Co nam zagraża: sekularyzacja czy manipulacja?
Ojciec Święty Benedykt XVI w jednym z przemówień wygłoszonych niedawno do biskupów polskich przybyłych "ad limina Apostolorum" do Rzymu mówił z troską o zadaniu obrony "otrzymanego od poprzednich pokoleń bogatego dziedzictwa kulturowego opartego na wartościach chrześcijańskich" w warunkach "nasilającego się procesu sekularyzacji". Sekularyzacja to proces społeczno-kulturowy polegający na emancypacji poszczególnych dziedzin życia społecznego spod wpływu instytucji religijnych i kościelnych. Sekularyzacja oznacza również uwalnianie się jednostek spod wpływu religii i Kościoła. Jeszcze wcześniej Jan Paweł II pisał o wielu środowiskach Europy zmierzających ku apostazji. W rezultacie religie i Kościoły tracą powoli wpływ na różne dziedziny życia indywidualnego i społecznego.
Refleksja nad współczesną sytuacją Kościoła pozwala dostrzec, że wśród wyznawców sądu o historycznym opóźnieniu chrześcijaństwa oraz wśród obrońców niczym nieograniczonej dzikiej wolności daje się zauważyć przyjęcie przez nich pewnej radykalnej wersji "tezy sekularyzacyjnej", która ma stanowić uzasadnienie wniosku o nieuchronnej marginalizacji chrześcijaństwa. Ów nieuchronny proces winien być wspierany, zdaniem ideologów przyjmujących ten punkt widzenia, dla uniknięcia zbędnych komplikacji, przez automarginalizację Kościoła przez jego członków, zwłaszcza tych "świadomych", czyli będących wyznawcami tzw. katolicyzmu otwartego, rzekomo w imię demokracji. Socjologowie religii, na swoim "podwórku", już dawno rozprawili się z tak mętną kategorią jak "teza sekularyzacyjna" (Joachim Matthes, T. Rendtorf, B. Wilson, u nas ks. prof. Janusz Mariański). Jest znamienne, że marksiści posiadający własną wersję tezy sekularyzacyjnej spotykają się tutaj w swoich koncepcjach z niektórymi antychrześcijańskimi ideologami zapowiadającymi konieczność "marginalizacji" Kościoła i zmuszenia go do rezygnacji z roszczeń reprezentowania i wyznawania obiektywnej prawdy. Nie trzeba wspominać, że "koryfeusze" tego rodzaju są bardzo mile widziani przez laickie media. Dla realizacji dzieła duchowego zniszczenia w wielu krajach zachodnioeuropejskich miało i ma nadal miejsce kreowanie kontestacji w Kościele, organizowanie opozycji antykościelnej w najprzeróżniejszych aspektach. Były już takie zjawiska, jak: szczucie młodzieży przeciw mianowanym przez Jana Pawła II biskupom w Austrii, Niemczech i Szwajcarii, wystąpienia teologów liberalnych kwestionujących podstawowe prawdy wiary chrześcijańskiej, lawiny książek i czasopism o treści antypapieskiej itp. Wzorem hitlerowskich ideologów przeciw Kościołowi były nagłaśniane lub fabrykowane zarzuty na tle finansowym i obyczajowym. Można przypuszczać, że scenariusz wydarzeń dokonywanych w zachodniej Europie, których rezultatem jest "spustoszona winnica" (jak mówi tytuł jednej z książek D. Hildebrandta, ukazującej skutki zaprogramowanej zewnętrznej i wewnętrznej sekularyzacji Kościoła), może być stosowany przez ideologów laicyzmu, z mniejszymi czy większymi modyfikacjami, w Polsce.
Antyreligijny fanatyzm
Wydaje się, że takie fakty, jak personalne ataki na biskupów, ataki przeciw obecności krzyża pojawiające się równocześnie w wielu krajach, profanacje dokonywane pod hasłem wolności w sztuce, organizowanie pochodów pod kurie biskupie, aborcyjny statek śmierci zdają się usuwać wszelkie wątpliwości. Agresja antykościelna jest niewątpliwie faktem społecznym i kulturowym. Jeżeli chodzi o wyjaśnienie przyczyn tego zjawiska, to choć socjologowie religii mówią o "irreligii", czyli antyreligijnym fanatyzmie pojawiającym się w warunkach rzekomo nadmiernej obecności religii i jej dominacji w życiu społecznym, nie trzeba wyjaśniać, że ta ewentualna "nadwrażliwość" jest wywoływana sztucznie poprzez manipulację mediów. Z drugiej strony duże znaczenie ma odpowiednie wykorzystywanie przez "sterników świadomości" frustracji społecznych, których występowanie jest czymś zrozumiałym w warunkach kryzysów czy intensywnych przemian społecznych.
Nie ulega wątpliwości, że w czasach powojennych mieliśmy do czynienia z zaprogramowaną i odgórnie sterowaną laicyzacją naszego społeczeństwa. Jednak warto naszą refleksją objąć zjawiska, które nastąpiły po 1989 roku. Nieżyjący już wybitny socjolog i pastoralista ks. prof. Władysław Piwowarski twierdził, że nasza religijność "nigdy nie była ani mocna, ani głęboka. Dlatego tak bardzo jest teraz podatna na wpływy zlaicyzowanego świata, które wzmagają selektywność". Zdaniem księdza profesora, wszystko zmierzało ku umocnieniu się materializmu praktycznego i zobojętnieniu. Jednak bardziej niebezpieczna niż narzucana przez komunizm laicyzacja była spontaniczna sekularyzacja. Jej konsekwencją w Polsce okazał się "ukryty pluralizm kulturowy", w którym zanikły wszelkie hierarchie, wszelkie autorytety, podważone zostały systemy wartości i normy. Od początku lat 90. na łamach ogromnej liczby czasopism można było zaobserwować wiele złośliwych, nienawistnych wypowiedzi, stanowiących mniej lub bardziej frontalny atak na Kościół katolicki, kapłanów, etykę chrześcijańską i na tych katolików świeckich, którzy ośmielili się jasno i zdecydowanie wyrazić swoje stanowisko w duchu chrześcijańskim. To zjawisko agresji informacyjnej przeciw Kościołowi nie zmalało, lecz jeszcze się pogłębiło. Już wtedy postulowano ujawnianie form i metod agresji stosowanych wobec Kościoła oraz konieczność formowania wiernych do dojrzałego i krytycznego korzystania z mediów, a nawet rozpoczęcie przez kościelne instytucje naukowe programu systematycznych prac badawczych w celu rozeznania zjawiska agresji antykościelnej w mediach (bp Adam Lepa). W ciągu mijających lat faktycznie dokonała się polaryzacja stanowisk, nastąpił przewidywany wówczas przez badaczy procesu transformacji wzrost patologii i dewiacji społecznych. Wiele osób, które dały się zwieść fałszywym obietnicom, szukało dla swojej niewłaściwej praktyki życiowej podbudowy teoretycznej w powstałych w tym czasie pismach antychrześcijańskich wywrotowców i oszczerców, głosicieli antywartości. Intensywna praca Kościoła, kapłanów i katechetów (ewangelizacja) znalazła swoją antytezę w prowadzonej systematycznie i kompleksowo antyewangelizacji, obejmującej programowe niszczenie wiary i moralności chrześcijańskiej. Towarzyszyło temu procesowi nie tylko wydawanie czasopism dla młodzieży i kobiet głoszących przesłanie niezgodne z wiarą i moralnością chrześcijańską, wydawanie czasopism okultystycznych i pornograficznych, ale także olbrzymiej ilości wydawnictw książkowych propagujących New Age czy też całe serie wydawnicze frontalnie atakujące podstawy chrześcijaństwa (np. książki Drewermanna, Deschnera itp.). Jednak analiza zjawisk zachodzących na polu religia - społeczeństwo wykazała, że zamiast przewidywanych przez socjologów religii procesów spontanicznej sekularyzacji, ujawniła się nieprzebierająca w środkach i metodach manipulacja antykościelna. Wystąpiły zjawiska będące odbiciem już wcześniej ujawnionej na Zachodzie konfrontacji kulturowej, zderzenia chrześcijaństwa z pewnym siebie neopogaństwem lub, jak nazywa to George Weigel, neobarbarzyństwem. Tym działaniom towarzyszyła dezorientacja wielu katolików, którzy propagowane antykościelne hasła przyjmowali w dobrej wierze jako znamię nowoczesności i "europejskości". Wielu katolików poddanych medialnej manipulacji nie zdawało sobie sprawy z faktu, że narzucany laicyzm niszczy całą chrześcijańską hierarchię wartości człowieka, odcinając go od jego najważniejszego celu. W rezultacie człowiek odizolowany od Bożego wymiaru rzeczywistości zostaje pozbawiony tego, co jest dlań najcenniejsze.
Radio Maryja narzędziem ewangelizacji
Jednak w Polsce na początku lat 90. zadziałał zupełnie nieoczekiwany czynnik, który spowodował, że nie został zrealizowany zakładany przez nieprzyjaciół chrześcijaństwa scenariusz przemian w świadomości religijnej społeczeństwa. Tym czynnikiem było powstanie Radia Maryja. Obecność modlitwy i Mszy św., przekaz papieskiej i biskupiej katechezy, ukazywanie życia Kościoła, transmisje tak z wielkich, jak i zupełnie lokalnych uroczystości, ewangelizacja przez bardzo bogate i pouczające audycje dostosowane do zróżnicowanych wiekiem i zainteresowaniem radiosłuchaczy, przepowiadanie prawd wiary, informacje o istniejących zagrożeniach - to wszystko zmieniło sytuację. Powstało potężne narzędzie ewangelizacji służące formacji wiernych do dojrzałej wiary i świadectwa. Zostały zachwiane lub całkowicie unicestwione programy związane z propagowaniem cywilizacji śmierci, z niszczeniem chrześcijańskiego systemu wartości, z wpajaniem relatywizmu i nihilizmu.
W tym czasie przeciwnicy obecności chrześcijaństwa w życiu publicznym znajdowali się w wyraźnej ofensywie. Świadczy o tym np. usiłowanie podważenia autorytetu kapłanów czy sióstr zakonnych przez szerzenie oszczerstw czy sprowadzanie do Polski odpowiednio wyselekcjonowanych filmów, próby wzniecania walki o krzyże w szkole, organizowanie manifestacji młodych anarchistów czy działaczy ruchów promujących niszczenie życia oraz dewiację. Jeśli chodzi o identyfikację środowisk antykościelnych oraz o wyliczenie najczęściej stosowanych przeciwko Kościołowi argumentów, to należy podkreślić istnienie koalicji obejmującej postkomunistów i liberałów, wśród których można było spotkać osoby określające się jako tzw. katolicy otwarci. Jednych i drugich charakteryzuje dążenie do zakwestionowania integralnej tradycji chrześcijańskiej oraz narodowego dziedzictwa. Kościół, traktowany jako zwyczajna doczesna instytucja, według środowisk antychrześcijańskich cierpi na niedostatek demokracji. Ich zdaniem, jego "wada" jest związana z przeświadczeniem ludzi wierzących o wyznawaniu niepodważalnej prawdy i brakiem zgody na relatywizm, dlatego został określony przeżytkiem totalitaryzmu i represji. Głosiciele tego rodzaju poglądów nie brali pod uwagę, że to właśnie religijna wiara jest jedynym ratunkiem przed groźbą totalitaryzmu. W tym miejscu warto przytoczyć wypowiedź Ojca Świętego Jana Pawła II, że spychanie religii na margines życia społecznego wcale nie oznacza demokracji. Demokracja polega raczej na tym, że wierzący i niewierzący spotykają się we wspólnocie (przemówienie Jana Pawła II w Strasburgu do Parlamentu Europejskiego).
Przeciw obecności Kościoła w życiu publicznym wypowiedziano całe zestawy argumentów z zasobów laicystycznej ideologii. Podjęto też wysiłek wpływu na przebudowę Kościoła w duchu założeń modernizmu. W rezultacie odchodzi się od prawdy obiektywnej i dochodzi się do skrajnego subiektywizmu w dziedzinie wiary. Inni, bardziej skrajni adwersarze Kościoła, mówią o dezaktualizacji jego misji w związku z promowaniem nowego, synkretycznego światopoglądu w postaci New Age. Zdaniem jeszcze innych autorów, chrześcijaństwo wyczerpało swoje możliwości i jest niezdolne stanowić fundament duchowej jedności Europy. Na ten zarzut odpowiedział już wcześniej ks. kard. Joseph Ratzinger, dla którego rezygnacja z chrześcijaństwa jako fundamentu życia społecznego i wyłączne oparcie się na pozytywistycznej koncepcji prawa prowadzi do osłabienia państwa oraz takich przejawów kryzysu, jak terroryzm, przemoc, narkotyki, nacjonalizmy, nieposkromiona żądza pieniądza, dehumanizacja seksu i inne. Tylko duchowa siła chrześcijaństwa może uzupełnić słabość Europy i współczesnych państw (ks. kard. Ratzinger, Wendezeit für Europa, Freiburg 1991). W ostatnim czasie, aby zmienić mentalność i zniszczyć własną tożsamość katolików polskich, wbrew ich woli i za ich pieniądze, serwuje się w mediach nieustający festiwal antychrześcijański, co wspiera i umacnia spontaniczną sekularyzację (pluralizm kulturowy). Można się jedynie spierać o to, czy wspomniane zjawisko osiągnęło poziom pozwalający określić je jako konfrontację kulturową, z którą Zachód i Stany Zjednoczone mają do czynienia od lat 60.
W ostatnim czasie w mediach trwa nagłaśnianie rzekomych podziałów w łonie polskiego Kościoła. Trwają próby antagonizowania i dzielenia naszych przywódców. Usiłuje się przeciwstawiać sobie poszczególnych biskupów poprzez publikację wyników sondaży ich popularności, chwalenie jednych, udzielanie cenzurek i pouczeń innym itp. Być może kolejnym etapem będą próby dzielenia duchowieństwa, podrzucania do dyskusji zagadnienia obowiązywalności celibatu, kapłaństwa kobiet, teologii feministycznej, kwestionowania niepodważalnych i nienaruszalnych wartości i zasad opartych na Objawieniu i prawie naturalnym. Głos zabierają wyobcowani ze wspólnoty wiary teologowie, znajdujący aprobatę w mediach. Ta sytuacja, te nowe i stare zagrożenia wymagają oparcia się na zdrowym zmyśle wiary oraz wypraszania przez cały Kościół daru rozróżniania duchów. Z refleksją nad dzisiejszą sytuacją, próbami diagnozy, wiąże się konieczność identyfikacji współczesnych znaków czasu. Potrzebą chwili jest obrona i pomoc Radiu Maryja, które znajduje się na pierwszej linii walki i jest bardzo podstępnie atakowane. Odpowiedzią ze strony Kościoła winno być też budzenie "śpiącego olbrzyma", czyli aktywizacja laikatu katolickiego. Pisał o tym niedawno na łamach "Naszego Dziennika" o. prof. Jan Mazur OSPPE.
ks. Waldemar Kulbat
4