Legitymizacja - poparcie władzy na jakiejś podstawie przez podlegających jej ludzi Każda władza potrzebuje idei legitymizującej ją, choć legitymizacja nigdy nie jest całkowita i nigdy nie jest żadna. Musi być jednakże odczuwalna na wszystkich poziomach - e.g. władza legitymizuje się sukcesami gospodarczymi, które owszem, są wymierne, ale nie są odczuwalne przez społeczeństwo.
Najgorsza z możliwych legitymizacja - „ja wam zrobię źle, ale inni mogą wam zrobić jeszcze gorzej” [Jaruzelski 1981]
„Bagnetem można wszystko, nie można tylko na nim siedzieć”, mawiał Napoleon który legitymizował się sukcesami militarnym oraz spuścizną rewolucji francuskiej. Żadna władza nie ostoi się długo przy pomocy tylko siły.
Układ władzy obejmuje króla, rodzinę panującą oraz powiązane wzajemnymi zależnościami rody. Wiemy, że istnieją urzędnicy, Diakon wymienia koniuszego [marpahis], mogło być jednak ich więcej.
Alboin deleguje swą władzę Gisulfowi. Zostaje on namiestnikiem prowincji oraz naczelnikiem przydzielonych mu przez Alboina rodów. Alboin powierzył władzę krewniakowi [nepos] ponieważ ten wydawał się mu pewniejszy [choć wcale nie taki pewny, vide walki Zbigniewa i Krzywoustego].
Alboin przydzielił Gizulfowi na jego prośbę rody i konie, ponieważ wszystko inne [czyli niezwykle bogate łupy] Gizulf i jego ludzie znajdą w prowincji, którą obejmie ich wódz. Konie były podstawą wojska, a na miejscu mogło ich nie być. Gizulf nie otrzymał żadnych innych darów, ponieważ Alboin ich nie miał, Long. ruszali z bagażem podrecznym [choć zabrali wszystko niezbędne do życia, gdyż swe siedziby opuścili na stałe, siłą rzeczy nie mogli targać całego dobytku z Pannonii].
Ponieważ termin łaciński nie oddaje dobrze istoty rzeczy, P. Diakon przytoczył określenie z języka Long. i opisał je po łacinie. Słowo „koniuszy” [łac. strator, long. marphais, marpahis] mogło być wieloznaczne [ e.g. staropolski urząd tytularny], zaś w państwie longobardzkim pełnił on obowiązki dowódcy jazdy, czyli najbardziej skutecznej, elitarnej i prestiżowej formacji w tych czasach. Tak samo opisano termin faras, określony mianem generatio linea - związki krwi o szerszym zasięgu niż rodzina. Faras są przede wszystkim związkami wojowników, choć należą do nich kobiety oraz inwentarz zwierzęcy. Gizulf może wybrać spośród przydzielonych sobie rodow, rody nie są jednakowe, jedne są liczniejsze, bardziej znaczące, pewnie i związane z nim, mogą być lepszymi wojownikami. U Tacyta drużyna jest wyłączona z systemu rodowego, powstaje niezależnie od niego. Tutaj wojownikami są wszyscy wolni pełonoprawni Longobardowie.
Zabójstwo Alboina
Zginął przez kobietę, która jednak nie zrobiła tego osobiście. Rosemunda przestrzegała kolei rzeczy, nie była słaba, była bardzo brutalną osoba, ale mimo wszystko kobiecie nie przystoi dźgać nożem. Poza tym mężczyźni byli sprawnymi wojownikami, Alboin z pewnością by się obronił przed jedną niewiastą, zresztą uzbrojona kobieta w komnacie królewskiej zwróciłaby uwagę. Z bronią mogli chodzić mężczyźni, jako że wojowanie było wyłącznie męskim zajeciem. Dochodzi do tego lęk przed zabiciem władcy z uwagi na jego sacrum [tabu, siły magiczne oraz mityczne pochodzenie aż od Wotana]. Władca swoim ciałem reprezentował idee władzy.
U Longobardów istniał podział ról, kobieta może spiskować, może zwabić kogoś do łóżka, by potem zmusić do spełnienia swej woli, ale nie może się łapać za żelazo. Poza tym lepiej się posłużyć kimś niż samemu brudzić ręce…
Peredeo sądził, że śpi jak zwykle z pokojówką, z którą zwykł zawsze to robić. Gdy dowiedział się, że zniesławił żonę króla, został postawiony pod ścianą: albo zabije króla, albo król go utopi w gorącym ołowiu.
Po śmierci Aboina Longobardowie odmówili tytułu królewskiego jego mordercy. Ponieważ najpierw spał on z żoną króla, a następnie króla zabił, uznane to zostało za niegodne. Gdyby najpierw go zabił, a potem wziął jego kobietę, byłoby to jak najbardziej dopuszczalne.