To nie jest głód duchowości


To nie jest głód duchowości

Filip Memches, Nelson Pereira - Nowe Państwo 2002-02-05

Rozmowa z Hayat El Mountacir, francuską aktywistką ruchu antysekciarskiego

W ostatnich 30 latach w łonie Kościoła katolickiego dało się zauważyć aktywność wspólnot charyzmatycznych. Praktykują one duchowość grupową, kładą akcent na uczucia. Można się tam spotkać z zastępowaniem spowiedzi prywatnej spowiedzią publiczną. We Francji skonstatowaliśmy, że niektóre z tych grup dryfują w niebezpiecznym kierunku. Do ośrodków, takich jak CCMM, nadchodzą skargi ze strony rodzin osób związanych z charyzmatykami

- Jak właściwie powstaje sekta?

- Wszystko zaczyna się od jednej osoby. Nazywa się ją "guru " albo jeszcze lepiej - "liderem ", bo sekty są dzisiaj zorganizowane na wzór firmy, której zależy na władzy nad ludźmi i na dominacji finansowej. Zaczyna się od tego, że lider daje proste odpowiedzi na skomplikowane pytania. Rekrutuje w ten sposób sporo adeptów. W miarę jak ich przybywa, lider traci krytycyzm do własnej osoby, traktuje siebie bardzo serio i całą swą energię wkłada w utrzymywanie władzy i ekspansję grupy.

- A jak to się dzieje, że sekta przyciąga ludzi?

- W pewnym sensie do sekty trafić jest łatwo. Wystarczy, że dana osoba przeżywa poważne problemy: silny uczuciowy zawód, kłopoty rodzinne, śmierć kogoś bliskiego. Dochodzi wówczas do osłabienia czegoś, co psychologia określa mianem mechanizmów obronnych. Jeśli dany człowiek przeżywa trudny moment i spotyka grupę, która komunikuje mu treści zaspokajające jego obecne oczekiwania, efekt okazuje się piorunujący. Grupa może w dodatku prezentować się jako zbiorowość zatroskana rzeczami, które znajdują się w polu zainteresowania tego człowieka, na przykład ekologią, zanieczyszczeniem środowiska naturalnego - sprawami z pozoru pozytywnymi. I wówczas ten ktoś pomyśli sobie, że nareszcie słyszy odpowiedzi na nurtujące go pytania. Grupa może także podsunąć jakiś temat zastępczy, który pozwoli werbowanej osobie zapomnieć o swoich problemach. W istocie chodzi tu o to, by dać - tak naprawdę złudne - poczucie tego, czego ten człowiek najbardziej potrzebuje: bezpieczeństwa. Grupa jawi się wtedy jako rodzina zdolna rozwiązać wszystkie trapiące go kłopoty.

- Czy w takim razie państwo laickie może skutecznie bronić obywatela przed sektami?

- Każde państwo, laickie czy nie, ma obowiązek to czynić. W rozdziale dziewiątym Europejskiej Konwencji Praw Człowieka jest zapis o konieczności zagwarantowania przez instytucje państwowe swobód religijnych, ale jednocześnie określone są granice tych swobód. Wolność religijna nie może zagrażać zdrowiu człowieka, moralności publicznej oraz wolności drugiej osoby. Opierając się na tych zasadach, każde państwo ma pełne prawo interweniować tam, gdzie pojawiają się negatywne skutki działalności grup o charakterze kultowym.

- Czy Kościół katolicki może być sprzymierzeńcem państwa w tej batalii?

- Zdarzają się tu czasem sytuacje niezbyt jasne. Bywa, że członkowie Kościoła mówią, iż ludzie przystępujący do sekt robią to z potrzeby rozwoju duchowego, więc tego typu decyzje są wyrazem poszukiwań religijnych, i gdyby ci ludzie nie trafili do sekt, to znaleźli by się w Kościele. Część katolików nie podziela tej opinii, dlatego nie można twierdzić, że w samym Kościele obowiązuje jednomyślność w tej sprawie. Uważam, że uniknięcie sekty nie musi prowadzić do Kościoła. Sekty odpowiadają bowiem nie tylko na potrzeby duchowe.

- Czy w samym Kościele mogą pojawić się grupy, które należałoby uznać za sekciarskie?

- W ostatnich 30 latach w łonie Kościoła katolickiego dało się zauważyć aktywność wspólnot charyzmatycznych. Praktykują one duchowość grupową, kładą akcent na uczucia. Można się tam spotkać z zastępowaniem spowiedzi prywatnej spowiedzią publiczną. We Francji skonstatowaliśmy, że niektóre z tych grup dryfują w niebezpiecznym kierunku. Do ośrodków, takich jak CCMM, nadchodzą skargi ze strony rodzin osób związanych z charyzmatykami. Skargi te świadczą o tym, iż mamy do czynienia ze zjawiskami przypominającymi to, co się dzieje w sektach. Oczywiście, nie we wszystkich przypadkach nasze podejrzenia znajdują potwierdzenie, lecz w przypadku części grup przypuszczenia okazały się prawdziwe. Ważne, żeby w takich sytuacjach Kościół nie lekceważył problemu.

- Jak odróżnić sektę od innych organizacji religijnych?

- Uważam, że zadaniem religii jest przede wszystkim rozwijanie i umacnianie tolerancji wśród ludzi, pokojowej koegzystencji, szacunku dla siebie i innych. Religia ma też pomagać w osiąganiu pewnego wewnętrznego stanu spokoju i harmonii. I to jest cel wszystkich wielkich religii historycznych. W sekcie wszystko odbywa się pod przymusem, obowiązuje system nakazów i zakazów. Nie ma miejsca na wolny wybór, brakuje szacunku dla godności ludzkiej. Wszystko jest nastawione na rozbicie rodziny, z której pochodzi adept, i na zerwanie więzi tej osoby ze społeczeństwem. Religia zaś powinna cementować to, co ludzi łączy, pogłębiać relacje społeczne, pomagać w byciu i trwaniu z innymi, w lepszym wzajemnym zrozumieniu się i poznawaniu. To są, jak mi się zdaje, podstawowe cechy religii.

Trzeba również podkreślić, że wielkie religie historyczne umiały się zaadaptować do przemian społecznych i ustawodawczych, jakie miały miejsce na przestrzeni wieków. Z kolei sekty taką adaptację odrzucają, nie akceptują rzeczywistości krajów, w których pozostają aktywne. Wielkie religie rodziły się, kiedy nie było jeszcze państw o określonej kulturze legislacyjnej, pojęcia praw człowieka. Historycznie byliśmy na innym etapie rozwoju. Wielkie religie ewoluowały wraz z przemianami, a sekty powstawały w opozycji do tych przemian.

Przykładem mogą być Świadkowie Jehowy. Występuje u nich dosłowna interpretacja Biblii. I dlatego odrzucają oni na przykład transfuzję krwi. Znanych jest mnóstwo przypadków, kiedy ludzie woleli umrzeć niż poddać się leczeniu wymagającemu transfuzji. Co gorsza, znane są też przypadki rodziców nie dopuszczających do transfuzji krwi u własnych dzieci. I to jest już poważny problem, gdyż dzieci te zostały pozbawione jakichkolwiek możliwości wyboru, a więc skazano je praktycznie na śmierć. A przecież w religii nie o to chodzi.

CCMM (Ośrodek Przeciwdziałania Manipulacji Umysłowej) powstał 20 lat temu z inicjatywy Rogera Ikora. Ikor stracił syna, który należał do sekty praktykującej "zen makrobiotyczny ". Sekta ta wymuszała na swoich adeptach przestrzeganie bardzo surowej diety. W jej efekcie chłopak zmarł, mając 24 lata i ważąc 32 kilo. Po jego śmierci ojciec postanowił założyć ośrodek z zamiarem uświadamiania młodym, czym są sekty. CCMM jest stowarzyszeniem prywatnym, ale współpracuje ściśle z ministerstwem sportu i ministerstwem edukacji narodowej. Dzięki temu może działać w szkołach. Może prowadzić wśród młodzieży akcje prewencyjne mające informować, na czym polega niebezpieczeństwo sekt. Dlatego jest przez te resorty dofinansowywane.

- Czy rodzina także może funkcjonować jako sekta?

- Takie sytuacje się, oczywiście, zdarzają. W każdym kraju Europy prawo chroni dziecko. Pozwala to odpowiednim instytucjom państwowym zastępować rodziców. Jeśli rodzice nie realizują swoich obowiązków wychowawczych, nie pomagają w rozwoju dzieci, w stawaniu się obywatelem, niezbędna jest ingerencja właściwych organów. I dlatego wszystkie państwa, które ratyfikowały Konwencję Praw Dziecka, muszą mieć własne ustawodawstwo podporządkowane znajdującym się w tym dokumencie zapisom. Konwencja stawia na pierwszym miejscu prawo dziecka do ochrony i normalnego rozwoju. Dlatego państwo zobowiązane jest zastępować rodziców, kiedy ci nie spełniają swojej funkcji i nie są w stanie tego prawa dziecku zapewnić.

Jeśli mamy rodzinę, której członkowie nie są w sekcie, ale można w niej zauważyć typową dla sekt - z psychologicznego i socjologicznego punktu widzenia - przemoc wobec dziecka (terror zarówno psychiczny, jak i fizyczny), to w moim przekonaniu niebezpieczeństwo jest mniejsze, niż kiedy rodzina należy do sekty i przemoc wynika właśnie z tego faktu. Może być też tak, że rodzice będący w sekcie nie egzekwują od dziecka zachowań wymaganych przez sektę. W takim przypadku jednak sekta przejmuje funkcje wychowawcze od rodziców i zaczyna formować dziecko. Jeśli rodzina patologiczna znajduje się poza sektą, to nie musi się ona przynajmniej zmagać z presją zewnętrznego autorytetu, który apodyktycznym tonem podpowiada jej, jak ma wyglądać wychowanie dziecka. Takie dziecko chodzi do szkoły, nikt mu nie zabrania spotykania się z rówieśnikami. Dzięki jego kontaktom ze światem łatwiej dostrzec patologię, jaka rozkłada rodzinę.

- Czy nauczanie religii w szkołach może pomóc w rozpoznaniu potencjalnego zagrożenia?

- Nauczanie historii różnych religii jest potrzebne dzieciom, bo otrzymują one w ten sposób narzędzie, które będzie ważne, aby być otwartym na inne kultury i zrozumieć, czym jest religia, pojąć fenomen jej powstawania, tworzenia. Może to też rodzić problemy, lecz wyrażam się tu jako Francuzka, jako mieszkanka kraju bądź co bądź laickiego. We Francji nauczanie religii traktuje się jedynie jako przekazywanie informacji o charakterze historycznym. To nie jest katecheza. Dla niej także znajdzie się miejsce, ale nie w murach szkoły.

I tu pojawia się problem, bowiem dzisiaj żyjemy w społeczeństwach multikulturowych, które uznają pluralizm religijny. Cała rzecz polega na tym, jak dzieciom umożliwić poznawanie ich własnych religii. Dlatego myślę, że najbardziej przydatnym przedmiotem byłaby w tej sytuacji nauka historii rozmaitych wierzeń, coś w rodzaju religioznawstwa.

- Przed państwem laickim, jakim jest Francja, stoją jednak pewne wyzwania wynikające z napięć pomiędzy świeckim ustawodawstwem a wymaganiami poszczególnych religii.

- Zgoda. Weźmy chociażby sprawę zakrywania przez muzułmanki twarzy. Sprawiało to w naszym kraju kłopoty. Sąd zadecydował, że jeśli muzułmanki mogą uczestniczyć w szkolnych lekcjach, to tym samym nie można zakazywać im zakrywania twarzy, jako że jest to zewnętrzny znak ich religii. Taka decyzja wypływa z jednej z podstawowych reguł, na których opiera się francuskie państwo laickie: że obywatel ma prawo do własnej filozofii życiowej i wyboru religii. Państwo powinno troszczyć się o wspólne życie wszystkich obywateli, a jednocześnie umożliwić każdemu z nich zachowanie jego indywidualności. Wszystkich obowiązuje jedno i to samo ustawodawstwo, które jest prawem Republiki Francuskiej. We Francji każda religia może istnieć, działać, bo jest tu swoboda wyznaniowa. Warunkiem tej swobody pozostaje przestrzeganie zasad stojących na straży ładu publicznego, zdrowia, no i, oczywiście, wolności drugiej osoby. Jeśli dana religia nie zagraża tym zasadom, państwo francuskie zezwala na jej wyznawanie i praktykowanie.

- Jak szkoła i państwo mogą przygotować dzieci do obrony przed sektami?

- Wydaje mi się, że jest tylko jedna rzecz, która pozwala młodym ludziom uchronić się przed tego typu niebezpieczeństwem. To zresztą dotyczy nie tylko sekt, ale też narkotyków i przestępczości. Chodzi o kształtowanie postawy obywatelskiej, o wyrabianie u dzieci i młodzieży zdolności do niezależnego myślenia i samodzielnej refleksji. Sekta oferuje bowiem doktrynę zawierającą odpowiedzi na pytania, które najbardziej nurtują człowieka. I słyszy on, że nie musi już myśleć, gdyż sekta robi to za niego. Pojawiają się proste odpowiedzi na skomplikowane pytania, podejmujące takie tematy, jak sens życia, choroby, śmierci. Uproszczone zostaje wszystko, co w maksymalnym stopniu uniemożliwia wszelką refleksję. I od momentu, kiedy młody człowiek utraci zdolność krytycznego myślenia, jest on w stanie z łatwością wstąpić do sekty, gdyż jego psychika stanowi podatny grunt dla działań werbunkowych. Krytycyzm zaś umożliwia konfrontację własnej perspektywy, własnych poglądów i odczuć z doktryną sekty, a co za tym idzie - odrzucić treści podane w tej doktrynie.

- Co państwo laickie może zaproponować człowiekowi, którego trapią problemy religijne, który poszukuje sensu życia? Chodzi, oczywiście, o kogoś, kto jeszcze nie trafił do sekty.

- Każdy człowiek dorasta w konkretnym społeczeństwie. Niektórym ludziom towarzyszy wychowanie religijne. Zaoferowanie przez rodzinę dorastającemu człowiekowi kultury religijnej może w przyszłości zaowocować tym, że nie pobiegnie on bezkrytycznie do pierwszej z brzegu sekty. Wydaje mi się, że w ramach prewencji najważniejsze jest nauczenie umiejętności krytycznego myślenia i posługiwania się argumentacją, przygotowanie do tego, aby funkcjonować nie tylko na poziomie emocjonalnym, lecz również intelektualnym, żeby umieć stawiać pytania, także trudne. Wychowawcy zaś powinni na konkretne pytania umieć udzielić konkretnych odpowiedzi. I to jest najlepsza broń przeciwko sektom.

- Gdzie więc szukać głębszych przyczyn wstępowania do organizacji kultowych, skoro nie chodzi tu o głód duchowości?

- Ktoś, kto jest w danym momencie swego życia psychicznie bezbronny, osłabiony i z tego powodu pozbawiony zdolności stawiania istotnych pytań, staje się potencjalnym adeptem sekty. To może być ktoś, kto stracił kogoś bliskiego. Jeśli napotka sektę proponującą kontakty ze zmarłymi, gotów jest się tym zainteresować. Jest mnóstwo różnych sytuacji i nie ma tu prostego wyjaśnienia.

Nie możemy też zapominać, że nasze społeczeństwa stają się coraz bardziej neurotyczne, a ludzie zapadają na depresje. Mają stresy, więc sekty proponują im pomoc w pozbyciu się ich, albo jeśli pracownicy nie spełniają wymogów pracodawcy, to sekty oferują jakieś kursy dokształcające. W naszych społeczeństwach kładzie się szczególny nacisk na zdobywanie pieniędzy oraz pomnażanie majątku. Sekty żerują na tym. Ich liderzy wygłaszają formułki typu: "Wstąpisz do nas i będziesz mógł wykorzystać cały swój potencjał. Będziesz najlepszy, zwyciężysz, osiągniesz sukces ". Firmy płacą sektom za kursy doskonalenia osobowości dla pracowników. Nasze społeczeństwa są więc konfrontowane z rozmaitymi problemami, a sekty proponują rozwiązania. Nie są to jednak odpowiedzi pozytywne, które by uszanowały indywidualną godność

4



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
To nie jest żart
NIECH MÓWIĄ ŻE TO NIE JEST MIŁOŚĆ, PIOSENKI DLA GIMNAZJUM
To nie jest klub dla wtajemniczonych, S E N T E N C J E, E- MAILE OD PANA BOGA
Liturgia to nie jest lista przebojów, Religijne, Różne
Lekarze do pacjenta To nie jest przepuklina Ma pan pochwę i jest pan kobieta
To nie jest żart
TSA To Nie Jest Proste
To nie jest skorumpowany kraj Makowski
yA ja jaj zycie to nie jest bajka
Artur Szpilka Boks to nie jest napieprzanie się po głowie
Miłość to nie jest olśnienie pięknością
Etyczne dylematy psychologii uwaga na wydanie to nie jest 2004 rok, s 149 157
Korporacjonizm to nie jest kapitalizm
Prof Roszkowski To nie jest spór lewicy z prawicą, lecz prawa i zdrowego rozsądku z barbarzyńcami
To nie jest bajka! Autor sprytnie ukrył w książce rewolucyjną koncepcję wszechświata

więcej podobnych podstron