!! Historia Ligi


Wydawca

„MYŚL POLSKA”

8, Alma Terrace, London, W. 8

Z zasiłkiem

Instytutu im. Romana Dmowskiego w St. Zjednoczonych

Do druku przygotowali:

Antoni Dargas, Józef Płoski i Hanka Świeżawska

Printed by Gryf Printers (H. C.) Ltd. — 171 Battersea Church Road,

London, S. W. 11.

STANISŁAW KOZICKI

HISTORIA LIGI NARODOWEJ

(OKRES 1887 — 1907)

MYŚL POLSKA, LONDYN 1964

SŁOWO WSTĘPNE

Uratowany z pożogi wojennej maszynopis pracy Stanisława Kozickiego Historia Ligi Narodowej dotarł przed kilku laty do Londynu. Oddajemy go obecnie do rąk czytelników, wypełniając w ten sposób lukę, jaka istniała w najnowszych dziejach Polski. Książka Kozickiego obejmuje nieznaną, albo mało znaną historię pierwszego dwudziestolecia (1887—1907) działalności tajnej a bardzo wpływowej organizacji ideowo-politycznej, Ligi Narodowej. Dzieje drugiego dwudziestolecia od 1907 roku do rozwiązania Ligi w 1927 r. nie zostały napisane, a zebrane materiały uległy w znacznej mierze zniszczeniu. Okres ten dotyczy odbudowania państwa polskiego po pierwszej wojnie światowej, jest lepiej znany i został opracowany w książkach Romana Dmowskiego (Polityka polska i odbudowanie państwa), Mariana Seydy (Polska na przełomie dziejów) i Stanisława Kozickiego (Sprawa granic Polski na konferencji pokojowej w Paryżu), żeby wymienić pozycje główne.

Źródłowa praca Kozickiego o początkach Ligi i pracach organizacyjno-politycznych, które pozwoliły przeprowadzić program odzyskania niepodległości, oparta jest o przeważnie nieistniejące już archiwalia i stąd ma wartość pierwszorzędnego dokumentu. Czytać ją będzie zarówno historyk jak i każdy zainteresowany dziejami swego narodu. Trudno bowiem zrozumieć dzień dzisiejszy, jeśli się nie zna wczorajszego i trudno iść w przyszłość, jeśli się nie zna przeszłości.

W latach 1887—1907, w dobie czarnej nocy niewoli i podziału między trzy mocarstwa rozbiorcze, została dokonana przez Ligę Narodową olbrzymia praca polityczno-wychowawcza i organizacyjna. Objęła ona te warstwy społeczeństwa, jak chłopów, rzemieślników i robotników, które nie brały dotąd udziału w życiu politycznym i przyspieszyła proces formowania się nowoczesnego narodu. W tym okresie skrystalizował się również program działania i stanowisko wobec zbliżającego się starcia między rozbiorcami. Podstawą polityki Ligi Narodowej było przeświadczenie, że największe niebezpieczeństwo grozi Polsce ze strony Prus i że głównym zadaniem jest nie dopuścić do zwycięstwa i hegemonii Niemiec. Stąd w czasie pierwszej wojny światowej polityka narodowa opowiedziała się po stronie koalicji, w której obok Anglii i Francji była Rosja, a przeciw — Niemcom. Tylko bowiem na gruzach potęgi pruskiej można było odbudować zjednoczone z trzech zaborów, oparte o morze i zdolne do samodzielnego życia państwo polskie.

Polityka ta, której zręby zostały ustalone przez Ligę Narodową w pierwszym okresie jej działania, triumfowała w momencie pokonania Niemiec przez koalicję w 1918 r. Podpis jednego z twórców Ligi Narodowej, Romana Dmowskiego, pod traktatem wersalskim, który nas wprowadzał po latach niewoli do rodziny wolnych narodów, był ukoronowaniem działalności Ligi i spełnieniem jej celów. Tematem książki Kozickiego jest właśnie przedstawienie wielorakiej działalności Ligi w latach 1887—1907.

Autor, jeden z najbliższych współpracowników Dmowskiego, członek Polskiego Komitetu Narodowego w Paryżu, sekretarz generalny delegacji polskiej na konferencji paryskiej, w wolnej Polsce poseł Rzplitej przy Kwirynale, poseł na Sejm i senator, pisarz i publicysta, był jak mało kto powołany do napisania dziejów Ligi, w której tak wybitną rolę odgrywał. Umiał się zdobyć na sąd bezstronny, sięgnął do źródeł i w sposób beznamiętny szukał prawdy. Zebrane dokumenty zaopatrzył obszernymi komentarzami i rzucił na szerokie tło ówczesnego położenia międzynarodowego i prądów politycznych, nurtujących w Polsce na przełomie 19 i 20 wieku. Nie doczekał się ukazania swej pracy w druku. Zmarł w Polanicy-Zdroju na Dolnym Śląsku dnia 28 września 1958 roku, na ziemi śląskiej, tak dawno oderwanej od Polski, a dziś znów stanowiącej integralną część państwa polskiego.

Pracę Kozickiego wydajemy w stulecie urodzin Romana Dmowskiego, twórcy i znakomitego szermierza polskiej idei narodowej. Pozwoli ona lepiej poznać, zgłębić i zrozumieć ogrom dzieła dokonanego przez naszych poprzedników z Ligi Narodowej.

Pragniemy na koniec podkreślić z wdzięcznością, że wydanie książki Stanisława Kozickiego umożliwione zostało dzięki zasiłkowi Instytutu im. Romana Dmowskiego w Stanach Zjednoczonych oraz znacznej liczbie przedpłat nadesłanych ze wszystkich krajów osiedlenia polskiego w wolnym świecie.

Londyn, w sierpniu 1964 r.

WYDAWCY

PRZEDMOWA

Inicjatorem opracowania historii Ligi Narodowej był Dmowski. Przy jego udziale utworzył się komitet wydawniczy, do którego weszli dr Wacław Łapiński, Marian Seyda, Roman Leitgeber, Feliks Godlewski, Karol Raczkowski i inni. Komitet zajął się zebraniem pieniędzy na koszty wydawnictwa, a opracowanie historii powierzył profesorowi Uniwersytetu Poznańskiego Zygmuntowi Wojciechowskiemu.

Prof. Wojciechowski zarządził przepisanie dokumentów dotyczących Ligi Polskiej i Ligi Narodowej, znajdujących się w Bibliotece Rapperswilskiej, a następnie opracował kwestionariusz i rozesłał go wszystkim żyjącym wówczas byłym członkom Ligi Narodowej z prośbą o napisanie na tej podstawie wspomnień dotyczących ich udziału w pracach Ligi. Na kwestionariusz ten nadeszło sto kilkadziesiąt odpowiedzi.

W r. 1937 prof. Wojciechowski zrzekł się podjętej pracy. Wówczas komitet wydawniczy powierzył opracowanie historii Ligi autorowi niniejszej książki.

Otrzymawszy od prof. Wojciechowskiego zarówno kopie materiałów, znajdujących się w Bibliotece Rapperswilskiej, jak i odpowiedzi na kwestionariusz zająłem się opracowaniem historii Ligi. W porozumieniu z dr Łapińskim podzieliłem ją na dwie części: pierwsza zawarta w tomie pierwszym obejmuje okres od r. 1887 do r. 1907. Drugi tom miał obejmować historię udziału Ligi w odbudowaniu państwa polskiego, a więc okres od r. 1907 do r. 1927, gdy Liga została rozwiązana.

Główną część pracy nad historią Ligi wykonałem w r. 1939 i w pierwszych dwóch latach wojny. Zdołałem wykończyć tom pierwszy, a pracę nad tomem drugim musiałem przerwać wskutek trudności w korzystaniu z bibliotek publicznych.

Wszystkie materiały, na których oparta jest niniejsza praca, a więc kopie dokumentów rapperswilskich i zbiór wspomnień osobistych byłych członków Ligi były złożone w Bibliotece Uniwersyteckiej w Warszawie. Gdy wojska niemieckie zajęły gmachy uniwersyteckie, materiały te zostały usunięte i umieszczone u kilku osób prywatnych. W czasie powstania warszawskiego we wrześniu r. 1944 wszystko to uległo zniszczeniu. Uratował się tylko jeden egzemplarz tomu pierwszego historii Ligi i część tomu drugiego. Wobec zniszczenia wspomnień byłych członków Ligi i wobec tego, że wielu autorów tych wspomnień już nie żyje, a ilość żyjących byłych członków Ligi jest bardzo niewielka, z tych wspomnień osobistych uratowało się tylko to, co jest cytowane w pierwszym tomie niniejszej pracy.

Przy pisaniu historii Ligi byłem w stałych stosunkach z dr Wacławem Łapińskim, który jako długoletni działacz w Lidze posiadał nie tylko liczne materiały jej dotyczące, lecz także pamiętał wiele wydarzeń z działalności Ligi. Korzystałem też z cennych rad bliskiego współpracownika twórców ideologii Ligi Narodowej, p. Zygmunta Wasilewskiego. Bardzo wiele zawdzięczam pomocy dr Adama Lewaka, który najprzód jako dyrektor Biblioteki Rapperswilskiej, a później jako dyrektor Biblioteki Uniwersyteckiej bardzo życzliwie odnosił się do mej pracy i pomagał w czasie okupacji niemieckiej, w bardzo ciężkich warunkach, narażając się na niebezpieczeństwo.

CZĘŚĆ I

LIGA POLSKA (1887—1893)

ROZDZIAŁ PIERWSZY

EUROPA I POLSKA W OSTATNIM ĆWIERĆWIECZU WIEKU XIX

Około roku 1880 zaczęły się ustalać stosunki europejskie w tych mniej więcej kształtach, w jakich przetrwały do wybuchu wojny europejskiej w 1914 roku.

Zwycięstwo odniesione przez Prusy nad Francją (1871) położyło fundamenty pod rozrost potęgi niemieckiej. Wojna rosyjsko-turecka zakończona pokojem w San Stefano, a potem kongresem berlińskim (1878) była ostatnim większym wstrząsem w dziedzinie stosunków politycznych w Europie w wieku XIX. Po niej nastąpiło sformowanie przymierza austriacko-niemieckiego (1879), które rozwinęło się w r. 1882 przez przystąpienie Włoch do trójprzymierza, rozbitego dopiero w r. 1915 przez udział Włoch w wielkiej wojnie po stronie koalicji państw zachodnich.

Były jeszcze w ciągu lat osiemdziesiątych obawy zatargu między Austro-Węgrami a Rosją, zwłaszcza w okresie połączenia Rumelii z Bułgarią (1885), wywołały one pewne próby ze strony rządów austriackiego i niemieckiego organizowania ruchu antyrosyjskiego w Polsce[1], lecz wszystko to nie przybrało większych rozmiarów.

[1] „Związek Narodu Polskiego” założony w Galicji przez Wacława Koszczyca, Karola Widmana i innych. Patrz korespondencja płk. Z. Miłkowskiego w zbiorze rękopisów Biblioteki Rapperswilskiej, 2040.

W Austrii Polacy korzystali z coraz większych swobód od czasu reform, jakie nastąpiły w monarchii habsburskiej po Sadowię (1866), w dwóch innych natomiast państwach rozbiorczych istniała polityka zmierzająca do wynarodowienia Polaków, opierająca się na niszczeniu zarówno form zewnętrznych jak i istoty odrębności narodowej. W zaborze pruskim panował system Bismarcka (żelazny kanclerz był przy władzy od r. 1862 do r. 1890), w zaborze rosyjskim po krótkim okresie pewnej łagodności (rządy gen. gubernatora Albedyńskiego od 1880 do 1883) po wstąpieniu na tron cara Aleksandra III (1881) i objęciu jednocześnie rządów w Warszawie przez gen. gubernatora Hurkę rozpoczął się okres najostrzejszej polityki antypolskiej.

Obrona ze strony społeczeństwa polskiego była bardzo słaba. Powstanie ostatnie wyczerpało kraj i ogołociło go z energiczniejszych elementów. Sytuacja europejska nie upoważniała do nadziei na jakieś wydarzenia zewnętrzne, które by stworzyły okazję do walki o zmianę położenia w Polsce. We wszystkich trzech zaborach, wyrzekając się myśli o nowym powstaniu zbrojnym i rachub na pomoc i okoliczności zewnętrzne, zwrócono się do pracy wewnętrznej, do zabiegów około spraw bezpośrednio ogół obchodzących.

Życie codzienne wysuwało spraw takich dużo, bo naród polski przechodził bardzo głębokie przeobrażenia społeczne, a w jednym z zaborów — w Królestwie Kongresowym — zmieniały się szybko stosunki gospodarcze.

Uwłaszczenie włościan (w zaborze pruskim w r. 1823, w zaborze austriackim w r. 1848, w zaborze rosyjskim w r. 1864) stworzyło zupełnie nowe warunki dla życia warstwy włościańskiej. Poprawiał się stopniowo jej stan gospodarczy, podnosiła się powoli jej kultura, powstawały nowe potrzeby. Jednocześnie zaś wśród warstw inteligentnych rodziło się przeświadczenie o konieczności współdziałania w sprawie podnoszenia stanu gospodarczego i kulturalnego ludu wiejskiego.

W Królestwie Kongresowym powstały, na skutek współżycia gospodarczego z Rosją rolniczą i posiadającą zaledwie zaczątki przemysłu, warunki sprzyjające rozwojowi przemysłu własnego. Początki nowoczesnego przemysłu w Królestwie sięgają roku 1850, rozwój szerszy miał miejsce w ostatnim ćwierćwieczu zeszłego stulecia. Zyski były wielkie, toteż wraz z rozwojem przemysłu zjawiło się zamożne mieszczaństwo polskie i pomnażały się zastępy inteligencji w wolnych zawodach. Wzrastała szybko ilość ludności w Królestwie i zmieniał się gruntownie układ sił społecznych.

Podług rosyjskich danych urzędowych[2] ludność Królestwa wynosiła w r. 1867 — 5.705.607, a w r. 1897 — 9.455.943, z czego wynika, że w ciągu lat 30 ludność Królestwa powiększyła się o 82.4%. Z tego widać, że w latach osiemdziesiątych już ten przyrost musiał się był poważnie zaznaczyć. Zjawiła się też i rozrosła nowa warstwa robotników przemysłowych, pochodzących przeważnie ze wsi i zmuszonych do życia w nowych warunkach miejskich.

[2] Henryk Radziszewski, Zarys rozwoju przemysłu w Królestwie Polskim, w Naszych sprawach, Warszawa 1900, tom II.

Proces rozwoju społecznego, aczkolwiek jednostronnego, bo brakło tam przemysłu fabrycznego, najszybciej się odbywał w zaborze pruskim. Kierownictwo życiem społecznym i reprezentacja polityczna społeczeństwa polskiego w ciałach prawodawczych niemieckich i pruskich spoczywały tam w rękach szlachty, usposobionej konserwatywnie. Akcja społeczna i polityczna była prowadzona tylko na tych ziemiach, które w chwili rozbiorów należały do Rzeczypospolitej, a więc w Wielkopolsce, w Prusach Zachodnich i na Warmii, pozostały na uboczu polska część Prus Wschodnich zamieszkała przez Mazurów i Śląsk. Ziemiaństwo wszakże rozumiało znaczenie warstw nowych i wcześnie zajęło się pracą nad oświatą, wyrobieniem obywatelskim i gospodarczym ludu wiejskiego i warstw ludowych w miastach i miasteczkach. Szczególnie szeroki zakres objęła praca w kółkach rolniczych w Poznańskim i na Pomorzu. Pierwsze stowarzyszenia rolnicze włościańskie założył Julian Kraszewicz w Piasecznie pod Gniewem[3] w r. 1862, za tym przykładem poszedł gospodarz Dionizy Stasiak z Księginek pod Dolskiem. Zajęło się tą sprawą Centralne Towarzystwo Gospodarcze w Poznaniu; z jego ramienia w r. 1873 został patronem kółek rolniczych ziemianin Maksymilian Jackowski (1815—1905), najlepszy może przedstawiciel programu pracy organicznej na całą Polskę a w każdym razie na zabór pruski. Uzasadniał on ten program w dwóch broszurach — Rzut oka na nasze zasady, sprawy i potrzeby (Poznań, 1870) i Ułomności nasze narodowe i społeczne oraz środki ku sprostowaniu tychże (Poznań, 1871) i w artykułach zamieszczonych w różnych pismach. Rewolucja sił nie tworzy — pisał w pierwszej z powyżej wymienionych broszur — a zatem czas wielki zejścia z niej, a cofnięcia się w koła rodzinne, koła społeczne, a tam przechowywaniem tradycyj narodowych, troskliwym pielęgnowaniem sił dawnych nauką i pracą przygotowywać siły nowe, i tymi dźwigać wewnętrzną wartość i godność narodu. Był Jackowski przeciwnikiem rewolucji, nie wynika wszakże z jego pracy ani z jego pism, by utracił wiarę w możność uzyskania przez Polskę w przyszłości pełni życia. Nawoływał do takiej pracy, jaka w danej chwili była możliwa, tusząc, że następne pokolenia na wynikach jej się oprą i Polskę odbudują.

[3] Witold Jakóbczyk, Patron Jackowski, Poznań 1938.

Przy współudziale Jackowskiego zostało też założone w r. 1871 (4.IV.) pismo codzienne Orędownik, przeznaczone dla ludności miejskiej i wiejskiej. Twórcą i redaktorem pisma był Roman Szymański. Doszło jednak szybko do nieporozumień między Jackowskim a Szymańskim; pierwszy się z pisma wycofał, poprowadził je dalej Szymański, rozwinął i zrobił z Orędownika organ ruchu ludowego, walczący o społeczne i polityczne usamodzielnienie warstwy ludowej miejskiej i wiejskiej. Opierał się Szymański głównie na mieszkańcach miast i miasteczek, walczył z supremacją szlachty i z jej konserwatyzmem, zajął się też pierwszy ludnością polską na wszystkich ziemiach etnograficznie polskich, sięgnął na Mazury i na Śląsk.

W zaborze austriackim bohaterski okres polityczny 1861— 1873 walki o odrębność Galicji, prowadzonej pod przywództwem Franciszka Smolki i mającej swój moment szczytowy w uchwalonej przez Sejm autonomiczny rezolucji (24.IX. 1868), zakończył się przegraną; w roku 1873 wprowadzono-w Austrii bezpośrednie wybory do parlamentu zamiast dawnych, gdy posłowie byli wyznaczani przez sejmy krajowe.

Ster polityki wprowadzonej na nowe tory — ugody z Austrią — przez b. powstańca i demokratę, Ziemiałkowskiego, ujęło w swe ręce stronnictwo konserwatywne, którego odłam zachodni nosił nazwę stańczyków. W latach osiemdziesiątych zeszłego wieku byli oni grupą kierowniczą w polityce galicyjskiej, byli lepiej zorganizowani i mieli wybitniejszych przywódców niż konserwatyści wschodni (Podolacy), którzy trzymali się tych samych zasad politycznych co stańczycy lecz mając stale do czynienia z kwestią ruską, byli pod względem narodowym bardziej wrażliwi.

Stronnictwo krakowskie nie tylko stanowczo potępiło powstania w pismach swych wybitnych teoretyków (Szujski, Bobrzyński, Tarnowski), lecz stanęło wyraźnie i konsekwentnie na stanowisku lojalnego stosunku do monarchii habsburskiej. Miało przewagę w reprezentacjach sejmowej i parlamentarnej oraz w administracji krajowej. Opozycja demokratów była słaba i niezdecydowana. Opierali się oni tylko na mieszczaństwie, w wielkich zagadnieniach polityki państwowej nie różnili się w gruncie rzeczy od konserwatystów, bardziej tylko z pobudek uczuciowych zaznaczali dążenia ogólnonarodowe; bronili powstań, prowadzili po miastach działalność patriotyczną przez obchody i propagandę.

W polityce wewnętrznej konserwatyści galicyjscy trzymali się mocno zasady utrzymania przewagi ziemiaństwa. Mieli żywo w pamięci wypadki roku 1846, obawiali się dopuszczenia ludu wiejskiego do udziału w życiu publicznym. Trzymali lud nie tylko z dala od polityki, lecz nie prowadzili żadnej działalności kulturalnej czy oświatowej na wsi, podobnej do tej, jaką w myśl programu pracy organicznej prowadzono w zaborze pruskim. Toteż poziom umysłowy, kulturalny i wyrobienia obywatelskiego był w Galicji bardzo niski.

W ciągu lat kilkunastu niewiele się zmieniło w poziomie kultury i nastrojach wsi polskiej w zaborze austriackim, mimo że została rozpoczęta pewna działalność oświatowa. Inicjatorem tej działalności był młody wówczas ks. Stanisław Stojałowski (1845—1911). Kupił on w roku 1874 dwa tygodniki ludowe Wieniec i Pszczółkę i zaczął w nich pisać nie tylko o sprawach gospodarskich i oświatowych, lecz także o polityce. Prowadził pismo pod dwoma tytułami, jako dwutygodnik, aby obejść prawo podatkowe, które nakładało opłaty na dzienniki i tygodniki. Od r. 1877 zaczął urządzać zgromadzenia ludowe (wiece), w tymże roku wraz z 100 chłopami odbył pielgrzymkę do Rzymu na uroczystość 50-lecia kapłaństwa papieża Piusa IX. Zakładał kółka oświatowe, urządził w maju r. 1883 zjazd delegatów tych kółek, na którym założono Towarzystwo Kółek Rolniczych, wzorując się na kółkach istniejących w zaborze pruskim. Wreszcie wziął udział w agitacji podczas wyborów sejmowych.[4]

[4] Helena Hempel, Wspomnienia z życia śp. ks. Stanisława Stojałowskiego, Kraków 1921.

Ta działalność młodego księdza, który umiał trafić do umysłów i serc ludu, nie podobała się stronnictwu rządzącemu. Zaczęto różnymi sposobami dążyć do tego, by go do pracy publicznej zniechęcić. Akcja przeciw całej działalności ks. Stojałowskiego zaostrzyła się zwłaszcza, gdy namiestnikiem Galicji został w r. 1888 hr. Kazimierz Badeni. Ówczesna działalność ks. Stojałowskiego rozbudziła wprawdzie już tu i ówdzie dążenia do oświaty i aspiracje społeczne wśród ludu galicyjskiego, nie zmieniła jednak nic w ogólnym położeniu wsi, a zwłaszcza w układzie stosunków politycznych. Stronnictwo konserwatywne, a przez nie warstwa ziemiańska miało pełnię władzy w swym ręku.

W latach osiemdziesiątych w Galicji były dopiero początki ruchu socjalistycznego i to przeważnie z inicjatywy emigrantów z Królestwa. Wychodziło pismo Praca, koło którego skupiała się głównie młodzież akademicka. W roku 1880 odbył się w Krakowie proces 35 oskarżonych o działalność rewolucyjną.

Na szersze sfery akcja ta jednak wpływu nie miała.

W Królestwie Kongresowym przeobrażenie społeczne po powstaniu z 1863 r. było najgłębsze. Bo najpierw nastąpiło tam po powstaniu uwłaszczenie włościan, które w tej dzielnicy szybko wydało następstwa, a następnie rozwinął się tu przemysł, gromadziła się w miastach ludność robotnicza, bogaciło się mieszczaństwo. Tutaj też był największy wpływ Żydów, którzy skupiali się w miastach i stanowili znaczną część nowej warstwy kierowniczej w przemyśle, handlu i bankowości.

Na części — zwłaszcza zamożniejszego — ziemiaństwa i na plutokracji miejskiej oparł się obóz konserwatywny, który miał w owym czasie w zaborze rosyjskim dość dziwne oblicze. Mienił się być obozem konserwatywnym, był w gruncie rzeczy liberalnym. Program polityczny grupy konserwatywnej Królestwa zaczął się formować pod wpływem konserwatystów krakowskich i tradycji polityki Wielopolskiego, rychło jednak, gdy grupa ta zetknęła się z Włodzimierzem Spasowiczem i z ludźmi koło niego stojącymi, zapanowały w niej tendencje liberalne. Spasowicz, biorący jednocześnie udział w życiu polskim i rosyjskim, umysł wybitny, pisarz i działacz, uzyskał duży wpływ na formujący się obóz konserwatywny i wraz ze swoimi przyjaciółmi wycisnął na nim piętno liberalne. Do porozumienia doszło przede wszystkim na gruncie polityki w stosunku do Rosji. Wszystkie czynniki tworzącego się obozu były zgodne w tym, że szukać należy porozumienia z rządem rosyjskim, wyrzec się wszelkich myśli o zmianie stosunku Królestwa do państwa, potępić wszelką myśl o akcji powstańczej i wszelkie próby jakiejś akcji niezgodnej z prawem. Program był podobny do programu stańczyków, tylko że warunki w dwóch zaborach były zupełnie różne — w Galicji otworzyła się możność organizowania życia polskiego w pewnych ramach, w Królestwie natomiast rozpoczął się z przyjazdem do Warszawy kuratora Apuchtina (1879) i zwłaszcza gen. gub. Hurki (1883) okres najostrzejszej walki z polskością i wszechstronnej rusyfikacji.

Na gruncie społecznym i ideowym był przeciwstawieniem obozu konserwatywnego obóz postępowy, grupujący się koło Przeglądu Tygodniowego i Prawdy, której wydawca i redaktor Aleksander Świętochowski był najwybitniejszym tego obozu teoretykiem i publicystą. Postęp warszawski czerpał swą treść ideową z zachodu, otrzymał nazwę pozytywizmu, choć z ruchem noszącym taką nazwę na zachodzie mało miał wspólnego. W każdym bądź razie nowe prądy w umysłowości Europy zachodniej dochodziły do Polski za pośrednictwem kół postępowych.

Walcząc z konserwatystami o ideologię, postępowcy, opierający się o inteligencję wolnych zawodów i bogacące się mieszczaństwo, mający w swych szeregach licznych przedstawicieli inteligencji i burżuazji żydowskiej, byli jednak z tymi konserwatystami zgodni, gdy chodziło o zagadnienia polityczne. Głosili zasadę zerwania z mrzonkami przeszłości i zwrócenia się ku pracy realnej, takiej, jaka była możliwa w ówczesnych, jak sądzili trwałych, warunkach politycznych. Program ten sformułował Aleksander Świętochowski w głośnych Wskazaniach politycznych zamieszczonych w wydanej w r. 1882 dla uczczenia T. T. Jeża książce zbiorowej Ognisko. Najbardziej charakterystyczny ustęp ze Wskazań brzmi tak: Gdyby dla społeczeństw urzeczywistniły się już te warunki istnienia, o których marzy w daleką przyszłość biegnąca myśl ludzka; gdyby one już mogły złożyć ten rynsztunek wojenny, którym się wzajemnie dotąd przeciw sobie ubezpieczają; gdyby zdołały bez obawy o życie rozwinąć swe siły materialne i duchowe oraz zadowalać swe potrzeby — z liberalnego stanowiska sama utrata własnych instytucji politycznych nie wydawałaby się nam wcale niedolą. Szczęście bowiem ogólne, według nas, nie jest bezwzględnie zależne od jego siły i samodzielności politycznej, lecz od możności uczestniczenia w cywilizacji powszechnej i posuwania własnej. Znamy wszyscy narody całkiem niepodległe, a jednakże półmartwe, w postępie cofnięte i bynajmniej nie wiodące żywota pomyślnego. Marzenia o odzyskaniu samoistności zewnętrznej ustąpić dziś winny staraniom o samodzielność wewnętrzną....

Widzimy, że Świętochowski poszedł bardzo daleko, nie tylko zerwał z tradycją powstań, postawił tezę, że sama utrata własnych instytucji politycznych nie wydawałaby się nam wcale niedolą. Odwrócił się tyłem do polityki, negował konieczność posiadania własnego państwa przez naród.

Takie stanowisko było zgodne z uczuciami i nastrojami pokolenia, które pamiętało powstanie, odpowiadało dążeniom bogacącego się mieszczaństwa, nie przeciwstawiało się programowi obozu konserwatywno-liberalnego, którego umysły kierownicze przebywały w Petersburgu, pozostawiało możność prowadzenia pracy organicznej tym, co mieli aspiracje społeczne i myśleli o przyszłości narodu. Nie odpowiadało natomiast już ono tendencjom umysłowym ani uczuciowym tego pokolenia, które się urodziło w latach sześćdziesiątych, a wchodziło w życie w latach osiemdziesiątych.

W pokoleniu tym ujawniły się najprzód, w dużym stopniu pod wpływem rosyjskim, dążenia rewolucyjne na podkładzie socjalistycznym. Wśród studentów Polaków uniwersytetów rosyjskich powstały na wzór kółek rosyjskich kółka socjalistyczne polskie. Emisariusze tych kółek zaczęli zjawiać się w Warszawie dla pozyskania dla idei i działalności w duchu socjalistycznym młodzieży uniwersytetu warszawskiego. Największe znaczenie dla rozwoju ruchu socjalistycznego w Królestwie miał przyjazd do Warszawy w r. 1876 Ludwika Waryńskiego (1856—1889). Waryński był człowiekiem wybitnym, miał odwagę, entuzjazm i talent agitatorski, toteż potrafił zyskać zwolenników nie tylko w kołach młodzieży, lecz i wśród inteligencji, a także — i to najważniejsze — wśród robotników.[5] W roku 1878 nastąpiły pierwsze aresztowania, nie zatamowało to jednak ruchu. W r. 1880 przybył do Warszawy nowy zastęp działaczy, wysłanych przez gminę socjalistów polskich w Petersburgu. Wśród nich byli Zygmunt i Tadeusz Baliccy.

[5] Feliks Perl [Res], Dzieje ruchu socjalistycznego w zaborze rosyjskim, Warszawa 1932, str. 51.

Na czoło ruchu wysunęła się założona w r. 1882 przez Ludwika Waryńskiego grupa Proletariat, która wydawała pismo pod tą nazwą, organizowała robotników i urządziła pierwsze manifestacje publiczne w Warszawie. Była to grupa stojąca na gruncie socjalizmu międzynarodowego i wyłączająca ze swego programu sprawę polską jako sprawę odrębną. W latach 1883—1884 nastąpiły aresztowania przywódców Proletariatu. Pociągnięto do odpowiedzialności 190 osób, spośród nich 29 oddano pod sąd wojenny. Dnia 23 listopada 1885 r. rozpoczął się proces, dnia 20 grudnia tegoż roku wydano wyrok. Na podstawie tego wyroku, zmienionego nieco przez gen. gub. Hurkę, czterech podsądnych zostało skazanych na powieszenie, inni na 6 do 20 lat katorgi. Wyrok wykonano 28 stycznia 1886 r.; na stokach cytadeli warszawskiej stanęły szubienice, na których zawiśli: Piotr Bardowskij (Rosjanin), Stanisław Kunicki, Michał Ossowski i Jan Pietrusiński. Wśród skazanych na 16 lat katorgi był Ludwik Waryński. Po rozbiciu Proletariatu ruch socjalistyczny w Królestwie na czas pewien zamarł zupełnie.

Ruch ten był pierwszą oznaką zmieniającego się gruntownie stanu umysłów w zaborze rosyjskim. Na ten sam rok (1886), w którym stracono na stokach cytadeli członków Proletariatu, przypadają początki nowego ruchu politycznego — ruchu narodowego. W Warszawie powstaje tygodnik Głos, we Lwowie zaczyna wychodzić Przegląd Społeczny, rozpoczyna się organizacja Związku Młodzieży Polskiej. W następnym roku ukazuje się broszura T. T. Jeża Rzecz o obronie czynnej i skarbie narodowym i powstaje w Genewie Centralizacja Ligi Polskiej. Tak rozpoczynają się dzieje ruchu narodowego polskiego.

ROZDZIAŁ DRUGI

„GŁOS” (1886—1894)

Wyrazem przeobrażenia, jakie się dokonywało w latach osiemdziesiątych w społeczeństwie polskim zaboru rosyjskiego, a jednocześnie poważnym tego przeobrażenia czynnikiem był założony w końcu r. 1886 tygodnik Głos (1886—1894). Trzeba się cofnąć myślą do ówczesnych stosunków warszawskich, by sobie zdać sprawę z tego, jak to się stać mogło, że skromny tygodnik zajął tak wybitne miejsce w życiu i tak silnie na bieg tego życia oddziałał.

Nie było wówczas w społeczeństwie, będącym pod bezwzględną władzą obcego państwa, nie żyjącym w dużej swej części (lud) w ogóle życiem publicznym, wielkich ruchów ideowych i stronnictw politycznych w dzisiejszym tego słowa znaczeniu. Wśród inteligencji istniały różne poglądy życiowe i polityczne, heroldami tych poglądów były tygodniki i dzienniki, zwłaszcza tygodniki. Od r. 1882 wychodził w Petersburgu tygodnik Kraj, który był organem obozu konserwatywnego i ugodowego w stosunku do Rosji. Najwybitniejszymi w nim osobistościami byli Włodzimierz Spasowicz i Erazm Piltz. Pismo korzystało z większej względności cenzury w Petersburgu oraz w Warszawie i omawiało swobodniej sprawy narodowe i polityczne, było prowadzone bardzo umiejętnie i posiadało dobrych pisarzy, toteż rozchodziło się w kraju, zarówno w Królestwie jak na Litwie i Rusi, dość szeroko. Obóz postępowy, legitymujący się myślą pozytywistyczną, miał swój pierwszy organ w tygodniku Przegląd Tygodniowy, założonym w r. 1866 przez Adama Wiślickiego; potem reprezentowała ten sam kierunek Prawda, założona w r. 1881 przez Aleksandra Świętochowskiego, naczelnego pisarza tego obozu.

W Prawdzie rozpoczął swą pracę pisarską młody publicysta Jan Popławski (1854—1908); podpisywał swe artykuły pseudonimem Wiat. Wkrótce jednak opuścił Praw d ę i wszedł do organizującej się redakcji Głosu. Pierwszy numer tego tygodnika ukazał się 1 października 1886 roku, wychodził on pod tą samą redakcją i przy udziale Popławskiego do r. 1894. Aresztowanie wówczas, po manifestacji 17 kwietnia w rocznicę ruchu zbrojnego w Warszawie, większości współpracowników Głosu spowodowało zawieszenie pisma. Zostało ono później wznowione pod redakcją Zygmunta Wasilewskiego.

Głos odciął się od razu zarówno od obozu konserwatywnego, jak i od obozu postępowego i rozpoczął ostrą walkę publicystyczną na dwóch frontach — przeciw pozytywizmowi, programowi pracy organicznej i mieszczańskiemu postępowi, oraz przeciw konserwatyzmowi i ugodzie.

Jako redaktor podpisywał Głos od 28 lutego (12 marca) r. 1887 J. K. Potocki, piszący pod pseudonimem Marian B o h u s z, właściwym kierownikiem wszakże pisma był J. L. Popławski. Skład współpracowników nie był jednolity; obok narodowo myślących ludowców byli wyraźni zwolennicy socjalizmu. Do pierwszej kategorii należeli, obok dwóch powyżej wymienionych, Józef Hłasko, Aleksander Więckowski (w r. 1888 przeniósł się do Petersburga, tam wszedł do rewolucyjnego ruchu rosyjskiego i powoli zerwał stosunki nie tylko z Głosem, lecz w ogóle z życiem polskim), Mieczysław Brzeziński (podpisywał się K. B y s t r z y c k i) przyrodnik i znany później pisarz ludowy, redaktor Zorzy, oraz Adolf Dygasiński. Do drugiej kategorii należeli Zygmunt Heryng, Wacław Nałkowski i Ludwik Krzywicki. Później nieco zaczęli pisać w Głosie Roman Dmowski,[6] Zygmunt Wasilewski, Władysław Jabłonowski, Edward Paszkowski, który w powieści Podniebie opisał redakcję Głosu, Stanisław Chełchowski, Aleksander Łętowski i inni. W Głosie drukowali swe utwory młodzieńcze W. Sieroszewski, S. Żeromski, Wł. Reymont. J. Kasprowicz, K. Tetmajer, A. Lange i Antoni Potocki.

[6] Pierwszy artykuł w Glosie (1890) nosił tytuł Idea w poniewierce, podpis — R. Skrzycki.

Pismo było ubogie, utrzymywało się ofiarnością współpracowników i przyjaciół. Początkowo mieściła się redakcja przy ul. Świętokrzyskiej 11, potem, gdy usunął się pierwszy wydawca, Władysław Kiercz, przy ul. Wareckiej 11, w dwóch małych pokoikach; w jednym z nich mieszkał J. K. Potocki. Gdy opiekę nad finansami Głosu objął Józef Hłasko (właściciel majątku Przesiemieńce w Witebskim), wynajął mieszkanie przy Nowym świecie Nr 21 i tam umieścił także redakcję. Redakcja Głosu od chwili, gdy jego współpracownicy weszli do Ligi Polskiej, stała się równocześnie ośrodkiem życia politycznego i konspiracji, miała zawsze licznych gości. W bliskim współżyciu członków redakcji powstawały nowe idee, rodziły się pomysły do artykułów, projekty kampanii publicystycznych.[7]

[7] Obrazek posiedzeń redakcyjnych dał M. Bohusz w felietonie Bez obłudy, Nr 12. 1896: „W czwartek około godziny 7-ej wieczorem każdy z nas podąża na ul. Świętokrzyską… Rozpoczyna się czytanie ważniejszych listów do redakcji, ocena artykułów przeznaczonych do przyszłego numeru, rozprawy i spory, przechodzące zazwyczaj w jeden chór głosów zgodnych i pewnych; w chórze tym 'interesy warstw odrębnych' odzywają się cieniutkim dyszkantem, „'podporządkowanie' zaś rozlega się wspaniałym głosem. Nie potrzebuję dodawać, że jako 'burzyciele najdroższych ideałów' patrzymy wszyscy z podełba, zegarki nosimy bez łańcuszków (żadnych łańcuszków) i mamy choć po jednej podeszwie nadpsutej ... Po parogodzinnej pracy następuje chwila odpoczynku; pokrzepiamy się wówczas herbatą z sucharkami — doprawdy herbatą. Rozmowa staje się bardziej pewną; sprawy i troski osobiste występują swobodniej. Wydawca oznajmia nam, że z przykrością szczere złoto naszych myśli i uczuć coraz częściej oddawać musi za srebro i papiery abonentów. Sekretarz naszej redakcji autor aforyzmu o dwóch cywilizacjach, rozrzewniony tym sięga po butelkę z rumem, widzi on w niej jasny dowód odrębności pańskiej kultury. Sąsiad jego znany (z dowcipu) ekonomista, znajduje, że tylko o harmonijnym zespoleniu może tu być mowa, gdyż cywilizacja pańska nadzwyczaj przyjaźnie wita ów wyrób jamajskich chłopów. Inny znów towarzysz, inżynier z powołania, myśli o budowie trwałych, żelaznych mostów zgody społecznej... Krytyk artystyczny wyraża obawę, że imię Melpomeny kmiotkowie nasi wymawiać pewno zechcą w sposób bardziej słowiański. Kolega Kmicic mówi o potrzebie ratowania ziemi. Sobowtór mój opowiada sąsiadowi o swoim ostatnim 'śnie proroczym i niezwykłym'… Doktor N. spogląda na niego ze współczuciem, jak na żywy przykład swej 'fizjologii cierpień'. Najmłodszy z naszych towarzyszów, ale już 'okropny polityk', przekonywa kogoś o niezbędności sojuszu z Anglią”.

Gdy się przegląda roczniki Głosu, to uderza przede wszystkim jego związek z życiem. Gdy w innych tygodnikach, zwłaszcza w Prawdzie, przeważa traktowanie spraw literackich, tutaj widać wysiłek, by dotrzeć do objawów życia, by podać jak najwięcej faktów. Znajdujemy też w Głosie coraz obfitszy dział listów z prowincji, wyrabia sobie pismo bystrych obserwatorów życia wsi i małych miast; wnioski zaś z tych drobnych często faktów wyciąga systematycznie Popławski w stałym felietonie Z kraju, podpisywanym pseudonimem J. Nieborski.

Uderza dalej zajmowanie się sprawami innych dzielnic, wyrażające się zarówno w zamieszczaniu korespondencji ze Lwowa, Krakowa, Poznania, lecz także w tym, że problemom tych dzielnic, zwłaszcza zaboru pruskiego, poświęca się wiele artykułów. Tak — już nawet pod względem zewnętrznym — ujawnia się wszechpolskość pisma.

Wreszcie na plan pierwszy wysuwają się zagadnienia związane z bytem i interesami warstw ludowych. Piszą o nich wszyscy, a zwłaszcza Popławski, Brzeziński i Dygasiński.

Już na pierwszy rzut oka przekonywujemy się, że nowe pismo odznacza się realizmem w traktowaniu zagadnień polskiego bytu, zainteresowaniami wszechpolskimi i mocnym oparciem o interesy warstw ludowych.

Wszystkie te cechy nadał Głosowi przede wszystkim Popławski.[8] Jako myśliciel i pisarz zajął miejsce naczelne, stał się właściwym kierownikiem pisma.

[8] O Popławskim i Glosie pisali: Z. Wasilewski — Szkic wizerunku w wydaniu Pism politycznych, Kraków—Warszawa 1910; Józef Hłasko — przedmowa do Szkiców literackich i naukowych J. L. Popławskiego, Warszawa 19,10; tenże — W redakcji Głosu (wspomnienia z r. 1887—1898) drukowane w Gazecie Warszawskiej, 24. IX. 1936; Wiktor G. — J. L. Popławski w latach 1887—1894, .Ateneum polskie, kwiecień, rok 1908; B. Lutomski — Dwudziestolecie Jana Popławskiego, Przegląd Narodowy, luty 1908.

Była to też indywidualność niepospolita, człowiek o gorącym uczuciu, wybitnym umyśle i wielkim talencie pisarskim — polityk i publicysta. Pochodził z rodziny ziemiańskiej, wyrósł w dworze szlacheckim (Bystrzejowice pod Lublinem), jako student uniwersytetu brał udział w spisku patriotycznym Adama Szymańskiego i był aresztowany (1878), więziony rok w Cytadeli a następnie zesłany do gub. wiackiej, wrócił do kraju w r. 1882. Zaczął swoją działalność pisarską w r. 1883 w Prawdzie, przeszedł w r. 1886 do Głosu i rozwinął skrzydła do lotu...

W roku 1890 — pisze J. Hłasko w swych wspomnieniach[9] sprowadzono z Paryża do Krakowa prochy Adama Mickiewicza dla złożenia ich na Wawelu. Była to zwłaszcza w ówczesnych warunkach wielka uroczystość narodowa, w której wszyscy udział wziąć chcieli. Na posiedzeniu redakcyjnym, na którym tę sprawę podjęto, postanowiliśmy, że do Krakowa z wieńcem pojedzie Popławski. Chodziło tylko o wybór napisu. Popławski zaproponował, by na wieńcu przytoczyć słowa wieszcza: Mierz siły na zamiary, nie zamiar podług sił. Ogromnie się nam to podobało.... Wieniec z tym napisem przechowany w Muzeum Narodowym w Krakowie — nieśli w czasie uroczystości pogrzebowej Popławski, Brzeziński i Hirszfeld.

[9] W redakcji Głosu.

Mierz siły na zamiary... zasadzie tej pozostał wierny Popławski przez życie całe. Później dawał wskazania, jak siły organizować i jak ich używać, by zamiarom mogły sprostać.

Marzenia chłopca i młodzieńca w dworze bystrzejowickim i w czasach uniwersyteckich w Warszawie, doświadczenia i przemyślenia w X pawilonie, w Bisiorowie w gub. wiackiej i w Kazaniu nagromadziły w duszy Popławskiego uczucia i idee, które znalazły wyraz w jego publicystyce. Znalazł się w dusznej atmosferze warszawskiej lat osiemdziesiątych. Tak ją sam charakteryzuje w artykule o Lalce Prusa (Głos 1890).[10] To nie atmosfera trupiego rozkładu, którą oddychają poeci o znieprawionych gustach, poeci gnijącego-mieszczaństwa Europy, ale raczej atmosfera zwyczajna filisterskiego warszawskiego mieszkania, pełna zapachów przydymionej pieczeni, brudnej bielizny, niewyrzuconych śmieci, stęchłej woni niewytrzepanych mebli i niemytych sprzętów, wyziewów, jakie przez drzwi idą z kuchni, przez okno z rynsztoku, w tym zaduchu ciasnego świata mieszczańskiego i literacko-kurierkowego wśród ciągłego rozgardiaszu spraw i interesów poziomych drobnych, w otoczeniu ludzi moralnie lichych, umysłowo marnych, upływa życie Prusa od lat kilkunastu....

[10] J. L. Popławski, Szkice literackie i naukowe, str. 87.

Nie lepsze miał Popławski mniemanie o społeczności wiejskiej, szlacheckiej, z której sam wyszedł. Dużo mówią u nas pisał w artykule o powieści Dygasińskiego Pan Jędrzej Piszczalski (Głos — 1890)[11] — o zdrowym wyglądzie szlacheckim, jak i o zdrowej fantazji, pogodnym umyśle i szczerym sercu. Jedno i drugie w większości wypadków jest złudzeniem... O zdrowej fantazji dziś mniej się mówi, ale ta fantazja jaką przedstawiają opowieści z niedawnej przeszłości, bynajmniej nie była zdrową. W charakterze naszym narodowym, a raczej w charakterze szlachty naszej, przeważała bierna ociężałość, nie ma w nim wcale silnych głębokich namiętności. Nie ma też i fantazji ognistej, ale natomiast dużo samochwalczego animuszu, pozornej buty, łatwego ale prędko stygnącego zapału. Pierwiastkiem głównym tego, co nazywają fantazją szlachecką, jest bezgraniczne i niczym nie okiełzane samolubstwo, które domaga się zadowolenia nawet przelotnego kaprysu, mniejsza o to jakim kosztem.

[11] Szkice literackie ..., str. 106.

Publicystyka Popławskiego była protestem przeciwko uczuciom i myślom przeważającym u współczesnych, była też protestem przeciwko położeniu, w jakim znajdował się naród. Urodzony w niewoli, okuty w powiciu miał jednak przed oczyma dawną wielkość Polski i pragnął, by do wielkości tej powróciła. Dał temu wyraz w dwóch artykułach, zamieszczonych w Głosie w r. 1887 — Obniżenie ideałów (Nr 1) i Wielkie i małe idee (Nr 16). Są te artykuły równocześnie, w formie strawnej dla cenzury postawieniem programu niepodległości i wyznaczeniem stanowiska nowego obozu wśród obozów dawnych. Domaga się wyrazu uczucie — pisze Popławski — to uczucie spotwarzone, sponiewierane, zakute w dyby trzeźwej praktyczności; nie znajduje ono pokarmu w owej zasobnej spiżarni, która napełniła się po wręby w ostatnich latach produktami cnót gospodarskich, ale wyrywa się na szerokie przestworza, na te bujne łany, na te łąki kwietne poezji lat minionych i swe spalone gorączką usta orzeźwia w źródłach wody żywej, wody nieśmiertelnej.

A dalej zajmuje Popławski stanowisko wobec dawnego romantyzmu i współczesnych mu wskazań zwolenników pracy organicznej. Od romantyzmu — powiada — dzieli nas długi szereg lat i dłuższy szereg bolesnych doświadczeń. Jesteśmy dziećmi innej epoki i podstawy naszego myślenia, ideały nasze i drogi, które do urzeczywistnienia ich prowadzą, są zasadniczo odmienne. Istnieje wszakże pewna sfera uczuć i dążeń, w której bliższymi jesteśmy ojców naszych romantyków, aniżeli korepetytorów naszych i nauczycieli, wykładających nam zasady filisterskiej rezygnacji, pracy organicznej itd.. Program pracy organicznej był na początku programem mieszczaństwa wojującego, obejmował szersze widnokręgi, dziś — pisał Popławski — mamy do czynienia z mieszczaństwem triumfującym, które już zgromadziło materialne dostatki, z tym filisterstwem pewnym siebie, cynicznym, sytym, w którym nadmierna tusza zabiła wszystkie żywsze popędy... ze sferą łowców, chciwych łupu a głodnych... Uczucia, ideały — towar taki nie ma pokupu na tym targowisku.

Tym sferom przeciwstawia Popławski entuzjastów, którzy nie spodziewają się wcale wyłamania muru w niedalekiej przyszłości, owszem wiedzą, że na to szeregi lat czekać trzeba, ale wiedzą także, iż aby chwilę tę przybliżyć, trzeba tłuc o mur głową, choćby pęknąć miała. Cały program Demokracji Narodowej w zarodku zawiera się w tych kilku zdaniach.

Postawiwszy sobie cel jasny, szukała myśl Popławskiego dróg do tego celu prowadzących, z uwzględnieniem tych warunków, w jakich Polakom w tym momencie dziejowym żyć przypadło. I widzi dwie drogi — wzmocnienie uczuć i świadomości narodowej, oraz powołanie ludu do życia narodowego. Wskazywaniu tych dróg jest poświęcona działalność publicystyczna Popławskiego w okresie jego pracy w Głosie i później, aż do końca życia.

Uczy tedy swych czytelników tego — co to jest Polska. A znał kraj swój dobrze, jak bodaj nikt z jego współczesnych. Kto się o tym chce przekonać, niech przeczyta rozdział Polska współczesna w Szkicach, lub opis Polski, drukowany w Polaku. Szczególną zwracał uwagę na zabór pruski. W rocznikach Głosu znajdujemy wiele jego artykułów poświęconych sprawom zaboru pruskiego, interesowało go zwłaszcza to wszystko, co miało związek z utrzymaniem stanu posiadania żywiołu polskiego (zagadnienia ludnościowe, kolonizacja itp.). Uważał że rzeczą wielce ważną dla Polski jest posiadanie własnego dostępu do morza. Rozwinął później tę tezę w Przeglądzie Wszechpolskim, lecz już w Głosie, w artykule środki obrony (r. 1887 Nr 39) pisał, że wolny dostęp do morza, posiadanie całkowite głównej arterii wodnej kraju — Wisły, to warunki konieczne prawie istnienia naszego. Sądził, że wyrzeczenie się tego przyrodzonego dziedzictwa i nieszczęśliwe majaki podbojów na wschodzie były przyczyną naszego upadku politycznego i kończył słowami, które i dziś jeszcze znaleźć muszą oddźwięk w duszach polskich — czas już po tylu wiekach błąkania się po manowcach wrócić na starą drogę, którą ku morzu trzebiły krzepkie dłonie wojów piastowskich.

Obok uzasadnienia konieczności posiadania wielkich idei i wiary w naród, obok wszechpolskości, wypowiedział Popławski w Głosie jeszcze jedną prawdę, która się stała wyznaniem wiary stworzonego przezeń ruchu — prymatu interesów ludowych. Stosunek do ludu został wysunięty na pierwszy plan w prospekcie zapowiadającym wydawnictwo Głosu. W tej ważnej chwili — czytamy tam — powinno wypowiedzieć ostatnią konsekwencję swych zasad stronnictwo,, które przed kilkunastu laty rzuciło w nasz ruch umysłowy hasło odrodzenia i pracowało nad demokratycznym rozwojem naszej myśli społecznej. Konsekwencją taką jest uznanie ludu za najgłówniejszy składnik społeczności narodowej. Powołany w nowych warunkach do samodzielnego bytu, lud ten siłą konieczności rozwija się na mocy własnych zasobów i dąży — bo dążyć musi — do obywatelskiej samowiedzy. Rozum dziejowy każe nam uznać doniosłość tego procesu, połączyć z jego postępem najżywotniejsze interesy kraju, walczyć z przesądami, które zaćmiewają jego znaczenie, z uprzedzeniami, które mącą opinię inteligencji naszej. Wynika stąd postawienie zasady, że interesy i potrzeby ludu naszego powinny być górującym akcentem w pracy społecznej, wytycznym punktem działania zarówno tej części inteligencji, która ma obowiązek zmazania błędów przeszłości, jak i tej, co w pocie czoła musi stwarzać zadatki nowej doli. Zasada ta będzie ogólnym kryterium sądu różnych zjawisk i kwestyj naszego życia społecznego i narodowego. Powołując się na prospekt stwierdza to samo redakcja w Nr 1 z 2 października 1886 r. pisząc, że myślą przewodnią pisma jest podporządkowanie interesów warstw odrębnych interesom ludu. Dużo miejsca poświęcono w Głosie uzasadnieniu i wyjaśnieniu tezy powyższej. Obszerną polemikę wywołał artykuł Popławskiego pt. Dwie cywilizacje, w którym wykazywał różnice między cywilizacją ludową i szlachecką w Polsce.

Wreszcie wypada zaznaczyć, że redakcja Głosu nie pominęła także sprawy żydowskiej. W kronikach prowincjonalnych i w korespondencjach z kraju znajdujemy fakty i opinie z dziedziny roli żydów na prowincji i stosunku do nich różnych warstw ludności. O istocie zagadnienia żydowskiegonatomiast pisano mało — nie sprzyjała wówczas temu atmosfera umysłowa panująca w Warszawie.

Stanowisko redakcji Głosu było jednak ustalone i jasne. Jeśli chodzi o stan faktyczny na wsi, to przedstawił go w r. 1889 w dwóch artykułach (str. 42 i 54) pod tytułem Żyd na wsi A. P. Ordyński [Antoni Potocki] i wnioski swe streścił w ten sposób: Tak więc w ostatecznej analizie działalności Żyda w wiosce odróżniamy jej trzy rodzaje: szynkownie, pośredniczenie i lichwę — wszystkie trzy zasadniczo szkodliwe dla operowanych. W sferze duchowej rozkładowy wpływ Żyda na wioskę ujawnia się w dwóch kierunkach: z jednej strony pozbawiając ją pewnej ilości środków materialnych i sprzyjając zaszczepianiu i utrwalaniu przesądów, tamuje jej rozwój umysłowy; z drugiej — świadomie i bezwiednie obniża jej poziom moralny i wytwarza ujemny kodeks postępowania, którym wioska z konieczności posługuje się w stosunkach z Żydem.

Stanowisko zaś zasadnicze — w odpowiedzi na postawiony w prasie zarzut antysemityzmu — sformułował J. K. Potocki (Antysemityzm Głosu r. 1891 str. 35, 51, 61, 85). Stwierdził Potocki, że zagadnienie żydowskie nie powinno być rozważane z jednego punktu widzenia — rasowego, religijnego lub gospodarczego. Jest to bowiem zagadnienie socjologiczne, wynikające z faktu współżycia obok siebie dwóch grup społecznych bardzo od siebie różnych. Współżycie to pokojowo ułożyć się nie da. Ponieważ asymilację Żydów (poza nielicznymi wyjątkami) uznać należy za niemożliwą, na skutek wielkiej odrębności i trwałości typu żydowskiego, więc — jak powiada J. K. Potocki — jedno pozostaje tylko wyjście — exodus żydów. Ten kto stanie na gruncie interesów dwóch mas ludowych — czytamy w Głosie — krępujących się wzajem w rozwoju swym kulturalnym, kto nie da się uwodzić apetytowi asymilowania kilkunastu izraelitów rocznie, kto uzna całą rozpaczliwą beznadziejność stanu obecnego, całą bezsilność wyznawców asymilacyjnego programu w warunkach danych, ten niezależnie od większej lub mniejszej wiary swej w możność przesiedlenia żydów, będzie widział w nim największą i najbardziej ponętną, najbardziej nieodzowną dla szczęścia milionów ucieczkę.

Upłynęło od napisania słów powyższych pół wieku. Doświadczenia zdobyte w ciągu tego czasu potwierdziły całkowicie słuszność stanowiska Głosu. Dziś podobnie jak w r. 1891 każdy, kto się poważnie i spokojnie zastanowi nad zagadnieniem żydowskim w Polsce, musi dojść do tego samego wniosku — jedynie emigracja Żydów z naszego kraju może najprzód usunąć ostrość sprawy żydowskiej, a następnie stopniowo ją rozwiązać.

Te wszystkie prawdy, które dziś są już własnością powszechną, wówczas w r. 1887 zrobiły wstrząsające wrażenie na umysły młodego pokolenia, urodzonego w pierwszym dziesięcioleciu po powstaniu, a wchodzącego w życie w dziewiątym lat dziesiątku zeszłego wieku. Stały się wyznaniem wiary znacznego odłamu tego pokolenia, wskazały tym, co zajmowali różne posterunki, kierunek ich pracy. Ci z nich, co dziś jeszcze stoją przy warsztatach pracy umysłowej lub też w życiu praktycznym, wspominają z rozrzewnieniem te czasy, gdy z kart Głosu czerpali wiarę w przyszłość narodu, gdy na kartach tych znajdowali wskazania, jak żyć i trwać przy wielkich ideach.

Dla nas jest rzeczą niezwykle interesującą i pouczającą zapoznanie się z procesem rodzenia się i kształtowania tych idei, które później miały się rozwinąć do rozmiarów takich, że dały nową szkołę myśli politycznej w Polsce.

ROZDZIAŁ TRZECI

„PRZEGLĄD SPOŁECZNY”

Pokrewny duchem i rówieśnik publicystów z Głosu, Bolesław Wysłouch wraz z gronem przyjaciół ideowych (Bolesław Limanowski, Zygmunt Balicki itd.), zaczęli wydawać w styczniu r. 1886 we Lwowie miesięcznik pt. Przegląd Społeczny. Grupę tę można nazwać socjalistyczno-narodową. Niektórzy jej uczestnicy wystąpili byli na widownię publiczną już w roku 1881, wydając w Genewie ulotne pismo p.n. Odezwa stowarzyszenia socjalistycznego Lud Polski, w którym sformułowali program socjalistyczny i rewolucyjny mający być syntezą poglądów narodowo-socjalistycznych.[12]

[12] Niepodległość, tom I, str. 340: Pierwszy program niepodległościowy po powstaniu 1963 r.

Do grona tego należeli: Bolesław Limanowski, Zygmunt Balicki, Erazm Kobylański, Aleksander Zawadzki, Józef Uziębło i Kazimierz Sosnowski. Z nazwiskami tymi spotka się każdy, kto się interesuje dziejami ruchu demokratyczno-narodowego i socjalistycznego w ostatnich dziesiątkach lat przed wojną europejską (1914—1918). Lud Polski nie rozwinął szerzej działalności, zaznaczyli się natomiast w dziejach naszych ci ludzie, którzy go byli utworzyli.

W kilka lat później część z nich zeszła się z Bolesławem Wysłouchem przy wydawnictwie Przeglądu Społecznego, podejmując obliczoną na dłuższą metę pracę wychowawczą. Mniej zajmowali się życiem politycznym bieżącym, pisali i drukowali artykuły zasadnicze o zagadnieniach społecznych, gospodarczych i politycznych.

Zasady swoje i założenia programowe wyłożyła redakcja w artykułach pisanych przez Bolesława Wysłoucha, a noszących tytuł Szkice programowe i drukowanych w zeszytach pisma — lutowym, kwietniowym, majowym i czerwcowym 1886 r. Autor artykułów wychodzi z założenia, że dawne ideały patriotyzmu polskiego, hasła powstańcze naszych rewolucji straciły po ostatnim bolesnym doświadczeniu dawną moc i powagę. Na ich miejsce nikt nie postawił haseł i ideałów nowych, które by zadowalniały nowe pokolenie. Nie obejmują bowiem całokształtu zagadnienia narodowego ani program stańczykowski, ani program pracy organicznej, ani też program ugody z Rosją. W dodatku wyrosło nowe pokolenie pod wpływem nowych prądów umysłowych w Europie, pokolenie wrażliwe na zagadnienia społeczne. Jest tedy rzeczą konieczną opracowanie nowych założeń programowych, które byłyby pełnym wyrazem nowych prądów i nowych warunków.

Podsłuchać i zrozumieć te nowe prądy — pisał Wysłouch — kiełkujące w społeczeństwie, nadać im formę określoną, ująć w system nowe pojęcia o ideałach i drogach pracy narodowej w Polsce, obudzić u nas ruch umysłowy, który czerpiąc wiedzę u jej źródeł... umiałby jednak wyciągnąć z niej wskazówki odpowiednie do potrzeb i interesów naszego kraju, zachować zgodność pomiędzy naszym ideałem narodowym a duchem wieku, tj. tymi ideałami ogólnoludzkimi, które wysuwa wiek każdy na widownię dziejów powszechnych, w ich świetle ocenić dawne ideały polskie, zmienić je i zmodyfikować tak, by się stały wyrazem prawdy społecznej — takim jest wielkie zadanie teoretyczne chwili dzisiejszej.

W dalszych artykułach uzasadnia Wysłouch prawo narodu polskiego do samodzielnego bytu, opierając się przede wszystkim na fakcie istnienia dwunastomilionowej grupy etnograficznej polskiej[13] i twierdzi, że program narodowy musi być programem ludowym: bo po pierwsze chce tego etyka społeczna, która dobro ogółu, interesy mas ludowych za cel w działaniu społecznym uznaje, bo po wtóre wówczas tylko wyzwolą się siły uwięzione mas ludowych, które podejmą energicznie i świadomie pracę nad rozwiązaniem problematów społecznego postępu; zachowanie i rozwój naszej narodowości oprą się tym samym na gruncie realnym, sprawa polska stanie się sprawą kilkunastu milionów ludzi, z którą prędzej czy później państwa i ludy sąsiednie liczyć się będą musiały, bo w końcu po trzecie w tym właśnie widzimy ideowe pogodzenie naszych ideałów narodowych z ogólnym demokratycznym ideałem wszechludzkim, w imię którego walczą dziś wszystkie lepsze siły w świecie całym.

[13] Przegląd Społeczny, zeszyt kwietniowy 1886 r.

Zasady narodowa i demokratyczna były podobnie postawione jak w Głosie. Odbiegał natomiast Wysłouch od publicystów tygodnika warszawskiego pisząc, że za swoje może uznać naród polski to tylko terytorium, które jest zamieszkałe przez rdzenny żywioł polski. Nowe państwo polskie musi być narodowo jednolite i utworzyć je należy tylko na ziemiach etnograficznie polskich. Z państwami narodów pokrewnych mogłoby to państwo wejść w związek przez unię osobistą, lub też wprost tylko z zagwarantowaniem pewnych praw i swobód narodowościowych, oraz pewnej autonomii wewnętrznej.

Jest rzeczą ciekawą, że Wysłouch w swoich artykułach postawił realnie i stanowczo sprawę żydowską. Tak pisał o jej załatwieniu: Tu dwojakiego rodzaju środki stosować należy: odnośnie do wykształconej i podatnej dla wpływów kulturalnych mniejszości ludności izraelickiej — polityka asymilacyjna, dążąca do uczynienia z żydów obywateli kraju. Odnośnie zaś do większości, do ciemnych mas ludności starozakonnej, których nigdy nie zasymilujemy i których asymilacja, gdyby nawet była możliwa, mogłaby oddziałać ujemnie na typ nasz narodowy — emigracja, choćby kosztem znacznych ofiar ze strony narodu i państwa podjęta.

Artykuły programowe Wysłoucha wywołały na łamach Przeglądu pewną dyskusję. Zabrał w niej głos zaprzyjaźniony z pismem jego współpracownik, Bolesław Limanowski, który w zeszycie lipcowym wyraził wątpliwość co do stanowiska etnograficznego autora Szkiców, zwracając uwagę na to, że w sprawie terytorium przyszłej Polski ma także coś do powiedzenia historia. Etnografia daje poznać materiał narodowościowy, ale w jaki sposób z tego materiału wyrabia się i wykształca moralna istota narodu, poucza historia.

Gdy w październiku 1886 r. zaczął się ukazywać w Warszawie Głos, powitał go Przegląd życzliwie,[14] wystąpił jednak z pewną krytyką poglądów Popławskiego na odrębną cywilizację ludową i rolę ludu. Jest rzeczą ciekawą, że autorem tych uwag krytycznych był Zygmunt Balicki, który niebawem miał się znaleźć razem z Popławskim wśród kierowników Ligi Polskiej.

[14] R. 1886, zeszyt listopadowy.

Czym będzie Głos w naszym umysłowym popowstaniowym odrodzeniu — pisał Balicki — sądzić z dotychczasowych numerów ani przesądzać nie możemy; że ma wszystkie zadatki po temu, aby wypowiedzieć ostatnią konsekwencję zasad postępowego stronnictwa, dodajmy — aby dopełnić ewolucję przetworzeniem kierunku, prądu, obozu w stronnictwo — świadczą te dźwięczne struny, w które od razu bogatym uderzył akordem: rozszerzenie ideałów i aspiracji zbiorowych, reakcja przeciw kapitalizmowi i jego wskazaniom, uznanie w ludzie nie tylko najważniejszego źródła materialnej siły narodu, ale podwaliny przyszłych form społecznych, przeświadczenie o tym, że jego dobro stoi w harmonii z dobrem publicznym, silny demokratyzm uczuć, gorąca na koniec wiara w przyszłość, oraz zdobycze poprzednich prac i doświadczeń, zdobycze niepośledniej wagi, które najnowszy prąd rzucił na szalę wypadków naszego życia wewnętrznego.

Zastrzeżenia swoje nawiązał Balicki do wypowiedzianego w Głosie zdania że rozpoczynamy walkę już nie o byt odrębny państwowy, ale o życie plemienia. Wydało mu się to obniżeniem narodowej samowiedzy, bo — pisał — są jeszcze w Polsce warstwy historyczne i nadbudowa wyższych warstw społecznych. Wypowiedział się wreszcie Balicki przeciw opinii, że formy dotychczasowej kultury są obce ludowi, dopatrzył się w tym wpływów narodniczestwa rosyjskiego. Popławski był zdaniem naszym — bliższy prawdy, niż Balicki, bo widział dokładniej rozmiary przeobrażania społecznego, które odbywało się w Polsce.

Różnica poglądów dotyczyła jednak raczej formy niż treści. Najlepszym na to dowodem jest fakt, że po upływie roku Popławski i Balicki znaleźli się w jednej organizacji. Boć w sierpniu 1887 została założona Centralizacja Ligi Polskiej, a w roku następnym emisariusz Centralizacji, Erazm Kobylański, znalazł się w Warszawie i nawiązał stosunki właśnie z grupą Głosu, a na początku roku 1887 zakładał Balicki w Krakowie Związek Młodzieży Polskiej (Zet), który niebawem wszedł w ścisłe i bezpośrednie stosunki z Ligą Polską.

Rozstał się natomiast Z. Balicki z grupą Wysłoucha. Niektórzy jej uczestnicy poszli do socjalizmu, sam Wysłouch wszedł do Kuriera Lwowskiego, założył potem (1889) Przyjaciela Ludu i stał się wraz z żoną swoją, Marią, założycielem Stronnictwa Ludowego w Galicji, stronnictwa, z którego po różnych przeobrażeniach powstało potem stronnictwo Wincentego Witosa. Do Ligi Polskiej Wysłouch nie wstąpił, choć mu to proponowano. Robił jakieś zastrzeżenia, stawiał pewne warunki, których nie przyjęto.

Wypada jednak stwierdzić, że z jednego środowiska wyszli założyciele Stronnictwa Demokratyczno-Narodowego i Stronnictwa Ludowego, że ruch ludowy ma swe źródło w odrodzeniu ducha narodowego i przypływie energii w nowym popowstaniowym pokoleniu szlacheckiej inteligencji polskiej.

Przegląd Społeczny skupił duży zastęp współpracowników,[15] miał jednak mało prenumeratorów, a władze administracyjne konfiskując go często uniemożliwiały mu życie. Po wydaniu 18 zeszytów zawieszono go w połowie r. 1887.

[15] Zamieścili w nim swe artykuły: Z. Balicki, B. Limanowski, Z. Miłkowski, Kazimierz Dłuski, Florian Bohdanowicz, Fr. Rawita, dr Antoni Złotnicki, dr Witold Lewicki, Wł. Podgórski, E. Przewóski/H. Biegeleisen, Alfred Nossig. Nowele zamieścili: K. Sosnowski, M. Wołowski i inni; wiersz pt. „Giordano Bruno” — Jan Kasprowicz.

Rozstając się z Przeglądem — powiada redakcja — z myślą aby na jego miejsce rozpocząć nowe wydawnictwo, powodujemy się przeświadczeniem że praca nad pogłębieniem teoretycznych podstaw demokratycznego ruchu, w chwili kiedy same warunki społeczne popychają do niego, nie zniknie bez śladu, że prędzej czy później wzejdzie ona plonem obfitym i walką przeciw krzywdom ludu, obroną jego narodowych, ekonomicznych i politycznych interesów. A w walce tej i tylko w walce wytworzy się demokratyczna i silna, bo jednolita zdemokratyzowaniem się narodowa organizacja.

Nadzieje te ziściły się: powstał ruch ludowy, powstała też organizacja sił narodowych.

ROZDZIAŁ CZWARTY

ZWIĄZEK MŁODZIEŻY POLSKIEJ (1886—1894)

Pod koniec roku 1886 zjawił się w Warszawie tajemniczy emisariusz ze Szwajcarii — Karczewski — i zaczął szukać stosunków z młodzieżą uniwersytecką. Pod tym nazwiskiem ukrywał się Zygmunt Balicki, przebywający na przymusowej emigracji, dawny student uniwersytetu petersburskiego, mający już za sobą kilka lat działalności politycznej na gruncie krajowym. Gdy w r. 1880, jako jeden z wysłańców gminy socjalistów polskich w Petersburgu przybył wraz z bratem Tadeuszem i Kazimierzem Sosnowskim, by prowadzić robotę wśród robotników warszawskich,[16] gdy policja wpadła na ślady działalności organizacji socjalistycznych, Zygmunt Balicki zbiegł przed aresztowaniem (początek r. 1881) za granicę. Przebywał potem jakiś czas w Galicji, gdzie działał pod nazwiskiem Żółtowskiego, był aresztowany, zwolniony, przebywał w Budapeszcie, wreszcie osiadł w Genewie, gdzie się zbliżył z płk. Miłkowskim.

[16] Feliks Perl, Dzieje ruchu socjalistycznego.

Do Warszawy przyjechał pod koniec roku 1886 z projektem założenia zainicjowanej przez siebie organizacji — Związku Młodzieży Polskiej. Jako wychowaniec gimnazjum lubelskiego zgłosił się do dawnych swoich kolegów — Antoniego Kośmińskiego i Antoniego Bielińskiego.[17] Byli oni członkami kółka studenckiego złożonego z b. wychowańców gimnazjum lubelskiego. Zbliżywszy się z nimi a także z dawnym znajomym z Lublina, Stefanem Surzyckim, wystąpił Balicki z propozycją powołania do życia organizacji, obejmującej całą młodzież polską, studiującą na uniwersytetach w kraju i za granicą. Postanowiono poruszyć tę sprawę w Kole Centralnym Uniwersyteckim.

[17] O Związku Młodzieży Polskiej pisali: Stefan Surzycki — Z dziejów pamiętnego Zetu, przedruk z Myśli Narodowej, Kraków 1930; Jan Offenberg — Stan umysłów wśród młodzieży akademickiej uniwersytetu warszawskiego w latach 18851890, Warszawa 1929; T. Ruśkiewicz — Tajny związek młodzieży polskiej w latach 18871893, Warszawa 1926; Roman Dmowski — Początki nowoczesnego Obozu Narodowego w Polsce, Myśl Narodowa, r. 1936 — nr. 47 i 48.

Od listopada r. 1885 istniała na wyższych uczelniach warszawskich organizacja kółek łączących wychowańców jednego gimnazjum. Było takich kółek 32, liczyły one około 500 członków. Delegaci wszystkich kółek stanowili Koło Centralne, w którym zapadały decyzje co do ogólnych prac całej organizacji. Pierwszym prezesem Koła Centralnego był student prawa Winawer (późniejszy kadet rosyjski), po nim Ludwik Kochanowski (zwany Homerem). Organizacja ta zajmowała się samokształceniem, wzajemną pomocą, prowadziła kuchnie i czytelnie.

Pod koniec listopada Kochanowski zwołał zebranie Koła Centralnego i zaprosił na nie Karczewskiego [Balickiego], który wygłosił przemówienie o potrzebie organizacji i zaproponował wysłanie delegatów na zjazd, który był zapowiedziany na styczeń 1887 roku w Krakowie i na którym miała być przeprowadzona dyskusja nad projektem organizacji ogólnej. Koło Centralne uchwaliło wysłać delegatów w osobach L. Kochanowskiego, Antoniego Kośmińskiego i Eustachego Czekalskiego; na zastępcę powołano Stefana Surzyckiego. Ponieważ Czekalski pojechać nie mógł, więc w styczniu wybrali się do Krakowa Kochanowski, Kośmiński i Surzycki. Jednocześnie z nimi wyruszył Jan Harusewicz, student medycyny, jako delegat Koła Katalogowego, które nie należało do Koła Centralnego.

Spotkano się 14 stycznia w Krakowie w mieszkaniu Aurelego Balińskiego, powstańca i poety, przy ul. Batorego (Nr 24 czy 26). Oprócz czterech delegatów warszawskich przybyli Zygmunt Seweryn, student politechniki ze Lwowa, Jan Homolicki i Pietkiewicz z uniwersytetu krakowskiego, Jackowski (Józef?) z Instytutu Puławskiego i Zygmunt Balicki od młodzieży zagranicznej. Ta dziewiątka uchwaliła zaproponowany przez Balickiego statut i stała się zawiązkiem organizacji.

Statut orzekał, że Z. dąży do niepodległości Polski i stoi na gruncie sprawiedliwości politycznej, narodowej i społecznej. Celem Związku, powiada Surzycki[18] było: stworzenie przede wszystkim przez czas studiów uniwersyteckich twardej szkoły charakterów, zaprawionych do późniejszego życia obywatelskiego, przygotowanie młodzieży akademickiej już w czasie studiów do tego życia przez podejmowanie prac w najrozmaitszych dziedzinach, a przede wszystkim dla podniesienia oświaty i kultury ludu wiejskiego i miejskiego. W tym celu tworzone były w grupach Związku oddzielne sekcje, poświęcone pracy wśród ludu wiejskiego — względnie miejskiego, które oprócz teoretycznego rozważania metod pracy wśród ludu i dla ludu podejmowały od razu i praktyczne działania, czy to przez zakładanie tajnych czytelni, bibliotek, wypożyczalni wiejskich czy miejskich, robotniczych, rzemieślniczych, czy przez tworzenie tajnych kółek wśród włościan celem prowadzenia pracy w samorządzie gminnym. Uznano tolerancję innych narodowości i wyznań w Polsce, jednakże o tyle, o ile uznają naczelną zasadę niepodległości i jedności Polski. Walka z germanizacją i rusyfikacją nie tylko formalną, lecz i duchową, była kanonem Związku, który dążył do urobienia najwyższego pod względem moralnym typu Polaka, który byłby w stanie wszędzie bronić powyższych zasad i wszczepiać je w najszersze masy, przede wszystkim młodzieży akademickiej.

[18] Z dziejów pamiętnego Zetu.

Organizacja Związku była dość skomplikowana. Była ona trzystopniową. Wszyscy członkowie byli kolegami, część kolegów, odznaczających się większym wyrobieniem, była podnoszona do rzędu towarzyszy, najwybitniejszych spośród tych ostatnich robiono braćmi. Stopień niższy nie wiedział o istnieniu stopnia wyższego. Grupą kolegów kierował starszy kolega wyznaczony przez wyższą władzę, tajną wobec kolegów; tego starszego wyznaczało koło towarzyszy. Grupą towarzyszy kierował starszy towarzysz, wyznaczony przez wyższą władzę tajną (koło braci). Na czele Związku stała Centralizacja, wybierana przez zjazd delegatów wszystkich kół braterskich. Jeden członek Centralizacji był jawny dla wszystkich braci. Na pozostałych członków Centralizacji głosowano na zjeździe kartkami i kartki te składano w ręce wybranego poprzednio członka jawnego. Ten zawiadamiał wybranych — byli oni braciom nieznani. Taki ustrój był zastosowany zarówno przez wzgląd na bezpieczeństwo, jak i ze względu na wyrobienie w członkach zdolności do zachowania dyscypliny i przeprowadzenia odpowiedniego doboru; bratem zostawał tylko ten, kto wykazał na stopniach kolegi i towarzysza odpowiednie zalety charakteru i odpowiednie uzdolnienia umysłowe.

W Związku zgromadzili się najwybitniejsi spośród młodego pokolenia, a należenie do tajnej organizacji narodowej brano bardzo na serio. Daje temu świadectwo Surzycki, któremu przyjęcie do Związku takie pozostawiło wspomnienie: Balicki... wydawał nam się jakimś prorokiem narodowym, który na nowe życie nas wprowadza. Nie pamiętam później w życiu chwili wznioślejszej, chyba dostanie się w 1891 r. do X pawilonu Cytadeli. Czułem, że przeżywam jakąś niezmiernie historyczną chwilę, która się więcej nie powtórzy już taką, jaką wówczas była, że staję się współuczestnikiem jakiegoś wielkiego narodowego czynu, który ma przerodzić cały naród.

Grupy Związku powstały wkrótce we wszystkich miastach, gdzie na wyższych uczelniach studiowała młodzież polska,[19] a więc w Zurychu, Genewie, Bernie, Paryżu, Wiedniu, Petersburgu, Moskwie, Kijowie, Kazaniu, Charkowie, Berlinie, Monachium, Karlsruhe, Lipsku, Wrocławiu, Gryfii, Rostoku, Heidelbergu, Antwerpii, Lwowie, Krakowie, Dublanach, Puławach i Warszawie. Centralizacja była najprzód w Zurychu, niebawem jednak przeniesiono ją do Warszawy.

[19] Dmowski.

Delegaci na zjazd krakowski po powrocie do Warszawy sformowali grupę braterską. Weszli do niej[20]: Stanisław Chełchowski, Ignacy Dąbrowski, Witosław Dąbrowski, Julian Eberhardt (późniejszy wiceminister kolei), Jan Harusewicz, Ludwik Kochanowski, Tadeusz Kozerski, Stanisław Kośmiński, Jan Offenberg, Zbigniew Paderewski, Seweryn Sterling, Stefan Surzycki, Antoni Troczewski oraz nie studenci — Bolesław Hirszfeld i Leonard Ziemiński. Pierwszym starszym grupy braterskiej warszawskiej był Ludwik Kochanowski [Homer], po nim w roku akademickim 1888-89 — Zbigniew Paderewski, w r. 1889-90 — Jan Offenberg, a w r. 1890 — Roman Dmowski. Jeśli Kochanowski zasłużył się Związkowi — pisze Offenberg — przez swój talent organizacyjny i umiejętność skupiania koło jednego sztandaru ludzi z odrębnych obozów, Paderewski pociągał młodzież ku sobie siłą swych cnót i charakteru, które to zalety czyniły zeń w opinii współczesnych — drugiego-Zana. Tenże Offenberg wymienia następujące nazwiska członków Związku w latach 1887—1890: Roman Dmowski, Janusz Tański, Julian Grabowski [Jules], Józef Bek, Bolesław Dębiński, Antoni Nayman, Antoni Rząd, Bolesław Jakimiak, Józef Świeżyński, Jan Stecki, Leon Wasilkowski, Józef Idzikowski, Jan Szmurło, Antoni Kośmiński, W. Męczkowski, A. Białobrzeski, Leon Rutkowski, Tomasz Baraniecki, W. Machajski, L. Hajdukowski, K. Głębocki, Wł. Kierst, Edward Strumpf, Małkowski, Michał Poznański, W. Ziemiński, A. Czerwiński, Adam Jaczynowski, K. Jabłczyński, F. Świeżyński, K. Grabowski, Stanisław Czekanowski, Bieńkowicz, Głowacki, Borzymowski. A spoza Warszawy: Hempel i Ździarski (Puławy), Franciszek Nowicki i Janikowski (Kraków), Stefan Offenberg, Jan Radzikowski, T. Ruśkiewicz i J. Eberhardt (Petersburg), Sągajło i Sołtan (Kijów), Bronisław Natanson i bracia Zaborowscy (Dorpat), Wilhelm Jelski (Dublany), Tomasz Siemiradzki (Berlin), Tomicki (Karlsruhe), Stanisław Bukowiecki (Heidelberg), J. Lubke (Zurych), Barański (Paryż), Hertyk (Genewa).[21]

[20] Offenberg.

[21] Jest to oczywiście tylko nieznaczna część członków Związku, który był organizacją liczną.

Największą była grupa warszawska, oblicze jej ideowe — w czym nie różniła się od innych grup Związku — było bardzo niejednolite. Tak ją charakteryzuje Dmowski[22]:

[22] Myśl Narodowa, r. 1936, nr. 47.

Grupa warszawska założona została w składzie bardzo różnorodnym. Najwyraźniejszą chociaż nie najliczniejszą jej część, silnie odcinającą się od reszty, stanowili socjaliści, pozostali na uniwersytecie po organizacji Proletariat, rozbitej na skutek słynnego procesu w r. 1885, w którym głównych oskarżonych powieszono. Organizowanie Związku Młodzieży zastało ich niezorganizowanych i innej drogi szukających. Weszli oni do Związku wnosząc weń swoje pojęcia i nałogi: fanatyzm marksowski, wstręt do tradycji polskiej, potępianie wszystkiego co polskie (łącznie z powstaniem), wreszcie rewolucyjne rusofilstwo, które się wyrażało w uwielbieniu dla literatury rosyjskiej (wobec której najwięksi pisarze i poeci polscy nic nie byli warci); w czytaniu wyłącznie po rosyjsku, nawet w śpiewaniu na zebraniach pieśni wyłącznie rosyjskich itd.

W owym czasie odbywała się w socjalizmie polskim wielka przemiana: spod wpływów organizacji rosyjskich zaczął on przechodzić pod wpływ socjalnej demokracji niemieckiej. W Warszawie kierował tą przemianą publicysta Ludwik Krzywicki, który pozyskał silny wpływ na socjalistyczny odłam Związku Młodzieży Polskiej, jakkolwiek sam, będąc poza uniwersytetem, do Związku nie należał. Miewał dla nich tajne wykłady 'naukowe', dawał im wiedzę o świecie, zaczynającą się od Laplace'a, Darwina i nowej nauki antropologii, a kończącą się na Marksie. Był to 'naukowy' okres naszego młodego socjalizmu, w którym mnożyli się, jak grzyby po deszczu, zwolennicy 'materialistycznego pojmowania dziejów', zwalczający w imię 'nauki' wszystko, co im było wrogie i nienawistne.

Główny zastęp członków grupy warszawskiej stanowiła młodzież niewyrobiona robiąca pierwsze kroki poza granicami wiedzy szkolnej, ulegająca dość silnie sugestii 'naukowej' socjalistów, z instynktów wszakże narodowych nie wyzuta. W sumieniu jej walczyły o pierwszeństwo obowiązki względem Polski z 'postępowością', z dostępną dla niej nowoczesnością, wreszcie z potrzebą zajęcia się 'sprawą robotniczą'.

Pośrednie stanowisko między tym głównym zastępem a wyraźnymi socjalistami zajmowała pewna, niewielka zresztą, liczba żydów. Niektórzy wywierali silny wpływ na kolegów w kierunku korzystnym dla socjalistów.

W masie członków grupy wyróżniał się nowy typ ludzi, z silniejszymi od innych instynktami polskimi, więcej zbliżonych umysłami do życia, niż do doktryn, nie wojowniczych, ale z wyraźnym, choć nie występującym agresywnie wstrętem do Żydów. Ich zainteresowanie się 'ludem' zwracało się przede wszystkim ku chłopom. Najwybitniejszym spośród nich był Stanisław Chełchowski (później założyciel Centralnego Towarzystwa Rolniczego).

Gdy w roku 1890 został jawnym członkiem zarządu grupy warszawskiej Dmowski, wówczas najwyraźniejsi socjaliści w liczbie jedenastu manifestacyjnie wystąpili z grupy deklarując, że nie chcą pracować pod jego kierownictwem. Już wówczas zaznaczała się wyraźna indywidualność Dmowskiego jako narodowca i przeciwnika socjalizmu. Dał się on szerzej poznać na terenie uniwersyteckim w r. 1890, gdy w związku z rozruchami studenckimi w Moskwie usiłowano wywołać ruchy analogiczne na wszystkich uniwersytetach państwa rosyjskiego. Przysłano w tym celu delegata do Warszawy. Socjaliści byli zdecydowanymi zwolennikami solidarności ze studentami uniwersytetów rosyjskich. Część Zetowców, będących pod wpływem socjalizmu, chciała pójść razem z nimi.

Udaremnił ten zamiar Dmowski bardzo stanowczymi wystąpieniami i zręczną taktyką. Wychodził z założenia, że uniwersytet warszawski będąc w Polsce i zapełniony młodzieżą polską, jest polskim i że sprawy rosyjskie są tej młodzieży obojętne, nie może ona tedy mieszać się do rozruchów rosyjskich. Udaremnienie rozruchów przez Dmowskiego wywołało przeciw niemu duże oburzenie wśród socjalistów; zwołali oni wielkie zebranie w nadziei, że zamieni się ono w sąd nad Dmowskim i na zebranie to sprowadzili Ludwika Krzywickiego jako swego głównego mówcę. Zebranie nie dało żadnego wyniku. Sprawa, rozruchów zdecydowała o podziale młodzieży warszawskiej na dwa wyraźnie wrogie obozy — narodowy i socjalistyczny.

Nie usunęło to jednak całkowicie walk wewnętrznych w grupie warszawskiej Zetu. Związek Młodzieży Polskiej podporządkował się był całkowicie Lidze Polskiej na skutek umowy zawartej z Komitetem Centralnym Ligi na zabór rosyjski w styczniu 1888 r. Zgodnie z tą umową Z.M.P. w zaborze rosyjskim w zupełności poddaje się pod rozkazy Komitetu Centralnego Ligi Polskiej na zabór rosyjski, polecając jednak uwadze takowego niespuszczanie z oka charakteru Z.M.P. szkolno-przygotowawczego. Niższe stopnie Z.M.P. nie były oczywiście powiadomione o tej umowie, będą jednak obowiązane do wypełnienia poleceń zarządu Związku, a przez to samo będą wypełniały polecenia Ligi Polskiej. Związek zobowiązał się wreszcie do wyrobienia z młodych sił przyszłych działaczy Ligi Polskiej.

Uzależnienie Związku od Ligi nie mogło podobać się tym w nim żywiołom, które skłaniały się ku socjalizmowi. Były tedy wciąż tarcia z tego powodu, mimo że w Centralizacji Związku byli członkowie Ligi i tarcia te łagodzili. Zaczęły się ujawniać niezadowolenia z Ligi[23] i z jej komisarza (Erazma Kobylańskiego), bywającego na zebraniach braci, za mało mającego talentu, żeby sobie nakazać posłuch u młodzieży. Stał się on przedmiotem coraz mniej niewinnych drwin, w których prym trzymali bracia Żydzi. Wreszcie stosunki się tak zaostrzyły, że ci bracia, którzy zachowywali się lojalnie względem Ligi i dbali o jej powagę, zaczęli się obawiać, iż dojdzie do wyraźnej walki między Związkiem a Ligą.

[23] Myśl Narodowa, r. 1936, nr 48.

Wtedy Dmowski ostrzegł Ligę o niebezpieczeństwie i zaproponował, ażeby sama ona stosunek formalny ze Związkiem zniosła. Władze Ligi uznały wniosek jego za słuszny. Odbyło się posiedzenie braci grupy warszawskiej, w której już wtedy mieściła się Centralizacja, czyli naczelne władze Związku; specjalnie wydelegowany komisarz Ligi (Antoni Troczewski) odczytał akt, zwalniający Związek Młodzieży Polskiej z formalnej zależności od Ligi Polskiej, tym samym uznający całkowitą samodzielność jego organizacji. Wywołał on ogólną radość, a ze strony głównych przeciwników Ligi triumf nad lojalistami. Ci przeciwnicy uważali, że odnieśli zwycięstwo głównie nad Dmowskim, który słuchając aktu odczytywanego przez komisarza Ligi, jedyny w zgromadzeniu wiedział, że jest od początku do końca tego aktu autorem.

Akt ten rozwiązywał ręce przede wszystkim Lidze w stosunku do członków Związku opuszczających jego szeregi: jednych pozwalał przyjmować do Ligi, dla innych tworzyć organizacje podrzędne, innych wreszcie pozostawić całkiem na boku.

W czerwcu 1891 Dmowski ukończył uniwersytet, a w listopadzie wyjechał na studia do Paryża.

Od czasu zerwania organizacyjnych stosunków z Ligą, pomimo że Liga zachowała wpływ faktyczny przez swych członków będących równocześnie kierownikami Z.M.P., datuje się stopniowy upadek Związku. Cios stanowczy jego działalności w zaborze rosyjskim zadało aresztowanie prawie całej grupy warszawskiej podczas manifestacji 17 kwietnia 1894 roku.

Związek oddał duże usługi Lidze i ruchowi narodowemu w ogóle.

ROZDZIAŁ PIĄTY

„RZECZ O OBRONIE CZYNNEJ I SKARBIE NARODOWYM”

W roku 1887 ukazała się broszura, wydrukowana w Paryżu pt. Rzecz o obronie czynnej i Skarbie Narodowym, podpisana literami Z.F.M. Pod tym pseudonimem ukrywał się płk Zygmunt Miłkowski, znany w literaturze jako Teodor Tomasz Jeż.[24]

[24] Życiorys T. T. Jeża pióra Piotra Chmielowskiego w książce zbiorowej Ognisko wydanej dla uczczenia 25-letniej pracy T. T. Jeża w r. 1882 w Warszawie.

Myśl jego ciągle jest zwrócona ku sprawie polskiej. Pułkownik obdarzony był niezwykłym temperamentem, który go nie opuszczał do późnego wieku, jakiego dożył. Zawsze czujny, zawsze czynny, mimo oddalenia od kraju nie przestawał współżyć z tym, co się działo w Polsce. Najlepszym na to dowodem jest odzew i następstwa, jakie wywołała jego broszura 0 obronie czynnej...

0 tym, jak zrodziła się myśl napisania rozprawy, zawierającej wskazania co do działalności politycznej narodu polskiego, informuje nas płk Miłkowski w swych pamiętnikach.[25] Na jesieni roku 1886 wracając z Włoch, gdzie jeździł dla poratowania zdrowia, wstąpił do Genewy Ludwik Michalski, dawniejszy już znajomy pułkownika, uczestnik powstania ostatniego i żywą prowadzący działalność wśród Polaków zamieszkałych w Szwajcarii. Oddając mu wizytę w hotelu des Bergues zastał tam Jeż Władysława Bandurskiego. Wywiązała się rozmowa o sprawach publicznych.

[25] Skarb Narodowy Polski. Nieco o Lidze Narodowej. Rozdział jeden z pamiętnika od kolebki przez życie. Nakład Towarzystwa Wydawniczego, Lwów 1905.

Rozgadaliśmy się — powiada Jeż — ...o zamęcie, jaki w kraju i na emigracji w pojmowaniu onych panował. Nie przypominam sobie, kto z nas trzech — może Michalski, może Bandurski, może ja — odezwał się, że powodem zamętu jest brak rodzaju vademecum, w którym by publiczność polska znajdowała wskazówki do kierowania się śród tych trudnych w Ojczyźnie warunków.

Siadł tedy Jeż i napisał broszurę, która tak wielką odegrała rolę w powstaniu nowego rządu narodowego w Polsce.[26]

[26] Paryż. Drukarnia Polska Adolfa Reiffa, 3 rue du Pour. 1887.

Gdy się dziś czyta tę broszurę, trudno z początku zrozumieć, dlaczego wywarła ona na umysły polskie, zwłaszcza młode, tak duże wrażenie w latach osiemdziesiątych zeszłego wieku. Trzeba dopiero zrobić pewien wysiłek, uświadomić sobie ówczesny stan w trzech zaborach, ówczesne prądy polityczne i zarysowujący się już, a przedstawiony powyżej przełom w duszy narodu, by ocenić znaczenie wystąpienia publicystycznego Jeża. Dał on w sposób odpowiedni wyraz uczuciom i poglądom, jakie w sposób mniej lub więcej uświadomiony nurtowały w duszach. W dodatku, gdy pisma krajowe musiały głosić nowe prawdy w sposób okólny i niejasny, ze względu na cenzurę zaborców, mieszkający na wolnej ziemi szwajcarskiej Jeż mógł się wypowiedzieć jasno i wyraźnie. Ta jasność i wyrazistość robiły od razu wrażenie na czytelniku, budziły gorący oddźwięk w jego duszy.

Przedstawiwszy położenie, w jakim Polska się znajduje, nakreśliwszy obraz społeczeństwa i panujących w nim prądów, dochodzi Jeż do wniosku, że Polacy bądź to godzą się z losem i szukają ugody z rządami najeźdźczymi, bądź też ograniczają się do obrony biernej. Ta zaś nie wystarcza, ani nic dla narodu zdobyć nie może, ani też przed wynarodowieniem go zabezpieczyć.

I oto jaki smutny społeczności polskiej w tych czasach rysuje obraz: Historyczne 'czoło narodu' zrzekło się obrony biernej nawet... dla srebrników. W sferze wyższej, w sferze inteligencji, obejmującej stan szlachecki: duchowieństwo, klasę oświeconą i przemysłową codziennie prawie przejawiają się odstępstwa i dezercje... Pocieszamy się, że są to odstępstwa i dezercje pojedyncze, nie obowiązujące ogółu. Zapewne. Ale mnożą się one — wzrastają w stosunku postępu prostego! Przykłady oddziaływują — powodzenie zachęca. Jednych pociąga kariera; inni grzęzną w zobojętnieniu; dla innych za wymówkę służy taki lub owaki wallenrodyzmu rodzaj; inni znów utykają na manowcach błędnego sprowadzania sprawy polskiej do jednego ze sprawą niemieckich lub moskiewskich politycznych i socjalnych opozycjonistów mianownika. Na drodze tej dokonywa się transformacja powolna, ale ciągła i wzrastająca w liczbę co chwila. Jednostka po jednostce przepada i odpada....

Słusznie upatrują wszyscy nadzieję w odrodzenie Polski z ludu, wszak tyle jest przykładów, że zaprzepaszczona na drodze obrony biernej narodowość odrodziła się, ni to feniks z popiołów z czerniawy ludowej. Lecz by to się stało, trzeba wysiłku i pracy ze strony warstw innych, a więc powrócić nam trzeba do obrony czynnej. Jest ona jedyną drogą racjonalną, zmusza nas do tego polityka zaborców.

Obrona czynna — wywodzi Jeż — nie polega na przygotowaniu, ale też i nie na zarzekaniu się powstania. Mogą tak się złożyć okoliczności, że upomnienie się o prawa bytu z orężem w ręku stać się może nie tylko możliwym, ale koniecznym. A wówczas naród trwający tylko w obronie biernej do takiej ewentualności przygotowany nie będzie.

Nie wyrzekając się tedy powstania w chwili odpowiedniej, musi obrona czynna polegać na zdobywaniu praw i środków potrzebnych dla bytu narodowego. Na pierwszym miejscu — stawia Jeż gromadzenie Skarbu Narodowego, z którego czerpać by można środki na obronę czynną i który byłby podstawą akcji w chwili krytycznej. Dalej mówi o organizacji sił żywotnych polskich, następnie organizacji reprezentacji politycznej, odpowiedzialnej i zaopatrzonej w środki działania. Sprawa organizacyjna — powiada — rozstrzygać się musi sposobem dwojakim: tajemnie i jawnie — w kraju i na emigracji. Tu i tam powodzenie zależy od zrozumienia potrzeby, od przejęcia się takową, od pojęcia rzeczy i nade wszystko od dobrej woli, bez której pod przymusem nawet nic pożytecznego zrobić się nie da.

Broszura Jeża miała wielkie powodzenie. Pierwszy nakład rozszedł się w ciągu paru miesięcy.[27] Wydano niebawem nakład drugi i trzeci, ten ostatni drobnym drukiem w małym formacie, na cienkim papierze. Pieniądze na wydanie dał Ludwik Michalski.

[27] Skarb Narodowy, str. 70.

Co ważniejsza, miała broszura realne następstwa. Wzmogły się w różnych krajach składki zbierane na Skarb Narodowy, którego ostateczna i formalna organizacja nastąpiła w r. 1891; w sierpniu zawiązano Centralizację Ligi Polskiej (1887).

ROZDZIAŁ SZÓSTY

ZAŁOŻENIE LIGI POLSKIEJ

Liga Polska powstała na wychodztwie;[28] inicjatywa do jej nałożenia wyłoniła się wśród grona uczestników powstania roku 1863, którzy przebywali w zaborach pruskim i austriackim i w krajach obcych. Z korespondencji ich, zachowanej w Bibliotece Rapperswilskiej, widzimy, że do grona tego należeli: płk Zygmunt Miłkowski, Ludwik Michalski, zamieszkały w Szwajcarii, inż. Maksymilian Hertel, szef sekcji ministerstwa robót publicznych w Paryżu, dr Henryk Gierszyński i Stanisław Olewiński, zamieszkali w Paryżu, Roman Soczyński z Filipopola w Bułgarii, Artur Wołyński, pisarz i historyk zamieszkały w Rzymie, Aleksander Hirszberg, kustosz Ossolineum we Lwowie, Teofil Szumski, współpracownik Gazety Lwowskiej, Zbigniew Chądzyński, zamieszkały najpierw w Pakości pod Inowrocławiem, a później w Sztandarówce (poczta Dawidów) pod Lwowem i inni.

[28] Protokół.

Kto właściwie rzucił myśl zawiązania Ligi? Trudno na to odpowiedzieć. Trzeba stwierdzić, że wisiała ona w powietrzu, ujawniła się równocześnie w wielu miejscach. Być może, że wymienieni powyżej ludzie — wszyscy lub niektórzy z nich — należeli do rozpowszechnionych wówczas w Europie stowarzyszeń tajnych międzynarodowych, bardziej lub mniej zależnych od masonerii. Dowodów na to nie znaleźliśmy. Piszący te słowa słyszał od J. L. Popławskiego (potwierdza to Dmowski), że było zebranie jakichś wyższych kół wolnomularskich w Brukseli, na którym zapadła uchwała wyzyskania patriotyzmu Polaków dla rozszerzenia w Polsce lóż i użycia Polski dla celów polityki masońskiej. Notuję to opowiadanie Popławskiego, nie znaleziono dotychczas żadnych danych, które by potwierdzały bez wątpliwości masońską inicjatywę w założeniu Ligi Polskiej. Jeśli się weźmie pod uwagę atmosferę polityczną w Europie w latach osiemdziesiątych i ludzi, z których grona inicjatywa wyszła, to jest dużo w tym prawdopodobieństwa.

Pierwsze próby utworzenia organizacji robili bodaj Hertel i Chądzyński. Z nim to (z Chądzyńskim) — pisał Hertel do Jeża (8.III.1888) — zaczęliśmy klecić Ligę, kiedy jeszcze mieszkał w Poznańskim. Gdy Chądzyński przeniósł się do Galicji, starał się prawdopodobnie zyskać tam ludzi chętnych do pracy patriotycznej. Potwierdzenie tego przypuszczenia znajdujemy w listach Chądzyńskiego do Artura Wołyńskiego.

Projekt nasz przed rokiem jeszcze założenia w Paryżu Komitetu Obrony Narodowej — pisał Chądzyński (7.II.1887) albo inaczej Narodowego Związku tamtejszych jezuitów pogrzebany....

Wielu z moich znajomych z różnych krajów wobec naglących potrzeb i groźnego niebezpieczeństwa proponuje sekretną organizację, może się co i sklei — ma się rozumieć, że działanie byłoby przeciwko Moskwie a z pewną pomocą Austrii która by musiała w miejsce dualizmu stworzyć trializm. A w dwa miesiące później (13.IV.1887) przesłał Chądzyński Wołyńskiemu odezwę Centralizacji Ligi Polskiej, przeznaczoną tylko dla ludzi zaufanych na zdaniu których... nam zależy, lub też przystępujących do organizacji.

Odezwa opatrzona jest pieczęcią z orłem, w otoku u góry — Obrona praw narodowych, u dołu — Centralizacja Ligi Polskiej. Rozpoczyna się wskazaniem na bezczynność polityczną w kraju w ciągu ubiegłych lat 24, mówi o konieczności stworzenia siły i o powstaniu organizacji Ligi Polskiej. Na akcie zawiązania Centralizacji Ligi Polskiej w obronie praw narodowych, dokonanego w marcu 1887 r. we Lwowie, widnieją podpisy Zbigniewa Chądzyńskiego, Bronisława Deskura, Teofila Szumskiego, Zygmunta Miłkowskiego, Maksymiliana Hertla, Ludwika Michalskiego i Artura Wołyńskiego. Hertel wiedział bodaj o tym, może także Michalski (bardzo ze sobą bliscy, bo w korespondencji są na ty), lecz Wołyński i Miłkowski nawet nie wiedzieli, że ich podpisy położono. Wołyńskiego to oburzyło, dał temu wyraz w liście do Jeża z 18.V.1888: Panowie ci — pisał — w gruncie rzeczy zacni ludzie, ale niewielkiego sprytu i małych zdolności, mistyfikując przede wszystkim siebie, następnie pewne koło niepewnych patriotów, ogłosili Ligę dając do zrozumienia, że Pułkownik, Hertel, ja i inni jesteśmy inicjatorami dzieła i stanowimy Centralizację, a ponieważ nie szła robota rozpoczęta, najpierw starano się aktem zawiązania Ligi pokryć nielegalny sposób jej założenia, a raczej oryginalny sposób działania, a teraz w rozpaczliwych listach z 7 kwietnia żądają, abyśmy, starszyzna emigracyjna, stanęli otwarcie na czele dzieła i energicznie przemówili do kraju, narzucając każdemu właściwe mu stanowisko.

Zbyt pośpieszne założenie organizacji i brak porozumienia z tymi, którzy mieli ją reprezentować na zewnątrz sprawiły, że robota utknęła na samym początku. Trzeba było naprawiać popełnione we Lwowie błędy. Podjęli się tego Hertel i Michalski, którzy zajęli się przede wszystkim tym, ażeby pozyskać dla Ligi płk. Miłkowskiego, cieszącego się poważaniem nie tylko na wychodztwie, lecz także w kraju, autora świeżo wydanej broszury O obronie czynnej..., która duże wszędzie zrobiła wrażenie.

Rolę decydującą odegrał zarówno w stosunku do Jeża, jak później w sprawie powołania do życia Centralizacji Ligi Polskiej i w zorganizowaniu jej działalności Ludwik Michalski.[29]

[29] Michalski pochodził z Krakowa i nazywał się właściwie Matyasek. Urodzony w r. 1836 brał udział w powstaniu 1863 r., następnie emigrował do Szwajcarii, skończył politechnikę w Zurychu, w r. 1868 wyjechał na wyspę Sumatrę, gdzie dorobił się dużego majątku. Powrócił do Szwajcarii w r. 1875; poznali się z Jeżem w r. 1876, był bardzo czynny w stowarzyszeniach polskich w Szwajcarii, interesował się Muzeum Rapperswilskim i ideą Skarbu Narodowego. Jego nakładem wyszła w Paryżu broszura Jeża Rzecz o obronie czynnej i Skarbie Narodowym. Zmarł 26.6.1888 r.

Spotkał się z Miłkowskim w Genewie, lecz obecność innych osób przeszkodziła w omówieniu sprawy organizacji, wyłożył ją więc listownie (4.VI.1887) :

Wskutek broszury Pańskiej O obronie czynnej zawiązała się w kraju tajna organizacja mająca na celu zrealizowanie a przynajmniej przyczynienie się do wprowadzenia w życie myśli w broszurze zawartych. Zebrała się garstka ludzi czynu, która coraz szersze koła roztacza tak w Kongresówce, jak Litwie, Galicji i Poznańskim ma swoich zwolenników biorących się szczerze do pracy. Nie zapomniano i o emigracji, i zakomunikowano i życzenie i prośbę nie będąc osobiście; znanym Sz. Panu, aby Go zawiadomić o formowaniu się 'Centralizacji Ligi Polskiej' — tę nazwę przyjęto i zaproszeniu Go do przystąpienia do tej Centralizacji jako członka. Osobiście nie znam nikogo biorącego w tej sprawie udział, wyjąwszy Maksymiliana Hertel, inżyniera emigranta z r. 1863, mającego posadę w ministerstwie dróg i mostów w Paryżu, a któren zapewne i Sz. Panu jest znany... Otóż do tego człowieka mam zupełne zaufanie i dla tej przyczyny pozwalam sobie i Panu sprawę zakomunikować. Idzie inicjatorom o to, aby akt założenia był podpisany przez 5 z kraju a 4 z emigracji, do których Pana i mnie zaliczono. Odezwę, którą wczoraj odebrałem, załączam, jak mi ze Lwowa piszą odezwa ta nie jest jeszcze przeznaczona do ogłoszenia wszystkim w kraju, znają ją tylko komitety prowincjonalne oraz naczelnicy policji Ligi, a więc musi jeszcze pozostać w tajemnicy. Nazwę Ligi przyjęto według propozycji broszury....

Pojechał potem Michalski do Paryża, widział się tam z Hertlem i po tym widzeniu donosił Jeżowi (1.VII.1887), że obydwaj się zgodzili stanąć na czele nowej organizacji, a następnie proponował, by do współpracy z nimi przystąpił. Płk. Miłkowski szybko się zdecydował, bo już 9.VII. mógł Michalski donieść, że zawiadomił Hertla o zgodzie pułkownika i zapowiedział zjazd w Hilfikonie, na którym miało być dokonane założenie Centralizacji Ligi.

Zjazd ten doszedł do skutku w Hilfikonie w pierwszych dniach sierpnia 1887. Wzięły w nim udział cztery osoby: Miłkowski, Michalski, Hertel i delegat z kraju — prof. Aleksander Hirszberg, kustosz Ossolineum.

Hilfikon jest to zamek w okolicach Zurychu, koło Badenu i Aarau. Nabył go Michalski i tam stale mieszkał z rodziną. Zamek — pisze pułkownik Miłkowski w swym pamiętniku[30] — wznosi się na wzgórzu, u stóp którego płynie rzeczułka, wpadająca do upamiętnionej przez Słowackiego w poemacie 'W Szwajcarii' Aary... Niegdyś musiał być obronnym i służyć w domowych między kantonami wojnach, w których się lubowali praojcowie Szwajcarów nowoczesnych. Dziś znikły mury, blanki, baszty: miejsce ich na pochyłości wzgórza zajął rozległy trawnik służący za ramy dla grządki kwietnej, złożonej z kwiecia czerwonego i białego. Czerwone kwiecie służyło za tło dla orła, utkanego z kwiecia białego. Miły też dla oka polskiego przy wjeździe do zamku widok dobrze o guście i uczuciach patriotycznych gospodarza świadczył....

[30] Skarb Narodowy...

Narady w tak miłym otoczeniu trwały trzy dni. Postanowiono utworzyć Centralizację Ligi Polskiej, weszli do niej: Michalski, Hertel i Miłkowski, postanowiono rozpocząć akcję organizacyjną w kraju i wydawać w Paryżu pismo polskie, służące propagandzie ideologii nowego ruchu.

Mnie się redagowanie pisma dostało — pisze Jeż — Michalski... wziął na siebie wydatkowanie na koszty instytucji organizacyjne i wydawnicze. M. H. w Paryżu z drukarzem rachunki prowadził i spółrodakom... informacji udzielał.... Tak powstała Centralizacja Ligi Polskiej w początkach sierpnia 1887 roku. Tę datę uznać należy za znaczącą początek istnienia Ligi Polskiej, która w kwietniu r. 1893 została przekształcona na Ligę Narodową.

ROZDZIAŁ SIÓDMY

CENTRALIZACJA LIGI POLSKIEJ I JEJ DZIAŁALNOŚĆ

Na zjeździe w Hilfikonie podjął się Jeż ułożenia statutu Ligi Polskiej. Zachowany w Bibliotece Rapperswilskiej jego hektografowany egzemplarz nosi datę 15 grudnia 1887 r. i własnoręczny podpis Z. Miłkowskiego.[31]

[31] Bibl. Rap., 2066. II.

Zadaniem Ligi — głosi ta ustawa — jest przysposobienie i skupienie wszystkich sił narodowych celem odzyskania niepodległości Polski w granicach przedrozbiorowych, na podstawie federacyjnej i z uwzględnieniem różnic narodowościowych, nie spuszczając z oka i tych części dawnej Rzeczypospolitej, co wcześniej od niej odpadły (§ 1). Liga przyjmuje zasady wyrażone w manifeście byłego Towarzystwa Demokratycznego Polskiego, które rozwijać, dopełniać i urzeczywistniać będzie w kierunku narodowym i społecznym (§ 2).

Na czele Ligi stoi Centralizacja. To, co ustawa mówi o Centralizacji, zawiera nie tylko jej uprawnienia i obowiązki, lecz także dotyczy programu działalności Ligi.

Obowiązkiem członków Centralizacji — mówi § 9 ustawy — jest obracanie wszystkich sił i zdolności swoich na zbliżenie chwili odrodzenia kraju dla wywalczenia niepodległości narodowej i wprowadzenia sprawiedliwości ustroju społecznego.

Centralizacja powinna sprawę polską postawić powoli i oględnie na stanowisku sprawy europejskiej (§10), oddziaływać przeciwko temu złudnemu marzeniu, że sprawę polską z biegiem czasu Europa sama na porządku dziennym postawi, wpajać w ogół przekonanie, że sami postarać się musimy o wyrobienie sobie tyle sił i znaczenia, ażeby państwa europejskie zniewolić do liczenia się z nami (§11).

Dalej winna Centralizacja obmyśleć i przygotować wszystkie środki do czynnego wystąpienia narodowego w chwili stosownej (§ 15) i starać się — póki kraj pozostaje pod panowaniem obcym — o wzmocnienie żywiołu polskiego i bronienie go od wpływów obcych i od prześladowań rządowych, zwłaszcza w częściach najbardziej zagrożonych, uciekając się na ten cel do sposobów odpowiednich — do użycia siły i groźby, gdyby tego było potrzeba (§17).

Mając przede wszystkim na widoku działalność rewolucyjną, Centralizacja nie omieszka jednak użyć swych wpływów na popieranie oświaty ludu, dobrobytu klas wydziedziczonych i w ogóle rozwoju sił narodowych pod względem społecznym i ekonomicznym (§25).

Pozostała część ustawy, a posiada ona 68 paragrafów, jest poświęcona budowie organizacji. Na czele jej w poszczególnych prowincjach mają stać komitety prowincjonalne, a pod ich władzą — komitety gubernialne i powiatowe. Prócz tego miały być komitety zagraniczne w krajach, w których żywioł polski przebywa w znaczniejszej liczbie, grupy tajne i agenci Centralizacji do poszczególnych zadań. Ponieważ Liga była stowarzyszeniem tajnym, więc członkowie składali przyrzeczenie dochowania tajemnicy i posłuszeństwa władzom i ustawie. Wszyscy członkowie mieli płacić składki oznaczone według wysokości ich dochodów.

Ustawa powyższa obowiązywała niespełna rok. W sierpniu roku 1888 odbył się w Genewie pierwszy zjazd delegatów Ligi.[32] Przybyli nań delegaci z zaboru austriackiego (1) i rosyjskiego (2). Na zjeździe tym przyjęto nową ustawę, zgodnie z projektem przywiezionym z Warszawy. Do projektu, zachowanego w zbiorach rapperswilskich,[33] a pisanego ręką J. Popławskiego, dodane jest — jako wstęp — takie objaśnienie:

[32] Skarb Narodow ..., str. 94.

[33] Bibl. Rap., 2066. II.

Niniejsza ustawa nie jest bynajmniej projektem ostatecznym. Komitet Centralny na zab.[ór] rosyjski chciał tylko w tej formie wyrazić niektóre swoje zapatrywania na sprawę org.[anizacji] L.[igi]. Przekonawszy się z praktyki, że komunikowanie ustawy, a przynajmniej części ogólnej o celach i zadaniach Ligi niektórym członkom jest konieczne, oraz ze względu, że takowa może się pomimo wszelkich ostrożności znaleźć w ręku władz nieprzyjacielskich — komitet centr. [alny] uważa za konieczne, ażeby przeprowadzić ścisłą granicę między ustawą Ligi i instrukcjami tajemnymi, jakie Centralizacja tylko wyższym organom Ligi wydaje i w których żadnymi względami taktyki politycznej może się nie krępować.

Na podstawie powyższego projektu ułożył ustawę Z. Balicki i ta z małymi poprawkami była przyjęta.[34]

[34] W Bibl. Rap. jest zachowany egzemplarz pisany ręką Balickiego, 2066. I.

Ustawa z r. 1888[35] tylko trzy początkowe paragrafy poświęca programowi działalności. Brzmią one tak: § 1. Celem i zadaniem Ligi jest przysposobienie i skupienie wszystkich sił narodowych dla skutecznej obrony praw narodowości polskiej i stworzenie warunków wszechstronnego politycznego i społecznego jej rozwoju; §2. Liga przyjmuje w ogóle tradycyjne zasady demokracji polskiej, które rozwijać będzie w duchu nowoczesnych wymagań sprawiedliwości narodowej i społecznej; § 3. Liga z gorącym współczuciem popierać będzie rozwój samodzielny narodowości, które wchodziły w skład dawnej Rzeczypospolitej.

[35] Odpis opatrzony pieczęcią jest zrobiony ręką E. Kobylańskiego [M. Koturnickiego].

Rozdział III nowej ustawy, mówiący o zadaniach Centralizacji, jest powtórzeniem z pewnymi skróceniami przytoczonego powyżej rozdziału II ustawy pierwotnej. W organizacji Ligi wprowadzono pewne zmiany, tworząc komitety centralne w trzech zaborach (na miejsce komitetów prowincjonalnych), a obok nich podległe im komisariaty, agentury i stowarzyszenia zagraniczne. Komitety centralne wyposażono dużą samodzielnością, bo ustawa nowa mówi: Komitety Centralne, z wyjątkiem stosunków zagranicznych, mają w ogóle te same obowiązki i prawa, co Centralizacja.

Porównywując te dwie ustawy — grudniową r. 1887 i sierpniową 1888 r. — dochodzimy do wniosku, że nie ma w nich istotnej różnicy, nie można tedy uważać nowego sformułowania wprowadzonego po rocznym doświadczeniu za jakąkolwiek zmianę programu Ligi. W § 1 opuszczono wprawdzie cale zdanie, mówiące o tym, że Liga ma skupić siły narodowe celem odzyskania niepodległości Polski w granicach przedrozbiorowych, na podstawie federacji i z uwzględnieniem różnic narodowych... i na jego miejsce wstawiono inne: dla skutecznej obrony praw całej narodowości polskiej i stworzenia warunków wszechstronnego politycznego i społecznego jej rozwoju.

Dlaczego to zrobiono? Odpowiedź znajdujemy w przytoczonym powyżej wstępie do projektu zmian przywiezionych z Warszawy przez delegata zaboru rosyjskiego: ...komunikowanie ustawy, a przynajmniej części ogólnej o celach i zadaniach Ligi niektórym członkom jest konieczne... takowe może się pomimo wszelkich ostrożności znaleźć w ręku władz nieprzyjacielskich. Uzyskanie niepodległości pozostało tedy, jak i poprzednio, głównym celem Ligi, jedynie dla względów praktycznych, by nie zwiększać odpowiedzialności w razie aresztowania członków i wzięcia ustawy, usunięto to, co w oczach władz zaborczych mogłoby być większym przestępstwem.

Centralizacja, powołana do życia na owym pamiętnym zjeździe w Hilfikonie, była złożona z Z. Miłkowskiego, M. Hertla i L. Michalskiego. Po śmierci Michalskiego miejsce jego zajął dr H. Gierszyński, mieszkający w Paryżu. Właściwym kierownikiem prac Centralizacji był Z. Miłkowski; on komunikował się z komitetami krajowymi, odwiedzali go najczęściej delegaci i goście z kraju. Centralizacja Ligi Polskiej zwołała trzy zjazdy: w r. 1888 w Genewie, w r. 1889 w Quarville pod Paryżem u dr H. Gierszyńskiego, w r. 1890 — w Paryżu u M. Hertla; w r. 1891 zamiast zjazdu odbył się uroczysty obchód stuletniej rocznicy konstytucji 3-go maja w Zurychu.[36] Poza stosunkami z krajem i zwoływaniem zjazdów zajmowała się Centralizacja wydawnictwem Wolnego Słowa Polskiego, organizacją Skarbu Narodowego i sprawami organizacji polskich na wychodztwie.

[36] Skarb Narodowy .... str. 105 i 106.

Pierwszy zjazd Centralizacji Ligi Polskiej zaczął się 28 lipca 1888 r. w Genewie. Zachował się w Bibliotece Rapperswilskiej protokół[37] tego zjazdu pisany ręką Balickiego; zdaje z niego sprawę obszernie Z. Miłkowski w liście do Wołyńskiego (9.VIII.1888). Byli na nim obecni członkowie Centralizacji Z. Miłkowski i M. Hertel, delegaci z kraju — Aleksander Hirszberg i Erazm Kobylański, a także Zygmunt Balicki, B. Limanowski i T. Witkowski. Przewodniczył Z. Miłkowski.

[37] Bibl. Rap. 2066. II.

Przewodniczący przypomniał, jak została zawiązana Liga, a następnie wskazał, że zjazd ma na celu wysłuchanie sprawozdania delegatów z Galicji i Królestwa oraz wytknięcie dalszego kierunku działania. Sprawozdanie z prac w Galicji przedstawił przewodniczący, uzupełniał delegat z Galicji, A. Hirszberg. Uznano postęp pracy za zadowalający. B. Limanowski zapytywał o stosunek grupy lwowskiej do sprawy ludowej i wyraził opinię, że należałoby przystąpić do założenia stronnictwa ludowego. Na tym tle wywiązała się dyskusja; popierał Limanowskiego Balicki. Sprawozdanie z prac w zaborze rosyjskim przedstawił przewodniczący, uzupełniał delegat z Warszawy, Erazm Kobylański. Przyjęto zmiany w ustawie, proponowane przez Komitet Centralny na zabór rosyjski. W Księstwie Poznańskim organizacji jeszcze nie założono, Komitet Centralny na zabór rosyjski podjął się zajęcia sprawą.

Na zakończenie T. Witkowski odczytał ustęp z testamentu Ludwika Michalskiego, dotyczący zapisu 30.000 fr. na Skarb Narodowy. Na miejsce Michalskiego Jeż i Hertel dobrali do Centralizacji dr H. Gierszyńskiego.

Rezultat działalności Ligi w ten wyraził się sposób — pisze Jeż do A. Wołyńskiego — że nareszcie maszyna funkcjonować zaczęła. Chodzi teraz o to, by się nie zatrzymała. Zatrzymać ją mogą bądź kompromitacje w Rosji zwłaszcza, bądź też wypadki polityczne, mianowicie zaś wojna pomiędzy Anglią i Rosją. Dlatego poleciliśmy Komitetowi wielką ostrożność i gorliwość.

Zjazd drugi odbył się u dr Henryka Gierszyńskiego w Quarville pod Paryżem. Była na nim obecna Centralizacja w komplecie dwóch delegatów z zaboru rosyjskiego (oznaczonych w protokóle jako S. i Dowg.) oraz delegat z Galicji — A. Hirszberg. Zachował się protokół tego zjazdu pisany ręką dr Henryka Gierszyńskiego i sprawozdanie Centralizacji, pisane ręką Z. Miłkowskiego.[38] Zajmowano się sprawozdaniami delegatów krajowych. Delegat z Galicji twierdził, że rezultat prac komitetu miejscowego nie był obfity. Komitet starał się oddziaływać na towarzystwa jawne i działał przez te towarzystwa, posiadał wpływ na kilka pism — Nową Reformę, Niedzielę i na dwa pisma ludowe. Starał się oddziaływać na wynik wyborów do Sejmu. Sprawozdanie z prac w zaborze rosyjskim składali delegaci S. i Dowg, Odczytali sprawozdanie o układzie między Ligą i Związkiem Młodzieży Polskiej, a następnie statut organizacji Łączność, Wreszcie Centralizacja zdała sprawozdanie rozrachunkowe, a M. Hertel zdał sprawę z działalności Ligi Polskiej za granicą. Z. Miłkowski podsumował na zakończenie wyniki zjazdu.

[38] Bibl. Rap. 2066. II.

Sprawozdanie Centralizacji, odczytane na tym zjeździe, było bardzo skromne. Czynności w stosunku do zaboru rosyjskiego ograniczały się do przyjmowania raportów od Centralnego Komitetu. Raporty nadchodziły nieregularnie i nie zaznaczały faktów donioślejszych. Zabór austriacki raportów nie nadsyłał. Z zaborem pruskim stosunków nie nawiązano. Próbował coś zrobić w Berlinie Franciszek Hirszberg, lecz bez powodzenia. Na emigracji Centralizacja podejmowała próby utworzenia zarządu centralnego Skarbu Narodowego, lecz uczynić tego nie zdołała, popierała Związek Młodzieży Polskiej, który rozwijał się pomyślnie, dzięki gorliwości i staranności członka Ligi Zygmunta Balickiego; wydawała pismo Wolne Polskie Słowo, które było prowadzone w duchu demokratycznym i patriotyczno-pojednawczym.

Zjazd trzeci w r. 1890 odbył się w Paryżu u Maksymiliana Hertla. Mamy o nim tylko krótką wiadomość w pamiętniku Jeża.[39] Delegata z zaboru austriackiego na nim nie było, widocznie już wówczas życie Ligi biło tam słabym tętnem. Delegatem z Warszawy był — jak zwykle — Erazm Kobylański, a obok niego ktoś z Petersburga. Po tym zjeździe wracającego do kraju Kobylańskiego aresztowano na granicy rosyjskiej, był to jak wiemy — koniec działalności p. Michała. Na zjeździe paryskim — pisze Jeż w pamiętniku — jak zwykle omawiano sprawę Skarbu i sprawę Ligi.

[39] Skarb Narodowy…

Więcej zjazdów Centralizacji Ligi Polskiej nie było. W r. 1891 zamiast zjazdu odbył się obchód stuletniej rocznicy 3-go maja w Zurychu.

Została Centralizacja rozwiązana formalnie w r. 1894. Pisze o tym płk Miłkowski w swych pamiętnikach:[40] Pomiędzy Centralizacją a Ligą w zaborze austriackim styczność się od r. 1891 przerwała... Centralizacja w mojej ostatecznie a całkowicie ześrodkowała [się] osobie; doprowadziło [to] najprzód kolegów moich dr H. G. i M. H. [Gierszyński i Hertel], następnie mnie do przekonania, że nasze, jako władzy stanowisko jest fałszywym — że winniśmy się przeto z niego usunąć, pozostawiając krajowcom zupełną działania swobodę.

[40] Skarb Narodowy…, str. 128 i nast.

Powzięte zgodnie z tym postanowienie wykonał Z. Miłkowski w lipcu r. 1894 w czasie pobytu swego na wystawie lwowskiej.

We Lwowie — pisze w pamiętniku — zjechałem się z dr H. G. [Gierszyńskim], jeszcze się z nim w materii tej rozmówiłem i dnia pewnego na przechadzce w lesie sosnowym w Brzuchowicach oznajmiłem dr A. H. [Hirszbergowi] o rozwiązaniu się Centralizacji. Oznajmienie to przyjął dr do wiadomości spokojnie i z uznaniem ....

Jak ustnie w r. 1887, w miesiącu sierpniu w Hilfikonie — kończy Jeż — zawiązała się, tak się też ustnie w r. 1894 w miesiącu lipcu, we Lwowie rozwiązała Centralizacja. Trwała lat siedem....

Rozmowa lwowska Z. Miłkowskiego z dr Gierszyńskim była zakończeniem wymiany myśli, którą rozpoczął dr Gierszyński listem datowanym z Quarville dnia 22 maja 1894 r. List ten rzuca ciekawe światło na zachowanie się szeregu osób należących do Ligi Polskiej wobec reorganizacji Ligi w zaborze rosyjskim.

Pisał do nas Pułkownik w roku zeszłym, że pod zaborem moskiewskim nastąpiła reorganizacja L.[igi] P.[olskiej], że o tym zawiadomił go Tadeusz B.[alicki][41] i że L.[iga] P.[olska] przybrała tam miano L.[igi] Krajowej. Otóż teraz otrzymując pismo Sz. Pułkownika zdziwiony jestem, że ob. Tadeusz B.[alicki] nie powiadomił Pułkownika o istotnym charakterze tej reorganizacji? Organizacja Krajowa L.[igi] P.[olskiej] mianując się Ligą Krajową, miała zarazem na celu przeniesienie centralizacji do kraju, nie pytając się nas wcale o zdanie, a tym samym dając nam dymisję de facto. Mała ta rewolucja (o ile przypuszczenie moje jest słuszne) nastąpiła wskutek nieobecności Michała i oddalonego pobytu dwóch wpływowych członków, b. delegata Więc.[kowskiego][42] i adwokata z czasów Wystawy Paryskiej oraz wskutek raportów pewnych młodych ludzi z powrotem z zagranicy.[43] Nowa organizacja, przypuszczam, miała zamiar oprzeć się wyłącznie lub głównie na związkach młodzieży. Z tym nie zgadzał się Michał, ani były delegat Więc.[kowski], obaj podali się do dymisji. Wyrażenie Pułkownika, że jesteśmy w stanie 'reprezentacji malowanej' jest bardzo uzasadnionym wobec powyższych faktów, urząd nasz bowiem opierał się głównie na organizacji w zaborze moskiewskim.

[41] Tadeusz Balicki.

[42] Aleksander Więckowski.

[43] R. Dmowskiego.

ROZDZIAŁ ÓSMY

SKARB NARODOWY I ZWIĄZEK WYCHODZTWA POLSKIEGO

Sprawę Skarbu Narodowego postawił bodaj pierwszy Agaton Giller w wydawanym przez siebie piśmie Ojczyzna, a później propagował w Gazecie Narodowej, wychodzącej pad dyrekcją Jana Dobrzańskiego we Lwowie oraz w wydawanym od r. 1880 w Paryżu Kurierze Polskim. W Ameryce zaszczepił Giller tę myśl w założonym przez jego przyjaciół Związku Narodowym Polskim za pośrednictwem Zgody, tygodnika, będącego oficjalnym organem tej organizacji.[44] Na skutek tych zabiegów powstały w kraju i na emigracji ogniska Skarbu, zwanego różnie — polskim, narodowym, narodowym-polskim. Poważniejsze ogniska Skarbu powstały w latach osiemdziesiątych zeszłego wieku w Paryżu, Londynie, Sofii, Jassach, Bukareszcie, w Milwaukee w Stanach Zjednoczonych. Później zajęły się zbieraniem funduszów na Skarb Narodowy towarzystwa polskie w Szwajcarii. Przyczynił się do tego bardzo Ludwik Michalski, gdy został prezesem związku tych towarzystw. Umierając (26 czerwca 1888) — zapisał na Skarb 30.000 franków. Duże ożywienie składek na Skarb nastąpiło po ukazaniu się broszury Z. Miłkowskiego Rzecz o obronie czynnej i Skarbie Narodowym. Broszura ta i zapis Michalskiego postawiły sprawę Skarbu na gruncie realnym.

[44] Skarb Narodowy..., str. 35.

Uregulowanie ostateczne tej sprawy nastąpiło w roku 1891 po obchodzie rocznicy konstytucji 3-go maja w Zurychu.

Obchód ten trwał dwa dni.[45] W przeddzień, w sobotę, zebrali się Polacy i spędzili razem wieczór. W niedzielę odbyła się rano wspólna wycieczka do Muzeum Polskiego w Rapperswilu, a wieczorem uroczysty obchód w sali koncertowej hotelu Zum Pfauen. Przewodniczył i wygłosił pierwsze przemówienie Z. Miłkowski. Odczyt po niemiecku miał dr Bądzyński, późniejszy profesor uniwersytetu lwowskiego. Potem przemawiali: po francusku profesor literatury francuskiej Droz i po polsku Zygmunt Balicki, który wykazał łączność zasadniczą, zachodzącą pomiędzy konstytucją 3 maja a aspiracjami i tendencjami, przejawiającymi się w społeczeństwie polskim obecnie. Zakończył zebranie Manifest, zaznaczający nieprzedawnione prawa narodu polskiego do bytu niepodległego, odczytany przez B. Limanowskiego. Po obchodzie był bankiet, na którym wygłoszono szereg mów.

[45] Skarb Narodowy..., str. 107 i nast.

Nazajutrz, w poniedziałek 4 maja, odbyła się narada przedstawicieli środowisk emigracyjnych z udziałem osób z kraju.

Przewodniczył na niej B. Limanowski, na porządku dziennym były dwie przede wszystkim sprawy: organizacji Związku Wychodztwa i uregulowania poborów na Skarb Narodowy.

Wydziałowi, upoważnionemu do dobrania sobie dwóch członków z głosem doradczym, polecone zostało opracowanie dla Skarbu Narodowego, w porozumieniu z zarządem Związku Towarzystw Polskich w Szwajcarii, ustawy opartej na scentralizowaniu instytucji skarbowej i nadaniu jej charakteru funduszu publicznego. Do uprawomocnienia za pomocą głosowania ustawy, wyznaczono Związek Towarzystw Polskich w Szwajcarii.[46]

[46] Skarb Narodowy..., str. 112 i 113.

Wydział wykonawczy, dobrawszy sobie dwóch członków z głosem doradczym — Władysława Bandurskiego i Z. Miłkowskiego — zebrał się w mieszkaniu tego ostatniego i przedyskutował projekt ustawy, napisany przez Z. Balickiego. Na czele instytucji postawiono Komisję Nadzorczą, uzupełniającą się przez kooptację. Fundusze postanowiono zdeponować w Muzeum Polskim w Rapperswilu. W roku następnym (1892) Wydział Wykonawczy Związku Wychodztwa przedstawił następujących kandydatów do Rady Nadzorczej Skarbu: dr Henryka Gierszyńskiego, lekarza z Quarville, Józefa Kajetana Janowskiego, architekta miasta Lwowa, dr Zygmunta Laskowskiego, profesora uniwersytetu w Genewie, dr Karola Lewakowskiego, posła do Rady Państwa w Wiedniu i płk. Zygmunta Miłkowskiego. Pierwsze posiedzenie komisji w komplecie odbyło się 5 sierpnia 1892 r. i wybrało na prezesa swego Z. Miłkowskiego, a na jego zastępcę dr Gierszyńskiego.

Związek Wychodztwa polskiego został ukonstytuowany ostatecznie na zjeździe delegatów emigracyjnych, zwołanym do Genewy na dzień 25 grudnia 1891 r., na podstawie uchwał powziętych 4 maja tegoż roku w Zurychu.[47] Przybyli na zjazd delegaci od towarzystw polskich w Szwajcarii, w Paryżu i w Sofii; pewna ilość towarzystw nadesłała deklaracje i przystąpienie listownie. Przyjęto ustawę Związku i powierzono przewodnictwo w Związku zarządowi Związku Towarzystw Polskich w Szwajcarii. W ten sposób do Wydziału Wykonawczego weszli: jako prezes — Zygmunt Balicki, jako sekretarz Józef Słończewski, jako skarbnik Hipolit Tchórzewski. Na zebraniu tym wprowadzono także pewne zmiany w statucie Skarbu Narodowego.

[47] Wolne Słowo Polskie, 15. I. 1892.

ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY

LIGA POLSKA W ZABORACH AUSTRIACKIM I PRUSKIM

Protokół zjazdu Rady Tajnej Ligi Narodowej, odbytego w r. 1895 w Genewie, załatwia się w jednym zdaniu z działalnością Ligi Polskiej w zaborze austriackim: Komitet Centralny na zabór austriacki, aczkolwiek złożony z ludzi zajmujących wpływowe stanowiska, zawiódł oczekiwania i żadnej określonej działalności nie rozwinął, a formalne jego zniesienie nastąpiło jednocześnie z likwidacją dawnych form organizacyjnych w r. 1894.

Materiały, jakie zachowały się w Bibliotece Rapperswilskiej, pozwalają stwierdzić, że ujęcie powyżej przytoczone jest ścisłe. Być może, że nie było wówczas w Galicji ludzi, którzy by potrafili poprowadzić szerszą konspiracyjną działalność polityczną. Najważniejszą wszakże przyczyną niepowodzenia Ligi Polskiej w zaborze austriackim były niesprzyjające jej rozwojowi warunki polityczne w tej dzielnicy. Była tam pewna możność prowadzenia jawnej pracy narodowej i brania udziału w polityce państwowej. W tych dziedzinach skupiła się energia czynnej części oświeconego społeczeństwa, która też szybko się przystosowała do nowych warunków, odsuwając na plan dalszy wielkie cele polityki narodowej.

Rządzili konserwatyści (stańczycy), prowadzący politykę ugodową w stosunku do państwa, a opierający się w kraju na warstwie ziemiańskiej. Opozycja demokratyczna, bardzo zresztą łagodna, opierała się na mieszczaństwie, które nie stanowiło siły politycznej. Na wsi rozwijał działalność ks. Stojałowski, był jednak całkowicie odosobniony. Wysłouch odmówił przystąpienia do Ligi, poszedł potem we własnym kierunku i został założycielem stronnictwa ludowego. W Lidze znalazło się szereg wybitniejszych osobistości ze stronnictwa demokratycznego. Pielęgnowali członkowie tego stronnictwa tradycje patriotyczne, różnili się od stańczyków w poglądach na powstanie, prowadzili działalność kulturalną i oświatową wśród warstw ludowych miejskich przez Sokoła, Gwiazdy itp., lecz w polityce codziennej niewiele się różnili od stańczyków, a do pracy konspiracyjnej, wobec wciąż rozszerzającej się możności pracy legalnej, nie czuli wielkiego pociągu. Położenie zaś międzynarodowe i stan umysłów w Polsce były wówczas takie, że konieczność działalności politycznej, obejmującej trzy zabory i mającej na widoku całokształt sprawy narodowej, nie była jeszcze należycie rozumiana.

Pierwszą próbę nawiązania stosunków ze społeczeństwem galicyjskim podjął z ramienia grupy patriotycznej istniejącej w Szwajcarii — jeszcze przed założeniem formalnym Ligi — Zygmunt Balicki. Bawił on w kraju pod koniec r. 1886, przyjechał pod nazwiskiem Karczewskiego, aby zorganizować Związek Młodzieży Polskiej.[48] Zainteresował się przy tej okazji stosunkami politycznymi w ogóle, badał grunt co do możliwości założenia organizacji politycznej. Spostrzeżeniami swymi i wnioskami podzielił się z płk. Miłkowskim w liście[49] wysłanym z Krakowa (25.X.1886): Ludzie popularni, znani i uzdolnieni do podjęcia czynności są w Galicji, nie podobna jednak liczyć na zgodną i żywotną akcję, dopóki nie będzie jednolitego, sprężystego kierownictwa z zewnątrz. Następujące jednostki mogłyby stanąć na czele miejscowych tutejszych robót: Rewakowicz, Deskur, Hirszberg, Wysłouch, Lutostański i Romanowicz.... Balicki porozumiewał się widać z wymienionymi osobami, proponuje bowiem płk. Miłkowskiemu powzięcie odpowiedniej inicjatywy, a wówczas — praca w tym kierunku mogłaby natychmiast być podjęta... Pierwsze wskazówki mogłyby być nadesłane na ręce osoby przez Pana wybranej, lub jeśli Pan uzna za właściwe na ręce Wysłoucha....

[48] Surzycki, loc. cit., str. 5.

[49] Bibl. Rap. 2040.

Wiemy już, że Balicki był w bliskich stosunkach z Wysłouchem i był współpracownikiem Przeglądu Społecznego, nie dziwi nas przeto, że jego właśnie proponował na pośrednika przy rozpoczęciu pracy politycznej w Galicji.

Propozycje Balickiego nie miały bezpośrednich następstw. Lecz niebawem — w marcu 1887 roku — powstaje we Lwowie Liga Polska dla obrony praw narodowych, a — po niepowodzeniu tej inicjatywy — w sierpniu tegoż roku Centralizacja Ligi Polskiej. W zebraniu u L. Michalskiego, na którym zapadło odpowiednie postanowienie, brał — jak już wiemy — udział dr Aleksander Hirszberg, kustosz Ossolineum we Lwowie.

Dr Hirszberg był w następstwie stałym delegatem z zaboru austriackiego na zjazdach zwoływanych przez Centralizację i głównym — jak się zdaje — działaczem Ligi Polskiej w Galicji, aczkolwiek kto inny — znany nam już Zbigniew Chądzyński — został mianowany komisarzem Centralizacji, jako dawniej już znany jej członkom i bliżej z nimi związany — być może węzłami jakiejś dawniejszej poufnej organizacji.

Między komisarzem Chądzyńskim a kierownikiem grupy lwowskiej i zarazem stałym uczestnikiem zjazdów, doszło niebawem do nieporozumień i starć — Chądzyński uważał się z pewnością za jednego z inicjatorów Ligi i bardziej wtajemniczonego niż Hirszberg, ten ostatni sądził, że zna lepiej stosunki miejscowe niż przybyły niedawno z Poznańskiego komisarz.

On — pisze o Chądzyńskim Hertel w liście do płk. Miłkowskiego, datowanym 28.III.88 z Paryża[50] — we Lwowie lat temu 3 ugrupował B.W., T. Szumskiego... i innych. Grupka ta inicjatorów działała o ile mogła wraz ze mną, ale po wprowadzeniu H.[irszberga], który z wyjątkiem komisarza o innych członkach nie wie, wytworzył się rodzaj antagonizmu, którego wynikiem jest odstrychnięcie się B. W.[ysłoucha] od nas. Kółko to pierwotnie od czasu, jak wzbogaciłem sprawę tak cennym nabytkiem, jak Sz. Pan i drogi Ludwik [Michalski] zajęło stanowisko wyczekujące od nas inicjatywy. Wtedy to przybył do Paryża i Hilfikonu H.[irszberg]), przed którym istnienie nawet owych pierwotnych współpracowników lwowskich musiałem ukrywać, aby go nie odstraszyć od roboty. Od wstąpienia p. H.[irszberga] pierwotne kółko stanęło na uboczu, zdaje się obrażone nawet, że oś obrotu przeniosła się na osobę H.[irszberga]. Komisarz stracił też energię dawną, bo jest między młotem a kowadłem tj. między tajemniczą roztropnością kółka H.[irszberga] i bezczynnością kółka B. W.[ysłoucha]. Policja przy tym zwróciła uwagę na komisarza — odmówiła mu naturalizacji i otoczono go czujnością władz miejscowych, paraliżując jego obroty.

[50] Bibl. Rap. 2040.

Chądzyński zaś, który był zapewne inspiratorem wywodów powyższych, nisko szacował zdolności polityczne i energię dr Hirszberga: Majewski (tak nazywano w korespondencji tego ostatniego) — pisał do Hertla (26 czerwca 1888) — z całą swą kliką, o ile wnosić mogę, słucha szeptów Spasowicza, czynności swe rozkłada na liczne lata....

W takich warunkach trudno było doprowadzić do zgodnego działania. Spór rozstrzygnęła śmierć Chądzyńskiego, który zmarł w lutym 1889.[51]

[51] Wiadomość o śmierci Z. Chądzyńskiego jest w kronice Gazety Lwowskiej z 5 lutego 1889 r. W rubryce „Zmarli w ostatnich dniach” czytamy: „W Sztandarówce ad Tołszczów pod Lwowem zmarł Zbigniew Chądzyński, właściciel dóbr ziemskich, powszechnie poważany obywatel po krótkiej chorobie w 54 roku życia”.

Pozostały jednak inne nieporozumienia między Lwowem a Krakowem. W Krakowie było kilka odrębnych grup. Obok dr Jodłowskiego, który otrzymał mandat od Centralizacji, działali w duchu Ligi — ks. Żuliński i Broniec. Miał wreszcie swoich zaufanych dr Hirszberg wśród osób skupiających się koło dziennika Nowa Reforma. Dwie pierwsze grupy były bardziej radykalne i ruchliwe, dr Hirszberg posiadał ludzi zajmujących poważniejsze stanowiska, lecz mniej ruchliwych i ostrożniejszych. Nie można tedy było doprowadzić do harmonijnego współdziałania.

Centralizacja postanowiła wdać się w te sprawy i zaprowadzić porządek. Proszono Romana Soczyńskiego, zamieszkałego w Filipopolu, by w drodze powrotnej z Paryża zatrzymał się w Galicji, zbadał stosunki i podzielił się swymi spostrzeżeniami z Centralizacją. Uczynił to, był kilka dni w Krakowie, a jeden dzień we Lwowie. W Krakowie widział się Soczyński z redaktorem Nowej Reformy, z Brońcem, z ks. Żulińskim i z S. Buszczyńskim. Przedstawił mu się także w komplecie komitet młodzieży na Galicję zachodnią — Franciszek Szumann, Czesław Świerczewski, Józef Zgodek, Wilhelm Szmidt i Kazimierz Witkowski. We Lwowie rozmawiał Soczyński m.in. z Hirszbergiem, Chądzyńskim i Wysłouchem, a także z przedstawicielami młodzieży (Ernest Adam, Jan Protzner, Stroka, Michał Danielak i Kazimierz Piekarski). Przedstawiciele młodzieży zgodnie żądali, by przyjąć ks. Żul[ińskiego] do Centralizacji, by im posyłać broszury, druki, nieco pieniędzy, Wolne Polskie Słowo i przyjmować ich artykuły. W Krakowie i we Lwowie narzekano na dr Jodłowskiego, przyznając mu zresztą patriotyzm gorący. Powiadano, że wskutek niepohamowanej złości ku ks. Żulińskiemu oddziałuje szkodliwie na sprawę siejąc rozdwojenie w szeregach patriotycznych. Wysłouchowi zarzucano, że między młodzieżą akademicką prowadzi propagandę antynarodową w duchu socjalizmu kosmopolitycznego, pozytywizmu warszawskiego itp. Wskutek różnych osobistych przyczyn — konkludował Soczyński — wskutek tego, że krajowi zbyt długo częstokroć zostają bez wiadomości i instrukcji ze strony Centralizacji, zapanowało w kraju, zwłaszcza we Lwowie, takie zniechęcenie, że nawet zaproponowano mi, abym zabrał pieczęć Ligi ze sobą, jako więcej niepotrzebną na gruncie lwowskim.

Wizytacja Soczyńskiego nie przyczyniła się do uregulowania stosunków w organizacji. Zarzuty członków przeciw sobie były przesadzone, lub zgoła nieusprawiedliwione (znając działalność Wysłoucha na przykład, możemy to stwierdzić obecnie). Poczuł się głęboko dotknięty dr Hirszberg i robił ostre wyrzuty Centralizacji, nazywając akcję Soczyńskiego niepowołanym mieszaniem się w tutejsze sprawy. Łagodził to wzburzenie płk Miłkowski w listach do Hirszberga, który też ostatecznie pozostał mężem zaufania Centralizacji, choć żadnej prawie nie rozwijał działalności.

W latach późniejszych próbował jeszcze wywołać interwencję Centralizacji Hertel.[52] Proponował wysłanie do Galicji Balickiego. Gdy to się uskutecznić nie dało, wysunął propozycję (w liście do płk. Miłkowskiego z 19.II.91) sprowadzenia do Genewy ob. Frankowskiego, by od niego dowiedzieć się szczegółów o położeniu w kraju, a następnie po bliższym zbadaniu... powierzyć mu misję objęcia posady po Zbigniewie, to znaczy zrobienia go komisarzem. Z następnego listu Hertla (30.III.91) dowiadujemy się, że Frankowski przybyć nie mógł.

[52] Hertel w liście do płk. Miłkowskiego (28. III. 1888) pisze: ,,Hir[szberg] w Krakowie żadnego ładu dotąd nie zaprowadził. Według ostatnich wieści z Krakowa są tam aż 3 kółka, każde z nich w imieniu Ligi działa, a wszystkie tylko drą się między sobą. Kółko Reformy od H.[irszberga] odbiera natchnienie, a nam znaku życia nie daje. Kółko dr Jodłowskiego, mego kolegi ze szkół a towarzysza broni Ludwika [Michalskiego] maszeruje swoim torem wraz z Towarzystwem Weteranów 1863, które pod jego dyrekcją się odrodziło i z towarzystwami Sokoła, którymi on dyryguje. Jest to według mnie kółko najważniejsze. Trzecie kółko składa się z księży, o których w Hilfikonie mówiłem a na czele onego stoi Broniec”.

Nowa interwencja Centralizacji nie doszła tedy do skutku. Komitet lwowski zamarł powolną naturalną śmiercią i rozwiązanie go w r. 1894 było już tylko dopełnieniem formalności. Działalność tego komitetu nigdy zresztą nie była wydatną. Było to raczej kółko ludzi, którzy się ze sobą porozumiewali, lecz nie przedsiębrali szerszych działań w duchu programu Ligi.

Centralizacja próbowała nawiązać stosunki w zaborze pruskim, by założyć organizację Ligi, lecz bez powodzenia. ,,W Poznaniu — pisał Hertel do płk Miłkowskiego (28.III.88) byłem w korespondencji z dr Rzepeckim, który początki robót ongi chwalił, ale do nich nie przystąpił. Radzono mi wejść w stosunek z dr Robińskim, ale tego nie uczyniłem dotąd, i z Grossmanem w Inowrocławiu, z którym byłem w stosunkach, ale do robót go nie wciągnąłem, bo go dostatecznie nie znam.[53] Próbowano później znaleźć ludzi odpowiednich przez Franciszka Hirszberga, który był na studiach w Berlinie i jako członek zarządu Związku Młodzieży Polskiej był znany Z. Balickiemu i płk. Miłkowskiemu. Misja ta nie dała wyników, jak o tym donosił Franciszek Hirszberg płk. Miłkowskiemu w liście (3.XII.88) z Berlina.[54] Nawiązał też był Hirszberg stosunki z dr Robińskim, lecz doszedł do wniosku, że przydać się na nic nie może. Próbował mówić z niejakim Dynowskim, lecz także go zdyskwalifikował, polecił natomiast, wobec bliskiego wyjazdu, swego z Berlina, Tomasza Siemiradzkiego, który należał wówczas do Związku Młodzieży Polskiej, a później działał w Stanach Zjednoczonych.

[53] Wszystkie cytowane listy Hertla są w Bibl. Rap. 2040.

[54] Bibl. Rap. 2040.

ROZDZIAŁ DZIESIĄTY

LIGA POLSKA W ZABORZE ROSYJSKIM

W zaborze rosyjskim ziarno rzucone przez inicjatorów Ligi Polskiej i Związku Młodzieży Polskiej padło na grunt urodzajny i obfite wydało plony. Z organizacji tam powołanej do życia wywiązała się później Liga Narodowa i Stronnictwo Demokratyczno-Narodowe, słowem nowoczesny ruch narodowy w Polsce. Na początku roku 1887 — jak już wiemy — powstał z inicjatywy Balickiego Związek Młodzieży Polskiej. W tymże roku zaczął działalność w charakterze komisarza Ligi Polskiej na gruncie warszawskim Erazm Kobylański, występujący wówczas pod nazwiskiem konspiracyjnym Michała Borkowskiego. Był to stary konspirator, bo już jako student uniwersytetu w Charkowie należał do rewolucyjnej organizacji rosyjskiej[55] i brał udział w zamachu na gubernatora charkowskiego, po czym uciekł za granicę. W Szwajcarii zapoznał się z płk. Miłkowskim i z Balickim.[56] Był później w Warszawie i prowadził tam jakąś działalność polityczną. Spotkaliśmy wiadomość o tym, że w roku 1885 na obchodzie listopadowym urządzonym przez młodzież uniwersytecką przemawiał pan Michało wybuchu rewolucji listopadowej, o znaczeniu naszych ruchów zbrojnych, o konieczności dalszej walki z zaborcami, o potrzebie skupienia się i złączenia w jedno ogniwo pracy, usiłowań, zabiegów i zrzucenia pęt niewoli.[57]

[55] Teczka Dmowskiego.

[56] Listy Kobylańskiego do płk. Miłkowskiego. Bibl. Rap. 2040.

[57] Teczka Z. Paderewskiego.

W roku 1887 powierzono mu zorganizowanie Ligi Polskiej w zaborze rosyjskim. Zadanie to podjął z całą energią i oddaniem się i do chwili swego aresztowania w r. 1890 na granicy rosyjskiej, gdzie go wzięto z kufrem pełnym literatury zakazanej, był najczynniejszym członkiem Ligi... właściwym jej organizatorem.[58] O tej działalności organizacyjnej Kobylańskiego posiadamy pewne, choć szczupłe wiadomości z jego korespondencji z płk. Miłkowskim jako członkiem Centralizacji.

[58] Teczka Dmowskiego.

Pierwszy list, w którym mowa jest o sprawach Ligi, nosi datę 22.XI.1887, nie zawiera jednak nic ważnego. W liście datowanym 17.II.1888 wspomina o swych poprzednich listach (25.I. i 8.II.), w których dał sprawozdanie obszerne ze swych czynności. Dnia 28II. donosi, że Organizacja postępuje naprzód. Chociaż powoli, ale robi postępy. Kom.[itet] Centr.[alny] w tych dniach wysłał Wam sprawozdanie i kopię umowy z Młodzieżą polską w zaborze rosyjskim. Dnia 3 marca donosi, że był w Galicji i widział się z dr Hirszbergiem i Wysłouchem: We Lwowie z p. Aleks.[andrem] Hirszberg[iem] porozumieliśmy się zupełnie, z Wysłouchem natomiast trudno... było dojść... do porozumienia — jest to człowiek bardzo zarozumiały, ambitny i doktryner. Niepotrzebnie wtrąca się do spraw Ligi. W tymże liście znajdujemy wiadomości o postępie roboty w Królestwie: Już sporo do organ.[izacji] Ligi przystąpiło, powstała centralna organizacja w kraju a z tej centralnej krajowej wyłonił się Komitet Centralny Ligi Polskiej na zabór rosyjski. Kom.[itet] Centralny wykonał przysięgę... Co do ustawy Ligi, to Komitet Centralny zupełnie zadowolił się polityczną i społeczną jej stroną, jednak co do szczegółów niektórych oraz praktycznego zastosowania jej w kraju, organizacyjnych czynności itp. to Kom.[itet] Centr.[alny] miałby wiele do powiedzenia i niektóre paragrafy uważa za konieczne zmienić. Otóż Kom. [itet] Centr.[alny] Ligi Polskiej na zabór rosyjski wypracowuje ustawę i plan organizacji w zab.[orze] rosyjskim i takowe przedstawi Centralizacji do zatwierdzenia. W następnym liście z marca bez dokładnej daty, mówił Kobylański o wysłaniu pełnomocnika Ligi do Petersburga i o robocie na prowincji: Początkowo sporo czasu zabrały nam sprawy w Warszawie, a teraz zajmiemy się prowincją i zabran.[ymi] krajami, gdzie już działają pełnomocnicy. W pierwszych dniach czerwca wyjeżdżał Kobylański do Petersburga i na Litwę i donosił (13.VII.1888), że poczyniono tam kroki i z czasem dobrze tam pójdzie. Potem wyjechał do Genewy i był jako jeden z reprezentantów Komitetu Centralnego zaboru rosyjskiego na zjeździe Ligi w dniu 28 lipca.

Jak widać z listów komisarza, pierwszy krok jego działalności poświęcony był przede wszystkim sprawom powołania do życia organizacji. Praca dała wyniki pożądane — wszedł w środowisko, skupiające się koło założonego pod koniec r. 1886 Głosu, - reprezentującego nowy kierunek myśli wśród inteligencji, miał dostęp do młodzieży zorganizowanej przez Z. Balickiego. Toteż Liga zapuściła od razu głęboko korzenie w zaborze rosyjskim. Do Komitetu Centralnego na zabór rosyjski weszli, zdaje się,[59] członek redakcji Głosu, Aleksander Więckowski, inżynier Tadeusz Balicki, starszy brat Zygmunta i Erazm Kobylański. Działalność swoją rozpoczęła Liga[60] od szerzenia literatury nielegalnej, prowadzenia oświaty ludowej i tajnego szkolnictwa, zakładania stowarzyszeń wszelkiego rodzaju i popierania już istniejących.

[59] Teczka Dmowskiego.

[60] Protokół.

Jaka była ściślejsza treść tej działalności? O tym dowiadujemy się z programu Stronnictwa Narodowego, ogłoszonego w r. 1889 w Wolnym Polskim Słowie (Nr. 47, 50, 51 i 52).

Artykuły te pochodzą niewątpliwie z kół Ligi Polskiej i Związku Młodzieży Polskiej w Warszawie. Autor rozpoczyna od charakterystyki prądów umysłowych wśród młodzieży warszawskiej. Powiada, że kierunek socjalistyczno-rewolucyjny, dawniej panujący, zanika. Jego miejsce zajęła partia narodowo-socjalistyczna, która chce... za pomocą rewolucji orężnej jednocześnie uzyskać niepodległość polityczną i rozwiązać kwestię społeczną. Dalej krytykuje autor program pracy organicznej, który jego zdaniem nie jest złym, nie jest mylnym, ale jest na przyszłość niewystarczającym. Trzeba go więc przystosować do nowych warunków. Takie zadanie stawia sobie stronnictwo tzw. narodowe, które powstaje w różnych zakątkach kraju, nie zadowala się programem działalności legalnej, lecz obok niej prowadzi pracę tajną. Stronnictwo Narodowe wyznaje zasady na wskroś demokratyczne. Pragnie ono szczęścia całego narodu, a gdy naród w najznaczniejszej części z ludu się składa, tego też ludu dobro przede wszystkim na sercu leżeć mu musi.

Program działalności praktycznej Stronnictwa Narodowego zajmuje się głównie sprawami dotyczącymi ludu, daje wskazania jak prowadzić działalność oświatową, organizować życie zbiorowe, bronić się przed rusyfikacją.

Za cel ostateczny uważa Stronnictwo Narodowe odbudowanie państwa polskiego — na plan pierwszy występuje sprawa niepodległości. Wprawdzie kardynalna zmiana stosunków nie jest prawdopodobna (oczywiście w bliskiej przyszłości tylko), trzeba jednak wzmocnić się tak, by w razie sprzyjających okoliczności można było z nich skorzystać.

Do prowadzenia powyżej wskazanej działalności używała Liga podwładną sobie organizację tajną Łączność, która powstała w r. 1888 i istniała do r. 1893, tj. do reorganizacji Ligi Polskiej i przemianowania jej na Ligę Narodową. Jeden z założycieli Łączności, dr Zbigniew Paderewski,[61] tak o niej pisze: …gdy pierwszy zastęp twórców 'Koła' kończąc studia uniwersyteckie, miał iść już w świat, by zgodnie z zawołaniem 'Koła' nieść przed narodem 'oświaty kaganiec' i budzić w społeczeństwie uśpionego ducha, wówczas ci kończący studia postanowili stworzyć jakąś organizację, która byłaby dalszym ciągiem 'Koła' i zespalała nadal tych, którzy w myśl hasła, by budzić ducha tam, gdzie on najbardziej był uśpiony, a nie miał 'budzicieli', postanowili rozproszyć się po prowincji b. Kongresówki, wychodząc z założenia, iż w Warszawie istnieje spora garść inteligencji, która będzie ześrodkowywała, ogniskowała pracę i wysiłki i starania poszczególnych pracowników, rozsianych po prowincji. Organizacja ta powstała wiosną r. 1888; zadanie swe spełniła, bowiem przez następnych lat parę była istotnym łącznikiem między rozproszonymi po prowincji swymi członkami, dopomagając im w pracy kulturalno-oświatowej po różnych zakątkach b. Kongresówki i Kresów Wschodnich, podtrzymując ducha, któremu groziło upodobnienie się do martwoty otaczającego ich na prowincji środowiska, opracowując jednolity plan pracy, dostarczając wydawnictw legalnych do zakładów, bibliotek ludowych i 'bibuły' nielegalnej do szerzenia wśród coraz budzącej się z martwoty i bezczynności ludności wsi i miasteczek.

[61] Teczka Paderewskiego.

W myśl wskazanego powyżej programu poosiadali w różnych miastach prowincjonalnych młodzi ludzie; opuszczali oni uniwersytet i rozpoczynali działalność, która z czasem dała duże wyniki zarówno kulturalne i społeczne, jak polityczne. Dr Antoni Troczewski w Kutnie, dr Leon Eutkowski w Płońsku, dr Jan Harusewicz w Ostrowi Mazowieckiej, dr Zbigniew Paderewski a potem szereg innych zaznaczyli się jako wybitni działacze społeczni i polityczni. Wycisnęli oni silne piętno na całym ruchu narodowym w zaborze rosyjskim.

Polityczna działalność — w ścisłym tego słowa znaczeniu — była bardzo skromna. Pierwszym jej wystąpieniem na zewnątrz i pierwszym czynem o znaczeniu politycznym było zorganizowanie manifestacji w dniu 3 maja 1891 r., a więc w setną rocznicę uchwalenia konstytucji. Inicjatywa zorganizowania obchodu wyszła od Dmowskiego, który już od r. 1889 należał do Ligi, choć terenem jego bezpośredniej działalności było życie młodzieży uniwersyteckiej.

Wstępem drobnym do tej pierwszej publicznej manifestacji była akcja przeciw teatrowi rosyjskiemu. Na początku r. 1891 przyjechała po raz pierwszy do Warszawy trupa dramatyczna rosyjska i rozpoczęła przedstawienia w Teatrze Letnim w Ogrodzie Saskim. Młodzież rozlała w sali teatralnej przed przedstawieniem cuchnące chemikalia; gdy to nie pomogło, zorganizowana oblewanie kwasami żrącymi ubrań opuszczającej teatr publiczności rosyjskiej. Manifestacja ta odbyła się w marcu.

Wkrótce potem ukazała się odezwa napisana przez Dmowskiego,[62] wskazująca na znaczenie reform Sejmu Czteroletniego i Konstytucji Majowej. Odezwa była wydana w marcu i rozeszła się dość szeroko. Przyjęła ją dobrze młodzież i koła patriotyczne. Wśród szerszej publiczności nie spotkała się ona ze zrozumieniem, a pisma warszawskie wystąpiły przeciw niej w jednobrzmiących artykułach, potępiając niepowołanych obrońców sprawy narodowej. Oburzyło to młodzież uniwersytecką, która dała temu wyraz znieważając czynnie redaktorów pism. Wystąpienie redaktorów ośmieszył w Głosie J. K. Potocki w dowcipnym felietonie, którego istotnej treści nie zrozumiał cenzor rosyjski.[63]

[62] T. Ruśkiewicz, Tajny związek…

[63] „Przypuszczam - pisał Potocki - że Filip z Konopi jest wynalazkiem czysto polskim, oraz, że nigdzie typ ten nie pojawia się w takiej jak u nas obfitości. Znana jest powszechnie anegdotka o pewnym obywatelu, który mając zamiar przejechania się do Ameryki, ogłosił w pismach, że poszukuje towarzysza podróży. W nocy o godzinie 2-ej gwałtowne dzwonienie budzi go ze snu; zrywa się i co prędzej otwiera; we drzwiach stoi jakiś przyzwoicie ubrany Filip:

— To pan dobrodziej jedzie do Ameryki?

— Tak.

— I pan dobrodziej poszukuje towarzysza podróży?

— Tak, ale dlaczegoż w nocy...

— Właśnie, ja przyszedłem oznajmić, że do Ameryki nie jadę”.

Dzień trzeciego maja postanowiono obchodzić jako święto narodowe. Wybito medal pamiątkowy, wydano hektografowany program obchodu w Warszawie. Rano miało się odbyć nabożeństwo w katedrze, a po południu pochód do fundamentów kaplicy, którą zaczęto budować w Ogrodzie Botanicznym po uchwaleniu Konstytucji w r. 1791. Cały prawie nakład tego programu dostał się w ręce policji przy aresztowaniu Jana Warchockiego, urzędnika kolei Iwangrodzko-Dąbrowskiej.

Mimo to obchód odbył się tak, jak był zaprojektowany i przygotowany. Głównym punktem programu była manifestacja w Ogrodzie Botanicznym. Po południu — jak pisze korespondent warszawski Wolnego Słowa Polskiego (15.VI.1891) — wpadł policji w oczy napływ większy niż zwykle publiczności do Ogrodu Botanicznego i kierowanie się jej w ogrodzie ku fundamentom, kaplicy, wreszcie składanie na fundamentach kwiatów i rzucanie na nie listków. Wszędzie nastrój poważny i milczenie towarzyszące obchodzeniu murów dokoła. Komisarz cyrkułowy uważał za potrzebne obchodzenie przerwać; uczynił we względzie tym uwagę, na którą mu nikt nie odpowiedział i dopiero, gdy sam oberpolicmajster nadszedł i uwagę powtórzył, publiczność się usuwać z ogrodu i wychodzić poczęła. Wyjście z ogrodu odbyło się tłumnie. Tłum płynął ku zamkowi. Klejgels (oberpolicmajster) mu drogę zastąpił i wezwał do rozejścia się, popierając wezwanie swoje sotnią kozaków, która nahajkami razy rozdawała na prawo i lewo. Argument ten popędził część publiczności do Ogrodu Saskiego. Oberpolicmajster udał się do Hurki z raportem....

Tam podobno otrzymał polecenie aresztowania uczestników manifestacji. Wtłoczono część tłumu do Ogrodu Saskiego i tam aresztowano pewną ilość osób, przeważnie spośród młodzieży akademickiej. W liczbie aresztowanych był student Bruliński, który odebrał sobie (nie wiadomo dlaczego) życie w areszcie. Pogrzeb Brulińskiego na Powązkach stał się okazją do nowej manifestacji antyrządowej, w czasie której aresztowano znów wiele młodzieży.

Przeciwko aresztowanym w dniu 3 maja i przeciwko aresztowanym na Powązkach w czasie pogrzebu Brulińskiego wytoczono jedną sprawę, którą nazwano Sprawą studentów Cesarskiego Warszawskiego Uniwersytetu i kilku innych osób, zatrzymanych na cmentarzu powązkowskim i podejrzanych o udział w politycznej manifestacji w dniu 3 maja 1891 w Ogrodzie Botanicznym.[64] Po przeprowadzeniu badania oskarżonych wydano 23 maja wyrok na drodze administracyjnej z podpisem gen. gubernatora Hurki. Uczestników demonstracji politycznej na pamiątkę stuletniej rocznicy konstytucji byłej Polski — w liczbie 24 skazano na więzienie i areszt policyjny od 4 tygodni do 6 miesięcy.

[64] T. Ruśkiewicz, Tajny związek…

Na 4 tygodnie skazano 8 studentów Uniwersytetu — Stanisława Wojciechowskiego, późniejszego prezydenta Rzeczypospolitej, Włodzimierza Kiedrzyńskiego, Karola Strzembosza, Cezarego Smogorzewskiego, Bogumiła Wagnera, Jana Mazurkiewicza, Felicjana Otockiego i Bronisława Wierzejskiego, studenta weterynarii, Wacława Kisielewskiego i kandydata do posad sądowych Zygmunta Kruszewskiego; na 5 tygodni aresztu — Józefa Dobrzańskiego, Zygmunta Glinkę, Edwarda Tymienieckiego, Bolesława Jaroszyńskiego, Leona Hajdukowskiego i Franciszka Januszewskiego; na 6 tygodni aresztu — Karola Haberlan, Stanisława Gościckiego, Józefa Przewłockiego i Klemensa Łazarowicza; na 3 miesiące w X pawilonie Cytadeli — studenta Bernarda Szapirę i na 6 miesięcy w X pawilonie — Wacława Naake-Nakęskiego, urzędnika kolei Warszawsko-Terespolskiej. Wśród 118 studentów aresztowanych na Powązkach i skazanych na dozór policyjny byli późniejsi adwokaci kieleccy — Marian Grzegorzewski i Wiktor Jaroński.

Na tym się nie skończyło, bo toczyło się śledztwo w związku z aresztowaniem Jana Warchockiego i znalezieniem u niego hektografowanego programu obchodu majowego, medali i innych dowodów zorganizowanej przeciwpaństwowej działalności. Śledztwo doprowadziło do aresztowania innych osób. Najpierw dostali się do więzienia Jan Kazimierz Król, profesor szkół prywatnych, Ignacy Domagalski, kolega biurowy Warchockiego i Jan Grabowski, urzędnik kolei Warszawsko-Wiedeńskiej. Wkrótce jednak wypuszczono ich za kaucją z braku dowodów. Niebawem nastąpiły dalsze aresztowania i tym razem z lepszym skutkiem. Dostają się kolejno od sierpnia 1891 roku do więzienia następujące osoby: Marceli Bogucki, adwokat i działacz narodowy z Lublina, Tomasz Ruśkiewicz, b. prezes Zjednoczonego Koła Młodzieży w Petersburgu, Stanisław Kośmiński, student 4-go kursu przyrody, Bolesław Hirszfeld, zasłużony potem działacz oświatowy i dwie jego siostry Jadwiga i Helena, Paulina Sieroszewska, nauczycielka prywatna, Tadeusz Tomaszewski, b. student Uniwersytetu w Odessie i Roman Dmowski (w sierpniu 1892). Razem były oskarżone 23 osoby.

Prokurator Turau razem z aktem oskarżenia złożył swym władzom obszerny memoriał o działalności żywiołów marzących o odbudowie politycznej niezależności Polski.[65] Zgodnie z wnioskiem prokuratora osiem lat zesłania otrzymali Jan Warchocki, Marceli Bogucki i Tadeusz Tomaszewski; pięć lat — Tomasz Ruśkiewicz, Stanisław Kośmiński, Bolesław Hirszfeld i Roman Dmowski; trzy lata — Jan Król i Cezary Smogorzewski. Pozostałych skazano na dozór policyjny lub też całkiem zwolniono.

[65] Prokurator Turau pisał: „Na skutek zebranych dowodów okazuje się, że w końcu ostatniego dziesięciolecia (1880—1890) w polskim społeczeństwie na nowo odżyły marzenia o odbudowie politycznej niezależności i że nawoływania do zerwania z systemem pasywnej obrony i przejścia do aktywnej w celu osiągnięcia niepodległości Polski nie zostały bez skutku. W późniejszych wydaniach broszury Rzecz o obronie czynnej po raz pierwszy zawierającej program tego tajnego stowarzyszenia, które miało być zorganizowane dla osiągnięcia pomienionego celu, był podany spis osób zawiadujących skarbem narodowym, jak również adresy osób, dokąd należy kierować ofiary i składki na cele narodowe. Proklamacje, które się ukazały następnie, nawołujące do świętowania setnej rocznicy konstytucji 3-go maja, rozsyłane wszędzie 'po wsiemu priwislinskiemu kraju', a następnie proklamacje dotyczące sposobu świętowania tegoż dnia 3-go maja w Warszawie, jak również ścisłe wykonanie tego programu, mającego wyraz w demonstracji w ogrodzie Botanicznym, niewątpliwie są dostatecznym dowodem, że zamierzone tajne polskie towarzystwo patriotyczne zostało zorganizowane i w granicach warszawskiego generał-gubernatorstwa znajdują się osoby współczujące i działające w myśl wskazań tego towarzystwa. Takie przypuszczenie znalazło potwierdzenie i w szczegółach niniejszej sprawy, które wykazują w ostatecznej mierze, że oskarżeni Jan Warchocki, Marceli Bogucki, Tadeusz Tomaszewski, Bolesław Hirszfeld, Stanisław Kośmiński, Tomasz Ruśkiewicz, Paulina Sieroszewska, Roman Dmowski, Jan Król i Cezary Smogorzewski — winni są przynależności do tajnego towarzystwa, mającego na celu w dalszej lub bliższej przyszłości przez obalenie obecnego państwowego ustroju odbudowanie politycznej niepodległości Polski i w tym celu wydawali i rozpowszechniali zabronione wydawnictwa i przedmioty podburzające przeciw Władzy Najwyższej, a więc winni są przestępstwa przewidzianego art. 250 i 251 Kodeksu Karnego”. Cytujemy według wymienionej już broszury T. Ruśkiewicza — Tajny związek ...

Później nastąpiła druga seria wyroków z związku ze sprawą obchodu majowego. Jak donosiło Wolne Słowo Polskie (1.I.1894) skazani zostali: B. Lilienstern, akademik na 18 miesięcy więzienia i 3 lata zesłania do gubernii wołogodzkiej, Stanisław Boufałł, kandydat nauk matematycznych na 2 lata więzienia i 3 lata zsyłki do tejże gubernii, Władysław Kierst, student V kursu medycyny — na 2 i pół lata więzienia i trzy lata zsyłki tamże, Stefan Surzycki — na 3 lata więzienia i 3 lata do gubernii wiackiej, Machajski b. student Uniwersytetu — na 3 lata więzienia i 5 lat na Syberii, M. Abramowicz — na 3 lata więzienia i 6 lat na Syberii.

Kary te były tym razem zasłużone. Byli to bowiem przeważnie członkowie Ligi, Łączności i Związku Młodzieży Polskiej. Aresztowania i surowe wyroki nie wpłynęły na osłabienie aktywności Ligi i zależnych od niej organizacji. Już na jesieni r. 1891 wydano dwie odezwy wzywające do obchodzenia żałoby narodowej przez rok 1892.

W ciągu roku 1892 przestrzegała Liga Polska, by żałoba była wszędzie odpowiednio obchodzona. W zaborze rosyjskim ogół zastosował się do wezwania zawartego w wymienionych powyżej dwóch odezwach i powstrzymał się od zabaw. Donosił o tym korespondent warszawski Wolnego Słowa Polskiego (1.IV.1892), który pisał o kończącym się karnawale: ...przeminął bez szału. Nie bawiła się Warszawa, nie bawił się cały Kraj Prywiśliński. Próbowano w Lublinie, ale próba się nie powiodła. Warszawa od czasu jak istnieje pierwszy raz na tak poważną zdobyła się manifestację, poważną i doniosłą... Publicznych zabaw nie było ani jednej.

W Galicji natomiast żałoby nie przestrzegano i bawiono się. Liga tam już wówczas była zamarła. We Lwowie grono obywateli ogłosiło nawet w pismach odezwę przeciw żałobie.[66]

[66] Z odezwy tej cytuje Wolne Słowo Polskie (15.II.1892) takie ustępy: „Liczne grono poważnych obywateli we Lwowie zastanowiło się i doszło do przekonania, że demonstracja żałobna pozbawiona dziś wszelkiego politycznego celu nie tylko nie może się przyczynić do polepszenia sił narodowych, ale może sprowadzić nie już na jednostki, ale na całe dzielnice nieopisane klęski, za które byliby odpowiedzialni ci, którzy by przez szlachetny ale nierozważny zapał dali sposobność do triumfu żywiołom najbardziej wrogim w rządzie rosyjskim. Demonstracja żałobna, ograniczona na Galicję i Wielkie Księstwo Poznańskie, nie miałaby żadnego znaczenia i owszem byłaby boleśnie upokarzającą, a musiałaby w imię jedności uczuć narodowych pociągnąć za sobą żałobę powszechną wszystkich Polaków”. Podpisali tę odezwę Edmund Mochnacki, Tadeusz Romanowicz i Wojciech Dzieduszycki.

Na wiosnę r. 1892 wydała Liga w Warszawie dwie odezwy — jedną do ludu wiejskiego, drugą do oświeconego ogółu z okazji grożącego ludności głodu. Później wydała Liga dwie odezwy, ustanawiające na dzień 3 maja doroczne święto narodowe.

Wobec rozwijającej się działalności politycznej posiadanie do dyspozycji pisma legalnego wystarczyć Lidze nie mogło. Rozpoczęto tedy wydawanie broszur politycznych poświęconych sprawom aktualnym pod ogólnym tytułem Z dzisiejszej doby. Cenzura, której podlega prasa i publicystyka nasza — czytamy we wstępie pierwszej broszury — staje się coraz surowszą, a potrzeba wymiany myśli, przekonań i dążeń w naszym społeczeństwie coraz bardziej naglącą. Nożyce cenzora przecinają nić, wiążącą najoświeceńszą część społeczeństwa z masą, unicestwiają wszelkie usiłowania ku wytworzeniu właściwych poglądów na trudne i zawikłane położenie, w jakim obecnie się znajdujemy. Stan taki grozi zanikiem świadomości publicznej, wyjałowieniem myśli i stępieniem uczuć obywatelskich jednostek i mas. Toteż stworzenie prasy i publicystyki niecenzuralnej jest jednym z pierwszych obowiązków, jakie nasza inteligencja ma obecnie do spełnienia.

Broszury Z dzisiejszej doby ukazywały się w latach 1892—1895, to znaczy do chwili, kiedy Liga Narodowa rozpoczęła wydawnictwo Przeglądu Wszechpolskiego. W okresie istnienia Ligi Polskiej ukazało się tych broszur sześć.[67] Pierwsza poświęcona była omówieniu kilku spraw aktualnych: O rugowaniu Polaków, o Warszawskim Dniewniku, o zabronieniu wszelkiego nauczania w ochronkach (sierpień 1892). Następne zaś nosiły takie tytuły: Z powodu żałoby w r. 1892 (grudzień 1892), Z powodu artykułu p. Wsiewołoda Krestowskiego w Nrze 221 'Warszawskiego Dniewnika' (styczeń 1893), O święcie Trzeciego Maja i obchodach narodowych w ogóle (luty 1893), W trzydziestą rocznicę powstania styczniowego (luty 1893), Kilka słów o stanowisku rządu rosyjskiego wobec naszych ruchów robotniczych (marzec 1893).

[67] Broszur pod ogólnym tytułem Z dzisiejszej doby ukazało się ogółem jedenaście. Oprócz sześciu wymienionych w tekście, a wydanych przez Ligę Polską, ukazało się jeszcze pięć po przekształceniu Ligi Polskiej na Ligę Narodową. Tytuły tych pięciu broszur są następujące: Polityka rządu względem Kościoła (maj 1893), Gorzka prawda (czerwiec 1893), Warszawska młodzież uniwersytecka (styczeń 1894), Po manifestacji 17 kwietnia (czerwiec 1894), Ugoda czy walka (marzec 1895 r.). Autorem dwu ostatnich jest Roman Dmowski.

Ogólniejsze uwagi programowe zawiera tylko broszura piąta poświęcona rocznicy powstania styczniowego. Autor dowodzi w niej, że polityka narodowa w zaborze rosyjskim musi mieć charakter rewolucyjny, zarówno w treści jak w wyborze środków, musi być czynna, zdobywcza i zaczepna. Wypowiada jednak autor zdanie, że wszelki ruch powstańczy w dzisiejszych warunkach jest niemożliwym, a więc wszelkie aspiracje w tym kierunku są politycznie szkodliwe. Robi jednak jedno zastrzeżenie: Nie mówimy tu rzecz jasna o przewidywanej powszechnie możliwości wojny między Austrią i Niemcami a Rosją, chociaż bowiem i w tym wypadku samodzielny ruch nie mógłby się rozwinąć, prawdopodobnym jest, że jedna ze stron wojujących, np. Austria, w interesie własnym popierałaby usiłowania w tym kierunku. Ale znaczenie tego ruchu zależałoby też w znacznej mierze od tego, czy byłby on wyrazem świadomych i zorganizowanych dążeń narodowych, czy też tylko jakąś milicją pomocniczą. Wobec tego wybuchy zbrojnego protestu zastąpić powinna rewolucja chroniczna, działająca stale i planowo.

ROZDZIAŁ JEDENASTY

PRZEKSZTAŁCENIE LIGI POLSKIEJ NA LIGĘ NARODOWĄ

Liga Polska została przekształcona w r. 1893 na Ligę Narodową. Zmianę nazwy i statutu organizacji przeprowadził Roman Dmowski.

Dmowski, jak już wiemy, ukończył wydział przyrodniczy uniwersytetu warszawskiego w r. 1891, w listopadzie tegoż roku usunął się od pracy wśród młodzieży i wyjechał na czas dłuższy do Paryża dla osobistego kształcenia się. Od r. 1889 był Dmowski w Lidze i żywo się interesował jej życiem i działalnością. Nie był zadowolony ani z tempa jej pracy, ani z jej składu, ani z ducha, jaki w niej panował. Wyjeżdżając tedy z kraju dużo myślał o tym, jak Ligę zreorganizować i jak zrobić z niej, skuteczne narzędzie pracy zbliżającej Polskę do niepodległości.

Formy organizacyjne Ligi Polskiej ustalone na emigracji nie odpowiadały potrzebom działalności krajowej. Centralizacja oddalona od właściwego terenu pracy była skazana na bezczynność; Komitet galicyjski szerzej pracy nie rozwinął i stał na przeszkodzie w nawiązywaniu stosunków z zaborem austriackim przez organizację warszawską; w zaborze rosyjskim Łączność, założona dla prowadzenia robót kulturalnych, weszła na tory działalności politycznej, bo były w niej żywioły młode z Z.M.P. W Lidze był właściwie czynny tylko Komitet Krajowy na Królestwo Kongresowe, którego członkowie zjeżdżali się regularnie i dawali inicjatywę do całej pracy politycznej.

Gdy po ośmiu miesiącach przebywania na obczyźnie Dmowski wracał (lipiec 1892) do kraju, wstąpił do Genewy, by naradzić się z mieszkającym tam Zygmuntem Balickim nad reorganizacją Ligi. Wynikiem tej narady było opracowanie[68] projektu nowego statutu Ligi. Projekt ten spisał Balicki atramentem chemicznym na odwrotnej stronie albumu z widokami Wersalu i Dmowski zabrał go ze sobą do Kraju.

[68] Opieramy się na „Protokole posiedzeń zjazdu lokalnego członków Rady Tajnej Ligi Narodowej w Genewie” (Bibl. Rap. 2067 i Niepodległość, t. V) oraz na relacji Dmowskiego spisanej przez, prof. Z. Wojciechowskiego (Teczka R. Dmowskiego).

W Szwajcarii ostrzegano Dmowskiego, iż po powrocie do kraju będzie aresztowany. Ostrzegał go między innymi Stanisław Wojciechowski, były brat zetowy, a wówczas członek świeżo założonej Polskiej Partii Socjalistycznej. Pod koniec roku 1891 mianowicie nastąpiły w Kongresówce aresztowania, będące następstwem manifestacji w rocznicę Konstytucji 3-go maja. Dmowski był inicjatorem tej manifestacji i brał czynny udział w jej przygotowaniu i przeprowadzeniu, żandarmi, prowadzący śledztwo, nie zorientowali się co do tej roli Dmowskiego i potraktowali go jako jednego z podrzędnych manifestantów. Zdaniem Dmowskiego, aresztowano go na podstawie doniesienia policji krakowskiej, która współdziałając z rosyjską, zrobiła rewizję u zamieszkałego w Krakowie Zygmunta Kostkiewicza i znalazła w jego notatniku nazwisko Dmowskiego. Kostkiewicz zajmował się drukiem odezwy wzywającej do święcenia rocznicy 3-go maja i zapisał sobie drobną sumę pieniężną, otrzymaną na ten cel od Dmowskiego, a obok jego nazwisko.

Gdy Dmowski przyjechał w pierwszych dniach sierpnia na stację Granica, aresztowano go i odesłano do Cytadeli warszawskiej. Przebywszy śledztwo, jako jeden z oskarżonych w sprawie o przestępstwo polityczne z powodu stulecia polskiej konstytucji 3-go maja 1791 roku, wyszedł Dmowski z Cytadeli w pierwszych dniach stycznia 1893 roku i pozostał w Warszawie, oczekując na wyrok. Ten czas wyzyskał dla przeprowadzenia reorganizacji Ligi Polskiej na podstawach omówionych z Balickim w Genewie.

Potrzeba reformy — jak powiada — wydawała mu się jeszcze pilniejszą niż przed wyjazdem z kraju. Łączność nie wykazywała żadnej działalności, Liga Polska w Królestwie złożona z dwudziestu kilku ludzi najlepszych chęci oczekiwała na rozkazy swej zwierzchności (nieznanego Komitetu Centralnego), tych rozkazów zaś nie było. Komisarzem Ligi na Królestwo, reprezentującym wobec członków Komitet Centralny, był Jan Popławski, umysł niepospolity, głęboko myślący i czujący Polak, lecz nie mający kwalifikacji do kierownictwa organizacyjnego.

Ponieważ żandarmi przy aresztowaniu odebrali Dmowskiemu album z widokami Wersalu, na którym był spisany nowy statut Ligi, więc odtworzył go z pamięci, a następnie zwrócił się do Popławskiego, przedstawił mu swój plan reformy, porozumiał się z nim co do sposobu działania i wreszcie w formie urzędowej zwrócił się do Popławskiego jako do komisarza z tym, by zaproponował Komitetowi Centralnemu ujawnienie się wobec członków Ligi i odbycie z nimi wspólnej konferencji.

Przez miesiąc nie było odpowiedzi. Wówczas Dmowski sam zwołał członków Ligi na posiedzenie w sprawie reformy organizacji i urzędowo przez Popławskiego zaprosił członków Komitetu Centralnego. Zebranie odbyło się 1 kwietnia 1893 r., przybył na nie Popławski. Przyjęto przedstawiony przez Dmowskiego projekt ustawy organizacji i uchwalono inne jego wnioski.

Reorganizacja wyraziła się w następujących punktach[69]: 1) Niewłaściwa dla kraju nazwa Ligi Polskiej została zastąpiona przez nazwę Ligi Narodowej; 2) Liga z roli kierowniczej i łączącej organizacje autonomiczne przeszła do roli czynnej i podjęła na własną rękę cały zakres prac politycznych i kulturalnych, bądź to bezpośrednio bądź przez swych członków prowadzących roboty w specjalnych stowarzyszeniach; 3) organizacja Łączność po jej pięcioletnim istnieniu została wcielona do Ligi Narodowej po zaprowadzeniu nieznacznych zmian w składzie osobistym; 4) kierownicza władza organizacji przeszła w ręce Rady Tajnej, złożonej z członków w nieograniczonej liczbie, bez zastrzeżeń co do miejsca ich zamieszkania, a z prawem przybierania nowych. Pierwotny skład Rady Tajnej stanowili członkowie Komitetu Centralnego na zabór rosyjski oraz Komitetu Krajowego na Królestwo; 5) władzę wykonawczą organizacji Ligi Narodowej przejął Komitet Centralny z siedzibą w Warszawie, złożony z 5-ciu członków (początkowo było trzech) wybieranych przez zjazd Rady Tajnej; 6) organami wykonawczymi Komitetu Centralnego były wydziały (administracyjny, oświaty i stowarzyszeń, prasy, komunikacji, skarbu i bezpieczeństwa); komisarze pełnomocni mianowani przez Radę Tajną oraz komisarze, mianowani przez Komitet Centralny; 7) członkowie Ligi Narodowej dzielili się na członków związkowych i członków sprzysiężonych.

[69] Protokół.

Przeprowadzenie całkowitej reorganizacji wziął na siebie Dmowski i zrobił to w ciągu pół roku, odbywszy osobiście rozmowy z kilkudziesięcioma ludźmi, którzy weszli w skład nowej organizacji.

Nie byli z tego obrotu sprawy zadowoleni niektórzy członkowie Komitetu Centralnego Ligi Polskiej. Jeden z nich, Aleksander Więckowski, usunął się całkowicie, inny — Tadeusz Balicki, jak o tym opowiadał później Dmowskiemu płk. Miłkowski, będąc w Szwajcarii, zgłosił się do Centralizacji Ligi i domagał się sądu nad Dmowskim za złamanie przyrzeczenia posłuszeństwa, które podpisał, wstępując do Ligi Polskiej. Płk. Miłkowski miał mu odpowiedzieć: Czemuż miał być posłuszny, kiedyście nic nie robili i żadnych rozkazów nie wydawali?.

Stosunek organizacji w zaborze rosyjskim do Centralizacji urzędującej w Genewie został rozwiązany formalnie w czerwcu roku 1895 przy okazji odbywającego się tam zjazdu lokalnego Rady Tajnej Ligi Narodowej, w której brali udział Z. Miłkowski, Z. Balicki i S. Kośmiński, jako członkowie Rady na wychodztwie i R. Dmowski, jako delegat Komitetu Centralnego Ligi Narodowej. Wówczas to wprowadził Dmowski płk. Miłkowskiego do nowej organizacji.

Liga Narodowa była dalszym ciągiem Ligi Polskiej, utworzyli ją członkowie tej ostatniej z zaboru rosyjskiego, znalazł się w niej płk. Zygmunt Miłkowski, główny przedstawiciel Centralizacji Ligi Polskiej, autor jej statutu-programu, redaktor Wolnego Słowa, autor Rzeczy o obronie czynnej i Skarbie Narodowym, która w r. 1887 stała się jakby wezwaniem do narodu polskiego, by wszedł na nową drogę, mającą zaprowadzić go do niepodległości — na drogę obrony czynnej.

Lecz zarówno członkowie nowej Ligi jak i jej władz byli to przeważnie młodzi ludzie, którzy przeszli przez organizację Związku Młodzieży Polskiej, byli pełni świeżej energii, wyrośli już w nowych warunkach i mieli inne niż pokolenie starsze poglądy i tendencje polityczne.

Od kwietnia r. 1893 rozpoczyna się też i ciągnie do wybuchu wojny rosyjsko-japońskiej nowy, najważniejszy i najwydatniejszy okres działalności Ligi Narodowej. W tym okresie rozrastania się organizacja prowadzi we wszystkich zaborach szeroką akcję polityczną i ustala podstawy ideowe i program polityczny ruchu demokratyczno-narodowego.

Te podstawy ideowe i ten program przedstawia Roman Dmowski — po przeprowadzeniu reorganizacji Ligi — w broszurze Nasz Patriotyzm.[70] Jest to właśnie pierwsze sformułowanie programu ruchu narodowego w Polsce.

[70] Przedrukowane w Pismach Romana Dmowskiego, wydanych nakładem A. Gmachowskiego i S-ki w Częstochowie, tom III, str. 247.

Rozpoczyna Dmowski od dwóch dogmatów swej wiary narodowej. Pierwszy formułuje tak: ...każdy czyn polityczny Polaka, bez względu na to, gdzie jest dokonywany i przeciw komu skierowany, musi mieć na widoku interesy całego narodu; drugi zaś: prawdziwy patriotyzm nie może mieć na względzie interesów jednej jakiejś klasy, ale dobro całego narodu. Mamy tedy jako punkt wyjścia stanowisko wszechpolskie i narodowe w przeciwieństwie do dzielnicowego i klasowego.

Dalej znajdujemy przedstawienie polityki rządu rosyjskiego w stosunku do Polski i Polaków. Przedstawia tedy Dmowski walkę z językiem polskim, walkę z katolicyzmem i wszystkimi składnikami kultury narodowej, dążenie do powstrzymania narodu polskiego w rozwoju cywilizacyjnym i do zatamowania wszelkiego postępu w jego życiu; pisze o pozbawieniu Polaków wszelkich praw politycznych, o usuwaniu Polaków z posad urzędowych, o krępowaniu rozwoju gospodarczego kraju i o polityce zmuszającej do przeciwstawiania włościan warstwom oświeconym. Streszcza swoje wywody stwierdzeniem, że polityka rosyjska wobec Polaków jest to nieustające dążenie, z ciągłym podwyższaniem skali środków, do całkowitego zlania Polski z Rosją drogą wynarodowienia Polaków, cofnięcia ich w rozwoju cywilizacyjnym, a nawet drogą zastępowania na miejscu żywiołu polskiego przez rosyjski.

Z kolei przystępuje Dmowski do rozpatrzenia zachowania się rozmaitych odłamów społeczeństwa polskiego wobec polityki rządu rosyjskiego. Pisze o ugodowcach, o żywiołach biernych i obojętnych, wreszcie o zwolennikach obrony biernej i o socjalistach. Polityce ugodowców przeciwstawia się bardzo ostro i stanowczo, żywiołów biernych za obóz polityczny uznać nie może, krytykuje zwolenników oporu biernego, nie jest zwolennikiem ruchu socjalistycznego jako klasowego, lecz ocenia ten ruch pozytywnie — nasz ruch socjalistyczny pomimo całej zewnętrznej frazeologii, miał niezmiernie poważną podstawę, znalazły bowiem w nim swój wyraz dążenia występującej na widownię polityczną klasy robotniczej; wreszcie stwierdza, że programy socjalistyczne, jak można wnosić z ostatnich wydawnictw, obejmują już w pierwszym rzędzie dążenie do zrzucenia obcego jarzma i do odbudowania niepodległego państwa polskiego.

Przechodząc do zagadnienia oporu czynnego, oświadcza się Dmowski jasno i stanowczo przeciwko programom powstańczym. Program powstańczy nie ma jego zdaniem — realnych podstaw urzeczywistnienia. Bo masowy ruch zbrojny w Polsce może mieć tylko charakter buntów sporadycznych, lub być ruchem dodatkowym w razie wojny na naszym terenie. Ostatnia postać ruchu zależna jest od okoliczności zewnętrznych i wystąpi sama przez się, bez względu na istnienie programów powstaniowych, gdy okoliczności będą sprzyjały. Bunty sporadyczne zaś mogą przynieść tylko szkodę bo zawsze będą stłumione siłą.

W tych warunkach program powstańczy odkłada walkę do dalszej przyszłości, odwracając społeczeństwo od wysiłków natychmiastowych.

Wykład zasad programu takiej właśnie walki, zastosowanej do warunków chwili, programu obrony czynnej stanowi najbardziej interesującą część wywodów Dmowskiego.

Ponieważ obrony czynnej nie można prowadzić na drodze legalnej, więc musi ona być nielegalna — rewolucyjna. Treść jej stanowią — walka z rządem i wzmacnianie społeczeństwa polskiego.

Program walki z rządem obrazuje Dmowski w ten sposób: „Środki tej polityki są niezliczone. Nie uważając za potrzebne wyszczególniać ich na tym miejscu, ograniczymy się do zaznaczenia, że ... polegają na stawianiu działalności rządu możliwych przeszkód, lub noszą wprost charakter odwetu i kary. Pojedyncze i zbiorowe manifestacje i obchody, różne formy biernego protestu, bezrobocie [Bezrobocie — w języku tego okresu — oznacza strajk] lub choćby odmowa płacenia podatków, tępienie wszelkich zewnętrznych form rusyfikacji; niszczenie materialnych zasobów rządu, wreszcie kary wymierzane na gorliwych agentów władzy lub zdrajców sprawy narodowej oto sposoby działania, za pomocą których utrudnia się wrogowi egzystencję w podbitym i gnębionym kraju, wprowadza się rozkład do jego systemu i rzuca strach na ośmielonych bezkarnością jego członków. A nieco dalej: Obok narzuconego nam sądu, wprowadzającego często jad w nasz organizm narodowy, postawimy swój sąd, tępiący wszelką zgniliznę. Rządowi najeźdźców, opartemu na żandarmerii i bagnetach, przeciwstawimy wewnętrzny rząd narodowy, oparty na sile moralnej.

Jeśli chodzi o rozbudzenie, organizację i wzmocnienie sił narodowych, to stawia Dmowski na pierwszym miejscu uświadomienie i wprowadzenie do walki o prawa narodowe przedstawicieli warstw ludowych — chłopów, robotników i rzemieślników. Oto druga strona naszego programu — pisze Dmowski — budzić świadomość narodową tam, gdzie jej nie ma, rozwijać ją, gdzie słaba jest, popierać wszelki ruch samodzielny w warstwach ludowych, gdyż samodzielność warstwy jest miarą jej wartości politycznej i cywilizacyjnej.

Zasady i wskazania powyżej streszczone zostały później pogłębione i rozwinięte w programach i działaniu ruchu demokratyczno-narodowego. W Naszym Patriotyzmie znajdujemy jednak zaczątki przyszłego rozwoju nowego prądu, który poszedł, jeśli chodzi o rzeczy istotne, po linii nakreślonej w tej pierwszej próbie sformułowania zasad i wskazań programowych nowoczesnego ruchu narodowego w Polsce.

Kto uważnie przeczyta Nasz Patriotyzm, ten dostrzeże pierwiastki nowe, jakie wniosła ta broszura do myśli politycznej polskiej na początku ostatniego dziesięciolecia wieku ubiegłego, ten zrozumie głębszy sens reformy dokonanej przez Dmowskiego w organizacji Ligi i wyrażającej się formalnie w przemianowaniu jej z Polskiej na Narodową.

Liga Polska powstała na emigracji i aczkolwiek — jak widać z broszury Jeża o obronie czynnej i jego artykułów programowych w Wolnym Słowie Polskim — program polityczny tej organizacji był już dostosowany do nowych warunków na terenie międzynarodowym i do przeobrażeń, jakie się odbywały w łonie narodu polskiego, to ciążyły na nim jeszcze wpływy okresu minionego. Program Ligi Narodowej był wyrazem dążeń ludzi młodego pokolenia, wyrosłego w kraju, znającego ten kraj i wychowanego pod wpływem ideologii, która coraz bardziej wyraźny i jednolity znajdowała wyraz na łamach Głosu, mającego w chwili pisania Naszego Patriotyzmu już siódmy rok istnienia. Dmowski miał wówczas 29 lat, rówieśnikami jego, mającymi 25 do 30 lat, byli ci jego towarzysze pracy, którzy wzięli w swe ręce ster Ligi Narodowej i mieli w przyszłości kierować jej życiem ideowym i jej działalnością. O dziesięć lat od Dmowskiego był starszy J. L. Popławski, urodzony w r. 1854, zbliżał się tedy w roku 1893 ku czterdziestce; starszym był też Zygmunt Balicki, urodzony w r. 1858, obydwaj jednak reprezentowali nowe poglądy na sprawę polską i byli całkowicie myślą i sercem z tym pokoleniem, z którego wyszedł Dmowski. Współpraca tych trzech ludzi, którzy byli w pełnym porozumieniu co do reorganizacji Ligi Polskiej w r. 1893, trwała już nieprzerwanie. Uzupełniali się oni wzajemnie — Popławski był inicjatorem w dziedzinie twórczej myśli politycznej, Balicki miał wybitne skłonności badawcze i naukowe, był wytrawnym technikiem organizacyjnym. Dmowski obok ścisłości myślenia i niezwykłej intuicji politycznej miał największy dar działania praktycznego i zdolność do prowadzenia akcji politycznej. Był też głównym realizatorem planów politycznych, wspólnie wypracowanych; po śmierci Popławskiego (1908) i Balickiego (1916) danym mu było wyzyskać zasoby i siły zgromadzone przez Ligę Narodową na rzecz odbudowania państwa polskiego, a więc na rzecz realizacji celu głównego, jaki sobie postawił ruch narodowy.

KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Małowist, historyk z Ligi Mistrzów Siewierski
Historia książki 4
Krótka historia szatana
Historia Papieru
modul I historia strategii2002
Historia turystyki na Swiecie i w Polsce cz 4
Historia elektroniki
Historia książki
historia administracji absolutyzm oświecony
Psychologia ogólna Historia psychologii Sotwin wykład 7 Historia myśli psychologicznej w Polsce
Historia hotelarstwa wukład
1Wstep i historia 2id 19223 ppt
Historia europejskiej integracji

więcej podobnych podstron