Immanuel Kant Analityka piękna i analityka wzniosłości


WARTOÅšCI ESTETYCZNE
Immanuel Kant
Analityka estetycznej władzy sądzenia
I. Kant, Krytyka władzy sądzenia,
fragmenty Analityki piękna oraz
Analityki wzniosłości.
Aby odróżnić, czy coś jest piękne, czy nie, odnosimy wyobrażenia nie za pomocą intelektu do
przedmiotu celem [uzyskania] poznania, lecz z pomocą wyobrazni (być może wiążącej się z intelektem)
do podmiotu oraz jego uczucia rozkoszy albo przykrości. Sąd smaku nie jest więc sądem poznawczym, a
zatem nic jest sądem logicznym, lecz estetycznym, przez co rozumie się sąd, którego racja determinująca
nie może być inna jak tylko subiektywna. [...]
Gdy natomiast pytamy, czy coś jest piękne, nie chcemy wiedzieć, czy nam lub komuś innemu zależy
na istnieniu danej rzeczy, czy choćby tylko mogło na nim zależeć  lecz chodzi jedynie o to, jak ją
oceniamy w samym tylko oglądaniu (naocznym lub refleksyjnym). Gdy mnie kto zapyta, czy uważam
pałac, który widzę przed sobą, za piękny, mogę wprawdzie odpowiedzieć: nie lubię tego rodzaju rzeczy,
które zrobione są tylko dla gapienia się na nie; albo jak ów irokezyjski Sachem, że w Paryżu najbardziej
podobają mu się garkuchnie; mogę też w stylu Rousseau a potępiać próżność możnych, którzy z potu ludu
tworzą tak zbędne rzeczy; wreszcie mogę całkiem łatwo się przekonać, że gdybym znajdował się na
bezludnej wyspie, bez nadziei znalezienia się kiedykolwiek znowu wśród ludzi, i mógł samym swym
życzeniem wyczarować taki wspaniały gmach, nie zadawałbym sobie nawet tego trudu, gdybym już
posiadał chatę dostatecznie dla mnie wygodną. Można się w tym wszystkim ze mną zgodzić i przyznać mi
rację, tylko że nie o tym teraz jest mowa. Chce się tylko wiedzieć, czy samemu przedstawieniu
przedmiotu towarzyszy we mnie podobanie się, choćbym nawet do istnienia przedmiotu tego
przedstawienia odnosił się zupełnie obojętnie.
Definicja (Erklärung) piÄ™kna
wysnuta z pierwszego znamienia [sÄ…du smaku]
Smak jest zdolnością do oceniania pewnego przedmiotu lub sposobu przedstawiania na podstawie
zupełnie bezinteresownego podobania się albo niepodobania się. Przedmiot takiego usposobienia nazywa
się pięknym. [...]
Jeśli bowiem ktoś zdaje sobie sprawę z tego, że jego upodobanie w jakimś przedmiocie jest u niego
samego czymś zupełnie bezinteresownym, to nie może on sądzić o tym inaczej (anders beurteilen), jak
tylko w ten sposób, że musi ono zawierać w sobie jakiś powód upodobania [ważny] dla każdego
człowieka. Skoro bowiem upodobanie to nie opiera się na jakiejś skłonności [danego] podmiotu (ani na
jakimkolwiek innym przemyślanym zainteresowaniu), skoro ten, kto wydaje sąd, czuje się zupełnie
swobodny w swym upodobaniu, które żywi do przedmiotu  to nie może on wykryć żadnych osobistych
warunków jako powodów upodobania, którymi kierowałaby się jedynie jego indywidualność, i dlatego
musi on podstawę tego upodobania upatrywać w czymś, co może założyć w każdym innym podmiocie;
musi zatem sądzić, że ma [dostateczną] podstawę do tego, by także każdemu przypisać podobne
upodobanie. [...] Ale powszechność ta nie może wynikać z pojęć. Albowiem z pojęć nie ma przejścia do
uczucia rozkoszy lub przykrości (chyba że w czystych prawach praktycznych, ale te łączą się z
zainteresowaniem, z jakim czysty sąd smaku nie jest związany). Wynika z tego, że z sądem smaku, wraz
ze świadomością, że odgradzamy się w nim od wszelkiego interesu, musi łączyć się pretensja do tego, by
mc posiadając powszechności opartej na przedmiotach, być ważnym dla każdego człowieka, tj. musi
łączyć się pretensja do subiektywnej powszechności. [...]
Sąd obiektywnie ważny jest nim zawsze również subiektywnie, tzn. jeśli sąd ważny jest dla
wszystkiego, co zawarte jest w zakresie danego pojęcia, to ważny jest dla każdego, kto za pośrednictwem
tego pojęcia przedstawia sobie pewien przedmiot. Z subiektywnej natomiast ważności powszechnej, tj.
estetycznej, która nie opiera się na pojęciu, nie można wnosić o logicznej; ten rodzaj sądów bowiem w
ogóle nie zwraca się ku przedmiotowi. Ale dlatego też estetyczna powszechność, przypisywana pewnemu
sądowi, musi być szczególnego rodzaju, gdyż nic wiąże ona predykatu piękna z pojęciem przedmiotu
rozpatrywanym w całej jego logicznej sferze, a mimo to rozciąga go na całą sferę tych, którzy wydają
sądy [o pięknie].
Co się tyczy ilości logicznej, to wszystkie sądy smaku są sądami jednostkowymi. Ponieważ muszę
konfrontować przedmiot bezpośrednio z mym uczuciem rozkoszy i przykrości, i to nic za pomocą pojęć,
to owe [sądy] nie mogą mieć ilości obiektywnie pospolicie ważnych sądów  choć, jeśli jednostkowe
wyobrażenie przedmiotu sądu smaku zostanie, zgodnie z warunkami determinującymi ten sąd, przez
porównanie zamienione w pojęcie, to może z tego powstać sąd logicznie ogólny. Np.: różę, na którą
patrzę, uznaję na podstawie sądu smaku za piękną; natomiast sąd powstający przez porównanie wielu
pojedynczych róż: «róże w ogóle sÄ… piÄ™kne zostaje wypowiedziany już nie tylko jako sÄ…d wyÅ‚Ä…cznie
estetyczny, lecz jako oparty na sÄ…dzie estetycznym sÄ…d logiczny. SÄ…d zaÅ›: «róża jest (w zapachu)
przyjemna jest wprawdzie również sądem estetycznym i jednostkowym, ale nie sądem smaku, tylko
sądem umysłów. Różni się on mianowicie od pierwszego tym, że sąd smaku pociąga za sobą estetyczną
ilość (Quantität) powszechnoÅ›ci, tj. ważnoÅ›ci dla każdego, czego nie można znalezć w sÄ…dzie o
przyjemności. Tylko sądy o tym, co dobre, choć określają zarazem upodobanie w pewnym przedmiocie,
posiadają powszechność logiczną, a nie jedynie estetyczną; ważne są bowiem w odniesieniu do
przedmiotu jako poznanie tego przedmiotu, a przez to dla każdego [podmiotu].
Jeśli o przedmiotach wydaje się sądy tylko podług pojęć, znika wszelkie wyobrażenie piękna. Toteż
nie może istnieć żadne prawidło, na którego zasadzie ktoś mógłby być zmuszony do uznania czegoś za
piękne. Sądu o tym, czy pewien ubiór, pewien dom lub pewien kwiat jest piękny, nikt nie da sobie
narzucić żadną gadaniną o racjach lub zasadach. Każdy chce widzieć przedmiot na własne oczy, tak jak
gdyby to, czy będzie się podobał, zależne było od czucia (Empfindung), a mimo to, jeśli nazwie wtedy
przedmiot pięknym, sądzi, że ma za sobą jakiś głos powszechny i wysuwa roszczenie, by każdy się z nim
zgodził, gdyż w przeciwnym wypadku osobiste wrażenie (Priratempfindung) byłoby miarodajne tylko dla
niego samego i jego upodobania.
Tak więc widzimy tu, że w sądzie smaku nie jest postulowane nic innego, jak tylko taki powszechny
glos dotyczący upodobania bez pośrednictwa pojęć  tym samym więc możliwość sądu estetycznego,
który mógłby być uważany za ważny dla każdego. Sąd smaku sam nie postuluje zgody wszystkich (czynić
to bowiem może tylko sąd logicznie ogólny, ponieważ może przytaczać racje), a tylko imputuje każdemu
tę zgodę jako jeden z przypadków reguły, której potwierdzenia oczekuje on nic od pojęć, lecz od
przyłączenia się innych [do niego]. Glos powszechny jest więc tylko pewną ideą (na czym ona polega,
tego jeszcze tu nie rozważamy). Może być rzeczą niepewną, czy ten, kto uważa, iż wydaje sąd smaku,
istotnie wydaje sąd zgodnie z tą ideą; to jednak, że sąd swój do niej odnosi, że ma to więc być sąd smaku,
oznajmia on przez użycie wyrazu «piÄ™kno. Sam dla siebie jednak może on upewnić siÄ™ o tym dziÄ™ki
samej świadomości, że wszystko, co należy do przyjemności i dobra, oddzielił od upodobania, jakie mu
jeszcze pozostało; i to jest wszystko, w odniesieniu do czego oczekuje on zgody ze strony każdego i czego
w tych warunkach miałby też prawo wymagać, gdyby nie to, że często [tym warunkom] uchybiał i
wydawał wskutek tego błędny sąd smaku.
Definicja (Erklärung) piÄ™kna
wysnuta z drugiego znamienia [sÄ…du smaku]
Piękne jest to, co bez pośrednictwa pojęcia powszechnie się podoba. [...]
Rzucają się jednak w oczy także uderzające między nimi [pięknem i wzniosłością  przyp. red.]
różnice. Piękno w przyrodzie dotyczy formy przedmiotu, ta zaś polega na ograniczeniu; wzniosłość
natomiast można znalezć również w przedmiocie nie posiadającym formy, o ile w nim lub za jego
przyczynieniem się wyobrażona zostaje nieograniczoność, która zostaje jednak myślowo uzupełniona w
całość; [...] Upodobanie łączy się zatem w pierwszym wypadku z wyobrażeniem jakości, w drugim zaś z
wyobrażeniem ilości. To drugie upodobanie różni się znacznie także w swym gatunku od pierwszego;
pierwszemu bowiem (pięknu) towarzyszy bezpośrednio poczucie intensywniejszego życia i dlatego daje
się ono pogodzić z powabami i grą wyobrazni; drugie zaś (uczucie wzniosłości) jest rozkoszą powstającą
tylko pośrednio, a mianowicie w ten sposób, że zostaje wytworzona przez uczucie chwilowego
zahamowania sił życiowych i następującego zaraz potem tym silniejszego ich napływu, co sprawia, że
jako wzruszenie nie wydaje się ona grą, lecz poważnym zajęciem wyobrazni. [...]
Wzniosłym nazywamy to, co jest absolutnie wielkie. Ale być wielkim i stanowić wielkość to zupełnie
różne pojęcia (magnitudo i quantitas). Tak samo jak powiedzieć po prostu (simpliciter), że coś jest
wielkie, jest też czymś zupełnie innym, niż powiedzieć, że jest ono absolutnie wielkie (absolute, non
comparative magnum). Tym drugim jest coś, co jest ponad wszelkie porównanie wielkie. Ale co znaczyć
ma wyrażenie, że coś jest wielkie albo małe, albo średnie? Czystym pojęciem intelektu ono nie jest, a tym
mniej zmysłową daną naoczną czy pojęciem rozumowym, gdyż nie zawiera w sobie żadnej zasady
poznania. Musi więc być pojęciem władzy sądzenia albo od takiego pojęcia pochodzić i musi zakładać u
swej podstawy subiektywną celowość przed stawienia w odniesieniu do władzy sądzenia. Że coś jest
pewnÄ… wielkoÅ›ciÄ… (Grösse, quantum), o tym możemy dowiedzieć siÄ™ z samej rzeczy, bez żadnego
porównywania jej z innymi, a mianowicie wtedy, kiedy wielość jednorodności stanowi razem jedność.
Ale stwierdzenie jak wielkie ono jest, wymaga zawsze jako miernika (Mass) czegoś innego, co też jest
wielkością. Wobec tego jednak, że przy wydawaniu sądu o wielkości idzie nie tylko o wielość (liczbę),
lecz także o wielkość jednostki (wielkość miernika), ta zaś jej wielkość potrzebuje jako miernika ciągle na
nowo czegoś innego, z czym mogłaby być porównywana, staje się jasne, że żadne określenie wielkości
zjawisk nie może w ogóle dostarczyć absolutnego pojęcia wielkości, lecz zawsze tylko pojęcie
porównawcze.
Jeśli więc mówię po prostu, że coś jest wielkie, to zdaje się, że nie mam na myśli żadnego w ogóle
porównania, przynajmniej nie z jakimś obiektywnym miernikiem, gdyż przez to wcale nie określam, jak
wielki jest dany przedmiot. Ale choć miara porównania jest li tylko subiektywna, sąd rości sobie pretensję
do powszechnej nań zgody.
[...] Jeśli (z wyżej podanym zastrzeżeniem) o pewnym przedmiocie powiadamy po prostu, że jest
wielki, to sÄ…d ten nie jest sÄ…dem matematycznie determinujÄ…cym, lecz jedynie sÄ…dem refleksji
dotyczącym przedstawienia tego przedmiotu, które jest subiektywnie celowe dla pewnego użytku naszych
władz poznawczych przy ocenianiu wielkości; z wyobrażeniem tym łączymy wtedy zawsze pewien rodzaj
szacunku, tak jak z tym, co nazywamy po prostu małym, pogardę. Zresztą wydawanie o rzeczach sądu
jako o wielkich albo małych dotyczyć może wszystkich rzeczy, a nawet wszystkich ich właściwości;
dlatego nawet piękno nazywamy wielkim lub małym. Przyczyny tego należy szukać w tym, że wszystko,
co byśmy kiedykolwiek w naoczności przedstawiali sobie podług przepisów władzy sądzenia (a więc
wyobrażali sobie estetycznie), wszystko to razem wzięte jest zjawiskiem, a tym samym też pewną
wielkością (quantum).
Jeśli jednak nazywamy coś nie tylko wielkim, lecz bezwzględnie, absolutnie, pod każdym
względem (ponad wszelkie porównanie) wielkim, tj. wzniosłym, rozumiemy od razu, że nie
zgadzamy się na szukanie dlań adekwatnego miernika poza nim, lecz jedynie w nim samym. Jest to
wielkość równa jedynie samej sobie. Z tego wynika więc, że wzniosłości nie należy szukać w
przedmiotach przyrody, lecz jedynie w naszych ideach; kwestia zaÅ›, w jakich ideach ona tkwi, musi
być odłożona [na pózniej]  do dedukcji. [...]
Ale właśnie dlatego, że w naszej wyobrazni tkwi dążenie do kroczenia naprzód w nieskończoność, w
naszym zaś rozumie pretensja do absolutnej totalności jako realnej idei  to nawet owo niedostosowanie
naszej władzy oceniania wielkości przedmiotów świata zmysłów do tej idei staje się czymś, co pobudza w
nas uczucie jakiejś władzy nadzmysłowej. Czymś absolutnie wielkim nic jest więc przedmiot zmysłów,
lecz użytek, jaki władza sądzenia czyni w sposób naturalny z pewnych przedmiotów celem pobudzania
tego uczucia, i w porównaniu z tym użytkiem każdy inny jest mały. Wzniosłym należy przeto nazwać
nastrój ducha, wywołany przez pewne zajmujące refleksyjną władzę sądzenia wyobrażenie, nie zaś sam
przedmiot.
Do poprzednich więc formuł definiujących Wzniosłość możemy dodać jeszcze następującą: wzniosłe
jest to, czego sama tylko możliwość pomyślenia świadczy o istnieniu pewnej władzy umysłu,
przekraczającej każdy miernik zmysłowy. [...]
Przykładów matematycznej wzniosłości przyrody w samej naoczności dostarczają wszystkie te
przypadki, gdzie dane nam jest nie tyle większe pojęcie liczbowe, ile raczej wielka jednostka jako miernik
dla wyobrazni (celem skrócenia szeregów liczbowych). Drzewo, którego [wysokość] oceniamy wedle
wysokości mężczyzny, może niewątpliwie służyć za miernik [wysokości] góry; jeżeli zaś wysokość ta
wynosiłaby np. milę, to góra ta może znowu służyć za jednostkę liczbie wyrażającej średnicę ziemi, aby ją
w ten sposób unaocznić; następnie może średnica ziemi [służyć za jednostkę] dla gnanego nam systemu
planetarnego, ten zaś dla Drogi Mlecznej oraz dla niezmierzonej mnogości takich systemów dróg
mlecznych zwanych gwiazdami mgławicowymi, które tworzą przypuszczalnie między sobą znowu tego
rodzaju system, co nie pozwala przypuszczać, że napotkamy tu jakieś granice. Otóż wzniosłość przy
estetycznym ocenianiu tak niezmierzonej całości polega nie tyle na wielkości liczby, ile na tym, że w
miarę naszego posuwania się naprzód, dochodzimy kolejno do coraz większych jednostek; przyczynia się
do tego systematyczny podział budowy świata, który wszystko, co wielkie w przyrodzie, przedstawia nam
zawsze znowu jako małe, właściwie zaś [przedstawia] naszą wyobraznię w całej jej bezgraniczności, a
wraz z nią przyrodę jako coś znikomego w porównaniu z ideami rozumu, jeśli ma ona je w sposób
adekwatny unaoczniająco przedstawić.
O jakości upodobania przy ocenie wzniosłości
Poczucie nieodpowiedniości naszej władzy do osiągnięcia idei, będącej dla nas prawem, jest
szacunkiem. Otóż idea scalenia każdego zjawiska, jakie mogłoby być nam dane, w naoczność całości, jest
ideą narzucaną nam przez prawo rozumu, który poza absolutną całością nie uznaje żadnego innego
określonego, dla każdego ważnego i niezmiennego miernika. Nasza wyobraznia jednak w swym
największym nawet wysiłku w kierunku wymaganego od niej scalenia pewnego danego nam przedmiotu
w całość naoczności (a zatem w kierunku unaoczniającego przedstawienia idei rozumu) ukazuje swe
granice i swą nieodpowiedniość, ale zarazem przecież swe powołanie do doprowadzania do adekwatności
z ideą tą jako prawem. Uczucie więc, że coś jest wzniosłe w przyrodzie, jest szacunkiem dla naszego
własnego powołania, [tylko że] wskutek pewnej subrepcji (podstawienie szacunku dla przedmiotu zamiast
szacunku dla idei człowieczeństwa, tkwiącej w nas jako podmiocie), szacunek ten okazujemy
przedmiotowi przyrody, który niejako unaocznia nam wyższość rozumowego powołania naszych władz
poznawczych ponad najdalej sięgającą zdolność zmysłowości.
Uczucie wzniosłości jest więc uczuciem przykrości wypływającym z nieodpowiedniości naszej
wyobrazni w jej estetycznej ocenie wielkości do oceny dokonywanej przez rozum, a równocześnie także
rozkoszą, jaką budzi zgodność tego właśnie sądu (o nieodpowiedniości najdalej nawet sięgającej
zdolności zmysłowej) z ideami rozumu, jako że dążenie do tych idei jest przecież dla nas prawem. Jest
mianowicie dla nas prawem (rozumu) i należy do naszego powołania, abyśmy wszystko, co przyroda jako
przedmiot zmysłów zawiera dla nas wielkiego, oceniali w porównaniu z ideami rozumu jako małe;
dlatego też wszystko, co wzbudza w nas uczucie tego nadzmysłowego powołania, zgodne jest z tym
prawem. Najwyższym zaś dążeniem wyobrazni w unaoczniającym przedstawieniu jednostki [miary] dla
oceny wielkości jest relacja do czegoś absolutnie wielkiego, a przeto też relacja do prawa rozumu
nakazującego, by jedynie to właśnie przyjąć jako najwyższy miernik wielkości. Wewnętrzne więc
spostrzeżenie nieodpowiedniości każdego zmysłowego miernika do dokonywanej przez rozum oceny
wielkości jest zgodnością z jego prawami i [zarazem] przykrością, jaką wzbudza w nas uczucie naszego
nadzmysłowego powołania, podług którego uważanie, każdej miary zmysłowości za nieadekwatną ideom
rozumu jest czymÅ› celowym, a tym samym rozkoszÄ….
Umysł, wyobrażając sobie to, co jest wzniosie w przyrodzie, czuje się [więc] poruszony, podczas gdy
w estetycznym sądzie o pięknie w przyrodzie trwa w spokojnej kontemplacji. Poruszenie to (szczególnie z
samego początku) można porównać ze wstrząsem tj. z szybko na przemian po sobie następującym
odtrÄ…caniem i przyciÄ…ganiem przez jeden i ten sarn przedmiot. To, co jest ponad miarÄ™ wyobrazni (a
przecież aż tam gna ją ujmowanie danych naocznych) stanowi niejako przepaść, w której obawia się ona
samą siebie zagubić; ale nie jest ono przecież ponad miarę także dla idei rozumu o tym, co nadzmysłowe,
i [dla tej idei] wywoływanie takiego dążenia wyobrazni jest czymś prawidłowym, a zatem czymś w
równej mierze pociągającym, jak było odtrącającym dla samej zmysłowości. Sam sąd jednak pozostaje
przy tym zawsze tylko estetyczny, gdyż nie opierając się na określonym pojęciu przedmiotu przedstawia
jedynie subiektywną grę samych władz umysłu (wyobrazni i rozumu) jako harmonijną nawet poprzez
kontrast. Tak samo bowiem, jak przy wydawaniu sądu o pięknie, wyobraznia i intelekt przez swą
zgodność, tak tutaj wyobraznia i rozum przez swą niezgodność wytwarzają subiektywną celowość władz
umysłu  a mianowicie uczucie, że jesteśmy w posiadaniu czystego samoistnego rozumu, czyli takiej
zdolności oceny wielkości, której doskonałość nie da się przez nic innego unaocznić, jak tylko przez
[ukazanie] niedostateczności tej władzy, która w unaoczniającym przedstawianiu wielkości (przedmiotów
zmysłów) sama jest nieograniczona. [...]
Strzeliste, jakby groznie wznoszące się skały, ciężkie [piętrzące się na niebie chmury, nadciągające
wśród piorunów i grzmotów, wulkany w całej swej niszczącej potędze, orkany i spowodowane przez nie
spustoszenia, burzliwy, bezkresny ocean, wysoki wodospad potężnej rzeki itp.  wszystko to  w
porównaniu z tymi potęgami  obraca naszą zdolność oporu w drobiazg bez znaczenia. Ale ich widok tym
silniej nas pociąga, im większy budzi lęk, o ile tylko sami znajdujemy się w bezpiecznym miejscu.
Dlatego też przedmioty takie chętnie nazywamy wzniosłymi, gdyż podnoszą moc naszej duszy ponad jej
zwyczajną, przeciętną miarę i pozwalają nam odkryć w sobie zupełnie innego rodzaju zdolność do
stawiania oporu, która ośmiela nas do tego, by mierzyć się z pozorną wszechmocą przyrody.
W niezmierzoności przyrody i niedostateczności naszej władzy do tego, by w estetycznej ocenie
wielkości jej dziedziny stosować jakiś proporcjonalny miernik, znalezliśmy wprawdzie nasze własne
ograniczenie, znajdując jednak jednocześnie w naszej władzy rozumowej inny miernik, który nawet ową
nieskończoność ma pod sobą jako jednostkę [miary] i w porównaniu z którym wszystko w przyrodzie jest
małe, stwierdzając tym samym, że nasz umysł ma przewagę nad przyrodą nawet w jej niezmierzoności.
Tak samo [i teraz] niemożność odparcia potęgi przyrody daje nam, rozważanym jako istoty naturalne,
odczuć wprawdzie naszą niemoc fizyczną, ale zarazem też odkrywa w nas władzę sądzenia o sobie, jako o
niezależnych od przyrody, oraz to, że mamy przewagę nad przyrodą. Na tym oparte jest samozachowanie
się zupełnie innego rodzaju niż to, które może przez przyrodę poza nami być zaatakowane i wystawione
na niebezpieczeństwo, przy czym człowieczeństwo w naszej osobie nie doznaje tu poniżenia; choćby
człowiek musiał ulec owej przemocy. W ten sposób w naszym sądzie estetycznym wydajemy o przyrodzie
sąd jako o wzniosłej nie dlatego, że budzi lęk, lecz dlatego, że apeluje do tkwiącej w nas siły (która nie
jest przyrodą), by wszystko to, co jest przedmiotem naszej troski (dobra [doczesne], zdrowie i życie)
uważać za coś małego i by dlatego jej potęgi, której w tym zakresie niewątpliwie podlegamy, mimo to nie
uważać za coś, co ma w stosunku do nas i naszej osobowości taką przemoc, że mielibyśmy się przed nią
korzyć w wypadku, gdyby szło o najwyższe nasze zasady, ich utrzymanie i wprowadzenie w czyn.
Przyrodę nazywamy więc tutaj wzniosłą jedynie dlatego, że wznosi ona wyobraznię do unaoczniającego
przedstawiania takich wypadków, w jakich umysł może odczuć własną wzniosłość swego powołania i
[swą wyższość] nawet nad przyrodą.
Ta ocena siebie samego nie traci nic z tego powodu, że musimy  aby odczuć to entuzjastyczne
upodobanie  wiedzieć, iż znajdujemy się w bezpiecznym położeniu, choć mogłoby się wydawać, że jeśli
niebezpieczeństwo nie grozi na serio, to i ze wzniosłością naszej władzy ducha sprawa nie przedstawia się
również zbyt serio. Upodobanie bowiem dotyczy tu tylko ujawniającego się w takich wypadkach
powołania naszej władzy jako dyspozycji zawartej w naszej naturze; natomiast rozwinięcie i wyćwiczenie
jej pozostawione zostało nam samym i stanowi nasze zadanie. I w tym tkwi prawda, nawet gdyby
człowiek, o ile tak daleko sięga swą refleksją, był jak najbardziej świadomy swej terazniejszej,
rzeczywistej niemocy.[...]
Wzniosłość nie tkwi więc w żadnym przedmiocie Przyrody, lecz tylko w naszym umyśle, o ile
jesteśmy zdolni uświadomić sobie naszą przewagę nad przyrodą w nas samych, a dzięki temu też nad
przyrodą poza nami (jako że ta na nas wpływa). Wszystko, co wzbudza w nas to uczucie  a jednym z
tego jest potęga przyrody, która rzuca wyzwanie naszym siłom  nazywa się (aczkolwiek niewłaściwie)
wzniosłym; i tylko przy założeniu tej idei w nas i w odniesieniu do niej jesteśmy zdolni dojść do idei
wzniosłości owej istoty, która wywołuje w nas głęboki szacunek nie tylko przez swa potęgę, jaką okazuje
w przyrodzie, lecz bardziej jeszcze przez daną nam zdolność wydawania bez lęku sądu o potędze
przyrody oraz możność myślenia o naszym powołaniu, jako o czymś, co jest wyższe od niej.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
I Kant Analityka wzniosłości (fragmnety)
Immanuel Kant prace różne
Immanuel Kant Was ist Aufklaerung
Analityka Chemiczna
analityka
Chemia analityczna wykłady
elementy analityczna y
zagadnienia analityka kol3
geometria analityczna
Analityka 5
material obowiazujacy do kolokwiow z chemii analitycznej iiwf 2014

więcej podobnych podstron