest miłość!
Nawet ten ród
Nędznych, śmiesznych, przyziemnych
Darzy wiernością rycerza!
BERTRAND (do siebie)
No, potworze nieszczęsny!
Idź już, nie czekaj, wyzbądź się nadziei.
Cudzej (małości się przysłuż.
Wchodzi Hrabia podzwaniając zardzewiałymi kluczami.
HRABIA
Ani słowa, wiarołomna! Wiem wszystko! (Do Bertranda) Co tutaj robisz?
ALICJA
Wasza wysokość, on sam ta wtargnął!...
HRABIA
Na miejscu bym cię zabił, niegodziwcze, gdybyś nie był tak nędzny! Psie! Potworze! — Co za wspaniały gust ma dama dworu...
ALICJA
Wasza wysokość...
HRABIA
Milcz, nędzne stworzenie! Oto czym to się zajmujesz zamiast jej pilnować! Podzielisz los swojej pani! (Do Izory.) A może chcesz, wasza miłość, powrócić do swoich Martres Tolosanes? Za wszystko, com ci wyświadczył, płacisz mi złotem Tuluzy!
IZORA
Mój panie, jestem ci posłuszna.
HRABIA
Pojęłaś wreszcie, że próżnio mi się sprzeciwiać. Natychmiast do Wieży Niepocieszonej Wdowy! I niech ci święty Jakub Kompostelski dopomoże w poprawie! Idźcie, pani!
I zora i Alicja odchodzą.
A ty, nieszczęsny potworze, umiesz tylko krakać jak wrona i umizgać się do dam dworu! Pewno już zapomniałeś o moim poleceniu!
BERTRAND
Jadę, wedle rozkazu waszej miłości, dzisiejszej nocy.
HRABIA
Wywiedz się wszystkiego! Będę czekał miesiąc, dwa miesiące! Jeśli twoje wieści będą równie złe, to nie utrzymasz głowy na karku. Jeśli zaś przywieziesz mi dobrą wieść o hrabi Montfordzie — to ci wybaczę, Rycerzu Nieszczęście!
Wychodzi za Izorą.
BERTRAND
Piękna zwodnico!
Choćbym miał umrzeć — muszę jej dopomóc.
Cokolwiek się wydarzy — naprzód! — W noc, na Północ!
Wychodzi.
AKT DRUGI
SCENA I
Brzeg oceanu
BERTRAND
(na koniu)
Dokąd ja zajechałem? Śnieg bije w oczy, wiatr świszcze w uszach! Szaleniec! Wszystko już jednio — naprzód, mój koniu znużony!
Kryje się za kamieniem.
GAETAN
(śpiewa)
„Nie wierz szaleństwu małości!
W radości jest cierpienie!
W (radości jest cierpienie!"
RYBAK
(śpiewa)
„Nie uśnij, królu mój, Grallonie,
Twe miasto skryły tonie!
KerIsle na morskim leży dmie,
Przekleństwo córce twej!"
GAETAN
„Przekleństwo córce twej!"
Hej, rybaku!
RYBAK
Wszelki duch Pana Boga chwali! Przez ten śnieg nic nie widać! Był tu rycerz, a teraz jesteś ty! Myślałem, że to mój głos rozlega się wśród skał. Czy jesteś widmem?
GAETAN
Krzyczysz na mnie, a jednak śpiewasz moją pieśń.
RYBAK
Jaką tam twoją pieśń? Czyś ty szalony? Tę pieśń śpiewają i w Plougasnou, i w Plouézec, i u nas w Plouguarneau.
GAETAN
A gdzie było miasto KerIsle?
RYBAK
Powiadają, że gdzieś tutaj, w pobliżu. Czy widzisz to zwalisko kamieni na brzegu?
GAETAN
Widzę. Na przedzie — lew, a za nim — koń...
RYBAK
Nie ma tam żadnego konna, to po prostu kamienie, a między kamieniami topiel. Tu latem, przypływają najtłustsze kraby. Właśnie tam, jak powiadają, w każdą wigilię chudzi święty Gwennolem... A ciebie skąd Bóg prowadzi?
GAETAN
Jadę z Troménec.
RYBAK
Z Troménec? — Nie słyszałem.
GAETAN
Przecież tu w pobliżu jest AberGrach?
RYBAK
Tak, klasztor...
GAETAN
A więc jak się idzie koło klasztornego ogrodu w stronę stadni, a od studni pod górę, aż do pierwszych domów Lanndeda...
RYBAK
Któż nie zna Lanndeda! Wszyscy tam chodzimy w każde święto...
GAETAN
Jeśli nie dochodząc do kościoła skręcasz w lewo, to idąc polami wkrótce trafisz do Troménec.
RYBAK
Czy to zamek nazywa się Troménec?
GAETAN
Oczywiście, że tak.
RYBAK
A więc to jest Troménec... Nie lada dziwakiem jest na pewno pan tego zamku!
GAETAN
Czemu tak sądzisz?
RYBAK
Nie ja jeden, wszyscy tak myślą, powiadają, że sam pasie swoje stado, a całe stado to wszystkiego trzy koguty. Żyje nędznie, pewno jest skąpy. Inni rycerze ucztują i walczą na turniejach, a ten włóczy się tylko i bajdy opowiada... A ty co tam robisz?
GAETAN
Muszę się przyznać, że to ją właśnie jestem panem na zamku Troménec.
RYBAK
Wszelki duch Palna Boga chwali! Nie myślcie, panie, że jakoweś żarty sobie stroję, mało co kto gada...
GAETAN
To prawda, rybaku. Mam na piersi krzyż, a krzyż się zdobywa nie dla zabawy...
RYBAK
Krzyż na piersi — że też nie dostrzegłem go od razu... Wiadomo, panie, że nie dla bogatych pisanie jest prawo...
BERTRAND (wraca)
Znów ten sam głaz! Kto tam? Hej, włóczęgo!
GAETAN
Nie krzycz na ludzi po próżnicy. A ty kim jesteś?
BERTRAND
Rycerzem.
GAETAN
A ja lennym panem.
BERTRAND
Coś nie wyglądasz mi na pana.
GAETAN
Dowiodę ci, że to prawda. Dobywaj miecza!
Walczą.
RYBAK (uciekając)
Panie Boże, dopomóż! Ci 'rycerze ciągle się tłuką.
BERTRAND
Marnie sobie radzisz, wasza miłość! Proś o łaskę, bo utnę ci głowę!
GAETAN (zdejmując hełm)
Proszę o łaskę. Widzisz, że jestem stary.
BERTRAND
Na próżno stępiłem sobie miecz, starcze! — Przyrzeknij, że pełnisz to, o co cię poproszę.
GAETAN
Podobasz mi się i spełnię to, o co minie poprosisz. Odpocznij u minie w Troménec, nie odmów mi tego.
BERTRAND
Dzięki ci. Nie jestem zmęczony, ale koń mój znużył
się długą drogą.
SCENA II
Dziedziniec zamku Troménec.
GAETAN
... I zasnął stery król.
A wtedy podstępna córka,
Klucze cichaczem ukradłszy,
Kochankowa drzwi otworzyła...
Ale to były drzwi w grobla,
Chlusnął przez nie ocean...
Tak zatonęło KerIsle
I zginął stary król...
BERTRAND
Gdzież było to miasto KerIsle?
GAETAN
Tam, pośród głazów tych czarnych...
Posłuchaj dalej: niech będzie przeklęta!
Za to ją właśnie święty Gwennolin
Przemienił w morską wodnicę...
I gdy rozszumi się ocean,
Wilgłym grzebieniem czesze zła Morgana.
Złoto swych jasnych włosów...
Śpiewa, a głos jej jest smutny,
Jak morskiej fali pluskanie...
BERTRAND
Dziwnym jesteś człowiekiem!
O syrenach i o królach,
O miastach podwodnych.
Opowiedziałeś mi wiele!
Lecz nie wiem, kim ty sam jesteś.
Na myśl nie przyszło mi, gdym z tobą walczył,
Że pod twym hełmem
Srebrzą się siwe włosy.
To prawda, że jesteś słaby,
Lecz walczysz iak chłopak zuchwały,
To prawda, że białą masz głową,
Lecz głos dźwięczniejszy od rogu.
Jak u młodzieńca płoną twoje oczy!
GAETAN
I ja też nie myślałem, że twe włosy
Tak są pasmami siwych przetykane!
Pewno cię życie pokrzywdziło.
Lecz chociaż głos twój
Przygłuszony jest i smutny,
Twoje oblicze, dobry mój gościu,
Podoba mi się niezmiernie.
BERTRAND
Dzięki za dobre słowa!
To prawda, że bieda i smutek
Przypadły mi w udziale.
Tym tkliwiej serce wzruszyły
Twe dobre, życzliwe słowa.
Jestem Bertrandem z Tuluzy.
Nic nie oznacza dla ciebie
To ciemne imię.
Tyś pewno bogaty i znacznego rodu?
Rycerzem jesteś z postawy i mowy...
Zapewne Grobu Pańskiego broniłeś?
Krzyż na twej piersi wypłowiał...
GAETAN
Nie, ja też jestem nieznanym rycerzem
I nie płynąłem ja do Ziemi Świętej,
Chociaż podobny jestem do pątnika...
Czemu się tak przyglądasz, przyjacielu?
BERTRAND
Powiedz, jak ci na imię.
GAETAN
Gaetanem się zowię.
Z Armotryki miłej ród wiodę.
Widzisz — oto wszystkie me włości:
Skoro świt — po całym Traménec
Rozlega się pianie kogutów...
A za nimi — pieją za wzgórzami,
Potem inne i inne... ostatni
Piać zaczyna kogut klasztorny...
A ja, budząc się z pierwszym kurem,
Słyszę, jak przaz mgły moich stron
Chłodny deszcz się przesiewa
I jak szumny wzywa ocean...
Ale znowu brwi twoje drgnęły!...
BERTRAND
Dziwnej twojej mowy słuchając,
Przypomniałem sobie rzecz pewną.
Więc cóż, panie na Troménec,
Opowiedzmy sobie nawzajem
Nasze życie... W ten sposób przymierze,
Pośród szczęku mieczy zawarte,
Jeszcze mocniej słowem utwierdzimy!
GAETAN
Więcej niźli przyjacielem,
Bratem twoim
Chcę być!
Zacznij pierwszy opowieść!
BERTRAND
Smutna, o Gaetanie,
Będzie moja opowieść.
Jam syn prostego tkacza z Tuluzy,
W dzieciństwie już na służbę mnie oddano
I za długą służbę ma zamku
Hrabia miecz mi przypasał do boku...
Kiedyś, podczas turnieju,
Podstępny cios marnego wojownika
Wysadził mnie z siodła...
Olbrzym niezgrabny z delfinem w herbie
Na pierś mi stopę postawił...
Ale machnęła chustką nasza pani —
I darowano mi życie...
O, jak płonąłem i wstydem, i gniewem!
Jak go błagałem, by serce mi przebił!
Lecz podli życie mi pozostawili...
GAETAN
Haniebne czasy.
Nikt najlepszych nie ceni rycerzy.
BERTRAND
Od tego czasu nie dają mi spokoju,
Wszyscy mi w oczy się śmieją...
I ona się śmieje, wiem o tym,
W swoim oknie wysokim...
Lecz życzliwości lub może jej cienia
U niej zaznałem jedynie...
Jam od niej z dala, jak ziele od róży,
Ale czyż rozum rycerza jest zdolny
Przemoknąć serc niewieścich tajemnice?...
GAETAN
Smutna jest, bracie, twoja opowieść...
Ludzie są głupi i źli!...
Przed chwalą sami doświadczyłem
Płomienia twoich ciosów! —
Opowiedz, jakżeś do nas zawędrował...
BERTRAND
Dano mi dwa polecenia:
Muszę wywiedzieć się, kiedy Montfort
Powstanie pomoże nam stłumić...
GAETAN
I u mas ludzie mówią o Montforcie,
Lecz gdyby nawet mnie tam zawezwali,
To bym nie stanął pod ich oriflamą...
BERTRAND
A więc ty, bracie, wierzysz,
Że w żyłach naszych
Ta sarnia święta krew francuska płynie?
Montfort okrutny tymże samym mieczem,
Którym niewiernych siekł pogan,
Bratnią przelewa krew...
Pod czyj więc sztandar pójdziesz?
GAETAN
Nie ma dla mnie sztandaru.
Sam pozostanę.
BERTRAND
O, łatwo ci mówić,
A ja na służbie jestem. Cóż ja mogę,
Nieszczęsny strażnik wyniosłego zamku!
Tyle, że sam udziału nie biorę
W tych polowaniach na ubogich chłopów.
GAETAN
Musisz porzucić tamte okolice!
BERTRAND
Porzucić! Nie, tyś nie zrozumiał mnie!
Nie wierzę jak i ty w nową wyprawę,
Montforta miecz nie Boża dłoń ujęła...
Ale czyż mogę zdradzić
To, czemu służyłem całe życie.?
Zdrada — nawet nieprawdy —
Wszak dalej zowie się zdradą!
Tam umrę już, gdziem serce pozostawił!
I nie na próżno przezwano mnie Nieszczęsnym!
GAETAN
Biedaku, służba cię wiąże?
Ciężkie zapewne są
Ziemskie łańcuchy...
Nigdy ich nie dźwigałem...
Czy równie trudne drugie twe zlecenie?
BERTRAND
Bodaj na próżno bym zajechał w wasze mgły,
Zboczywszy z tuluskiego szlaku!
Jest obowiązkiem rycerza
Strzec święcie tajemnicy Damy.
Nie odpowiem ci na to.
GAETAN
Niepojęta jest dla mnie twa mowa...
BERTRAND
Niecierpliwością płonę,
Aby twoją opowieść usłyszeć!
Dziwne uczucie
Budzi we mnie
Twoje spojrzenie i głos twój!
Nie wierzę w przeczucia,
Lecz jakoś mi się wydaje,
Żeś mi został zesłany
W nagrodę za długą drogę!
GAETAN
Posłuchaj! Jestem już stary
I życie wiodę samotne,
Lecz życie jest pięknie po trzykroć!
BERTRAND
I jest po trzykroć przewrotne!
GAETAN
Nad błękitnym jeziorem moja młoda matka
Późnym wieczorem śród mgieł
Odeszła od mej kołyski...
Wodnica mnie uniosła
Do jeziornego swego zamku
I w mgielnej niewoli chowała...
I wieńcem różowych róż
Czoło me ozdobiła...
BERTRAND
Znów opowiadasz mi bajki...
GAETAN
Czyż w bajce nie może być prawdy?
BERTRAND
Talk, czasem w bajce prawda bywa...
Wybacz, mam umysł ubogi i prosty...
Zapewne w twych dziwnych słowach
Niejasny dla mnie sens się kryje...
Mów dalej, proszę...
GAETAN
Słuchaj więc dalej!
Chciałbym zostać rycerzem...
Wodnica długo trzymała mnie w objęciach
I włosami okrywszy płakała...
Nie wiedzieć co
Wróżyła nad swym kołowrotkiem...
I powiedziała: „Idź teraz
W świat dżdżysty,
W świat mgielny...
Tam Parki prowadzi przędza"...
BERTRAND (zasłuchany)
Dokąd Parki prowadzi przędza?
GAETAN
I powiedziała mi jeszcze:
„Zachwyt nad światem bezkresny
Włożę w twe serce!
Morza przysłuchuj się pieśniom,
W jasne spoglądaj zorze!
Dla ludzi będziesz daremnym wezwaniem!
Być może zdołasz wzruszyć
Serce ziemskiej dziewicy,
Lecz nikt nie wzruszy nigdy
Serca twojego...
Ono jest w mojej władzy...
Będziesz na świecie wędrowcem!
To przeznaczeniem jest twoim,
To twoja RadośćCierpienie!"
BERTRAND
„RadośćCierpienie"!
Co też to znaczy?
GAETAN
„Prawo dla serca niezłomne" —
Tak mi mówiła Wodnica
I powtarzała wśród łez:
„Wędrówka — to losy twoje!
Jakaż to przyszłość cię czeka?
Na piersi znakiem krzyża
Naznacz stalową swą zbroję!"
Krzyżem mą pierś naznaczyłem
I w świat omglony przyszedłem...
BERTRAND
Zaczekaj!
Wierzyć bajkom
Nie umiem!
Opowieść trwa pieśń przypomina!
GAETAN
Wciąż mi, Bertrandzie, nie wierzysz!
Rybacy i żonglerzy
Powszędy śpiewają me pieśni,
Pieśni o moim życiu...
BERTRAND
Dziwno mi tobie wierzyć!
Jawa to czy zwidzenie?
Radość przejasna
Serce mi przepełniła...
To ty złożyłeś tę pieśń?
GAETAN
I tę, i wiele innych!
BERTRAND
Toś ty — Wędrowiec?
GAETAN
Tak mnie Wodnica nazwała...
BERTRAND
Droższy mi jesteś ponad skarby świata!
Nad życie droższym mi bratem!
Ciebie, ciebie jedynie
Wśród śnieżnych mgieł poszukuję!
Zbudź się, nieszczęsny Bertrandzie!
Twe żywe majaczenia
Okrutnej prawdzie życia są tak obce!...
GAETAN
Jeśli jesteś szczęśliwy,
To czemu płaczesz,
Miły mój gościu?
BERTRAND
Wybacz mi, wybacz, przyjacielu!
Nazbyt mnie życie gnębiło,
Że nawet radość przyjmuję łzami!
Pierwszą radością jest, żem ciebie spotkał,
Którego nie sądziłem już spotkać na świecie!
Radością drugą — wybacz, co ci powiem —
Widzę, nie jesteś już młodzieniaszkiem:
Lepiej dosłyszy pieśń twą Izora,
Jeśli jej męska nie zwiedzie uroda
I tylko w pieśń twą będzie zasłuchana.
SCENA III
Brzeg oceanu. Gaetan i Bertrand jadą na koniach.
GAETAN
Teraz podwodne miasto jest już blisko.
Czy słyszysz bicie dzwonów?
BERTRAND
Słyszę,
Jak śpiewa szumne morze.
GAETAN
A czy widzisz,
Jak siwa szata Gwennolina
Płynie nad morzem?
BERTRAND
Widzę, jak szedziwa mgła
Uniosą się.
GAETAN
A teraz widzisz,
Jak róże rozpłoniły się na falach?
BERTRAND
Tak, to idę słońce wznosi spoza mgieł.
GAETAN
Nie! To jest łuska złowrogiej syreny...
Margana pędzi po falach... O, spójrz!
Naci nią Gwennolin wznosi swój krucyfiks!
BERTRAND
Mgły się znowu skłębiły.
GAETAN
Syrena wiarołomna śpiewa... słyszysz jęki?
BERTRAND
Słyszę jedynie smutne fal odgłosy.
Nie zwlekaj, przyjacielu! Naprzód — poprzez mgły!
AKT TRZECI
SCENA I
Komnaty Hrabiego
HRABIA
A więc widziałeś sam na własne oczy
Wojska Jego Świętobliwości?
BERTRAND
Widziałem.
HRABIA
I oriflamę prześwietną Montforta?
BERTRAND
Tak. Na czerwonym polu srebrny lew.
Ogon o czterech kiściach. Wszystkie cztery
Splecione w węzeł.
HRABIA
O, święty Jakubie,
Chwała ci!
BERTRAND
Teraz oni są w Béziers,
Palą, mordują. „Wszystkich zabijajcie! —
Powiedział legat. — Bóg swoich rozpozna!"
HRABIA
Dobrze im tak! O zuchy! Teraz widzę,
Że Montfort jest już blisko!
BERTRAND
Na tuluskim
Gościńcu, wasza małość...
HRABIA
Tak, Bartrandzie!
Dobrześ wypełnił moje polecenie!
Żądaj nagrody! Wszystko ci wybaczam.
BERTRAND
Czy mogę prosić o coś nie dla siebie?
HRABIA
Proś o co zechcesz!
BERTRAND
Wasza miłość! Jutro
Maj się zaczyna. W naszej okolicy
Jest we zwyczaju wiosnę witać pieśnią.
Ty, panie, także święć to wielkie święto...
HRABIA
Do czego zmierzasz? Sam o tym myślałem!
BERTRAND
Przyjechał ze mną żongler, wasza miłość,
I kilka nowych pieśni przywiózł z sobą.
HRABIA
Czy umyśliłeś wszystkich nas zabawić?
Więc posłuchamy, bardzo lubię pieśni!
BERTRAND
Młodą hrabinę racz uwolnić, panie,
Co cierpi w wieży uwięziona...
HRABIA
Co?
Czy ty o żonie mej mówisz, Bertrandzie?
BERTRAND
Przyobiecałeś...
HRABIA
Tak — i mych obietnic
Nie cofam nigdy. Co też cię napadło,
By o to prosić?
BERTRAND
Pierwszy dzień wiosenny,
Dostojny panie, to pierwszy roku dzień.
Więc niechajże go nie przesłania cień.
SCENA II
Kuchnie zamkowe. Kuchciki psocą, swawolą.
KUCHARZ
Powiadają, że on nawet śpi z kluczem od wieży w ręku.
Od tego czasu nikt z nas nie śmie głośno słowa powiedzieć.
MEDYK
A widziałeś, co on ma na głowie? Jak diabełna
obrazku. Dwa miesiące sięniestrzygł. Gdy sięuśmiecha, to szczerzy zęby jak pies. Nie wierzy nikomu
prócz jegowielebności. A mówiąc między nami, świętobliwy ojciec...
KUCHARZ
Ciszej, ciszej, tu i ściany mają uszy. Gzy uspokoicie się wreszcie, wisusy! No, teraz gotowe, co jeszcze?
MEDYK
Teraz podsyp trochę wierzbowej kory...
KAPELAN (wchodzi)
Święci Pańscy, co za pasztet! Dla kogo to?
KUCHARZ
Dla jaśnie oświeconej hrabiny Izory.
KAPELAN
Czekaj, czekaj... Po co się tu kręcisz, medykusie?
MEDYK
Odrobinę salix alba... na melankolię...
KAPELAN
Czy to trucizna?
MEDYK
Zwyczajny purgans, wasza wielebność...
KAPELAN
Daj mi spróbować.
ALISKAN (wchodząc)
Szukani waszej wielebności powszędy.
KAPELAN (smakując pasztet)
Czego ode mnie żądasz, młodzieńcze?
ALISKAN
Dziś mam sprawować nocną straż... (Nieznacznie podaje Kucharzowi kartkę.) Liścik wsadź do pasztetu, dostaniesz dukata.
KAPELAN
Czy wziąłeś oczyszczającą kąpiel?
ALISKAN
Wziąłem, wasza wielebność.
KAPELAN
A ile czasu pościłeś?
ALISKAN
Dwa miesiące, wasza wielebność.
KAPELAN
Idź do kaplicy, młodzieńcze; jutro podczas sumy damy ci błogosławieństwo na rycerską drogę.
ALISKAN
Jestem gotów.
KUCHARZ
Gotowe, wasza wielebność.
MEDYK
A czy dodałeś cynamonu?
KAPELAN
Przykryj półmisek i nieś za mną.
SCENA III
Wieża Niepocieszonej Wdowy.
IZORA
Boże! Raczej być niewolnicą Ormianina, raczej dźwigać kamienie i belki! — Alicjo! Chodź tu!
ALICJA
Czego żądasz, pani?
IZORA
Umieram ze smutku, Alicjo.
ALICJA
Wytrwaj, pani. Łagodnością poskromić można wściekłość smoka.
IZORA
Znam na pamięć wszystkie twoje pocieszenia. Lepiej zagrajmy.
ALICJA
W szachy czy w warcaby?
IZORA
Nie... Wyobraź sobie, że słucham mszy świętej, a on się przebrał za kleryka. W kościele ciemno... ten hultaj śledzi mnie... Kleryk zbliża się z książką do nabożeństwa... Daj mi książkę!
ALICJA
Proszę — to romans o Fleur.
IZORA
Zbliż się jak on... o, tak! Co on szepce, kiedy całuję modlitewnik?
ALICJA
Oczywiście, przede wszystkim westchnie.
IZORA
Całuję modlitewnik... on powie: „Ach", co mam na to odpowiedzieć?
ALICJA
Z początku trzeba odpowiedzieć ostrożnie, na przykład: „Co z wami, rycerzu?"
IZORA
No tak... „Co z wami, rycerzu?" Co on na to?
ALICJA
On powie: „Umieram".
IZORA (wchodząc w rolę)
„Z jakiego powodu?"
ALICJA
„Z miłości".
IZORA
„Kochacie, panie?... Kogo?..."
ALICJA
„Panią".
IZORA (spuszczając wzrok)
„Co mogę uczynić?"
ALICJA
„Uleczyć mnie".
IZORA
„W jaki sposób?"
ALICJA
„Podstępem".
IZORA
„Zdaję się na was, panie..."
ALICJA
„Jestem gotów".
IZORA
„Na go?"
ALICJA
„Przyjdę"...
IZORA
„Dokąd?"
ALICJA
„Do Wieży Niepocieszonej Wdowy"
IZORA
„W jaki sposób?"
ALICJA
„Tajemnym przejściem".
IZORA
„Kłady?"
Stukanie do drzwi.
ALICJA
Hrabia!
IZORA (pochłonięta grą)
„Kiedy? Kiedy?" — Boże! On wszystko słyszał!
Ucieka. Wchodzą Hrabia i Kapelan.
HRABIA
Daj ten pasztet! (Otwiera pokrywą.)
Gdzie jest wierzch pasztetu?
KAPELAN
Zjadłem go w trosce o waszą cześć, panie.
HRABIA
Zdrajco! Go ma z tym wspólnego moja cześć?
KAPELAN
Po pierwsze, do pasztetów mieszają niekiedy truciznę.
Po drugie, w pasztecie można przekazać list...
HRABIA
Świętobliwy ojcze! Jesteś bardziej przewidujący ode mnie! Wybacz, że cię obraziłem! — Gdzie moja żona?
ALICJA
Odmawia wieczorny pacierz.
HRABIA
Niech się pomodli —i niechaj sprzyja jej święty Jakub.
ALICJA
Cóż to się stało waszej miłości? Tak zmienić się przez dwa miesiące!
HRABIA
Wiem, co robię... Lepiej ukryć młodą żonę w bezpiecznym miejscu, niż na próżno tracić czas i wysiłki. Jakże się czuje?
ALICJA
Z dnia na dzień traci sen i apetyt.
HRABIA
Może ją we śnie coś trapi?
ALICJA
Jeszcze wczoraj... rycerz...
HRABIA
Znowu!
ALICJA
Piękny jak święty Hubert...
HRABIA
Przekleństwo!
ALICJA
A przy tym rysy jego przypominały rysy waszej miłości...
HRABIA
Moje! — To dobrze. Widocznie rzecz przybiera dobry obrót, jeśli zaczynają jej się śnić takie sny!
ALICJA
Moja pani ma jedno tylko utajone pragnienie, ale nie śmie się waszej miłości przyznać...
HRABIA
Mówcie i nie obawiajcie się. Archimbaut jest szczodry!
ALICJA
Pomogły jej nauki świętobliwego ojca... chciałaby pomodlić się w kościele... właśnie przed chwilą mówiłyśmy o tym...
HRABIA
Rad jesteś, ojcze świętobliwy?...
KAPELAN
Jeśli moja korna modlitwa pomogła zbłąkanej duszyczce...
IZORA (wchodzi)
Mój pan jest tutaj...
HRABIA
O, święty Jakubie!
Jakież ma włosy! — Przykładny małżonek
Dawno by ściął je! — Ale nie płacz, pani.
Zażartowałem...
IZORA
Cóż ci uczyniłam,
Że więzisz mnie w tej klatce, wasza miłość?
HRABIA
Czyś nie czytała, o pand, romansów?
Czy o rycerzach sny ci się nie śniły?
IZORA
Po stokroć grzechy moje odkupiłam...
Jam taka słaba... Jam umrzeć gotowa...
HRABIA
Chciałaś iść do kościoła?
IZORA
Do kościoła?
Alicja daje jej znak.
Ach, tak... chcę ucałować modlitewnik...
HRABIA
Podoba mi się ta prośba.
IZORA (płacze)
Okrutnie
Oszkalowano mnie!
HRABIA
Maj jutro mamy,
A pierwszy wiosny dzień — pierwszym dniem roku.
Wiesz, pani?
IZORA
Cóż mi po maju?
HRABIA
Poczekaj,
A znajdę coś, aby cię rozweselić.
Oto wieczerza tymczasem! Ten pasztet
Wspaniałe upieczony jest i zdoła
Wprowadzić ciebie, pani, w dobry humor!
Wychodzi wraz z Kapelanem.
IZORA
Potwór! Coraz to mnie na nowo zwodzi!
ALICJA
Jednak jest bardziej zgodny niż uprzednio...
IZORA (patrząc na róże w oknie)
On taki właśnie kwiat
Miał na swej piersi!
Wczorajszy blady pąk
Dziś stał się czarny jak krew,
A jutro zwiędnie
Wraz z moim życiem...
ALICJA
Wepnij, pani, różę we włosy...
IZORA
I na cóż mam się stroić?
Wszyscy zdradzili, wszyscy oszukali,
Nawet ten potwór, we mnie zakochamy!
Na cóż mi teraz potajemne przejście,
Jeżeli poseł talki nile niewarty!
ALICJA
Może już wkrótce powróci z tej drogi...
IZORA
Nie ma nadziei.
Daj przynajmniej wieczerzę, Alicjo! Przekrój pasztet...
ALICJA (kraje pasztet)
Ach!
IZORA
Co się stało? — Co ty tam ukrywasz?
ALICJA
Nic, nic...
IZORA (wyrywając jej z rąk kartką)
Daj roi to! To on nareszcie!
ALICJA
Parni...
IZORA (czyta)
„Damo, której usta są bardziej pąsowe niż róża, której głos dźwięczniejszy od słowiczego pienia, dajże mi znak. Będęoczekiwałwschodu księżyca..." O, jakże słodki jest język miłości! Jakiegoż to znaku on czeka?
ALICJA
Opamiętaj się, pani... to nie do ciebie...
IZORA
Seta to czy szczęście?... Wierny Bertrand!... A może to wszystko sen? Alicjo, będziesz miała jedwabne suknie,
drogocenne kamienie... i najpiękniejszego dworzanina... Święty Vidianie! Cóż to za znak?
SCENA IV
Różany wirydarz.
BERTRAND
Przenocuj tutaj, śród różanych krzewów.
Nikt cię nie ruszy tu.
GAETAN
A więc już jutro
Będę śpiewał u króla?
BERTRAND
U hrabiego —
Chciałeś powiedzieć?
GAETAN
Ona nie jest córką
Grallona?
BERTRAND
Wszystko to są piękne bajki!
Nie króla córką jest, lecz prostej szwaczki
Z Martres Tolosanes.
GAETAN
Jest córką prostej szwaczki!
A na starego klęski sprowadziła!
BERTRAND
Przeciwnie, on ją skrzywdził i uwięził
W wysokiej wieży.
GAETAN
Teraz już rozumiem!
Ja złotowłosą wyzwolić z niewoli
Muszę!
BERTRAND
Jest smagła. Jej czarne warkocze
Czarniejsze są od nocy.
GAETAN
Ale przecież
Nazywa się Morgana? Czy inaczej?
BERTRAND
Przecież ci wszystko jedno, kogo masz
Wyzwalać pieśnią swą. Możesz mi wierzyć.
GAETAN
Wierzę ci, bracie.
BERTRAND
Ty mli wiele bajek
Opowiadałeś, wieleś pieśni śpiewał...
Wybacz mi, prosty mam umysł i nie witam,
Gdzie jest zmyślanie, gdzie prawda u ciebie...
Więc wychowała cię wróżka?
GAETAN
Talk, wadzisz,
To ona dała mi ten krzyż.
BERTRAND
I pieśni
Cię nauczyła?
GAETAN
Tak, ona — i morze.
BERTRAND
Cóż pieśń ta znaczy? Może mi wyjaśnisz,
Jak się cierpienie stać może radością?
GAETAN
Ty znasz tę pieśń. Cóż więcej mam powiedzieć?
BERTRAND
Majaczy mi się sens, lecz ciemny umysł
Dotrzeć nie zdoła do jasnego sedna...
Jutro masz śpiewać. Ja ci strojną szatę
Przyniosę tutaj już z sarniego rana.
A teraz żegnaj. Czas mi pełnić straż.
SCENA V
Wieża Niepocieszonej Wdowy. Z oddali słychać nawoływania nocnych straży.
ALICJA
Północ minęła, pani. Zasunęnie potrzebną już płytę.
Hrabia może wejść i zobaczyć.
IZORA
Rób co chcesz, nie ma już dla mnie nadziei.
ALICJA
Mówiłam przecież, że ten liścik nie był do pani.
IZORA
Któżby śmiał pisać liściki do innej?
ALICJA
O pani, giermek przysłał go mnie...
IZORA
Nie kłam! I tak mnie nie pocieszysz...
ALICJA
Zasuwam płytę...
IZORA
Zaklinam cię na aniołów, archaniołów, na wszystkie
moce niebieskie, przyjdź do mnie! Święty Vidianie, ulituj się nade mną!
ALICJA
Pani... zmogła cię choroba... połóż się...
IZORA
Zostaw mnie samą, idź!
Alicja wychodzi.
Jak bije serce!
Bij, przepal mą pierś!
Święty Vidianie! Oto cała płonę!
Cyt! Coś zaszeleściło w krzewach róż...
To ty!... Zaklinam cię na. wszystkich świętych!
Pada na kolana. Nad płytą, w promieniach księżyca, pojawia się postać Gaetana.
Tyś to! — Snem jesteś czy jawą?
Wędrowcze! — Gdzie twoja róża? —
Na piersi twojej — płonie krzyż!...
O, nie przerażaj mnie krzyżem surowym!
Matka uczyła mnie słów modlitwy,
Ale pieśń twoja — o czymś innym mówi...
Dlaczego milczysz,
Wysłanniku niebios?
Dobrze jest modły do ciebie zanosić!...
Głośniej, o, głośniej śpiewaj swoją pieśń!
Głosie słowiczy!
Ani jeden słowik
Ojczyzny mojej biednej
Nie śpiewał tkliwiej niż ty!
Tak... Radością jest kochać...
Cierpieniem... nie znać miłości!...
Znowu zamilkłeś
I tylko serce bije...
To samo umiłowane oblicze!
Włosy od lnu jaśniejsze
I oczu płomień błekitny...
Nie odpędzaj minie krzyżem,
Pozwól mi dotkąć ciebie!...
ALICJA (za drzwiami)
Parni moja, pani...
IZORA (zrywając różę w oknie)
Daję ci różę!
Krew ma tak czarna jak ona! —
Nie odchodź! Tracę zmysły! —
Zbliż się, zbliżże się do mnie!...
Pozwól swój straszny krzyż
Czarną różą przesłonić!...
Pada bez czucia. Drzwi się otwierają. Postać znika. Wchodzą Alicja i Hrabia.
HRABIA
Co jej się stało?
ALICJA
Słyszeliście, panie, ten krzyk? Straciła zmysły! Oto do czego doprowadziło ją więzienie!
HRABIA
Wody! Ocuć ją. Jeszcze! Wraca do przytomności! Powiedz jej, że jest wolna! Jutro — maj. Bertrand przywiózł żonglera. Rozweselimy ją! Tylko ją ocuć!
SCENA VI
Podwórzec zamkowy.
BERTRAND
Jakaż noc trwożna! Powietrze napięte,
Jakby je strzała przeszyła brzęcząca...
Czy to zwidzenie, czy to noc bezsenna
Tak udręczyła moją wyobraźnię? —
Okno jest puste. Ona z tego okna
Wzywała mnie, a teraz już nie wzywa. —
A ty, mój druhu stary, czyś rad właśnie?
Próżno wyciągasz przekwitłe gałęzie
Ku oknu opuszczonemu... Już świta...
O Panie, ześlij jej spokojny sen...
Uwolnij od przywidzeń niepochwytnych
Młodej Izory gorejącą pierś...
AKT CZWARTY
SCENA I
Kwitnąca łąka. Świt.
ALISKAN
(z kwiatkiem w ręku)
Jakże ciężkie nocne czuwanie!
W tym niebieskim mroku kaplicy
Nie zmrużyłem oczu noc całą...
Maju, serce cieszysz tęskliwe!
Jak przeźrocze powietrze ranka!
O, jak tkliwie śpiewają słowiki!
Ta głupia dama myśli pewnie, że bez niej żyć nie mogę! Niemożliwe, by nie otrzymała listu... a jednak... czekałem noc całą... nie było znaku! Dobrze, będzie tego żałowała! A prawdę mówiąc, śmiertelnie mi się znudziło jej natręctwo...
O, jak tkliwie śpiewają słowiki!...
Wonie róż niby oddech. Izory...
Czyżby ta piękna dłoń miała ściskać
Twarde drzewce koncerza?
Nie, nie do tego zostałem zrodzony!
O ileż ponoć w szczęśliwym Arrasie
Ludzie są uprzejmiejsi, gładsi w obejściu, a stroje mają
piękniejsze!
Tam stoły toną
W fiołkach i różach!
Tam płynie rzeką
Pachnący klaret!
Damy znają naukę galanckiej miłości! —
Czyż mógłby tam stary zazdrośnik
Dworzan zamącać radości?
„Opacznym uczuciem jest zazdrość" —
Mówi się, pomnę, w księdze łacińskiej,
Którą mi ojciec przywiózł z Rzymu...
Patrzy w staw.
Te delikatne wargi są podobne
Do kapryśnego łuku Amora
Albo do ust Izory purpurowych...
Mam je ukrywać pod maską żelazną?
A ten różowy paznokieć mam łamać
Na stalowego miecza rękojeści? —
Nie! Jeśliby ludzie i zwyczaje
Iranie były — to w krzewach róż z Izorą
Spędzić bym mógł niejedną noc słowiczą!...
SCENA II
Wirydarz różany.
BERTRAND
(niesie strój żonglera)
O wiosno, jakże wzburzasz krew!
O miłości, tyś cięższa od tarczy! —
Śpi stary wędrowiec...
Nie słyszy słowików...
Co tam czernieje na jego krzyżu? —
Róża! — To czarna róża!
GAETAN (przez sen)
Morgano! Puść mnie! Nie duś!
BERTRAND
Obudź się,, Gaetanie!
GAETAN (budząc się)
Córko, miej litość dla ojca!...
Bracie, to ty...
Śniła mi się... córka zdrajczyni,
Jak otwierała śluzy...
BERTRAND
Dusił cię zapach róż, przyjacielu.
Go masz na piersi?
GAETAN
Popatrz, to róża
Z krzaka na pierś mi spadła,
Gdy spałem...
BERTRAND
Czerwone róże
Kwitną nad tobą...
Skądże ten czarny kwiat
Spadł na twe serce?
GAETAN
Skądże ta róża
Spaść mogła?
BERTRAND
Powiedz mi, czy pamiętasz,
Coś mi niegdyś obiecał,
Kiedy już miałem cię zabić?
GAETAN
Pamiętam. Spełnię twą prośbę...
BERTRAND
Daj mi tę różę!
GAETAN
Skromna to prośba.
Weź, jeśli chcesz!
Czyż mało kwiatów dokoła?
BERTRAND (chowa różę pod pancerz)
O stare dziecię, nie wiesz wcale,
Co uczyniłeś dla mnie!
Dzięki ci! — Oto piękna szata,
W której dziś jako minstrel
Na łące kwietnej się zjawisz!
SCENA III
Kwitnąca łąka.
DZIEWCZĘTA
(z maikiem, śpiewają)
Nadszedł maj, jasny maj,
Nadszedł jasny maj!
Gospodyni, w imię Boga,
Nie odpędzaj nas od proga.
Pełną nam sakiewkę daj!
Pić nie chcemy ani jeść,
Lecz płonącą świecę nieść,
Matce Bożej oddać cześć!
Nadszedł maj, jasny maj!
Nadszedł jasny maj!
Rola nam pszenicę rodzi,
Jezus stokroć wynagrodzi;
Pata odkupi twoje winy
Za te zboża, za moszcz winny!
Do Jezusa wmieśmy modły,
Aby z Jego świętej woli
Dany był wam jasny raj!
Nadszedł maj, jasny maj,
Nadszedł jasny maj!
Podczas gdy dziewczęta śpiewają, nadchodzą po nabożeństwie wszyscy uczestnicy uroczystości: Hrabia wraz
z Dworzanami, Wasalami, Gośćmi i Rycerzami. Izora w otoczeniu dam. Głosy trąb.
HRABIA
Baronowie i fortunaci!
I dla nas nadeszło święto!
Maj przyniósł nam szczęśliwą wieść.
Montfort, bohater Palestyny,
Jak nowy Machabeusz,
Wsławiony przez lwie czyny,
Pali i morzy wiarołomnych tkaczy
I wkrótce tu nadciągnie.
Nie bójcie się już, rycerze,
Wideł i maczug!
Znów jesteśmy panami
Włości i zamków bogatych!
Beztrosko więc święćmy dzisiaj
Wesołej wiosny nadejście!
BERTRAND (wychodząc z tłumu)
Słówko, miłościwy panie!
HRABIA
Nabrałeś nadto śmiałości, Rycerzu Nieszczęście! Widzę po twojej minie, że masz zamiar powiedzieć coś niedorzecznego! Nam i tak jest wesoło, wątpię, czy zdołasz nas ubawić!
BERTRAND
Panie, Montfort. jest daleko...
HRABIA
Sam powiedziałeś, że na tuluskim gościńcu!
BERTRAND
Tuluski gościniec jest długi... Lud się burzy...
HRABIA
(wskazując na dziewczęta)
Oto nasz lud!
BERTRAND
Powstanie ogarnęło Albi, Carcassonne, Val d'Aran...
HRABIA
Dośćtego! Igrcy weselsi są od ciebie! Nie słucham więcej! Trąbić! —Niech siętu zbliży nasz wierny
Aliskan!
Bertrand miesza się z tłumem. Aliskan klęka, Hrabia uderza go lekko płazem miecza. Rycerze przypinają mu złote ostrogi.
ALISKAN
Pani, czy pozwolisz mi być twym rycerzem?
Izora z roztargnieniem wyciąga rękędo ucałowania.
Aliskan siada u jej stóp.
HRABIA
Jutro turniej i dasz przykład wszystkim rycerzom!
A teraz niech nam słuch umilą śpiewacy.
Z tłumu wychodzi Pierwszy Minstrel.
IZORA (do Alicji)
Czy to nowy minstrel?
ALICJA
Nie. Inny.
ALISKAN
Zeszłoroczny.
IZORA
Rycerzu, nie prosiłam, byście żartowali.
MINSTREL (śpiewa)
Jak wiosny przecudnie radują mnie tchnienia,
Drzew barwy świetliste i kwiatów!
Jak miło mi słuchać śród lasu milczenia
Świergotu gromady skrzydlatej
W oplotach gałęzi zielonych.
I lubię namioty śród łąk ustawione,
Szyszaka i groty od słońca tam płoną
I rżenie rozlega się koni,
A serca krzyżowców pod zbroi osłoną
Zapałem bitewnym już płoną.
Jak miłe mi wieści o wojnie rychliwej,
Jak widok jej cieszy me oazy!
Pasterzom rozpierzchły się stada płochliwe,
Trąb pogłos dokoła się toczy
Przez tętent pędzących w cwał korni!
Na zaimek uderzą szeregi złączone
I runą wieżyce i mury skruszone,
I oto wyrasta na błoni
Rząd mogił samotnych i smętnych w oddali,
A dziki kwiat polny nad nimi się pali.
Jak miły mi widok wasali oddanych,
Gdy zetrą się z sobą śród bitwy,
Ich miecze skrwawione i hełmy strzaskane
I pędzą w szalonej gonitwie
Tabuny płoszących się koni!
Rycerzem poczęty — jak rycerz umiera!
O, jakaż to radość me serce rozpiera!
Niech miecz się o tarczę rozdzwoni,
Niech krwią się odważnych sczerwienią rozłogi,
Bo nigdy się rycerz nie cofnie przed wrogiem!
HRABIA
Nazbyt już wojownicza ta twoja pieśń, żonglerze! Troski wojenne i talk nas znużyły. Niech inny zaśpiewa coś weselszego!
DRUGI MINSTREL (śpiewa)
Poprzez gęsty las
W piękniej wiosny czas,
Kiedy miesiąc wstał,
Popędziłem w cwał
Z Doué do Arras!
Dorenlo, Arras!
Wtem ślicznotki dwie,
Strojne w pęki ziół —
Wianki wokół czół,
Maik w ręku dziew —
Spotkałem je wraz!
Dorenlo, ach, wraz!
Wiośnie niosą dar,
Roztomiły maj,
Tańczą pośród drzew,
Rozlega się śpiew:
Dorenlo, kocham cię!
Dorenlo, kocham cię!
Jam z konika zsiadł,
Podszedł do nich rad:
— Pozwólcie przez las
Poprowadzić was!
Dorenlo, kocham cię!
Dorenlo, kocham cię!
Żart i śmiech się skrzy,
Plotąc wieńce trzy
Razem żeśmy szli...
Gdzież jest mój Arras?
Gdzież jest mój Arras?
A jam. wieńce plótł,
Wdzięczne tany wiódł,
Śpiewaliśmy wraz:
Jakże kocham was!
Jakże kocham was!
HRABIA
Za słodką pieśń dajcie śpiewakowi najlepszą moją szatę! Jedz i pij z nami, i opowiadaj nam bajki przez całe lato!
IZORA
Gdzież jest nowy minstrel?
ALICJA
Właśnie wychodzi z koła...
IZORA
Który to?
ALICJA
Popatrz, pani, strój jego błyszczy...
IZORA
Ten mały, z dzwoneczkami?
ALISKAN
Ależ to olbrzym...
IZORA
Rycerzu, proszę się do mnie nie odzywać... — Wysoki, jasnowłosy?
ALICJA
Nie, to siwe włosy tak błyszczą w słońcu...
IZORA
(opierając się obojętnie o oparcie ławy)
Starzec!
GAETAN (śpiewa)
Wyje huragan,
Śpiewa ocean,
Wije się śnieg,
Mknie mimolotny wiek,
Śni się szczęśliwy brzeg!
W ciemnych szczelinach śród nocy
Toczy się śpiew kołowrotka.
Obca spogląda nam w oczy
I losy wysnuwa prządka.
Pasmem spogląda obłocznym
Zachód w rycerza źrenice,
Nad losem jego wyrocznym
Noce się palą gwiaździste.
Zachwyt nad światem uroczny
Sercu śpiewnemu jest dany,
W drogę przyzywa wyroczną
Szumnego głos oceanu.
Nadziei poddaj się płonnej,
Spełni się los nieodmiennie.
Prawo dla serca niezłomne —
Radość — to tylko Cierpienie.
Przyszły twój los — to błądzenie,
Wznosi się śpiew oceanu.
Radość, o RadośćCierpienie,
Ból twoich ran nie zaznanych.
Zewsząd nieszczęście osacza,
Jakąż masz drogę przed sobą?
Nastaw więc żagiel tułaczy
I znakiem krzyża naznaczaj
Na piersi zbroję stalową.
Wyje huragan,
Śpiewa ocean,
Wije się śnieg,
Mknie mimolotny wiek,
Śni się szczęśliwy brzeg!
W czasie śpiewu Izora, przejęta, pochyla się do przodu i mimo woli opiera się na ramieniu Aliskana.
ALICJA
Zasłabła! Pomocy!
ALISKAN
Pomocy!
IZORA (tracąc przytomność)
Ten głos mi się śnił!
HRABIA
Czyś ty zapomniał, starcze, że mamy wiosnę? Twojapieśńtchnie wilgociąlutego, jak i twoja siwizna. Nie
na co, wesołego trefnisia przywiódłnam Rycerz Nieszczęście!
Gaetan skrywa się w tłumie.
IZORA (wracając do przytomności)
„RadośćCierpienie"... cierpienie...
ALICJA
Pani moja majaczy!
IZORA
Nie... lekko mi... gdzie jest starzec?
ALISKAN
Gdzieś przepadł.
IZORA
Paziu... rycerzu! pomóż mi.
HRABIA
Trębacze, trąbcie! Niech przyjdą trefnisie!
Wbiegają Żonglerzy.
PIERWSZY ŻONGLER
Rycerze, baronowie i piękne damy! Opowiem wam o sławnym królu Arturze...
DRUGI ŻONGLER
Nie słuchajcie go, szlachetni rycerze! Ja umiem grać na cytrze i chodzić na głowie!...
IZORA
Rycerzu, czy śniły ci się dziwne sny?
ALISKAN
Pani, na dziwne sny jest lekarstwo:
Zapach róż i fiołków,
Dźwięk lutni, rycerz oddany u stóp...
HRABIA
Trefnisie, weselej, gorliwiej, wyłaźcie ze skóry!
PIERWSZY ŻONGLER
Będę śpiewał o wiernych kochankach, o Hero i Leandrze! O Helenie i Parysie!
DRUGI ŻONGLER
A ja tańczę na linie, skaczę przez koło, żongluję nożami!
ALISKAN
Jak zakochany Narcyz,
Odbijam się w pani oczach...
IZORA
Pochlebiasz mi, rycerzu...
PIERWSZY ŻONGLER
A oto opowieść, jak Narcyz przeglądał się w wodzie i utonął...
DRUGI ŻONGLER
Kto chce mieć hełmy dla zajęcy? Tręzle dla krów?
Rękawiczki dla psów? Umiem też stawiać bańki bykom i puszczać krew kotom!
ALISKAN
I gdzież pięknotkom z Arrasu
Do blasku oczu twych, parni!
IZORA
Damy, osłońcie mnie, proszę,
Przed spojrzeniami gości, wasalów...
ALISKAN
Po co przed światem ukrywać
Cuda takiej urody?
IZORA
Ach, rozwiązała mi się ciżemka...
Zawiąż ją, proszę, rycerzu...
Z dala słychać odgłosy trąb.
RYCERZ
Wasza miłość! Wrogowie! Krzyż na czerwonej tarczy!
HRABIA
To znak Tuluzy! — Podnieść most!
WASALE
Na koń! — Do broni! — Tkacze! W imię Boga i Montforta!
BERTRAND (biegnąc do boju)
Sancta Rosa!
SCENA IV
Krużganek zamkowy.
PIERWSZY RYCERZ
Czyż to jest wojsko? Hrabia Rajmund spędził
Z całej Tuluzy obszarpanych tkaczy!...
DRUGI RYCERZ
Na własne oczy widziałem rycerzy:
Tego olbrzyma z delfinem na tarczy...
PIERWSZY RYCERZ
Którego Bertrand obalał na ziemię?
DRUGI RYCERZ
Tak, jestem świadkiem, że nasz dzielny Bertrand
Długo z nim walczył, aż na koniec ciosem
Rozstrzygającym wysadził go z siodła
I cna pierś mu nastąpił, i przymusił
O łaskę prosić... Wtedy przerażone
Hufce Rajmunda nagle tył podały!...
„Nieszczęściem" zwaliśmy tego, co walczył
Najdzielniej i przeważył bój...
PIERWSZY RYCERZ
Jest ranny?
DRUGI RYCERZ
Tak, on nie tali, jak nasz nowy rycerz...
PIERWSZY RYCERZ
Prawda, Aliskan w bój się nie pokwapił...
Wchodzi Hrabia z Wasalami.
HRABIA
Miecze do pochew, wasale! Wygrana!
Oto już droga wolna dla Montforta!
Czmychają jak zające nędzni tkacze!
WASALE
Niech żyją nam Montfort i Archimbaut!
DRUGI RYCERZ
Zwycięstwo zawdzięczamy Bertrandowi...
HRABIA
Czy Bertrandowi? Tak, bił się dziś dzielnie,
Lecz czyż to wielka zasługa rozpędzić
Zbójów?
PIERWSZY RYCERZ
Tuluskich tkaczy podłą bandę,
Co to mieczami władać nie umieją!...
DRUGI RYCERZ
Jednak jest ranny...
HRABIA
To co z tqgo? — Rany
Zdobią Rycerza! — A zresztą. niech dzisiaj
Odpocznie sobie! — Wolny jest od straży! —
Czas na spoczynek, wasale! Niech jutro
Wznowi się nasze święto! Będzie turniej.
A po turnieju uczta! Dobrej nocy!
Wszyscy się rozchodzą.
ALICJA (wchodzi)
Ojcze świętobliwy!
KAPELAN
Co, córko moja?
ALICJA
Ciężko mi na duszy...
KAPELAN
Jutro, jutro, już za późno, teraz nie czas na spowiedź...
ALICJA
Ależ, ojcze...
KAPELAN
Zresztą będę, dziś przed północą na dziedzińcu...
ALICJA
Ja też tam będę, ojcze świętobliwy...
Rozchodzą się.
BERTRAND (wchodzi)
Jak ciemna noc. W oczach się ćmi.
DRUGI RYCERZ
Bertrandzie,
Czy jesteś ranny?
BERTRAND
Głupstwo.
DRUGI RYCERZ
Dzisiaj hrabia
Uwalnia cię, od staży.
BERTRAND
Tak, rycerzu,
Jestem hrabiemu wdzięczny za troskliwość.
DRUGI RYCERZ
Dzisiejszej nocy imasz prawo do snu:
Tyś nas ocali przed wściekłym Rajmundem...
BERTRAND
Dziękuję, przyjacielu. Dobrej nocy.
Rycerz odchodzi.
Odpocząć... może odpocząć na wieki?
Jak ta rana pali serce.
Prosto w różę mi na piersi
Ten cios miecza nagle trafił...
IZORA (pojawiając się u szczytu schodów)
Tyś, Bertrandzie? Czy śpią wszyscy?
BERTRAND
Śpią. Już późno, jasna pani.
IZORA
Walczyłeś jak szczery rycerz.
BERTRAND
Tylko ty, o pani, czuwasz.
Czyżby ci się dalej śniły
Owe ciężkie sny?
IZORA
To mi wiosna spać nie daje.
Sny? Już nie śnię... Poznikały.
Owe strasznie przywidzenia...
Prawda, że on snem był tylko?
BERTRAND
Tylko antena. Marzeniem twoim.
IZORA
Tylko snem... moim marzeniem...
Co talk przyciskasz palcami
Do swojej piersi, Bertrandzie?
BERTRAND
Czarną różą mej wierności.
IZORA
Róże twej wierności... tak!
Wierność twa nas ocaliła!
BERTRAND
Swój spełniłam obowiązek.
IZORA
Pan Bóg za to ci odpłaci...
To On ciebie stworzył wiernym,
A mnie stworzył wiarołomną...
Rycerzu, czyż moją winą,
Że na świecie teraz maj?...
BERTRAND
Nie. Niczemuś ty nie winna.
IZORA
Gzy... ty mocą pełnisz straż?
BERTRAND
Tak — jeżelim ci potrzebny.
IZORA
On tu do mnie przyjdzie... zrozum..
Tyś jeden... wrogowie wokół...
Musisz tylko dać mi znak...
Tylko miecza brzęk... Rycerzu!
Maj jest piękny!
BERTRAND
Jak ty, pani.
IZORA
Oto moja dłoń, rycerzu...
Wiem, że nagród ci nie trzeba...
BERTRAND
Parad moja! Zawsze święta
Będzie dla minie wola twa.
Jam niegodny, aby dotknąć
Twej różanej dłoni.
SCENA V
Podwórzec zamkowy.
BERTRAND
Ciszej, tędy, ostrożniej!
W cień, gdzie księżyc nie świeci!
Czy widzisz pień jabłoni?
Jej gałęzie
Sięgają okna.
ALISKAN
Jakże mam wspiąć się po nagim pniu?
IZORA (w oknie)
Tyś, Aliskanie?
ALISKAN
To ja.
IZORA
Przyjdź do mnie!
BERTRAND
Stań na moich ramionach! —
Tak! — Dalej pójdzie ci już łatwo.
IZORA
Mój ukochany! Lica twe jaśnieją!
Tyś cały wiosną i namiętnością!
Gzy dawniej cię dostrzegałam?
Pierwszy raz taką urodą
Lica twe płoną!
O, oto są wreszcie
Gorące ziemskie dłonie!
Oto są ziemskie us]ta!
Nie jesteś snem, przywidzeniem!
O, szczęście! Szczęście!
Kto jest tam w dole?
ALISKAN
To Rycerz Nieszczęście. Dzięki ci, Bertrandzie!
IZORA
Toś ty, Bertrandzie?
BERTRAND
Ja, pani moja.
IZORA
Jakże noc piękna!
BERTRAND
Tak, pani.
IZORA
Rycerzu, a moja prośba?
BERTRAND
Pani, będę na straży noc całą.
Usłyszysz miecza brzęk.
IZORA
Dzięki ci, wierny sługo...
Lecz... odejdź teraz od okna...
BERTRAND
Odejdę.
Staje w cieniu pod murem.
Bądź szczęśliwa, Izoro!
Rycerzyk urodziwy
Milszy od strasznych i niejasnych snów!
Niechajże znajdzie
Radość i ukojenie
Wzburzone serce twoje!
O, jak odległy od ciebie, Izoro,
Ten czarodziejski,
Ten, wyblakły krzyż! —
Kwitnij, o różo,
W tajemnym wirydarzu,
Roztaczaj wonie, póki nad światem
Przepływa wiosna święta!
Uchroń, Izoro,
Duszą swą młodą
Na czarne dni.
Słyszę, o, słyszę,
Kłębią się fale,
Huczy ocean,
Krzyż nad zawieją płonie,
Przyzywa cię w śnieżną noc!
Rana tak boli,
Sił roli ubywa!
Wytrwaj na staży, Bertrandzie!
O miecz się oprzyj!
Nie zwiędnie róża twoja!
IZORA (w oknie)
Do mnie! Do mnie, rycerzu!
Płomień we krwi!
Wionie roztacza noc!
Szczęście wróciło znów!
Minęły straszne sny!
Jedynie w snach
Tyś mi się zwidywał! —
Nie, milcz, wiem wszystko...
Nie czas na sny nam teraz!
Raczej na pieśni...
Odchodzi od okna.
BERTRAND
Wytrwaj na straży, Bertrandzie!
Przeklęta rano,
Nie pal mi serca!
Różo, płoń, różo!
Cyt, słychać trąbienie!...
Z łoskota fal
Zrodzone głosy trąb
Wciąż głośniej i głośniej wzywają!
Różowe światło zabłysło
Na białych grzbietach
Nocnych fal ołowianych!
O, co za męka!
I tuż za męką — ukojenie.
Nieziemskie ukojenie
Dotknęło serca!
Jakże piękna ta noc!
Wchodzą Kapelan i Alicja.
KAPELAN
Teraz już zgodzisz się przyjąć ten podarunek, ślicztnotko.
ALICJA
Ach, jaki piękny pierścień!
KAPELAN
Drogocenny, hultajko...
ALICJA
Ojcze świętobliwy, wasze dostojeństwo...
KAPELAN
A czymże jestem gorszy od rycerza?
ALICJA
Ach, rycerze to tacy zwodnicy...
KAPELAN
O, ja ciebie nie zwiodę... — Ciszej! Słyszysz pani... tan szept? I coś jakby odgłos pocałunku...
ALICJA
Tak...
KAPELAN
Posłuchajmy...
Księżyc oświetla Bertranda
ALICJA
Święci Pańscy!... Tam strażnik... pod murem...
KAPELAN
Tak... to on.
ALICJA
Chodźmy stąd...
KAPELAN
Dlaczego on tu stoi?
ALICJA
Nie idźcie tam, ojcze wielebny... boję się... nie wiem czego... patrzcie... stoi bez ruchu... twarz bielsza od płótna... czarna plama na piersi...
KAPELAN
Chodźmy... zbudźmy hrabiego...
Odchodzą.
BERTRAND
Jakże piękna ta noc!
Cyt, w uroczyste dźwięki trąb
Wdziera się szelest...
Nie, znowu cisza...
Nic nie zakłóca spokoju.
Boże, ciszę Twoją gromową
Wyraźnie słyszy
Niewolnik Twój ubogi!
Otworzyła się rana,
Tracę już siły...
Płoń, różo!
Śmierci, ty uczysz serce mądrości...
Pojąłem, pojąłem, Izoro:
„Prawo dla serca niezłomne —
Radość — to tylko Cierpienie...
Radość, o RadośćCierpienie,
Ból twoich ran nie zaznanych!..."
IZORA
Słodsze od życia miłego,
Jaśniejsze od poranka
Są dla mnie twe pocałunki!
Noc blednie... spójrz...
Bertrand z brzękiem opuszcza miecz na kamienne płyty.
Słyszysz... miecza brzęk...
Żegnaj! Do jutra... uciekaj!...
Aliskan szybko zsuwa się po pniu jabłoni i ucieka.
Rycerzu! Rycerzu!
Czy coś dosłyszałeś?
Słychać glosy. Izora znika w oknie. Wchodzą Hrabia,
Kapelan, Alicja, Medyk i rycerze.
HRABIA
Co się stało? Dlaczego mnie zbudziłeś?
KAPELAN
Wasza miłość, zdało mi się, że dzieje się coś złego...
ALICJA
Coś podejrzanego... w oknie naszej pani...
HRABIA
Bertrandzie! — Rycerzu Nieszczęście! — Strażniku!
Ty śpisz?
MEDYK
Wasza wysokość, on nie żyje.
IZORA (w oknie)
Dlaczego budzą mnie tak wcześnie?
HRABIA
To ty, pani? Ty nie śpisz?
IZORA
Jeśli mi wasza miłość nie wierzy, to może przeszukać moje komnaty... Co się stało?
HRABIA
Strażnik umarł tu, na podwórzu...
MEDYK
Ile krwi! Ile krwi!
HRABIA
Co za przykrość! Któż teraz będzie strzec zamku?
Izoro, co ci jest, pani? Ty płaczesz?
IZORA
Żal mi go. Bądź co bądź, był wiernym sługą.