Tadeusz Ruciński pisarz oczytany Kopia


Tadeusz Ruciński pisarz oczytany

Felieton:

„Młodego ponoć nie wolno stresować, wpędzać w kompleksy, w poczucie niedorastania do czegoś… Zaraz więc producenci wiedzy, kultury i religii typu instant zapewniają go, że jest wyjątkowy, że oni są z niego dumni i że jego impulsywne wyczucie i zmysłowy, stadny instynkt obejdą się bez starych filozofów, nudnych pisarzy i stresujących mędrców. Liczy się przecież tylko doznanie, a nie łamanie sobie głowy czy sumienia. (…)

Jest w człowieku jakby wiele strun. Jedne stargane są już czasem przez muzykę, doznania i estetykę tancbudy, głupawego kabaretu, stadnego wrzasku… Inne czasem ktoś trąci, zagra przelotny akord, poruszy tęsknotą… Ale są też takie, nie dotknięte jeszcze przez nikogo. Są to jakby najwyższe rejestry duszy, na których wygrać coś może tylko prawdziwy artysta albo… Sam Bóg.”

Autor: brat Tadeusz Ruciński, artykuł „Stare wino i McDonald's”, maj 2005 roku.

Sprecyzowanie kierunku rozmowy. CZ. I

Walczyłeś, nie chciałeś pokazać się w tym programie, chociaż wiedziałam, że ostatecznie Cię namówię. Dlaczego walczyłeś?...

- Bo anim ja pisarz, anim oczytany…Raczej opowiadacz, gawędziarz, no i poczytujący to i owo, aby rozglądając się po świecie, rozumieć go, oswajać i opisywać w zwięzłej formie przypowieści. Trudno więc opowiadać o opowiadaniu, tak jak pisać o pisaniu…

Widziałam tylko część Twojej biblioteki, ale już ta część robi wrażenie. Uginają się półki. Po co Ci te wszystkie książki?

- Po co książki? To tak jak po co mądrzy ludzie… Po co nowe światy do poznania… Po co przewodnicy po tych światach - dawnych, obecnych i przyszłych… Książek chyba nigdy za dużo - tak jak przyjaciół..

Głównie literatura dla dzieci. Klasyka i współczesność. Co tam jeszcze stoi i cieszy na Twoich regałach?

- Tak jak jest wielość światów i ludzi, tak i konieczność wielości dziedzin, w które trzeba choć minimalnie zerknąć, by zyskać jeszcze jeden kąt, sposób widzenia i rozumienia. Jeśli chodzi o książki na moich półkach, to nie są one głównie dla dzieci. Kiedy się pisze coś dla dzieci, to po to, by wprowadzać je, oswajać ze światami dorosłych, a to z kolei po to, by te dzieci doroślały, dorastały do nich i pojmowały je. Stąd kilka różnych dziedzin: teologia, filozofia, psychologia, eseistyka, mediologia, historia… No i baśnie, legendy, mity, beletrystyka dla dzieci i młodzieży oraz dorosłych, by wywiedzieć jak piszą inni i uczyć się od innych pisania, ale i widzenia świata, Boga, człowieka…

Czytelnicy Twoich książek i artykułów jak również słuchacze audycji radiowych, które prowadzisz nieustannie zadają pytanie: skąd w głowie tego człowieka bierze się tyle pomysłów? Dosłownie: tysiące!

- Pomysły? Ktoś by rzekł: wymysły… Nie! Mojemu zgromadzeniu braci szkolnych przewodzi duch wiary, czyli patrzenie i widzenie wszystkiego także od strony Bożej - przez szkiełko (czy okulary) Ewangelii. Właściwie, to niczego nie wymyślam, a tylko biorę w siebie jakiś motyw z Ewangelii (czasem parę słów), to rozglądam się jakby wokół, jak on się dzieje tutaj i teraz oraz jak się jeszcze dziać może. Tak więc nie są to tyle pomysły, co odczytywanie i dopowiadanie, no i dostarczanie inspiracji, jak mogłoby się to zadziać w życiu czytelnika - REALNIE I CUDOWNIE. A Ewangelia jest pod tym względem niewyczerpana.

Co zachwyca Cię w dzieciach, a co w pisaniu dla Dzieci? A może to jest to samo pytanie?

- W dzieciach cenię i lubię UWAŻNOŚĆ i ZASŁUCHANIE (tak rzadkie u dorosłych), no i zaskakujące pytania jako oddźwięki tego, co usłyszały i chcą zrozumieć.

- A w pisaniu dla dzieci i w opowiadaniu im czegoś na żywo lubię bardzo to, że ten czas odczytywania i dopowiadania słowa Bożego w świecie i w ludziach, muszę trochę stawać się dzieckiem, wytworzyć w sobie owe zdziwienie, prostotę, lapidarność, bezwiedną poetyckość, wiarę w cudowność i ujmowanie wszystkiego w jakąś mądrą puentę, co naprawdę nie jest łatwe, co wiedzą lepiej ode mnie poeci piszący dla dzieci. I tutaj zacytowałbym mistrza Rainera Maria Rilkego z jednej z „Opowiastek o Bogu” p.t. „Naparstek”

*

W pewnym pustym prawie domu, w jednym najmniejszym pokoju, kilkoro dzieci omawia coś z przejęciem. Dzieci częściej mówią o dorosłych niż dorośli o dzieciach. A wśród tych największy chłopiec Jaś głośno oburza się, że dorośli nie opowiadają teraz dzieciom bajek przed zaśnięciem. I zaczyna narzekać na nich: „Patrzcie, chodzą ze złą miną, nic im nie dogodzi, krzyczą i łają, a przy tym są tak obojętni, że gdyby się świat zapadł, to by nie zauważyli. A obok wszystkich niepotrzebnych rzeczy, mają coś, co nie jest dla nas obojętne - Pana Boga. Co prawda nie widziałem Go jeszcze u żadnego z nich i myślę, że oni Go gdzieś zgubili. Tacy są roztargnieni i zabiegani. No i głupieją…A przecież Bóg jest konieczny, bo słońce bez niego wschodzić nie może, dzieci nie może być i chleba zabraknie. Jeśli dorośli nie troszczą się o Niego, to my musimy się Nim zająć. Wiecie? Każde będzie nosić Pana Boga przez jeden dzień, to będzie wiadomo, gdzie teraz jest..” Jeden malec zaczyna opowiadać, że gdy odmawiał pacierz, to coś poruszyło się w jego złożonych dłoniach - miękkie i ciepłe jak ptaszek, ale na amen już tego nie było. - „Ale jak Go nosić?” - pada pytanie. Może w jakiejś małej rzeczy? I wtedy Rózia wyjmuje srebrny naparstek. Jest tak ładny, że on będzie tą rzeczą. Pierwszy dzień nosi go Jaś, następny Ania. Każdy może rozpoznać, które dziecko go nosi, bo jest uroczystsze, jakby to nie był wcale naparstek… Ale po kilku dniach, podczas zabawy w ciuciubabkę, Jaś nagle pyta: „Kto ma Pana Boga?”. Oniemieli, bo zapomnieli, kto go miał ostatnio. Według kolejki miała go mieć Marysia, ale ona go nie może znaleźć, chyba go zgubiła w zabawie. A dzieci żądają od niej Pana Boga. Idą do domu , a ona zostaje i szuka w trawie. Ten i ów pyta, co zgubiła, a ona, że naparstek. Ktoś jej przez chwilę pomógł, ktoś poradził, by poszła do domu, bo można kupić nowy…A ona szuka mimo zapadającego zmierzchu i wilgotniejącej trawy. I kiedy wszystko wygląda bardzo obco, jakiś człowiek staje przy niej pytając, czego szuka. I wtedy ona na pół płaczliwie, a pół przekornie mówi: „Pana Boga”. Obcy uśmiecha się, bierze ją za rękę, ona ufnie idzie i słyszy, że obcy mówi: „Spójrz, jaki ja ładny naparstek znalazłem…”
*
Mógłbym więc rzec, że uprawiam podczas pisania takie szukanie znajdywanie takich napartków z ukrytym Panem Bogiem.

Jak jest Twoja ulubiona książka z dzieciństwa?

- Pierwszą książką samodzielnie przeczytaną w pierwszej klasie była dziecięca wersja „Kwiatków św. Franciszka”, którą w czas choroby przyniosła mi do domu cudowna nauczycielka, której wiele zawdzięczam. Rodzice też sporo czytali i opowiadali, zwłaszcza Mama, po której to odziedziczyłem.

Potem ulubioną historią w odcinkach była „Uczeń kuglarza” Mariana Orłonia (drukowana w „Przewodniku katolickim”. „Pinokio”, „Królowa Śniegu” Andersena, „Król Maciuś I”…

Pytania do Sondy

1. Pana/i ulubiona książka z dzieciństwa?

2. Czy czyta Pan/i książki swojemu dziecku? Codziennie czy rzadziej?

3. Czy Pana/i zdaniem dzieci lubią czytać książki. Dlaczego?

Sprecyzowanie kierunku rozmowy. CZ. II

Spotkania autorskie dla dzieci i prelekcje dla dorosłych: brawa, uśmiechy, laurki, kwiaty czekoladki… Które z takich spotkań wspominasz z łezką w oku?

- Spotkań z dziećmi miałem mnóstwo, ale autorskich parę… Niemniej coś mi czasem utkwiło w pamięci, bo poruszyło serce od strony pisania. Było to po napisaniu mojej pierwszej książeczki „Spotkał ktoś Jezusa”, gdy na Dworcu Centralnym zobaczyłem objuczoną nieludzką plecakiem i torbami dziewczynkę, która biegła i przyciskała do piersi tę książeczkę z widocznymi śladami używania. Tam w środku była opowieść o Włóczykijach, zaczynająca się wierszykiem: „Tam, gdzie drogi są niczyje, tam się włóczą Włóczykije. Bez plecaka i walizki, bez pieniędzy i bez miski, z wiatrem w uszach i w kieszeni tak od wiosny do jesieni…”

- Innym razem po opowieściach rekolekcyjnych przybiega pewien tato, który przejęty mówi, że jego córeczka tak dokładnie opowiedziała to, co usłyszała, że on - rysownik i malarz - gotów jest zamienić to w książeczkę…

- Zwykle nie opowiadam o sobie, ale o Aniołach, o ludziach zwyczajnie świętych, o przygodach serc i dusz…

Twój ukochany autor? Może być dziesięciu ukochanych. Wiem, że jesteś molem książkowym i fascynatem literatury.

- Ukochani autorzy? Wiele im zawdzięczam. Pan Bóg pisał do mnie przez wielu, o Ewangelistach nie wspominając. Tak więc ów Marian Orłoń, Carlo Collodi, Janusz Korczak, A. De Saint-Exupery, Rainer Maria Rilke, potem Roman Brandstaetter, Anna Kamieńska, Ks. Twarowski, Thomas Merton, K. G. Chesterton…

Którą ze swoich książek lubisz, a którą cenisz sobie najbardziej?

- Nie wiem…Może „Ludzie i Anioły”, Światła w oknach domu”…

Kondycja współczesnej literatury dla dzieci? Dokąd to wszystko zmierza? Nie bój się, diagnozuj śmiało.

- Trudne pytanie… No cóż, literatura wyrasta z kultury, a teraz króluje nam niemiłościwie pop-kultura, a ta zdominowana jest buntem przeciw Bogu, ładowi, dobru, pięknu i prawdzie, mądrości i przeciw nadziei na zbawienie, a to kładzie się cieniem na literaturze dla dzieci. Jakimś jej obrazem są podręczniki do języka polskiego, bo to one w nią wprowadzają i uczą rozumienia. Kiedy przeglądam te podręczniki różnych wydawnictw, a dziwnie do siebie podobne, to przewijają się tam: New Age, Multi-kulti i magia z boginiĄ Naturą i cudactwem gender. Nawet fragmenty z klasyki, choćby C.S. Lewisa są jakby UBEZPŁODNIONE w komentarzach i opracowaniu.

- Na półkach księgarskich oburzają bezczelne Disnejowskie skróty i przeróbki klasycznych baśni, horrory, wampiryzm, trupizm i turpizm.. Jednak wyradzają się z tego piękne, mądre i dobre książki… Ot, choćby „Momo” Michaela Ende, czy „Niekończąca się historia”, Doroty Tyrakowskiej „Władcza Lewawu”, „Tam, gdzie spadają Anioły”… Ale i takie zjawisko jak o. Marcin Jeleń „Dwie krainy”, „Zwierciadło Eldinu”, „”Dziki owoc”, Słonecznik i Róża”.

Twoi wierni czytelnicy odkrywają też Ciebie jako dziennikarza felietonistę, ciekawego autora tekstów dla dorosłych i prelegenta. Lubisz jeździć po Polsce i w ten sposób zbawiać świat?

- Świat zbawia Pan Bóg, a bywa, że używa nas jako pomocników i tak jak powiedziałem „poszukiwaczami naparstków”, a czasem prorokami jak Jonasz i Carlo Collodi, którzy nie chcą, a prorokują…

Pociesz nas. Powiedz i uzasadnij, dlaczego w erze społeczeństwa multimedialnego wciąż będą rodzić się i fascynować literaturą kolejne mole książkowe? A może to zbyt optymistyczna perspektywa?

- Nadzieja w tym, że Pan Bóg nie zmęczył się światem, więc nie ustaje i nie ustanie w przemawianiu do niego słowami, znakami, prorokami i Księgą Biblii, do której cała literatura jest jedynie komentarzem, dopiskami. No i rodzą się i będą się rodzić dzieci nastrojeni na słowo, opowieść, prawdę życia, obietnice i nadzieje… Tak więc fatamorgany, awatary wirtualne światy nie staną się dla nich hiperrealnością. Bo Prawda Boża i człowiecza zawsze bardziej fascynuje, ponieważ człowiek jest dla niej stworzony. A moją nadzieję wyrazi zdanie baśniopisarza G. McDonalda:

„Niech moja baśń będzie uznana za robaczka świętojańskiego, który to błyska w ciemności, to znów gaśnie, ale może po chwili zaświeci znowu. Złapany przez kogoś, kto nie ma miłości do tych stworzeń, zmieni się w jego ręku w małe brzydkie stworzenie, które ani nie świeci, ani nie lata.

Jeśli choć jeden ton mojej „urywanej melodii” sprawi, że oczy dziecka rozbłysną, a oczy jego matki zamglą się na chwilę, mój wysiłek nie okaże się daremny.”

Dziękuję za rozmowę.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
BUSZUJĄCY W ZBOŻU, Pedagogika, Czytajmy razem Anioła Stróża- brat Tadeusz Ruciński, Teksty do CZYT
KOCHA JAK, Pedagogika, Czytajmy razem Anioła Stróża- brat Tadeusz Ruciński, Teksty do CZYTAJMY RAZEM
WALECZNE SERCE, Pedagogika, Czytajmy razem Anioła Stróża- brat Tadeusz Ruciński, Teksty do CZYTAJMY
WESELE W KOŚCIELE, Pedagogika, Czytajmy razem Anioła Stróża- brat Tadeusz Ruciński, Teksty do CZYTA
TYLKO, Pedagogika, Czytajmy razem Anioła Stróża- brat Tadeusz Ruciński, Teksty do CZYTAJMY RAZEM ANI
WDZIĘK WDZIĘCZNOŚCI, Pedagogika, Czytajmy razem Anioła Stróża- brat Tadeusz Ruciński, Teksty do CZY
BUŁKA NIEZJADAJKA, Pedagogika, Czytajmy razem Anioła Stróża- brat Tadeusz Ruciński, Teksty do CZYTAJ
CZAR ZAKUPÓW, Pedagogika, Czytajmy razem Anioła Stróża- brat Tadeusz Ruciński, Teksty do CZYTAJMY RA
ZWYKŁY KAMIE1, Pedagogika, Czytajmy razem Anioła Stróża- brat Tadeusz Ruciński, Teksty do CZYTAJMY R
DO CHATY AGATY, Pedagogika, Czytajmy razem Anioła Stróża- brat Tadeusz Ruciński, Teksty do CZYTAJMY
BLIZNY, Pedagogika, Czytajmy razem Anioła Stróża- brat Tadeusz Ruciński, Teksty do CZYTAJMY RAZEM AN
SIOSTRA ŁATKA, Pedagogika, Czytajmy razem Anioła Stróża- brat Tadeusz Ruciński, Teksty do CZYTAJMY R
BUSZUJĄCY W ZBOŻU, Pedagogika, Czytajmy razem Anioła Stróża- brat Tadeusz Ruciński, Teksty do CZYT
PIĘKNE OPOWIADANI BRATA TADEUSZA RUCIŃSKIEGO
Brat Tadeusz Ruciński FSC
Kopia Kopia Rozwoj dziecka
Kopia woda
Aplikacje internetowe Kopia

więcej podobnych podstron