Przedsłowie
Dziwne rzeczy dzieją się obecnie w Kościele. Jedni je nazywają "odrodzeniem w Duchu Świętym", a drudzy widzą w nich przemiany rewolucyjne i niszczycielskie; a być może, że jednocześnie dokonują się zmiany tak istotne i tak zasadnicze, że trudno jest je dokładnie rozróżnić w czym są odrodzeniem, a w czym niszczycielską rewolucją.
Niniejsza broszura, przewidziana tylko jako wstęp do rozeznania owego procesu zmian, pragnie dopomóc zakłopotanym katolikom w szukaniu orientacji zgodnej z tradycją dwóch tysięcy lat historii Kościoła katolickiego, a także nieco wytłumaczyć, co się właściwie dzieje obecnie wewnątrz Kościoła. Jest jednak ta broszura tylko wstępem, który ma na celu ułatwić lekturę dalszej i głębszej analizy zachodzących w Kościele zmian, a spowodowanych głównie przeobrażeniami, które zachodzą w świecie współczesnym, ogarniając także i Kościół, gdyż przecież istnieje on i działa w świecie, a nie poza światem. Chrystus Pan obiecał co do Kościoła, że "bramy piekielne nie zwyciężą go", co jednak znaczy, że będą go zwalczać, ale także powiedział, że "a oto ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata" (Mt 28, 20).
Stąd też, my, chrześcijanie, zawsze powinniśmy być optymistami.
x. prof. Michał Poradowski
Sytuacja w Kościele przed Drugim Soborem Watykańskim
Już pierwsza ekipa Chrystusa Pana odzwierciedla słabość natury ludzkiej i jakby zapowiada, iż tak będzie zawsze, a więc aż do drugiego przyjścia Zbawiciela. Znana jest powszechnie opinia o dwunastu apostołach: "...jeden zdrajca (Judasz), drugi zaprzańca (św. Piotr), trzeci niedowiarek (św. Tomasz), a reszta ... pożal się Boże". Nie lepiej było i później, a więc po Wniebowstąpieniu Chrystusa Pana, o czym informują nas Listy św. Pawła i Dzieje Apostolskie.
Co więcej, już św. Piotr, jako pierwszy papież, denuncjuje istnienie "spisku", czyli układu między Synagogą (Żydami) i ówczesną władzą polityczną, reprezentowaną przez Heroda i Piłata, a więc współpracę w zwalczaniu powstającego Kościoła (Dzieje Apostolskie, 4, 26-27). Żydzi stają się inspiratorami prześladowań chrześcijan i Chrześcijaństwa jako takiego poprzez pogan rządzących ówczesnym światem. To oni spowodowali okrutne prześladowania najpierw w Palestynie, a później w całym cesarstwie rzymskim, a to głównie w czasach rządów Nerona.
Dzieje Apostolskie informują nas, że nawrócenia w Palestynie były masowe i że pierwsi chrześcijanie pochodzili z najrozmaitszych ludów, kultur i wierzeń pogańskich, a także i żydowskich. Palestyna w owym czasie należała do cesarstwa rzymskiego, które rozciągało się daleko poza Europę na wschód (Azja Mniejsza) i na południe (Afryka), a więc na ludy o najrozmaitszych wierzeniach i obyczajach. Widząc cuda czynione przez apostołów [poganie] przyjmowali Dobrą Nowinę (Ewangelię), ale często zachowując swe dawne obyczaje i zapewne wiele z dawnych swych wierzeń, stąd też nic dziwnego, że w tym pierwotnym Chrześcijaństwie nauka Chrystusa Pana często mieszała się z poprzednimi wierzeniami, co w praktyce prowadziło do pewnych syntez, a więc do różnych herezji i sekciarstwa. Wiele świadectw co do tego dają nam Listy św. Pawła i innych apostołów.
W pierwszych latach nawet sami apostołowie zajmowali różne pozycje wobec tych "mieszanek" religijnych. Głównym tematem dyskusji między nimi były wierzenia i praktyki nawróconych Żydów, a przede wszystkim sprawa obrzezania i koszeru, a więc czy niezbędnym jest najpierw dla pogan przyjęcie mozaizmu, przed przyjęciem Chrztu świętego. To dopiero Pierwszy Sobór (około roku 50) rozstrzygnął spór w tej sprawie, odrzucając tego rodzaju warunki przyjęcia do wspólnoty chrześcijańskiej. Wobec nawróceń z mozaizmu było to tolerowane, ale wobec nawróceń z różnych wierzeń pogańskich zostało całkowicie zabronione. Pewne wpływy mozaizmu były wówczas nieuniknione (zresztą tak jest aż do dzisiaj), gdyż Kościół uznał Stary Testament za część integralną Biblii. Stąd też w ciągu całej historii Kościoła zawsze istnieją pewne wpływy mozaizmu, co jest szczególniej widoczne aż do dziś w protestantyzmie. Biblia [jest] bowiem księgą obszerną a w niej Stary Testament objętościowo znacznie większą częścią, a nadto znajdującą się w Biblii na pierwszym miejscu (a zwykle czytelnik Biblii zaczyna jej lekturę od początku), o wiele więc dłużej [czytelnik] znajduje się pod wpływem Starego Testamentu, niż pod wpływem nauki Nowego Testamentu, który stanowi praktycznie tylko dodatek do Starego Testamentu, a nawet często, jeśli chodzi o niektóre sekty protestanckie, w ogóle nie jest czytany.
Poza stałym wpływem mozaizmu poprzez lekturę Starego Testamentu istniały także i inne silne wpływy różnych religii, które były w cesarstwie rzymskim praktykowane. Często też szukano pewnego pojednania różnych wierzeń, zwłaszcza w pierwszym okresie, czyli aż do Edyktu Mediolańskiego (313). To dopiero po tym edykcie Chrześcijaństwo zapanowało oficjalnie w całym cesarstwie. Faktem jest, że niektóre wierzenia pogańskie zachowały się w pewnych środowiskach aż do dziś i to nawet we Włoszech.
W czasach apostolskich istnienie różnych herezyj w Kościele było prawie nagminne. Św. Paweł często się na to skarży. I tak np. w Drugim Liście do Koryntian pisze: "Jeśli bowiem przychodzi ktoś i głosi wam innego Jezusa, jakiegośmy wam nie głosili, lub bierzecie innego ducha, któregoście nie otrzymali, albo inną Ewangelię, nie tę, którąście przyjęli - znoście to spokojnie..." (2 Kor "Ci fałszywi apostołowie to podstępni działacze, udający apostołów Chrystusa. I nic dziwnego. Sam bowiem szatan podaje się za anioła światłości" (2 Kor 11, 13-14). Do Galatów zaś pisze: "Nadziwić się nie mogę, że od tego, który was łaską Chrystusa powołał, tak szybko chcecie przejść do innej Ewangelii. Innej jednak Ewangelii nie ma: są tylko jacyś ludzie, którzy sieją wśród was zamęt i którzy chcieliby przekręcić Ewangelię Chrystusową. Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy - niech będzie przeklęty" (Ga 1, 6-8).
W Liście do Kolosan tak przestrzega: "Baczcie, aby kto was nie zagarnął w niewolę przez tę filozofię będącą czczym oszustwem, opartą tylko na ludzkiej tradycji, na żywiołach świata, a nie na Chrystusie" (Kol 2, 8).
Jedną z najważniejszych zapowiedzi Chrystusa Pana było Jego powtórne przyjście, więc też wielu nawróconych na wiarę chrześcijańską spodziewało się że nastąpi to jeszcze za ich życia, stąd też przestroga św. Pawła w Drugim Liście do Tesaloniczan: "Niech was w żaden sposób nikt nie zwodzi, bo dopóki nie przyjdzie najpierw odstępstwo i nie objawi się człowiek grzechu, syn zatracenia (a więc Antychryst - przyp. M.P.), który się sprzeciwia i wynosi ponad wszystko, co nazywa się Bogiem..." (2 Tes 2, 3-4).
W Drugim Liście do Tymoteusza św. Paweł przepowiada zepsucie przed końcem świata i drugim przyjściem Chrystusa Pana: "A wiedz o tym, że w dniach ostatnich nastaną chwile trudne. Ludzie bowiem będą samolubni, chciwi, wyniośli, pyszni, bluźniący, nieposłuszni rodzicom, niewdzięczni, niegodziwi, bez serca, bezlitośni, miotający oszczerstwa, niepohamowani, bez uczuć ludzkich, nieprzychylni, zdrajcy, zuchwali, nadęci, miłujący bardziej rozkosz niż Boga" (2 Tm 3, 1-4).
Na obecność fałszywych proroków wśród chrześcijan skarży się także i św. Piotr: "Znaleźli się jednak fałszywi prorocy wśród ludu tak samo, jak wśród was będą fałszywi nauczyciele, którzy wprowadzą wśród was zgubne herezje" (2 P 2, 1). Zapowiada też św. Piotr powrót wielu do dawnego pogaństwa: "I zwrócił się pies do wymiotu swego" (2 P 2, 22). Przestrzega też św. Piotr, że drugie przyjście Chrystusa Pana będzie zaskoczeniem: "Jak złodziej zaś przyjdzie dzień Pański..." (2 P 3, 10). A św. Jan Ewangelista w drugim swym Liście przypomina: "Wielu bowiem pojawiło się na świecie zwodzicieli, którzy nie uznają, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele ludzkim. Taki jest zwodzicielem i Antychrystem" (2 J 1, 7).
Tych kilka przykładów, wziętych z Nowego Testamentu, podaje się tutaj, aby przypomnieć, że słabość ludzka, spowodowana przez grzech pierworodny, stale jest obecna w dziejach Kościoła i to właśnie nam tłumaczy, że mimo swej świętości Kościół zawsze miał swoje trudności, kryzysy i objawy swej słabości moralnej, ale mimo to zawsze triumfuje, gdyż stale jest w nim obecny jego Założyciel.
Obok tej słabości, Kościół też zawsze był zwalczany przez swych wrogów, czy to wprost, jak za czasów prześladowań, aż do czwartego wieku, czy też [przy pomocy infiltracji dokonywanej przede wszystkim przez] Żydów, ale nie tylko Żydów. Należy pamiętać, że nowo powstały Kościół był zagrożeniem dla wielu religij, które wówczas panowały i przez wiele wieków stanowiły struktury społeczne i państwowe. Może najważniejszymi były w pierwszych wiekach struktury religijne Celtów i oficjalnej religii cesarstwa rzymskiego. Kapłani tych religii należeli do najwyższej warstwy społeczeństwa, a czuli się zagrożeni szerzeniem się nowej religii, którą z początku uważali za sektę żydowską. W pierwszych wiekach Kościół żył w katakumbach, czyli w konspiracji, a właśnie środowisko konspiracyjne jest najlepszą okazją do infiltracji przez wrogów, w tym wypadku nie tylko kapłanów żydowskich, ale także i celtyckich. Należy też pamiętać, że ci ułomni apostołowie okazali się ludźmi świętobliwymi i prawie wszyscy zmarli jako męczennicy. Podobnie było i później, bo przez wszystkie wieki Kościół cieszył się ludźmi świętobliwymi i tysiące ich wynosił na ołtarze, jako przykład dla następnych pokoleń.
Zapamiętajmy przeto, że pierwszą i główną infiltracją wrogów Kościoła byli zawsze i są do dziś Żydzi. [Niektórzy z nich] czynią to świadomie, jako wrogowie Chrześcijaństwa, inni szczerze nawracają się na wiarę chrześcijańską, ale jako Żydzi nie zawsze są w stanie wyzbyć się całkowicie swej, mającej wiele tysięcy lat tradycji. Nadto, także i Żydzi, najszczerzej wierzący w Chrystusa Pana, nie zawsze potrafią wychować należycie swe dzieci w wierze katolickiej, a stąd też albo powracają w następnych pokoleniach do wiary swych przodków, albo też stają się niewierzącymi lecz przynależącymi do społeczeństwa chrześcijańskiego w sensie tylko cywilizacyjnym, co nie przeszkadza, że często pozostają osobami szlachetnymi, choć obojętnymi w spawach religijnych.
Masowe nawrócenia się Żydów na wiarę chrześcijańską, jak to było z marranami w Hiszpanii lub też z "frankistami" w Polsce (od nazwiska Frank, w połowie osiemnastego wieku) okazały się raczej oportunistyczne. Znaczna część protestantów, zwłaszcza kalwinów, to potomkowie nawróconych na Chrześcijaństwo Żydów.
Obecność Żydów w Kościele katolickim, zwłaszcza tych niecałkowicie nawróconych przyczyniła się do pojawienia się wielu herezyj [1]. To nie tylko arianizm był herezją żydowską, ale także niezliczone herezje późniejsze, a przede wszystkim protestantyzm, [w tym] kalwinizm.
Drugim zdecydowanym wrogiem Chrześcijaństwa jest masoneria. Różne są opinie co do jej powstania. Najprawdopodobniej ma ona jakieś związki z najdawniejszymi religiami, a zwłaszcza z cechami kapłańskimi różnych religii pogańskich, oraz z cechami architektów najdawniejszych cywilizacji. Jej główną charakterystyką jest tajemniczość, co jej ułatwia przypisywanie sobie niebywałych wpływów w najdawniejszych cywilizacjach. Ukazanie się Chrześcijaństwa, a zwłaszcza triumfy Kościoła katolickiego prawdopodobnie masoneria przyjęła jako konkurencję, a więc i jako swego wroga. Nadto, tajemniczość masonerii, podkreślana w różnych jej rytach, przyczyniła się do podejrzewania masonerii o kult Szatana. W średniowieczu masoneria działała głównie w cechach budowniczych, a więc będąc tylko półtajną. Choć dawno była znana, to jednak dopiero w początkach wieku osiemnastego ujawniła się oficjalnie w formie tzw. lóż masońskich.
Po ujawnieniu się niemal natychmiast zaczęła działać we wszystkich krajach [Europy], stając się swego rodzaju "modą" zwłaszcza w świecie ludzi wykształconych i zamożnych. W początkach osiemnastego wieku prawie nikt nie wiedział czym jest owa masoneria. Nadto sama przedstawiała się jako stowarzyszenie "filozoficzne" oraz dobroczynne. Stąd też [...] warstwa społeczna zwana "mieszczaństwem" (do którego przyłączyła się dawna szlachta, która przenosiła się gromadnie do miast) przyjęła ujawnienie się owego cechu architektów i budowniczych z wielką radością, jako czegoś co im brakowało: dyskusyj "filozoficznych", (które właściwie były politycznymi) i rozrywki, które polegały na ciągłych "przyjęciach" literackich, przy dobrze zastawianych stołach. Nic więc dziwnego, że w początkach osiemnastego wieku te towarzystwa "filozoficzne" stały się bardzo modne i ówcześni mieszczanie uważali sobie za wielki zaszczyt przyjmować u siebie owych "filozofów". Najgorliwszymi członkami owych towarzystw "filozoficznych" stali się księża i biskupi, nie podejrzewając w tym nic zdrożnego. Tak to, na przykład we Francji, w połowie wieku osiemnastego prawie wszyscy biskupi i księża, zwłaszcza zakonnicy, masowo wstąpili do masonerii. Dzisiejszy znawca tego okresu historyk Georges Virebeau, w swej książce Prélatset Francsmaçons, daje nam listę masonów z najdrobniejszymi szczegółami kiedy i gdzie wstąpili do takich czy innych lóż masońskich biskupi i księża-kanonicy we Francji. To dopiero po ukazaniu się encykliki papieża Klemensa XII, In Eminenti, w roku 1738, dowiedziano się, że jest to instytucja wroga Kościołowi i wierze chrześcijańskiej. Ale, w owych czasach, kiedy jeszcze nie było gazet, wydanie owej encykliki nie mogło zaraz dać poważniejszych skutków, zwłaszcza, że prawie wszystkie te loże były kierowane przez księży i biskupów, a nawet było wiele lóż, które miały swe siedziby w klasztorach. Nadto, niemal wszyscy ci księża, biskupi i kanonicy, należąc do owych lóż nic zdrożnego w tym nie widzieli, gdyż ówcześni "bracia" byli bardzo ostrożni, nie atakowali Kościoła, ani wiary i uczuć religijnych, lecz wręcz przeciwnie, nie tylko bronili religii, ale ciągle mówili o Bogu-Architekcie Świata. Stąd też wpływ tej pierwszej encykliki był bardzo mizerny. Przyjazd do Francji słynnego masona amerykańskiego Franklina, jako ambasadora Stanów Zjednoczonych, także przyczynił się do upowszechnienia masonerii we Francji. Prawie przez cały wiek osiemnasty w Europie masoneria cieszyła się popularnością i niemal przez wszystkich była dobrze widziana. We Francji masoni wykorzystali tę sytuację znakomicie przygotowując spokojnie i metodycznie rewolucję francuską. Tak zwane sociétés do pensée funkcjonowały we wszystkich miastach i miasteczkach na całym terytorium Francji, przygotowując gilotyny dla swych przeciwników. Funkcjonowanie lóż pozwalało na doskonałe rozróżnienie między zwolennikami i przeciwnikami rewolucji i jej ideologii. Stolica Apostolska, doskonale poinformowana przez własną policję Państwa Papieskiego o celach działalności masonerii, niestrudzenie wydaje nowe encykliki i różne dokumenty przeciwko masonerii, a szczególniej dla poinformowania duchowieństwa, które tak naiwnie współpracowało z masonerią. Są to prawie wszystko encykliki doktrynalne, a więc uświadamiające o wrogim stosunku masonerii wobec Kościoła. To dopiero po rewolucji francuskiej nadchodzi nowa seria encyklik papieskich, które ujmują zagadnienie masonerii także z punktu wiedzenia politycznego.
Loże masońskie ujawniają się dopiero w początkach wieku osiemnastego, a ich ujawnienie się (zresztą tylko częściowe), jest pewnego rodzaju niespodzianką, okazuje się bowiem, że od dawna istniejące cechy murarzy oddawały się nie tylko swym zajęciom zawodowym, a więc budownictwu, lecz także i życiu towarzyskiemu, a nawet tzw. "filozofii". Ujawniając się, pozostawały jednak do pewnego stopnia nadal okryte tajemniczością i to właśnie owa tajemniczość okazała się najsilniejszym magnesem, przyciągającym ciekawych.
Te ujawniające się loże rozpoczęły swą działalność przede wszystkim w środowisku najbardziej kulturalnym, zamożnym i nieco znudzonym, jakim była w owym czasie arystokracja i dwory królewskie. Znudzenie przyszło jako skutek przekształcania się rycerstwa w arystokrację. Rycerstwo nigdy nie nudziło się, gdyż stale walczyło na najrozmaitszych frontach, nieraz bardzo dalekich, jak na przykład krucjaty, ale kiedy część rycerstwa przekształciła się w regularne i płatne wojsko, a druga część w ziemiaństwo, gdy zamki przekształciły się w pałace czy dwory, a znaczna część ziemiaństwa z czasem przeniosła się do miast i miasteczek, nie będąc zbytnio obarczona ciężką pracą, przyszło znudzenie, a stąd też i zainteresowanie lożami masońskimi, które dostarczały nieco rozrywki i dysputowania na tematy "filozoficzne".
W ciągu pierwszej połowy osiemnastego wieku właściwie nikt nic nie wiedział na temat masonerii, a najmniej o niej wiedzieli sami masoni, zwłaszcza jeśli chodzi o coś zdrożnego. To dopiero dzięki encyklikom papieskim, zaczętym słynną encykliką papieża Klemensa XII (1738), katolicy zostali nieco ostrzeżeni przed wstępowaniem do masonerii. Ale wiadomo już z Biblii, że owoc zakazany staje się najbardziej pożądanym. To też nic dziwnego, że w połowie osiemnastego wieku nie tylko katolicy świeccy, ale głównie duchowieństwo, zainteresowali się masonerią, wstępując masowo do lóż, jako stowarzyszeń "filozoficznych" i rozrywkowych, będąc wówczas często związanymi z arystokracją. Było to w owym czasie pewnego rodzaju "moda". Niemal w całej zachodniej Europie, w połowie wieku osiemnastego, wielu księży i biskupów należy do masonerii. Co więcej, w wielu krajach zakładano loże masońskie nawet w klasztorach. Można też przypuścić, że stała i liczna obecność duchowieństwa na posiedzeniach owych lóż krępowała nieco ich kierowników, stąd też unikali oni dyskusyj na tematy, które mogłyby zniechęcać, czy też oddalać duchowieństwo.
W początkach wieku osiemnastego ukazanie się jakiejś encykliki papieskiej nie mogło mieć większego znaczenia, gdyż wieść o niej rozchodziła się bardzo wolno i tylko w pewnym zakresie. Gazet jeszcze prawie nie było [...] Stąd też o dokumencie (zwanym wówczas Konstytucją Pontyfikalną) papieża Klemensa XII, In Eminenti, z roku 1738, mało kto słyszał. Dlatego też, aż do rewolucji francuskiej (1789) o negatywnych aspektach masonerii prawie nic nie wiedziano, mimo iż ukazało się w owym okresie wiele dokumentów papieskich atakujących masonerię. Ale już po ogłoszeniu dokumentu In Eminenti przez papieża Klemensa XII (1738), który to dokument nie tylko zabrania należenia do masonerii, ale także wyjaśnia czym jest masoneria, trudno jest usprawiedliwić fakt tak częstego należenia do niej tylu biskupów i prałatów; wszyscy oni ipso facto zostali wyklęci (ekskomunika). Nadto, zaraz niemal po tej pierwszej encyklice zakazującej należenia do masonerii katolikom, ukazuje się cała seria dokumentów, które z jednej strony informują czym jest masoneria i przedstawiają ją jako największego wroga Kościoła, a z drugiej strony ponawiają kary kościelne za przynależność do niej, a jednak z uporem tak wielu dostojników Kościoła nadal wstępuje do lóż i dochodzi do najwyższych urzędów w Kościele. Jest jednak pewna różnica między sytuacją w początkach XVIII-go wieku, a więc przed encykliką In Eminenti i po niej, a polega ona na tym, że przed encykliką przynależność ta była publiczna i powszechnie znana, a po ogłoszeniu encykliki ta przynależność jest raczej poufna i władzom kościelnym nieznana. Stąd też dochodzi się do sytuacji, w której nawet najwyżsi urzędnicy Kurii Watykańskiej są masonami zamaskowanymi. Jako przykład ilustracyjny może służyć fakt, który miał miejsce za rządów papieża Leona XIII. Papież ten wielokrotnie potępiał masonerię i jego encyklika Humanum Genus (1884) jest do dzisiaj jednym z najważniejszych dokumentów w sprawie masonerii, a jednak za jego pontyfikatu Sekretarzem Stanu był kardynał Rampolla. Kiedy papież Leon XIII zmarł i zwołano konklawe, aby wybrać nowego papieża, największą ilość głosów otrzymał ów kardynał Rampolla. W czasie głosowania kardynał Puzyna, biskup krakowskiej diecezji, będącej wówczas pod władzą cesarza Austrii, z rozkazu cesarza zawetował ten wybór, motywując swoje weto faktem, że kardynał Rampolla jest masonem. W owym czasie cesarz Austrii, uznany przez władzę kościelną za kontynuatora cesarstwa Karola Wielkiego (który podobno miał prawo weta przy wyborze papieża), powołując się na swój przywilej polecił kardynałowi Puzynie zawetować wybór Rampolli, gdyż policja austriacka wykryła, że jest on masonem. W następnym głosowaniu otrzymał większość głosów kardynał Sarto, przyjmując tytuł papieża Piusa; późniejszy Pius X, święty. Otóż co nas tutaj najbardziej obchodzi to fakt, że przez wiele lat Sekretarzem Stanu był w Watykanie kardynał-mason, całą duszą służący masonerii, mianując biskupami na całym świecie masonów; tak to pod koniec wieku XIX i w początkach wieku XX było wielu masonów w hierarchii Kościoła i to na całym świecie; byli to masoni ukryci, ale czynni, faworyzujący przede wszystkim modernizm, czyli tzw. "nową teologię", teologię heretycką, zatruwającą naukę Chrystusa Pana. Ta sytuacja trwała wiele lat właśnie w przededniu Drugiego Soboru Watykańskiego, stąd też nic dziwnego, że w czasie tego soboru tylu prałatów okazywało swą sympatię modernizmowi i tej "nowej teologii", czyli ideom masońskim i heretyckim, które w dużej mierze weszły do dokumentów Drugiego Soboru Watykańskiego, a przez nie do nauki posoborowej. Dlatego też nic dziwnego, że i w nowym Katechizmie Kościoła Katolickiego nie wszystko jest w porządku.
Obecnie jest wiadomo, że kardynał Mariano Rampolla di Tindaro (1843-1913) nie był zwykłym masonem, lecz wielką eminencją w masonerii, należąc do Zakonu Świątyni Wschodu (l'Ordre du Temple d'Orient); instytucji uważanej za jedną z najważniejszych, które działają wewnątrz Kościoła. [Obok niej istnieją] Gnostycki Kościół Katolicki, Zakon Kawalerów Ducha Świętego Jana, Zakon Kawalerów Maltańskich, Zakon Kawalerów Grobu Świętego, Tajemniczy Kościół Świętego Graala, Hermetyczne Bractwo Światłości, Święty Zakon Różokrzyżowców Heredomu, Królewski Zakon Świętego Enocha, Zakon Martynistów, Zakon Świętego Bhai i wielu innych instytucyj masońskich [2].
Po Soborze Watykańskim Drugim prasa włoska, głównie Il Borghese zaczęła podawać wiele wiadomości o przynależności różnych dostojników Kościoła, pracujących w Watykanie, do różnych lóż masońskich, obliczając ich na około 121 osób i podając bardzo dokładne dane: kiedy i gdzie wstąpił do loży, jakie zajmuje urzędy i godności w lożach, a jakie w Watykanie. Ogłoszono też wiele wywiadów z tymi masonami. Oczywiście, trzeba być bardzo ostrożnym co do tych danych prasowych, gdyż wiadomo, że prasa przede wszystkim szuka sensacji, ale faktem jest, że i obecnie wielu prałatów, pracujących w Watykanie, należy do masonerii, a przecież masoneria, według opinii wielu papieży, jest największym wrogiem Kościoła. Znana też jest tajemnicza śmierć papieża Jana Pawła I. Wiadomo, że nastąpiła ona zaraz kiedy otrzymał on listę masonów pracujących w Watykanie i kiedy zażądał od swego Sekretarza Stanu wyjaśnienia tej sprawy. Śmierć jego jest do dzisiaj "tajemnicza" w tym sensie, że nie zostało wyjaśnione kiedy, dlaczego i jak zmarł człowiek, który obejmując to stanowisko był w pełni sił i zdrowia. Nie zrobiono sekcji zwłok i nie wyjaśniono przyczyny zgonu, wszystko do dzisiaj jest pokryte dziwną tajemnicą. Dziwnie też szybko zmarli różni dygnitarze masońscy pracujący w Watykanie.
Ale to nie tylko w Watykanie jest tak wielu masonów, jest ich bowiem także wielu wśród biskupów w różnych krajach, zwłaszcza w Ameryce Południowej i Północnej, we Francji, w Niemczech i w Austrii. Także znikły zakazy przynależności do masonerii w nowym Kodeksie Prawa Kanonicznego. Dawne Prawo Kanoniczne kategorycznie zabraniało katolikom należeć do masonerii, ale po Drugim Soborze Watykańskim, kiedy wypracowano nowy Kodeks Prawa Kanonicznego, dostosowany do nauki DSW, zniesiono w nim zakaz przynależności do masonerii [3], to też jest przecież bardzo wymowne. I można się zapytać: czy wobec tego obecnie wolno katolikom wstępować do lóż masońskich? Zdaje się że tak, skoro tylu prałatów, pracujących w Watykanie chlubi się przynależnością do masonerii. Czyżby więc masoneria przestała być wrogiem Kościoła? Nic podobnego, bo przecież widzimy jak na całym świecie masoneria w dalszym ciągu szerzy swą ideologię antychrześcijańską, walcząc wszędzie o laicyzm Państwa, o aborcję, o rozwody, o szerzenie ateizmu, o rozdział Kościoła od Państwa (w czym odnieśli wielkie zwycięstwo w samym Kościele i w nowym Kodeksie Prawa Kanonicznego), o seksualizm, liberalizm, kosmopolityzm itd.
Wszyscy papieże przedsoborowi potępiali masonerię i jej ideologię. I tak, na przykład, papież Benedykt XIV potępia masonerię w swej encyklice Providas (1751), Klemens XIII w encyklice Christianae Republica (1766), Pius VI w encyklice Inscrutabile (1775), a po rewolucji francuskiej ukazuje się nowa seria encyklik papieskich przeciwko masonerii o charakterze raczej politycznym, niż doktrynalnym, gdyż powstaje sprawa Państwa Kościelnego we Włoszech, które to Państwo masoneria usiłuje całkowicie zniszczyć, stąd też encykliki Piusa VII Ecclesiam (1821), Leona XII Ubi Primum (1824) i Quo Graviore (1825), Piusa VIII Traditi Humilitate (1829), a głównie encyklika papieża Grzegorza XVI Mirari Vos (1832).
Ale najostrzejsze encykliki potępiające masonerię wydał dopiero papież Pius IX (1792-1878). Był to kapłan niebywale pobożny, świątobliwy, a jego proces beatyfikacyjny był już prawie ukończony za czasów papieża Piusa XII i zapewne byłby wyniesiony na ołtarze, gdyby Pius XII nie zmarł przed przygotowywaną beatyfikacją. Żaden z papieży nie zwalczał tak gorliwie masonerii jak właśnie Pius IX, jego bowiem encykliki przeciwko masonerii są nie tylko wyjątkowo ostre, ale przede wszystkim wykazujące doskonałą znajomość tego wroga Kościoła. Najgłówniejszymi są następujące: Qui Pluribus (1846), w której piętnuje masonerię jako kult sataniczny; Nostis et Nobiscum (1849), potępiająca marksistowski komunizm natychmiast po ukazaniu się Manifestu komunistycznego Karola Marksa (1848). W roku 1854 rozpoczyna nową serię encyklik przeciwko masonerii, ale z punktu widzenia spraw Kościoła należy uznać za encyklikę najważniejszą i najbardziej obecnie aktualną Quanta Cura (1864) i dołączony do niej tzw. Syllabus, czyli zbiór błędów głoszonych przez ówczesnych pseudoteologów, a który to dokument był uważany jakby za podręcznik teologii dogmatycznej Kościoła katolickiego aż do czasów Drugiego Soboru Watykańskiego, który to Sobór, owe błędy wyliczone w Syllabusie, częściowo włączył do swej nauki, powodując obecny niebywały zamęt w teologii i w całym życiu Kościoła.
Giovanni Maria Mastai Ferretti, późniejszy papież Pius IX, rozpoczął swą pracę w Kościele wstępując do służby dyplomatycznej Stolicy Apostolskiej, jako nuncjusz wysłany do Chile. Ówczesny rząd chilijski i całe społeczeństwo przyjęli go z wyjątkowym entuzjazmem, a to głównie dlatego że w ten sposób Stolica Apostolska uznała Państwo Chilijskie za w pełni suwerenne i niepodległe. To też nuncjaturze ofiarowano piękny kościół i wspaniałą willę poza miastem, a kiedy późnej Ferretti został obrany papieżem dla wyróżnienia go nazwano nowy i piękny most na rzece, która dzieli miasto Santiago, imieniem papieża Piusa IX. Dotąd wspomina się go w Chile z wielkim szacunkiem, a przede wszystkim z dużą serdecznością. Jego też imieniem została nazwana ulica, która prowadzi od owego mostu do sanktuarium Matki Bożej na wspaniałej górze św. Krzysztofa, a która to góra znajduje się obecnie w samym centrum Santiago, stolicy Chile.
Nuncjusz Giovanni Maria Mastai Ferretti, podobno z polecenia ówczesnego papieża wstąpił do masonerii w roku 1823 i formalnie należał do niej aż do dnia, kiedy masoneria uznała za właściwe go wyrzucić. Decyzję tę podjęto dnia 27 marca 1874 roku, a więc tylko cztery lata przed śmiercią papieża. Dane na ten temat podaje znawca masonerii i autor wielu książek o niej, znany pisarz amerykański Paul A. Fisher, w swej sensacyjnej książce Behind the lodgedoor , wydanej ostatnio w Stanach Zjednoczonych (pierwsze wydanie 1988, drugie wydanie 1989, którym się tutaj posługuję). Ale skąd autor ma te dane? Otóż z głównego czasopisma masońskiego w Stanach Zjednoczonych, jakim jest New Age. Jeśli chodzi o wspomniane tutaj szczegóły, to znajdują się one w owym czasopiśmie w numerze z lutego z roku 1950, w artykule-studium When Pius IX was ignominiously expelled from Masonry, są to stronice 71-72.
To co pisze Paul A. Fisher odnośnie papieża Piusa IX należy brać bardzo ostrożnie, gdyż także istnieją i inne informacje co do nadużyć ze strony masonerii. I tak na przykład czasopismo francuskie Présence Socialiste (nr 59, 1977), redagowane przez masonów Leon Boutbien i Guy Vinatrel, przypomina, że w dziewiętnastym wieku, pewien fotograf-mason (którego nazwiska nie podają), zażartował sobie rozprowadzając zrobioną przez siebie fałszywą fotografię papieża Piusa IX, udekorowanego wstęgą masońską i sam dziwił się, że jego znajomi, którym sam te fotografie ofiarowywał, uwierzyli, że jest ona autentyczna. Dane te podaje Georges Virebeau w swej książce Prélats et Francs-Maçons, Paryż 1992, s. 25. W wieku osiemnastym, a zwłaszcza w jego drugiej połowie, przynależność duchowieństwa katolickiego, prawosławnego, a szczególniej protestanckiego, do masonerii była nagminna. We wspomnianej książce Virebeau podaje listę księży, biskupów i zakonników katolickich we Francji, należących do masonerii, z wszelkimi szczegółami podaje kiedy, gdzie i do jakiej loży wstępowali, i jak długo w niej "pracowali". Lista ta podaje aż 262 nazwiska, wśród których trzy są polskie.
Dodajmy jeszcze, że świętobliwy papież Pius IX był wyjątkowo "mariańskim" papieżem i to on ogłosił dogmat Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w roku 1854, co spotkało się z ogromną krytyką, ale także z cudownym potwierdzeniem ze strony Najświętszej Dziewicy w cztery lata później, a więc w roku 1858, w czasie Jej objawień w Lourdes, kiedy ukazując się dzieciom powiedziała o sobie: "Jam jest Niepokalane Poczęcie".
Mimo bardzo słabego zdrowia, papież Pius IX był niesłychanie aktywny, zwłaszcza w okresie kiedy zwołał Pierwszy Sobór Watykański, który jednak nie został ukończony, gdyż jego obrady zostały przerwane przez wybuch rewolucji we Włoszech. Rewolucja ta miała różne przyczyny, ale bodajże najważniejszą była walka o zjednoczenie Włoch, co zakładało włączenie Państwa Kościelnego do nowego Państwa Włoskiego, a stało się to w roku 1870. Dopiero układ między Mussolinim i papieżem Piusem XI pozwolił Kościołowi odzyskać własne, choć symboliczne państwo, zwane Citta del Vaticano.
Pierwszy Sobór Watykański ogłosił także dogmat nieomylności papieża w sprawach Wiary, co jednak często było interpretowane niewłaściwie, jakoby każdy papież [zawsze] miał być nieomylnym. W rzeczywistości warunki tejże nieomylności papieża w sprawach wyłącznie Wiary są bardzo jasne i ograniczają tę nieomylność do spraw dogmatycznych.
W wieku XIX ukazują się nadal różne encykliki papieskie zwalczające masonerię, gdyż przez cały ów wiek masoneria usiłuje zlaicyzować szkolnictwo i ustawodawstwo, szerząc swój naturalistyczny światopogląd, całkowicie przeciwstawiający się światopoglądowi chrześcijańskiemu. Nadto staje się oczywiste, że masoneria popiera wszelkiego rodzaju rewolucje, które w rzeczywistości są inspirowane przez ideologię rewolucji francuskiej, [...] a więc naturalizm, laicyzm, antropocentryzm, immanentyzm, itd. Co więcej, masoneria zostaje uznana za Antykościół, stąd też przynależność do masonerii staje się dla katolików, a zwłaszcza dla duchowieństwa, czymś absurdalnym. To też, w niektórych diecezjach biskupi zakazują uroczystych pogrzebów dla zmarłych katolików-masonów.
Natomiast nieco odmienną jest sytuacja w owym czasie w Stanach Zjednoczonych, gdzie niektóre sekty protestanckie utrzymują przyjazne stosunki z masonerią, a także z synagogami. To właśnie w tym środowisku powstał prąd religijny, który wkrótce przyjął nazwę "ekumenizmu".
Tradycyjne prawo kanoniczne, a zwłaszcza Kodeks Prawa Kanonicznego z roku 1917, zabrania małżeństw z osobami należącymi do masonerii oraz pogrzebów religijnych, a także przynależności [masonów] do stowarzyszeń katolickich; zakazuje również przyjęcia masonów do nowicjatów lub seminariów duchownych, a przede wszystkim należenia do masonerii pod karą ekskomuniki (c. 2335), zarezerwowanej Stolicy Apostolskiej.
Jest więc bardzo symptomatyczne, że po Drugim Soborze Watykańskim, w nowym Kodeksie Prawa Kanonicznego z roku 1983, kary te zostały zniesione. Ale dlaczego zostały zniesione? Czy dlatego, że zmienił się stosunek masonerii wobec Kościoła? Nie, gdyż masoneria pozostaje taką jaką była, a tylko zmienił się stosunek władz kościelnych wobec masonerii, kiedy to masoneria zdołała pozyskać znaczną część duchowieństwa posoborowego, zwłaszcza w samym Watykanie, o czym wiele pisała prasa włoska, podając nazwiska dostojników Kościoła należących do masonerii.
Świętobliwy Pius X walczył z masonerią podobnie jak i jego poprzednicy, a więc głównie encyklikami, które przestrzegały katolików przed niebezpieczeństwem ideologii masonerii i to za jego pontyfikatu powstała specjalna instytucja do zwalczania wpływów masonerii w Kościele, zwana Sodalitium Pianum, a kierowana przez bpa Benigni (1862-1934). Wpływy masońskie wyrażały się przede wszystkim w modernizmie.
Najważniejszymi encyklikami św. Piusa X o masonerii są: Iucunda Sane (1904), która denuncjuje walkę masonerii z Kościołem katolickim we Francji. Dwa lata później wydaje drugą encyklikę pod tytułem Vehementer Nos (1906) w obronie moralności chrześcijańskiej we Francji, zwalczanej ustawodawstwem masońskim. W rok później, jeszcze silniej podkreśla w encyklice Une Fois Encore (1907), że dechrystianizacja Francji jest dziełem masonerii, której ideologia przenika do duchowieństwa. W następnej encyklice, a więc Pascendi (1907) stwierdza iż istnieją już duchowni, którzy chcieliby zreformować Kościół według ideologii masońskiej, co przejawia się przede wszystkim w modernizmie, który ponownie potępia i nazywa "ściekiem wszelkich herezji". Śmierć przerywa jego walkę z modernizmem i masonerią w roku 1914. Jego następcą zostaje Benedykt XV, któremu przypada rządzić Kościołem w okresie pierwszej wojny światowej, pod koniec której w Rosji zaczyna się rewolucja bolszewicka, zapowiedziana przez Najświętsza Dziewicę Maryję w Fatimie.
Po krótkim, ośmioletnim pontyfikacie Benedykta XV, zostaje wybrany papieżem kardynał Ratti, który pracował w Nuncjaturze w Warszawie w czasie inwazji sowieckiej, przeżywając z narodem polskim zwycięstwo 15 sierpnia, które przeszło do historii jako "Cud nad Wisłą". Po śmierci Piusa XI zostaje wybrany na papieża kardynał Pacelli, przyjmując imię także Piusa, a więc Piusa XII. Wszyscy ci trzej papieże doskonale zdawali sobie sprawę z niebezpieczeństwa przenikania ideologii masońskiej do wewnątrz Kościoła, a to głównie przez tzw. "nową teologię", która wykluła się z modernizmu. Niebezpieczeństwo ze strony masonerii nie było jedyną troską tych papieży, gdyż jednocześnie świat chrześcijański został zagrożony rewolucją komunistyczną rozciągającą się na cały świat aż z Rosji, a także i niebezpieczeństwem totalitaryzmu Hitlera. Stąd też odnośne encykliki owych papieży. Mieli oni jednak świadomość, że za modernizmem, za "nową teologią", za hitleryzmem i komunizmem znajduje się masoneria [4].
Już w okresie między pierwszą i drugą wojną światową zaczyna się flirt niektórych jezuitów z przedstawicielami masonerii, a to głównie najpierw we Francji, a nieco późnej i w innych krajach europejskich (Szwajcarii, Niemczech, Austrii, itd.). Był on motywowany niebezpieczeństwem totalitaryzmów, najpierw Hitlera, a nieco później także i Stalina. Także groza zbliżającej się drugiej wojny światowej była dla niektórych motywacją zbliżenia między masonerią i Kościołem. Głównym promotorem tego zbliżenia był we Francji jezuita Berteloot. Jednocześnie mówi się też o konieczności "wyciągnięcia ręki" do komunistów. Kampanię prasową tego zbliżenia prowadziło we Francji czasopismo "katolickie" Sept. Wybuch wojny nie przerywa tych zbliżeń, raczej je pogłębia w organizacjach tajnych, walczących z okupantami.
Zaraz po drugiej wojnie światowej te zbliżenia między jezuitami i masonerią, a także i z komunistami odżywają, co ułatwia masonerii infiltrację duchowieństwa. Jezuita Riquet schlebia masonom, kiedy w swych licznych przemówieniach i artykułach w prasie nazywa ich "budowniczymi katedr średniowiecznych". W ten sposób przygotowuje grunt dla większej ofensywy zbliżenia między masonerią i Kościołem. Ojciec Riquet wizytuje najrozmaitsze loże masońskie we Francji, głosząc konieczność braterstwa między masonami i duchowieństwem. Po takim przygotowaniu opinii publicznej, zaczynają też występować najgłośniejsi kardynałowie "postępowcy", a wiec kardynał Marty we Francji, kardynał Bea w wielu krajach europejskich i kardynał König, głównie w Austrii. To oni w swych przemówieniach publicznych domagają się zniesienia kar kościelnych za przynależność do masonerii i osiągają to, gdyż nowy Kodeks Prawa Kanonicznego nie zawiera już żadnej wzmianki o masonerii. Natomiast czasopismo oficjalne kurii w Kolonii w roku 1973 powiadamia, że katolicy mogą wstępować do lóż masońskich. Zaczynają się więc wzajemne wizyty między biskupami i masonami przede wszystkim we Francji i w Niemczech. Po roku 1970 zaczyna występować nowa motywacja tych zbliżeń, a jest nią ekumenizm. W prasie masońskiej ukazują się liczne artykuły na temat Drugiego Soboru Watykańskiego. W artykułach tych wychwala się Sobór za zniesienie tradycyjnej nauki, że "nie ma zbawienia poza Kościołem". Biskup francuski Perezil oświadcza publicznie, że dopóki Kościół głosił tę zasadę, to nie był jego Kościołem.
Po roku 1970 także i jezuici we Włoszech zmieniają swe stanowisko wobec masonerii. Ich główne czasopismo Civilta Cattolica zawsze zwalczało masonerię, ale po Soborze zmieniło swą postawę i zaczęło wychwalać masonerię, co więcej sam ks. Giovanni Caprile, który od wielu lat zwalczał w owym czasopiśmie masonerię i stał się głośnym jej znawcą, a nawet głównym autorytetem, po Soborze przeszedł do zwolenników i adoratorów masonerii, zachwalając ją w tymże samym czasopiśmie (czyżby z rozkazu przełożonych?).
Triumf zwolenników masonerii w Kościele został ukoronowany w nowym Kodeksie Prawa Kanonicznego (25 stycznia 1983): nie ma w nim żadnej wzmianki o masonerii. A jednocześnie w prasie włoskiej ukazują się coraz częściej wiadomości, którzy kardynałowie i prałaci, pracujący w Watykanie, należą do masonerii. Podobno liczba ich za czasów Jana Pawła I doszła do 121. Wielu z nich już zmarło, ale być może, na ich miejsce przyszli nowi.
Tak więc, poza infiltracją judaizmu w Kościele katolickim, trzeba też brać pod uwagę i infiltrację masonerii przed Drugim Soborem Watykańskim, w czasie jego narad i po jego zakończeniu. Infiltracja ta jest bardzo szkodliwa dla Kościoła, gdyż usiłuje ona przekształcić i zdeformować tradycyjną naukę Kościoła, opartą na nauczaniu Chrystusa Pana.
Nadto należy też pamiętać, że istnieją dwie masonerie: jedna, którą można by nazwać "powszechną", czy też "kosmopolityczną", a więc ta, która rozciąga się na wszystkie kraje i przyjmuje do swej wspólnoty wszystkie osoby, które uważa za odpowiednie, oraz druga masoneria, zarezerwowana wyłącznie dla Żydów, a jest nią B'nai B'rith. Niektórzy znawcy masonerii przypuszczają jednak, że B'nai B'rith jest super-masonerią, a więc że ta pierwsza masoneria podlega owej drugiej (zobacz: Emmanuel Ratier, Misteres et secrets du B'nai B'rith (1993).
Obie te masonerie usiłują infiltrować Kościół katolicki. W ostatnich czasach, a więc po drugiej wojnie światowej, głównym przedstawicielem B'nai B'rith przy Watykanie był niedawno zmarły Żyd z Polski, Lichten. Wiadomo, że ideały masonerii zostały przyjęte i rozpowszechnione przez rewolucję francuską, stąd też triumfy ideologii tejże rewolucji, oczywiście w czasie obrad Drugiego Soboru Watykańskiego są bardzo znamienne, zwłaszcza te, które znalazły się w dokumentach DSW i przeszły do obecnej, tzw. "nowej teologii", czyli posoborowej, a której nie należy utożsamiać z "nową teologią" modernistyczną z końca XIX wieku.
Ale poza infiltracją judaizmu i ideologii masonerii, trzeba także przypomnieć wpływy marksistowskiego komunizmu w Kościele katolickim. Wpływy te szły dwoma drogami, a mianowicie: wprost i poprzez tzw. "ekumenizm".
Wpływy bezpośrednie marksistowskiego komunizmu w Kościele zaczęły się już za życia Karola Marksa, gdyż jego ideologia była szerzona co najmniej od czasu opublikowania Manifestu komunistycznego, a więc od roku 1848. Ten wpływ bezpośredni, aż do pierwszej wojny światowej, był w Kościele katolickim bardzo słaby, natomiast okazał się bardzo silnym wśród protestantów, wielu bowiem pastorów protestanckich weszło do Pierwszej Międzynarodówki.
Ideologia marksistowskiego komunizmu w okresie międzywojennym, a więc między pierwszą i drugą wojną światową, zaczęła się szerzyć w Kościele katolickim głównie w Hiszpanii i we Francji. Oczywiście, była ona obecna także i w innych krajach katolickich, ale raczej jako "socjalizm", niż "komunizm". Kiedy pod koniec pierwszej wojny światowej, zwycięski marksistowski komunizm w Rosji usiłował poprzeć militarnie różne rewolucje komunistyczne w zachodniej Europie, a zwłaszcza w Niemczech, spotkał się z oporem polskich sił zbrojnych (tzw. "Cud nad Wisłą") i musiał zaniechać dalszej walki zbrojnej. Niemniej jednak, mimo reakcji w formie faszyzmu we Włoszech i hitleryzmu w Niemczech, nadal się szerzył, zwłaszcza w Hiszpanii (gdzie doszło do długiej wojny domowej) i był obecny mniej lub więcej prawie w każdym kraju europejskim, najsłabszy jednak w Anglii.
Ale jeszcze przed drugą wojną światową doszło jednak do poważnej infiltracji marksistowskiego komunizmu w środowiskach katolickich, a przyczynił się do tego przede wszystkim Jacques Maritain (o czym później). Wszyscy jednak papieże, przed drugą wojną światową otwarcie i kategorycznie potępiali ideologię marksistowskiego komunizmu. Ta postawa papieży została zdradzona przez wybitnego pracownika Kurii Watykańskiej, młodego wówczas prałata Montiniego, który, będąc Sekretarzem Stanu (najwyższe stanowisko po papieżu) papieża Piusa XII, od początku drugiej wojny światowej utrzymywał stały kontakt z Moskwą, a to przez pośrednictwo swego sekretarza ks. Tondiego, członka włoskiej partii komunistycznej. Doszło nawet do zawarcia "porozumienia" ze Stalinem i to już w roku 1942 (kiedy tyle katolików ginęło w koszmarnych sowieckich obozach koncentracyjnych).
Co więcej, ujawniona została także i inna bardzo bolesna sprawa, a mianowicie sprawa seminarium w Watykanie dla przygotowywania misjonarzy dla Rosji; chodzi o tzw. Russicum. Niemal od początku funkcjonowania owego seminarium, każdego roku, prawie wszyscy wyświęceni kapłani-misjonarze, po "przerzuceniu" do Związku Sowieckiego prawie natychmiast byli aresztowani i rozstrzeliwani. Te "przerzuty" były, oczywiście, utrzymywane w największej tajemnicy, ale mimo tego, okazało się, że były dobrze znane "służbom bezpieczeństwa" Związku Sowieckiego. Było jasne, że w Watykanie był jakiś zdrajca. Policja watykańska jakoś nie mogła nic wykryć. Wobec tych trudności papież Pius XII zwrócił się poufnie do wywiadu wojska francuskiego i dzięki jego pomocy, a głównie pułkownika Arnould Henri Le Caron szybko odkryto sprawcę tych zdrad, a był nim ksiądz prałat Tondi, sekretarz Sekretarza Stanu, prałata Montiniego. Ów prałat Tondi był członkiem włoskiej partii komunistycznej i pracował w Watykanie jako szpieg sowiecki, a włoska partia komunistyczna przekazywała wszystko do Moskwy. Prałat Tondi został natychmiast usunięty nie tylko z pracy w Watykanie, ale także z Kościoła, czym się zresztą wcale nie przejmował, gdyż powrócił do swej dawnej pracy w partii komunistycznej, tym razem przede wszystkim oddawał się walce z religią i Kościołem katolickim, pisząc obrzydliwe broszury i dając konferencje ateistyczne. Wkrótce też ożenił się z komunistką, po przejściu do stanu laickiego. Niestety, późniejsi papieże przebaczyli mu wszystko i przywrócili do stanu kapłańskiego. Także Prałat Montini natychmiast został usunięty z Watykanu i przeniesiony na stanowisko arcybiskupa Mediolanu, jednak nie został kardynałem za czasów Piusa XII, stał się nim później, co mu ułatwiło drogę do papiestwa.
Ale, niestety, marksistowski komunizm miał swych sympatyków nie tylko w Watykanie (mimo okrutnego prześladowania wszystkiego co chrześcijańskie), ale także wśród wielu biskupów i księży na całym świecie. Okazało się to przede wszystkim w czasie wojny domowej w Hiszpanii. Wiadomo też, że po przegranej wojnie domowej w Hiszpanii, hiszpańska partia komunistyczna natychmiast rozkazała masowe wejście młodzieży męskiej do Seminariów Duchownych i do zakonów. Stąd tak wielka ilość księży komunistów w Hiszpanii, z których wielu emigrowało do Ameryki Południowej, gdzie oddawali się działalności rewolucyjnej. Zresztą, to nie tylko w Hiszpanii partia komunistyczna nakazała swym członkom masowo wstępować do seminariów i zakonów, gdyż rozkaz ten wyszedł z Moskwy w roku 1936, jak to oświadczył dawny członek partii komunistycznej we Francji Albert Vassart. Według jego oświadczeń, podanych przez prasę francuską, rozkaz ten przewidywał także głęboką infiltrację wielu zakonów, a głównie dominikanów. Co do tego znany pisarz niemiecki, katolik Dietrich von Hildebrand, w swej książce Szatan przy pracy, podaje szczegóły co do zamiaru papieża Piusa XII zamknięcia i całkowitego zniesienia zakonu dominikanów, jako prawie całkowicie przenikniętego przez marksistowski komunizm. W ciekawym i doskonale udokumentowanym artykule, opublikowanym w czasopiśmie The National Educator (nr z kwietnia 1990), [zostało opisane, że] dawny członek amerykańskiej partii komunistycznej Manning Johnson, składając zeznanie wobec Komisji Parlamentarnej do Spraw Działań Przeciwamerykańskich (the House Un-American Activities Committee) podkreślił, że władze Kremla uznały, iż szybciej i łatwiej zniszczą Kościół katolicki przez infiltrację, niż przez prześladowania i dlatego nakazały, aby we wszystkich krajach młodzież komunistyczna wstępowała masowo do seminariów i zakonów. Nadto stwierdził, że taktyka ta dała doskonałe wyniki, bo jeszcze przed DSW Kościół przestał zwalczać komunizm; osiągnęli także i to, że Kościół, w pewnym sensie "zlaicyzował się", gdyż zmniejszyła się jego działalność dogmatyczno-moralna, a zwiększyła "społeczna".
W tymże artykule podaje się także zeznanie pani Belli Dodd, która prawie przez całe swoje życie pracowała w partii komunistycznej w USA, a jednym z głównych jej zajęć było kierowanie młodzieży wyselekcjonowanej do seminariów i zakonów. W zeznaniu swym oświadczyła, że ona sama skierowała ponad tysiąc osób do seminariów i zakonów, że tylko w roku 1930 umieściła przeszło stu mężczyzn w seminariach, aby rozkładali Kościół katolicki od wewnątrz; stwierdziła też, iż wielu z nich zajmuje obecnie (rok zeznań 1955) najwyższe stanowiska w Kościele katolickim. W zeznaniu swym mówi: "nie tyle nam chodziło o zniszczenie Kościoła, ale o jego przekształcenie, tak aby porzucił nauczanie tradycyjnej wiary i zastąpił ją pseudoreligią, a szczególniej, aby Kościół porzucił swoją arogancką postawę, że tylko on posiada prawdę". Pani Bella Dodd z dumą stwierdziła, że osiągnęła swoje cele, gdyż Kościół po DSW przyjął postawę, jakiej komunizm sobie życzył.
Z moich osobistych doświadczeń pozwolę sobie przytoczyć następujący fakt: w czasie jednego z moich odczytów na ten temat, kiedy informowałem o konkretnych faktach infiltracji Kościoła katolickiego przez komunistów, jakiś pan brutalnie mi przerwał, oświadczając, że ja przesadzam, i że to co mówię jest niemożliwe. Ale natychmiast wstał inny pan i poprosił o głos, oświadczając, że sam kilka lat temu wstąpił do Seminarium w Madrycie (chodziło w tym wypadku o seminarium dla księży - misjonarzy dla Ameryki Południowej) i już był na drugim roku studiów. Otóż na początku nowego roku przyjechała duża grupa młodzieży męskiej z Kuby. Zdziwiony taką ilością "powołań" Kubańczyków, zapytał ich:
- ... że też Fidel Castro pozwolił wam tutaj przyjechać?
Na co mu odpowiedzieli chórem:
- nie pozwolił, lecz nakazał.
- No, a gdyby wam Fidel Castro nie nakazał, to przyjechalibyście?
- A po co? - brzmiała odpowiedź.
A więc jeśli według artykułu z czasopisma The National Educator (kwiecień 1990) tylko jedna pani Bella Dodd wprowadziła do seminariów ponad tysiąc komunistów, to ileż ich weszło we wszystkich krajach? Dlatego też poza infiltracją Kościoła katolickiego przez Żydów i masonów, na przestrzeni prawie całych dziejów Kościoła, trzeba też brać pod uwagę infiltrację w Kościele przez ideologię marksistowskiego komunizmu (*).
Te wpływy wrogów Kościoła istniały już długi czas przed DSW, ale skutki tych wpływów okazały się przede wszystkim w czasie obrad DSW, stąd też nic dziwnego, że i ich ślady także pozostały w dokumentach DSW.
Jednym z tych przejawów jest przede wszystkim tzw. "posoborowy ekumenizm", który niewiele ma wspólnego z ekumenizmem tradycyjnym Kościoła katolickiego, lecz ma bardzo wiele wspólnego z ekumenizmem wypracowanym przez rabinów pod koniec dziewiętnastego wieku w USA, o którym piszę dokładnie i obszernie w mojej broszurze "Źródła współczesnego ekumenizmu" i do niej odsyłam zainteresowanych dzisiejszym ekumenizmem.
Tak więc pamiętajmy, że: Kościół założony przez Chrystusa Pana jest instytucją złożoną z ludzi, którzy mimo swej wiary i gorliwości, są ułomni jak wszyscy ludzie, gdyż wszyscy jesteśmy obarczeni skutkami grzechu pierworodnego; że Kościół jest stale atakowany przez spiski jego wrogów od czasów Piłata i Heroda, aż do dziś; że jest także infiltrowany przez swych wrogów, którymi byli i są: Żydzi i masoni, a w naszych czasach także i marksistowski komunizm. Stąd też obecna bolesna sytuacja Kościoła nie jest tylko skutkiem reform posoborowych, lecz przede wszystkim dziedzictwem całej historii Kościoła.
Przypis autora:
(*) Że za pontyfikatu papieża Piusa XII byli także i nuncjusze o orientacji komunistycznej świadczy fakt, który miał miejsce w Hiszpanii. Według konkordatu z roku 1953, jaki został zawarty między Watykanem i Hiszpanią nominacje księży na biskupów przez Stolicę Apostolską musiały być uzgadniane z rządem Hiszpanii. Otóż Nuncjusz Luigi Dadalio usiłował uzyskać zgodę rządu Hiszpanii na wyniesienie do godności biskupów [grupy] księży, z których wszyscy byli komunistami. [Grupa] ta została kategorycznie odrzucona przez rząd, ale Nuncjusz Dadalio usiłował mimo to uzyskać podpis Wiceministra Spraw Zagranicznych Gonzalo Fernandeza de la Mora, wykorzystując nieobecność ministra, który przez kilka dni przebywał poza krajem, a to twierdząc, że minister już zaaprobował tę listę, co było kłamstwem (zob. Gonzalo Fernandez de la Mora, Río arriba. Memorias, 1995, s. 160-161).