14 Mała apokalipsa opracowanie


Mała apokalipsa

W 1979 roku w Warszawie oraz Londynie, poza cenzurą, ukazała się powieść Tadeusza Konwickiego „Mała Apokalipsa”, która dość szybko
została uznana za najgłośniejszy utwór, opublikowany w czasach PRL w tzw. „drugim obiegu”. Dzieło ukazywało groteskowy i absurdalny obraz Polski Ludowej i obnażała mechanizmy funkcjonowania opozycji.

„Ś
wiat psieje, małe są jego sprawy, coraz mniejsze” - mawiał wielokrotnie Konwicki. W powieści przedstawił rozmywanie się systemu wartości i utratę znaczenia takich pojęć, jak godność czy honor we wszystkich sferach życia. Główny bohater
„Małej Apokalipsy” postuluje: „Po pierwsze, dobrowolność. Wy lubicie szantaż, paskudny, duszny szantaż moralny. Po drugie, bezinteresowność. Wy lubicie natychmiastowe nagrody, wy jesteście rzeczowi. Po trzecie, zgoda na przegraną. Wy nie lubicie przegrywać. Nie lubicie za wszelką cenę. Jesteście płodem swego czasu. Jesteście nieładni jak czas, który wydał was na świat”. Te słowa wypowiada człowiek wyznaczony przez opozycję do aktu samospalenia w akcie protestu przeciw przyłączeniu Polski do Związku Radzieckiego. Bohater odbywa wędrówkę po niszczejącym mieście, poszukując sensu swojej ofiary. Obserwuje rzeczywistości w stanie destrukcji, snuje refleksje, by w końcu uświadomić sobie, że jedyną wartością, którą można jeszcze ocalić, jest imię narodu. Ostatecznie godzi się na samobójstwo, akt bezsensownego samounicestwienia, który staje się również próbą ocalenia sensu własnego życia. Mężczyzna jest ostatnim z ludzi, który rozumie znaczenie wolności w świecie, w którym całe społeczeństwo, władza i opozycja nie są już w stanie dokonywać żadnych wyborów i grają wyłącznie rol
e, wyznaczone im przez system.
„Mała Apokalipsa”, dzięki symbolom i refleksjom o charakterze ogólnym, stała się utworem uniwersalnym i ponadczasowym. Powieść została przełożona na kilkanaście języków, doczekała się adaptacji teatralnej oraz filmowej i została wyróżniona nagrodą londyńskich „Wiadomości” (1979) oraz włoskiego Premio Mondello (1981).

Streszczenie Małej Apokalipsy w pigułce

Jest pochmurny, mroczny poranek. Główny bohater budzi się z przeczuciem nadchodzącego końca świata - jego świata. Jest pisarzem, który od kilku lat cierpi na niemoc twórczą. Z okna mieszkania widzi Pałac Kultury, który jest dla niego symbolem zniewolenia i podporządkowania państwa obcemu reżimowi. Budynek, niegdyś monumentalny, teraz niszczeje i rozpada się. Mężczyzna zapala papierosa, rozmyślając o śmierci, która od dawna jest jego obsesją. Pragnie pozostawić po sobie testament, odejść godnie, by zwrócić na siebie uwagę innych i całego wszechświata. Ma jednak świadomość, że jest kimś zupełnie przeciętnym i zwyczajnym.
Czuje się samotny, anonimowy, lecz jednocześnie wolny. Otaczający go świat jest w stanie rozpadu - budynki zmieniają się w ruiny, społeczeństwo zostało podporządkowane partii, ludzie zatracili podstawowy system wartości i nie są w stanie odróżnić dobra od zła. Nieoczekiwanie z wizytą zjawiają się jego dwaj znajomi, Hubert i Rysio, którzy związani są z opozycją. Literat przyjmuje ich niechętnie, świadomy, że każda ich wizyta zapowiada jakieś kłopoty. Zdenerwowany, włącza telewizor. Na ekranie pojawia się obraz z lotniska, na którym kampania honorowa i delegacja partyjna oczekują na przylot sekretarza partii sowieckiej. W końcu Hubert wyjawia, że pisarz został wybrany do wypełnienia szczególnej misji. Ma dokonać aktu samospalenia przed gmachem Komitetu Centralnego po zakończeniu zjazdu partii. Czyn ten ma wstrząsnąć ludźmi i został dokładnie przemyślany jako protest przeciwko przyłączeniu Polski do Związku Radzieckiego.Zaskoczonemu literatowi wyjaśnia, że jednym z powodów, dla których został wybrany, jest jego obsesyjne pragnienie śmierci.

Nagle Hubert słabnie i Rysio podejmuje decyzje, że muszą natychmiast wrócić do domu. Hubert nakazuje pisarzowi, by udał się do mieszkania przy ulicy Wiślanej, gdzie będą czekały na niego Nadzieżda i Halina, które udzielą mu wskazówek, jak ma popełnić samobójstwo. Po ich wyjściu zjawia się hydraulik, by odciąć gaz. Pisarz przyjmuje tę wiadomość z obojętnością, ponieważ postanowił wypełnić powierzone mu zadanie. W samotności zastanawia się nad sensem i znaczeniem samospalenia, w końcu decyduje się na wyjście z mieszkania.
Miasto jest przystrojone flagami i odświętnymi dekoracjami. Na estradzie występuje zespoły ludowe, wszędzie widać manifestantów, niosących transparenty. Pisarz czuje się zdezorientowany, widząc różne daty. Ma wrażenie, że jest jesień, nie wie, jaki jest dzień roku. Nieoczekiwanie zostaje zatrzymany przez milicję, lecz z opresji ratuje go dawny znajomy, Kolka Nachałow. Po rozstaniu z Kolką, literat spotyka chłopca, który szeptem recytuje jakieś teksty. Następnie udaje się do baru mlecznego, gdzie dostrzega brata Rysia, Edka. Edek jest filozofem marksistą, obecnie zajmującym się dokształcaniem docentów. Filozof zachęca literata, aby pisał dla cenzury. Po wyjściu z baru pisarz zostaje ponownie wylegitymowany przez tajnego agenta. Wsiada do autobusu, rozmyślając nad organizacją życia społecznego, które zatraciło możliwość normalnego funkcjonowania.
Zauważa, że jego śladem podąża chłopiec, którego widział w bramie kamienicy. W końcu dociera na ulicę Wiślaną. W mieszkaniu czeka na niego Halina. Dziewczyna wręcza mu kilka broszur, dotyczących samospalenia. Mężczyzna przez jakiś czas obserwuje transmisję z uroczystości partyjnych, która zostaje przerwana po tym, jak towarzysz Kobiałka nazwał zebranych dygnitarzy zdrajcami i świniami, po czym zaczął się rozbierać. Rozmowa ze staruszkiem-inwalidą, byłym więźniem, skazanym za przynależność do AK, utwierdza bohatera w postanowieniu, że powinien popełnić samobójstwo zgodnie z wolą opozycji. Halina informuje go, że zmieniono miejsce samospalenia i ma ono odbyć się pod Salą Kongresową. Następnie wychodzi, by kupić odpowiedni rozpuszczalnik i pozostawia
pisarza pod opieką Nadzieżdy. Dziewczyna wyznaje mu, że od dawna jest w nim zakochana. Ich fizyczne zbliżenie przerywa telefon. Halina pyta literata, jaki ma być kolor kanistra. Po jakimś czasie mężczyzna wychodzi na miasto, niosąc niebieski bak z rozpuszczalnikiem z Nowej Zelandii. Spotyka Sachera, działacza politycznego, który przed laty wyrzucił go z partii. Poznaje również tajemniczego chłopca z prowincji, Tadzia Skórko, który uwielbia jego twórczość i prosi o możliwość towarzyszenia mu przez cały dzień. Po chwili nadbiega Halina z wiadomością, że Hubert zasłabł w kinie „Wołga”. Razem docierają do kina, gdzie odbywa się pokaz filmu „Transfuzja” w reżyserii Władysława Bułata.
W hallu budynku odbywa się wystawa obrazów byłego ministra kultury. Literat i Halina odnajdują Huberta w biurze kierownika kina. Osłabiony Hubert rozmawia z Bułatem, podziwiając jego odwagę, a następnie zostaje przewieziony do szpitala. Pisarz staje w pobliżu sali kinowej i ogląda zakończenie filmu, które zostaje przyjęte owacjami publiczności. Literat w towarzystwie Haliny i Tadzia opuszcza kino. Razem udają się do sklepu walutowego, gdzie dziewczyna kupuje importowane zapałki. Potem idzie do restauracji „Paradyz”, gdzie zamierza zjeść obiad. Kelner informuje go, że ktoś chce z nim rozmawiać. Mężczyzna zostaje aresztowany i przesłuchany. Substancja wzmacniająca ból, którą mu wstrzyknięto, zmusza go do opowiedzenia o porannej wizycie Huberta i Rysia. W pomieszczeniu jest włączony telewizor, na ekranie którego dostrzega Bułata, który wraz z innymi artystami składa hołd radzieckiemu sekretarzowi.Po przesłuchaniu zostaje odprowadzony do pomieszczenia, w którym przebywa również towarzysz Kobiałka. Dygnitarz czeka na przewiezienie do szpitala psychiatrycznego. Jest przekonany, że wkrótce nastąpi upadek komunizmu. To od niego pisarz dowiaduje się, że nikt w kraju nie zna właściwej daty, ponieważ dostęp do importowanego kalendarza ma wyłącznie minister bezpieczeństwa. Literat wraca do restauracji i przysiada się do stolika Kolki Nachałowa, który jest w towarzystwie pani Gosi. Po chwili Kolka i Gosia odchodzą do szefa kuchni, a do pisarza przysiada się Rysio Szmidt, który informuje go o beznadziejnym stanie Huberta. Pojawia się Halina i przedstawia literata Cabanowi, który zwalnia go od samospalenia. Szef kuchni prowadzi grupę gości do pomieszczenia w podziemiach restauracji, w którym przygotowano wystawny bankiet na cześć radzieckiego sekretarza. Do pisarza podchodzi Edek Szmidt. Wyjawia, że brat, którego nienawidzi, żyje z książeczki, którą napisał w czasach, kiedy należał do partii.

Dzięki temu zapewnił sobie możliwość udzielania się w opozycji. Rysio bije Kolkę Nachałowa, zarzucając mu, że to jego ojciec sprowadził do Polski komunizm. Literat opuszcza podziemia i wychodzi z lokalu.
Przed restauracją czeka na niego Nadzieżda. Razem wchodzą do opuszczonego i zrujnowanego budynku redakcji „Szpilek”. Rozmawiają o zniewoleniu kraju, śmierci i o Antychryście, o którym śnili poprzedniej nocy. Dziewczyna pragnie popełnić samobójstwo razem z nim, lecz mężczyzna nie godzi się na takie poświęcenie. Po rozstaniu z ukochaną spotyka Tadzia, którego oskarża o to, że jest tajnym agentem. Tadzio zapewnia go, że wycofał się z tajnych służb, co okazuje się kłamstwem. W pobliżu zatrzymuje się karetka pogotowia, którą Kobiałka jest przewożony do szpitala dla wariatów. Dygnitarz jest uszczęśliwiony z tego
powodu i żegna się z pisarzem.Następnie bohater udaje się do szpitala, by pożegnać się z Hubertem. Prosi lekarza, aby odłączył przyjaciela od respiratora dokładnie o godzinie ósmej, w chwili, kiedy on będzie umierał pod Salą Kongresową. Po wyjściu ze szpitala, w towarzystwie Tadzia, kieruje się w stronę Pałacu Kultury. Kiedy mija jeden z ogródków działkowych dostrzega ognisko. Jakiś głos zaprasza go, aby przyłączył się do spotkania. Zaskoczony, dostrzega wszystkie kobiety, z którymi był związany, zebrane wokół ognia. Szybko wymyka się, rozmyślając o Nadzieżdzie. Niedaleko spotyka grupę ludzi, wybierających się na pielgrzymkę do Częstochowy. Wśród nich zauważa Kolkę Nachałowa. Ostatnim miejscem, które literat odwiedza, jest mieszkanie Jana, który był wielkim autorytetem w szeregach opozycji. Okazuje się, że Jan przez cały dzień nie chce wyjść z łazienki. Mężczyzna leży w wannie, a bohater zwierza mu się ze swych wątpliwości. W odpowiedzi słyszy, że historia na pewno doceni jego poświęcenie. To ostatecznie przekonuje pisarza. Po wyjściu z mieszkania postanawia zabić Tadzia, lecz rezygnuje, słysząc, jak przerażony Skórko cytuje myśl Aramejczyka.
Spotykają panią Gosię, która szuka miejsca zebrania pielgrzymów, ponieważ pragnie udać się do Częstochowy, aby odkupić swoje grzechy. Pisarz prosi ją, aby pomodliła się za jego duszę. Czuje żal, że tak późno poznał Nadzieżdę, lecz wie, że wycofanie z samospalenia wywołałoby jej pogardę.
Na Placu Defilad, wśród tłumu ludzi, dostrzega bliskich mu ludzi. Wszyscy z niecierpliwością czekają na wyjście działaczy partyjnych, których spotkanie transmitowane jest na rozstawionych ekranach. Wśród kamer stoi Bułat. Po pisarza podchodzi młodzieniec, zastępujący aresztowaną Halinę i robi mu zastrzyk przeciwbólowy. Następnie zbliża się zapłakana Nadzieżda. Ludzie są poruszeni widokiem mdlejącego polskiego sekretarza. Literat żegna się z dziewczyną i kieruje się ku platformie, prosząc w myślach ludzi, by dodali mu sił.

Geneza powstania Małej Apokalipsy

Na przełomie roku 1977 i 1978 Tadeusz Konwicki rozpoczął pracę nad „Małą Apokalipsą”, określaną mianem książki-samospalenia. Powieść, będąca swoistym rozrachunkiem ze społeczeństwem i realiami Polski Ludowej, była jednocześnie kontynuacją kierunku, jaki pisarz obrał we wcześniejszym utworze, „Kompleksie polskim”, wydanym poza cenzurą.Pracę twórczą nad „Małą Apokalipsą” poprzedziły liczne strajki i protesty, będące głosem tych, którzy nie godzili się dalej żyć w państwie, uzależnionym od obcego mocarstwa, w państwie nieustannej kontroli, cenzury i propagandy. Należy tu wymienić między innymi: protesty studentów i inteligencji w roku 1968, krwawe zakończenie strajku robotników Wybrzeża (1970), apel intelektualistów w sprawie Polaków, mieszkających na terenach Związku Radzieckiego (1973), falę strajków robotniczych (1976) oraz powstanie Komitetu Obrony Robotników, który stał się zalążkiem Wolnych Związków Zawodowych.
Ważnym i niezwykle doniosłym wydarzeniem, które decydująco wpłynęło na duchową odnowę Polaków był wybór Karola Wojtyły na papieża i jego pierwsza pielgrzymka do ojczyzny. W dziedzinie życia społecznego nastąpiło przewartościowanie, wzmocniło się poczucie własnej odrębności narodowej i coraz jawniej krytykowano rządzące władze komunistyczne.


Tadeusz Konwicki w „Małej Apokalipsie” stworzył wizję kraju, całkowicie zdominowanego przez system totalitarny i reżim, który podlegał przede wszystkim władzy komunistycznej ZSRR. Taki obraz rzeczywistości wynikał w dużej mierze z obaw pisarza przed całkowitym zniszczeniem wolności, działaniami milicji i cenzury, ograniczającymi niezależność jednostki.
W powieści ukazał świat w stanie rozpadu, w którym nastąpiła degradacja nie tylko wartości materialnych, ale również moralności człowieka. Na kartach powieści narodziła się wizja świata groteskowego, zaludnionego karykaturami ludzi, którzy korzystają z systemu, nie akceptując go, lecz służą mu swoją pracą i talentem. W perspektywie przyszłości takie społeczeństwo nie miało szans na przetrwanie i zmierzało ku totalnej samozagładzie. Konwicki odsłonił zdeprawowanie środowiska działaczy partyjnych, lecz jednocześnie zdemaskował szeregi opozycji politycznej, stworzonej przez ludzi dwuznacznych moralnie, którzy wcześniej przysłużyli się systemowi i teraz mogli korzystać z pozornej wolności. W to rozpadające się społeczeństwo, pozbawione wszelkich wartości i umierające wraz z otaczającą je rzeczywistością wpisał los jednostki - głównym bohaterem utworu uczynił pisarza, który potrafi właściwie ocenić sytuację i pomimo wątpliwości decyduje się na akt samospalenia, by w ten sposób ocalić cały naród.

W charakterystyce głównego bohatera i jego ledwie zarysowanej biografii można doszukać się elementów autobiograficznych, zaczerpniętych z życia twórcy „Małej Apokalipsy”.

„Mała Apokalipsa” ukazała się w 1979 roku, w tzw. „drugim obiegu”, poza cenzurą i bardzo szybko zyskała uznanie czytelników.

Czas i miejsce akcji Małej Apokalipsy

Akcja powieści Tadeusza Konwickiego obejmuje wydarzenia, rozgrywające się w ciągu jednego dnia - około trzynaście godzin od chwili przebudzenia głównego bohatera do godziny ósmej wieczorem, kiedy to ma dokonać samospalenia.
Ścisłe sprecyzowanie czasu akcji jest jednak trudne, ponieważ w toku narracji pojawiają się różne daty: rok 1979, 1980, 1999. Również występujące w różnych miejscach i na transparentach napisy, świętujące rocznice PRL, wprowadzają swoisty chaos: czasami jest to 35-lecie Polski Ludowej, kiedy indziej 40-lecie, 50-lecie, a nawet 60-lecie.
Czas utworu staje się przez to w pewien sposób rozmazany, co wpływa na atmosferę
niepewności i rozdrażnienia, a główny bohater bezskutecznie stara się ustalić prawdziwą datę. Z kolei pojawiająca się kilka razy data 22 lipca budzi pewne wątpliwości, gdyż anomalia pogodowe sugerują późną jesień bądź zimę. Przemieszanie się pór roku dodatkowo podkreśla dezorganizację świata przedstawionego.
Miejscem akcji „Małej Apokalipsy” jest centrum Warszawy. Główny bohater w ciągu ostatnich godzin życia wędruje po znanych mu miejscach i ulicach, takich jak: Nowy Świat, Aleje Jerozolimskie, Plac Trzech Krzyży, Plac Defilad, zmierzając w stronę Pałacu Kultury, gdzie ma złożyć ofiarę ze swojego życia. Miejsce akcji dzieła określone jest z topograficzną precyzją.

Obraz rzeczywistości PRL w „Małej Apokalipsie”

Rzeczywistość, ukazana w „Małej Apokalipsie” Tadeusza Konwickiego, odzwierciedla realia Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, w której władzę sprawowała partia komunistyczna - Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. Obraz ówczesnej Polski, kraju o silnych tradycjach chrześcijańskich i niepodległościowych, został doszczętnie wypaczony pod wpływem uzależnienia polityki wewnętrznej i zewnętrznej od interesów Związku Radzieckiego oraz założeń systemu totalitarnego. Społeczeństwo składało się z ludzi, którzy należeli do władzy partyjnej bądź byli z nią bezpośrednio związani oraz z bezwolnej masy robotniczej. Powieść Konwickiego obnażała zniszczenia, jakie dokonały się w psychice Polaków pod wpływem reżimu.
Świat przedstawiony w
„Małej Apokalipsie” to świat zdegradowany i zdominowany przez propagandę. Główny bohater, przemierzając miasto, obserwuje uroczystości, związane z obchodami rocznicowymi PRL, na które przybył gość specjalny - sekretarz Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego. Spotkanie to ma na celu oficjalne ogłoszenie kandydatury Polski jako jednej z republik ZSRR.
Główny bohater zostaje wyznaczony przez opozycję do popełnienia samobójstwa w chwili, gdy członkowie partii będą opuszczać Salę Kongresową. Akt ten ma zwrócić uwagę zniewolonego społeczeństwa na to, co dzieje się z ojczyzną. Bohater nie widzi sensu swojej ofiary i szuka dla niej uzasadnienia. Rozpoczyna wędrówkę ulicami Warszawy, obserwując ludzi, domy, budowle, które powoli zamieniają się w ruiny. Świat rozpada się, a wraz z nim ulegają degradacji warunki życia obywateli, którzy nie mają dostępu do informacji z zewnątrz, gazet, a ich byt jest coraz bardziej ograniczany. Miasto staje się brzydkie, nieprzychylne, przytłaczające. Władza rozprzedaje majątek narodowy, a nawet posuwa się do tego, by prowadzić rozmowy z Niemcami w sprawie odsprzedaży województwa zielonogórskiego. Wszystko zmierza ku krańcowemu upadkowi - autobusy nie kursują według rozkładu jazdy, tramwaje stoją, ponieważ następują przerwy w dostawie energii elektrycznej, most pęka, uniemożliwiając przedostanie się na drugi brzeg Wisły. Sklepy nie są zaopatrywane w podstawowe artykuły, a na półkach i w witrynach leżą atrapy produktów. Dobrze funkcjonują jedynie sklepy walutowe, ale i do tych zwykły obywatel ma ograniczony dostęp.
Sile destrukcyjnej podlega również
przyroda. Pejzaż zdaje się być kaleki i brzydki. Miasto jest zaniedbane, szare i ponure, a jedynym kolorem jest czerwień, dominująca na flagach narodowych i transparentach manifestujących ludzi. Władza jest poza wszelką kontrolą, urządza wystawne bankiety w tajemnicy przed społeczeństwem, jej władza polega również na możliwości manipulowania światem. Obraz zniszczenia dopełniają anomalia pogodowe, co wprowadza dodatkowy chaos w życie obywateli.
Absurdalnym kontrastem dla tej rozpadającej się rzeczywistości jest
rozmach, z jakim partia świętuje kolejny zjazd. Przeciętny obywatel nie może nie uczestniczyć w związanych z tym wydarzeniem uroczystościach. Ulice miasta są przyozdobione masą plakatów i flag narodowych, wszędzie można spotkać manifestujących ludzi, a telewizja nieustannie transmituje relacje ze zjazdu. Barwy narodowe stopniowo zmieniają charakter - na flagach dominuje kolor czerwony, co nasuwa skojarzenie bardziej z flagą rosyjską niż polską. Artyści, działacze partyjni, dygnitarze składają nieustannie hołd radzieckiemu sekretarzowi. Nad porządkiem czuwa milicja oraz tajni agenci, którzy mają nieograniczone prawo do legitymowania tych, którzy nie angażują się w obchody rocznicowe. Władzy podporządkowana jest każda dziedzina życia publicznego, sztuka, a także poglądy obywateli, które są odpowiednio kształtowane przez propagandę. Artyści, którzy postanowili zachować niezależność, nie mają szans zaistnienia w życiu społecznym, ponieważ cenzura utrudnia publikację ich dzieł. Doceniani są wyłącznie ci, którzy potrafią przysłużyć się systemowi.
Obywatele, żyjący od lat pod wpływem indoktrynacji komunistycznej,
zatracili zdolność do samodzielnego myślenia i obiektywnej oceny rzeczywistości. Biernie biorą udział w uroczystościach, znoszą niedostatek i akceptują postępujące zaniedbania w życiu gospodarczym kraju. Nie potrafią wydobyć się z marazmu, w jaki popadli ani nie podejmują walki o wolność słowa i własną indywidualność. Szara rzeczywistość sprawiła, że upodobnili się do siebie nie tylko pod względem wpojonych im postaw, ale również wyglądu i sposobu bycia.
Główny bohater powieści zauważa, że twarze mijanych ludzi są prawie jednakowe, brzydkie, złe i niechlujne. To pokolenie składa się głównie z potomków działaczy partyjnych i agentów. Literat ma świadomość, że nieodwracalne
zeszpecenie narodu wynika przede wszystkim z oddziaływania systemu, który dąży do ujednolicenia i wpojenia akceptowalnych przez siebie zasad. Społeczeństwo zostało podzielone na tych, którzy rządzą i podporządkowany im tłum, pozbawiony zdolności samodzielnego myślenia, kodeksu moralnego i zdolności rozróżniania dobra i zła.
Zniewolenie narodu doszło już do takiego punktu, że nie można go już dłużej tolerować. Naród jednak nie potrafi zbuntować się przeciw władzy, jest bierny, pogrążony w letargu, który wynika z wygodnictwa i jest jednocześnie sposobem na przeczekanie zaistniałej sytuacji. Również opozycja nie potrafi wezwać do czynu, jest niezdolna do skutecznego działania. Tworzą ją ludzie o podwójnej moralności, ukryci za maskami bohaterów narodowych, choć w rzeczywistości sami są ulegli wobec władzy. Taki naród nie ma wielkich szans na przetrwanie i zmierza ku samounicestwieniu. Jego upadek zaczął się nie tylko od zgody na totalitaryzm, ale także od upadku zasad moralnych, co doprowadziło do ostatecznego wypaczenia pojęcia człowieczeństwa.
Tadeusz Konwicki poddaje ówczesne społeczeństwo polskie
dogłębnej analizie pod względem kategorii moralnych. Wszędzie panuje nieuczciwość, łapówkarstwo, skłonność do wykorzystywania własnej przewagi nad innymi - niezależnie czy dotyczy to życia codziennego, czy też spraw państwowych. Wszelkie sprawy można załatwić dzięki odpowiednim znajomościom. Artyści decydują się na kompromis, by dzięki temu odnieść sukces. Na pierwszym miejscu każdy stawia chęć zysku, cwaniactwo. Zjawiskiem powszechnym stało się wzajemne oczernianie i dwulicowość. Pisarz krytykuje również obojętność Polaków, ich marazm i zgodę na niewolę. Ludzie są zdeprawowani, nie dostrzegają własnych słabości i zawsze znajdują dla siebie usprawiedliwienie. Taka postawa kontrastuje z faktem, że tak naprawdę Polacy nie angażują się w rocznicowe obchody, nie uczestniczą w nich z własnej woli. Swoją postawą wyrażają jednak zgodę na to, by system narzucał im wzorce zachowań, lecz nie przeciwstawiają się mu.

„Mała Apokalipsa” Tadeusza Konwickiego w dużej mierze dość wiernie odzwierciedla realia Polski Ludowej. Należy jednak pamiętać, że autor pewne rzeczy i zjawiska wyolbrzymił, by uświadomić czytelnikom niebezpieczeństwo płynące ze strony systemu totalitarnego. Dzięki takiemu zabiegowi stworzył świat groteskowy, wielokrotnie przerażający w swej absurdalności.

Wędrówka głównego bohatera „Małej Apokalipsy” a problem egzystencjalny

Człowiek już od początków cywilizacji poszukiwał odpowiedzi na pytanie o sens swego istnienia i swoje miejsce w otaczającej go rzeczywistości. Doświadczenia XX wieku, takie jak wojna, konflikty, rozwój systemu totalitarnego, intensywny rozwój cywilizacji, wywarły piętno na umysłowości człowieka współczesnego. Pod wpływem refleksji, dotyczących sensu ludzkiego życia, ukształtował się odrębny kierunek filozoficzny, zwany egzystencjalizmem. Jego twórcy starali się odpowiedzieć na podstawowe pytania: skąd przybywam, dokąd zmierzam, kim jestem.
Tadeusz Konwicki w „Małej Apokalipsie” stworzył niepowtarzalny nastrój egzystencjalnych wątpliwości, które towarzyszą głównemu bohaterowi podczas wędrówki po mieście. Mężczyzna przeżywa rozterki, zastanawiając się nad sensem swego życia i sensem ofiary, którą ma ponieść, ponieważ tak zdecydowali inni. Problematyka egzystencjalna, poruszona w powieści, dotyczy kilku podstawowych kwestii, które świadczą o człowieczeństwie i odwiecznym poszukiwaniu odpowiedzi. Autor zadaje więc podstawowe pytanie: jaki jest sens istnienia? Główny bohater nieustannie poszukuje prawdy samej w sobie i sensu życia. Ciągłe wątpliwości, kolejne problematyczne pytania, sprowadzają się do jednego, ogólnego i rozczarowującego wniosku - prawda jako wartość jest niemożliwa do zrozumienia i osiągnięcia. Mężczyzna ostatecznie porzuca nadzieje na odnalezienie odpowiedzi na dręczące go zagadnienia. Prawda, wartość bezcenna, której ze wszystkich sił pragnie, staje się niemożliwym do zdobycia celem. Nieosiągalność ta wynika z rzeczywistości, w której przyszło mu żyć. Jest to świat, w którym jakiekolwiek wartości, a prawda w szczególności, zatraciły swoje znaczenie i zostały przysłonięte przez totalitarną indoktrynację państwową. Porzucenie postawy, w której moralność, prawość i autentyczność są traktowane jako główny wyznacznik, prowadzi do zatracenia człowieczeństwa.Świat, w którym prawda nie jest wartością nadrzędną, staje się światem ułudy i wieloznaczności. To miejsce, w którym jednostka boryka się z wewnętrznym, egzystencjalnym dramatem. W tym miejscu Kownacki stawia kolejne pytania: czym jest jednostka, jaka jest jej kondycja psychiczna i duchowa, gdzie jest jej miejsce w totalitarnym, zniewolonym państwie?
Bohater „Małej Apokalipsy” nie może odnaleźć się w otaczającej go rzeczywistości. Czuje się wyobcowany, nie ma swego miejsca w zniewolonym państwie. Poczucie wyalienowania ze społeczeństwa jest spowodowane jego zdolnością do dostrzegania wad i nieprawidłowości, które wynikają z założeń systemu totalitarnego. Świadomość etycznego upadku człowieka, zgody na zniewolenie, bezwzględności reżimu, który kontroluje każdą sferę życia człowieka, doprowadziła mężczyznę na skraj egzystencjalnej wytrzymałości.
Żyje on nieustanną obsesją śmierci, rozważa różne możliwości pożegnania się ze światem, który ulega siłom destrukcyjnym, lecz ostatecznie nie potrafi wykonać decydującego kroku. Sprawę niejako ułatwia fakt, iż został wyznaczony przez opozycję do popełnienia symbolicznego samobójstwa, które ma zbawić cały naród. Bohater podejmuje wyzwanie, które staje się jednocześnie jego ostatnią próbą walki z koszmarem rzeczywistości. To jego swoisty bunt, którym postanawia ocalić swoje człowieczeństwo i własną tożsamość. Decyzja o samobójstwie rozstrzyga jego egzystencjalne wątpliwości, które doprowadzają go do jednego wniosku - istnienie to absurd i bezsensowność.
„Mała Apokalipsa” Tadeusza Konwickiego to utwór, który można określić dramatem egzystencjalnym. Autor poruszył tak ważne kwestie, jak bezsens istnienia, poczucie pustki i wyobcowania w świecie. Znakomicie przedstawił tez dramat człowieka, któremu przyszło żyć w bezwzględnym świecie XX wieku, w państwie, w którym system totalitarny kontrolował każdą dziedzinę życia i doprowadził do wypaczenia pojęcia człowieczeństwa.

Mała apokalipsa -interpretacja tytułu

Tytuł powieści Konwickiego „Mała Apokalipsa” nawiązuje do pojęcia „apokalipsa”, które pochodzi z języka greckiego i oznacza „objawienie, odsłanianie”. Termin ten jest również tytułem ostatniej księgi „Nowego Testamentu”, w której została ukazana wizja końca świata oraz zapowiedź ponownego nadejścia Chrystusa. Z kolei w języku potocznym poprzez „apokalipsę” określa się zjawiska przerażające, tajemnicze, które zwiastują jakiś koniec: świata, narodu, kultury, itp.
W powieści Konwickiego odnaleźć można wiele podobieństw do biblijnej Apokalipsy. „Mała Apokalipsa” to utwór o końcu świata, co zostało zapowiedziane już w pierwszym zdaniu dzieła: „Oto nadchodzi koniec świata”. Ów proroczy i natchniony styl pojawia się w wielu obszernych fragmentach powieści.
Koniec świata, podobnie jak w księdze „Nowego Testamentu”, zapowiadają różne znaki na niebie i ziemi. Do takich symptomów zagłady w „Małej Apokalipsie” można zaliczyć: obracające się w ruiny domy, walący się most, całkowite zatracenie obyczajów moralnych i rozpad podstawowych wartości. Świat bohatera dzieła to świat obłudy, fałszu i donosów, na wskroś przesiąknięty złem. To jednocześnie świat, który zdumiewa niezwykłością - mieszają się w nim pory roku, pojawiają się zjawy z przeszłości. Tu również można dostrzec pewne podobieństwa do biblijnej Apokalipsy, którą zwiastowały niezwykłe zjawiska przyrodnicze i przybycie „jeźdźców Apokalipsy”.
W odróżnieniu od biblijnej Apokalipsy, która miała charakter kosmiczny, powieść Konwickiego ukazuje upadek konkretnego państwa i społeczeństwa, choć równocześnie sugeruje upadek całego świata, stając się wizją globalnej zagłady. Tytułowa „Mała Apokalipsa” odnosi się przede wszystkim do upadku świata głównego bohatera, żyjącego w totalitarnym systemie komunistycznym.
Świat bohatera stopniowo ulega degradacji w wymiarze indywidualnym i społecznym - następuje zatracenie wartości, które są konieczne do normalizacji życia ludzkiego. Bohater, zmuszony do złożenia ofiary z własnego życia, przeżywa swoją małą apokalipsę, której momentem kulminacyjnym jest samospalenie w imię odrodzenia prawdziwych wartości etycznych. W powieści Konwickiego nie można jednak doszukać się nadziei na odrodzenie, której zapowiedzią w biblijnej Apokalipsie jest nadejście Chrystusa i zbawienie świata. W końcowym fragmencie utworu Bóg zostaje ukazany jako ludzki wymysł, który umiera w chwili, kiedy nadchodzi kres ludzkiego życia. Śmierć Boga to jednocześnie sygnał, że zbawienie nie nadejdzie.
Mała Apokalipsa” jest dlatego mała, ponieważ mały jest opisywany w powieści człowiek i świat przez niego stworzony. Taki tytuł jest jednocześnie oskarżeniem i przestrogą. Tadeusz Konwicki określił rzeczywistość dobitnym i niezwykle sugestywnym słowem, które odwołuje się nie tylko do losów głównego bohatera, ale uświadamia, że zło może rozprzestrzenić się na cały naród, a nawet wszechświat. Wizję upadku świata w powieści można rozpatrywać w dwóch wymiarach. Z jednej strony ukazuje obraz rzeczywistości, w której łatwo rozpoznać cechy konkretnego społeczeństwa z czasów komunistycznego totalitaryzmu. Z drugiej strony wizja ta nabiera cech uniwersalizmu, przedstawiając zatracenie podstawowych wartości w świecie opanowanym przez wszechobecne zło.

Tragizm, groteska, banał - kreacja bohatera „Małej Apokalipsy”

Główny bohater „Małej Apokalipsy” pełni jednocześnie funkcję narratora, a świat przedstawiony w utworze ukazany jest przede wszystkim z jego punktu widzenia. Bardzo często świat ten staje się projekcją jego wyobraźni - snów, marzeń, stanów lękowych czy depresyjnych.

Główny bohater powieści Konwickiego jest
znanym pisarzem, który od siedmiu lat cierpi na twórczą niemoc. Jest to człowiek samotny, całkowicie wyobcowany ze środowiska, jak sam twierdzi - z powodów artystycznych. Nie należy do partii, ale też nie jest aktywnym działaczem opozycyjnym, choć współpracował z tym środowiskiem - podpisywał listy protestacyjne i apele. Jest rozczarowany życiem, co wzmaga jego zgorzknienie. Nie chce i nie zamierza angażować się w sprawy publiczne i pragnie zachować poczucie niezależności w świecie, w którym zachowanie prawdziwej suwerenności jest niemożliwe. Świat bowiem, w którym przyszło mu żyć, jest światem wzajemnych powiązań i zależności - politycznych, ekonomicznych i emocjonalnych.
Bohater, jako człowiek wykształcony i świadomy, ma poczucie bezradności wobec otaczającej go rzeczywistości, czuje się bezsilny i przegrany. Pomimo tego podejmuje próby obrony przed zagrożeniami z zewnątrz. Takim sposobem jest tęsknota za miłością i zaangażowanie się w przypadkowy związek z Nadzieżdą - związek, który już od pierwszych chwil skazany jest na tragiczny dla obojga finał. Obroną przed wrogim światem jest również poszukiwanie autorytetów i związana z tym wizyta w domu Jana, u którego bohater szuka odpowiedzi na pytanie o sens swojej ofiary.
Innym sposobem ucieczki przed osaczeniem staje się pamięć. Bohater powieści we wspomnieniach stara się doszukać sensu życia i ustanowić elementarny porządek otaczającego go świata. Okazuje się jednak, że wspomnienia nie dają mu ukojenia i szybko przemijają. Miłość natomiast jest czymś zewnętrznym i nie ma mocy ocalającej. Bohater, przez cały dzień targany wątpliwościami co do sensu złożenia ofiary ze swojego życia, podejmuje ostateczną decyzję, choć do ostatniej chwili nie jest przekonany co do wzniosłości gestów i znaczenia samospalenia.
Taka kreacja głównego bohatera „Małej Apokalipsy” sprawia, że zostaje on niejako zdegradowany w oczach czytelnika. Rzeczywistość, otaczająca mężczyznę, nie posiada żadnych wartości absolutnych i jednoznacznych. To świat, w którym nie ma pojęcia dobra i zła. Pamięć literata przypomina skład staroci, wśród których, zdawać by się mogło zupełnie przypadkowo, zaplątały się wspomnienia wzniosłych wypadków historycznych. Bohater, poszukujący sensu samospalenia, oscyluje między postawą romantycznego herosa i błazna. Czasami udaje mu się zachować pewien dystans wobec otaczającego go świata, by za chwilę zostać przez niego całkowicie wchłoniętym.Czytelnik poznaje dwa oblicza głównego bohatera powieści Tadeusza Konwickiego. Z jednej strony liczne retrospekcje, wyrażane za pomocą monologów wewnętrznych, umożliwiają bliższą obserwację pisarza, który bada i analizuje własne procesy psychiczne. Wędrówki w głąb własnej duszy zmieniają go w osobę liryczną i sentymentalną, która potrafi również zachować autoironiczny dystans.
Z drugiej strony charakterystykę bohatera uzupełnia przyglądanie mu się z zewnątrz. Czytelnik widzi jego zachowanie w różnych sytuacjach, niekiedy niezwykłych, w których
poddaje się on biernie biegowi zdarzeń, nawet nie starając się ich zrozumieć. Również sposób, w jaki jest on postrzegany przez innych, jest niejednoznaczny. Dla Tadzia jest on wielkim pisarzem, dla Huberta - artystą, którego talent twórczy całkowicie się wypalił, a dla Nadzieżdy - nadzieją na wielką miłość. Każdy ze spotykanych ludzi widzi go w innym świetle nie dlatego, że mężczyzna jest zmienny w swoich zachowaniach. Wynika to z faktu, iż nikt nie chce go poznać na tyle, by zobaczyć jego prawdziwe „ja”. Takie zróżnicowanie charakterystyki i odbioru głównego bohatera składa się na jego wielowymiarowy obraz, choć równocześnie uniemożliwia precyzyjne określenie jego tożsamości. Bohater - podobnie jak otaczający go świat - ulega sile rozpadu.
Bohater, wykreowany przez Tadeusza Konwickiego na kartach „Małej Apokalipsy” jest zarazem postacią tragiczną i groteskową. W swym tragizmie i groteskowości upodabnia się do innych bohaterów i rzeczywistości, prezentowanej w powieści. Mężczyzna bezskutecznie próbuje przeciwstawić się rozpadającemu się, małemu i małostkowemu światu, w którym jednak jego bunt nie ma już żadnego znaczenia. Zło, z którym walczy, ma wymiar zupełnie materialny i realny - to wyłączony gaz, niezdarni policjanci, nieudolni donosiciele. Otaczające go zło jest banalne, codzienne i praktycznie niezauważalne. Ta skarlała rzeczywistość komunistycznego systemu przeobraża wszystko i wszystkich we własne karykatury.

Świat codzienności i świat propagandy w „Małej Apokalipsie”

Tadeusz Konwicki w „Małej Apokalipsie” ukazał obraz rzeczywistości, w której to, co oficjalne i narzucone przez władzę stoi w rażącej sprzeczności w tym, co prywatne. Świat przedstawiony powieści składa się z dwóch odrębnych elementów: świata propagandy i świata codzienności.
Propaganda jest wszechobecna w życiu obywateli. Dosłownie w każdym punkcie miasta odbywają się manifestacje. Władza świętuje kolejne rocznice, organizuje zjazdy partyjne, które są transmitowane przez środki masowego przekazu. Ulice i budynki przybrane są transparentami, flagami i plakatami. Zewsząd słychać okrzyki: „Polska! Polsza! Polska! Polsza!” oraz „Osiągnęliśmy już socjalizm”. Wszędzie krążą tajni agenci, nie kryjąc się już zasadniczo ze swoją obecnością, ponieważ obywatele potrafią ich bezbłędnie rozpoznać. Człowiek jest zmuszony do uczestniczenia w państwowych świętach, jest nimi osaczony - na ulicy, w domu, gdzie na ekranie telewizora pojawia się wyłącznie obraz z kolejnego spotkania działaczy partyjnych. Przed propagandą w rzeczywistości nie ma już ucieczki.
Świat codzienności znajduje się w stanie rozkładu i chaosu. Domy są szare i ponure, niszczeją i zamieniają się w ruiny, zapadają się mosty, mieszają się pory roku, człowiek nie wie, w którym roku żyje. Dorobek materialny cywilizacji ulega destrukcji. Okazuje się, że rzeczywistość nie ma stałych cech, nie jest stabilna. Ludzie, żyjący w tym chaosie od jakiegoś czasu, są zobojętniali i przyzwyczajeni do świata, na który zostali skazani. Nie ufają sobie wzajemnie, nie potrafią porozumieć się ze sobą, nie są już zdolni do wyrażania uczuć. Relacje międzyludzkie również uległy sile rozkładu. Wszelkie wartości moralne przestały istnieć, człowiek zatraca poczucie własnej tożsamości, nie potrafi odróżnić dobra i zła. Ludzie zatracili poczucie bezpieczeństwa i skupiają się wyłącznie na przetrwaniu.
Obraz świata, ukazany w powieści Tadeusza Konwickiego, za pomocą środków oficjalnej propagandy różni się bardzo od codzienności i nie ma z nią nic wspólnego. Okazuje się jednak, że zarówno świat propagandy, jak i świat codzienności podlegają tym samym siłom destrukcyjnym. Propaganda jest równie zdegenerowana jak codzienność, a człowiek nie ma żadnej szansy ocalenia i odbudowania swojego małego, prywatnego świata.

Kompozycja i artyzm Małej Apokalipsy Tadeusza Konwickiego

Powieść Tadeusza Konwickiego podejmuje uniwersalną problematykę egzystencjalną, odnosząc ją zarówno do jednostki, jak i do losów całego narodu. Autor zawarł w utworze liczne refleksje, dotyczące uwikłania człowieka w sidła systemu totalitarnego i poruszył istotną kwestię moralnej odpowiedzialności każdego człowieka za rzeczywistość, w której przyszło mu żyć.

„Mała Apokalipsa” opisuje kilkanaście godzin z życia głównego bohatera, od chwili jego przebudzenia do momentu, w którym zmierza ku wejściu do Sali Kongresowej, aby dokonać aktu samospalenia w proteście przeciwko włączeniu Polski do Związku Radzieckiego. Akcja powieści skupia się przede wszystkim wokół głównego wątku - wędrówki pisarza po mieście, podczas której spotyka się ze znajomymi i osobami, które mają go właściwie przygotować do narzuconego mu zadania. Bohater, targany wątpliwościami co do sensu złożenia ofiary z własnego życia, rozmyśla nad kwestiami moralnymi, politycznymi i filozoficznymi oraz snuje refleksje nad rozpadem otaczającej go rzeczywistości.
Ś
wiat przedstawiony w powieści to rzeczywistość w stanie destrukcji - groteskowa, absurdalna, w której człowiek nędznie wegetuje i czuje się zagubiony. Centralnym punktem tego świata jest budynek Pałacu Kultury, który urasta do rangi symbolu zniewolenia, upadku moralnego i ruiny materialnej.
Kompozycja utworu opiera się na zasadzie trzech jedności: czasu (jeden dzień), miejsca (centrum Warszawy) i akcji (wędrówka bohatera po mieście). Akcja skupia się wokół jednego podstawowego wątku, choć w fabule można wyodrębnić pozornie luźne sceny, wydarzenia i epizody. Pozornie, ponieważ wszystkie te luźne sceny, zdarzenia i epizody uzupełniają motyw całodziennej wędrówki głównego bohatera. Sposób konstrukcji świata przedstawionego łączy w sobie metody, charakterystyczne dla literatury i filmu. Rzeczywistość „Małej apokalipsy” zbudowana jest z sennych wizji, wspomnień i obrazów, które dopełniają obserwacje głównego bohatera. Konwicki zastosował również technikę filmowego zbliżenia, uwidaczniającą się w skoncentrowaniu uwagi bohatera na jakimś szczególe rzeczywistości.

Narrator powieści jest jednocześnie głównym bohaterem oraz wszechwładnym i arbitralnym kreatorem świata przedstawionego. Wypowiada się on w 1 osobie liczby pojedynczej, w czasie teraźniejszym, aktywnie uczestniczy w rozmowach i wydarzeniach. Rozpoczyna swoją opowieść w chwili przebudzenia i doprowadza ją do momentu popełnienia samobójstwa, co zostaje zasygnalizowane gwałtownym przerwaniem wypowiedzi. Narrator kreuje rzeczywistość poprzez subiektywne odczucia i według osobistego sposobu pojmowania obowiązków, które wynikają z narodowej tożsamości, tradycji i indywidualnych zasad moralnych. W sposobie kreacji głównego bohatera uwidaczniają się elementy autobiograficzne: jest on podobnie jak autor pisarzem, czuje się emocjonalnie związany z opozycją, wspomina czasy, kiedy walczył w szeregach AK, wyraża poglądy Konwickiego na temat sztuki podporządkowanej polityce.
Język „Małej Apokalipsy” jest całkowicie podporządkowany kreacji głównego bohatera i jego wędrówce ulicami miasta w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie o sens samospalenia. Tłem jego rozmów ze spotkanymi osobami i wydarzeń, w których uczestniczy, jest wszechobecny język oficjalnej propagandy, który wprowadza chaos i poczucie niepewności. W ten sposób zostaje zasugerowane niszczycielskie działanie języku reżimu, który doprowadził do degradacji mowy. Język propagandy stał się narzędziem dezorientacji społeczeństwa, służy kłamstwu i demagogii, wpływa na kształtowanie postaw obywateli według schematu narzuconego przez władzę. Taka konstrukcja języka powieści dodatkowo podkreśla rozpad rzeczywistości, a wprowadzenie tzw. „nowomowy” obniża rangę języka jako ostoi bytu narodowego.

Tadeusz Konwicki w „Małej Apokalipsie” zawarł
treści uniwersalne. Ukazał społeczeństwo, zdominowane przez system totalitarny, które całkowicie zatraciło zdolność do obrony własnej tożsamości, nie czuje się odpowiedzialne za własny kraj i jego dalsze losy. Społeczeństwo to zaczyna ulegać procesowi rozkładu, podobnie jak świat, do którego należy.

Symbolika w Małej Apokalipsie

Ważnym elementem kompozycji powieści Tadeusza Konwickiego jest warstwa symboliczna, która wyłania się z toku narracji. Na pierwszym planie widnieją symbole narodowe: godło na ścianie Pałacu Kultury, tracące barwę w wyniku niesprzyjających warunków pogodowych, flagi narodowe, które coraz bardziej upodobniają się do flagi rosyjskiej, ponieważ kolorem dominującym staje się czerwień. Symbole polskości zostają stopniowo zdominowane przez symbole rosyjskie - polski orzeł stoi na kuli ziemskiej oplecionej sierpem i młotem.
Symboliczny charakter ma wędrówka bohatera ulicami Warszawy, która staje się swoistym pożegnaniem nie tylko z ukochanym miastem, ale także z ojczyzną. Nasuwa się tu skojarzenie z biblijną Golgotą. Główny bohater odbywa ostatnią drogę, by umrzeć w imię miłości do ojczyzny, a jego śmierć ma stać się wybawieniem - doprowadzi bowiem do odrodzenia całego narodu już jako wolnego społeczeństwa. Do rangi symbolu urastają niszczejące budynki, które sygnalizują, że rozpadowi uległ cały kraj. Wraz z krajem umiera społeczeństwo, działacze opozycyjni i partyjni. Symboliczne znaczenie ma także tytuł powieści.



Światy nieludzkie w prozie XX wieku na przykładzie twórczości Kafki, Borowskiego, Orwella i Konwickiego

Świat nieludzki, skierowany przeciw jednostce, stał się jednym z głównych tematów prozy XX wieku. W dużej mierze podejmowanie takiej problematyki wiązało się z pewnymi anomaliami, wynikającymi z rozwoju cywilizacji - następował rozpad tradycyjnych kultur, kultura stawała się zjawiskiem masowym, wzrastała rola biurokracji, kształtowały się ustroje totalitarne. Człowiek czuł się coraz bardziej wyalienowany ze społeczeństwa, ogarniało go uczucie „samotności w tłumie”. Problematyka światów nieludzkich była podejmowana przez różnych twórców, którzy przedstawiali rozmaite wizje rzeczywistości, nieprzychylnej jednostce ludzkiej.

Franz Kafka w „Procesie” ukazał bezsilność jednostki wobec systemu instytucji sądowniczej i władzy. Bohater powieści jest anonimowy - czytelnik nie poznaje jego nazwiska, nie wie, kim jest, ponieważ zostały ograniczone możliwości zebrania podstawowych informacji o nim. Również informacje o świecie przedstawionym zostały maksymalnie zminimalizowane.
Autor dzieła, aby najpełniej przedstawić zagrożenie człowieka we współczesnym świecie, „oczyścił” podstawową sytuację z elementów nieistotnych. Dzięki temu zabiegowi udało mu się stworzyć rzeczywistość, w której samotna jednostka została postawiona przeciw anonimowemu, działającemu według niemożliwych do zrozumienia zasad i nie wiadomo przez kogo ustanowionemu urzędowi. Józef K, bohater „Procesu”, pewnego dnia zostaje oskarżony i powiadomiony o tym, że przeciw jego osobie toczy się proces. Nie wie jednak, czym zawinił, a wszelkie próby ustalenia winy kończą się niepowodzeniem. Nie ma również możliwości obrony, ponieważ okazuje się, że sąd jest wszędzie i działa w sposób absurdalny. Kafka skupił się przede wszystkim na mechanizmie uzależnienia człowieka od systemu, przyjmując, że jest to jedna z podstawowych relacji społecznych. Jego bohater, choć początkowo próbuje podjąć walkę z instytucją, z czasem okazuje się całkowicie bezradny i osamotniony w swych działaniach. W końcu uświadamia sobie, że od wyroku nie ma odwołania i biernie poddaje się karze śmierci.
„Proces” Kafki można uznać za parabolę losu współczesnego człowieka. Pisarz, ukazując rok z życia głównego bohatera, potraktował jego dzieje jako przykład do przekazania uniwersalnych prawideł ludzkiej egzystencji, postaw wobec życia i kolei losu.

Inny obraz świata nieludzkiego wyłania się z kart
„Opowiadań” Tadeusza Borowskiego. Pisarz przedstawił człowieka w sytuacji ekstremalnej, skazanego na bezpośrednie i nieustanne zagrożenie. Świat przedstawiony w zbiorze został ograniczony do zamkniętej przestrzeni obozu koncentracyjnego, całkowicie odizolowanego od świata zewnętrznego. Obóz został wybudowany wyłącznie po to, aby ludzie w nim umierali i śmierć była tu prawidłowością, zasadą, której podlegał każdy człowiek. Ocalenie w tych koszmarnych warunkach zdawało się być dziełem przypadku - szczęśliwym trafem losu.
Dla więźnia
krańcowa sytuacja obozowa z czasem stawała się czymś zupełnie normalnym, gdyż w jego świadomości był to jedyny, dostępny mu świat i poza nim nic już nie istniało. Jedynie osoba wolna, ze świata zewnętrznego, była w stanie dostrzec nienormalność i nieludzkość obozowej rzeczywistości. Zasady egzystencji w obozie stały się jednocześnie podstawowym i jedynym kodeksem postępowania.
Wszelkie normy moralne, znane i powszechne człowiekowi wolnemu, przestawały istnieć za drutami obozowego ogrodzenia. Życie więźniów sprowadzało się do podstawowych celów, takich jak: przetrwanie, zdobycie jedzenia i ubrania. Nieistotne stawały się więzi międzyludzkie, a najważniejszą regułą było prawo silniejszego. Szansę na przeżycie zyskiwały wyłącznie te jednostki, które zdołały dostosować się do bezwzględnej sytuacji i bezwolnie przyjęły prawo lagru.

Człowiek został zredukowany do zaspokajania potrzeb biologicznych, a wszelkie uczucia wyższe zostały wyeliminowane z jego świadomości jako zupełnie nieprzydatne w tym ekstremalnym świecie.
Borowski w zbiorze „Opowiadań” opisał świat inny od dotychczasowego, w którym największym wyzwaniem dla człowieka stało się przetrwanie kolejnego dnia. Świat ten nie był fikcją literacką, lecz był jednym z wariantów największego XX-wiecznego eksperymentu.

„Rok 1984” Georga Orwella był odpowiedzią na inny wielki eksperyment polityków i ideologów XX wieku - na ustrój totalitarny. Pisarz przedstawił świat, który został precyzyjnie wymyślony i perfekcyjnie zrealizowany. Jest to świat całkowicie zdominowany przez państwo, w którym zarówno poszczególna jednostka, jak i całe społeczeństwo podlegają nieustannej kontroli. Panowanie władzy obejmuje każdą sferę życia: dotyczy struktury społecznej, hierarchii, to władza ogłasza oficjalne i uznawane wartości. Wszystko podlega cenzurze i nadzorowi policji. Władza nie ogranicza się wyłącznie do tego, co zewnętrzne, lecz zdołała również przejąć kontrolę nad życiem wewnętrznym ludzi - steruje ich myślami i uczuciami. Państwo potrafi ingerować w ludzką pamięć, decyduje o doborze partnerów, zarządza emocjami człowieka.

Światy nieludzkie w prozie XX wieku na przykładzie twórczości Kafki, Borowskiego, Orwella i Konwickiego

System nieustannej kontroli możliwy jest dzięki wszechobecnej tajnej policji, ciągłym podglądaniu życia obywateli za pomocą telewizji, donosicielstwa. Władza kształtuje osobowość bezwolnej jednostki, kontroluje także język, eliminując z niego słowa, które uznaje za niewłaściwe i wprowadzając nowe. W tym świecie nie istnieje wieloznaczność. Człowiek nie jest w stanie walczyć o swoją indywidualność, ponieważ każdy bunt skazany jest z góry na niepowodzenie.

Wizja świata nieludzkiego w powieści Orwella to klasyczna antyutopia. „Rok 1984” ukazuje świat, który narodził się w wyniku wynaturzenia współczesnej cywilizacji.

„Mała Apokalipsa” Tadeusza Konwickiego opisuje świat totalitarny w przededniu upadku. Jest to rzeczywistość, w której wszystko - czas, przestrzeń, budowle, wartości moralne, zasady współżycia społecznego, nawet język - ulega destrukcji. Władza zdołała przejąć kontrolę nad całością życia obywateli, co ostatecznie doprowadziło do absurdu. Manipulacje czasem sprawiły, że ludzie stracili orientację, w którym roku żyją, a prawdziwa data objęta jest tajemnicą państwową. Świat staje się groteskowy - pory roku mieszają się, tajna policja podlega wszechobecnej korupcji. Uroczystości, związane z obchodami rocznicy PRL i kolejnym zjazdem partyjnym są jedynie fasadą dla władzy, a zwykli ludzie nie traktują już ich poważnie. Ludzie zachowują wygodny dla nich konformizm, nie angażują się ani też nie podejmują buntu, ponieważ jest to ich sposób na przeczekanie zaistniałej sytuacji. W tym kontrolowanym świecie bunt okazuje się niemożliwy i ma charakter pozorny, tak jak w przypadku reżysera Bułata. Niejednokrotnie przynależność do opozycji jest akceptowalna przez władzę, ponieważ dany człowiek w przeszłości przysłużył się władzy. W przypadku głównego bohatera jego samospalenie pozostaje jedynie gestem. Tadeusz Konwicki stworzył świat, w którym nie ma już żadnych wartości, a człowiek to homo sovieticus” - jednostka zsowietyzowana.


Kafka, Borowski, Orwell i Konwicki w swoich dziełach dali wyraz
przerażenia rzeczywistością, w której człowiek stawał się nic nieznaczącym elementem świata, w którym o wszystkim decydował urząd, ideologia czy też system. Jednocześnie wymienione utwory pokazywały jednoznacznie, że ucieczka z tak wykreowanej rzeczywistości była niemożliwa, a jednostka podlegała nieustannej demoralizacji.

Krytyka literacka o „Małej Apokalipsie”

Piotr Żbikowski w „Apokalipsa czy rozpad totalitarnego systemu”: powieściowe wizje Konwickiego przestają być antyutopią i nabierają charakteru politycznej, empirycznie sprawdzalnej prognozy. Okazuje się, że spojrzenie pisarza było bardziej przenikliwe i sięgało głębiej niż oceny polityków, socjologów, działaczy i publicystów. Nieoczekiwanie doszło bowiem do tego, że fikcja literacka przeobraziła się niemal bez reszty w realną rzeczywistość.
Piotr Żbikowski: miejscem akcji w „Małej Apokalipsie” jest nie tylko określona przestrzeń geograficzna, ale także przestrzeń kulturowa i społeczna. […] wraz z narratorem wędrujemy przez cały czas po mieście przyszłości, pozbawionym swej tożsamości historycznej i cywilizacyjnej.

Elżbieta Feliksiak w: „Tadeusz Konwicki i Erica Pedretti: głosy zagrożonej pamięci”: Powieści Konwickiego krążą w uporem wokół obrazów sytuacji, gdy wielokulturowa przestrzeń rozpadła się jako forma rzeczywistości historycznej, a stała się odtąd tym bardziej zadaniem pamięci. Kryzys europejskiego pluralizmu jest dla Konwickiego zarazem groźbą klęski (klęską?) w sferze polskiej pamięci narodowej. Gdy Konwicki opisuje zagubienie jednostki, jest to także wypowiedź o zagubieniu wspólnoty.

Piotr Żbikowski: Konwicki, zgodnie z przyjętą przez siebie konwencją i modelem uprawianej prozy, jest nie tylko osobowym autorem „Małej Apokalipsy”, narratorem w tej powieści i jej bohaterem, ale również wszechwładnym i arbitralnym kreatorem prezentowanego w niej świata, a osobowość pisarza stanowi swoisty filtr, przez który przepuszczony został obraz realnej rzeczywistości, tzn. sytuacji w Polsce po drugiej wojnie światowej.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Mała apokalipsa-opracowanie
Tadeusz Konwicki Mała apokalipsa opracowanie
Literatura współczesna - strzeszczenia, opracowania2, Mala apokalipsa
Konwicki T , Mała Apokalipsa (streszczenie i opracowanie)
Omówienie lektur, opracowanie apokalipsy, opracowanie apokalipsy
Konwicki T , Mała Apokalipsa (streszczenie)
Interpretacja tytułu powieści Tadeusza Konwickiego pt Mała Apokalipsa
1 Mala Apokalipsa Tadeusza Konwickiego
24. II Konwicki, Mala apokalipsa
Mała apokalipsa, Szkoła, Język polski
konwicki mala apokalipsa
Mała Apokalipsa, Szkoła
Mała apokalipsa, Lit. pol. po 1918 roku
mała apokalipsa doc
Dlaczego Konwicki nazwał swoją powieść polityczną właśnie Małą Apokalipsą

więcej podobnych podstron