10 w skali Beauforta
Krzysztof Klenczon
a d
Kołysał nas zachodni wiatr, g d
E7 a
Brzeg gdzieś za rufą został A7d
d a
I nagle ktoś jak papier zbladł. g d
H7 E7
Sztorm idzie panie bosman. E7 A7
F C F
CA bosman tylko zapiął płaszcz B F B F
F E7 a
I zaklął: Ech do czorta! B A7 d
F G a E7 a
Nie daję łajbie żadnych szans, B C dA7d
F E7 a
Dziesięć w skali Beauforta. B A7 d
Z zasłony ołowianych chmur
Ulewa spadła nagle,
Rzucało nami w górę, w dół
I fala zmyła żagle.
A bosman tylko zapiął płaszcz…
O pokład znów uderzył deszcz
I padał już do rana;
Diabelnie ciężki był to rejs,
Szczególnie dla bosmana.
A bosman tylko zapiął płaszcz
I zaklął: Ech do czorta!
Przedziwne czasem sny się ma,
Dziesięć w skali Beauforta.
10 w skali Beauforta II
Kołysał nas zachodni wiatr, a d
Brzeg był za rufą z dala E7 a
I nagle ktoś jak papier zbladł: d a
Grot nam się rozpierdala H7 E7
A bosman tylko zapiął płaszcz F C F C
I zaklął: Mać jebana! F E7 a
Nie mogłaś szmato, kurwa mać, F G a E7a
Zaczekać z tym do rana!!? F E7a
Spod ciemnych ołowianych chmur
Ulewa spadła nagle,
A myśmy, jak te chuje dwa,
W kubryku szyli żagle.
A bosman do kubryku wpadł
I zaklął: Chuj wam w dupę!
Złamali znowu igły dwie,
Gdzie ja dziś takie kupię?
W nawigacyjnej Stary siadł,
Słuchając komunikat,
Wkurzony maksymalnie rzekł:
Panowie, znowu dycha!
A bosman tylko w mesie siadł
Ponury jak na stypie.
Jak dalej będzie piździć tak
Rozpieprzy nam tę krypę!
W kambuzie kuk rzygając w krąg
Ponuro żuł nienawiścią:
Że też te gnoje jeszcze żrą,
Toż takich można zabić!
A bosman tylko w mesie siadł
I oparł nos na blacie:
Obiad ma być dziś ze trzech dań
I deser na dodatek!
Kompasu igła całą noc
Tańczyła rock'n'rolla
A wściekły sternik czuł, że go
Ogarnia paranoja.
A bosman do kokpitu wpadł
I ujął szturwał w ręce:
Do kurwy nędzy równo jedź,
Bo jaja ci ukręcę!
Gdy słońce zgasło i gdy sztorm
Wydmuchał się do woli,
W bosmańskiej brodzie zakwitł blask
Setek kryształków soli.
A bosman tylko zapiął płaszcz
I zaklął - otóż Bosman nie zaklął!
Bosman znów zaczął mówić
Piękną poprawną polszczyzną!
24 lutego.
Stare Dzwony
To dwudziesty czwarty był lutego /GG*GG*/ H 7 E
Poranna zrzedła mgła, /GG*D/ gis
Z niej wyszło siedem uzbrojonych krypt /e/ cis
Turecki niosły znak. /eDe/ gis cis
No i znów bijatyka, no i znów bijatyka, no i /GG*GG*/ H7 E
Bijatyka cały dzień, /GG*D/ H
I porąbany dzień, porąbany łeb /e/ gis
Razem bracia aż po zmierzch. /eDe/ cis
Już pierwszy skrada się do burt
A zwie się “Groźny Wilk",
Z Algieru Pasza wysłał go
Żeby nam upuścić krwi.
Już następny zbliża się do burt
A zwie się "Róży Pąk",
Plunęliśmy ze wszystkich luf
Bardzo szybko szedł na dno.
W naszych rękach dwa i dwa na dnie
Cała reszta zwiała gdzieś,
No a jeden z nich zagnaliśmy
Aż na starej Anglii brzeg.
A ja wiatr i słońce.
Spinakery
Chciałaś, abym żył przy tobie, D h A
Bym miał ułożone w głowie. D h A
Chciałaś, abym w ruchach paru D h A
Mógł zarobić sporo szmalu. D h G A
A ja wiatr i słońce, G D A D
I horyzont bez końca. G D A D
A ja wiatr i woda - G D A D
Twoich słów szkoda! G D A D
Chciałaś, bym był elegancki,
Punktualny, szarmancki.
Wybierałaś dla mnie buty,
Garnitury i surduty.
Tłumaczyłaś, co jest ważne,
A co śmieszne, niepoważne.
Gdy kończyłaś, to od nowa
Znowu słowa, słowa, słowa...
Balena
Cztery Refy
Dziś każdy wielorybnik wypłynąć chce z Dundee. C d
Na odległe stąd łowiska będą wszyscy gnać co sił. G F G
Na północnym Atlantyku będzie wielki wyścig trwał, C d
A najszybszy z nich, chłopcy wierzcie mi, F C
To „Balena” mówię wam. F G C
Płyniemy pełnym wiatrem, maszyna równo gra,
Cała reszta hen za rufą już nie ma żadnych szans.
Wspaniała jest „Balena”, wszyscy jej dorównać chcą.
Wiele razy tak przetarliśmy szlak
Od Dundee do St. Johns
Zaczęło się we wtorek, w środę piekło było już.
Z naszej wachty nie wróciło dwóch, potem zmyło jedną łódź.
Gruchnęło o nadburcie, szlag trafił wręgi trzy.
Trzeba było to załatać
I sztormować parę dni.
Płyniemy pełnym wiatrem…
Dumny Jackman zmieniał szmaty, potem więcej pary dał.
Na „Erin Boy'u” kapitan Gray z żywiołem walczył sam.
A dzielna „Terra Nova” długo z nami szła łeb w łeb;
Na łowiskach było pewne znów,
Że „Balena” pierwsza jest.
Płyniemy pełnym wiatrem…
Wreszcie sezon się zakończył, ładownie pełne są
A bukszpryt już wskazuje kurs, gdzie został ciepły dom.
Gdy staniemy już na lądzie, beczki rumu będą tam
I starego zdrowie będziem pić.
Znowu się udało nam!
Płyniemy pełnym wiatrem…
Ballada o syrenie okrętowej
Gdy nasz statek szedł na dno, a e
Martwił się tym mało kto. F G a
Co tam jeden statek mniej, jeden więcej. F G C a
Zresztą miał opinię złą, przeznaczony był na złom. F G C a
Już armator go skreślił w swojej księdze, F G a
Gdy wiatr dmuchał, a deszcz siekł,
Tak jak sito kadłub ciekł,
Trzeszczał każdy dyl w nim, każdy gnat.
Krzywy komin sadzą wiał, wodę tak jak gąbka brał
Stara łajba, stare pudło, stary grat.
Pływaliśmy tyle lat,
Zwiedziliśmy cały świat
I trzeba było w końcu zejść z tego statku.
Najpierw Danny, potem Jim, a ja zszedłem razem z nim,
Dalej Billy no i szyper na ostatku.
Odpływała z nami łódź,
Szyper krzyknął wiosła rzuć,
Gwizdkiem mu ostatni salut dajmy.
Poszedł z wiatrem ostry dźwięk, a ze statku nagle jęk
Jęk syreny pełen smutku, pełen żalu.
Nikt nie został przecież tam,
On oddaje salut nam,
On nas żegna też jak zwyczaj każe.
Jeszcze komin w górze tkwi, jeszcze chwila i już znikł
I bez statku zostali marynarze.
Słowem się nie ozwał nikt,
Mechaniczny może trick,
Gdy dociekniesz i tak nic ci nie pomoże.
Jak poszliśmy wtedy pić, tak pijemy aż do dziś -
Dziwne rzeczy czasem dzieją się w morzu.
Ballada o żeglarzu
EKT
Taki był od wiatrów stu ogorzały .C.G.F.G.C.
Tylko z sobą w pokera grał .e.F.G.
Łódkę miał z jednym żaglem cerowanym .C.G.F.G.C.
Czasami dziewczyny miał .e.F.G.
Wypływał sam, kiedy noc rozchełstana .a.F.G.C.
Leżała w wodzie w koszuli z pian .a.F.G.C.
W zmarzniętych rękach trzymał ster drewniany .a.F.G.C.
Czekał na wiatr, czekał na wiatr .a.d.F.G.G.
A woda się śmiała za burtami .C.C.a.a.
Kiedy podnosił do ust. .F.G.C.FG.
Stary talizman na dobre wiatry .C.C.a.a.
Uschniętą różę z piór .F.G.C.FG.
Woda się śmiała coraz dalej
Kiedy podnosił do ust
Stary talizman na dobre wiatry
Uschniętą różę z piór .F.G.C.G.F.G.C.e.F.G.
.C.G.F.G.C.e.F.G.
Znał porty gdzie diabli piwo sprzedają
Z niejednym takim piwo pił
Do ludzi wracał w jesień zardzewiałą
Z samego środka mgły
Wyciągał łódź na swój brzeg, żagiel chował
Wieczorem białe portki prał
Owijał różę w podarty celofan
Odchodził sam, odchodził sam
A woda się śmiała za burtami...
W czas zimowy kiedy wiatr hulał w drzewach
Z dziewczyną z jednej szklanki pił
Słone ballady o piratach śpiewał
Z pamięci liczył dni
Taki był od wiatrów stu ogorzały
Tylko z sobą w pokera grał
Łódkę miał z jednym żaglem cerowanym
Czekał na wiatr, czekał na wiatr
A woda się śmiała za burtami...
A woda się śmiała za burtami...
Biała sukienka
Spinakery
Czasami, gdy mam chandrę i jestem sam, a e F C
Kieruję wzrok za okno, wysoko tam, a e F G C
Gdzie nad dachami domów i w noc, i dniem, E a D7 G
Nadpływa kołysząca…, marzeniem…, snem. a e F G C
I ona taka w tej białej sukience, C G
Jak piękny ptak, który zapiera w piersi dech. C F C
Chwyciłem mocno jej obie ręce G C F
Oczarowany, zasłuchany w słodki śmiech. C D7 G
I cała w żaglach, jak w białej sukience, C G
Jak piękny ptak, który zapiera w piersi dech. C F C
Chwyciłem mocno ster w obie ręce G C F
I żeglowałem zasłuchany w fali śpiew. C D7 G (CGC)
Wspomnienia przemijają, a w sercu żal.
Wciąż w łajbę się przemienia dziewczęcy czar.
Jeżeli mi nie wierzysz, to gnaj co tchu,
Tam z kei możesz ujrzeć coś z mego snu.
I ona taka w tej białej sukience…
Nie wiem, czy jeszcze kiedyś zobaczę ją.
Czy tylko w moich myślach jej oczy lśnią?
Gdy pochylona, ostro do wiatru szła…
Znowu się przeplatają obrazy dwa.
I ona taka w tej białej sukience…
Bosman
Na pokładzie od rana a C
Ciągle słychać bosmana, a A7
Bez potrzeby cholernie się drze. d a
Choćbyś ręce poranił, A7 d
Bosman zawsze cię zgani | a
I powiada - "Zrobione jest źle!" |bis E7 a
"Jeszcze raz czyścić działo,
Cóż wam chłopcy się stało?
Jak do żarcia, to każdy się rwie.
To nie balia niemiecka, |
Trzeba wiedzieć od dziecka, |
Że to okręt wojenny R.P." |bis
Ale czasem się zdarzy,
Że się bosman rozmarzy -
Każdy bosman uczucie to zna.
Gdy go wtedy poprosisz, |
Swą harmonię przynosi, |
Siada w kącie na rufie i gra. |bis
Opowiada o morzach,
O bezkresnych przestworzach
I o walkach, co przeżył on sam.
O dziewczętach z Bombaju,
Co namiętnie kochają
I całują tak mocno do krwi.
A gdy spytasz go tylko,
O czym marzył przed chwilką,
Czemu nagle pojaśniał mu wzrok?
Mówi: "W Gdyni, w Orłowie, |
Będę chodził na głowie, |
Tak mi przypadł do serca ten port." |bis
Bosman skończył, wiatr ścicha,
Aż tu nagle, u licha!
Pojaśniało coś nagle we mgle.
Poznał bosman, jak cała |
Polska w blaskach wstawała, |
Na pokładzie okrętu R.P. |bis
Brzeg Nowej Szkocji
Żegnaj Nowa Szkocjo, niech fale biją w brzeg, G h
Tajemnicze twe góry wznoszą szczyty swe. C e
Kiedy będę daleko, hen na oceanie złym, G D
Czy was kiedyś jeszcze ujrzę, czy zostaną mi sny. e D
Słońce już zachodzi, a ptaki skryły się, G h
W liściach drzew odnalazły schronienie swe. C e
Mam wrażenie, że przyroda już zamarła w cichym śnie, G D
Lecz nie dla mnie wolne chwile, praca czeka mnie. e D
Żegnaj Nowa Szkocjo…
Kiedy me najskrytsze marzenia ziszczą się,
Marzę by do przyjaciół swych przyłączyć się.
Wkrótce już opuszczę te rodzinne strony me,
A więc żegnaj ma dziewczyno i wyczekuj mnie.
Żegnaj Nowa Szkocjo…
Ktoś uderzył w bębny i z domu wyrwał mnie,
To kapitan nas woła, więc stawiłem się.
Żegnajcie dziewczyny, wypływamy w długi rejs,
Powrócimy do swych rodzin, znów spotkamy się.
Żegnaj Nowa Szkocjo…
Chłopcy z „Albatrosa”
Na manewry do Saint Marca a
Przypłynęła marynarka, a
Przypłynęła hen z dalekich, obcych mórz. a A7
A że karczma była sławna d
U starego ojca Pawła, a
Więc tam spieszy pięciu chłopców z „Albatrosa”. E E7 a
I ten pierwszy, co był chudy, a
I ten drugi, co był rudy, a
I ten trzeci, co bez przerwy wódkę chlał, a A7
I ten czwarty - ten obdarty - d
Co miał w górę nos zadarty, a
I co z czartem o swą duszę w kości grał! E E7 a
I ten piąty - ten najmłodszy - a
Co w miłości był najsłodszy, a
Co miał oczy jak diamenty czarne dwa! a A7
Jak dziewczynie spojrzał w oczy, d
To od razu zauroczył a
I mógł wtedy robić wszystko to, co chciał! E E7 a A7
Każda jasno-, ciemnowłosa d
Śni o chłopcach z „Albatrosa”, a
Z „Albatrosa”, bo ich statek tak się zwał. E E7 a
A miał stary ojciec Paweł
Córkę wielce niełaskawą,
Piękną Lili, co nie chciała chłopców znać.
Aż pewnego dnia ujrzała,
Strach powiedzieć - pokochała
Wszystkich naraz pięciu chłopców z „Albatrosa”.
I pierwszego, co był chudy…
Odpłynęli chłopcy nagle,
Znikły w dali białe żagle,
Płacze Lili, morze gorzkie od jej łez.
A wtem z dala mkną sygnały,
Że „Albatros” wpadł na skały,
Zatonęło pięciu chłopców z „Albatrosa”.
I ten pierwszy, co był chudy…
Płacze Lili dniem i nocą,
Gwiazdy w niebie jej migocą,
Wielkim falom wciąż przybywa Lili łez.
Lecz… nie mija roczek cały,
Dziadzio Paweł niańczy małych
Pięciu malców - nowy manszaft „Albatrosa”.
A ten pierwszy - to jest chudy,
A ten drugi - to jest rudy,
A ten trzeci - jakby trochę wódki chciał,
A ten czwarty - ten obdarty -
Co ma w górę nos zadarty,
Już by z czartem o swą duszę w kości grał!
A ten piąty - ten najmłodszy -
Tak jak ojciec jest najsłodszy
I ma ślepia jak diamenty czarne dwa!
Jak dziewczynie spojrzy w oczy,
To od razu zauroczy
I mógł będzie robić wszystko, co by chciał!
Nie płacz Lili złotowłosa,
Rośnie manszaft „Albatrosa”,
Taki sam, jak tamten z dzikich skał
Chłopcy z Botany Bay
Mietek Folk
Już nad Hornem zapada noc h A7 h
Wiatr na wantach położył się h A7 D
A tam jeszcze korsarze na Botany Bay G A7 hAh
Przepijają zdobycze swe G A h
Jolly Roger na maszcie już śpi
Jutro przyjdzie z Hiszpanem się bić
A korsarze znużeni na Botany Bay
Za zwycięstwo swe będą dziś pić
Śniady Clark puchar wznosi do ust
Bracia toast! Niech idzie na dno
Tylko Johny nie pije, bo kilka mil stad
Otuliło złe morze go
Nie podnosi kielicha do ust
Zawsze on tu najgłośniej się śmiał
Mistrz fechtunku z Florencji ugodził go
Już nie będzie za szoty się brał
W starym porcie zapłacze Margot
Jej kochany nie wróci już
Za dezercje do panny na kei w Brisbanne
Oddać musiał swą głowę pod nóż
Tak niewiele zostało ich już
Resztę wezwał Neptun pod dach
Choć na ustach wciąż uśmiech, to w sercach lód
W kuflu miesza się rum i strach
Już nad Hornem...
Ciałko
Jurek Porębski
Było to w maju, słońce skwierczało, C
A z podkoszulkiem sklejone ciało C C7
Czegoś mi chciało F
Czegoś by chciało. C
Więc ja mu naprzeciw, no, tak dla ugody,
Na łeb wylałem wiaderko wody,
A ono, mimo że "wychłodniało",
Znów czegoś chciało.
Może za dużo coś wczoraj zjadło, E
Może uwiera je w boku sadło, a
Może by chciało iść do lekarza.? D7
Nie, nie! - powtarza. Nie, nie! - powtarza. G
Poszedłem na dziób, z dala od ludzi
Pytam to cielsko: "No, czemu się nudzi???"
Może do wachty, w dół, do rekina,
Czy odpowiada mu barwa sina?
No - czemu mi robi wstyd przed kumplami,
Oni nie mają takich "trabli" z ciałami,
Może by chciało przejrzeć "Świerszczyka"
Sprawdzić czy jeszcze zegarek cyka?
Na nic sposobów wszystkich próbuję
Cielsku wyraźnie czegoś brakuje;
To się zaziębi, to się zapoci,
To zechce śledzi, to znów łakoci.
Więc myślę sobie, załatwię drania,
Nastawiam budzik pośrodku spania
I ciemną nocą to cielsko budzę
A ono takie jakby cudze.
Wierci się, kręci, coś kryje na dnie,
lecz ja każdym nerwem czuję dokładnie,
Że nie chce wyznać - mnie - byle komu,
Że bardzo chciałoby wrócić do domu.
Ludzie! Ja morze kocham! Ludzie!
Ja morze szanuję
Ja się naprawdę na morzu, no
Bardzo dobrze czuję,
Lecz wożę z sobą tę kupę złomu,
Co nic tylko marzy, żeby wrócić do domu.
Pytam ja ciebie, mój profesorze
Kto w takiej wojnie wygrać może?
Gdy cielsko do powrotu zmusza,
A znów na morze ciągnie dusza
Wygra entropia, hancer wszechświata,
Wojnę co trwa już gwiezdne lata,
A tobie czterdzieści lat przeleciało
Ty i to ciało…
Było to w czerwcu, słońce skwierczało…
Czarnobrody kapitan
Mietek Folk
Czarnobrody nasz kapitan był
A zwał się Edward Teach.
W szesnastym roku do nas przyszedł by
By z diabłem i z nami pić.
Potężna postać, dziki wzrok,
Hiszpanom śmiał się w twarz,
Rabował statki. Nim minął rok
Dziesiąty pryz był już nasz.
ref. Bo kapitan nasz szalony był,
Mówiono, że z diabłem ma pakt.
Gdy w warkocz zaplatał brodę swą
Drżał przed nim cały świat.
Zapragnął zrobić na statku piekło,
Pod pokład spędził nas.
W trującym dymie prochu i siarki
Wytrzymał najdłużej z nas.
Na Karaibach z nami był
Marynarz, nie znał go nikt.
Nie gadał z nami, ze starym pił.
Mówiono, że to sam zły.
Bo kapitan nasz szalony...
Z Portsmouth ogłosił nagrodę za nasz bryg,
Złoto za naszą śmierć.
Więc żywy dziś nie wyjdzie nikt,
Kto Teacha pragnął mieć.
Zadano mu dwadzieścia ran,
Na pokład ciężko padł.
Dziś odwróconą losu kartą
W piekle z czartami gra.
Bo kapitan nasz szalony...
Cztery piwka
Jurek Porębski
1. Ze Świnoujścia do Walvis Bay e lub g
Droga nie była krótka
A po dwóch dobach, albo mniej już się skończyła wódka.
"Do brydża"- krzyknął Siwy Flak
I z miejsca rzekł: "Dwa piki"
A Ochmistrz w telewizor wlał
Nie byle jakie siki H7 D7
Cztery piwka na stół, w popielniczkę pet E A G C
Jakąś damę roześmianą król przytuli wnet H7 E D7 G
Gdzieś między palcami sennie płynie czas E E7 A G G7 C
Czwarta ręka króla bije as H7 e D7 g
2. A w karcie tylko jeden as
I nic poza tym nie ma
Ale nie powiem przecież "Pas"
Może zagrają szlema
"Kontra"- mu rzekłem, taki bluff
By nieco spuścił z tonu
A Fred mi na to "Cztery trefl"
Przywalił bez pardonu
Cztery piwka na stół…
3. A mój w dwa palce obtarł nos
To znaczy: nie ma nic
I wtedy Flak, podnosząc głos
Powiedział "Cztery pik!"
I kiedy jeszcze cztery króle
Pokazał mu jak trza
To Fred z renonsem "Siedem pik."
Powiedział: ".niech gra Flak!"
Cztery piwka…
4. A ja mu: "Kontra", Fred mi: "Re"
Ja czuję pełen luz
Bo widzę w moich kartach, że
To atutowy tuz
Więc strzelam! Kiedy karty Fred
Wyłożył mu na blat
To każdy mógł zobaczyć jak
Siwego Flaka trafia szlag.
Cztery piwka…
5. Już nie pamiętam ile dni
W miesiące złożył czas
Morszczuki nawet dobrze szły
I grało się nie raz
Lecz nigdy więcej Siwy Flak
Klnę na jumprowe wszy
Choćbyś go prosił, tak czy siak
Nie zasiadł już do gry
W popielniczkę pet, cztery piwka na stół
Już tej damy roześmianej nie przytuli król
Gdzieś nam się zapodział atutowy as
Tego szlema z nami wygrał czas.
Denis Land
Mechanicy Szanty
.(I próg)
Słuchajcie mnie żeglarze co dziś opowiem wam,
O dzielnym marynarzu, co zwał się Dennis Land,
Czterdzieści lat na morzu za sterem ciągle stał,
Na rozwścieczonym statku co zwał się "Callabard". .G.G.F.G.
O "Callabard" piekłem był dla wszystkich, których znam, .a.a.e.a.
Dla Landa był więzieniem przez tyle długich lat, .a.a.G.a.
Codziennie na kolanach przeklęty pokład darł, .a.a.e.a.
Na maszty i na reje na każdy gwizdek gnał. .a.a.G.a.
Nie było w domu miejsca by mógł z rodziną być,
Lecz kochał zawsze matkę swą, co pozwoliła mu żyć,
Pewnego ranka ojciec za rękę powiódł go,
Pod wieczór już w załodze swój pierwszy przeżył sztorm.
Zobaczył jakie życie prowadził każdy z nich,
Zobaczył po raz pierwszy co chłosty znaczy bicz,
Zobaczył jak krwią spływa na gretingu bity grzbiet,
Sam twardy był jak kamień, niczego nie bał się.
Po kilku latach zmagań marynarz z niego był,
Ogromne to chłopisko, lecz serce w piersi krył,
Do wzgórz swojej Irlandii, do swych rodzinnych wysp
Wciąż tęskinił, lecz do śmierci nie ujrzał żadnej z nich.
A dziś, kiedy już w Hilo, czy gdzieś w Fiddler's Green,
Wśród wzgórz starej Irlandii odnalazł swoje sny,
Odnalazł swoich braci i swój rodzinny dom,
I nikt go nie wypędzi już nigdy więcej stąd.
I nikt go nie wypędzi już nigdy więcej stąd.
Dzień wielkich żaglowców.
Smugglers
Jak duchy tu przybyły, żagli pełen cały świat, e D e
Owiane tajemnicą, skrzydła ich wypełnił wiatr, G D
Ten świeży wiatr poranny, co wilgocią smaga twarz, e h
Cudownie jest znów ujrzeć, jak płyną, płyną w dal... e G D A H7
Ref.: Windjammer, slup i kecz, brygantyna, jol, G D
Ze świata wszystkich stron, gdzie każdy z nich zostawił dom, G D A
Zdobywcy oceanów przebyli drogi szmat, G D G
W imieniu swoich nacji chcą pozdrowić Nowy Świat. G D A7DH7
A ci, co tego ranka na brzegu chcieli stać,
Ujrzeli cudny widok, żaglowców wielkich świat,
Słyszeli też wołanie, co z oddali przyniósł wiatr
I czuli znów jak pokład drży, a twarz ma słony smak.
A kiedyś wnukom swym opowiem o czerwcowych dniach,
Gdy tłum żaglowców przybył, nieba sięgał każdy maszt,
I odkąd je ujrzałem już morze mi się śni,
Tak w serce mi zapadły żaglowców wielkich dni.
Dziki włóczęga
Mechanicy Szanty
Byłem dzikim włóczęgą przez tak wiele dni, D A7 D G
Przepuściłem pieniądze na dziwki i dżin. D A7 D
Dzisiaj wracam do domu, pełny grosza mam trzos D A7 D G
I zapomnieć chcę wreszcie jak podły był los. D A7 D
Już nie wrócę na morze, A A7
Nigdy więcej o nie! D G
Wreszcie koniec włóczęgi, D G
Na pewno to wiem. A7 D
I poszedłem do baru, gdzie bywałem nie raz,
Powiedziałem barmance, że forsy mi brak.
Poprosiłem o kredyt, powiedziała - idź precz!
Mogę mieć tu stu takich na skinienie co dzień.
Już nie wrócę na morze…
Gdy błysnąłem dziesiątką, to skoczyła jak kot
I butelkę najlepszą przysunęła pod nos.
Powiedziała zalotnie - co chcesz mogę ci dać.
Ja jej na to - ty flądro, spadaj znam inny bar.
Już nie wrócę na morze…
Gdy stanąłem przed domem, przez otwarte drzwi
Zobaczyłem rodziców - czy przebaczą mi?
Matka pierwsza spostrzegła jak w sieni wciąż tkwię,
Zobaczyłem ich radość i przyrzekłem, że:
Już nie wrócę na morze…
Emeryt.
Ryszard Muzaj
Leżysz wtulona w pościel, coś cichutko mruczysz przez sen a G
Łóżko szerokie, ta pościel świeża, za oknem nowy dzień C E
A jeszcze niedawno koja, w niej pachnący rybą koc
Fale bijące o pokład i bosmana zdarty głos
To wszystko było - minęło zostało tylko wspomnienie a G D a
Już nie poczuję wibracji pokładu gdy kable grają C G D a
Już tylko dom i ogródek i tak aż do śmierci C G D a
A przecież stare żaglowce po morzach jeszcze pływają… C G D a
Nie gniewaj się kochanie, że trudno ze mną żyć.
Że zapomniałem kupić mleko i gary zmyć.
Lecz jeszcze niedawno okręt mym drugim domem był.
Tam nie stało się w kolejkach, tam nie było miejsca dla złych
To wszystko było - minęło zostało tylko wspomnienie…
Upłynie sporo czasu nim przyzwyczaję się
Czterdzieści lat na morzu zamknięte w jeden dzień
Skąd lekarz może wiedzieć, że za morzem tęskno mi
Że duszę się na lądzie, że śni mi się pokład pełen ryb
To wszystko było - minęło zostało tylko wspomnienie…
Wiem masz do mnie żal - mieliśmy do przyjaciół iść
Spotkałem kolegę z rejsu, on w morze idzie dziś
Siedziałem potem na kei, ze łzami patrzyłem na port
Jeszcze przyjdzie taki dzień kiedy opuszczę go… a na razie
To wszystko było - minęło zostało tylko wspomnienie…
Erie Canal.
Smugglers
1. Hej, dolej jeszcze tęgi łyk, chcę dziś opowiedzieć wam, GDG
O tym sztormie, który złapał nas gdzieś na Erie Canal. GDGCGDC
Ref.: Chociaż wicher rwie nam żagle, wszak przeżyjemy to GDG
Jeszcze kilka dni pokiwa nas i będziemy w Buffalo, GDGCGDC
Hej, będziemy w Buffalo. GDG
2. Czterdzieści mil za Albany, nim uderzył pierwszy szkwał,
Jechaliśmy na złamanie karku, jak gdyby nas diabeł gnał.
3. Już dziewiątka wiała z Eastu, choć żagle poszły w dół,
Nasz piekielny, ciężki, stary ship na mieliznę prosto pruł.
4. A Stary nasz jak kołek stał, w ramiona schował łeb,
W zimnej wodzie Erie Canal chciał pochować nas ten kiep.
5. Wtedy kuk wyskoczył z nory, gębę żarcia pełną miał,
Wyrwał z rąk Starego koło i tłustą łapą w pysk mu dał.
6. Jakoś wszyscy uszli z życiem, kuk pływa, Bóg wie, gdzie,
Ja z cholernej łajby zwiałem, więc dziś możecie słuchać mnie.
Fajna ferajna
Cztery Refy
1. Szliśmy we czterech, jasny gwint! e H7 e
Dął przez dni szereg ostry wind, G D G E7
W ciemnej pomroce dyszał port, a E7 a E7 a
Szliśmy ponurzy, jak na mord.
Ref.: Fajna ferajna nas tam szła! a E7 a E7 a
Jim, Pat O'Kinah, Szpunt i ja. e H7 e H7
Fajna ferajna nas tam szła! a E7 a E7 a
Jim, Pat O'Kinah, Szpunt i ja. e H7 e
2. Jeszcze się wściekał, jeszcze łkał
Szkwał, co chmurzyska nisko gnał.
Zimno okrutnie, trudno znieść,
Może by wódy dali gdzieś?
Piliśmy dużo, no bo cóż,
Każdy w kieszeni miał swój nóż.
Fajna ferajna nas tam szła
Jim, Pat O'Kinah, Szpunt i ja.
3. Rachunek w knajpie zliczył Szpunt
Funtów szterlingów cały funt.
"Zapłacić nożem" - wyrzekł Pat -
I cztery noże w stołu blat.
Szynkarz się zgodził, no bo cóż,
Kiedy zobaczył w stole nóż.
Szynkarz się zgodził, noże wziął,
A my poszliśmy dalej z mgłą.
4. A gdy na statku wybuchł bunt,
To na ostatku strzelał Szpunt.
Ja wtedy szczeniak, ale już
W ręce pistolet, w drugiej nóż.
Fajna...
Fiddler's Green
Cztery Refy
Stary port się powoli układał do snu, C F C a
Świeża bryza zmarszczyła morze gładkie jak stół. C F C G
Stary rybak na kei zaczął śpiewać swą pieśń: F e d C
Zabierzcie mnie chłopcy, mój czas kończy się. a d7 F C
Tylko wezmę mój sztormiak i sweter, C G C
Ostatni raz spojrzę na pirs. F C G
Pozdrów moich kolegów, powiedz, że dnia pewnego F e C e
Spotkamy się wszyscy tam gdzie Fiddler's Green. d G G7 C
O Fiddler's Green słyszałem nieraz;
Jeśli piekło ominę dopłynąć chcę tam,
Gdzie delfiny figlują w wodzie czystej jak łza,
A o mroźnej Grenlandii zapomina się tam.
Tylko wezmę mój sztormiak i sweter…
Kiedy już tam dopłynę oddam cumy na ląd.
Różne bary są czynne cały dzień, całą noc.
Piwo nic nie kosztuje, a dziewczęta jak sen,
A rum w buteleczkach rośnie na każdym z drzew.
Tylko wezmę mój sztormiak i sweter…
Aureola i harfa to nie to o czym śnię.
Ja o morza rozkołys i o wiatr modlę się.
Stare pudło wyciągnę, zagram coś w cichą noc,
A wiatr w takielunku zaśpiewa swój song.
Tylko wezmę mój sztormiak i sweter…
Fiddler's Green (org.)
John Conolly
As I walked by the dockyard one evening so fair C F C a
To view the salt water and take the night air C F C G
I heard an old fisherman singing a song F e d C
Oh take me away boys, me time is not long a d7 F C
Wrap me up in me oilskins and jumper C G C
No more on the dock I'll be seen F C G
Just tell me old shipmates F e C e
I'm taking a trip mates, d G G7 C
And I'll see you some day on Fiddler's Green
Now Fiddler's Green is a place I've heard tell,
Where the fishermen go if they don't go to hell,
Where the skies are all clear and the dolphin do play,
And the cold coast of Greenland is far far away.
Wrap me up in me oilskins and jumper…
Where the skies are all clear and there's never a gale,
And the fishjump on board with one swish on their tail,
Where you lie on your leisure there's no work to do,
And the skipper's below making tea for the crew.
Wrap me up in me oilskins and jumper…
When you get back on the docks and the long trip is through,
There's pubs and there's clubs and there's lassies there too,
Where the girls are all pretty and the beer it is free,
And there's bottles of rum growing from every tree.
Wrap me up in me oilskins and jumper…
Now I don't want a harp nor a halo, not me,
Just give a breeze on a good rolling sea,
I'll play me old squeeze box as we sail along,
With the wind in the rigging to sing me a song.
Wrap me up in me oilskins and jumper…
Gdyński port
Gdy nad gdyńskim porem zaświeci nam słońce C G a e
Po długim zimowym śnie F C F G
Rozkwitną znów białe żagle u rei - C G a e
Wietrze, wiej im, o hej! F C
Przytulna keja już męczy nas nudą
Powszechnych lądowych spraw…
Rozgorzał ogień nam w sercach, już czas -
Hej, żeglarze, już czas!
Kotwicę mokrą zawieśmy u burt, F7+ C
Wiatr niech nam melodię gra! F7+ C
Morze poniesie miarowy nasz wtór F7+ C a
Żeglarskiej pieśni przez świat! F G
Już gdzieś za rufą pozostał nasz dom
Pełen ciepłych słów naszych żon,
Lecz nam nie pora spoglądać dziś wstecz -
Wiatr porywa nasz śpiew!
Kotwicę mokrą zawieśmy u burt…
Gdy nad gdyńskim porem zaświeci nam słońce
Po długim zimowym śnie
Rozkwitną znów białe żagle u rei -
Wietrze, wiej im, o hej!
Green Horn
Mechanicy Szanty
Miałem wtedy ech, szesnaście lat, C F C
Swoją drogą szedłem przez świat, a G
W sercu zawsze tkwiła uparta myśl, C F C a
By za głosem morza iść. C G
A więc śpiewam: Żegnaj Carling Ford C F C
I żegnaj nam Green Horn, C G
Będę myślał o tobie dzień i noc, C C7 F C
Aby kiedyś wrócić tu, a G
Aby kiedyś wrócić znów. a G
W każde z siedmiu wielkich sztormowych mórz
Wychodziłem, bo zmuszał mnie los,
Każdy w porcie usłyszeć ode mnie mógł:
Nigdy więcej morza już.
A więc śpiewam żegnaj Carling Ford…
Mam dziewczynę słodką Mary Doyle
Dom swój również ma na Green Horn
Sercem duszą pragnie zatrzymać mnie
Bym na morze nie zwiał jej
A więc śpiewam żegnaj Carling Ford…
Życiem szczur lądowy kieruje sam
Chce zostanie lub pójdzie w dal
Ale kiedy morze wejdzie ci w krew
Gdy zawoła pójdziesz wnet
A więc śpiewam żegnaj Carling Ford…
Gruby
Spinakery
W pewnym porcie, już sam nie wiem gdzie, e e h h
Ta historia wydarzyła się. D D A A
W nędznym barze jakiś starzec ścierał kurz. a a G H7 e e H7 H7
Nagle cisza zabiła gwar i śmiech,
Kiedy w drzwiach stanęło drabów trzech.
Oniemiałem, bo ich znałem wcześniej już.
Jeden z nich przekrzywiony miał łeb.
Mordę jak z cuchnącą rybą sklep.
Nic dobrego, biło z niego samo zło.
Taki był on, ech, psia jego mać,
Ludzi trącał, ciągle chciał się prać.
Uciekali, bo się bali wszyscy go a a G H7 e e e e
Hej ty, gruby! Nalej jeszcze raz! / G D H7 e
Biegną dni jak fale, pędzi z wiatrem czas. / G D H7 e
Hej ty, gruby! Powiedz, jak to jest, /*2 / G D H7 e.
Że spokojny człowiek jest ścigany jak pies? ... jak pies? / G D H7
Stali tak, rozglądali się w krąg,
Z trudem ukrywałem drżenie rąk.
Przeczuwałem, już widziałem własny zgon.
Na nic to, że spuściłem wzrok,
Skierowali jednak do mnie krok.
Zrozumiałem, Teraz ja albo on.
Nie zwlekałem, stłukłem kufel o stół,
Szklane zęby wbiłem mu w brzucha dół.
Odstąpili ci, co byli przy nim tuż.
Skręcił się ten portowy gad
I jak stał, tak z jękiem padł na blat.
Uciekałem, dzień witałem w morzu już.
Hej ty, gruby! Nalej jeszcze raz!...
Pytasz się, co on do mnie miał,
Że mnie tak zawzięcie dopaść chciał?
Z wielkim fartem kiedyś w karty ze mną grał.
Wkurzał mnie jego cygar smród,
Ograł mnie, no to łajbę spaliłem mu.
Może o to taki żal do mnie miał?
Teraz znów jego kumpli dwóch,
Chcą mi oddać to, co ja dałem mu.
W niepewności, w nieufności biegną dni.
Chociaż czasem jest gorzej niż źle,
To na ląd nie zejdę już nigdy, o nie!
Podła zemsta wciąż po piętach depcze mi.
Hej ty, gruby! Nalej jeszcze raz!...
Hej ty, gruby! Nalej jeszcze raz!...
Heave away Santiana
Hej płyńmy z prądem rzeki tam gdzie Liverpool d F C
- Heave away Santiana d C
Dookoła Hornu przez Frisco Bay C a
- Tam gdzie strome zbocza Mexico. d C d C d
Wiêc heave away i w górę, w dół
- Heave away Santiana
Nie minie rok powrócimy znów.
- Tam gdzie strome zbocza Mexico.
Ten kliper dla załogi zawsze piekłem był,
¯elazny Jankes dowodził nim.
Po złoto Kalifornii ciągle gnał nas wiatr,
Bo puste ładownie wypełniać trza nam.
A był to dla nas wszystkich stary dobry czas
W 49 - tym za młodych lat.
I Zachariasz Taylor tam górą był
Gdy wygrał bój pod Monte Rey.
I szybko zwiewał Santy kiedy pomógł Scott
Jak Bonaparte pod Waterloo.
I dla mnie kiedyś nastał dobry dzień
Gdy Sally Brown pokochała mnie.
Heja, Hej, brać na gejtawy
- Heja! Hej, brać na gejtawy! O! E H7 E A lub C G7 C F
Paddy Doyle znowu sprzedał nam pic! E H7 E C G7 C
- Heja! Hej, brać na gejtawy! O!
Paddy zrobił nas w konia jak nikt.
Buty dziurawe Paddy nam dał.
Widać Paddy interes w tym miał.
Buty dziur, bracie mają jak ser.
Przyjdzie czas, Paddy zeżre je, hej!
Za ten stary, dziurawy but
Zwiśnie Paddy, hej, z rei jak drut.
Obok Doyle'a zawiśnie nasz kuk,
Stary złodziej, brudas i mruk.
Kuk się spasł przy nas jak tłusty wieprz
Zdrowo będzie upuścić mu krew.
Bosman znowu na wanty nas gna,
No to pluj z góry na tego psa.
Jutro chief znowu komuś da w pysk
Będzie wała miał z tego nie zysk.
Paddy Doyle sprzedał nam pic
Paddy zrobił nas w konia jak nikt.
Heja, hej, brać na gejtawy! Ooooooooooooooooooo!
Historia jednej znajomości.
K. Klenczon
f C7/E C7/G f C7 f C7
Sia la la la la la-a f C7
Sia la la la la la-a f C7
Morza szum, ptaków śpiew, złota plaża pośród drzew f b7 f C7 f
Wszystko to w letnie dni przypomina ciebie mi Gis Gis7 D
Przypomina ciebie mi F Cis7 C7
Sia la la...
Szłaś przez skwer, z tyłu pies "Głos Wybrzeża" w pysku niósł
Wtedy to pierwszy raz uśmiechnęłaś do mnie się
Uśmiechnęłaś do mnie się
Sia la la...
Odtąd już, dzień po dniu upływały razem nam
Rano skwer, plaża lub molo, gdy zapadał zmierzch
Molo, gdy zapadał zmierzch
Sia la la...
Płynął czas, letni czas, aż wakacji nadszedł kres
Przyszedł dzień, w którym już rozstać musieliśmy się
Rozstać musieliśmy się
Sia la la...
Morza szum, ptaków śpiew, złota plaża pośród drzew
Wszystko to w letnie dni przypomina ciebie mi
Przypomina ciebie mi
Sia la la...
Cis F Cis F
Hiszpanka z Callao
Mechanicy Szanty
Przepuściłem znów całą forsę swą G e
Na hiszpańską dziewkę z Callao C D
Wyciągnęła ze mnie cały szmal G e
I spłukałem na nią się do cna C D
Już znikają główki portu G D
W którym stary został dom G D
Znów za rufą niknie w dali G e
Ukochany stały ląd C D
Dalej chłopcy rwijmy fały G e
Niech uderzy w żagle wiatr C D
W morze znowu wypływamy G e
Ile tam spędzimy lat C D
Już niejeden pokład nam domem był
I niejeden bat nam plecy bił
Choć robota ciężka i żarcie psie
W Callao po rejsie znajdziesz mnie
Już znikają główki portu
W którym stary został dom
Znów za rufą niknie w dali
Ukochany stały ląd
Dalej chłopcy rwijmy fały…
Zaprószyłem tam nie raz głowę swą
W barze u Hiszpanki z Callao
Rumu butelkę dała mi
I ciągnęła ze mną aż po świt
Już znikają główki portu
W którym stary został dom
Znów za rufą niknie w dali
Ukochany stały ląd
Dalej chłopcy rwijmy fały…
A pod Cape Horn gdzie nas poniesie wiatr
Popłyniemy z sztormem za pan brat
Przez groźne burze, grad i lód
Dojdziemy aż do piekła wrót
Choć grabieją z zimna ręce
Zadek mokry dzień i noc
Jedna myśl rozgrzewa serce
O Hiszpance z Callao
Dalej chłopcy rwijmy fały…
Hiszpańskie dziewczyny
Żegnajcie nam dziś hiszpańskie dziewczyny! e C h7
Żegnajcie nam dziś marzenia ze snów! e G D
Ku brzegom angielskim już ruszać nam pora, C D e
Lecz kiedyś na pewno wrócimy tu znów. C h7 e
I smak waszych ust hiszpańskie dziewczyny, e G D
W noc ciemną i złą nam będzie się śnił… e G D
Leniwie popłyną już rejsu godziny, C D e
Wspomnienie ust waszych przysporzy nam sił! C h7 e
Niedługo ujrzymy znów w dali Cap Deadman
I „Głowę Baranią” sterczącą wśród wzgórz.
I statki stojące na redzie przed Plymouth -
Klarować kotwicę najwyższy czas już.
I smak waszych ust hiszpańskie dziewczyny…
Niedługo już żagle na masztach rozkwitną,
Kurs szyper wyznaczy na Portland i Wight.
I znów stara łajba potoczy się ciężko
Prze fale w kierunku na Beachie Fairlie.
I smak waszych ust hiszpańskie dziewczyny…
Zabłysną nam bielą skał zęby pod Dover
I znów noc w kubryku wśród legend i bajd…
Powoli i znojnie tak płynie nam życie
Na wodach i w portach South Foreland Light.
I smak waszych ust hiszpańskie dziewczyny…
Ja stawiam
Czy mam pieniądze, czy grosza mi brak - ja stawiam e D e
Czy los mi sprzyja, czy idzie mi wspak - ja stawiam e D e
Czy mam dziesięciu kompanów, czy dwóch G A
Czy mam ochotę na rum, czy na miód C H7
Czy mam pieniądze, czy grosza mi brak - ja stawiam 2x e D e
Czy wicher w oczy, czy w plecy mi dmie - ja stawiam
Czy mi kompani ufają, czy nie - ja stawiam
Czy ja ścigam wroga, czy wróg ściga mnie
Dopóki mój okręt nie leży na dnie
Czy wicher w oczy, czy w plecy mi dmie - ja stawiam
A kiedy mnie dziewka porzuci jak psa - ja stawiam
Gąsiorek biorę i piję do dna - ja stawiam
Kompanię zbieram i siadam za stół
I nie ma wtedy płacenia na pół
Bo kiedy mnie dziewka porzuci jak psa - ja stawiam
Ja stawiam żagle jak kufel na stół - ja stawiam
Czy fala mnie niesie w górę czy w dół - ja stawiam
Czy tam dopłynę gdzie kończy się świat
Czy aż do piekła poniesie mnie wiatr
Ja stawiam żagle jak kufel na stół - ja stawiam
Jan Rebec
Który z Holendrów najlepiej się bił? F lub G
- Skiper Jan Rebec C7 F D7 G
Kto dla żeglarzy postrachem był? F G
- Skiper Jan Rebec C7 F D7 G
Yaw, yaw - precz z hamaków! F G
Yaw, yaw - won na dek! C7 D7
Yaw, yaw - bo cię dorwie F B G C
Skiper Jan Rebec C7 F D7 g
Kto pierwszy herbatę przywiózł z Chin
I opchnął ją słono w Karolinie?
Yaw, yaw…
A kiedy zdobył własny ship
To nie dorównał mu już nikt
Yaw, yaw…
Kto trzy razy w roku się mył,
A więcej niż ważył piwa pił?
Yaw, yaw…
W każdą noc cztery panienki miał:
czerwoną, żółtą, czarną i białą!
Yaw, yaw…
Jasnowłosa
Na tańcach ją poznałem długowłosą blond G C G
Dziewczynę moich marzeń, nie wiadomo, skąd G e C D7
Ona się tam wzięła piękna niczym kwiat G e C F D7
Czy jak syrena wyszła z morza czy ją przygnał wiatr G C D7 G
Żegnaj Irlandio, czas w drogę mi już
W porcie gotowa stoi moja łódź
Na wielki ocean przyjdzie mi zaraz wyjść
I pożegnać się z dziewczyną na Lough Sholin
Ująłem ją za rękę delikatną jak
Latem mały motyl albo róży kwiat
Poszedłem z nią na plażę wsłuchać się w szum fal
Pokazałem jasnowłosej wielki morza czar
Żegnaj Irlandio…
Za moment wypływam w długi, trudy rejs
I z piękną dziewczyną przyjdzie rozstać się
Żagle pójdą w górę, wiatr mnie pogna w przód
I przez morza mnie powiedzie, ty zostaniesz tu.
Żegnaj Irlandio…
Jejku, jejku
Jurek Porębski
Jejku, jejku, no mówię wam, a e a d
Jaki rejs za sobą mam. a e a e
Stary zardzewiały śmierdzący wrak a e a d
Na pół roku zastąpił mi świat. a e a e
W cuchnącej norze rzuciłem wór, a e a d
A tu myk mi spod nóg szczur. a e a e
Kuk w mesie rzekł: Oto obiad twój, a e a d
A na stole karakonów rój. a e a e
Nawet jeden taki, co miał biały wąs C G C F
Tylko za mną chodził wciąż. a e a e
Właził mi do piwa i w szufladzie spał, a e a d
I tam z żoną dzieci miał. a e a
Jejku, jejku…
W piwnicy rzężąc ostatkiem sił
Zlany ropą silnik w zęzach gnił.
Bił tam z grubej rury księżycowy zdrój,
Nawet chief mechanik podstawiał słój
Mówiąc: Gdyby nawet pękł tu wał,
To ja dalej będę sobie gnał.
Jejku, jejku…
Stary w porcie kupił kaset sto,
Same gołe baby, chłopy no i wiecie co.
Potem cichcem to puszczał i czerwony miał łeb,
A chłopcy mówili, że stary się wściekł,
Nocą gonił bajkoka by mu czyścił buty
Ale za to miał nasikane do zupy!
Jejku, jejku…
Już po jakimś czasie, gdzieś po stu trzydziestu dniach
Na środku oceanu zaryliśmy w piach.
Ściągała nas Yellow Submarine,
A była to kubańska Zatoka Świń
I były tam manewry NATO, statków tłok,
A nasz jednemu łubudu w bok!
I była nota w ONZ,
Bo stary znów miał czerwony łeb.
Jejku, jejku…
W zaniedbanej radiostacji stół zielony stał,
A na nim Radzik nic nie robił tylko w karty grał.
I nie myty, nie golony, no. nie lubił pić,
Ogrywał nas wszystkich do gołej rzyci.
A kiedy nazbierał naszych dolców wór
W pewnym porcie zwiał jak szczur.
Jejku, jejku…
Już w powrotnej drodze przyszła wielka mgła,
A nasz stary tym kaloszem: Cała naprzód! gna.
I kiedy wiatr tę mgłę zwiał
W Hamburgu przy kei nasz statek stał!
To stary uknuł ten chytry plan,
Poleciał ćwiczyć na Repeerbahn.
A ja spokojny stary dzwon
Koleją wróciłem do rodzinnych stron.
Jejku, jejku…
Jest taki czas
Jest taki czas na chwilę przed zaśnięciem, d C g A7 d
Żaglowców ślad rozpływa się we mgle. d C g A7 d
Jest taki czas, gdy cienie gubi ciemność. F C g A7 d
Jest fali szum i morze w blasku gwiazd. d C g A7 d
Tysiące wacht odeszło w zapomnienie
I pustych miejsc przy stole więcej już.
Minione dni odeszły jak wspomnienie.
Przez sztormy złe prowadzi Anioł Stróż.
Uczynki złe w sumieniach zamieszkały,
Lecz przyjdzie czas na spowiedź wszystkich win.
Okrętu dziób zraniły ostre skały.
Ostatni kurs do nieba wiedzie nas.
Jest taki czas na chwilę przed zaśnięciem,
Żaglowców ślad rozpływa się we mgle.
Jest taki czas, gdy cienie gubi ciemność.
Jest fali szum i morze w blasku gwiazd.
Jeden dzień.
Mietek Folk
Od dzieciństwa chciałem pływać, e a
O liniowcach śniłem wciąż. D e
Uciekałem z domu by zobaczyć port... a D G
Bielą żagli opętany, a
Utonąłem w morzu trosk, e
Przeklęty, marynarski los... C H7
Jeszcze jeden dzień, e a
Jeszcze jedna noc. D e
I porzucę starą łajbę, a
Wiem że morza mam już dość... C H7
Tłukę się po całym świecie,
Opłynąłem już Cape Horn.
Ale ciągle nie wiem gdzie postawię dom...
Chwiejny pokład pod nogami,
Horyzonty hen za mgłą,
I to jedno spać nie daje tak jak chory ząb
Po co mi to wszystko stary,
Każdy chce normalnie żyć.
Z poza mgieł już widać mój ostatni port...
Tyle wspólnych wspomnień mamy,
Ale tak już musi być,
Zaśpiewajmy cicho, nim odejdę stąd
Jolly Roger
Mietek Folk
Śmiejesz się do mnie draniu, gdy brew wznoszę swą do góry a F
I kiedy pokład pełen krwi, gdy ginie wróg jak szczury, C D E
Gdy nagiel zupa szkodzi mi i batem grzbiet pocięty, F C D E
Przedrzeźniasz wtedy moją twarz na płótnie rozciągnięty. AGCD E
Ref.: Jolly Roger zmarnował życie mi, a G
Jolly Roger w hiszpańskiej tonie krwi, C G
Jolly Roger otuli was na dnie, D a
Jolly Roger, Roger, ukryjcie lepiej się! F E
A on czerwony wkłada płaszcz na chude swe piszczele.
Nikt jeńców dziś nie będzie brał, ech, co tu gadać wiele.
I tylko szanse przeżyć ma ten, kto się szybko podda,
Gdy Jolly w czarnych szatach lśni na szczycie w blasku ognia.
Nad moją głową wisi wciąż ta niepokorna flaga,
A pod nią co dzień krew i łzy, tchórzostwo i odwaga,
I choć widziałem już nieraz okryty okręt chmurą,
Z Jolly'm śmiejemy zawsze się, bo Jolly zawsze górą.
John Kanaka
I thought I heard the old man say
- John Kanaka-naka too lie ay
Today, today is a holiday
- John Kanaka-naka too lie ay
Too lie ay, oh, to lie ay
John Kanaka-naka too lie ay
We'll work tomorrow but no work today
We'll work tomorrow but no work today
We're bound away for 'Frisco Bay
We're bound away at the break of day
We're bound away 'round Cape Horn
We wish to Christ we'd never been born
Oh haul, oh haul, oh haul away
Oh haul away and make your pay
And we are Liverpool born and bred
We're strong in the arm but we're thick in the head
John Kanaka
Mój kupel dzisiaj do mnie rzekł, D G A7 D
-John, Kanaka, naka słuchaj mnie. G D A7 D
roboty nie ruszę, choćbyś się wściekł
-John, Kanaka, naka słuchaj mnie.
ref:Słuchaj mnie oh, słuchaj mnie G D
John, Kanaka, naka słuchaj mnie. A7 D
Ech, szlag by trafił ten pieski świat,
Do domu jeszcze drogi szmat.
Jak szliśmy raz do Fisco Bay,
Sto dni się ciągnął parszywy rejs.
Tak szliśmy wokół przylądka Horn,
Gdzie diabeł nam powiedział: Won!
Ciągnij go bracie, ciągnij go też,
Ciągnij go znowu i forsę bierz.
Jutro popłyniemy daleko
Jutro popłyniemy daleko, C G
Jeszcze dalej niż te obłoki. F C
Pokłonimy się nowym brzegom, C G
Odkryjemy nowe zatoki. 2x F C
Nowe ryby złowimy w jeziorach, C G C
Nowe gwiazdy znajdziemy na niebie. C G C
Popłyniemy daleko, daleko, F C
Jak najdalej, jak najdalej przed siebie. G C
Jutro popłyniemy daleko…
I starym borom nowe damy imię,
Nowe ptaki znajdziemy i wody.
Posłuchamy jak bije olbrzymie
Zielone serce przyrody.
Jutro popłyniemy daleko…
Keja
Jurek Porębski
Gdyby tak ktoś przyszedł i powiedział „Stary, czy masz czas? a G a
Potrzebuję do załogi jakąś nową twarz. C G C
Amazonka, Wielka Rafa, oceany trzy; C7 F d
Rejs na całość: rok, dwa lata” - odpowiedziałbym: a7 E a
Gdzie ta keja, a przy niej ten jacht? a E7 a
Gdzie ta koja wymarzona w snach? C G C (C7)
Gdzie te wszystkie sznurki od tych szmat, g A7 d A7 d
Gdzie ta brama na szeroki świat?… a E7 a
Gdzie ta keja, a przy niej ten jacht?
Gdzie ta koja wymarzona w snach?
W każdej chwili płynę w taki rejs,
Tylko gdzie to jest, no gdzie to jest?
Gdzieś na dnie wielkiej szafy leży ostry nóż,
Stare dżinsy wystrzępione impregnuje kurz…
W kompasie igła zardzewiała, lecz kierunek znam -
Biorę wór na plecy i przed siebie gnam…
Gdzie ta keja, a przy niej ten jacht…
Przyszły lata zapyziałe, rzęsą zarósł staw,
A na przystani czółno stało - kolorowy paw…
Zaokrągliły się marzenia, wyjałowiał step,
Lecz dalej myśli o załodze ten samotny łeb.
Gdzie ta keja, a przy niej ten jacht…
Kangur
Smugglers
Szczęśliwy żywot wiodłem, kiedym przewoźnikiem był, DGDG
Ale czart mi szepnął: "W morze idź!" i rozbił wszystko w pył. GeCD7G
Bosmanem wnet zrobili mnie, krypa "Kangur" zwała się, DGDG
Babę fest znalazłem szybko, pomyślałem: "Nie jest źle!" eCD7G
Ref.:
Gdy "Kangur" ruszał z Bristol Town,
Przez myśl nie przeszło mi,
Ile taka stara lafirynda może napsuć krwi.
Cóż, lat troszeczkę miała, mówiła mi żem zuch,
Nie była starą panną, bo przede mną padło dwóch,
Lecz przyszło rzucić cumy nam, a że nie był ze mnie leń,
Osiemnaście pensów, jak w pysk dał, przynosił każdy dzień.
Pół roku diabli wzięli, lecz to głupstwo - mówię wam,
Pomyślałem: "Wrócę, zejdę, no i już nie będę sam."
Wróciłem, przekonałem się, żem głupi był i już,
Od pół roku żyła z bubkiem, który pływał wszerz, nie wzdłuż.
I tak marzenia wzięły w łeb, a ty młody słuchaj też:
Jeśli dom chcesz mieć i żonę w nim, przez Kanał pływaj wszerz,
A dla mnie "Kangur" domem jest i na żonę późno już,
Przeżarte solą życie me, więc muszę pływać wzdłuż.
Kubański szlak
Przeklęty niech będzie ten kubański szlak a e
Bo szkorbut, bo szczury, bo smród F G a
Czy starczy mi życia by poznać ten świat a e
Gdzie forsy, gdzie forsy jest w bród F G C
Do Amsterdamu zawinąć choć raz d G7 e a
d e a
Jak szczyna parszywa - parszywy mam rum
Bo szkorbut, bo szczury, bo smród
I w kółko z nim pływam - pić nie chcą go tam
Gdzie forsy, gdzie forsy jest w bród
Do Amsterdamu zawinąć choć raz (b)
A dziwki nie miałem już chyba od świąt h fis
Bo szkorbut, bo szczury, bo smród G A h
Bo tu się zaczyna - tam kończy Golfsztrom h fis
Gdzie forsy, gdzie forsy jest w bród G A D
Do Amsterdamu zawinąć choć raz e A7 fis h
Resztę załatwi czas e fis h
Złe oczy dokoła i tłum w koło zły
Bo szkorbut, bo szczury, bo smród
Tam czyste diamenty się błyszczą jak łzy
Gdzie forsy, gdzie forsy jest w bród
Do Amsterdamu zawinąć choć raz
Resztę załatwi czas (c)
Spód w łajbie wyrąbię i puszczę na dno cis gis
Bo szkorbut, bo szczury, bo smród A H cis
I gdzie zamustruję - zapyta mnie kto cis gis
Gdzie forsy, gdzie forsy jest w bród A H E
Do Amsterdamu zawinąć choć raz… fis H7 gis cis
Resztę załatwi czas fis gis cis
Przeklęty niech będzie ten kubański szlak
Bo szkorbut, bo szczury, bo smród
Czy starczy nam życia by poznać ten świat
Gdzie forsy, gdzie forsy jest w bród
Do Amsterdamu zawinąć choć raz
Resztę załatwi czas
Kuter Mikser
Smugglers
"No ruszcie się chłopy, wyłaźcie na dek, D A
Wnet pora wydawać, daleko jest brzeg." A G
A z kutra morze mikser zrobiło, że ach! D A G
Aż wręgi mu trzeszczą i piszczy mu w szwach. D G A
Razem, heave away, haul away, trzęsie aż strach. D G A
Już sieci za burtą, już w tarle nasz trał,
Już czujesz żołądek i wiesz, gdzie go masz.
Ej, wolno coś idzie, bo pełny jest wór
I winda przeciąga trał w prawo na burt.
Wór w górze i lasty zasypał nam śledź,
Wytrzęsło, zmuliło, lecz dobrze go mieć.
A teraz do domu, na dzisiaj już dość,
Na kei znów będę nie małpa, lecz gość.
Ref.: Choć z kutra...
Leaving Liverpool
Farewell to Prince's Landing Stage C C7 F C
River Mersey, fare thee well C G7
I am bound for California C C7 F C
A place I know right well C G7 C
So fare thee well, my own true love G7 F C
When I return united we will be C G7
It's not the leaving of Liverpool that's grieving me C C7 F C
But my darling when I think of thee C G7 C
I'm bound off for California
By the way of stormy Cape Horn
And I'm bound to write you a letter, love
When I am homeward bound
So fare thee well, my own true love…
I have signed on a Yankee Clipper ship
Davy Crockett is her name
And Burgess is the Captain of her
And they say she's a floating Hell
So fare thee well, my own true love…
I have shipped with Burgess once before
And I think I know him well
If a man's a seaman, he can get along
If not, then he's sure in Hell
So fare thee well, my own true love…
Farewell to lower Frederick Street
Ensign Terrace and Park Lane
For I think it will be a long, long time
Before I see you again
So fare thee well, my own true love…
Oh the sun is on the harbour, love
And I wish I could remain
For I know it will be a long, long time
Till I see you again
So fare thee well, my own true love…
Londyn.
1.Czy pamiętasz starca, /CG/
Po zamkniętym szedł targu, /ae/
I kopał gazety starymi /FC/
Buciorami. /dG/
A jego oczy /CG/
Nie prosiły już o nic, /ae/
Sprzedawał czas wczorajszymi /FC/
Nowościami. /dG/
Ref.: I jak możesz mówić, że jesteś sam, /FeCGa/
Że dla ciebie słońce nie świeci już. /dG/
Daj mi swą dłoń, a pokażę ci Londyn, /CGae/
I może wtedy zmienisz swoje zdanie. /FCdG/
2.Czy pamiętasz kobietę,
Która włóczy się po mieście,
W jej pięknej niegdyś sukni
Nie zliczyłbyś dziś łat.
Dziś nic nie mówi
Wzrok ja niesie przed siebie,
W zniszczonych dwóch torbach
Cały dom swój ma.
W całonocnej knajpie,
Ten sam facet od lat,
Z nad filiżanki z małą czarną
Ogląda świat.
Samotnych kilka kaw
Odmierzyło czas dziś,
Odszedł aby w pustym domu
Samotnie żyć.
3.Czy pamiętasz łazarza,
Z dzielnicy slamsów,
Jest cieniem swego życia
Ulica to jego dom.
Ciepłem darmowej zupy
Ogrzewa dłonie swe,
Pomyśl jeśli umrze czy
Ktoś uroni po nim łzę.
Przed przytułkiem dla biednych żołnierzy,
Stary człowiek siadł,
Blaski jego medali
Czas dawno już skradł.
I tylko o litość prosi
W swej pieśni zimowy wiatr,
Dla bohaterów, o których
Zapomniał już bezduszny świat.
Lowlands.
Smugglers.
Wszystko gotowe, już fały ręce trą , A E A (A A7)
Ładunek na dole dobry mamy D A D E (D E7 A)
Dzielne chłopaki już na handszpaki prą A E (A A7)
Płyniemy hen, do Lowlands Low DEA(D Azm7 E7 A)
Do Lowlands Low, do Lowlands Low D A E A (D A E7 A)
Płyńmy hen, do Lowlands Low DEA (D Azm7 E7 A)
Bosman i Stary już na pogodę klną
Lecz my się burzy nie boimy
Czy wiatry dobre, czy w pogodę złą
Płyniemy hen, do Lowlands Low
Brzegi znajome po nocach mi się śnią,
Cholera z tym morzem! - Chcę do domu!
Morze nie pomoże, bo tęsknotę złą
Ukoję tylko w Lowlands Low.
Kiedy ci smutno i oko zajdzie mgłą
I czujesz się jak patyk od kaszanki
Zapakuj worek i uciekaj stąd
Płyń z nami hen, do Lowlands Low
Wszystko gotowe, już fały ręce trą
Ładunek na dole dobry mamy
Cumy rzucone, odpływamy stąd
Płyniemy hen, do Lowlands Low
Łowy.
Smugglers
Gdy na zimne wody Baffin Bay a e a
Przywiał nas zachodni szkwał, a e a
Ogromnego lewiatana grzbiet a e a
Ujrzeliśmy pośród fal. d e a
I chwyciliśmy lance, pchnęliśmy lance, C G
Na honor uwierzcie nam, F G a
Wiele wściekłej pracy, wiele krwi a e a
Pochłonął cenny tran. a e a
I szalony pościg zaczął się,
Nie zapomnę tamtych dni,
Kiedy goniąc lewiatana
Przebyliśmy setkę mil.
I dopadliśmy jak sfora psów,
Co apetyt ma na łup.
Za odwagę bosman życie dał,
Waleń zmiażdżył jego słup.
Noc przyniosła twardej walki kres,
Tak nam pisał widać los.
Długi żywot wieloryba zgasił
Jeden celny cios.
Hej, do burty i na gaje z nim!
Niejednemu brakło sił,
Gdy płatami zrywaliśmy tłuszcz,
Brodziliśmy w jego krwi.
To już koniec pieśni, pora nam
Na Irlandii wracać brzeg.
Wypijmy pintę rumu,
Znów opowieść zacznie się.
Jak chwyciliśmy...
Malciszka
EKT
.G.h.C.D.G.h.C.D.
Malcziszka z Leningrada .G.e.
Zajechał awtem Łada .G.e.
Na trotuarie stanął pried taboj .G.G7.a.D7.
Wyczułaś pismo nosem .a.D7.
Dlatego drżącym głosem .a.D7.
Szepnęłaś ułypaja mój gieroj .a.D.G.D.
Miał lekko skośne głazy
Lecz prezent ci się marzył
Złote kalco, szampanskoje i tort
Ty miałas diesiac złotych
Myślałaś tylko o tym
Jak pojedziecie w miestie gdzies w kurort .a.D.G.G7.
Gdyś na rynku samowary pradawała .C.D.G.G7.
W głowie szumiał ci łagodnie cichyj don .C.D.G.G7.
Paczemu tiepier ty grusna moja mała .C.D.G.e.
Daswidanija, dzwier adkrytyj, paszła won .C.D.G.h.C.D.
.G.h.C.D.
Skazał, szto do żdonał do uble(?)
Kosztuje tam dwa ruble
Perłowych szminek kupił trzysta sztuk
Gdy kuszał drugie danie
W podrzędnym riestauranie
To ty kryształy załatwiałaś mu
On mówił: "Zuch dziewoczka"
I na tym koniec, toczka
Więc czemu do hotelu poszłaś z nim
Leżałaś na krawatie
On zrobił po herbatie
Czy wciąż myślałaś że uwidzisz Krym
Twój Sieriożka zaporożców nie rozdaje
Ja ciebia lublu - ci też nie powie on
Nie dla ciebie śpiewa Muslim Magomajew
Daswidanija, dzwier adkrytyj, paszła won
Ja nie znam się na cenach
Lecz aparatu smiena
Nie umiałbym zamienić na Penthouse
Mów jeśli chcesz idioto
Lecz mimo to paliota
Nie oddałbym za bluzkę z Mickey Mouse
Ja nie będę twym Jurijem Gagarinem
I nie powiem Walentina ty maja
Już od dziecka nie przepadam za Leninem
Daswidanija, dzwier adkrytyj, won paszła .C.D.G.G7.
Gdy praszczaju usłyszałaś od Sieriożki
To ci serce biło jak kremlowskij dzwon
Teraz tęsknisz jak cziastuszki do garmoszki
Daswidanija, dzwier adkrytyj, paszła won .C.D.D.D.G.h.C.D.G.
Daswidanija, dzwier adkrytyj, paszła won .C.D.D.D.G.h.C.D.G.
Marco Polo
Nasz Marco Polo to dzielny ship e G D e
Największe fale brał e C G
W Australii będąc widziałem go C e G D
Gdy w porcie przy kei stał e D e
I urzekł mnie tak urodą swą
Że zaciągnąłem się
I powiał wiatr w dali zniknął ląd
Mój dom i Australii brzeg
Marco Polo w królewskich liniach był e D C H7 e D e
Marco Polo tysiące przebył mil e D C H7 e D e
Na jednej z wysp za korali sznur
Tubylec złoto dał
I poszli wszyscy w ten dziki kraj
Bo złoto mieć każdy chciał
I wielkie szczęście spotkało tych
Co wyszli na ten brzeg
Bo pełne złota ładownie są
I każdy bogaczem jest
Marco Polo…
W powrotnej drodze tak szalał sztorm
Że drzazgi poszły z rej
A statek wciąż burtą wodę brał
Do dna było coraz mniej…
Ładunek cały trza było nam
Do morza wrzucić tu
Do lądu dojść
I biedakiem być
Ratując choć żywot swój
Marco Polo…
Margot
Stare Dzwony
Margot lubi eh biri-bi G C G
A kształtna jest jak kliper e A D
Ja też lubię z nią eh, biri-bi G C G
Tańcować jako szyper e A D
Moje ręce są, jak załoga co C D
Z jej masztów płótna zwija C G C G
Hej ! Ho ! Hej hisuj go, a potem cos C G C G C G
golniemy za Margot C D G
Margot lubi eh, biri-bi
A kształtna jak katedra
Ja też lubię eh, biri-bi
W jej wnętrzu chrzcić niewiernych
Moje ręce są jak dewotki co
Gromnice wielka dzierżą
Hej ! Ho ! Wiec hisuj go ...
Margot lubi eh, biri-bi
Przytulna jak oberża
Ja też lubię eh, biri-bi
Tam ciasto mieszać w dzierżach
Moje ręce są jak piekarze co
Bułeczki słodkie pieszczą
Hej ! Ho ! Wiec hisuj go ...
Margot lubi eh, biri-bi
A piękna jak królowa
Ja też lubię eh, biri-bi
W jej włościach poharcować
Moje ręce są, jak myśliwi co
W bór wyszli zapolować
Hej ! Ho ! Wiec hisuj go ...
Margot kiedyś tak mówi mi
Myślałem, że źle słyszę
Będziesz małe miął biri-bi
Ach, spójrz na mój dołyszek
I na ręce co ten zasiały plon
Ja chyba połknę stryczek
Hej ! Ho ! Wiec hisuj go, golniemy cos,
Niech trafi szlag Margot!
Marynarskie portki
Cztery Refy
Z obory prosto wzięli ją, niewinny wiejski kwiat. C F C
Nie miała jeszcze chłopa, choć szesnaście miała lat. C G C
W hotelu księcia Jurka - kelnereczką była tam. C F C
Szefowa strzegła cnoty jej - ta najgroźniejsza z dam. C G C
Te marynarskie portki opięte tu i tam, G7 C
A w środku kawał chłopa F C
- To marzenie każdej z dam. C G C
Do miasta w marszu przybył czterdziesty drugi pułk,
Łajdaków i bękartów banda, każdy z nich to zbój.
Burdele zatłoczyli, zapchali każdy bar,
Lecz kelnereczka wywinęła się z plugawych łap.
Te marynarskie portki…
Dragoni księcia Walii przybyli wkrótce też,
Ogiery wygłodzone wśród zimowych leż.
I w całym mieście słychać było kobiet płacz i krzyk.
Lecz hotelowej kelnereczki znów nie dorwał nikt.
Te marynarskie portki…
Aż kiedyś przybył żeglarz, zwyczajny koł i cham,
Z dębowym sercem krzepki, w krzyżu postrach cór i mam.
Przez siedem lat, czy więcej, wędrował gdzieś przez świat
I widać było o czym myślał przez tę parę lat.
Te marynarskie portki…
Poprosił ją o świecę, by drogę znaleźć mógł,
A potem o poduszkę i ciepły koc do nóg.
Zapewnił, że nie dotknie jej, że jej nie przerwie snu,
Lecz gdyby mogła wejść do wyra, cieplej będzie mu.
Te marynarskie portki…
Niewinna kelnereczka bezmyślnie weszła tam,
A on się znalazł na niej w mig, ten brutal drań i cham.
I spożytkował wszystkie różnice obu płci,
Jedyne co mu rzekła: "No, chyba teraz ciepło ci".
Te marynarskie portki…
Gdy wczesnym rankiem żeglarz bezsilny z łóżka wstał,
Za kłopot i siniaki pieniążek srebrny dał.
I rzekł: "Jeżeli córka będzie, w domu trzymaj ją,
A jeśli będzie chłopak - to na morze wyślij go!"
Niech marynarskie portki jak ja na zadku ma,
Jak jego tatko niech na reje, gdy mu każą, gna.
Te marynarskie portki…
Marynarz z Botany Bay
Packet
Przestrogę dziś ci daję i nadstawiaj uszu bo G e C G
na własnej skórze przecież sam przeżyłem wszystko to G e D D7
Gdy raz się zaprzedałeś, miej to w pamięci swej, G e C G
że będziesz już powracał tu nad brzegi Botany Bay! e e D e D7
Hej! Żegnaj dobry porcie, kochanko żono też
znów stary diabeł Morze upomniał o mnie się!
Znów pod nogami dechy pokładu będę czuł
i z perty znów spoglądał tam te parę pięter w dół!
Na lądzie chciałem zostać by już jedno miejsce grzać
i sitem w piachu wiele dni babrałem się, psia mać!
Lecz nie znalazłem złota i pusto w sakwie mej...
- nie szkodzi wszak nocą i tak coś rwie do Botany Bay.
Hej ! Żegnaj ...
Pokładów długie rzędy po dwie wstęgi srebrnych szyn,
kamieni, cegieł stosy, bo... wciąż chciałem wygrać z NIM.
Lecz gdy z Południa dmuchnie, ech, śmiej się bracie, śmiej,
to w wietrze tym znów czuje sól, tę sól znad Botany Bay.
Hej ! Żegnaj ...
Tak stale rwie cos w środku i jak chory boli ząb.
I czego byś się nie tknął to i tak to ciśniesz w kąt.
Zawodów wiele miałem w karierze długiej mej,
Lecz w końcu znów wracałem tu - marynarz z Botany Bay.
Hej ! Żegnaj ...
Mewy
Mewy, białe mewy wiatrem rzeźbione z pian. e C D e
Skrzydlate białe muzy okrętów odchodzących w dal.
Kto wam szybować każe przez horyzontu kres,
W bezmierne oceany przez sztormu święty gniew?
Żeglarzom wracającym z morza C D e
Na pamięć przywodzicie dom. C H7e
Rozbitkom wasze skrzydła niosą C D e
Nadzieję na zbawienny ląd. C H7e
e D C H7
Ptaki zapamiętane jeszcze z dziecięcych lat,
Drapieżnie spadające ze skał na stary Skagerrak.
Wiatr czesał grzywy morza, po falach skacząc lekko biegł.
Pamiętam tamte mewy, przestworzy słony zew.
Żeglarzom wracającym z morza…
Moja dziewczyna
Spinakery
F C G C F C G C
Moja dziewczyna ma oczy zielone, C G E a
Zielone tak jak morska toń. F C D7 G
Moja dziewczyna ma włosy kręcone, C G E a
Które spadają jej na skroń. F C G C
A w tawernie nasza paka piwo pije, D D G G
Ludzi tyle, że już nie ma wolnych miejsc. E E a a
Piwo pije, szanty śpiewa - wie, że żyje - F F C C
No, bo jutro wypływamy w długi rejs. G G G G
Moja dziewczyna ma usta czerwone,
Jak zachodzące słońce są.
Gdy je całuję, są rozchylone,
W oczekiwaniu całe drżą.
A w tawernie nasza paka piwo pije,...
Moja dziewczyna ma nogi do nieba,
Jak dwa obłoki - piersi dwie.
Gdy na nią patrzę, nic mi nie trzeba.
Jest taka ładna, gdy śmieje się.
A w tawernie nasza paka piwo pije,...
A w tawernie nasza paka piwo pije,...
Molly Maquires.
Mechanicy Szanty
.C.G.FG.C.C.d.FG.C.
Tam gdzie słońca zwykle brak .a.C.
Gdzie czekał nas śnieg i lód .C.a.
Tam gdzie sztorm i gęsta mgła .C.F.
Gdzie diabeł koił nas do snu .CG.C.
Zawsze śmiało wiodła nas przez świat .a.e.
Trzymała dzielnie swój kurs .F.G.
Łej, hej, nasza Molly Maquaiers .C.G.
Najszybciej z wszystkich szła pod wiatr .F.G.
Łej, hej, nasza Molly maquaires .C.G.
Po morzach pływała tyle lat .FG.C.
Dzień, czy noc, czy świt, czy zmrok
Dziób dumnie groźne fale pruł
Księżyc, gwiazdy, słońca blask
To była jej najlepsza z dróg
Ciepłe plaże, palmy dała nam
Śmiech dziewcząt, miłości smak
Łej, hej, nasza Molly Maquaiers...
Dzisiaj w sercu ciągle mam
Jej obraz wśród białych chmur
Z tylu nas wywiodła burz
Że musiał jej pomagać Bóg
Jej słodkie imię będę śnić
W pamięci mej będzie trwać
Łej, hej, nasza Molly Maquaiers...
Łej, hej, nasza Molly Maquaiers...
Mona
Był pięćdziesiąty dziewiąty rok. e H7 e lub a G a
Pamiętam ten grudniowy dzień C e H a e
Gdy ośmiu mężczyzn zabrał sztorm e C e G a e
Gdzieś w oceanu wieczny cień. a H7 e d e a
W grudniowy płaszcz okryta śmierć
Spod czarnych nieba zeszła chmur.
Przy brzegu konał smukły bryg
Na pomoc "Mona" poszła mu.
Gdy przyszedł sygnał każdy z nich
Wpół dojedzonej strawy dzban
Porzucił, by na przystań biec,
Wyruszyć w ten dziki z morzem tan!
Był pięćdziesiąty dziewiąty rok…
A fale wściekle biły w brzeg,
Ryk morza tłumił chłopców krzyk,
"Mona" do brygu dzielnie szła
Lecz brygu już nie widział nikt.
Na brzegu kobiet niemy szloch,
W ramiona ich nie wrócą już.
Gdy oceanu twarda pięść
Uderzy w ratowniczą łódź!
Był pięćdziesiąty dziewiąty rok…
I tylko krwawy słońca dysk
Schyliło już po ciężkim dniu,
Mrok okrył morze, niebo, brzeg
Wiecznego całun ścieląc snu.
Wiem dobrze, że synowie ich
Też w morze pójdą, kiedy znów
Do oczu komuś zajrzy śmierć
I wezwie ratowniczą łódź.
Był pięćdziesiąty dziewiąty rok…
mONOTEMATYCZNA pIOSENKA TURYSTYCZNA
Ekt
Nie ma jak po przejściu ciężkiej trasy .C.C.G.G.
Gdy do kolan nogi zdarte masz (Oj, boli, boli) .G.G.C.C.
Z ludźmi nad kufelkiem się zobaczyć .C7.C7.F.F.
Gadać, śpiewać do białego dnia (Aż do zachrypnięcia) .G.G.C.C.
Piwko w kufelku nie może długo stać .C.C.F.G.
Jedno, drugie, a potem jeszcze dwa .C.C.F.G.
Obok kumpel gra na gitarze jakiś stary hit .F.G.C.F.
Pijmy i śpiewajmy ile sił .C.G.C.C.
.G.G.G.G.
Wolę się tu z wami napić piwa (Gul, gul, gul, gul, gul)
Niźli w whisky pływać w USA
Ale nie chcę też za bardzo skrywać
Zamiast piwa wolę wypić dwa (Dziękuję bardzo - proszę uprzejmie)
Piwko w kufelku nie może długo stać...
Z baru odebrałem zapewnienie
Piwa nie zabraknie! - mówił gość (Kiciarz)
Na ambicję wszedł mi tym stwierdzeniem
Nie zabraknie? - Lepiej nie mów hop!
Piwko w kufelku nie może długo stać...
Jutro znowu nas dopadnie życie (Oj! Ból bolesny) .c.c.G.G.
Praca, żona, szkoła, forsy brak .G.G.c.c.
Jutro będzie futro, więc do jutra (No) .C7.C7.F.F.
A na razie razem! W górę szkła! (No to lufeczka panowie) .G.G.C.C.
Piwko w kufelku nie może długo stać...
Piwko w kufelku nie może długo stać...
(Drugi głos w tle od "Obok kumpel gra...")
Trzecie, czwarte, piąte, szóste
Siódme, ósme, dziewiąte .C.C.C.C.G.C.G.GC.
Morskie opowieści
Kiedy rum zaszumi w głowie, a
Cały świat nabiera treści, G
Wtedy chętniej słucha człowiek a C
Morskich opowieści. G E7 a
Kto chce, ten niechaj słucha,
Kto nie chce, niech nie słucha,
Jak balsam są dla ucha
Morskie opowieści.
Hej, ha! Kolejkę nalej!
Hej, ha! Kielichy wznieśmy!
To zrobi doskonale
Morskim opowieściom.
Łajba to jest morski statek,
Sztorm to wiatr co dmucha z gestem,
Cierpi kraj na niedostatek
Morskich opowieści.
Pływał raz marynarz, który
Żywił się wyłącznie pieprzem,
Sypał pieprz do konfitury
I do zupy mlecznej.
Był na "Lwowie" młodszy majtek,
Czort, Rasputin, bestia taka,
Że sam kręcił kabestanem
I to bez handszpaka.
Jak pod Helem raz dmuchnęło,
Żagle zdarła moc nadludzka,
Patrzę - w koję mi przywiało
Nagą babkę z Pucka.
Niech drżą gitary struny,
Niech wiatr grzywacze pieści,
Gdy płyniemy pod banderą
Morskich opowieści.
Od Falklandu-śmy płynęli,
Doskonale brała ryba,
Mogłeś wędką wtedy złapać
Nawet wieloryba.
Rudy Joe, kiedy popił,
Robił bardzo głupie miny,
Albo skakał też do wody
I gonił rekiny.
I choć rekin twarda sztuka,
Ale Joe w wielkiej złości
Łapał gada od ogona
I mu łamał kości.
Może ktoś się będzie zżymał
Mówiąc, że to zdrożne wieści,
Ale to jest właśnie klimat
Morskich opowieści.
Kto chce, ten niechaj wierzy,
Kto nie chce, niech nie wierzy
Nam na tym nie zależy,
Więc wypijmy jeszcze.
Pij bracie, pij na zdrowie,
Jutro ci się humor przyda,
Spirytus ci nie zaszkodzi,
Idzie sztorm - wyrzygasz.
Raz bosmana rekin pożarł,
Lecz nie smućcie się kochani,
Bosman żyje, rekin umarł,
Zatruł się zbukami.
Znałem kiedyś Chinkę w barze,
Co śpiewała piosnki sprośne,
Gdy kimono swe rozdziała,
Cycki miała skośne.
Pływał raz marynarz, który
Żywił się wyłącznie wódką
Dawał wódkę małolatom
No i prostytutkom.
Pływał z nami raz szantymen,
Śpiewał bardzo niskim basem,
W rękach zawsze miał gitarę,
Ster trzymał... rękami.
Znałem raz murzynkę w Rio,
Co w miłości była śmiała,
Nie uwierzysz daję słowo,
Całkiem w poprzek miała.
Kolumb odkrył Amerykę,
Kiedy ścigał się z Halikiem,
Indianie się zarzekali,
Że pierwszy był Halik.
O wyprawie wokół globu,
Też fałszywe są pogłoski,
Pierwszy żaden tam Magellan,
Tylko Baranowski.
Nelson, angielski Admirał,
Strzeliłby se w łeb i kwita,
Gdyby wiedział co dokonał,
Kloss, zwykły Kapitan.
Żyła w Gdańsku cnotka Zocha,
Z każdym chciałaby się kochać,
Lecz stalową cnotę miała,
Rzewnie więc płakała.
Zośka dzięki swym przymiotom,
Podpuszczalska była wielce,
Wielu więc miało złamane,
Niekoniecznie serce.
Larsen choć był harpunnikiem,
Nie mógł Zośce przebić cnoty,
Chociaż raz rzutem harpuna,
Przebił trzy U-Booty.
Grant Kapitan z żoną pływał,
Nie dopatrzył raz załogi,
Odtąd ma bachorów kupę,
A na głowie rogi.
Słuchaj rady młody majtku,
Strzeż się dziewcząt w Yokohamie,
Tam są gejsze takie szybkie,
Zgwałcą nim ci stanie.
Gdy Kapitan zachorował,
Zrobiono mu lewatywę,
Wlano w niego galon wody,
Przez prezerwatywę.
Może biedak by wyzdrowiał,
Bo kuracja pierwsza klasa,
Ale kondom był dziurawy,
Dostał adidasa.
Kiedy Bosman trypra złapał,
Obciął sobie własnym nożem,
A gdy rzucił go za burtę,
To wezbrało morze.
Mały John z Krzywym Pyskiem,
Na "Darze Pomorza" pływał,
A że krzywy miał interes,
Pysk se obsikiwał.
Znałem raz zwykłego majtka
Co uwielbiał wodne sporty,
Stawiał se na pale foka
I wychodził z portu.
Kiedy znudzą ci się szanty
I żegluga, i Mazury,
To pierdolnij kapitana
I uciekaj w góry.
Powiedziała mi dziewczyna,
Żeby wodą wódkę popić.
A ja na to: "Idź do diabła,
Czy chcesz mnie utopić".
Znałem kiedyś pannę sliczną.
Maszty stawiać uwielbiała,
Chłopa z łajbą pomyliła,
Lecz nie żałowała.
Kumpel nazwać swoją łajbę
Chciał tytułem jakiejś pieśni,
Ja mu na to - daj jej imię
"Morskie opowieści".
Pływał raz marynarz, który
chuja miał jak trzy armaty
i wytryskiem z tej giwery
zatapiał fregaty
Kiedy szliśmy przez Pacyfik
była wtedy straszna flauta
wprost na łajbę nam się zjebał
ruski kosmonauta
Znałem kiedyś marynarza,
kochał piwo no i tańce
jak się odlał to wypełniał
śluzę na Guziance
Raz stanąłem w Mikołajkach
patrzę, a tu z pod "Pagaja"
wychodzi stary marynarz
bez lewego jaja
Do Giżycka dziś płyniemy
nieźle daje, szóstka wieje
jak tak dalej dobrze pójdzie
rozpierdolę keję
Znałem kiedyś kapitana,
co zieloną miał papugę,
która była znaną w świecie
mistrzynią w minecie
Żyła raz w Londynie kurwa
co się zwała Ruda Bronka
kiedy zaciskała uda
obcinała członka
I żadnemu żeglarzowi
nie udało się jej dosiąść
bo dostawał opatrunek
a ona korkociąg
Aż się znalazł pewien młodzian
mieszkał podobno w Poczdamie
i drewnianą swą protezą
zrobił kuku damie
W dawnych czasach na okrętach
żyły kozy tresowane
co w rzemiośle zastąpiły
każdą kurtyzanę
A gdy kozy szły do kotła
bo czasami tak się zdarza
to wtedy cała załoga
jebała kucharza
Pewien majtek miał papugę
najsłynniejszą w całym świecie
no bo była okrętową
mistrzynią w minecie
Za usługi tej papugi
majtek pobierał dolara
nic dziwnego w długim rejsie
wzbogacił się zaraz
A dla kogo za papugę
była to za duża kwota
mógł pożyczyć od bosmana
szczerbatego kota
Miała baba Mikołajka
i ciągnęła go za jajka
raz za jedno, raz za drugie
potem za to długie
Znałem raz pewnego majtka
kto nie wierzy niech się śmieje
co swym chujem podczas wzwodu
mógł zastąpić reję
A ten majtek bestia taka
w to już uwierzycie chyba
co wytryskiem własnej spermy
zabił wieloryba
A jego kapitan co był
wielkim sympatykiem sportu
stawiał foka na swym członku
i wchodził do portu
Miała baba Mikołajka
wciąż ciągnęła go za jajka
nagle patrzy Mikołajek
że już nie ma jajek
Tam na końcu korytarza
bosman gwałcił marynarza
czy go zgwałcił, czy nie zgwałcił
otwór mu zniekształcił
Znałem raz pewnego majtka
co miał oczy jak dwie cipy
złapał syfa w środku morza
w dodatku od kipy
A w połowie tego rejsu
majtek ów popełnił gafę
i z grotmasztu wpadł do wody
jajami na rafę
Hej, od zachodu wieje
hej, od zachodu wieje
hej, od zachodu wieje
rozjebało keję
Kiedy szliśmy przez Pacyfik
wiatr pozrywał wszystkie wanty
przytuliłem się do klopa
i śpiewałem szanty
Znałem raz pewnego majtka
nazywaliśmy go Pszczółka
jebał wszystko prócz zegarka
chyba, że z kukułką
Kiedy ci na rejsie smutno
chcesz rozerwać się troszeczkę
wsadź se granat między nogi
wyciągnij zawleczkę
Pewien majtek miał dwie nogi
co się nie trzymały kupy
bo przed laty zbił majątek
na dawaniu dupy
Żadna kurwa, żadna dziwka
nie zastąpi kufla piwka
kto nie wierzy niech spróbuje
jak piwko smakuje
Była raz w Londynie kurwa
tak w rzemiośle wyrobiona
co w dwie doby obskoczyła
eskadrę Nelsona
Pływał raz po morzu kucharz
w rękach praktyk był onana
a załoga się dziwiła
skąd w kawie śmietana
Pływał raz marynarz który
jak nie jebał przez rok cały
to wytryskiem własnej spermy
zabił wieloryba
Hej wiatr nam w dupę wieje
hej wiatr nam w dupę wieje
jeśli zaraz nie przestanie
rozjebiemy keję
Hej ho butelka piwa
w czas burzy jest osłodą
pijmy więc dużo piwa
z tą brzozową wodą
Pływał raz marynarz który
myślał, że go dupa boli
patrzy, a tu sam kapitan
w koi go pierdoli
Płynie sobie rower wodny
płynie sobie rower wodny
jak w niego przypierdolimy
to będzie podwodny
Pij bracie, pij na zdrowie
Jutro Ci się humor przyda
Spirytus Ci nie zaszkodzi
Sztorm idzie - wyrzygasz
Morze
EKT
Hej me Bałtyckie Morze E a
Wdzięczny ci jestem bardzo C G C
Toś ty mnie wychowało / d G C d
Szkołęś mi dało twardą/2x a E a
Szkołęś mi dało twardą
Uczyłoś łodzią pływać
Żagle pięknie cerować 2x
Codziennie pokład zmywać
Codziennie pokład zmywać
Od soli i od burzy
Mosiądze wyglansować 2x
W ciszy, czy w czasie burzy
W ciszy, czy w czasie burzy
Trzeba przy pacy śpiewać
Bo kiedy śpiewu nie ma 2x
Neptun się będzie gniewać
Neptun się będzie gniewać
I klątwę brzydką rzuci
Wpakuje na mieliznę 2x
Albo nam łódź wywróci
Albo nam łódź wywróci
I krzyknie - Hej partacze
Nakarmię wami rybki 2x
Nikt po was nie zapłacze
Nikt po nas nie zapłacze
Nikt nam nie dopomoże
Z wszystkie miłe rady 2x
Dziękuję tobie morze
Hej morze moje morze
Wdzięczny ci jestem bardzo
Toś ty mnie wychowało 2x
Szkołęś mi dało twardą
Na Mazury
Się masz, witam cię, piękną sprawę mam! C G C
Pakuje bety swe i leć ze mną w dal. C G C
Rzuć kłopotów stos, no nie wykręcaj się, F C G C
Całuj wszystko w nos, F C
Osobowym drugą klasą przejedziemy się. G
Na Mazury, Mazury, Mazury, C F C
Popływamy tą łajbą z tektury, C G C
Na Mazury, gdzie wiatr zimny wieje, C F C
Gdzie są ryby i grzyby, i knieje. C G C
Tam gdzie fale nas bujają, F C
Gdzie się ludzie opalają, G C
Wschody słońca piękne są F C
I komary w dupę tną, G C
Gdzie przy ogniu gra muzyka F C
I gorzała w gardle znika. G C
Pan leśniczy, nie wiadomo skąd, F C
Woła do nas "OOO!… paszła won!" G C
Uszczelniłem dno, lekko chodzi miecz,
Zęzy smrodów sto przewietrzyłem precz,
Ster nie spada już i grot luzuje się,
Więc się ze mną rusz,
Już nie będzie tak jak wtedy, nie denerwuj się.
Na Mazury, Mazury, Mazury…
Skrzynkę piwa mam, ty otwieracz weź,
Napić ci się dam tylko mi ją nieś!
Coś rozdziawił dziób i masz głupi wzrok,
No nie stój jak ten słup!
Z Węgorzewa na Ruciane wykonamy skok!
Na Mazury, Mazury, Mazury, D G D
Popływamy tą łajbą z tektury, D A D
Na Mazury, gdzie wiatr zimny wieje, D G D
Gdzie są ryby i grzyby, i knieje. D A D
Tam gdzie fale nas bujają, G D
Gdzie się ludzie opalają, A D
Wschody słońca piękne są G D
I komary w dupę tną, A D
Gdzie przy ogniu gra muzyka G D
I gorzała w gardle znika. A D
Pan leśniczy, nie wiadomo skąd, G D
Woła do nas " nas "OOO!… A
Dzień dobry żeglarze!" D
Na statku „Calibar”
Cztery Refy
Czy chcecie przyjaciele posłuchać pieśni mej? A D A G A
Ma tylko kilka zwrotek, nie znudzę was treścią jej. A G D A
Opowiem o przygodach, jakie kiedyś przeżyłem sam, A G D A
Gdym pierwszy i ostatni raz wszedł na statek "Calibar". A D A G A
A "Calibar" to stary wrak, wodę z dziobu i z rufy brał,
Za rufą dźwigał potężny ster, zamiast koła wielki rumpel miał.
Gdy żagle wypełnił silniejszy wiatr, w godzinę robił mili pół,
To najszybszy statek, jaki znam, w kanale nie ma równych mu.
Kapitan był tam wielki drab wzrostu metr pięćdziesiąt trzy,
Czerwone oczy, zielony nos, pruski błękit z policzków bił,
Na piersi skórzany medal, z krymskiej wojny pamiątkę miał,
A małżonka jego to słynny kuk ze statku "Calibar".
Pewnego razu Stary rzekł: "Chodź tu chłopcze i prawdę mów!
Czy chciałbyś być żeglarzem i opłynąć wiele mórz?
Jeżeli chcesz być żeglarzem, no to szybko wskakuj na dek,
Na razie płyniemy do Porta Down, w ładowniach węgiel jest."
Nazajutrz o poranku pożegnaliśmy stały ląd,
Poranna bryza zaczęła wiać, w dali zniknął zielony most,
Przez kilka niebezpiecznych miejsc udało nam się przejść,
Aż nagle: Łup! Trafił w skałę dziób, choć na mapie nie było jej.
Zaraz wszyscy wpadli w popłoch i zaczął się wzmagać wiatr,
Bosman na deku poślizgnął się i do ładowni wpadł,
"Cała naprzód!" - Stary wrzeszczał - "Bo prąd nas zniesie na brzeg!"
Mechanik z lądu krzyczał, że: "Koń już szybciej nie może biec!"
A gdy za burtą byli wszyscy, no to jaja zaczęły się:
Na brzegu jakiś facet stał,
zdjął krawat,
pasek,
szelki,
sznurówki,
koszulę,
kalesony,
powiązał to wszystko razem i wyciągnął nas wszystkich na brzeg.
Nie będę już żeglarzem, nie chcę znać oceanów ni mórz.
Następnym razem do Porta Down pojadę pociągiem i już!
Nie sprzedawajcie swych marzen
EKT
.D.G.D.G.D.A.D.A.
Samotni ze sobą nie możemy znaleźć .D.D.G.G.
Miejsca i czasu na zadumy chwilę .A.A.D.D.
Uciekamy do nikąd - pod prąd wyobraźni .D.D.G.G.
Zostawiając sny jak bezbronne motyle .A.A.G.D.D.
Ludzie - nie sprzedawajcie swych marzeń / .D.G.D.
Nie wiadomo co się jeszcze wydarzy /.G.D.
W waszych snach /.e.A.
/2*
Może taka mała chwila zadumy /.D.G.D.
Sprawi, że te marzenia pofruną /.G.D.
Jeszcze raz /.e.A.
Jeszcze raz .G.D.
.D.G.D.G.D.A.D.A.
Wstawcie w okna tęczę, szykujcie witraże
Na które wiatr swawolny gwiazd wam nawieje
Na pewno przyjdzie wiosna z uśmiechem na twarzy
By jak matka dzieciom rozdawać nadzieję
Ludzie - nie sprzedawajcie swych marzeń...
Nie wrócę na morze
Mechanicy Szanty
Gdy wreszcie dotarłem do Liverpool zabawić trza było się, a G a e a
Dziewczynki i drinki, normalna rzecz, kto liczyłby grosze swe. a C a C a G E7
A zanim w kieszeni ujrzałem dno, przyrzekłem sobie, że a C a C a G E7
Dosyć już tego, już nigdy więcej na morze nie wrócę, o nie! a G a e a
O nie! O nie! Na morze nie wrócę, o nie! C G d F G
Dosyć już tego, już nigdy więcej na morze nie wrócę, o nie! a G a e a
Ruszyłem na miasto, spotkałem ją i dałem namówić się:
„Chodź ze mną mały, wiem czego ci brak, nie będzie ci ze mną źle.”
Gdy świt mnie obudził, nie było jej, zniknęła jak we mgle,
Wściekły i goły wiedziałem już, że znów się znalazłem na dnie.
Na dnie! Na dnie! Znów się znalazłem na dnie.
Wściekły i goły wiedziałem już, że znów się znalazłem na dnie.
Powlokłem się, w końcu port blisko był, nie wiedząc co ześle mi los,
Znajomy werbownik zdziwił się, gdy usłyszał mój głos.
„Niedawno mówiłeś, że skończyć z tym chcesz, takich jak ty mam ze stu,
Dosyć tej gadki, zabieraj manatki i ruszaj na morze znów”.
I znów! I znów! Ruszaj na morze znów.
Dosyć tej gadki, zabieraj manatki i ruszaj na morze znów.
Stał tam wielorybnik, co płynąć miał w stronę arktycznych mórz,
Gdzie wściekłe wichry, ziąb, śnieg i lód i prawie zamarza rum.
Gdybym miał chociaż co wcisnąć na grzbiet, nie byłoby może tak źle,
Prędzej skonam niż dam nabrać się by płynąć kiedyś znów w rejs.
Znów w rejs! Znów w rejs! By płynąć kiedyś znów w rejs.
Prędzej skonam niż dam nabrać się by płynąć kiedyś znów w rejs.
Wiosło mierzy dwadzieścia stóp, a ręce są tylko dwie,
Od piątej rano do zmierzchu co dzień, potem z nóg ścina mnie.
Czasami po prostu nie chce się żyć - czy kiedyś to skończy się?
Znowu przyrzekam sobie, że na morze nie wrócę, o nie!
O nie! O nie! Na morze nie wrócę, o nie!
Znowu przyrzekam sobie, że na morze nie wrócę, o nie!
Gdy wreszcie dotarłem do Liverpool…
Niech zabrzmi pieśń
d C d
Żeglarze wszystkich świata stron
C d
Dziś dla was śpiewać chcę
G d
Niech zabrzmi pieśń, żeglarska pieśń
C d C d
Czy to dzień czy noc, czy to West czy Ost
C d
W znajomym rytmie codziennych prac,
C d
Gdy w żagle dmucha wiatr.
Przed laty stu żaglowiec był
Potęgą morskich dróg
Tam brzmiała pieśń…
Bluźnili chłopcy na swój los
I morza mieli dość.
Tam brzmiała pieśń…
Po trzech dniach w porcie każdy z nich
Na morze wracać chciał.
Znów brzmiała pieśń…
Dziś tylko w strofach starych szant
Żaglowców przetrwał świat.
Niech zabrzmi pieśń…
Więc gdy wyruszysz bracie w rejs,
Zaśpiewaj z całych sił:
Niech zabrzmi pieśń…
Niepoprawny Gość
EKT
Na przystani ją poznałem .a.a.
I pół nocy zmarnowałem .a.a.
By ją śpiewem i gitarą oczarować .A7.A7.d.d.
A gdy przyszło co do czego .d.E7.
Ona poszła do innego .a.F.
Za to kumple rozpoczęli intonować .d.H7.E7.E7.
Gdzie ty chłopie miałeś oczy .a.a.
Zawsze coś cię zauroczy .a.a.
Chyba nie wiesz sam na jakim świecie żyjesz .A7.A7.d.d.
Wciąż pomysły postrzelone .d.E7.
A masz przecież dziecko, żonę .a.F.
Zobacz, że łysiejesz już i tyjesz .d.H7.E7.E7.
Innym razem idąc szlakiem
Dołączyłem się z plecakiem
Do ekipy co na szczyt się wybierała
Nie minęły cztery chwile
Jak mnie zostawili w tyle
A w schronisku banda kumpli już śpiewała
Gdzie ty chłopie miałeś oczy...
Minął czas wędrówek w góry
I wyjazdów na Mazury
Lecz wspomnienia miłe w głowie pozostają
Życie mijające bokiem
Obserwuję mętnym wzrokiem
A kolesie moi ciągle mi śpiewają
Gdzie ty chłopie miałeś oczy... /*2
Gdzie ty chłopie miałeś oczy... /*2
North-West Passage
Zejman i Garkumpel
Spróbuj chociaż raz Nord-Westowe przejście zdobyć C G F a
Znajdź miejsca gdzie zimował Franklin o Beauforta wrót.F C d F
Wykuj własny szlak, przez kraj dziki i surowy, C G F a
Przejdź drogą północ - zachód poza lód. F C G C
Brnę przez kry na zachód, od Davisa zimnych wrót a F a
Szlakiem tych, których bogactwa wiodły na daleki Wschód a F C
Sławę zdobyć chcieli, został po nich tylko proch, a F C a
Białe kości popłynęły gdzieś na dno. a G C
Spróbuj chociaż raz…
Trzy wieki przeminęły, na wyprawę ruszam znów
Śladami dzielnych chłopców, co walczyli z furią mórz
Miasta z lodu wyrastają, by rozpłynąć za mną się
Jak odkrywcom dawnym wskażą nowy brzeg.
Spróbuj chociaż raz…
Mile wloką się bez końca, całą noc pcham się na West
Tu McKenzie, David Thompson, cała reszta z nimi też
Wytyczali dla mnie drogę wśród iskrzących lodem gór,
W mroźnych wiatrach głos ich słyszę jak ze snu.
Spróbuj chociaż raz…
I czymże ja się różnię od pionierów szlaków tych?
Tak jak oni- porzuciłem życie pośród bliskich mi
By znów odkryć North-West Passage, dla tak wielu koniec snów
Ale marzę, bym do domu wrócić mógł.
Spróbuj chociaż raz…
Oliwska Szanta
Cztery Refy
Był wiek XVII, rok dwudziesty siódmy, G C D F B C
Listopadowy wiatr zimny wiał, D G C7 F
Była niedziela i słońce wstawało, G C D F B C
Na "Świętym Jerzym" sygnałem był strzał. G D G F B C F
Ma Anglia Nelsona i Francja Villeneuve'a, G C D F B C
Medina-Sidonia w Hiszpanii żył. D G C7 F
A kto dziś pamięta Arenda Dickmana? G C D B C
To polski admirał, co z Szwedem się bił. G D G F B C F
Sześć szwedzkich okrętów na walkę czekało,
A każdy z nich większy od naszych dwóch,
Choć siły nierówne, bo dział było mało,
To w polskich załogach bojowy żył duch.
Ma Anglia Nelsona…
Huknęła salwa, wiatr żagle złapały,
Błysnęły armaty z burtowych furt,
Dziesięć korabi do walki ruszało,
Od strony półwyspu stał szwedzki wróg.
Ma Anglia Nelsona…
Błyskały armaty, gwizdały kartacze
I z trzaskiem okręty zwarły się dwa,
„Wodnik” przypuścił abordaż zuchwały,
Pogrążył się szwedzki galeon wśród fal.
Ma Anglia Nelsona…
„Tigern” i „Sosen” okręty rozbite,
A reszta Szwedów uciekła gdzieś w dal.
Admirał Dickman legł w boju zabity
Lecz flota spod Orła zwycięstwo swe ma.
Ma Anglia Nelsona…
Orion
Spinakery
.C.G.C.G.C.G.C.G.
Raz pewien żeglarz w Mikołajkach CGCC7
Na piękny jacht zapatrzył się FGCC7
I cicho szepnął: - ach, ty mój Orionie" /FGCF/FGCF
O tobie marzę, ciebie chcę /*2 CGCC7/CGCGCG
Wreszcie marzenie się spełniło,
Z kieszeni w kieszeń poszedł szmal.
Radośnie krzyczał: - ach, ty mój "Orionie",
Pożeglujemy pośród fal!
I żeglowali po jeziorach,
Gdzie nad brzegami pachnie dym
I wtedy mówił: - ach, ty mój "Orionie",
Cóż ja bez ciebie zrobiłbym?
A kiedy szóstka przygrzmociła,
Rumpel wyrywał ręce dwie,
Przez wicher krzyczał: - ach, ty mój "Orionie",
Tylko mi tu nie wywal się!
Niestety, głazy gdzieś pod "Czarcią"
Czule objęły jego dno,
Żałośnie płakał: - ach, ty mój "Orionie",
Dlaczego mi zrobiłeś to?
W końcu dramaty miał za sobą
I uznał, że już wszystko gra.
Klepnął go mówiąc: - ach, ty mój "Orionie",
Jedziemy dalej, szkoda dnia.
Wieczorem brał swoją gitarę,
Takie brzękadło jak tu mam.
No i zawodził: - ach, ty mój "Orionie",
Dla ciebie śpiewam, tobie gram.
Aż przyszła jesień, przyszła zima
I na kobyłkach "Orion" stał.
Patrzył i myślał: - ach, ty mój "Orionie",
Tak wiele przeżyć żeś mi dał.
Ostróda
La, la, la, la… C a F G
Snuje się dym, snuje się dym, C
Z ogniska dym, z ogniska dym, a
Już zapadł zmrok a F
Ostróda śpi F G
Gitary dźwięk, gitary dźwięk, C
Kołysze nas, kołysze nas, a
Śpi już jezioro a F
Zasypia las F G
Pośród nocy a
Pośród setek gwiazd e
Gorzka słodycz a
Oszałamia nas e d
Chcemy tu zostać F C
Na zawsze, na wiek, F
Namiot nasz dom a C
Gitara chleb H7
La, la, la, la…
Mija już noc, mija już noc,
Najdłuższa noc, najdłuższa noc
Budzi się przystań
Jeziora toń
Już mija noc, już mija noc,
Ucieka sen, ucieka sen,
Sen o Ostródzie
Zatrzymaj się.
Pośród nocy…
Po co mi to było
EKT
Chyba mnie podpuścił czart .C.F.
Żeby sprawdzić com jest wart .C.F.
Bo na lądzie żyło mi się nienajgorzej .C.A.D.G.
Chciałem wypróbować los .F.G.
Chciałem szybko nabić trzos .C.F.
Pierwsze co mi wpadło do łba było morze .C.F.G.G.
Pierwszy rejs fatalny był
Bo bujało z całych sił
Miałem mdłości i wrednego kapitana
A gdy opłynąłem Horn
I gdy trochę ustał sztorm
To nad losem swym beczałem aż do rana
Lepiej było w domu spać .F.F.
Co za życie - psia go mać .C.C.
Wszędzie woda i daleko wciąż do domu .F.A.D.G.
Winny sobie jestem sam .F.G.
Chciałem przygód - no to mam .C.F.
I za lądem teraz tęsknię po kryjomu .C.G.C.C.
.F.G.C.F.C.G.C.C.
Potem rejsów było w bród
Słodkich, gorzkich, słonych wód
Było tyle, że się nie da opowiedzieć
I choć opłynąłem świat
Ciągle myślę sobie tak
Że najlepiej byłoby mi w domu siedzieć
Chyba czort jedyny wie
Co tu jeszcze trzyma mnie
Bal od święta, lecz na co dzień ciężka praca
Fajni kumple, podły wikt
I nie czeka na mnie nikt
Ale pływam - choć uparcie myśl powraca
Lepiej było w domu spać...
Lepiej było w domu spać...
Paddy West
Ryczące Dwudziestki
Gdy pierwszy raz szedłem w dół London Road, G C
Gdzie Paddy West miał swój dom, a7 D7 G
Choć nie dał mi grogu, a żarcie miał psie, G C G
Zostałem u niego dzień. e a7 D7
Powiedział stary: - "Potrzeba rąk, G C G
Na statek zaciągnij się. e a7 D7
Choć trumną wszyscy żeglarze go zwą, G C
Tam znajdziesz swój własny kąt." A7 D7 G
Ref.: Więc załóż bracie drelichy, G C G
Z uśmiechem na pokład wejdź e7 A7 D7
I powiedz, żeś dobrym żeglarzem jest, G C
Bo przysłał cię Paddy West. A7 D7 G
A kiedy już dobrze napchałem brzuch,
To Paddy powiada tak:
"Na górę szoruj i zrefuj grot,
Bo porwie go ostry wiatr!"
Pognałem biegiem, jak kazał West,
Po schodach tupiąc jak muł.
Nie było żagli, więc z głupia frant
Firany ściągnąłem w dół.
Miał Paddy szturwał przed domem swym
Przy słupie wbitym na sztorc,
Sterować kazał kursantom swym,
Na wachcie stać dzień i noc.
Czasami krzyczał "All hands on the deck!"
I wodą z wiadra nas lał,
I to znaczyło, że przyszedł sztorm
I silny kładzie nas szkwał.
Powiedział Paddy: "Ostatnia rzecz,
Co ją uczynić ci trza.
Trzy razy musisz okrążyć stół,
Gdzie bycze tkwią rogi dwa.
I wtedy brachu tak możesz rzec,
Że zejman z ciebie i chwat,
Trzykrotnie już okrążyłeś Horn
I pływasz od wielu lat."
Pacyfik
Kiedy szliśmy przez Pacyfik D lub C
Way hay roluj go D A C G
Zwiało nam z pokładu skrzynki D C
Taki był cholerny sztorm A D C G
Hej znowu zmyło coś D G C F
Zniknął w morzu jakiś gość D A C G
Hej policz który tam D G C F
Jaki znowu zmyło kram A D G C
Pełne śledzia i sardynki
Kosze krabów, beczkę sera
Kalesony oficera
Sieć jeżowców, jedną żabę
Kapitańską zmyło babę
Beczki rumu nam nie zwiało
PÓŁ ZAŁOGI JĄ TRZYMAŁO
Hej znowu zmyło coś
Zniknął w morzu jakiś gość
Postawcie wina dzban
Opowiemy dalej Wam
Pieśń Pożegnalna
Ogniska już dogasa blask, D h e A
Braterski splećmy krąg. D D7 G
W wieczornej ciszy, w świetle gwiazd D h e A
Ostatni uścisk rąk. G A D
Kto raz przyjaźni poznał moc,
Nie będzie trwonić słów.
Przy innym ogniu, w inną noc,
Do zobaczenia znów.
Nie zgaśnie tej przyjaźni żar,
Co połączyła nas.
Nie pozwolimy, by ją starł
Nieubłagany czas.
Kto raz przyjaźni poznał moc…
Piję za rejs
EKT
Parę godzin pozostało -rankiem port pożegna mnie .a.F.G.C.
Piję więc za mój pierwszy w życiu rejs .d.E7.a.a.
Keja pełna będzie płaczu, pięknych panien, wiernych żon .a.F.G.C.
Piję więc za mój pierwszy w życiu rejs .d.E7.a.a.
Myśli już powrotu czekać chcą, z morskich przygód, morskich wód .F.G.C.d.
A tu czas cholera płynąć na miesięcy długie dni .F.F.E7.E7.
Na nieznane wody gdzieś .d.G.
Gdzie wieje wiatr, żaglowców brak .C.F.
Gdzie legendy wilków morskich prowadzą nas .d.E7.a.A7.
Gdzie dni długie jak miesiące .d.G.
Szklane rumu barman daj .C.F.
Piję więc za mój pierwszy w życiu rejs .d.E7.a.a.
Piję więc za mój pierwszy w życiu rejs .d.E7.a.a.
.d.G.Ce.a.d.E7.a.a. /*2
Czasem sztorm wysoką falą pokład zmyje, grozy błyśnie czar
Piję więc za mój pierwszy w życiu rejs
Woda wściekle burty bije, los jest jeden tylko nam
Piję więc za mój pierwszy w życiu rejs
Ster na północ, za horyzont, pierwszy port przywita mnie
Parę dni na lądzie no i znowu w morze ruszę hen
Na nieznane wody gdzieś... /*2
Na nieznane wody gdzieś... /*2
Piracka piosenka
Mietek Folk
Na statku bunt, nad nami mew zawieja.
Od wczoraj za dublonów złotych garść
Dwóch niegodziwców ciężko zwisa z reji.
Za mało. Wieszać czterech - to w sam raz.
ref. Na na na na na...
Wiatr, wiatr, wiatr łapcie w żagle,
Choć sztorm i wróg na statek nasz czyha.
Szczęście to mit - stworzyliśmy go sami,
Czarna bandera nad nami.
"Brać kapitana" - wskazał ktoś paluchem,
"To koniec bratku" - krzyknął któryś doń.
Kapitan zaś dwa worki z całym łupem
Na oczach bandy cisnął w morską toń.
ref. Na na na na na...
Wiatr, wiatr, wiatr...
Wtem fali cios zdruzgotał statek strasznie,
Pamięta dobrze, kto przeżył ten dzień.
Za burtę rzućcie, co wam krwią zapachnie,
I wiedzcie, że to nie najwyższa z cen.
ref. Na na na na na...
Wiatr, wiatr, wiatr...
Płyńmy w dół do Starej Maui
Mechanicy Szanty
Mozolny twardy i trudny jest nasz wielorybniczy znój d A7 d C d A7 d
Lecz nie przestraszy nas sztormów ryk i nie zlęknie groza burz d A7 d C d A7 d
Dziś powrotnym kursem wracamy znów rejsu chyba to ostatnie dni F C d A
I w sercu chyba już każdy ma piękne panny ze Starej Maui d A7 d C d A7 d
Płyńmy w dół do Starej Maui już czas F C
Płyńmy w dół do Starej Maui d A
Arktyki blask już pożegnać czas d A d C
Płyńmy w dół do Starej Maui B A d
Z północnym sztormem już płynąć czas wśród lodowych groźnych gór
I dobrze wiemy, że nadszedł czas ujrzeć niebo z tropikalnych chmur
Dziesięć długich miesięcy zostało gdzieś wśród piekielnej kamczackiej mgły
Żegnamy już Arktyki blask i płyniemy do Starej Maui
Płyńmy w dół do Starej Maui…
Za sobą mamy już Diamond Head no i groźne stare Oahu
Tam maszty i pokład na długo skuł wszechobecny, groźny lód
Jak odrażająca i straszna jest biel Arktyki, tego nie wie nikt
Za sobą mamy już setki mil, czas wziąć kurs do Starej Maui
Płyńmy w dół do Starej Maui…
Lody zostały za rufą gdzieś, ciepła bryza w żagle dmie
Że piękne dziewczyny czekają już na nasz powrót, każdy wie
Czarne oczy ich wypatrują nas, chciałby każdy szybko być wśród nich
Więc szybciej łajbo nam się tocz tam do dziewczyn ze Starej Maui
Płyńmy w dół do Starej Maui…
Harpuny już odłożyć czas, starczy, dość już wielorybiej krwi
Już pełne tranu beczki masz, płynne złoto sprzedasz w mig
Za swój żywot psi, za trud i znój kiedyś w niebie dostaniesz złoty tron
O dzięki Ci, Boże, że każdy mógł wrócić do rodzinnych stron
Płyńmy w dół do Starej Maui…
Kotwica mocno trzyma dno, wreszcie ujrzysz ukochany dom
Przed nami główki portów już i kościelny słychać dzwon
A na lądzie uciech nas czeka sto, wnet zobaczysz dziatki swe
Na spacer weźmiesz żonę swą i zapomnisz wszystkie chwile złe
Płyńmy w dół do Starej Maui…
Pod Jodłą
Siedzieliśmy „Pod Jodłą” i dobrze nam się wiodło, D h
Kapitan Ferrel, stary zgred, postawić nie chciał whisky. G D
Trzy razy mu mówiłem, uprzejmie go prosiłem, D h
Lecz pycha rozpierała go, a nam już wyschły pyski. G D
Więc dałem jemu w nos, co myśli sobie, A D
Co myśli wredny typ - postawić nie chciał nam. G DAD
Wybrałem się do Mary, chodziłem tam dni cztery,
Ekonom Paddy, suczy syn, wciąż dawał jej robotę.
Trzy razy mu mówiłem, uprzejmie go prosiłem,
Lecz nie posłuchał łobuz mnie - do dziś ma Mary cnotę.
Więc dałem jemu w nos, co myśli sobie,
Co myśli wredny typ - pozwolić nie chciał nam.
W Dublinie przy niedzieli pięc funtów nam gwizdnęli,
Właściciel pubu, tłusty byk, chciał funta za zapłatę.
Trzy razy mu mówiłem, uprzrejmie go prosiłem,
Lecz nerwy ciut poniosły mnie - zepsutą ma facjatę,
Bo dałem jemu w nos, co myśli sobie,
Co myśli wredny typ - odpuścić nie chciał nam.
Na trakcie przez przypadek los też mnie kopnął w zadek,
Łapaczy oddział wyrwał mnie tak jak borsuka z dziury.
Na okręt mnie zabrali, po zadku fest przylali,
A kiedy drzeć zacząłem pysk, padł taki rozkaz z góry:
A dajcie jemu w nos, co myśli sobie,
Co myśli wredny typ - przeszkadzał będzie nam.
Pod żaglami „Zawiszy”
Pod żaglami "Zawiszy" C
Życie płynie jak w bajce, C7 F
Czy to w sztormie, czy w ciszy, F C
Czy w noc ciemną, dzień jasny. G7 C
Kiedy grot ma dwa refy,
Fala pokład zalewa,
To załoga "Zawiszy"
Czuje wtedy, że pływa.
Więc popłyńmy raz jeszcze
W tę dal siną, bez końca,
Aby użyć swobody,
Wiatru, morza i słońca.
Białe żagle na masztach,
To jest widok mocarny,
W sercu radość i siła,
To "Zawisza" nasz "Czarny".
Popłynęli koledzy w rejs
Ryszard Muzaj
Popłynęli koledzy w rejs, a E a
Fale ich kołyszą gdzieś… a G C A7
Dla nich dobry los lub zły, im się sen na jawie śni. d a
Dla mnie smutne na lądzie sny. F E7 a
Gdzieś na Biskajach z Nordu wieje,
Świat się kołysze, świat się śmieje,
W cieśninie Drake'a lodu kry…
Mijają dni…
Gdzieś tam na wachcie noc bez końca -
Zapragniesz północnego słońca,
Zaszumi w głowie tęgi łyk…
Mijają dni…
Popłynęli koledzy w rejs…
Pozdrów kolego wyspy moje,
Pozdrów te śpiące kotoboje,
Lodem wilgotne, mokre mchy,
Przyrzeknij mi!
Pozdrów też w porcie tę dziewczynę,
Gdy woda winem ci popłynie,
Przywieź nostalgii pełny łyk -
Przyrzeknij mi!
Popłynęli koledzy w rejs…
Lecz coś mi w duszy cicho szepcze,
Że stary pieczęć da w książeczce
I z horyzontu zniknie ląd -
Wypłynę stąd!
I nim mi posiwieją włosy,
Znów ujrzę w słońcu albatrosy,
Przeżyję dobry los lub zły…
Przyjdą dni!
Popłynęli koledzy w rejs…
Port.
Krzysztof Klenczon
Port - to jest poezja a
Rumu i koniaku, d a
Port - to jest poezja C
Westchnień czułych żon. d a
Wyobraźnia chodzi F C
Z ręką na temblaku, d a
Dla obieżyświatów G7 C
Port - to dobry dom. d E a
Oh! Johnny Walker, dla bezdomnych dom! C F C (2. C dEa)
Port - to są spotkania
Kumpli, co przed laty
Uwierzyli w ziemi
Czarodziejski kształt;
Za marzenia głupie
Tu się bierze baty,
Któż mógł wiedzieć, ze tak
Mały jest ten świat?
Oh! Johnny Walker, mały jest ten świat!
Port - to są zaklęcia
Starych kapitanów,
Którzy chcą wyruszyć
W jeszcze jeden rejs;
Tu żaglowce stare
Giną na wygnaniu,
Wystrzępione wiatrem
Aż po drzewce rej.
Oh! Johnny Walker, aż po drzewce rej!
Port Amsterdam
Sł.muz. J. Brel śp.Piotr Zadrożny
d C B A
Jest port, wielki jak świat, co się zwie Amsterdam d d a a
Marynarze od lat pieśni swe nucą tam B B A A
Jest jak świat wielki port, marynarze w nim śpią d d C C
Jak daleki śpi fiord zanim świt zbudzi go B A d d
Jest port, wielki jak świat, co się zwie Amsterdam F F C A
Marynarze od lat pieśni swe nucą tam d d a a
Jest port, wielki jak świat, co się zwie Amsterdam B B a a
Marynarze od lat nowi rodzą się tam B A d d
d d d d
Marynarze od lat zwożą tam ze swych łajb
Obrus wielki jak świat czeka ich w każdej z knajp
Obnażają swe kły skłonne wgryźć się w tę noc
Tłuste podbrzusza ryb, spasły księżyc i w noc
Do łapczywych ich łap wszystko wpada na żer
Tłuszcz skapuje -kap, kap, z rybich wątrób i serc
Potem pijani w sztok w mrok odchodzą spod miech
A z bebechów ich wkrąg płynie czkawka i śmiech
Jest port, wielki jak świat, co się zwie Amsterdam
Marynarze od lat tańce swe tańczą tam
Lubią to bez dwóch zdań, lubią to bez zdań dwóch
Gdy o brzuchy swych pań ocierają swój brzuch
Potem buch kogoś w łeb, aż na dwoje mu pękł
Bo wybrzydzał się kiep na harmonii mdły jęk
Akordeon też już wydał ostatni dźwięk
I znów obrus i tłuszcz i znów czkawka i śmiech
Jest port, wielki jak świat, co się zwie Amsterdam
Marynarze od lat zdrowie pań piją tam
Pań tych zdrowie co noc, piją w grudzień czy w maj
Które za złota trzos otwierają im raj B B A7 A7
Aż im wódka i grog, aż grog wódka i gin
Rozpalają im wzrok, skrzydeł przydają im
Żeby na skrzydłach tych, mogli wzlecieć hen, tam
Skąd się smarka na świat i na port Amsterdam
Skąd się smarka na świat i na port Amsterdam
Pożegnalny ton
Morza i oceany grzmią C G a F
Pieśni pożegnalnej ton. C F G C
Jeszcze nieraz zobaczymy się, C G a F
Czas stawiać żagle i z portu wyruszyć nam w rejs. C G F G C
Chyba dobrze wiesz już jaką z dróg C e
Popłyniesz kiedy serce rośnie ci nadzieją, d F G
Że jeszcze są schowane gdzieś F E7 a d
Nieznane lądy, które serce twe odmienią. C F G C
Morza i oceany grzmią…
Chyba dobrze wiesz już jaką z dróg
Wśród fal i białej piany statek twój popłynie,
A jeśli tak - spotkamy się
Na jakiejś łajbie, którą szczęście swe odkryjesz.
Morza i oceany grzmią…
W kolorowych światłach keja lśni
I główki portu sennie mówią „do widzenia”,
A jutro, gdy nastanie świt,
W rejs wyruszymy, aby odkryć swe marzenia.
Morza i oceany grzmią…
Nim ostatni akord wybrzmi już,
Na pustej scenie nieme staną mikrofony,
Ostatni raz śpiewamy dziś
Na pożegnanie wszystkim morzem urzeczonym.
Morza i oceany grzmią…
Pożegnanie Liverpoolu
Cztery Refy
Żegnaj nam dostojny stary porcie, C C7 F C
Rzeko Mersey, żegnaj nam! C G7
Zaciągnąłem się na rejs do Kalifornii - C C7 F C
Byłem tam już niejeden raz. C G7 C
A więc żegnaj już kochana ma, G7 F C
Za chwilę wyruszymy w długi rejs. C G7
Ile miesięcy cię nie będę widział - nie wiem sam, C C7 F C
Lecz pamiętać zawsze będę cię! C G7 C
Zaciągnąłem się na herbaciany kliper -
Dobry statek, choć sławę ma złą.
A że kapitanem jest sam stary Burges,
Pływającym piekłem wszyscy go zwą.
A więc żegnaj już kochana ma…
Z Kapitanem tym płynę nie pierwszy raz,
Znamy się już od wielu, wielu lat.
Jeśliś dobrym żeglarzem, radę sobie dasz,
Jeśli nie, toś cholernie wpadł…
A więc żegnaj już kochana ma…
Żegnaj nam dostojny stary porcie,
Rzeko Mersey, żegnaj nam!
Zaciągnąłem się na rejs do Kalifornii -
Gdy wrócimy opowiemy wam.
A więc żegnaj już kochana ma…
Press Gang
Cztery Refy
W dół od rzeki poprzez London Street c.B.c.B
Psów królewskich zwarty oddział szedł: c.B.c
Ojczyźnie trzeba dziś świeżej krwi - g.f.G
Marynarzy floty wojennej… B.c.B.c
A, że byłem wtedy dość silny chłop,
W tłumie złowił mnie sierżanta wzrok:
W kajdanach z bramy wywlekli mnie -
Marynarza floty wojennej…
Jak o prawa upominać się
Na gretingu nauczyli mnie:
Niejeden krwią wtedy spłynął grzbiet -
Marynarza floty wojennej…
Nikt nie zliczy ile krwi i łez
Wsiąka w pokład nim się skończy rejs:
Dla chwały twej słodki kraju mój -
Marynarzy floty wojennej…
Hej, za rufą miło został dom,
Jesteś tylko parą silnych rąk:
Dowódca tu twoim bogiem jest -
Marynarzu floty wojennej…
Gdy łapaczy szyk formuje się,
W pierwszym rzędzie możesz ujrzeć mnie:
Kto stanie na mojej drodze dziś -
Łup stanowi floty wojennej…
Przechyły
Pierwszy raz przy pełnym takielunku, e D e
Biorę ster i trzymam kurs na wiatr. e D e
I jest jak przy pierwszym pocałunku - a D e
W ustach sól, gorącej wody smak. a H7 e
O - ho, ho! Przechyły i przechyły! a D e
O - ho, ho! Za falą fala mknie! a D e
O - ho, ho! Trzymajcie się dziewczyny! a D e
Ale wiatr, ósemka chyba dmie! a H7 e
Zwrot przez sztag, o'key zaraz zrobię!
Słyszę jak kapitan cicho klnie.
Gubię wiatr i zamiast w niego dziobem,
To on mnie od tyłu, kumple w śmiech.
O - ho, ho! Przechyły i przechyły…
Hej ty tam z burtę wychylony
Tu naprawdę się nie ma z czego śmiać!
Cicho siedź i lepiej proś Neptuna,
Żeby coś nie spadło ci na kark.
O - ho, ho! Przechyły i przechyły…
Krople mgły, w tęczowym kropel pyle
Tańczy jacht, po deskach spływa dzień.
Jutro znów wypłynę, bo odkryłem
Morze, jacht. żeglarską starą pieśń.
O - ho, ho! Przechyły i przechyły…
Przyjaciółko żeglarzy
Spinakery
W tawernie tej za rogiem gdzieś czerwone płynie wino a H7 d a
Wśród zgiełku zapoconych głów wyróżnia się dziewczyna a H7 d a
Wesoła śpiewa, bawi się a wszyscy w krąg pijani F C d E
Co chwila inny facet jej wsysa się w ust aksamit a H7 d E a
Przyjaciółko żeglarzy o tobie każdy marzy a E a
Kiedy wina trochę więcej wypije F G CE
Przyjaciółko żeglarzy, słodki uśmiech na twarzy a E a
Ta tawerna, to bez ciebie nie żyje F E a
Przed chwilą piła wino tu, a już przy drugim stole
Z innymi swoich wdzięków czar wymienia na napoje
A każdy stawia jej, by z nim spędziła choć by chwilę
Zabawa trwa i szum, i gwar, i szanty pod sufitem
Przyjaciółko żeglarzy ...
Gdy czasem dłużej któryś z nich zawiśnie na jej wargach
Wyciąga go na spacer po portowych zakamarkach
Wracając woła taki gość w tawerny stając progach
Chłopaki, ech, złapałem dziś za nogi Pana Boga
Przyjaciółko żeglarzy ...
Za jednym dzbanem, drugi dzban z tym winem karminowym
Co ścina z nóg, przygina kark i pustkę czyni w głowie
A ona jak spełnienia znak wśród pożądliwej braci
Kasuje głupców raz po raz, wypłata po wypłacie
Przyjaciółko żeglarzy ...
Rolin' down to Old Maui
It's a damn tough life full of toil and strife d A7 d C
We whalermen undergo d A7 d
And we don't give a damn when the gale is done d A7 d C
How hard the winds do blow d A7 d
We're homeward bound from the Arctic Ground F C
With a good ship taught and free d A
And we don't give a damn when we drink our rum d A7 d C
With the girls of Old Maui d A7 d
Rolling down to Old Maui, me boys F C
Rolling down to Old Maui d A
We're homeward bound from the Arctic Ground d A d C
Rolling down to Old Maui d A d
Once more we sail with a Northerly gale
Through the ice, and wind, and rain
Them coconut fronds, them tropical lands
We soon shall see again
Six hellish months we passed away
On the cold Kamchatka sea
But now we're bound from the Arctic ground
Rolling down to Old Maui
Rolling down to Old Maui…
Once more we sail the Northerly gale
Towards our Island home
Our mainmast sprung, our whaling done
And we ain't got far to roam
Our stans'l booms is carried away
What care we for that sound
A living gale after us
Thank God we're homeward bound
Rolling down to Old Maui…
How soft the breeze through the island trees
Now the ice is far astern
Them native maids, them tropical glades
Is awaiting our return
Even now their big, brown eyes look out
Hoping some fine to see
Our baggy sails running 'fore the gales
Rolling down to Old Maui
Rolling down to Old Maui…
We'll heave the lead where old Diamond Head
Looms up on old Wahu
Our masts and yards are sheathed with ice
And our desks are hid from view
The horrid ice of the sea-caked isles
That deck the Arctic sea
Are miles behind in the frozen wind
Since we steered for Old Maui
Rolling down to Old Maui…
And now we're anchoured in the bay
With the Kanakas all around
With chants and soft aloha-oos
They greet us homeward bound
And now ashore we'll have good fun
We'll paint them beaches red
Awakening in the arms of an island maid
With a big fat aching head
Rolling down to Old Maui…
Sacramento
Tam gdzie jest Horn, znów wiedzie kurs, C
- Z nami razem, z nami razem! G7 C G7
Tam gdzie jest Horn, przez śnieg i sztorm C
- Z nami razem, razem, hej! G7 C
Więc razem! O! C
Do Kalifornii! O! C C7 F
Tam złoty jest piach, bo złote dno, F C F C
Gdzie urwiska Sacramento! a a7 G7 C
Tam gdzie jest Horn, gdzie deszcz i mgła,
Tam gdzie jest Horn, gdzie nie ma dnia.
Raz szedłem tam przez setkę dni
Ze Stanley Port do Frisco Bay.
Ostatni raz, gdym widział Horn,
Modliłem się o szybki zgon.
Ten bękart mat wykończył mnie,
Alem go zmógł, przeżyło się.
A Czarnuch Jim to pecha miał,
Gdy wiatr go z rei w morze zwiał.
I minie rok nim poprzez Sund
Na Bałtyk znów zawiedzie kurs.
Samantha
Zejman i Garkumpel
Ty nie jesteś kliprem sławnym Cutty Stark, czy Betty Low, a G a G a
W Pacyfiku portach gwarnych, nie zahuczy w głowie rum. F G a F G a
Nie dla ciebie są cyklony, Hornu także nie opłyniesz,
W rejsie sławnym i szalonym, z w szancie starej nie zaginiesz.
Hej Samantha, hej Samantha kiedy wiatr ci gra na wantach, F C e a
Ty rysujesz wody tafle, moje serce masz pod gaflem. F G a
Czasem ciężko prujesz wodę i twe żagle już nie nowe. C a
Jesteś łajbą pełną wzruszeń, F G
Jesteś łajbą, co ma duszę. a G a
Ale teraz wyznać pora, chociaż nie wiem czemu psiakość,
Gdy cię nie ma na jeziorach, na jeziorach pusto jakoś.
Gdy w wieczornej przyjdzie porze śpiewać słowa szanty złudnej,
Gdy cię nie ma na jeziorze, to Mazury nie są cudne.
Hej Samantha, hej Samantha…
Czemu ty już zmęczona w chwili krótkiej przyjemności,
W złotych słońcu stu ramionach ty wygrzewasz stare kości.
A gdy przyjdzie kres twych dróg, nie zapłaczę na pogrzebie,
Wiem, że sprawi dobry Bóg, byś pływała dalej w niebie.
Hej Samantha, hej Samantha…
Samotna Fregata
W dalekim porcie, gdzieś na krańcu świata a d a
Gdzie martwa fala uderza o brzeg a G F E
Stoi od dawna samotna fregata a A7 d a
I na coś czeka u ujścia dwóch rzek. d a d E
Rzeki wpadają do jednego morza
Ale w dwie strony unosi je prąd
Fregata czeka, choć chciałaby może
Podnieść kotwicę i odpłynąć stąd.
E7 F E
W dalekim porcie, gdzieś na krańcu świata
Gdzie martwa fala uderza o brzeg
Mieszka dziewczyna, co przez długie lata
Na kogoś czeka u ujścia dwóch rzek
Rzeki wpadają do jednego morza
Ale w dwie strony unosi je prąd
Smutna dziewczyna pragnęłaby może
Porzucić wszystko i odpłynąć stąd.
F Fis
Ale kotwice trzymają zbyt mocno h e h
Dwie rzeki płyną w dwie strony od lat h A G Fis
Tylko po wodzie o zorzy północnej h H7 e h
Jak liść odpływa śnieżnobiały kwiat e h e Fis
I tak się jakoś los dziewczyny splata
Z losem fregaty stojącej od lat
W dalekim porcie, gdzieś na krańcu świata
Tam gdzie beztrosko śpiewa tylko wiatr.
a e Fis h G H
Shenandoah
O, Missouri, 1ty wielka rzeko! G h (C e)
- Ojcze rzek, kto bieg twój zmierzy? C G (F C)
Wigwamy Indian na jej brzegach, e C (a F)
- Away, gdy czółno mknie poprzez nurt Missouri. G hC GD7G
(C eF CG7C)
O, Shenandoah jej imię było,
I nie wiedziała, co to miłość.
Aż przybył kupiec i w rozterce
Jej własne podarował serce.
A stary wódz rzekł, że nie może
Białemu córka wodza ścielić łoża.
Lecz wódka białych wzrok mu mami,
Już wojownicy śpią z duchami.
Wziął czółno swe i z biegiem rzeki
Dziewczynę uwiózł w świat daleki.
O, Shenandoah, czerwony ptaku,
Wraz ze mną płyn po życia szlaku.
Spanish ladies
Farewell and adieu to you fair Spanish ladies, e C h7
Farewell and adieu you ladies of Spain. e G D
We've just received orders for to sail for old England C D e
We'll bid you goodbye till we see you again. C h7 e
We'll rant and we'll roar like true British sailors e G D
We'll rant and we'll roar across the salt sea e G D
Until we strike soundings in the channel of old England C D e
Ushant to Scilly is thirty five leagues. C h7 e
We hove our ship to, with the wind at sou'west, boys,
We hove our ship to, for to take soundings clear,
In fifty-five fathoms with a fine sandy bottom
We filled our main topsl, up Channel to steer
We'll rant and we'll roar…
The first land we made as the point calle the Deadman
Next Ramshead of Plymouth Start Portland and Wight.
We sailed then by Beachie, by Fairlie and Dungerness
The bore straight away for the South Foreland light.
We'll rant and we'll roar…
Now the signal was made for the Grand Fleet to anchor
We clewed up our tops'ls, stuck out tacks an''sheets,
We stood by our stoppers and brailed in our spankers,
And anchored ahead of the noblest of fleets.
We'll rant and we'll roar…
Let every man here drink up his full bumper,
Let every man here drink up fully bowl.
And let up be jolly and drown melancholy
Drink a health to each jovial and true-hearted soul
We'll rant and we'll roar…
Staruszek jacht
Cztery Refy
G e C D
Już dawno od morskiej wody burty ściemniały G D C D
I żagle niejednym wichrem osmagane. G D C D
Staruszek jacht u kresu swoich dni C G C G
W przystani cichej o przygodach śni. D e C D
Hej! Ruszajmy w rejs G C G
Do portów naszych marzeń! D e
Jacht gotów jest, chodźcie więc żeglarze. C D e C D G
Staruszek jacht duma może o pierwszym sztormie,
O rejsach których nie umie wciąż zapomnieć.
Gdy żagli blask na horyzoncie lśni
Wypłynąć chciałby jak za dawnych dni.
Hej! Ruszajmy w rejs…
Nieważne co się wydarzy, nieważne kiedy,
Zabierzcie w podróż staruszka raz jeszcze jeden.
Kto ujrzał raz przed dziobem morza dal
Powracać będzie wciąż do tamtych fal.
Hej! Ruszajmy w rejs…
Stary bryg
Gdy wypływał z portu stary bryg d C d C d
Jego losów nie znał wtedy nikt d C d C d
Nikt nie wiedział o tym, że F C
Statkiem widmem stanie się stary bryg d C d C d
Hej, ho! Na „Umrzyka Skrzyni” d F C d
I butelka rumu. F C d C d
Hej, ho! Resztę czart uczyni d F C d
I butelka rumu. F C d C d
Co z załogą zrobił stary bryg
Tego też nie zgadnie chyba nikt
Czy zostawił w porcie ją
Czy na morza dnie? - nikt nie wie gdzie
Hej, ho! Na „Umrzyka Skrzyni”…
Przepowiednia zła jest, że ho, ho!
Kto go spotka - marny jego los
Ale my nie martwmy się
Hej, nie martwmy się - rum jeszcze jest
Strike the bell
Aft on the poopdeck G
Walking about C
There is the second mate G
So sturdy and so stout D
What he is thinking of G
He only knows himself C
Oh, we wish that he would hurry up D
And strike, strike the bell G
Strike the bell second mate D
Let us go below G
Look away to windward C
You can see it's going to blow G D
Look at the glass G
You can see that it is fell C
We wish the you would hurry up D
And strike, strike the bell G
Down on the maindeck
Working at the pumps
There is the larboard watch
Ready for their bunks
Over to windward
They see a great swell
They're wishing that the second mate
Would strike, strike the bell
Strike the bell second mate…
Aft at the wheel
Poor Anderson stands
Grasping the spokes
In his cold, mittened hands
Looking at the compass
The coarse is clear as hell
He's wishing that the second mate
Would strike, strike the bell
Strike the bell second mate…
For'ad in the fo'c'sle head
Keeping sharp lookout
There is Johnny standing
Ready for to shout
"Lights' burning bright, sir
And everything is well"
He's wishing that the second mate
Would strike, strike the bell
Strike the bell second mate…
Aft the quarterdeck
The gallant captain stands
Looking to windward
With his glasses in his hand
What he is thinking of
We know very well
He's thinking more of shortening sail
Than strike, strike the bell
Syrena
Cztery Refy
Gdy w piątek rano żegnaliśmy ląd G C G
I nasz statek niósł nas w dal, C D G
Piękną syrenę przyniósł morski prąd, C G
Pozdrawiała nas wśród fal. C D G
Ref.:
Choć się fala pieni wkrąg, G C G
Chociaż sztorm szaleje wciąż, G7 D D7
To my żeglarze weselimy się G C G
A lądowym szczurom jest źle, jest źle, jest źle. C D7 G
A lądowym szczurom jest źle.
Na widok taki nasz kapitan zbladł,
Choć był z niego dzielny chłop,
I rzekł: "Cholernie każdy z nas dziś wpadł,
Czeka na nas morskie dno."
A stary bosman, silny niczym tur,
Trząsł się jak osiki liść.
"Nie ujrzę już więcej żadnej z moich cór,
Na dno przyjdzie nam dziś iść."
A mały mess-boy bliski płaczu był
Mówiąc: "Będzie z nami źle.
Ojciec i matka z całych swoich sił
Opłakiwać będą mnie."
Nim noc nadeszła, dumny statek nasz
Neptun wziął w królestwo swe.
Pamiętaj o tym, gdy rejs rozpocząć masz
W piątek nie wybieraj się.
Syrenka
Dziurawy Bat
Opowiem wam historię jak z bajki niczym sen:
Żeglował rybak z Pucka po morzu cały dzień,
A co wyciągał sieć, z nadzieją patrząc weń,
Ni rybki w niej nie było, jedynie zdechły śledź.
Ref.:
Więc przechyl kufel ładnie,
By nic nie zostało na dnie.
Więc przechyl kufel ładnie,
Więc przechyl go.
Więc nalej, piwa nalej,
I opowiadaj dalej.
Więc nalej, piwa nalej,
Opowiadaj nam!
Tak.......?.........wił, że nie chce ryba brać,
Zarzucił raz ostatni i poszedł biedak spać.
Po morzu tak dryfował, raz w górę, a raz w dół,
A fale kołysały rybacką łódź do snu.
I pewnie by ...?... popłynął rybak nasz
Gdyby nie coś dziwnego, co aż wygięło maszt.
Wyskoczył chłop jak z procy, wyciągać zaczął sieć,
Pomyślał, że tam w sieci maszkulca musi mieć.
Nie wierzył własnym oczom, z otwartą gębą stał,
Bo to, co ujrzał, było cenniejsze niźli stal.
Już tyle lat żeglował wśród słonych morskich wód,
Lecz, że Syrenę złowił - nie wierzył w taki cud.
Co noc ją rozbierał i pieścił aż po brzask,
A gdy wstawało słońce, zmęczony chodził spać.
Zarzucił fach rybacki, łódź porwał dziki sztorm,
Lecz on miał cel jedyny: noc spędzić z lubą swą.
Tak nie spał dosyć wiele i może dzionki dwa,
Lecz że się opłaciło - niebawem sprawdził sam,
Bo kiedy po pół roku na spacer zabrał ją,
To każdy chłop z zazdrości przygryzał fajkę swą.
I czas już chyba kończyć, jedynie drobną rzecz
Wyjaśnić wszystkim chciałem, by jasny obraz mieć:
Faktycznie rybak z Pucka wyłowił z morskich wód,
Nie pannę, ale auto - Syrenę 105 lux.
Syrenka
Stare Dzwony
Hej, piątek był, gdym na morze szedł
I nie zniknął nam jeszcze ląd.
Nasz kapitan wśród fal zobaczył tak, jak w dzień,
Syrenę zgrabną, że ho ho!
Ref.:
Zły ocean dziko wył,
Wiatr podnosił wodny pył,
A my żeglarze, kapitan złoty chłop,
A najbliższa nam ziemia to dno, to dno, to dno,
A najbliższa nam ziemia to dno.
Kapitan z wrażenia z rąk wypuścił ster,
Z niejednego pieca chłop jadł,
- Tej babie, czy rybie, z oczu patrzy źle
Wyśle nas w długą drogę aż do dna.
Ach! - krzyknął Chief - Diabli wezmą to! -
No a kląć umiał tak jak pić
- Mam żonę i przez babę-rybę złą
Jeszcze dzisiaj uczynię wdową ją.
A co? - krzyknął cabin-boy, gdy usłyszał to,
Bardzo dzielnym chłopcem był
- Ja mam narzeczoną i bardzo kocham ją,
Teraz będzie wylewać w morze łzy.
Wychylił się kuk, żując chleba kęs,
A szturchnięty z niego gość był
- Najbardziej mi żal, że mój ostatni kęs
Już od dziś w piasku dna będzie tkwił.
Nasz statek fiknął kozła razy trzy,
Trzy razy wodę wziął,
Szalupy zmył, no jakiś grzywacz zły,
Posłał nas prosto na piaszczyste dno.
Szanta dziewicy
Zejman i Garkumpel
Mam ci pełną marzeń główkę, C G a F G7
Morze myśli me rozmarza. C e a F G7
Mam prześliczną małą łódkę, C G a F G7
Tylko brak w niej marynarza. C e a F C G7
W łódce małej i ciaśniutkiej,
By poszerzyć krąg podróży,
Niech marynarz wetknie w łódkę
Jakiś maszt - możliwie duży.
Jestem bardzo młoda jeszcze,
Obca morska mi robota.
Ach, cudowne czuję dreszcze,
Gdy mnie uczy trzymać szota.
I nie było wcale smutno,
Gdy dokoła wody tafla,
A marynarz podniósł płótno
Żagla wzwyż, stawiając gafla.
Aż się rozszalało morze,
W górę, w dół, ja ptakiem rybką.
Sztorm, o błagam dobry Boże,
Niech się skończy - nie za szybko.
Gdy ucichły w końcu fale
Drżę zmęczona, się rozmarzam.
Nie jest takie smutne wcale
Ciężkie życie marynarza.
Szczęśliwy powrót
Walniesz Ty, strzelę ja, d
Hej, chlapniemy razem! d
Już jak łajbą kiwa tu, A7
Ech, knajpa jest pod gazem! d C d
Ref.: Sztorm nam przyniósł piekło, ale dziś A7 d
Znowu pijesz zdrowie Matki Ziemi! F A7 d
Pełne szkło złoci się,
Białą pianą toczy,
Tylko nie wiem, czemu Pat
Mi buty wciąż nią moczy.
Biedny łeb puchnie mi,
Wielki jest jak dynia,
Coś w nim dziwnie huczy, oj!
Czy go kark utrzyma?
Ref...
Ref.II: Hurray! Piękny jest ten świat! d C
Możesz grać na banjo, tiurla-hej! d C d
Żywy wszak wróciłeś - Jesteś chwat! d A7 d
Możesz grać, grać, znów na swoim banjo! F A7 d
Powiedz, czy widzisz psa?
Popatrz, ma dwa łby!
Osiem łap i uszu rząd, ech!
Chyba to dwa psy!
Whisky-o! Johnny-o!
Brat to nasz wędrownik!
Bywa jednak, że ten brat
Pozbawia czasem spodni...
Chłopcze, hej! Jeszcze wlej!
Lecz nie depcz po rękach!
Palce delikatne mam -
- Wie każda panienka!
Ref.II: Hurray! Piękny jest...
Ludzie, ej! Kocham Was!
Właśnie w takim ulu,
Lecz wysiadam, koniec, pas!
Chyba pójdę lulu!
Szekla
Spinakery
Siedzę sobie tu przy maszcie od stu lat, C G7 C
Już niejeden chciał mnie ruszyć dzielny chwat. C G7 C
Próbowali, oglądali, jednak rady mi nie dali, F C D7 G
Klęli mnie na cały głos, a sukces był o włos F C D7 GG7
Ref.: No, bo ja jestem taka mała, C G7 C C7
Szekla zardzewiała, F C
Chociaż życie mi poświęcisz, F C
To mnie nigdy nie odkręcisz, D7 G
Choćbyś kręcił razy sto, F C
Nie uda ci się to! D7 G C
Widok dobry z tego miejsca wkoło mam,
Postukuję w maszt wesoło, co mi tam!
Kiedy fala mnie spłukuje, nieco jeszcze skoroduję,
Jednak tym nie martwię się - wiatr wysuszy mnie!
Rzekł raz Stary do bosmana: "Słuchaj Zdziś,
Sprawa ma być rozwiązana jeszcze dziś.
" Bosman złamał trzy brzeszczoty, łeb mu zlały siódme poty,
A kapitan widząc to, ręką machnął... O!
Raz osiłek z wielkim młotem na mnie wpadł,
Tłukł mnie z furią i łoskotem, w końcu zbladł.
Taką mi urządził mękę, bo mu roz... ciachałam rękę,
Jeszcze mowę do mnie miał - brzydkie słowa znał
Młody żeglarz, co zębami miażdżył szkło,
Wziął mnie w gębę, jak kleszczami... No, i co!?
I z uśmiechu jak marzenie pozostało mu wspomnienie.
Dziś omija mnie jak wesz, mało mówi też.
Okularnik z wielką głową tak, jak dzban,
Chciał mnie zniszczyć naukowo - mówię wam!
Trzy godziny medytował, mierzył, sprawdzał, kalkulował,
Wreszcie splunął na mnie - Tfuu! - danych zabrakło mu
Sześć błota stóp
Sześć błota stóp sześć błota stóp e D e D e
Dziewięć sążni wody i sześć błota stóp e D e D e
Uderz w bęben już bo nadszedł mój czas e h e D e
Wrzućcie mnie do wody na wieczną wachtę trza
tam gdzie… h e H7
Sześć błota stóp…
Ściągnijcie flagę w dół uszyjcie worek mi
Dwie kule przy nogach ostatni ścieg bez krwi
no i…
Sześć błota stóp…
Ostatnia salwa z burt po desce zjadę w mig
Lecz najlepszy mundur nie musi za mną gnić
tam gdzie…
Sześć błota stóp…
Żegnajcie bracia mnie już ostatni raz
Ostatnią modlitwę za mą duszę zmówcie wraz
tam gdzie…
Sześć błota stóp…
Moje wolne miejsce i hamak pusty też
Niech wam przypomina że każdy znajdzie się
tam gdzie…
Sześć błota stóp…
Na wachcie więcej już nie ujrzycie chyba mnie
Kończę ziemską podróż do Hilo dotrę wnet
tam gdzie…
Sześć błota stóp…
Ląd daleko jest przed wami setki mil
A mnie pozostało do lądu kilka chwil
no i…
Sześć błota stóp…
Szkuner I'm Alone
Baksztagiem pruł nasz "I'm Alone" hen od Meksyku bram. e G D
A Jankes w dziób kopany po piętach deptał nam. a e
Tysiące beczek rumu od lockerów aż po dno e G D
I nawet kabla luzu choćbyś robił nie wiem co. a e
Sam Neptun śpiewał szanty po cichu sprzyjał nam, C G
Więc bił rekordy "I'm Alone" choć groził wciąż wuj Sam. a H7
Na jedną kartę wszystko jak struna każdy bras, C G e
Niech diabli porwą Coast Guard tak mawiał każdy z nas. a e
A dawniej szkuner "I'm Alone" hen po łowiskach gnał,
Lecz w końcu ryb zabrakło i głód w oczy zajrzał nam.
Za burtę poszły sieci, bo tak krzyczał kobiet tłum
Jankesi mają Ginu dość postawmy więc na rum.
Gdy stawialiśmy żagle to Coast Guard wpadał w trans.
Ta banda bubków w baliach nie miała żadnych szans.
Pułapkę zastawili gnoje choć tak dobrze szło.
Posłali dzielny "I'm Alone" z ładunkiem aż na dno.
Nie jeden z Nowej Szkocji szkuner taki spotkał los.
A wszystko przez cholerny głód i wiecznie pusty trzos.
Choć jeden z nich nasz "I'm Alone" swe miejsce w pieśni ma
I pewnie Neptun lubi go i w kości na nim gra.
I nawet śpiewa szanty po cichu sprzyja nam,
Lecz leży na dnie "I'm Alone" i śmieje się wuj Sam.
Na jedną kartę wszystko jak struna każdy bras.
Niech diabli porwą Coast Guard tak mawiał każdy z nas.
A ci co pokład "I'm Alone" kochali jak swój dom,
Nie dla nich blaski sławy i nie dla nich w niebie tron.
Niech mają choć ten cichy klang, ten jeden marny dzwon
i niech każdy do nich woła "Hej, smuggler z I'm Alone!"
Niech Neptun śpiewa szanty po cichu sprzyja nam,
Rekordy bije "I'm Alone" i zamknie się wuj Sam.
Na jedną kartę wszystko jak struna każdy bras.
Niech smuggler pije tylko rum tak mawia każdy z nas.
Tańcowanie
Kiedy forsy nie masz, kiedy głowa cię boli, D lub C
Kiedy żona hetera płynąć w rejs nie pozwoli, A G
Kiedy dzieci płaczą i jest bardzo źle, D C
Tańcz z nami bracie i nie przejmuj się! A D G C
Tańcz, tańcz, tańcz z nami i ty! D C
Tańcz z nami bracie aby wióry szły! D A C G
Wypij aż do dna za przygody złe. D C
Tańcz z nami bracie i nie przejmuj się! A D G C
Kiedy wiatr ucichnie płynąć nie ma nadziei,
Wtedy z bracią żeglarską diabeł hula na kei.
Beczki piwa z knajpy czart wytacza dwie,
A pijany żeglarz zaraz tańczyć chce!
Tańcz, tańcz, tańcz z nami i ty…
Tańczą rybki w morzu i dziewuszki na plaży,
Cała knajpa tańczy z pijaniutkim żeglarzem.
Patrz na stole tańczą białe myszki dwie,
Skaczą wesolutko nie przejmując się.
Tańcz, tańcz, tańcz z nami i ty…
Tańczy jedna nóżka frywolna i zgrabna,
Za nią druga podskoczy wesoła i powabna.
Na koniec brzuszek wytacza się,
Tylko główka nie chce, z nią jest bardzo źle.
Tańcz, tańcz, tańcz z nami i ty…
Tańczy Jimmy i Johnny i Mary nieśmiała,
Skacze wesoło kompania nasza cała.
Nawet Kubuś słodki także skakać chce,
Lecz nóżki poplątał i na koję legł!
Tańcz, tańcz, tańcz z nami i ty…
The Big Biba In Muna Port
Mietek Folk
W portowej tawernie, na kei w Muna
Dziś pił cały statek więc piłem i ja
Po pierwszym kufelku na drugi mam chęć
Na trzeci, na czwarty - wypiłem tak pięć
Jeszcze jedna beczka piwa
Jeszcze w szklance mocny grog
Cała knajpa razem już się kiwa
Tańczysz z nami - trzymaj krok
Po kilku kufelkach już tańczyć się chce
Pod ręce chwyciłem więc panny dwie
Frunęły na parkiet, za nimi zaś ja
Muzyka nie w knajpie lecz w głowie mi gra
Popijam wesoło i kręcę się z Sue
Gdy nagle ujrzałem dziewczynę ze snu
Stanęła w tawernie i kręci swój lok
Jej zdrowie wypiłem i straciłem wzrok
Starczyła mi chwila i już całe zło
Zniknęło mi z serca za sprawą Margot
Tak zwała się panna, John zwałem się ja
Oddałem jej serce na kei w Muna
Pięć beczek piwa dziś wlano w nas
Więc wracać na statek najwyższy już czas
Żegnajcie kochanki, dziewczyny ze snu
Nie kocha nie pije się nigdzie jak tu
The drunken sailor
What shall we do with the drunken sailor? e
What shall we do with the drunken sailor? D
What shall we do with the drunken sailor? e
Early in the morning G H7 e
Hooray and up she rises
Hooray and up she rises
Hooray and up she rises
Early in the morning
Put him in the longboat till he's sober.
Keep him there and make 'im bale 'er.
Heave him by the legs in a running bow-lin'.
Pull out the plug and wet him all over.
Put him scuppers with a hospipe on him.
Take 'im and shake 'im and try an' wake 'im.
Give 'im a taste of the bosun's rope-end.
Stick on 'is back a mustard plaster.
Soak 'im in oil till he sprouts a flipper.
Shave his belly with a rusty razor.
Put him in the guardroom till he gets sober.
Put him in the bed with the captain's daughter.
The last Unicorn
America
When the last eagle flies
Over the last crumbling mountain
And the last lion roars
At the last dusty fountain
In the shadow of the forest
Though she may be old and worn
They will stare unbelieving
At the Last Unicorn
When the first breath of winter
Through the flowers is icing
And you look to the north
And a pale moon is rising
And it seems like all is dying
And would leave the world to mourn
In the distance hear her laughter
It's the Last Unicorn
I'm alive... I'm alive…
When the last moon is cast
Over the last star of morning
And the future is past
Without even a last desperate warning
Look into the sky where through
The clouds a path is formed
Look and see her how she sparkles
It's the Last Unicorn
I'm alive… I'm alive… I'm alive…
The wild paddler
I've been a wild paddler for many a year D A7 D G
And I spent all my money on rivers and beer D A7 D
And now I'm returning with gold in great store D A7 D G
And I never will play the wild paddler no more D A7 D
And it's no, nay, never A A7
No, nay, never, no more D G
Will I play the wild paddler D G
No, never, no more A7 D
I went to a storehouse I used to frequent
And I told the boat salesman my money was spent
I asked him for credit, he answered me "Nay
Such a custom of yours I could have any day"
And it's no, nay, never…
I took from my pocket ten sovereigns bright
And the boat salesman's eyes opened wide with delight
He said "I have drysuits and boats of the best
And the word that I spoke sure were only in jest"
And it's no, nay, never…
I'll go home to my sweetheart, confess what I've done
And I'll ask her to pardon this prodigal one
And if she caress me as oft times before
Sure I never will play the wild paddler no more
And it's no, nay, never…
Trzy panny
Spinakery
Tam posłuchajcie wypłynęły panny trzy / .C.G.G.C.
Fale rosły bo był dół i okręt zwał się "Wielki" /*2 .C7.F.G.C.
Jedna panna sterowała, druga w garach coś mieszała
Trzecia dziurę zatykała bo ją woda zalewała
Tam posłuchajcie wypłynęły panny trzy...
Ta przy sterze kurs myliła, druga gary popaliła
Trzecia z dziurą walczy w zęzie, trzeba flary strzelać będzie
Tam posłuchajcie wypłynęły panny trzy...
Płyńcie chłopcy na ratunek, trza kobiety brać na sznurek
Nie patrzcie się na nie krzywo, postawią wam w porcie piwo
Tam posłuchajcie wypłynęły panny trzy...
A po piwie drogie panie, rozpoczniemy naprawianie
Chociaż taki dzień ponury, trzeba w zęzie zatkać dziury
Tam posłuchajcie wypłynęły panny trzy...
Kiedy rano odpływały, swych wybawców pożegnały
Jeden do drugiego mruga, zdałaby sie nocka druga
Tam posłuchajcie wypłynęły panny trzy...
My żeglarze zatykacze, każdy robi to inaczej
Chociaż z tego żyć się nie da, pomożemy gdy potrzeba
Tam posłuchajcie wypłynęły panny trzy...
Tam posłuchajcie wypłynęły panny trzy...
Tysiące mil
Mietek Folk
Irlandii brzeg porzucić przyszło dziś, e D e
Przez dzikie sztormy i oceany iść.
Nieznane lądy odkrywać przyjdzie nam,
Bogactwo, sława czekają na nas tam.
Tysiące mil za sobą mam D e
I oceany dwa dziś między nami.
Nie minie rok, ucichnie łoskot dział,
Nadejdzie czas, znów się spotkamy.
Pod czarną flagą pływałem wiele lat.
Straszliwe imię poznał cały świat.
Jak zdołam ręką mokrą tak od krwi
Otworzyć kiedyś złote nieba drzwi?
Tysiące mil za sobą mam…
Kochana Irlandio co dzień modlę się,
By kiedyś znowu ujrzeć łąki twe,
Zmazać krzywdy, które czynię dziś,
Z sercem czystym do nieba prosto iść.
Tysiące mil za sobą mam…
Umbriaga
W. Zawojski
Kiedy jacht nie wraca znów a7 D7
I w główkach portu ciągle go brak H7 e
Przejmujesz się i serce ci drży a7
A może już pozostanie tak. a7 H7
A Umbriaga wciąż gna H7 e
Silnych wiatrów nie boi się e a7
Szuflady wali raz po raz a7 D7
Bo przebrany ma bras D7 H7
Więc nie przejmuj się H7 e
Oni wrócą tu e a7
Bo oprócz wiatrów i burz a7 D7
Musisz być i już D7 G H7
Ty jesteś wróżką mą
O której myślę przez cały czas
I chociaż żużel jest, piękna pogoda trwa
Twą piękną postać i twarz przed oczami mam.
W górę szkło
Spinakery
Oto słowa opowieści, .D.A.GA.D.
Która w głowie się nie mieści,
Jak pływałem z dziewczynami.
Zresztą posłuchajcie sami.
Hej, ho, w górę szkło, .GD.GD.
Po co ci to było? .G.AD.
Hej, ho, aż po dno,
Po co ci to było?
2. Rejs pamiętam z jedną Jolą,
Jeszcze dziś mnie ręce bolą.
Uciekała od roboty,
Sam musiałem ciągnąć szoty.
3. Hela ze mną maszt składała,
Sztagów trzymać zapomniała.
Maszt poleciał i dla hecy
Wyrżnął prosto w moje plecy.
4. Na Święcajtach i Sapinie
Zakochałem się w Halinie.
Podglądałem ją w bieliźnie,
Aż osiadłem na mieliźnie.
5. Gotowała obiad Zocha,
Gdzie zatoka jest Rajcocha.
W las biegałem pokręcony -
To nie zupa, ale glony!
6. Baśka za to krzepę miała,
Ruchy dwa i ster urwała.
Lecą z moich ust wyrazy,
A jacht na sztynorckie głazy.
7. Gruba Miecia na Omedze
Chciała podać coś koledze.
Wielkie wtedy było plum,
Aż się zbudził stary sum!
8. Na biwaku, gdzieś na kuli,
Zalecałem się do uli.
Straszna czkawka mnie złapała
I całować się nie chciała.
9. Nie umiała pojąć Hania,
Jak się silnik uruchamia.
Trzy dni na to zmarnowała,
Aż się w końcu poryczała.
10. Danka to niezdara była,
Ciągle w wodzie coś topiła
I musiałem potem włazić
Do tych glonów i chabazi.
11. Na Guziance, tam gdzie śluza,
Wiele wrażeń miała Zuza.
Nóżką jachty odpychała
I paluchy połamała.
12. Wreszcie Śniardwy, wielkie fale,
Wiozłem trzy nadęte lale.
Bardzo nieszczęśliwe były,
Dupki sobie pomoczyły.
13. Mimo wszystko głoszę zdanie:
Trzeba brać na żagle panie.
Zawsze się coś śmiesznie dzieje,
Nawet kiedy wiatr nie wieje.
W tawernie „Pod pijaną zgrają”
Kiedy niebo do morza przytula się z płaczem C E a F
Licho sosny garbate do reszty wykrzywia C G d G7
Brzegiem morza wędrują bezdomni tułacze C E a F
I nikt nie wie skąd idą, jaki wiatr ich przywiał. C F G7 C
Do tawerny "Pod Pijaną Zgrają" F G C a
Do tańczących rozhukanych ścian F G C a
I do dziewczyn, które serca F G
Za złamany grosz oddają C a
Nie pytając czyś ty kiep czy drań. d G7 C (a)
Kiedy wiatry noc chmurną przegonią do morza
Gdy pół słońca, pół nieba, pół morza rozpali
Opuszczają wędrowcy uśpioną gromadę
Z pierwszą bryzą znikają w pomarszczonej dali.
A w tawernie "Pod Pijaną Zgrają"
Spływa smutek z okopconych ścian
A dziewczyny z półgrosików
Amulety układają
Na kochanie, na tęsknotę i na żal.
Kiedy chandra jesienna jak mgła cię otoczy
Kiedy wszystko postawisz na kartę przegraną
Zamiast siedzieć bezczynnie i płakać lub psioczyć
Weź węzełek na plecy - ruszaj w świat, w nieznane.
Do tawerny "Pod Pijaną Zgrają"
Do tańczących rozhukanych ścian
I do dziewczyn, które serca
Za złamany grosz oddają
Nie pytając czyś ty kiep, czy drań.
Weź na Łajbę babę swą
1. Wziąłem na łajbę babę swą D
I popływałem troszeczkę z nią, D A7
Później przygody swe A7
Opisałem w piosence tej. A7 D
2. Weź na łajbę babę swą
I do żagli poślij ją,
Potem krzyknij - ojejej!
I bez żagli pływać chciej.
3. Lecz nie załamuj jeszcze się,
Posadź za sterem dziewczę swe,
Za chwilę krzykniesz - jej!
Jednej łajby mniej.
4. Weź więc znowu babę swą,
Lecz tym razem to za burtę wyrzuć ją
I z ulgą krzyknij - hej!
Jednej baby mniej!
5. Po tym fakcie popłyń sam,
Na kei zostaw babski kram,
Popłyń w siną dal...
Lecz stwierdzisz, że coś żal...
6. Weź więc nową babę swą,
Rzuć do koi, popieść ją,
A wnet poczujesz, że
Baba ma uroki swe.
7. Później... weź znów babę swą
I w kambuzie zamknij ją,
I wtedy krzyknij - hej!
To jest miejsce jej!
Wesoły wiatr
Pociągnijmy z flaszy łyk, e G D
Wesoły wiatr powieje nam w mig. e D e D
Pociągnijmy jeszcze raz, e G D
Wesoły wiatr prowadzi nas. e D e
Gdy na morzu skwar i sztil, e G D
Gdy nawet mewa w powietrzu śpi, e D e D
Na martwej fali rzyga Jaś, e G D
Jeden na to sposób masz: e D e
Pociągnijmy z flaszy łyk…
Gdy na wachtę nie chce ci się wstać,
W sztormiaku dziury i mokre łachy masz,
Gdy bosman ciągle kwaśną ma twarz,
Jeden na to sposób masz:
Pociągnijmy z flaszy łyk…
Odpłynąć chciałbyś w inny świat.
Kalosze już są, potrzebny jeszcze jacht.
Choć nie ma go, choć zima zła,
Każdy na to sposób ma:
Pociągnijmy z flaszy łyk…
Wiara
Grzmiąca Półlitrówka
Mam jeszcze dosyć wiary G D lub C G
W ciebie i w siebie i w nas C G F C
Wziąłem ją z mojej gitary G D C G
Tego nauczył mnie czas C D G F G C
Teraz popłynę powietrzem
Światłem opadłym z gwiazd
Dni ponazywam odeszłe
Z naszych podniebnych lat
Ty ze swej drogi nie wracaj
Choćby dogonił cię krzyk
Słowa nic przecież nie znaczą
To tylko umarł nikt
Wielorybnicy
EKT Gdynia
a e a e
Nasz diament prawie gotów już, w cieśninach nie ma kry.
a e d e a
Na kei piękne panny stoją, w oczach błyszczą łzy.
a e a e
Kapitan w niebo wbija wzrok - ruszamy lada dzień,
a e d e a
Płyniemy tam gdzie słońca blask nie zmąci nocy cień.
a e a a e a
A więc krzycz O- ho! Odwagę w sercu miej!
a C G d e a
Wielorybów cielska groźne są, lecz dostaniemy je!
Hej panno powiedz po co łzy, nic nie zatrzyma mnie.
Bo prędzej w morzach kwiat zakwitnie, niż wycofam się.
No nie płacz mała, wrócę tu, nasz los nie taki zły,
Bo da dukatów wór za tran i wieloryba kły.
A więc krzycz O- ho…
Na deku stary wąchał wiatr, lunetę w ręku miał.
Na łodziach, co zwisały już, z harpunem każdy stał.
I dmucha tu i dmucha tam ogromne stado wciąż.
Harpuny, wiosła liny brać i ciągaj brahu ciąg!
A więc krzycz O- ho…
I dla wieloryba już ostatni to dzień,
Gdy śmiały harpunnik uderza weń!
Wielorybnicy Grenlandzcy
Ryczące Dwudziestki
1. Gotowe łodzie i wszystko jest klar!, G D G (D A D)
I harpuny w stojakach pokrył śnieg. C G D (G D A)
Jeszcze kilka dni - wielkie stada muszą przyjść G C D (D G A)
Pod Grenlandii stromy brzeg. G F G (D C D)
2. Trza upolować choć trzysta sztuk,
By się zwrócił wyłożony grosz.
Nie będziemy spać, by grosz kupcom w kabzę pchać.
To wielorybnika los.
3. Błękitne niebo i ostra lodu biel,
Tak daleko rodzinny został próg.
Jeszcze kilka dni i przed dziobem ujrzysz cel.
Wypłyniemy po nasz łup.
4. Grenlandio dzika i wolna ziemio ma,
Widzę ciebie od wielu długich lat.
Pośród czarnych skał przejdą noce, miną dni,
Aż wystarczy nam już krwi.
Z pijanym żeglarzem
Z pijanym żeglarzem co zrobimy, e
Z pijanym żeglarzem co zrobimy, D
Z pijanym żeglarzem co zrobimy, e
- Gdy przyjdzie raniutko? G H7 e
Hej, jak się zabawimy,
Hej, jak się zabawimy,
Hej, jak się zabawimy,
- Gdy przyjdzie raniutko!
Złóżmy go do ratowniczej łodzi,
Szpunt wyciągnijmy niech tonie w wodzie,
Falami na nogi go stawiajmy,
W zęzie złożywszy, wężem lejmy,
Trzymajmy go mocno, gdy rzygać będzie,
Wszorujemy go w likszparę,
Obłożymy go na knadze,
Przeciągniemy go przez kipę,
Powiesimy go na rei,
Przeciągniemy go pod kilem,
Zmarglujemy go na bomie,
Zarefujemy go z grotżaglem,
Zasztafujemy go do forpiku,
Parę pagajów mu w dupę damy,
Włożymy go do kapitańskiej koi,
Dziewczyny do koi mu nie damy,
Klina na kaca mu też nie damy,
Zrobimy go sterem, gdy sztywny będzie.
Złota Arka
Hej! Kroplę „krwi Nelsona” każdy chętnie chlapnąłby a
Hej! Kroplę „krwi Nelsona” każdy chętnie chlapnąłby G
Hej! Kroplę „krwi Nelsona” każdy chętnie chlapnąłby a
I my wszyscy razem z nim! e a
Dalej w dół stara krypo kiwaj się! a
I w górę "Złota Arko" ciągnij się! G
No i znowu w dół kupo złomu kiwaj się! a
I do domu szybko leć. e a
Na zagrychę krwisty befsztyk już przed nosem pachnie mi
I nam wszystkim razem z nim.
Dalej w dół…
A usmażyłby mi go wesolutki tłusty kuk!
I nam wszystkim teraz też!
Dalej w dół…
Pofiglować sobie nieco zaraz zdrowo byłoby!
I nam wszystkim zaraz też!
Dalej w dół…
Zamiast moknąć tu na wachcie, pod pokładem wolę być!
Przydział grogu wolno pić!
Dalej w dół…
Całą nockę z kobitkami szalałbym nawet przez sen!
Lepiej w łóżku w porcie hen!
Dalej w dół…
Zamiast gnić na starej łajbie lepiej farmę chyba mieć!
I pod gruszą w słonku lec!
Dalej w dół…
Złoto dla zuchwałych
Mietek Folk
Na morzu szalał wściekły sztorm, na strzępy żagle rwał e G
Baksztagiem ciągnął stary bryg, przy sterze Johnson stał e G
W bocianim gnieździe majtek zły, wichura smaga twarz e
w oddali widać stary bryg - dziś będzie nasz C e
Yuppi a hey, Y00pee a hooo!! G e
Ze wszystkich luf i jeszcze raz - dosięgnij go C e
Yuppi a hey, Y00pee a hooo!!
Ze wszystkich luf i jeszcze raz - zatopmy go
Z kubryka ruszył każdy z nas wprost od cynowych mis
Kulawy bosman dzieli broń na pokład każe iść
Mocarna ręka ściska nóż i dłoń zaciska się
Dziś marny brygu jest twój los- wzbudziłeś gniew
zderzyły burtą statki się, bosaki poszły w ruch
Już na pokładzie bitwa wre, nie trzeba więcej słów
I nie oszczędzał swego gdy na brata trafił brat
O chłopcach co zginęli tu - zaśpiewa świat
W ładowniach naszych skarbów moc, przeminął bitwy czas
I tylko morze stoi w krwi, kolejny jeden raz
Okrutny los dosięgnął bryg co wzbudził straszny gniew
A teraz morze niesie w dal złowieszczy śpiew
Zeglarski czardasz
EKT
.g.d.A.dAdd.
Kiedy w sercu pusto, źle, grzbiety fal dokoła .d.d.A.d.
Gdy tęsknota duszę rwie, pochyla się głowa .d.d.A.dD7.
A kiedy krzyczeć chcesz, stały ląd przywołać .g.d.A.dD7.
Zaśpiewaj piosnkę tę, jeśli tylko zdołasz .g.d.A.d.
Jeszcze tylko kilka mil szybko przepłyniemy .d.d.A.d.
Jeszcze tylko kilka chwil w porcie odpoczniemy .d.d.A.dD7.
Wiatr nam czardasza gra, żagli płótno śpiewa .g.d.A.dD7.
I płynie piosnka ta, tam gdzie szumią drzewa .g.d.A.d.
.g.d.A.dAdd.
Jakoś wtedy lżej ci jest, nawet się uśmiechasz
I stać cię na każdy gest i już się nie wściekasz
Zęzy - cóż taki los, bosman nie wybiera
Smutek uleciał precz, w sercu radość wzbiera
Jeszcze tylko kilka mil szybko przepłyniemy...
Czardasz smutki goni precz, wszystkich rozwesela
Nie jest ważna żadna rzecz, kiedy gra kapela
Gitara, parę strun, głosów tłum schrypnięty
Marynarski wór w pokład tłuką pięty
Jeszcze tylko kilka mil szybko przepłyniemy... /*2
Jeszcze tylko kilka mil szybko przepłyniemy... /*2
Żegluj
Mechanicy Szanty
Żegluj, żegluj tam gdzie Nowa Szkocja C e a F G
Żegluj, żegluj gdzie wstaje nowy dzień. C e a F G C
Głos Nowej Szkocji nam przynosi wiatr a G C
To zapowiedz nowych dni. F C G
Znowu woła do nas rykiem fal d C G C
Tam znajdziecie nowy świat. d C G C
Znów dumny brzeg będzie witał was a G C
Majestatem groźnych skał F C G
Każdy dzień znów świtem przywita was d C G C
Coraz bliższym stanie się, d C G
Twoim własnym domem stanie się. d C G C
Żegluj, żegluj…
Atlantyk bije falą w stromy brzeg,
Wściekle ryczy pośród skał.
W górze dzikich ptaków słychać śpiew
Głos ich płynie z wiatrem w dal.
Tam bujnej trawy się kołysze łan
I strumyków cichy szept
W mej pamięci zawsze będzie trwał
Lecz niedługo powiem wam,
Lecz niedługo wszystkim powiem wam.
Żegluj, żegluj…
Życie plącze się
Na zdjęciu mały chłopiec d
Latawce puszcza na wiatr C
Ma białe czyste dłonie C A
A w oczach czysty świat d C d
Na twarzy uśmiech szczęścia
Radości szczerej błysk
Na miłość tyle miejsca
I szansa by dobrze żyć
Życie plącze się pomiędzy tak i nie d
Najgroźniejsza, najbardziej kręta z rzek F
Nikt jej ujścia nie zgadnie C
Póki morza nie znajdzie C7
Na swój wieczny rejs d C d
Na dumnej twarzy młodzieńca
Miłości marzenie się tli
A obok biel dłoni dziewczęcej
I kwiaty, nadzieje i sny
A życie całe przed nimi
I jeszcze w różowym tle
To świat ich jeszcze nie zmienił
Nie sprzedał dobra za złe
Życie plącze się pomiędzy tak i nie…
A dalej kartki są puste
Nie było czasu by żyć
Bo praca, bo w pracy, bo ludzie
I jak tu ze sobą być
Jest zdjęcie jedno z ostatnich
W piwiarni czarny dym
Na twarzy uśmiech i męka
Pijanej radości krzyk
Życie plącze się pomiędzy tak i nie…
Czas mierzy się piwa kuflami
I od wypłaty po świt
A żona ma raj z bachorami
I płacząc ciszę śni
A w nowym albumie na zdjęcia
Syn puszcza latawce na wiatr
A w oczach ma tyle uśmiechu
A przed nim życie i świat
SPIS TYTUŁÓW
10 w skali Beauforta
SPIS PIERWSZYCH SŁÓW ZWROTEK LUB REFRENÓW
A bosman tylko zapiął płaszcz 1
A ja wiatr i słońce 4
A Umbriaga wciąż gna 116
A w tawernie nasza paka piwo pije 56
A więc krzycz O- ho! 122
A więc żegnaj już kochana ma 88
A woda się śmiała za burtami 7
Aft on the poopdeck 100
And it's no, nay, never 113
Bo kapitan nasz szalony był 14
Był pięćdziesiąty dziewiąty rok 58
Było to w maju, słońce skwierczało 13
Chociaż wicher rwie nam żagle, wszak przeżyjemy to 20
Choć się fala pieni wkrąg 101
Cztery piwka na stół 15
Czy chcecie przyjaciele posłuchać pieśni mej? 66
Czy mam pieniądze, czy grosza mi brak 32
Czy pamiętasz starca 47
Do Amsterdamu zawinąć choć raz 44
Gdy Kangur ruszał z Bristol Town 43
Gdy nad gdyńskim porem zaświeci nam słońce 24
Gdy nasz statek szedł na dno 6
Gdy wreszcie dotarłem do Liverpool 68
Gdzie ta keja, a przy niej ten jacht 42
Gdzie ty chłopie miałeś oczy 70
Gotowe łodzie i wszystko jest klar! 123
Hej me Bałtyckie Morze 64
Hej płyńmy z prądem rzeki tam gdzie Liverpool 27
Hej ty, gruby! Nalej jeszcze raz! 26
Hej! Kroplę krwi Nelsona każdy chętnie chlapnąłby 125
Hej! Ruszajmy w rejs 98
Hej! Żegnaj dobry porcie, kochanko żono też 54
Hej, ho! Na UmrzykaSkrzyni 99
Hej, ho, w górę szkło 117
Hej, jak się zabawimy 124
Heja! Hej, brać na gejtawy! O! 28
Hooray and up she rises 111
I chwyciliśmy lance, pchnęliśmy lance 49
I ona taka w tej białej sukience 8
I smak waszych ust hiszpańskie dziewczyny 31
I ten pierwszy, co był chudy 11
I thought I heard the old man say 40
Irlandii brzeg porzucić przyszło dziś 115
It's a damn tough life 92
Jejku, jejku, no mówię wam 35
Jest port, wielki jak świat, co się zwie Amsterdam 86
Jest taki czas na chwilę przed zaśnięciem 37
Jeszcze jeden dzień 38
Jeszcze jedna beczka piwa 110
Jeszcze tylko kilka mil szybko przepłyniemy 127
Już nad Hornem zapada noc 12
Już nie wrócę na morze 18
Kiedy niebo do morza przytula się z płaczem 118
Kiedy rum zaszumi w głowie 60
Kiedy szliśmy przez Pacyfik 77
Kołysał nas zachodni wiatr 2
Lepiej było w domu spać 75
Ludzie - nie sprzedawajcie swych marzeń 67
Ma Anglia Nelsona i Francja Villeneuve'a 72
Malcziszka z Leningrada 50
Mam ci pełną marzeń główkę 104
Mam jeszcze dosyć wiary 121
Margot lubi eh biri-bi 52
Miałem wtedy ech, szesnaście lat 25
Morza i oceany grzmią 87
Morza szum, ptaków śpiew, złota plaża pośród drzew 29
Mozolny twardy i trudny jest nasz wielorybniczy znój 81
Mój kupel dzisiaj do mnie rzekł 40
Na nieznane wody gdzieś 79
Na pokładzie od rana 9
Na statku bunt, nad nami mew zawieja 80
Na tańcach ją poznałem długowłosą blond 34
Na zdjęciu mały chłopiec 129
Nasz Marco Polo to dzielny ship 51
No i znów bijatyka 3
No ruszcie się chłopy, wyłaźcie na dek 45
No, bo ja jestem taka mała 106
Nowe ryby złowimy w jeziorach 41
O - ho, ho! Przechyły i przechyły 90
O, Missouri, ty wielka rzeko 96
Ogniska już dogasa blask 78
Oh! Johnny Walker 85
Piwko w kufelku nie może długo stać 59
Płyniemy pełnym wiatrem 5
Pociągnijmy z flaszy łyk 120
Pod żaglami Zawiszy 83
Popłynęli koledzy w rejs 84
Przepuściłem znów całą forsę swą 30
Przyjaciółko żeglarzy o tobie każdy marzy 91
Raz pewien żeglarz w Mikołajkach 73
Sam Neptun śpiewał szanty 108
Siedzieliśmy PodJodłą i dobrze nam się wiodło 82
Się masz, witam cię, piękną sprawę mam 65
Słuchajcie mnie żeglarze co dziś opowiem wam 16
Snuje się dym 74
So fare thee well, my own true love 46
Spróbuj chociaż raz Nord-Westowe przejście zdobyć 71
Sześć błota stóp 107
Szliśmy we czterech, jasny gwint 21
Sztorm nam przyniósł piekło, ale dziś 105
Śmiejesz się do mnie draniu, gdy brew wznoszę swą do góry 39
Tam gdzie słońca zwykle brak 57
Tam posłuchajcie wypłynęły panny trzy 114
Tańcz, tańcz, tańcz z nami i ty 109
Te marynarskie portki opięte tu i tam 53
To wszystko było - minęło zostało tylko wspomnienie 19
Ty nie jesteś kliprem sławnym Cutty Stark, czy Betty Low 94
Tylko wezmę mój sztormiak i sweter 22
W dalekim porcie, gdzieś na krańcu świata 95
W dół od rzeki poprzez London Street 89
We'll rant and we'll roar like true British sailors 97
When the last eagle flies 112
Więc przechyl kufel ładnie 102
Więc razem! O! 93
Więc załóż bracie drelichy 76
Windjammer, slup i kecz, brygantyna, jol 17
Wrap me up in me oilskins and jumper 23
Wszystko gotowe, już fały ręce trą 48
Wziąłem na łajbę babę swą 119
Yaw, yaw - precz z hamaków! 33
Yuppi a hey, Y00pee a hooo!! 126
Zły ocean dziko wył 103
Żeglarze wszystkich świata stron 69
Żeglarzom wracającym z morza 55
Żegluj, żegluj tam gdzie Nowa Szkocja 128
Żegnaj Nowa Szkocjo 10
- 112 -