Moc słów
ks. Andrzej
DUCHOWOŚĆ. Moc słów
„Nie będziesz używał imienia Pana Boga swego do czczych rzeczy”. Dlaczego? Bo w imieniu Bożym jest moc. Dobre słowo staje się ciałem. Nawet jeśli życzymy sobie tylko „wszystkiego dobrego”, Bóg wysłuchuje (choć - jak zwykle - w Jego rozumieniu tego, co dla nas dobre) - błogosławi.
To dlatego z okazji świąt, imienin, urodzin życzymy sobie dobra albo po prostu dobrego dnia. Każda msza święta kończy się błogosławieństwem - życzeniem pokoju, tego najgłębszego, Chrystusowego. Moc słów kapłana jest największa. Gdyby księża bardziej w nią wierzyli, błogosławiliby na lewo i prawo, a gdyby bardziej wierzyli w nią świeccy, prosiliby o nie przy każdej ważnej okazji. Ale moc wypraszania Bożego błogosławieństwa mają także rodzice, których Kościół zaprasza do błogosławienia dzieciom przed uroczystościami zaślubin i święceń kapłańskich. Ci roztropniejsi czynią to choćby przed wyjściem do szkoły, kreśląc na czole dziecka krzyżyk. Moc wypraszania dobra ma zresztą każdy chrześcijanin i każdy człowiek. Łaski, które można wyprosić u Boga, są wielkie i niepoliczone, a dobry Bóg wysłuchuje nawet rzuconego niedbale „niech ci się wiedzie”. Mają też słowa swoją moc złowrogą, także zwykłe przekleństwa. A już nieświadome konsekwencji złorzeczenie w gniewie własnym dzieciom, to wydawanie ich w ręce złych duchów.
Życzenie dobra jest tym owocniejsze, im więcej w nim wiary w Bożą moc i im bardziej poparte jest modlitwą. Dobro zaś spełnia się, gdy otwieramy serce Duchowi Świętemu. Jeśli jest zamknięte, to łaska spływa jak deszcz po foliowym płaszczu.
Nie mają racji ci, którzy mówią, że liczą się tylko czyny. Słowa też są ważne.