Aleksandder Błok
O MIŁOŚCI, POEZJI I SŁUŻBIE PAŃSTWOWEJ
Dialog
UCZESTNICY DIALOGU:
ZAKOCHANY POETA
BŁAZEN — człowiek zdrowo myślący, niewiadomej kondycji
DWORZANIN
KILKU NĘDZARZY
Miejsce akcji: plac w mieście nad brzegiem morza. Nad wodą siedzi z wędką Błazen. Podchodzi do niego zamyślony Poeta.
POETA
Nieraz już zauważyłem, że łowi pan ryby w miejscowych wodach. Zapewne jest pan ubogim rybakiem?
BŁAZEN
Mogę odpowiedzieć ma pańskie hamletowskie pytanie: tak jest, szanowny panie. Szczególnie udane bywają połowy w takie dni jak dzisiaj: morze jest zmącone, dokoła unosi się kurz; zdobycz ślepnie i rzuca się prosto na wędkę.
POETA
No i co, zdarzają się dobre połowy?
BŁAZEN
Jak kiedy. Na przykład, niedawno udało mi się złowić ogromną rybę. Jestem przekonany, że będzie ze mnie zadowolona.
POETA
Ryba zadowolona z pana?
BŁAZEN
Nie ma w tym nic dziwnego. Długo uczyłem ją zdrowego rozsądku i ekonomii politycznej. A czasami wszystkie ryby są jakieś szalone: tak zuchwałe, że za żadne skarby nie chcą się złapać ma moją wędkę.
POETA
Nie rozumiem pańskich słów. Pan mówi o rybach jak o ludziach.
BŁAZEN
O tak, proszę pana. Taki dowcipniś i poczciwiec jak ja ma skłonność do alegorycznego stylu: mówiąc słowami Pisma Świętego, łowię ludzi.
POETA
Doprawdy przyjemnie się z panem rozmawia. Co więc pan robi ze swoimi rybami?
BŁAZEN
Tresuję je i wypuszczam na wolność: nie tęsknią już nigdy, nie narzekają, nie przejmują się byle głupstwem, są zadowolone z tego, co jest, i zdolne do pracy.
POETA
Słowa pańskie tchną głębokim przekonaniem. O, gdybym i ja mógł poznać pańską naukę. Ale obawiam się, że pan jest zbyt wielkim entuzjastą: morze jest wielkie i wszystkich ryb pan i tak nie wyuczy.
BŁAZEN
O, nie, polegam na nich nilezłomnie. Moja nauka jest nauką zaraźliwą, wesołą.
POETA (na stronie)
A jednak on czytał Nietzschego!
BŁAZEN
Jedna ryba nauczy drugą. A ja sam nadążę wszędzie w mojej lekkiej łódeczce zdrowego rozsądku.
POETA
Pańska radość życia każe mi się zastanowić...
BŁAZEN (z zapałem)
O, tak, jestem optymistą. Śmiało, z ręką na sercu, powiem panu więcej: jestem idealistą. Jestem patriotą. Biorę udział w budownictwie kulturalnym. Każdy, kto pójdzie za mną, będzie cieszył się równością, dobrobytem i zdrowiem, na sztandarze moim bowiem jest hasło: zdrowy rozsądek. Ja i postep to jedno.
POETA
Czy nie mógłby pan podzielić się ze mną swoim doświadczeniem?
BŁAZEN
Z przyjemnością, proszę pana. Chętnie rzucam wędkę, ażeby z panem porozmawiać.
POETA
Ale kim pan jest? Muszę poznać pana bliżej, aby panu zaufać.
BŁAZEN
Skromnie przemilczając, że jestem najpotrzebniejszym
człowiekiem w mieście, mogę przedstawić się panu w sposób alegoryczny: jestem najrozsądniejszym spośród uczestników naszego dialogu i dlatego poczuwam się do odpowiedzialności przed czytelnikiem. Jeśli będzie pan przedłużał naszą rozmowę próżnymi rozmyślaniami, to gniew czytelników padnie na mnie: pan jest pierwszym amantem, który zawsze wychodzi suchy z wody, a ja jestem zwyczajnym pieczeniarzem i cenię swój czas i plecy.
POETA (w zamyśleniu)
Ten człowiek mówi nie bez kozery. Jago brutalna, ludowa mądrość łatwo znajduje oddźwięk w mojej tęskniącej duszy
BŁAZEN
Niech się szanowny pan szybciej decyduje. Nudno przecie odgadywać pańskie myśli.
POETA
Ma pan racje, przyjacielu. Pańskie słowa tchną zdrowiem. Ale dlaczego zaczął pan mówić o czytelnikach?
BŁAZEN
Mówię zwyczajnie, proszę pana, że czas już skończyć ze zbędnymi rozmowami i przejść do sedna sprawy. Sądząc z niektórych oznak, widzę, że sam autor naszej rozmowy ogromnie się plącze. Beze mnie się nie obejdzie — zdrowy rozsądek zawsze musi wspomóc wyobraźnię autorską.
POETA
Właściwie nic nie rozumiem. Ale wiem, że korzenie mądrości ludowej są ciemne i węźlaste. Budzi pan we mnie zaufanie. Niech pan będzie powiernikiem mojej duszy. Czy wie pan kim jestem?
BŁAZEN
Wiem doskonale. Pan jest poetą szamocącym się w otaczającej pana banalności. Swoje żale przelewa pan w wiersze, chociaż piękne, ale niezrozumiałe, podobnie jak pański duch, który zapewne należy do innych generacji.
POETA
Przysięgam, że tak jest!
BŁAZEN
Ponadto jest pan pięknym młodzieńcem, namiętnie zakochanym w nie mniej pięknej damie.
POETA
Ani słowa więcej! Pan jest znawcą serc! Niech mi pan przede wszystkim powie, jak mam się zachowywać wobec pięknej damy?
BŁAZEN
Radzę panu przede wszystkim poświęcić jej jeden z pańskich wierszy. Albo jeszcze lepiej — cały tom.
POETA
O, dawno już to zrobiłem!
BŁAZEN
W takim razie powinien pan spędzać z nią długie godziny nad morzem, dając jej do zrozumienia, że pańska miłość jest tak samo jak ono szeroka.
POETA (na wpół świadomie)
W tę jedną miłość, szeroką jak morze, Którego ziemskie nie pomieszczą brzegi...
BŁAZEN
Albo też wreszcie roztrącać przed nią ludzi na placu, choćby się pan narażał na oskarżenia, że nie umie pan zachowywać się na ulicy.
POETA
O, wypróbowałem już wszystkie te sposoby, miły przyjacielu.
BŁAZEN
I pomimo to pańska dama pozostała nieugięta?
POETA
Niestety, tak. Patrzy na mnie, jakby mnie nie dostrzegała. Spojrzenie ma zawsze skierowane w dal.
BŁAZEN
Sądząc z pańskich słów, szanowny panie, pańska dama jest bardzo ekscentryczna. Czy tnie cierpi przypadkiem na skłonność do liberalizmu?
POETA
Jestem przekonany, że jest wyższa ponad wszystkie utarte formuły. Ale ceni wolność — czy tak właśnie chciał się pan wyrazić?
BŁAZEN
Proszę wybaczyć, że wyraziłem się ordynarnie; służenie bliźnim każe być brutalnym w słowach, choć ocala wrażliwość serca. A więc dam panu ostatnią radę — niech pan napisze wiersz społeczny.
POETA
Ma pan rację, napiszę wiersz społeczny! Wiersz piętnujący!
BŁAZEN
Ale tylko raz, tylko raz, szanowny panie! Nie radzę panu w ogóle wdawać się w demaskatorską literaturę. To nie pańska dziedzina. Pan jest czystym artystą. Pańskie ciemne metafory zawsze znajdą przynajmniej dziesięciu wrażliwych miłośników. Czyżby wolał pan oddziaływać na niższe instynkty tłumu, niż osładzać smak wybranych?
POETA
Z ducha pańskiej mądrości czerpię głęboką myśl, że literatura powinna być zawsze uspołeczniona! Próżno
wymawiać tłumom niezrozumienie subtelnej poezji! Tłum jest wrażliwy po swojemu i wie, czego mu trzeba. Literatura powinna być chlebem powszednim!
BŁAZEN
Pan wciąż jeszcze niewłaściwie komentuje moje słowa. Daremnie usiłuje pan wyrwać z serca, wraz z plewami, głębokie prawdy. Pogarda dla tłumu — to cecha wzniosłego umysłu. Tłum nie jest wrażliwy. Łaknie tylko przyjemności i dlatego literatura uspołeczniona jest dla niego szkodliwa. Literatura rozwija wyobraźnię, a wyobraźnia to matka otchłani. Nieroby i narwańcy są szkodliwi dla dobrobytu ludu, jak to wykazali w dostateczny sposób bohaterowie Gorkiego. Tak, literatura jest rzeczywiście szkodliwa. A w tej rozmowie biorę udział tylko dlatego, aby się jak najszybciej skończyła.
POETA
Co za dowcip! Ależ pan jest symbolistą! Ja też nie jestem wielbicielem Gorkiego...
BŁAZEN
Co to znaczy „człowiek słowa"! Pan tak się zachwy
ci tym, co mówię, że, zda się, całkiem zapomniał o damie. A tymczasem moim bezpośrednim zadaniem jest
pomóc panu, aby pan jak najszybciej zdobył jej rękę.
POETA
Ależ ja woale tnie mam zamiaru zdobywać jej ręki... Kocham ją miłością nieziemską...
BŁAZEN
O, proszę pana, ileż to czasu straciliśmy na próżno. Przecież ja udzielam nad tylko w realnych poczynaniach, gdy chodzi o małżeństwo, o protekcję, o interes handlowy...
POETA
Wybaczam panu ordynarność, okupuje ją głębia i mądrość pańskich słów. Niech pan robi, co chce, aby tylko uleczyć urnie ze smutku!
BŁAZEN
Na próżno pan się smuci, niech pan sobie lepiej znajdzie jakieś zajęcie. A najważniejsze — niech pan nie mówi tak powoli i z taką zadumą, lepiej niech pan chwilowo zamilknie. Zauważyłem, że dokoła nas zbierają się nędzarze: sądzę, że wkrótce ich rozpędzą i będziemy się rozkoszować szlachetnym widowiskiem przywracania porządku.
Ukazuje się Dworzanin, który wyszedł na przechadzką.Otacza go kilku Nędzarzy. Widząc, że i tak imnie ujdzie,
Dworzanin zwraca siędo nich z przemówieniem
DWORZANIN
Szanowni państwo, gotów jestem dać wam kilka pożytecznych wskazówek. Stojąc na straży interesów kraju, my, dworzanie, uważnie przysłuchujemy się głosowi ludu. Proszę wykładać wasze myśli w miarę możności zwięźle i dokładnie.
NĘDZARZ
Jestem głodny.
DWORZANIN
Hm. Jest to powiedziane zwięźle, ale niedokładnie.
BŁAZEN
Wasza ekscelencja pozwoli, że zwrócę uwagę na nieokrzesanie tego osobnika. Będzie się wyrażał brutalnie do czasu, aż otrze się o wiedzę
DWORZANIN
Rząd dokłada wszystkich sił, aby upowszednić oświatę. Ale proszę się nie niepokoić, w naszych czasach zmuszeni jesteśmy wysłuchiwać jeszcze bardziej krzywdzących rzeczy. Pan pozwoli, że zapytani z kim mam przyjemność?
BŁAZEN
W chwili obecnej jestem sługą waszej ekscelencji i trybunem ludu.
DWORZANIN
Niezmiernie miło mi to słyszeć. Zawsze czekałem na pojawienie się ludzi, którzy, rozproszą nieporozumienia pomiędzy ludem a rządem. Moim zdaniem, wymaga to tylko zdrowego rozsądku.
BŁAZEN
Przez całe życie służę zdrowemu rozsądkowi i usuwana wszelkie tarcia, które utrudniają zbliżenie zarówno osób prywatnych, jak i sił społecznych.
DWORZANIN
W takim razie, ażeby pana wypróbować, poproszę, by pan przekazał ludowi to, czego wymaga dana sytuacja.
BŁAZEN (zwracając się do nędzarzy)
Proszę państwa, mam nadzieję, że wasze prośby są zupełnie legalne. Jeśli chodzi o daną sprawę, to życzenie tego człowieka zostanie rozpatrzone w najbliższej przyszłości. Nie ulega wątpliwości, że rząd w nie mniejszym stopniu niż wy stara się, ażeby lud był syty. Ale jako ludzie zainteresowani sami musicie przyznać, że wymaga to czasu. W obecnej chwili rząd zajęty jest sprawami wielkiej wagi.
Nędzarze, nic na to nie mogąodpowiedzieć. Dworzanin z uznaniem ściska Błaznowi dłoń. Poeta odprowadza Błazna na bok.
POETA
Czyżby zdrowy rozsądek kazał postępować w ten sposób?
BŁAZEN
Tak jest, postąpiliśmy całkowicie zgodnie z jego wskazaniami.
POETA
Czyż nie można nakarmić tych nędzarzy?
BŁAZEN
Dziwi mnie pańska prostolinijność. Gzy pan nie widzi, że robimy wszystko co możemy?
POETA
Pan przewleka sprawę w nieskończoność.
BŁAZEN
Pan wciąż jeszcze nie rozumie istoty sprawy. Jak bardzo jest pan niewspółczesny! Zdrowy rozsądek dobry jest wtedy, gdy zgodny jest z wymaganiami ekonomii politycznej.
POETA
Żadna nauka nie skłoni ludzi do głodowania!
BŁAZEN
Chyba że nauka bardzo subtelna. Ośmielę się wytknąć panu nieznajomość sytuacji: jeśli nakarmi pan jednego nędzarza, to zjawi się dziesięciu innych. Jeśli pofolguje pan jednym, to innych postawi pan w trudnej sytuacji. Jest to sprawa wyższa ponad wszystkie prywatne dążenia.
POETA
To nikczemność, a nie zdrowy rozsądek!
BŁAZEN
Szlachetne oburzenie może nawet człowieka wywyższyć. Tylko niech pan korzysta z innego w miarę. A wtedy każdy zobaczy, że osobiste sprawy składa pan na ołtarzu uspołecznienia.
DWORZANIN (przemawia otoczony nędzarzami)
Ręczę państwu, że wszyscy tak czy owak będziecie zaspokojeni. Hasłem rządu wolnego kraju są zasady niezłomnej praworządności. Zasady te już same przez się są owocne. (Zaczyna mówić coraz bardziej przejętym głosem). Z nich, jak z ziaren zboża, wyrosną wspaniałe zbiory. Podstawą współczesnego państwa jest już nie ciemna samowola rządzących, ale twórczy trud i humanitarnie stosunki pomiędzy poddanymi a rządem.
POETA (do Błazna)
Padziwiam cierpliwość tego gaduły.
BŁAZEN
Przysięgam panu, że absolutnie nie ma czego podziwiać. Sto razy powtarzały się już dialogi pomiędzy nędzarzami a dworzanami. Autor dialogu, w który się wplątałem, pójdzie zapewne utartą ścieżką. Chętnie ukazuje każdego dworzanina w głupiej sytuacji.
POETA
Znowu mówi pan symbolami. Czyżby można było zapomnieć, że istnieją bogaci i biedni?
BŁAZEN
Pozwoli pan zwrócić sobie uwagę, że poecie nie wypada mówić rzeczy banalnych i sentymentalnych. Zdrowy rozsądek mógłby panu pomóc wznieść się ponad te drobne sprawy, w których pan nurza się z głową. Nic dziwnego, że nie ma pan gdzie podziać się z nudów.
POETA
Rozumiem, że uczy mnie pan mądrości ludowej. Ale jeśli ja nie potrafię znosić wiecznej tragedia? I co będzie, jeżeli strzaskam sobie głowę o to, co pan nazywa banalnością i sentymentalnością?
BŁAZEN
Pańskie myśli są niesłychanie współczesne. Nasz wiek odziedziczył je po wieku dziewiętnastym. Ale niech pan przypomni sobie tylko, że Fiodor Michajłowicz Dostojewski, piewca poniżonych i pokrzywdzonych, był jednocześnie zwolennikiem samowładztwa — wtedy pan mnie zrozumie.
POETA
A jednak napiszę demaskujący wiersz...
BŁAZEN
Zmów to samo! Przeraża mnie pan! Niech mi pan da spokój, więcej już nie będę udzielał panu rad. Niech pan raczej podejdzie do pana dworzanina i z jego pomocą postara się zrobić karierę.
Poeta dumnie, ale posłusznie idzie w stroną Dworzanina. Dworzanin patrzy łaskawie na Poetę.
DWORZANIN
Zdaje się, że ma pan do mnie jakiś interes, młodzieńcze. Sądząc po ubraniu i manierach, należy pan do przyzwoitego towarzystwa i jest na tyle do
brze wychowany, aby nie sprawiać kłopotu ludziom pracy drastycznymi prośbami. Jeśli się nie mylę, pan jest poetą?
POETA (mile połechtany)
Tak jest, do dnia dzisiejszego pisałem wiersze, ale nie miałem nadziei na ich szeroką popularność. Tym większą niespodzianką jest dla mnie, że pan je zna.
DWORZANIN
O, doskonałe znam pańskie wiersze, młodzieńcze. Ma pan we mnie szczerego wielbiciela subiektywnej liryki. Jeśli się nie mylę, to pan, jak niegdyś Petrarka, w swoich mistycznych penetracjach stworzył intymny kult kobiety i kobiecej miłości.
POETA
To niezupełnie tak... Ale oczywiście...
DWORZANIN
O, proszę mi wybaczyć, jeżeli nie całkiem pana zrozumiałem. No cóż, stałe zajęcia państwowe, pan wie, robią człowieka mniej wrażliwym na piękno. Ale nagrodą za pewną utratę osobowości jest świadomość święcie spełnianego obowiązku. Człowiek zapracowany nie ma kiedy za wiele rozmyślać i ubolewać.
POETA
Ostatnie pańskie słowa są dla mnie bardzo ważne. Przywiodło mnie do pana właśnie pragnienie, aby złożyć w ofierze dobru powszechnemu swoją wyobraźnię.
DWORZANIN
O młodości, jakże cię kocham! Pełna jesteś takich przeciwieństw! W pańskim wieku, młodzieńcze, też byłem takim zapaleńcem. Powiem panu szczerze, że i ja kiedyś pisałem wiersze...
POETA
O, doprawdy?...
DWORZANIN (przerywając mu surowym głosem)
...ale wydało mi się, że fantazja poetycka będzie przeszkodą dla mego powołania. I teraz, kiedy na wieki poświęciłem się szczęściu innych i utraciłem życie osobiste (jak pan widzi, nawet mi spacerować spokojnie nie dają), czasami żałuję, że przestałem pisać wiersze... Być może przepadł we mnie poeta. (Wyciera nos.)
Tak więc, powołując się na moje osobiste doświadczenie, chcę pana uprzedzić, że grzechem jest zmarnować swój talent.
POETA
Zgadzam się z panem.
DWORZANIN
liryka subiektywna to wielka rzecz, młodzieńcze. Daje ona wybrańcom chwile estetycznego wytchnienia i pozwala im bodaj na mgnienie zapomnieć o głosach kapryśnego motłochu. O, gotów jestem pragnąć, aby cała literatura była podobna do pańskich wierszy. Taka poezja nie deprawuje. Przecież dla niewtajemniczonych wszystko jest niedostępne, poza zuchwałymi pragnieniami, aby jeść, mieć dach nad głową — i to wszystko, co im jest potrzebne, jak pan mógł się właśnie przekonać. Za to wybrańcy, ocierając zroszone czoło, mogą dotknąć ustami nie tkniętego skraju świętego pucharu. (Jest niezmiernie zadowolony ze swej przemowy.)
POETA
Pochlebia mi pańskie zainteresowanie dla Muz. Pańskie słowa potrwały minie, tym bardziej że spotkawszy tak wszechstronnego człowieka jak pan, chciałbym skorzystać z pańskich wskazówek. Uważam za swój obowiązek odpowiedzieć panu szczerością za szczerość: długa służba Muzom rodzi tęsknotę. Pod nogami otwierają się otchłanie. Nawiedzają minie dwoiste widzenia. Chcę mieć twardą wolę, harmonijne pragnienia, a nie nadaję się do życia. W kobietach pociąga minie i odpycha jednocześnie ich czułość i kłamliwość. Szukam człowieka, który posieje żywe nasiona w mojej rozdartej, gotowej do siewu duszy.
DWORZANIN
Pańskie wyznanie chwyta mnie za serce. Zapamiętałem zwłaszcza to, co mówił pan o kobietach. To takie dowcipne i tak głębokie. O, jak ja to dobrze znam. Kochać jedną, a nie móc oddać jej pierwszeństwa przed drugą... (Coś sobie przypomina z uśmiechem.)
POETA
Mówiłem niezupełnie tak. Chciałem powiedzieć nie o dwóch, lecz o jednej...
DWORZANIN
W takim razie, młodzieńcze, to jest jeszcze bardziej dowcipnie i subtelne. Pańska elokwencja jest rzadką cechą u ludzi naszego stulecia.
POETA (zasmucił się)
DWORZANIN
Talk mało jest teraz prawdziwie pożytecznych i potrzebnych ludzi, że serio liczę na pana; czy nie ma pan do mnie jakiejś specjalnej prośby?
POETA
Czasami wydaje md się, że wyzbyłbym się mojej tęsknoty na służbie państwowej...
DWORZANIN
To jest wszystko, co chciałem usłyszeć od pana, młodzieńcze! Nie mam panu nic do zarzucenia — w naszych sympatiach i upodobaniach jesteśmy całkowicie solidarni. Mam nadzieję, że nie odmówi pan przyjęcia moich propozycji. Pańskie słowa o dwoistości wytworzyły w moim umyśle świetną kombinację: będziemy parna przygotowywać do kariery dyplomatycznej.
BŁAZEN (winszuje Poecie, który jeszcze się smuci)
DWORZANIN (do Błazna)
Pan także okazał mi nieocenione przysługi. Dla parna też znajdę zadanie. (Wskazuje tajemniczo na N ę d z a r z y, którzy wciąż jeszcze stoją w pobliżu.)
BŁAZEN (daje znak, że zrozumiał)
DWORZANIN (zwracając się do Nędzarzy)
Rozpatrzyliśmy wasze prośby, panowie. Rad jestem wam powiedzieć, że lud dzisiaj nie zawiódł nadziei naszego rządu. Zetknąwszy się z wami bliżej, znalazłem dwóch, którzy służyć będą państwu. Świadczy to wyraźnie o tym, że siły ludu nie wątleją. Tak samo nie zwątleje nasza troska o was. (Szybko odchodzi.)
BŁAZEN (do Poety)
Tak więc moja rozsądna interwencja przyniosła panu korzyść. Niech żyje ojczysta poezja i służba państwowa! A najważniejsze, niech żyje zdrowy rozsądek, który je z sobą pogodził!
Biegnie w ślad za oddalającym sięPoetą. Po chwili
zza sceny słychać odgłosy zaciekłej bójki. Błazen wybiega w poszarpanym ubraniu.
BŁAZEN
Co za poetycki temperament! Wyrwał mi garść włosów i krzyczał, że nie chce być dyplomatą! Niepotrzebnie mieszałem się w jego sprawy! Spójrzcie, jak ucierpiałem za prawdę, i wysłuchajcie mojego szlachetnego morału: nikt, nigdzie i nigdy...
Nie dopowiada i biegnie, aby szukać wędki, ponieważ zbliżają się nowe ofiary zdrowego rozsądku.