Przedstawienie z okazji pasowania na czytelnika uczniów klas pierwszych szkoły podstawowej
„Molikowe psoty i wynikające z tego kłopoty...”
(przed kurtyną)
M.I: Dzień dobry, jestem Molik. Mieszkam w waszej bibliotece razem z innymi Molikami, Moliczkami i Moliczusiami. Oto one (wbiegają na scenę i śpiewają piosenkę):
I rym - cym - cym I hop sa - sa
Wbiegamy na scenę w podskokach
I rym - cym - cym I tralala
W podskokach biegniemy do was
Spójrzcie - my tak właśnie wyglądamy
Głowy, ręce, nogi mamy
No i oczy, które widzą, jak czasami ktoś niegrzeczny
w bibliotece bałagani w sposób wielce niedorzeczny
Coś na półkach kombinuje - to przekłada, a to wkłada
- Pani nie jest z tego rada......
Wtedy my jej pomagamy i porządek przywracamy
Jak? To słodka tajemnica, dość, że sposób tak skuteczny -
Choć niczego nie widzicie, to rezultat zawsze pewny!
M.I: No właśnie, na co dzień nas nie widzicie, bo jesteśmy jak te dobre duszki, które opiekują się waszymi szkolnymi lekturami i pomagamy waszym Paniom, które zawsze mają pełne ręce roboty. Niestety, ostatnio - całkiem na waleta - wprowadziły się i zamieszkały obok nas okropne Moliczydła. Nie macie pojęcia, jakie to urwisy (przez scenę przebiegają Moliczydła chichocząc i roztrącając Moliki)
M.I: Widzicie, nie ma z nimi żartów! Potrafią narozrabiać, jak - nie przymierzając - podchmielone zające w kapuście
M.II: Wyobraźcie sobie, co się wczoraj stało.
M.III: Rzecz niesłychana! Nie uwierzycie,
M.I: Nie do wiary.
M.: Powiedzmy wreszcie
M.: Tak, tak, pożalmy się
M: Otóż Moliczydła wszystkie książki przewróciły do góry nogami, to znaczy, poprzenosiły kartki z jednych książek do drugich i przez to powstał straszny bałagan. Zresztą, zobaczcie sami (Moliki wycofują się ze sceny)
Scena I
(wyspa Robinsona, w tle palmy, pod jedną z nich śpi Robinson, na scenę wchodzi Ula i Pestka)
Pestka: Zenek, Zenek - gdzie jesteś? Nie wygłupiaj się. Nie musisz przed nami uciekać i chować się na tej wysepce. (do Uli): Powiedz coś, na twoje wołanie na pewno się odezwie
Ula: Przyniosłyśmy ci Zenku jedzenie. Gdzie jesteś?
Robinson (budząc się): Kto tu tak hałasuje? Co się dzieje?
Pestka i Ula odskakują
Pestka: Rany Julek - co to za straszydło!
Ula: To nie może być Zenek Wójcik!
Pestka: Chyba, żeby zmienił się w małpę, bo ten osobnik wygląda tak, jakby był małpą. Włochaty jakiś, dziki....
Robinson: Czy mnie oczy nie mylą? Anioły jakie, czy co? Chyba pożarli mnie ludożercy i już nie żyję, jestem w niebie! Piętaszku! Piętaszku, czy ty też tu jesteś?!
Pestka: To coś mówi - to chyba nie małpa!
Ula: Nie, nie, to nie małpa. To pewno jakiś szaleniec, który uciekł z jakiegoś zakładu i schronił się na wyspie Zenka.
Robinson: Wyspa Zenka? - a cóż to jest wyspa Zenka. Co się tu dzieje? o co chodzi?
Pestka: My też nie wiemy o co chodzi. Kim pan jest?
Robinson: Jestem Robinson Cruzoe. A wyspa jest moja. Ja tu jestem panem od trzech lat, ale cieszę się, że takie ślicznotki spadły mi z nieba..
Ula (cicho) A nie mówiłam - szaleniec! Najgorsze, że mógł zrobić krzywdę Zenkowi, bo nigdzie go nie widać.
Pestka: Musimy zawiadomić policję.
(do Robinsona): Panie Robinson, nie widział tu pan chłopca, takiego normalnego, przystojnego w naszym wieku?
Robinson: Jakiś obcy?
Pestka: No, niby obcy, ale tak naprawdę, to już nie obcy. Nazywa się Zenek Wójcik.
Robinson: Jest tu ze mną chłopiec, owszem, przystojny... ale nazywa się Piętaszek. Uratowałem go od zjedzenia przez ludożerców.
Ula i Pestka: Zjedzenia przez ludożerców?!
Robinson: No..tych Karaibów. Przypływają tu co jakiś czas i pieką na ogniskach jeńców, a potem ucztują i tańczą do rana.
Pestka (do Uli): Robi się niebezpiecznie. Czas uciekać!
Ula: A Zenek? Może już zjedzony .... sama nie wiem, co myśleć.
Pestka: To się dzieje naprawdę, czy mamy jakieś zwidy?
Ula: Obawiam się, że tu coś nie gra: albo - nie wiadomo w jaki sposób - zostałyśmy przeniesione na autentyczną wyspę Robinsona w wiek XVII, albo mamy do czynienia z jakąś maskaradą.... Ale swoją drogą skąd się wzięły autentyczne palmy w Olszynach? Rosły tu przecież wierzby i olchy......
Pestka: Musimy to zbadać...
(słychać strzał): Paf, paf!
Pestka: Kryć się! (dziewczyny rzucają się na ziemię)
Ula: Co, wojna?
Pestka: Gorzej! Patrz!
Scena II
( to samo miejsce, wbiega Piętaszek z podniesioną strzelbą, pada do nóg Robinsonowi)
Piętaszek: Pan wielki wygrzmocić kijem grzbiet Piętaszka, a potem mu darować
Robinson: Wygrzmocić mogę, bo to dobre dla zdrowia, ale co darować ?
Piętaszek: Piętaszek mazgaj, nieudacznik, osioł .....
Robinson (głaszcząc po głowie chłopca): Zgadza się , zgadza, moje dziecko. Co zbroiłeś?
Piętaszek: Jak to co? Piętaszek nie trafić, Piętaszek spudłować! Robinson uratować Piętaszka od ludożerców, a Piętaszek nie zastrzelić tych... tych...... (pokazuje na Pestkę i Ulę, które podniosły się już i siedzą na ziemi)
Scena III
(zza sceny słychać śpiew, wchodzą krasnoludki, okrążają scenę, śpiewając)
Krasnoludki: Hej ho, Hej Ho - do domku by się szło
hej ho, hej ho, hej ho, hej ho, hej ho, hej ho
Hej ho, hej ho hej ho do domku by się szło
Mędrek: Pospieszmy się, Śnieżka na nas czeka!
Gdera: To wszystko przez Gapcia, on nigdy nie może nadążyć
Wesołek: To raczej ty Gdero wszystko opóźniasz, bo zawsze coś ci się nie podoba
Scena IV
(wchodzi Śnieżka z ręcznikiem i mydelniczką)
Śnieżka: Jak dobrze, że już jesteście, moje kochane krasnoludki. Obiadek gotowy
Wesołek: A co dziś będzie?
Śnieżka: Pierożki z jagodami
Mędrek: Polane śmietanką?
Śnieżka: Dzisiaj z masełkiem i tartą bułeczką...
Gdera: To pewnie jakieś świństwo!
Wesołek: Znowu Gdera marudzi
Śnieżka: Prawda Gderciu, że nie marudzisz
Gdera: Niech będą z masłem......
Śnieżka: No to umyć łapy i siadamy do stołu....
(krasnoludki tańczą w szeregu i śpiewają):
My jesteśmy krasnoludki - hopsasa, hopsasa
Pod grzybkami nasze budki - hopsasa, hopsasa
Rączki, nóżki umyć mamy - hopsasa, hopsasa
I do stołu zasiadamy - hopsasa, hopsasa
( nagle zauważają postacie biorące udział w poprzednich scenach, stają jak wryte)
Kichaś: Ojej! Ktoś się zakradł do naszego domeczku (chowają się pospiesznie jeden za drugim)
Wesołek: Kto to może być?
Gdera: Smok, czy diabeł - ogniem zieje.......
Mędrek: Trzeba to sprawdzić!
Gdera: Tak, tak - niech Gapcio idzie i spyta......
Gapcio: Ja?
Gdera: Tak, ty, ty!
Gapcio: Ja taki malutki?
Gdera: Łatwiej uciekniesz!
Gapcio: No, cóż...... (podchodzi do Robinsona, Piętaszka i dziewcząt): Jesteście smokami?
Robinson: Jakimi tam smokami!
Gapcio: Takimi, co zieją ogniem
Piętaszek (do Robinsona): Jak ten maluch mówić o ogniu, to Piętaszek zaraz tę sprawę załatwić. Piętaszek upiec tego malucha, a Robinson go zjeść - na przeprosiny!
Scena IV
(wchodzi Śnieżka): Łapy umyte?
Mędrek: Jeszcze nie..... Jakieś dziwaczne osobniki zakradły się do nas. Może to sługi złej królowej?
Ula: Nie jesteśmy sługami żadnej złej królowej. Jesteśmy uczennicami. Ja mam na imię Ula a to jest Pestka. Przebywamy na wakacjach w Olszynach i szukamy naszego przyjaciela - Zenka.
Robinson: A ja jestem rozbitkiem. Mieszkam na tej bezludnej wyspie już od trzech lat, a moim jedynym towarzyszem jest Piętaszek.
Koziołek Matołek (zza sceny śpiewa na melodię „Panna Franczeska):
Do Pacanowa droga daleka
Tam kują kozy i kowal czeka
Mocne podkówki dam sobie zrobić
Moje raciczki pięknie ozdobić
Scena V
(jak wyżej, wchodzi koziołek. na ramieniu ma kij z tobołkiem, na widok tylu osób, staje jak wryty)
Koziołek: To już Pacanów? Którędy do kowala?
Mędrek: Jaki znów Pacanów? To nie Pacanów. Czy my wyglądamy jak pacany?
Koziołek: No, nie wiem..... Może być, że tak pacany wyglądają.
Gdera: Ja ci dam pacany! Stoisz przed Królewną Śnieżką!
Koziołek: Mnie tam wszystko jedno przed kim stoję, byle trafić do Pacanowa.
Mędrek: Droga wolna. Powodzenia! (koziołek odchodzi śpiewając piosenkę j.w )
Scena VI
(kolejno przebiegają przez scenę):
Józio i Rózia: Do mamy lecim do mamy!
Wilk: Muszę dotrzeć do babci przed Czerwonym Kapturkiem!
Jasiu: Patrz Małgosiu - tam na polance stoi chatka na kurzej nóżce. Cała z piernika. Uszczkniemy trochę i najemy się do syta.
Małgosia: Pośpieszmy się Jasiu, bo z głodu ledwie na nogach stoję.
Zbój (wymachując buławą): Nie dziękuj, mówię ci szczerze. Pierwszy bym pałkę strzaskał na twej głowie, gdyby nie dziatek pacierze!
Pestka (wysuwa się z gromady bohaterów stojących na scenie): Stop, stop! Koniec kropka. Nie możemy dać się zwariować. Już teraz widzę, że każdy z nas jest z innej bajki. Nie wiem, jak to się stało, ale tak jest. I żeby nie doszło tu do rozlewu krwi wskutek nieporozumień, najlepiej będzie, jak się rozejdziemy - każdy do swojej bajki.....
Gdera: Ma rację, byle prędzej, bo pierożki stygną, prawda, Śnieżko?
Kurtyna
Molik: (przed kurtyną): Teraz widzicie, co zrobiły Moliczydła?
Molik II (z oburzeniem): Takiego bałaganu w książkach nigdy nie widziałam!
Trzeba koniecznie to naprawić, a przede wszystkim przegonić szkodniki
Molik I: Użyjmy zaklęcia
Oba Moliki (wymachując do przodu rękoma): A kysz złośliwe stworzenia, a kysz, zgiń maro, przepadnij.
Molik I (po chwili): I co?
Molik II: Cisza....
Molik I: Myślę, że zaklęcie poskutkowało....
Molik II: No to do roboty!
Molik I: A swoją drogą, jak wyglądałyby biblioteki na całym świecie, gdyby nie było Molików? (puszcza oczko do widzów)
(Moliki kłaniają się, pozostałe postacie wychodzą przed kurtynę i również się kłaniają)
KONIEC
Opracowała: Natalia Śmigiel nauczyciel-bibliotekarz
Zespołu Szkół Publicznych w Górkach Wielkich
6